Na niedzielnej konferencji prasowej przewodniczący Sojuszu Lewicy Demokratycznej, były premier Leszek Miller zaprezentował nowy gospodarczy program partii - projekt, który określił mianem programu dla polskiej lewicy. Premier zaczął swoje "exposé" od przypomnienia, że dzięki wejściu do Unii - za jego rządów - Polska uzyskała łącznie 187 miliardów złotych na inwestycje, a europejski rynek pracy wchłonął siłę roboczą 2 milionów osób. Jak podkreślił, źle dzieje się, że nawet pomimo takiego odpływu w Polsce panuje dwucyfrowe bezrobocie. "Polska znajduje się w dryfie rozwojowym. Państwo PO i PSL nie ma zdolności do poprawy życia obywateli" - grzmiał Miller. 3% - 5% - 7% 1 / 6
SLD zdecydowało się pójść ścieżką innych lewicowych partii europejskich. Według Sojuszu wyłącznie inwestycje, wyłącznie program nastawiony ściśle na rozwój gospodarczy może uratować Polskę przed gospodarczą zapaścią. Z trzech scenariuszy - kryzysowego, stagnacyjnego i rozwojowego - tylko jeden pozwalał na poziom wzrostu gospodarczego przekraczający poziom inflacji. Zaproponowany przez SLD program rozwoju ma przynieść w pierwszym roku 3 procent, w następnych - 5 procent, a w dalszej perspektywie nawet 7 procent wzrostu. W kuluarach żartowano, że w ten sposób Sojusz zapewnia sobie drugą kadencję... Zapytany o realność takiego programu w kontekście zapewnień ministra Rostowskiego o możliwościach wzrostu nie przekraczających 2 procent rocznie, premier przypomniał, że SLD już raz sprawdził się w podobnych okolicznościach, kiedy w 2001 r. zmuszony był uzupełniać tzw. "dziurę Bauca" - i wtedy mu się to udało. Wzrost gospodarczy ma służyć celom społecznym Jak podkreślał premier, wzrost gospodarczy ma służyć celom społecznym. "Trzeba dać ludziom wyraźny sygnał, że to nie najubożsi będą ponosić największe koszty kryzysu" - przekonywał Miller. Dlatego premier, znany ze swego poparcia dla kontrowersyjnego podatku liniowego, dzisiaj zmienia zdanie. W programie SLD znalazł się nawet trzeci próg podatkowy - skala ma teraz wynosić odpowiednio 18 procent, 32 procent i 40 procent. Wpływy z trzeciego progu podatkowego mają według SLD wynieść 4 miliardy złotych rocznie, ale najważniejszy jest w tym rozwiązaniu "sygnał, jaki się wysyła do zwykłych ludzi". 2 / 6
Stymulacja wzrostu gospodarczego jest ważna nie dla samej siebie, ale dlatego, że pozwoli na poprawę "jakości życia Polek i Polaków", w szczególności przez tworzenie nowych miejsc pracy i "zmniejszanie dysproporcji społecznych i regionalnych". Koniec "umów śmieciowych" Te same cele przyświecały SLD przy postulacie zniesienia tzw. "umów śmieciowych". "Umowy cywilno-prawne obmyślono po to, by zredukować koszty biurokratyczne obsługi drobnych zleceń. Dziś to jednak już patologia, z którą rząd PO, podobnie jak z innymi patologiami w rodzaju Amber Gold, nie umie sobie poradzić" - komentuje dr Wojciech Szewko, współautor programu. Sojusz nie zapomina jednak o przedsiębiorcach, zwłaszcza tych w najtrudniejszym momencie - na starcie. Chce mikropożyczek na rozkręcanie własnych firm - według Sojuszu niezbędne jest co najmniej 80 tysięcy takich pożyczek rocznie - oraz półtorarocznego zwolnienia z ZUS-u przedsiębiorców zatrudniających pierwszego i drugiego pracownika. "Szacujemy, że to wspomoże tworzenie około 150 tysięcy miejsc pracy" - podkreślał, prezentując program, przewodniczący SLD. 3 / 6
Inwestycje publiczne i Ministerstwo Przedsiębiorczości Podstawowym motorem wzrostu mają być - zgodnie z programem SLD - inwestycje publiczne. Państwo powinno stworzyć - na wzór przedwojennego Centralnego Okręgu Przemysłowego - państwowe ośrodki przemysłowe. Przedstawiono trzy najatrakcyjniejsze z punktu widzenia realizacji celów ekonomicznych i społecznych lokalizacje: Okręg Centralny miałby się znaleźć u zbiegu europejskich autostrad A1 i A2, w okolicach Łodzi; Okręg Północny w okolicach Trójmiasta i miałby wykorzystywać trójmiejskie porty; Okręg Południowy zagospodarowałby okolice Krakowa. Okręgi powinny obejmować przedsiębiorstwa z branż uznanych za kluczowe przez SLD: maszynowej i elektromaszynowej, przemysłu precyzyjnego, samochodowego, elektronicznego, biotechnologicznego i farmaceutycznego, energetyki odnawialnej (zwłaszcza komponentów) i IT. Państwo powinno wspierać inwestycje, dbając o równe rozdawnictwo środków w różnych regionach. Ma wspierać przedsiębiorców i współuczestniczyć w inwestycjach infrastrukturalnych. Trzeba jednak zarazem zmienić i poprawić warunki inwestowania. Ministerstwa Gospodarki, Skarbu i Polska Agencja Inwestycji Zagranicznych powinny zostać połączone i przekształcone w działające na nowych, dostosowanych do dzisiejszych czasów Ministerstwo Przedsiębiorczości. Zmiany finansowane z tzw. podatku Tobina Na pytanie o źródła finansowania padło sporo różnych odpowiedzi, jednak zdecydowanie najsilniejszą pozycją w budżecie zaprojektowanym przez SLD miał być podatek od transakcji finansowych, zwany niekiedy podatkiem Tobina. Na podstawie dostępnych danych o wolumenie transakcji na warszawskich giełdach i między instytucjami finansowymi SLD doliczył się, że wprowadzenie 0,5% podatku da nawet 34 mld rocznych wpływów do skarbu państwa. 4 / 6
Podatek od transakcji finansowych to projekt coraz częściej podnoszony przez europejskich przywódców, nie tylko lewicowych - jego wprowadzenia chce również, między innymi, kanclerz Niemiec, Angela Merkel. Program SLD jest śmiały, ale wydaje się możliwy do zrealizowania. Cieszy odchodzenie od głównych neoliberalnych rysów ostatnich rządów RP - tendencji do spłaszczania skali podatkowej i prywatyzowania publicznego majątku, ze szczególnym uwzględnieniem przynoszących zyski państwowych zakładów przemysłowych. Zaskakującą śmiałość częściowo tłumaczyć można - być może - coraz większym zapatrzeniem się na wzorce francuskie i posunięcia lewicowego prezydenta François Hollande'a. (ac) 5 / 6
Foto: Lewica24 6 / 6