Nasze prezentacje - Jan Kościk 24.01.2007. Zmieniony 19.06.2007. Jan Kościk z Goliszowa od dziecka był miłośnikiem maszyn. Chciał skończyć szkołę mechaniczną i koniecznie czymś jeździć. Aż do pójścia do wojska marzył o motorze, bo kiedy uczył się w Szkole Budowy Silników we Wrocławiu, jedna z jego koleżanek miała motor Jawa. Kiedy tylko ją widział biegł się przywitać a ona za tę sympatię przewiozła go parę razy. Nie mógł spać w nocy tak bardzo mu się ta Jawa podobała. Obiecał sobie wtedy, że będzie miał swój własny motor. Dziś ma ich kilkanaście. Nasze prezentacje - Jan Kościk Jan Kościk z Goliszowa od dziecka był miłośnikiem maszyn. Chciał skończyć szkołę mechaniczną i koniecznie czymś jeździć. Aż do pójścia do wojska marzył o motorze, bo kiedy uczył się w Szkole Budowy Silników we Wrocławiu, jedna z jego koleżanek miała motor Jawa. Kiedy tylko ją widział biegł się przywitać a ona za tę sympatię przewiozła go parę razy. Nie mógł spać w nocy tak bardzo mu się ta Jawa podobała. Obiecał sobie wtedy, że będzie miał swój własny motor. Dziś ma ich kilkanaście. Jan Kościk z Goliszowa jest kolekcjonerem polskich motocykli i samochodów. Po szkole pan Jan poszedł na dwa lata do wojska. Wspomina ten okres bardzo dobrze, był bowiem czołgistą, czyli miał do czynienia z pojazdami. Dodatkowo żołnierze mieli możliwość pomagać przy wykopkach i żniwach. Pan Jan miał doświadczenie w pracy na roli, ponieważ jego rodzice prowadzili
gospodarstwo rolne. Prędko został zauważony jak wyjątkowo sprawny pracownik. Dostawał najcięższą, ale i najlepiej opłacaną pracę. Wszystkie zarobione pieniądze odkładał, i kiedy wyszedł z wojska okazało się, że jest to spora suma. Na motor w sam raz wystarczy. Motory w Goliszowie było już wówczas cztery, ich szczęśliwymi posiadaczami byli: Marian Frańczak, Bolesław Frańczak, Kazimierz Huculski i Władysław Kurczak. Jan Kościk był piąty. Pojechał do Wrocławia i kupił sobie nowiutką błyszczącą maszynę prosto z fabryki. Była to SKL 160, rocznik 60-ty. Na tym motocyklu objeździł całą okolicę, nawet woził na nim swą przyszłą żonę, choć wówczas nie wiedzieli, że będą parą, bo pani Władysława chodziła wtedy do szkoły podstawowej. Kiedy skończyła szkołę zabrał ją na zabawę. Dwa lata później wzięli ślub. Kolejną maszyną w ich rodzinie była Syrena 104, pierwszy wypust, także prosto z fabryki. Ciekawostką jest to, że kupując auto pan Kościk& nie miał prawa jazdy. Kurs skończył dopiero rok później. Namówił do tego także żonę. Dwanaście lat później mieli już trójkę dzieci (Zdzisław, Małgorzata i Elżbieta), oraz kolejne auto Fiata 125. - Syn jest taki sam jak ojciec mówi pani Władysława. Nawet dziewczyny w naszej rodzinie interesują pojazdy wnuczka Magda chodzi do 4 klasy podstawówki i już jeździ Motorynką śmieje się kobieta. Pan Jan dostał w życiu jeden raz mandat, było to w latach 70-tych, za brak klaksonu w Syrence. Poradził sobie jednak z tym kupując trąbkę, jakiej używa się w rowerach. Od tamtej pory żaden milicjant (a później policjant) nie ukarał go nawet upomnieniem. Pan Jan złożył i wyremontował wiele motocykli. Jak sam mówi Jeździć umie każdy, ale w rodzinie naprawiam tylko ja. Dziś w jego garażach, bo ma ich kilka, stoją motory: SKL 150 z 1960 roku, SKL Gazela 175 z 1968 roku, WFM z 1961 roku, Jawa 90 z 1978 roku, Komar z 1973 roku, K750 z wózkiem z 1972 roku, Panonia 250 z 1961 roku i Motorynka wnuczki. Teraz w robocie, jak określa remont motorów, ma WSK z 1958 roku. Jest to jego najstarsza maszyna, pierwszy wypust tego modelu. Planuje także wyremontować K750 bez wózka i parę WSK i WFM-ek. Samochody Państwa Kościków to dwie eleganckie Syreny: 104 z 1966 roku i 105 rocznik 1972. - Jest jeszcze jedna z 1983 roku, ale tą nie można się jeszcze pochwalić, czeka na remont wyjaśnia mężczyzna. Garaże pana Jana pełne są części. Zbiera wszystko co może się przydać, prenumeruje też czasopismo Motor. Od 2000 roku jest członkiem Automobilklubu legnickiego. Często jeździ z kolegami na zloty Oltimerów, czasem wystawia też swoją kolekcję, choć narzeka, że jest problem z transportem, bo niektóre maszyny nie są zarejestrowane. Na zloty zawsze zabiera żonę. Byli już we Niemczech, w Czechach, parę razy w Świeradowie, wzięli udział także w zlocie Chojnowskim. Maszyny pana Jana mogli też podziwiać mieszkańcy gminy Chojnów, m. in. na Święcie Sportu w Goliszowie czy Szansie na uśmiech w Jaroszówce. Dwa razy pan Kościk był na zlocie FSO w Warszawie. O poziomie jego wiedzy na temat polskiej motoryzacji świadczy fakt, że zajął tam I miejsce w konkursie wiedzy o FSO, dostał także nagrodę za najcichsze auto Syrenka. Wyjazdy takie są kosztowne mówi pani Władysława ale nigdy nie zastanawiamy się długo dodaje ze śmiechem kobieta. Narzeka czasem, że mąż dużo czasu spędza w garażach. Mąż całą zimę picuje, glancuje, jak określa zabawnie jego pracę nad motorami i samochodami. Ale kiedy latem wyprowadzi maszynę na drogę nie ma takiego, który nie obejrzałby się z podziwem. Oboje jadąc pięknie wyszykowanym samochodem zgodnie uważają, że to wspaniałe hobby. Monika Sobczak
Jego przygoda z dwoma kółkami zaczęła od roweru. Z kuzynem Tadeuszem Borowskim pozują do zdjęcia na motocyklu-atrapie. 1 Maja 1961 roku. Defilada z okazji Święta Pracy w Rynku w Chojnowie. Jan Kościk na swoim pierwszym motorze. Gmina Chojnów - Strona główna
Nie przepuści żadnej okazji wyjazdu na zloty i pokazy maszyn. Jest członkiem legnickiego Automobilklubu. Święto Sportu w Goliszowie, lipiec 2005. W garażu obok ukochanego auta, z ukochaną wnuczką Martą. Oboje z żoną Władysławą w Syrence 104 pozowali do katalogu Euro Oldtimer wydanego przez Muzeum Techniki i Motoryzacji w Legnicy. Gmina Chojnów - Strona główna