Anna Oleksy
Czy to frajda, czy to pech, idzie w góry III f. Bo my mamy super geny, nasi chłopcy to strongmeny. A dziewczyny misswomenki, które mają styl i wdzięki. Będzie głośno i wesoło, śpiewać tańczyć można w koło. Wyruszając w Makowicę, przekroczymy swe granice. Bo jak nie my to kto?
Dnia 7 czerwca, piękny słoneczny poranek godzina 8:15. O tej właśnie porze mieliśmy wyruszyć autokarem do Rytra. Niestety doszło do małego opóźnienia, gdyż mamy w swoim gronie śpiochów. Wtedy to właśnie klasa III f wraz z innymi wyruszyła jak co roku na jubileuszowy XXX RAJD BESTRAMPEK.
Mamy nie tylko śpiochów, ale i też głodomorków. Pierwszym celem po wyjściu z autokaru ok. godziny 9 było poszukiwanie leśnego pożywienia. Jak widać udało nam się znaleźć kilka jagódek - ale to zdecydowanie za mało dla nas. No cóż trzeba było zadowolić się tym co udało się znaleźć.
Już od samego początku wyprawy droga nie była gładka, dlatego próbowaliśmy wszystkich sposobów, żeby nie zmarnować naszych sił już na starcie. Jak widać jedni szli klasycznie do przodu, ale byli też tacy, którzy próbowali nowej techniki chodzenia tyłem.
Tak to już na wycieczkach bywa, że nie należy bagatelizować częstych postojów- chociażby na przebranie spodenek
Uwiecznienia pięknych widoków, momentów oraz osób nigdy za wiele. To staje się pamiątką przemijających chwil.
Jednym na odpoczynek wystarczy tak nie wiele, natomiast inni wybierają bardziej ekstremalne warunki, np. tak jak małpki- na drzewie.
Ładnych widoczków również nie brakowało, nasze oczka mogły się nacieszyć pięknem naszej przyrody
Postojów nigdy za dużo, zwłaszcza w tak upalny dzień..
Najszczęśliwsza chwila podczas całego rajdu, można powiedzieć znaleźliśmy raj na ziemi, oazę na pustyni.
Jak nie uwiecznić takiej chwili na zdjęciu?
Pierwszy konkurs wypadł nam chyba nieźle, gdyż zdobyliśmy 5/9 możliwych punktów. Plus uwaga - aż jeden punkt za kreatywność, ponieważ nie marnowaliśmy swojego czasu podczas postoju tak jak inne klasy
Postanowiliśmy uatrakcyjnić naszą piosenkę na kolejny konkurs, dlatego razem z prof. Gwiżdż wpadliśmy na świetny pomysł zrobienia wianków na głowę dla każdej dziewczyny, ale oczywiście nasza klasa jest szalona, więc nie mogło zabraknąć kreatywnych pomysłów na ciekawe zdjęcia.
Był to nasz najdłuższy postój, gdyż czekaliśmy na spóźniającego się przewodnika. Dlatego nie marnując czasu postanowiliśmy zebrać piękne bukiety polnych kwiatów, które mieliśmy wykorzystać do wianków. Po godzinie oczekiwań dowiedzieliśmy się, że jednak przewodnik nie zaszczyci nas swoją obecnością. No cóż, jego strata
Robienie wianków szło nam całkiem nieźle.
Gdy ciężko pracowaliśmy, inni w tym czasie się obijali.
Efekt końcowy - zadawalający. Ładne wianki - piękne świtezianki.
Gdy wyruszyliśmy w końcu w dalszą trasę, po chwili spotkaliśmy nową koleżankę, chcieliśmy ją ze sobą zabrać, ale była tak strasznie leniwa, że nie chciała wstać. Co za zwierze
Tak mijały kolejne metry, słońce mocno grzało, pot pojawiał się na czole, jednak nie okazywaliśmy słabości wytrwale dążąc do celu.
Wędrowaliśmy polami, drogami, lasami, ale nikt się nie poddawał mimo ciężkiej trasy.
Uważnie szukaliśmy żółtych oznaczeń szlaku mimo to zdarzyło nam się zabłądzić.
Połowa drogi za nami, niektórzy nie czuli już nóg, inni z uśmiechem podążali naprzód.
Na drodze napotykaliśmy na różne zjawiska natury, m.in. korzenie potężnych, poległych drzew, które koniecznie musieliśmy uwiecznić na zdjęciu.
Dzielnie podążaliśmy w kierunku schroniska, podziwiając piękne widoki.
Kolega był tak miły, że zechciał pomóc koleżankom i zdeklarował się, że poniesie im torebki prawdziwy dżentelmen.
Wędrując dotarliśmy do przydrożnego znaku z jakże radosną i zbawienną dla nas wytrudzonych informacja.
Ostatnie 200 metrów. Zza krzewów wyłaniał się już dach schroniska.
Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Tu można odpocząć i wymasować obolałe stopy. Och co za ulga
Radość tą popsuła nam jedna z nauczycielek, która powiedziała, że to nie koniec trasy, musimy zejść do szkoły w Rytrze. Dlatego szybko poszukaliśmy osoby, która podbiłaby nam dzienniczki rajdu na dowód tego, że dotarliśmy na wyznaczone miejsce. W między czasie przebywający tam turyści widząc wianki na naszych głowach śpiewali nam: Wiła wianki i wrzucała je do falującej wody. Wiła wianki i wrzucała je do wody Na co odpowiedziałyśmy: Ok, wianki wiłyśmy, tylko nigdzie tej wody nie było, żeby je wrzucić.
W tej miłej atmosferze, nadszedł w końcu czas, by wyruszyć w dalszą drogę.
Jak się okazało trasa wcale nie była łatwiejsza, jak do schroniska na Cyrlę. Jedyny pozytyw, że nie musieliśmy wychodzić pod górę. Tym razem schodziliśmy w dół, ale nasze nogi były już tak obolałe, że czuliśmy każdy kamień, pod stopami.
Piękne widoki, wcale nas nie opuszczały i to dodawało nam energii do dalszej drogi.
Są też chwile i pomniki, które przywołują powagę i przypominają o rzeczach ważnych dla człowieka, nawet podczas wycieczki.
Nagle po kilkudziesięciu minutach drogi, usłyszeliśmy jakąś muzykę. Byliśmy przekonani, że jesteśmy blisko celu, ale jak się chwile później okazało, inni turyści mieli ze sobą radyjko. Po kolejnych chwilach przeprawy zza krzewów wyłoniły się jakieś budynki. Znów zawitała u nas nadzieja, lecz nie na długo, gdyż okazało się, że to nie jest jeszcze nasz cel.
W końcu doszliśmy do głównej drogi w Rytrze. To znak, że do szkoły już niedaleko. Z ulicy towarzyszył nam piękny widok na zamek.
Kto chciał mógł wyjechać stąd pociągiem lub busem, lecz my zdecydowanie wybraliśmy szkolny autokar.
Gdy dotarliśmy na miejsce czekał na nas ciepły posiłek oraz konkursy. Zaprezentowaliśmy wymyśloną wcześniej przez nas piosenkę. Był również konkurs z zasad pierwszej pomocy, który całkiem nieźle nam wypadł. Na koniec Dyrektor naszej szkoły ogłosił wyniki wszystkich konkurencji. Niestety nie udało nam się znaleźć wśród zwycięzców.
To będą niezapomniane chwile. Na pewno ten rajd pozostanie długo w naszej pamięci ze względu na osoby, przeżycia i doznania jakie nam w tej wyprawie towarzyszyły.
KONIEC