Narodowy Kościół Katolicki Nr. 3(8)/2020 1
SŁOWO REDAKTORA Drodzy Czytelnicy! Oddajemy w Wasze ręce kolejny, już numer naszego kwartalnika Drogi wiary. Pismo to jest kierowane nie tylko do wiernych naszego Kościoła, ale do wszystkich ludzi bez względu na przynależność konfesyjną czy też wyznawaną religię. W naszym czasopiśmie chcemy przedstawiać tematy związane z szeroko rozumianym pojęciem religii. Będziemy publikować artykuły nie tylko odnoszące się do starokatolicyzmu, ale do całego chrześcijańskiego świata, innych religii czy także różnych aspektów życia społecznego. Oczywiście w centrum naszego zainteresowania znajdzie się starokatolicyzm. Kolejny nasz numer ukazuje się w czasie Adwentu czyli radosnego oczekiwanie na przyjście Pana w tajemnicy świąt Bożego Narodzenia. Niech podczas tego kolejnego adwentu w Waszym życiu i tych kolejnych świętach związanych z tajemnicami Misterium Pana niech sam Chrystus Pan narodzi się w waszych sercach. Z pasterskim błogosławieństwem Bp Grzegorz
Biskupi z życzeniami z okazji Świąt Bożego Narodzenia i Nowego 2021 Roku Bóg się rodzi, moc truchleje, Pan niebiosów obnażony; Ogień krzepnie, blask ciemnieje, Ma granice nieskończony. Wzgardzony okryty chwałą, Śmiertelny Król nad wiekami; A Słowo Ciałem się stało i mieszkało między nami Umiłowani w Chrystusie Panu! Z okazji uroczystości Narodzenia Pańskiego wszyscy składają sobie najlepsze życzenia. Pragniemy również złożyć najlepsze życzenia. To święto naszej wiary, nadziei i miłości. Stajemy dzisiaj, wobec tajemnicy Boga, który dla nas stał się Człowiekiem. Niech radosne, rodzinne Święta Bożego Narodzenia napełnią nas wdzięcznością za dar Tajemnicy Betlejemskiej Nocy, pogłębią naszą miłość i zaufanie, niech umocnią wiarę, wzbudzą nadzieję, przywrócą pokój i jedność. Niech w nadchodzącym Roku Pańskim 2021, Boża Dziecina napełni Was obfitością wszelkich darów, aby przez miłość i dobroć Bóg rzeczywiście się narodził pośród nas. Życzymy osobistego spotkania z nowo narodzonym Panem i niech to spotkanie nas wewnętrznie przemieni i wzmacnia naszą wiarę, nadzieję i miłość. Wszystkim z serca błogosławimy: W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. Robert Matysiak Biskup Artur Miłański Biskup Hannover / Toruń /Gdańsk Boże Narodzenie 2020 Grzegorz Wyszyński Biskup
List Pasterski na Adwent AD 2020 Czuwajcie, bo nie wiecie, kiedy czas ten nadejdzie (Mk 13, 33) Umiłowani w Chrystusie Bracia i Siostry Narodowego Kościoła Katolickiego, Kiedy wraz z dzisiejszą niedzielą zaczynamy kolejny w naszym życiu Adwent, aż trzykrotnie słyszymy w tym samym, dość krótkim fragmencie Ewangelii Świętego Marka jedno i to samo słowo Chrystusa: Czuwajcie!. Konieczność postawy czuwania wiąże się zazwyczaj z wyczekiwaniem czegoś lub kogoś, lub z jakimś stanem lub sytuacją zagrożenia. Niekiedy obydwie rzeczywistości wyczekiwanie i zagrożenie występują razem. Czuwanie, albo oczekiwanie, o którym mówi Pan Jezus w Ewangelii św. Marka jest jednak nawiązaniem do starotestamentalnego wyrażenia: Dzień Pański, na nadejście Dnia Pana. Na co czekamy my? Na pewno w tym świętym czasie adwentowym czekamy na przyjście Pana w tajemnicy Świąt Bożego Narodzenia. Jak mamy czekać, czyli jak ma wyglądać nasza postawa czuwania, wyjaśnia nam prorok Izajasz w słowie skierowanym do Boga: Wychodzisz naprzeciw tych, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach (Iz 64, 4). Trzeba nam zatem pełnić sprawiedliwość i pamiętać o drogach Pańskich, aby mieć pewność, że Pan wyjdzie nam naprzeciw i że Go spotkamy. Jako wspólnota Kościoła oczekujemy prawnej rejestracji naszego Kościoła w Polsce. Ten nadchodzący rok będzie nas przybliżał do tego procesu. Poprzez swoją posługę duszpasterską chcemy nieść Chrystusa każdemu człowiekowi, który tylko będzie chciał otworzyć swoje serce. Wierzymy, że ten nadchodzący rok będzie rokiem naszego wzrostu. Poprzez podejmowane przez nas działania i inicjatywy chcemy nie tylko biernie czekać, ale też działać aby być gotowym na przyjście Pana! Drodzy Siostry i Bracia! U progu Adwentu przypominamy sobie te prawdy, które za kilka tygodni będziemy radośnie obchodzić podczas Świąt Bożego Narodzenia. Wykorzystajmy czas Adwentu na to, aby wznieść nasze serca ku Jezusowi, tak by noc Jego narodzenia mogła przemienić nas i naszych
najbliższych. Święty Paweł wzywa: Odrzućmy uczynki ciemności. Żyjmy przyzwoicie: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Te stanowcze słowa Apostoła Narodów, wzywające do odrzucenia zła, są zaledwie programem minimum, a trzeba programu maksimum, który zawarty jest w kolejnym zdaniu: Przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom. Trzeba podjąć trud upodobnienia się do Chrystusa! Niech ten czas nie wyczerpuje się wyłącznie w zewnętrznych przygotowaniach i w szale zakupów! Przecież w minioną niedzielę wybraliśmy Jezusa Chrystusa na swego Króla i Pana, więc naszą powinnością jest budowanie przestrzeni Jego królestwa: królestwa prawdy i życia, królestwa świętości i łaski, królestwa sprawiedliwości, miłości i pokoju. Budujmy więc taką właśnie przestrzeń, świadomi, że zbliża się dzień Syna Człowieczego, który będzie dniem naszego sądu. Jezus wzywa każdą i każdego z nas: Czuwajcie więc, bo nie wiecie, w którym dniu Pan wasz przyjdzie (Mt 24,42). Jak mamy się przygotować na to powtórne przyjście Pana? Jakiej czujności i gotowości potrzebujemy w okresie Adwentu? Chodzi o to, by każdego dnia żyć dla Boga! Modląc się, rozważając Pismo Święte i przyjmując łaskę miłosierdzia w sakramencie pokuty, możemy codziennie chodzić Jego ścieżkami i otwierać się coraz bardziej na Boga, który jest i który przychodzi! W Adwencie nie przygotowujemy się jedynie do obchodów wydarzenia, które miało miejsce w przeszłości przyjścia Jezusa na świat ponad dwa tysiące lat temu. Pragniemy, by przyszedł On do naszych serc już dzisiaj. Dlatego w adwentowe dni wołamy: Marana tha Przyjdź, Panie Jezu (Ap 22,20). Niech to wołanie rozbrzmiewa w naszych sercach. Wszystkim Wam wraz z Pierwszym Biskupem Narodowego Kościoła Katolickiego Jego Ekscelencją Biskupem Robertem Matysiakiem na ten święty adwentowy czas czuwania z serca błogosławimy: W Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen. Pierwszy Biskup Narodowego Kościoła Katolickiego Bp Robert Matysiak Ordynariusz Diecezji Polskiej Narodowego Kościoła Katolickiego Bp Grzegorz Wyszyński
Adwentowe oczekiwanie Niebiosa, wysączcie z góry sprawiedliwość i niechaj obłoki z deszczem ją wyleją! Niechajże ziemia się otworzy, niechaj zbawienie wyda owoc i razem wzejdzie sprawiedliwość! Ja, Pan, jestem tego Stwórcą (Iz 45, 8). Tematem naszych tegorocznych rozważań adwentowych jest oczekiwanie. Pierwsza myśl jaka mi przyszła do głowy, że jest to w zasadzie najtrudniejszy moment w życiu. Oczekiwanie. Bez względu na to czy jest to oczekiwanie na coś co jest oczywiste i pewne, może tez przyjemne czy też jest to oczekiwanie na to czego się obawiamy lub nie jesteśmy zbyt pewni, że może się stanie. Jakże trudny to moment w życiu, kiedy musimy wykazać się cierpliwością, zrozumieniem. Kiedy tak trudno w codziennym życiu o te tak potrzebna cechę, cierpliwość w oczekiwaniu. Trudno sobie wyobrazić naszą codzienność bez oczekiwania, na to co być może nas zaskoczy, co przyniesie przyszłość ta odległa i ta bliska. Ciągle czekamy na coś, na kogoś, na informacje czy też na miłość, czasami zbyt intensywne oczekiwanie nas wypala. Paradoksalnie czekanie jest jakąś siłą, która nas mobilizuje wręcz determinuje do czynienia rzeczy niezwykłych. Człowiek oczekujący, to człowiek świadomy wartości oczekiwań, a może bardziej nagrody związanej z oczekiwaniem. Czasami zbyt długie oczekiwania mogą budzić w nas obawy czy nie są marzeniami nierealnymi, które stają się wręcz kłamstwem, może naszym sposobem na radzenie sobie z trudnymi sytuacjami, naszymi kłopotami czy porażkami. A może oczekiwanie jest sposobem na przetrwanie wobec codziennych zmagań i rozczarowań, jakie nieustannie są naszym udziałem? Jakże często obawiamy się, że doskwierająca nam cisza, odzwierciedla pustkę, którą pojąc i przyjąć trudno. Jesteśmy ciągle zabiegani donikąd. Adwent daje nam nadzieje i wymusza na nas chwile refleksji. Do należytego przygotowania się na czas oczekiwania, musimy zaangażować całego siebie, szczególnie potrzebna jest nam cierpliwość, która pomaga nam zrozumieć swoje wnętrze. Coraz mniej umiemy pogodzić czekanie i cierpliwość. Zapewne każdy z nas doświadczył w swoim życiu momentu, w którym zdajemy sobie sprawę, że biegniemy donikąd, że to bezcelowe i ponad nasze siły. A my ciągle biegniemy, za posada, pieniędzmi, przyjaciółmi, marzeniami. Jeżeli nasze życie nie jest osadzone w Chrystusie, trudno jest 6
nam pokonać głos owej tęsknoty, można zrezygnować z czekania, ale wówczas sposobem bycia człowieka stanie się codzienna płytka i doraźna krzątanina, zabiegi wokół małych, nieistotnych spraw, ucieczka w nijakość, w nałogi byle zapełnić pustkę naszej codzienności ludzkiej egzystencji. Mamy każdego dnia świadomie przygotowywać się na przyjście Pana. Tymczasem, znużeni, przygnieceni szarą codziennością zapominamy że z każdą chwilą zbliżamy się do przyjścia Pana. Niestety nie Niech nie milknie w nas w tym adwentowym czasie glos nadziei ze nasze poddanie oczekiwaniu, mimo głosow rozsądku dobiegających z każdej rozsądnej strony, jest jednak nadzieją o podwójnej mocy Czas Adwentu to czas osobistego oczekiwania na Mesjasza, który ma przyjść i odnowić wszystko. To nie może być bierne oczekiwanie na wydarzenia, do których jesteśmy przyzwyczajeni tradycją wyniesioną z domów rodzinnych. To ma być czas autentycznego, świadomego przygotowania, co wymaga naszego zaangażowania. Odpowiedź, jak powinniśmy przeżywać ten nadchodzący czas otrzymujemy w zaproszeniu: Czuwajcie i módlcie się w każdym czasie. (Łk 21, 36) A więc czuwanie i modlitwa mają być znakiem naszego Adwentu. Adwent ma być czasem naszej świadomej, zaangażowanej aktywności. Jakże często nasze życie wiarą, która powinna być żywym świadectwem przynależności do Chrystusa naznaczone jest znużeniem, obojętnością lub nawet rutyną. Nasza modlitwa, która winna być szczerą rozmową z Ojcem, przybiera formę załatwiania różnych spraw, staje się próbą rozwiazywania naszych codziennych problemów. Nasze życie wewnętrzne, które winno być spoiwem naszej świadomości, przybiera pozy dalekie od radości, spontaniczności, która cechować winna nasze przeżywanie wiary, nazywając siebie chrześcijanami. znamy tylko daty tego przyjścia. Tymczasem umyka nam fakt, że Bóg przychodzi codziennie i znienacka. A my zbyt zajęci swoimi najważniejszymi sprawami, mamy małe szanse by Jego nadejścia nie przegapić. Te słowa nie mają wywołać uczucie strachu, lecz winny ocucić nas z letargu codziennej obojętności. Mają zachęcić do działania, do życia wiarą, pełną świadomą i radosną. Adwent to czas dostrzeżenia czasu łaski, objawienia Boga. Adwent to również czas świadomego przygotowania do radosnego oczekiwania na przyjście Pana. To czas, w którym Bóg błogosławi nam za pośrednictwem proroka Izajasza, radosną obietnicą nowego otwarcia. Czas adwentu zaprasza nas, do odkrywania życia ludzkiego poprzez pryzmat daru złożonego w ręce każdego z nas. Daru, który winniśmy przyjąć z odpowiedzialnością i należycie go pielęgnować. 7
powinno być wyłącznie biernym stanem, w oczekiwaniu paruzji. Każdego dnia musimy walczyć z próbą wypierania świadomości, że naszym celem jest życie wieczne do którego czasem przygotowania jest właśnie rozpoczynający się adwent. Adwent nie może być tylko kolejnym w życiu momentem biernego oczekiwania, lecz aktywnej przemiany i przygotowania naszego wnętrza na Jego przyjście. To nasze oczekiwanie może być trudne do przyjęcia, jeżeli zostało pozbawione nadziei. To właśnie wyczekiwanie adwentowe daje nam nadzieje oczekiwania na ostateczne przyjście Chrystusa na końcu czasów Paruzję, ale jednocześnie czas adwentu kieruje także nasze myśli na właściwe przygotowanie do Bożego Narodzenia. Ten rozpoczynający się właśnie czas przygotowania niech obudzi naszą świadomość, że w przestrzeń naszego grzesznego świata wkracza Bóg. Niech tegoroczny Adwent będzie w pełni wykorzystany do przybliżenia się do przychodzącego do nas Pana. W ferworze dzisiejszego świata nie zapominajmy o tym, co najważniejsze o radosnym oczekiwaniu na Tego, który przychodzi, który jest i który będzie. Amen. Bp Robert Matysiak Słowa pierwszej aklamacji brzmią: Głosimy śmierć Twoją Panie Jezu, wyznajemy Twoje zmartwychwstanie i oczekujemy Twego przyjścia w chwale. Te słowa w sposób wyraźny wprowadzają nas w okres adwentu. Czas dzielący nas od paruzji, czas który umożliwia nam już teraz korzystanie w pewnej części z dzieła Odkupienia, z jednoczesnym oczekiwaniem jego finału, gdyż jeszcze nie dokonało się ono w pełni zamierzonej przez Boga. Dopiero paruzja będzie jego dopełnieniem. Nasze oczekiwanie nie 8
O STOPNIACH, KTÓRE PRZEJŚĆ MUSISZ, BY SPOJRZEĆ NA CHOINKĘ W WIGILIĘ Z SERCEM CIEPŁYM BOGIEM Cztery stopnie. Cztery stopnie dosłownie i w przenośni przejść powinieneś i wręcz musisz, by świąteczny karp smakował Ci bardziej, niż każdy inny wcześniej. Cztery stopnie, jak cztery tygodnie, cztery niedziele adwentowego oczekiwania na kolejny cud Przyjścia Tego, który nigdy przecież nie odszedł, ale zawsze i nieustannie jest z nami, choć za chwilę przyjdzie ponownie w blasku ślepi wołów, krów i kogo tam jeszcze stajenka licha zmieści. Ot paradoks Bożego zamysłu, w ludzkiej niepamięci i ułomności poznania. Nie odszedł, a przychodzi, by odejść i tak...na okrągło (na szczęście dla Ciebie człowieku - ciągle i nieustannie od nowa. Od zera, jak kolejna SZANSA, co wstaje z popiołów i zgliszcz naszych grzechów). Pierwszy Stopień. Stary, być może lekko próchniejący, ale zawsze spełniający swą rolę, swe, zadnie, swe przeznaczenie - Izajasz. Pomazaniec Boży, pomazaniem tym naznaczony i pomazaniem tym z Tobą i ze mną nieustannie się dzielący. Aż dreszcze przechodzą po plecach, gdy umie się tego Proroka odczytywać, na sposób Boży. To pierwszy stopień, który poprowadzi Cię z całą mocą swego przepowiadania na stopień drugi, który jakże współgra z tym Izajaszowym Pomazaniem. Drugi Stopień. Ostatnio o Nim pisałem. Zafascynowany Nim po piekące uszy, w pełni bogactwa Jego nieustannej biedy, biedy dla świata tego, a bogactwa kapiącego wonnościami Archaniołów, Aniołów i Duchów sprawiedliwych, co Bogu Ojcu nieustannie Hosanna sercami nucą w niebiesiech. Zapewniam Cię przy tym, że gdybyś sercem słuchał, a nie samymi uszy, przeskoczył byś dzięki św. Janowi, temu od Chrztu, zaraz do samego nieba, aby dołączyć do nucących Bogu owe hosanna. Ale nie umiesz i nie potrafisz. Czasem po prostu nie chcesz, bo to nie droga dla Ciebie i dla mnie... stąd Stopień Trzeci, ten pełen Gaudete. Miriam. Słowo Klucz do adwentowego czuwania. Matka, Miłość, Pełnia Człowieczeństwa, Zaufanie, lecz także lęk permanentny o TĘ Miłość Jej jedyną, co wiedziona Miłością na szczyt Golgoty Ją zaprowadzi, gdzie Serce pęknie, a Nadzieja uciecze, na trzy dni Nocy Ciemnej ludzkiej wytrzymałości... Poznałeś mój Drogi już Trzy stopnie, co prowadzą ku Poznaniu Prawdy niepoznania 9
wiecznego Absolutu płynącego Czasu Twej ludzkiej egzystencji. Czas zatem na... Stopień Czwarty. Chyba najbardziej tajemniczy, mało wydeptany, bo śladów na nim niewiele (a przecież tyle istnień ludzkich już było, jest i jeszcze będzie). To stopień-misterium Twego chcenia, Twej woli, Twojej szansy, którą możesz dać, choć nie musisz nadchodzącemu... Bo wierzę, że przyjdzie ten czas, ten adwent, kiedy to TY pociągniesz na Szczyt Miłość, tworząc z siebie Cztery Stopnie Zaufania, co poprowadzą Cię ku wiecznej Radości nieustannej Wigilii Życia. Bp Artur Miłański Bowiem ten Czwarty Stopień Siostro, Bracie to TY. Bo widzisz mój Drogi, aby ten adwent smakował, jak karp przy wigilijnym stole, musisz się pochylić, zjednoczyć, scalić z poprzednimi Trzema Stopniami, by stworzyć całość, czyli Schody Wiary, co poprowadzą i Ciebie i mnie do nowonarodzonego, co Stary i stęskniony Twego kochania, już na to miłowanie czeka. I jeszcze jedno, jakże warte mego wspomnienia. Otóż te, wyżej wspomniane Cztery Stopnie adwentowej wspinaczki łączy, scala (dla bezpieczeństwa i pewności stawianych ku Bogu kroków) poręcz. Stabilna, silna i pewna jak Dekalog i Przykazanie Chrystusowej Miłości POKORA. Jeszcze parę dni do wigilijnego karpia. Jeszcze parę chwil do Twojej, być może życiowej decyzji. Do ciepłego, jak buzujący w kominku, zaproszenia Tego, który na owe zaproszenie czeka już tyle lat... A jeśli jednak się zdarzy, że ten karp, w tę wigilię smakował Ci będzie tak samo, jak wszystkie poprzednie - nie martw się. Nie frasuj. 10
Stanowisko w sprawie edukacji seksualnej w szkołach Trudne to czasy, gdy należy bronić potrzeby edukacji, która odnosi się do kwestii fundamentalnych wartości każdego z nas. Jakże często możemy usłyszeć z ust uczniów, przeładowanych obowiązkowym programem szkolnym, po co mi tyle matematyki, chemii czy innych zajęć, które w życiu dorosłym nie będą miały żadnego znaczenia, czy wręcz nie będą potrzebne. Tymczasem temat naszego dzisiejszego spotkania - edukacja seksualna, bezpośrednio wpływa na wartość naszego życia, począwszy od samoakceptacji i świadomości po możliwość poznania standardów edukacji seksualnej. Moim zdaniem stoi na stanowisku, ze należy prowadzić edukację seksualną w szkołach. Seks jest darem od Boga. Świadome, wykształcone i należyte wychowanie młodzieży wymaga by posiadali właściwą i obiektywną edukacje seksualną, która nie zawiera kolonizacji ideologicznej. Seks winniśmy rozumieć jako dar od Boga, i tak musi być nauczany. "Edukacja" oznacza ze świadomość i przekazywane stanowisko Kościoła powinno sprawiać, że wszyscy a szczególnie ludzie młodzi muszą posiadać fundamentalna wiedze także obejmującą zagadnienia odnoszące do własnej seksualności. Obowiązkiem nas dorosłych jest towarzyszenie i ochrona młodych przed nieświadomością, która zbyt często jest pułapką dla tych, którzy w obawie przed manipulowaniem gubią to znaczenie miłości, które wypływa z daru fizycznej miłości pomiędzy mężczyzną i kobieta połączonych sakramentem małżeństwa. Kościół nie może milczeć w sprawach, które dotyczą nas, naszych rodzin, naszych dzieci, dzieląc się bogactwem miłości, będącej darem Boga oraz towarzyszeniu im na ich drodze, prowadzącej do świadomej i właściwie poznawczej dorosłości. W przekazach medialnych istnieje fałszywa narracja, poprzez która sprzeciw lub brak otwartego wspierania osób homoseksualnych jednoznacznie świadczy, ze należy do grupy osób, które są nietolerancyjne. Nic bardziej błędnego. Naszym zdaniem nie można zamykać się na dyskusje na temat edukacji seksualnej młodzieży. Istnieje bowiem różnica pomiędzy akceptacja różnych wzorców seksualnych, a poznaniem fundamentalnych wartości jakie niesie z sobą nauka Kościoła. Szacunek wobec drugiego człowieka nie musi oznaczać przyjęcia stanowiska innych osób, bowiem istnieje różnica między miłością i akceptacją. Nasze rozumienie moralności bardzo różni się od tego, co powszechnie akceptuje kultura popularna. Dodatkowo, w naszym rozumieniu moralności i stanowisko nauki Kościoła nie są czymś, co może dyktować opinia publiczna. Fundamentem naszego 11
postrzegania świata jest Ewangelia miłości jaka przekazał nam nasz Pan Jezus Chrystus. Wyraźnie stwierdzamy, że nie powinniśmy zmieniać naszych nauk, aby być popularnymi lub nadążać za nowoczesnymi trendami. Jednocześnie ucieczka od świadomej edukacji seksualnej nie jest właściwym modelem postępowania. Jako ludzie wierzący mamy prawo WIEDZIEĆ, nasze dzieci mają PRAWO posiąść właściwą wiedze także te związana z seksualnością. Nasze dzieci potrzebują rzetelnej edukacji. Ideałem byłoby, gdyby zaczynała się ona w domu rodzinnym, gdzie role edukatorów pełnić będą rodzice. Jednak niestety nie zawsze jest to możliwe. I dlatego to szkoła i dobrze przygotowani nauczyciele winni te potrzebną wiedzę uzupełniać lub przekazywać. Jeżeli tak się nie stanie nasze dzieci będą ją pozyskiwać w sposób eksperymentalny za pomocą Internetu lub edukacji podwórkowej a powstałą pustkę z całą pewnością przejmą osoby, które prezentują poglądy oparte na ideologii. I tu dostrzegam największy problem ideologicznej pułapki. gruntownie przygotowanym do przekazywania potrzebnej wiedzy naszym dzieciom. Wiedzy, która pozwoli im na właściwe dojrzewanie a nie krzywdzenie poziomem i fanatycznym przekazywaniem prawd jakie niesie ze sobą poznanie. Potrzebujemy edukacji seksualnej dla młodzieży, potrzebujemy otwartości na potrzebę edukacji seksualnej, która jednocześnie nie może być miejscem kolonizacji ideologicznej i wreszcie potrzebujemy spokoju w tym, co dotyczy naszych dzieci. Mam ogromne wrażenie, ze ta swoista wojna pomiędzy tymi, którzy wszystko wiedzą, a tymi, którzy wiedzą lepiej, bezpośrednio dotyczy naszych dzieci bo ich ta wojna bezpośrednio dotyczy. Odrzucanie drugiego człowieka przez dostrzegany, czy prezentowany model preferencji seksualnych w świadomym środowisku ludzi wierzących, nie może być akceptowane. Jednocześnie ideologizowanie dzieci i młodzieży jest nie do zaakceptowania. Rolą Kościołów jest kształtowanie duchowości wierzących, w których seksualność istnieje dzięki woli Boga. Poprzez naszą seksualność mamy możliwość dorastania do miłości, jaką proponuje nam Bóg. Miłość, seksualność, odpowiedzialność czy wolność to postawy, które wymagają od nas dyscypliny i wysiłku. Także wysiłku poznania (wiedzy). Jak zauważyliśmy powyżej problemem przed jakim stoi dzisiaj rodzina i szkoła nie może być klasyfikowanie problemu edukacji seksualnej jako niewłaściwej, lecz powierzenie edukacji osobom właściwie i Nasze bogactwo seksualne będzie spontaniczne, jeżeli będzie należycie ugruntowane na miłości i wsparte należytą wiedzą. Miłość, która wiąże się z rozwagą, delikatnością, wrażliwością, która jest przemyślana, wymaga bogactwa naszego wnętrza, a więc wrażliwości, czułości i co jest dzisiaj bardzo ważne, musi być poparte wiedzą. 12
Wierzący nie może pomijać tego co Biblia mówi o seksualności człowieka "Bądźcie płodni i rozmnażajcie się" (Rdz 1, 28). To pierwsze polecenie, jakie Bóg kieruje do mężczyzny i kobiety. Jednak Bóg nie używa słowa musicie lecz bądźcie. Seksualność w Biblii traktowana jest jako wyraz bliskości i miłości Boga do człowieka. Jednocześnie na kartach Biblii dostrzegamy sytuacje, w których realizowanie swojej seksualności może stać się przekleństwem. Naszym obowiązkiem, członków określonej społeczności i osób wierzących, jest ochrona dzieci i młodzieży, także przed niewłaściwym rozumieniem seksualności jako doświadczeń, które nie będą miały wpływu i konsekwencji na dalsze ich życie. Nic bardziej mylnego. pomagać dzieciom jak się chronić szczególnie przed istniejącym problem złego dotyku. Bp Robert Matysiak ojciec trójki wspaniałych otwartych dzieci - biskup mądrych i Dostrzeganym dzisiaj w przestrzeni publicznej i medialnej problem języka, jakim winno się przekazywać wiedzę z zakresu seksualności. Z całą pewnością ten język profesjonalnej wiedzy musi unikać skrajności poglądów, powinien być językiem, który wprowadza zmiany w kulturze dyskusji powinien kierować wezwaniem do unikania pochopnych sądów i dyskryminacji i wreszcie winien być językiem bogactwa miłości, jaka wiązać się powinna z naszym życiem także w sferze seksualnej jednak bez niedomówień i zakłamań, także w kwestii interpretacji stanowisk i opinii. Wyrażane opinie i stanowiska nie powinny być wyjściową do krytykowania i marginalizowania innych. Świadomość bezpieczeństwa młodych powinna uwzględniać także kwestie związane z antykoncepcją, która metody antykoncepcyjne nie traktuje jako grzech czy zło ostateczne lecz jest wyrazem odpowiedzialności. Odpowiedzialności, która poparta jest należytą wiedzą i wrażliwością. I wreszcie edukacja seksualna w szkołach powinna uczyć (uwrażliwiać), dzieci na kwestie dobrego i złego dotyku, powinna 13
O MIRIAM, CO PANU BOGU "TAK" POWIEDZIAŁA Stało się. Klamka ludzkiego zbawienia zapadła. Bóg rodzi się w łonie ludzkiego zaczynu. A wszystko to dzięki skromnej, zapewne cichej Miriam, co Panu Bogu "TAK" powiedziała. Owe "TAK", jak ogryzek jabłka z samego Edenu, jak zaręczyny prawdziwego Boga z prawdziwym człowiekiem. Niesamowite. Potężne w skutkach i szansie, dla mnie i dla Ciebie. Szansie na coś, czego ani ja sam, ani Ty chyba raczej nie pojmujesz, bądź pojąć nie chcesz. To wielka historia, niewielkiej Kobiety. Kobiety, jak moja ukochana Żona, Mama... A wszystko to dzieje się w maleńkiej izdebce Jej ludzkiego serca, co biło i bije nadal dla nas wszystkich. Tam, w Niebiesiech. Królewskim Jeruzalem. Często myślę, co czuła, co Jej towarzyszyło, gdy owe "TAK" wypowiadała, posłańcowi samego Stwórcy. Nie wiem, jak bym się zachował na Jej miejscu. Myślę, że nie chciałbym zaliczyć takiej konfrontacji z Wysłannikiem samego Boga. Po ludzku rzecz tę ujmując - bałbym się. I to strasznie. A Ona? Też się bała. Drżała, na ciele i umyśle. Nie ogarniała tej tajemnicy, gnanej tajemnicą. No bo, czy można coś tak nie normalnego, normalnością ogarnąć? Zwłaszcza dziś, gdy w cenie tylko szkiełko mędrca, nic nad to. A jednak... W tym wszystkim jeszcze jednego nie wypada nam zapomnieć. Ano tego, że Ukrzyżowanie Chrystusa nie na szczycie Golgoty się zadziało. To nie tak. Bowiem Ukrzyżowanie Pana Ona sama zapoczątkowała. Właśnie tam i właśnie wtedy. Owym... "TAK". W Nazarecie, w swej izdebce, piórami Anioła zamiecionej...w scenie Zwiastowania. Sama. Jak palec. Jak cień strudzonego Pielgrzyma na pustyni ludzkich egzystencji. Poprzez swój nie do końca i przez Nią samą w stu procentach pojmowany fakt zgody na Zwiastowanie i Wcielenie Tego, co zapragnął ukochać Ciebie i mnie na serio i na poważnie, wieńcząc ten stan Kochania własną śmiercią na Krzyżu Zbawienia. Bo to Miriam, JAKO PIERWSZA, Krzyż Zbawienia uchwyciła tam i wtedy w Nazarecie. Sama na Niego się wdrapała, zdzierając skórę obu swych delikatnych, kobiecych, już matczynych dłoni, by...utorować Drogę Miłości dla Miłości bez granic. Sama sobą ów Krzyż obdarła z wiórów, by choć w ten sposób ulżyć swemu ukochanemu Synowi w cierpieniu. Niesamowita to historia. Niesamowitą Kobietą pisana. W niesamowitej scenerii Nazareńskiego wieczoru, nocy? Nieważne to wszystko. W tym wszystkim tylko jedno jawi się mi jako ważne. JEJ TAK... Bp Artur Miłański 14
Rola kobiet w Kościele Stworzył mężczyznę i niewiastę Miesiąc grudzień, bez wątpienia jest miesiącem refleksji i oczekiwań na święta Bożego Narodzenia. Święta wyjątkowe, pełne nadziei oczekiwania, rodzinnych spotkań i rozmów przy kominku o czasach byłych i przyszłych. Współczesny świat oczekuje od nas uznania niezastąpionej roli kobiety także w Kościele, wbrew błędnej interpretacji roli kobiety stworzonej przez Boga dla usługiwania mężczyźnie. Domyślam się że w czytających ten tekst mężczyznach, mocno osadzonych w ramach tradycyjnego normowania rodziny, powyższa opinia będzie nie do zaakceptowania. Korzystając z okazji, zapraszam do rozmowy, może raczej do odważnego pochylenia się nad tematem, jaką rolę w Kościele mogą pełnić kobiety. Historia Kościoła Powszechnego daje wystarczające powody, by podjąć temat powrotu kobiet do zgodnego z Ewangelią ich miejsca w Kościele. Jednocześnie nie może to oznaczać dalszego niezauważania kobiet w społeczności Kościoła, poprzez często zbyt marginalne ich zauważanie. Na przestrzenie wieków współistnienie, współzależność pomiędzy rolą kobiety i mężczyzny była skutecznie degradowana na korzyść mężczyzn. Skutecznie wykorzystywano wszelkie narzędzia, by męskie ego było niezależne i w błędnym rozumieniu bezpieczne. To potwierdzanie wyłącznej męskiej przywódczej, roli w świecie, ta tendencja do męskiej wyłączności skrzętnie wykorzystywano do budowania i bronienia męskiej, wyłącznej i przodującej roli. Bez wątpienia było to zależne od wielu czynników otwartości, tolerancji czy wreszcie uczciwości i odwagi. Jeszcze nie tak dawno w mediach pojawiała się informacja, że rolą kobiety jest sprzątanie, gotowanie i usługiwanie mężczyźnie mężowi. Zakładam, że z dużą łatwością znalazłbym zwolenników ograniczenia praw obywatelskim kobietom. Pamiętam zakłopotanie jednego z duchownych, który w rozmowie o mojej rodzinie usłyszał, że wspólnie sprzątamy, pierzemy, opiekujemy się dziećmi, czy tez o mycie okien - co jest moim obowiązkiem w naszej rodzinie, szczerze stwierdził, że pomagam zonie, na co kontestowałem, że jest w poważnym błędzie, że wcale nie pomagam żonie, lecz wspólnie wypełniamy nasze codzienne obowiązki. Odniosłem wrażenie, że trudno mu było to zrozumieć. Bóg stwarza człowieka, jako mężczyznę lub kobietę, określając naszą role w życiu. Jednak nie jest to rola zależności, czy podległości jednej płci do drugiej. Nie ma 15
innej możliwości, niż ta, że współzależność mężczyzny i kobiety została nam przypisana przez Boga i nie wynika z niej jej wyższość zapisana w naszej płciowości, określającą nie podporządkowanie, lecz współpracę, która winna określać wypełnianie ról w wzajemnej zależności i szacunku. Zrozumienie, akceptacja i przestrzeganie zasady współzależności, współpracy i wzajemnego szacunku możemy nazwać partnerstwem. W codziennym życiu te zależności między kobietą i mężczyzną, są niezbędne do wzajemnego okazywania wsparcia, budowaniu i pielęgnowaniu wzajemnego szacunku i bez wątpienia rzeczywistej partnerskiej stabilności. Wszystko co godzi w ten wzór relacji kobiety i mężczyzny, godzi w Boga, który stworzył kobietę i mężczyznę równych w planie stworzenia. Maryja, Maria i Marta, Maria Magdalena Kobiety Maryja jest pierwszą kobietą, której rola w życiu, nauczaniu i śmierci na Krzyżu Jezusa jest nie do przecenienia. Bez żadnej wątpliwości stanowi wzór kobiety pokornej, ale i naturalnie aktywnej w obecności Chrystusa. Zapatrzeni w Jej role i obecność w życiu Zbawiciela, jakże rzadko dostrzegamy w niej kobietę z troskami, radościami, codzienną pracą, zmaganiem się z problemami dnia codziennego, aż po tragizm śmierci Jej Syna na Krzyżu. Czy potrafimy spojrzeć na Jej rolę w powstawaniu Kościoła? Myślę, że to nowe doświadczenie dla nas wierzących, którzy interpretując swoją wiarę możemy w sposób bardziej namacalny dostrzec że obecność Maryi w życiu Jezusa i jej obecność w Kościele była niezastąpiona. Jej obecność wypływająca z pokory Matki jest niezaprzeczalna, ukazuje powołanie i bezdyskusyjne znaczenie kobiety w doświadczeniu i życiu Kościoła, w relacji między Bogiem, a człowiekiem. Bez względu na to, czy uznajemy czy podzielamy przekonanie o formie Jej obecności i roli nie możemy zaprzeczyć, że jest Ona Matką Kościoła. Na kartach Ewangelii pojawia się wiele kobiet, które spotykały się z Jezusem. Te spotkania miały rożny przebieg, niektóre chodziły za Nim do innych On przychodził (por. Łk 13,11 13, Mk 5,34, Łk 10,38 42, J 4,1 42, J 8,1-11 ), dając świadectwo ich bezsprzecznej obecności i posiadanej godności. To co mnie szczególnie ujmuje w postawie Jezusa, to fakt szczerej rozmowy z każdą z nich bez podtekstów, nie zauważa ich (naszych?) grzechów. W efekcie spotkania z Jezusem także i one stają się świadkami Jego Ewangelii miłości. Św. Paweł powiada też: "Mężowie, miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół (Ef 5, 25). Więcej, czy można powiedzieć, że dzieje chrześcijaństwa mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie rola, jaką odegrały w nim kobiety. Godność Jezus swoim postępowaniem i nauczaniem podkreśla godność kobiety. Jest ona człowiekiem, posiada swoją godność, jest także uczennicą Jezusa, jak potwierdzają to Ewangelie: one towarzyszyły Mu i usługiwały (Mr 15,41). To właśnie kobieta Maryja jest włączona w dzieło zbawienia świata, najpierw rodząc Zbawiciela, a potem współcierpiąc pod Jego krzyżem. I właśnie tam pod krzyżem Chrystus kobiecie swojej Matce, w osobie św. Jana oddaje pod opiekę swój Kościół i w ten sposób Ona, prosta kobieta z Nazaretu, której Prawo żydowskie odmawiało wszelkich praw, staje się Matką Kościoła, Matką wszystkich wierzących i Nauczycielką wiary. Jezus właśnie kobiecie Samarytance, która miała już kilku mężczyzn i trudno 16
byłoby powiedzieć o niej, że była cnotliwa Jezus powierza misję ogłoszenia Go Mesjaszem (J 4,28), to między innymi do jawnogrzesznic kieruje swoje orędzie przez co, nazywają Go przyjacielem grzeszników. To właśnie jednej z nich, gdy obmyła mu nogi swoimi łzami i wytarła włosami, odpuścił grzechy i pochwalił za to, że bardzo umiłowała (Łk 7,37-48). To kobietom, a nie Apostołom objawił się jako pierwszy po swoim zmartwychwstaniu. Na podchwytliwe pytanie faryzeuszy: Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu? Chrystus odpowiadając wypomina im ich zatwardziałość i brak szacunku dla kobiet, ich żon i matek, a nawet samego Boga. Co więc Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela! (Mt 19,3-9) Tak, Jezus z całą pewnością nie ulegał modom i obyczajom epoki nawet, jeśli w ten sposób naraził się faryzeuszom i uczonym w Piśmie. sprowadzonej do personelu pomocniczego hierarchów kościelnych. Czyż nie wybrał mężczyzn? Szukając usprawiedliwienia dla poglądów liberalnych, zbyt często zwolennicy równouprawnienia kobiet i mężczyzn odwołują się do słów świętego Pawła "nie ma Żyda ani Greka, nie ma niewolnika ani wolnego, nie ma mężczyzny, ani kobiety; bo wszyscy jesteście jednym w Chrystusie Kobieta w Kościele Św. Paweł nazywa jedną z kobietę o imieniu Febe, diakonisą Kościoła: Polecam wam Febę, naszą siostrę, diakonisę Kościoła w Kenchrach. Przyjmijcie ją w Panu tak, jak się świętych winno przyjmować. Wesprzyjcie ją w każdej sprawie, w której pomocy waszej będzie potrzebowała. I ona bowiem wspierała wielu, a także i mnie samego. (Rzymian 16, 1-2). Cytowany fragment listu św. Pawła niech posłuży nam za podstawę współczesnej odważnej dyskusji na temat zaangażowania kobiet, w służbę Kościołowi. Przez stulecia Kościół zdawał się ulegać presji polityczno-kulturalnej, aby zaprzeczyć tradycyjnej godności i wartości kobiet w służbie Kościoła. Na przestrzeni setek lat historia posługi, a nawet możliwości zaangażowania kobiet w prace na rzecz Kościoła została skutecznie przyćmiona, z wyjątkiem często drugorzędnej roli Jezusie " (por. Ga. 3. 27), argumentując je w odniesieniu do przekazywania prawa do powierzania na równi posługi kapłańskiej. Jednocześnie zupełnie zapominając o niezmiennym wyborze wyłącznie mężczyzn do posługi kapłańskiej, co potwierdzają Ewangelie i Dzieje Apostolskie. Powołanie Apostołów dokonało się przez wolny wybór Chrystusa, który wybrał tych, których sam chciał (por. Mk 3,13-14, J 15,16) i uczynił to w jedności z Ojcem, przez Ducha Świętego (Dz 1,2), spędziwszy uprzednio noc na modlitwie (por. Łk 6,12). Ponadto tylko kolegium wybranych Dwunastu Apostołów uczestniczyło w ustanowieniu przez Chrystusa Eucharystii (por. Mt 26,17-30; Mk 14,12-25; Łk 22,7-20) i tylko do nich zostało skierowane wezwanie: To czyńcie na moją pamiątkę (por. Łk 22,19). Naszym obowiązkiem jest uznanie za niezmienną normę sposób postępowania Chrystusa, który wybierając dwunastu mężczyzn i uczynił ich 17
fundamentem Kościoła (por. Ap 21,14). Także Apostołowie, wybierając swoich współpracowników następców, którzy kontynuowali ich misję, wybierali mężczyzn. Czy więc mamy prawo zmieniać decyzje i wole Chrystusa? Na podstawie powyższych słów nie możemy mieć wątpliwości co do ewentualnej decyzji odnoszącej się do możliwości udzielanie świeceń prezbiteriatu kobietom. Jednak wątpliwość naszą może budzić fakt całkowitego odsunięcia kobiet od możliwości bezpośredniego zaangażowania w Kościele, stwarzając pozory ich dostrzegania i oddania im należnego miejsca. Temat miejsca kobiety w Kościele, stał się w szczególnie w ostatnich latach na tyle ważny, że odczuwalny brak wypracowania jednoznacznych opinii i standardów, powoduje chaos od podejmowania inicjatyw, oddających miejsce kobietom w Kościele, aż po skrajne opinie na temat samej możliwości rozmowy. Bp Robert Matysiak 18
Pomoc ubogim Pomoc ubogim to nie tylko wyciągnięcie ręki do drugiego człowieka i zajrzenie w jego problemy. Pomoc człowieka można okazać nawet poprzez jedno małe zdanie. Kiedy pierwszy raz pomogłem człowiekowi poczułem wewnętrzny spokój i radość w sercu. Zrozumiałem, że tak naprawdę każdy człowiek jest ubogi nie tylko materialnie ale i duchowo. Pomagać można na różne sposoby. W naszej parafii pod wezwaniem Miłosierdzia Bożego w Poznaniu, kierujemy przede wszystkim dla ubogich, rodzin dla osób bezdomnych, opuszczonych, zranionych. Organizujemy różnego rodzaju zbiórki charytatywne. Zbieramy odzież, żywność i wychodzimy do tych ludzi. W dzisiejszych czasach pomoc ubogim ludziom jest bardzo trudna. Otóż każdy człowiek, któremu chcemy pomóc nie zawsze chce przyjąć taką pomoc w postaci odzieży czy żywności. Drugim problemem wychodzącym z pomocą ubogim jest brak zaangażowania innych ludzi. Drugi człowiek, który mógłby się podzielić swoimi dobrami uważa, że od tego jest państwo. Jednak nigdy nie możemy przewidzieć co spotka nas w życiu. Musimy brać pod uwagę to, że każdy z nas mimo to, że jest ubogi duchowo może stać się ubogim materialnie. Za każdym razem gdy organizujemy jakąkolwiek zbiórkę zadajemy sobie pytanie czy damy radę? czy cel, który sobie obieramy uda nam się wywiązać? Kiedy już zaczniemy organizować daną zbiórkę gorliwie modlimy się aby ludzie otworzyli swoje serca, aby wyciągnęli rękę na pomoc do drugiego człowieka. Podczas pracy z ubogimi ludźmi doświadczamy bardzo wiele dobra. Każdy człowiek jest wdzięczny za to, że drugi człowiek potrafi wyciągnąć tą rękę, że potrafi okazać swój szacunek i w momencie kiedy pomagamy drugiemu człowiekowi musimy pamiętać i zdać sobie sprawę z tego, że mamy być podobni do tego człowieka, aby wejść w jego życie aby zrozumieć jego problemy, jego codzienność, to że boryka się z tymi problemami. Musimy sobie uświadomić, że w takim człowieku widzimy Chrystusa, właśnie Chrystus w ubogich ludziach jest najbardziej ukryty. Do takich właśnie ludzi Chrystus wychodzi malutcy i ubodzy. Takim właśnie Chrystus objawił swoją Ewangelię i do takich ludzi wychodził. Na świecie są owszem ludzie wielkiego serca, którzy posiadają ogromne majątki ale są tez i ubodzy duchowo. I kiedy spotykam się z ubogimi czy to z rodzinami czy z osobami, które żyją samotnie doświadczam wiele dobra, każde ich słowo, które zazwyczaj jest pokryte łzami ubogaca wewnętrznie człowieka. Na człowieka ubogiego musimy spojrzeć tak, jak byśmy spoglądali na Chrystusa, który cierpi na krzyżu, bo ubóstwo to jest właśnie cierpienie i ktoś by mógł zadać teraz pytanie na dlaczego taki ubogi nic nie robi w swoim życiu aby wyjść na prostą? 19
Czasami w życiu człowieka tak się układa, że bez pomocy drugiego człowieka nie jest w stanie sam wyjść na prostą, i to właśnie my ludzie wiary, ludzie którzy wierzymy w Chrystusa musimy wyciągnąć rękę do drugiego człowieka, musimy wyjść mu z pomocą i czasami taką pomocą wystarczy nawet gdy spotkamy przy sklepie ubogiego człowieka opuszczonego, brudnego zrobić mały gest chociaż podejść zapytać się czy cokolwiek mu potrzeba? Nie patrzmy na takiego człowieka Pod jednym kontem, że to jest tylko alkoholik czy menel. Spójrzmy na takiego człowieka jak na Chrystusa, bo w takich ludziach Chrystus się ukrywa. W takich ludziach Chrystus, nas doświadcza czy jesteśmy prawdziwymi bliźnimi dla drugiego człowieka. Potrafimy wyjść z pomocą o czym większość ludzi przechodzi obok takiego człowieka nikt nie chce aby drugi człowiek zobaczył, że ja podchodzę do bezdomnego. Czy taki człowiek czuje wstyd obrzydzenie? Właśnie tym bardziej powinniśmy wyciągnąć rękę do tego człowieka, a jeżeli nie potrafimy nie mamy na tyle odwagi aby to uczynić są różne organizacje, które pomagają ubogim, potrzebują wolontariuszy. Nie trzeba do tych ludzi wychodzić można pomagać w ukryciu, można samemu organizować jakiekolwiek zbiórki czy to odzieży czy to żywności i przekazywać do różnych organizacji. Jednakże zaangażowanie w życiu człowieka równa się z poświęceniem. Pomoc ubogim ludziom Uszlachetnia drugiego człowieka. Uszlachetnia przede wszystkim tego, który pomaga jest to nie tylko szkoła, którą człowiek przechodzi w swoim życiu, ale również patrzy zupełnie inaczej na swoje życie. Ubóstwo może spotkać każdego z nas. Każdy z nas dzisiaj jest bogaty jutro może stać się ubogim człowiekiem. Ubóstwo człowieka można porównywać na różne sposoby. Tak jak już to zostało wspomniane ubóstwo może być również duchowe, wielu ludzi odrzuca Chrystusa w swoim życiu, nie przyznaje się do niego, nie uczestniczy w życiu Kościoła, nie chce się angażować w jakąkolwiek instytucje to jest właśnie ubóstwo. I również my kapłani z kościoła starokatolickiego wychodzimy do takich ludzi. Świadczymy swoją pomoc aby nie odrzucali Chrystusa w swoim życiu, aby nie stawali się ubogimi, aby statek na którym płyną nie 20
zatonął. Czymże jest życie bez Chrystusa? Bez wiary? Bez jego miłości? Jest to duchowe ubóstwo, ubóstwo które powoduje, że człowiek w życiu czuję pustkę. Tutaj w tym miejscu osoby, które nie wierzą w Chrystusa, które nie wierzą w instytucje mógłby się ze mną kłócić mówiąc, że one są szczęśliwe w życiu, że wszystko mają, że Chrystus jest niepotrzebny, że to wszystko co kościół oferuje jest bardzo trudne,bo po co wierzyć w coś czego nie widzę? Otóż właśnie jak zostało już to wspomniane w tych ubogich ludziach spotykamy Chrystusa. Wyjdź na ulicę. Spójrz na tego człowieka, przecież widzisz w nim Miłosierdzie Boże. Nie dostrzegasz jego współczucia? Jego cierpienia? Taki człowiek zostaję sam i właśnie czeka na ten krok abyś wyszedł i podał mu swoją dłoń. Abyś podszedł i chociaż zapytał jak się czujesz? Podał bułkę, cokolwiek. To jest mały gest. Gest w stronę ubogiego człowieka. Nie zamykajmy się przede wszystkim na swoim życiu. Otwórzmy również swoje serca dla drugiego człowieka, bo łatwo jest przez życie iść samemu, ale jest to bardzo trudna i kręta droga. Jedynym pomostem naszego życia jest kładka podczas wędrówki na tej ziemskiej pielgrzymce. Jest krzyż. To właśnie krzyż sprawia, że potrafi nam przejść przez różne etapy naszego życia. Niejednokrotnie sam doświadczyłem pomocy. Krzyże kiedy pojawiały się trudności w życiu, czy to w życiu prywatnym czy w życiu duchowym. Krzyż jest moją ostoją. Krzyż wyciągnął do mnie rękę. To właśnie Krzyż jest tłem aby dojść do danego celu. To właśnie krzyż ten który symbolizuje cierpienie również symbolizuje miłość, radość, zwycięstwo. Właśnie każdy człowiek powinien każdego dnia spoglądać na krzyż, na ten znak hańby dla których on jest zgorszeniem. Wielu ludzi pozbywa się Krzyża. Wielu ludzi nie chce Krzyża w swoim życiu, odrzuca Go. Większość ludzi twierdzi,że Krzyż to jest tylko i wyłącznie kara tego człowieka za swoje błędy. Jednak to właśnie krzyż nas wszystkich wykupił,ten właśnie Jeden Człowiek Jezus Chrystus, który poświęcił swoje życie na krzyżu za miliardy ludzi na świecie. O nas wszystkich odkupił. Cóż za poświęcenie dla człowieka. Czymże jest człowiek że Jezus Chrystus poświęcił swoje życie? Że go odkupił? Każdy z nas może wyjść z pomocą do drugiego człowieka. Każdy może mu pomóc. Chrystus dał radę to i ty też dasz radę. Za chwilę będą święta Bożego Narodzenia, wielu ludzi będzie samotnych nie zasiada przy wigilijnym stole będą sami będą czuć ogromną pustkę. Czyż miejsce które znajduje się przy stole które tradycja mówi aby było jedno nakrycie wolne dla wędrowca ubogiego wędrowca nie byłoby można usadzić tam właśnie tego ubogiego człowieka którego może nie raz w swoim życiu czy na swojej drodze spotykamy? Czy aż tak bardzo przeszkadza nam to że ten człowiek jest brudny zaniedbany? Ja zdaję sobie sprawę z tego że każdy z nas do takich ludzi podchodzi z pewnym dystansem ale przecież przez cały rok kalendarzowy mamy okazję do tego aby tego człowieka poznać możemy się z nim zaprzyjaźnić możemy mu pomóc każdy z nas może mieć ubogiego przyjaciela nie chodzi tutaj o to aby człowieka ubogiego od razu budować mu dom czy kupować mu luksusowy samochód. Wystarczy chociaż jeden malutki gest aby codziennie widząc go podejść zapytać się jak się czuje czy cokolwiek potrzebuję i to właśnie w życiu drugiego człowieka będzie powodowało jego radość. Ile w naszym życiu jest takich niepotrzebnych przedmiotów Niepotrzebnych przedmiotów, które zalegają nam czy są zupełnie bezużyteczne gdybyśmy tak potrafili dzielić się tym co posiadamy to każdy człowiek byłby szczęśliwy. Doświadczając właśnie tych spotkań z ubogimi ludźmi buduje się 21
wewnętrznie. Nie tylko widzę w nich Chrystusa ale widzę przede wszystkim człowieka który ma serce, człowieka który ma uczucia który potrafi kochać ale także takiego człowieka, który potrafi okazać szacunek wdzięczność za okazaną pomoc i to człowieka buduje to sprawia że człowiek Chcę rozwijać swoje skrzydła chce pomagać drugiemu człowiekowi i nie chodzi tutaj tylko o to żeby ktoś się chwalił że ty potrafisz pomagać bo ten co chwali też potrafi pomaga i Wystarczy w takim człowieku zaszczepić tylko odrobinę chęci do tego aby wyciągnął swoją rękę na pomoc dla drugiego człowieka każdego kto czyta ten artykuł zachęcam przede wszystkim do refleksji nad swoim życiem nad tym czy ja potrafię wyjść do drugiego człowieka z pomocą Nie bójmy się opinii drugiego człowieka które może nas wyśmiać takiej człowiek zazwyczaj sam Potrzebuję pomocy bo jest ubogi jeżeli masz odrobinę odwagi wyciągnij rękę do drugiego człowieka a zobaczysz jak twoje życie zacznie się zmieniać jak Zaczniesz doceniać to co masz najcenniejsze w swoim życiu nie bój się podejść Nie bój się tego człowieka który może nie wygląda z zadbany który jest brudny opuszczone Spójrz na niego jak na Chrystusa uczeń mały krok nie tylko w swoim życiu ale podczas swojej drogi to na ziemi to są małe gest gesty które zazwyczaj nic nas nie kosztują a mogą tak wiele dać w naszym życiu ks. kanonik Przemysław Knop 22
MODLITWY ZA KAPŁANÓW I KAPŁANÓW Chcemy stworzyć miejsce, gdzie aktywni i poszukujący wspólnoty kapłani spotykają się na modlitwie. Pragniemy, aby każdy kapłan, który będzie chciał wraz z nami współbraćmi modlić się, mógł w znaleźć takie miejsce. Duchowo łączmy się na wspólnej modlitwie. Zapraszamy do wspólnej modlitwy w każdy wtorek o godzinie 21:00 Duchu Święty, Duchu Mądrości, prowadź kapłanów; Duchu Święty, Duchu Światłości, oświecaj kapłanów; Duchu Święty, Duchu Czystości, uświęcaj kapłanów; Duchu Święty, Duchu Mocy, wspieraj kapłanów; Duchu Święty, Duchu Boży spraw, by kapłani ożywieni i umocnieni Twoją łaską, nieśli słowo prawdy i błogosławieństwo pokoju na cały świat. Niech ogień świętej miłości rozpala ich serca, by w płomieniach tej miłości oczyszczali i uświęcali dusze. Duchu Święty, powierzamy Ci serca kapłańskie; Ukształtuj je na wzór Najświętszych Serc Jezusa i Maryi. Amen ZAPRASZAMY PÓJDZ ZA GŁOSEM PANA!!!
Panie Jezu Chryste, Ty obdarowałeś szczególnym powołaniem apostołów, którzy głosili orędzie Dobrej Nowiny o zbawieniu całemu światu. Spójrz Panie na potrzeby współczesnego świata i wezwij wielu młodych ludzi na Twoją apostolską służbę w stanie kapłańskim i zakonnym. Daj im odczuć ogrom Twojej miłości, jaką będą mogli doświadczyć szukając Ciebie w drugim człowieku, zwłaszcza w ubogim, cierpiącym, załamanym, zagubionym, nie znającym sensu życia, pogrążonym w nałogach. Jezu, wyzwól ich wolność, aby nie zważali na trudności i idąc za Twoim wezwaniem wspaniałomyślnie i z radością oddali Tobie swoje życie, przez wierną służbę tym, do których ich poślesz. Matko Najświętsza oddaję Ci w Twą matczyną opiekę wszystkich powołanych do kapłaństwa i życia zakonnego. Niechaj będą oddani sprawie Bożego królestwa na wzór Twojego oddania się woli Bożej w swym ziemskim życi
Masz pomysł na ciekawy artykuł i chciałbyś go u nas opublikować? Chcesz przekazać ważną wiadomość dotyczącą spraw wiary? A może organizujesz ciekawe wydarzenie i chcesz dotrzeć do większej ilości osób? Skontaktuj się z nami. Kolejny numer Drogi wiary już w marcu. Drogi wiary Kwartalnik Narodowego Kościoła Katolickiego http://www.nat-kath.church http://diec.polska.nat-kath.church Redaktor Naczelny: Bp Grzegorz Wyszyński e-mail: diec.polska@nat-kath.church Materiałów niezamówionych redakcja nie zwraca. Zastrzegamy sobie prawo skracania i adjustacji tekstów oraz zmiany tytułów. Drukowanie, przedruki w części lub całości wyłącznie za zgodą Pierwszego Biskupa