NAUKA 1 UCZENI U NAS *).

Podobne dokumenty
2Ц0 DROBNE WÏABOMÔSCL

ć Ę ó ż ć

Ą ó Ó Ó ó ó ó ó Ź

Ł Ą Ż Ż Ó ż ć

Ą Ą Ł Ą

Ł

ż ą Ę ą ą Ż ą ż ż ą Ż Ż ż ą ą ż ć Ż Ź ż ż ą ą Ł ć Ó ż Ó Ć

Ł ó ż ż Ż Ż Ż Ż Ż Ż Ż Ź Ź ż


Seminarium o tym, jak wygłaszać seminarium. Prof. dr hab. Wojciech Broniowski UJK, Informatyka, 2014/15

Ź Ć Ó Ó

Kim pragniemy zostać? Takie pytanie stawiamy sobie na początku rozmyślań nad wyborem zawodu. Nie łatwo odpowiedzieć na takie pytanie, bo spośród

Ą

PRZEDMIOTOWY SYSTEM OCENIANIA

Ł Ó Ó Ó Ł Ó Ó Ł Ł Ó Ą Ć Ó Ą ć Ó ć ć

ż Ż Ż Ż Ż Ż

Ł ż Ó Ó ć Ó Ć

ą ą ż ąż Ę ć ć ż ż ż ć ą ą

ż ć

ć ć Ą ć Ęć Ó Ą ź ć ć ć ć ź ź Ą ć Ę ć ź ć ć ć ź ć ź ć ć ć Ś Ź ź

C e l e m c z ę ś c i d y s k u s y j n e j j e s t u ś w i a d o m i e n i e s o b i e, w o p a r c i u o r o z w a ż a n i a P i s m a Ś w.

ź Ą Ę Ę ć Ł ć ć ć ć ć ć ć

ż ż ż ż Ź ż Ą ż ż ż Ś

Ź ć Ż ć ć Ó

Przedmiotowy system oceniania z języków obcych dla klas IV VI szkoły podstawowej

ć Ś Ś Ść

Ą Ł ć Ę ć Ę ć

ź Ś Ó Ó Ż

Ę Ź ś ś ść ś ść ś ś ś ś Ż ż Ś ś Ę Ś ś śś Ł

ć Ę ż Ł ź ż ź Ś Ś ź ć Ć ż Ś ż Ś

Ą Ź ć ć Ó Ó Ć Ć Ś

ć ć ć Ó ć Ó ć Ę ć Ł ć Ś ć Ę ć Ą ć ć ć ć ć ć ć

Ż ć ć Ł Ł ć ć Ł ć ć

1 Uzależnienia jak ochronić siebie i bliskich Krzysztof Pilch

ć ć ć ć ć Ł

Ó Ł Ę ź ź ź ć Ó ć

ć ć Ł ć ć ć Ę Ę

Ó Ś Ś ć

ć ć Ł ć Ź ć Ł ź ć Ś ć ć Ż Ł Ż ć ż ć

Ę Ą Ż Ż Ę Ą

ć ć ź ć ć ć Ść ć ź ź ź ć ź Ą ź

Ą Ó Ś ź Ś

Ś Ż Ó Ś ż Ó ć ź ż ż Ą

Ś

Ź ź Ź

Ć ć ć Ś ć

Ł ż

ź Ę

ż ó ó ó ó ó ó Ć ó Ę

Ą Ą

Ą Ż Ż Ę Ę

ć ć ż ć ź ż ż ź ź ŚĆ Ź ź ć Ź ź ź ź ź Ś Ą Ć Ć ć Ź ź

ć

ć Ó Ó Ż

ć ż ć Ń ć ć Ó ć ń ć ń ć ć

Ą Ż Ę Ź Ł Ż Ł Ż Ż Ż

Ł Ą Ż Ą Ż Ż ź

Ó Ż Ó ź Ć

Ą Ą ć Ę ć

Ę ź ó ż ż ó ó ć Ę ż ć ż ó ó ó Ą ż ó ó ó ó ó ó ó ó ó

Ż Ć Ź Ź Ż Ą Ą ć Ź Ź Ć Ę

ć Ę ć ć ć ć ą

Ę Ą Ł Ę Ł ć

Ą Ą

Ą Ą Ł

Ę Ą Ż ć Ę Ż Ł ź

ć Ę Ę ć Ę ć Ę Ę Ę

ż

ó ń ó

A. Smith Badania nad naturą i przyczynami bogactwa narodów. Marta Trzcińska

ĆWICZENIA ŻYWIOŁ ZIEMI ŻYWIOŁ ZIEMI. Cz. III

Człowiek jest wielki nie przez to, co ma, nie przez to, kim jest, lecz przez to, czym dzieli się z innymi Jan Paweł II

Warszawa, grudzień 2013 BS/172/2013 OPINIE NA TEMAT SZCZEPIEŃ OCHRONNYCH DZIECI

Ł Ę ó Ę Ł Ó Ś Ź Ł ó ó Ń Ł Ę Ł

ŁĄ

Ł ó ó Ż ż ó Ń Ń Ł ó ż Ę ż

Andragogika. 1. Wprowadzenie do andragogiki. Opr. Katarzyna Verbeek

Wstęp. Historia Fizyki. dr Ewa Pawelec

Kryteria oceniania obejmujące zakres umiejętności ucznia na poszczególne oceny cząstkowe w klasach VII-VIII z Języka Hiszpańskiego

Ż ż ó ó ż ż ó Ż ż óź ż ó ó ó

Ś Ó Ó Ś ż Ś Ó Ś ŚÓ Ó

ż ż Ę Ę Ą Ó

Czy możemy coś powiedzieć o istocie Boga?

KRYTERIA OCENIANIA Z JĘZYKA ANGIELSKIEGO W KLASACH IV - VI

Ó Ó Ę ź

ć Ż ż ć ż ć Ż ć ć ć ć Ż źń ż ć ć Ż ż Ż Ę ć ź Ż

ć

ć Ę

Ż Ż

Ł Ż

Wymagania edukacyjne na poszczególne oceny z języka angielskiego dla klas VI szkoły podstawowej.

Ż Ę Ę Ę Ę Ę Ź Ż

Ź Ę ć ź


ź Ą Ę ź Ć

Ż Ą ź ź ź ź

ć ć Ę Ó Ś ż ż Ś ż ż ż Ęć ż ć ć ż ż

Ę ż ć ŁĄ

Ł Ś Ś Ń Ń

Ó Ą ź ć Ę Ń Ę

Transkrypt:

DROBNE WIADOMOŚCI: 243 348 sztuk oręża,,.,., ) z żelaza 4o narzędzi rożnych, 59 przedmiotów złotych, 902 naczynia gliniane, 106 przedmiotów z bursztynu, 137 ze szkła i innych. Z powyższego widać, że groby żarowe były hojniej uposażone w broń i naczynia bronzowe, oraz gliniane. W tej epoce po raz pierwszy, obok dawniej używanego bronzu, występuje nowy metal śelaso, przeważnie stosowany do wyrobu oręża. Załączona tablica obejmuje najcharakterystyczniejsze okazy kultury hallsztackiej. em. NAUKA 1 UCZENI U NAS *). Jałowe są rozprawy o wartości nauki teoretycznej, o przydatności jej zwłaszcza w społeczeństwach ubogich, które środki swoje muszą oszczędzać i skrupulatnie wydatkować. Na pewnym stopniu rozwoju myślenie naukowe i praca naukowa stają się potrzebą człowieka, w społeczeństwie jedną z funkcyi życia zbiorowego, równie nieuniknioną jak praca nad wytwarzaniem dóbr matei-yalnych. Społeczeństwo, któreby rozmyślnie, z doktrynerskich pobudek, oddając pierwszeństwo ważniejszym jakoby interesom życia materyalnego, wyrzekło się naukowego badania, popełniłoby akt częściowego samobójstwa: pewną liczbę sił w niem tkwiących, dążeń rwących się do zaspokojenia, skazywałob}' na głód i powolny zanik, pewną liczbę jednostek, w których siły owe i dążenia z większem wyrażają się napięciem i o których calem powołaniu stanowią - zmuszałoby do bezmyślnego wegetowania, lub marnowania się na obcj'ch im polach pracjr. Może ktoś utrzymywać, że potrzeba naukowego poznania w społeczeństwach różnych zaspokajaną być powinna w sposób przystosowany do ich ogólnego poziomu kultury i materyalnych ich środków, a więc np. u nas należałoby ograniczać usiłowania raczej do ekstenzywnego szerzenia oświaty, aniżeli do uprawy nauki u jej szczytów, do jej rozlewania na masy i popularyzowania, a nie tworzenia, zostawiając twórczość narodom lepiej uwarunkowanym. Na to jednak zapytamy: któż ma tę naukę szerzyć i popularyzować? Błędne to jest mniemanie, że do popularyzowania wiedzy czy to w formie druku, czy wykładów powołani są dostatecznie ludzie, którzy z nauką obeznali się w tym właśnie wyłącznie celu jej popularyzowania. Nauka przez takich popularyza- *) Artykuł ten, pomieszczony w 1 Głosu" (1900 г.), zawiera tak trafne uwagi, że ośmielamy się go przedrukować. Choć nas niewielu czyta, niech słowa autora brzmią szerzej i uświadamiają nam obowiązki, ale zarazem i prawa pracowników na niwie nauki czystej, niezawsze rozumiane należycie. Opuszczamy tylko kilka mniej ważnych ustępów, aby nie osłabiać siły i jasności myśli głównych. Red

244 J. WŁ. DAWID. torów z zawodu dawana, którzy niczem innem nie są jak tylko popularyzatorami, nosi zawsze cechy grubego dyletantyzmu. Nikt nie może mówić z zupełną świadomością rzeczy, i nie może być kompetentnym świadkiem lub sprawozdawcą, tylko ten kto sam bezpośrednio rzecz widział, doświadczył jej. O t ó ż n a u к a może być widzianą we własnej istocie tylko przez tych, którzy ją tworzą, którzy samodzielnie nad nią pracują. Niezmiernie ważnem jest w nauce i w jej opowiadaniu innym odróżnienie stopni jej pewności, rozgraniczenie faktów od teoryi i hypotez. Jest to zwykłą wadą popularyzatorów, że tej granicy nie rozumieją i innym wskazać nie umieją Tak to u nas w dobie wytężonego popularyzowania wiedzy, mnóstwo się pojawiło takich niedojrzałych elaboratów niby naukowych. Pracownicy nauki muszą być zabezpieczeni materyalnie, owoce ich pracy powinny przynosić pożytek społeczeństwu. Najprostszem rozwiązaniem wydaje się niektórym emigraoya na zachód. Wszystkie jednak przytaczane na korzyść tego argumenty, nie dadzą się utrzymać. Ze względu na pracowników, nie stanowi emigracya żadnego rozwiązania. W najlepszym razie bardzo niewielka liczba icli może znaleźć los na tej drodze, i to najczęściej nie bez wielkich ofiar i upokorzeń. Rzadkie są, zupełnie wyjątkowe wypadki, ażeby polski uczony przedstawiał siłę, o którąby się zagranica ubiegała, którąby uniwersytet zapraszał: zazwyczaj starać się o to trzeba, przechodząc stopnie i formalności, pokonywać konkurencyę miejscowych pracowników. A rozumie się jest ona znaczną, zwłaszcza na pewnych polach. W każdym razie bardzo mata cząstka znajdzie w ten sposób zajęcie dla swej pracy, a reszta pozostanie zawsze w kraju. Czy zaś jest pożądanem oddawanie i owej cząstki? Że dla jednostek może to stanowić pomyślny wypadek, nie wynika, iżby można to stawiać za program społeczeństwu; tacy uczeni niosą światło i zdolność tam, gdzie jest ich, ile może być w danej epoce najwięcej, dają tym, którzy już mają i nie potrzebują. Złudzeniem jest zaś mniemać, ażeby stąd jakaś korzyść lub chluba iść miała dla społeczeństwa rodzimego. Takie jednostki dla kraju przepadaj ą. Ich polskie pochodzenie, a w podobnych warunkach nie tylko polskie, lecz wogóle obce nie jest człowiekowi na rękę, i raczej ukrywa je, niż na pokaz wystawia: nie tylko mimowoli, pod parciem otoczenia, ale i świadomie, idąc w kierunku własnego interesu, człowiek taki stara się zatrzeć ślady swej obcości. Koniec końców są to więc regenaci, i jako takich sądzić ich należy, nie chlubić się niemi, ale potępiać. Może ktoś, nie opuszczając kraju, pomieszczać prace swe w zagranicznych pismach. Byłoby złudzeniem i w tym razie utrzymywać, że pracuj eon dla polskiej nauki. Nazwiska nie odróżniają ludzi: kto pisze po niemiecku, należy bezwarunkowo do niemieckiej literatury. W najlepszym razie pochodzenie uczonego stanowić bę- I dzie tylko szczegół biograficzny, który nie zawsze wyjdzie na jaw, na który nie! wielu zwróci uwagę. Jeżeli nauka polska istnieć m a j а к o polska, korzyść przynosić krajowi, wzrastać ona musi na gruncie rodzimym; przeniesiona na obcy, przestaje być naszą i przestaje społeczeństwu pożytek przynosić. Idzie więc o to, ażeby pracownikom nauk o w ymunas stworzyć waru n к i, umożliwiające ich powołanie. W pierwszym rzędzie należy tu pewna atmosfera moralna. Jak artysta, literat, tak uczony, jakkolwiek mieć mogą bezinteresowne pobudki ^racy, chcą jednak

NAUKA I UCZEŃ! U NAS. 240 koniecznie mieć koio siebie kogoś, ktoby ich słuchał, rozumiał, lub przynajmniej współczuł im, wiedział o nich, darzył uznaniem. Otóż co się tyczy zainteresowania u nas do nauki i potrzeby, przez ogół w tym kierunku odczuwanej, to rzeczy stoją niewątpliwie lepiej, aniżeli zdaje sie przyjmować zdawkowa opinia, urabiana przez pewną część prasy popularnej i przez żywioły reakcyjne. Zainteresowanie do nauki u nas przestało b}'ć modną pogonią za ostatniemi wynikami nauki"; okrzepło ono i pogłębiło się. Nie można też nie uznać, że poziom naukowego przygotowania u ogółu w ostatnich czasach podniósł się wyraźnie. Mnoży się liczba pism fachowych. Wydawnictw popularno-naukowych pojawia się może mniej, ale przystosowane są one do wyższej miary krytycznej, aniżeli to było przed laty 20 : io. Tak więc o ile idzie o sympatycznie usposobionych słuchaczy i czytelników, to nasi pisarze naukowi pocieszać się mogą, że warunki ich pracy stale się polepszają. W związku z tem jednak zarzut uczynić należy naszej prasie popularnej, że stale niedocenia ona wartości i zasług pisarzy naukowych, pracujących śród swoich i dla swoich, a obok tego skłonność ma do niewczesnego często podnoszenia i reklamowania prac rodaków, które pojawiają się w obcych językach. Tkwi w tem przypuszczenie, że rozprawa, czy artykuł Polaka, które zamieszczone zostały w piśmie niemieckiem, francuskiem czy angielskiem, tem samem muszą się wyróżniać szczególną wartością. Ale prasa obca tak ogólna jak fachowa przedstawia wielką rozmaitość. Obok organów przodujących, o ustalonej reputacyi naukowej, do których przystęp mają tylko prace, stanowiące realny przyczynek do przedmiotu, istnieje mnóstwo czasopism, które rządzą się wielką, nierzadko większą niż u nas, pobłażliwością w kwalifikowaniu artykułów, w których też mnóstwo znajduje się pustej słomy. Prócz tego, w każdem czasopiśmie są rubryki pracowite, a niewdzięczne sprawozdań, referatów. Do tych wszędzie trudno o współpracowników, i każdy, kto się ich z jaką taką znajomością rzeczy podejmie, jest chętnie widziany. Z odległości różnice te i odcienie zacierają się, i udział w prasie zagranicznej wyzys к i wa n у bywa jako środek reklamy lub zadowolenia próżności. Przyznać zresztą trzeba, że nasi pisarze naukowi sami w tym względzie zajmują często błędne stanowisko. W polskich pracach naukowych, fachowych i popularyzacyjnych, cytuje się Niemców, mniej Francuzów, czasem Anglików, prace zaś rodaków dorywczo tylko, mimochodem, często z pewnym tonem łaskawej pobłażliwości, albo i wcale. Stosunkowo rzadko rolę tu odgrywa zawiść zawodowa, przeważnie przyczyn}'są inne ogólnej natury. Naprzód więc zapatrywanie, że można przedmiot traktować umiejętnie, nie licząc się z jego literaturą pol ską. Wpływa dalej fakt, że w większej części działów naukowych nie mamy systematycznie prowadzonej i na dłuższe okresy rozciągającej się bibliografii, że brak bibliotek, к t ó r e b у gromadził}' i uprzystępniały nasze wydawnictwa 11 a u к o w e, że nasza wytwórczość naukowa roztrzeloną jest na parę ognisk, które ąłabo komunikują się z sobą i niedość o sobie wiedzą. Skutkiem tego, polska książka naukowa, a tembardziej artykuł w czasopiśmie, pomimo nawet rzeczywistej wartości, już po paru latach przechodzą w zapomnienie; nowy pracownik, który na dane pole wstępuje, odbiera wrażenie, że przed nim nikt tego pola nie uprawiał. Wogółe nasi pisarze nie liczą się z sobą, nie przytaczają poprostu dlatego, że często wcale o sobie nie wiedzą. Co się tyczy materyalnych warunków egzystencyi naszych pracowników naukowych, to wchodzą tutaj oczywiście nie tylko osobiste środki utrzymania, ale i po-

246 J. WŁ. DAWID. siadanie pomocy naukowych, bibliotek, czasopism, laboratoryów i t. p. Praca naukowa tak dobrze u nas, jak gdzieindziej, sama przez się nie zapewnia podstawy do życia. Nigdy zwylde honoraryum nie może stanowić rzeczywistego wynagrodzenia za pracę, której wyniki uczony badacz po kilku latach, a chociażby kilku miesiącach, sldada w rozprawce o 2 3 arkuszach druku; tem mniej, gdy przedmiot jest tego rodzaju, że wymaga źródeł książkowych, podróży lub specyalnych przyrządów. W jakiejś formie, pośrednio lub bezpośrednio, praca taka musi być subwencyonowaną. Najpomyślniejszem jest położenie, gdy subwencyę tę otrzymuje w formie, mającej ścisły związek z samem wykonywaniem zawodu naukowego, a więc np. w formie wyższego nauczania.. U nas jako pomoc materyaln a dla pracowników naukowych duże znaczeni«miećby mogły systematycznie zorganizowane wykłady publiezn e, odczyty, tak w Warszawie jak na prowincyi. Ale należałoby naprzód w tej kwestyi rozproszyć niektóre błędne pojęcia. Odczyty w dzisiejszych warunkach dla naszych uczonych są częściej ciężarem, aniżeli źródłem prawowitego dochodu. Nauki nie uważa się za coś, co mogb'by być samo dla siebie celem wystarczającym, bierze sięją jako środek n a u s ł u g i filantropii. Publiczność tak jest w tym kierunku zdemoralizowaną, szczególniej na prowincyi, że, gdy zapowiedziany zostaje odczyt wszyscy naprzód zapytują: a na jaki to cel?' 1 To, że kto chce mówić publicznie o filozofii, archeologii przedhistorycznej lub dramacie angielskim, uważa się za rodzaj iinpertynencyi. wyrządzanej spokojnym obywatelom miasta; to, że za to jeszcze każe sobie płacić -za rodzaj wyzysku: więc tylko jakiś cel", mniej lub więcej filantropijny, zdolny jest winy te okupić. Właściwie wj^zysku dopuszczają się tutaj filantropowie", którzy od ludzi nauki wymagają ofiar pod postacią odczytów i pozbawiają ich w ten sposób jednego z niewielu źródeł dostępnego dla nich dochodu. Wyzysk w tym razie bardziej jest jeszcze naganny, niż względem artystów, którzy wogóle u nas zarabiają łatwo i nieźle, którzy zresztą jedno i to samo mogą produkować na wielu występach. Rezultat jest taki, że ludzie wybitni na różnych polach wiedzy zupełnie prawie pozbawieni zostają możności przemawiania publicznie, gdyż całą potrzebę publiczności w tym kierunku zaspokajają odczyty filantropijne, których bezpłatnie podejmować się mogą tylko zamożni dyletanci dla zaspokojenia ambicyi, albo dla reklamy. Wogóle, biorąc pod uwagę ciężkie warunki bytu pisarzy naukowych, korzystanie z wykładów publicznych dla jakichbądź celów ubocznych filantropijnych, czy dla podtrzymania instytucyi skądinąd bardzo pożytecznych, uznać należy za działanie z gruntu szkodliwe dla interesów 'społecznych. Wykłady te powinny służyć tylko dwu celom i żadnym innym: oświecaniu ogółu, i jako źródło dochodu dla ludzi, pracujących nad nauką. Niebrak przykładów i u obcych, że znakomici nawet myśliciele i uczeni, dla zdobycia środków życiowych oddawać się musieli ubocznej pracy zarobkowej. Gdy już konieczność ta zachodzi, jest pożądąnem, ażeby ta uboczna praca najmniej miała wspólnego z pracą n a u к o w ą, ażeby była najbardziej od niej różną, a więcej zbliżoną do czynności automatycznej. Wtedy bowiem nie rozprasza ona umysłu, nie w у с z e r- pujejego siły, przeciwnie, stanowić może dobroczynną dywersyę i do pewnego stopnia odpoczynek. Nie jest tu więc właściwą np. adwokatura albo nauczycielstwo na stopniu średnim lub elemen-

NAUKA 1 UCZENI U NAS 247 tarnym, natomiast bardzo odpowiednie niektóre rodzaje pracy biurowej. Praca naukowa W3'rabia w człowieku wielką sumienność, ścisłość i dokładność przymioty i na stanowiskach praktycznych cenne; rzeczywistość też świadczy, że ci z naszych pracowników naukowych, którzy zajmują stanowiska biurowe, bynajmniej darmo chleba jeść nie chcą, że i na tem polu pracują nie gorzej i nie mniej od innych, i że instytucya, przyjmując ich i płacąc im pensye, nie robi żadnej ofiary. Tak więc chcemy, ażeby nauka nasza rozwijała się na gruncie rodzimym, iżby pracownicy jej nie zrywali węzła, który ich ze społeczeństwem łączy, i ażeby dobrowolnie nie abdykowali z charakteru polskich pisarzy na korzyść obcych literatur. Chcemy zaś tak dlatego, że naukę uważamy za jedną z istotnych żywotnych fukcyi społeczeństwa, dla którego przytłumienie lub upośledzenie tej funkcyi powodowaćby musiało częściowe obumieranie. J. Wt. Dawid. LITERATURA OGÓLNA. Ważniejsze praee z ostatniego dwuleeia (r. 1898 i 99). Abercromby H. J. The pre-aud proto-historic Finns, both eastern and western, with the magic songś of the west Finns. 2 t. z map. i rye. str. 809. Londyn, 1899. Ahlhorn Fr. Eine altwendische Töpferwerkstätte in Wienrode bei Blankenburg а. II. Ztschr. d. Harzver..1898. XXXI, S. 284. Angelis d'ossart G. de Contribuzio- 11e alla paletnologia romana. Atti de Soc. Rom. di antrop. 1898. Tom 6, str. 203. Aspelin J. R. Tvänne ringar af en för de slaviska folken karaktäristisk form. Finskt Museum. 1898. S. 63-64. Badeni Henryk hr. O łowiectwie polskiem w czasach piastowskich. (Wiek X XIV). Przewodn. naukowy i liter Rok. 22. 1896. Str. 644-556. В ai er R. Eine steinzeitliche Wohnstätte auf Rügen. Nachr. über deutsche Altertumsfunde. T. 9, zesz. 1. Baissai J. Les origines de la religion. Paryż 1899. Alcan. Balzer Oswald. Rewizyateoryio pierwotnem osadnictwie w Polsce. Kwartalnik historyczny, zeszyt I z 1898 г., str. 21 63. Barvir J. Dr. О vyznamu starych nâzvû Eburoduiium a Eburum. Cas. mus. olom. 1897. é. 54-55 p. 81. Beck G. Der Urmensch. Krit. Studie. 62. Str, 8. Bazylea 1899. Beck L. Die Geschichte des Eisens in technischer u. kulturgeschichtlicher Beziehung. Oz. III. Das 18 Jahrhund. Braunschweig. 1897. Beltz Robert. Die steinzeitlichen Fundstellen in Mecklenburg. Lipsk, 1899. Beltz R. Die Vorgeschichte von Mecklenburg. Mecklenburg. Geschichte in Einzeldarstellungen. Tom I. Berlin 1899. W. Süsserott. Berlin J. Neue Gedanken über die Entstehung der Familie und der Religion. Bern 1898. Blasius W. Über die Vorgeschichte und Frühgeschichte des Braunschwei-