Bieszczady 2017 Kolejny tegoroczny wyjazd w góry z Główną Komisją Turystyki i Rekreacji miał miejsce 13 września, a celem były po raz drugi w historii wypraw Bieszczady. Mam wrażenie, że ubiegłoroczna wyprawa w Bieszczady odbiła się pozytywnym echem wśród osób lubiących góry, bo na tą wyprawę zgłosiło się wyjątkowo dużo chętnych i ostatecznie do Kalnicy bo tam w Ośrodku Wypoczynkowym Bogdanka mieliśmy bazę pojechało nas 64 uczestników: 16 z O.Lublin, 4 z O. Katowice i 44 z O.Tarnobrzeg. W dniach poprzedzających wyprawę pogoda w całej Polsce była fatalna i jadąc tam nie miałem złudzeń, że Bieszczady zgodnie z tradycją przyjdzie nam przeżywać w deszczu, a nawet siedząc w bazie. Z góry byłem na taką ewentualność przygotowany zabierając karty do gry w brydża i tysiąca, a nawet szachy. W czasie dojazdu do Kalnicy lekko się rozpogodziło, ale żeby dzień następny był bezdeszczowy to o tym tylko marzyłem. Po przyjeździe mieliśmy spotkanie wszystkich (autokarem przyjechało 40 osób, a swoimi samochodami o różnych porach 24 osoby) na której ustaliliśmy (zakładając mimo niewiary w poprawę pogody) program wypraw. Rano pierwsze spojrzenie w okno; nie pada, ale widać że w nocy padało. Opracowując program wiedziałem że tym razem jedzie nas dużo większa grupa i wiadomo było, że ci co w zeszłym roku nie byli z nami będą chcieli zaliczyć wejścia na sztandarowe trasy bieszczadzkie w rejonie Tarnicy i Halicza Pierwszego więc dnia zaplanowaliśmy najdalszą eskapadę - wyjazd autokaru przez WetlinęUstrzyki do Bukowca, gdzie na końcowym parkingu wysiadła grupa 20 osób pragnąca przejść ścieżką Dolina Górnego Sanu i w efekcie dojść do źródeł tej rzeki. Wcześniej po drodze wysadziliśmy kilka osób w Wetlinie - kilka osób z Wetliny poszło na Przełęcz Orłowicza schodząc do Kalnicy czarnym szlakiem przez Jaworzec. Następny przystanek to Przełęcz Wyżna (wejście na Połoninę Wetlińską), Przełęcz Wyżniańskia (wejście na Rawki) i Ustrzyki Górne (na Rawki, na Połoninę Caryńską). Do Wołosatego pojechało swoimi samochodami kilka osób, aby przejść szlakiem Tarnica Halicz- Rozsypaniec. W czasie przejazdu w okolicach Mucznego widzimy spacerujące przy samej drodze stadko młodych żubrów. Rzadkie dla nas zdarzenie - zobaczyć biegające żubry na wolności! W Bukowcu niespodzianka kasa biletowa (wejście do BdPN) nieczynna, parkingu nikt nie pilnuje. Ruszamy na szlak. Pierwszy punkt poznawczy, to cmentarz w Beniowej, a naprzeciw niego chyba już stuletnia samotna lipa. Ta sama którą widziałem tu jakieś 30 lat temu. Wtedy zrobiłem sobie pod nią zdjęcie, a zapadła mi w pamięci bo akurat kwitła i tysiące szerszeni nad nią latało. Buczało przy niej jak w transformatorze. Następna warta obejrzenia pozycja na szlaku to Grób Hrabiny na dawnym cmentarzu wsi Sianki. Dalej dochodzimy do punktu widokowego właśnie na Sianki i Przełęcz Użocką i wreszcie docieramy do źródeł Sanu. A przy nim dwóch pograniczników pilnujących granicy (źródło jest na granicy). Z literatury już wiedzieliśmy, ze źródło to zbyt duże słowo; po prostu niewielki wyciek wodny i to niezbyt wyeksponowany. Pamiątkowe fotki i powrót. Po wieczornym obiedzie spotkanie całej grupy i wymiana informacji gdzie kto był i co ciekawego widział. Okazało się że sześcioletnia Madzia nie niesiona przez dziadka weszła do Chatki Puchatka na Połoninie Wetlińskiej. Nawet Justyna - opiekująca się wraz z Arturem w tym dniu psem Burchardów weszła z Przysłupu na Jasło i Okraglik razem z psem!
A pod wieczór nasi niezawodni gitarzyści (Andrzej i Zbyszek) zrobili krótki występ poparty popisami wokalnymi. Na drugi dzień zaplanowaliśmy wypady na bliższe Kalnicy trasy; kilkanaście osób zamierzało przejść przez Połoninę Wetlińską. Klan Kaczorów zdecydował się na przejście czerwonym szlakiem przez Pasmo Graniczne od Cisnej przez Jasło-Okrąglik, by zejść do Smereka, jeszcze inni poszli czarnym szlakiem z Jaworca na Smerek. Druga grupa młodych (tych co nie byli w roku ubiegłym) pojechała do Wołosatego by wejść na szlak Tarnica-HaliczRozsypaniec. Ja byłem w 14-osobowej grupie wchodzącej Końską Drogą z Przełęczy Wyżnej na Połoninę Wetlińską. Do Chatki Puchatka dochodzimy w niecałą godzinę i tu zamiast radości mamy wątpliwości co dalej robić: wiatr taki, że trudno ustać, a do tego przeraźliwie zimno. Termometr przed schroniskiem pokazuje 6 stopni!
Sześć osób zdecydowało się zejść czerwonym do Brzegów, ale dziesiątka poszła na Połoninę. Po kilkunastu minutach marszu w tej zimnicy jakoś się uspokoiło i nawet były momenty słoneczne i bezwietrzne. Zresztą widoki z nawiązka nagradzały nam naszą determinację. Po drodze mijamy się z naszą młodzieżą która postanowiła przejść od Kalnicy do Ustrzyk przez obie połoniny. Ale o tym że się mijaliśmy to dowiedziałem się dopiero podczas obiadu. No cóż tak miejscami wiało, że człowiek widział tylko ścieżkę przed sobą i nie obserwował mijanych osób. Na Przełęczy Orłowicza spotykamy Turajów z Galkową. Oni weszli tu czarnym szlakiem od strony Jaworca. Trochę mieli do mnie pretensji, że ich namówiłem na tak zabłoconą trasę, ale humory poprawiła nam ekipa hippiczna, która z kilkunastoma końmi weszła na Przełęcz od strony Wetliny. I tym szlakiem poszła część naszych, a my poszliśmy na Smerek i zeszliśmy do Kalnicy. Przyznam, że i ja zacząłem psioczyć. Zejście ze Smereka jest zaniedbane i w wielu miejscach kładki są zdewastowane. Jak dochodziliśmy do Ośrodka, to minął nas busik wiozący z Wetliny ekipę która penetrowała pod wodzą H. Galka Rawki i wróciła do pętli przez Dział. Przy obiedzie dowiedzieliśmy się, że spora grupa osób, które sforsowały się dnia poprzedniego i nie miała ochoty na łażenie i zorganizowała sobie przejażdżkę Ciuchcią Bieszczadzką z Przysłupu do Cisnej, a grupka ze Śląska słysząc o zaletach Chatki Puchatka dokonała tam udanego wejścia. Wieczorne śpiewy przy dźwiękach gitar rozładowały zmęczenie. Na sobotę zapowiedzi pogodowe nie były optymistyczne. Ponadto perspektywa wcześniejszego obiadu spowodowała, że większość wybrała trasy rekreacyjne. R.Gębal zebrał 14 osób na przejażdżkę Ciuchcią z Przysłupu do Cisnej, G. Mróz zebrała paczkę w celu odwiedzenia kolegi szkolnego mieszkającego w Bieszczadach, parę osób wybrało się na zakupy do Cisnej, na pstrąga do Wetliny, a ja zabrałem rodzinę na spacer do Bacówki Jaworzec zwiedzając po drodze miejsca po dawnej wsi opustoszałej w wyniku akcji przesiedleńczej Wisła. Jedynie najbardziej napaleni nie odpuścili: grupa katowicka poszła na Rawki, młodzież nadal penetrowała Połoniny, a Siczkowie z Basią Pasmo Graniczne. Pod wieczór zapowiadane ognisko. Niestety Ośrodek Bogdanka nie ma zbyt dużego terenu aby cała nasza 64-osobowa grupa się tam swobodnie zmieściła i trzeba było z tarasów przynosić krzesła, aby jako tako się ulokować. Egzamin na Łazika miało zdawać 5 osób, ale trójka z
uwagi na dolegliwości zdrowotne wcześniej opuściła Ośrodek, w tym mała Madzia. Jednak prowadząc egzamin zdecydowałem, że skoro te osoby były z Klanu Kaczorów to ich przywódca będzie w ich imieniu zdawał egzamin teoretyczny, bo praktyczny oni mieli zaliczony. Pytania jak to stwierdziła Ilona T. były trudne i tendencyjne, ale Witek - co prawda z wielokrotną pomocą telefonu do przyjaciela dał sobie radę i odebrał trzy Dyplomy: za Martę Kaczor, Tomka Kaczora i Anię Jasińską. Ania i Darek Zonenbergowie opisali miejsca które zaliczyli w czasie pobytu i Kapituła potwierdziła zdanie egzaminu praktycznego. Podczas pytań egzaminu ustnego wybitną wiedzą wykazała się Ania, a Darek jej dzielnie wtórował. Zdali więc egzaminy i zostali przyjęci do grona ŁAZIKÓW GÓRSKICH. Certyfikaty TRAPERA osoby uczestniczącej w wyjazdach górskich SITG minimum 10 razy tym razem należały się trzem osobom. Otrzymali i zostali przyjęci do Kapituły Wycieczkowej Marysia i Wacek Mikrutowie oraz Mietek Raś. Teraz można było przystąpić do smażenia na ognisku kiełbasek I degustować produkty przeznaczone do spożycia przez egzaminowanych i nominatów. Do akcji wkroczyli też gitarzyści. Zaczęły się chóralne śpiewy. Czas szybko mijał, zrobiło się ciemno i zaczęły się trudności przy korzystaniu ze śpiewników. Ktoś by pomyślał że trzeba skończyć imprezę. Ale zdecydowana większość doszła do wniosku, że ona się właśnie dopiero rozkręca i postanowiliśmy przenieść się do pomieszczeń wewnątrz budynku. Śpiewom nie byłoby końca, gdyby nie konieczność wyjazdu z Kalnicy. Nazajutrz po śniadaniu załadowaliśmy się do autobusu (robiąc wcześniej pamiątkową fotkę całej grupy) i opuściliśmy Bieszczady. Żal że wyjeżdżamy uległ przytłumieniu z powodu pogody. Od rana padało i to nawet mocno. Że nam się udało i przez cały czas pobytu nie spadła na nas nawet kropla deszczu to naprawdę trudne do wyjaśnienia. Zresztą po powrocie przez kilka dni była wredna pogoda, a w rejonie Tatr na Kasprowym spadło kilkanaście cm śniegu. Można śmiało powiedzieć, że ostatnie dni lata naprawdę nam się udały.
A teraz w skrócie podam kto jakie trasy zaliczył : - do Źródeł Sanu poszło 20 osób: T.J.Cichowscy, E.Jankiewicz, E.A.Turajiwie, K.Ferenc, A.Frajnt, M.Raś, R.M.Ragusowie, D.Zonenberg, J.Jaworski, M.W.Mikrutowie, K.G.Siczkowie, U.J.Różalscy, G.H.Galkowie - Połoninę Wetlińską w różnych dniach przeszło 19 osób: K.Malicka, G.Mróz, H.Czernik, I.Tomczyk, T.J.Cichowscy, K.G.Siczkowie, R.Gajewska, R.Gębal, M.K.Flakowie, E2 Woś, A.Woś, K.N.M.W.A.Kaczory. Większość weszła również na Smerek - Prze obie Połoniny przeszli: K.Grudzień, Ł.Siczek, B.Łazowska, A.Smyk. J.M.Flakowie - Szlak Wołosate-Tarnica-Halicz-Rozsypaniec przeszli: L.T.Burchardowie, J.M.Flakowie, A.Smyk, J.A.Piekutowscy, Ł.Siczek - na Rawki poszły 23 osoby.: K.Malicka, G.Mróz, H.Czernik, I.Tomczyk, B.Łazowska, M.Raś, K.Grudzień, H.Galek, G.Skoczek, E.A.Woś, E.M.Woś i Staś Woś, W.N.K.M.Kaczory, D.Chudy, R.M.Ragus, A.M.Zonenberg Niektórzy szli od Ustrzyk, niektórzy od Przełęczy Wyżniańskiej. Większość wracała Działem
- Pasmem Granicznym przeszli: L.T.Burchardowie, J.A.Piekutowscy, K.G.Siczkowie, B.Łazowska, W.A.K.K.M.T.Kaczory A.Jasińska - do Chatki Puchatka doszli: R.Dudziak, D.Chudy, R.M.Ragusowie, A.D.Zonenberg, M.Kaczor, G.A.Kaczor, T.Kaczor, A.Jasińska, K.Ferenc, J.Jaworski, M.W.Mikrutowie, U.J.Różalscy - Szlak Jaworzec-Smerek przeszli: G.Galek, E.A.Turajowie, R.Gajewska, R.Gębal, A.M.Ciekotowie Szlakiem Bieszczady odnalezione przeszli T.J.Cichowscy, E.Jankiewicz Spacery do pobliskich miejscowości Przysłup, Smerek, Wetlina wykonywało wiele osób Na zakończenie piosenka ułożona przez autora reportażu, a dotycząca przejście przez Połoninę Wetlińską Na Połoninie Wetlińskiej Na mel Sailor Latem świat się zmienia, słońce grzeje fest Ruszam więc w Bieszczady na kolejny test. Bazę mam w Kalnicy, do Połonin krok Od Chatki Puchatka, poprzez Smerek skok REF: Gdy wchodziłem na Wetlińską, to drzewa nam szumiały Szlak gliniasty trochę był, ja stąpałem pełen sił Czy pamiętasz przeszłe lata i to co ci mówiłem Dziś powtórzę prawdę tą: góry piękne są! W górze mocno wiało, człowiek ledwo żył Dziw, że nie padało - ładny widok był Popatrz - dzień już minął, niebo pełne gwiazd Znowu byłem w górach poza zgiełkiem miast. REF: Gdy schodziłem ze Smereka to drzewa nam szumiały Szlak gliniasty mocno był, ja się wlokłem resztką sił Czy pamiętasz przeszłe lata i to co ci mówiłem Dziś powtórzę prawdę tą: góry piękne są! Wrażenia przelał na papier Janusz Cichowski