Przewodnik ukraiński. Pociąg 76 - numer specjalny 2008

Podobne dokumenty
Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

Spis treści. Od Petki Serca

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

Magiczne słowa. o! o! wszystko to co mam C a D F tylko tobie dam wszystko to co mam

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

Miłosne Wierszyki. Noc nauczyła mnie marzyć. Gwiazdy miłością darzyć. Deszcz nauczył mnie szlochać A ty nauczyłeś mnie kochać!

Copyright 2015 Monika Górska

KOCHAM CIĘ-NIEPRZYTOMNIE WIEM, ŻE TY- MNIE PODOBNIE NA CÓŻ WIĘC CZEKAĆ MAMY OBOJE? Z NASZYM SPOTKANIEM WSPÓLNYM? MNIE- SZKODA NA TO CZASU TOBIE-

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

Kielce, Drogi Mikołaju!

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Małgorzata Moruś Scenariusz teatralno-muzycznej aktywności dzieci 6 -letnich "Częstochowa moje miasto"

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Chłopcy i dziewczynki

Kto chce niech wierzy

Jaki jest Twój ulubiony dzień tygodnia? Czy wiesz jaki dzień tygodnia najbardziej lubią Twoi bliscy?

W obecnej chwili w schronisku znajdują same psy, ale można oddać pod opiekę również inne zwierzęta, które czekają na nowy dom.

Copyright SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015 Copyright for the illustrations by SBM Sp. z o.o., Warszawa 2015

Nazywam się Maria i chciałabym ci opowiedzieć, jak moja historia i Święta Wielkanocne ze sobą się łączą

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. W szpitalu

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

M Ą D R O Ś Ć N O C Y

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Copyright 2015 Monika Górska

TEST OSOBOWOŚCI. Przekonaj się, jak jest z Tobą

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Zauważcie, że gdy rozmawiamy o szczęściu, zadajemy specyficzne pytania:

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

Konspekt szkółki niedzielnej propozycja Niedziela przedpostna Estomihi

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

potrzebuje do szczęścia

To już umiesz! Lekcja Proszę rozwiązać krzyżówkę. 2. Proszę odnaleźć 8 słów.

Mam jednak nadzieję, że te ćwiczenia Ci się przydadzą :)

CZYTANIE B1/B2 W małym europejskim domku (wersja dla studenta) Wywiad z Moniką Richardson ( Świat kobiety nr????, rozmawia Monika Gołąb)

I Komunia Święta. Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA

TWOJE PIERSI. opis praktyk PDF 3

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

BEZPIECZNY MALUCH NA DRODZE Grażyna Małkowska

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Zaimki wskazujące - ćwiczenia

VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO

Marcin Budnicki. Do jakiej szkoły uczęszczasz? Na jakim profilu jesteś?

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!

Ziemia. Modlitwa Żeglarza

PODRÓŻE - SŁUCHANIE A2

SMOKING GIVING UP DURING PREGNANCY

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków,

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Katharsis. Tyle bezimiennych wierszy, ilu poległych rycerzy Dariusz Okoń

TO BYŁA BARDZO DŁUGA NOC

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Świat naszym domem. Mała Jadwinia nr 29

WYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE. Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz. Ewa Danuta Białek

Oto kilka rad ode mnie:

Indywidualny Zawodowy Plan

Copyright by Andrzej Graca & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Andrzej Graca ISBN Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

Promienie miłości Bożej. Pomóż mi rozsiewać Twoją woń, o Jezu. Wszędzie tam, dokąd pójdę, napełnij moją duszę. Twoim Duchem i Twoim życiem.

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Przy wspólnym stole. Nie tylko od święta

SKALA ZDOLNOŚCI SPECJALNYCH W WERSJI DLA GIMNAZJUM (SZS-G) SZS-G Edyta Charzyńska, Ewa Wysocka, 2015

Test mocny stron. 1. Lubię myśleć o tym, jak można coś zmienić, ulepszyć. Ani pasuje, ani nie pasuje


Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY


Spotkanie z Jaśkiem Melą

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Einstein na półmetku. Projekt współfinansowany jest ze środków Unii Europejskiej w ramach Europejskiego Funduszu Społecznego

Oskar i pani Róża Karta pracy

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.

AUTYZM DIAGNOZUJE SIĘ JUŻ U 1 NA 100 DZIECI.

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

AUDIO B1 KONFLIKT POKOLEŃ (wersja dla studenta)

BLOKI TEMATYCZNE: 1.Taki sam, ale inny. 2. Na moim podwórku. 3. Nadchodzą wakacje

Najciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić?

Filip idzie do dentysty. 1 Proszę aapisać pytania do tekstu Samir jest przeziębiony.

ALLELUJA. Ref. Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja. Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja.

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

WERSJA: A ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

Polska poetka noblistka napisała wiele wierszy, które są znane szerszemu kręgowi odbiorców. Wśród nich jest także wiersz pt. Kot w pustym mieszkaniu.

(UDOWNf MY~ll. MiłO~Cl ~ życlllwo~ci. o ODWADl[, rrzyjaźni, U1L KAŻDY Dll[N w- ROKU

MAŁA JADWINIA nr 11. o mała Jadwinia p. dodatek do Jadwiżanki 2 (47) Opracowała Daniela Abramczuk

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Transkrypt:

Przewodnik ukraiński Pociąg 76 - numer specjalny 2008

copyright by Instytut Norwida, 2008 instytut.norwida@gmail.com

REWOLWERY i RÓŻE Serhij Żadan Wczesnej jesieni na początku lat dziewięćdziesiątych można było umrzeć tylko od wymawiania tych słów - wczesna jesień, wczesne lata dziewięćdziesiąte, stara kronika kryminalna, w której karawana wozów jedzie z bundesu przez Polskę na wschód. W głównym samochodzie siedzi naczelnik ochrony - młody Polak z wojskowym karabinem, w czarnej skórze, w rosyjskim kamuflażu - gna swoich dziesięć wozów przez senne mazurskie jeziora. I nie wiadomo, co oni tam wiozą, po co przedzierają się przez czas, który przestał płynąć w tej części ich ojczyzny, nie wiadomo dlaczego on nie śpi, przecież wszystkie kobiety z berlińskich porno gazet śpiewają mu, śpiewają - śpij, śpij, dowódco, dopóki śpisz dopóty trwa twój spokój, kiedy uprawiasz seks twoje blizny zaczynają świecić w ciemności, kiedy łamiesz chleb, załamują się niebiosa nad jeziorami, śpij dowódco, wszyscy umierają, wszyscy się rodzą, wszyscy przechodzą na inny brzeg wolności, śmierć daje jedyną przewagę - pozbawia cię odpowiedzialności za towar śpij, śpij dowódco, na taką noc cierpliwie czeka każda kobieta szepcząc za strachem, no co ty, śpij, dalej, spij, śpij, śpij. Popatrz jaką on ma ciemną krew - powiedział pierwszy śledczy do drugiego - to ze zmęczenia. Tak jakby nie spał przez ostatnich dziesięć lat. Acha - zgodził się tamten, albo źle spał. Widać, że strzelali do nich z bliska - znów powiedział pierwszy - na początku obrzucili granatami pierwszy samochód, potem dobili resztę, tu jest zamknięta część drogi, widzisz tu na nich czekali, ja też bym tak zrobił na ich miejscu- powiedział pierwszy, kiedyś tak zrobię. I właśnie teraz dla niego wszystko się zatrzymuje - krwią na karabinie kupionym w emiratach, grubymi, chirurgicznymi nićmi, którymi go szyli. I tylko śledczy w milczeniu pochylają się w zakurzonych chałatach - i tylko patolog za zrozumieniem głowę schyli. I tylko mama zapłacze gdzieś w okolicach Wrocławia za synem, którego tak wcześnie rozwalili komuniści. A żurawie nad jeziorami rozpraszają potoki przestrzeni mięśniami jakie mają profesjonalni rowerzyści.

I na wiosnę, co roku powracając z Palestyny będą omijać te czarne miejsca, które pachną palonymi oponami, będą omijać rozmieszczone wzdłuż rzeki wojskowe magazyny - będą omijać wszystkie jeziora z chłodnymi nurtami. I będą omijać te powietrzne korytarze, gdzie jest na tyle szczelna przeszłość, że czas zatrzymuje się w niej, jak serce u nieboszczyka i wiedząc co to za geografia, którą one pokonują i co to za ekonomia i polityka, powtarzam w ślad za nimi: śpij, śpij kochana nasze życie jest na tyle długie, że zdążymy znów spotkać się z tymi, którzy tak wcześnie od nas odeszli śpij, warto było, żeby wszyscy mężczyźni tego kontynentu odrąbywali sobie nawzajem głowy, abyś ty mogła przeżyć taki ciepły grudzień; wszyscy umierają, wszyscy się rodzą trzymać się ciebie, to jakby dotrzymywać reguł ortografii, kończyć w tobie, to jakby kończyć żyć taka oto historia, taka przeszłość, podobna do kartoflanych pól do których ty nie masz żadnego-żadnego stosunku. CYGAŃSCY KRÓLOWIE Serhij Żadan Oto cygańscy królowie odchodzą do ciemnych lasów, królowie kryminału i parków kultury, czas porzucić interesy, odsprzedać biznes, do ciemnych lasów, do ciemnych jezior zapomnienia. Zjawy czarnych cygańskich królów ze złotymi dłońmi, zjawy, które były ze mną zawsze, i teraz kiedy ich zaczynają odstrzeliwać, niczym wieprze, przebijając szarą szczecinę, jak nie wspominać tych wszystkich opowieści o odciętych głowach na cygańskich mogiłach oho, myślę, naprawdę - jak nie wspominać, oni nie maja gdzie się podziać, królowie maleńkich miasteczek, nawet jeśli niebo spadnie na ziemię będą wysypywać piasek z żółtych trzewików. Wszystko to, co w innych kulturach zapisuje się na tysiącach stron cerkiewnych ksiąg, oni zmieszczą w napisach na swoich przedramionach, cywilizacja, która trzyma się na złocie i cukrowej wacie, oto cywilizacja prania brudnych pieniędzy cygańscy królowie znikają miedzy drzewami, życie było długie i smutne śmierć będzie lekka i niezauważona, następne życie także będzie długie, długie - długie, lekkie i smutne. Oto ostatni cygański król, który przyjechał stopem z Polski opowiada nam o metodach rozkręcenia biznesu, o swojej podróży, na początku życie odstrzeli tych, którzy stoją z boku - wyjaśnia - śmierć zatacza kręgi, kręgi zacieśniają się, strach chwyta za gardło, droga za mną usłana jest trupami kobiet i złotymi prześcieradłami, zebrałem cło od wszystkich, których jestem w stanie sobie przypomnieć

mój volkswagen płonął jak berlińska synagoga, i moje dzieci niczym sroki zdejmują naszyjniki z kobiet w snach, a spotkawszy się pod sklepami z używaną odzieżą jedzą kukurydzę, jakby grały na harmonijkach ustnych. Na początku życie stara się zapewnić sobie świadków, głosy tych, którzy znikają, strach tych, którzy pozostają i kolumny autobusów z ich rodzinami wjeżdżają w ciemność, oświetlając reflektorami terytorium śmierci i tu po trawie, po przydrożnej trawie, po nasypach, na których rośnie trawa, przechodzą - wymęczeni i żywi - na tę stronę, gdzie ona też jest żywa. I pytasz trawę - dlaczego dalej rośniesz? Wiedząc, że trawa będzie rosnąć dalej pomiędzy tym miejscem, z którego właśnie idziesz i miejscem do którego chcesz dojść. I dopóki oni na drugą stronę nie przenikną z tej strony trawy słychać jak cichnie ich szept, i kto z nich jeszcze nie zniknął ten jak własny szept powoli milknie słychać jak zatrzymują się serca bicia słychać jak pośród nasypów niemych najpierw oni wychodzą z tego życia potem życie powoli wychodzi z nich. * * * Serhij Żadan żeby jej nie zbudzić przestępując ostrożnie przez pozostawione przez nią rzeczy książki i ubrania, nagrzane przez powietrze skrawki tej majowej nocy i przestępując w ciszy gdzie ściana, okna i schody i ustała ciemność z osadem mroku na samym dnie; stąpajac bliżej do mokrych i świeżych okiennic gdzie zaczyna się już samotność roślin i drzew rozgrzanych własnym rośnięciem, rozgrzane wnętrza domów, oddechy całych dzielnic oddech kraju, noc na gorących równinach maja, strudzony przyrost lepkich, głębokich gleb do własnych powierzchni; przestępując przez trawę czujac jak rozciaga się(napina sie) ten zrównoważony chód, którym zazwyczaj przepływają przez ciebie planety, cała atmosfera jaka ci towarzyszy, cała ciemność swiata, porządek wszystkich rzeczy, unormowane i nieuchwytne przeciekanie przedmiotów samych w sobie, trwanie twojej chwili, której nie wystarczy aby zmieścić w niej majowe rozstanie i niepokojące ciepło fabryk.

Żeby zaczynać co raz to w innym miejscu. Wychodzić za każdym razem z czarnej pustki na głosy z zewnątrz. I na oddechy tych, z którymi wypadło ci przebywać w jednym życiu styczność wszystkich zadrapań i żyłek na ciele twojej ojczyzny, każdego wygięcia gałązek, które trzymają swoją równowagę, styczność ciepłych potoków powietrza, jakie leżą nad tobą, obmywając sny z serc, żeby ona rano nie wiedziała już co się śniło w nocy. Przelewając światło z atomu w atom, prostując korzenie i łodygi, z których składa się wysokość, ciągnąc za sobą wątłe, obciążone napełnioną goryczą trawy wzdłuż kolei, ciągnąc za sobą jaskółki i komary, kominy i anteny drzewa swoimi ciałami omal dosięgają tych miejsc gdzie urywa sie nasze powietrze i zaczyna się inna strona pustki, omal dosięgając tych punktów, za którymi zjawia się ciemność, gdzie tylko przesypuje sie cisza i formuje deszcz. I zanim przekroczą granice, zanim zapadną sie po tamtej stronie powietrza, zanim ostatecznie uwolnią się od gęstego majowego tła, zdążą pomyśleć, że najmniejszy ruch, najmniejsze poruszenie mokrych gałązek nie pozostanie bezkarnym. Poruszywszy powietrze, naruszywszy przestrzeń zbudzą ją ze snu. To je powstrzymuje... NOC CUDZOZIEMCÓW Katrina Chaddad czas płynie powoli nie zdążasz zauważyć jego przepływu i wydaje się, że jest super szybki ale naprawdę porusza się w unison z tobą wdech - w - wydech krok - w - krok bicie serca do bicia serca jest oddany tobie ten czas * * * * * * * * * * * na początku sierpnia bywa taka noc która zmienia wszystko przychodzi niezauważalnie jak złodziej

podkrada się i zrywa z ciebie woalkę o ta noc cudzoziemców jest taka cierpka jak spojrzenie włoskiej tancerki z tacą na głowie ona przylatuje do ciebie na wpół pustym autobusem o wpół do pierwszej w nocy wsiadasz, płacisz za przejazd i jedziesz krajobrazy prześlizgują się za szkiełkami twoich oczu szybko pojedynczy pasażerowie ubrani w czarne i niebieskie spojrzenia błyszczące - to jest noc noc w oczach pasażerów noc w twojej duszy... (noc nie jest złem noc to niewiadoma ciemność nocy co ratuje) po śladach kastaniedy rozrzucone są znaki przejścia dla pieszych przejeżdżasz w bocznym oknie obija się chłopiec, który jedzie za tobą jego szybkie ruchy trochę dziwią on tak często robi znak krzyża na sercu - myślisz czemu on tak żegna sobie serce? wtedy nagle rozumiesz - nie on improwizuje w takt muzyki rap ona brzmi w jego uszach czy w głośnikach autobusu a kiedy milknie muzyka i chłopiec dalej porusza się spływa na ciebie zrozumienie on po prostu rozmawia z kolegą jest głuchoniemy taka noc bywa na początku sierpnia przychodzi i zmienia wszystko na zewnątrz i w środku *** *** *** takiej nocy cudzoziemcy schodzą się w wyznaczonej czasoprzestrzeni zwijają kawałki serwetek niespokojnymi palcami przebierają gerdany bawiąc się paciorkami wyliczają trajektorie ruchu planet swojej galaktyki aby być nadwrażliwymi ci cudzoziemcy zagłuszają świadomość pozostawiając uczucie oczekiwania przez nich epifania spływa złudnymi falami nie wierzcie w miłość mówią jeden drugiemu ona jest jak fala niestała i przemijająca przecieka przez twoje palce i nawet nie zatrzymuje się pomiędzy żebrami przechodzi przez przeponę i nie można jej zatrzymać nie wierzcie w miłość jest podstępna i jak przychodzi nasza noc podkrada się od tyłu pobłyskując ostrzem szabli nie wierzcie miłości mówią jeden drugiemu w olśnieniu

a potem niespodziewanie budzą się i zapominają o tym co widzieli i słyszeli i dlatego kiedy pewnej sierpniowej nocy to się staje kiedy do nich przychodzi jednak ich noc - noc cudzoziemców oni skaczą w miłość jak w przepaść i wynurzają się z miłości jak z oceanu JAKBYM BYŁA MARGARYTĄ Katrina Chaddad mogłabym być Margarytą jakby samotny sprzątający znał mnie choć nie takiej nieważkości i lekkości nie osiągniesz wypielęgnowanym śmiechem smutek osiedla się na strychach chat krytych strzechą nocne ognie nienazwanego miasta rozpływają się akwarelami cieniami padając pomiędzy rzęsami i pozostawiając swój osad namuł swój i pył smutek osiedla się we włosach cienkostrunych gitar pod wpływem wiatru usta zawsze pierzchną oddając swoją wilgoć on zabiera cieszy się i odlatuje pozostawiając po sobie pustkę - tak mu się zdaje i tak wydaje się sennym podróżnym z suchą skórą i potwierdzają to wyschnięte dłonie z błonami miedzy palcami smutek osiedla się w sercach porzuconych osiedli równo na jedną noc i nie dłużej bo co rano budząc się możesz nie zobaczyć słońca możesz nie oddychać powietrzem możesz nie słyszeć być nieczułym na dotyk i nie mieć żadnej myśli możesz nawet nie istnieć - to wszystko nie ma znaczenia kiedy z dworu nadchodzi niska chmura brzemienna w pioruny i ruchem oddychając swoimi płucami spuszcza na ciebie cały potop wody i wtedy smutek osiedla się w oczach przechodniów... a ty cieszysz się przeskakując z kałuży do kałuży i otrzymujesz nowe imię tylko z łaski tego, kto nazywa ciebie Margarytą

Serhij Żadan (1974) - poeta, prozaik, performer, reżyser. Autor kilku tomów wierszy: Cytatnyk (1995), Heneral Juda (1995), Pepsi (1998), the very very best poems, psychodelic stories of fighting and other bullshit (wiersze wybrane 1992-2000), Ballady pro wijnu i widbudowu (2001), Historia kultury początku stulecia (2003, wyd. polskie 2004), Cytatnyk (2005), tomu prozy Big Mac (2003), powieści: Depeche Mode (2004), Anarchy in Ukr (2005; wyd. polskie 2007) i Hymn demokratycznej młodzieży (2005; wyd. polskie 2007), oraz zbioru utworów Big Mac2 (2006), Kapitał (2006) Stworzył oryginalny styl w poezji - udało mu się połączyć tradycję ukraińskiej poezji (szczególnie futuryzmu) i elementy kultury punk z symboliczną przestrzenią industrialną miejskiego krajobrazu. Jest laureatem wielu nagród m.in. Bu-Ba-Bu za najlepszy wiersz roku 1998. Mieszka w Charkowie. Katrina Chaddad Urodziła się 16 grudnia 1978 roku. Szkołę podstawową kończyła w Damaszku( Syria), średnią w Soledar( okręg doniecki), uniwersytet w Charkowie. Magister Filologii. Wykłada w Katedrze Dziennikarstwa Państwowego Uniwersytetu im. W.N Karazina w Charkowie. Poetka, pisarka, dziennikarz, tłumacz. Wydała zbiór poezji pt. <<7:7>>(2005r)

PRZEWODNIK PO POLSKIM PIEKLE Oleksandr Bojczenko Wspólne doświadczenie historyczne Niemców, Polaków oraz Ukraińców podpowiada, iż czegoś takiego być nie może. Ale oto wydarzyło się: po wszystkim, co miało pomiędzy nami miejsce, po Wołyniu i akcji Wisła, po Oświęcimiu i Powstaniu Warszawskim, niedawno, w ramach wspólnej podróży literackiej, czasopismo Potjah 76 przedstawiło niemieckiej publiczności polskiego pisarza. Konkretnie, Daniela Odiję. To oznacza, że świat, a przynajmniej niewielka jego część nosząca kojarzącą się z wieloma cierpieniami nazwę Europa Środkowa jednak zmienia się na lepsze. Z drugiej strony, nie należy wpadać w euforię. W pojęciu ogólnym Europa Środkowa zmienia się, ale przyjrzawszy się dokładniej, w niej (a więc również i w mojej ukochanej Polsce) pozostają ulice, wsie, miasteczka i całe regiony, które dotychczas nie są w stanie się zmienić, nawet gdyby tego chciały. I, jak się wydaje, nie chcą, nawet gdyby mogły. Na tych ulicach rozbitych latarni mieszkają dynastie alkoholików i narkomanów, prostytutek i złodziei, fanów piłki nożnej oraz zwyczajnych przygłupów. Skoro już wspomnieliśmy Niemcy, to z pomiędzy wszystkich bohaterów Tomasza Manna zawsze najmniej ufałem humaniście Settembrini. Nie wierzę dlatego, że im można w jakiś sposób pomóc. Daniel Odija, być może też im nie ufa: na przykład jego święta rodzina Józef, Maria i Krzysztof w powieści Tartak w żaden sposób nie jest w stanie wyprowadzić mieszkańców postsocjalistycznego polskiego piekła do kapitalistycznego raju. Bo jego święta rodzina zrodziła się z tego samego piekła, tak jak i szczerbate córy Koryntu z obwisłymi atrybutami piękności czy też pozbawieni mózgów debile w dresach. Z nimi niczego już się nie da zrobić, ale można z nich zrobić dobrą literaturę. To właśnie robi Odija. Czy rzeczywiście jego Ulica, Tartak i Szklana huta to dobra literatura? Sądzę, że tak, bo mam z czym porównywać. Również na Ukrainie są pisarze, którzy piszą o wymieraniu wsi i wynaturzeniu się miasta. Prawie wszyscy piszą beznadziejnie nie chcąc rozstać się z obiektywnym reporterskim bełkotem lub odwrotnie, przybierają maski proroków ze Starego Testamentu, wskutek czego w oczach średnio inteligentnego czytelnika wyglądają jak niezdarne błazny. Daniel Odija jest pisarzem poważnym, jakby to w dzisiejszych czasach nie brzmiało. Pamiętając o tym, iż na świecie żył kiedyś Dostojewski, Kafka czy też, powiedzmy, Hemingway, nie bawi się on ze swoimi bohaterami, ale też nie pisze czysto dziennikarskich reportaży z ich udziałem. Jako człowiek naprawdę nie może on im pomóc, ale jako pisarz próbuje rozejrzeć się wśród nich, usłyszeć ich i pokazać nam. Na pierwszy rzut oka pozbawiona pozytywnych perspektyw realność jego twórczości od czasu do czasu zaznaje światła dziennego dzięki specyficznemu poczuciu humoru, a okropne naturalistyczne szczegóły od czasu do czasu urastają do rangi symboli, o czym świadczą same tytuły powieści. I jeszcze jedna ważna rzecz, przynajmniej dla mnie. Nie wiem, czy niemiecki czytelnik adekwatnie wyobraża sobie zilustrowane przez Odiję polskie piekło. Ukraiński czytelnik niczego nie musi sobie wyobrażać, on widzi jeszcze gorsze piekło na każdym kroku, nawet we Lwowie i Czerniowcach, nie mówiąc już o Doniecku czy też Mikołajowie. Tymczasem Polska, w odróżnieniu od Ukrainy, formalnie należy już do tej samej przestrzeni europejskiej co Niemcy. Być może jest to aluzja co do tego, iż kiedyś i Ukraina będzie uznawana za pełnowartościową Europę? Co prawda sam wierzę w to w jeszcze mniejszym stopniu niż w nadejście ratunku dla bohaterów Odiji.

Oleksandr Bojczenko, rocznik 1970, literaturoznawca. Literacko-krytyczne materiały ( artykuły, wywiady, teksty krytyczne) publikuje w Dzerkalo Tyżnia, Knyżky-REVIEW, Mołodyj Bukowynec, Czetwerg i innych. Wydał dwa zbiory esejów Szczos na kształt szatokua (2003) i Szatokua plus (2004). Redaktor i współzałożyciel ukraińskiej wersji czasopisma Potyah76.

LITERATURA JEST POTRZEBNA - JAK JEDZENIE CZY KOCHANIE SIĘ Wywiad z Tarasem Prochaśko Widzieliście kiedyś leśnika? Takiego, który mieszka w starej chałupce pod samym lasem na obrzeżach wsi?...nam dzieciom asfaltu trafił się taki jeden. Co prawda to Taras Prochaśko znany prozaik, autor wielu książek porównywanych do światowej klasyki, a także pisarz, któremu wielu z ukraińskich pisarzy prorokuje Nagrodę Nobla. - Przypominam sobie telewizyjną fabułę, w której dawał Pan wywiad będąc w jakiejś małej, starej chatce. Co to była a chatka? Mieszka Pan tam? - To było w takim miejscu, o którym najbardziej jestem gotowy opowiadać i pisać. To taki przysiółek niedaleko miasteczka Delatyń na Frankiwszczyźnie, jest to oficjalny początek Huculszczyzny. Na obrzeżach Delatynia, prawie pod samym lasem, tam gdzie był kręcony ten film jest chata dom mojego dziadka. Tam właśnie spędziłem swoje dzieciństwo. Od wielu lat nikt już tam nie mieszka, przyjeżdżam tam tylko ja i mój brat Jurko z dziećmi. Tam wyrosłem i właściwie wyrosły już tam moje dzieci, i to jest takie miejsce, w którym jest mi najlepiej. To jest moja ojczyzna. A jeśli mówić bez ironii to, to jest moja prawdziwa ojczyzna. - Czyli to jest takie miejsce, w którym się Panu najlepiej pracuje i gdzie do Pana najczęściej przychodzi natchnienie? - W tym filmie chodziło o miejsce związane ze mną, ale nie chodziło zupełnie o to, że ja tam tylko pisze. Bo ja pisze znacznie mniej czasu niż żyje i przeważnie ja tam po prostu żyję, coś tam robię. Ale bardzo często zaczątki jakiś utworów tak naprawdę tam się właśnie tworzyły. - Zaznaczał Pan : Do literatury przywiodło mnie to, że zaczęło znikać austriackie pokolenie. Co Pan miał na myśli? - Dokładnie, ale tu nie chodzi o Austrię jako taką, czy okres austrowęgierski. Powiedziałem tak, bo w moim przypadku te słowa najdokładniej charakteryzują ludzi, którzy urodzili się pod koniec XIX wieku na początku XX. Nic w tym dziwnego, w dzieciństwie bardzo mi się podobało słuchanie historii ludzi, którzy przeszli przez całe stulecie. Historie te obejmowały czasy przedwojenne. Uważam, że kiedy ich słuchałem, musiałem rozumieć, że chodzi lata przed I Wojną Światową. O I Wojnę Światową, ostatnie lata Imperium Austrowęgierskiego, wojny domowe, walkę o pierwszą, ukraińską niepodległość, sowieckie performensy, przemieszczanie narodów i II Wojnę Światową. Wszyscy ci ludzie opowiadali mi o tym wszystkim, jak o czymś zwyczajnym. Starali się uogólnić to, co sami przeżyli, a dla mnie to wszystko układało się w czarodziejski, na wpół bajkowy obraz. Do tego nie chodziło tylko o jakieś fakty historyczne, chodziło o zupełnie inne postrzeganie świata, bo to byli ludzie zupełnie innej epoki, ukształtowani mentalnie przez wiek XIX. Kiedy wszyscy wierzyli, że nigdy nie będzie wojny, że człowiek może wszystko, że będzie porządek i dobrobyt. I dlatego, kiedy nagle zobaczyłem, że wszyscy ci ludzie odchodzą i to doświadczenie jakoś przemija, umyka, to zrozumiałem, że jestem pewnym nosicielem jakiegoś bardzo egzotycznego doświadczenia, którego oni nie zdążyli zapisać, utrwalić. Poczułem, że mam nie jeden w życiu obowiązek ( bo w ogóle nie lubię w życiu brać na sobie jakiś nadzwyczajnych obowiązków) rodzinny, synowski Trzeba było to jakoś utrwalić i tak zaczęło się pisanie. Przy czym uważam, że nie zrobiłem jeszcze tego, co należało. - Ale planuje Pan?

- Tak, mam plany, ale te plany podobne są do pojęcia czarnej godziny. Przeważnie nikt nigdy nie korzysta z tego, co odkłada na czarną godzinę. I to samo zdarza się często pisarzom, przynajmniej ja osobiście znałem kilku takich, którzy ciągle odkładali napisanie tej najważniejszej ksiązki, bo wydawało się im, że jeszcze nie są gotowi, jeszcze nie dorośli. I ze mną jest tak samo - z tym planem, ideą napisania czegoś takiego, jakiejś takiej epopei, eposu tego stulecia w naszych okolicach. Ale wszystko odkładam, bo spodziewam się, że stanę się mądrzejszy, będę potrafił lepiej to napisać i wypowiedzieć się. - Słyszałam prawie anegdotyczną historię, że pisał pan wiersze, ale kiedy przeczytał pan kogoś ze współczesnych, przestał pan - To prawda, zacząłem pisać wiersze spontanicznie, żyłem w absolutnie nie artystycznym, humanistycznym towarzystwie. To znaczy byli to biologowie, geolodzy i inni ludzie od ziemi i dla nich współczesna poezja kończyła się w najlepszym wypadku na Sosjurze. I kiedy oni słyszeli to, co napisałem, byli po prostu zachwyceni, mówili, o jak modernistycznie, współczesnym językiem i ze współczesnym podejściem tworzy się ukraińska poezja fajnie! Ale ja wtedy zupełnie nie znałem współczesnej literatury. Bo jeszcze w wieku szkolnym tkwiła we mnie naukowa, wewnętrzna bariera, jaką sam sobie postawiłem że cała porewolucyjna literatura, wszystko, co dotyczy epoki radzieckiej nie interesuje mnie. I razem z tym nie znałem poetów młodszego pokolenia. A potem, kiedy okazało się, że tu obok, w tym mieście, odbywają się takie rzeczy: Bu-Ba-Bu, Herasymjuk, Rymaruk i cała reszta porównałem i zrozumiałem: dokąd ja się pcham z tą swoją misja nowej ukraińskiej poezji, kiedy ona jest już po prostu niedoścignionego gatunku, i przestałem to robić. - A czy jest jakiś pisarz do którego chciałby by pan być podobny ze względu na styl pisania? - Może i chciałbym pisać jak ktoś, ale jednocześnie bardzo dobrze daję sobie sprawę, że nigdy tak pisać nie będę. To znaczy po prostu nie dam rady tak jak Grabar, Kisz, Dowłatow Dawno już przestałem chcieć pisać tak, jak pisze ktoś. Niech to będzie mój sposób. - Czytając Niezwykłych przez cały czas miałam wrażenie, że są podobni do Stu lat samotności. Często to panu ktoś mówi? - Bardzo często. Porównują je przez trzy rzeczy: po pierwsze, u mnie jest miasto Jałowiec, a u Marqueza Makondo, po drugie ciągłość pokolenia, po trzecie obecność niby to magicznych, niezwykłych rzeczy, które naprawdę są bardzo realne. Ale do mnie to porównanie nigdy nie docierało, chociaż niczego świadomie nie robiłem po to, żeby te książki były podobne. Nie boje się jeśli wynikają jakieś asocjacje, powtórzenia. Dlatego, że literatura taka jest. - A w ogóle, jak podchodzi pan do porównywania? Porównanie do kogo panu bardziej schlebia? - Podczas mojej literackiej kariery, z tego co wiem porównywali mnie do hybrydy Bruno Szulca z Borgisem. Przy czym nie porównywano mnie z Bruno Szulcem i Borgisem odzienie, a właśnie z hybrydą. Porównywali z Proustem, Marquezem. I wydaje mi się, że wszystkie te porównania są na korzyść innych autorów, bo jak dalece nie dorastam do żadnego z nich. Ale razem z tym nie robię sobie z tego żadnego problemu dlatego, że książek i autorów jest strasznie dużo i każdy pisze to, co mu wychodzi. Z porównań nie powinny wynikać kompleksy, czy na odwrót niesamowite zadowolenie mówiąc, osiągnąłem już wszystko jestem już hybrydą Bruno Szulca z Borgisem. - Wie pan, takie słowa zdradzają człowieka bardzo wstydliwego, czy takiego, który sam siebie nie docenia. A może to kokieteria..? - Naprawdę to ja bardzo siebie doceniam. Ale uświadamiam sobie to, co robię i uświadamiam, że to się podoba wielu ludziom. To właśnie jest dla mnie wielką radością. Jeśli jest to komuś potrzebne, to bardzo dobrze i to jest największym wynagrodzeniem. Ale razem z tym bardzo trzeźwo spoglądam na rzeczy. Rozumiem, że to co zostało stworzone przez poprzednie pokolenia w sensie literackim nigdy już teraz nie będzie adekwatnym. Czyli teraz nie może się pojawić taki literat, który będzie miał decydujący wpływ na literaturę, chociaż nie będzie mu to przeszkadzało wydawać w milionach egzemplarzy. Przecież to, czego dokonano do połowy XX wieku, jest już teraz nierealne dla jakiegokolwiek pisarza. Ponieważ to jest prawo ewolucji: literatura osiągnęło maksimum swojej istoty już kilka dziesięcioleci temu. Cała reszta jest dobra, aktualna, potrzebna; może mieć duży oddźwięk, może wpływać na światowe procesy. Ale w literackim sensie żaden Bruno Szulc, Kortazar, Grabara już się nie zjawi. - To znaczy, że literatura ulega degradacji? - Nie, literatura nie ulega degradacji, ma już po prostu uformowany szkielet, teraz może już tylko nabierać mięsni. Aktualne są teraz eksperymenty. Bo co to takiego literatura? Jej największy sens polega na zdolności do kontaktowania się. Ona bazuje na tym, że ludziom potrzebny jest kontakt, literatura jest jedną z form porozumiewania się, ale oczywiście najważniejsze w tych kontaktach już powiedziano. Jednak relacje przez to nie przestają być nieodzowne. Literatura jest potrzebna jak jedzenie, czy kochanie się. Jedzenie przecież nie zacznie być gorsze dlatego, że jadłeś je już przedtem sto razy.

- A w jakim kierunku warto eksperymentować? Co pana interesuje? - Dla mnie osobiście bo nie mogę mówić o tendencjach ogólnoświatowych najciekawsze jest pisanie o tym, czego sam nie spotkałem jako czytelnik. Co nie znaczy, że szukam jakiejś ekstra oryginalności, raczej tego, czego mi brakuje w mozaice światowej literatury. - Nowa książka ma taka być? - Życie z psem ma być eksperymentem. Mój interes polega na tym, żeby spróbować popatrzeć na wielopiętrowość życia niehierarchicznym spojrzeniem. Czyli żeby nie urządzać sobie rozmyślań co to takiego pies i razem z tym nie robić z niego kultu. - Ma pan życiowe kredo? - Jeśli sprowadzić to do minimum, to wierzę, że istnieje pewien zamysł w stosunku do nas wszystkich. To, co odbywamy to jest część jakiegoś wyższego planu, którego nie możemy osiągnąć. A drugie życiowe kredo na każdy dzień, jak nie banalnie, apokryficzne jedenaste przykazanie: Nie bój się. Walczę ze sobą po to, aby trzymać się tego. Jeśli jest depresja to nie trzeba się jej bać, jeśli jest otyłość, to nie trzeba się jej bać, jeśli jest alkoholizm to nie trzeba się go bać. Trzeba świadomie dokonać wyboru co chcesz robić. Chcesz schudnąć, czy ci dobrze być takim? Chcesz trochę podepresować, czy poweseleć, dalej chlać czy przestać. Ale świadomie nie trzeba się bać. Dlatego ja nazywam rzeczy po imieniu. Rozmawiała Ira Tatatrenko Taras Prochaśko Dziennikarz i pisarz, z wykształcenia botanik. Swój talent udowodnił pierwszą książką - zbiorem opowiadań Inne dni Anny. Twórczość Tarasa Prochaśki, młodego pisarza ze Stanisławowa (Iwano-Frankiwska), jednego z czołowych reprezentantów słynnego fenomenu stanisławowskiego, należy do najbardziej interesujących zjawisk ukraińskiej literatury, powstałej w ciągu ostatniego dziesięciolecia - pisze Jurij Andruchowycz i dodaje, że twórczość Prochaśki skupia na sobie zainteresowanie nie tylko krytyków, dziennikarzy i badaczy literatury, ale także wielkiej ilości tzw. `wykształconych czytelników`, smakoszy innowacji, poszukiwaczy i miłośników innego.

PODZIEMNE ZOO Jurij Andruchowycz Mieszkaja pod miastem, jak w bajkach, wieloryby, delfiny i traszki... B-I. Antonycz. Żyją wieloryby pod miastem. I trytony. I jeszcze - delfiny. W półmroku topieli, w zapadlinach, gdzie czarny księżyc tonie, gdzie wybrano gatunek z gardzieli, one żyją - minogi i mureny, syreny, krocionogi. I pokorne ślepe kwiatostany gąbek i meduz w wyrwach szybów, w jamach naszych dusz. Żyją pod mostem lwy, żółte i śpiące. Schowane w rozżarzonych trawach. Antylopy, konie i zebry latające kwitną na dnie pastwisk i sawann. Żyją także pod mostem krokodyle. Zaplątane w liany słodkie jak motyle trzepoczą cienie małp albo papug. I setki setek much, mrówek i ropuch. Mieszkają pod miastem zebry i tury - ryczą ich trąby w nocy, niczym miedź brzęcząca. sumaki i sarny, pasierby natury, pasą się na nocnych nieużytków końcach. I mamuty, pokorne niczym krowy, i mastodonty. Kamienne dąbrowy drżą od nich, trzęsą się, jak ciepły szlam one tu uciekły od polowań. Mieszkają pod miastem ludzie. I pątnicy i mieszczuchy. I skrzydła w rękawach. Rozkręca się znów ulicy błędne koło w rozkwitłych zabawach - zawsze tak samo. Piwo jarmarkowe, skrzypce weselne, latarnie, podkowy, pocałunki, płacz, miłość i zaćma... Pod miastem. Tylko miasta już nie ma.

Jurij Andruchowycz (1960) Prozaik, poeta, eseista, tłumacz. Założyciel grupy poetyckiej BuBaBu. W Polsce ukazały się cztery jego powieści: Rekreacje (1994, 1996), Moscoviada. Powieść grozy (2000, 2004), Perwersja (2003) oraz Dwanaście kręgów (2005), za którą został odznaczony w roku 2006 Leipziger Buchpreis, przyznawaną za dzieła przyczyniające się do porozumienia europejskiego, oraz nagrodę Angelus przyznawana przez miasto Wrocław; tomy esejów: Erz-herz-perc (1996), Moja Europa. Dwa eseje o Europie zwanej Środkową (wspólnie z Andrzejem Stasiukiem, 2000, 2001) i Ostatnie terytorium. Eseje o Ukrainie (2002), tom poezji Piosenki dla martwego koguta (2005) i płyta Andruchoid (2005; słowa: Jurij Andruchowycz, muzyka: Mikołaj Trzaska, Wojtek Mazolewski, Macio Moretti). Mieszka w Iwano-Frankiwsku. Redaktor naczelny ukraińskiej wersji czasopisma Potyah76.

* * * Andrij Lubka Od czasu do czasu warto coś zmieniać w swoim życiu. Na przykład, budzić się rano i wychodzić w chłód balkonu, palić marlboro i myśleć. Myśleć o tej lepkiej mgle, o pierwszych porannych marszrutkach, o kolejnym pęknięciu w naszych stosunkach. Po prostu jesiennego poranka widoczność znacznie się zmniejsza, chodzi o większe skale, a więc o możliwość zobaczenia w tej mgle znacznie mniej rzeczy niż jest naprawdę, chociaż co to jest naprawdę, mówisz sobie. Po prostu myśleć rano nie chce się, zwłaszcza, jeśli moje wiersze ostatnimi czasy są bardzo stabilne : bez porywów w głosie i niepotrzebnych rymów, lepkie jak ta mgła, długotrwałe jak te deszcze. Zresztą, myśleć, dopóki pali się papieros, dopóki parzy się kawa, dopóki ty śpisz, to jakby robić jakieś zakazane rzeczy, jakby wypełniać starodawne rytuały, jakby odczyniać niezrozumiałe obrządki. Na tym balkonie po nocnym seksie, po zapachu potu, myśleć jest nadzwyczaj trudno, właśnie w takich momentach można przekonać się o materialności myśli, która jako cynkowe prącie wepchnięta jest w moją głowę. Na tym balkonie z papierosem w ustach, z rozczochranymi włosami, z myślą o kupieniu książki Majakowskiego albo Bułhakowa, widzę miejsca na gałęziach drzew, gdzie wiosną pojawią się pączki, a ty będziesz chodzić niezwykle lekko ubrana, czekając na oszałamiający zapach zbutwiałych kasztanów.