Kazanie ze spotkania młodych 10 maja 2014 r. Św. Józef Moscati Przyjdź Duchu Święty, abyśmy poprzez to dzisiejsze słowo, które jest nam dane mogli stać się wiernymi, słuchającymi głosu Jezusa, Pasterza owcami. Przyjdź Duchu Święty, aby to słowo nas nauczyło być tymi, którzy nie słuchają głosu obcych. Nie słuchają głosu fałszywych proroków i mesjaszy, fałszywych pasterzy i najemników, ale tylko Jezusa Pasterza i prawdziwych pasterzy, którzy są posłani przez Niego samego. Przyjdź Duchu Święty, aby to nauczanie przyczyniło się także do naszego życia w obfitości, które przyniósł i dał nam Jezus. Przyszedł, abyśmy mieli życie w obfitości. Przyjdź Duchu Święty, aby każdy z nas żył w obfitości i cieszył się pełnią życia w Jezusie. Przyjdź Duchu Święty, abym też prorokował nieustannie o miłości Jezusa, o Jego miłosierdziu, o Jego życiu, o tym, że jest pośród nas, że jest dobrym Pasterzem, aby to nauczanie przyniosło wielką chwalę Jezusowi, zbawienie naszych dusz, naszym sercom. Przyjdź i namaść mnie Duchu Święty, namaść, namaść nasze serca, przyjdź Duchu Święty przez Jej Serce, przez Maryję. Przyjdź przez pokorną owieczkę Ojca. Przyjdź Duchu Święty. Kiedy słyszymy tą ewangelię mówiącą o Jezusie, dobrym Pasterzu to sądzę, że myślimy, że to jest za trudne dla nas. To co Jezus mówił o Sobie, że jest dobrym Pasterzem, a my Jego owcami. Nie do końca to rozumiemy, co to znaczy być owcą Jezusa, co to znaczy żyć w obfitości, co to znaczy, że Jezus oddaje swoje życie za owce. Co to znaczy, że Jesus też broni nas przed wilkiem, wilkami. Dzisiejsza ewangelia jest trudna mimo, że przez tyle wieków ją komentowano, próbowano wyjaśnić. Wielu papieży i świętych tłumaczyło ten fragment ewangelii i Ojciec Święty Franciszek też ostatnio tłumaczył ten fragment ewangelii, który usłyszeliśmy. I tłumaczył to w taki sposób, że Jesus jako dobry Pasterz musiał oddać swoje życie za nas, niewierne owce, abyśmy dzięki Jego śmierci, dobrego Pasterza, stali się dobrymi, wiernymi owcami, że Jezus umarł za nas jako za te czarne owce, w wiemy co znaczy czarna owca, czyli ta owca, która jest zbuntowana, która nie robi to co inne, białe owce, nie robi to co chce Pasterz. Dlatego można powiedzieć, że Pan Jezus umarł za nas jako dobry Pasterz, za nas, złe, czarne owce, Którego nie słuchaliśmy, byliśmy zbuntowani przeciwko Niemu, chętni słuchać głosu wilka, złego, złego ducha niż głosu dobrego Pasterza. Jezus więc umarł za nas kiedyśmy byli złymi owcami, abyśmy stali się dobrymi owcami, białymi owcami, wiernymi Jemu, wiernymi Ojcu niebieskiemu, słuchającymi Jego głosu, dlatego i my tu obecni jesteśmy też po to na tym spotkaniu, aby stać się właśnie tymi 1
białymi owcami. Z czarnych owiec, grzesznych, pełnych buntu, braki miłości, oziębłości, niewierności, nieczystości owcami pokornymi, łagodnymi, czystymi, białymi, podobnymi we wszystkim do Pasterza, do Jezusa. Zauważymy też, że święty Piotr kiedy mówił o Jezusie, powiedział o Jezusie, że Jezus zostawił nam ślady. Mnie zawsze ten fragment, kiedy go słucham, kiedy go czytam, bardzo porusza, ten fragment świętego Piotra. Chrystus zostawił nam wzór, abyśmy szli za Nim, Jego śladami, abyśmy szli za Nim Jego śladami, śladami, śladami, czyli Jezus zostawił nam ślady, czyli dobry Pasterz nie zostawił nas bez znaków, bez Swoich śladów, bo niektórzy pytają się co mam czynić, gdzie mam iść, co mam robić. Jezus, zostawił Swoje ślady. Idź Jego śladami. Ale co to znaczy, iść śladami Jezusa dobrego Pasterza? To znaczy iść podobną drogą, a wiemy jakie było życie Jezusa. Nie tylko było życiem pełnym cudów i znaków, uzdrowień, ale także doświadczeniem cierpienia, odrzucenia, krzyża, samotności, niezrozumienia. Ślady Jezusa zostawił nam także w kościele. To spotkanie, to jest ślad Jezusa dla ciebie, odbity ślad Jego stóp. To można powiedzieć w wymiarze takim obrazowym, takim alegorycznym, że te spotkanie to jest ślad Jezusa dla ciebie. To jest Jezus. Idziesz dobrą drogą. Jezus, zostawił tutaj ślad dla Ciebie, czyli Jezus zostawia ślady, to znaczy wcześniej szedł tą drogą, drogą miłosierdzia. Jezus był miłosierny i dlatego chce żeby Jego owce były owcami miłosierdzia. Człowiek, który żyje jako człowiek wierzący w kościele, a nie czyni miłosierdzia, nie jest owcą jasną, białą, pełną zapachu dobrego Pasterza, ale pełną złego zapachu wilka. Żeby nie być pożartym przez wilka, a wilk może pożreć te owce, które sprzeciwiają się Jezusowi, które nie słuchają Jezusa, to trzeba zacząć właśnie iść Jego śladami. Jego śladem jest także ewangelia, Jego śladem jest także to miejsce, w którym jesteśmy. To jest ślad Jezusa, więc dlatego bądźmy spokojni, idziemy dobrą drogą. To miejsce, to spotkanie to jest ślad Jezusa, który zostawił dla nas, że idziesz tą drogą, którą szedł Jezus, drogą ofiarną, oddawania swojego życia dla innych, drogą miłosierdzia. I święty Józef Moskati, o którym dzisiaj jeszcze będziemy mówić o do którego będziemy się modlić, wołać za Jego wstawiennictwem, był dobrą owcą, pachnącą, zapachem Pasterza, Jezusa, który czynił miłosierdzie, który też oddawał swoje życie jak Jezus za innych. Po tym można poznać, że ktoś jest owcą Jezusa, że on żyje dla innych, ofiaruje swoje życie. On nie jest egoistą, on nie złorzeczy. On nie wykorzystuje Jezusa dla swoich celów. On nie jest w kościele tylko po to, żeby mu było dobrze, jak mu jest źle w kościele, albo nie otrzymuje jakiś łask od Pana Boga to już ucieka z kościoła, nie przyjeżdża na spotkania, czy na mszę świętą. Nie chodzi do Jezusa, bo mu nie dał Jezus tego co chciał. To nie jest wierna 2
owca, chociaż Pan Bóg kocha wszystkich. Jezus, dobry Pasterz, wielu z was, tutaj obecnych, będzie przemieniał w dobre owce, w jasne, piękne, pachnące i białe, pozwólcie mu to uczynić. I od tej pory idźcie drogą ofiary, ofiarnego życia dla Boga, za Nim, Jego śladami. Jezus zostawił ślady, wiemy, na drodze krzyżowej, szedł boso. Święty Józef Moskati był takim właśnie człowiekiem. Żył na przełomie XIX i XX wieku. Był lekarzem, żył we Włoszech, w Neapolu, był bardzo zdolny, inteligentny, a jednocześnie bardzo wierzący, rozmodlony. On wiedział, że kiedy został młodym lekarzem, że on nie może wykorzystywać swojej wiedzy po to żeby się bogacić, żeby tylko leczyć bogatych, ludzi zamożnych, że ma służyć biednym, chorym. I kiedy został młodym lekarzem to otworzył też swój dom żeby przyjmować biednych, ubogich, którzy nie mieli pieniędzy, aby mu zapłacić. I wielu, dzięki jego modlitwie, jego posłudze lekarza było uzdrawianych, bo Pan Bóg błogosławił Jego posługę, także może pośród nas tutaj są ci, którzy studiują medycynę albo są młodymi lekarzami. Bądź takim lekarzem jak święty Moskati. Wiemy, że grozi to wszystkim ludziom wykształconym i kapłanom też, ale także i lekarzom i wszystkim innym, że jeżeli są wykształceni i mają dobrą posadę, także i w Polsce, tutaj, chociaż trudno jest o pracę, to łatwo jest zarabiać, zdobywać, kosztem także ubogich albo zapominając o ubogich i biednych i święty Józef Moskati on ze swojego domu uczynił szpital. On żył dla ubogich, dla chorych we dnie i w nocy. To był lekarz z prawdziwego powołania. Mówimy kapłan, lekarz, nauczyciel z powołania. To znaczy taki, który nie pracuje od do, nie wiem, od 7 do 15 stej i potem już koniec, albo nie pracuje za pieniądze, ale on pracuje z miłości. Jest darem dla tych ludzi. On służy, jest sługą, czyli ktoś kto ma powołanie i wykonuje swój zawód, tak naprawdę nie wykonuje swojego zawodu, on wypełnia swoje powołanie. On służy. Święty Józef Maskatki, kiedy służył ludziom też czasami miał chwilę załamania, mimo, że był bardzo rozmodlony i wielu twierdziło, że był mistykiem. Został niedawno, kilka lat temu, albo kilkanaście lat temu, o ile dobrze pamiętam właśnie przez Jana Pawła II wyniesiony też na ołtarze. Również i za to, że przeżywał swoje życie nawet kiedy było mu ciężko, kiedy przeżywał kryzys przeżywał swoje życie przed Najświętszym Sakramentem. Często można go było spotkać na eucharystii, przed Najświętszym Sakramentem kiedy wielbił Boga, kiedy modlił się, kiedy błagał o pomoc, kiedy szukał wsparcia. Zdarzyło się raz tak, że jego młody pacjent, który go traktował jak syna, bo sam był kawalerem, umarł, mimo, że tak bardzo troszczył się o to żeby ten młody chłopak przeżył, zrobił wszystko dla niego. I załamał się potem, poszedł do kościoła i zobaczył tam piękną piętę Jezusa, który był w grobie, piętę Jezusa, który był pokryty białą tkaniną. Umarły, ale nie pokonany, a potem wizerunek Chrystusa, obok tej piety, Zmartwychwstałego, 3
tryumfującego. Kiedy modlił się przed tą piętą miał też objawienie, objawienie Jezusa. Jezus mu się objawił, że w tych chorych i cierpiących odkrywa Jego oblicze i pomaga Jemu i że kiedy jak Jezus i w Jezusie, aby narodzić się i zmartwychwstać dla Jezusa. Potem, kiedy wrócił do swojej pracy zobaczył człowieka, który był okryty całunem, podobnie jak ten Chrystus z kościoła, dokładnie tak samo. I kiedy odkrywał tego człowieka, jego twarz, jego oblicze, to zobaczy też Chrystusa w tym człowieku. Trzeba nam być takimi ludźmi, którzy odkrywają w drugich Jezusa. Wierzcie mi drodzy, że to nauczanie, które ja wam głoszę też nie jest po to żeby ono było dla chwały kogokolwiek, tylko dla chwały Bożej. Nie jest to łatwe nauczanie. I to też nie jest nauczanie żeby było ono żeby się przypodobać, ale dla waszego dobra. Dlatego jeżeli również będziecie posłuszni temu nauczaniu, temu co dzisiaj usłyszeliście w tej świątyni, będziecie owcami na wzór świętego Józefa Moskatiego. I wasze życie nie przeminie tak szybko i nie będzie nijakie, powierzchowne i puste, nie przetracicie je na nałogach, na grzechach nieczystych czy innych. Jeżeli posłuchacie tego nauczania i będziecie szli śladami Jezusa to dojdziecie do miejsca, w którym jest Jezus. Kto idzie po śladach Jezusa, znajdzie się tam, gdzie On jest. Jeżeli pragniesz być święty to idź tą drogą świętości Jezusa, jest to bardzo trudna droga. Na tej drodze, idzie się po śladach Jezusa bosymi stopami, czyli w ubóstwie, często w ogołoceniu. Wierzcie mi, że Pan Jezus i ja również jako głoszący te słowo, pragnę byśmy wszyscy byli świętymi, aby każdy z nas tu obecnych, nie szedł już drogą od Jezusa, ale do Niego, drogą świętości, aby każdy z nas był święty, aby każdy z nas na końcu swojego życia, kiedy będzie umierał, w chwili wyznaczonej przez Boga, mógł powiedzieć wypełniłem wolę Jezusa. Moje życie było trudne, pełne zmagań, ale nie zdradziłem Jezusa. Byłem jak święty Moskati, jak inni święci, jak Jan Paweł. Nie zdradziłam Jezusa. Jan Paweł II mówił też takie słowa, wymagajcie od siebie, kiedy inni nawet od was nie będą wymagać. Jan Paweł II mówił te słowa, bo widział, że młodzież, kiedy głosił słowo Boże, kiedy przyjeżdżał do Polski, była to piękna młodzież, a jednocześnie, tak młodzież, tak bardzo pogubiona, tak bardzo oszukana przez tych, którzy manipulują młodymi i dziećmi. Dlatego proszę was w imieniu świętego Jana Pawła II, wy młodzi nie dajcie się oszukiwać, tym, którzy wami manipulują. Nie dajcie się zwodzić, bo wasze życie będzie okaleczone, złamane i pęknięte. Nie dajcie się oszukiwać tym, którzy uważają, że kościół, wiara, Bóg, że życie nauczanie Jezusa to jest niemodne, głupie, to jest przeżytek. To jest coś co jest tylko dla dobrych, może starych ludzi. Jezus pragnie dać ci życie w obfitości. Przyjmij ten dar życia, których chce ci dać. Idź po Jego śladach, śladami, śladami. 4
5