Chodzić w Duchu Św. 30 tydzień zwykły Lectio divina czytanie i rozważanie Słowa Bożego Parafia NMP Bolesnej, Wrocław Strachocin, październik 2011 Teksty dostępne na stronie: www.onjest.pl
Opracowanie: Jolanta Prokopiuk
Lectio divina - metoda osobistego studium Pisma Świętego Mnisi znali dwa sposoby medytacji Słowa Bożego: ruminatio przetrawianie Słowa Bożego poprzez jego ciągłe powtarzanie oraz lectio divina Bożą lekturę, czytanie Pisma Świętego. Ukształtowana była przez duchową egzegezę Pisma Świętego. Chodziło w niej o to, że wszystkie słowa Biblii rozumiem jako drogę do Boga, jako opis drogi duchowej. Chodzi tu raczej o pytanie: kim jestem, co jest tajemnicą mojego życia, kim i czym stałem się dzięki Jezusowi Chrystusowi? Kiedy bowiem poprzez medytację poczuję, kim jestem, zmieni się także moje działanie w świecie. Kilka uwag o miejscu modlitwy, czasie oraz pozycji modlitewnej. Miejsce Idealne to kościół czy kaplica z wystawionym Najświętszym Sakramentem. W praktyce będzie to każde miejsce, w którym znajdziemy choć odrobinę wyciszenia. Czas Przynajmniej kwadrans. Dobrze jeśli będzie to pół godziny. Pora dnia nie jest istotna, ważne tylko, byśmy byli przytomni i w czasie modlitwy nie zasnęli. Pozycja w czasie modlitwy. Godna i wygodna. Można w tej modlitwie klęczeć, można siedzieć na małej ławeczce, można też zwyczajnie usiąść na wygodnym krześle przy stole. Przebieg lectio divina Istotą tej metody jest jej podział na: I. Czytanie (lectio) II. Medytację (meditatio) III. Modlitwę (oratio) Całość poprzedzona być powinna chwilą wyciszenia, skupienia, prośbą skierowaną do Ducha Świętego o dobre owoce. Na zakończenie powinniśmy podziękować Bogu oraz dokonać refleksji nad naszą modlitwą jak się czuliśmy, co było dobre w tej modlitwie a co należałoby w niej poprawić w przyszłości. Czytanie (lectio) wybieramy dłuższy fragment tekstu przynajmniej jeden rozdział. Nie zakładamy, że przeczytamy go w całości. Może się zdarzyć, że już pierwszy werset będzie tym fragmentem nad którym powinniśmy zatrzymać się dłużej. Czytam Pismo Święte powoli i uważnie, nie po to, by pomnożyć swoją wiedzę, lecz by spotkać Boga w Jego Słowie. W czytaniu chodzi bowiem o znalezienie takiego fragmentu (zwykle będzie to jeden werset), który nas poruszy. To poruszenie może mieć bardzo różny charakter. Może to być ciekawość, niezrozumienie, pociecha, piękno, niepokój. Poruszenie jest świadectwem, że ten werset jest dla nas osobiście ważny. Bardzo ważną informacją jest złość lub agresja rodząca się podczas czytania Słowa Bożego. Oznacza ona bowiem, że Jezus w Słowie Bożym dotyka naszej nieuporządkowanej dziedzina życia. Jest bardzo istotne zwrócenie uwagi na uczucia, które nam towarzyszą. Nie mamy wpływu na uczucia, które się rodzą. Są ważne ponieważ, ukazują nam one stan naszego serca. Nie ma uczuć dobrych i złych, ponieważ są one obojętne moralnie. Jeżeli rodzi się uczucie zazdrości lub niechęci to nie jest to grzechem. Materią grzechu będzie dopiero nasza odpowiedź na to uczucie. Znalezienie tekstu, który porusza jest sygnałem, że kończy się etap lectio.
Medytacja (Meditatio) Pierwotne, łacińskie znaczenie tego słowa to powtarzanie. W tej części koncentrujemy się na znalezionym urywku. Czytamy go wielokrotnie, powoli, jakby smakując całość wersetu lub jego fragmenty. Czytając możemy akcentować różne części i wyrazy wersetu. Prawdopodobnie nauczymy się w ten sposób wersetu na pamięć. Powtarzajmy go zatem także w myśli może nam pomóc zamknięcie oczu. Angażujmy na tym etapie nie tylko rozum ale także i serce. Modlitwa (Oratio) Na pewnym etapie medytacji zamienia się ona w modlitwę. Będzie ona miała spontaniczny charakter. Czasami będzie to nasza aktywność, ale możemy też być porwani przez Boże natchnienie. Wtedy modlitwa stanie się bardziej działaniem Boga w nas niż naszym działaniem. Trudno przewidzieć, co przyniesie modlitwa, jaki dokładnie charakter i kierunek przybierze. Może to być zarówno przebłaganie, prośba jak i dziękczynienie i uwielbienie. Może mieć także charakter krótkiej, żarliwej modlitwy, proszącej Boga, by ukoił moja tęsknotę, by pozwolił się doświadczyć i ujrzeć. Warto wypowiedzieć się przed obliczem Boga osobiście, rozmawiając o swoich reakcjach - radościach skłaniających do uwielbienia, ale także o tym, co może trapić, powodować zawstydzenie czy wręcz poczucie bezsilności.
23.10. 2011, niedziela CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO KOCHAĆ CAŁYM SOBĄ Mt 22, 34-40 Przyzwyczailiśmy się do bylejakiej miłości nie tylko wobec Boga, ale także wobec drugiego człowieka. W ogóle zaakceptowaliśmy bylejakość w naszym życiu. Żyjemy jak żaba w błocie, nie wiedząc, że można żyć inaczej. Naszym błotem jest życie w grzechu i akeptacja grzechu jako normalnego środowiska życia. Jezus przypomina pierwsze i największe przykazanie, w którym akcent postawiony jest na kochanie Boga całym sobą. Kochanie nie tylko samym sercem, nie tylko samą duszą i nie tylko samym umysłem. Prawdziwa miłość zakłada trzy w jednym: serce, wolę i umysł. Polskie przysłowie mówi, że jeśli Pan Bóg jest na pierwszym miejscu to wszystko jest na właściwym miejscu. Jeśli kochamy Boga całym sobą, to i powoli będziemy kochać i siebie, i drugiego człowieka w sposób właściwy. Często drugi człowiek staje się bożkiem i zajmuje miejsce żywego i prawdziwego Boga. Bardzo często ten drugi człowiek, który staje się bożkiem w naszym życiu to mąż, dzieci, wnuki lub jakiś idol. Niekoniecznie przyznajemy się do tego wprost, ale nasze myślenie i działanie obnażają nasze serca. Wielokrotnie pragniemy kochać innych, omijając siebie w tej miłości. Z biegiem czasu głęboko doświadczamy, że nasze życie się wywraca, ponieważ my sami głęboko potrzebujemy akceptacji, miłosierdzia, współczucia i delikatności jak nowo narodzone dziecko. Miłość siebie domaga się akceptacji swoich granic inteligencji, wytrzymałości i akceptacji tego kim jestem. prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu naucz mnie co to znaczy kochać całym sobą Ciebie, siebie i drugiego człowieka. Pokaż mi co to znaczy żyć pełnym sercem, prawdziwie.
`24.10. 2011, poniedziałek CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO DOŚWIADCZYĆ GODNOŚCI CÓRKI / SYNA ABRAHAMA Łk 13, 10-17 Wielu z nas zachowuje się jak ta kobieta z dzisiejszej Ewangelii. Jesteśmy pochyleni do ziemi, wielokrotnie przygnieceni duchem niemocy w myśleniu, działaniu, wyrażaniu swoich uczuć, w kochaniu. Taki stan może ciągnąć się całymi latami. U kobiety z Ewangelii trwał osiemnaście lat. Pochylenie ku ziemi sprawia, że nie widzimy nieba i nowych rozwiązań. Stale grzebiemy się w starych grzechach i problemach, nie widząc dobra w swoim życiu. Pochylenie ogranicza pole widzenia. Pochylenie po latach może stworzyć garb na naszych plecach, który uwiera, przeszkadza i staje się kulą u nogi. Jezus wyraźnie mówi, że ów duch niemocy jest dziełem szatana. Jednocześnie mówi o kobiecie jako córce Abrahama. Nie bękarcie, nie córce niechcianej, ale córce Abrahama, córce obietnicy. Jezus przypomina owej kobiecie kim ona jest i o jakiej godności zapomniała w swoim życiu przez grzech cudzy lub własny. Mistrz z Nazaretu, zanim uzdrowi kobietę fizycznie, przywróci jej godność bycia córką Abrahama. Przywróci jej godność i szacunek do samej siebie. Ów garb, który nosimy to negatywny obraz, który odziedziczyliśmy z domu przez brak czułości, miłości, deficytu dobrych i pełnych miłości słów. Potrzebujemy, jak ta kobieta, przywrócenia godności bycia córką lub synem Abrahama, synem lub córką obietnicy. Dzieckiem oczekiwanym i chcianym. Potrzebujemy uzdrowienia przez Boga żywego, który pragnie pochylać się nad nami z czułością i z szacunkiem. prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu ukaż mi mojego ducha niemocy. Ukaż mi mój garb pretensji, braku miłości i przebaczenia. Pozwól mi doświadczyć także Twojego uzdrowienia.
25. 10. 2011, wtorek CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO AKCEPTOWAĆ W SWOIM ŻYCIU MAŁE DOBRO I MAŁE KROKI Łk 13, 18-21 Ziarnko gorczycy jest niezwykle małe, prawie niewidoczne dla oka. Zaczyn ciasta jest większy, ale również niewielki w stosunku do trzech miar mąki. Jezus w dzisiejszych przypowieściach podkreśla jak ważne jest małe w naszym życiu codziennym. To małe ma moc przeobrażania naszej rzeczywistości. Tak naprawdę to nasze małe gesty, małe czyny i małe decyzje przygotowują to, co większe kluczowe w życiu. Duże decyzje mamy możliwość podejmować kilka razy w życiu i tak są pochodną naszej małej, mrówczej pracy. Ważne jest, abyśmy wszystko co małe oddali Jezusowi i aby On miał możliwość przeobrażania tego, co małe. W rękach Jezusa ziarnko gorczycy staje się wielkim drzewem, pożytecznym dla innych. W rękach Jezusa nasza codzienność przygotuje nas do wieczności. Do przebywania z Jezusem w wieczności. Naszym zasadniczym celem życia na ziemi jest przygotowanie się do życia w wieczności. Wieczność to miłość, a więc to małe ma być wykonywane z miłością. Nie jest ważne co robię, jakie zajmuję stanowisko. Ważne jest ile wkładam miłości w wykonywane prace. Można byłoby sobie zadać pytanie: czy te prace i czynności przygotowują mnie do wieczności? Mała droga jak ją nazywała "mała" Terenia od dzieciątka Jezus. Droga większości ludzi. Droga prosta, małych kroków, zwykłych czynności dnia codziennego wykonywanych rzetelnie, z zaangażowaniem i miłoscią, prowadząca do życia w wieczności. Droga prowadząca do zaufania Ojcu niebieskiemu, który staje się naszym Tatusiem. Droga dziecka, które jest kochane i które nie musi udowadniać każdemu, że jest kimś szczególnym. prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu pozwól mi zaakceptować małą drogę w swoim życiu. Uzdolnij mnie do akceptacji małego dobra i małych kroków.
26. 10. 2011, środa CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO WCHODZIĆ PRZEZ CIASNE DRZWI Łk 13, 22-30 Tak daleko odeszliśmy od ducha Ewangelii, że często dajemy się prowadzić nauczycielom fałszywej wolności. Najważniejsze jest dla obecnych czasów, aby nie bolało, było miło i sympatycznie. Najlepiej rozrywkowo. Jezus mówi wyraźnie, aby wchodzić przez ciasne drzwi, bo to są najwłaściwsze drzwi: Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują! (Mt 7,13-14) Ciasne drzwi, ciasna brama, wąska droga, to synonimy trudu, wyrzeczenia, przekraczania samego siebie. To droga, która ma sens i szczęśliwy koniec. To nie droga przypadku, ale planu, który ma wobec nas Bóg, który jest naszym Ojcem. Wraz z Jezusem każde cierpienie, trud i wyrzeczenie nabiera znaczenia zbawczego. Przestroga, o której Jezus mówi do Żydów: gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie będą mogli, jest aktualna także dziś. Nie będą mogli, bo nie będą nauczeni pracy i trudu. Nie będą mogli, bo nie będzie im się chciało ofiarować swojego czasu i wysiłku. W końcu nie będą mogli, bo nie będą mieli w tym interesu. Obyśmy nie musieli tłumaczyć się w dniu sądu, że jadaliśmy i piliśmy z Tobą, i na ulicach nauczałeś. Dzisiejszym językiem moglibyśmy powiedzieć: chodziliśmy co tydzień na Eucharystię i przyjmowaliśmy komunię świętą, wysłuchaliśmy niejednego kazania. Lecz Jezus nam odpowie: Powiadam wam, nie wiem skąd jesteście. Nie macie mojego ducha, nie jesteście do Mnie podobni. prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu, ciasna brama to jedyna i właściwa droga do Twojego królestwa ale pokaż mi, co to znaczy, konkretnie, w szarej codzienności życia.
20. 10.2011, czwartek CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO BYĆ W DRODZE Łk 13, 31-35 Idźcie i powiedzcie temu lisowi. Idź i powiedz każdemu zaradnemu, dobrze wykształconemu człowiekowi, który potrafi wiele przewidzieć i być sprytnym musisz być w drodze tak jak Jezus (dziś, jutro i pojutrze muszę być w drodze.) Nie myśl, że zabezpieczysz sobie życie każdego dnia. Nie wiesz ile masz dni przed sobą i co cię jeszcze spotka. Nie znasz swojej wytrzymałości fizycznej i psychicznej. W dobrej kondycji nie trwa się wiecznie. Bycie w drodze oznacza konieczność zmian i akceptacji zmian. Jesteśmy pielgrzymami nawet jeśli prowadzimy osiadły tryb życia. Jesteśmy pielgrzymami nawet jeśli cieszymy się ładnym domem czy ogródkiem równo przyciętym. Naszą ojczyzną, do której zmierzamy jest niebo. Naród Wybrany, w wędrówce przez pustynię ciągle był w drodze, ponieważ zmierzał do ziemi obiecanej, ziemi opływającej w mleko i w miód. Naszą ziemią obiecaną jest niebo. Być w drodze to być w postawie nawracania się, w postawie przekraczania siebie. Być w drodze to widzieć konieczność zmian w swojej rodzinie i świecie. To dostrzegać potrzeby osób najbliższych w swojej rodzinie i odpowiadać na te potrzeby. Być w drodze to także dostrzegać proroków posyłanych do mnie. Obyśmy nie usłyszeli zarzutu Jezusa: Jeruzalem, Jeruzalem! Ty zabijasz proroków i kamieniujesz tych, którzy do ciebie są posłani. Prorocy to ci, którzy pragną naszego dobra i mówią prawdy dla nas często niewygodne i niesympatyczne. Powiedz Jezusowi to, co jest dla ciebie trudne. Powiedz Mu, że nie wiesz co to znaczy być w drodze. Powiedz Mu również, że nie potrafisz przyjmować trudnej prawdy o sobie. Proś Go, Boga żywego, aby Cię oświecił, uzdolnił i sprawił, abyś się do Niego upodabniał. prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu jesteś Synem Boga żywego. Wiesz jak wygląda koniec drogi. Wiesz jak wygląda nasza ziemia obiecana. Doprowadź mnie do niej.
28.10. 2011, piątek CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO DOŚWIADCZYĆ SWOJEGO POWOŁANIA Łk 6, 12-19 Kiedy jest się w wirze pracy to nie wiadomo, gdzie włożyć ręce. Pracy jest zawsze tyle, że trudno ja przerobić i na ogół jest na wczoraj. Jezus jasno pokazuje co mamy robić w takich sytuacjach. Najpierw sprawę, decyzję poprzedzić modlitwą. Jak często się modlisz? Łukasz ewangelista nadmienił, ze Jezus przed ważną decyzją modlił się całą noc. Czy twoja modlitwa buduje prawdziwe relacje z Jezusem, czy jest wyłącznie odmawianiem pacierza, różańca, koronki? Jezus ma świadomość swojego posłania i swojego powołania. Powołuje Dwunastu, aby i oni mieli doświadczenie wybrania i powołania. Czy to co robisz w życiu jest twoim powołaniem? Czy jesteś na swoim miejscu? Czy odnajdujesz siebie na liście powołanych? Aby dobrze realizować swoje powołanie potrzebujemy uzdrowienia z rozmaitych chorób, zarówno fizycznych, psychicznych, ale i duchowych. Potrzebujemy uwolnienia od złych duchów, do których się przyzwyczailiśmy. Potrzebujemy tak samo doświadczyć uzdrowienia jak ci ludzie z Ewangelii. Potrzebujemy tego uzdrowienia jeszcze bardziej mieszkając w Europie, która wypiera się swoich korzeni i wyrzuca Jezusa ze swoich granic. Żyjąc w środowisku coraz bardziej antychrześcijańskim potrzebujemy doświadczyć mocy Boga żywego. Łukasz ewangelista mocno podkreśla, że Cały tłum starał się Go dotknąć, ponieważ moc wychodziła od Niego i uzdrawiała wszystkich. Takiego Boga mamy na wyciągnięcie ręki w postaci Najświętszego Sakramentu. Takiego samego Boga przyjmujemy w komunii świętej podczas Eucharystii. Można zadać sobie tylko jedno pytanie: Jeśli to ten sam Bóg, to dlaczego ja Go w ten sam sposób nie doświadczam? prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu daj mi głęboko doświadczyć swojego wybrania i powołania. Daj mi głeboko doświadczyć uzdrowienia. Dotknij mnie przez Twoje Ciało w komunii świętej.
29.10. 2011, sobota CHODZIĆ W DUCHU ŚWIĘTYM TO ROZPOZNAWAĆ SWOJE DEFICYTY MIŁOŚCI Łk 14, 1. 7-11 Zajęcie pierwszego miejsca wskazuje na kogoś ważnego, zajmującego jakąś pozycję społeczną. Potrzeba porównywania się kto jest lepszy, ważniejszy, kto zajmuje lepsze stanowisko jest oznaką deficytu miłości. Ten, kto był mało kochany, próbuje udowodnić sobie i innym, że jest lepszy. W ten sposób próbuje zrekompensować swoją potrzebę wartości. Osiągnięcie określonego stanowiska, bycie bardzo dobrym w pracy zawodowej jest dobre. Gorzej, gdy się to staje substytutem mojej wartości i uzupełniania deficytów miłości. Potrzeba transcendowania, czyli przekraczania siebie, przeobraża się w koncentrację wszystkich swoich sił i dążenia na osiąganiu wyników w jakiejś wąskiej, wyspecjalizowanej dziedzinie i mierzy swoją wartość tym osiągnięciem. Wewnętrzna potrzeba bycia kimś szczególnym jest bardzo ważną potrzebą w życiu człowieka. Ona staje się wewnętrznym motorem zmian i przekraczania siebie. Potrzeba bycia kimś szczególnym potrzebuje wsparcia cnoty zwanej pokorą, bo ona uzdalnia człowieka do widzenia siebie w prawdzie takim, jakim się naprawdę jest. Pokora uzdolni człowieka do ujrzenia prawdy, do przyznania, że to robię świetnie, ale w innej ważnej dziedzinie życia dopiero raczkuję. Pokora również wskaże właściwe miejsce przy stole biesiadnym. prośby, dziękczynienia, uwielbienia). Możesz modlić się tak: Jezu wiem, że chodzę w swoim życiu z deficytami miłości. Ciągle próbuję udowadniać sobie i innym, że jestem wartością samą w sobie. Uzupełnij moje deficyty miłości, ulecz serce z ran, które przeszkadzają mi kochać.