CHARLI E i FABRYKA CZEKOLADY Ilustrował Quentin Blake
charli e i fabryka czekolady Ilustrował Quentin Blake Przełożyła Magda Heydel Współpraca Wanda Heydel kraków 2020
Tytuł oryginału Charlie and the Chocolate Factory Adaptacja okładki Maria Gromek Ilustracja na okładce Quentin Blake Opieka redakcyjna Maria Makuch, Magdalena Talar, Kamila Biedrońska, Aleksandra Smoleń Adiustacja Jadwiga Hoffmann-Grell Korekta Katarzyna Onderka, Judyta Wałęga Łamanie Piotr Poniedziałek Text copyright Roald Dahl Story Company, 1964 ROALD DAHL is a registered trademark of The Roald Dahl Story Company Ltd. Illustrations Copyright 1995 by Quentin Blake Copyright for the Polish edition by SIW Znak sp. z o.o., 2017 Copyright for the translation by Magdalena Heydel Przeczytaj, co o książce sądzą inni czytelnicy, i oceń ją na lubimyczytać.pl ISBN 978-83-240-5191-5 Książki z dobrej strony: www.znak.com.pl Więcej o naszych autorach i książkach: www.wydawnictwoznak.pl Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, 30-105 Kraków, ul. Kościuszki 37 Dział sprzedaży: tel. (12) 61 99 569, e-mail: czytelnicy@znak.com.pl Wydanie III, Kraków 2020 Printed in EU
W tej książce występuje piątka dzieci: Augustus Gloop, który jest łakomczuchem, Veruca Salt, która jest rozpieszczana przez rodziców, Violet Beauregarde, która bezustannie żuje gumę, Mike Teavee, który nie odrywa się od telewizora, oraz Charlie Bucket, który jest bohaterem.
1 Oto Charlie Ta oto para staruszków to mama i tato pana Bucketa. Nazywają się dziadek Joe i babcia Josephine. 7
A ta para staruszków to mama i tato pani Bucket. Oni nazywają się dziadek George i babcia Georgina. To jest pan Bucket. A to pani Bucket. Państwo Bucketowie mają synka, który nazywa się Charlie Bucket. 8
Oto i on. Bardzo mi miło. To nam jest bardzo miło. Ależ to mnie jest bardzo miło. Charlie cieszy się, że może was poznać. 9
Cała ta rodzina sześcioro dorosłych (przeliczcie!) i Charlie mieszkała w niedużym drewnianym domku na obrzeżach wielkiego miasta. Jak na tyle osób to 10
był strasznie mały dom, więc życie rodziny Bucketów naprawdę nie należało do łatwych. W całym domu były tylko dwa pokoje i jedno łóżko. Łóżko przeznaczono dla czwórki staruszków, bo byli oni ludźmi zmęczonymi życiem. Byli tak zmęczeni, że w ogóle nie wstawali z łóżka. Dziadek Joe i babcia Josephine umościli się z jednej strony łóżka, a dziadek George i babcia Georgina z drugiej. Pan i pani Bucketowie oraz Charlie spali w drugim pokoju na materacach, na podłodze. W lecie dało się w zasadzie wytrzymać, ale w zimowe noce po podłodze śmigały lodowate podmuchy mroźnego wiatru i to było okropne. Nie było nawet mowy o tym, żeby kupić lepszy dom, ani o tym, żeby sprawić rodzinie drugie łóżko. Bucketowie byli na to o wiele za biedni. Pan Bucket jako jedyny w rodzinie miał pracę. Pracował w fabryce pasty do zębów, gdzie od rana do wieczora siedział w jednym miejscu i nakładał zakrętki na tubki, które właśnie napełniono pastą. Ale zakręcacze tubek z pastą do zębów nie zarabiają zbyt wiele, więc biedny pan Bucket, choćby nie wiem jak szybko pracował, zarabiał tak mało, że nie stać go było nawet na połowę rzeczy potrzebnych tak dużej rodzinie. Nie 11
zarabiał nawet na to, żeby kupić coś porządnego do jedzenia! Posiłki codziennie wyglądały tak samo: na śniadanie chleb z margaryną, na obiad ziemniaki i kapusta, na kolację kapuśniak. Tylko w niedzielę było trochę lepiej. Wszyscy w utęsknieniem czekali na niedzielę, bo jedli wprawdzie dokładnie to samo, ale można było dostać dokładkę. Bucketowie nie umierali rzecz jasna z głodu, ale wszyscy dwóch dziadków, dwie babcie, tato Charliego, mama Charliego, a zwłaszcza sam Charlie całymi dniami mieli uczucie straszliwej pustki w brzuchu. Najciężej odczuwał to mały Charlie. I chociaż tato i mama często obywali się bez swojej porcji obiadu czy kolacji, żeby on mógł się najeść, to i tak było za mało dla rosnącego chłopca. Charlie rozpaczliwie potrzebował zjeść coś bardziej sycącego i pożywnego niż kapusta i kapuśniak. A przysmakiem, za którym tęsknił bardziej niż za czymkolwiek innym, była... CZEKOLADA. Idąc do szkoły, chłopiec widział wielkie bloki czekolady wystawione w witrynach sklepów, zatrzymywał się przed nimi, przyciskał nos do szyby, a ślinka leciała mu jak oszalała. Oczywiście przez cały dzień ciągle widział, jak inne dzieci wyjmują z kieszeni tabliczki kremowej czekolady i pożerają je, i to była dla niego po prostu tortura. 12
Tylko jeden jedyny raz w roku, w swoje urodziny, Charlie mógł posmakować czekolady. Cała rodzina przez okrągły rok oszczędzała na tę okazję i kiedy nadchodził ten wielki dzień, Charlie dostawał w prezencie niewielką tabliczkę czekolady, która była przeznaczona tylko dla niego. I za każdym razem, kiedy w cudowny urodzinowy poranek otrzymywał swoją czekoladę, chował ją starannie w takim swoim drewnianym pudełku i strzegł jej, jakby to była sztabka najprawdziwszego złota. Przez pierwszych parę dni tylko sobie na nią popatrywał, ale nawet nie śmiał jej tknąć. Aż wreszcie, kiedy już nie mógł wytrzymać, odrywał maleńki kawałeczek papierka na rogu, tak żeby odsłonił się maleńki kawałeczek czekolady, i ten kawałeczek odgryzał dosłownie tyle, by poczuć, jak cudowna słodycz rozpływa mu się w ustach. Następnego dnia odłamywał kolejny kawałeczek i znowu przez moment miał niebo w gębie. I tak dalej, i tak dalej. Takim sposobem mała tabliczka czekolady wystarczała mu na ponad miesiąc. Ale nie powiedziałem wam jeszcze o pewnej strasznej rzeczy, która skazywała małego miłośnika czekolady na straszliwe tortury. Było to coś o wiele gorszego niż widok bloków czekolady w witrynach czy innych dzieci objadających się czekoladowymi pychotami na 13
jego oczach. To było coś tak strasznego, że aż trudno to sobie wyobrazić, a mianowicie: W tym mieście, i to dosłownie na wprost domku, w którym mieszkał Charlie, znajdowała się OGROM- NA FABRYKA CZEKOLADY! Możecie to sobie wyobrazić? A nie była to bynajmniej jakaś zwykła wielka fabryka czekolady, tylko największa i najsłynniejsza na całym świecie: FABRYKA WONKI, własność niejakiego pana Willy ego Wonki, największego w historii wynalazcy i wytwórcy czekolady. Wiecie, jakie to było niesamowite, fenomenalne miejsce? Do fabryki wiodły potężne żelazne bramy, otaczał ją olbrzymi mur, z kominów wydobywały się kłęby dymu, a ze środka dochodziły dziwne, świszczące dźwięki. A poza murem powietrze na kilometr było przesycone głębokim, smakowitym zapachem topionej czekolady! Dwa razy dziennie, na trasie do szkoły i z powrotem, mały Charlie przechodził pod bramami fabryki. I za każdym razem, zbliżając się do nich, zaczynał iść bardzo, bardzo wolno i unosił w górę nos, żeby się dobrze zaciągnąć cudownym czekoladowym aromatem. Och, jak on go uwielbiał! I jak marzył o tym, żeby kiedyś wejść do fabryki i zobaczyć, jak tam jest w środku!
2 Fabryka pana Willy ego Wonki Wieczorami, kiedy już zjadł talerz wodnistego kapuśniaku, Charlie szedł do pokoju staruszków posłuchać ich opowieści i powiedzieć im dobranoc. Wszyscy dziadkowie i babcie mieli ponad dziewięćdziesiąt lat. Byli pomarszczeni jak suszone śliwki i chudzi jak szkielety. Przez cały dzień, dopóki Charlie nie przyszedł ich odwiedzić, leżeli skuleni w tym swoim wspólnym łóżku, po dwoje z każdego końca, na uszy naciągali szlafmyce, które grzały im głowy, i drzemali sobie, żeby przeczekać czas, z którym nie mieli co zrobić. Ale kiedy tylko dosłyszeli, że drzwi się otwierają i rozlega się głos Charliego, który mówi: Dobry wieczór, dziadziu Joe, babciu Josephine, dziadziu George i babciu Georgino, natychmiast się prostowali i opierali na poduszkach, a ich stare pomarszczone twarze rozpromieniały się uśmiechem i zaczynały się rozmowy. Bo staruszkowie kochali tego chłopca. Był on jedynym jasnym 15
punkcikiem w ich smutnym życiu, a na jego wieczorne wizyty czekali przez cały dzień. Często mama i tato Charliego także przychodzili i stawali w drzwiach, żeby posłuchać opowieści staruszków. I tym sposobem ich pokoik na pół godziny stawał się miejscem szczęśliwym, a cała rodzina zapominała, że jest głodna i biedna. Pewnego razu, kiedy Charlie wieczorem przyszedł do dziadków, zapytał: Czy to jest prawda, że fabryka czekolady pana Wonki jest największa na świecie? Czy to prawda? zakrzyknęła cała czwórka staruszków naraz. Oczywiście, że to prawda! Wielkie 16
nieba, czy ty naprawdę o tym nie wiedziałeś? Jest mniej więcej pięćdziesiąt razy większa od innych! A czy pan Willy Wonka naprawdę jest najgenialniejszym producentem czekolady na świecie? Mój drogi chłopcze odpowiedział dziadek Joe, podnosząc się nieco wyżej na poduszce. Pan Willy Wonka jest najbardziej fenomenalnym, najbardziej zdumiewającym i najbardziej niesamowitym wytwórcą czekolady, jaki kiedykolwiek chodził po tej ziemi! Ja myślałem, że każdy o tym wie! Wiedziałem, dziadziu, że on jest sławny i że jest bardzo, bardzo pomysłowy... 17
NAJBARDZIEJ SMAKOWITA KSIĄŻKA NA ŚWIECIE Charlie znajduje Złoty Kupon bilet wstępu do fabryki czekolady Willy ego Wonki. To najprawdziwsza magiczna kraina! Po rzece czekolady pływa się tam landrynkową łodzią. Wszystkie rośliny są zrobione ze słodyczy, a niekończące się batoniki można wyciągać z telewizora. Na koniec wycieczki Charliego czeka niespodzianka, o jakiej nawet mu się nie śniło! ZBIERZ KOLEKCJĘ! CENA 36,99 ZŁ By dowiedzieć się więcej o naszych darowiznach, wejdź na stronę: www.roalddahl.com.