Qoutourie 2. O erpegowym stole. Chytry plan. Chłopcy Jakub ćwiek. Galeria. str. 4. słów kilka str. 2. str. 9. str. 21. str. 24. Mull-Art.

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "Qoutourie 2. O erpegowym stole. Chytry plan. Chłopcy Jakub ćwiek. Galeria. str. 4. słów kilka str. 2. str. 9. str. 21. str. 24. Mull-Art."

Transkrypt

1 Qoutourie 2 str. 4 O erpegowym stole słów kilka str. 2 Chytry plan str. 9 Chłopcy Jakub ćwiek str. 21 Nr 1/2014 Galeria str. 24 Mull-Art

2 wstęp Gdybyśmy byli gospodarką, to dawno stalibyśmy się potęgą. Kto się spodziewał, że fanzinowy przyrost stron osiągnie prawie 100%, praktycznie z miesiąca na miesiac. Ja się nie spodziewałem. A okazuje się, że ludzie piszą i czytają. Zespół klubowy się powiększa i fanzin rośnie w siłę. W tym numerze znajdziecie nowe teksty, nowych autorów, parę kontynuacji i nawet coś mojego się znalazło o grach fabularnych. Tylko się cieszyć. Poza redagowaniem tego czasopisma ruszyła kolejna moja wielka odpowiedzialność. Trzecia edycja Brwikonu stawia swoje pierwsze kroki. Przygotowania zaczynają się rozgrzewać, podział pracy zrobiony i wkrótce będą konkretne wieści. Dołączajcie do naszego Klubu, przychodźcie na spotkania, uczestniczcie w Brwikonie. Bo po jaką cholerę my to robimy, jak nie dla Was. Miłej lektury, -Michał Baniak Bańka Fanzin jest bezpłatnym, klubowym, internetowym czasopismem wydawanym przez członków Klubu Fantastyki w Brwinowie. Autorami tekstów są członkowie oraz uczestnicy spotkań Klubu Fantastyki w Brwinowie. Redaktor Naczelny: Michał Baniak Bańka Korekta: Patryk Cichy Skład: Karol Kolbus Spis treści: Dotacja na gry 1 dotacja na Gry...1 O erpegowym stole słów kilka...2 Qoutourie Rozdział I "życie z dnia na dzień...6 Chytry plan...9 O wilkołakach...12 Bestiariusz...16 Gdzie się podziały fajne gry?...17 Chłopcy Jakub ćwiek...21 Do światła Andriej Diakow...22 Joyland Stephen King...23 Galeria...24 Organizator Brwikonu, czyli Stowarzyszenie Przyjaciół Zespołu Szkół Nr 1 w Brwinowie, pod szyldem którego działa Klub Fantastyki w Brwinowie, zostało beneficjentem programu PROW, realizowanego przez Stowarzyszenie LGD Zielone Sąsiedztwo na terenie Podkowy Leśnej i Brwinowa. W ramach tzw. małego projektu przeznaczymy tys. złotych, na wyposażenie Games Roomu na Brwikon Część poniesionych wydatków zostanie nam zwrócona. Pozwoli to na zakup kilkudziesięciu gier planszowych, w które będzie można zagrać na Brwikonie 2014 oraz przyszłych spotkaniach Klubu Fantastyki w Brwinowie. Za pomysł oraz prowadzenie sprawy od początku do końca wielkie podziękowania należą się Urszuli Gajewskiej (prezes Stowarzyszenia) oraz Marzenie Sobieraj (vice prezes Stowarzyszenia). Gdzie nerd nie może, tam prezeski pośle! - Michał Słowiński

3 O erpegowym stole słów kilka Prowadzę swoje erpegi w luksusowych warunkach. Luksusem nie jest mahoniowy stół otoczony skórzanymi kanapami na marmurowej podłodze i lodówka z zimnymi napojami. Wygodą jest to, że do grania w erpegi mam oddzielne pomieszczenie i jest ono używane tylko i wyłącznie w tym celu. Nie muszę przed sesją wszystkiego rozkładać. Nie muszę też po sesji wszystkiego sprzątać. No... czasem zbiorę i wyrzucę śmieci. Ale gracze, przychodząc do mnie na sesję, wchodzą do tego samego barłogu, jaki zostawili tydzień wcześniej. Ale co jeśli Ty nie masz takiego luksusu? Przed sesją musisz się jako Mistrz Gry namęczyć, prawda? Przynieść krzesła, przygotować stół, zasypać go handoutami, donieść podręczniki i kostki, wygrzebać karty postaci i zrobić tak wiele innych bardzo istotnych rzeczy, by stworzyć na sesji coś co nazywamy wszyscy klimatem. Pewnie chcesz, bym powiedział, co na tym stole powinno się znajdować, prawda? Ale dlaczego ja mam mówić, co masz robić? Twój stół, Twój erpeg, Twoja sesja. Ja powiem, co znajduje się u mnie i może coś z tego dla siebie wyciągniesz. A może też masz taki luksus jak ja, w postaci wolnego w domu pomieszczenia, ale jeszcze go nie przystosowałeś do celów erpegowych. Jeszcze to dobre słowo, jak mówili Ból i Panik w Herkulesie. My gramy na starych fotelach przy starym stole. Praktycznie każdy z foteli z innego zestawu jeden przyniósł kolega, dwa są od babci, inny ze strychu, a jeszcze jeden się dokupiło w sklepie z meblami wiklinowymi. A stół? Taki, którego nie szkoda. Kiedy kumpel na nim bazgrze długopisem, to nie szkodzi. Taki, że jak na niego kapie świeca, to nawet się tego nie sprząta, bo to tworzy klimat. Stary, odrapany, z odchodzącą farbą stół. Jak kiedyś przybijemy do niego sztyletem mapę, to też będzie dobrze. Już wiecie jaki? A co na nim? O rety. Karty postaci zalane po dziesięć razy, stary świecznik na cztery długie świece, skarbonka, stare mapy, listy i listy gończe, stosy kostek, mnóstwo ołówków, fiolki ze starych magicznych rytuałów, kartki i karteczki, sakiewki ze Złotymi Koronami i szylingami, narzędzia krasnoludzkiego inżyniera, medale szlacheckie, pudełka handout przedmiot, wręczany graczom podczas sesji. Najczęściej zrobiony lub zdobyty przez Mistrza Gry lub skserowany z podręcznika. Element, który występuje zarówno w świecie gry, jaki w rzeczywistym. skarbonka przed sesją każdy grający u mnie (ja też) wrzuca 1 2 zł. Za zebrane pieniądze kupujemy gadżety i podręczniki na sesje. i pudełeczka, lampa naftowa, rysunki postaci, szklane żetony, kartonowe znaczniki. I cholera wie, co jeszcze. A najpiękniejsze jest to, że stołu nie sprzątaliśmy już grubo ponad rok. Ale czemu on ma tak nie wyglądać? On jest do grania w erpegi. Poza mną i moimi graczami nie wchodzi tam nikt inny, więc to małe, piwniczne pomieszczenie z piecem gazowym i rurami hydraulicznymi na ścianach pasuje do tego celu idealnie. A co jest za naszymi plecami? Pokusiłem się niedawno o udekorowanie ścian i to bardzo niskim kosztem. Za kilkadziesiąt złotych kupiłem bardzo długi, brązowy materiał w jakimś dywanowym sklepie i powiesiliśmy go na ścianach. I po chwili: wow, ale klimat. Pomyśleć, że wcześniej graliśmy przy gołych, białych ścianach A teraz gracze sobie przypinają do tego materiału rysunki swoich poprzednich postaci. Jest nastrój? Jest. Ale to nie wszystko. Oczywiście MG musi gdzieś trzymać swoje szpargały. Obok stołu znajduje się też regalik z mnóstwem półek, wypełnionych podręcznikami i innymi materiałami do sesji. Na najwyższej półce stoi czaszka zwierzoczłeka, złowrogo patrząca na grających. Tworzy to klimat? Pewnie. Zapomniałbym wspomnieć o też najnowszym gadżecie, 2

4 3 FANZIN jakim jest tablica magnetyczna. Taka, jaką widzi się na szkoleniach. Wolnostojąca, biała tablica na markery. Po co to? Na jej szczycie mamy zapisane jakieś ważne zasady z systemu (obecnie z trzeciej edycji Warhammera), resztę zajmuje zawsze jakaś narysowana przeze mnie mapa, a z boku wisi ulotka z pizzerii. Lepsze to, niż rysowanie mapy na stole, by każdy gracz musiał się nad nią pochylać. Drukuję jakiś rysunek czy mordę bohatera niezależnego pyk, na tablicę. Narysowałem mapę na dużej karcie papieru pyk, na tablicę. Skomplikowana walka rysuję pole bitwy na tablicy pyk, To wasz rycerz, pyk, pyk, To krasnolud i czarodziej, pyk, pyk, pyk, A to orkowie. Ułatwia sprawę i oszczędza czas. Światło jest megaważne na sesji. Tego jeszcze nie ogarnąłem. Gramy przy paskudnych jarzeniówkach. Próbowaliśmy grać tylko przy świecach, ale graczy męczył ten półmrok. Bolały oczy od patrzenia na kostki i karty postaci. Może gdyby grać tylko storytellingiem... ale my uwielbiamy kostki, więc jak tu z nich zrezygnować. Gramy więc przy tych paskudnych lampach. Muzyka, bo bez niej to nie sesja. Laptop? Nie, bo nie znoszę zasłaniać storytelling metoda prowadzenia sesji bez użycia kostek, mająca swoich zwolenników i przeciwników. Wyklucza element losowości podczas rozstrzygania deklaracji graczy. Decyzyjność pozostaje tylko u Mistrza Gry. się sztucznie przed graczami. Nie używam też ekranu MG. Odtwarzacz CD/MP3? Już lepiej, ale też z tego nie korzystamy. Zajmował za dużo miejsca i był potrzebny gdzie indziej. Ja mam mały 20-letni głośnik i podłączam go pod komórkę, na której mam w katalogach wszystkie potrzebne utwory. Bardzo praktyczne. Wychwyciliście coś dla siebie? Jeśli tak, to fajnie. Jeśli nie, to też super, bo znaczy, że uważacie swoje erpegowe przestrzenie za bliskie ideałowi. Ja wiem, że mojemu brakuje jeszcze wiele, by mnie zadowolić. Ale krok po kroku, rok po roku, dojdę do tego. Należy eksperymentować, czego i Wam życzę w nowym roku odwagi, by zmieniać otoczenie na lepsze. - Michał Baniak Bańka

5 Qoutourie 2 Raz po raz zaciskał palce na trzymanej gałęzi, jakby starał się upewnić w jej twardości i skuteczności. Przestępował z nogi na nogę, obracając się wokół własnej osi. Powolutku omiatał wzrokiem każdy krzaczek, spodziewając się najdrobniejszego ruchu czy szelestu. Poprzetykane plamami światła cienie na ziemi i drzewach wykrzywiały kształty. Ilekroć na nie spoglądał, wydawały się nieco inne. A może to strach powodował takie wrażenie? Bo z każdym kolejnym obrotem miał wrażenie, że gula w jego gardle była coraz szersza, a to zdecydowanie z winy pulsującego w nim strachu. A może by tak uciekać dalej, skoro bestia zgubiła jego trop? Bo zgubiła na pewno, przecież gdyby biegła za nim, już by tu była! Nie, nie. Ona na pewno na to właśnie czeka. Chce go zaatakować z zaskoczenia! Gdy będzie biegł albo gdy znowu się zatrzyma. Ale do tego nie dojdzie. Załatwi ją teraz. Tym konkretnym kijem! Przestał się obracać, czując, że jeszcze jeden raz poważnie zaszkodzi jego równowadze. Cofnął się o kilka drobnych kroczków, aż natrafił plecami na drzewo. Teraz chociaż z tyłu będzie bezpieczny. I wtedy jego umysł rozświetliła porażająco oczywista myśl. Poderwał wzrok tak szybko, że aż uderzył potylicą o pień. Jednak od góry nic się do niego nie skradało. A gdy tylko spojrzał z powrotem przed siebie, było już za późno. Wyskoczyła spomiędzy liści tak cicho, że ślepiec mógłby uznać jej obecność za podmuch wiatru. Nie odrywając od niego zmrużonych oczu, pokonała odległość jednym skokiem i odcięła mu drogę ucieczki. Był tak uradowany na jej widok, że z początku w ogóle nie zauważył grotu włóczni skierowanej w jego gardło. Wybuchł śmiechem i aż skulił się, czując odprężenie mięśni wypuszczonych z żelaznych objęć przerażenia. Fakt, że zamiast potężnej bestii wyskoczyła na niego z krzaków półnaga kobieta, zaskoczył go i uradował tak, jak jak Coś w jego przeszłości na pewno uradowało go kiedyś aż tak bardzo, ale teraz nie mógł sobie nic takiego przypomnieć. Musisz mi pomóc powiedział, uśmiechając się wciąż z niedowierzaniem. Goni mnie jakieś monstrum! Lada chwila może tu być! Kobieta przypatrywała mu się wrogo i dopiero teraz to do niego dotarło. Ostro zakończony trójkątny kamień na końcu dzierżonego przez nią cienkiego kija co chwila muskał jego grdykę. Uniósł więc powoli ręce do góry, a potem równie powoli pochylił się i odłożył swoją broń na ziemię. W porządku powiedział łagodnie. Teraz już jestem niegroźny. W jej postawie nic się nie zmieniło. Gdyby brązowe oczy mogły rozpalać ogień, z pewnością byłby już przez wypieczony na chrupko. Nie chcę cię skrzywdzić, rozumiesz? tłumaczył wyraźnie, wciąż z rękami w górze. Sam jestem w niebezpieczeństwie. Ja. Dotknął rękami piersi. Uciekam. Udał, że biegnie w miejscu. Przed potworem. Wyszczerzył zęby i zawarczał. Zmarszczyła brwi podejrzliwie i przekrzywiła głowę. Otaksowała go uważnie spojrzeniem od dołu do góry, po czym cofnęła się i opuściła włócznię. Odetchnął. Skoro udało im się przełamać pierwsze lody, należałoby teraz się przedstawić, więc już 4

6 5 FANZIN otworzył usta, żeby powiedzieć, jak się nazywa, ale Tego też nie pamiętał. Kobieta nie przestawała mu się przyglądać badawczo. Jak masz na imię? zapytał, mając absurdalne poczucie, że głupio tak milczeć w obecności przedstawicielki płci pięknej, szczególnie gdy jest się z nią w lesie sam na sam, a ona ubrała się jedynie w cętkowane skóry. Jednak gdy już wypalił z tym pytaniem, stwierdził, że zachowanie milczenia może byłoby jednak lepszym posunięciem. Wyglądało na to, że albo nie znała jego mowy (na co po prawdzie w tej chwili liczył), albo uznała jego pytanie za podryw tak tani, że aż nie wart odpowiedzi. Sięgnęła do swojej szyi, złapała za rzemyk i uniosła do góry zawieszony na nim medalion. Uprzejmie pochylił się i mu przyjrzał. Była to płaska drewniana rzeźba, która kształtem przypominała klepsydrę, ale z brzegami nie gładkimi, lecz ząbkowanymi jak schodki. Jej górna i dolna część były symetryczne, na górze jedynie dorobiony zaczep na rzemyk. Wisior był dokładnie wyszlifowany, zrobiony z jakiegoś ciemnego, czerwono-brązowego drewna. Nie przypadł mu jakoś specjalnie do gustu, ale gdy tylko oderwał od niego wzrok, skinął głową i uśmiechnął się z aprobatą do kobiety. Bardzo ładny zapewnił gorliwie. W końcu i ona się uśmiechnęła. Może nie była tak szczęśliwa, jak on w tym momencie, ale wyglądała na uspokojoną. Zrobiła krok w prawo, jakby chciała zajrzeć, co było za drzewem, przy którym stali i zaczęła mówić w swoim języku. Był bardzo ładny i melodyjny, ale nie sposób było rozpoznać, gdzie kończyło się jedno zdanie, a zaczynało drugie. Zauroczony jej mową, a może bardziej głosem, dopiero po chwili postanowił również wychylić się za drzewa i natychmiast upadł na ziemię, zaskoczony widokiem. Nie dość, że nie spodziewał się, iż ktoś mógł podkraść się do nich na wyciągnięcie ręki, zupełnie niezauważony, to jeszcze na widok prawie dwumetrowego, czarnego jak smoła osiłka, niemal stanęło mu serce. Mężczyzna przypatrywał się spokojnie, jak blady ze strachu człowiek pada na ziemię, szczerząc ostre niczym u drapieżnego kota zęby. Ubrany był również w skóry, jednak w przeciwieństwie do jej cętek na ubiorze kobiety, on nosił czarno-białe pasy. Pręgi podobne do sierści tygrysa, tyle że granatowe, znajdowały się na jego czarnej skórze. Skurcz każdego opiętego nią mięśnia i puls każdej wystającej żyły był wyraźnie widoczny, gdy mężczyzna pochylił się i wyciągnął do leżącego przed nim człowieka ogromną dłoń. CDN. - Anna Dragoncechr

7 Rozdział I "życie z dnia na dzień Cały świat to ruina. Jedna wielka pustka. Pustka, która otacza nas z każdej strony. Przed wieloma laty człowiek był bliski samounicestwienia, dziś tereny dawnej Polski odczuwają tego skutki. Głodny i spragniony Wojtek spacerował ulicami stolicy naszego kraju. Nie jadł od tak dawna, że podczas drogi kilka razy zemdlał nie wspominając o tym, że cudem uniknął rozszarpania przez dzikie zwierzęta. Od czasu do czasu spoglądał na wraki tramwajów i pojazdów, które przypominały mu o dawnej świetności kraju. Samochody zasilane azotem i automatyczne podajniki prasy to tylko dwa z wielu przykładów myśli technicznej przeszłości. A dziś? Dziś to złom. Czekający niecierpliwie na jedyną znaną mu rozrywkę pożarcie przez rdzę. Po kilku minutach wędrówki ocalały zauważył w oddali metaforyczne światełko w tunelu, supermarket filii Wiewiórka. Wiewiórka była najbardziej znaną siecią marketów w Polsce. Kiedy z nieba spadły bomby, wielu ludzi schroniło się w rozległych podziemnych magazynach pełnych żywności, z nadzieją na lepsze jutro. Niestety, gdy nastąpiła przerwa w dostawie prądu, aktywował się system antywłamaniowy i wielkie wrota zabezpieczające magazyny zatrzasnęły się. To, co miało być bezpiecznym schronem zamieniło się w grobowiec. Wojtek podszedł do szyby wystawowej, a raczej tego, co z niej zostało. Powoli otworzył ociężałe sklepowe drzwi, które niebezpiecznie zaskrzypiały. Mam nadzieję, że nikt tego nie usłyszał pomyślał. Począł szukać latarki. Przerażały go rozmiary i przepych, z jakim wykonany został sklep. Na myśl przywodziło mu to jakieś muzeum czy pałac. Ściany pomieszczenia pomalowane były łuszczącą się ze starości farbą olejną, na kolor zielony. A może limonowy? Pięknie kontrastowało to ze wszystkimi przedmiotami znajdującymi się w hali. Część światła przywędrowała tutaj przez wielką dziurę w suficie, zarośniętą roślinami. Przyroda mściła się za lata upokorzeń. Z racji tego, że Wojtek urodził się po wojnie, nie znał poprzedniego świata. Wszystko wydawało mu się takie obce i niedostępne. Po niebie latał umięśniony brązowy szperacz, wielkości samochodu osobowego. Wojtek chodził w kółko wypatrując jedzenia lub chociaż czegoś do picia. Uważnie przypatrywał się czy nigdzie nie czyha na niego niebezpieczeństwo. Znalazł tylko nieprzydatne pudełka po grach komputerowych. Na jednym z nich widniał napis: Poczuj apokalipsę na własnej skórze!. Słyszał o grach komputerowych z opowiadań starszych. Uznawał to jednak za nierealne i nie wyobrażał sobie, że kiedyś ludzie marnowali kilka godzin dziennie na coś tak głupiego. Płyt CD używano, jako nabojów do zabójczych miotaczy dysków oraz jako waluty, więc ostały się tylko pudełka. Wszystko splądrowane Wszystko!!! ze złości rzucił pudełkami o podłogę, nie zdając sobie sprawy z tego, co robi. Przerażony zaczął szukać schronienia. Rzucił się do pustej zamrażarki. Upadł boleśnie na blachę, raniąc prawą nogę i w dodatku wywołując głuchy brzdęk. Coraz wyraźniej słyszał kroki. Mutant nie mutant, cokolwiek to jest, nic dobrego nie wróży myślał przestraszony. 6

8 Mijały sekundy. Sekundy, które dla Wojtka były niczym wieczność. Tym bardziej, że dawała mu się we znaki klaustrofobia. Perspektywa dalszego przebywania w tym miejscu nie była zbytnio zachęcająca. Czy ktoś tam jest? usłyszał głos. Dzięki Bogu! To człowiek! uradowany rzekł w myślach i po chwili wyszedł z zamrażarki. Przed nim stało kilku mężczyzn ubranych w wojskowe pancerze Polskich Sił Zbrojnych. Na piersi mieli przypięty znak symbol łowców niewolników, w dłoniach trzymali karabiny. Za nimi zaś widoczne były czerwone, również zarośnięte i zaniedbane mury Cmentarza Powązkowskiego. Okropne historie krążyły o tym miejscu. Kiedy podawano tzw. stalkerowi kolejną butelkę mocnego trunku, potrafił nawet stwierdzić, że sam Jan Kiepura zmienił się wskutek promieniowania w szperacza. Oczywiście nikt nie pamiętał, że zmarł kilkadziesiąt lat temu Wojtek zdał sobie sprawę, że od tego, co zrobi w ciągu kilkunastu następnych sekund, zależy całe jego przyszłe życie. Niefortunne zranienie nogi spowodowało brak możliwości ucieczki. Mógł wygrać z przeciwnikiem tylko urokiem osobistym. Spróbował więc swoich sił w grze aktorskiej. Witam drogich kolegów, mój oddział przeszukuje ten sklep. A panowie czego tutaj szukają? z przekonaniem wydeklamował. Oddział? wszyscy się zaśmiali jakoś nikogo tutaj nie widać. Chyba, że mówisz o tych tutaj mężczyzna wyglądający na dowódcę wskazał na pojazd szynowy pełen niewolników. Wojtek wiedział co go czeka. W najlepszym przypadku skończy, jako sługa jakiegoś magnata. Siłą wciągnęli go do opancerzonego pojazdu na szynach. Wyglądał jak przerobiony warszawski tramwaj i był nim w istocie. Napędzany silnikiem diesla, ciasny oraz niewygodny. A na dodatek w brzuchu kiszki grają marsza. Po prostu żyć, nie umierać albo na odwrót Usiadł przy pewnym starszym, bladym mężczyźnie koło pięćdziesiątki. Przepraszam, wie pan może, dokąd jedziemy? zapytał zmieszany. Nie mam długopisu odpowiedział tajemniczo. Chcę się dowiedzieć gdzie jedziemy! Wojtek powtórzył pytanie, gdy pojazd ociężale ruszył. Acha, przepraszam. Zamyśliłem się. Przypominałem sobie o czasach, kiedy człowiek miał jeszcze jakąś wartość westchnął. A co do miejsca docelowego naszej podróży, sala kongresowa, dawny Pałac Kultury i Nauki. Wielki targ niewolników. I pomyśleć, że kiedyś grałem tam koncert dla dwóch tysięcy osób. Przytłaczające Koncert? Kim pan jest? A raczej kim pan był? zaciekawiony spytał. Nazywam się Franciszek. Ale proszę mi mówić Frank, tak ładniej brzmi. Grałem jazz, każdy znał mnie i pozdrawiał. A teraz? Kogo obchodzi muzyka, kiedy każdy dzień to walka o przetrwanie odrzekł przygnębiony. A jaka jest pańska historia? Cóż Urodziłem się w warszawskim metrze. Na jednej ze stacji istnieje osada, tam również żyłem do czasu, kiedy zaatakowały ją mutanty. To najstraszniejsze chwile mojego życia. Uciekłem w popłochu, zostawiając moich znajomych na pewną śmierć. Wędrowałem przez kilka dni, aż do teraz opowiedział. Opancerzony tramwaj przeładowany przyszłymi niewolnikami jechał powoli 20, może 30 kilometrów na godzinę. Wojtek spoglądał nieufnie przez małe okienko, w przeciwieństwie do Franka nie znał zbyt dobrze świata poza skłóconymi stacjami warszawskiego metra. Prawdopodobnie, gdyby każdy człowiek współpracował tam jak jeden organizm, udałoby się odbudować chociaż malutką część stolicy. Franciszek przez resztę drogi opowiadał nowemu znajomemu o wystawnym życiu, filmach, w których grał role pierwszoplanowe i latach spędzonych w knajpie po tym, jak jego syn zginął w katastrofie lotniczej. Wojtek za to zachwalał żywność, której w metrze nie brakowało i dał przepis na zupę grzybową, będąc przy tym zresztą potwornie głodnym. Małe okienko ukazywało zniszczony pejzaż stolicy, jak obraz z podartym płótnem. 7

9 Nagle coś uderzyło w dach tramwaju. Potem cisza. Przestraszeni żołnierze mogli się tylko domyślać, co się dzieje. Szperacze? zasugerował załamanym głosem żołnierz. Zatrzymać wóz, broń z kabury! krzyknął dowódca. Coś zaczęło potrząsać tramwajem, prawie jak huśtawką! Ludzie padali na podłogę. Wojskowi postanowili strzelać na oślep, jednak niewiele to dało. Ochota Warszawa Centralna. Tunel Osada wyszeptał do Wojtka Frank. Wojtek wyjrzał za okno. Wiedział, co jego przyjaciel miał na myśli, dokładnie znał rozkład stacji kolejowych w Warszawie. Powiedział tylko jakieś niezrozumiałe słowo i wyczekiwał na odpowiedni moment. Nie minęła minuta, aż stworzenie przewaliło tramwaj ścianą do ziemi, przy okazji otwierając dach z cienkiej blachy jak puszkę sardynek. Oszołomieni ludzie nie wiedzieli, co robić. Wojtek leżał na podłodze twarzą skierowaną w stronę rozległej dziury w dachu. Cały był we krwi, lecz nie swojej. Jeden z żołnierzy upadł tak niefortunnie, że nadział się na rurę. Nad jego głową latały cztery skrzydlate szperacze potwornej wielkości przygotowane do pożarcia pasażerów. Jedynie kwestią czasu było kiedy przyjdą mutanty. Jedynym pozytywem tej sytuacji było niebo piękne niebo błękitne. Chmury. Słońce. Wojtek powoli wstał, na początku kręciło mu się w głowie, bolała go też zraniona noga. Zauważył to jeden z żołnierzy i sięgnął po kałasznikowa. No, to już chyba kres mojej drogi Wojtek westchnął, zażenowany. Jednak w tej samej chwili pikujący szperacz uderzył w ścianę pojazdu, przewalając wojskowego i umożliwiając innym ucieczkę. Wojtek chwycił za kaburę jego karabinu, jednak nigdzie nie mógł znaleźć Franka. Czym prędzej ruszył w stronę dworca Warszawa Ochota, w nadziei, że czeka tam na niego znajomy. Łut szczęścia sprawił, że tylko centymetry dzieliły go od zakrytych dachem schodów prowadzących na stację. Mam nadzieję, że Frank będzie na stacji albo chociaż w tunelu Dworca Centralnego westchnął i bez zbędnego pośpiechu zszedł poniszczonymi schodami do wgłębienia, na którym znajdowało się torowisko i niezbyt duża, opustoszała pasażerska stacja kolejowa. Za nim rysował się obraz tego świata. Zniszczony tramwaj, a na nim umięśnione szperacze. Jeden złapie drugiego. Trzeci skorzysta i pożre obu Po chwili był już na platformie. Na torach stała poczciwa, zielona, pomalowana w żółte paski lokomotywa spalinowa SM42. Niewiele takich się zachowało, większość została zezłomowana po to, by zakupić nowszy pasażerski model napędzany azotem. Silnik skonstruował młody naukowiec, pan August Gliński. Kto wie? Być może żyje do dziś. Taka cena wojny geniusze umierają przez zabawę kilku niezrównoważonych psychicznie, rządzących ludzi. Podszedł, aby bliżej przyjrzeć się pojazdowi. Ciekawość wygrała nad Wojtkiem i zbytnio się nie zastanawiając, wszedł do kabiny. Rozejrzał się. Wszystko wyglądało na sprawne, a silnik emitował ciepło, dokładnie tak jakby został niedawno odpalony. Stój, bo strzelam! usłyszał. Co teraz?! zdenerwowany syknął, podniósłszy ręce do góry. Nie odwracaj się. Wyjdź powoli z kabiny, cholerny złodzieju ktoś warknął. Wojtek powoli wyszedł. Przed nim stał mężczyzna, wyglądał na prostego mieszkańca osady. Miał wąsy zupełnie jak Józef Piłsudski z portretów. Ubrany był w ciuchy maszynisty. W ręce zaś trzymał strzelbę. Yyy, dzień dobry, nie jestem złodziejem, ja po prostu Wojtek próbował się wytłumaczyć. No, tłumacz się! Cholero ty! przerwał mu. Uciekłem z niewoli, przed chwilą tu trafiłem! Niech pan ochłonie, na miłość boską! Co to ma być?! Dzień pełen wrażeń? odparł. Niewolnik, taa? Trzeba było uważać, jasna cholera. No nic, chyba cię nie zabiję. Zbyt mało się nas 8

10 ostało na tym świecie stwierdził. Widział pan takiego starszego mężczyznę, koło sześćdziesiątki? Kierował się może w tamtą stronę? zapytał się i wskazał ręką w stronę tunelu prowadzącego do Dworca Centralnego. A tak, niby taki jeden się tu przechadzał. No ja tam nie wiem, cholera wie, może to ten. Pan w tunel chce iść? Ja bym się bał, ściemnia się odrzekł. Mógłby mi pan, no ten pożyczyć tę lokomotywę? niepewnie spytał. Raczy pan żartować? odpowiedział. No dobrze, przepraszam, yyy Pójdę już. zmartwiony powiedział. No, ja myślę! odburknął tamten. Wojtek wyruszył w stronę poczekalni. Stacja nie była zbyt duża, można powiedzieć standardowa. Brudna, szara. Po prostu standard. Nikt jej nie zamieszkiwał, oprócz szczurów. Istotnie, kilka minut po zachodzie słońca trzeba zacząć szukać schronienia. Otworzył stare, drewniane drzwi. W poczekalni znajdowało się piętrowe łóżko i skrzynia. Po podłodze walały się jakieś szmaty. Zaintrygowany, podszedł do skrzyni, zawierającej kilka puszek paprykarza szczecińskiego. No, najwyższy czas westchnąwszy usiadł na łóżku i wyjadł całą, przeterminowaną zawartość puszek. Kolejne godziny były dla Wojtka spokojne. Zaryglował drzwi, więc żaden mutant (ani szalony kolejarz) nie zakłócił jego drzemki. Spał smacznie, nie zdając sobie sprawy, co czeka go jutro. - Paweł Wojtyra Chytry plan 9 W ciemności przetoczył się grom. Jego z pozoru leniwy pomruk niejednego mógłby zmylić. Uznałby, że to nic takiego, ot błahostka, która czasem się zdarza. Ale Abojam nie dał się zwieść. W mgnieniu oka zdał sobie sprawę z powagi sytuacji. Tak trzeźwą ocenę ułatwił mu fakt, że to on był tego gromu sprawcą. Wieloletnie doświadczenie podpowiedziało mu, co ma robić, zanim zaspany umysł nadążył za rozwojem wypadków. Pośpiesznie wygramolił się z leża. Obudziło to żonę. Dokąd to? wymamrotała. Śpij. powiedział szeptem, mając nadzieję, że nie obudzi reszty domowników Zaraz wrócę, coś mi zaszkodziło. Było nie chlać tyle... Ech, te baby! Na wszystko mają jedno wytłumaczenie. I to jeszcze tak głupie! Wiadomo przecież, że napitki jak miód czy piwo to doskonałe lekarstwo skuteczne na wszystko. No, może poza odciętymi członkami czy dziurą w brzuchu. Jeśli więc rozpatrywać tę sprawę pod kątem ilości, to widać było jak

11 na dłoni, że po prostu lekarstwa za mało, skoro nie uleczyło jak trzeba. Abojam nie miał teraz czasu, żeby przedstawiać żonie swoje racje, które ona zresztą dobrze znała i tylko przez ten głupi, babski upór nie chciała się z nimi zgodzić. Ale nie czas teraz na dyskusje, jak wróci to jej powie, co o tym myśli. Bardzo się śpieszył. Nawet nie ubierał się, tylko w samym gieźle, boso i po ciemku ruszył do drzwi. Po drodze coś kopnął, syknął, zaklął, coś przewrócił, znów zaklął, ale jak na te warunki to dotarł do drzwi bardzo szybko. Wychodząc usłyszał jeszcze głos żony: O Bogowie! Ale żeś nasmrodził! Na dworze była szarówka. Skierował się wąską uliczką w stronę ostrokołu. Nie spotkał nikogo, kto mógłby się zdziwić, dokąd zmierza o tak wczesnej porze, w gieźle i tym dziwnym truchtem. Nawet strażnika żadnego nie było widać, Choć to akurat go nie zdziwiło. Bardziej by się zdziwił, gdyby o tej porze jakiś strażnik pętał się po grodzie. Kiedy jemu wypadła warta, nigdy nie dotrwał do rana. Zawsze milej było popić, a potem zdrzemnąć się w stróżówce. Zresztą, okolica była tu spokojna, więc wystawiali straże raczej dla zachowania tradycji. Dotruchtał do wrót w ostrokole wiodących do przystani. Przez kilka cennych chwil szarpał się z ryglem, który złośliwie akurat teraz się zaciął. Puścił jednak po pierwszej sugestii, że siekiera będzie najlepszym na niego sposobem. Otworzenie wrót do przystani było dla Abojama niczym otwarcie wrót raju. Najszybciej jak mógł zszedł do brzegu, stanął na dwóch wystających z wody kamieniach ( Ale zimne! ) i ukucnął. Ulga, jaką poczuł, była wyjątkowa. Gratulował sobie, że w porę się obudził i nie zwlekał z wyjściem. Wzdrygnął się, gdy wyobraźnia podsunęła mu alternatywę. Abojam napawał się tą sielską chwilą. Ptaki już się obudziły i jak zawsze na wiosnę śpiewały bez opamiętania. Ich trele co jakiś czas dopełniało ciche i głośne na zmianę popierdywanie. Siąpił drobny deszczyk, choć może raczej była to mgła oblepiająca wszystko swoją wilgocią. Gdzieś na drugim końcu grodu zaszczekał pies, ale zaraz zaskomlał i ucichł. Dobrze mu tak. Pewnie dostał z kopa, bo nikt nie lubi gdy się go budzi. Zaraz dla odmiany ktoś zaczął krzyczeć. Rodzinna sprzeczka? Tak wcześnie? Pewnie to stara Sikorowa wzięła się za łby ze swoją synową. Jednak liczba głosów zwiększała się niepokojąco z każdą chwilą. Coś się stało! Pożar? Ta myśl zerwała Abojama na nogi. Jeśli pożar, to trzeba gasić! I ratować! Rodzinę! Dobytek! W mgnieniu oka doskoczył do wrót, ale ledwie je otworzył, zaraz szybko zamknął. Jedno spojrzenie w uliczkę uświadomiło mu, że to nie pożar, ale NAPAD! Stał za ostrokołem i nie wiedział co robić. Nie miał broni, tarczy, hełmu Niczego! Przytknął oko do szpary. Widział jak czarnobrodzi wojownicy (co za czorty, nigdy takich nie widział) wyciągają ludzi z chałup i uliczką pędzą do bramy. Zmroziła go myśl, że żona i dzieci też są w niebezpieczeństwie. Broń! Musi zdobyć broń! Bez tego ani rusz. Nic nie poradzi gołymi rękami. W jego głowie powstał chytry plan. Tak, oczywiście, znany był ze swoich chytrych planów, z których nic dobrego nie wychodziło. Ale tym razem plan był naprawdę chytry. I jedyny jaki przyszedł mu do głowy. Uchylił wrota i dał susa za najbliższą chatę. Po kilku krokach był już przy drabinie, która prowadziła na szczyt ostrokołu. Stamtąd wskoczył na dach chaty i, przytrzymując się kalenicy, na czworaka posuwał się wzdłuż niej. Domy w grodzie były tak zbudowane, że ściany szczytowe miały wspólne. To dla oszczędności miejsca. Dachem można było przejść przez cały gród aż do bramy. Ale Abojam nie wybierał się tak daleko, chciał dojść tylko do swojej chałupy. Nie było łatwo poznać, która jest jego, bo wszystkie strzechy były do siebie podobne. Poza tym dotąd nie zaprzątał sobie głowy ich wyglądem i charakterystycznymi szczegółami. Chadzał zwykle po ziemi (co prawda raz po pijaku próbował chodzić po wodzie, ale mu nie wyszło), a jak już patrzył do góry, to z myślą o pogodzie, a nie, żeby się strzechom przyglądać. Niewątpliwie był to punkt jego chytrego planu, którego nie wziął pod uwagę. Ale nie poddawał się. Starał się przypomnieć sobie ile chałup dzieliło jego chałupę od ostrokołu. Wymieniał w myślach kolejnych sąsiadów. Potem policzył chałupy i już wiedział, która 10

12 jest jego. Ech, ma się ten łeb na karku! Nawet żona powinna się z tym zgodzić. Kiedy już był na właściwym dachu, wyrwał daszek dymnika i spojrzał w dół. Panował tam półmrok i potrzebował chwili, żeby przyzwyczaić oczy. Nie potrzebował jej natomiast przebywający w środku wojownik. Od razu zobaczył otwierającą się nad nim jasność i zaglądającą przezeń głowę. Abojam w ostatniej chwili uchylił się przed strzałą. Zaraz następna z furkotem przebiła strzechę tuż obok. Pośpiesznie przesuwał się po dachu, a kolejne strzały wyłaniały się ze strzechy tuż za nim. Wystraszył się, bo nigdy nie widział tak szybkostrzelnego łucznika. Zupełnie jakby miał pięć łuków i dziesięć rąk! I kiedy tylko krok dzielił go od dachu sąsiedniej chaty, ręka ześlizgnęła się z wilgotnej kalenicy i zaczął zjeżdżać w dół. Mimowolnie wydał z siebie Aaaaa!, co strzelający uznał za dowód trafienia. Niestety, nie mógł tego sprawdzić, bo drzwi wychodziły na przeciwną stronę. To samo Aaaaa! kazało wojownikowi idącemu wąską uliczką podnieść głowę do góry. Pod pachami niósł ciężkie wory, więc nawet nie zdążył się zasłonić. Abojam wylądował dokładnie na jego twarzy, a to, co nie doczekało się na swoją kolejkę na przystani, uznało, że dosyć ma już czekania. Wojownik wypuścił worki i z krzykiem zaczął wycierać z oczu niespodziewany ładunek. Abojam też był zaskoczony. Nawet w pierwszej chwili powiedział półgębkiem coś jakby przepraszam. Był tak zbity z tropu i zawstydzony, że pewnie nawet zacząłby wycierać wojownikowi twarz własnym giezłem, gdyby nie jego nogi, które oprzytomniały pierwsze i dały susa w kierunku ostrokołu, ciągnąc za sobą resztę. W samą porę przebudziły się też ręce, bo właśnie trzeba było wejść po drabinie i znów wskoczyć na dach. Abojam leżał na dachu dłuższą chwilę, zanim jego świadomość, niczym ciągnięty na postronku wół, dołączyła do reszty. No, to teraz trzeba było wymyślić nowy chytry plan. Wystawił głowę ponad kalenicę. Widział jak przez bramę wypędzają ludzi, zwierzęta i wynoszą dobytek. Jego żona i dzieci na pewno gdzieś tam były. Poczuł obezwładniającą bezsilność. Nawet gdyby miał broń, to przecież nie stanie sam przeciw wszystkim. Wyrwał z dachu garść słomy i zaczął wycierać zafajdane uda. To było w tej chwili jedyne działanie, które nie wymagało chytrego planu. A wydało mu się konieczne, bo gdyby go złapali, to ktoś mógłby pomyśleć, że sfajdał się ze strachu. No i mniejsza szansa, że zostanie rozpoznany przez postrzelonego. A może przyczaić się gdzieś i w sposobnej chwili odbić rodzinę? Ale jeśli przyczaić się to raczej nie na tym dachu, bo tu w końcu go znajdą... Mógłby odpłynąć! Na przystani było kilka łodzi. Ale jak odpłynąć niezauważonym? I tu powstał w jego głowie naprawdę chytry plan. Postanowił spalić gród, a kiedy wszyscy zajmą się pożarem, on niezauważony odpłynie. Zsunął się z dachu w wąską uliczkę między rzędem chat a ostrokołem. Na tę stronę nie wychodziły żadne drzwi. Dopiero w połowie było przejście do drugiej uliczki. Podbiegł do tego miejsca, a potem wyjrzał ostrożnie. Nie zobaczył nikogo, więc wskoczył w pierwsze drzwi. Rzucił się do paleniska w poszukiwaniu żaru. Oberwał sobie kawałek giezła i zawinął na kawałku szczapy. Wilgotna szmata nie chciała się zapalić. Wyciągnął z legowiska garść słomy i ją podpalił. Prowizoryczna głownia w końcu się zapaliła. Wyszedł z nią przed chatę i przytknął do strzechy. Słoma, z początku wilgotna po wierzchu, paliła się niechętnie, ale gdy tylko ogień doszedł do suchego wnętrza buchnęły płomienie. Abojam stał i nie mógł oderwać wzroku od wspaniałego widowiska. Czerwony Kur trzepotał skrzydłami i piał z zachwytu widząc wokół tyle słomianych strzech. I wtedy Abojam poczuł silny ból i zobaczył wystającą z piersi strzałę. Rzucił się do ucieczki. Goniły go kłęby dymu, dzięki czemu stał się niewidoczny dla wrogów. Ale też coraz trudniej było mu oddychać. Upadł, gdy był zaledwie kilka kroków od wrót do przystani. Ostatkiem sił doczołgał się do nich i zsunął nad wodę. Leżał na wznak i patrzył, jak dym kłębi się nad ostrokołem. Po chwili wydał mu się znajomy, a gdy przyjrzał się uważniej, to zobaczył pochylającą się nad nim własną żonę. Nie była zadowolona. Pewnie spaliło się pranie, co je wczoraj prała cały ranek. Chciał ją jakoś udobruchać, więc zaczął: A bo jam myślał. Nie dała mu 11

13 dokończyć: Ty weź już lepiej nie myśl, bo ci to szkodzi! W sumie to spodobała mu się ta propozycja. Chyba pierwszy raz w życiu, choć słyszał ją prawie codziennie. Tak bardzo zapragnął nie myśleć. O tym wszystkim co się stało, co się działo teraz tuż obok, i co się jeszcze stanie. Poczuł na twarzy krople deszczu. Najpierw drobne, a potem większe. Jakby to było fajnie, gdyby ten deszcz go rozpuścił i zabrał ze sobą do jeziora. Rozcieńczyłby się tak, że przestałby praktycznie istnieć i nikt by już niczego od niego nie chciał, i niczego już by nie musiał. To było ostatnie o czym pomyślał. - Paweł Ostromecki Co chwilę musiałam się zatrzymywać i podpierać o drzewko, bo zemdlałabym na miejscu. I właśnie takim sposobem: bieg, drzewko, bieg, odbiegłam chyba pięć kilometrów od domu. Byłam z siebie dumna. Aż z radości położyłam się na ściółce. Niektórym ludziom pewnie wydawałoby się to dziwne, ale mnie sprawiało to wielką radość. Jakby las dawał mi nieznaną energię i uczucie, że mogę więcej, że jestem stworzona do wyższych celów. Przeleżałam tak chwilę, aż nabrałam tej cudownej energii i truchtem pobiegłam do domu. Czułam się spełniona i w pewnej chwili nawet myślałam, że w tym momencie mogłabym pójść do Drake a i go pocałować. Wiem, że jestem dość nieśmiałą osobą i normalnie nie zrobiłabym czegoś takiego, ale tak właśnie podziałał na mnie las. Energia. Radość. Śmiałość. Życie. Zapragnęłam zrobić wszystko co wydawało mi się niemożliwe. Zdobyć Mount Everest, polecieć w kosmos, choć w sumie to ze względów bezpieczeństwa by mi nie pozwolili. Ale teraz byłam taka szczęśliwa. Biegałam, skakałam, obejmowałam drzewa i czułam pod palcami tę szorstką korę. Śpiewałam ulubione piosenki i po raz pierwszy samotność mi nie doskwierała. Czułam się wyzwolona. Jednak moja radość nie trwała znowu tak bardzo długo. W drodze powrotnej ani razu nie przystanęłam, ale zrobiłam to gdy usłyszałam pojedynczy wark. Rozejrzałam się dookoła, ale pomyślałam, że wymyśliłam te dźwięki z emocji. Nie przejęłam się, lecz to był błąd. Nie przebiegłam nawet kilku metrów, a nade mną przeleciał wielki cień i padłam na ziemię jak długa. Sprawca gdzieś zniknął, więc szybko stanęłam na nogi. Miałam zdarte kolana i łokcie. Piekło baro wilkołakach 12

14 13 FANZIN dzo, ale nie mogłam się tym przejmować, tylko wiać stąd jak najszybciej, bo to coś nadal mogło się czaić gdzieś blisko. Okręciłam się dwa razy dookoła i biegiem ruszyłam przed siebie w stronę domu. Zaraz zobaczyłam, że cień przemknął obok mnie w krzakach. Hamując, zaryłam nogami w ziemię i pomknęłam w inną stronę mając nadzieję, że ucieknę. Teraz stwór przebiegł centralnie przede mną, ale nie zdążyłam zobaczyć co to takiego. Ponownie zmieniłam kierunek. Zanim jednak do końca się obróciłam, przed moim nosem zaryczała dwumetrowa, szara, brzydka, wielka i straszna zwierzyna. Krzyknęłam przeraźliwie i zrobiłam kilka kroków do tyłu, ale nagle upadłam i potwór stał się jeszcze większy. Ryknął nade mną, uderzając się pięściami w klatkę piersiową, niczym goryl i opadł na cztery łapy. Nie wiedziałam co to. Na pewno było brzydkie. Całe szare, pomarszczone, a w niektórych miejscach na ciele miał kępki trochę ciemniejszego futra. Posiadał wielkie szpony, trochę jak u prehistorycznych ptaków, a zęby mogłyby rozerwać ofiarę na pół za jednym kłapnięciem szczęki. Budową pyska przypominał wilka, tylko chodził na tylnych nogach, a gdy oparł się na przednich zobaczyłam, że tylne ma dłuższe i bardziej umięśnione od przednich. Jakby był stworzony do chodzenia w pionie. Przybliżył się do mnie, aż poczułam na sobie jego ohydny oddech. Jakby zgnilizny a między zębami miał stare resztki czegoś. Wolałabym nie wiedzieć czego. Chciałam się podnieść, ale ledwo co wsparłam się na łokciach, pchnął mi w brzuch swój czarny, wielki nochal i znów poleciałam na plecy. W związku z tym zaczęłam się cofać, czołgając się po ziemi. On zrobił to samo i cały czas jego pysk wisiał dokładnie nad moim ciepłym brzuchem, w którym łatwo i przyjemnie mógł zatopić swoje ząbki. Patrzył na mnie wielkimi oczyma, a z pyska kapała na mnie jego obrzydliwa ślina wprost na nową bluzkę. Sio, sio, sio, wynocha mówiłam do niego jak mantrę w przerwach między piszczeniem. Cofałam się do momentu, kiedy głową walnęłam w drzewo. Zabolało, ale to nie był mój jedyny problem. Nie miałam jak uciec. Spróbowałam przesunąć się w którąś stronę, ale kiedy już to robiłam, stwór kładł tam swoją wielką łapę i nie mogłam się wymknąć. Zaczęłam piszczeć jeszcze głośniej, gdy rozwarł paszczę i chciał mnie ugryźć. Lecz kiedy już prawie to zrobił, coś z bardzo dużą siłą walnęło go w bok, torując mi drogę ucieczki. W tym momencie jeszcze więcej adrenaliny wypełniło moje ciało, choć jeszcze przed chwilą myślałam, że więcej być już nie może. I przeturlałam się za drzewo. Wyjrzałam zza niego na to co się wydarzyło. Okazało się, że moją odsieczą był biały wilk, normalnej budowy, tylko większy od innych osobników swojego gatunku. Musiał uderzyć potwora, a potem jeszcze pogryźć się z nim, bo z boków lała mu się krew. Mutant przy tym był niemal niezadraśnięty. Było wiadomo od razu kto wygra ten pojedynek. Jednak biały wilk się nie poddawał. Ponownie przyczaił się na wroga z tyłkiem w górze oraz najeżoną sierścią i skoczył mu do gardła. Szary skulił się na chwilę aby wziąć zamach i lewą łapą walnął lecącego w powietrzu białego. Usłyszałam potworny trzask i szczęka białego wilka znalazła się dziwnie nie na swoim miejscu. Leżał kawałek dalej i w ogóle się nie poruszał. Monstrum powęszyło przez sekundę, a następnie rzuciło się biegiem prosto w stronę drzewa, za którym się ukrywałam. To był błąd, że nie uciekałam podczas bitwy, tylko stałam i gapiłam się. Dopiero teraz rzuciłam się do biegu, ale zrobiłam zaledwie kilka kroków i musiałam schować się za kolejnym grubym drzewem. Stwór gonił mnie w kółko wokół drzewa. Nie wiem dlaczego, ale byłam w stu procentach pewna, że zmieni kierunek gonitwy i ja też powinnam. Lecz przecież to nie był człowiek, żeby tak myśleć i już po jednym kółku zderzyłam się z jego pyskiem. Potrząsnął nim, zaryczał, złapał mnie za ramię zębami i uniósł tak, że mi zwisały nogi. Krzyczałam z bólu, ale nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia. Wręcz widziałam tę satysfakcję w jego ślepiach. Chciał mnie zjeść i wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywały, że tak zrobi. Upajał się moim strachem, chwilę później nastąpił nagły zwrot akcji. Zamarł niespodziewanie. Nastawił szpiczaste uszy i nasłuchiwał.

15 Ze zdziwieniem stwierdziłam, że mnie wypluł i pędem gdzieś pobiegł. Tak po prostu. Nie uszczknął ze mnie ani kawałeczka, ale miałam głęboką ranę, która piekła, a krew sączyła się z niej ciurkiem. Zebrałam się czym prędzej w sobie i pognałam najszybciej jak tylko mogłam do domu. W połowie drogi opuściły mnie wszystkie siły, ale wiedziałam, że muszę się jakoś doczłapać by przeżyć. Straciłam rachubę czasu. Wlokłam się noga za nogą i nie wiedziałam, która była godzina, kiedy zobaczyłam na horyzoncie najpierw mój samochód, a potem zieloną skodę. Ucieszyłam się nawet, gdy zobaczyłam macochę w drzwiach. Przyglądała mi się ze zdziwieniem z jedną ręką na klamce. Musiałam wyglądać strasznie. Poturbowana, krwawiąca i wymęczona. Byłam tak wykończona, że zemdlałam zaraz potem. * * * Gdy się obudziłam, byłam nadal bardzo zmęczona, nie mogłam nawet otworzyć oczu. Mogłabym tak leżeć i leżeć. Jednak kiedy miałam zamknięte powieki, cały czas miałam przed sobą obraz wilka, wilka mutanta. Ciekawa byłam co się stało z tym białym, i dlaczego monstrum nagle mnie puściło i uciekło. Przecież nic takiego nie zrobiłam, żeby go wystraszyć, a on bez powodu nie zrezygnowałby z takiej smacznej przekąski. Zadrżałam z przerażenia. Ej, chyba się obudziła usłyszałam ponury głos Nikki. Czemu zadrżałam? Przynajmniej miałabym jeszcze chwilę spokoju. Jednak nie, siostra zaczęła szarpać mnie za rękaw i szturchać w bok, gdzie miałam łaskotki. Poczułam lekki wiaterek, kiedy siostra westchnęła przeciągle i usłyszałam, że wstaje. Myślałam, że może sobie poszła i dala mi spokój, ale zaraz spadły na moje zdrętwiałe ciało hektolitry zimnej wody. Zerwałam się gwałtownie do siadu i oddychałam ciężko. Jak można wycieńczonego człowieka tak potraktować? Chociaż po Nikki można się było tego spodziewać. Spojrzałam na nią groźnie, ale ona tylko wzruszyła ramionami, w rękach wciąż trzymała duży garnek, w którym przytaszczyła mój poranny prysznic. Dosyć wylegiwania warknęła macocha, wyłaniając się zza pleców Nikki. Można łaskawie się dowiedzieć co ci się stało, że padłaś na mój widok? W tym momencie w ogóle nie przejęłam się czy wezmą mnie za wariatkę czy nie, ale zaczęłam nawijać jak najęta: Słuchajcie, po prostu nie uwierzycie. Biegałam po lesie, przebiegłam chyba kilka kilometrów i zawróciłam. W połowie drogi zaczęło mnie coś gonić, zaczęłam przed tym uciekać, a wtedy się okazało, że to jakiś potwór przypominający wilka, ale chodzący na tylnych łapach. Chciał mnie pożreć, ale zjawił się prawdziwy wielki biały wilk i stanął w mojej obronie. Zdążyłam schować się za drzewem, ale on mnie wywęszył, złapał w swoje wielgachne szczęki, i, i myślałam, że zostanę jego obiadem, ale nagle gdzieś zwiał i mogłam wrócić do domu. Doczłapałam się ostatkiem sił i padłam tu, na skraju lasu. Przez chwilę stali cicho, w ogóle się nie ruszali, aż nagle <?>wszyscy troje jak na komendę wymienili spojrzenia. Po tej dziwnej sytuacji Nikki roześmiała się głośno, jakby sztucznie. Myślałam, że powie iż mam bujną wyobraźnię, ale ona zmieniła temat. Ty biegałaś? Od kiedy? zaczęła się tak śmiać, że nie mogła wydusić z siebie nic więcej. Chciał mnie zjeść, potwór, a ty nabijasz się, że biegałam? oburzyłam się Czyś ty rozum postradała? Daj spokój, przecież wilkołaki nie istnieją i <?>znowu to określenie wilkołaki. Musiałaś się chyba w głowę uderzyć powiedział ojciec. Nie uderzyłam się w głowę i nie wspomniałam nic o wilkołakach wyjaśniłam. Powiedziałam tylko, że to był potwór. Co za różnica wkurzył się ojciec. W filmach zawsze się je nazywa wilkołakami. 14

16 Czyli jednak przyznajesz, że one istnieją? spytałam zdziwiona. Nazywam tylko to, co ty nam przedstawiłaś, nic nie potwierdzam. Jasne. Oparłam się o ścianę z obrażoną miną i nie chciało mi się już z nimi gadać. Poszli więc się zająć swoimi sprawami. Siedziałam tak i zastanawiałam się nad tym co się stało. Wiem na pewno, że już kiedyś słyszałam te warki. Nie mogłam sobie przypomnieć żadnej sytuacji, w której takie zdarzenie miałoby mieć miejsce. Wróciłam pamięcią do rozmowy z <?>Teranią i o jej przekonania, że mam halucynacje. Właśnie wtedy zaświtała mi myśl, że gdy ostatnim razem rozmawiałyśmy, coś czaiło się w lesie, a potem musiałyśmy uciekać, bo zaczęło nas gonić. Teraz wiem, że nie miałam zwidów i widziałam tego wilkołaka. Najwyraźniej czai się na mnie z jakiegoś powodu, albo to wszystko czysty przypadek, i w momencie kiedy chcę pobiegać, on jest w tym samym miejscu. To byłoby logiczniejsze z ludzkiego punktu widzenia. Chciałam zadzwonić do Teranii i zapytać czy wie coś na ten temat, ale nie odebrała ani razu, a dzwoniłam chyba z sześć razy. W dodatku cała rodzinka znowu gdzieś zniknęła. Mam naprawdę po dziurki w nosie tego, że gdzieś sobie idą beze mnie, nic mi nie mówiąc. Nie twierdzę, że bym chciała chodzić z nimi na spacerki, w końcu jestem dla nich kulą u nogi, ale fajnie by było wiedzieć co takiego robią. Kiedy robiło się już szaro i wyglądałam przez okno, miałam wrażenie, że w krzakach czai się ten sam stwór, który mnie zaatakował. Raz nawet, gdy przyjrzałam się bliżej, zobaczyłam szary ogon merdający w dziurze płotu. Miałam nadzieję, że to tylko pies, ale żadnego nie widziałam w okolicy. A czy w ogóle wilkołak miał ogon? Myślałam, że zwariuję i nawet nie miałam z kim pogadać. Terania wciąż nie odbierała. Z przerażenia zaczęłam śpiewać sobie ulubione piosenki, czego nigdy nie lubiłam robić. Jednak gdybym usłyszała na dole jakiś hałas, padłabym na zawał. Mój pomysł ze śpiewaniem a raczej fałszowaniem sprawdził się, bo nie usłyszałam jak wrócili i zauważyłam ich dopiero jak Nikki wrzasnęła na cały głos, abym się zamknęła. Wtedy umilkłam i mogłam spokojnie pójść spać. Dziś jednak nie mogłam zasnąć z powodu pustego brzucha, od rana nie mogłam nic przełknąć, a nawet jeśli bym już coś w siebie wcisnęła, na pewno bym to zwymiotowała, myśląc przy tym, że o mało co to ja nie stałam się taką samą papką, fuj - Diana Krzemińska 15

17 Bestiariusz Zacznę od przytoczenia pewnej historii. Jakiś czas temu zaczęłyśmy pewien projekt z moją przyjaciółką Anią. Postanowiłyśmy nagrywać tutoriale, w których pokazywałyśmy jak malować modele do bitewniaków. Pomysł się przyjął i zaistniałyśmy w Internecie jako Desperate Workshop. Trzy tygodnie temu Ania miała przyjemność uczestniczyć w rozmowie, w której kilku chłopaków (wiek bliżej mi nieznany) przyznało, że kojarzą nasze filmiki, ale do końca nie dawali wiarę, że istniejemy. W końcu w "internetach wszystko jest możliwe. Moglibyście się zastanawiać czemu o tym piszę, skoro to nie ja brałam udział w wydarzeniu. Otóż spotkanie Ani skłoniło mnie do refleksji. Czemu, do jasnej Anielki, wszyscy uczepili się tego biednego stereotypu, że dziewczyny nie są częścią (i to sporą) grupy odbiorców gier, fantasy, science fiction, czy czego tam jeszcze? Dlaczego ciągle się słyszy o tym, jak to trudno znaleźć laskę, która będzie pykała na xboxie czy playaku, która będzie chciała jeździć na konwenty, z którą można porozmawiać o fantastyce, która kuma o co chodzi w "Star Warsach? Przyjrzyjmy się takiemu Pyrkonowi. Impreza wielka, kilka dni frajdy, żyć nie umierać. Przebieranki, malowanki, cuda na patyku i... masa dziewczyn. Ja jako singielka nie widziałam zbyt wielu delikwentów, do których mogłabym uderzać, bo na każdym kroku widziałam roznegliżowaną panienkę przebraną za Katarinę z LoLa. Dalej Brwikon. Okazuje się, że na nauce malowania figurek spora część zainteresowanych również była kobietami. Ostatnia Warszawska Noc Postapokalipsy (już czwarta!) też nie była okupowana przez samych mężczyzn. Panie naprawdę interesują się fantastyką, bitewniakami czy filmami o zombie. Grają na konsolach, czytają powieści, znają wiele planszówek. Wydaje mi się, że cały ten dziwny stereotyp wziął się z innego, jeszcze okrutniejszego przekonania: dziewczyny, które mają takie zainteresowania są brzydkie. Otóż uważam, że ludzie siejący takie plotki są spaczeni albo nigdy nie przyjrzeli się bliżej. (Albo dostali kosza i jest to ich mechanizm obronny.) Odpowiedzmy sobie na proste pytanie: czy widząc ładną dziewczynę, pierwsze co myślimy to "Na pewno na drzwiach szafy ma plakat ze Spockiem czy "Pewnie ostatnie co czytała to tabela kalorii na jogurcie? A widząc tzw. paszteta? Pierwszy strzał dotyczący zainteresowań padnie na fantastykę. Nie mam bladego pojęcia jak skutecznie zwalczać te dwa stereotypy, dlatego ten tekst napisałam raczej w ramach dzielenia się frustracją. Wiem, że nie odkrywam Ameryki, wiem, że nie naprawię świata... Ale dziewczyny: dajmy znać, że istniejemy, żyjemy, nie funkcjonujemy tylko w internecie. Czasem trzeba powiedzieć głośno czym się interesujemy. I do jasnej ciasnej przestańmy być mitologicznymi bytami! - Ola Desperatka 16

18 Gdzie się podziały fajne gry? (spoiler alert) W ostatnich latach rynek gier komputerowych jest regularnie zalewany przez wielkie produkcje wypełnione piękną, fotorealistyczną grafiką, i muzyką tworzoną przez najlepszych kompozytorów filmowych, a postaciom głosów użyczają gwiazdy światowego kina. Między innymi przez to koszt produkcji dobrej gry często przewyższa roczny budżet małej polskiej gminy, a reklamy zapowiadające premiery hitów takich, jak GTA V czy Diablo III krzyczą z telewizorów i plakatów na każdym kroku. Ale czy nie jest tak, że w pogoni za doskonałością estetyczną dzisiejsze gry zatraciły coś, dzięki czemu mogliśmy spędzać długie godziny przed komputerami i konsolami jeszcze 15 lat temu? W tym krótkim artykule pokażę co poszło nie tak w ewolucji gier. Tygodnie zabawy... Pamiętacie jak dziesiątki godzin tłukliście bez opamiętania w klasyczne tytuły, takie jak Doom czy Duke Nukem 3D? Te zarwane noce przed komputerem, z wyłączonymi głośnikami, żeby nie obudzić rodziców? Nie każdy miał wystarczająco dużo cierpliwości, żeby dotrwać do końca. Przyznam się, że sam niejednokrotnie porzucałem niedokończoną grę. Teraz, kiedy kupujemy nowy tytuł, musimy liczyć się z potwornie krótką i liniową fabułą. Weźmy na przykład grę Star Wars: The Force Unleashed II. Poprzednia część była miłym i przyjemnym hack n slashem, gdzie jedyną decyzją, jaką musieliśmy podejmować, było czy tego szturmowca poszlachtować mieczem świetlnym, czy może lepiej walnąć nim o ścianę. W drugiej mamy do czynienia z piękną graficznie, wypełnioną dynamicznymi animacjami (dokładnie dwiema), krótką rozgrywką o fabule tak naciąganej, a co gorsza wykraczającej poza kanon sagi, że szanujący się fan Gwiezdnych Wojen natychmiast dostałby sraczki. Mówię o odstępstwie, ponieważ sprytne wpasowanie scenariusza w czas pomiędzy Zemstą Sithów a Nową Nadzieją było jedną z głównych zalet gry. Dla porównania przypomnijmy sobie Star Wars, Episode I: The Phantom Menace. Gra została wydana w tym samym studio co Force Unleashed i była oficjalnym produktem promującym pierwszą część nowej kinowej trylogii. Pod względem mechaniki nie zachwycała, ale za to grywalnością i fabułą (będącą dużym stopniu kopią scenariusza filmowego) powalała na łopatki swoją kilkanaście lat młodszą siostrę. Po pierwsze, rozgrywka trwała trochę dłużej niż 3,5 godziny potrzebne do przejścia drugiej części Force Unleashed. Po drugie, dzięki temu, że w grze wcielaliśmy się w kilka różnych postaci, mogliśmy prześledzić fabułę filmu z punktu widzenia takich sław gwiezdnego uniwersum jak Qui-Gon Jinn czy królowa Amidala. Fabuła była do tego stopnia czytelna i wciągająca, że mogła spoilerować sam film (gra była dostępna na wiele miesięcy przed premierą w kinie rosyjscy spece z korony Stadionu Dziesięciolecia jak zwykle nie zawiedli). Ale wbrew temu, co mówi nam 17

19 redakcyjny kolega Nikos S., nie samymi Gwiezdnymi Wojnami człowiek żyje. O ile wspomniane przed chwilą tytuły nie stanowią cyklu w ścisłym tego słowa znaczeniu, o tyle Call Of Duty nie dość, że jest serią gier, to jeszcze uwielbiają ją rzesze graczy na całym świecie. Pamiętacie pierwszą część i lądowanie w Normandii (na spadochronie z barki to wyłaziliśmy w Medal Of Honor)? Gra w tamtym czasie oszołamiała grafiką, animacjami wybuchów, różnorodnością dźwięków i lokacji. Z każdą kolejną częścią seria stawała się coraz ciekawsza i ładniejsza, aż pewnego dnia ktoś w biurze Infinity Ward doszedł do szokującego wniosku: Po co tworzyć jakąkolwiek fabułę? Zróbmy kilka krótkich misji, a potem dajmy graczom możliwość strzelania do siebie nawzajem!. Wszystko wspaniale, ale nie zapominajmy, że tryb multiplayer mieliśmy już w czasach, gdy każdy w domu blokował telefon na godzinę i wsłuchiwał się w pieśń godową modemów dial-up. Duke umożliwiał rozgrywkę sieciową, a mimo to tryb single player wciągał jak kulawego bagno. Wydaje mi się, że to właśnie sukces pierwszej części trylogii Modern Warfare przekonał twórców gier, że tryb single player to rzecz opcjonalna. Ale nie tylko o długość gry rzecz się rozbija... Jeśli komuś udało się przejść Quake a dwójkę bez kodów, to automatycznie zdobywał niemalże na osiedlu tytuł szlachecki. Jeśli ta sama osoba potrafiła pokonać Kintaro i Shao Kahn a w Mortalu dwójce na medium to ranga wzrastała stukrotnie. Dzisiaj przejście całej gry to już nie kwestia umiejętności albo wprawy, tylko wyłącznie czasu, a rozgrywka coraz częściej przypomina oglądanie filmu interaktywnego co jakiś czas musimy wcisnąć odpowiedni (w dodatku wyświetlony na ekranie) klawisz. Ostatnim tytułem, w którym się zaciąłem, i nie wiedziałem co ze sobą zrobić, był chyba Jedi Outcast (w Falloucie 3 szlag mnie jeszcze trafiał na statku kosmitów...). Od tego czasu we wszystkich grach idzie się prosto przed siebie i koniec. Jest tak zawsze, choćby gra miała milion alternatywnych zakończeń. Byleby oko cieszyć Pora zainicjować ból tylnej części ciała użytkowników komputerów stacjonarnych, wypełnionych dżiforsami, megatonami ramu i chłodzonymi najczęściej azotem lub płynnym tlenem. Grafika w grach to rzecz umowna i jej jakość oczywiście zależy od tego, w jakim okresie w dany tytuł gramy. Podam przykład z życia wzięty: nie tak dawno przypomniałem sobie o grze Mafia (część pierwsza). Po wielu na głos wypowiedzianych klątwach pod adresem Billa Gatesa i jego rodziny do trzech pokoleń wstecz, udało mi się zainstalować grę na Windows 7 i... Co to ma być? Przecież ta gra miała grafikę wbijającą konkurencję w ziemię! Można było rozjechać budkę telefoniczną, a w samochodzie widać było dziury po kulach! To, co zachwycało tych kilka lat temu, dzisiaj już takie piękne nie jest. Oczywiście, ratowała się filmową fabułą, ale pomyślmy teraz, ile to gier opierało się wyłącznie na grafice? Pozycje czasów, gdy grafika była jakakolwiek, bo jakaś musiała być, chyba nie mają takich problemów, bo wspominając takie klasyki, jak Hopkins FBI czy Fallout 2, grafika nie jest rzeczą, o której myślimy w pierwszej kolejności. Kolejnym przykładem jest słynny Crysis, który swego czasu odsiewał kalkulatory od demonów siły obliczeniowej. Dzisiaj przy Battlefield 3 nawet Call of Duty: Black Ops II wygląda raczej marnie, a poza grafiką nie miał do pokazania absolutnie niczego specjalnego... No, może oprócz efektownie łamiących się drzew. Podsumowując krótki wywód: z roku na rok gry będą coraz ładniejsze graficznie, ale czy na pewno postęp w dziedzinie grafiki komputerowej będzie szedł w parze z tym czymś, co nazywamy grywalnością? Co autor miał na myśli, czyli o czym my gramy Na temat fabuły naprodukowałem się sporo, ale tak naprawdę to kiedy ma ona znaczenie? Przede wszystkim nie może wkurzać. Bywa czasami tak, że gra jest przepięknie zrobiona, ciekawa pod wzglę- 18

20 dem mechaniki i grywalności, a cały efekt psuje beznadziejna fabuła. Przykładem niech będzie Final Fantasy XIII, gdzie po pierwszych kilku godzinach już absolutnie nie wiadomo było o co chodzi, a w przygodówce jest to dość duże utrudnienie. Ostatnio pojawiającym się trendem jest wciskanie historii tam, gdzie potrzebna jest ona jak świni siodło. Przecież w grach nie zawsze chodzi o ciekawą opowieść! Czasami chcemy najnormalniej w świecie kogoś przejechać monster truckiem z wielkim wiertłem pod zderzakiem, albo rozstrzelać parę setek cyborgów. W dzisiejszych grach zawsze musi o coś chodzić a czy nie grało się fajnie w Prehistorik albo Carmageddon? Szczytem wszystkiego jest gra, która niedawno miała swoją premierę, a mianowicie Beyond: Two Souls. Zrobiona w sposób bardzo podobny do Heavy Rain, ale twórcy usunęli wszystkie elementy ratujące tamten tytuł i zostawili tylko to, co tak bardzo nas wkurzało podczas rozwiązywania zagadki tajemniczych morderstw (wstrząsanie inhalatora na astmę, wykonywanie karkołomnych kombinacji ruchu gałkami, żeby przecisnąć się koło śmietnika itd.). W Beyond tak naprawdę mamy do czynienia ze średniej jakości filmem. Faktycznie, w zależności od tego jak będziemy radzili sobie z odtwarzaniem komend wyświetlanych na ekranie, akcja może potoczyć się troszkę inaczej, ale efekt i tak będzie mniej więcej taki sam. Tytułem, w którym historyjka opowiadana przez bohaterów jest miłym urozmaiceniem mordu i gwałtu, jest GTA V. Wszyscy pamiętamy pierwszą część gry, którą można było przejść całą i nie mieć pojęcia co się tak naprawdę działo, obok rozwalenia setek dwuwymiarowych samochodów i rozjechania kilku wycieczek szkolnych. W piątce nadal mamy do czynienia z pościgami, strzelaniem, narkotykami i seksem (co każdy czternastolatek lubi najbardziej), ale dodatkowo przeżywamy losy bohaterów całymi sobą (jakkolwiek dziwnie to brzmi), dlatego też trafia nas szlag, gdy Michael traci najpierw jacht, potem rodzinę, z chęcią odpalamy jointa z Franklinem na kanapie jego ciotki, oraz wkładamy całe serce w narkotykowy biznes Trevora. To, co wkurza w piątce i nie tylko w niej, to......mikro transakcje Wraz z nowym GTA firma Rockstar zupełnie za darmo dostarczyła nam produkt o nazwie GTA Online, w którym to tworzymy własnego bandziora na swój obraz i podobieństwo. Bandzior ów ma do wyboru cały wachlarz misji, wyścigów, deathmatchów itp. Problem w tym, że potrzebujemy dużych ilości wirtualnych dolarów, jeśli chcemy pojeździć lepszą furą, polatać samolotem, lub zrobić sobie tatuaż, by wyróżnić się z tłumu (pomimo bardzo skomplikowanego systemu generacji twarzy, okazało się, że praktycznie wszyscy gracze w internetowym GTA wyglądają tak samo...). Równie szybko, co o powtarzalności misji, dowiadujemy się, że na te wszystkie dobra nie da się zapracować uczciwą wirtualną gangsterką. Wydawcy wyszli na przeciw graczom i umożliwili im wymianę prawdziwych, nieprzydatnych dolarów ich rodziców na tak cenne i pożądane dolary ze świata złodziei samochodów. Niestety opisany przypadek nieprzerwanie szerzy się jak zaraza, odkąd jakiś pewnie amerykański mistrz marketingu stworzył produkt zwany DLC, czyli Downloadable Content. W czasach, gdy gry sprzedawane były w kartonowych pudłach, a mekką wszystkich komputerowców był CMR Digital na Powiślu, wydawcy chcąc wydoić graczy po raz wtóry, zaprzęgali zastępy programistów i grafików w celu stworzenia DODATKU (młodsi czytelnicy niech wygooglują sobie ten termin). Dodatki najczęściej okazywały się lepsze niż tzw. podstawki (młodsi ponownie google). Przykładem niech będzie Ground Zero, dodatek do Quake a II, gdzie w pojedynkę (a jakżeby inaczej) musimy rozwalić tajną broń Stroggów. (Fakt faktem, Ground był praktycznie nie do kupienia w sklepach, ale o tym innym razem.) W każdym razie gracz dostawał kilka ładnych godzin nowych poziomów i potworów, wszystko w ładnym pudełeczku, w sam raz do zbierania kurzu. Jeszcze lepszym przykładem są 19

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości

Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Przygody Jacka- Część 1 Sen o przyszłości Rozdział 1 Park Cześć, jestem Jacek. Wczoraj przeprowadziłem się do Londynu. Jeszcze nie znam okolicy, więc z rodzicami Magdą i Radosławem postanowiliśmy wybrać

Bardziej szczegółowo

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak...

Opowiedziałem wam już wiele o mnie i nie tylko. Zaczynam opowiadać. A było to tak... Wielka przygoda Rozdział 1 To dopiero początek Moja historia zaczęła się bardzo dawno temu, gdy wszystko było inne. Domy były inne zwierzęta i ludzie też. Ja osobiście byłem inny niż wszyscy. Ciągle bujałem

Bardziej szczegółowo

Czerwony Kapturek inaczej

Czerwony Kapturek inaczej Czerwony Kapturek inaczej Grzegorz Korbański Na skraju lasu, koło wodospadów i kwiecistych ogrodów znajdował się mały, ale bardzo piękny domek. Domek był może i mały ale przyległo do niego wielkie gospodarstwo

Bardziej szczegółowo

Spacer? uśmiechnął się zając. Mógłbyś używać nóg do bardziej pożytecznych rzeczy.

Spacer? uśmiechnął się zając. Mógłbyś używać nóg do bardziej pożytecznych rzeczy. Zając wychodził z siebie ze złości i krzyczał: Biegniemy jeszcze raz, jeszcze raz wkoło! Nie ma sprawy, odparł jeż, Ile razy masz ochotę. Biegał więc zając siedemdziesiąt trzy razy, a jeż ciągle dotrzymywał

Bardziej szczegółowo

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka

Anioł Nakręcany. - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany - Dla Blanki - Tekst: Maciej Trawnicki Rysunki: Róża Trawnicka Wersja Demonstracyjna Wydawnictwo Psychoskok Konin 2018 2 Maciej Trawnicki Anioł Nakręcany Copyright by Maciej

Bardziej szczegółowo

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! 30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania

Bardziej szczegółowo

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód.

Rozdział II. Wraz z jego pojawieniem się w moim życiu coś umarło, radość i poczucie, że idę naprzód. Rozdział II Kupiłam sobie dwa staniki. Jeden biały, z cienkimi ramiączkami, drugi czarny, trochę jak bardotka, cały koronkowy. Czuję się w nim tak, jakby mężczyzna trzymał mnie mocno za piersi. Stanik

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

Kto chce niech wierzy

Kto chce niech wierzy Kto chce niech wierzy W pewnym miejscu, gdzie mieszka Bóg pojawił się mały wędrowiec. Przysiadł na skale i zapytał: Zechcesz Panie ze mną porozmawiać? Bóg popatrzył i tak odpowiedział: mam wiele czasu,

Bardziej szczegółowo

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym

Bardziej szczegółowo

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat

BURSZTYNOWY SEN. ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat BURSZTYNOWY SEN ALEKSANDRA ADAMCZYK, 12 lat Jestem bursztynnikiem. Myślę, że dobrym bursztynnikiem. Mieszkam w Gdańsku, niestety, niewiele osób mnie docenia. Jednak jestem znany z moich dziwnych snów.

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 Wiesz jaka jest różnica między produktem a marką? Produkt się kupuje a w markę się wierzy. Kiedy używasz opowieści, budujesz Twoją markę. A kiedy kupujesz cos markowego, nie zastanawiasz się specjalnie

Bardziej szczegółowo

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 109, s. 1 KARTA:... Z KLASY:...

i na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 109, s. 1 KARTA:... Z KLASY:... polonistyczna Ad@ i J@ś na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet 09, s. To nie moja wina! Przeczytaj uważnie opowiadanie. Edyta Krawiec To nie moja wina Latać, poczuć się jak ptak.

Bardziej szczegółowo

Joanna Charms. Domek Niespodzianka

Joanna Charms. Domek Niespodzianka Joanna Charms Domek Niespodzianka Pomysł na lato Była sobie panna Lilianna. Tak, w każdym razie, zwracała się do niej ciotka Małgorzata. - Dzień dobry, Panno Lilianno. Czy ma Panna ochotę na rogalika z

Bardziej szczegółowo

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 NA SKRAJU NOCY Moje obrazy Na skraju nocy widziane oczyma dziecka Na skraju nocy życie wygląda inaczej Na moich obrazach...w nocy Życie w oczach

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady,

Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH. Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, Laura Mastalerz, gr. IV Izabella Mastalerz siostra, III kl. S.P. Nr. 156 BAJKA O WARTOŚCIACH Dawno, dawno temu, w dalekim kraju istniały następujące osady, w których mieszkały wraz ze swoimi rodzinami:

Bardziej szczegółowo

Pan Toti i urodzinowa wycieczka

Pan Toti i urodzinowa wycieczka Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 Aneta Hyla Pan Toti i urodzinowa wycieczka Biblioteka szkolna 2014/15 P ewnego dnia, gdy Pan Toti wszedł do swojego domku, wydarzyła

Bardziej szczegółowo

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN

Olaf Tumski: Tomkowe historie 3. Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN Olaf Tumski Olaf Tumski: Tomkowe historie 3 Copyright by Olaf Tumski & e-bookowo Grafika i projekt okładki: Zbigniew Borusiewicz ISBN 978-83-63080-60-0 Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo Kontakt:

Bardziej szczegółowo

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa-

Przedstawienie. Kochany Tato, za tydzień Dzień Ojca. W szkole wystawiamy przedstawienie. Pani dała mi główną rolę. Będą występowa- Przedstawienie Agata od kilku dni była rozdrażniona. Nie mogła jeść ani spać, a na pytania mamy, co się stało, odpowiadała upartym milczeniem. Nie chcesz powiedzieć? mama spojrzała na nią z troską. Agata

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

"PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA"

PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA "PRZYGODA Z POTĘGĄ KOSMICZNA POTĘGA" Maciej Rak kl.4a 1 PEWNEGO DNIA W SZKOLE NA LEKCJI MATEMATYKI: PANI: Dzieci, proszę o ciszę!!! STAŚ: Słuchajcie pani, bo jak nie, to zgłoszę wychowawczyni żeby wpisała

Bardziej szczegółowo

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach

Magdalena Bladocha. Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Magdalena Bladocha Marzenie... Gimnazjum im. Jana Pawła II w Mochach Dawno, dawno temu, a może całkiem niedawno. Za siedmioma morzami i za siedmioma górami, a może całkiem blisko tuż obok ciebie mieszkała

Bardziej szczegółowo

Najciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier

Najciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier Najciekawsze gry i zabawy podczas przerw w szkole - opis zapomnianych gier Kamil Łoś kl. VI c W STATKI Gra się w 2 zawodników, każdy dostaje po 2 kartki. Na każdej rysuje się siatkę 10 10 (A-J; 1-10).

Bardziej szczegółowo

Muszę przyznać, iż niezbyt lubię gry czysto kooperacyjne oraz oparte na bleie. Nemesis na szczęście okazał się grą innego typu.

Muszę przyznać, iż niezbyt lubię gry czysto kooperacyjne oraz oparte na bleie. Nemesis na szczęście okazał się grą innego typu. Zagrałem dziś w prototyp nowej gry FGH Nemesis. Trochę o grze Od kiedy dowiedziałem się o tej grze bardzo chciałem ją poznać zwłaszcza po tekście na Games Fanatic. (http://www.gamesfanatic.pl/2014/02/03/z-tasmy-produkcyjnej-prototypy-fabryki-gierhistorycznych/)

Bardziej szczegółowo

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz

VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz VIII Międzyświetlicowy Konkurs Literacki Mały Pisarz 19 grudnia 2017 r. odbyło się podsumowanie VIII edycji konkursu literackiego Mały Pisarz w SP nr 11 w Kielcach. Wzięły w nim udział dwie uczennice naszej

Bardziej szczegółowo

Chłopcy i dziewczynki

Chłopcy i dziewczynki Chłopcy i dziewczynki Maja leżała na plaży. Zmarzła podczas kąpieli w morzu i cała się trzęsła. Mama Zuzia owinęła ją ręcznikiem. Maja położyła się na boku i przesypuje piasek w rączce. Słońce razi ją

Bardziej szczegółowo

Strona 1 z 7

Strona 1 z 7 1 z 7 www.fitnessmozgu.pl WSTĘP Czy zdarza Ci się, że kiedy spotykasz na swojej drodze nową wiedzę która Cię zaciekawi na początku masz duży entuzjazm ale kiedy Wchodzisz głębiej okazuje się, że z różnych

Bardziej szczegółowo

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH

BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH PREZENTUJE: BAJKA O PRÓCHNOLUDKACH I RADOSNYCH ZĘBACH SCENARIUSZ I RYSUNKI: DOROTA MILCZARSKA CZEŚĆ, pewnie często słyszysz, że mycie zębów jest bardzo ważne, no i że musimy to robić najlepiej po każdym

Bardziej szczegółowo

Samoobrona. mężczyzny. Głowa Oczy Nos Szyja. Głos. Zęby. Łokieć. Dłoń Jądra Palce. Kolana. Golenie. Pięta. Stopa

Samoobrona. mężczyzny. Głowa Oczy Nos Szyja. Głos. Zęby. Łokieć. Dłoń Jądra Palce. Kolana. Golenie. Pięta. Stopa Samoobrona Jeżeli znalazłbyś się w sytuacji, w której będziesz zmuszony do zastosowania samoobrony, dobrze jest być do tego przygotowanym. Możesz zastosować następujące techniki: Użyj mowy ciała do wyrażenia

Bardziej szczegółowo

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia

8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia http://produktywnie.pl RAPORT 8 sposobów na więcej czasu w ciągu dnia Jakub Ujejski Powered 1 by PROINCOME Jakub Ujejski Wszystkie prawa zastrzeżone. Strona 1 z 10 1. Wstawaj wcześniej Pomysł, wydawać

Bardziej szczegółowo

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA Tekst biblijny: Dz. Ap. 16,19 36 Tekst pamięciowy: Dz. Ap. 16,31 ( ) Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. Bóg chce, abyś uwierzył w Jego Syna, Jezusa

Bardziej szczegółowo

Gra planszowa dla 2 5 graczy w wieku powyżej 4 lat

Gra planszowa dla 2 5 graczy w wieku powyżej 4 lat ZAWARTOŚĆ PUDEŁKA: 1 plansza 1 dwunastościenna kostka 36 kartoników ze zdjęciami potwora Nessie 1 woreczek 12 figurek fotografów (3 żółte, 3 czerwone, 2 niebieskie, 2 czarne i 2 zielone) 1 figurka potwora

Bardziej szczegółowo

ZAGUBIONA KORONA. Autor:,,Promyczki KOT, PONIEWAŻ NICZYM SYRENCE, W WODZIE WYRASTAŁ IM RYBI OGON I MOGLI PRZEMIERZAĆ POD WODĄ CAŁE MORZA I OCEANY.

ZAGUBIONA KORONA. Autor:,,Promyczki KOT, PONIEWAŻ NICZYM SYRENCE, W WODZIE WYRASTAŁ IM RYBI OGON I MOGLI PRZEMIERZAĆ POD WODĄ CAŁE MORZA I OCEANY. ZAGUBIONA KORONA Autor:,,Promyczki DAWNO TEMU W ODLEGŁEJ KRAINIE ŻYŁA SOBIE KRÓLEWNA LIZA ZE SWOIM KOTEM AKWARKIEM. BYŁA TO NIEZWYKŁA KRÓLEWNA I NIEZWYKŁY KOT, PONIEWAŻ NICZYM SYRENCE, W WODZIE WYRASTAŁ

Bardziej szczegółowo

Piaski, r. Witajcie!

Piaski, r. Witajcie! Piszemy listy Witajcie! Na początek pozdrawiam Was serdecznie. Niestety nie znamy się osobiście ale jestem waszą siostrą. Bardzo się cieszę, że rodzice Was adoptowali. Mieszkam w Polsce i dzieli nas ocean.

Bardziej szczegółowo

Copyright 2017 Monika Górska

Copyright 2017 Monika Górska I UŁÓŻ OPOWIEŚĆ, NA DOWOLNY TEMAT. JEDYNYM OGRANICZENIEM DLA TWOJEJ WYOBRAŹNI SĄ CZTERY SŁOWA, KTÓRE ZNA JDZIESZ NA NASTĘPNEJ STRONIE, A KTÓRE KONIECZNIE MUSZĄ ZNALEŹĆ SIĘ W TWOJEJ OPOWIEŚCI. NIE MUSISZ

Bardziej szczegółowo

Część 4. Wyrażanie uczuć.

Część 4. Wyrażanie uczuć. Część. Wyrażanie uczuć. 3 5 Tłumienie uczuć. Czy kiedykolwiek tłumiłeś uczucia? Jeżeli tak, to poniżej opisz jak to się stało 3 6 Tajemnica zdrowego wyrażania uczuć! Używanie 'Komunikatów JA'. Jak pewnie

Bardziej szczegółowo

Zaimki wskazujące - ćwiczenia

Zaimki wskazujące - ćwiczenia Zaimki wskazujące - ćwiczenia Mianownik/ Nominative I. Proszę wpisać odpowiedni zaimek wskazujący w mianowniku: ten, ta, to, ci, te 1. To jest... mężczyzna, którego wczoraj poznałem. 2. To jest... dziecko,

Bardziej szczegółowo

SZOPKA. Pomysły i realizacja: Joanna Góźdź

SZOPKA. Pomysły i realizacja: Joanna Góźdź SZOPKA na Boże Narodzenie Pomysły i realizacja: Joanna Góźdź 4 Maryja wstała dosyć wcześnie, ubrała się, umyła, zjadła śniadanie i zaczęła się krzątać po domu. Bądź pozdrowiona! potężny głos nagle wypełnił

Bardziej szczegółowo

Ilustracje. Kasia Ko odziej. Nasza Księgarnia

Ilustracje. Kasia Ko odziej. Nasza Księgarnia Ilustracje Kasia Ko odziej Nasza Księgarnia Copyright by Wydawnictwo Nasza Księgarnia, Warszawa 2014 Text by Katarzyna Majgier 2014 Projekt okładki i ilustracje Kasia Kołodziej 1. Wyobraźnia cioci Gosi

Bardziej szczegółowo

Witajcie dzieci! Powodzenia! Czekam na Was na końcu trasy!

Witajcie dzieci! Powodzenia! Czekam na Was na końcu trasy! Witajcie dzieci! To ja Kolorowy Potwór! Przez te kilka dni zdążyliście mnie już poznać. Na zakończenie naszych zajęć dotyczących emocji przygotowałem dla Was zabawę, podczas której sprawdzicie ile udało

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. A. Awantura

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. A. Awantura A. Awantura Karol, Darek i Natalia postanowili pobawić się w szkole w wyścigi dinozaurów. Darek przyniósł do szkoły swoją całą kolekcję. Na przerwie ustawili dinozaury. Wtedy podeszli do nich Jola i Robert.

Bardziej szczegółowo

Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w

Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w Drogi Rodzicu! Masz kłopot ze swoim dzieckiem?. Zwłaszcza rano - spieszysz się do pracy, a ono długo siedzi w toalecie i każdą czynność wykonuje powoli? Narasta Cię frustracja? Myślisz, że robi to specjalnie,

Bardziej szczegółowo

Lokomotywa 2. Czytam i piszę. Część 5

Lokomotywa 2. Czytam i piszę. Część 5 Słońce najbliższą gwiazdą Bogacenie słownictwa Kometus i astronauta (fragment) Piaskowy Wilk zwrócił się do Kometusa i zapytał, jak się sprawy mają w wielkim kosmosie. Kometus odpowiedział, że jak zwykle

Bardziej szczegółowo

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK

NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK NASTOLETNIA DEPRESJA PORADNIK Upadłam Nie mogę Nie umiem Wstać Sama po ziemi stąpam w snach Sama, samiutka próbuję wstać. Nie umiem Chcę się odezwać Nie wiem do kogo Sama tu jestem, nie ma nikogo Wyciągam

Bardziej szczegółowo

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku

I Komunia Święta. Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku I Komunia Święta Parafia pw. Bł. Jana Pawła II w Gdańsku Ktoś cię dzisiaj woła, Ktoś cię dzisiaj szuka, Ktoś wyciąga dzisiaj swoją dłoń. Wyjdź Mu na spotkanie Z miłym powitaniem, Nie lekceważ znajomości

Bardziej szczegółowo

Część 9. Jak się relaksować.

Część 9. Jak się relaksować. Część 9. Jak się relaksować. A CBT Workbook for Children and Adolescents by Gary O Reilly 98 Co lubisz robić by się zrelaksować A CBT Workbook for Children and Adolescents by Gary O Reilly 99 Ćwiczenia

Bardziej szczegółowo

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki

Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki BARBARA PARK Zuźka D. Zołzik idzie do zerówki Przełożyła Magdalena Koziej Ilustrowała Denise Brunkus Nasza Księgarnia Cody emu, który spóźnił się na autobus i zainspirował mnie do napisania tej książki

Bardziej szczegółowo

Pewien człowiek miał siedmiu synów, lecz ciągle nie miał córeczki, choć

Pewien człowiek miał siedmiu synów, lecz ciągle nie miał córeczki, choć troszeczkę, z każdego kubeczka wypiła łyczek, do ostatniego kubeczka rzuciła zaś obrączkę, którą zabrała ze sobą. Nagle usłyszała trzepot piór i poczuła podmuch powietrza. Karzełek powiedział: Panowie

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA. autor Maciej Wojtas

ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA. autor Maciej Wojtas ROZPACZLIWIE SZUKAJĄC COPYWRITERA autor Maciej Wojtas 1. SCENA. DZIEŃ. WNĘTRZE. 2 Biuro agencji reklamowej WNM. Przy komputerze siedzi kobieta. Nagle wpada w szał radości. Ożesz japierdziuuuuu... Szefie!

Bardziej szczegółowo

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca.

Szczęść Boże, wujku! odpowiedział weselszy już Marcin, a wujek serdecznie uściskał chłopca. Sposób na wszystkie kłopoty Marcin wracał ze szkoły w bardzo złym humorze. Wprawdzie wyjątkowo skończył dziś lekcje trochę wcześniej niż zwykle, ale klasówka z matematyki nie poszła mu najlepiej, a rano

Bardziej szczegółowo

Pomniejszy szok. Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech. Rozpatrz natychmiast. Brak dodatkowego efektu. Zakryj tę kartę.

Pomniejszy szok. Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech. Rozpatrz natychmiast. Brak dodatkowego efektu. Zakryj tę kartę. Pomniejszy szok Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech. Brak dodatkowego efektu. Zakryj tę kartę. Pomniejszy szok Ach! Serce wali ci jak oszalałe i mimowolnie wstrzymałeś oddech.

Bardziej szczegółowo

TO BYŁA BARDZO DŁUGA NOC

TO BYŁA BARDZO DŁUGA NOC BIG DAY Teksty do utworów z albumu: TO BYŁA BARDZO DŁUGA NOC Wszelkie prawa zastrzeżone ZAIKS/BIEM 1998/1999 www.bigday.pl Jasnowidz (sł.: M. Ciurapiński) A kiedy płatki powiek skryją oczy Nie zawsze Mleczna

Bardziej szczegółowo

TWOJE PIERSI. opis praktyk PDF 3

TWOJE PIERSI. opis praktyk PDF 3 TWOJE PIERSI opis praktyk PDF 3 TY I TWOJE PIERSI Przygotuj się do tego ćwiczenia. Zapewnij sobie chwilę samotności, aby nikt i nic Ci nie przeszkadzało. Zadbaj aby w pomieszczeniu, w którym jesteś było

Bardziej szczegółowo

Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe

Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe Przyjaciele Zippiego Ćwiczenia Domowe Czym jest program Przyjaciele Zippiego? Twoje dziecko uczestniczy w programie Przyjaciele Zippiego, który uczy dzieci, jak znajdować rozwiązania problemów, nawiązywać

Bardziej szczegółowo

Czytanie z dzieckiem. 3-4 lata. booktrust.org.uk

Czytanie z dzieckiem. 3-4 lata. booktrust.org.uk Czytanie z dzieckiem 3-4 lata booktrust.org.uk Poświęcenie zaledwie 10 minut dziennie na czytanie z dzieckiem: wspomaga jego rozwój społeczny i emocjonalny wzmacnia Waszą relację kształtuje pewne siebie,

Bardziej szczegółowo

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta

Katarzyna Michalec. Jacek antyterrorysta Katarzyna Michalec Jacek antyterrorysta Copyright by Katarzyna Michalec & e-bookowo Grafika na okładce: shutterstock Projekt okładki: e-bookowo & Katarzyna Michalec ISBN 978-83-7859-431-4 Wydawca: Wydawnictwo

Bardziej szczegółowo

Stenogram Nr 10 VN :22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA

Stenogram Nr 10 VN :22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA Stenogram Nr 10 VN780040 6:22 6:38:30 MAMA SYLWIA KINGA TATA Sylwia: Mamo chodź (Sylwia pozostawiona sama w kuchni na wysokim foteliku na około 20 minut) Mama: Zjesz Sylwia, to przyjdę. Sylwia: Teraz przyjdź.

Bardziej szczegółowo

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych dr Renata Maciejewska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie Struktura próby według miasta i płci Lublin Puławy Włodawa Ogółem

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy? Praga Cieszyłam się jak dziecko. Po tylu latach Doczekałam się. Mój mąż spytał mnie: Jaki chcesz prezent na rocznicę?. Czy chce pani powiedzieć, że nigdy wcześniej? Jakby pan wiedział, przez pięćdziesiąt

Bardziej szczegółowo

SCENARIUSZ ZAJĘĆ REWALIDACYJNYCH Z WYKORZYSTANIEM TECHNOLOGII INFORMACYJNO-KOMUNIKACYJNYCH

SCENARIUSZ ZAJĘĆ REWALIDACYJNYCH Z WYKORZYSTANIEM TECHNOLOGII INFORMACYJNO-KOMUNIKACYJNYCH Autor: Marika Naskręt SCENARIUSZ ZAJĘĆ REWALIDACYJNYCH Z WYKORZYSTANIEM TECHNOLOGII INFORMACYJNO-KOMUNIKACYJNYCH Temat: Rozpoznawanie i rozumienie emocji. Czas realizacji: 60 minut. Uczestnik zajęć: Uczeń

Bardziej szczegółowo

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń

WYCIECZKA DO ZOO. 1. Tata 2. Mama 3. Witek 4. Jacek 5. Zosia 6. Azor 7. Słoń WYCIECZKA DO ZOO 1 Tata 2 Mama 3 Witek 4 Jacek 5 Zosia 6 Azor 7 Słoń Uczestnicy zabawy siadają na krzesłach (krzesła należy ułożyć jak na rysunku powyżej) Prowadzący zabawę ma za zadanie czytać tekst a

Bardziej szczegółowo

Nagrodzone prace

Nagrodzone prace Wyniki konkursu 1. miejsce - Julia Turek kl. 1a 2. miejsce - Maciej Kloc kl.4c, Matylda Folgart kl. 4b 3.miejsce - Miłosz Kopka kl. 3c, Monika Pszczoła kl. 5b, Rafał Zieliński kl. 6a Wyróżnienia: Hania

Bardziej szczegółowo

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Irena Sidor-Rangełow Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Copyright by Irena Sidor-Rangełowa Projekt okładki Slavcho Rangelov ISBN 978-83-935157-1-4 Wszelkie prawa zastrzeżone.

Bardziej szczegółowo

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk

Agnieszka Frączek Siano w głowie, by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura. Okładka i ilustracje: Iwona Cała. Korekta: Lidia Kowalczyk Agnieszka Frączek Siano w głowie, czyli trafiła kosa na idiom by Agnieszka Frączek by Wydawnictwo Literatura Okładka i ilustracje: Iwona Cała Korekta: Lidia Kowalczyk Wydanie II ISBN 978-83-61224-67-9

Bardziej szczegółowo

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la.

Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic. Love Me Like You. Wszystkie: Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Sha-la-la-la. Downloaded from: justpaste.it/nzim Tłumaczenia: Love Me Like You, Grown, Hair, The End i Black Magic Love Me Like You On mógłby mieć największy samochód Nie znaczy to, że może mnie dobrze wozić Lub jeździć

Bardziej szczegółowo

SOCIAL STORIES HISTORYJKI Z ŻYCIA WZIĘTE

SOCIAL STORIES HISTORYJKI Z ŻYCIA WZIĘTE SOCIAL STORIES HISTORYJKI Z ŻYCIA WZIĘTE Wiele osób z autyzmem ma poważne problemy z radzeniem sobie w sytuacjach społecznych. Wynika to m.in. z deficytów poznawczych w tym zakresie. Przykładem może tu

Bardziej szczegółowo

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1 WARSZTATY pociag j do jezyka j dzień 1 POCIĄG DO JĘZYKA - dzień 1 MOTYWACJA Z SERCA Ach, o ile łatwiejsze byłoby życie, gdybyśmy dysponowali niekończącym się źródłem motywacji do działania. W nauce języków

Bardziej szczegółowo

Czy na pewno jesteś szczęśliwy?

Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Czy na pewno jesteś szczęśliwy? Mam na imię Kacper i mam 40 lat. Kiedy byłem małym chłopcem nigdy nie marzyłem o dalekich podróżach. Nie fascynował mnie daleki świat i nie chciałem podróżować. Dobrze się

Bardziej szczegółowo

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. W szpitalu

MAŁGORZATA PAMUŁA-BEHRENS, MARTA SZYMAŃSKA. W szpitalu W szpitalu Maja była chora. Pani doktor skierowała ją do szpitala. Miała okropny kaszel. Miała zapalenie płuc. Jej siostra bliźniaczka Ola też była chora, ale ona nie musiała jechać do szpitala. W szpitalu,

Bardziej szczegółowo

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci!

Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! W samo południe 14 Uwaga, niebezpieczeństwo w sieci! przed czytaniem 1. W internecie można znaleźć wiele rzeczy. W internecie, czyli właściwie gdzie? Opracujcie hasło INTERNET na podstawie własnych skojarzeń

Bardziej szczegółowo

JĘZYK. Materiał szkoleniowy CENTRUM PSR. Wyłącznie do użytku prywatnego przez osoby spoza Centrum PSR

JĘZYK. Materiał szkoleniowy CENTRUM PSR. Wyłącznie do użytku prywatnego przez osoby spoza Centrum PSR AKCEPTACJA - ZROZUMIENIE K: (mówiąc bardzo podniesionym tonem) Co wy tutaj sobie myślicie? Że nie mam co robić, tylko tracić czas! T: Wydaje mi się, że jest Pan zdenerwowany! Ma Pan wiele rzeczy do robienia,

Bardziej szczegółowo

Żegnajcie wakacje witaj trzecia klaso!

Żegnajcie wakacje witaj trzecia klaso! polonistyczna Ad@ i J@ś na matematycznej wyspie materiały dla ucznia, klasa III, pakiet, s. Żegnajcie wakacje witaj trzecia klaso! Przeczytaj uważnie opowiadanie. Nadaj mu tytuł. Ada, zobacz! Jaś odciągnął

Bardziej szczegółowo

Trzy kroki do e-biznesu

Trzy kroki do e-biznesu Wstęp Świat wokół nas pędzi w niewiarygodnym tempie - czy Ty też chwilami masz wrażenie, że nie nadążasz? Może zastanawiasz się, czy istnieje sposób, by dogonić ten pędzący pociąg życia pełen różnego rodzaju

Bardziej szczegółowo

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku...

Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku... Wyznania Wyznania Kocham Cię 70 sekund na minutę, 100 minut na godzinę, 40 godzin na dobę, 500 dni w roku... Wolę być chwilą w Twoim życiu niż wiecznością w życiu innej!!! Nie wiem, czy chcesz ze mną chodzić,

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

"Chciałem cię chronić, będąc twoim cieniem..." Pearlic. Reda 2015.

Chciałem cię chronić, będąc twoim cieniem... Pearlic. Reda 2015. CIEŃ Paulina Klecz "Chciałem cię chronić, będąc twoim cieniem..." Pearlic. Reda 2015. Projekt okładki: Łukasz Orzechowski Copyright Paulina Copyright Pearlic Klecz Wszelkie prawa do publikacji zastrzeżone.

Bardziej szczegółowo

ŻYCIE BEZ PASJI JEST NIEWYBACZALNE

ŻYCIE BEZ PASJI JEST NIEWYBACZALNE 1 ŻYCIE BEZ PASJI JEST NIEWYBACZALNE 2 Padał deszcz. Mówią, że podczas deszczu dzieci się nudzą. Nie oni. Ukradkiem wzięli rowery i postanowili pojechać przed siebie: -myślisz, że babcia nas widziała?

Bardziej szczegółowo

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi.

Pokochaj i przytul dziecko z ADHD. ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi. Pokochaj i przytul dziecko z ADHD ADHD to zespół zaburzeń polegający na występowaniu wzmożonej pobudliwości i problemów z koncentracją uwagi. TYPOWE ZACHOWANIA DZIECI Z ADHD: stale wierci się na krześle,

Bardziej szczegółowo

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu

Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu Jak używać poziomów wsparcia i oporu w handlu Teraz, kiedy znasz już podstawy nadszedł czas na to, aby wykorzystać te użyteczne narzędzia w handlu. Chcemy Ci to wytłumaczyć w dość prosty sposób, więc podzielimy

Bardziej szczegółowo

Dzień dobry, panie Piotrze.

Dzień dobry, panie Piotrze. Staś był taki nieśmiały, że kiedy przyszedł listonosz, żeby doręczyć mu list, wstydził się powiedzieć dzień dobry. Staś lubił listonosza. Chciał z nim porozmawiać. Ale nie potrafił zdobyć się na odwagę.

Bardziej szczegółowo

cel Śmiać się do łez z rodziną i przyjaciółmi. Kto wie, może nawet odkryjesz w sobie artystę? GRA IMPREZOWA WIEK: GRACZY

cel Śmiać się do łez z rodziną i przyjaciółmi. Kto wie, może nawet odkryjesz w sobie artystę? GRA IMPREZOWA WIEK: GRACZY how to play GRA IMPREZOWA WIEK: 12+ 4-8 GRACZY ZOBACZ, JAK GRAĆ! youtube.com/telestrations PODAJ DALEJ! to rysowana wersja zabawy w głuchy telefon, w której Twoje szkice i odpowiedzi mogą wywołać salwy

Bardziej szczegółowo

INSCENIZACJA OPARTA NA PODSTAWIE BAJKI CZERWONY KAPTUREK

INSCENIZACJA OPARTA NA PODSTAWIE BAJKI CZERWONY KAPTUREK Pobrano ze strony http://www.przedszkole15.com.pl/ INSCENIZACJA OPARTA NA PODSTAWIE BAJKI CZERWONY KAPTUREK Jest to bajka, która pomoże dzieciom zrozumieć, jak należy dbać o przyrodę i zachować się w lesie.

Bardziej szczegółowo

RODZINA KOWALÓWKÓW. Odcinek: Opowieść rodzinna, którą warto ocalić od zapomnienia. (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego)

RODZINA KOWALÓWKÓW. Odcinek: Opowieść rodzinna, którą warto ocalić od zapomnienia. (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego) RODZINA KOWALÓWKÓW (fragment rozszerzonej wersji scenariusza filmowego) Odcinek: Opowieść rodzinna, którą warto ocalić od zapomnienia SCENARIUSZ: Dominika Kowalówka Uczennica I kl. gimnazjum Szkolnego

Bardziej szczegółowo

BEZPIECZNY PIERWSZAK

BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZNY PIERWSZAK BEZPIECZEŃSTWO W DRODZE DO SZKOŁY Codziennie rano wyruszasz w drogę do szkoły i codziennie wracasz do domu. Niezależnie od tego, w jaki sposób pokonujesz tę trasę - ważne, byś poznał

Bardziej szczegółowo

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat

Ryszard Sadaj. O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii. Ilustrował Piotr Olszówka. Wydawnictwo Skrzat Ryszard Sadaj O kaczce, która chciała dostać się do encyklopedii Ilustrował Piotr Olszówka Wydawnictwo Skrzat O kaczce, która chciała... Kaczka Kiwaczka (nazywana tak od dystyngowanego sposobu chodzenia,

Bardziej szczegółowo

Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska

Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska Wojciech Widłak Ilustracje Elżbieta Wasiuczyńska Nasza Księgarnia Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 2019 Text Wojciech Widłak, 2019 Illustrations Elżbieta Wasiuczyńska, 2019 Redaktor prowadzący Katarzyna Piętka

Bardziej szczegółowo

Konspekt zajęcia przeprowadzonego w grupie 3-4 latków w dniu r. przez Joannę Słowińską

Konspekt zajęcia przeprowadzonego w grupie 3-4 latków w dniu r. przez Joannę Słowińską Konspekt zajęcia przeprowadzonego w grupie 3-4 latków w dniu 11.01.2010 r. przez Joannę Słowińską TEMAT: Jestem śnieżynką FORMA PRACY: - z grupą - w parach CELE GŁÓWNE: -kształtowanie orientacji przestrzennej

Bardziej szczegółowo

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu

Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie. Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Odkrywam Muzeum- Zamek w Łańcucie Przewodnik dla osób ze spektrum autyzmu Dzisiaj odwiedzę Muzeum- Zamek w Łańcucie! Zamek w Łańcucie był domem dwóch rodzin. Zamek wybudował czterysta lat temu książę Stanisław

Bardziej szczegółowo

Chwila medytacji na szlaku do Santiago.

Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Chwila medytacji na szlaku do Santiago. Panie, chcę dobrze przeżyć moją drogę do Santiago. I wiem, że potrzebuje w tym Twojej pomocy. cucopescador@gmail.com 1. Każdego rana, o wschodzie słońca, będę się

Bardziej szczegółowo

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta

Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta Wiersz Horrorek państwowy nr 3 Ania Juryta Nie wiem zupełnie jak to się stało, że w końcu zdać mi się to udało... Wszystko zaczęło się standardowo: Samo południe plac manewrowy... Słońce jak zwykle zaciekle

Bardziej szczegółowo

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r.

Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej r r. Dzień I r. Z wizytą u Lary koleżanki z wymiany międzyszkolnej 29.01.2017r. - 04.02.2017r. Dzień I - 29.01.2017r. O północy przyjechałam do Berlina. Stamtąd FlixBusem pojechałam do Hannoveru. Tam już czekała na mnie

Bardziej szczegółowo