Po dzień dzisiejszy wszystkie elementy ślubu i wesela podlegają zasadom i regułom, uświęconym wielowiekową kulturą. Są one zakorzenione w tradycji i stamtąd się wywodzą. Choć dzisiejszy ślub i wesele zasadniczo róŝnią się od zwyczajowych uroczystości obchodzonych z tej okazji w dawnych czasach, jednak to one stanowią zasadniczy rdzeń i są źródłem wiedzy i tradycji dla nowoŝeńców po dzień dzisiejszy. Dlatego warto wiedzieć jak wyglądał tradycyjny ślub i wesele, w którym brały udział nasze prababki.
We wsi byt zwyczaj malowania chat belek glinką na czerwono, przestrzeni między nimi na biało lub niebiesko. W domu, w którym była panna na wydaniu, do glinki dodawano siemię iniane i jajka i tym dopiero malowano chatę, aby błyszczała z daleka.
Kochanek chwytał kobiecą dłoń, zabierał niewiastę na romantyczne przechadzki lub wycieczki, mruczał lub nucił dowcipne piosenki wkładając jej,,do ucha cichego ducha (na przykład szeptał:,,jesteś piękna jak wiosna,,,dziewczyno jak łania ). Czasem Polak swawolnie,,kradł pocałunki i śmiało uwodził, ale przy tym okazywał zwykle mnóstwo wdzięku i ogłady w podejściu do ukochanej. Natomiast bardzo rzadko miało miejsce zjawisko,,tatarskich zalotów, gdy kobiety obsypywano sprośnymi tekstami lub macano.
Inaczej zmówiny, dziewosłęby, Swadźba była to oficjalna wizyta przedstawiciela pana młodego w domu rodzinnym panny na wydaniu. Dawniej małŝeństwa bardzo często były umowami zawieranymi między dwoma rodzinami, często traktowane jako interes, dzięki któremu gospodarstwo zyskiwało siłę roboczą oraz posag, kiedy to do rodziny pana młodego sprowadzała się jego Ŝona. Dlatego tak waŝny był odpowiedni dobór przyszłych współmałŝonków. UpowaŜniano do tego specjalnego człowieka czyli swata. On to, jako pośrednik, agent, wywiadowca, musiał się wywiedzieć, kto i gdzie miał dziewczynę godną podarowania. Dopiero wówczas rodzina męŝczyzny mogła o nią zabiegać.
Swaty przebiegały zwykle według ustalonego przez tradycję wzorca. Na około trzy tygodnie przed planowanym ślubem do rodziców panny młodej przybywał swat, często w towarzystwie krewnych pana młodego. Powód wizyty nigdy nie był oficjalnie ogłaszany najczęściej przychodzili pod pozorem kupna lub poszukiwania zaginionej gęsi, owcy, jałówki, itp. To rodzina dziewczyny decydowała zwykle o ewentualnym wydaniu córki za mąŝ. Samą zainteresowaną pytano czy się zgadza jedynie dla formalności. Jeśli rodzice akceptowali kandydaturę przyszłego zięcia, swaty przypieczętowywano przyniesioną przez swata wódką.
Przypieczętowaniem swatów były zaręczyny, zwane takŝe zrękowinami lub zmówinami. W Polsce naleŝały do najdawniejszych zwyczajów weselnych. Narzeczeni składali sobie przyrzeczenie zawarcia małŝeństwa. Odbywało się to zawsze w obecności świadków. Gwarancją dotrzymania umowy było podanie sobie rąk przez młodych lub ich przedstawicieli i złoŝenie vadium czyli stosownej opłaty. Przebieg zaręczyn był zwykle podobny. Starosta weselny (ojciec panny młodej) prowadził młodych trzykrotnie dookoła stołu, na którym leŝał bochenek chleba lub pleciona kukiełka. Narzeczeni siadali przy stole, czasem dotykali czołami lub podawali sobie ręce na chlebie, które starosta związywał chustą. Pytał przy tym trzykrotnie rodzinę panny młodej: Z wolą czy z niewolą związana?. Za kaŝdym razem krewni odpowiadali: Z wolą. Starosta rozwiązywał ręce młodych, przełamywał chleb na pół i dawał narzeczonym. Ci zjadali po kawałku, resztę rozdzielając między wszystkich uczestników obrzędu. Podczas zaręczyn początkowo młodzi wymieniali się wiankami, a w późniejszym czasie pierścieniami zaręczynowymi i prezentami.
Panna młoda obdarowywała narzeczonego własnoręcznie uszytą koszulą lub chustką, pan młody dawał narzeczonej ozdobną Ŝelazną przetyczkę do kądzieli, rzeźbioną przęślicę oraz dwie pary trzewików dla panny młodej i jej matki. Swoją parę panna młoda rzucała przez ramię w kierunku drzwi, na znak Ŝe gotowa jest odejść z domu. Po tych ceremoniach młodzi stawali się oficjalnie narzeczonymi, byli po przysiędze czyli po słowie. Tej umowy nie moŝna było juŝ zerwać. W okresie wcześniejszym złączenie rąk na chlebie w obecności rodzin i świadków przez starostę uznawane było za oficjalny akt zaślubin. Później dopiero zawierane było ono w kościele. Zaręczyny uznać moŝna zatem za pierwotną, świecką formę zawierania małŝeństw. Po wszystkich tych ceremoniach ustalano termin ślubu, dawano na zapowiedzi w kościele, ustalano sprawy organizacyjne związane z weselem, omawiano sprawy majątkowe i wyposaŝenie młodych na nową drogę Ŝycia.
Bywało, Ŝe ku domowi panny sunął rozbawiony pochód z kawalerem na czele. Wraz z nim szli rodzice, muzykanci, sąsiedzi, swat ze swatką. Wesołym pokrzykiwaniom towarzyszyło strzelanie z batów, pukawek, petard własnej roboty i pogodne przyśpiewki:,,zakochałem ci się aŝ po same uszy. Rad bym Kaśkę pojąć, rad bym z całej duszy, hu, ha!... W domu panny czekał juŝ poczęstunek. Gorzałkę i chleb przynosił zazwyczaj kandydat na męŝa. Przed zrękowinami młodzi kroili po kawałku chleba, maczali go w soli i jedli. Kto przełknął pierwszy, ten miał rządzić domem. Jedzenie chleba na początku uczty zaręczynowej miało swoją głęboką wymowę. Był to bowiem pokarm otoczony największym szacunkiem, a jego brak utoŝsamiano z biedą. Wypiekanie bochnów trwało kilka dni. Najpierw przygotowywano zakwas i robiono zaczyn. Potem mieszano ciasto. Kiedy urosło, wkładano je w specjalne koszyczki lub wsuwano łopatą do rozgrzanego pieca chlebowego. Przyszła Ŝona, która nie umiała piec chleba, naraŝała się na Ŝarty i kpiny jak w tej rzeszowskiej przyśpiewce:,,magda za mąŝ napierała, Chleba upiec nie umiała
Przed ślubem trzeba było dać na zapowiedzi w kościele i zaprosić gości. Najpierw krewnych, i to wedle starszeństwa, potem innych wedle zajmowanej przez nich pozycji w społeczności. Tak czyniono przed stu laty, tak bywa i teraz w wielu polskich wsiach. WaŜniejszych gości narzeczeni prosili osobiście, innych wybrani przez pana młodego druŝbowie. Aby przydać owemu ceremoniałowi znaczenia, przed domy gości zajeŝdŝano konno, z towarzyszeniem muzykantów, zapiewajłów, mówców. Im ładniej umieli się wysłowić (a mowy bywały nader kwieciste), tym lepszy czekał ich poczęstunek.
Wieczór przedślubny czyli poŝegnanie panieństwa inaczej nazywany wieczorem dziewiczym, wieńczynami, rózgowinami jeśli odbywał się w domu panny młodej lub wieczorem kawalerskim gdy urządzał go pan młody. WaŜne, symboliczne znaczenie miał przed wszystkim wieczór panieński, ostatni wieczór spędzany przez pannę w rodzinnym domu, w gronie druhen i starościn. Starościny piekły wówczas weselne ciasta, dziewczęta natomiast wiły wianki dla siebie oraz koronę ślubną dla panny młodej, ubierały rózgę weselną czyli jeden z najwaŝniejszych rekwizytów obrzędu weselnego. Była to gałąź sosny, świerku lub jałowca ozdobiona jabłkami, orzechami, zielonymi gałązkami, ptasimi piórami i wstąŝkami. W dniu ślubu była ona przekazywana staroście weselnemu. Stanowiła ona atrybut jego godności i jednocześnie była symbolem wesela. Do połowy XIX w. waŝnym elementem przedślubnego wieczoru były rozpleciny. Późnym wieczorem do domu panny młodej przybywali męŝczyźni. Odprawiano wówczas obrzęd inicjacyjny, polegający na rytualnym rozpuszczeniu i rozczesaniu dziewczęcego warkocza panny młodej przez starszego druŝbę, starostę lub pana młodego.
Rozpleciny wyprawiano tylko dziewicom. Był to obrzęd wyraŝający oddanie panny młodej, jej wianka i warkocza panu młodemu, zgodę i aprobatę rodziny na utratę dziewictwa w legalnie zawieranym związku małŝeńskim i na poŝycie małŝeńskie młodej pary. Wieczór kończył się odśpiewaniem pieśni poŝegnalnych skierowanych najpierw do pana młodego, druŝbów i na koniec do panny młodej. Wieczór przedślubny był poŝegnaniem młodych przez rówieśników i ich ostatecznym rozstaniem z dotychczasowym wolnym stanem, był takŝe pochwałą niewinności panny młodej, zachowanej aŝ do dnia ślubu i wesela. Bogactwo obyczajów i tradycji ślubnych za czasów naszych babek było bardzo duŝe. Co do dzisiejszych czasów z tego się zachowało? Chyba niewiele. Szkoda, bo wiele z tych obrzędów mogłoby stanowić piękne uzupełnienie nie jednego dzisiejszego ślubu.
Wesele musiało być huczne, na którym było mnóstwo gości. Para młoda słuŝyła przy stole. Wesele kończyło się tańcami, na których panna młoda miała obowiązek zatańczyć ze wszystkimi, a na końcu dopiero z panem młodym.
W dawnej Polsce panował bardzo ciekawy zwyczaj sporządzania tajemnych mikstur miłosnych i czarodziejskich sztuczek. Oto gotowe receptury na obudzenie amorów. - z włosów ukochanej osoby i wosku sporządź świecę i pal ją w czwartki (wywoła to w Twoim ukochanym płomyk uczucia) - obmywaj się nago przed wschodem słońca, uzupełniając zabieg zaklęciami (np. Jako nie moŝe gołąb bez gołębic, tak Ty chrzczony mianowany, abyś nie mógł Janie beze mnie chrzczonej mianowanej Małgosi ) - ukryj kostki nietoperza pod pościel kochanej osoby - co jakiś czas wypiekaj placki z ziołami i poczęstuj nimi tę osobę, na którą pragniesz rzucić swój urok.
Jaja kurze gotowane na miękko, niesolona wieprzowina, marcepany, sok z granatów, rzodkiewka, cebula, świeŝa rzepa, pietruszka, nalewki z selera ( selerowe wódki ), pokrzywa uwarzona w winie, nasienie pokrzywiane z pieprzem zmieszane z przaśnym miodem i stłuczone w moździerzu, korzenie storczyka, imbir, zioło ruty, słodkie migdały, wódka z orzechów, szpinak, chleb miłości (ciemny, nieoczyszczony, z pełnego przemiału).
Anna Bednarz Katarzyna Zubrzycka kl. III a