Relacja z wyjazdu Erasmus - Uczelnia Universidade Nova de Lisboa, Portugalia To już koniec? Chyba każda osoba której przygoda z Erasmusem się już zakończyła zadała sobie to pytanie ostatniego dnia w czasie lotu do domu Pół roku, które mija z prędkością błyskawicy, naprawdę ciężko w to uwierzyć. Ale zacznijmy od początku. Na początku był chaos Wyjazd na Erasmusa od zawsze był dla mnie na liście zrobić przed śmiercią na pozycji numer 1, zatem tylko kwestią czasu było gdzie i kiedy pojadę. O ile na pierwsze pytanie nie było trudno odpowiedzieć to właśnie te gdzie sprawiło najwięcej problemów. Od zawsze chciałem posmakować życia w wielkim mieście, gdzie eventy kulturalne odbywać się będą nawet na parterze Twojego bloku a ludzie będą podzielać mój tryb życia nietoperza, czyli zasypiać wtedy kiedy normalni budzą się by przywitać nowy dzień. Z niestety niezbyt dużego wyboru takich miast jaki był dostępny dla studentów Informatyki wybór padł na Lizbonę, stolicę i jednocześnie największe miasto Portugalii. Ok, wszystko cacy, składam papiery załatwiam formalności, wyjazd z czczego marzenia zaczyna nabierać coraz bardziej realnych kształtów. Czas na szukanie lokum! I w tym właśnie momencie, cytując klasyka It was at this moment, he knew he f***ed up. Panie premierze, jak żyć? Uczelnia do której aplikowałem to Universidade Nova de Lisboa. Jest tylko jeden mały szkopuł. Jest to duża uczelnia. Na tyle duża, że posiada kilka kampusów, niektóre położone są blisko centrum Lizbony, a kilka natomiast w innym mieście. Chyba nie muszę dodawać, że mój wydział (informatyka) znajdował się w tej drugiej części? Dlatego jeżeli rozważasz tę uczelnie sprawdź dokładnie gdzie znajduje się Twój wydział - czy jest to Lizbona czy Caparica. W tym właśnie momencie nadszedł czas zadania sobie jednego bardzo, ale to bardzo ważnego pytania: co robić, jak żyć? Opcje są 2: korzystamy z opcji akademika, który znajduje się przy samej uczelni w Caparice (koszt pokoju 1-osobowego ~200 euro), albo szukamy mieszkania na własną rękę w Lizbonie. Jako że moim priorytetem było mieszkanie w dużym mieście wybór padł na tę drugą opcję, szczególnie przekonał mnie do tego research na google maps miejsca w którym znajduje się akademik. Dużo zieleni, pól. i braku cywilizacji. Ostatecznie po dłuuugich poszukiwaniach udało nam się (wyjeżdżałem na Erasmusa z kolegą po fachu) znaleźć 2 pokoje w mieszkaniu w (jak nam się wtedy wydawało) bardzo fajnej dzielnicy Lizbony. Koszt wynajęcia pokoju za miesiąc to około 300 euro z rachunkami, ciężko jest raczej znaleźć coś tańszego, można zbić cenę do 260-270 jeśli się ma szczęście, tylko tutaj PRO TIP: koniecznie sprawdzaj, czy pokój ma okno! Niestety w Lizbonie jest masa pokojów bez okien za które właściciele życzą sobie drakońskie kwoty! No chyba że ktoś lubi przebywanie w izolatce lub składziku na mopy, nie mnie to oceniać. To lecimy
Jak to mówią, głupi zawsze ma szczęście, w tym przypadku też nie było inaczej. Fakt położenia uczelni w innym mieście niż się spodziewaliśmy zdecydowanie zrekompensował nam właściciel mieszkania, który jak się okazało jest najbardziej otwartą i pomocną osobą na świecie! Jeśli szukasz pokoju w Lizbonie daj znać, chętnie podrzucę kontakt (o ile pokoje będą ciągle wolne). Wszystko pięknie, mieszkanie ładne, okolica ładna, my ładni. Tylko wypadałoby chyba się w jakiś sposób dostać do tej uczelni (i czasem też z niej wrócić). I tutaj mam złą wiadomość, z dojazdami nie jest kolorowo (prawie jak na Łazarskim). Lizbonę i Caparicę dzieli rzeka i pokonać ją można autobusem przez Most 25 Kwietnia (tak, to nazwa mostu, nie jest tak że możecie się nim przejechać tylko raz do roku :D ), łódką (miesięczny bilet ~30 euro) lub pociągiem Fertagus (40 euro miesięczny bilet) i właśnie na tę ostatnią opcję się zdecydowaliśmy. Jest to zdecydowanie najszybszy i najwygodniejszy sposób pokonywania trasy między Lizboną a Caparicą. Dodatkowo jeśli posiadasz bilet Fertagusa za dopłatą ~10 euro dostajesz bilet miesięczny na metro w Lizbonie. Ufff, super, czyli kwestię dojeżdżania mamy z głowy. Nic bardziej mylnego. Fertagus dowieźć nas może na stację Pragal, która to znajduje się ponad 3 kilometry od uczelni A to oznacza trzecią przesiadkę i trzeci bilet miesięczny który musisz kupić (~9 euro). Ostatecznie droga w jedną stronę na uczelnię zajmowała nam około 1h i koszt samych biletów miesięcznych opiewał na sumę ponad 60 euro - niemiłe. Jednak ciągle lepiej niż mieszkać w akademiku o którym pisałem wcześniej, od którego najbliższy sklep spożywczy był oddalony o ponad 3 kilometry :) Let s get ready to rumble! Jeszcze przed rozpoczęciem semestru FCT UNL powitało nas bardzo fajną wycieczką autobusową podczas której oprowadzono nas po najciekawszych miejscach Almady, warto wziąć udział w tym wydarzeniu, to jest też świetna okazja, aby poznać trochę ludzi i nawiązać pierwsze przyjaźnie. Całość zakończyła się w barze u Teresy na kampusie uczelni, prowadzonej przez ultra miłą i gadatliwą starszą panią mówiącą wyłącznie po portugalsku. I fakt, że nie rozumieliśmy ani słowa przeszkadzał jej by dotrzymywać nam towarzystwa i tłumaczyć wszystko co się da. Wtedy też pani Teresa nauczyła nas jednego z ważniejszych zdań Quanto custa uma cerveja? - warto znać tę formułkę, przydaje się w życiu :) Let s get ready to study Czas przejść do części głównej, czyli samej uczelni i studiów. Ważna informacja o FCT UNL - wszystkie zajęcia z poziomu magistra są domyślnie prowadzone po angielsku nawet dla portugalczyków, dlatego z językiem nie było najmniejszego problemu. Nawet prowadzący przedmioty po portugalsku zgadzali się przygotowywać dla nas materiały i testy po angielsku, więc to zdecydowanie na plus. Poziom nauczania jest dość wysoki, zdecydowanie trzeba się mocno przyłożyć do nauki, żeby nie mieć problemu z zaliczeniem. Jeśli Twoim priorytetem wyjazdu na Erasmusa są tylko imprezy zdecydowanie ODRADZAM FCT UNL, poimprezujesz na we wrześniu i październiku, w listopadzie zaczyna się już mocna spina z zaliczeniami, bo semestr tam kończy się na Święta Bożego Narodzenia. Zatem też raczej nie spodziewaj się poczucia magii świąt w Portugalii, chyba że synonimem magii świąt dla Ciebie jest kodowanie po kilkanaście godzin dziennie, żeby
wyrobić się z projektami i kolokwiami. Czas wolny oficjalnie zaczynał się dopiero 23.12, jednak prowadzący byli bardzo pomocni w przełożeniu kolokwium, które uniemożliwiłoby mi powrót na święta do domu. Dość dużą różnicą kulturową między naszym krajem a Portugalią jest fakt wszechobecnego spóźniania się i braku pośpiechu. Jeżeli masz zajęcia na 12:00 a jesteś pod salą o 12:10 możesz być prawie pewien, że w środku jeszcze nikogo nie będzie, a tym bardziej prowadzącego. Z jednej strony fajne, z drugiej - fakt czekania na umówione spotkanie z profesorem ponad godzinę nie jest niczym przyjemnym, szczególnie w tak gorącym okresie jak sesja. Kolejny Pro Tip - uczelnia oferuje też kurs języka portugalskiego, koszt takiej przyjemności to 50 Euro za cały semestr, kończy się on certyfikowanym testem. Jednak słowa przyjemność użyłem tutaj dość mocno na wyrost. Zdecydowanie odradzam brania udziału w tym kursie, wszyscy studenci biorący w nim udział byli na poziomie bym powiedział A0 lub A-1, jednak to nie przeszkadzało prowadzącej mówić do nas tylko po portugalsku. Można sobie wyobrazić jak bardzo efektywne były zajęcia, na których byliśmy w stanie zrozumieć 5% tego co mówi prowadzący Podsumowując: poziom studiów dość wysoki mimo, że odniosłem duże wrażenie, że cała wiedza którą tam uzyskałem jest czysto teoretyczna, brak im trochę praktycznego podejścia do tematu Pomoc ze strony dziekanatu w FCT - nic dodać, nic ująć, perfekcyjny! Panie w biurze zawsze pomocne i uśmiechnięte, aż chciało się wracać :) Let s get ready to party! Pod względem szeroko rozumianej rozrywki Lizbona jest cudownym miejscem. Event na evencie, spotkania studentów, pikniki, grille, darmowe piesze zwiedzanie miasta z przewodnikiem Na brak zajęć bez wątpienia nie będziesz narzekać! Fajną inicjatywą był Erasmus Art Festival, w organizacji którego brałem czynny udział, mam nadzieję, że przyszłe pokolenia rozwiną to do czegoś jeszcze większego i fajniejszego! Ludzie są bardzo otwarci, na każdym kroku można spotkać masę osób które po prostu chcą pogadać, szczególnie na Bairro Alto wieczorem :) Podsumowanie Z tego opisu głównie wynika w pewien sposób idylliczna wizja wyjazdu, mimo że oczywiście tak perfekcyjnie nie było. Wiele razy plułem sobie w brodę, że nie wybrałem innego miejsca, innej uczelni itp. Ale z perspektywy czasu chyba te wszystkie minusy są tak bardzo przesłonięte tymi dobrymi chwilami, żę stają się wręcz niedostrzegalne Jeśli jesteś osobą, która nie jest pewna czy jechać - mogę z całą stanowczością powiedzieć że BYŁO WARTO! Mimo że większość momentów archiwizuję w głowie to znalazło się też w moim telefonie parę zdjęć którymi chętnie się podzielę na zachętę dla osób które nie są jeszcze w 100% przekonane :) Portugalia jest przepiękna i pół roku w niej to zdecydowanie za mało! Go for it!
Toja, opuszczone wraki statków Algarve, niesamowite plaże
Azory - wulkaniczne, czarne plaże i skały Lizbona, widok na Tag z jednego z wielu punktów widokowych