aut. Jakub Palowski 19.02.2016 PRZEŁOM W DZIEDZINIE OT? "SKUTECZNOŚĆ ZALEŻY OD STAWIANYCH ZADAŃ" Uważam, że jesteśmy obecnie świadkami przełomu w zakresie koncepcji wykorzystania obrony terytorialnej - mówi w rozmowie z Defence24.pl profesor Hubert Królikowski, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych. Istnieją jednak wątpliwości, czy w ramach jednostek OT powinny być tworzone formacje "ciężkie", na przykład zmechanizowane. Skuteczność obrony terytorialnej zależy przede wszystkim od stawianych jej zadań - podkreśla prof. Królikowski. W Polsce toczy się obecnie dyskusja publiczna dotycząca rozbudowy systemu obrony terytorialnej. Zwolennicy tego pomysłu podkreślają, iż jest to kluczowy element systemu budowy odporności kraju na agresję i jest niezbędnym uzupełnieniem wojsk operacyjnych. Pojawiają się również głosy sceptyków, wskazujących na narażenie lekkich wojsk OT na użycie przez przeciwnika ciężkiego uzbrojenia i brak skuteczności tego typu formacji we frontalnym starciu. Jak podkreśla w rozmowie z Defence24.pl, jednostki OT nie powinny być używane do konwencjonalnej konfrontacji np. z dużymi formacjami pancernymi czy zmechanizowanymi. Nie należy ich zatem postrzegać jako substytutu wojsk operacyjnych, a jako ich uzupełnienie. Oczywiście wystawienie brygady obrony terytorialnej w polu przeciwko dywizji pancernej czy zmechanizowanej przeciwnika byłoby bardzo ryzykowne. Współczesne środki rażenia też stanowią istotne zagrożenie dla jednostek obrony terytorialnej, zwłaszcza w konwencjonalnych działaniach. Mówimy tu nie tylko o kosztownej broni precyzyjnego rażenia, z reguły dostępnej w ograniczonej ilości, ale też np. amunicji kasetowej, używanej przez potencjalnego przeciwnika zarówno w pododdziałach artylerii, jak i przez lotnictwo. Broń tego typu daje bardzo duże możliwości rażenia, ale są one tak samo niebezpieczne dla obrony terytorialnej, jak i innych formacji. W raporcie think-tanku RAND dotyczącym obrony państw bałtyckich podkreśla się, że jedną z przyczyn szybkiego przełamania obrony przez rosyjskie formacje pancerne w trakcie symulowanych
ćwiczeń był właśnie lekki charakter większości pododdziałów NATO wojsk operacyjnych, znajdujących się w danym momencie w rejonie działań (piechota lekka, zmotoryzowana, a także np. wojska powietrznodesantowe). Siły lekkie walcząc w polu są narażone na oddziaływanie przeciwnika, dysponującego zdecydowaną przewagą środków rażenia (lotnictwo, artyleria), a także manewru z pomocą ciężkich formacji zmechanizowanych, niezależnie czy są częścią OT, czy wojsk operacyjnych. Jednocześnie jednak dobrze wyszkolone i wyposażone formacje terytorialne są zdolne do prowadzenia skutecznych działań opóźniających w przygotowanym terenie. Lekkie oddziały (w tym terytorialne) mogą też skutecznie walczyć na obszarach zurbanizowanych, warunkiem jest odpowiednie wyszkolenie i uzbrojenie. Jednostki obrony terytorialnej, z założenia pozwalające na nasycenie kraju, mogą też odegrać kluczową rolę w działaniach przeciwdywersyjnych czy w obronie przeciwdesantowej - Jeżeli jednak jednostka tego typu broniłaby się na przygotowanych pozycjach, może opóźnić postępy przeciwnika i zadać mu znaczne straty. Zwracam uwagę, że obrona terytorialna jest rozbudowana między innymi w państwach bałtyckich. Skuteczność obrony terytorialnej zależy przede wszystkim od stawianych jej zadań - podkreśla prof. Królikowski. Ewentualna konieczność angażowania zasobów i tak już relatywnie nielicznych wojsk operacyjnych do przeciwdziałania operacjom dywersyjnym przeciwnika, działaniom relatywnie nielicznych pododdziałów desantowo-szturmowych, czy nawet mniejszych jednostek konwencjonalnych, operujących poza głównymi kierunkami uderzeń, prowadziłaby do dalszego ograniczenia zdolności bojowej sił własnych i wojsk sojuszniczych, a ta luka może zostać wypełniona przez wojska OT. OT może być wykorzystywana do zabezpieczenia tyłów i zaplecza. Dobrze przeszkoleni i wyposażeni w lekką broń przeciwpancerną i przeciwlotniczą żołnierze, nawet jeśli jest to lekka piechota, mogą wykonywać zadania przeciwdesantowe czy przeciwdywersyjne, zwiększając swobodę działania wojsk operacyjnych. Jestem sceptyczny wobec koncepcji budowania ruchu oporu na bazie OT, choćby z uwagi na możliwe represje skierowane przeciwko ludności cywilnej, ale tego typu jednostki mogą przekazywać informacje o ruchach wojsk nieprzyjaciela po zajęciu terenu przez przeciwnika czy stanowić zaplecze dla grup specjalnych. Prof. Hubert Królikowski odnosi się jednocześnie sceptycznie do koncepcji ruchu oporu, czyli założenia prowadzenia przez obronę terytorialną działań nieregularnych na szeroką skalę na zapleczu przeciwnika. Według eksperta żołnierze tej formacji mogliby jednak stanowić np. zaplecze dla jednostek sił specjalnych, a także prowadzić rozpoznanie obszaru, który został już zajęty przez przeciwnika. Jak czytamy w innym raporcie RAND pt. Unconventional Options for the Defense of the Baltic States, prowadzenie nękających ataków na przeciwnika jest jednym z elementów szwajcarskiej koncepcji totalnej obrony, zakładającej użycie na szeroką skalę sił OT działających w sposób zdecentralizowany.
Należy jednak pamiętać, że sama opisywana w raporcie koncepcja jest o wiele pojemniejsza, a przygotowanie tego typu działań na szeroką skalę może się wiązać z różnego rodzaju przeszkodami organizacyjnymi i prawnymi (np. funkcjonowanie systemu dowodzenia). Wydaje się więc, że należy położyć nacisk na inne zastosowania wojsk OT, które w pełni uzasadniają funkcjonowanie rozbudowanych jednostek tego typu. Koncepcja budowy wojsk Obrony Terytorialnej, jaka ma być realizowana przez nowe kierownictwo MON, została ujawniona na posiedzeniu Sejmowej Komisji Obrony Narodowej przez płk Krzysztofa Gaja. Obejmuje ona stworzenie dwóch komponentów: obronno-ochronnego (pozostającego na miejscu) oraz operacyjnego, złożonego z brygad piechoty, a docelowo także związków zmechanizowanych, zmotoryzowanych i obrony wybrzeża. Prof. Hubert Królikowski podkreśla, że koncepcja jest ogromnym krokiem naprzód, choć sprzeciwia się formowaniu ogólnowojskowych brygad zmotoryzowanych i zmechanizowanych w ramach OT. Osobiście jestem przeciwny formowaniu brygad zmechanizowanych czy zmotoryzowanych w ramach OT, ale patrząc całościowo koncepcja przekazana przez płk Krzysztofa Gaja jest ogromnym krokiem naprzód, w stosunku do tego co było wcześniej, pomimo że może nie jest to najlepsze rozwiązanie. Mam tu na myśli między innymi Narodowe Siły Rezerwowe, często nieprawidłowo przedstawiane jako system OT, a de facto będące jedynie ograniczonym wzmocnieniem rezerw mobilizacyjnych. Uważam, że jesteśmy obecnie świadkami przełomu w zakresie koncepcji wykorzystania obrony terytorialnej. W rozmowie z Defence24.pl ekspert podkreśla, że obecnie ruch na rzecz obrony terytorialnej tworzony jest w dużej mierze oddolnie. Osoby, które są członkami organizacji proobronnych robią to z własnej woli. Oznacza to, że ich potencjał może zostać lepiej rozwinięty, niż w wypadku przymusowego poboru. Prof. Królikowski ma więc wątpliwości odnośnie wyznaczania ich do służby w konwencjonalnych jednostkach. Obecnie Wojsko Polskie nie dysponuje w miarę nowoczesnym sprzętem nawet dla wszystkich istniejących brygad zmechanizowanych, nie mówiąc już o nowo formowanych jednostkach i bez skokowego zwiększenia finansowania armii ta sytuacja raczej nie zmieni się w przewidywalnej przyszłości. Obecne działania skutkujące powstaniem OT były podejmowane oddolnie. Ale nie można zapominać, że orędownikami tej formacji byli i nadal są np. prof. Ryszard Jakubczak czy prof. Józef Marczak z Akademii Obrony Narodowej. Członkowie organizacji proobronnych chcą być w systemie terytorialnym z własnej woli, nikt ich do tego nie zmusza. Mam wątpliwości odnośnie formowania na bazie OT brygad zmechanizowanych czy zmotoryzowanych. Moim zdaniem mogłoby to doprowadzić do zduszenia tego oddolnego ruchu, i uzyskania zamiast nasycenia kraju lekkimi, mobilnymi, dobrze wyszkolonymi i zmotywowanymi pododdziałami, kilku dodatkowych konwencjonalnych brygad o ograniczonych zdolnościach - zwraca uwagę. Powstaje pytanie, czy przynajmniej w pierwszym etapie nie należy się skupić na tworzeniu lekkich,
mobilnych formacji, które jednak również muszą dysponować specjalnym i - biorąc pod uwagę skalę planów rozbudowy wojsk OT - mimo wszystko dość kosztownym sprzętem. Chodzi tutaj nie tylko o zakup systemów broni przeciwlotniczej czy przeciwpancernej, ale też wyposażenia indywidualnego, środków łączności czy systemów obserwacji nocnej. Bez tego typu wyposażenia wartość bojowa jednostek OT będzie ograniczona i nie będą one mogły wykorzystywać swoich atutów. Jednocześnie, w odróżnieniu np. od amerykańskiej Gwardii Narodowej, która dysponuje pełną gamą nowoczesnego sprzętu, jak stopniowo modernizowane czołgi M1A1/M1A2 Abrams i BWP M2/M3 Bradley, myśliwce wielozadaniowe F-15 czy F-16, a nawet maszyny typu F-22, nowo formowane polskie jednostki musiałyby otrzymać sprzęt o relatywnie niewielkiej wartości bojowej (np. T-72M1, BWP-1). Oddzielną kwestią jest natomiast konieczność zapewnienia uzupełnień dla wojsk operacyjnych. Jak wskazał prof. Królikowski, obrona terytorialna może zostać włączona w ten system. Jest to o tyle istotne, że na dzień dzisiejszy znaczna część jednostek WP pomimo planów wzmocnienia ma nadal dość niski stopień ukompletowania. Ponadto, rezerwy osobowe (dla wojsk operacyjnych) potrzebne są też m.in. w celu uzupełniania strat powstałych w trakcie ewentualnego konfliktu, o co jednak może być szczególnie trudno zważywszy na niski stan ukompletowania istniejących dziś jednostek. Planując system obrony terytorialnej należy pamiętać o kosztach zakupu i utrzymania wyposażenia. O ile jednostki tego rodzaju mają być uzbrojone przede wszystkim w lekki sprzęt, charakteryzujący się relatywnie niewielkim kosztem, o tyle muszą też dysponować np. nowoczesnymi systemami kierowania ogniem. Jako przykład można tu podać choćby przeciwpancerne pociski kierowane, które w formacji liczącej kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy powinny być wprowadzone na masową skalę. Jednocześnie zakupy dla OT nie mogą odbywać się poprzez zmniejszenie środków dostępnych dla wojsk operacyjnych. Dlatego, pomimo relatywnie niskich kosztów (w tym osobowych), formowanie obrony terytorialnej powinno iść w parze ze zwiększeniem wydatków obronnych powyżej poziomu 2% PKB. Dla przykładu - w niewielkiej Estonii koszt systemu OT stanowi 8% budżetu wojskowego. Budowa lekkich, dobrze wyposażonych jednostek obrony terytorialnej jest szansą dla krajowego przemysłu. Powinny one być dysponować przenośną bronią przeciwpancerną, przeciwlotniczą, ale też np. wielkokalibrowymi karabinami wyborowymi, pozwalającymi np. na efektywne wyłączenie przyrządów obserwacyjnych wozów bojowych. Siły OT muszą być uzbrajane w systemy które są skuteczne, ale jednocześnie relatywnie mało kosztowne i proste w eksploatacji. Pożądane byłoby np. wprowadzenie kolejnego typu pocisku przeciwpancernego tańszego, niż ppk Spike. Budowa nowoczesnego systemu obrony terytorialnej przyczyni się do istotnego wzmocnienia bezpieczeństwa państwa. Należy jednak pamiętać, że OT nie jest i nigdy nie będzie substytutem dla innych rodzajów wojsk, nie służy do walki "w polu" z dużymi formacjami potencjalnego przeciwnika. Głównym zadaniem dla obrony terytorialnej jest zabezpieczenie i nasycenie obszaru kraju, a także wsparcie wojsk operacyjnych i odciążenie ich od zadań obrony przeciwdywersyjnej czy
przeciwdesantowej, czy szerzej pojmowanego ograniczenia swobody działań przeciwnika na terytorium kraju. Formacje tego typu muszą być złożone z odpowiednio wyszkolonych żołnierzy i dysponować nowoczesnym sprzętem. Choć jego koszt jest relatywnie niewielki w stosunku do systemów uzbrojenia używanych przez wojska operacyjne, to konieczność masowego zastosowania wymaga przeznaczenia na modernizację OT znacznych funduszy. Wiąże się to z potrzebą ustalenia odpowiednich priorytetów, tak aby uniknąć formowania niedoposażonych jednostek, o niewielkiej zdolności bojowej, a także zwiększenia ogólnego poziomu finansowania obronności - w wypadku Polski powyżej poziomu 2% PKB. Profesor Hubert Królikowski, ekspert Narodowego Centrum Studiów Strategicznych zajmuje się zagadnieniami związanymi ze strategią i bezpieczeństwem narodowym w teorii i praktyce, siłami i operacjami specjalnymi oraz nieregularnymi i niekonwencjonalnymi działaniami wojennymi. Jest historykiem wojskowości, profesorem Uniwersytetu Jagiellońskiego, autorem kilkunastu pozycji książkowych poświęconych w dużej mierze działaniom polskich sił specjalnych.