Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Imię i znamię Biuro Literackie Wrocław 2011 3
XI Pochwała poezji polskiej w warunkach zagrożenia w oderwaniu od wódki i w oderwaniu od rodzinnej wioski w której wszystko mogło zniewolić poczynając od strzechy i wszystko zmierzić otóż w oderwaniu od ojczystych łąk i pól nie byliśmy znowu tacy piękni i chętni choć każdy z nas nie załamując rąk musiał się puścić w Ogrodzie Szwajcarskim w którym wszystko (nawet wspomnienie strzech) mogło nas zaboleć lecz poezji polskiej dawnej i współczesnej nie da się przelecieć w jedną noc ole! 15
XII i każdy z nas musiał się odnaleźć z jakimś typem spod ciemnej gwiazdy ile razy byłem beznadziejnym przypadkiem lecz wyskakiwałem po flaszkę i robiłem laskę to fakt ogólnie znany że w Ogrodzie Szwajcarskim byłem popychany na powrót do ojczyzny 16
XVI dokarmiam wszystkie wyimaginowane psy i zwracam sobie wolność na wolności również wyprowadzam i dokarmiam wszystkie obce i nieobce sierściuchy których nikt nie chciał lecz nie stwarzam im domu (oprócz wiersza) obecne i nieobecne w które nikt nie wątpił (tym bardziej ja nie będę przed nimi uciekał) dokarmiam więc wszystkie wyimaginowane psy lecz nikogo do siebie nie dopuszczam oprócz jednego małego zaropialca 20
XVIII każda agresja mojej matki (w domu w szpitalu) miała miejsce w języku ukraińskim nie muszę powiadać jak bardzo bałem się reakcji lekarzy pielęgniarzy którzy patrzyli na mnie wilkiem każda agresja mojego spolonizowanego ojca to ten wściekły pies pomylony z innym psem co w sumie daje dwa ogony albo i więcej [2005] 22
XXI w domu zaś czeka na nas miska pełna strawy (choćby kamyczek) jestem poetą współczesnym i na szczęście rozporządzam mówiąc do rymu niejednym guziczkiem patyczkiem kamyczkiem bo bez natchnienia ani rusz w naszym skołowanym świecie ani mru-mru przychodzą do mnie ludzie (Jasiejo, Jasiusio i Jasieczko) których dzisiaj już nie ma ale o tym kiedy indziej 25
XXIII nie sądzę zresztą by Zadybie różniło się zbytnio od lubaczowskiego przysiółka Zady który opustoszał (jak to się mówi) na moich oczach i za mojej pamięci podobno na wydmuchu to dzisiaj rzecz zwyczajna ja zaś jestem poetą współczesnym uwikłanym w niejedno brzydkie słowo i chętnie odpowiadam za każde zadupie za każdy luby zakątek (tym bardziej że poczuwam się do Wólki Krowickiej) choć w Wawci również nikt mi nie podskoczy gdy wracając do przysiółka napomykam o przemijaniu 27
XL przyszedłem by ci powiedzieć że jestem bez ojca i matki mojej nie widziałem przy zdrowych zmysłach a ty mnie przyjąłeś i ugościłeś choć przyszedłem z głębi wszystkich złorzeczeń i matki mojej nie widziałem w czystych sukienkach (przy jej tylu poplamionych zaświnionych fartuszkach) i wciąż jeszcze przeklinałem jej cień na drodze do własnego ochędóstwa 44
XLVII zapewniam że w dzieciństwie śmierć nie skrada się od lalki do lalki lecz z sąsiedniej działki na działkę (niepokoją mnie ostatnie doniesienia o buractwie wewnętrznym) zwłaszcza w Woli Wielkiej patrzyliśmy na jej poczynania kiedy dorośli poszli do siana a to że matce odbiło nikogo podówczas nie zdziwiło nie ma to jak we wsi (ku naszej uciesze) babie odpierdoli 51
Spis wierszy I Gniazdo 5 II [dla pastuszka zaś] 6 III [miałem wielkie szczęście do ludzi] 7 IV [ale w dniu dzisiejszym wróćmy do Lubuni] 8 V [niechaj wasze imiona odkąd nie żyje] 9 VI [ale wróćmy do starego Ilnickiego] 10 VII [miałem bowiem wielkie szczęście] 11 VIII Piosenka o wynarodowieniu 12 IX Zamienię siebie na ciebie i ciebie na siebie, niczego nie obiecując 13 X [brał ich na chatę jeśli byli z Polski] 14 XI Pochwała poezji polskiej w warunkach zagrożenia 15 XII [i każdy z nas musiał się] 16 XIII [w oderwaniu od wódki i zagrychy] 17 XIV [moją obsesją było wyjechać pójść] 18 XV Zamieć 19 XVI [dokarmiam wszystkie wyimaginowane] 20 XVII [dokarmiam wszystkie wyimaginowane] 21 XVIII [każda agresja mojej matki] 22 XIX Na zewnątrz znajdują się psy, a wewnątrz szczenięta 23 XX [każda agresja mojego spolonizowanego] 24 XXI [w domu zaś czeka na nas] 25 XXII [to był młodzieniec najpiękniejszych] 26 XXIII [nie sądzę zresztą by Zadybie różniło się] 27 XXIV [tak naprawdę odkąd] 28 XXV [na pewno zaś spaliła się stareńka] 29 XXVI [hniłki kusiły na równi] 30 57
XXVII Pastwiska 31 XXVIII [siłą rzeczy hniłki były] 32 XXIX Piosenka lizuska 33 XXX [od początku nakręcała mnie polszczyzna] 34 XXXI [przychodzą do mnie ludzie] 35 XXXII [przychodzą do mnie ludzie] 36 XXXIII [śpiewaliśmy pieśni o twoich ustach] 37 XXXIV Pożegnanie 38 XXXV [widziałem bardzo pięknych] 39 XXXVI [wszystko zaczęło się po wyjściu] 40 XXXVII [nie wiem do dziś dlaczego] 41 XXXVIII [wszystko zaczęło się od twojego powrotu] 42 XXXIX [dlatego więc wykrzyczałaś nazwy] 43 XL [przyszedłem by ci powiedzieć] 44 XLI [a ty mnie pokochałeś i oczyściłeś] 45 XLII Dni skupienia 46 XLIII Nad książką 47 XLIV Modlitwa za zmarłych 48 XLV [niechaj wystarczy nam to] 49 XLVI Przewodnik po okolicy 50 XLVII [zapewniam że w dzieciństwie] 51 XLVIII [nie ma to jak komuś odpierdoli] 52 XLIX [nie chcę powiedzieć że śmierć] 53 L Obłoki 54 Przypis min do cyklu siedmiu wierszy pod tytułem Gniazdo 56 58
Poezje 62 Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki: Imię i znamię Projekt okładki Diana Karpowicz Projekt typograficzny Artur Burszta Korekta i skład Anna Krzywania Druk i oprawa Drukarnia Skleniarz, Kraków Wydane przy wsparciu Miasta Wrocław i Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu Copyright by Eugeniusz Tkaczyszyn-Dycki Copyright by Diana Karpowicz, 2011 Copyright by Biuro Literackie, 2011 Biuro Literackie Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław tel 71 346 01 42, poczta@biuroliterackiepl wwwbiuroliterackiepl ISBN 978-83-62006-83-0 59