PRZEK AD Magdalena S³ysz Krzysztof Ob³ucki WARSZAWA



Podobne dokumenty
Monte Cassino to szczyt wysokości 516m położony w skalistych masywach górskich środkowych Włoch, panujący nad doliną Liri i drogą Neapol-Rzym, na

Bóg Ojciec kocha każdego człowieka

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

JAK BYĆ SELF - ADWOKATEM

Bitwa o Anglię. 10 lipca października 1940

Zasady Byłoby bardzo pomocne, gdyby kwestionariusz został wypełniony przed 3 czerwca 2011 roku.

Proszę bardzo! ...książka z przesłaniem!

Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii

Newsletter. DeNews. Nr. 3 Dziewczyna z Nazaretu. SPOTKANIE DeNews. Temat: Matka Jedyna Taka. Wyjątkowo godz 22:00

Nazywam się Maria i chciałabym ci opowiedzieć, jak moja historia i Święta Wielkanocne ze sobą się łączą

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Copyright 2015 Monika Górska

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

ODKRYWCZE STUDIUM BIBLIJNE

Biblia dla Dzieci. przedstawia. Kobieta Przy Studni

Biblia dla Dzieci przedstawia. Kobieta Przy Studni

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi.

Czy znacie kogoś kto potrafi opowiadać piękne historie? Ja znam jedną osobę, która opowiada nam bardzo piękne, czasem radosne, a czasem smutne

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

20 Kiedy bowiem byliście. niewolnikami grzechu, byliście wolni od służby sprawiedliwości.

Martin Place w Sydney zablokowany przez policję. Matt Doran ABC NEWS

2014 rok Rok Pamięci Narodowej

Bóg a prawda... ustanawiana czy odkrywana?

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego

Copyright 2015 Monika Górska

Anselm Grün OSB i Piotr Marek Próba. Ćwiczenia do seminariów: Jak być szczęśliwym... Singlem, Świeckim, Zakonnikiem, Księdzem, Siostrą.

SCENARIUSZ ZAJĘĆ DLA UCZNIÓW KL III SZKOŁY PODSTAWOWEJ KULTURALNY UCZEŃ

MISJE PRZYSZŁOŚCIĄ KOŚCIOŁA

Piotr Elsner odebrał nagrody w Pałacu Prezydenckim

METODA KARTECZEK ROWIŃSKIEJ

Biblia dla Dzieci przedstawia. Bóg sprawdza miłość Abrahama

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan

10 SEKRETÓW NAJLEPSZYCH OJCÓW 1. OKAZUJ SZACUNEK MATCE SWOICH DZIECI 2. DAJ DZIECIOM SWÓJ CZAS

3 dzień: Poznaj siebie, czyli współmałżonek lustrem

LEE CRUTCHLEY & PO PROSTU ZACZNIJ

10 najlepszych zawodów właściciel szkoły tańca

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

WZAJEMNY SZACUNEK DLA WSZYSTKICH CZŁONKÓW RODZINY JAKO FUNDAMENT TOLERANCJI WOBEC INNYCH

Podziękowania dla Rodziców

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

ASY POLSKIEGO LOTNICTWA W BITWIE O ANGLIĘ

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

SP 20 I GIM 14 WSPARŁY AKCJĘ DZIĘKUJEMY ZA WASZE WIELKIE SERCA!!!

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki

FILM - W INFORMACJI TURYSTYCZNEJ (A2 / B1)

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

Serdecznie dziękuję trzem najważniejszym kobietom mojego życia: córce Agatce, żonie Agnieszce i mamie Oli za cierpliwość, wyrozumiałość, wsparcie,

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

AUDIO A2/B1 SKĄD SIĘ BIORĄ STEREOTYPY? (wersja dla studenta)

Przygotowanie do przyjęcia Sakramentu Pojednania

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET PROGRAM WARSZTATÓW ROZWOJOWYCH DLA KOBIET

Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

a przez to sprawimy dużo radości naszym rodzicom. Oprócz dobrych ocen, chcemy dbać o zdrowie: uprawiać ulubione dziedziny sportu,

Podziękowania naszych podopiecznych:

J. J. : Spotykam rodziców czternasto- i siedemnastolatków,

Lepsze usługi medyczne

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Hektor i tajemnice zycia

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

7 Złotych Zasad Uczestnictwa

HOTEL COMFORT BERNAU 3* gościnność po niemiecku

"Żył w świecie, który nie był gotowy na jego pomysły". T estament Kościuszki

Miłosierdzie Miłosierdzie

POMOC W REALIZACJI CELÓW FINANSOWYCH

FILM - BANK (A2 / B1)

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

SZTUKA SŁUCHANIA I ZADAWANIA PYTAŃ W COACHINGU. A n n a K o w a l

gen. Władysław Sikorski generał broni Wojska Polskiego

STARY TESTAMENT. JÓZEF I JEGO BRACIA 11. JÓZEF I JEGO BRACIA

Pewien młody człowiek popadł w wielki kłopot. Pożyczył 10 tyś. dolarów i przegrał je na wyścigach konnych.

Numer 1 oje nformacje wietlicowe

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

Kolejny udany, rodzinny przeszczep w Klinice przy ulicy Grunwaldzkiej w Poznaniu. Mama męża oddała nerkę swojej synowej.

LITERACY ASSESSMENT READING Benchmark III-IV

Fragmenty mojej tożsamości

Trzy kroki do e-biznesu

dla najmłodszych polska wersja: naukapoprzezzabawe.wordpress.com

dla najmłodszych polska wersja: naukapoprzezzabawe.wordpress.com

Prorok Mohammed często siedział samotnie w jaskini Hira, niedaleko Mekki. Modlił się tam i głęboko rozmyślał. Prosił Stwórcę niebios i ziemi, aby

ZACZNIJ ŻYĆ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ!

Czyż nie jest wam wiadomo, bracia - mówię przecież do tych, co Prawo znają - że Prawo ma moc nad człowiekiem, dopóki on żyje?

Promienie miłości Bożej. Pomóż mi rozsiewać Twoją woń, o Jezu. Wszędzie tam, dokąd pójdę, napełnij moją duszę. Twoim Duchem i Twoim życiem.

Copyright by Andrzej Graca & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Andrzej Graca ISBN Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

04 marca Inna rzeczywistość

Transkrypt:

PRZEK AD Magdalena S³ysz Krzysztof Ob³ucki WARSZAWA

Tytuł oryginału D-DAY June 6, 1944: The Climactic Battle of World War II Przekład Magdalena Słysz, Krzysztof Obłucki Konsultacja Stanisław Derejczyk Projekt okładki Ewa Witosińska Wszystkie ilustracje pochodzą z wydania oryginalnego A Touchstone Book, Published by Simon & Schuster Korekta Zespół Copyright 1994 by Ambrose-Tubbs, Inc. All rights reserved, including the right of reproduction in whole or in part in any form. Copyright 1999, 2010 for the Polish edition by Wydawnictwo MAGNUM Ltd. Copyright 1999, 2010 for the Polish translation by Wydawnictwo MAGNUM Ltd. Wydawnictwo MAGNUM sp. z o.o. 02-536 Warszawa, ul. Narbutta 25a tel./fax 22 848-55-05, tel. 22 646-00-85 magnum@it.com.pl Księgarnia internetowa MAGNUM www.wydawnictwo-magnum.com.pl ISBN 978-83-89656-80-3

Spis treœci Podziękowania................................... 6 Prolog........................................ 14 Rozdział 1 Broniący się.............................. 21 Rozdział 2 Atakujący................................ 32 Rozdział 3 Dowódcy................................ 51 Rozdział 4 Gdzie i kiedy?.............................. 64 Rozdział 5 Wykorzystać wszelkie atuty...................... 83 Rozdział 6 Plany i przygotowania......................... 99 Rozdział 7 Szkolenie................................ 121 Rozdział 8 Koncentracja wojsk i odprawy.................... 141 Rozdział 9 Załadunek............................... 155 Rozdział 10 Decyzja o rozpoczęciu akcji..................... 166 Rozdział 11 Przełamanie Wału Atlantyckiego.................. 183 Spadochroniarze w Normandii Rozdział 12 Dorwijmy tych drani......................... 210 Nocny atak wojsk powietrznodesantowych Rozdział 13 Największe przedstawienie, jakie kiedykolwiek widział świat... 224 Bombardowania Rozdział 14 Długa, nie kończąca się kolumna okrętów............. 239 Droga przez kanał i ostrzał z morza Rozdział 15 Tu zaczynamy wojnę......................... 260 4 Dywizja na plaży Utah Rozdział 16 Nous restons ici............................ 278 Spadochroniarze na półwyspie Cotentin Rozdział 17 Droga przez piekło.......................... 303 116 Pułk na plaży Omaha

Rozdział 18 Zapanował kompletny chaos..................... 327 16 Pułk na plaży Omaha Rozdział 19 Tłok.................................. 341 Czołgi, artyleria i saperzy na plaży Omaha Rozdział 20 Jestem entuzjastą niszczycieli.................... 360 Marynarka wojenna przy plaży Omaha Rozdział 21 Może mi powiecie, jak tego dokonaliśmy?............. 377 2 Batalion Rangersów rankiem Rozdział 22 Na zboczu w Vierville......................... 397 116 Pułk Piechoty i 5 Batalion Rangersów Rozdział 23 Powstrzymana katastrofa....................... 413 Sektor Easy Red na plaży Omaha Rozdział 24 Walka o płaskowyż.......................... 429 Vierville, St-Laurent i Colleville Rozdział 25 To było po prostu fantastyczne.................... 449 Popołudnie na plaży Omaha Rozdział 26 Świat wstrzymuje oddech....................... 463 Echa D-Day Rozdział 27 Zaopatrzeni we wszystko, łącznie z gadżetami........... 487 Brytyjskie działania wstępne Rozdział 28 Wszystko było dobrze zorganizowane................ 497 50 Dywizja na plaży Gold Rozdział 29 Rewanż................................ 508 Kanadyjczycy na plaży Juno Rozdział 30 Niezapomniany widok........................ 526 Brytyjczycy na plaży Sword Rozdział 31 Mój Boże, dokonaliśmy tego..................... 543 Brytyjscy spadochroniarze w D-Day Rozdział 32 Kiedy zblaknie ich sława?....................... 552 Koniec dnia Słownik skrótów.................................. 559 Przypisy...................................... 561 Bibliografia.................................... 587 Aneks....................................... 591 Ilustracje...................................... 605 5

Rozdzia³ 26 Œwiat wstrzymuje oddech Echa D-Day O godzinie 7.00 w Stanach Zjednoczonych (co odpowiadało godzinie 13.00 we Francji) trzech nastoletnich kowbojów z zachodniej Montany wkroczyło raźno do Mecca Café w Helenie, stolicy stanu. Poprzedniego popołudnia zaciągnęli się do marynarki w punkcie rekrutacyjnym w Helenie. Głośno się przechwalali, chełpili i zwracali na siebie uwagę. Jeść! Obsługa! Baczność!, pokrzykiwali na kelnerkę. Klienci i kelnerka zorientowali się, że chłopcy wypłyną w morze za kilka godzin i wyruszą w swoją, bez wątpienia pierwszą, podróż z Montany. Hałaśliwe i niegrzeczne zachowanie zostało wybaczone marynarzom. Kelnerka obsłużyła ich w sposób super de lux, a pozostali klienci wrócili do przerwanych wcześniej rozmów przy kawie. Ktoś włączył radio: Kwatera Główna Naczelnego Dowództwa Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych oświadczyła właśnie, że inwazja się rozpoczęła. Powtarzam, nadszedł D-Day. W kawiarni był dziennikarz z Helena Independent-Record. Napisał potem: Wiadomość została początkowo przyjęta z niedowierzaniem, a potem zapadła głucha cisza. Zapomniano o jedzeniu. Nikt nie odezwał się słowem, by zawołać kelnerkę; nikt niczego nie chciał. Wszyscy siedzieli, słuchali i zastanawiali się. 1

464 Aż do czasu wynalezienia telegrafu ludzie w krajach biorących udział w wojnach nie wiedzieli, że właśnie toczy się jakaś wielka bitwa. Pierwsze tego rodzaju wiadomości Amerykanie uzyskiwali w latach 1861 1865 z informacji w gazetach, w których pisano niewiele więcej niż to, że trwa ważna bitwa w Pensylwanii lub Missisipi. Przez kilka następnych dni w gazetach pojawiały się dokładniejsze relacje o danej bitwie. A potem drukowano zdające się nie mieć końca listy poległych. Pod Gettysburgiem i Vicksburgiem walczono w jednym czasie, co oznaczało w praktyce, że w pierwszych dniach czerwca 1863 roku niemal każdy Amerykanin znał osobiście kogoś, kto brał udział w którejś z tych bitew. Syn, mąż, ojciec, siostra, wnuk, narzeczona, wuj, przyjaciel wszyscy wstrzymywali oddech. Czekali, modlili się, martwili, znowu modlili i dalej czekali. Podczas I wojny światowej Amerykanie także byli skazani na domysły. W trakcie II wojny światowej poprawiła się jakość przekazu telegraficznego i radiowego; Amerykanie, których bliscy byli na Pacyfiku, w Afryce Północnej lub we Włoszech, słuchali radiowych doniesień z pól bitew, w czasie gdy się rozgrywały, a po mniej więcej tygodniu mogli oglądać starannie ocenzurowane filmy, nakręcone w czasie walk (na których nigdy nie pokazywano zabitych albo ciężko rannych Amerykanów). Nie wiedzieli, jak radzą sobie ci, których kochają. Żeby się czegoś dowiedzieć, musieli czekać i modlić się, by człowiek z Western Union (który zwykle przynosił zawiadomienie o śmierci żołnierzy) nie zapukał do ich drzwi. W D-Day ogromna liczba Amerykanów była zaangażowana w bieg wydarzeń. Większość z nich wniosła bezpośredni wkład w wojnę jak farmerzy dostarczający jedzenia, jak robotnicy z fabryk produkujących na potrzeby wojska samoloty, okręty, czołgi, pociski, karabiny, buty czy cokolwiek z tysiąca rzeczy potrzebnych, by wygrać wojnę, lub woluntariusze przeznaczający czas i siły na pracę w licznych urzędach i organizacjach państwowych. Bandaże, które zrolowali, karabiny, które wykonali, były wykorzystywane przez żołnierzy, o czym dowiadywali się z wiadomości. Modlili się, by to, co wyszło spod ich palców, nie miało wad i usterek. Andrew Jackson Higgins znakomicie zrozumiał ducha tamtych dni. W D-Day przebywał w Chicago; do swoich pracowników w Nowym Orleanie wysłał następującą wiadomość: To dzień, na który czekaliśmy. Teraz praca naszych rąk, dzieła naszych serc i umysłów zostały wystawione na próbę. Akcje wojenne, które kupiliście, krew, którą oddaliście także tam walczą. Wszyscy możemy czuć się podniesieni na duchu informacją, że pierwsze lądowanie na kontynencie zostało dokonane przez aliantów płynących na naszych łodziach. 2 Robotnicy z Higgins Industries i pracownicy z fabryk, produkujących na potrzeby wojska w całym kraju, porzucili zwykłe zajęcia, by inwazja stała się

465 możliwa. Mieli pracę, będącą błogosławieństwem dla pokolenia, które dopiero co otrząsało się po Wielkim Kryzysie, i dobrze im płacono (chociaż nikt nie został bogaczem dzięki wysokości stawek za godzinę pracy). Poświęcili jednak wszystko dla dobra inwazji. Polly Crow pracowała na nocną zmianę w Jefferson Boat Company, niedaleko Louisville w stanie Kentucky. Pomagała budować okręty desantowe LST. Napisała do męża, który był w wojsku, o zaoszczędzonych pieniądzach w czasie Wielkiego Kryzysu młode małżeństwa mogły jedynie marzyć o czymś podobnym: Mamy teraz siedemset osiemdziesiąt dolarów w banku i pięć obligacji, z czego się bardzo cieszę, i szukam teraz wózka dziecinnego w dobrym stanie, naprawdę mogłabym ułożyć w nim z tego [banknotów] stos. Żeby zarobić taką sumę, Polly Crow pracowała na dziesięciogodzinnej nocnej zmianie. W ciągu dnia zajmowała się dwuletnim synem; w nocy dzieckiem opiekowała się jej matka. Zgłosiła się na ochotnika do pracy w Czerwonym Krzyżu. Dzieliła mieszkanie z matką i jeszcze jedną kobietą. 3 Tysiące młodych kobiet było w podobnej sytuacji. Pospieszne małżeństwa stały się normą. W czasie wojny zawarto ich o milion więcej, niż można byłoby przewidywać na podstawie przedwojennych danych. Nastoletni chłopcy żenili się, bo szli na front, a w wielu przypadkach, ze względu na panującą wtedy moralność, jedynym sposobem zdobycia przez nich doświadczeń seksualnych przed wyjazdem stawało się złożenie przysięgi małżeńskiej. Kiedy mężowie-chłopcy jechali na wojnę, żeby stać się mężczyznami, żony-dziewczyny stawały się kobietami. Podróżowały samotnie lub z maleńkimi dziećmi w dusznych zatłoczonych pociągach do odległych miejsc, zostawały kucharkami i gospodyniami, dbały o finanse, nauczyły się naprawiania samochodów, pracowały w fabrykach produkujących na rzecz wojska i wysyłały listy do mężów-żołnierzy, które coraz bardziej tchnęły optymizmem. Jedna z młodych matek wyjaśniała potem: Pisałam o tym, co robiło nasze dziecko, choć tylko w listach wszystko wyglądało wspaniale. 4 Kobiety w mundurach stały się zupełnie nowym zjawiskiem w amerykańskiej armii w latach czterdziestych. Były we wszystkich rodzajach służb, jednak podlegały ostrzejszej dyskryminacji z powodu płci niż Murzyni ze względu na kolor skóry. Same nazwy jednostek, w których się znalazły, świadczą o segregacyjnym protekcjonalizmie: Women s Army Auxiliary Corps (WAAC Kobiecy Wojskowy Korpus Pomocniczy), Women s Auxiliary Air Force (WAAF Kobiece Służby Pomocnicze Sił Powietrznych), Women s Auxiliary Ferry Squadron (WAFS Kobieca Pomocnicza Eskadra Przewozowa) i WAVES, co było akronimem od Women Accepted for Volunteer Emergency

466 Services (Kobiece Ochotnicze Służby Ratownicze) pod koniec 1944 roku zrezygnowano w marynarce z tego akronimu na rzecz określenia Women Reserves (Rezerwy Kobiece). Kobiety w mundurach robiły to samo co mężczyźni, poza udziałem w walce. Były urzędniczkami, mechanikami, administratorkami, radiooperatorkami, interpretatorkami zdjęć lotniczych, kucharkami, meteorologami, zaopatrzeniowcami, oblatywaczami samolotów, pilotami transportowymi i tak dalej. Eisenhower uważał, że bez nich nie wygrałby wojny. 5 Nie było im łatwo. Opowiadano sobie o nich okrutne i złośliwe dowcipy wyjątkiem byli ranni, którzy nigdy nie żartowali z pielęgniarek. Te kobiety-pionierki wytrwały jednak i triumfowały. Wkład Amerykanek w inwazję w D-Day, niezależnie od tego, czy dokonany na farmie, w fabryce czy w czasie służby wojskowej, był warunkiem sine qua non jej powodzenia.* Dla młodych kobiet, których ledwie poznani mężowie znaleźli się na europejskim teatrze działań wojennych, D-Day był wyjątkowo wyczerpującym doświadczeniem. Wtedy jednak niemal wszyscy Amerykanie mieli kogoś bliskiego w piechocie, marynarce, siłach powietrznych lub straży przybrzeżnej, przebywających w ogarniętej wojną Europie. Tylko niewielu wiedziało, czy dany piechur, marynarz lub pilot brał udział w inwazji w D-Day, czy też zostanie później włączony do akcji, wszyscy jednak mieli świadomość, że zanim wojna zostanie wygrana, ci, których kochają, znajdą się w strefie walki. Machina ruszyła. Faza przygotowawcza została zakończona. Stany Zjednoczone skierowały do walki ogromne siły, gromadzone przez ponad trzy ostatnie lata. Oznaczało to, że chłopcy, bracia, mężowie, przyjaciele, pracownicy, koledzy ze studiów, kuzyni, bratankowie albo już walczyli, albo wkrótce mieli zacząć. W Helenie i Nowym Jorku, w całym kraju ludzie martwili się, słuchali radia i wybiegali na ulicę po najświeższe wydania gazet z mapą francuskiego wybrzeża na pierwszej stronie. W kraju słuchano i czytano o II wojnie światowej. Jednak to, co Amerykanie dostali do czytania o D-Day, było niepokojąco ogólnikowe. Oficjalna nazistowska agencja informacyjna, Transocean, jako pierwsza podała wiadomość o inwazji. Associated Press szybko to podchwyciła i skierowała do sieci telegraficznej. O godzinie 1.30 w nocy New York Times miał * Wielka Brytania i Stany Zjednoczone najpełniej wykorzystały w czasie II wojny światowej kobiety. W Japonii kobiety były namawiane, by trzymały się swej tradycyjnej roli i rodziły więcej dzieci. W Niemczech romantyczne zapędy Hitlera pchnęły go do wypłacania w gotówce nagród kobietom, które miały więcej dzieci, i dopiero w ostatnich miesiącach wojny kobiety wzięły w niej udział.

467 już materiał na pierwszej stronie, ale był to tylko nagłówek żadnych konkretów. O godzinie 2.00 czasu wschodnioamerykańskiego wojennego stacje radiowe przerwały programy muzyczne, by nadać komunikat: W niemieckim radiu podano, że inwazja się rozpoczęła. Niemcy donosili o bitwie morskiej w pobliżu Hawru i lądowaniu desantu spadochronowego w okolicach Sekwany (był to desant pozorowany). Komentatorzy natychmiast zwrócili uwagę, że nie potwierdziły tego żadne źródła alianckie, i ostrzegali, że może być to po prostu wybieg Niemców, mający sprawić, by francuski ruch oporu rozpoczął powstanie przed czasem, narażając się na klęskę. O godzinie 9.32 w Londynie (o godzinie 3.32 czasu wschodnioamerykańskiego wojennego) z Kwatery Głównej Naczelnego Dowództwa Alianckich Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych przekazano krótki komunikat generała Eisenhowera, odczytany przez jego prasowego adiutanta, pułkownika Ernesta Dupuya: Pod dowództwem generała Eisenhowera alianckie siły morskie, wspomagane przez znaczne siły powietrzne, przystąpiły tego ranka do desantu na północnym wybrzeżu Francji. Z Kwatery Głównej wysłano także drogą radiową do Nowego Jorku nagranie głosu Eisenhowera, odczytującego rozkaz dzienny na D-Day. Czytał go wspaniale, głośno i wyraźnie modulował głos. Trafił do wszystkich, ponieważ rozkaz ten został nadany w wigilię D-Day przez głośniki zamontowane na okrętach desantowych LTS i transportowcach w portach południowej Anglii. Tak więc Amerykanie usłyszeli dokładnie to samo, co żołnierze z sił inwazyjnych. O godzinie 4.15 czasu wschodniego w Stanach Zjednoczonych NBC nadała z Londynu relację naocznego świadka wydarzeń. Był nim dziennikarz, który do Europy poleciał razem ze 101 Dywizją Powietrznodesantową. Rankiem nadeszło więcej podobnych doniesień od dziennikarzy, którzy byli na morzu i wrócili do Londynu. Widzieli mnóstwo dymu, okrętów i samolotów, poza tym niewiele więcej. O sytuacji na plażach nie wspominano. Ludzie słuchali każdej wiadomości z zapartym tchem, jednak spotykało ich rozczarowanie. Dla Eustace a Tilleya, piszącego dla New Yorkera pod pseudonimem Talk of the Town (Plotka z miasta), było to wyjątkowo denerwujące: Kretyński bełkot z radia słychać było wszędzie, gdziekolwiek się poszło. 6 Wieści nadchodziły powoli, czasami całymi godzinami i dłużej telegrafy milczały. Jednak napięcie było tak duże, a ludzie tak rozpaczliwie łaknęli wiadomości, że stacje radiowe powtarzały już nadane informacje i cytowały się wzajemnie. Spikerzy przeżywali straszne chwile, próbując czytać francuskie nazwy miejsc. Potrzebne były im lekcje geografii. Wysilali się na analizy wojskowe,

468 ale skutki tego były fatalne albo wprowadzali ludzi w błąd, albo opowiadali głupstwa. Starali się coś przekazywać, ale niewiele mieli do powiedzenia poza tym, że inwazja trwa. Mówili o wszystkim oprócz tego, co dla większości słuchaczy było najważniejsze nie wspominali o ofiarach. Zostało to zakazane przez Wojskowe Biuro Informacji (Office of War Information OWI). Skrótowość komunikatów radiowych wynikała głównie z rozporządzeń OWI, ale udział w tym miała także cenzura polityczna dokonywana przez Kwaterę Główną, która odmówiła przekazania niecierpliwie oczekiwanych informacji które dywizje, pułki, eskadry i okręty zostały użyte w walce. Nie podano też dokładniejszych danych o miejscu lądowania, poza ogólnikowym wybrzeżem Francji. Powodem tak ścisłej cenzury było podtrzymanie szans na powodzenie operacji Fortitude; jednak ceną płaconą w Stanach był wzrost obaw. Radio nie dostarczało informacji, mogło jednak inspirować. Po nadaniu rozkazu dziennego Eisenhowera, do swego narodu przemówił król Norwegii, w którego ślady poszli premierzy Holandii i Belgii, a potem król Wielkiej Brytanii. Przemówienia powtarzano przez cały dzień. Brak wieści nie poprawiał nastrojów w kraju. Mieszkanka Kalifornii napisała do Paula White a, spikera z CBS: Jest godzina 3.21 na wybrzeżu Pacyfiku. Miałam szczęście i usłyszałam pierwszy komunikat radiowy o rozpoczęciu D-Day, nadany dziś rano przez CBS. Przez ostatnie dwa miesiące wszystkie wieczory spędzałam przy radiu, czekając na wiadomości. (...) Nadane przez wasze radio doniesienie z Londynu pana Murrowa, dało mi poczucie, że choć od męża dzieli mnie pół świata i jestem samotna, już nie będę tego odczuwała, dopóki wasi pracownicy będą wykonywali swoją robotę. 7 W D-Day Franklin Roosevelt wykorzystał możliwości radia, by zjednoczyć naród w modlitwie. Przez cały dzień stacje radiowe nadawały jej tekst, wydrukowany następnie w popołudniowych wydaniach gazet; o godzinie 22.00 czasu wschodnioeuropejskiego wojennego prezydent zaczął się modlić. Przyłączyli się do niego Amerykanie w całym kraju: Wszechmocny Boże: nasi synowie, duma naszego narodu, podjęli dzisiaj ciężką próbę (...). Prowadź ich prostą i właściwą drogą; daj siłę ich ramionom, niezłomność ich sercom, niezachwianą wiarę. (...) Owi ludzie zostali ostatnio zepchnięci ze ścieżki pokoju. Walczą, ale nie z chęci podboju. Walczą, by zakończyć podboje. Walczą o wyzwolenie. (...) Chcą jedynie końca walk i powrotu do domowych przystani. Niektórzy z nich nigdy nie wrócą. Obejmij ich, Ojcze, przyjmij do siebie, Twoje bohaterskie sługi, do Twego królestwa (...) I, Panie, daj nam wiarę. Daj nam wiarę w Ciebie; wiarę w naszych synów; wiarę w nas samych. (...) Niech się stanie wola Twoja, Wszechmogący Boże. Amen. 8 Co właściwie oznacza D? jakiś przechodzień zapytał Eustace a Tilley a.

To proste, oznacza day [dzień] odpowiedział korespondent New Yorkera zgodnie z prawdą*. Pisząc o tym incydencie, Tilley kontynuował: D-Day był wyjątkowym doświadczeniem, ogromnie ważnym momentem w historii. Przechadzając się po mieście, dotarł do Times Square, gdzie tłum czytał wyświetlany komunikat: I JEDNO NIEMIECKIE DZIAŁO STRZELA NADAL. 469 Tilley wspominał: Nikt nie uważał wtedy, że to jedno niemieckie działo jest czymś błahym; myślano o nim bardzo poważnie, jak o wszystkim, czego się dowiadywano o rejonie desantu. Jeden z dziennikarzy napisał w New York Timesie : Ludzie stali na chodniku, blisko krawężnika lub opierali się o szyby wystawowe sklepów i restauracji ze wszystkich stron niewielkiego trójkąta i patrzyli w górę, bez przerwy patrzyli w górę, żeby nie przeoczyć choćby najmniej ważnych informacji o inwazji. Tilley przyłączył się do około stu współobywateli, zgromadzonych przed Rialto Theatre. Ludzie stali stłoczeni i rozmawiali o biegu historii na przestrzeni ostatnich dwudziestu pięciu lat. (...) Każdy czekał na stosowny moment, by przedstawić swój punkt widzenia, a wszystko bez podnoszenia głosu bardziej, niż było to konieczne. (...) Kiedy odeszliśmy, rzeczowa wymiana zdań trwała nadal. Poszedł do jednego ze studiów rozgłośni radiowych, gdzie korytarze były zapełnione aktorami, rozgoryczonymi z powodu odwołania kolejnych odcinków słuchowiska. W studiu radiowym ponownie usłyszał nagranie głosu Eisenhowera. Słowa generała Eisenhowera są nierozłącznie związane z D-Day i pozostaną nam w pamięci najdłużej. W Modern Museum starsza pani, siedząca na kanciastym krześle ze sklejki, odczytała głośno kilku innym staruszkom tłoczącym się dookoła niej oświadczenie generała. Wzywam wszystkich, którzy kochają wolność, by stanęli z nami czytała słabiutkim głosem, a całą grupę przeszedł dreszcz. 9 6 czerwca 1944 roku Nowy Jork był hałaśliwym, dobrze prosperującym miastem. Wszyscy mieli pracę, pieniędzy było więcej niż towarów na rynku. Znalezienie mieszkania graniczyło z cudem; ludzie tłoczyli się w ciasnych klitkach. Bary i kina były pełne. Wiosenny sezon na Broadwayu okazał się wielkim sukcesem, jego największymi wydarzeniami były: musical Oklahoma! Richarda Rodgersa i Oscara Hammersteina, występy Paula Robesona w Otellu, * Magazyn Time donosił 12 czerwca, że o ile można to ustalić, w armii amerykańskiej po raz pierwszy użyto D dla określenia dnia i H[hour] dla określenia godziny w rozkazie polowym nr 8 Amerykańskich Sił Ekspedycyjnych, wydanym 20 września 1918 roku. Czytamy w nim: «1 Armia zaatakuje o Godzinie H w D-Day, mając za zadanie wyprzeć wroga z St Mihiel».

470 Miltona Merle w Ziegfeld Follies i Mary Martin w One Touch of Venus (z muzyką Kurta Weila, autorzy tekstu: S.J. Perelman i Ogden Nash, wystawiony przez Elię Kazana, z choreografią Agnes de Mille). To były czasy! W D-Day teatry zamknęły podwoje. Aktorzy poszli do Stage Door Canteen, by zagrać tam dla żołnierzy scenę lub dwie z wystawianych sztuk. Tylko jeden stolik, The Angel s Table (stolik anioła), był udostępniony cywilom; został zarezerwowany dla ludzi nie związanych z wojskiem, którzy złożyli królewskie datki, dzięki czemu zyskali przywilej wstępu do Canteen. Datki zostały przekazane organizacjom żołnierskim. 10 New York Daily News zrezygnował tego dnia z artykułów wstępnych i na pierwszej stronie wydrukował modlitwę Ojcze nasz. New York Daily Mirror nie zamieścił tego dnia żadnych ogłoszeń, by zyskać więcej miejsca na wiadomości o inwazji. Domy towarowe zostały zamknięte. Sklepy przestały obsługiwać klientów w południe. Mimo to, wokół nadal stał tłum ludzi, ponieważ domy towarowe wystawiły na zewnątrz głośniki, przez które nadawano program radiowy. Kiedy spiker zaczął przestrzegać Amerykanów, by nie cieszyli się przedwcześnie, twarze ludzi, którzy stali słuchając, wyrażały smutek i przygnębienie, jak napisał dziennikarz New York Times. Domu towarowego Lord & Taylor w ogóle nie otworzono. Prezes firmy, Walter Hoving, powiedział, że wysłał trzy tysiące swoich pracowników do domów, by się modlili. Dom towarowy jest zamknięty ogłosił. Rozpoczęła się inwazja. Możemy myśleć jedynie o ludziach, którzy biorą w niej udział. Nie otworzyliśmy dzisiaj, bo znamy naszych pracowników i klientów, których bliscy biorą udział w tej bitwie, i wiemy, że chcieliby poświęcić ten dzień na modlitwę za ich bezpieczeństwo. 11 Odwołano mecze baseballowe i wyścigi. Na stronach Sports of the Times Arthur Daley postawił pytanie, czy powinno się odwołać wszystkie imprezy sportowe aż do zwycięskiego zakończenia wojny, i stwierdził, że nie. Pisał: Kiedy oszałamiające wrażenie wywołane inwazją minie, minie też nieodparta chęć tkwienia z uchem przy radiu, by usłyszeć wiadomości z ostatniej chwili, a ludzka natura ponownie upomni się o rozrywkę kino, teatr, ale również i sport, by odpocząć od wojny. Daley pisał, że nikt nie ma pretensji do młodzieży rozgrywającej mecze w czasie, gdy inni umierają, bo wszyscy wiedzą, że gracze baseballowi albo walczą o cztery wolności * na froncie, albo są zbyt starzy, by walczyć. Przypomniał * Four Freedoms zaproponowane przez prezydenta Roosevelta w przemówieniu do Kongresu 6 stycznia 1941 roku cztery podstawowe zasady życia publicznego. Stanowiły je: wolność wypowiedzi i przekonań; wolność i tolerancja religijna; wolność od niedostatku i wolność od strachu. Zostały one w sierpniu 1941 roku przyjęte przez Kongres i włączone do Karty Atlantyckiej [przyp. wyd.].

czytelnikom, że cała drużyna Yankee, która zgłosiła się do wojska już w 1941 roku, nosi mundury. Mimo że zastępstwa okazywały się często fatalne, Daley chciał, by zmagania w sezonowych rozgrywkach były (...) tak dobre, jak to możliwe. Przecież mimo wszystko to nadal część amerykańskiego stylu życia, o który między innymi walczymy. 12 Na Wall Street nadal prowadzono interesy. Zarząd nowojorskiej giełdy poprosił przy otwarciu o dwie minuty ciszy i modlitwę za walczących, a potem przystąpiono do normalnej pracy. Nagłówki Wall Street Journal z 7 czerwca głosiły: SKUTKI INWAZJI POCZĄTKOWE OZNAKI KOŃCA WOJENNEJ GOSPODARKI NOWE PROBLEMY PRZEMYSŁU. 471 Jednym słowem, najpierw interesy, potem reszta. Przez dwa miesiące rynek przeżywał nawałnicę inwazyjną. Według magazynu Time : Nowojorska giełda trzęsła się przy byle pogłosce o D-Day. Jednak w D-Day, prawdę mówiąc, giełda: 1. Miała swój najaktywniejszy dzień w całym roku, dokonując obrotu 1 193 080 akcjami; 2. Doświadczyła wzrostu wskaźnika Dow-Jonesa w przemyśle do poziomu 142,24, co jest nowym rekordem dla 1944 roku. Ceny akcji AT&T, Chryslera, Westinghouse, General Motors, Du Ponta i nawet detalistów wzrosły do najwyższego poziomu w 1944 roku. 13 Jak zwykle, na Wall Street martwiono się o przyszłość. Napisano w Wall Street Journal : Inwazja wywołała ożywienie. Po podaniu informacji, że lądowanie odniosło sukces, można się spodziewać rychłego końca wojny, a przez to ograniczenia produkcji. Będzie się zmniejszała liczba kontraktów, nastąpi zwalnianie pracowników, likwidacja pomieszczeń do prowadzenia niewielkiej produkcji. Zakładając, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, czeka to nas za dwa, maksimum cztery miesiące. 14 (W grudniu 1944 roku żołnierze zapłacili za ten pozbawiony realizmu optymizm. W lecie odwołano zamówienia na produkcję pocisków; kiedy Niemcy przystąpili do wielkiej kontrofensywy w Ardenach, amerykańskie baterie artylerii niemal bez przerwy zmagały się z brakiem amunicji, a niektóre w ogóle były jej pozbawione.) W części New York Timesa poświęconej finansom w doniesieniu z Wall Street odnotowano patriotyczny gest, który miał miejsce w D-Day: Giełda zamanifestowała zaufanie do inwazyjnych sił alianckich dokonując rekordowych obrotów. (...) Akcje zakładów samochodowych nadal charakteryzował największy popyt spekulacyjny, podczas gdy inne gałęzie przemysłu, o których sądzi się, że będą

472 wysoko notowane po wojnie, znalazły poparcie u przedstawicieli wszystkich warstw społeczeństwa. 15 Bardziej zainteresowani teraźniejszością niż przyszłością nowojorczycy przychodzili masowo do biura Ochotniczej Obrony Cywilnej na Piątej Alei i zgłaszali się do zwijania bandaży, sprawdzania cen dla Biura Kontroli Cen, do pomocy pielęgniarkom, pracy w Czerwonym Krzyżu i innych organizacjach działających na rzecz żołnierzy. Wykonywali tysiące prac w całym mieście. Rekordowa liczba ludzi oddała krew. 16 Burmistrz Nowego Jorku, Fiorello La Guardia, spotkał się z dziennikarzami o godzinie 3.40 nad ranem. Powiedział: Możemy jedynie czekać na wiadomości i modlić się o sukces. To najbardziej ekscytujący moment w naszym życiu. 17 Wydawcy New York Timesa próbowali spojrzeć na D-Day z pewnej perspektywy w głównym artykule wydania z 7 czerwca. Pisali: Nadeszła godzina, dla której się urodziliśmy. Wyjdziemy naprzeciw najważniejszemu sprawdzianowi naszych ramion i dusz, sprawdzianowi dojrzałości naszej wiary w nas samych i ludzkość. (...) Modlimy się za chłopców, których znamy, i miliony nie znanych, którzy są na równi częścią nas. (...) Modlimy się za Ojczyznę. (...) Nasza sprawa sama jest modlitwą, bo jest sprawą Boga, który stworzył ludzi wolnymi i równymi. 18 Na północ od Nowego Jorku, w Akademii West Point odbywała się tego dnia ceremonia rozdania dyplomów. Jednym z absolwentów był kadet John Eisenhower Jr. Wśród krewnych przybyłych na tę uroczystość znajdowała się jego matka, żona Dwighta Eisenhowera, Mamie. 3 czerwca z Portsmouth generał napisał do Mamie: Ta wiadomość dotrze do Ciebie prawdopodobnie wkrótce po twoim powrocie do Waszyngtonu [z West Point]. Nie ma takiej rzeczy, której bym nie zrobił, byle tylko 6 czerwca być z Tobą i Johnem, jednak c est la guerre! [taka jest wojna]. Zresztą jestem tak zapracowany, że naprawdę trzeba chyba cudu, żebym przypomniał sobie tego dnia, co to za data że przecież to dzień zakończenia jego nauki. 19 Mamie dowiedziała się o D-Day od dziennikarza z New York Post, który obudził ją, dzwoniąc do pokoju w hotelu Thayer w West Point. Inwazja?! zawołała Mamie. O co chodzi z tą inwazją? 9 czerwca generał Eisenhower wysłał do Mamie telegram. Nie można go było posądzać o skłonność do wylewności. Pisał: Z powodu wcześniejszych planów nie mogłem być z Tobą i Johnem w poniedziałek, ale myślałem o Was i mam nadzieję, że oboje miło spędziliście czas z rodziną. Przesyłam Ci wiele serdeczności z tą wiadomością, bowiem czas ostatnio nie pozwala mi na napisanie listu i tak będzie prawdopodobnie przez jakiś okres, wiem jednak, że to zrozumiesz.

473 (W poniedziałek był 5 czerwca. Niewątpliwie Eisenhower pamiętał, że ceremonia wręczenia dyplomu Johnowi odbywała się w D-Day, który był zaplanowany na 5 czerwca, i pomylił daty)*. 20 W Nowym Jorku, podobnie jak w całym kraju, bito w dzwony. Najwspanialszym z nich był Dzwon wolności (Liberty Bell). Ostatnio dzwonił 8 lipca 1835 roku na pogrzebie przewodniczącego Sądu Najwyższego, Johna Marshalla. O godzinie 7.00 w D-Day burmistrz Filadelfii, Bernard Samuel, uderzył w niego drewnianym młotem, a bicie dzwonu słychać było w całym kraju, zostało bowiem transmitowane przez radio. A potem burmistrz pomodlił się. Potrzeba modlitwy była przemożna. Wielu ludzi dowiedziało się o inwazji w czasie, gdy przystępowali do codziennych zajęć; kiedy ochłonęli, odmawiali cichą modlitwę. Inni usłyszeli o jej rozpoczęciu z głośników radiowęzłów przy liniach produkcyjnych w całym kraju, gdy pracowali na nocnej zmianie. Mężczyźni i kobiety zastygli na chwilę w bezruchu przy maszynach, pomodlili się i wznawiali pracę z jeszcze większym poświęceniem. W Stanach Zjednoczonych i w Kanadzie, od wybrzeży Atlantyku do Pacyfiku, od Arktyki po Zatokę Meksykańską, rozdzwoniły się dzwony. Nie biły jednak na triumf czy święto miały przypominać o jedności narodu i wzywać do modlitwy. W kościołach i synagogach odprawiano specjalne nabożeństwa. Ławki świątyń były zapełnione. W Waszyngtonie generał Pershing wygłosił oświadczenie. Dowódca Amerykańskich Sił Ekspedycyjnych w czasie I wojny światowej powiedział: Dwadzieścia sześć lat temu amerykańscy żołnierze, współdziałając z sojusznikami, zwarli się w śmiertelnej walce z niemieckim wrogiem. (...) Dzisiaj synowie żołnierzy z lat 1917 1918 są zaangażowani w podobną wojnę o wyzwolenie. Ich zadaniem jest przynieść wolność zniewolonym ludziom. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że razem z walecznymi towarzyszami broni odniosą zwycięstwo. 21 W budynku Kapitolu politycy zajmowali się swoimi sprawami. W D-Day trzysta pięcioma głosami za, przy trzydziestu pięciu głosach przeciw, postanowiono kontynuować przesłuchania generała majora Waltera Shorta i wiceadmirała * Tydzień później podporucznik John Eisenhower dołączył do naczelnego dowódcy Dwighta Eisenhowera w Londynie (zaaranżował to Marshall). Został tam przez trzy tygodnie, zanim wstąpił do szkoły piechoty w Fort Benning. Obsesje wyniesione z West Point natychmiast dały o sobie znać po jego przybyciu do stolicy Anglii idąc z ojcem korytarzem w Kwaterze Głównej Naczelnego Dowództwa Alianckich Ekspedycyjnych Sił Zbrojnych, zapytał w podnieceniu: Gdybyśmy spotkali jakiegoś oficera, który byłby wyższy stopniem ode mnie, a niższy od ciebie, co byś zrobił? Czy powinienem pierwszy zasalutować, a kiedy oddałby salut, zasalutowałbyś mu? Naczelny dowódca odchrząknął i powiedział: John, tu wszyscy oficerowie są wyżsi stopniem od ciebie, a niżsi ode mnie. (John Eisenhower, Strictly Personal, Garden City, stan Nowy Jork, Doubleday, 1974, s. 63).

474 Husbanda Kimmela przed trybunałem wojskowym w celu ustalenia odpowiedzialności za tragedię w Pearl Harbor. Jeden z kongresmanów powiedział: To wszystko polityka. Demokraci (sprzeciwiający się tej rezolucji, którą opóźniali przez dwa lata, choć byli zdania, że nie mogą głosować przeciwko niej) oskarżali republikanów o wykorzystywanie tej sprawy do celów wyborczych i chęć skompromitowania prezydenta Roosevelta. Republikanie z kolei (jednogłośnie opowiadający się za rezolucją, która była ich autorstwa) zarzucali demokratom, że próbują opóźniać wyjaśnienie sprawy aż do czasu wyborów prezydenckich. 22 Podejrzenia obu stron były słuszne. Późnym popołudniem Roosevelt zwołał konferencję prasową. W biurze wykonawczym prezydenta zgromadziło się stu osiemdziesięciu dziennikarzy, wypełniając salę niemal do granic możliwości. Zgodnie z tym, co napisał dziennikarz New York Timesa : Zastali pana prezydenta z oznakami zmęczenia wokół oczu, ale uśmiechniętego. Siedział przy biurku, ubrany w koszulę z krótkim rękawem, z ciemną muszką. Palił papierosa przez żółtą bursztynową fifkę. Jak ocenia pan postęp inwazji? zapytał jeden z reporterów. Odbywa się zgodnie z planem odpowiedział prezydent i uśmiechnął się. Dodał potem, że z meldunków generała Eisenhowera wynika, iż wróg zatopił tylko dwa niszczyciele i jeden okręt desantowy LST, co w sumie nie przekracza strat na poziomie jednego procenta. Inne sprawy: generał Eisenhower sam wyznaczył dokładną datę i miejsce lądowania. Stalin wiedział o planie inwazji od czasu spotkania w Teheranie i wydawał się zadowolony. Rok temu utworzenie drugiego frontu byłoby niemożliwe z powodu braku ludzi i sprzętu. Wojna na pewno jeszcze się nie skończyła; nie skończyła się nawet ta operacja; czasy nie sprzyjają też zbytniemu zadufaniu. 23 Po konferencji Roosevelt naradzał się z admirałem Kingiem i generałem Marshallem, którzy, ponieważ zajmowali wysokie stanowiska i byli bardzo daleko od pól bitewnych, nie mogli powiedzieć prezydentowi niczego więcej ponad to, co usłyszeli przez radio. Marshalla, wychodzącego z Owalnego Gabinetu, zatrzymał dziennikarz, który spytał go, czy tę noc spędził przy biurku. Nie odpowiedział Marshall. A potem lekko się uśmiechnął i stwierdził po prostu: Już wcześniej zrobiłem, co do mnie należało. 24 W Bedford, w stanie Wirginia, w lokalnej gazecie Bulletin wydrukowano modlitwę napisaną przez H.M. Lane, mieszkającą w pobliskiej Altavista: Drogi Ojcze i Wspaniały Stwórco wszystkiego, piękno, które umiera najszybciej, żyje najdłużej. Któż mógłby nie dostrzec piękna i ofiary czynionych przez naszych dzielnych

chłopców? Oni nie przetrwają dnia, dlatego zachowamy ich w pamięci na zawsze i zapewnimy im nieśmiertelność. Dziennikarz Bulletinu napisał: 475 Wiadomość o inwazji wywołała niepokój w setkach bedfordzkich rodzin, bo wielu ich synów, mężów i braci jest w wojsku w Anglii. Kompania A [ze 116 Pułku] odbywała tam szkolenie przez prawie dwa lata i prawdopodobnie znalazła się wśród pierwszych dokonujących lądowania, setki innych mężczyzn z hrabstwa Bedford z całą pewnością zostanie rzuconych do walki, dlatego można spodziewać się ofiar. Odnotował także, że wszystkie kościoły są przepełnione w czasie specjalnych mszy. Miesiąc później, 6 lipca, Bulletin donosił: Kompania A została wysoko oceniona za rolę odegraną w D-Day. Jak do tej pory nie wiadomo, jakie były straty, rząd nie podał kompletnej listy ofiar. Widać wyraźny niepokój o los tych ludzi, bowiem nadzieja, że wszyscy bezpiecznie wylądowali i w czasie walk nic im się nie stało, zdaje się nieuzasadniona. W numerze z 20 lipca dziennikarz pisał, że 116 Pułk został pochwalony przez prezydenta, ale dodawał też, że 19 lipca czternaście rodzin z Bedford otrzymało zawiadomienia o śmierci synów, poległych 6 czerwca. Miało ich nadejść więcej. Redaktor wydania pisał: Umarli, tak jak powinni umierać ludzie wolni bez lęku i walecznie. Wiedzieli, co ich czeka. Ale nie wahali się, nie zadrżeli, nie cofnęli się, nie próbowali uciekać. 25 (Na amerykańskim cmentarzu w Normandii, górującym nad plażą Omaha, spoczywa jedenastu bedfordczyków, pochowanych razem z dziewięcioma tysiącami trzystu osiemdziesięcioma sześcioma Amerykanami, którzy polegli w czasie kampanii na wybrzeżu Francji. Miejsce wiecznego spoczynku żołnierzy jest bardzo piękne i otoczone troskliwą opieką American Battle Monuments Commission [Komisji do Spraw Amerykańskich Pomników Bitewnych]. Żaden Amerykanin nie potrafi oprzeć się tam poczuciu dumy, tak jak żaden nie potrafi powstrzymać łez cisnących się do oczu. Na okrągłej kaplicy są wyryte słowa: Pomyśl nie tylko o tym, że przeminęli. Pamiętaj o chwale ich ducha.) We wtorek historyczna katedra św. Ludwika w Nowym Orleanie była wypełniona ludźmi, od porannej mszy do wieczornego błogosławieństwa. Matka jednego ze spadochroniarzy to moje jedyne dziecko modliła się obok policjanta, którego dwóch chłopców tam było. Ładna młoda mężatka klęczała przed Świętą Panienką od Nagłej Pomocy, podczas gdy w sąsiedniej ławce modlił się marynarz będący na przepustce.

476 Właściciele sklepów na Canal Street przygotowywali się do D-Day przez trzy miesiące; kiedy nadszedł, kazali pracownikom sprzedawać obligacje zamiast towarów. Pomysł został podchwycony przez sklepy w innych miastach. Na Canal Street rozbrzmiewała patriotyczna muzyka, namawiano ludzi do kupowania obligacji. Sprzedaż była rekordowa. Jakaś kobieta wyłożyła siedemdziesiąt pięć ćwierćdolarówek, w sumie osiemnaście i trzy czwarte dolara, by kupić jedną z nich. Wyjaśniła: Zbierałam te pieniądze żeby kupić obligację w dniu rozpoczęcia inwazji. Mam nadzieję, że zapamiętam ten dzień jako szczęśliwy. Mój mąż jest od dawna w jednostce powietrznodesantowej w Anglii i długo na to czekał. 26 Także bardzo dużo ludzi przyszło do stacji krwiodawstwa Czerwonego Krzyża na Carondelet, rekordowa liczba ochotników zgłosiła się do różnych organizacji cywilnych w mieście, gdzie byle powód wystarczał do zorganizowania parady, tym razem nikt nie defilował. W gazecie Times Picayune tak to tłumaczono: Nowoorleańczycy zrezygnowali z parad do dnia zwycięstwa. Andrew Higgins przypomniał swoim pracownikom, że do końca wojny jeszcze długa droga i nie kończy się ona w Europie: Nie powinniśmy zatrzymywać się aż do chwili, gdy łodzie dowiozą nasze oddziały do brzegów Japonii. 27 W Ottawie premier Kanady, Mackenzie King, zakomunikował parlamentarzystom z Izby Gmin, że lądowanie postępuje w dobrym tempie. Dodał jednak, że nadal jest tam wiele do zrobienia. Przywódca opozycji, Gordon Graydon, przyznał, że tego dnia nie było żadnej różnicy zdań. W imieniu francuskojęzycznych członków parlamentu wystąpił Maurice Lalonde, który oświadczył po francusku, że nadszedł historyczny moment kiedy dzwon czasu wybił godzinę wyzwolenia Francji. W Kanadzie, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, D-Day zjednoczył naród, jak nic innego przedtem. Mówiący po francusku i angielsku Kanadyjczycy w równym stopniu brali udział w inwazji i mieli jeden cel. M. Lalonde poprosił parlamentarzystów o wyrażenie zgody na odśpiewanie Marsylianki. Po raz pierwszy w historii kanadyjskiego parlamentu wszyscy jego członkowie zaśpiewali wspólnie Marsyliankę, a potem Boże, chroń króla. 28 W Columbus, w stanie Ohio, burmistrz James Rhodes wydał polecenie uruchomienia syren obrony przeciwlotniczej i syren fabrycznych o godzinie 19.30. Całe miasto zastygło w bezruchu na pięć minut samochody, autobusy i przechodnie stanęli w miejscu. Ludzie się modlili. 29 W Columbus, jak we wszystkich miastach, Czerwony Krzyż odnotowywał rekordowe ilości oddawanej krwi, wzrosła wydajność produkcji w fabrykach, zmniejszyła się absencja,

477 kościoły były pełne. Czerwony Krzyż wystąpił z wezwaniem: Wszystkie kobiety z hrabstwa Franklin są proszone o natychmiastowe zgłoszenie się do jednostek produkujących opatrunki chirurgiczne w swoim sąsiedztwie. Ochotniczek było tyle, że nie wszystkie zdołano zatrudnić. Truck-Tractor&Equipment Company (producent ciągników gąsienicowych) umieścił całostronicowe ogłoszenie w gazecie Columbus Star z nagłówkiem Następny przystanek: Berlin wraz z krótkim tekstem: Dzisiaj jest odpowiedni dzień, by zadać sobie pytanie: czy robię wystarczająco dużo? Gdybym spotkał człowieka, który tam był, czy mógłbym spojrzeć mu w oczy i powiedzieć, że też zrobiłem, co do mnie należało? 30 W Milwaukee stacja krwiodawstwa Czerwonego Krzyża była przepełniona ludźmi, chcącymi oddać krew. W Reno, w stanie Nevada, zamknięto przybytki hazardu. Tylko szesnaście par wystąpiło o rozwód, mniej niż dziesięć procent zwykłej liczby. Gdzie indziej dawała o sobie znać ciemniejsza strona życia w Ameryce: w Cincinnati czterystu pięćdziesięciu robotników strajkowało w fabryce samolotów Wright Aeronautical Corporation, co zablokowało całą produkcję. Powodem było przydzielenie siedmiu Murzynów do warsztatu, gdzie do tamtej pory pracowali wyłącznie biali. William Green, przewodniczący amerykańskiej federacji związków zawodowych, wzywał robotników, by uważali się za część sił inwazyjnych i pracowali w każdych okolicznościach. 31 W Birmingham, w stanie Alabama, gazeta News donosiła, że tysiąc pięciuset górników z Republic Steel przystąpiło do dzikiego strajku. Wydawcy News byli oburzeni, podobnie jak przedstawiciele związków zawodowych. Niech cholera weźmie strajkujących powiedział przewodniczący stanowej federacji związków. Już sama myśl o tym, że związkowcy mogliby nie pracować w takim dniu, jest niewyobrażalna. W mieście Marietta, w stanie Georgia, syreny policyjne i dzwony kościelne rozbrzmiały o godzinie 3.00 rano. W Atlanta Constitution napisano: Wielu mieszkańców dostało histerii kiedy wycie syren dotarło do ich uszu. Wozy policyjne z syrenami włączonymi na cały regulator przejeżdżały przez osiedla mieszkaniowe. Dziennikarz Ralph Jones zacytował swoją żonę, której uwagi były jego zdaniem typowe. Ich syn był w Anglii, a możliwe, że został już przerzucony do Normandii. Żona Jonesa mówiła: Nawet gdyby równało się to mojej śmierci, chciałabym wziąć udział w tej inwazji. To największe, najwspanialsze i najbardziej spektakularne wydarzenie w całej historii.