Podpalacz Jacek Stawiski W polskiej publicystyce dominuje teza, że Niemcy są prorosyjskie. Tymczasem w tamtejszej prasie przeważają artykuły krytyczne wobec Rosji i Putina. W zasadzie wszystkie media wyrażają sympatię wobec Ukrainy i ukraińskich dążeń do uniezależnienia się od Rosji. Śmiało można powiedzieć, że Putin jest antytezą Gorbaczowa sprzed ćwierć wieku. Debata na temat stosunku do wydarzeń rozgrywających się obecnie na Ukrainie oraz na temat przyszłości relacji niemiecko-rosyjskich to chyba najciekawsza dyskusja polityczna i medialna dotycząca spraw zagranicznych, jaka toczy się w Niemczech od czasów zjednoczenia. Po 1990 roku Niemcy kilkakrotnie przeżywały falę ostrej dyskusji publicznej na temat polityki zagranicznej: zaangażowania militarnego zjednoczonych Niemiec w byłej Jugosławii, rozszerzenia NATO i Unii Europejskiej, wojny irackiej której to, przypomnijmy, Berlin wspólnie z Moskwą (i Paryżem) był przeciwny sensowności wojskowej misji afgańskiej, w tym misji niemieckiej Bundeswehry, zasad prowadzenia wojny z terroryzmem i wreszcie o sposobach ratowania przed katastrofą strefy euro. Debata dotycząca polityki wschodniej różni się jednak od poprzednich: trwa długo (od jesieni 2013 roku i tak, jak nie widać końca napięcia rosyjsko-ukraińskiego, tak nie widać jej końca), ponadto dotyka natury stosunków Niemiec z Rosją; Moskwa i Berlin przykładają szczególne znaczenie do swoich bilateralnych relacji. I chyba najważniejsze: prawdopodobnie po raz pierwszy od zjednoczenia Niemiec w niemieckim dyskursie pojawiły się pytania o przyszłość niemieckiej polityki zagranicznej w ogóle i rolę, jaką Republika Federalna Niemiec ma odgrywać w europejskim porządku politycznym. W ramach debaty o stosunku do Rosji i Wschodu powróciły wątpliwości, w jakim stopniu Niemcy czują się współodpowiedzialne za losy zachodniej wspólnoty politycznej i na ile będą się identyfikować z zachodnią polityką wobec Moskwy. Wina historyczna W Polsce na temat niemieckiej polityki wobec Rosji dyskutuje i pisze się w sposób jednowymiarowy. Przyjmuje się jako pewnik, że Berlin buduje z Moskwą stosunki
46 Jacek Stawiski, Podpalacz o charakterze wyjątkowym, że w tym procesie Niemcy nie mają żadnych skrupułów i nie oglądają się na wątpliwości sąsiadów zwłaszcza Polski czy państw bałtyckich. Polska klasa polityczna i polscy publicyści oceniają (raczej zgodnie), że Niemcy mniej lub bardziej otwarcie afirmują Putina i jego ekipę oraz że gospodarka niemiecka jest od lat odurzona korzyściami ze współpracy z Rosją i jest co najmniej przerażona perspektywą załamania współpracy Zachodu z Moskwą. Dlatego Niemcy nie zrobią niczego, co miałoby ich uniezależnić od kontraktów energetycznych, przemysłowych i innych z Rosjanami. Debata w Niemczech jest jednak o wiele bardziej złożona i wielowątkowa, niż sądzi się w Polsce. To prawda, że w niemieckim dyskursie o Rosji jest znacznie więcej zrozumienia wobec Moskwy niż u nas, ale jest też mnóstwo opinii skrajnie krytycznych wobec Rosji, opinii porównywalnych z tym, co mówi się i pisze w Polsce. Debata w Niemczech jest złożona i wielowątkowa. W dyskursie o Rosji jest więcej zrozumienia wobec Moskwy niż u nas, ale są też opinie skrajnie krytyczne wobec Rosji. Nie można zapomnieć, że zjednoczone Niemcy powstały w wyniku kompromisu z upadającym Związkiem Radzieckim. Niemieccy politycy i niemiecka opinia publiczna są przyzwyczajeni do narracji, w której Michaił Gorbaczow jest głównym sprawcą przemian 1989 roku, widzianych przez pryzmat upadku muru berlińskiego, rozkładu NRD i zjednoczenia. Dlatego w Niemczech powszechne jest poczucie wdzięczności wobec Gorbaczowa i Rosji za zgodę na pokojowe rozmontowanie NRD, wycofanie wojsk radzieckich (później rosyjskich) i wreszcie zgodę na zjednoczenie obu państw niemieckich w ramach zachodnich instytucji: Wspólnoty Europejskiej i NATO. Korzeni niemieckiego zaangażowania gospodarczego na Wschodzie można doszukiwać się właśnie w ostatnich latach rządów Gorbaczowa i pierwszych latach rządów Borysa Jelcyna. Niemcy (osobiście Helmut Kohl) zachęcali niemiecki przemysł do inwestycji w ZSRR i później w Rosji, a banki do udzielania kredytów Moskwie. To była zapłata za zgodę na zjednoczenie, ale i inwestycja w przyszłość: odbudowa gospodarcza obszaru poradzieckiego, podniesienie rozwoju cywilizacyjnego państw dawnego ZSRR głównie Rosji miałoby stanowić gwarancję pokoju w Europie. Szczególnie ścisła współpraca kanclerza Gerharda Schrödera i prezydenta Putina na początku XXI wieku oraz intensywny rozwój kontaktów gospodarczych (na przykład budowa Gazociągu Północnego) były rozwinięciem strategii pozjednoczeniowej. Oceniając z polskiej perspektywy relacje niemiecko-rosyjskie, nie można bagatelizować poczucia winy Niemiec wobec Rosji, związanej z pamięcią ataku III Rzeszy na Związek Radziecki. Dlatego w Niemczech i Rosji oburzenie wywołują stosowane porównania Putina do Hitlera. Z użycia takiej metafory musiał się tłumaczyć jeden
Jacek Stawiski, Podpalacz 47 z najbardziej wpływowych niemieckich polityków Wolfgang Schäuble z CDU, obecnie minister finansów. Schäuble próbował wybrnąć: tłumaczył, że nie porównał prezydenta Rosji z nazistowskim wodzem, ale chciał pokazać podobieństwo mechanizmu zajmowania Sudetów i Austrii przez III Rzeszę z aneksją Krymu przez Moskwę. Nie znalazł zrozumienia w Niemczech, a z kolei Rosja zareagowała z furią niemiecki ambasador w Moskwie został wezwany na dywanik. Niemiecka powojenna tradycja polityczna dyktuje określony sposób mówienia o wschodnich sąsiadach RFN, w tym o Rosji. Zakłada on, że a priori państwo niemieckie musi zrobić wszystko, co w jego mocy, aby nigdy relacje z Moskwą nie ewoluowały w stronę konfliktu zbrojnego. To była esencja Ostpolitik Willy ego Brandta, kontynuowali ją Helmut Schmidt, Helmut Kohl, Gerhard Schröder, Angela Merkel. Do takiej polityki trzeba dołożyć maksymę każdego rządu niemieckiego: deutsche Aussenpolitik ist Friedenspolitik niemiecka polityka zagraniczna to polityka zachowania pokoju. Jest to maksyma stanowiąca o imperatywie unikania konfliktów zbrojnych. On żyje w innym świecie Oficjalny Berlin rząd i większość Bundestagu oraz prezydent kategorycznie potępiają Rosję za aneksję Krymu i działania wobec Ukrainy. Wszystkie publiczne wystąpienia kanclerz Niemiec Angeli Merkel, ministra spraw zagranicznych Franza Waltera Steinmeiera, prezydenta Niemiec Joachima Gaucka, większości partii politycznych reprezentowanych w parlamencie można streścić tak: Ukraińcy mają suwerenne prawo do wyboru ustroju wewnętrznego i polityki zagranicznej. Dalej powinni w sposób nieskrępowany, bez presji zewnętrznej (rosyjskiej) określać, czy ich miejsce ma być w Unii Europejskiej, czy w budowanej przez Rosję Unii Euroazjatyckiej, czy też chcą pozostać państwem niezaangażowanym w żaden z projektów integracyjnych. Rosja złamała prawo międzynarodowe i porządek europejski, anektując Krym. Jedynie Partia Lewicy, zbudowana na bazie postkomunistycznej, poenerdowskiej PDS i zachodnioniemieckich działaczy lewicowych i pacyfistycznych, dosyć wyraźnie dystansowała się od kijowskiego Majdanu i wyrażała zrozumienie dla Kremla i jego działań wobec Ukrainy. Tyle o oficjalnych oświadczeniach. Za parawanem oficjalnych wypowiedzi kanclerz i ministra spraw zagranicznych łatwo dostrzec można różnice w podejściu do Moskwy. Angela Merkel, choć też stawia na dyplomację, często kontaktuje się z Putinem, nie wygłasza płomiennych antyputinowskich tyrad, ale wyraźnie żąda od Moskwy powrotu na drogę dyplomacji i współpracy z Kijowem i Zachodem. Merkel także nie krytykuje oficjalnie
48 Jacek Stawiski, Podpalacz zamiarów NATO, Polski, USA, wzmocnienia wschodniej flanki w obliczu potencjalnego zagrożenia ze strony neoimperialnej Rosji. Merkel ostrożnie wypowiada się o sankcjach gospodarczych w stosunku do Moskwy, nie pozostawia jednak wątpliwości, że Niemcy mimo rozbudowanych więzi ekonomicznych z Rosją są w stanie wprowadzić sankcje i je utrzymywać. W partii chadeckiej, którą kieruje Merkel, w zasadzie dominują głosy potępienia wobec polityki Putina, ale nie brak też opinii nawołujących do niuansowania krytyki Rosji. Głośne stały się doniesienia amerykańskiej prasy, która pisała, jakoby Merkel miała powiedzieć Barackowi Obamie, że Putin żyje w innym świecie. Pani kanclerz chodziło prawdopodobnie o to, że prezydent Rosji zupełnie inaczej pojmuje takie pojęcia, jak poszanowanie suwerenności Ukrainy, ład i porządek międzynarodowy, zasady współpracy Zachodu z Rosją. Merkel raczej nie chciała przez to powiedzieć, że Putin zwariował, jak tłumaczyły wypowiedź polskie media. Ogień i woda Nieco inaczej rozkłada akcenty Franz Walter Steinmeier z SPD, urzędujący minister spraw zagranicznych. Uważany jest za polityka przywiązanego do ścisłych relacji z Moskwą, także dlatego, że w latach rządów SPD-Zieloni (1998-2005) był szefem urzędu kanclerskiego Gerharda Schrödera. Później, w latach 2005-2009, kierował niemiecką polityką zagraniczną i był gorącym zwolennikiem ścisłej współpracy z Moskwą. Dzisiaj, jako szef dyplomacji, w kolejnej koalicji rządowej RFN, także opowiada się za współpracą z Rosją, ale nie jest już tak jednoznacznie kojarzony z polityką prorosyjską. Steinmeier jest zwolennikiem utrzymywania kontaktów z Rosjanami, jednocześnie nie ukrywa krytycznej opinii wobec Moskwy. Próbuje godzić ogień z wodą: w ostrych słowach potępia Rosję za łamanie prawa międzynarodowego, wielokrotnie zarzucał jej nieszczere intencje w sprawie Ukrainy, ale równocześnie zdystansował się wobec polskich oczekiwań, aby NATO rozmieściło w Polsce lądowe oddziały w sile dwóch brygad. Ponadto Steinmeier zgłosił takie rozwiązanie ukraińskiego kryzysu, które trwale wykluczyłoby Ukrainę z grona państw aspirujących do Sojuszu Atlantyckiego, a Ukrainie zgodnie z wolą Moskwy narzuciłoby daleko idącą decentralizację i federalizację kraju, otwierającą drogę do oderwania terytorium. Jeszcze inną opinię dotyczącą ostatnich wydarzeń na Ukrainie, Krymie czy w samej Rosji wygłosili dwaj seniorzy polityki niemieckiej byli kanclerze z SPD Helmut Schmidt i Gerhard Schröder. Ten ostatni jest wielkim orędownikiem niemiecko-rosyjskiego zbliżenia i ścisłej współpracy. Schröder nawiązał osobiste relacje z Putinem i dzisiaj, mimo wszystkich zmian, uważa, że Niemcy i Rosja
Jacek Stawiski, Podpalacz 49 powinny ramię w ramię pracować na rzecz budowy prawdziwie pokojowej Europy. W samych Niemczech, nie tylko w Polsce, były kanclerz ma opinię polityka raczej niewiarygodnego w kwestiach rosyjskich, ponieważ przyjął od swojego przyjaciela, prezydenta Rosji, posadę w koncernie Nord Stream. Schröder powtarza konsekwentnie od lat, że Zachód, szczególnie Ameryka, popełnia błędy w stosunku do Moskwy i nie potrafi zrozumieć rosyjskiej wrażliwości. Pewnym zaskoczeniem była wypowiedź byłego kanclerza Helmuta Schmidta, który uznał politykę sankcji wobec Moskwy za głupotę. Jego zdaniem, Zachód nie powinien był wykluczać Rosji z grupy G-8, lecz przeciwnie: powinien wykorzystać to gremium do wywierania wpływu na Putina. Rozumiejący Putina Nie ma przesady w twierdzeniu, że niemieckie koncerny przemysłowe, od lat zaangażowane w Rosji, są przeciwne sankcjom wobec tego kraju i poważnie obawiają się, że kryzys ukraiński oznacza załamanie współpracy z Moskwą. Wzajemne obroty handlowe Niemiec i Rosji sięgają kilkudziesięciu miliardów dolarów, a w samej Republice Federalnej około 300 tysięcy miejsc pracy zależy bezpośrednio od rynku rosyjskiego. Do rangi symbolu urosła wizyta głównego prezesa koncernu Siemens złożona Putinowi. Przemysł niemiecki najsilniejszy w Europie nie jest także entuzjastycznie nastawiony do poszukiwania innych niż rosyjskie surowców. Dostawy z Rosji są uważane za pewne i stabilne. Gospodarka niemiecka zawsze stawiała na surowce z Rosji, choć należy stwierdzić, że tezy o znaczącym uzależnieniu Niemiec od rosyjskich surowców są przesadzone: RFN Obroty handlowe Niemiec i Rosji sięgają kilkudziesięciu miliardów dolarów, a w samej Republice Federalnej około 600 tysięcy miejsc pracy zależy bezpośrednio od rynku rosyjskiego. otrzymuje z Federacji Rosyjskiej około 30 procent gazu, ta ilość ma wzrosnąć do 40 procent. To nadal wyraźnie mniej niż w krajach dawnego bloku wschodniego. Naciski kół gospodarczych Niemiec na rząd, aby nie wprowadzać sankcji wobec Rosji, na pewno są silne, jednakże warto zauważyć, że w tej dyskusji pojawiły się głosy wskazujące, że to politycy, a nie prezesi koncernów, zdecydują o tym, jak będą wyglądać relacje z Rosją Putina. Niemcy wprowadzą sankcje ekonomiczne w przypadku rosyjskiej interwencji zbrojnej przeciwko kontynentalnej Ukrainie. Dodatkowo, w długiej perspektywie rządy niemieckie już nie będą zachęcać do współpracy gospodarczej z Moskwą i to będzie stanowić wielką zmianę.
50 Jacek Stawiski, Podpalacz Niemieckie media są pełne analiz na temat Ukrainy i Rosji można mówić o fali zainteresowania Wschodem. Dominują artykuły wysoce krytyczne wobec Rosji i Putina. W zasadzie wszystkie media wyrażają sympatię wobec Ukrainy i ukraińskich dążeń do uniezależnienia się od Rosji śmiało można powiedzieć, że Putin jest antytezą Gorbaczowa sprzed ćwierć wieku. Wtedy radziecki przywódca był bohaterem i ulubieńcem Niemców i tamtejszych mediów, dzisiaj Putin jest antybohaterem. Na W niemieckiej prasie kilkakrotnie pojawiły się teksty mówiące o potrzebie rozstania się przez tamtejsze elity ze szczególnym stosunkiem do Rosji i jej duszy. jednej z okładek Der Spiegel znalazło się wielkie zdjęcie Putina z podpisem Podpalacz. Było to u progu aneksji Półwyspu Krymskiego. W niemieckiej prasie kilkakrotnie pojawiły się teksty mówiące o potrzebie rozstania się przez tamtejsze elity ze szczególnym stosunkiem do Rosji i jej duszy. Autorzy tych tekstów wskazywali, że w Niemczech w momencie napięcia w relacjach z Rosją często ujawniają się rozumiejący Rosję, czyli Russland-Versteher. Owi rozumiejący Rosję zbyt łatwo jednak przemienili się w Putin-Versteher, to znaczy rozumiejących Putina. Obserwując media niemieckie, można też stwierdzić, że w dziedzinie public relations Ukraina odniosła miażdżące zwycięstwo nad Rosją i jej prezydentem. Dla opisu obecnej debaty ważne jest także to, że niemieckie media profesjonalnie relacjonują kryzys ukraiński. Prasa, radio i telewizja mają specjalnych wysłanników w wielu miejscach Ukrainy, przykładowo główne kanały telewizji publicznej ARD i ZDF emitują długie i interesujące dyskusje o Ukrainie i Rosji, do których zapraszani są politycy, dyplomaci, historycy czy dziennikarze z Niemiec, Ukrainy oraz Rosji. Obraz niemieckiej debaty o Rosji w ostatnich tygodniach byłby niepełny bez pokazania, co o wydarzeniach na Wschodzie sądzi niemiecka opinia publiczna. Tu jedyną wskazówką są sondaże. W sondażu telewizji ARD z połowy kwietnia jedynie 15 procent Niemców uznało Rosję za partnera godnego zaufania. Aż 72 procent ankietowanych popiera rozległą pomoc gospodarczą i finansową Zachodu dla Kijowa. Sankcje wobec Moskwy poparło blisko 40 procent Niemców. Tak złej opinii o Rosji w Niemczech nie było od naprawdę dawna. Jacek Stawiski jest szefem działu zagranicznego telewizji TVN24 Biznes i Świat.