Wojenne losy mojej rodziny (Julia i Agnieszka Chowaoskie) Wojenne losy mojej rodziny są cząstką historii polskich Kresów. Chcę ocalid od zapomnienia dzieje mojego dziadka i pary pradziadków ze strony mamy Aleksandra Morozowicza i jego rodziców Mikołaja i Heleny z domu Żeżko. Moja prababcia Helena z synem Aleksandrem Pradziadek Mikołaj Morozowicz Dziadek Aleksander przyszedł na świat na ziemiach wschodnich dawnej Rzeczpospolitej w Turzysku koło Kowla na Wołyniu w 1936 r. Oboje jego rodzice, czyli moi pradziadkowie Mikołaj i Helena (ur.1908 ) byli urzędnikami. Przed wojną wiedli spokojne i dostatnie życie. Prababcia Helena miała zdolności krawieckie zdjęcie z 1927 roku przedstawia ją jako uczestniczkę kursu tkackiego. Pradziadek Mikołaj pasjonował się filmem i występował w amatorskim teatrze. Na dawnej fotografii czyta magazyn Kino. Prababcia Helena- utalentowana krawcowa (druga od lewej) Pradziadek Mikołaj zafascynowany filmem 1
Pradziadek Mikołaj w amatorskim kółku teatralnym (w ostatnim rzędzie, pierwszy od lewej) Życie rodziny Morozowiczów zburzył całkowicie wybuch II wojny światowej i agresja sowiecka 17 września 1939 r. Mikołaj został zmobilizowany. Ruszył na wojnę nieświadomy, że już na zawsze opuszcza żonę i trzyletniego wówczas syna Aleksandra. Nie wiem, co się stało z pradziadkiem Mikołajem - mimo prób nie udało się ustalid jego losów. W albumie został portret młodego mężczyzny w mundurze, patrzącego w zamyśleniu gdzieś w dal Gdzie twoja wojenna mogiła, pradziadku? Chciałabym to wiedzied 2
Prababcia Helena, żona zmobilizowanego Mikołaja, pozostała w Turzysku z małym Aleksandrem, siostrą Olgą i rodzicami, czyli moimi prapradziadkami, Anną i Stefanem. W kwietniu 1940 r. deportowano ich w okolice Pawłodaru nad rzeką Irtysz w północno wschodnim Kazachstanie. Traktowani jako ssylnosieleocy, czyli zesłaocy mający zakładad w kazachskim stepie osiedla pracowali w sowchozie tamtejszym gospodarstwie rolnym. Helena wspominała m.in.,że za rzeką Irtysz ciągnęły się pola,na których uprawiano kawony(arbuzy). Okres zesłania moja prababcia opisała w kilkuzeszytowym pamiętniku. Zapiski obejmują czas od 13 kwietnia 1940 roku do 21 czerwca 1946 roku, czyli do repatriacji na Ziemie Odzyskane (w okolice Szczecina, a potem do Ostroszowic w Górach Sowich). Fragment pamiętnika prababci Heleny 3
List pisany przez Helenę Morozowicz z zesłania Pamiętnik prababci to przypadkowe ( a pewnie z trudem zdobyte)zeszyty: papier nutowy, pojedyncze kartki zapisane kopiowym ołówkiem i granatową, wyblakłą już nieco kredką. Papier pożółkł, pismo miejscami jest mało czytelne. Prowadzone w większości po rosyjsku(czasem po ukraiosku) zapiski otwiera taki fragment: Rano nas zabrali z domu, na stacji trzymali dzieo, noc, a na drugi dzieo po południu wywieźli z Turzyska. Dużo nie widzieliśmy, tylko czuliśmy, że odprowadza nas straszny ludzki płacz. Wszyscy płakaliśmy, ale najgorzej było przeżyd, że rozdzielili nas z drogą osobą, z Tatą, który leżał chory w szpitalu. To zdawało się byd nie do przeżycia, ale człowiek ma serce jakby z żelaza, jakoś wytrzymało, nie pękło. Boże, jakie to ciężkie i nie do opisania, ale żyjemy nadzieją,że wszystko przeżyjemy i znowu będziemy razem. Nadzieja nas tylko trzyma 4
Pocztówka do Heleny Morozowicz przebywającej na zesłaniu w Kazachstanie (1941) Pamiętnik z zesłania to notatki o syberyjskiej codzienności. W zeszytach są wiadomości o podróży ( nazwy i opisy miejscowości ), jedzeniu ( pozyskiwanym często za przywiezioną odzież), chorobach ( świadectwo szczepienia przeciwko ospie dziadka Aleksandra), warunkach, w jakich przyszło mieszkad ( budowa ziemianek ), pracy w polu, tęsknocie Świadectwo szczepienia przeciwko ospie dziadka Aleksandra Lipiec 1941. Tak wszyscy chcą zobaczyd się z rodziną. Tam biedny Tata czeka naszego powrotu, a tu na niego nie ma nadziei 5
Obok zapisków czysto kronikarskich w pamiętniku znalazłam też wiersz o zesłaoczym losie. Nie wiem, kto jest jego autorem, ale opisał on to, czego doświadczyli także moi bliscy. Oto fragment: Tam, gdzie się łączy step suchy i rzeka, Którą od wieków Irtyszem zwą, Która z Pawłodara do Omska ucieka W czwartej fermie chałupy tam są. W tych chałupach mieszkają Polacy, Starcy, mężatki, z dziedmi i bez, Kiedy leniwie wychodzą do pracy, Modlą się, aby nadszedł kres. Chcą wrócid do rodzinnych swych stron, Te kazachskie stepy rzucid, Tak jak rzucili swój dom. Zapamiętajcie to, dobrze, rodacy, Bo każdy z nas wiele przeżyd tu miał, Jakeśmy z jękiem chodzili do pracy I jak się każdy z początku kraśd bał. Jak przez papierek zbierali kiziaki, Jak się wierzyło we wróżby i sny, Jak na przekleostwo odpowiedź jedyna To były gorzkie, gorące łzy ( ) 6
Zesłanie położyło się cieniem na całym późniejszym życiu mojej prababki. Wiem, że powtarzała często: Ciesz się tym, co jest, żyj dniem dzisiejszym, nie planuj zbyt wiele. Miała też niezachwianą pewnośd, że w życiu nie spotka jej już nic gorszego niż pięcioletnia poniewierka w kazachskim stepie. Czas pokazał, że miała rację. Zezwolenie na repatriację Prababcia Helena z synem Aleksandrem po powrocie z Kazachstanu 7
Krótkie te wspomnienia poświęcam moim przodkom, w których osobistym życiu jak w soczewce skupiły się wojenne losy całego narodu. Aby zadośduczynid także drugim pradziadkom ze strony mamy dodam, że i ich historia jest znakomitą ilustracją przeżyd Polaków w latach 1939-1945. Mała historia przedwojennego starszego sierżanta Stanisława Jakubowskiego, jego żony Eugenii oraz dwojga ich dzieci ( w tym mojej babci Ewy) repatriantów z królewskiego Grodna to przecież także okruch wielkiej historii. Pradziadek Stanisław Jakubowski z żoną Eugenią. Na podstawie opowieści mamy i babci oraz domowego archiwum opracowała Julia Chowaoska 8