Świadectwa Przeszłości- Jak historia Polski wpłynęła na losy mojej rodziny? Godło autora: 22022403
Poranek. Trochę zaspani jedziemy z mamą do szkoły. I nagle mama robi głośniej radio. Mama : Słuchaj, słuchaj, to ciekawe. Radio : Świadectwa przeszłości- Jak historia Polski wpłynęła na losy mojej rodziny? Konkurs adresowany do młodzieży klas VI-VII szkoły podstawowej, gimnazjum i szkół ponadpodstawowych. Termin Mama : Pamiętasz opowieści prababci i zdjęcia w albumie rodzinnym? Można to wykorzystać. Ja : I można porozmawiać z dziadkiem i babcią, oni pamiętają historię naszej rodziny. No i medal w szufladzie., ten, który dostałaś od swojego dziadka. Mama : Tak, wojna odbiła piętno na naszej rodzinie, dobrze, że dziadkowie nam opowiadali, co się wtedy działo. Losy Prababci Leonardy i Pradziadka Bolesława Ja : Babciu, chcę spisać historię naszej rodziny. Pomożesz mi? Babcia : O, ja dużo rzeczy już zapomniałam. A co chcesz wiedzieć? Ja : Chcę napisać o wojnie, o Tobie i dziadku, jak się poznaliście. Babcia : Tak, wojna. Straszne rzeczy się wtedy działy. Trzeba pamiętać, żeby nie powtórzyć tych błędów, trzeba pamiętać. Opowieść Prababci Leonardy Urodziłam się w Borkach Kolonii w obwodzie Równe. Teraz tam jest Ukraina. Miałam 3 braci i siostrę. Wszystkim nam udało się przeżyć wojnę. Dziś żyje już tyko Edek -najmłodszy brat. Kiedy wybuchła wojna, miałam 13 lat. To były trudne czasy. Wiesz, Piotrusiu, nikt nie wiedział, kto wróg, a kto przyjaciel. Baliśmy się Niemców, ale bardziej baliśmy się Ukrainców. Nienawiść, zazdrość, sama nie wiem. Brat przeciwko bratu, syn przeciwko matce. Mój sąsiad Ukrainiec miał żonę Polkę. Pewnego wieczora do domu wrócił ich syn (starszy ode mnie) i mówi, że trzeba matkę wydać, bo Polka. Sąsiad wstał, z sieni przyniósł pistolet i zabił chłopaka. Przyszli do nas i pamiętam, jak ona płakała a on się cały trząsł i mówił: Nie mam syna, nigdy nie miałem. Potem były straże. Mężczyźni pilnowali wsi, żeby Ukraińcy nas nie wyrżnęli, ale było różnie. Pewnego dnia z sąsiedniej osady przybiegli nas ostrzec. Mirek, mój starszy brat był w lesie -walczył. Moja mama, siostra, ja i 2 braci (tata już nie żył, Franek miał 8 lat a Edek 2) zapakowaliśmy, co się dało na wóz i wszyscy uciekaliśmy. Szliśmy nocami, w dzień chowaliśmy się po lasach. Ciężko było. Dotarliśmy do Huty Stepańskiej. Pomagali nam ludzie, ale nie trwało to długo. Ukraińcy zabijali mężczyzn, kobiety, dzieci. Tego nie da się opowiedzieć. Znów musieliśmy
uciekać. Była noc, pamiętam tylko strach. Chłopcy nie płakali, nie płakali. Krzyż na mogile zbiorowej w Hucie Stepańskiej I przyszedł ratunek- Niemcy. Dla nas to był ratunek! Zabrali nas na roboty do bauera niewola, ale żyliśmy. Majątek Szweryn- pracowaliśmy ciężko, ale Niemka czasami dawała nam słoninę, ubrania i pozwalała chłopakom bawić się ze swoimi synami bo byli czyści i wszów nie mieli. Po wyzwoleniu trafiliśmy do obozu przejściowego w Bornem Sulinowie. Tam poznałam dziadka. Wzięliśmy ślub i do domu rodzinnego dziadka w Łukowie wróciliśmy jako małżeństwo. A potem to już inna historia. Leonarda w obozie pracy Ślub Leonardy i Bolesława odbył się 14 stycznia 1945 roku Rys historyczny W 1942 i na początku 1943 polscy mieszkańcy Huty Stepańskiej i Wyrki byli terroryzowani przez nacjonalistów ukraińskich. Ukraińska policja pomocnicza przeprowadzała rewizje w poszukiwaniu Żydów, dokonywano też rekwizycji mienia. 9 lutego 1943 r. w Hucie Stepańskiej odbyła się narada, na której powołano samoobronę wsi. Wartownicy uzbrojeni w piki mieli pilnować dróg prowadzących do wsi. Rano 17 lipca 1943 r. UPA przypuściła zasadniczy atak na Hutę Stepańską. Przez noc uformowano kolumnę wozów i załadowano na nie kobiety, dzieci, chorych i rannych oraz część dobytku. Po przebyciu około 20 km i dotarciu do stacji kolejowych na linii Kowel-Sarny część ludności została załadowana przez Niemców do wagonów kolejowych i wywieziona na roboty do Rzeszy. Opowieść o pradziadku Bolesławie (opowiada dziadek Mirek- syn) W roku 1939 dziadek Bolek został wcielony do wojska. Podczas walk w Borach Tucholskich dostał się do niewoli niemieckiej.
Bolesław w mundurze Wojska Polskiego (strzałkami oznaczono pradziadka) Wraz z innymi żołnierzami zostali po wielu dniach marszu i kilku stacjach przejściowych, doprowadzeni do Oflagu II D Gross Born (obóz w Bornem Sulinowie). Był to obóz jeniecki, w którym byli oficerowie i żołnierze szeregowi. Było też wielu cudzoziemców np. Francuzów, Łotyszy i Serbów. Dziadek mówił, że początkowo to nawet się zdziwili, że na siennikach są prześcieradła, ale okazało się, że to na pokaz, bo delegaci Czerwonego Krzyża mieli przyjechać. Niemcy chcieli pokazać, że nie są barbarzyńcami. Każdy dostał koc, kubek, łyżkę i mydło. A potem numer- ludzie numery. Oficerowie dostawali też Legermarki- taką wypłatę. Ale różnie z tym było. W obozie pradziadek poznał majora Henryka Sucharskiego, który dowodził obroną Westrrplatte. Życie w obozie toczyło się monotonnym rytmem, ale nie obyło się bez krwawych incydentów. Dziadek wspominał, że w budynkach było bardzo zimno i spali często po kilku, żeby było cieplej. Codzienne apele były pełne strachu. Liczenie ludzi i krzyki strażników. Jeńcy wojenni oglądający mecz bokserski. Fotografia Juliusz Pollak. Żołnierze w drodze do obozu jenieckiego. W obozie był tez czas na sport. Dziadek lubił te chwile, choć nie zdarzały się często. Bolesław i Leonarda po wyzwoleniu z obozu.
Po wyzwoleniu w 1945 dziadek poznał babcię Leonardę- to była miłość od pierwszego wejrzenia. Rys historyczny Oflag II D Gross Born (Grossborn-Westfalenhof) niemiecki obóz jeniecki dla oficerów wziętych do niewoli położony koło miejscowości Kłomino na Pomorzu istniejący w latach 1940-1945. Obóz został utworzony 1 czerwca 1940 r. na miejscu stalagu II E Gross Born na wschodniej części wzgórza zwanego Hundsberg (Psią Górką) w pobliżu miejscowości Westfalenhof (dzisiejsze Kłomino) na południowym krańcu poligonu wojskowego. Pomnik pamięci jeńcom polskim i francuskim w obozie Borne Sulinowo. Kilka słów o medalu z szuflady Dziadek mojej mamy, Jan Stolarski w czasie II wojny światowej i po wojnie walczył z bandami UPA.
W czasie jednej z bitew został ciężko ranny. Przeżył, ale ślady pozostały w postaci trwałego kalectwa. Był bardzo walecznym żołnierzem i został odznaczony za zasługi w boju. Medal podarował mojej mamie (pierwszej wnuczce), kiedy miała 8 lat. Od tamtej pory mama z czcią i dumą przechowuje ten medal. Powiedziała, że kiedyś podaruje go mnie, żebym mógł pokazywać go swoim dzieciom i opowiadać im historię naszej rodziny. Tak oto historia połączyła losy członków mojej rodziny. Dziadek Jan walczył z oprawcami Polaków na Wołyniu. Medal Zasłużonym na polu chwały, którym został odznaczony mój pradziadek. W mojej rodzinie odnaleźć można wiele ciekawych historii. W tej pracy chciałem przedstawić tę, która w swój pokrętny sposób połączyła ludzi w miłości. Źródła:
Przekaz słowny członków rodziny Album rodzinny Znikające miasta Jerzy Rostkowski www.polskaniezwykła.pl www.bornesulinowo.pl Autor: Godło: 22022403
Świadectwa przeszłości- konkurs Kategoria: szkoły podstawowe i gimnazjalne Godło autora: 22022403