Grzegorz Kabała Kraków, kwiecień 2017 Haute Route z Jorgusiem.. W roku 2007 po zrobieniu wielu ciekawych przejść skiturowych w Alpach przyszedł czas na to legendarne Haute Route. Ekipa jak zwykle składała się ze starych członków Sekcji Narciarskiej KW Kraków i sympatyków: Irka Kołcona, Jorgusia Zachorowskiego, Mariusza Karpy, Jacka Nowotarskiego i mnie. Z Krakowa wyjechaliśmy w piątek wieczorem 20.04 w składzie Jorguś, Jacek i ja, po drodze w Wiedniu dołączył Irek. Po nocnym przejeździe do Argentiere przywitał nas wspaniały wiosenny poranek. Na parkingu pod kolejką na Grandes Montets byliśmy już w komplecie, z Heidelbergu przyjechał Mariusz. Przy pakowaniu mocne myślenie, co wziąć a co nie żeby plecaki były jak najlżejsze. Irek ma najmniejszy plecak, ale za to jest on obwieszony szpejem. Jacek dociął nawet szczoteczkę do zębów. Jorguś jak zwykle spakowany najbardziej elegancko, w razie potrzeby w jego plecaku zawsze były dziwne ale potrzebne rzeczy, reperaturki, plastry i piersiówka z dobrym alkoholem. Wreszcie wyjazd kolejką, oszałamiające widoki ze szczytu Grandes Montets i zjazd do schroniska Argentiere. Wieczorem poznaliśmy inne grupy idące na Haute Route, sobota to najczęstszy dzień startu. Prognozy pogody znakomite, ekipa w komplecie nad nami rozgwieżdżone niebo i myślenie jak będzie na trasie. Z wycofem z niektórych odcinków jest kłopot, idziemy zespołem, czy wszystko zagra? Niedziela to już drugi dzień, ale teraz zaczyna się dopiero prawdziwe foczenie. Robimy trzy przełęcze Col du Chardonnet 3323m, Fenetre du Saleina 3263m, Col des Ecandies 2796m. Na każdej z nich inne warunki, jest zjazd na linie z przekroczeniem szczeliny brzeżnej, podejście na rakach i zjazdy z samych siodeł. Na koniec przepiękny długi zjazd doliną Val d Arpette do Champex. Łapiemy taxi do Bourg St. Pierre razem z grupą Czechów. W uroczej wiosce ostatni nocleg z prysznicem i pyszna kolacja. Jorguś jest jedynym z ekipy, który zna francuski. Przydaje się to bo cały czas jesteśmy w strefie tego języka. Po przejściu do strefy niemieckiego niewiele się zmieni, bo i ten język Jorguś zna perfekcyjnie. Poniedziałek to cały dzień podejścia z Bourg do Cabane de Valsorey 3030m. Niestety w tym roku pokrywa śnieżna była mała i połowę drogi robimy z buta. Plecaki z nartami ciążą jeszcze bardziej, mimo wczesnego wyjścia słońce dogrzewa. Pod koniec już na fokach widać małą rywalizację pomiędzy grupami z którymi wystartowaliśmy na Haute Route. Wreszcie schronisko w niesamowitym miejscu, wszyscy odpoczywają na tarasie podziwiając 1
widoki na masyw Mont Blanc i Mont Velan. Rodzi się pomysł, żeby wrócić tu kiedyś i zrobić Mont Velan. Udało nam się to dwa lata póżniej, z ekipy Haute Route zostałem ja a dołączył Karol Życzkowski i Krzysiek Wasilewski. Patrząc wtedy z Cabane du Velan na drugą stronę doliny ze schroniskiem Valsorey opowiadałem kolegom o mozolnym podejściu sprzed dwóch lat. Na tarasie Valsorey Czeszka z zaprzyjaźnionej ekipy występowała w kapciach z hotelu Hilton. W takich okolicznościach przyrody wyglądało to komicznie. Ale kapcie były na pewno bardzo lekkie. Wtorek zaczynamy bardzo wcześnie. Jeszcze po ciemku podejście najpierw na fokach z nożami a potem na rakach na Plateau du Couloir 3661m. Stok jest twardy i stromy, trzeba go przejść wcześnie bo później robi się lawiniasty. Dba o to obsługa schroniska, która śniadanie wydaje bardzo wcześnie i wygania wszystkich na podejście. Przypomina mi się wtedy zwyczaj w schroniskach tatrzańskich w których kuchnie zaczynają pracę o 8.00. Po wyjściu na Plateau, trawersujemy u podnóża południowych ścian Grand Combin przez 2
lodowiec Sonadon na Col de Sonadon 3504m. Teraz zjazd lodowcem Durand, śniegi wspaniałe, już lekko puszczone po mroźnej nocy. Po zjeździe czeka nas małe podejście do Cabane de Chanrion. I tu niespodzianka: małe jeziorko z lodowatą wodą daje nam możliwość nadrobienia zaległości w myciu. We wszystkich schroniskach po drodze nie ma wody do mycia. Cała ekipa parkuje nad wodą i pluskamy się do woli. Woda lodowata, ale słońce grzeje mocno. 3
Samopoczucie po dojściu do schroniska na czysto znacznie lepsze. Następne mycie dopiero w Zermatt. W środę przejście do Cabane de Vignettes jest możliwe na kilka sposobów. Wybieramy ambitniejszy przez przełęcz Col d Portons 3369m wraz kilkoma innymi grupami. Przy podejściu zaraz pod przełęczą Jorguś zgłasza słabszą formę i proponuje żeby się rozdzielić. Chce przejść do Vignettes łatwiejszym wariantem przez rozległy lodowiec Otemma, którym idą inne grupy. Po namyśle podejmujemy decyzję, że jest to bezpieczne rozwiązanie. Na lodowcu są inne ekipy, nie ma szczelin, jest idealna widoczność i dojście do Vignettes bez trudności. Widzimy malutką sylwetkę Jorgusia przez większość naszego podejścia. Po przejściu Portons i Col de Breney wychodzimy na Pigne d Arolla 3796m i znanym niestety tez przez narciarzy helikopterowych stokiem zjeżdżamy do schroniska Vignettes. Jorguś już jest w schronisku. Nie chciał psuć pozostałej części ekipy realizacji planów przejścia. Wielokrotnie przedtem i potem wolał w podobnych sytuacjach odpuścić, żeby nie zmieniać planów całej ekipy. Przez tyle lat działania w górach zdarzały nam się też sytuacje odwrotne, gdy przez upór i przecenienie swoich sił jednej osoby cały zespół był narażony na kłopoty. Czwartek. Cabane de Vignettes to najwyżej położone schronisko na trasie 3157m. Chyba przez to noc nie była spokojna, były pawie na sali zbiorowej, i biegania do toalet malowniczo usytuowanych na ostrodze skalnej nad lodowcem. Na szczęście nasz zespół przeszedł to bez strat i rano ruszyliśmy na ostatni najdłuższy odcinek. Znowu trzy przełęcze Col d Eveque 3392m, Col du Mt.Broule 3213m, Col de Valpelline 3568m. Podejścia na fokach, nożach, rakach, zjazdy na nartach. W pewnym momencie na niebie pojawiły się pierwsze od soboty chmury i mgła. Irek wyjął GPS, byliśmy przygotowani na brak widoczności. Nie zdążyliśmy nawet wejść w GPS na track z miejscem w którym byliśmy, jak mgły opadły i znowu zaświeciło słońce. Pogoda była łaskawa już do końca. Zjazd z ostatniej przełęczy Valpelline wymagał sporej czujności na mocno uszczelinionym lodowcu Stockji. 4
Stromym stokiem zjeżdżamy na lodowiec Tiefmatten, nad nami ogromna północna ściana Dent Herens. Trzy lata wcześniej byliśmy po szczytem Dent Herens od południowej strony podchodząc z doliny Valpelline przez malutkie schronisko Aosta. Śniegi coraz cięższe, tracimy wysokość. Teraz trawers lodowcem Zmutt u podnóża północnej ściany Matterhornu. Jeszcze małe emocje, bo przed nami z górnej części ściany schodzi mała lawina i przecina nasz ślad, ale śnieg sunie już bardzo wolno i zatrzymuje się. Przy końcu lodowca śnieg się kończy i do Zermatt schodzimy drogą na piechotę. Jesteśmy mocno zmęczeni ale w bardzo dobrych humorach. Trasa Haute Route nie jest w żadnym wypadku przereklamowana. To rzeczywiście wspaniałe przejście, nic dziwnego że skialpiniści z całego świata przyjeżdżają, żeby je zrobić. Pojemność schronisk na trasie ogranicza ilość narciarzy i przez to nie dokucza tłum w górach. W następnych latach udało nam się zrobić jeszcze wiele różnych przejść, ale dla mnie to nadal jest najwspanialsze. W Zermatt zatrzymujemy się w schronisku młodzieżowym. Jest tam jeszcze jedna grupa z którą byliśmy na trasie. To bardzo sympatyczni Niemcy, gadamy do późna popijając piwo i wino. Nie mogą wyjść z podziwu jak mówi po niemiecku Jorguś. Uważają, że to chyba jego pierwszy język. W piątek spacerujemy jeszcze w butkach wewnętrznych po Zermatt, potem przejazd taxi 120km do Argentiere. Po drodze mimo wspaniałych widoków wszyscy drzemią, 5
odczuwając jeszcze zmęczenie. Po przepaku i przebraniu w świeże ciuchy, żegnamy się z Mariuszem który wraca już do domu. My siadamy na kawę w knajpce na głównym placu Chamonix i planujemy następny dzień. Spotykamy przewodnika który ze swoją grupą szedł z nami całą trasę. Powiedział nam, że jutro rusza znowu na Haute Route. Pomyślałem wtedy, że chyba nie chciał bym być przewodnikiem wysokogórskim. Co za dużo, to nie zdrowo. W sobotę po noclegu w schronisku młodzieżowym w Chamonix wyjeżdżamy kolejką na Aiguille du Midi. I wychodzimy południową ścianą na Mont Blanc du Tacul 4248m. 6
Zejście i zjazd ze szczytu, potem zjazd Białą Doliną. Pogoda dalej wspaniała, podziwiamy widoki, Irek opowiada nam o wspinaczkach które robił na otaczających nas szczytach. Jest tak błogo i przyjemnie, że po zjechaniu na Mer de Glace i podejściu drabinami na kolejkę Montenvers okazuje się, że przegapiliśmy ostatni pociąg. 7
Czeka nas dwugodzinne zejście do Chamonix z nartami na plecach w rozgrzanym słońcem lesie. Ale znowu radość i satysfakcja wielka. 8
Niedziela to powrót do Krakowa przez Wiedeń. Haute Route to jedno z najpiękniejszych wspomnień z narciarskich wyjazdów w Alpy, nie tylko przez trasę ale przede wszystkim dzięki kolegom z którymi udało się to zrobić a wśród nich Jorgusiowi Zachorowskiemu. Nie jestem w stanie zliczyć naszych wspólnych wyjazdów od kilkugodzinnych wycieczek rowerowych pod Krakowem, przez wyrypy na śladówkach, włóczęgi po Gorcach, często robione z Edenu, długie wycieczki rowerowe w Beskid Niski, skitury po Beskidach z dziećmi Jurka Zosią i Jasiem i moją żoną. 9
Rodzinne posiady przy ognisku w Edenie pod rozgwieżdżonym niebem. Zawsze był wspaniałym kompanem, rozmówcą otwartym na wszystkie tematy a mieliśmy ich sporo: góry, narty, rowery, jego działalność zawodowa, moje doświadczenia zawodowe, nasze dzieci, polityka i wiele, wiele innych. Czuliśmy się dobrze w swoim towarzystwie, często byliśmy tylko we dwójkę. Jeden dzień przejście Gorców do Edenu na nartach, wieczorem rozpalanie pieca w Edenie, kolacja, mała flaszeczka i rozmowy do nocy. Na drugi dzień powrót przez Gorce do samochodu i Krakowa. A ta umiejętność opowiadania anegdot! Pewnie wielu ze znajomych zna przypadek zapłacenia mandatu przez Jurka za czytanie gazety podczas jazdy na rowerze. Albo opowieść o góralu z Ochotnicy który czule namawiał swojego konia do pracy słowami których tu nie mogę przytoczyć. W Ochotnicy był kimś obcym, przyjezdnym a jednak jego relacje z sąsiadami, góralami były bardzo przyjazne. Miał w sobie urok i coś takiego, że przebywanie z nim dawało wiele radości i spokoju. Był na prawdę dobrym człowiekiem. Bardzo nam Go brakuje. 10