Dwutygodnik Parafii św. Mateusza w Łodzi KU WSPÓLNOCIE www.parafiamateusza.com Informator - numer 73 (546) 25 grudnia 2008 r.
Liturgia Słowa Drodzy Czytelnicy m Z narodzenie Jezusa było tak: Ewangelia wg św. Łukasza 2, 1-14 W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna. Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie. W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoim stadem. Naraz stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. Lecz anioł rzekł do nich: Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu; dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz Pan. A to będzie znakiem dla was: Znajdziecie Niemowlę, owinięte w pieluszki i leżące w żłobie. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie. Życzenia Z okazji Świąt Bożego Narodzenia wszystkim Parafianom i Czytelnikom naszej strony internetowej życzymy: aby prawdziwa światłość świata Chrystus Pan opromieniał i błogosławił każdego z Was nieprzemijającą światłością życia wiecznego. Niech Narodzony Jezus Chrystus przyniesie Wam ponownie radość, niech ożywi Waszą wiarę i rozpali miłość. Niech Was jednoczy przy swoim żłóbku i stole eucharystycznym. Niech też przyniesie zdrowie chorym, nadzieję wątpiącym, a całemu światu pokój. Niech Boże Dziecię obdarza Was zdrowiem, łaską i pomyślnością w dążeniu do świętości oraz na każdy dzień zmagania się z różnego rodzaju trudnościami i problemami. 2 POSŁUCHAJ! Od tego zaczyna się przekaz, kontakt, zrozumienie, porozumienie, spotkanie, więź, przymierze. Od tego zaczyna się nauka, poznanie, objawienie, mądrość, nauczanie. Wiara też bierze się ze słuchania, z organicznej pracy nad Słowem, które powoli przemienia się w samego siebie. Kto nie potrafi, nie chce słuchać, ten naprawdę nie ma nic do powiedzenia, zwłaszcza współczesnemu światu, w którym płynie drętwa mowa jak muszla klozetowa (J. Sztaudynger). Te słowa wydają się być dzisiaj jak wołanie Jana Chrzciciela. Wołał i ogłaszał wielkie sprawy, wielu przybywało do niego aby przyjąć chrzest, ale wielu nic nie usłyszało. Niby czekali, niby spodziewali się Zbawiciela, ale jak przyszła pora to przeszła jakoś cicho, niezauważalnie. I pewnie dzisiaj nie jesteśmy inni albo jeszcze bardziej rozkrzyczani, gdyż coraz więcej różnych środków przekazu krzyczy ze swoimi informacjami. W czasie świąt dokładają jeszcze specjalne promocje, atrakcje, spadające na łeb, na szyję ceny. Posłuchaj tego wołania. Pewną próbą słuchania innego niż na co dzień głosu były adwentowe rekolekcje. Ks. Jurij Nałkowski rekolekcjonista, pracujący w diecezji kamieńsko-podolskiej na Ukrainie, głosił do nas długie konferencje. I tutaj można było postawić sobie pytanie: Czy potrafię wyjść jeszcze poza narzucony standard? Czy potrafię słuchać Słowa Bożego? Przecież mądre księgi mówią, że dzisiaj się tak nie da, bo skupienie dzisiejszego człowieka ma swoje granice, oczywiście chodzi o krótki czas, do kilku minut. A jednak trwaliśmy w atmosferze Bożego Słowa, a ono obmywało nasze dusze i serca. Kiedyś zapytano gospodyni, która krzątała się w kuchni: jaka była niedzielna Ewangelia? Odpowiedziała, że nie pamięta, ale wskazała ciekawą prawidłowość. Widzisz odpowiedziała, z człowiekiem słuchającym Słowa Bożego jest tak, jak z tymi warzywami obmytymi na stole. Obmyłam je przed chwilą, nie ma już na nich kropli wody, ale są czyste. Podobnie jest i z nami, kiedy wracamy do domu z kościoła nie zawsze umielibyśmy powtórzyć kazanie albo czytania, ale trwając w tej atmosferze Słowo Boże przechodzi przez nasze serca, najskrytsze zakamarki naszego ducha. Oczyszcza nas, wypłukuje brudy, wprowadza pokój i dobro, stajemy się lepsi, to taka naturalna kolej rzeczy. Trwanie zatem w świątecznej atmosferze naznaczonej treścią kolęd, Bożego Słowa, napełnia nas wszelakim dobrem, którego jedynym źródłem jest sam Bóg. Nie odzierajmy tego czasu z pobożnego przeżywania Bożego Narodzenia. Niech będzie on czasem słuchania, a będziemy bardziej czyści, lepsi, napełnieni pokojem. ks. M. Rojkowicz
Dary Syna Bożego Poznaj swoją godność Przed dwoma tysiącami lat w małym miasteczku Betlejem niedaleko Jerozolimy narodził się zapowiadany przez proroków Zbawiciel. To właśnie o Nim mówi Izajasz: Albowiem Dziecię nam się narodziło, Syn został nam dany (Iz 9, 5). W miarę upływu czasu i zmian sytuacji społeczno-politycznej postać Mesjasza zdaje się oddalać w jakąś odległą, bliżej nieokreśloną przyszłość, a sens imienia Emmanuel coraz trudniej przychodzi odnaleźć w teraźniejszości. Uroczystość Bożego Narodzenia nie jest tylko pamiątką historycznego faktu, który zdarzył się przed dwoma tysiącami lat w betlejemskiej grocie. Nie jest to obchodzenie rocznicy tego wielkiego wydarzenia, lecz jego uobecnienie. Jest to czas Dekalogu i dwóch przykazań miłości Boga i człowieka, zgody, przebaczenia, bezinteresowności. One przypominają, że Pan stale i na nowo pragnie rodzić się w sercach ludzi. Podobnie jak niegdyś, dla pasterzy, tak dzisiaj dla nas anioł ogłasza radosną nowinę o Bożym Narodzeniu. Każdego roku w ten piękny i uroczysty czas Pan chce dać nam praktyczną lekcję właściwego stosunku do wartości tego świata. U Niego nie zewnętrzny splendor i bogactwo się liczą, ale serce człowieka i jego otwartość na potrzeby innych. Im bardziej ludzkość stacza się w przepaść grzechu, tym więcej należy wzbudzać w sobie i innych potrzebę podźwignięcia i naprawy. Wielu sprzeciwia się Prawu Bożemu. Chce tworzyć swoje zasady, chce usunąć Boga ze swojej historii, wymazać Jego imię ze swojej pamięci. Człowiek, w imię wolności, chce usuwać krzyże z klas szkolnych, chce wprowadzić zakaz noszenia oznak religijnych. C h c e m y zapomnieć o naszym Bogu, a szukać Go w innych miejscach i rzeczach, tak dostosowywać naszą rzeczywistość i wiarę aby była ona dla nas wygodna i komfortowa. Ale wtedy to co czynimy, nie ma wiele wspólnego z autentycznym chrześcijaństwem. Jest wtedy karykaturą miłości, wiary i wolności, której nauczy nas Chrystus przez Swoje przyjście. Bo ten jest wolny, kto przylgnął do Jezusa i stara się przestrzegać nie tylko przykazań Bożych, ale i żyć błogosławieństwami, o których mówił Jezus w swoim słynnym Kazaniu na Górze. Pełnię wolności, szczęścia i spokoju zdobywa się wtedy, gdy tym wszystkim, co się posiada, służy się Bogu i bliźniemu. Boże Narodzenie jest czasem, który powinniśmy wykorzystać na głębszą refleksję. Powinno pobudzić nas do obrony naszej ludzkiej godności, do rozbudzenia w nas naszych wielkich duchowych bogactw. W przesłaniu nowo narodzonego w Betlejem Pana i Zbawcy, wypada dostrzec to, że przyniesione przezeń na ziemię wartości: miłość, dobroć, pokój, pokora, poszanowanie życia, radość, nadzieja, solidarność z najbardziej potrzebującymi - są nie tylko wartościami chrześcijańskimi, lecz zarazem głęboko ludzkimi. Spotykane niekiedy uprzedzenia do samego terminu wartości chrześcijańskie okazują się przy Żłóbku Jezusowym nieporozumieniem. Nowo narodzony Zbawca obdarowuje człowieka darami na wskroś ludzkimi, odpowiadającymi w pełni jego godności. Przeżywając liturgiczny okres Bożego Narodzenia oraz przyjmując na nowo przesłanie Nocy Betlejemskiej, należy pamiętać o bynajmniej nie retorycznym pytaniu, jakie stawia Chrystus: Czy Syn Człowieczy, gdy przyjdzie na ziemię, znajdzie wiarę?. 3
Piękno ma źródło w Bogu Radosne chwile w roku płyną ze świąt Świąteczny czas, który uwielbiamy zawdzięczamy Bożemu przyjściu na świat. Gdyby nie Jego wpisanie się w dzieje świata nie byłoby tych wspaniałych przeżyć. Nie byłoby świętego Mikołaja, kolęd i wielu wspaniałych uroczystości. Często jednak zapomina się, że to nie my sami, ale właśnie miłość Boża upiększyła świat. Boże Narodzenie to najważniejsze, zaraz po Wielkanocy, święto w roku. Jednak przez kilkaset lat po narodzeniu Jezusa święta Bożego Narodzenia nie były znane. Chrześcijanie świętowali najpierw fakt, że Jezus zmartwychwstał i żyje, a dopiero od IV w. zaczęli świętować także Boże Narodzenie. Wtedy też z polecenia cesarzowej Heleny wzniesiono w Betlejem, w miejscu gdzie narodził się Jezus bazylikę Narodzenia Pańskiego. Z czasem powstał zwyczaj budowania stajenki, by upamiętnić fakt, że Jezus narodził się w stajni, powstała msza zwana pasterką by upamiętnić nocną wizytę pasterzy w noc Bożego Narodzenia i wiele innych świątecznych zwyczajów. Także nasze domy są pełne świątecznego klimatu. Zmieniają one swój wygląd, pojawia się choinka, ozdoby, świąteczne wypieki i prezenty - wszystko po to, aby podkreślić świąteczny charakter tego bożonarodzeniowego czasu. Czas Bożego Narodzenia, to dni pełne pięknych, starych zwyczajów. Już przed świętami myślimy o kartkach z życzeniami, kupujemy prezenty; w domach trwają wielkie przygotowania do wieczerzy wigilijnej. W Wigilię spotykamy się z rodziną przy stole, dzielimy się opłatkiem, składamy życzenia, śpiewamy kolędy, by potem, o północy iść na pasterkę. Noc zajaśniała blaskiem Naród kroczący w ciemnościach ujrzał światłość wielką. Noc zajaśniała blaskiem. Grudniowe noce są w ciągu roku najdłuższe. Ciemno, od wczesnego popołudnia i ciemno długo jeszcze rankiem. Ciemność rodzi znużenie i chęć wycofania się ze wszystkiego. Nie bójcie się - mówi Anioł do pasterzy, zwiastuję wam radość wielką. Pasterka, na którą tak chętnie przychodzimy, jest Mszą przebudzenia w środku nocy. Ciemność już nie przeraża, kiedy pozwalamy rozbłysnąć nadziei. Światło nadziei rozbłyskujące pośród ciemności nie jest cudownym zjawiskiem, które możemy podziwiać. Nie jest także mitem, trafną metaforą. Wierzymy, że Bóg naprawdę narodził się jako Człowiek. A światłości nie poszukujemy wśród gwiazd na grudniowym niebie, ale w sobie. Cud świątecznego poranka polega na tym, że budzimy się dziś przemienieni, przeniknięci ( ) blaskiem Wcielonego Słowa. Teraz Boga możemy zobaczyć na ziemi, bo przyszedł tu, żeby nas odszukać. Narodził się Chrystus! Niechaj każdy człowiek odrodzi się i stanie członkiem Bożej rodziny, której aniołowie w Betlejem przyrzekli chwałę w niebie i pokój na ziemi - Jan Paweł II. Niech przyjście na świat Zbawiciela będzie dla nas źródłem nowej nadziei, głębokiej radości i pokoju. Niech nowo narodzony Pan napełni nasze serca swoją łaską i pozwoli doświadczyć Jego miłości w codziennym życiu. 4
Życie wiarą Opowieść wigilijna W miasteczku Nazaret mieszkała dziewczyna, która miała na imię Maryja. Była dobra dla wszystkich i bardzo kochała Pana Boga. Już niedługo miała poślubić Józefa, który był znanym stolarzem w miasteczku. Pewnego dnia Maryja była sama w domu. Nagle do jej pokoju wszedł anioł Gabriel, który przyniósł jej wieści od Pana Boga. Maryja przestraszyła się, bo nigdy wcześniej nie widziała anioła. - Witaj, Maryjo! - powiedział anioł. - Nie bój się! Bardzo spodobałaś się Panu Bogu, dlatego urodzisz chłopca, który będzie Bożym Synem. Temu Dziecku nadasz imię Jezus. On przyniesie pokój i radość ludziom na całym świecie! Maryja bardzo się zdziwiła. Na koniec jednak powiedziała odważnie: - Niech się stanie tak, jak Pan Bóg chce. Całym krajem rządził wtedy cesarz rzymski. Kilka miesięcy później nakazał, aby każdy poszedł do miasta, gdzie się urodził, i tam się zapisał. W ten sposób cesarz chciał zliczyć wszystkich mieszkańców swego państwa. Józef i jego żona, Maryja, wsiedli na osiołka i poszli do Betlejem. Była to długa droga. Maryja była bardzo zmęczona, bo niosła pod sercem także malutkie Dzieciątko, które się jeszcze nie narodziło. Gdy przyszli do Betlejem, zobaczyli miasto pełne ludzi. Józef i Maryja pukali do różnych domów, ale wszędzie słyszeli jedną odpowiedź: - Nie ma wolnego miejsca! Wreszcie znaleźli jedyne wolne miejsce w małej stajence. Tam właśnie urodził się Jezus. Maryja owinęła Niemowlę w pieluszki i położyła Je w żłóbku. Aniołowie i pasterze Był środek nocy. Wokoło stajenki było zupełnie ciemno i tylko maleńkie gwiazdki świeciły wysoko na niebie. Wszyscy spali, tylko kilku biednych pastuszków musiało przez całą noc pilnować owiec. Nagle zaświeciło bardzo jasne światło. Pastuszkowie bardzo się przestraszyli. Potem usłyszeli jakiś głos: - Nie bójcie się! Pastuszkowie jeszcze bardziej się przestraszyli. Gdy spojrzeli w niebo, zobaczyli jasnego anioła. - Witajcie! - powiedział anioł. - Właśnie urodził się Syn Boży, który jest waszym obiecanym Zbawicielem. Śpi teraz w żłóbku. Idźcie prędko do Betlejem, aby oddać Mu pokłon. Po tych słowach całe niebo się rozjaśniło. Pojawili się liczni aniołowie, którzy śpiewali: - Chwała Bogu, który jest w niebie, a na ziemi pokój wszystkim ludziom, których Pan Bóg pokochał. Kiedy aniołowie odeszli, pasterze pobiegli do Betlejem. Minęli puste ulice miasta i zdyszani stanęli przed stajenką. Zajrzeli do środka. W żłóbku spało malutkie Dzieciątko, a obok Niego stali Maryja i Józef. Pasterze upadli na kolana. Nie wiedzieli, co powiedzieć, więc zaśpiewali jak aniołowie: 5 - Chwała Bogu w niebie i pokój ludziom na ziemi! Potem poszli do miasta i opowiadali wszystkim ludziom: - Widzieliśmy Dzieciątko, które jest Synem Bożym! Podróż trzech mędrców W tym czasie w dalekiej krainie żyło trzech mędrców. Pewnej nocy zobaczyli piękną, wielką gwiazdę. - Co ta gwiazda znaczy? - spytał jeden z mędrców. - Chyba urodził się nowy król - powiedział drugi. - A więc idźmy i zobaczmy tego króla - powiedział trzeci. Mędrcy wyruszyli w daleką podróż. Wielka gwiazda cały czas pokazywała im drogę i tak doszli do wielkiego miasta, Jerozolimy. - Król powinien mieszkać w pałacu - pomyśleli mędrcy i weszli do pałacu, w którym mieszkał król Herod. - Szukamy wielkiego króla, którego wskazuje gwiazda - powiedzieli mędrcy. Król Herod bardzo się zdziwił. Zawołał swoich doradców i zapytał ich: - Czy wiecie, gdzie może być ten król? - W Betlejem, bo tak piszą o tym prorocy - powiedzieli doradcy. Król Herod bardzo się rozzłościł. Nie chciał, aby w jego państwie był inny król oprócz niego. - Idźcie do Betlejem - powiedział król Herod podstępnie do mędrców - ale jak tylko dowiecie się czegoś, powiedzcie mi, abym i ja oddał cześć nowemu królowi. Mędrcy opuścili miasto i poszli dalej za gwiazdą. Zatrzymali się przed małą stajenką w Betlejem. Weszli do środka i zobaczyli Maryję i jej Dzieciątko. Trzej mędrcy pokłonili się przed maleńkim Królem i podarowali Mu złoto, kadzidło i mirrę. - Dziękujemy Ci, Panie Boże - powiedzieli mędrcy - za tego małego Króla, który jest Twoim Synem! W nocy Pan Bóg ostrzegł mędrców: Król Herod chce zabić małego Jezusa. Nie idźcie do Heroda i nie mówcie mu o Dzieciątku! Tak więc mędrcy wrócili do siebie inną drogą, omijając pałac króla Heroda.
Moc Boga Więzienna wigilia Czas ucieka - wieczność czeka Stoczek Warmiński 24 XII 1953, czwartek. Wigilia Bożego Narodzenia. W naszej rodzinie domowej - pogodnie i świątecznie. Wzmacniamy się modlitwą i staramy się o to, by nie pokazywać Ojcu Niebieskiemu i Matce Bożej smutnych twarzy. Tyle dziś radości w niebie i na ziemi; czyż można zamącać tę harmonię naszą sprawą? Nasi opiekunowie są poważni, zachowują się bardzo grzecznie i cicho. Wszedł na chwilę pan komendant ze swoimi pytaniami. Prośby? - Nowych nie mam, stare Pan zna. Ksiądz Stanisław zajął się przygotowaniem żłóbka w kaplicy. Ale cóż?! Brak mu Dzieciątka Bożego. Ja pracuję przy stole, jak zwykle. Około południa zjawia się pan komendant - ponownie. Jest to niezwykłe w naszych stosunkach. Przepraszam, paczuszka przyszła, zdaje się od panny Okońskiej. Wyszedł, zostawiając na stole małe pudełko, odpakowane. Wiedziałem, co jest wewnątrz. To żłóbek dla naszej kaplicy. Miałem dziwne przeczucie, że Dzieciątko Boże trafi do nas jakąś drogą. Trafiło! I radość, i wdzięczność za tę delikatną pociechę. Dzieciątko Boże objawiło się dopiero przy wieczerzy wigilijnej, którą spożywaliśmy we troje, o godzinie 19. Jak wielka radość płynęła z oczu księdza Stanisława, tego niezwykle rzetelnego, prawego, młodego kapłana, którego doprowadziła do więzienia gorliwość o Boga w duszach dziecięcych! Listu od Ojca na święta nie otrzymałem, choć trudno mi to sobie wyobrazić, by paczka była wręczona bez listu. Ale tę chęć okazania mi swej przewagi wybaczam swoim opiekunom. Nie zmuszą mnie niczym do tego, bym ich nienawidził. Stefan Kardynał Wyszyński - Zapiski więzienne Prymas Polski - Kardynał Stefan Wyszyński został aresztowany przez władze PRL 25 września 1953 r. Swoje pierwsze więzienne Boże Narodzenie spędził w Stoczku Warmińskim 6 Są takie pojęcia, które nie tylko komunikują, ale niosą w sobie ogromny ładunek emocjonalny. Należą do tej grupy niewątpliwie słowa: matka, ojciec, dziecko, rodzina. Od tego, jakie skojarzenia one wywołują, jakie niosą wspomnienia, zależy stabilizacja całego wyznawanego systemu wartości. Jeśli rodzina była zachwiana, skutkiem tego zwykle są na duszy dotkliwe rany, które ciężko się leczy. Przez cały okres Adwentu w szczególny sposób towarzyszyła nam Maryja. Była przewodniczką, wzorem, opiekunką. W Jej bliskości stał zawsze Józef - opiekun, cichy i wierny świadek dokonującego się zbawienia. Kim był, jaki był - niewiele wiemy. Po prostu był. W tej pokornej obecności się spełniał. Stał się patronem wszystkich ojców. Co znaczy dziś słowo ojciec? W ankiecie postawiono młodym ludziom pytanie: do kogo byś się zwrócił, gdybyś był w wielkiej potrzebie? Tylko niewielki procent wskazało na ojca. Znacznie częściej byli to matka, kolega. Skąd taka słaba pozycja ojca w rodzinie? Przyczyn zapewne jest wiele. Zmieniły się struktury codziennego życia, zatarły się stare wzorce. Z pewnością również brak czasu, praca, troska o byt. Ale to nie wszystko. Badania wykazały, że ojciec ma słabe relacje z dziećmi, gdy ma słabe relacje z żoną. One rzutują w ogromnym stopniu na całą rodzinę. Ktoś kiedyś powiedział, że nie potrzeba mówić dzieciom, że się je kocha - wystarczy, że widzą one i czują, że tata kocha mamę, a mama kocha tatę. W przeciwnym wypadku przychodzi bardzo raniąca i destrukcyjna walka o uczucia dziecka, obdarzanie miłością niepełną, w której nie ma właściwych relacji. Wzajemne uświęcanie się małżonków, dzieci to właśnie budowanie życia na sposób daru. Nie da się tego dokonać, jeżeli zabraknie krzyża. Wtedy nawet najmniejsza rana będzie traktowana jak atak i nawet dialog nie pomoże, jeśli nie pójdzie za tym gotowość do podjęcia ofiary. Wiele wśród nas rodzin rozbitych, tyle życiowych dróg pogmatwanych. Często małżonkowie nie nauczyli się być ojcem, matką wtedy, kiedy byli jeszcze synem, córką. To tu się wszystko zaczyna. Coś zostało zaniedbane, coś przegapione. Jezus prowadzi nas dziś do świątyni. Tu spotyka się cała Święta Rodzina. To znak dla nas. Prawdziwe spotkanie może się dokonać tylko przed obliczem Boga. Poza Nim zawsze będzie zagrożone płycizną, nie dotknie istoty. Warto się nad tym głęboko zamyślić w okresie rodzinnych świąt, jakim jest Boże Narodzenie. Módlmy się za siebie wzajemnie w naszych rodzinach. Zegarmistrz Purpurowy
Ta Prawda jest dla wszystkich Kolędę czas rozpocząć Okres Bożego Narodzenia jest czasem pogłębienia więzi z Bogiem, z rodziną, jak również z parafią. Nieprzypadkowo, więc kolęda odbywa się po nich, kiedy to wspominamy przyjście Boga na ziemię. Kolęda jest oficjalną wizytą duszpasterską, dlatego przyjęcie kapłana w naszych domach jest wyrazem naszej wiary i przywiązania do Kościoła i duszpasterzy. Chrześcijanin przyjmujący kolędę daje świadectwo swojej przynależności do Kościoła, a najbliższemu otoczeniu wskazuje, że jest to mieszkanie chrześcijanina - katolika. Czym jest kolęda i jak ją rozumieć? Odwiedziny duszpasterskie mają charakter domowej liturgii i są przeważnie w porze popołudniowej, by cała rodzina mogła brać udział w tym duszpasterskim spotkaniu. Przede wszystkim obejmuje ona wspólne dziękczynienie za otrzymane łaski, prośbę o błogosławieństwo w nowym roku. Do tego spotkania trzeba się godnie przygotować: stół zasłać białym obrusem, ustawić krzyż, dwie zapalone świece, talerzyk z wodą święconą i kropidło. Modlitewne spotkanie kolędowe stanowi wyznanie wiary rodziny, które powinno zgromadzić wszystkich domowników. Stąd niezrozumiałym byłoby na przykład pozostawanie niektórych w sąsiednim pokoju albo oglądanie w tym czasie telewizji. Wizyta duszpasterska jest przede wszystkim spotkaniem modlitewnym. Ksiądz przychodzi, by pobłogosławić rodzinie na nowy rok i wspólnie z nią się pomodlić. Odwiedziny kolędowe w naszych domach przeżywajmy w duchu radości Bożonarodzeniowej, w duchu modlitwy i serdecznej rozmowy z duszpasterzami. Niech błogosławieństwo kolędowe chroni nasze domy, nasze rodziny i umacnia nas na drodze życia chrześcijańskiego, a Kapłanom podejmującym trud kolędowego posługiwania niech Bóg hojnie wynagrodzi. Za włożony trud w przygotowanie świąt składamy serdeczne podziękowanie Państwu: Jadwidze i Tadeuszowi Rypińskim, Karolowi i Sławomirowi Zielińskim, Kazimierzowi Pająkowi, Renacie Frankowskiej-Chyła, Kazimierze i Stefanowi Bocheńskim, Adamowi Głubiec, Stanisławowi i Piotrowi Nowakom, Jerzemu Tomerze, Andrzejowi Fabiszewskiemu, Stanisławowi Okońskiemu, Izydorowi Janickiemu, Marianowi Gacy. 7
Orędzie Groty Betlejemskiej Narodziłem się nagi, mówi Bóg, abyś ty potrafił wyrzekać się samego siebie. Narodziłem się ubogi, abyś ty mógł uznać mnie za jedyne bogactwo. Narodziłem się w stajni, abyś ty nauczył się uświęcać każde miejsce. Narodziłem się bezsilny, abyś ty nigdy się Mnie nie lękał. Narodziłem się z miłości. Narodziłem się w nocy, abyś ty uwierzył, iż mogę rozjaśnić każdą rzeczywistość spowitą ciemnością Narodziłem się w ludzkiej postaci, mówi Bóg, abyś ty nigdy nie wstydził się być sobą Narodziłem się jako człowiek, abyś ty mógł stać się synem Bożym. Narodziłem się prześladowany od początku, abyś ty nauczył się przyjmować wszystkie trudności. Narodziłem się w prostocie, abyś ty nie był wewnętrznie zagmatwany. Narodziłem się w twoim ludzkim życiu, mówi Bóg, aby wszystkich ludzi zaprowadzić do domu Ojca. Nie mów o Tajemnicy Wcielenia tak, by słuchano cię jak bajarza, historyka czy gawędziarza. Ona nie tylko wydarzyła się wtedy, ale wydarza się wciąż, tylko coraz trudniej ją usłyszeć w rozbrzmiewającej przez cały Adwent kolędowej kakofonii, w jazgocie reklam połyskliwego, świątecznego śmiecia, pośród kulinarnych hymnów i refrenów. Trzeba zdjąć tę zgraną płytę i spróbować usłyszeć Boga w czyimś żywym płaczu. Trzeba wyczulić słuch (swój i ciebie słuchających) na czyjś taki płacz, może w sam Wigilijny Wieczór (coraz hałaśliwiej spędzany). Tak jak wtedy, tak i dziś trzeba płacz Boga utulić. Bez tego nie ma Bożego Narodzenia... Jeżeli można mówić o czymś w rodzaju strun w ludzkiej duszy, to jedne z nich są aż nazbyt zużyte i stargane, bo wciąż gra na nich zmysłowa, hałaśliwa, prymitywna skarnawalizowana popkultura. Są jednak w tobie i w tych, co cię słuchają takie struny, na których nie gra nikt lub ktoś je tylko trąci mimochodem. To one czekają na brzmienie muzyki - Dobrej Nowiny. Trzeba tylko wyciszyć tę inną kapelę i pozwolić zabrzmieć cichej, Bożonarodzeniowej tkliwości, czułości, prostoty, zdumienia... Szukaj tej melodii w wielkiej poezji, w wielkim malarstwie, w mało znanym kolędowym motywie... Poruszone nią serdeczne struny, będą potem odzywały się same... Teraz jest moda na disc-jockeyów, którzy chcą zająć miejsce ojców, nauczycieli, kapłanów. To oni sterują słuchem i duchem zahipnotyzowanej muzyką dzieciarni. Może czasem przychodzi pokusa, by ich naśladować- ogłuszyć dzieciarnię, oczarować, stać się gwiazdą lekcji, wieczoru, sezonu? Nie tędy droga! Ty masz prowadzić każdego dzieciaka przed sobą, w nasłuchiwaniu, a natężonej uwadze odkrywania, wskazując słowami: Patrz! Widzisz? Słuchaj! - Słyszysz? A co? - Jego osobistą nadzieję i Boga, którego ma odkryć. A potem, gdy już ujrzą i usłyszą - odchodzić w cień, zostawać z tyłu, żeby nie zasłonić, nie zagłuszyć... Wobec Bożego Słowa, trzeba bać się w sobie samym nudy, która gdzieś, w środku - lekko ziewając - gada: To już było. Ja to wszystko wiem. Nic tu nowego. Jest to bowiem rodzaj zabójczej głuchoty. Zabójczej dla Słowa, w którym się tak uśmierca jego nieustanną nowość, świeżość, tętniącą aktualność, jedyność przejawu w tej właśnie chwili i absolutną niepowtarzalność. Ta głuchota jest zabójcza również dla mówiącego, bo nie pozwoli temu Słowu wniknąć w niego, przemienić ugór, skalne rumowisko, pustynię jego duszy w ogród, sad czy łan zboża, którego on w sobie nawet nie przeczuwa.