Adam Bahdaj. Pilot i ja. Na imię mi Waluś. Ciągle marzę o tym, żeby mieć piękny samolot i latać, gdzie tylko dusza zapragnie.

Podobne dokumenty
Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Ilustracje. Kasia Ko odziej. Nasza Księgarnia

Copyright SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Copyright for the illustrations by SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Lokomotywa 2. Czytam i piszę. Część 5

WAŻNE Kiedy widzisz, że ktoś się przewrócił i nie wstaje, powinieneś zawsze zapytać, czy możesz jakoś pomóc. WAŻNE

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Język polski marzec. Klasa V. Teraz polski! 5, rozdział VII. Wymogi podstawy programowej: Zadania do zrobienia:

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. Bo to było tak

Zaimki wskazujące - ćwiczenia

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

s. Adriana Miś CSS Mały Ogrodnik Opowiadania o owocach Ducha Świętego Wydawnictwo WAM

Dzień dobry panie Adamie, proszę usiąść. No, to proszę dać mi ten wynik.

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Niedziela przedpostna Estomihi

Kto chce niech wierzy

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

Chłopcy i dziewczynki

Bajkę zilustrowały dzieci z Przedszkola Samorządowego POD DĘBEM w Karolewie. z grupy Leśne Ludki. wychowawca: mgr Katarzyna Leopold

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Zuźka D. Zołzik dobrze się bawi

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

91-piętrowy. na drzewie. Andy Griffiths. Terry denton

Słownik. kłopotliwych. słówek. w lekturach dla klasy 1 szkoły podstawowej

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. A. Awantura

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

GAZETKA WAKACYJNA. Wracajcie z wakacji uśmiechnięci, opaleni i radośni. Wakacyjne rady

Pielgrzymka, Kochana Mamo!

Streszczenie. Streszczenie MIKOŁAJEK I JEGO KOLEDZY

Demokracja co to znaczy?

Spacer? uśmiechnął się zając. Mógłbyś używać nóg do bardziej pożytecznych rzeczy.

"PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA"

JAK ZAPISAĆ MYŚLI BOHATERÓW

wymarzony prezent Prezent Marzeń Lot awionetką

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk

Nie ruszaj, to moje!

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi.

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Kredki.

Świat naszym domem. Mała Jadwinia nr 29

Płynęły statkiem aż zobaczyły na wodach ogromnego wieloryba. Dziewczynki bardzo się przestraszyły.

Bóg troszczy się o każde swoje dziecko

Czerwony Kapturek inaczej

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

WĘDROWANIE Z BOGIEM Podręcznik i ćwiczenia do religii dla klasy 0

JĘZYK. Materiał szkoleniowy CENTRUM PSR. Wyłącznie do użytku prywatnego przez osoby spoza Centrum PSR

BIEDRONKI MAJ. Bloki tematyczne: Polska Moja ojczyzna Jestem Europejczykiem Mieszkańcy łąki Święto mamy i taty

Jak odczuwać gramatykę

Konspekt szkółki niedzielnej

Trzy kroki do e-biznesu

Istotą naszego powołania jest tak całkowite oddanie się Bogu, byśmy byli jego ślepym narzędziem do wszystkiego, do czego tylko Bóg nas zechce użyć.

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

STARY TESTAMENT. JÓZEF I JEGO BRACIA 11. JÓZEF I JEGO BRACIA

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa II, pakiet 76, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

Scenariusz lekcji klasa IV Na podstawie programu Matematyka z plusem

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

Pewien młody człowiek popadł w wielki kłopot. Pożyczył 10 tyś. dolarów i przegrał je na wyścigach konnych.

Duszyczka i Słońce. Neale Donald Walsch Tytuł oryginału: The Little Soul and The Sun

Sprawdzian kompetencji trzecioklasisty 2014

Stenogram Nr 10 VN :22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA

Świat bez Klamek opowiadanie surrealistyczno erotyczne cz. 2/3

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu!

Ilustrował Marek Nawrocki. Nasza Księgarnia

Wydawnictwo Skrzat Kraków

W tym tygodniu na Wyspie

Mariola Pietroń-Ratyńska psycholog, terapeuta, coach dyrektor SP 267

Druk: Drukpol Publikację wydrukowano na papierze pochodzącym z odzysku.

Bangsi mieszkał na Grenlandii. Ogromnej, lodowatej

Siedzę sobie w ciepły wieczór, patrząc w bezkres gwiazd. Wypatruję tej szczęśliwej, która wiedzie nas.

ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA


W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Tygrys o Złotym Sercu

Wystąpienia publiczne lepiej. Jacek Wasilewski

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

Święto Zesłania Ducha Świętego. Cele: Dziecko poznało historię o zesłaniu Duch Świętego Dziecko rozumie, że Duch Święty ma moc zmienić człowieka

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

JASEŁKA ( żywy obraz : żłóbek z Dzieciątkiem, Matka Boża, Józef, Aniołowie, Pasterze ) PASTERZ I Cicha, dziwna jakaś noc, niepotrzebny mi dziś koc,

Transkrypt:

Adam Bahdaj Pilot i ja Na imię mi Waluś. Ciągle marzę o tym, żeby mieć piękny samolot i latać, gdzie tylko dusza zapragnie. Tymczasem tylko rysuję na papierze różne wspaniałe śmigłowce, odrzutowce, awionetki, szybowce, myśliwce i bombowce... A im dłużej rysuję, tym bardziej chciałbym latać. Raz, kiedy nikogo nie było w domu, wziąłem wielki blok rysunkowy mojej starszej siostry Tereski, usiadłem na dywanie i kolorowymi kredkami narysowałem prześliczny samolot. Mówię wam, zupełnie jak prawdziwy. I pomyślałem sobie: "Jakby to było dobrze mieć taki samolot dla siebie i polecieć do cioci Eli, do Olsztyna. To dopiero by się ucieszyła!" Tam sobie pomyślałem, ale zaraz zmartwiłem się, bo przecież nie umiem nawet sterować. Narysowałem więc pilota. Mówię wam, piękny pilot, zupełnie jak żywy. Miał błękitny kombinezon lotniczy, błękitną pilotkę na głowie i w ogóle wszystko miał lotnicze. Nawet spojrzenie. Jednak czegoś mu brakowało... Długo myślałem i myślałem, czego mu brakuje. Nareszcie zgadłem, że nie ma jeszcze wąsów. Dorysowałem mu wspaniałe, czarne wąsy. A wtedy... o dziwo! Pilot nagle poruszył się, spojrzał na mnie i zapytał: - Mój drogi, dlaczego dorysowałeś mi wąsy? - Myślałem, że z wąsami będzie pan poważniej wyglądał odparłem przerażony. Pilot uśmiechnął się. - Nigdy nie miałem wąsów, ale jeżeli lepiej podobam ci się z wąsami, to pal licho, mogą zostać. - Bardzo pana przepraszam wyszeptałem. Zdawało mi się, że każdy pilot powinien mieć wąsy. - Głupstwo roześmiał się przyjaźnie. Zapomnijmy o tym, a teraz powiedz mi, dokąd chciałbyś ze mną polecieć?

Przetarłem oczy, bo zdawało mi się, że śnię. Ale nie śniłem. Przede mną stał żywy lotnik z czarnymi wąsami i tak na mnie patrzył, jakbyśmy się od dawna znali i niejeden lot razem odbyli. - Przepraszam, czy pan jest prawdziwy? zapytałem nieśmiało. - Najprawdziwszy w świecie. - A ten samolot jest prawdziwy? - Słyszysz warkot silnika? - Słyszę! - Więc dlaczego zadajesz takie dziwne pytania? Powiedz mi lepiej, dokąd chcesz lecieć? - Ja... zająknąłem się, bo byłem wciąż ogromnie zdziwiony tym wszystkim. Po chwili jednak dodałem: - Do cioci Eli. - A gdzie ciocia mieszka? - W Olsztynie, przy ulicy Bolesława Chrobrego. Pilot zatarł z zadowoleniem dłonie. - To świetnie, bo właśnie mam tam coś do załatwienia. Nie gap się tak na mnie, mój drogi, tylko wsiadaj. Za chwilę startujemy. Nie chciałem wierzyć, lecz jak tu nie wierzyć, kiedy za chwilę znalazłem się w prawdziwym samolocie, z prawdziwym lotnikiem, i jakby nigdy nic unieśliśmy się w powietrze.. Wzbijaliśmy się coraz wyżej, coraz wyżej, a ja wychyliłem się z kabiny i patrzyłem, co się dzieje na dole. Na dole chwilowo nic się nie działo, tylko wszystko było coraz mniejsze: domy jak zabawki, ulice jak ścieżki, a ludzie jak mrówki, które nie wiadomo dokąd idą. Dopiero wtedy zaczęło się coś dziać, kiedy Tereska wróciła ze szkoły i zobaczyła, że rysowałem na jej bloku. Wybiegła do ogrodu, zadarła głowę, pogroziła mi pięścią i krzyczała. Na szczęście nic nie słyszałem, bo silnik okropnie warczał i byliśmy już bardzo wysoko. Ładnie bym wyglądał, gdybym wpadł w jej ręce! Na szczęście byliśmy już daleko za miastem. Wzbiliśmy się jeszcze wyżej tak wysoko, że nic nie było widać, tylko chmury. I czarne wąsy mojego pilota. Bardzo dobrze, że dorysowałem mu te wąsy, bo inaczej zdawałoby mi się, że go nie ma. Mnie w ogóle nie było widać. Zapytałem więc głośno, żeby wiedział, że jestem: - Dokąd my właściwie lecimy? - Do Olsztyna! odkrzyknął pilot. - Wcale nie widać, że do Olsztyna. - Nie widać, bo chmury.

- Wolałbym, żeby było bez chmur. - Ja tych chmur nie zrobiłem. - Ja też ich nie narysowałem zawołałem. Na moim rysunku nie było chmur. Świeciło słońce i szybowały piękne obłoczki nad lasem. Pilot okropnie się zdenerwował, a jak się zdenerwował, to poczerwieniał, więc oprócz wąsów widziałem jeszcze jego czerwone policzki. - Co ja ci na to poradzę huknął ze złością skoro w telewizji przepowiedziano grubą powłokę chmur! Chciałeś być lotnikiem, to siedź cicho. - W takim razie wracajmy do domu zawołałem, bo byłem bliski płaczu. - Do jakiego domu? - Do mojego. Pewnie zaraz będzie obiad. - Chętnie bym wrócił na obiad odparł pilot ale zdaje mi się, żeśmy zabłądzili. - Ładna historia! Co teraz będzie? jęknąłem. Nic ciekawego nie było, tylko chmury, chmury i chmury, gęste jak śmietana i coraz ciemniejsze, a wśród chmur nasz samolot i my. Zdawało mi się, że już nigdy nie wylecimy z tych chmur, więc żałowałem, że narysowałemten śliczny samolot i tego pilota z wąsami. Wnet jednak przestałem żałować, bo nagle chmury się rozpłynęły i wylecieliśmy na błękitne, słoneczne niebo. - Gdzie my właściwie jesteśmy? zapytałem uradowany. - Nie mam pojęcia odparł pilot. Ja też nie miałem, więc obaj nie mieliśmy pojęcia, gdzie się znajdujemy. Po prostu zabłądziliśmy w niezmierzonych przestworzach. - Myślałem, że jest pan lepszym pilotem powiedziałem. - Jestem takim, jakiego mnie narysowałeś odparł naburmuszony. - W takim razie lądujmy i dowiedzmy się od ludźmi, gdzie jesteśmy. Niestety, nie można było lądować, bo pod nami ciągnęły się lasy. - Lećmy dalej! zawołałem. Może znajdzie się jakaś polana. Pilot poruszył czarnymi wąsami. - Dalej nie możemy lecieć, bo nie mamy już benzyny. Jęknąłem zrozpaczony. - Jak pan mógł wystartować bez zapasu benzyny? Pilot wzruszył ramionami.

- Za wiele ode mnie wymagasz. Dorysowałeś mi niepotrzebnie wąsy, a zapomniałeś narysować kilka kanistrów benzyny. - Ma pan rację, zapomniałem! - W takim razie lądujmy na drzewach! Na szczęście nie musieliśmy lądować na drzewach, bo niżej, tuż pod naszym samolotem, zobaczyliśmy piękny, różowy obłoczek. - To ten sam, który narysowałem nad lasem ucieszyłem się. Czy można na nim wylądować bezpiecznie? Pilot uśmiechnął się wyrozumiale. - Spróbujmy. Osiedliśmy lekko i miękko jak na puchowej pierzynie. Myślałem, że będziemy pierwszymi ludźmi lądującymi na takim ślicznym obłoczku, a ja będę mógł pochwalić się kolegom. Niestety, nic z tego, bo przed nami wylądował już nowiutki śmigłowiec. - Kto ośmielił się lądować tuż przed nami? zawołałem. W odpowiedzi usłyszałem dobrze mi znany głos: - To ja, Felek Karolak. Nie poznajesz mnie? Skąd Felek Karolak znalazł się na obłoku? I to do tego w takim fantastycznym śmigłowcu? Po chwili w okienku śmigłowca ukazały się jego odstające uszy, a za nimi cały Felek. - Skąd się tu wziąłeś? zapytałem. - A ty skąd? zapytał Felek. - Ja... narysowałem samolot i pilota. Felek roześmiał się głośno. - Po co ci pilot? Ja narysowałem śmigłowiec i siebie. - Nie pomyślałem o tym odrzekłem wykrętnie. Bardzo się cieszę, że cię spotkałem. A dokąd ty lecisz? - Do Łomży. - Dlaczego właśnie do Łomży? - Bo w Łomży jest właśnie cyrk. A w cyrku występuje akrobata Piramido Polopiryno, więc chciałem go koniecznie obejrzeć. A ty dokąd? - Do cioci, do Olsztyna. - Eee... skrzywił się Felek. Jedź ze mną do Łomży. Mówię ci, takiego akrobaty nie ma na świecie. - Bardzo mi przykro odparłem ale chciałbym zrobić niespodziankę cioci Eli.

- Szkoda zmartwił się Felek. - Trudno powtórzyłem smętnie. Właściwie to nigdzie nie możemy lecieć, bo zabrakło nam benzyny. - To głupstwo powiedział Felek. Mogę ci pożyczyć kilka kanistrów. Byłem przezorny i narysowałem na zapas. - Bardzo ci dziękuję ucieszyłem się. Oddam ci zaraz, jak tylko wrócę do domu. Dobry kolega z tego Felka Karolaka. Pożyczył nam kilka kanistrów benzyny i mogliśmy polecieć dalej. Niestety, nikt z nas nie wiedział jak i którędy leci się do Olsztyna. Polecieliśmy więc prosto przed siebie. Pogoda była piękna. Nad nami czyste niebo, pod nami lasy, pola, wioski, szosy, a na szosach samochody, jak drobne żuczki sunące swoimi ścieżkami. Było tak pięknie, że przestaliśmy się martwić. Zalecielibyśmy nie wiem dokąd, gdyby nagle coś nie prychnęło. - Co to? zapytałem wąsatego pilota. - Zdaje mi się, że w silniku. - W silniku! przeraziłem się. To musimy wyskakiwać! I już miałem opuścić samolot, ale pilot złapał mnie za szelki. - Przecież nie masz spadochronu wyszeptał i zbladł jak płótno. - Głupstwo powiedziałem. Zaraz dorysuję. - Na czym? - Na bloku Tereski. - Blok został przecież w domu. - A to pech! jęknąłem, lecz w tym samym momencie wpadłem na znakomity pomysł. - Zrobi się! wykrzyknąłem. Spadochron dorysuję panu kredą na plecach. Silnik już ledwo dyszał, a ja nie zważałem na niebezpieczeństwo, tylko rysowałem. Naraz samolot wpadł w korkociąg i byłoby już po nas, gdyby spadochron się nie otworzył. Na szczęście otworzył się. Pilot złapał mnie za szelki i razem opadliśmy na ziemię. Nie wiem, jak to się stało, ale spadliśmy wprost do ogródka cioci Eli. Ciocia na mój widok omal nie zemdlała. - Waluś! zawołała. Skąd ty tu spadłeś? - Prosto z nieba odrzekłem. Chciałem cioci zrobić niespodziankę. - Strasznie mizernie wyglądasz. Pewno jesteś bardzo zmęczony. Może byś coś przekąsił? Obiad dopiero za dwie godziny. - Dziękuję, ciociu, ale w tej chwili najchętniej położyłbym się na chwilę, bo mieliśmy bardzo ciężki lot.

- Zaraz ci pościelę powiedziała ciocia i w tym momencie spojrzała na pilota. - Kto to ten pan z czarnymi wąsami? zapytała. - A, ten? odparłem. To pilot, który mnie tutaj przywiózł. - Wypadałoby go też zaprosić. - Tak, ciociu, tylko nie jestem pewny, czy on jest prawdziwy. Ciocia spojrzała na mnie podejrzliwie. - Co ty wygadujesz, przecież ma wąsy. - Właśnie... Ma, bo mu dorysowałem. - Ej, mój drogi, pleciesz, bo jesteś zmęczony. Prześpij się, a potem spokojnie porozmawiamy. Zaprowadziła mnie do pokoju i położyła na tapczanie. Usnąłem jak kamień. Kiedy obudziłem się, nie byłem wcale u cioci Eli, ba, nie byłem nawet w Olsztynie. Leżałem u siebie w domu na dywanie, a obok mnie blok Tereski z pięknym rysunkiem. Mówię wam, samolot był jak prawdziwy, a pilot jak żywy. Nie mogłem sobie tylko przypomnieć, skąd pilot ma takie duże czarne wąsy. Naraz z hukiem wpadła Tereska i zaczęła tupać ze złości. - Walek, sto razy ci powtarzałam, żebyś nie bazgrał na moim bloku! - Przepraszam cię, Teresko powiedziałem ziewając jeszcze ale dzięki temu rysunkowi odbyłem wspaniałą podróż. - Jaką podróż? zapytała Tereska. - Jeżeli chcesz się dowiedzieć jaką, to zajrzyj na pierwszą stronę tej książeczki i przeczytaj, bo drugi raz nie będę opowiadał.