Wprowadzenie w ignacjański rachunek sumienia Czym jest ignacjański rachunek sumienia? Jest przede wszystkim czasem modlitwy, która ma określoną dynamikę i trwa około 15 minut. Ludzie, którzy nie znali św. Ignacego, ani jego ćwiczeń, już wcześniej modlili się w ten sposób, że najpierw dziękowali Bogu za miniony dzień, potem prosili, aby mogli zobaczyć w nim najpierw Boże działanie a następnie własne słabości. Przepraszając za nie, prosili, aby kolejny dzień mogli przeżyć lepiej. Ta właśnie dynamika jest zastosowana przez świętego Ignacego w propozycji rachunku sumienia. Serce człowieka w sposób naturalny pragnie najpierw dziękować, potem przepraszać i prosić. Rachunek sumienia nie jest więc rachowaniem grzechów czy zaniedbań z minionego dnia. Nie jest również bezpośrednim przygotowaniem do spowiedzi. Jest natomiast spojrzeniem razem z Bogiem na mijający dzień, aby móc dostrzec, jak Pan nas dotykał i wprowadzał w nasze serca różne poruszenia.. W ten sposób uwrażliwiamy nasze sumienie na Jego działanie. Ta uważność jest szczególnie potrzebna na rekolekcyjnej drodze, aby nie zagubić działania Boga, ale umieć je przyjąć i odczytać. Bóg stworzył mnie na swój obraz i podobieństwo. Zapragnął, abym był podobny do Niego i tworzył siebie razem z Nim. Ale obraz Boży we mnie ulega zamazaniu przez mój własny grzech. Często czynię to, czego nie chcę. Czynienie dobra jest walką, która wymaga mojego zaangażowania i dobrej strategii. W tej walce nie jestem sam. Jest przy mnie Bóg, który powołał mnie do życia, bo mnie umiłował i zna pragnienia, kryjące się w głębi mojego serca. Dlatego potrzebna jest uważność do nasłuchiwania i dostrzegania Jego obecności w moim życiu. Potrzebna jest ufna postawa zdania się na Boga, bez moralizatorstwa i osądzania siebie, aby móc wyczuć Jego zaproszenie. Bóg chce objawić nam swoje drogi. Ignacjański rachunek sumienia pozwala bardziej realnie widzieć w naszym życiu Boga i Jego prowadzenie oraz odczytywać Jego plany w naszej codzienności. Podejmując tę modlitwę, uczymy się rozeznawać Bożą obecność w życiowych wydarzeniach. Jej celem nie jest doskonalenie osobiste. Ważna jest świadomość, że żaden człowiek nie może sam siebie uleczyć ze swoich słabości ani uczynić lepszym.. To Bóg zbawia i przemienia. Codzienny ignacjański rachunek sumienia prowadzi do wewnętrznego rozwoju serca, aby człowiek mógł uchwycić duchową głębię spraw życia codziennego, poznawał siebie i otwierał się na Boga i na świat. Niektórzy nazywają rachunek sumienia modlitwą miłującej uwagi, ponieważ jest wsłuchiwaniem się w Jezusa, pragnącego prowadzić mnie każdego dnia. Mogę zapytać siebie: kim Jezus jest dla mnie i jakie zajmuje miejsce w moim życiu? Czy chcę przebywać z Nim, wsłuchiwać się w Niego, ufając, że pragnie dla mnie dobra? Czy wierzę, że chce prowadzić mnie drogą, która jest najlepsza? 1
Modlitwa miłującej uwagi to ćwiczenia duchowe w skrócie, prowadzące razem z praktyką modlitwy medytacyjnej do szukania i znajdowania Boga we wszystkich rzeczach, czyli jak to rozumiał święty Ignacy Loyola we wszystkich doświadczeniach. Nie chodzi tutaj o odnajdywanie Boga tylko na modlitwie, ale o rozpoznawanie Go wszędzie, gdzie jesteśmy, czyli w naszym życiu codziennym. Modlitwa miłującej uwagi przebiega w kilku etapach: Etap pierwszy: dziękczynienie za otrzymane dobrodziejstwa Święty Ignacy rozpoczyna rachunek sumienia od postawy wdzięczności, która uświadamia nam, że wszystko, co mamy, otrzymaliśmy od Boga. Postawa wdzięczności pokazuje mi, że chcę, by Bóg zajmował centralne miejsce w moim życiu, że dostrzegam Jego obecność tu i teraz. Używanie czasu teraźniejszego wskazuje, że ten, kto mnie czymś obdarza, daje jakąś cząstkę siebie, jest obecny w moim życiu. Ja mogę przyjąć ten dar różnie. Jeśli przyjmuję go z wdzięcznością, to znaczy, że zauważam i szanuję Tego, który mnie obdarza. W ciągu dnia często mam czas napięty, zaangażowany jestem w wiele spraw. Trudno mi dostrzec ślady Jezusa i zauważyć działanie Boga. Często zapominam o Tym, dzięki któremu wszystko posiadam, dzięki któremu żyję. Moja wdzięczność powinna dotyczyć darów konkretnych i osobistych. Ważne, aby być w tym prawdziwym. Dziękować za przeżytą rzeczywistość, za swoje pragnienia, czyny i postawy takie, jakie one rzeczywiście są, a nie tylko szukać chwil szczególnie przyjemnych lub przykrych. Stając przed Bogiem, który patrzy z miłością, spójrzmy wraz z Nim na mijający dzień. Dziękujmy Bogu za wszystko, co się w mijającym dniu wydarzyło, za sprawy drobne i wielkie, przyjemne i trudne. Nieraz w ciągu dnia trudno zauważyć ogrom otrzymanych darów np. pogodę, piękno przyrody, szczęśliwy dojazd do pracy i powrót do domu, ważne spotkanie, drugiego człowieka, dobre, inspirujące myśli, a może coś trudnego, co domaga się rozwiązania. Można dziękować Bogu za istnienie, za kolejny dzień życia, możliwość widzenia świata. i zastanowić się, za co jeszcze mogę i chcę podziękować. Może jest też coś, za co trudno dziękować lub jeszcze nie potrafię. Również to szczerze wypowiedzmy, bez obawy, że Bóg się obrazi. Bóg zna mnie całego, ważne jest jednak, bym wyraził przed Nim szczerze to wszystko, co jest w moim sercu. Jeśli kocham Boga i zaczynam zauważać, jak bardzo jestem obdarowany, moje serce w sposób naturalny pobudzone jest do wdzięczności. We wszystkim, co mnie spotyka, mogę dostrzegać działanie Boga. 2
Etap drugi: Prośba o światło Ducha Świętego W tej modlitwie nie chodzi o refleksję nad sobą i minionym dniem, ani o analizę postępowania czy ocenę moralną popełnionych czynów. Chodzi raczej o to, by nasze spojrzenie na życie przepoić Duchem Jezusa. Człowiek nie jest w stanie zobaczyć swojego dnia, który minął, w taki sposób, w jaki widzi go Bóg. Potrzeba spojrzenia otwartych oczu i czystego serca. Bez pomocy Ducha Świętego nie można tego uczynić, dlatego święty Ignacy zaleca prośbę o Jego łaskę. Trwając w Bożej Obecności przed Tym, który mnie kocha i zna lepiej niż ja, proszę o światło Ducha Świętego. Sam z siebie nie jestem w stanie otrzymać tego światła. Tylko z Jego pomocą moje spojrzenie na życie i postępowanie może zostać zanurzone w Bogu. Potrzebuję takiego spojrzenia, aby odkrywać Bożą miłość. Wówczas mój rachunek sumienia nie będzie autorefleksją, lecz modlitwą, która pozwoli zobaczyć, jak Bóg mnie prowadzi i dostrzec Jego ślady na mojej życiowej ścieżce. Etap trzeci: Konkretny przegląd moich czynów W tej części rachunku sumienia mamy uważniej spoglądać na nasze uczucia i postawy Właśnie tutaj, w centrum naszej uczuciowości, Bóg przebywa z nami w sposób najbardziej osobisty i intymny. Abyśmy rozpoznawali Jego wołanie w sercu naszego istnienia, konieczne jest poznawanie motywów naszego działania i poruszeń, za którymi poszliśmy. Patrząc na miniony dzień przejdźmy w myślach kolejne pory dnia i zobaczmy, jakie natchnienia ku dobremu działaniu dawał Duch Święty i czy udało się za tymi poruszeniami pójść. Mam pytać się siebie: do czego mnie one prowadziły? Jak szedłem za tym, co było dobre? Czy nie uległem zniechęceniu? Może tutaj wysuwać się na pierwszy plan jakaś sprawa, czy moja postawa i wtedy mogę przyjrzeć się jej dokładniej i odczytywać znaczenie wydarzeń. Może odczuwam, że Bóg uwrażliwia mnie na moje słabe miejsca, którym mam się przyglądać. Nieraz jest to coś, co najchętniej odsuwam od siebie, z czego rezygnuję, bo wydaje się trudne Zazwyczaj jest w naszym sercu jakiś zakątek, jakieś szczególne miejsce, w którym Bóg nas dotyka, oczekując szczerości i zawierzenia. Jakże często chcemy o tym miejscu zapomnieć, próbujemy się usprawiedliwiać. Tymczasem tam właśnie możemy spotkać Boga i siebie samych w sposób szczególny. W tym miejscu mogę zatrzymać się na tym, co porusza mnie najbardziej i zadać sobie pytania: Dlaczego tak się stało? Dlaczego tak zareagowałam? Co działo się we mnie? Do czego doprowadziło to moje działanie? Czy przez moją reakcję nie zaniedbałem jakiegoś dobra? Uczę się w świetle wiary coraz uważniej spoglądać na swoje różne napięcia. Nawet, jeśli coś było dla mnie dobre, staram się odczytać, czego uczył mnie Bóg i czego ode mnie oczekiwał. Bóg pomaga mi spojrzeć również na moją modlitwę i jej 3
miejsce w moim dniu. Warto więc zadawać sobie pytania np. jak przygotowywałem się do modlitwy? Jak ona przebiegała? Czy trzymam się wyznaczonego czasu? Czy zapisałem przebieg modlitwy, poruszenia, odczucia? Czy potrafiłem uporządkować mój dzień tak, by mieć miejsce i czas na modlitwę? Co mi dzisiaj przeszkadzało? Czy zależało ode mnie, by oddalić to, co mi zakłócało modlitwę? Rachunek sumienia jest szczególnym miejscem rozeznawania. Uczę się poznawać i rozumieć, co się dzieje, poznawać motywy swojego działania. Rozmawiam z Bogiem pytając od czego mam rozpocząć proces mojego nawrócenia do nowego życia. Doświadczam Jego miłości i nie poszukuję osobistej doskonałości. On kocha mnie, mimo mojej słabości i mojego grzechu. Etap czwarty: prosić Boga o przebaczenie win W tym punkcie rachunku sumienia mamy już świadomość swoich zaniedbań i słabości. Chcielibyśmy, żeby było inaczej, a jednak nie możemy zapominać, że jesteśmy wystawieni na łup swoich grzesznych skłonności. Czasem brakuje nam szczerości, czy odwagi, by przyznać, że jesteśmy słabymi, grzesznymi ludźmi. Bóg to wie. Zna mnie lepiej, niż ja sam siebie i nie opuszcza mnie. Mimo mojej słabości i mojej niewierności nie przestaje mnie kochać. Dlatego, jako grzesznik, przepraszam i wierzę, że Bóg mi przebacza. Mogę odczuwać wstyd, że nie jestem wystarczająco zdecydowany wobec moich słabości. Żal może być większy, kiedy odkrywam, że nie podążyłem za ogromnym pragnieniem Boga, bym kochał Go z całego serca w każdej chwili mojego życia.. Przepraszam i wierzę, że Bóg przygarnia mnie jak Ojciec syna marnotrawnego do swojego serca. Wie, że Go kocham i nadal chcę Mu służyć. Tylko w takiej perspektywie gdy dostrzegam działanie Boga w moim życiu - rodzący się we mnie żal nie przygniata mnie, zwłaszcza wtedy, gdy coś zaniedbałem, nie uczyniłem czegoś, co było dobrem dla mnie albo innych ludzi. Wierzę i doświadczam tego, że Bóg nadal mnie kocha. Prosząc o wybaczenie i wierząc, że Bóg już mi wybaczył - rodzi się we mnie dziękczynienie za to, że mnie przygarnia takiego, jaki jestem i nadal chce mnie prowadzić, mimo że błądzę. Etap piąty: Postanowienie poprawy z łaską Bożą Ten etap jest konsekwencją poprzednich etapów. Staramy się spojrzeć z Bogiem na swoją przyszłość, na jutrzejszy dzień. Wsłuchujemy się w swoje serce, by usłyszeć, co wynika z dzisiejszego rozważania, z mojego spojrzenia na dzisiejszy dzień, do czego Bóg mnie wzywa. Myślę nad postanowieniem, jakie mam podjąć, by być bliżej Jezusa. To postanowienie nie powinno być zbyt górnolotne, czy za trudne do wypełnienia. Powinno dotykać mojego słabego miejsca i konkretnej sprawy. Mam przedstawić je Bogu i pytać, czy jest ono zgodne z Jego wolą. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę na uczucia, jakie 4
pojawiają się w związku z moją przyszłością. Czy jestem napełniony nadzieją, czy lękiem? Im bardziej zawierzam Bogu i pozwalam, aby kierował moim życiem, tym bardziej mogę doświadczyć pokładanej w Nim prawdziwej, często trudnej nadziei. Mam, tak jak Święty Paweł, biec ku wyznaczonej mecie, ku nadziei, jaką daje mi Bóg w Jezusie Chrystusie. Moja nadzieja wypływa z pewności, że działa we mnie Duch Święty, który pomoże mi na nowo podjąć dzień jutrzejszy i wypełnić to, co chcę podjąć. To On daje mi pokój, gdy oddaję Bogu moje słabości, daje mi wiarę, że Bóg mnie nie opuści. Daje mi swoją miłość, bym umiał kochać tych, z którymi jest mi najtrudniej. Postanawiam poprawę dzięki łasce Boga. Zapisuję wnioski, postanowienia wynikające z danej sytuacji dnia, z mojej postawy. Zadaję sobie pytania: Co mam uczynić jutro? Co uczynić w następnych dniach? Na koniec odmawiam modlitwę Ojcze nasz". 5