Opowiedziana przez świadków,,mała historia" powoduje, że przekaz faktograficzny zyskuje na sile wymowy, natomiast przeszłość przestaje być anonimowa.
|
|
- Kinga Piasecka
- 8 lat temu
- Przeglądów:
Transkrypt
1
2 Lata II wojny światowej to czas ekspansji dwóch totalitaryzmów - faszyzmu i komunizmu, to czas wcielania w życie szalonych wizji człowieka i społeczeństwa. Położenie geopolityczne Polski sprawiło, że tylko Polacy doświadczyli całego zła, które niosły oba systemy. Celem niniejszej pracy jest ukazanie losów Polaków zamieszkujących Grodzisk Wlkp. i okoliczne miejscowości w czasie II wojny światowej. Przedstawiono również losy ludności niepolskiej, mieszkańców tej ziemi. Na kartach,,losów mieszkańców Grodziska Wielkopolskiego pojawiają się również relacje świadków zagłady ludności żydowskiej. Przytoczone opowiadania nie zostały geograficznie zawężone do zachodniego skrawka II R.P. Prezentowany zbiór wspomnień kompleksowo opisuje losy Polaków w latach II wojny światowej. Praca zatem jest szeroką panoramą czasów okupacji. Przedstawia różne formy represji i szykan, które zgotowano Polakom, Wielkopolanom, mieszkańcom ziemi grodziskiej w czasach II wojny światowej, których pozbawiono państwowości. Opowiedziana przez świadków,,mała historia" powoduje, że przekaz faktograficzny zyskuje na sile wymowy, natomiast przeszłość przestaje być anonimowa. Prezentowana praca powstała w wyniku wysiłku uczniów Szkoły Podstawowej w Grąblewie, Gimnazjum im. Powstańców Wielkopolskich w Grodzisku Wlkp. i Liceum Ogólnokształcącego im. Juliusza Słowackiego w Grodzisku Wlkp. Komentarze poprzedzające każdy rozdział zostały napisane przez uczennice grodziskiego gimnazjum Agnieszkę Jędrzejewską i Anitę Kaczmarek. W niniejszej publikacji wykorzystano również wspomnienia znajdujące się w zbiorach grodziskiego gimnazjum oraz częściowo materiał ikonograficzny znajdujący się w Muzealnej Izbie Tradycji Ziemi Grodziskiej. Słowa podziękowania należy skierować do dyrekcji wspomnianych szkół oraz do wszystkich, którzy przyczynili się do powstania niniejszej publikacji. Jarosław Kaminiarz 2
3 Dnia r. w piątek, tuż przed godz na teren Polski niespodziewanie wkroczyły armie niemieckie. Wojska niemieckie uderzyły z Prus Wschodnich, Śląska i Słowacji. Mieszkańcy Wielkopolski i m.in. Grodziska Wlkp. rozpoczęli ucieczkę na wschód, by zazwyczaj po kilku dniach powrócić do swych rodzinnych miejscowości. Wielu uświadomiło sobie, że jeśli ma zginąć, to w domu rodzinnym. W 1939 r. byłem uczniem II klasy Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego i harcerzem gimnazjalnej drużyny im. Stefana Czarneckiego w Grodzisku Wlkp. Opiekun drużyny prof. Jan Skrzypczak (późniejszy dowódca oddziału Szarych Szeregów - zginął w obozie koncentracyjnym) organizował obóz harcerski w Kowańcu i uzyskał zgodę rodziców na mój udział w nim. Z Nowego Targu wracaliśmy w ostatnich dniach sierpnia, kiedy w mieście rozklejano ogłoszenia o powszechnej mobilizacji. Ojciec stosownie do dyrektyw mobilizacyjnych natychmiast udał się do Poznania, aby stawić się w wyznaczonej jednostce wojskowej. Starszy brat Henryk, który akurat ukończył naukę zawodu, wraz z kompanią PW (Przysposobienia Wojskowego) wyruszył w kierunku Warszawy. Długo nie mieliśmy o nim żadnych wieści. Po długiej tułaczce, wycieńczony wrócił do domu dopiero 15 października. Mama, mój brat Oleg i ja zostaliśmy w Grodzisku. Miasto pustoszało. O wojnie w prasie i radiu mówiono od miesięcy. Zamożniejsze rodziny, osoby posiadające bliskich w głębi kraju zaczęły wyjeżdżać z Grodziska jeszcze przed wybuchem wojny. Kiedy Niemcy napadli na Polskę, uciekał kto żyw - ostatnim pociągiem, wozem, na rowerze, czy wreszcie pieszo z jednym tobołkiem. My nie mogliśmy uciekać, bo nie było ani mojego brata Henia, ani ojca, mama czekała bowiem na ich powrót. Dla ojca była to już trzecia wojna. Brał udział nie tylko w pierwszej wojnie światowejprzymusowo wcielony do armii niemieckiej, ale już jako żołnierz polski w wojnie 1920 r. w walkach pod Ciechanowem i Baranowiczami, gdzie został ranny. Teraz wrócił z Poznania po kilku dniach. Nie było dla niego przydziału. Kiedy wrócił, spakowaliśmy najniezbędniejsze rzeczy i opuściliśmy Grodzisk, chcąc uciec z miasta przed wkroczeniem Niemców. Michalscy ze Strzelec zabrali nasz bagaż wozem z zaprzęgiem, a my ruszyliśmy za nimi na piechotę. Nie było bowiem możliwości wyjazdu pociągiem, ze względu na to, że wycofujące się wojska polskie pozrywały tory kolejowe. Na drogach takich uciekinierów jak my było pełno. Chaos powiększały działania dywersyjne piątej kolumny hitlerowskiej. Niemieccy dywersanci zatruwali studnie, wysadzali mosty, usuwali znaki drogowe i kierowali uciekającą ludność 3
4 polską na główne drogi, co utrudniało przemieszczanie się nie tylko cywilom, ale i naszemu wojsku. Na dodatek drogi były ostrzeliwane przez nisko latające niemieckie samoloty. Mimo to jakoś udało nam się dotrzeć do Warty. Przez rzekę jednak nie sposób było się przeprawićmosty zostały zniszczone, nie kursowały też żadne promy. Musieliśmy zawrócić. Do Grodziska wróciliśmy 9 września. W tym samym dniu, dwie - trzy godziny po naszym powrocie do domu, do miasta wkroczyli Niemcy. Anita Kaczmarek wspomnienia Zbigniewa Adamczewskiego Przed II wojną światową radio było rzadkością w Grodzisku, więc ludzie gromadzili się w miejscach, gdzie można było się czegoś dowiedzieć o zbliżającej się wojnie. Np. u sąsiadów moich rodziców (Hoheizlów) było radio. W tych dniach wystawiali je wieczorem na parapet okna i gromadka mężczyzn słuchała najnowszych wiadomości. Ja jako siedmioletnia dziewczynka stałam tam z tatą. Wieści były przerażające. Na dniach miały wkroczyć do Polski niemieckie wojska. Moi rodzice, podobnie jak 3/4 mieszkańców Grodziska, postanowili uciekać przed nawałą hitlerowską. Spakowali najpotrzebniejsze przedmioty, w tym koc, załadowali na czterokołowy wózek z dyszlem i wyruszyliśmy w stronę Poznania - pieszo. Tata ciągnął wózek, starsza siostra (14 lat) pchała go. Młodszy, sześcioletni brat siedział na górze wózka, na tobołkach. Ja starsza od niego o półtora roku większość drogi musiałam pokonać pieszo, o co miałam do rodziców wielki żal. Pierwszą noc spędziliśmy w stodole w Stęszewie, drugą już bliżej Poznania, też w stodole u dobrych ludzi, którzy zgodzili się na to. W drodze, pod Stęszewem na szosie przeżyliśmy horror, mianowicie nalot niemieckich bombowców, na szczęście dla nas jego końcową fazę. Na poboczu, w rowie leżały zabite konie i martwi polscy żołnierze. Po trzech dniach wędrówki wróciliśmy do Grodziska przypadkowo napotkanym wozem konnym, który nas zabrał. Do końca nie zapomnę przejazdu przez zupełnie wymarłe, puste miasto, które wcześniej tętniło życiem. Kilka dni później odbył się masowy przejazd wojsk hitlerowskich jadących na Poznań ulicami: Rakoniewicką, Starym Rynkiem, Poznańską. Później odbyło się internowanie ludzi, którzy wcześniej Niemcom stawiali opór. Wywieziono ich do obozów, z których nigdy nie wrócili. Wkrótce zaczęły się wysiedlenia polskich rodzin - zawsze nocą i wywożono ich w nieznane. Pamiętam, że tobołki stały zawsze w pogotowiu, a my dzieci spaliśmy częściowo w ubraniach, żeby zdążyć w kilka minut, gdy przyjdą. Na miejsce polskich rodzin zwożono Niemców do ich mieszkań. Grodziszczanka Był piątek, szczególny dzień dla katolików, ponieważ był to pierwszy piątek miesiąca, czyli spowiedź święta. Razem z moją kuzynką wybrałyśmy się z Kąkolewa, gdzie mieszkałam, do pobliskiego miasteczka Grodzisk, do kościoła. Miałam dopiero 11 lat i nie 4
5 chodziłam jeszcze do spowiedzi i komunii świętej, chciałam tylko potowarzyszyć kuzynce. W drodze powrotnej do wsi, w której mieszkałyśmy, zobaczyłyśmy bardzo duże tłumy ludzi, które kierowały się w przeciwną stronę. Nie wiedziałyśmy co się dzieje. Zaczęłyśmy szukać mojej mamy. Nie znaleźliśmy jej. W końcu zapytałyśmy sąsiadkę co się dzieje. A ona odpowiedziała:,,dzieci, wojna się zaczęła, trzeba uciekać". W tej chwili nad naszymi głowami przeleciało dużo samolotów. Nie mogłyśmy uwierzyć, że to wszystko działo się na naszych oczach. Gdy dotarliśmy do domu, zastałyśmy moją mamę jak pakuje nasze rzeczy w różne torby. Rozpłakałyśmy się i rzuciłyśmy się mojej mamie w ramiona. Wtenczas dowiedziałyśmy się dokładnie co się dzieje, dlaczego wioska pustoszeje i czemu zostają tylko niemieckie rodziny. Ruszyłyśmy w podróż w nieznane piechotą. W końcu dotarłyśmy do Snowidowa i zatrzymałyśmy się u znajomego gospodarza. Po ciężkim dniu poszłam spać. Po rozmowach z innymi osobami zdecydowaliśmy się na powrót do domu rodzinnego. Kiedy dotarliśmy do Kąkolewa, niewiele się zmieniło, oprócz tego, że po wiosce chodzili niemieccy żołnierze. Zgodnie z niemieckim zwyczajem brano codziennie w niewolę na jeden dzień polskiego rolnika. W ten sposób czuli się bezpieczniej. Jeżeli jakiś niemiecki żołnierz, gospodarz został zraniony lub pobity przez Polaków, to zabijano tego zakładnika, który właśnie był zatrzymany. Każdy bał się, że może być następny. Nie mogłam się uczyć w szkołach, do których chodziły niemieckie dzieci. Pod koniec wojny wraz z moimi kolegami i koleżankami wzięto nas do pracy w okopach. Kopanie rowów przeciwczołgowych w Zadzimiu, w okolicach Sieradza, było ciężką pracą. Patryk Paruzel - wspomnienia Ireny Kaczmarek O godzinie 13:30 dnia 1 września 1939 r. Grodzisk Wlkp. byłem świadkiem pierwszego nalotu niemieckich bombowców, które posuwały się na horyzoncie wzdłuż toru kolejowego Zbąszyń Opalenica - Poznań. Już od Porażyna bombowce niemieckie zaczęły obrzucać tor kolejowy bombami. W Opalenicy od bomb niemieckich zniszczony został Młyn Parowy stanowiący własność ob. Leona Śledzińskiego z Grodziska Wlkp. Mobilizacja roczników podlegających służbie wojskowej nie była przeprowadzona. Ranne i południowe pociągi odchodzące z Grodziska Wlkp. przepełnione były rezerwistami zdążającymi do przeznaczonych w książeczkach wojskowych formacji. Ci, którzy nie otrzymali wezwania, podążali samorzutnie do swych formacji, by stanąć do walki i bronić strzechy rodzinnej. [ ] Jak się później okazało 2/3 tych grodziszczan nie widziało munduru ani broni, a duża ilość z nich nie zobaczyła nawet oddziałów Wojska Polskiego, które zdążyło się już wycofać się przez Kutno do Warszawy. [ ] Tymczasem już w godzinach popołudniowych poczęły do Grodziska Wlkp. nadjeżdżać pierwsze karawany uciekinierów polskich znad granicy.[ ] Z każdą chwilą 5
6 powiększały się pielgrzymki uciekinierów zdążających od zachodu przez Grodzisk Wlkp. na wschód. Można było również zauważyć grupy rowerzystów, którzy spieszyli samorzutnie do Wojska Polskiego, by spełnić swój obowiązek wobec ojczyzny. [ ] Tymczasem w Grodzisku Wlkp. w godzinach wieczornych rozpoczęła odwrót cała miejscowa władza na czele z policją granatową. Cywilna grodziska ludność poszła w ślady władzy tak, że od rana Grodzisk Wlkp. przedstawiał jedną pustkę. Wypada tutaj dodać, że tutejsi Niemcy, którzy uniknęli internowania, poczęli bawić się w bohaterów. Znając dobrze język polski, wycofali się razem z ludnością cywilną puszczając wśród uciekinierów niesamowite wersje, siejąc tym samym popłoch i zamieszanie. We wspólnym zamieszaniu niektórzy rodzice pogubili swoje nieletnie dzieci, których już więcej nie odnaleźli. Poza tym zbite na drogach masy uciekinierów stanowiły dobry cel dla lotnictwa niemieckiego. Opustoszały Grodzisk Wlkp. został bez władzy, a tym samym rozpoczęła się szerzyć niepraworządność. Dla utrzymania jako takiego ładu i bezpieczeństwa publicznego, poważniejsi pozostali w Grodzisku Wlkp. obywatele utworzyli Straż Bezpieczeństwa, na czele, której to straży stanął powstaniec wielkopolski - Rzepa Walenty. Straż Bezpieczeństwa, pełniła swoją funkcję do chwili wkroczenia wojska niemieckiego, to jest do dnia roku. Józef Urban Moi pradziadkowie w obawie przed Niemcami uciekli wozem konnym z Grąblewa do Kutna. Tam byli świadkami największych działań wojennych kampanii wrześniowej. Pod Kutnem spotkali szwagra pradziadka Ludwika Borowiaka, który powiedział im, że jedzie ze swoim pułkiem (15 Pułk Ułanów Poznańskich) w stronę Warszawy na wielką bitwę. Od tamtego momentu ślad po nim zaginął. Po wojnie nawet Czerwony Krzyż nie mógł go odnaleźć. Najprawdopodobniej, choć nie jest to potwierdzone, zginął w Katyniu. Rodzina mojego dziadka wróciła do Grąblewa. Wojciech Kurek Po wybuchu II wojny światowej wśród mieszkańców Grąblewa zapanowała panika. Niemcy mieszkający na tym terenie i volksdeutsche straszyli mieszkańców Grąblewa, że jak przyjdzie niemieckie wojsko, to będą mordować, zabijać i ścinać głowy. Wszystkich namawiano do ucieczki. Ojciec prababci postanowił wyjechać na pewien czas. Moja prababcia miała wtedy 14 lat. Wyjechali wozem konnym razem z innymi mieszkańcami Grąblewa na szosę poznańską. Tam był już tłok. Zaczął się nalot niemieckich samolotów. Kilka bomb spadło w sam środek kolumny ludzi. Zginęło mnóstwo osób. Ojciec prababci postanowił więc zawrócić do domu, z 6
7 myślą, że przecież Niemcy będą potrzebować ludzi do pracy na wsi. Gdy wrócili, zebrali zwierzęta biegające luzem, a także karmili je, aż do powrotu mieszkańców. Życie było ciężkie. Nie wolno było Polakom zabijać zwierząt w gospodarstwie bez zezwolenia, wolno było mieć tylko ograniczone ilości mąki. Ludzie nie mogli także piec chleba w dowolnej ilości. Za posiadanie broni groziła śmierć. Wojciech Jurga 7
8 Gdy stawało się jasne, że wojna jest nieunikniona, władze polskie zaczęły tworzyć w całym kraju jednostki Obrony Narodowej. Miały one pełnić rolę pomocniczą wobec polskiej armii. Utworzona w Grodzisku Wlkp. kompania Obrony Narodowej składała się z 4 plutonów. Do wspomnianej kompanii zostali powołani rezerwiści miasta Grodziska Wlkp. i okolicy. Wśród powołanych rezerwistów znaleźli się również uczestnicy Powstania Wielkopolskiego roku 1918/19. Na dowódcę Obrony Narodowej w Grodzisku Wlkp. wyznaczono ppor. Aleksandra Handkego z 55 p.p., stacjonującego w Lesznie, syna b. nauczyciela ze Zemska pow. Nowy Tomyśl. Na szefa kompanii wyznaczono st. sierżanta Filipiaka Jana z 55 p.p. z Leszna. Dowódcami plutonów zostali podporucznicy rezerwy jak: Kosicki Józef, Dahlke Edmund, Tylewski Wiktor nauczyciele miejscowej Szkoły Podstawowej. Funkcje oficera łącznika w Sztabie Obrony Narodowej pełnił ppor. rez. Milczyński Bolesław, syn ziemi grodziskiej. Grodziska Obrona Narodowa nie była skoszarowana. Powołani rezerwiści zostali umundurowani, uzbrojeni i zamieszkiwali u siebie w domu. Ćwiczenia odbywały się z góry ustalonych dniach, płatnych przez pracodawców. W Obronie Narodowej obowiązywała dyscyplina i rygor wojskowy. Według z góry założonych planów, działalność Obrony Narodowej w razie wybuchu wojny miała za zadanie obsadzenie zajętych terenów oraz sprawowanie władzy wojskowej nad tymi terenami do chwili ustalenia władzy cywilnej. [ ]. Tymczasem regularne oddziały Wojska Polskiego stacjonujące w Wielkopolsce zamiast podążać w kierunku granicy, celem powstrzymania naporu hitlerowskiego, poczęły opuszczać swoje garnizony i wycofywać się w kierunku Warszawy. Toteż grodziskiej Obronie Narodowej nie wypadało nic innego, jak tylko wycofanie się za regularną armią polską. Na swojej wyznaczonej pozycji w Stęszewie i Witoblu grodziska Obrona Narodowa pozostała 6 dni, wysyłając patrole zwiadowcze w kierunku Grodziska Wlkp. i Opalenicy, celem ustalenia, czy wojsko hitlerowskie wkroczyło do Poznańskiego i w jakim kierunku się posuwa. Po ewakuacji wszystkich urzędów państwowych oraz wycofaniu się regularnego Wojska Polskiego z terenu Wielkopolski, rozpoczęła również swój odwrót Obrona Narodowa, 8
9 jako ostatnia. Szlak odwrotu grodziskiej Obrony Narodowej prowadził przez Poznań, Neklę, Kostrzyn, Wrześnię i Konin, w kierunku Kutna [ ]. Grodziska Obrona Narodowa w czasie swego odwrotu przez ziemie wielkopolskie przechodziła prawdziwe piekło, a to z powodu stałych bezkarnych nalotów hitlerowskiego Luftwaffe. Grodziska Obrona Narodowa wobec tych nalotów była bezsilna, ponieważ nie dysponowała żadną bronią techniczną, służącą do odparcia nalotów niemieckiego lotnictwa. Ich jedynym wyjściem w tej sytuacji było chowanie się wraz z ludnością cywilną, celem uniknięcia śmierci. Pierwszą potyczkę bojową z Wehrmachtem hitlerowskim stoczyła grodziska Obrona Narodowa w miejscowości Sompolno, leżącą na szlaku Konin Kutno. W wyniku stoczonej walki grodziska Obrona Narodowa wyrzuciła Niemców z danej miejscowości. Po wyrzuceniu nieprzyjaciela ze Sompolna Obrona Narodowa wycofała się do Kutna. [W wyniku walk w okolicach Kutna oddział rozbito, wielu żołnierzy i dowódca zginęli J.K.]. Józef Urban 9
10 Z terenów wcielonych do III Rzeszy Niemcy rozpoczęli masowe wysiedlanie ludności polskiej. Każdorazowo majątek Polaków ulegał konfiskacie. Miejscem wywózki było Generalne Gubernatorstwo. Podróży w bydlęcych wagonach wielu nie przeżyło, w latach wysiedlono 800 tys. Polaków. Zanim jednak pozbyto się Polaków, m.in. grodziszczanie byli świadkami wysiedlenia ludności żydowskiej, ich sąsiadów Prawdziwa gehenna rozpoczęła się dopiero po kapitulacji Warszawy, gdzie Niemcy uważali, że stali się panami sytuacji i pokazali swoje całkowite oblicze. Województwo poznańskie stało się od razu Urdeutsch (rdzennie niemieckie), otrzymując nazwę Wartegau, w którym mogą zamieszkiwać tylko Niemcy. Rozpoczęło się masowe wysiedlanie Polaków w całym województwie do tzw. Generalnej Guberni, co również nie ominęło Grodziska Wlkp. i okolicy. Na pierwszy plan przyszli miejscowi Żydzi, jak również Żydzi z całego powiatu, których wywieziono do Buku. Następnie Żydów tych, około 15 listopada 1939 r. przywieziono do obozu przejściowego w Młyniewie k. Grodziska Wlkp. Razem z Żydami umieszczono w obozie przejściowym w Młyniewie zasłużonych miejscowych Polaków. Kolejno rozpoczęto wysiedlać i wywłaszczać powstańców wielkopolskich 1918/19 i ludzi zaangażowanych społeczno- politycznie. Jako pierwsi zostali wysiedleni następujący mieszkańcy: Józefowicz Stanisław, Jarosz Władysław, Hojan Stanisław, dr A. B. Henke, Łeske Władysław, Paszek Stanisław, Walda Hipolit, Otto Stefan i wielu innych, których nazwisk nie sposób zapamiętać. Józef Urban Moją najlepszą przyjaciółką była Lula Braun, która mieszkała wraz z matką, ojciec żył w Niemczech wraz z dwoma braćmi. Lubiłam ją. Często ją odwiedzałam, bawiłyśmy się. Miała piękne zabawki: lale, mebelki, pokoik dla lalek. Lula nauczyła mnie drugiej w życiu piosenki: Koło mojego ogródeczka. Pierwszej nauczyła mnie mama, gdy miał przyjechać jej były nauczyciel z Poznania, który uczył ją w Lesznie na Warmii. Ta pieśń nosiła tytuł: Ziemia lechicka, ziemia ukochana. Od razu, już w 1939 roku Żydów wywieziono z Grodziska. Zgodnie z zarządzeniem władz ich obowiązkiem było wystawić się z małym podręcznym bagażem na ulicę Gołębią. Tam czekały na nich wozy konne. Miałam wtedy 13 lat i z wielu rzeczy nie zdawałam sobie sprawy. Wtedy właśnie moja mama powiedziała do mnie, bym poszła do koleżanki 10
11 i pożegnała się z nią, bo możesz jej już nie zobaczyć. Pożegnałam Lulę, choć jeszcze wtedy nie rozumiałam, dlaczego nie miałam jej zobaczyć Moi rodzice mieli sklep bławatny, w związku z tym jeździli się zaopatrywać po materiały do Poznania. Wielu tamtejszych hurtowników było Żydami. Rodzice cenili ich. Gdy wybuchła wojna, jeden z nich napisał z getta. Prosił w liście o paczkę żywnościową, bo panował tam straszny głód. Rodzice wysłali tylko jedną paczkę. Ktoś rodzicom powiedział, że Niemcy i tak jej nie dostarczą adresatowi. L. Ś. Gdy wysiedlono nas z Kobylnik, miałam 5 lat. Dwóch żołnierzy przyszło do nas 10 października 1940 roku o 5 godzinnie rano. Na spakowanie mieliśmy dwie godziny. Zerwana ze snu mocno płakałam. Zanosząc się łzami pytałam, czy tam gdzie jedziemy będzie chleb. Żołnierz z bawarskim akcentem spytał się dlaczego płaczę. Gdy dowiedział się, dał mi swój chleb. W domu wisiał piękny obraz. Mama powiedziała do żołnierzy, by tam pozostał do naszego powrotu. Pierwszy z żołnierzy stwierdził, że tu nigdy nie wrócimy. Bawarczyk skwitował, że wojna trwa i nie jest jeszcze wygrana. Razem z innymi wysiedleńcami zostaliśmy zawiezieni z ulicy Rakoniewickiej do Opalenicy. Stamtąd zostaliśmy zawiezieni bydlęcymi wagonami do Łodzi. Jechaliśmy mocno stłoczeni. Płacz przeplatał się modlitwami. Nikt nie przejmował się, czy wysiedleńcy mają co jeść. W łódzkim obozie, który znajdował się na ulicy Żeligowskiego, przebywaliśmy dwa tygodnie. Spaliśmy w barłogu. Żyliśmy w skandalicznych warunkach sanitarnych. Po upływie wspomnianego czasu zapędzono nas na stację kolejową. Było przenikliwie zimno, zaczął padać październikowy śnieg. Gnano nas w szpalerze żołnierzy, którym towarzyszyły psy. Bałam się szczekania tych psów. Pamiętam też księżyc rozjaśniający nieco ciemności. Przeraziłam się, gdy niemiecki żołnierz mocno uderzył kolbą karabinu w głowę staruszka, który przewrócił się. Nie widziałam by wstał, prawdopodobnie zabito go na miejscu. Życie ludzkie niewiele było warte w tych czasach. Przez Siedlce dotarliśmy do Sokołowa Podlaskiego. Właśnie w Sokołowie czekały na nas chłopskie furmanki, którymi zawieziono mnie z siostrą i rodzicami do małej wsi Noski, koło Ceranowa nad Bugiem. Z oporem przyjęto nas pod zatłoczone strzechy. Przydzielono nam mały pokoik w chacie zamieszkałej przez staruszkę i jej wnuczkę z Warszawy. W oczy rzuciła się bieda i zacofanie miejscowej ludności, która traktowała nas życzliwie i dzieliła się z nami swoim niedostatkiem. O nowych przybyszach mówili bezdomni. Bolało mnie to bardzo, przecież ja miałam dom, daleko W nieodległym Kosowie Lackim w miesiącach poprzedzających atak Niemiec na ZSRR przebywał oddział niemieckich żołnierzy. Mój ojciec zaprzyjaźnił się z Niemcem z Bawarii, który uważał Hitlera za szaleńca. Gdy wraz ze swoim oddziałem miał wyruszyć na 11
12 wojnę ze Związkiem Radzieckim, przyszedł się pożegnać. Ze zdumieniem patrzyłam jak dorosły mężczyzna, żołnierz gorzko płakał w głos mówiąc, że nie chce ginąć za Hitlera. Nieopodal naszej wsi, osiem kilometrów, była Treblinka, gdy wiatr wiał z jej strony wyczuwało się strasznych zapach palonych ciał. Trudno było wytrzymać. Gdy zimą doszło do buntu w obozie, wielu Żydów uciekło. Byliśmy świadkami ich tragedii. Pamiętam jak po zmroku wychodzili oni z lasu. Byli wynędzniali, głodni, z odmrożeniami i owrzodzeniami. Dało się słyszeć płacz, lament i błaganie o chleb. Miejscowi chłopi pomagali, dzieląc się swoją biedą. Z czasem po lasach zwierzyna leśna i psy zaczęły roznosić szczątki ciał tych nieszczęśników, których głód i mróz zabiły. Wiosną natomiast we wsi wybuchł tyfus. Nie było dnia, by kogoś nie wywieźli w skleconej trumnie na cmentarz do Ceranowa. W związku z pomocą, którą udzielano partyzantom z AK i Żydom, których ukrywano, każdy nasz dzień mógł być ostatnim. Sąsiednia wioska za to samo została spalona, mieszkańców z kobietami ciężarnymi włącznie wymordowano. Wspomniana wnuczka naszej gospodyni, która zmarła na tyfus, była partyzancką łączniczką. Wieczorami żywiła ona partyzantów, leczyła ich rany. Po latach w 1945 roku szczęśliwie w komplecie wróciliśmy z wygnania. Franciszka Skubel Mimo początkowo wzajemnych uprzedzeń wysiedleńcy z Wielkopolski szybko zintegrowali się z ludnością miejscową. Na zdjęciu rodowita warszawianka Jadwiga Powierza, łączniczka AK z małą Wielkopolanką. 12
13 Pewnej nocy 1940 roku do mojego pradziadka Władysława Joksia przyszli niemieccy żołnierze i nakazali zabrać najpotrzebniejsze rzeczy i opuścić gospodarstwo. Dali na to dwie godziny czasu. Prababcia i pradziadek zabrali dzieci i niezbędne rzeczy. Wywieziono ich do Łodzi, następnie zostali wywiezieni pociągiem do Wierzbna. Na nowym miejscu pobytu było im bardzo ciężko. Nie mieli jedzenia, ale jeden pomagał drugiemu. Pradziadek pracował jako stróż, dziadek pracował na polu, które należało do tamtejszego majątku. Za dzień pracy otrzymywał 1,5 kilograma żyta. Pracował także w pałacu, gdzie sprzątał u tamtejszego państwa. W niemieckim majątku pracowali do 1945 roku. Dziadek przebywając na wysiedleniu zaprzyjaźnił się z żydowskimi chłopakami. Jeden został wzięty do obozu koncentracyjnego, a drugiego ukrywała miejscowa rodzina. Obiecał on mojemu dziadkowi, że jak przeżyje wojnę to zaprosi przyjaciół i mojego dziadka do siebie i wyprawi wielkie przyjęcie. Któregoś dnia musiał jednak odejść. Rodzina, która go przechowywała, wystraszyła się kary śmierci, która im groziła za jego ukrywanie. Chyba nie przeżył, bo słuch o nim zaginął W czasie wysiedlenia dziadek był świadkiem bitwy powietrznej lotnictwa alianckiego z niemieckim. Widział również wycofujących się Niemców, którzy wysadzili most za sobą. W 1943 roku mój pradziadek zginął. Otrzymał śmiertelny postrzał w głowę. Wydarzyło się to podczas potyczki partyzantów z niemieckim oddziałem. Do dnia dzisiejszego jest tam grób mojego pradziadka. Arkadiusz Jokś W 1939 roku Marcel Bartkowiak był poborowym. W chwili wybuchu wojny razem z grupą 20 poborowych z okolic Ptaszkowa wyjechał do Poznania. Na miejscu okazało się, że wojsko ewakuowało się. By spełnić swój obowiązek względem ojczyzny, razem z innymi poborowymi jeździli po wszystkich miastach, gdzie mogły być jakieś jednostki. Poruszali się tylko w nocy, bo w dzień niemieckie samoloty bombardowały zatłoczone drogi. Gdy okazało się, że wojska niemieckie przekroczyły Wisłę, postanowili zawrócić. W drodze powrotnej spotkali Niemców jadących w stronę Wisły. Było to dokładnie w Kole, odebrano im konie i zamknięto na placu budowlanym. Zostali tam do wieczora. Następnie zostali zaprowadzeni do jakiejś wioski. Rano zostali zawiezieni do Poznania. Następny tydzień spędzili w blaszanym baraku pod Poznaniem, skąd zostali zwolnieni. W drodze powrotnej spotkał innych Niemców, którzy zażądali okazania przepustki, gdy ją zobaczyli, wyśmiali dziadka i puścili wolno. W październiku 1940 roku wysiedlono moja rodzinę do obozu w Młyniewie, skąd przewieziono pociągiem przez Opalenicę do Łodzi. Przez następne dwa tygodnie dziadek pracował w jakiejś łódzkiej fabryce. Następnie odbyła się selekcja. Ci, którzy nadawali się do pracy, zostali wywiezieni do Niemiec. Brat dziadka został tam wywieziony. Reszta miała 13
14 zostać w utworzonej Generalnej Guberni. Dziadek oraz pozostali, którzy nie nadawali się do pracy, zostali zapędzeni do pociągu i wyruszyli w nieznane. Po jakimś czasie pociąg stanął. Było to w okolicach Legionowa. Przesiedleńcami zaopiekował się Komitet Miejski, który był zobowiązany do znalezienia im jakiegoś mieszkania. Dziadek wraz z najbliższą rodziną trafił do małego mieszkanka, kuchnia i jeden pokój bez mebli, nad apteką. Niestety, w Legionowie nie było pracy. Żyli tylko z zup, które dostawali od Komitetu Miejskiego. Agnieszka Bartkowiak Już w pierwszych dniach okupacji władze niemieckie wydały rygorystyczne rozporządzenia. Ojciec jako szanowany obywatel i członek Rady Miejskiej został natychmiast aresztowany w charakterze zakładnika. Przebywał na przemian dwa tygodnie w areszcie i dwa tygodnie na wolności. Bardzo się o niego baliśmy. W Wolsztynie i Kościanie, za rzekomy sabotaż, Niemcy rozstrzelali zakładników, w Grodzisku na szczęście, do takiej tragedii nie doszło. Na koniec listopada ojca po kolejnych dwóch tygodniach aresztu wypuszczono - wolnością cieszył się jeden dzień. Wczesnym popołudniem r. przyjechał do nas Franciszek Szłapka z Granowa. Wracając autobusem z Poznania podsłuchał rozmowę siedzących za nim Niemców o mających nastąpić wczesnym rankiem następnego dnia wysiedlenia obywateli miasta Grodziska. Niemcy wymieniali nazwiska rodzin przewidzianych do wysiedlenia, w tym także naszej rodziny-adamczewskich. Pan Szłapka nie wysiadł z autobusu w Granowie i pojechał dalej do Grodziska, aby nas ostrzec. Rodzice natychmiast polecili zawiadomić inne rodziny, których nazwiska pan Szłapka zapamiętał. Panu Franciszkowi Szłapce, który dożył sędziwego wieku, chwała również za to, że opiekował się naszymi dziadkami, których Niemcy po wysiedleniu najbliższej rodziny do Generalnej Guberni, także wysiedlili z ich własnego domu do, nieprzystosowanego do zamieszkania, pomieszczenia warsztatowego. Dzięki panu Szłapce zyskaliśmy trochę czasu na przygotowanie się i spakowanie niezbędnych rzeczy, na co Niemcy w takich sytuacjach na ogół dawali 15 minut. Mogliśmy też usunąć z domu cenniejsze rzeczy trochę odzieży, część porcelany, fotografie oraz niektóre dokumenty. Przygotowania trwały całą noc. Ubrani, spakowani czekaliśmy na to, co ma nastąpić. Nad ranem walenie w bramę i krzyki. Wiadomo. Przyszli. Zabierają nas. Dwóch w mundurach i cywil, także uzbrojony, mój rówieśnik, uczeń z mojej klasy-szesnastolatek Herbert Raschke. Naszą rodzinę i innych wysiedlonych zagnali na rynek. Razem około 100 osób. Po południu popędzono nas do obozu w Młyniewie - Sudhof. Obóz urządzono w folwarcznych zabudowaniach gospodarczych. Były tam jakieś spichrze, magazyny, garaże i szopy, gdzie musieliśmy znaleźć dla siebie jakieś lokum. Całość terenu była ogrodzona 14
15 podwójnym płotem z drutu kolczastego i silnie strzeżona. Byliśmy tam pierwszymi,,lokatorami. Po kilku dniach do obozu przyprowadzono dużą grupę Żydów, których przed wybuchem wojny Niemcy przepędzili przez granicę w okolicach Zbąszynia na polską stronę, a także rodziny żydowskie z pobliskich miejscowości. Któregoś dnia, prawdopodobnie 10 grudnia, Niemcy zarządzili apel. Dzień był ponury, padał śnieg z deszczem. Podwórze folwarczne, na które nas zegnano, pokryte było grubą warstwą breji z błota i śniegu. Staliśmy w tej breji w szeregu z rozłożonym dobytkiem, jaki udało nam się zabrać ze sobą podczas wysiedlenia. Niemcy rozgrzebywali nasze rzeczy, złośliwie wdeptując w błoto znaczną część odzieży i pościeli, które po takiej rewizji nie nadawały się do niczego. Tak apelem i rewizją zakończył się nasz pobyt za drutami obozu Sudhof. Potem koleją przewieziono nas do klasztoru w Niepokalanowie. Nasz transport był liczny - ponad 300 Żydów i wysiedleni z Grodziska, Wolsztyna, Opalenicy, Stęszewa, Kościana i innych miejscowości - w sumie około 1100 osób. Rodzice, po rozlokowaniu się w klasztorze w dużej sali zakonnej, gdzie razem z kilkoma innymi rodzinami spaliśmy na słomie rozłożonej bezpośrednio na podłodze, bezzwłocznie nawiązali kontakt z bratem ojca, Wacławem, który na krótko przed wojną otworzył piekarnię w Markuszowie. Wigilię Bożego Narodzenia obchodziliśmy w klasztorze w Niepokalanowie. Po zawierusze wojennej do klasztoru wróciło kilku zakonników. Brat Maksymilian zorganizował uroczystości gwiazdkowe. Podczas wigilijnego spotkania każde dziecko otrzymało po dwa pierniczki i trzy cukierki. Niczego więcej nie było. Do Markuszowa, niewielkiego kilkutysięcznego miasteczka przy trasie Lublin- Puławy, przybyliśmy jeszcze w Boże Narodzenie. Większość mieszkańców stanowili Żydzi. Na początku wojny, podczas nalotu lotniczego znaczna część drewnianej zabudowy Markuszowa spłonęła. Zima z 1939 r. na 1940 r. była bardzo mroźna i śnieżna. Po przyjeździe do Markuszowa wszyscy zabraliśmy się do pracy. Mama pomagała cioci w gospodarstwie domowym. Ojciec i starszy brat Henio, najpierw ze stryjem, a potem najczęściej sami, jeździli wozem z zaprzęgiem po mąkę do Kurowa lub Końskowoli oraz w okolicę Żyrzyna po drzewo opałowe do pieca piekarniczego. Ja z młodszym bratem Olkiem przywiezione drzewo cięliśmy piłą i rąbaliśmy na półmetrowe polana. Ponieważ do pieca drzewo musiało być suche, pocięte polana wrzucaliśmy wysoko na strych, na piec piekarniczy lub układaliśmy na zewnątrz budynku przy nasłonecznionej ścianie. W początkowym okresie chleba wypiekało się niewiele, bo był dość drogi i nie wszyscy mogli pozwolić sobie na kupowanie go codziennie. 15
16 Wiosną 1940 r. Niemcy wprowadzili reglamentację niektórych artykułów żywnościowych, w tym chleba. Miało to swoje dobre i złe strony. Mąkę na chleb Niemcy przydzielali w ilości odpowiedniej do liczby mieszkańców i kartkowego chleba trzeba było wypiekać znacznie więcej. Dla nas oznaczało to dodatkową pracę, bo piekarnia stryja była jedyną, ocalałą po bombardowaniu Markuszowa we wrześniu 1939 r. i żeby było można w niej wypiec tyle chleba, żeby wystarczyło dla wszystkich mieszkańców, my musieliśmy przywieźć, naciąć, narąbać i wysuszyć więcej drzewa. Żyliśmy i pracowaliśmy w niezmiernie trudnych warunkach. Rodzice mieszkali ze stryjostwem i ich córką Dobromiłą w niewielkim pokoiku z kuchnią, a ja z braćmi nocowaliśmy w nieogrzewanej izbie przy drewutni. Nie mieliśmy żadnych dochodów, a nasze niewielkie zasoby w markach i złotówkach szybko się wyczerpały. W Grodzisku nie wszystko było stracone. Została ukryta odzież, gotówka i spore należności od klientów ojca. Była także, a właściwie przede wszystkim, bardzo życzliwa nam rodzina, bowiem Niemcy nie wszystkich wysiedlili. Zostali bracia mamy, Stasio i Zygmunt Skublowie i ich matka, czyli moja babcia. Dzieliła nas odległość, granica i zakaz powrotu. Mama, po nawiązaniu kontaktu z rodziną pozostałą w Poznańskiem, postanowiła pojechać do Grodziska. Wiązało się to z dużym ryzykiem, bo po pierwsze trzeba było nielegalnie przekraczać granicę, a po drugie osobom wysiedlonym za powrót do Wartegau groził obóz koncentracyjny, a nawet śmierć. Na szczęście granica była wówczas jeszcze słabo strzeżona przez Niemców i mamie oraz cioci Marcie, która pojechała razem z nią, aby odwiedzić swoich krewnych w Wolsztynie, udało się ją przekroczyć. W Grodzisku mama spędziła tylko tyle czasu, ile wymagało załatwienie spraw i szczęśliwie wróciła do Markuszowa. Dzięki odwadze i poświęceniu mamy nasza sytuacja materialna zmieniła się na lepsze. Mieliśmy już nie tylko niezbędną odzież, ale także tyle pieniędzy, że mogliśmy pomyśleć o życiu na własny rachunek. Piszę mogliśmy, ale tak naprawdę zabezpieczenie naszego bytu było wyłącznie problemem i troską naszych rodziców. My w rozwiązywaniu tych problemów uczestniczyliśmy głównie słownie, bowiem rodzice wszelkie sprawy omawiali w naszej obecności i, co muszę podkreślić, często brali pod uwagę nasze zdanie. Z początkiem lata 1940 r. zaczęliśmy się uniezależniać. Sąsiedzi, państwo Żakowie i Żabowie przyjęli rodziców do swego mieszkania (zamieszkali w trzy rodziny w jednym pokoju z kuchnią), a ojciec podjął pracę w cukrowni,,grabów. W 1940 r. przybyli do Markuszowa wysiedleni z Granowa, Miła i Mietek Piotrowscy z synkiem Rysiem i mamą Miły, Martą Konieczną-jedyną siostrą naszego ojca. Byli oni zmuszeni pozostawić w Granowie swych dziewięćdziesięcioletnich dziadków Jakuba i Marię Adamczewskich, których Niemcy także nie oszczędzili, wyrzucając ich z własnego domu do pomieszczenia warsztatowego z betonową posadzką i pozbawiając opieki rodziny. Po czasie wspólnej biedy Piotrowscy wraz z ciocią Martą przenieśli się do Wąwolnicy, gdzie Mietek dostał pracę w swoim zawodzie jako inżynier rolnik. 16
17 Piotrowscy szybko nawiązali przyjacielskie stosunki z mieszkającymi w Wąwolnicy wysiedleńcami. Spośród ich znajomych zapamiętałem tylko pana dr Gniłkę z Poznania, późniejszego profesora Akademii Medycznej w Poznaniu i pana inż. Krenca, a to z tej racji, że zawsze mieli dobry humor i wyróżnili się uzdolnieniami muzycznymi. Ci dwaj panowie wraz z Piotrowskimi i organistą, także wysiedleńcem z Poznańskiego, tworzyli zespół muzyczny, który podczas nabożeństw w kościele parafialnym w Wąwolnicy zadziwiał wspaniałym śpiewem, a także dawał koncerty z towarzyszeniem solistów, skrzypiec i innych instrumentów. Utrzymywałem bliższe kontakty z tymi osobami w czasie kiedy wraz z grupą AK ochranialiśmy zbrojnie radiostację zainstalowaną czasowo w okolicy Wąwolnicy. We wsi Barłogi blisko Markuszowa, mieszkała rodzina Mołdrzyków wysiedlonych z Zielęcina z okolic Grodziska. Byli oni naszymi znajomymi jeszcze sprzed wojny. Wieś Barłogi położona wśród lasów, jako ostoja partyzanckich Batalionów Chłopskich, została przez Niemców spacyfikowana i doszczętnie spalona. Przy cukrowni w Garbowie mieszkała pani prof. Szwarcowa z Poznania i płk. Piekarski. Pani prof. odwiedzała co pewien czas naszą mamę, aby wymienić wiadomości uzyskane z Poznańskiego i porozmawiać o wspólnych znajomych, a także o problemach związanych z nielegalnym nauczaniem młodzieży. Nasz sąsiad z Grodziska Kazimierz Jakś mieszkał w Puławach, gdzie pracował w wydziale rolnym, był także zaangażowany w działalność konspiracyjną. Znając doskonale język niemiecki, podobnie jak nasza mama, służył pomocą ludziom pisząc do władz okupacyjnych korespondencję w ważnych dla nich sprawach. Nasze mieszkanie w domu państwa Kozidraków było zawsze dla wszystkich otwarte. Było miejscem spotkań i kontaktów między wysiedlonymi. W pierwszym okresie okupacji młodzi ludzie otrzymywali wezwania z urzędu zatrudnienia (Arbeitsamt) w celu zarejestrowania i wysłania ich na tereny niemieckie do ciężkich robót. Oczywiście wezwania te, nie odnosiły w zasadzie żadnych skutków, ponieważ młodzież zupełnie ignorowała otrzymywane wezwania. Nikt nie miał najmniejszego zamiaru wyjeżdżać do Reichu i pracować dla szkopów. Zaczęły się zatem łapanki. Ujętych w łapankach ludzi wywożono do Niemiec, gdzie kierowano ich do ciężkich robót w fabrykach i gospodarstwach rolnych. Cywilni pracownicy urzędu zatrudnienia wraz z granatową policją, a często nawet z żandarmerią niemiecką, przyjeżdżali do Markuszowa ciężarowymi samochodami przystosowanymi do przewożenia ludzi, popularnie zwanymi,,budami, aby ująć osoby. Zabierali z ulicy każdego napotkanego, zdolnego do pracy człowieka. Po kilku,,łapankach ludzie rozpoznawali samochody i niektórych,,łapaczy. Na ich widok natychmiast uciekali. Zawsze byliśmy czujni w trosce o swoje bezpieczeństwo. Widząc uciekających, biegliśmy do kościoła, aby ukryć się na kościelnym strychu. Po deskach położonych na belki stropowe przechodziliśmy nad główny ołtarz, wciągając za sobą drabinę. Było to bardzo 17
18 bezpieczne miejsce. Co dzień rano pan Walendzik otwierał kościół, abyśmy w przypadku zagrożenia w każdej chwili mogli się ukryć. Przez niewielkie okienka na strychu kościoła obserwowaliśmy przebieg łapanek, które na ogół nie dawały pożądanych przez Niemców rezultatów. Większość złapanych osób uciekała z transportu albo zostawała wykupiona przez rodziny. Największe nasilenie łapanek było w 1943 roku. Niemcy posługiwali się psami policyjnymi, które wyszukiwały ukryte osoby i ścigały ludzi w czasie ucieczek. Zdarzało się, że żandarmi strzelali do uciekających. Nikt jednak nie zginął, ani nie został ranny. Z grona naszych znajomych ostrzeliwany był Stanisław Laks. Niekiedy byliśmy zawiadamiani o mającej nastąpić łapance drogą organizacyjną. Wówczas młodzi, zdolni do pracy ludzie opuszczali miasteczko udając się do pobliskich wsi. Żaden z nas-trzech braci ani razu nie został złapany. Nigdy też nie otrzymywaliśmy wezwań do urzędu zatrudnienia, a to dlatego, iż nigdzie nie byliśmy zameldowani i nie figurowaliśmy w spisie ludności. Zadecydował o tym ówczesny wójt gminy Markuszowa, pan Burek. Powrót do rodzinnych stron do Poznańskiego był stałym tematem wśród wysiedlonych. Przy powitaniach pierwszym pytaniem było : Kiedy wracamy do swoich domów? Oczywiście było to jednocześnie pytanie o sytuację na frontach, bo od tego zależało czy będzie można wracać. Nasza rodzina przygotowania do wyjazdu do Grodziska rozpoczęła tuż po wejściu Rosjan do Markuszowa na koniec lipca 1944 roku. Jednak po zatrzymaniu frontu na Wiśle nie mogło być mowy o wyjeździe. Rodzice i bracia musieli spędzić w Markuszowie jeszcze jedną zimę. Czas ten wykorzystali na solidne przygotowanie się do czekającej ich podróży. Ojciec uznał, iż dwa małe koniki, które wówczas mieliśmy, nie podołają na tak dalekiej trasie i w trudnych warunkach zimowych. Sprzedał zatem oba i kupił od pana Wojciecha Kozaka z Zabłocia jednego, ale za to wspaniałego i silnego konia. Przygotowany został też nowy wóz z pałąkami i plandeką, taki jak w,,bonanzie. Wyjechali dopiero 8 kwietnia. Kiedy rodzice z braćmi wyruszyli z Markuszowa, byłem pod Kołobrzegiem. Wypoczywaliśmy po krwawych walkach o zdobycie tego miasta. Kiedy 20 kwietnia dotarli do Grodziska, ja byłem już nad Odrą. Z relacji mamy, która dobrze wszystko zapamiętała, wiem, że chwile kiedy rodzice i bracia wyruszali z Markuszowa do rodzinnego Grodziska były wzruszające. Zebrało się wiele osób, aby pożegnać rodziców. Myślę, że dopiero wtedy wszyscy uświadomili sobie jak bardzo tych trudnych pięć lat zbliżyło ich do siebie. W radości i ze łzami czas pożegnania przedłużył się. Markuszowianie przynosili ze sobą poczęstunki, napitki i coś na drogę, a przede wszystkim żegnali ich dobrymi słowami. Wspomnieniom i życzeniom nie było końca. Były osoby, które odprowadziły rodziców kilka kilometrów, aby droga powrotna była szczęśliwa. 18
19 Niestety, w Puławach okazało się, że mosty zostały zburzone i przeprawa jest niemożliwa. Dopiero po czterech dniach nasza rodzina mogła wyruszyć w dalszą podróż. Droga była nadzwyczaj trudna, gruba warstwa zlodzonego śniegu, konie raniły nogi i z trudem ciągnęły wozy. Na poboczach leżały trupy, teren był zaminowany. Zapowiadała się bardzo trudna podróż. Jednak już drugiego dnia warunki pogodowe poprawiły się i z każdym dniem stawały się lepsze. Podróż trwała dwa tygodnie. Trasa wiodła przez Radom, Piotrków, Sieradz, Kalisz, Pleszew, Jarocin, Gostyń, Irkę, Kościan. Do Grodziska dotarli 24 kwietnia o godz. 17. Zaczęły się bardzo serdeczne powitania. Dla rodziców i braci wojna zakończyła się dopiero wtedy. Brakowało wszystkiego, ale rodzicom udało się jakoś zagospodarować. Nie tylko urządzili od nowa dom, ale także w dość krótkim czasie po powrocie do Grodziska, ojciec podjął działalność zawodową. Powracając do przedwojennych tradycji swej firmy, rozpoczął produkcję samowyładowczych przyczep samochodowych i traktorowych, na które było duże, stale rosnące zapotrzebowanie. Podjął także produkcję nowej generacji narzędzi rolniczych oraz remonty maszyn o dużych gabarytach. Poza tym firma ojca zajmowała się kapitalnymi remontami tartaków oraz działalnością usługową. Anita Kaczmarek wspomnienia Zbigniewa Adamczewskiego 19
20 20
21 Masowe wywózki ludności mieszkającej na wschodnich terenach Polski objęły praktycznie wszystkie grupy społeczne i zawodowe. Do czerwca 1941 roku deportowano około 1,5 miliona Polaków. Akcją kierował komisarz Ławrientij Beria. Rekwizycje, indoktrynacja i rusyfikacja, to los ludności polskiej Kresów Wschodnich. Moja babcia Wanda Kącka z domu Torchała urodziła się 2 stycznia 1935 roku w mieście Opsa powiat Brasław, woj. wileńskie. Tereny te należały przed II wojną światową do Polski. Rodzice babci pochodzili z woj. poznańskiego, na wschodnich terenach kraju zamieszkali z powodu nakazu pracy, który obowiązywał mojego pradziadka Jana pełniącego tam funkcję policjanta. Wiodło im się tam bardzo dobrze, ponieważ dziadek miał dobrze płatną pracę, a i tereny, na których mieszkali, były bardzo piękne. Sielskie dzieciństwo mojej babci przerwała II wojna światowa, która zburzyła spokój wielu rodzin polskich. Wówczas to pradziadek dostał powołanie do wojska i musiał opuścić swoją rodzinę. Tymczasem prababcia została z trojgiem dzieci (moją babcią i dwoma braćmi) w Opsie. Kontakt ich z moim pradziadkiem Janem urwał się w czasie działań wojennych. Wtedy to zaczęły się masowe wywózki Polaków mieszkających na terenach wschodnich Polski do Rosji, na Syberię. Los ten dotknął również moją babcię, która w połowie kwietnia 1940 roku, będąc pięcioletnim dzieckiem wraz z matką Marią Torchała oraz dwoma braćmi Januszem i Marianem zostali wywiezieni jako element wrogi ustroju sowieckiego na zesłanie do północnego Kazachstanu. Nie pozwolono im wiele zabrać ze swojego dobytku, skierowano ich do wagonów, w których przewożono bydło i w takich warunkach jechali kilka tygodni do wsi Dubrowna rejon Marmludzki w północnym Kazachstanie. Zamieszkali tutaj u rodziny rosyjskiej. Moja prababcia pracowała przy budowie torów, często musiała również rozładowywać wagony z różnym towarem. Było jej bardzo ciężko z trojgiem dzieci, tym bardziej, że panowały tam bardzo trudne warunki klimatyczne (mróz ok. 40 C). Brakowało wszystkim żywności, chleb wydzielany był na kartki. We wsi Dubrowna rodzina mojej babci przebywała do czerwca 1944 roku. Tam warunki ich życia jeszcze bardziej pogorszyły się. Niskie temperatury osłabiały ludzi, bieda, ubóstwo, brak żywności dziesiątkowały Polaków przebywających na tych terenach. Pozostały tam ogromne cmentarze naszych rodaków, którym nie dane było wrócić do ojczyzny. Moja babcia będąc małym dzieckiem musiała ciężko pracować na państwowych plantacjach oraz przy pasieniu bydła (często osiem godzin dziennie). Również bracia babci 21
22 byli zatrudniani do różnych ciężkich prac w polu. Ustawiczny brak żywności, skrajne warunki bytowe powodowały, iż bardzo często zapadali na różne choroby. Malaria, tyfus plamisty, kurza ślepota bardzo często wyniszczały organizmy wywiezionych Polaków. W czerwcu 1944 moją prababcię Marię wraz z dziećmi wywieziono dalej w rejon Karagandy. Tutaj przebywali do 1946 roku. Ten ostatni etap ich wędrówki należał do najcięższych. Cała rodzinna mieszkała na terenie rozległego stepu w niewielkiej ziemiance, w której mieszkało kilka rodzin polskich. Kiedy śnieg zasypał wejście, nie można było się z niej wydostać. Warunki życia stawały się nie do zniesienia. Wielu Polaków chorowało i umierało w stepie. Również rodzinę mojej babci dopadały różnego typu choroby, między innymi tyfus plamisty, ale jakoś dzięki ogromnej wierze mojej prababci Marysi i jej sile woli udało się całej rodzinnie z tego wyjść i doczekać szczęśliwie możliwości powrotu do Polski w czerwcu 1946 roku. Ze wspomnień mojej babci Wandy Konckiej wynika, iż najtrudniej było całej rodzinie przeżywać na obczyźnie święta, szczególnie zaś Święta Bożego Narodzenia. Z dala od najbliższych, od ojczyzny. Tak oto wspomina Wigilię 1941 roku w Kazachstanie. Święta Bożego Narodzenia, a z nimi i wigilia to najbardziej rodzinna uroczystość w polskich domach. Rodziny gromadzą się przy stole, by złożyć sobie życzenia z okazji Święta Narodzenia Chrystusa. Jakże w innych warunkach przyszło świętować tę wigilijną uroczystość polskim zesłańcom z Brasławszczyzny w dalekim Kazachstanie w 1941 r. Przez sześć długich lat zesłania, wszystkie święta Bożego Narodzenia znikały z mojej pamięci. Wszystkie one były bowiem jednakie. Kobiety Polki, bo one stanowiły większość zesłańców, jak w każdy inny dzień szły do pracy. Dzieci zaś biegały z baraków w kolejki po chleb lub zupę na kartki. Dni świąteczne niczym więc nie różniły się od pozostałych dni na zesłaniu. Wigilia 1941 roku wyjątkowo utkwiła mi w pamięci, gdyż był to czas nadziei na powrót z więzień i łagrów ojców i bliskich. Tamtą wigilię zapamiętałam również dlatego, że świętowaliśmy ją w towarowym, bydlęcym wagonie, na dalekiej bocznicy klejowej stacji Atbasar, Akmolińskiej Obłasti. Wagon towarowy zwyczajny, jak w Związku Sowieckim służący do transportu więźniów i zesłańców. Prycze drewniane po obydwu stronach wagonu, na środku piecyk metalowy, okrągły. Drzwi odsuwane na rolkach stale w zimie przymarzały. Do otwierania ich służył łom żelazny, zresztą skradziony. Po wielokrotnych uderzeniach łomem w drzwi, rolki przesuwały się, co umożliwiało częściowe ich odemknięcie. W takich warunkach mieszkało w czasie surowe zimy pięć kobiet polskich z dziećmi. Dziewięcioro dzieci: najstarsze miało czternaści lat, najmłodsze trzy lata. Zima, jak to w Kazachstanie, w grudniu mróz niemal stale w granicach trzydziestu stopni. Jak wspomniałam w wagonie był piecyk okrągły, metalowy, na który z trudem można było ustawić dwa garnki, aby coś ugotować. Kobiety z wagonu kupiły na bazarze przemarzniętą na kość kapustę i gotowały ja na piecyku. W poświacie palącego się piecyka widać było oszronione lodem łby śrub, tkwiących w deskach wagonu. Świeciły one niczym gwiazdy na firmamencie niebieskim. Te prawdziwe gwiazdy były niewidoczne. Dwa małe okienka zamarznięte, pokryte grubą warstwą lodu. Pozostałe dwa zabite deskami. Kiedy 22
23 kapusta ugotowała się, okutani we wszelakie ubrania i płaszcze zeszliśmy z prycz i zbliżyliśmy się do piecyka. Brat zapalił dwa łuczywa, wycięte z desek pryczy. Kobiety składały sobie i dzieciom życzenia. Nie pamiętam, żeby którakolwiek życzyła powrotu do wolnej Polski. To było zbyt dalekie i nierealne marzenie w tym bezkresnym, stepowym kraju. Wśród życzeń i marzeń tych zesłańców było otrzymanie miejsca w jakimkolwiek baraku, oraz powrót mężów i ojców z więzień i łagrów, lub choćby najmniejsza wiadomość o ich życiu. Rolę opłatka spełniał kawałeczek chleba, łamany na drobiny. Brat położył na skraju pryczy małą wiązkę słomy, którą gdzieś znalazł na bazarze. Wiązka tej słomy miała spełniać rolę siana pod obrusem na polskich wigilijnych stołach. Tak zapamiętał tradycję Wigilii ze swojego domu rodzinnego na Wileńszczyźnie. Po zjedzeniu kapusty, kobiety matki położyły się z dziećmi na pryczach. Otuliły swe dzieci, czym miały. Przytuliły je do siebie, by w nocy, w czasie snu nie zmarzły. Tak minął wieczór zesłańców w Atbasarze w 1941 roku. O czym mogły myśleć te usypiające kobiety wywiezione z małymi dziećmi w bezkresne stepy Kazachstanu, za to tylko, że były Polkami. Ojcowie tych dzieci do 1939 roku umacniali swą pracą i służbą państwo polskie. Niektórzy z nich, gdy przyszedł wrzesień 1939 roku, bronili Polski przed agresorami. To w świetle sowieckich praw było przestępstwem, za które trzeba było ukarać, wydziedziczyć z ojczyzny Polski, ich żony i dzieci. O jednym na pewno myślały, te usypiające matki Polki. Jak utrzymać przy życiu, te przytulone do nich dzieci? Z głębi serca błagały o to Jezusa i Ostrobramską Matkę Miłosierdzia. Czy utrzymały je przy życiu? Czy dowiozły do Polski? Nie znamy losów tych rodzin z wagonu. Dalsze przemieszczenia zesłańców rozdzieliły nas bowiem bezpowrotnie. Dla zesłańców polskich nadchodziły jeszcze cięższe miesiące i lata 1942, 1943, 1944, 1945 i 1946 roku. Lata głodu, chłodu i tyfusu, który zdziesiątkował całe rodzinny. Maciej Majcherek - wspomnienia Wandy Kąckiej 23
24 Przejażdżka po jeziorze w Bohini rok 1929 Jan i Maria Torchałowie (rok po ślubie) z przyjaciółmi (rodziny policjantów). 24
25 Rodzina : Jan, Maria Torchałowie z dziećmi: Wandą, Marianem, Januszem. Pamiątkowe zdjęcie z Wileńszczyzny Opsa sierpień 1937r. 25
26 Pamiątka z Wileńszczyzny Opsa 1937 r. Maria Torchała z dziećmi: Wandą, Januszem, Marysiem, pani Stopowa z Bohini oraz Ziembińska Stefania z córką. 26
27 Kserokopia mapy Obłasti Siewiero-Kazachstańskiej, na której zaznaczone są miejscowości, do których wywieziona została Maria Torchała z dziećmi z Opsy (Wileńszczyzna) r. 27
Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan
Trzebinia - Moja mała ojczyzna Szczepan Matan Na świecie żyło wielu ludzi, których losy uznano za bardzo ciekawe i zamieszczono w pięknie wydanych książkach. Zdarzało się też to w gminie Trzebina, gdzie
Bardziej szczegółowoGałąź rodziny Zdrowieckich Historię spisał Damian Pietras
Gałąź rodziny Zdrowieckich Historię spisał Damian Pietras Wszystkie informacje dotyczące tej pracy pochodzą od mojej babci Józefy (córki Józefa) i mojej mamy (wnuczki Józefa). Wszystko zaczęło się w Kociubińcach,
Bardziej szczegółowo"[...] Rodzice starali się utrzymywać w tajemnicy przed dziećmi to, co było troską dorosłych."
"[...] Rodzice starali się utrzymywać w tajemnicy przed dziećmi to, co było troską dorosłych." Uczniowie: Co zapamiętała Pani z 8 grudnia 1939 roku? Emilia Zdrojowa: Tego dnia poranek był mroźny. Do wielu
Bardziej szczegółowoZ wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.
Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej 29.01.2017r. - 04.02.2017r. Dzień I - 29.01.2017r. O północy przyjechałam do Berlina. Stamtąd FlixBusem pojechałam do Hannoveru. Tam już czekała na mnie
Bardziej szczegółowo2014 rok Rok Pamięci Narodowej
2014 rok Rok Pamięci Narodowej I. 100 rocznica wybuchu I wojny światowej I wojna światowa konflikt zbrojny trwający od 28 lipca 1914 do 11 listopada 1918 pomiędzy ententą, tj. Wielką Brytania, Francją,
Bardziej szczegółowo4 września 1939 (poniedziałe k)
Wojna obronna 1939 https://1wrzesnia39.pl/39p/kalendarium-1/8872,4-wrzesnia-1939-poniedzialek.html 2019-09-26, 13:11 4 września 1939 (poniedziałe k) Wydarzenia Mordy na ludności cywilnej Częstochowy i
Bardziej szczegółowoDwa kwiaty. Historia dwóch sióstr
Dwa kwiaty Historia dwóch sióstr Moje dwie praprababcie Jest to historia dwóch sióstr, których wojenne losy były tak różne. Jedna z nich to Tatiana, której rodzina nie była na bieżeństwie. Druga to Tekla,
Bardziej szczegółowow czasie powstania pseudonim rocznik Lasek 1922 stopień powstańczy biogram data wywiadu starszy strzelec - 2008-06-11
Bogdan Rokicki formacja Batalion Kiliński, 3. kompania dzielnica Śródmieście Północne w czasie powstania pseudonim rocznik Lasek 1922 stopień powstańczy biogram data wywiadu starszy strzelec - 2008-06-11
Bardziej szczegółowoVIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO
VIII TO JUŻ WIESZ! ĆWICZENIA GRAMATYCZNE I NIE TYLKO I. Proszę wybrać odpowiednie do rysunku zdanie. 0. On wsiada do autobusu. On wysiada z autobusu. On jedzie autobusem. 1. On wsiada do tramwaju. On
Bardziej szczegółowoVIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz
VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz 19 grudnia 2017 r. odbyło się podsumowanie VIII edycji konkursu literackiego Mały Pisarz w SP nr 11 w Kielcach. Wzięły w nim udział dwie uczennice naszej
Bardziej szczegółowo20 czerwca 2015 roku. Na czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej.
1 20 czerwca 2015 roku Na szlaku Polski Walczącej Na 19-20 czerwca zaplanowaliśmy rajd pieszy do Legionowa szlakiem Armii Krajowej. Biwakowaliśmy w Szkole Podstawowej im. AK w Jabłonnie, w której gościliśmy
Bardziej szczegółowoJan Draheim, burmistrz Gębic w latach 1919 1932
Jan Draheim, burmistrz Gębic w latach 1919 1932 Jan Draheim urodził się 21 czerwca 1873 r. w Kamionku jako jedno z siedmiorga dzieci Szczepana i Pelagii (z Krugerów) Draheimów. Dnia 16 kwietnia 1884 r.,
Bardziej szczegółowoRODZINA JAKUBOWSKICH
RODZINA JAKUBOWSKICH Opowiada historię rodziny Jakubowskich ze wsi Skotniki Dolne uhonorowanych medalem Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata Projekt IPN ma na celu przybliżenie uczniom i nauczycielom historii
Bardziej szczegółowoAkcja Rodacy Bohaterom we Lwowie Marzec 2012
Akcja Rodacy Bohaterom we Lwowie Marzec 2012 Na koniec marca 2012 kolejny raz odwiedziliśmy naszych przyjaciół ze Lwowa. Tym razem jednak paczki nie wyruszyły z naszego biura. Miejscem zbiórki była stolica
Bardziej szczegółowoLista mieszkańców Gminy Rzgów poległych, pomordowanych, walczących, więzionych, represjonowanych, zaginionych w latach II wojny światowej
Lista mieszkańców Gminy Rzgów poległych, pomordowanych, walczących, więzionych, represjonowanych, zaginionych w latach II wojny światowej L.p. Nazwisko i imię Miejsce zamieszkania Data i miejsce śmierci
Bardziej szczegółowoROK HISTORII NAJNOWSZEJ
Niech Ŝywa pamięć o przeszłości trwa w naszych sercach. Pamiętajmy, iŝ Ŝyjemy w kraju o wspaniałej i trudnej historii. Pamiętajmy teŝ, iŝ uczymy się w szkole związanej z historią naszej ojczyzny. ROK HISTORII
Bardziej szczegółowoProjekt Edukacyjny Gimnazjum Specjalne w Warlubiu. Kto ty jesteś Polak mały
Projekt Edukacyjny Gimnazjum Specjalne w Warlubiu Kto ty jesteś Polak mały Miejsca Pamięci Narodowej w okolicach Warlubia WARLUBIE- CMENTARZ PARAFIALNY mogiła żołnierzy W mogile pochowano 37 nieznanych
Bardziej szczegółowoJanusz Korczak, właściwie Henryk Goldszmit, ps. Stary Doktor lub pan doktor (ur. 22 lipca 1878 w Warszawie, zm. około 6 sierpnia 1942 w komorze
Janusz Korczak, właściwie Henryk Goldszmit, ps. Stary Doktor lub pan doktor (ur. 22 lipca 1878 w Warszawie, zm. około 6 sierpnia 1942 w komorze gazowej obozu zagłady w Treblince) polski pedagog, publicysta,
Bardziej szczegółowoDom Ani Mój dom znajduje się w niewielkiej wsi 20km od Ostródy. Dla mnie jest miejscem niezwykłym, chyba najwspanialszym na świecie. To z nim wiążą się moje przeżycia z dzieciństwa, gdyż mieszkam tu od
Bardziej szczegółowo"Nigdy niczego takiego nie widziałam". Mord i pożoga
Martyrologia wsi polskich (nowy) http://martyrologiawsipolskich.pl/mws/zbiory/multimedia/relacje-swiadkow/54214,quotnigdyniczego-takiego-nie-widzialamquot-mord-i-pozoga-we-wsi-bucyki-gm-grzym.html 2019-01-13,
Bardziej szczegółowoBolesław Formela ps. Romiński. Poseł na sejm II RP w latach
Bolesław Formela ps. Romiński Poseł na sejm II RP w latach 1935-38 Data i miejsce narodzin: - 02 XI 1903 Miłoszewo Data i miejsce śmierci - 24 IX 1944 Tłuczewo Ukończył Państwowe Gimnazjum Klasyczne im.
Bardziej szczegółowoSkrajne ubóstwo. 2717 rodzin włączonych do projektu. 33% z nich to rodziny dotknięte chorobą. żyje w skrajnym ubóstwie. bądź niepełnosprawnością.
Skrajne ubóstwo 2717 rodzin włączonych do projektu żyje w skrajnym ubóstwie. 33% z nich to rodziny dotknięte chorobą bądź niepełnosprawnością. tyle, co na papierosy 66% rodzin włączonych do Paczki w 2013
Bardziej szczegółowoHistorie Mariańskich. Kapliczek
Historie Mariańskich Kapliczek Spotkanie z panią Kazimierą Kalis Kazimiera Danuta Kalis -fundatorka kapliczki urodziła się 25.11.1964r. w Chocianowie (woj. dolnośląskie). Ukończyła studia pielęgniarskie
Bardziej szczegółowoInstytut Pamięci Narodowej
Napaść na Polskę - wrzesień 1939 roku Strony 1/28 Galeria zdjęć Spalony polski samolot, efekt niemieckiego bombardowania. Żołnierze niemieccy obalają słup graniczny na granicy polsko-niemieckiej. Strony
Bardziej szczegółowoViolet Otieno Catherine Groenewald Aleksandra Migorska Polish Level 4
Wakacje u babci Violet Otieno Catherine Groenewald Aleksandra Migorska Polish Level 4 Odongo i Apiyo mieszkali z ojcem w mieście. Nie mogli doczekać się wakacji nie tylko dlatego, że w czasie wakacji szkoła
Bardziej szczegółowoPrezentacja poświęcona Powstańcowi Warszawskiemu panu Szczepanowi Madejowi, ostatniemu kierowcy wozu pancernego Kubuś, zasłużonemu mieszkańcowi
Prezentacja poświęcona Powstańcowi Warszawskiemu panu Szczepanowi Madejowi, ostatniemu kierowcy wozu pancernego Kubuś, zasłużonemu mieszkańcowi miasta Piastów. Szczepan Madej Urodzony 17 października 1920
Bardziej szczegółowoMoje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii
Moje pierwsze wrażenia z Wielkiej Brytanii Polska Szkoła Sobotnia im. Jana Pawla II w Worcester Opracował: Maciej Liegmann 30/03hj8988765 03/03/2012r. Wspólna decyzja? Anglia i co dalej? Ja i Anglia. Wielka
Bardziej szczegółowoPO M N IK I ŚW IA D K A M I H ISTO R II
PO M N IK I ŚW IA D K A M I H ISTO R II Krężnica Jara, jak tysiące innych miejscowości, ma swoje dowody tragicznej historii. Do nich należą krzyże, pomniki i groby poległych w walce o wolność Ojczyzny.
Bardziej szczegółowoZwiedziliśmy również rodzinny dom błogosławionej i uczestniczyliśmy we Mszy świętej odprawionej tamtejszej kaplicy.
W dniu 18 listopada 2018 roku uczniowie trzecich klas gimnazjalnych i ósmych klas szkoły podstawowej uczestniczyli w pielgrzymce do sanktuarium bł. Karoliny Kózkówny w Zabawie k. Tarnowa patronki młodzieży.
Bardziej szczegółowoMateriały są dostępne na licencji Creative Commons BY-SA 3.0 Polska
,,Mając trzy lata... Dnia 30 maja miałyśmy okazje przeprowadzić wywiad z Panem Januszem Jezierskim. Mężczyzna mając trzy lata został wysiedlony wraz z całą rodziną z Jarocina do Warszawy. Czy pamięta Pan
Bardziej szczegółowoViolet Otieno Catherine Groenewald Aleksandra Migorska polsk nivå 4
Wakacje u babci Violet Otieno Catherine Groenewald Aleksandra Migorska polsk nivå 4 Odongo i Apiyo mieszkali z ojcem w mieście. Nie mogli doczekać się wakacji nie tylko dlatego, że w czasie wakacji szkoła
Bardziej szczegółowoAKCJA SPOŁECZNO-EDUKACYJNA ŻONKILE 19 IV 1943 ROCZNICA POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM
19 IV 1943 ROCZNICA POWSTANIA W GETCIE WARSZAWSKIM GETTO WARSZAWSKIE I POWSTANIE W GETCIE WARSZAWSKIM Utworzenie getta: W 1940 r. Niemcy ogrodzili murem część centrum Warszawy i stłoczyli tam prawie pół
Bardziej szczegółowoKATYŃ OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA
KATYŃ OCALIĆ OD ZAPOMNIENIA Wydawnictwo okolicznościowe z okazji 70. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Biogram podporucznika Wojska Polskiego Zenona Rymaszewskiego Opracowany przez Dariusza Łukaszewicza nauczyciela
Bardziej szczegółowoSprawiedliwi regionu świętokrzyskiego - rodzina Lechów z gminy Kije udzielała pomocy Żydom w 1943r.
Sprawiedliwi regionu świętokrzyskiego - rodzina Lechów z gminy Kije udzielała pomocy Żydom w 1943r. Ostatni świadek mordu Żydów na Wólce w czerwcu 1943 roku. Jan Lech ur. 5 listopada 1929 roku. W trakcie
Bardziej szczegółowoPani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku
Pani Janina Rogalska urodziła się 16 listopada 1915 roku w Alwerni. Przez prawie całe swoje dorosłe życie mieszkała w rodzinnej miejscowości w Rynku przy ulicy Korycińskiego. Była tutejszym nauczycielem,
Bardziej szczegółowoW MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!
W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy
Bardziej szczegółowoKONKURS HISTORYCZNY HISTORIA MOJEJ MAŁEJ OJCZYZNY. WSPOMNIENIA O ŻOŁNIERZACH SZP-ZWZ-AK INSPEKTORATU ZAMOŚĆ ORAZ ICH POWOJENNE LOSY
KONKURS HISTORYCZNY HISTORIA MOJEJ MAŁEJ OJCZYZNY. WSPOMNIENIA O ŻOŁNIERZACH SZP-ZWZ-AK INSPEKTORATU ZAMOŚĆ ORAZ ICH POWOJENNE LOSY WIESŁAWA OCHNIOWSKA- NIEZNANA HISTORIA Złojec, maj 2018r. 1 Dzień dobry.
Bardziej szczegółowo70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej
70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej, 11/05/2015 13:45, autor: Redakcja Bielawa Podobnie jak w całym kraju, tak i w Bielawie, 8 maja odbyły się obchody upamiętniające 70. rocznicę zakończenia II
Bardziej szczegółowoCzy na pewno jesteś szczęśliwy?
Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się
Bardziej szczegółowoStruktura narodowościowa ludności Polski, Wolnego Miasta Gdańska oraz wschodnich obszarów Niemiec w latach 1931-1939
Spis treści str. 10 str. 12.12 str. 20 sir. 21 Wprowadzenie Wstęp Struktura narodowościowa ludności Polski, Wolnego Miasta Gdańska oraz wschodnich obszarów Niemiec w latach 1931-1939 Struktura narodowościowa
Bardziej szczegółowo_Karta pracy do biografii oraz materiałów źródłowych dotyczących Maksymiliana Marii Kolbego
_Karta pracy do biografii oraz materiałów źródłowych dotyczących Maksymiliana Marii Kolbego Magdalena Bogdan Ćwiczenie nr Przeczytaj biografię Maksymiliana Kolbego i uzupełnij zdania: Maksymilian Maria
Bardziej szczegółowoNarodowe Czytanie Stefan Żeromski Przedwiośnie
Narodowe Czytanie 2018 Stefan Żeromski Przedwiośnie Stefan Żeromski Żeromski urodził się 14 X 1864 roku w Strawczynie pod Kielcami, w patriotycznej szlacheckiej rodzinie. Trudna sytuacja materialna, częste
Bardziej szczegółowoHektor i tajemnice zycia
François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała
Bardziej szczegółowoSPIS ZAWARTOŚCI TECZKI >
1 SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI >. Q ^ :. U 0 ^ ę ^,... I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora 1./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora *'»» "II. Materiały uzupełniające relację III./l.
Bardziej szczegółowoSzczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.
Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano
Bardziej szczegółowoProjekt edukacyjny Szkoła dziedzictwa
Projekt edukacyjny Szkoła dziedzictwa Wielokulturowy Swarzędz ludzie i miejsca Gimnazjum nr 3 im. Polskich Noblistów w Swarzędzu Swarzędz przez wieki był miastem wielokulturowym, gdzie dość zgodnie żyły
Bardziej szczegółowoW dniach r. w Sankt Petersburgu odbył się I Światowy
W dniach 30. 10 05.11. 2011 r. w Sankt Petersburgu odbył się I Światowy Festiwal Języka Rosyjskiego. Polskę reprezentowało czterech dyrektorów szkół ponadgimnazjalnych, w tym pan dyrektor Marian Klecha,
Bardziej szczegółowo04 marca Inna rzeczywistość
04 marca 2016 Inna rzeczywistość Ile razy był Pan na misji? I jak to się stało, że Pan wyjechał?służąc w kraju podróżowałem po różnych częściach polski. Służyłem w różnych jednostkach. Byłem bardzo ambitny,
Bardziej szczegółowoW środę 1 października 2014r. wybraliśmy się na wycieczkę do Muzeum Stutthof w Sztutowie. Wzięło w niej udział razem około 55 uczniów z naszej klasy
W środę 1 października 2014r. wybraliśmy się na wycieczkę do Muzeum Stutthof w Sztutowie. Wzięło w niej udział razem około 55 uczniów z naszej klasy i klasy 3D, nasz wychowawca, nauczyciel historii pan
Bardziej szczegółowoWspomnienie, w setną rocznicę urodzin, Boczkowski Feliks (1909-1942), mgr praw i ekonomii
Historia Grabowca, Feliks Boczkowski 1 Wspomnienie, w setną rocznicę urodzin, Boczkowski Feliks (1909-1942), mgr praw i ekonomii Chłopak ze wsi, radca z Warszawy, więzień z Oświęcimia w pamięci naszej
Bardziej szczegółowoKrystyna Siedlecka. z domu. Cichocka
Krystyna Siedlecka z domu Cichocka Krystyna Cichocka Jedyna córka Marianny i Bolesława Cichockich, urodziła się 25 X 1933 r. w Warszawie. 5-letnia Krysia 3 4-letnia Krysia 4 Dzieciństwo Do września 1944
Bardziej szczegółowo-w Wprowadzenie 12 Wstęp
Spis treści -w Wprowadzenie 12 Wstęp str. 12 str. 20 str. 21 Struktura narodowościowa ludności Polski, Wolnego Miasta Gdańska oraz wschodnich obszarów Niemiec w latach 1931-1939 Struktura narodowościowa
Bardziej szczegółowoChwila medytacji na szlaku do Santiago.
Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Panie, chcę dobrze przeżyć moją drogę do Santiago. I wiem, że potrzebuje w tym Twojej pomocy. cucopescador@gmail.com 1. Każdego rana, o wschodzie słońca, będę się
Bardziej szczegółowoDzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.
Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.
Bardziej szczegółowoUmiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. (1 J 4,11) Droga Uczennico! Drogi Uczniu!
Droga Uczennico! Drogi Uczniu! Jesteś już uczniem i właśnie rozpoczynasz swoją przygodę ze szkołą. Poznajesz nowe koleżanki i nowych kolegów. Tworzysz razem z nimi grupę klasową i katechetyczną. Podczas
Bardziej szczegółowoWojenne losy mojej rodziny (Julia i Agnieszka Chowaoskie)
Wojenne losy mojej rodziny (Julia i Agnieszka Chowaoskie) Wojenne losy mojej rodziny są cząstką historii polskich Kresów. Chcę ocalid od zapomnienia dzieje mojego dziadka i pary pradziadków ze strony mamy
Bardziej szczegółowoInstytut Pamięci Narodowej - Poznań
Instytut Pamięci Narodowej - Poznań Źródło: http://poznan.ipn.gov.pl/pl7/edukacja/edukacja-poznan/spotkania-z-historia/37700,90-urodziny-pulkownika-jana-gorski ego-poznan-18-kwietnia-2012.html Wygenerowano:
Bardziej szczegółowoSPIS ZAWARTOŚCI TECZKI
1 SPIS ZAWARTOŚCI TECZKI I./l. Relacja I./2. Dokumenty ( sensu stricto) dotyczące relatora I./3. Inne materiały dokumentacyjne dotyczące relatora II. Materiały uzupełniające relację - III./l. Materiały
Bardziej szczegółowoPOWSTANIE WARSZAWSKIE
POWSTANIE WARSZAWSKIE Powstanie Warszawskie było największą akcją zbrojną w okupowanej przez Niemców Europie, zorganizowaną przez Armię Krajową w ramach akcji BURZA. Planowane na kilka dni, trwało ponad
Bardziej szczegółowoWarszawa 2012. A jednak wielu ludzi
Warszawa 2012 A jednak wielu ludzi Nazywam się Tadeusz Wasilewski, urodziłem się 15 sierpnia 1925 roku w Warszawie. W 1934 roku wstąpiłem do 175 drużyny ZHP, której dowódcą był harcmistrz Wrzesiński. W
Bardziej szczegółowoŻycie Konstantego Bajko
Życie Konstantego Bajko Dnia 6 marca 1909 roku w Białowieży na świat przychodzi Konstanty Bajko. Pochodził z chłopskiej, białoruskiej rodziny, syn Potapa i Marii, posiadał polskie obywatelstwo. 1915-1921-Bieżeństwo,
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT. JAKUB U LABANA 10. JAKUB U LABANA
JAKUB U LABANA 46 Rebeka wysłała syna Jakuba do swojego brata. Izaak z Rebeką nie chcieli również, aby ich syn ożenił się z Kananejką czyli taką kobietą, która nie była z ich narodu i mieszkała w Kanaanie.
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT. GŁÓD W KANAAN 13. GŁÓD W KANAAN
GŁÓD W KANAAN 63 W Kanaanie panował głód tak samo jak w Egipcie. Wtedy Jakub powiedział do swoich synów: - Idźcie do Egiptu i kupcie nam trochę jedzenia. Wyruszyli więc wszyscy synowie Jakuba do Egiptu
Bardziej szczegółowoWykonały: Ania Jankowska Karolina Kolenda Dominika Łubian
Wykonały: Ania Jankowska Karolina Kolenda Dominika Łubian Wydawałoby się, że każdy miał dzieciństwo, krótsze, dłuższe, kolorowe lub mniej. Dla nie jednego tamtejszego dziecka skończyło się ono jednak bezpowrotnie
Bardziej szczegółowoRozległa kraina o powierzchni ponad km², jest 30 razy większa od Polski. Panuje tu surowy klimat, a temperatura osiąga nawet C.
Rozległa kraina o powierzchni ponad 10 000 000 km², jest 30 razy większa od Polski. Panuje tu surowy klimat, a temperatura osiąga nawet -50 0 C. Syberia rozciąga się tysiące kilometrów za Uralem aż do
Bardziej szczegółowoSIEDMIU ŚPIĄCYCH KOLOROWANKA. Opowiadania dla dzieci na podstawie Koranu. pokoloruj. obrazki. polskawersja: naukapoprzezzabawe.wordpress.
SIEDMIU ŚPIĄCYCH KOLOROWANKA Opowiadania dla dzieci na podstawie Koranu pokoloruj obrazki polskawersja: naukapoprzezzabawe.wordpress.com Działo się to około roku 250, za czasów panowania rzymskiego króla
Bardziej szczegółowoStary Testament, Gedeon 21. GEDEON
GEDEON 117 Nastał czas, że ziemie Izraela zaczęli najeżdżać Midiańczycy. Byli to ludzie, którzy niszczyli wszystko, co zasiali Izraelici oraz ziemię po której przechodzili. Izraelici zaczęli chować się
Bardziej szczegółowoMateriały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form
Materiały wypracowane w ramach projektu Szkoła Dialogu - projektu edukacyjnego Fundacji Form Nasze zajęcia w ramach Szkoły Dialogu odbyły się 27 i 28 kwietnia oraz 26 i 27 maja. Nauczyły nas one sporo
Bardziej szczegółowoOgólnopolski Konkurs Aktywny zuch, harcerz i uczeń w szkole II edycja r r.
Klasa 2A Ogólnopolski Konkurs Aktywny zuch, harcerz i uczeń w szkole II edycja 19.01. 2016 r. - 19.06. 2016 r. KARTA PRACY 2a ZADANIE 2 - Mapa pamięci o miejscach i bohaterach stworzenie mapki z zaznaczeniem
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT. ŻONA DLA IZAAKA 8. ŻONA DLA IZAAKA
ŻONA DLA IZAAKA 34 Pamiętamy, że Pan Bóg obiecał Abrahamowi i Sarze, że pomimo że są w starym wieku będą mieli syna. O oznaczonym czasie, przepowiedzianym przez Pana Boga narodził się Izaak. Abraham bardzo
Bardziej szczegółowoPYTANIA SIĘ MNOŻYŁY: JAK ZACZĄĆ? KTÓRĄ DROGĘ WYBRAĆ? KOGO ZAANGAŻOWAĆ? JAK ZACHĘCIĆ POZOSTAŁYCH? MY NA POCZĄTKU DROGI
PYTANIA SIĘ MNOŻYŁY: JAK ZACZĄĆ? KTÓRĄ DROGĘ WYBRAĆ? KOGO ZAANGAŻOWAĆ? JAK ZACHĘCIĆ POZOSTAŁYCH? MY NA POCZĄTKU DROGI OPRACOWANIE PLANU STARALIŚMY SIĘ ZACHĘCIĆ DO GRY MŁODZIEŻ Z NASZEJ I OKOLICZNYCH SZKÓŁ.
Bardziej szczegółowoDostarczenie uczniom wiedzy na temat kultury żydowskiej Przekazanie wiedzy na temat Holocaustu
Dostarczenie uczniom wiedzy na temat kultury żydowskiej Przekazanie wiedzy na temat Holocaustu Uczestniczyliśmy w dodatkowych zajęciach na temat historii i kultury Żydów. Wzięliśmy udział w obchodach Międzynarodowego
Bardziej szczegółowo.htit\ f -i**- J OŚRODEK BRAMA GRODZKA
.htit\ f -i**- J OŚRODEK BRAMA GRODZKA TEATR NN Historia jednego życia Miejsce, które widać na sąsiedniej fotografii znajduje się w samym centrum Lublina. Nie wyróżnia się niczym szczególnym i nie zwraca
Bardziej szczegółowoArchiwum Pełne Pamięci IPN GD 536/121
Archiwum Pełne Pamięci https://archiwumpamieci.pl/app/pamietamy/11461,ipn-gd-536121.html 2019-08-28, 23:56 IPN GD 536/121 PRZEKAZUJĄCY: WŁADYSŁAW FILAR W dniu 14 listopada 2018 r. podczas sporządzania
Bardziej szczegółowoSTARY TESTAMENT. ŻONA DLA IZAAKA 8. ŻONA DLA IZAAKA
ŻONA DLA IZAAKA 35 Pamiętamy, że Pan Bóg obiecał Abrahamowi i Sarze, że pomimo że są w starym wieku będą mieli syna. O oznaczonym czasie, przepowiedzianym przez Pana Boga narodził się Izaak. Abraham bardzo
Bardziej szczegółowoZnalazłem moje miejsce w Polsce Roztocze-Zwierzyniec-Wywłoczka. Marcin Kroczak Klasa VI
Znalazłem moje miejsce w Polsce Roztocze-Zwierzyniec-Wywłoczka Marcin Kroczak Klasa VI Roztocze Roztocze Roztocze Roztocze Konik polski W Roztoczańskim Parku Narodowym istnieje hodowla koników polskich.
Bardziej szczegółowomusimy zatem wiedzieć policzyć dokładnie zawołać po imieniu opatrzyć na drogę Zbigniew Herbert
IDEA Ośrodek Badań nad Totalitaryzmami im. Witolda Pileckiego służy pogłębieniu refleksji nad polskim doświadczeniem konfrontacji z dwoma totalitaryzmami nazistowskim i komunistycznym. Został powołany
Bardziej szczegółowoTranskrypcja wywiadu z: p. Przemysławem Namsołkiem
Transkrypcja wywiadu z: p. Przemysławem Namsołkiem Wywiad przeprowadziły: Magdalena Weltz Grażyna Niemyjska Fotografia: Justyna Witalis Transkrypcja: Judyta Warzecha 1 -Niech Pan opowie o sobie. Skąd korzenie
Bardziej szczegółowo11 Listopada. Przedszkole nr 25 ul. Widok Bielsko-Biała
11 Listopada Listopad to dla Polski niebezpieczna pora- pisał St. Wyspiański w " Nocy Listopadowej" w 1904r. Kilka lat później okazało się, że listopad może być dla Polski szczęśliwy. 11 listopada 1918r,
Bardziej szczegółowoRODZINA KOWALÓWKÓW. Odcinek: Opowieść rodzinna, którą warto ocalić od zapomnienia. (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego)
RODZINA KOWALÓWKÓW (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego) Odcinek: Opowieść rodzinna, którą warto ocalić od zapomnienia SCENARIUSZ: Dominika Kowalówka Uczennica I kl. gimnazjum Szkolnego
Bardziej szczegółowoNalot bombowy na Wieluń 1 września
Nr 7/2016 30 08 16 Nalot bombowy na Wieluń 1 września 1939 r. Autor: Bogumił Rudawski (IZ) We wczesnych godzinach porannych 1 września 1939 r. lotnictwo niemieckie przeprowadziło atak bombowy na Wieluń
Bardziej szczegółowo26 Pułk Artylerii Lekkiej im. Króla Władysława IV
26 Pułk Artylerii Lekkiej im. Króla Władysława IV Początki 26. pułku artylerii lekkiej sięgają utworzenia tego pułku, jako 26. pułku artylerii polowej w którego składzie były trzy baterie artyleryjskie
Bardziej szczegółowoAlwernia. Moja Mała Ojczyzna. Opracowała: Karolina Hojowska
Alwernia Moja Mała Ojczyzna Opracowała: Karolina Hojowska Nazywam się Karolina Hojowska, mam trzynaście lat i mieszkam w Alwerni. Tutaj też chodzę do Szkoły Podstawowej, jestem uczennicą klasy szóstej.
Bardziej szczegółowoObóz odbywał się od 6 do 28 lipca i z naszej szkoły pojechały na niego dwie uczennice. 5.07.2011 r. (wtorek)
Moscovia letni obóz językowy dla ludzi niemalże z całego świata. Wyjazd daje możliwość nauki j. rosyjskiego w praktyce, a także poznania ludzi z różnych stron świata. Obóz odbywał się od 6 do 28 lipca
Bardziej szczegółowoDowódcy Kawaleryjscy
Zbigniew Dymitr Dunin-Wąsowicz ur. 14 października 1882 w Brzeżanach, poległ 13 czerwca 1915 prowadząc szarżę pod Rokitną) polski dowódca wojskowy, rotmistrz Legionów Polskich. Po ukończeniu korpusu kadetów
Bardziej szczegółowoSzkoła Podstawowa nr2 im. Fryderyka Chopina Leśna , Małkinia Górna. Numer 25 04/18 PROJEKTU
Szkoła Podstawowa nr2 im. Fryderyka Chopina Leśna15 07-320, Małkinia Górna Numer 25 04/18. ORGANIZATOR PROJEKTU PARTNER. Polska The Times Numer 25 04/2018 Strona 2 Języki obce są bardzo potrzebne w życiu
Bardziej szczegółowoPrzedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-
Przedstawienie Agata od kilku dni była rozdrażniona. Nie mogła jeść ani spać, a na pytania mamy, co się stało, odpowiadała upartym milczeniem. Nie chcesz powiedzieć? mama spojrzała na nią z troską. Agata
Bardziej szczegółowoJarosławiu, w murach którego mieści się obecnie I Liceum Ogólnokształcące im. Mikołaja Kopernika w Jarosławiu.
Kazimierz Józef Michalski, syn Michała i Aleksandry ze Stelmachniewiczów, urodził się 29 lutego 1908 r. w Sieniawie. Tam uczęszczał do Szkoły Powszechnej i tam spędził lata dzieciństwa. Następnie ukończył
Bardziej szczegółowoAndrzej Olaszek. Piastowski Słownik Biograficzny
Andrzej Olaszek Piastowski Słownik Biograficzny Mieszkaniec Piastowa od urodzenia. Aktywny działacz harcerstwa w Piastowie. Działacz Koła Seniorów przy Harcerskiej Izbie Pamięci. Współtwórca Harcerskiej
Bardziej szczegółowo08 kwietnia Los tak chciał
08 kwietnia 2016 Los tak chciał Skąd pomysł na zawodową służbę w wojsku? Nigdy nie planowałem wiązania swojego życia ze służbą wojskową. Ze względów pragmatycznych postanowiłem zgłosić się na ochotnika
Bardziej szczegółowoERASMUS COVILHA, PORTUGALIA
ERASMUS COVILHA, PORTUGALIA UNIVERSIDADE DA BEIRA INTERIOR SEMESTR ZIMOWY 2014/2015 JOANNA ADAMSKA WSTĘP Cześć! Mam na imię Asia. Miałam przyjemność wziąć udział w programie Erasmus. Spędziłam 6 cudownych
Bardziej szczegółowoMartyrologia Wsi Polskich
Martyrologia Wsi Polskich Źródło: http://martyrologiawsipolskich.pl/mwp/wirtualne-mauzoleum/modul-iii-eksploatacja/fotogaleria/2514,eksploatacja-wsi-1939-1 945-fotogaleria.html Wygenerowano: Czwartek,
Bardziej szczegółowoLeśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech
Rok akademicki 2015/16 Leśnicka Łucja Kołodziej Alicja Kościelniak Stefania Bryniarski Wojciech Nazwisko i imię studenta Rok akademicki 2015/16 Nazwisko i imię studenta luucja@gmail.com a.e.kolodziej@gmail.com
Bardziej szczegółowoXVI REGIONALNY KONKURS DZIENNIKARSKI
XVI REGIONALNY KONKURS DZIENNIKARSKI Świat według ciebie. PO CO NAM PATRIOTYZM Paweł Nowak kl. Vc lat 11 Zespół Szkolno - Przedszkolny Nr 5 w Rybniku ul. Różańskiego 14a, 44-200 Rybnik Był późny wrześniowy
Bardziej szczegółowoDzieciństwo i młodość Ks. Bonawentury Metlera
Dzieciństwo i młodość Ks. Bonawentury Metlera Środowisko rodzinne Ks. Bonawentura Metler urodził się 7 lipca 1866r. we wsi Ciążeń w powiecie słupeckim w ziemi kaliskiej. Był synem Bernarda i Marii z domu
Bardziej szczegółowoMAŁA JADWINIA nr 11. o mała Jadwinia p. dodatek do Jadwiżanki 2 (47) Opracowała Daniela Abramczuk
o mała Jadwinia p MAŁA JADWINIA nr 11 Opracowała Daniela Abramczuk Zdjęcie na okładce Julia na huśtawce pochodzą z książeczki Julia święta Urszula Ledóchowska za zgodą Wydawnictwa FIDES. o Mała Jadwinia
Bardziej szczegółowoKamila Kobylarz. A oto wyróżnione prace i kilka ciekawych opracowań: Wesołych Świąt
Uczniowie klas 4-6 wykonali kartki świąteczne techniką komputerową, a do tego opisywali krótko czym dla nich jest MAGIA ŚWIĄT Nagrodzono 2 prace: Kamili Kobylarz i Zuzanny Madejskiej gratulujemy A oto
Bardziej szczegółowo