Słowa przychodzą później. (wiersze wybrane)

Podobne dokumenty
Najbliżej do światła

Ireneusz Kaczmarczyk. Prosto w życie. (wiersze wybrane) Piotrków Trybunalski

Magiczne słowa. o! o! wszystko to co mam C a D F tylko tobie dam wszystko to co mam

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

to myśli o tym co teraz robisz i co ja z Tobą

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

Miłosne Wierszyki. Noc nauczyła mnie marzyć. Gwiazdy miłością darzyć. Deszcz nauczył mnie szlochać A ty nauczyłeś mnie kochać!

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

I Komunia Święta. Parafia pw. Św. Jana Pawła II Gdańsk Łostowice

cisza stroiła się sama

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

Ireneusz Kaczmarczyk. Przystanki. (wiersze wybrane) Piotrków Trybunalski

TO BYŁA BARDZO DŁUGA NOC

WYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE. Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz. Ewa Danuta Białek

Kto chce niech wierzy

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Prawdziwa miłość ani nie poucza, ani nie straszy.

Teksty Drugie 2005, 6, s Wiersze. Tadeusz Kantor.

Spis treści. Od Petki Serca

Ten zbiór dedykujemy rodzinie i przyjaciołom.

Przez wiele lat szłam bezdrożami Nie znając lepszych w życiu dróg Widziałam smutne serca I płynące strugi łez Przyszedłeś Ty i wyschły wszystkie łzy

Ziemia. Modlitwa Żeglarza

TWÓRCZOŚĆ POETYCKA UCZNIÓW GIMNAZJUM NR 3

VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO

Najczęściej o modlitwie Jezusa pisze ewangelista Łukasz. Najwięcej tekstów Chrystusowej modlitwy podaje Jan.

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

POEZJA Piotr Matywiecki

W obecnej chwili w schronisku znajdują same psy, ale można oddać pod opiekę również inne zwierzęta, które czekają na nowy dom.

Paulina Grzelak MAGICZNY ŚWIAT BAJEK

Marcin Ufnalski. Wiersz o Janie Pawle II. Laura Romanowska

PIOSENKA LITERACKA Nick Drake

Śpiewnik. Teksty autorstwa Adriana Nafalskiego. Zapraszamy na stronę zespołu

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

ALLELUJA. Ref. Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja. Alleluja, alleluja, alleluja, alleluja.

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Uprzejmie prosimy o podanie źródła i autorów w razie cytowania.

Kurs online JAK ZOSTAĆ MAMĄ MOCY

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Mistrzostwa świata. We wszystkich kierunkach panie i panowie skaczą o złoto

Tadeusz Różewicz. znikanie. Wybór i posłowie Jacek Gutorow

Nie ma innego Tylko Jezus Mariusz Śmiałek

1. Mój Pan 1. Mój Pan, mój Bóg Mój jedyny życia król. Mój Zbawca, mój Jezus Mój jedyny życia dar.

Każdy patron. to wzór do naśladowania. Takim wzorem była dla mnie. Pani Ania. Mądra, dobra. i zawsze wyrozumiała. W ciszy serca

Filip idzie do dentysty. 1 Proszę aapisać pytania do tekstu Samir jest przeziębiony.

CYTAT NR 1. Musicie być silni miłością, która wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, wszystko przetrzyma, tą miłością, która nigdy nie zawiedzie.

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

ZACZNIJ ŻYĆ ŻYCIEM, KTÓRE KOCHASZ!

Latem 2014 roku przyszedł tam do mnie Duch DRZEW ZIELONY CZŁOWIEK. Postać znana z celtyckich i słowiańskich legend. Ten sam duch

Zabawy w/g Batti Strauss czwartek, 19 czerwca :58 - Poprawiony czwartek, 19 czerwca :24

ODKRYWCZE STUDIUM BIBLIJNE

Konspekt szkółki niedzielnej

Newsletter. DeNews. Nr. 3 Dziewczyna z Nazaretu. SPOTKANIE DeNews. Temat: Matka Jedyna Taka. Wyjątkowo godz 22:00

Żyj mądrze. czyli o tym co dzieci zapominają, albo czego nie zostały nauczone

Pultusk24 Walentynkowe wiersze

Młodzi poeci czwórki w wierszach o mamie dla mamy

Zatem może wyjaśnijmy sobie na czym polega różnica między człowiekiem świadomym, a Świadomym.

ENETEIA. Ireneusz Kaczmarczyk. Instrukcje przemijania

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

Katharsis. Tyle bezimiennych wierszy, ilu poległych rycerzy Dariusz Okoń

Myśl o mnie, a Ja będę myślał o twoich potrzebach. (Jezus)

PRAWIE PROSTE PIOSENKI

Przygotuj kredki lub flamastry, długopis lub ołówek oraz kilka kartek.

Najważniejsze lata czyli jak rozumieć rysunki małych dzieci

Cytaty do zaproszeń ślubnych

Pomniejszy szok. Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech. Rozpatrz natychmiast. Brak dodatkowego efektu. Zakryj tę kartę.

Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.

Kinga Wójcik - klasa V Szkoły Podstawowej im. Henryka Sienkiewicza w Rzerzęczycach

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

ADORACJA DLA DZIECI Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie

MAŁA JADWINIA nr 11. o mała Jadwinia p. dodatek do Jadwiżanki 2 (47) Opracowała Daniela Abramczuk

Nazywam się Maria i chciałabym ci opowiedzieć, jak moja historia i Święta Wielkanocne ze sobą się łączą

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

Modlitwa ciągła nieustająca dopomaga do działania we wszystkim w imieniu Pana Jezusa, a wtenczas wszystkie zwroty na siebie ustają.

PRZEGOŃ JESIENNY SMUTEK!

BIG DAY KALEJDOSKOP. Teksty do utworów z albumu: Wszelkie prawa zastrzeżone ZAIKS/BIEM 1994/1995

MISJE PRZYSZŁOŚCIĄ KOŚCIOŁA

Autyzm i Zespół Aspergera (ZA) - na podstawie doświadczeń brytyjskich. York, lipiec mgr Joanna Szamota

KONKURS PLASTYCZNY. Portret matki malowany słowem i barwą

INSCENIZACJA NA DZIEŃ MATKI I OJCA!!

Podziękowania dla Rodziców

Copyright by Andrzej Graca & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Andrzej Graca ISBN Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo

PROJEKT SCENARIUSZA MUSICALU TYTUŁ: WYSTARCZY UWIERZYĆ

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

mnw.org.pl/orientujsie

1.2. Karta pracy. 1. Wklej nazwy emocji pod odpowiednimi obrazkami. złość zdziwienie smutek wściekłość. radość zaciekawienie strach spokój

Czarodziejski biały kamień. Aleksander Sowa

Spis treści. Słowo wstępne... 7

potrzebuje do szczęścia

Ofiaruję Ci. Kiedyś wino i chleb

Bóg troszczy się o każde swoje dziecko

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Chrzest. 1. Dziękuję za uczestnictwo w Sakramencie Chrztu Świętego

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Transkrypt:

JA JA DO DO

JA JA DO DO Słowa przychodzą później (wiersze wybrane) 1986 2006

JA JA DO DO Modlitwa wieczorna Panie czy twój ostatni cud dokonał się w Betanii czy też można jeszcze na coś liczyć spróbuj znaleźć się w naszej sytuacji czy nie dziwi cię smutek twoich prowincji czy nie dostrzegasz siwiejącej wiosny i przeklinanych poetów mających coś z Mesjasza czy niepokoi cię fakt że umieramy pionowo zastygamy nagle przy drodze jak znaki nie ujęte w żadnym kodeksie skazuje nas twoje milczenie ale nie jest jeszcze za późno na wspólny akt naszej wiary

JA JA DO DO strach nie podlega tarczy zegara odchodzi po dwudziestej czwartej po tygodniu po roku przychodzi po roku po tygodniu po dwudziestej czwartej i popycha sekundami prosto w życie

JA JA DO DO wiersz o umieraniu piszę latami dni mijają się bezszelestnie jak ukłony czasami nieprzewidziany wypadek wprowadza chaos w szeregu cyfr ale kilka łez to jeszcze nie powódź zdolna zatopić jedno życie więc dopisuję kolejne wersy po przecinku i głaszczę pewność że wiersz o śmierci będzie także mojego autorstwa choć przy nazwisku jego suchy urzędowy tytuł dopisze już inna obca ręka

JA JA DO DO każdego roku umierają młodzi mężczyźni zajmują miejsce w ziemi w pamięci w pionie strzelistych kościołów zastygają gwałtownie pod mostami rozpoznają bezmiar rezygnują z podróży gdy tory prowadzą przypadkiem przez ich serca odciskają twarze w oczach smutnych kochanek uciekają od miłości i lęku skuleni do czasu kiedy jakiś obcy w białym kitlu nie rozprostuje im ramion zbyt wiotkich jak na trwały krzyż nie doczekali starości drugiego dzieciństwa i ufności ukrytej w paciorkach różańca odeszli tak młodo a marzyli o cudach mieli tyle do powiedzenia a nikt ich nie słuchał mieli po trzydzieści trzy lata jak zawsze

JA JA DO DO _ jest taka godzina do której lęk pasuje jak pisklę do gniazda

JA JA DO DO opowiadaj córeczko opowiadaj twoje bajki wesoło i dobrze się kończą tak niewiele ich w życiu słyszałem więc opowiadaj dopóki spokojnie i szybko nie zaśnie twój duży dziecinny ojciec

JA JA DO DO Tajemnica kropla rosy o świcie gasi pragnienie uwalnia źdźbło trawy

JA JA DO DO właściwie to kto to jest ten poeta żadnych usprawiedliwień żadnych praw żadnych ulg a wystawiony jak stodoła na pijany ogień podległy wciąż jak nietoperz nocy jak wolność kracie kim właściwie jest ten co pisze wiersze ten co widzi i słyszy ten co czuje co pochowane głęboko w ciele już za życia swojego i twojego ten co wygrzebuje kręgosłupy miernych sytuacji sklepowych dramatów psich oczekiwań ludzkich warknięć i nieludzkich upadków ten co oddziela mięso od kości i ubiera w słowa ogólnodostępne jak szyldy pieniądze nagrobki nazywa miejsca w które nikt nie wejdzie parzy się chłodem gwiazd pije i pustoszeje robi miejsce na nowe szyderstwo

JA JA DO DO Autoportret w galarecie nie mam języka więc usta otwarte na każdy haust nieba i pełne milczenia głowa na powierzchni oparta o szczudła skrzeli wrasta w ziemię i ani drgnie między żebrami wigilijny poemat układa się w tęsknotę za wodą

JA JA DO DO nie jest ważny człowiek który cierpi ważne jest cierpienie jakiego doświadcza ludzie rodzą się i umierają a ból tworzy historię nieprzerwanie

JA JA DO DO dlaczego nie łza i nie cisza prawdziwa jak moja babka gdy z kamieniarzem rozmawia najintymniej w życiu podczas kiedy ja sam z sobą w strachu przecinam wierszem krtań nieprzerwanie

JA JA DO DO Sen śniło mi się piekło domy płuc wyszczerbione bezdechem ulice zapchane żółcią lepkie zaułki smród ciemność złogi przeszłości kratery strachu i ledwie słyszalny takt pulsowanie w ścianach czystej krwi w poszukiwaniu rany którą najbliżej do światła

JA JA DO DO płacz płacz cierp rozpaczaj szlochaj złość się umieraj ale uważaj abyś nie udławił się kawałkiem jabłka który rośnie ci w ustach od początku świata

JA JA DO DO samotność to treść a nie kształt słowa kolor a nie granice przedmiotów które go wyznaczają to przestrzeń i bezmiar co zawiera wszystko za czym tęsknisz tak blisko gdy zamkniesz oczy

JA JA DO DO nie jesteś kobietą a rodzisz więc krzycz niech ulica słyszy ten ból który budzi legendy o wilkołakach chociaż to tylko ty sam z siebie lekko spóźniony

JA JA DO DO ukończyłem trzydzieści trzy lata i wiem że od dziś wszystko może się zdarzyć teraz prowadzę samochód uczę się wymawiać słowa smród zdrada kara kłamstwo to takie ludzkie mam trzydzieści trzy lata i ocalałem jestem człowiekiem powtarzam głośno i zwalniam pedał gazu na wszelki wypadek

JA JA DO DO są ludzie którzy mają wszystko w cudzych domach sobotnią herbatę ciepłe noce niedzielny rosół wędrują stukają do drzwi smutno się uśmiechają i wcierają w wycieraczki razem z kurzem strach by nie zaprószyć tej odrobiny życia na jaką ich jeszcze stać

JA JA DO DO zeszli ze ścian z fotografii z obrazów z gór z nieba zeszli z ołtarzy ze stosów z szubienic ze sceny z mgły wyszli z wierszy z marzeń z symfonii z nocy ze snów ze szczelin z więzień z pamięci wyszli z jaskiń z lasów z grobów z bram z piwnic z pałaców wyszli z ognia z lodu z ruin przyszli przeszli przez czas przeze mnie tuż za nimi ostatni na nikogo nie czekam idę idziemy

JA JA DO DO nie rozumiem szaleństwa Ezry Pounda i pretensji Allana Ginsberga nie dowierzam śmierci Edwarda Stachury i pomyliłem się co do Wojaczka mam chłodny stosunek do szkoły nowojorskiej nie modlę się do boga narkomanów alkoholików i jego aniołów nie jestem głosem swojego pokolenia nie jestem żadnym głosem zwłaszcza dziś kiedy obudziłem się przestraszony że moje oczy znowu stygną

JA JA DO DO ziemia jest dnem nieba tu zakopuje się ciała i mało ulotne wiersze o miłości tu chodzimy głowami do góry czas odmierzają płytkie oddechy a błękit kamienieje w oczach tu świeci słońce wieje wiatr pada deszcz niebo daje znać o sobie a my z nadzieją chwytamy szpadel i oddzielamy boskie od ludzkich sprawy

JA JA DO DO zobaczyć kobietę pokochać nie odwrotnie zobaczyć siebie wytrząsnąć z głowy myśli najlepiej o prawdę byle przed nocą dopiero wtedy z pierwszego ruchu warg odczytać wiersz o miłość który rodzi się chciwy jak oczy de Lautreca

JA JA DO DO niczym się tego nie da ani wierszem ani czasem ani płaczem ani ciałem ani snem ani wodą ani wódą ani chlebem ani tobą ani mową ani niczym tylko dalej trzeba i to wszystko

JA JA DO DO iluzje moje kochanki na drodze którą wciąż dalej do miłości niż do umierania

JA JA DO DO kochaj i mów kocham bo inaczej w sercu wyrośnie ci krzyż i usztywni twoje ramiona i stwardnieją twoje plecy kochaj bo inaczej w sercu wyrosną ci jeszcze dwa krzyże i usłyszysz w sobie wszystkie języki ludzkości i poznasz strach a przecież jesteś zbawiona pamiętaj o tym kiedy stoisz w tłumie przed kolejnym w życiu wzgórzem czaszki

JA JA DO DO _ mówisz do mnie i kończysz zdanie kropką zamykasz drzwi do Paryża w którym świeci teraz słońce a tłuste gołębie spacerują bez celu po parapetach

JA JA DO DO Radość dawno ścięte drzewa kiedy przychodzisz ożywają w drzwiach

JA JA DO DO ile kosztuje poezja można ją wymienić od ręki na kilka chusteczek do ścierania z twarzy śladów smutku starą analogową płytę Niny Simone z jej błyszczącymi wśród lasu zmarszczek polanami oczu życie płynące obok jak myśli kiedy prowadzę samochód drogą na Busko a kierownica w rękach staje się różdżką ile warte są wiersze skoro z miliona słów w mojej głowie żadne nie jest bogiem

JA JA DO DO każdy człowiek w tym porządku ma swoją gwiazdę kiedy upada gwiazda nieruchomieje wypowiada jakieś zaklęcie wtedy wstaje następny człowiek

JA JA DO DO są takie wiersze bez końca w prostej linii smutku w krzywym zwierciadle radości w raju twojego ciała w tunelu aorty pochłaniającym kropkę znad i sprzed słowa pokory i ameny bez których nie można domknąć drzwi modlitwy są takie wiersze bez końca jak źródło światła jak przemieniony w zwierciadłach jego fałszywy blask

JA JA DO DO wypadłem ze snu jak z paryskiego metra w ciele drżą mi jeszcze maleńkie wagoniki twoich palców zamykam oczy i szukam uzasadnienia dla dalszej podróży ale biel głaszcze powieki jak prawo do życia fragment dwóch ścian i sufitu trzy linie z jednego źródła różne odcienie

JA JA DO DO _ dziwię się kiedy pada deszcz i moknę dziwię się kiedy dotykasz mnie w locie skrzydłem chmury a liście znowu opadają jak ręce po długich pożegnaniach

JA JA DO DO słuchaj mnie tam gdzie jesteś bo nie usłyszysz mnie tam gdzie mnie nie ma wewnętrzny głos jak rdzeń porusza się w tobie po prowadnicy życia czasem tonie w rozpaczy i więdną zmysły i nie ma już nic oprócz ciała ale dopiero wtedy możesz znowu usłyszeć siebie w sobie

JA JA DO DO Dziennik co ja ostatnio z tą poezją a ty taka przyziemna od siatek i prozaiczna że bułki z rana że gaz że znowu okradli nam piwnicę z lata ukrytego w słoikach twoimi rękami że lęk wyrasta ci na plecach drugą skórą a pamięć wyrywa ze snu kolejną godzinę co ja z tymi wierszami ostatnio a ty jak poszarpany margines z kartki na kartkę z dnia na dzień zawsze z prawej strony obok słów cicha treść

JA JA DO DO zabrakło mi jednej ważnej rozmowy telefonu spaceru chwili spokoju budyniu z sokiem malinowym linijki prozy mandarynki filiżanki gorącej czekolady teraz jest już za późno nawet minuta wypadła z czasu i odpoczywa teraz ode mnie jak wszystko czego nie zrobiłem

JA JA DO DO uczłowieczam wiersz nadaję mu kształt zostawiam miejsce na ciszę droga wymusza stopy drugi człowiek ramiona w palcach żyje to co jest blisko ziemi układam wiersz na obraz swój i podobieństwo

JA JA DO DO jak się przecisnąć przez szczelinę między linijkami jak przejść tę czystą wolną jeszcze przestrzeń odczytać prawdziwy biały wiersz pośród zapisanych wcześniej w jego szorstkich ścianach czarnych treści

JA JA DO DO wciąż się boję że dla spadającego właśnie liścia braknie wyciągniętej dłoni że dla płatka śniegu tak oczywiście niepowtarzalnego za ciepłe okaże się morze twojej łzy że jedno słowo za dużo to upadek pod mijającą sekundę z wyszarpniętymi z niej tylko treściami więc liczy się jedynie ta chwila lekkie uderzenie słońca w policzek i twoje zdziwienie wypełniające się ciepłem zbyt szybko by je zatrzymać na dłużej niż trwa

JA JA DO DO drewniani tańczą walca muzyka opada miękko jak kurz dyryguje z nieba Kantor półmrok lepi cienie srebrzystość w oczach zamykają skrzydłami gołębie głowy stukają o blat rezygnacji drewniani przestępują z nogi na nogę klekocą a w ustach rośnie im mech

JA JA DO DO drzewom jest ciasno otwierają się konarami człowiek chowa kluczyk pod kamień serca czasem śni tylko z rozchylonymi lekko ustami

JA JA DO DO chmury nad głową spiskują wiatr wyostrzył wieczór rzeczywistość ostatnią falą uderza o brzeg świadomości strach bez uprzedzenia odsłonił twarze przodków by jak zwykle przed nocą odetchnęli w tobie głęboko

JA JA DO DO boję się psów biegnących schodami w dół są szybsze boję się samotności w wyniku braku lub jedynego wyjścia kiedy ostatni miraż spływa w deszczu jak świeża akwarela

JA JA DO DO wiersz to rozmowa z Bogiem lub cień ciemności rdzawy balkon utopiony w bluszczu wiersz jest realny żyje karmi się moją krwią boli moją skórą

JA JA DO DO można nauczyć się zapachu wody przepływając ocean rozmawiając z deszczem można trwać potem w osłupieniu na plaży pod niebem ale zapach to nie są słowa one przychodzą później znacznie później

JA JA DO DO nie ma tu nikogo twój krzyk rozkruszy co najwyżej grudy ziemi i to piach zasypie ci gardło niebo jest wielkim okiem zmienia kolory źrenicą słońca wypatruje czegoś po tamtej stronie jesteś jego nerwem

JA JA DO DO za mało wszystkiego za mało i czasu i czasu jak braknie to się okaże że było w sam raz

JA JA DO DO zamykam oczy są już pełne zdarzeń ludzi słów dzień utrwala się w ciemności kiedyś się wypełni i braknie we mnie miejsca na najprostszą nawet chwilę gest których jak dotąd omijam w życiu tak wiele

JA JA DO DO ach te małe formy cmentarze niezapisanych wierszy gdzieś na odludziu serca automatyczne drzwi tramwajów rdzawy pył pospiesznych pociągów mapy wyrysowane łzami na kościelnej podłodze kierunek zmarszczki w kącikach twoich ust kiedy patrzysz w przeciwną stronę te małe formy nagłe egzekucje w niejasnych okolicznościach w których przychodzi nam żyć

JA JA DO DO _ przeżyłem już swoje wiersze i teraz dzieje się wszystkiego ledwie na jedną linijkę na jeden zielony ścieg kiedy na skraju lasu podziwiamy brzozy

JA JA DO DO Złudzenia wilki wyją do księżyca tęsknią do pełni podnoszą łby do symbolu głupie tylko kobiety bywają brzemienne wypełniają brzuchy mężczyźni milczą głęboko kręcą się bezładnie z pustym miejscem po wyjętych żebrach

JA JA DO DO _ nie poruszaj się niech ten pociąg przez ciebie przejedzie i nie myśl bo to nie myśl jest odpowiedzialna za najlżejsze nawet drgnienie powieki tej dziewczynki przyklejonej teraz do szyby dla której jedynie w takiej chwili stajesz się czystym krajobrazem wartym zapamiętania

JA JA DO DO _ Nikt się już od dawna nie pojawił z przeciwka. A co, jeśli za zakrętem kończy się nagle droga i zaczyna wszechświat? Chociaż co za różnica, myślę, wjeżdżając powoli w łuk...

JA JA DO DO Zmiana czasu O trzeciej nad ranem, cofnąłem wskazówki zegara o godzinę. Przesunąłem fotel nieco w prawo i tak rzeczywiście było lepiej niż do tej pory. Przeczytałem dwa wiersze, jeden próbowałem napisać, ale dwa razy sześćdziesiąt minut to i tak za mało, więc skończyłem tylko jeść bułkę z chudą szynką, którą przygotowałem w tamtym życiu. Padał deszcz ale w powietrzu, nie było teraz ani odrobinę mniej wilgoci. Wykręciłem numer telefonu, i tak jak poprzednim razem odłożyłem słuchawkę. Może powinienem zaplanować na tę okazję coś bardziej istotnego? Jakieś rozstanie lub ostateczną rozmowę? Zaczynanie wszystkiego jeszcze raz nie jest takie proste, zwłaszcza w środku nocy. Zupełnie tak, jak w środku życia. Dlatego czas minął. I nic się właściwie nie stało.

JA JA DO DO Wiara katedra cieni półcieni ciemności realnych postaci ukrytych w zakamarkach zniekształcona architektura sensu oparta o grube mury przestrzeń nad głowami którą czasem przecina przestraszony ptak miejsce na oddech i na samotność cisza w której słychać opowieści słonecznych promieni rozszczepionych w źrenicach witraży długich jak modlitwy gorących jak rany co wciąż otwarte czekają cierpliwie na nasze dłonie

JA JA DO DO _ od nowych sytuacji lepsze są tylko stare miejsca zapach smoły z rozgrzanego dachu kołek w płocie winna latorośl w szczycie domu kiedy umocowana w szczelinach wyciąga szyje do lata

JA JA DO DO Pewność usynowił mnie Mojżesz rzuciłem wódkę i papierosy pracuję ledwie dziesięć godzin dziennie ziemię obiecywaną w telewizorze wyrzucam do zsypu nie używam leków zmieniających świadomość nie odwiedzam salonów masażu nie tęsknię do ostatniej i pierwszej miłości nie gram w karty banknotów dotykam co miesiąc papierowego cielca władzy zamykam w oborze w drodze która od dawna nie jest pustynią zachowuję ostrożność choć i tak przecież wiem że ci co idą z niewoli mając oczy zaprószone egipskim pyłem niczego już nie zobaczą

JA JA DO DO Trud to nie jest takie proste wstawać jeść śniadanie pracować zmieniać wyjaśniać radzić pisać z córką wypracowania rozmawiać z żoną milczeć z żoną spotykać się w Łazienkach telefonować telefonować telefonować kłaść się nie spać wstawać siadać do wiersza kłaść się z powrotem znowu wstawać jeść słuchać pamiętać widzieć spieszyć się dotykać tego wszystkiego dotykać przez szczeliny po cesarskich cięciach i rodzić się wciąż się w sobie rodzić

JA JA DO DO Rzeczy ważne Podsumowuję z Bogiem dzień. Liczę cuda. Te otwierające żagle serc i te niedostrzeżone przez roztrzaskane o przypadki oczy. Nadchodzi noc. Wieje wiatr. Niesie.

JA JA DO DO Kolacja ten przesyt i ten niedosyt kiedy jem i nie wiem o który chleb powszedni chodzi tym razem

JA JA DO DO jestem tu tylko na chwilę i nie wiem czy wystarczy czasu na mądrość ze wszystkich doświadczeń na książki które trzymają za gardło na dom przy cichym jak skraj życia lesie na miłość co pasuje jakby ulał świece ktoś zdecydował że chwila wystarcza ale nie powiedział czy jednego życia

JA JA DO DO Wiersz miłosny dziś słowa nic nie znaczą, liczy się nagły wybuch słońca, przetrącony kark samotności, dzień i noc - dwa bilety do marzeń.

JA JA DO DO jestem w środku życia i dziś pierwszy raz modliłem się za innych ludzie wychodzili ze mnie powoli nikt ich nie wypraszał nikt ich nie wołał z każdą chwilą mój oddech był lżejszy lżejszy lżejszy cisza stroiła się sama

JA JA DO DO nie lubię układać wyrazów w długie zdania dni w wiersze wierszy w modlitwę i tak wszystko zmierza w jedną stronę siedzę czekam na jutro to jedyne co się teraz wydarza Tadeusz Różewicz w siedemdziesiąte piąte urodziny chciałbym wierzyć że ludzie będą się kochać drzewa na krzyże przyszły do domów kwitną w boazeriach nerwowo kończy się wiek

JA JA DO DO Tożsamość trudno jest być kimś poetą trzeba wtedy chodzić i opisywać to chodzenie trzeba chodzić żeby coś opisywać ile to wysiłku wymaga to bycie kimś to opisywanie i odczytywanie publiczne informowanie kim się jest a tu jeszcze ten strach że oni wszyscy pójdą sobie zaraz do tych swoich zwykłych spraw

JA JA DO DO Samotność rozproszyły się pragnienia jest jesień nie ma już nic odkrywczego w podmuchu wiatru który podnosi z ziemi martwe liście tak jak nie ma poezji kiedy coś bardziej istotnego niż próba jej wyrażenia zatrzymuje tę chwilę tylko dla mnie

JA JA DO DO Równowaga już wiem na pewno że nie być to być naprawdę doklejam chmurom garb otwieram ich psi pysk to znaczy że się urodziłem i żyję od dawna tyle że chmury nic ode mnie nie chcą kierują się swoją wewnętrzną logiką i tak jak drzewa góry woda zostawiają mnie w spokoju ja także czasem zostawiam je w spokoju

JA JA DO DO nie żeby się coś nie stało tylko nie stało się tamto nie żeby nie kochać tylko być obecnym nie żeby nie szukać drogi tylko znowu nie zbłądzić nie żeby nie tęsknić tylko widzieć kto jest obok nie żeby się nie bać tylko wiedzieć czego nie żeby się nie rozstawać tylko wiedzieć po co nie żeby się nie żegnać tylko wiedzieć jak nie żeby nie umrzeć tylko nie za życia

JA JA DO DO Wiersz miłosny II a przecież miało być inaczej inaczej miało być i jak teraz ochronić raz odkryte serce jak je objąć zasznurować własnym ściegiem żył dopłynąć samemu do każdego miejsca bytu

JA JA DO DO trudniej w sobie niż w tłumie usłyszeć kim się jest mężczyźni nigdy nie zapomną kobiety będą sobie przypominać ale dopiero kiedy przestanie to mieć jakiekolwiek znaczenie miejsce po nim samo się o ciebie upomni

JA JA DO DO odkładam już kamień gestem jakim się poprawia kwiaty w wazonie może ktoś rzuci go we mnie a może w wodę z gardła wyjmuję kłamstwa wciąż i wciąż i wciąż żeby nie zakwitły różą ust kiedy przyjdzie wypowiedzieć najważniejsze zdanie choć nie wiem czy przypadkiem to i tak nie na tym właśnie polega początek i koniec wszystkiego

JA JA DO DO Czytając Różewicza czytam Różewicza Matka odchodzi wzruszenie jest blisko treści jak nigdy dotąd rzeczy ważne wiąże w kokardę spraw ostatecznych ostrożnie czytam Różewicza Matka odchodzi ja dochodzę

JA JA DO DO Poetycki warsztat relację z życia poeta zdaje zwykle w jednym wierszu im poeta jest starszy tym zapis bardziej praktyczny tak jak okno zegar czy stół mało w niej wykwintnych słów tylko wskazówki co i jak poeta pisze o życiu jeden wiersz i za każdym razem ostatni dlatego żyje często a przez to długo zaskakuje go każdy świt a zatrzymuje na dłużej noc kiedy to dokonuje obrachunku z jednego tylko popołudnia jednego spotkania jednego rozstania jednej myśli która oplotła dzień jednego też wspomnienia aż do chwili kiedy i on sam tak blisko niej nie stanie się pojedynczy

JA JA DO DO Spotkanie chciałem cię ulepić ale ty już dawno z żebra więc nie jesteś popołudniem tylko w nim oddechem jak ta różnica krótkim i długim wystarczająco aby je poczuć kiedy stoję przy drodze na Wschód

JA JA DO DO Książki najważniejszą piszę o sobie o tobie będzie najciekawsza o nim jak wystarczy czasu o nas jeśli zdążymy o was jeśli się spotkamy resztę zabijemy

JA JA DO DO mogę się spotkać ze słowem jak z człowiekiem nie w ostateczności ale w chwilach ostatecznych zawsze drugi nigdy ostatni

JA JA DO DO nie będzie żadnego potem kiedyś później ale nie będzie też nigdy można rozpocząć drogę do gwiazd podnosząc żaluzje odkrywać ciepło przenosząc kota z miejsca na miejsce zbliżać się powoli do każdej następnej chwili czyniąc ją jedynie bardziej wykwintną

JA JA DO DO Trwanie wiersze coraz krótsze a odległość między nimi coraz dłuższa tyle spraw już umarło i słów choć wciąż w obiegu tak następuje zmiana i zostawia po sobie spis treści co odróżni kiedyś odejście od śmierci

JA JA DO DO Nadzieja choć jedną małą chwilę o własnych siłach oprzeć o wieczność 2.04.2002

JA JA DO DO Modlitwa wieczorna II wszystkiego co moje i w zasięgu ręki ziemi wyznaczonej granicami cienia światów osobnych czasem wspólnej chwili jednego tylko obrotu od wczoraj do dziś niech mi wystarczy

JA JA DO DO Dziennik nic takiego się nie stało odwiozłem żonę do pracy dalej długa poranna kawa słone zakupy dla córki z kotem do lekarza przyjąłem korespondencję odpisałem na twój list jak zwykle pobyłem w reszcie z ciszy wczorajszych pożegnań potwierdziłem jedną obecność potem hałaśliwy obiad w barze kilka telefonów trochę z siostrą o chorobach z przyjacielem o duszy w pojęciach miękkich jak ptysiowy krem wreszcie szybkie śmiertelne wiadomości dnia a teraz siedzę zadziwiony jak mało nazbierałem dziś na wiersz choć wiem że i tak uzasadniony jest na pewno wyrok życia

JA JA DO DO _ dzień się nie kończy długo w noc noc wchodzi daleko w dzień ze zdarzeń w sen i odwrotnie bo nic się nie kończy i nie zaczyna nawet a coraz więcej do zapamiętania

JA JA DO DO Wiersz miłosny - pojedynczy ocean w muszli serca

JA JA DO DO Dziennik od kiedy się dowiedziałem że Hanka umiera szybciej niż ja robię co do mnie należy im szybciej ona umiera tym ja żyję wolniej śledzę każdą chwilę od początku do końca na przykład tę kiedy krzywisz twarz do lustra przymierzając kolejny jesienny beret lub tę kiedy opowiadam ci o żabkach i gdy jemy kolację w Tajskiej restauracji i wszystkie te chwile jedna po drugiej nawet wtedy gdy otwierałaś mi drzwi od samochodu im życie Hanki było krótsze tym moje było coraz dłuższe o wiele bardziej o wszystkie te chwile ostatnie niż o następne życia chwile które tak niepostrzeżenie lub nagle czasem się kończą

JA JA DO DO Pożegnania mógłbym już umrzeć przejść między sprawami i ludźmi przystanąć przed zamkniętymi drzwiach w niespełnieniu a zrozumieniu obok chmury wilgoci nad lasem zostawię to na pewno kiedyś tak jak mógłbym zostawić to dziś teraz właśnie z wdzięcznością i spokojem że nie zatrzymuję już przy tym niepotrzebnie żadnej innej chwili

JA JA DO DO nie wymagaj zbyt wiele od ludzi może nawet mniej niż od kota c z a s który ci pozostaje między drogą a ścianą spraw jest właściwy i jest twoim jedynym sprzymierzeńcem

JA JA DO DO czas upływa słowa oddalają się p ł a s k i e jesteśmy coraz młodsi i świat staje się poręczniejszy ogranicza się jedzenie picie czarne białe sen świętujemy nad uprzątniętym suto stołem