Litosława Koper o I Płockim Festiwalu Dyni i nie tylko Po ogromnym sukcesie frekwencyjnym I Płockiego Festiwalu Dyni postanowiliśmy zapytać szefową Młodzieżowego Domu Kultury, Panią Litosławę Koper o fenomen tego niecodziennego wydarzenia. Dziennik Płocki: Skąd pomysł na festiwal dyni i czy spodziewała się Pani tak dobrego odbioru imprezy przez płocczan? Litosława Koper: Pomysł Festiwalu Dyni zrodził się w trzech głowach wicedyrektor MDK, Marioli Dąbrowskiej, pełniącej w owym czasie obowiązki szefa działu imprez Ingi Kujawy Zawadzkiej oraz mojej. Impreza ma promować wartości odżywcze dyni, pokazać możliwości nie tylko kulinarne, ale i działania plastyczne, ma trochę zmienić wizerunek tego warzywa kojarzonego głownie z amerykańskim Halloween. W szczególności natomiast ma być ekologiczne i zdrowo. Ważnym aspektem jest także wykorzystanie przestrzeni jaką daje Ogród Jordanowski który przeżywa swoją drugą młodość po wielu latach zastoju. To na znajdującym się w Ogrodzie Orliku już po raz trzeci odbywa się Orlen Szkolna Liga MDK, w której uczestniczą płoccy piłkarze ze szkół podstawowych. Również budynek dydaktyczny znajdujący się na terenie Ogrodu otrzymał swoje drugie życie. W pięknie wyremontowanych wnętrzach odbywają się zajęcia plastyczne, działa klub sprawności fizycznej oraz zajęcia świetlicowe. Skąd sukces? Do tworzenia tego Festiwalu zaprosiliśmy hodowców, działkowców, płockie gospodynie oraz całe rodziny i po prostu udało się. Szczególne podziękowania za zaangażowanie należą się dla Urzędu Miasta Płocka, Stowarzyszenia ekologiczno Kulturalnego Ziarno, Stowarzyszenia Przystań Baru Mlecznego, płockich mediów, które imprezę promowały, a
przede wszystkim pracowników płockiego MDK u. Bez nich ta impreza po prostu nie odbyła by się. Drżę o frekwencję na każdej organizowanej przeze mnie imprezie to bowiem sprawdzian jej atrakcyjności. Tak było i tym razem. Na imprezie pojawiło się około 1000 uczestników zatem to prawda wielki sukces i ogromna satysfakcja. Przed nami gorący okres przedwyborczy, zauważyliśmy na billboardach że będzie kandydowała Pani do Rady Miasta Płocka. Takie wydarzenia na pewno pomagają w kampanii wizerunkowej na ostatniej prostej przed wyborami? Tak, kandyduję do Rady Miasta Płocka, oczywiście z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Nigdy nie ukrywałam, że moje poglądy są najbliższe tej partii politycznej, moje doświadczenie zdobywałam pracując z najlepszymi patriotyzmu, zaangażowania, tolerancji, taktu i optymizmu uczyłam się od Jolanty Szymanek-Deresz. Ona nauczyła mnie również jak ważne są problemy innych ludzi i była jedną z najważniejszych osób jakie poznałam w życiu. Mam nadzieję, że trochę tego doświadczenia będę mogła przekazać innym. Staram się to robić na co dzień i cieszy mnie mój dobry wynik w wyborach w 2010 roku. Kandydując z ostatniego miejsca na Wielkiej Płycie osiągając bardzo dobry wynik. Jestem przekonana, że moi wyborcy głosowali na mnie ponieważ mnie znają, pracowałam 17 lat w SP nr 17, byłam blisko problemów tych ludzi. Po prostu wiedzą, że mogą na mnie liczyć nie tylko w okresie przedwyborczym. Kampania wyborcza nie ma nic wspólnego z moją pracą. Jestem z wykształcenia pedagogiem, pracę z dziećmi uważam za swoją życiową pasję i tylko dlatego znajduję się w MDK tu mogę się realizować bo duszę organizatora mam od zawsze, niezależnie od zajmowanego stanowiska. Przykładem są zupełnie nowe wydarzenia kulturalne w Młodzieżowym Domu Kultury, których do tej pory nie było w naszej ofercie, jak również czynne uczestnictwo w wydarzeniach organizowanych przez pokrewne placówki, stowarzyszenia nie tylko kulturalne, ale i charytatywne czy
sportowe. Przez wiele lat kierowaną przez Panią placówką zarządzała wieloletnia dyrektor MDK, Pani Roma Ludwicka. Czy dobry duch tej wciąż aktywnej w MDK jak i w życiu prywatnym osoby jest dla pani motorem do dalszego rozwoju placówki? Roma Ludwicka chyba nie ma osoby w Płocku która jej nie zna. To ona namówiła mnie do kandydowania na stanowisko dyrektora MDK. Sprawiła, że uwierzyłam w siebie, wprowadziła mnie do tej placówki. Znamy się od lat i nie znam drugiej takiej pasjonatki pracy z dziećmi. Mimo, różnicy wieku świetnie nam się współpracuje. Cenię ją również za to, że gdy ma czasem odmienne zdanie to broni go używając merytorycznych argumentów. Często rozmawiamy o realizacji imprez czy funkcjonowaniu placówki zawsze podkreślam, że trzeba korzystać z doświadczeń innych i nie wyważać otwartych już drzwi. Liczę się z jej zdaniem, a przede wszystkim i dbam o to, co tworzyła przez lata. Co Młodzieżowy Dom Kultury przygotował na jesień i czy zaskoczycie nas czymś równie ciekawym jak I Płocki Festiwal Dyni? Przed nami wiele imprez: promocje młodych, konkurs plastyczno- fotograficzny Mój Płock Moje Miasto, weźmiemy udział w festiwalu SKARPA, niebawem także konkurs recytatorki i poezji śpiewanej Słowa po niebie płynące. Trwa jesienna runda Orlen Szkolnej Ligi MDK. Niebawem spotkają się u nas zaprzyjaźnione płockie Amazonki, a listopad przebiegnie pod znakiem Interdyscyplinarnych Warsztatów Mistrz-Uczeń. W okolicy 11 listopada zaprosimy płocczan na spektakl patriotyczny w wykonaniu grupy teatralnej Spod Znaku Króla Maciusia. Cały czas współpracujemy z płockimi szkołami prowadząc zajęcia edukacyjne. Za chwilę już po raz 25 około tysiąca dzieci spotka się w ogólnopolskim konkursie plastycznym Ja i Król Maciuś I. Cały czas działa również edukacyjne studio nagrań. Jak widać MDK tętni życiem zawsze
niezależnie od pory roku. Oprócz imprez mamy także liczne plany dotycząc rozwoju MDK w przyszłym roku otwieramy nasza filię w nowo wybudowanym przedszkolu przy ul. Harcerskiej. Udało mi się namówić do współpracy Krzysztofa Misiaka, który poprowadzi w MDK zespół gitarowy. Chcę także stworzyć trzydniowy festiwal twórczości dziecięcych ponieważ marzę o tym, aby w czasie jego trwania Płock stał się rozśpiewaną i roztańczoną stolicą działań dzieci i młodzieży. Mamy do tego świetną bazę, amfiteatr, piękna plaża, Rynek Starego Miasta i wiele innych lokalizacji. Kolejnym krokiem będzie również remont budynku przy ul. Tumskiej 9. Liczę na zajęcie pomieszczeń po Płockim Ośrodku Kultury i Sztuki oraz gruntowny remont klimatycznego podwórka, które powinno stać się przykrytą przestrzenia do działań twórczych dla uzdolnionych młodych płocczan. Uważam, że MDK nie może zniknąć z ul. Tumskiej, wierzę w jej rychłe ożywienie i dlatego zrobię wszystko żeby w tym pomóc. Ważną sprawą jest również ożywienie Płocka po drugiej stronie Wisły. Dlatego dołożę wszelkich starań aby kolejna filia MDK-u pojawiła się właśnie w Radziwiu. Które wydarzenie w Młodzieżowym Domu Kultury jest Pani przysłowiowym oczkiem w głowie? Każdą imprezę traktuje jednakowo poważnie, każda trafia do innego odbiorcy. Pisanie wierszy jest tak samo ważne jak granie na gitarze, zabawa w teatr czy śpiewanie. Ważna jest realizacja swoich życiowych pasji i pozytywne spędzanie wolnego czasu, wspólne bycie ze sobą młodych ludzi o podobnych zainteresowaniach oraz dzielenie się sobą z innymi. Dzięki temu realizujemy się i jesteśmy szczęśliwsi, a na tym nam wszystkim bardzo zależy. Staram się, aby MDK był jak najlepiej wyposażony i aby pracowali w nim najlepsi, więc to chyba cały MDK, a nie pojedyncze wydarzenie jest moim oczkiem w głowie. Jak ocenia Pani kulturalne życie Płocka?
Nie jestem obiektywna w ocenie życia kulturalnego w Płocku, ponieważ i ja również uczestniczę w jego tworzeniu. Jestem z tym nierozerwalnie związana 24 godziny na dobę przez 12 miesięcy w roku. Uważam ofertę miasta za bardzo bogatą, ale przecież zawsze jest coś co można zrobić ponadto, lepiej Wisła zastopowana. A Barca czeka Zamiast łatwej zdobyczy punktowej był twardy bój o każdy centymetr parkietu. Na domiar złego zakończony zupełnie niezgodnie z oczekiwaniami. Czyli remisem. O tym, że Wisła miała wygrać bez większych problemów może świadczyć fakt, że w meczowym protokole znalazło się miejsce, po raz pierwszy w obecnym sezonie, dla Mateusza Piechowskiego. Jeśli trener Manolo Cadenas myślał o wpuszczeniu na boisko najmniej doświadczonego ze swoich zawodników, to znak, że nie spodziewał się jakichkolwiek komplikacji. Życie potrafi jednak płatać różne figle. Mecz w Orlen Arenie miał szczególny smaczek dla prowadzącego mielecką Stal Pawła Nocha wychowanka Wisły, który w Płocku zaczynał swoją przygodę ze sportem. Sam jako zawodnik nigdy nie miał okazji zagrać w nowej płockiej hali. Mógł jednak poprowadzić swój obecny zespół do sensacyjnego remisu. Mielczanie wiele do zawdzięczenia mają swojemu serbskiemu bramkarzowi Nebojsy Nokoliciovi, który bronił z nieprawdopodobnym wyczuciem. Jego łupem padały rzuty po kontratakach, z akcji pozycyjnych. Obronił też siódemkę egzekwowaną przez Thiago Rochę. Wiele pracy w powstrzymywanie zawodników odpowiedzialnych w Wiśle za zdobywanie branek włożył Mirosław Gudz. Walczył z
Kamilem Syprzakiem, i Tiago Rochą. Problem w tym, że stanowczo za często robił to niezgodnie z przepisami. Albo łapał w pół naszych graczy, albo (co widać na naszym zdjęciu) bronił w polu bramkowym. Co ciekawe, jeden z sędziów uznał, że postawienie nogi w polu nie stanowi złamania przepisów. Tyle można odpowiedział na uwagę zwróconą mu przez płockich fotografów. Remis dla Stali był wynikiem doskonałym. Dla Wisły wręcz przeciwnie. Mielczanie zapewne długo jeszcze żyć będą w euforii, tymczasem płocczanie powinni wykasować ze swej pamięci to, co stało się we wtorkowy wieczór i zacząć myśleć o niedzielnym meczu Ligi Mistrzów. Po raz pierwszy dane im bowiem naprzeciwko nafciarzy stanie słynna FC Barcelona. Zapewne kibice z Płocka, którzy wybiorą się na ten mecz, śpiewać będą Naszej Wisły nie pokona nawet słynna Barcelona. Co innego jednak przyśpiewka, a co innego boiskowa rzeczywistość. Chociaż, jak pokazała w Płocku Stal Mielec, życie lubi płatać figle. Orlen Wisła Płock Stal Mielec 25:25 (13:13) Orlen Wisła: Wichary, Corrales Kwiatkowski, Tioumentsev 5, Pusica 1, Ghionea 2, Syprzak 3, Zeljenović 5, Nikcević 1, Wiśniewski 1, Racotea 2, Rocha 2, Daszek 3, Montoro Stal: Nikolić Wilk 2, Szpera 6, Adamuszek 6, Gudz, Gliński 1, Krzysztofik 1, Chodara, Kostrzewa 3, Janyst 4, Sobut 2