NIE MÓW OJCZYZNA - MYŚLĄC O KARIERZE. MÓW KARIERA - MYŚLĄC O OJCZYŹNIE.

Wielkość: px
Rozpocząć pokaz od strony:

Download "NIE MÓW OJCZYZNA - MYŚLĄC O KARIERZE. MÓW KARIERA - MYŚLĄC O OJCZYŹNIE."

Transkrypt

1 NIE MÓW OJCZYZNA - MYŚLĄC O KARIERZE. MÓW KARIERA - MYŚLĄC O OJCZYŹNIE.

2 COPYRIGHT BY POLSKI KLUB BIZNESU 2010 FOTOGRAFIE: IRENEUSZ SOBIESZCZUK, JAN BOGACZ REDAKCJA I OPRACOWANIE GRAFICZNE: PIOTR KRÓL DRUK: INVEST-DRUK, OPRAWA: DRUKARNIA PERFECT S.A. WYDAWCA: STOWARZYSZENIE POLSKI KLUB BIZNESU Warszawa, ul. Kompasowa 3/23; pkb@pkb.org.pl;

3 XX LAT POLSKIEGO KLUBU BIZNESU

4 Spis treści Wstęp PRZYSPIESZYĆ BIEG WYDARZEŃ Z Lechem Wałęsą, b. przywódcą Solidarności, b. prezydentem RP, rozmawia Janina Paradowska. CZUŁEM, ŻE MUSI SIĘ NAM UDAĆ Z Tadeuszem Mazowieckim, pierwszym premierem niepodległej Rzeczypospolitej, rozmawia Janina Paradowska. NIE MA CUDOWNEJ RECEPTY Z profesorem Leszkiem Balcerowiczem, wicepremierem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego, rozmawia Witold Gadomski. ZMAGANIA PRZEDSIĘBIORCÓW Witold Gadomski TROCHĘ SZCZĘŚCIA, CZYLI JAK TO BYŁO NAPRAWDĘ Z Ryszardem Konwerskim, prezesem Polskiego Klubu Biznesu, rozmawia Krystyna Gucewicz. ZŁOTE KARIERY DWUDZIESTOLECIA ZŁOTA KSIĘGA XX LAT POLSKIEGO KLUBU BIZNESU Nagrody, tytuły i wyróżnienia przyznane przez Polski Klub Biznesu w dwudziestoleciu

5 XX LAT POLSKIEGO KLUBU BIZNESU PRZYSPIESZYĆ BIEG WYDARZEŃ

6

7 Szanowni Państwo! niego już młodzieńca. Z wielką satysfakcją pragnę poinformować Państwa, że Polski Klub Biznesu w roku 2010 przerodził się z niemowlęcia w dorodnego, 20. letniego, pełnolet- To nasze wchodzenie w dorosłość ma burzliwą, ale jakże ważną dla dokonujących się w Polsce przemian historię. W roku 1990 postanowiliśmy powołać do życia Polski Klub Biznesu w czasie, w którym wiele zmieniało się w naszym kraju. Ogłoszono wolność dla gospodarczych poczynań, prawa rynku przestały ustępować ideologii i polityce, wielopłaszczyznowa transformacja ustrojowa stała się siłą napędzającą naszą gospodarkę. To wszystko uwolniło inicjatywę ludzi i przedsiębiorstw, ale jednocześnie dla wielu było źródłem stresów i obaw, dla innych okazją do traktowania państwa jako łupu, zawłaszczania majątku narodowego i kontynuowania najgorszych wzorów arogancji władzy. Samoorganizowanie się środowiska przedsiębiorców, w większości reprezentujących małe i średnie firmy rodzinne, było dla nas szansą na przetrwanie w gronie ludzi działających w biznesie, bez naruszania podstawowych zasad etyki, moralności i uczciwości, z dala od politycznych rozgrywek. Mówimy udało się nam! Nie przyciemniają obrazu naszej działalności ani wielkie gospodarcze afery, ani etykiety lewa, prawa, czerwona, czarna, zielona itp. Z dala od politycznego zgiełku szukaliśmy drogi do sukcesów w biznesie ludzi i przedsiębiorstw, kreując pozytywne wzory działalności biznesowej, ułatwiając wielu firmom kontakty w biznesie w Polsce i zagranicą. A jednocześnie dochowując wierności znaczeniu takich słów jak: przyjaźń, lojalność, uczciwość. Raz w roku przyznajemy klubowe nagrody tym, którzy mogą pochwalić się sukcesem w biznesie, ale także wyróżniają się czymś szczególnym w swojej działalności, jak na przykład firmy, które otrzymały nagrodę Społeczne Oblicze Biznesu, za działalność na rzecz najsłabszych i potrzebujących pomocy. Z dumą możemy powiedzieć, że pośród laureatów naszych nagród, są ludzie, którzy swoją osobistą, ciężką pracą budowali fundamenty swoich firm i przedsiębiorstw. Tacy jak: Marek Mikuśkiewicz laureat pierwszej nagrody Businessman Roku za 1990 rok, dzisiaj właściciel zbudowanej z pomocą wyłącznie polskiego kapitału sieci sklepów MarcPol, Jolanta Zwolińska właścicielka firmy Dermika produkującej wspaniałe kosmetyki, Zbigniew Jakubas od zera tworzący swoje wybitne pozycje w biznesie, Józef Wojciechowski od podstaw i w trudzie tworzący holding budowlany J.W. Construction, Andrzej Wodzyński prezes Ceramiki Tubądzin rozszerzający działalność w Czechach i Niemczech, Teresa Mokrysz prezes Mokate S.A., Irena Eris właścicielka firmy kosmetycznej dr Eris i wielu, wielu innych. Dumni jesteśmy także z zaufania i przyjaźni, jaką obdarzyli nas laureaci Honorowej Nagrody Oskar Polskiego Biznesu przyznawanej wybitnym osobistościom życia gospodarczego i politycznego za sprzyjanie interesom Polski na arenie międzynarodowej. Nagrodę tę na Zamku Królewskim w Warszawie przyjęli m.in.: wieloletni doradca prezydentów Stanów Zjednoczonych prof. Zbigniew Brzeziński, były Sekretarz Generalny NATO Javier Solana, 7

8 były Wicekanclerz Niemiec Hans-Dietrich Genscher, wybitny Polak, redaktor Jerzy Giedroyc, Papież Jan Paweł II, były Prezydent Litwy Valdas Adamkus, były Przewodniczący Parlamentu Europejskiego Pat Cox, były Prezydent Węgier Arpad Goncz, były Prymas Polski Kardynał Józef Glemp, były Prezydent RP Lech Wałęsa, były Wicepremier prof. Leszek Balcerowicz, były Minister prof. Władysław Bartoszewski, Prezydent Estonii Tomas Hendrik Ilves. Ustanowiony w roku 1997 tytuł Honorowy Ambasador Polskiego Biznesu, dla wielu osób jest i będzie wyróżnieniem dającym satysfakcję i pobudzającym do dalszych działań, pro publico bono. Polska zyskała międzynarodowy szacunek dokonaniami w okresie transformacji. Są one szczególnie widoczne w porównaniu z innymi krajami wychodzącymi z epoki komunizmu. Na ich tle Polska jest krajem sukcesu, co więcej, sukcesu dostrzeganego przez wszystkich zagranicznych obserwatorów. To prawda, że mamy jeszcze dużo do zrobienia i wiele problemów do rozwiązania, że demokracja i wolność dają nam niekiedy bolesne lekcje, nie chroniąc przed aferami czy ludźmi żądnymi władzy. Ale Polska jest krajem sukcesu, bo na jej sukces składają się wspaniałe osiągnięcia wielu polskich przedsiębiorstw i firm, znanych i szanowanych w Polsce, w Europie i w świecie. Możemy z satysfakcją powiedzieć, że czas heroicznego wysiłku naszej Ojczyzny i Polaków wydobywających się z zaścianka Europy jest już za nami. Europa jest otwarta dla każdego polskiego obywatela, Polska jest liczącym się partnerem w światowej gospodarce i polityce. Jesteśmy z tego dumni i szczególnie mocno podkreślamy, że mają w tym sukcesie wielki udział także małe rodzinne firmy, niewielkie przedsiębiorstwa i utalentowani przedsiębiorcy. Chcielibyśmy, aby nowe dziesięciolecie przyniosło dla wszystkich poprawę samopoczucia, poprawę oceny naszych wspólnych dokonań, dało wszystkim siłę i zdrowie do dalszej pracy. Aby było to dziesięciolecie społecznego i politycznego spokoju. To wystarczy, żeby Polska mogła jeszcze nie raz zadziwić Europę. Dziękuję serdecznie wszystkim, którzy wyróżnili się poprzez swoją pracę, tym, którzy wspierali naszą działalność życzliwą radą i pomocą, a także tym, którzy nie przeszkadzali. Warszawa, maj 2010 r. Ryszard Konwerski Prezes Polskiego Klubu Biznesu 8

9

10 2

11 PRZYSPIESZYĆ BIEG WYDARZEŃ Rozmowa z Lechem Wałęsą, b. przywódcą Solidarności, b. prezydentem RP. 11

12 Teraz trzeba częściej oddawać ludziom głos, nie bać się własnych obywateli. Jednak w czasie globalizacji trzeba typować konkretne tematy, w których obywatele muszą głos zabierać. I trzeba poprawiać demokrację. Dotychczas w demokracji człowiek miał prawo do wielu rzeczy, teraz trzeba mu dopisać także obowiązki i to na różnych poziomach... Lech Wałęsa w rozmowie z Janiną Paradowską. 12

13 JANINA PARADOWSKA: Cofnijmy się w czasie, ledwie dwadzieścia lat i kilka miesięcy, do 4 czerwca 1989 roku, kiedy pojawiła się szansa na odzyskanie niepodległości i budowę systemu demokratycznego. Ten dzień był dla Pana wielką niespodzianką? LECH WAŁĘSA: Trochę tak, mimo że w mojej naturze przeważała zawsze chęć przewidywania, co będzie, jakie są możliwe scenariusze. Kiedy zobaczyłem to zwycięstwo i jednocześnie wiedziałem, że nasze solidarnościowe elity nie mają żadnych przygotowanych rozwiązań na przejęcie władzy, byłem przestraszony. Myślałem, że jeżeli włączymy się we władzę, łatwo będzie nas wchłonąć. Nawet nie byliśmy zgraną drużyną, bo zgrana drużyna była przygotowana na walkę, nie na zwycięstwo, na pracę. Wcześniej apelowałem, ale może też bez wielkiego przekonania i raczej tak między wierszami niezbyt wyraźnie, bo wielu rzeczy nie można było głośno powiedzieć, o przygotowaniu rozwiązań programowych. Okazało się jednak, że nie było nic, przed nami była tak naprawdę improwizacja. Gdybyśmy przegrali sprawa byłaby prostsza robimy dalej to, co umiemy, czyli walczymy. I okazało się, że ta improwizacja nieźle wyszła. Rząd Tadeusza Mazowieckiego się znakomicie sprawdził. To był najlepszy rząd, jaki mieliśmy po 1989 roku, bo to byli ludzie z pierwszej linii Solidarności, grupa Mazowieckiego i cała ta grupa warszawska była lepiej zgrana, znali się, mieli do siebie zaufanie, mieli kontakty. Trzeba jednak pamiętać, że druga strona była wtedy mocno przestraszona i nie przeszkadzała. Oni w ogóle byli przyzwyczajeni do słuchania. To nam pomagało, przynajmniej do czasu, bo oni nas popierali. Siła rządu Mazowieckiego wynikała między innymi ze społecznego poparcia, Pan mówi, że byli zgrani, mieli do siebie zaufanie, ale czy powiedziałby Pan, że byli silni także dzięki pewnej filozofii rządzenia, tej tak często wyśmiewanej siły spokoju? W tej akurat sprawie mam nieco inne zdanie. Ja w dalszym ciągu uważałem, że sprawa nie jest zakończona, że włącza się nas do władzy, abyśmy wykonali brudną robotę, bo gospodarka się waliła, a potem zostaniemy odstawieni. Oddaliśmy przecież komunistom prezydenta, najważniejsze resorty siłowe i trzeba było wykonać drugi skok. Nie ukrywam, miałem pewien problem moralny, bo przecież jakoś żeśmy się z nimi umówili, porozumienie było, ale trzeba je było naruszyć. Tak więc znalazłem się trochę w sytuacji bez wyjścia, z jednej strony nie musiałem, a nawet nie chciałem być prezydentem z drugiej wiedziałem, że jeśli dotrwamy do końca kadencji to naród nas już więcej nie wybierze. To miał być ten pański skok na prezydenturę. Zdawałem sobie sprawę, że Mazowiecki jest człowiekiem stabilnym i będzie chciał porozumień dotrzymać. Tymczasem, czy my z prezydentem Wojciechem Jaruzelskim mieliśmy szansę wyjścia z Układu Warszawskiego? Jemu takiego ruchu nawet nie wypadało zrobić, nie ze złośliwości wobec nas, ale po prostu był z tamtego systemu. Mazowiecki działałby powoli, uważałby, że trzeba najpierw zmienić konstytucję, przemyśleć, a tu czasu nie było. Dlatego uznałem, że trzeba przyspieszyć bieg wydarzeń i strącić generała. Niestety spotkałem się w odmową, przede wszystkim warszawskich elit, które stanęły za Mazowieckim. Przyznam, że początkowo nawet podejrzewałem, bo jestem z natury podejrzliwy, że oni się dogadali z komunistami, żeby zmieniać powoli, czyli właściwie nie zmieniać, a czas nam uciekał. Dziś już wiem, że nic takiego nie miało miejsca, ale w rezultacie wszyscy po trosze straciliśmy kontrolę na biegiem wydarzeń. Nie ma Pan sobie nic do zarzucenia? Być może sporo było w tym wszystkim nieporozumień, gdyż wszystkiego nie można było głośno powiedzieć. Ja zakładałem, że oni wiedzą, że walka trwa i scenariusz przejęcia władzy trzeba zrealizować do końca, czyli musiałem zostać prezydentem. Zmiana była potrzebna nie tylko dlatego, by wyprowadzić z Polski wojska sowieckie, także dlatego, że naród już odczuwał skutki zmian, coraz boleśniej je odczuwał. Obawiałem się społecznego buntu. Przecież Mazowiecki przegrał z Tymińskim z tego właśnie powodu. To był właśnie rodzaj buntu. Ja też w tej walce przegrałem, nie ukrywam. 13

14 Właśnie dlatego, że nie mogłem wszystkiego otwarcie wyjaśnić, że ludzie nie musieli do końca rozumieć moich intencji, mogli uważać, że ja chcę tylko władzy dla władzy. A Pan chciał narodowi dać po 100 milionów. To też była populistyczna kampania. Obietnice nie do spełnienia. Ja tę propozycję traktowałem nie jako wyborczą demagogię, ale bardzo poważnie. Ja jestem z ludu i wiem jak lud myśli. Uważałem, że kiedy sprywatyzujemy bez powszechnego udziału ludzi, to zaczną się podejrzenia, że afery, że ktoś się wzbogacił, bo był bliżej władzy, miał układy, czyli że będziemy podejrzewani o nieuczciwość. Po drugie chciałem uruchomić inicjatywę obywateli, a nie tylko tych, którzy chcą być bliżej władzy. My mieliśmy w ogóle nie uregulowane stosunki własnościowe i bałem się, że rządzący miastami, gruntami, nieruchomościami zaczną sprzedawać samowolnie. Powszechne udostępnienie własności wymagało w pierwszym rzędzie uporządkowania tych wszystkich spraw. Ponadto oczywiście uważałem, że jeśli ludzie to wykupią to będą się lepiej o to wszystko troszczyć. Ponadto ta Polska była państwowa, wszyscy na to było pracowaliśmy i chciałem żeby wyznaczono, co ma zostać w rękach państwa polskiego, na przykład to, co dotyczy obronności, koleje, wyznaczona część infrastruktury. Nawet gdybyśmy to później sprzedawali, to jednak tylko w polskie ręce. Dlaczego się nie udało? Nie rozumiano Pana, nie było specjalistów, którzy by ten pomysł opracowali? Te sto milionów stało się potem przysłowiowe i jakoś nie brano tego poważnie. Nie mam prostej odpowiedzi. Niezrozumienie było, ale wielu też uważało, że Polska jest nic nie warta, że ten majątek narodowy jest stary, pozbawiony wartości. Ja odpowiadałem, że Polska jest tyle warta ile za nią zapłacą. Oczywiście nigdy nie wierzyłem, że wszyscy rzucą się na tę własność, przewidywałem, że połowa rodaków w ogóle nie będzie zainteresowana, ale wówczas mogłem powiedzieć dostaliście szansę, nie skorzystaliście wasza sprawa. Liczyłem, że część z tej połowy, która jednak wykaże zainteresowanie i tak sobie nie poradzi. Miałem nawet taki pomysł wpisania punktu, że jeśli ktoś przynosi straty to można mu tę własność odebrać. Chciałem też, aby spłacanie zależało od ogólnego stanu gospodarki, im lepszy jej stan tym większą część owego długu czy umownego kredytu umarzałoby się. Tak więc nadal uważam, że pomysł był dobry ale skomplikowany. Zresztą nie zamierzałem tego robić tego od razu, liczyłem, że przeforsuję to w drugiej prezydenckiej kadencji. I nie udało się. Jednak te 100 milionów i całą kampanię prezydencką, a potem wiele innych Pana działań odbierano jako obietnicę, że szybko będzie lepiej. Nie bał się Pan tych nadmiernie obudzonych oczekiwań? Proszę sobie przypomnieć ostatnią scenę ze strajku, tę powszechną euforię, że wygraliśmy; mówiłem wy się cieszycie, a ja wcale aż tak bardzo się nie cieszę, bo teraz dopiero zacznie się. Ci, którzy wtedy nosili mnie na ramionach mogą rzucać we mnie kamieniami, ale to ja uważając, że prawdziwe trudności dopiero się zaczynają miałem rację. Ja nie składałem łatwych obietnic, ja zawsze raczej obiecywałem, że będzie trudno, ale jak jest robota do zrobienia, to trzeba ją robić. Skąd u Pana, człowieka jak sam Pan mówi pochodzącego z ludu, czasem Pan mówi z wielkiego proletariatu, takie przywiązanie do własności prywatnej, taka wiara w nią? Może właśnie dlatego, że pochodzę z biednej wioski, gdzie nikt nikomu nic nie dał, na wszystko trzeba było zarobić, ale jeżeli już ktoś coś miał, to o swoje dbał. Moi dziadowie i rodzice coś tam własnego mieli i widziałem jak się o to troszczą. Widziałem jednocześnie jako robotnik jak dbano o państwowe. Nie ma żadnego porównania. Dlatego wierzę we własność, wierzę, że ona daje ludziom poczucie takiej stabilności życiowej. Ona też daje człowiekowi szacunek, godność. Czy chciał pan kiedykolwiek usunąć Leszka Balcerowicza? Absolutnie nie. Chciałem tylko, żeby mnie trochę posłuchał, że trzeba ludziom pomóc, bo się zbuntują przeciwko reformom. Mówiłem, że jest mu potrzebny brat-bliźniak, czyli idzie ostro Balcerowicz i rozwiązuje główne problemy ekonomiczne, a za nim podąża ktoś inny lub zespół ludzi, który patrzy na te skutki uboczne, pomaga, łagodzi nastroje, trochę prywatyzuje, nawet rozdaje, tak żeby ludzie poczuli, że coś zyskują. Oni w tych zachodnich szkołach nauczyli się, że człowiek ma się sam ratować, kto umie pływać, ten przepłynie, albo się nauczy. Tymczasem niektórych trzeba było po prostu ratować, popychać do działania. I nie chodziło tylko, by rozdawać zupy, co świetnie robił Jacek Kuroń, ale o przygotowanie bardziej systemowych rozwiązań. Tych nam zabrakło. Gdy Pan patrzy wstecz, na prawie 20 lat, jakie minęły od czerwca 1989 roku, co się nam najbardziej udało? Na dobrą sprawę udało się nam prawie wszystko. Zmieniliśmy całkowicie kierunek, jesteśmy niepodlegli, rozwijamy się gospodarczo bez poszukiwania jakichś trzecich 14

15 dróg, generalnie rozsądek zwycięża. Czasem zdarzają się zakręty, ale potem przychodzi korekta. Trzeba jednak postawić inaczej pytanie: jakie były szanse i czy można było wykorzystać je lepiej? Otóż moim zdaniem można było. Jestem więc tradycyjnie za, a nawet przeciw, zadowolony i niezadowolony. Co się przede wszystkim nie udało? Jakich szans nie wykorzystaliśmy? Różnych w różnym czasie. Nawet dziś, gdy mamy takie szanse dzięki integracji z Unią Europejską, trzeba bardziej pomagać ludziom w poszukiwaniu dobrych pomysłów na wykorzystanie pieniędzy. I nie szukajmy jakichś własnych, oryginalnych rozwiązań, ale ściągajmy od tych, którzy robili i robią to dobrze. Niech się stworzą takie miasta czy gminy bliźniacze w Polsce i innych krajach, które podpatrują, co inni dobrze zrobili i niech przejmują pomysły. Tego mamy za mało tymczasem przykładów dobrych jest dużo, a my mamy ciągle ochotę na odkrywanie Ameryki od nowa. Panuje opinia, że udała się nam bardziej gospodarka, o wiele mniej polityka. Pan się z tym zgadza? To normalne. Ludzie chcą żyć, urządzać się, tu kierują cały wysiłek i gospodarka zaczyna się kręcić. Do polityki zaś idą ekonomiczni nieudacznicy i zaczyna się problem, bo wszystko robi się ideologiczne, a mało praktyczne. Oni inaczej nie potrafią i dlatego jest tyle demagogii, a nawet głupoty. Robi się wszystko, byle zwyciężyć, ale co potem? I tak to idzie, ekonomia jednak wszystko zweryfikuje i za jakiś czas sytuacja się unormuje, najwięksi demagodzy odpadną. Ja wyznaję dość prostą i czytelną zasadę politycznych podziałów: lewica to brak wiary w Boga i własność państwowa, prawica wierzę w Boga, a własność ma być prywatna. Są też oczywiście po obu stronach siły skrajne, populistyczne, ale one nigdy nie odgrywają zasadniczej roli. W takim podziale ludzie łatwo się odnajdują. Takiego układu jeszcze nam się nie udało zbudować i dlatego wyborcom trudno wybrać swoją partie, wskutek czego te partie zmieniają. Na razie mamy partyjne formy zastępcze, które będą się dopiero kształtować. To pokolenie, które z Panem walczyło właściwie już zeszło ze sceny. Odegrało już swoją rolę. Pan też mówi już o pakowaniu się. Co to właściwie znaczy? Skończyłem 65 lat, to wiek emerytalny a więc nic dziwnego, że czasem zastanawiam się, czy jestem już spakowany, jakich spraw jeszcze nie załatwiłem w kwestiach rodzinnych i publicznych. Ze mną zawsze było tak, że miałem duże braki w wykształceniu, o czym wszyscy wiedzieli, bo byłem zwykłym robotnikiem. Z kim miałem rozmawiać? Z maszyną? Zawsze jednak pracowałem samodzielnie i wszystko u mnie polegało na koncentracji. Tak bardzo koncentrowałem się na jednym wątku, który miał posuwać jakieś sprawy do przodu, że wszystko inne było drugorzędne. Nie widzę więc dziś sensu w rozpatrywaniu, czy mogłem coś powiedzieć inaczej, grzeczniej, jaśniej. Wydaje mi się zresztą, że problem w tym, że w ogóle my wszyscy nieczytelnie mówiliśmy o tym, w czym uczestniczymy. Nie przedstawiliśmy nigdy społeczeństwu jasno kolejnych etapów. Będę się upierał, że miałem rację, gdy mówiłem na pierwszym etapie budujemy monopol, aby wygrać, a potem się dzielimy, ale czytelnie, by społeczeństwo wiedziało, kto ma jaki program. Żeby zburzyć ten monopol musiała być kłótnia, nie mogłem na ucho powiedzieć Michnikowi: Adaś, teraz się dzielimy, ty bierzesz jedną flankę, a ja drugą. To musiała być kłótnia, aby ludzie zobaczyli różnice. Z jednej strony partyjne, bo musi być pluralizm, bo ważna jest demokracja. Z drugiej związkowe, bo wchodzimy w kapitalizm i liczy się ekonomia. Nie może być tak, że im większy zakład tym Solidarność politycznie silniejsza, a w rezultacie zakład pada. Moim zdaniem dwa pierwsze etapy wykonałem najpierw był monopol, potem podział, a teraz dopiero zbieramy się, ale już według interesów. Nie najlepiej to wszystko idzie, ale idzie. Gdybym miał powtórzyć to, co robiłem powtórzyłbym w zasadzie wszystko, może w szczegółach inaczej, może za wiele było niepotrzebnych słów, ale kierunek był słuszny. Niektóre pomysły mi zresztą spaprano. Co Panu spaprano? Z Pawlakiem w 1992 roku było tak, że ja chciałem, aby on był rzeczywiście premierem, aby musiał uzgadniać ministrów, ale już sekretarzy stanu to powinien móc sobie mianować. Tymczasem Geremek, Mazowiecki i inni chcieli go zupełnie ubezwłasnowolnić. Nic mu nie wolno, ma tylko słuchać, a oni będą patrzeć, czy słoma mu z butów wychodzi. On wtedy zaczął się wkurzać, żądać coraz więcej i wszystko się posypało. Zniszczono na lata Pawlaka, zniszczono mój pomysł, a przecież należało rolników przyciągnąć i Pawlak mógł to zrobić. Gdyby go nie potraktowano tak instrumentalnie nie byłoby potem koalicji SLD-PSL, byłby inny układ i o jego stworzenie mi chodziło. Wierzył Pan w trwałość pierwszego rządu Pawlaka? Nie tyle w trwałość rządu, ale w konieczność dołączenia do zmian chłopów. W tej dziedzinie byliśmy słabi, poparcie wsi było nam potrzebne. 15

16 Po śmierci prof. Geremka dał Pan wyraz swemu autentycznemu żalowi, że odszedł najlepszy, a jednak ma Pan pretensje. Może nie zawsze dobrze go rozumiałem, ale to był człowiek fenomen. Nawet swoje niezadowolenie potrafił wyrazić tak, że nie można się było na niego obrazić. Był wyjątkowym człowiekiem w rozwiązywaniu problemów, co nie zmienia faktu, że w różnych okresach nie zgadzaliśmy się. Podstawowa różnica między nami polegała na tym, że on uważał, że skoro jest grupa, która tak dobrze się ze sobą zgrała i rozumiała się, to powinni być razem i już na zawsze, a ja pytałem: kto zrobi pluralizm, jeżeli najważniejsza grupa nie będzie chciała się poszerzyć. Przecież już widziałem jak do ataku przystępują różni prawdziwi patrioci, olszewicy. Jeżeli nie poszerzymy się, to zostaniemy małą grupą, taką sektą, którą łatwo będzie marginalizować wypchnąć. Proszę zobaczyć, co teraz robią, ich natura się nie zmieniła, cele też nie. Podobnie Michnik, który jest znakomity, nie mógł zrozumieć, że w demokracji nie możemy być zawsze razem i zawsze mieć całości. Nie żałuje Pan, że nigdy na serio nie podjął Pan się zbudowania własnej partii? Takie twory jak BBWR były bez znaczenia. BBWR nie miał być moją partią. Ja mogłem coś inicjować, ale uważałem, że muszę być ponadpartyjny, że muszę wszystkich denerwować, pobudzać. Ponadto czułem się coraz bardziej zmęczony. Może po prostu nie umie Pan grać w zespole? To prawda, mam charakter trochę skomplikowany i naturę wodzowską, ale przez lata Solidarności jednak grałem w zespole. W parlamencie tylu godzin oczywiście bym nie wytrzymał, nie znoszę gadulstwa, podejmowania decyzji po wielogodzinnych dyskusjach. Do tego się nie nadaję. Demokracja to jednak także gadulstwo. Wiem i dlatego nie zakładałem żadnej partii. Ja lubię coś zainicjować, a potem odskoczyć. Lubię wymieniać zderzaki. Taki już jestem, ale nie robiłem tego nigdy dla siebie, uważałem, że trzeba budować system. I zostaje Pan coraz bardziej sam, nawet zderzaków już nie ma. Zawsze byłem trochę samotny, bo ja jestem robotnikiem, który aby przeżyć musiał robić coś konkretnego. Na politykę patrzę więc praktycznie, a nie ideologicznie. I proszę zobaczyć, gdy chciałem robić coś bardzo konkretnego wygrywałem, a drugą prezydencką kadencję przegrałem, bo już wtedy chciałem być prezydentem. A właściwie dlaczego wyrzucił Pan Kaczyńskich ze swojej kancelarii? Ponieważ bez przerwy wywoływali konflikty, ze wszystkim walczyli. A to z Wachowskiego chcieli zrobić agenta, co było nieprawdą, to znów z Janajewem szyli mi buty. Co to znaczy szyli buty? Że niby telegram gratulacyjny do Janajewa chciałem wysyłać. Tymczasem prawda wyglądała tak, że miałem meldunki, wiedziałem, co się dzieje i miałem swoją politykę, bo czas był trudny, a Jarosław co chwilę przychodził albo telefonował i pytał, a co z tym Janajewem? Wreszcie się zdenerwowałem i na kolejne pytanie odpowiadam już wysyłam gratulacje. On to potraktował serio i ciągle rozpowiada, że chciałem gratulować Janajewowi. To samo było z Janem Parysem, któremu pomogłem zostać ministrem obrony, bo wcześniej czytałem różne tajne dokumenty i Parys wypadał w nich dobrze. Gdy Olszewski miał kłopoty ze stworzeniem rządu zgodziłem się więc na Parysa. Codziennie telefonowano, że chce się spotkać, wreszcie po trzech miesiącach zgodziłem się, siedział w poczekalni upozowany na Piłsudskiego, a potem zaczął mi opowiadać jakieś niestworzone rzeczy, jak postępować z Rosją, chyba chciał wojnę wywołać. Wreszcie nie wytrzymałem i mówię, panie, wystarczą dwie rakiety i problem załatwiony. On do dziś chodzi i opowiada, że kazałem mu załatwić dwie bomby atomowe. To było już dawno, ale scena jest symboliczna, mimo że nie ma już wśród nas byłego prezydetna. Gdyby znalazł się Pan był na miejscu prezydenta Kaczyńskiego, na tym placu w Tbilisi, co by Pan powiedział? Po pierwsze, w tym momencie bym nie pojechał. Jesteśmy w Unii Europejskiej i takiej partyzantki się nie robi. Gdybym już pojechał nie powiedziałbym, że przyjechałem walczyć. Powiedziałbym bądźcie roztropni, widzicie, że nawet Unia ma kłopoty, by poradzić sobie z Rosją, a Stany Zjednoczone też wam nie pomogą. Weźcie przykład z Polski, najpierw zbudujcie solidarność Europy z waszymi ambicjami i celami, jeśli to nie wystarczy to także ze Stanami i może wtedy się uda sprawić, aby Rosja zrozumiała, że w XXI wieku trzeba zmieniać dawną politykę. Bo jest solidarność europejska, jest solidarność światowej opinii publicznej, jest globalizacja i do tych standardów trzeba się dostosowywać. Tą drogą poszedł rząd Tuska i pierwsze efekty są. 16

17 Czy związek zawodowy powinien nadal nosić nazwę Solidarność? Ja od dawna mówiłem, żeby zwinąć tamte sztandary, pod którymi wykonaliśmy wielką robotę. Dziś zajmujemy się głównie brudzeniem ich. Przecież Solidarność była wielkim, 10. milionowym społecznym ruchem, a dziś jest to niewielki związek zawodowy, który przywłaszcza sobie wszystko, o co tak wielu walczyło. To nieporozumienie. Oczywiście on jest dziś bardziej doświadczony, gdy idzie o walkę w sprawach robotniczych, ale jest to tylko związek zawodowy, który zresztą przez to, że zachował sztandary i nazwę stał się więźniem przeszłości, a często na niej żeruje. Dziś potrzeba nam w Polsce i w świecie solidarności, to oczywiste. To słowo znaczy jednak o wiele więcej niż walka o kwestie pracownicze. Czy Pan w ogóle kiedyś czuł się tak naprawdę związkowcem? Oczywiście był taki czas, ale walka o wolne związki była głównie walką polityczną. Dlatego, gdy dziś słyszę, że Wałęsa jako związkowiec był w porządku, ale potem już nigdzie, zwłaszcza jako prezydent, się nie sprawdził, śmiech mnie ogrania. Współpracowałem z niejednym rządem i niech ktoś wskaże, której sprawy zleconej mi nie załatwiłem? Nawet ów traktat polsko-rosyjski, którego podpisanie tak bardzo utrudnił mi premier Olszewski wysyłając do Moskwy otwarty telegram, nie budzi żadnych wątpliwości. A przecież nie ja negocjowałem, ale rząd, musiałem jednak poprawiać to, czego rząd nie dopilnował. I w rozmowach z Jelcynem poprawiłem. Jest Pan więc zadowolony ze swojej prezydentury? Uważam, że wypełniłem to, co było do zrobienia. Wszystkie traktaty podpisane, wszystko, co zlecał mi rząd załatwiałem. Nie udało się z Bagsikiem i Gąsiorowskim, nie sprowadziłem ich. Niech więc nie mówią, że moja prezydentura była nieudana. Może tak dla oka bywała dziwna, komuś mogła wydawać się śmieszna, bo ja jestem z innej politycznej półki, jestem robotnikiem, wykształcenia mi brakowało. Ale miałem polityczną siłę, by zwłaszcza za granicą wiele zdziałać dla Polski. Także dlatego, że rozmawiałem bez kompleksów, jak równy z równymi i miałem argumenty, to przecież Zachód po wojnie zostawił nas komunistom. Ubiegły rok był dla Pana rokiem rocznic. Także minęła rocznica przyznania Panu Nagrody Nobla. To nie było dla Pana zaskoczenie? Byłem prawie pewny, że ją dostaniemy, jeśli nie ja to Solidarność. Jako podziękowanie za skuteczną pokojową walkę i zachętę do działania na przyszłość. To było logiczne. Tak też ją przyjęliśmy wszyscy. Mnie osobiście Nobel dał swego rodzaju nieśmiertelność, ale przede wszystkim był wiatrem w żagle. I powiem więcej, właściwie dobrze się stało, że nie dostałem jej rok wcześniej. Mogło wówczas tego wiatru być jeszcze za wiele, mogło dojść do jakieś zwarcia. Tymczasem nagroda przyszła w momencie, gdy komunizm bardziej osłabł, a nam bardzo potrzebny był już ten nowy podmuch do dalszej walki, która mocno siadała. Opatrzność dobrze to wszystko wyreżyserowała. W 1998 roku, gdy zaczynały się rozmowy o Okrągłym Stole na ile osób można było liczyć. Gdy siadałem do tego stołu miałem chyba 150 ludzi. Byliśmy słabi. Pamiętam strajk w 1988 roku i jaki był wtedy nastrój. Kiedy zmęczeni kładliśmy się spać na styropianach i nagle głośno zachrapał Krzysztof Pusz, wszyscy się obudzili i rzucili się do drzwi, aby uciekać. Tak byliśmy zestresowani, zmęczeni, otoczeni przez chyba 400 wozów bojowych. To dziś tak bardzo urosły szeregi bohaterów, którzy mówią, że miałem Kiszczaka aresztować i dekomunizować. Tymczasem wygraliśmy resztką sił i dlatego pewnie komuniści liczyli, że nawet jeśli dopuszczą nas do władzy, to łatwo spacyfikują. Ja zaś myślałem, niech tylko uda się ten robotniczy but wsunąć w drzwi to już tę szparę poszerzymy. Czy przy okrągłym Stole czegoś ważnego nie udało się załatwić, czy mogło pójść lepiej? Proszę mi wierzyć, że wtedy najważniejsza była jedna sprawa rejestracja Solidarności, reszta miała znaczenie drugorzędne, choć oczywiście zniesienie cenzury, czy uzyskanie dostępu do mediów były sprawami nie do przecenienia. Trzeba było złapać przyczółki i to udało się to zrobić. Po 4 czerwca władza też liczyła, że możemy popełnić jakiś większy błąd i ona przejdzie do ataku, była do tego przygotowana, miała wojsko, wszystkie służby. My jednak żadnego wielkiego błędu na popełniliśmy, byliśmy roztropni i udało się. Mieliśmy też cholerne szczęście. Dlaczego tak walczy Pan z tym szarganiem pańskiej przeszłości. Te niezliczone procesy, te odpowiedzi na każdą zaczepkę. Po co to Panu? Przecież ma Pan swoje miejsce, którego nikt nie odbierze. Czy nie lepiej być ponad to, nie zwracać uwagi, nie komentować każdego głupstwa? Ma Pan sporą grupę obrońców, to ich zadanie. Czy to tak boli? Czasem sam nie wiem, dlaczego robię pewne rzeczy. Oczywiście to boli, oczywiście czasem reaguję zbyt impulsywnie, nerwowo, ale proszę zauważyć, że często wychodzi 17

18 tak, że w tej walce miałem rację. Teraz nagle zaczęto mówić, że trzeba poprawić ustawę o IPN, nawet ją wreszcie poprawiono, a jeszcze niedawno nikt o tym nie wspominał, uznawano, że sprawa jest zamknięta. Gdy mojego nazwiska brakuje w jakimś katalogu robi się afera, ale jeżeli nie będzie tam iluś biedaków, którym się to należy nikt się o nich nie upomni. Może więc ja ponoszę duże koszty, ale w sumie mogą być zmiany na lepsze i w końcu zapanuje jakiś porządek. Bo na razie sytuacja jest chora, krzyczą, że Wałęsa to Bolek, a przecież nawet nie zrobiono jednego przesłuchania tych, którzy dokumenty fałszowali, żebym nie dostał Nobla, mówią, że nie przeskoczyłem przez płot, że mnie przywieziono i też nic, żadnych badań jak było, nikt nie wy Ale przecież tyle wygraliśmy i właściwie ciągle wygrywamy. Ja jestem człowiekiem zawierzenia, oczywiście grzesznym, ale zawierzenia i to mi daje pewien spokój, gdy patrzę w przyszłość. Premier Donald Tusk zapowiadał, że będzie Pana wykorzystywał, zwłaszcza w sprawach zagranicznych. Robi to? Lech WAŁĘSA otrzymał Honorową Nagrodę Oskar Polskiego Biznesu za rok 2005 w uznaniu szczególnych zasług w budowaniu politycznej i gospodarczej wspólnoty państw Europy środkowej i wschodniej. jaśnił jak to z tą nocą teczek było, kiedy chcieli mnie internować. Co to za badanie przeszłości? Oni kpią sobie z historii, ale do czasu. Może więc tak już jest, że los wyznaczył mnie do takich niewdzięcznych, powiem nawet, cholernych robót. Wiem, że mi się to nie opłaca, że to mi szkodzi, a jednak to wykonuję. Wierzy Pan, że w 1992, gdy upadał rząd Jana Olszewskiego chciano Pana internować? Jestem o tym przekonany, wszystko było przygotowane, nawet zmierzyli czy na dziedzińcu Belwederu śmigłowiec wyląduje, ale oni byli tak nieudolni, że nie potrafili tego zrobić i dlatego tę groźbę lekceważyłem. Potem też nie było warunków, by tę sprawę do końca wyjaśniać, bo przecież to był początek zmian, co by sobie o Polsce w Europie czy świecie pomyślano, że to jakiś niedemokratyczny kraj, zepsulibyśmy sobie opinię. Teraz już wyjaśniać można, ale jakoś nikt nie chce. Co dzisiaj w naszej rzeczywistości Panu najbardziej doskwiera, pomijając już ataki na Pana? Rzadko, ale rozumiem go, bo ciągle rzucają mu kłody pod nogi. Jeżeli krzyczą, że jestem agentem, jego sytuacja jest trudna i ja to rozumiem. Ma przecież ten dodatkowy ciężar, że zarzucają mu sympatie proniemieckie i też nie może robić pewnych rzeczy, które chciałby robić. Jednak Donald Tusk jako premier jest naprawdę dobry. Przyznaję, nie miałem o nim dobrego zdania, ale teraz coraz bardziej mi się podoba i nawet przeprosiłem go za wcześniejsze opinie i powiedziałem, jeżeli będzie pan tak dobry w wykonawstwie, jak dobry jest pan w teorii, to wreszcie mamy bardzo dobrego premiera. Co jeszcze chciałby Pan osiągnąć w życiu? Chciałbym, żebyśmy zrozumieli, że ludzie i społeczeństwa rozwijają się skokowo i płynnie. Skoki to na przykład rewolucje, jak Październikowa czy Solidarność. Na czas skoku potrzeba innych struktur i programów, na czas płynnych zmian, jakie mamy teraz, innych. Kiedyś na przykład uciekaliśmy od referendum, bo ono do czasu skoku nie pasuje, teraz trzeba częściej oddawać ludziom głos, nie bać się własnych obywateli. Jednak w czasie globalizacji trzeba typować konkretne tematy, w których obywatele muszą głos zabierać. I trzeba poprawiać demokrację. Dotychczas w demokracji człowiek miał prawo do wielu rzeczy, teraz trzeba mu dopisać także obowiązki i to na różnych poziomach. Patrzę na wszystko coraz bardziej spokojnie, choć przyznaję czasem w moich słowach tego spokoju nie słychać. 18

19

20 2

21 CZUŁEM, ŻE MUSI SIĘ NAM UDAĆ Rozmowa z Tadeuszem Mazowieckim, pierwszym premierem niepodległej Rzeczypospolitej. 21

22 22 Po przejęciu władzy stanęliśmy przed pytaniem, jakie reformy wprowadzić, aby stworzyć system skuteczny, racjonalny? Poprawiać system, czyli nakładać kolejne plastry, które nie leczą, czy zmieniać? Wybraliśmy to drugie, bo prób poprawiania wcześniej było wiele i żadna się nie udała, czyli wybór był jednak dość oczywisty. Już 24 sierpnia przemawiając w Sejmie, a więc jeszcze przed wyborem ekipy gospodarczej, to właśnie zadeklarowałem... Tadeusz Mazowiecki w rozmowie z Janiną Paradowską.

23 JANINA PARADOWSKA: Premier Donald Tusk lubi pokazywać się na tle mapy, na której Polska zaznaczona jest jako zielona wyspa nie poddająca się zjawiskom kryzysowym w takiej skali, jak inne państwa. I zastanawiam się wówczas, co wtedy myśli pierwszy premier rządu niepodległej Polski, który w 1989 zaczynał swoją misję w kraju mocno zdewastowanym, a właściwie na skraju bankructwa. Szalejąca inflacja, widmo upadku przedsiębiorstw, brak sprawnego systemu bankowego. Długo można wyliczać, bo przecież wszystko było do zrobienia. Zazdrości Pan trochę następcom? TADEUSZ MAZOWIECKI: Zazdrość? Chyba nie. To były inne czasy, minęło dwadzieścia lat i porównanie tamtego czasu do obecnego na nic się zdaje. Sytuacje są po prostu nieporównywalne. Myślę oczywiście, że tamta sytuacja zawierała w sobie zdecydowanie więcej niewiadomych niż obecna, która też nie jest do końca przejrzysta, bowiem kryzys światowy ma swoje konsekwencje i część z nich dziś jeszcze trudno przewidzieć. Mieliśmy jednak coś nie do powtórzenia później wielkie społeczne nadzieje na zmianę. Nie tylko w Polsce, ale także w Europie, na świecie i związany z tym kredyt zaufania. Byliśmy przecież pierwsi i jedyni w tym bloku, którzy zmiany rozpoczynali i nie mieliśmy żadnych gwarancji, że ten proces będzie postępował bez wstrząsów, także zewnętrznych. Sytuacja gospodarcza była rzeczywiście dramatyczna i mieliśmy świadomość społecznych oczekiwań na szybką poprawę. To jednak bardziej mobilizowało niż paraliżowało. Gdy dziś, po ponad dwudziestu latach ocenia Pan swoją decyzję przyjęcia funkcji premiera to myśli Pan czasem strasznie ryzykowałem? Czy może przeważa duma, że jednak Pan zaryzykował? Czasem wydaje mi się, że dziś wyraźniej niż wtedy widzę jak bardzo ryzykowałem, ale wówczas też miałem świadomość ryzyka. Miałem jednak również ogromne przekonanie, że tym razem musi się nam udać, że tym razem nie może być tak, jak w 1981, kiedy wielkie nadzieje upadły. Warunki zewnętrzne były już inne i wierzyłem, że od naszej determinacji, ale też od naszej rozwagi zależy powodzenie całego przedsięwzięcia. Wierzyłem, że tej rozwagi nam nie zabraknie, bo już sprawdzaliśmy ją w różnych okolicznościach, a więc można było na niej budować. Zdumiewają mnie często diagnozy różnych ludzi, że przecież wtedy było już zupełnie oczywiste, iż Związek Radziecki się rozpadnie. Moim zdaniem nie było to jeszcze jasne. Wizja rozpadu Związku Radzieckiego nie odgrywała wówczas żadnej roli w politycznym rozumowaniu wielkich mocarstw dysponujących znacznie lepszym rozeznaniem sytuacji niż my, opozycjoniści polscy. My nie mieliśmy żadnych danych wywiadowczych, nie bywaliśmy na międzynarodowych spotkaniach. Nie mogliśmy więc skreślić z naszego myślenia i takiego scenariusza, że reformy Gorbaczowa zostaną zakwestionowane, że w Związku Radzieckim dojdą do głosu twardogłowi, bo przecież taka próba później się odbyła, był pucz Janajewa. Druga obawa dotyczyła jakiejś prowokacji wewnętrznej. Jeżeli możliwe było, aby w służbach specjalnych wyrośli ludzie pokroju zabójców ks. Popiełuszki, nie można było wykluczyć, iż są również tacy, którzy zechcą szarpnąć się na te przemiany i postawić nas w dodatkowo trudnej sytuacji. I wreszcie był problem niesłychanie ważny, wręcz kluczowy czy te trudne przemiany będą rozumiane przez społeczeństwo, czy społeczeństwo je zaakceptuje. Czas, kiedy Pan był premierem, to czas wielu reform, które trzeba było przeprowadzać równocześnie. Trzeba było zmieniać sferę polityczną i gospodarczą. Czy kładł Pan na szalę, co jest ważniejsze, co wymaga większej uwagi? Nie miałem takich dylematów. Przecież reforma gospodarcza była również reformą polityczną, bo faktycznie zmieniała ustrój. Z kolei reformy polityczne stwarzały warunki do reformy gospodarczej. Wszystko było połączone i właściwie nie dało się tych sfer rozdzielić. Robiliśmy to, co było trzeba zrobić, ale nie tylko to, co trzeba było zrobić w sensie doraźnym, z dnia na dzień, a przecież takich działań było mnóstwo. Myśleliśmy przede wszystkim o tym, co trzeba zrobić długofalowo. Przejmując władzę stanęliśmy więc przed pytaniem, czy mamy tylko rozwiązywać doraźne problemy, czy też zasadniczo zmieniać ustrój gospodarczy. Były wcześniej negocjacje Okrągłego Stołu no właśnie, stoczono na przykład bój o indeksację płac, a Panu przyszło ją blokować, aby inflacja nie rozszalała się jeszcze bardziej. 23

24 Dziś często stawiane jest mi pytanie, na ile odeszliśmy, czy odeszliśmy od tamtych ustaleń. Odpowiedź jest prosta. Rozumowanie przy Okrągłym Stole było rozumowaniem opozycji i to opozycji w systemie na wpół totalitarnym, która chce systemowi wyrwać zęby. Wyrwanie zębów w tamtych warunkach mogło się odbyć przez ograniczanie nomenklatury władającej gospodarką. Ograniczenie władzy mogło się odbyć poprzez wywalczenie załogom prawa do współdecydowania o gospodarce. Po przejęciu władzy stanęliśmy przed zupełnie innym pytaniem, jakie reformy wprowadzić, aby stworzyć system skuteczny, racjonalny? Poprawiać system, czyli nakładać kolejne plastry, które nie leczą, czy zmieniać? Wybraliśmy to drugie, bo prób poprawiania wcześniej było wiele i żadna się nie udała, czyli wybór był jednak dość oczywisty. Już 24 sierpnia przemawiając w Sejmie, a więc jeszcze przed wyborem ekipy gospodarczej, to właśnie zadeklarowałem. Powiedziałem wyraźnie, że nie będziemy szukać jakiegoś trzeciego wyjścia, chociaż mojemu serca byłyby ideowo bliskie jakieś trzecie drogi korygujące system kapitalistyczny. Rzecz w tym, że nigdzie nie zostały one uwieńczone sukcesem. Dlatego zadeklarowałem przyjęcie systemu gospodarki wolnorynkowej, czyli sprawdzonego w praktyce. Oczywiście, że wówczas nie przewidywaliśmy w pełni skutków, kosztów i czasu, jaki jest potrzebny na dokonanie takiego zasadniczego zwrotu. Byli tacy, którzy podsuwali pomysł jakiejś trzeciej drogi? To określenie zrobiło później karierę, do dziś się go przywołuje. Oczywiście, że byli. Ustrój kapitalistyczny nie jest ideałem, ma on swoje wady. Bardzo istotną i prawdziwą krytykę tych wad przeprowadził przecież Jan Paweł II. Trzeba więc przyjąć do wiadomości, że jest to ustrój wymagający stałego poprawiania. Dlatego zawsze wolałem mówić o gospodarce wolnorynkowej dodając przymiotnik społeczna. Liczyłem, że elementy pomocy społecznej, osłony słabych i najsłabszych będzie można zwiększać w miarę wprowadzania nowego systemu gospodarczego. Z tym było już różnie, bo też skala problemów była ogromna. Jedni uważają, że błędem naszym było pewne przestrzelenie w ustawach odnoszących się do bezrobocia, że zbyt łatwo dostawało się zasiłki, inni przeciwnie, że można było bezrobociu bardziej zapobiegać. Jedni i drudzy mieli swoje argumenty, my musieliśmy jednak wybierać, podejmować decyzje, nawet ze świadomością, że mogą być obdarzone ryzykiem błędu. Panie premierze, przychodzi koniec 1989 roku, wiemy, że od 1 stycznia 1990 roku wchodzi w życie plan Balcerowicza, czyli zaczyna się czas tego wielkiego skoku. Różne pisano wówczas scenariusze, także scenariusz wielkiego społecznego buntu, bo przecież ludzie tego nie wytrzymają. Ten argument często się pojawiał. Pan bał się tego, co się stanie? Miał Pan wizję jakiejś rewolucji, robotniczego buntu? Oczywiście, że się obawiałem, ale decyzję o radykalnej zmianie podejmowałem świadomie. Kiedy rozmawiał ze mną przedstawiciel Międzynarodowego Funduszy Walutowego i zapytał mnie, czy gotowy jestem wziąć odpowiedzialność za te decyzje odpowiedziałem bez wahań, że tak. Obawiałem się więc, ale miałem jednocześnie takie intuicyjne przekonanie, że musi się nam udać, i w sensie zmian politycznych i gospodarczych. Bałem się przede wszystkich bankructw wielkich zakładów pracy będących bastionami Solidarności. Tam mogły być największe skutki i koszty społeczne. Obawy nie przeważały jednak nad determinacją, że trzeba kraj reformować i to szybko, a więc nie były one elementem, który powodowałby, że czuliśmy się spętani. Mieliśmy też przekonanie, że jeśli nie podejmiemy tego wyzwania, to historia może surowo nas osądzić. Miał Pan pełne zaufanie do wicepremiera Leszka Balcerowicza? Różniliśmy, co nie jest tajemnicą. Ja byłem bardziej przywiązany do tego, aby uwzględniać społeczne aspekty reformy, natomiast widziałem jego determinację i zdecydowanie i byłem przekonany, że na ten najtrudniejszy czas te właśnie cechy są niezwykle ważne. To był warunek przeprowadzenia zmian. Poczuł się Pan zaskoczony dość szybkim, czasem nawet żywiołowym rozwojem tej drobnej polskiej przedsiębiorczości, tym procesem od handlu na kawałku gazety po słynne szczęki? Przyznam, że tak. To było coś zdumiewającego. Wyszedłem nawet kiedyś specjalnie na spacer, próbując urwać się ochronie BOR, aby to zobaczyć to na własne oczy i byłem pod wielkim wrażeniem tych szczęk, tej nagle wyzwolonej przedsiębiorczości Polaków. Kiedyś przyjąłem grupę polskich przedsiębiorców, zdumiałem się jak mała to była grupka ludzi i nigdy nie przypuszczałem, że tak szybko polska przedsiębiorczość tak się rozwinie, że duża grupa ludzi tak szybko przestawi się i da sobie radę. Myślałem, że to będzie trwało dziesięciolecia. Nas nękał i nękano nas innym problemem, tak zwanych spółek nomenklaturowych, ale to było zjawisko, które zaczęło się wcześniej, w drugiej połowie lat osiemdziesiątych. Ponieważ często for- 24

25 mułowano zarzut, że dopuściliśmy do uwłaszczenia się nomenklatury poleciliśmy sprawdzenie jak było naprawdę, zwłaszcza od strony prawnej. Zadanie to otrzymał minister sprawiedliwości i nieprawidłowości wielkich nie wykryto. Zarzut miał więc w dużej mierze głównie charakter polityczny. Gdy z perspektywy lat patrzy Pan na osiągnięcia swojego rządu są sprawy, które Pan sobie szczególnie ceni? Zwykle pyta się mnie, co się nie udało, co zrobiłbym lepiej. Do tego też przejdziemy. Co sobie cenię? We wszystkich trzech najważniejszych dziedzinach mieliśmy bardzo istotne pozytywne rozwiązania. W polityce zagranicznej za niezwykle ważną kwestię uważam zwrot ku Zachodowi bez zantagonizowania stosunków ze Związkiem Radzieckim i polityką Gorbaczowa, co było w ogóle warunkiem zmian u nas. Polskę bardzo uważnie obserwowano od tej właśnie strony nie tylko na Wschodzie, ale także na Zachodzie. Zachód bardzo obawiał się, czy nasze przemiany nie zagrożą zmianom wprowadzanym przez Gorbaczowa. Dla Zachodu to był główny punkt odniesienia i takie sygnały otrzymywałem we wszystkich spotkaniach z zachodnimi przywódcami. Prowadziliśmy jednak politykę rozsądną, która nie zachwiała Gorbaczowem, a nas kierowała na Zachód. Zasadniczym problemem było też dla nas uregulowanie stosunków polsko- niemieckich, co oznaczało ostateczne uregulowanie statusu granicy zachodniej. Mało kto zdawał sobie sprawę, że tak naprawdę nastąpiło to dopiero za Pana rządu, że ta granica tak do końca nie była ustalona. Trudno wprost wyobrazić sobie, co by było gdybyśmy przed zjednoczeniem Niemiec nie uregulowali statusu granicy na Odrze i Nysie. Pozostawienie tej sprawy otwartej na czas po zjednoczeniu stawiało wielki znak zapytania o politycznej i historycznej wymowie. Gdy idzie o sprawy wewnętrzne nie zapominajmy o reformie samorządowej. Tak naprawdę była to wielka reforma dekomunizująca od dołu władze i wprowadzająca rzeczywiście demokratyczny ich wybór w czasie, gdy na górze jeszcze takiej demokracji nie było. Sejm przecież pochodził jeszcze z częściowo tylko wolnych wyborów. W gospodarce zasadniczo przestawiliśmy zwrotnicę na gospodarkę wolnorynkową, stworzyliśmy podatny grunt do prywatyzacji. Wtedy nie przesądzaliśmy, to robiły dopiero następne rządy, zakresu prywatyzacji, ale stworzyliśmy warunki do wprowadzenia gospodarki prywatnej. Podobno za Pana czasów posiedzenia Rady Ministrów trwały niezwykle długo. To prawda i wcale się tego nie wstydzę, nie widzę w tym nic nadzwyczajnego. Dla mnie był to zasadniczy element tworzenia zrozumienia i wspólnej odpowiedzialności całego rządu za to, co robimy. Było to szczególnie ważne w początkowym okresie, gdy chodziło o to, jak te generalne kierunki zmian przetłumaczyć na zasadnicze operacyjne działania. Wtedy zrozumienie się przez cała Radę Ministrów, stworzenie prawdziwego zespołu było jednym z zasadniczych warunków powodzenia wszystkich planów, warunkiem niezbędnym do przeprowadzenia zmian. Chciałem żeby ministrowie się wypowiadali nie tylko w swoich resortowych sprawach, żeby debatowali i żeby ta debata była autentyczna. Mieliście poczucie, że to jest zespół, zgrany zespół? Mieliśmy poczucie, że istnieje w rządzie konsens i jemu podporządkowują się także ministrowie, którzy byli z tamtej, nie solidarnościowej strony. Po okresie nadziei, zaufania, mobilizacji do reform przychodzi kampania wyborcza z 1990 roku, pełna populizmu i demagogii, najpełniej wyrażające się haśle Balcerowicz musi odejść. Czy obawiał się Pan, że Polska zawróci z już wybranej drogi, że wysiłek pierwszych miesięcy pójdzie na marne? To, co stało się w trakcie kampanii prezydenckiej było reakcją na pojawienie się wielu ubocznych skutków reform, społecznego zniecierpliwienia i oczywiście politycznych gier. Apogeum tych nastrojów skumulowało się w zjawisku Tymiński. To było smutne i niedobre. Nie doceniliśmy tego, że ludzie mogą uwierzyć tak prymitywnym hasłom populistycznym. Prawdę mówić nie mieliśmy nawet środków, aby temu przeciwdziałać. Jeżeli Tymiński chciał nawet rozdawać dolary, co można było temu przeciwstawić? Tu żadne argumenty nie były dobrą odpowiedzią. Nie mieliśmy też zrozumienia w środkach masowego przekazu. Media przeżywały czas świeżo odzyskanej wolności i świadectwem tej wolności była także zdolność do krytykowania rządu. Nie oczekiwaliśmy laurek i pochwał, nie liczyliśmy na apoteozę, liczyliśmy na pomoc w tłumaczeniu tej trudnej przemiany gospodarczej. Tego nie doczekaliśmy się, stąd miedzy innymi łatwość w przyjmowaniu prze ludzi haseł populistycznych. Była też populistyczna kampania Lecha Wałęsy. Była. Całe lata później leczyliśmy rany, ale wobec Wałęsy nie miałem nigdy złych uczuć i odbudowaliśmy nasze wza- 25

26 jemne stosunki. Najgroźniejsze jednak było pojawienie się zjawiska Tymiński. Czy jest dla Pana dużą satysfakcją to, że jakikolwiek rząd, pod jakimikolwiek hasłami przychodził do władzy, żaden nie ośmielił się zakwestionować w praktycznym działaniu zapoczątkowanych przez pański rząd reform? Wszyscy pilnowali na przykład inflacji. Czytam różne książki o polskiej transformacji, na przykład mojego przyjaciela z okresu Sierpnia prof. Tadeusza Kowalika, który pisze, że jednak była alternatywa programowa. Moim zdaniem alternatywnych programów nie było. Alternatywne programy miały charakter teoretyczny, były hasłami w rodzaju idziemy w stronę modelu socjalizmu szwedzkiego. Nam jednak potrzebny był przede wszystkim program operacyjny, a takiego nikt nie przedstawił. Rzeczywiście z jakimś niezwykłym zdziwieniem odbierałem to, że rządy, które po nas dochodziły do władzy na totalnej krytyce tego, co my robiliśmy, na przykład rządy lewicowe, następnego dnia po zwycięstwie kontynuowały w praktyce to, co my robiliśmy. Zdumiewające było z jednej strony to, że w propagandzie można używać każdego argumentu, a potem własnym hasłom właściwie zaprzeczyć. Z biegiem czasu już się to tego przyzwyczaiłem. Ale cieszy to Pana? Oczywiście i to bardzo. Okazuje się, że jednak zbudowaliśmy dość trwałe fundamenty, na których nasi następcy budowali kolejne instytucje gospodarki wolnorynkowej. Mówił Pan o zjawisku Tymiński, o braku odporności na populizm. Jak Pan to zjawisko definiuje dziś, patrząc już nie z perspektywy konkretnej kampanii wyborczej, ale z perspektywy lat? Przemiany budziły nadzieje, ale to były bardzo różne nadzieje w różnych grupach społecznych. Były też nadzieje na bardzo szybką poprawę sytuacji gospodarczej. Tymczasem natychmiastowych rezultatów nie było, przeciwnie reformy stawiały ludzi przed nową sytuacją, nieznaną, niepewną, nieoswojoną, na dodatek niosącą potężne wyzwania, wymagające od ludzi przestawienia się, zmiany sposobu myślenia. To musiało wywoływać reakcje tym bardziej, że ludzie przyzwyczajeni byli do myślenia, że wszystko ma załatwić państwo. To był jeden z zasadniczych czynników frustracji i zniecierpliwienia. Pojawiło się przeświadczenie, że państwo nie daje sobie rady, że wręcz zdradza ludzi, którzy mu zaufali. Brak było zrozumienia, że państwo zaczyna odgrywać zupełnie inną rolę, ale nie zdradza. Myślę, że to była jedna z głównych przyczyna tego zjawiska. Czy nie sądzi Pan, że niezależnie od tego jak musiało to być przykre i bolesne dla Pana dobrze, że zjawisko Tymiński pojawiło się już na początku transformacji, że w żadnych następnych wyborach radykalizmy nie miały już takiego wzięcia? Myślę, że ten przypadek rzeczywiście wiele Polaków nauczył i może taka lekcja była niezbędna, także, aby pozbyć się wielu złudzeń. Polacy nauczyli się odcinać skrajności, choć oczywiście populizm i demagogia nie zniknęły całkowicie z życia publicznego, z polityki. Nie weszły jednak do głównego nurtu. Czy w ogóle mógł sobie Pan wyobrazić, że zaledwie po dwudziestu latach dojdziemy tu, gdzie jesteśmy? Czy sądził Pan, że może dojdziemy szybciej, albo, że zajmie nam to o wiele więcej czasu? I dziś myśli Pan, Boże jak myśmy szybko szli. Paradoksalnie na wszystkie te pytania mogę odpowiedzieć twierdząco. Dziś widzę jak bardzo szybko szliśmy przez te wszystkie lata, choć oczywiście wtedy, w 1989 myślałem, że przemiany gospodarcze nastąpią szybciej zwłaszcza, że szybciej zaczną przynosić korzyści coraz większym grupom społecznym, a koszty będą mniejsze. Tak dziś odtwarzam sobie swoje ówczesne myślenie i swoje nastawienie. Ale któż mógł mieć wyobraźnię, jak przebiegać będą procesy gospodarcze, skoro nikt przed nami takiej transformacji nie przechodził? Zapewne można było coś zrobić inaczej, lepiej, zapewne popełnialiśmy błędy. Na przykład zawsze jestem zafrasowany losem społeczności popegeerowskiej, ale liczyliśmy na to, że ludzie pracujący w PRG- ach zechcą brać ziemię, a oni nie chcieli, nie czuli się rolnikami, nie byli do ziemi przywiązani, tak jak chłopi gospodarujący tradycyjnie na swoim. To samo zjawisko wystąpiło w innych krajach bloku postsowieckiego. Homo sovieticus? To byli po prostu robotnicy, a nie chłopi. Nie mieli tego chłopskiego instynktu, że własna ziemia jest ważna, że własność jest ważna. Myślę, że jedną ze słabości Pana rządu, ale także wszystkich partii politycznych, łącznie z PSL był brak nowoczesnego, modernizacyjnego programu dla wsi. Czy Pan zgodzi się z taką opinią? Miałem nawet żal do Solidarności Rolników Indywidualnych, że walczyła o ceny minimalne, a nie o to, żeby chłopi przejmowali ziemię. Nie uczyła ich, jakie to jest istotne. Prawdą jest jednak, że nikt nie miał gotowego programu dla wsi, ale też nie było łatwo stworzyć taki program, bo mu- 26

27 siałby się on opierać na założeniu, że małe gospodarstwa będą zanikać na rzecz większych. Przy takim założeniu trzeba mieć jeszcze ofertę dla ludzi z tych małych, zanikających gospodarstw. W odpowiedzi na to pytanie tkwiła zasadnicza trudność stworzenia programu dla wsi. To jest nadal pytanie o wielkich konsekwencjach politycznych. Ból transformacji miał łagodzić Jacek Kuroń i robił to, także słynnymi telewizyjnymi pogadankami. Robił to oczywiście, ale ja oczekiwałem, że tak jak stworzyliśmy wyraźny program zmian gospodarczych tak powstanie podobny, z wyraźną koncepcją, przekonujący program społeczny i że ten program zostanie społeczeństwu pokazany, co sprawi, że transformacja nie będzie się kojarzyć jedynie z wyrzeczeniami. Stworzenie programu nowoczesnej polityki społecznej okazało się jednak bardzo trudne, zwłaszcza przy bardzo roszczeniowych nastrojach i powszechnym przekonaniu, że państwo ma wszystkie załatwię, rozwiązać wszystkie problemy. Lech Wałęsa mawiał, że społeczeństwu trzeba dać wędkę, a nie rybę, tymczasem ludzie chcieli ryb. I wielkim problemem naszym było jak faktycznie dawać tę wędkę, co to praktycznie ma oznaczać wobec ludzi tracących pracę. Czego trzeba było mieć w tych czasach najwięcej, aby rzucić się w te przemiany odwagi, determinacji, a może po prostu braku wyobraźni, bo przecież nadmiar wyobraźni mógł zabijać i odwagę i determinację. Trzeba było mieć to co akurat mieliśmy czyli głębokie przekonanie, że zmiana jest konieczna i ponosimy za jej przeprowadzenie historyczną odpowiedzialność. Że wszelkie próby dojutrkowania nic nie dadzą, będą oszukiwaniem siebie i społeczeństwa, że trzeba zmiany i chwila dla niej ma wymiar historyczny. Miał Pan poczucie, że chwila jest historyczna? Miałem. Absolutnie miałem takie poczucie i miałem też poczucie, ze tę chwilę dobrze wykorzystamy, że jej nie zmarnujemy. Ono wynikało z Pana wcześniejszych życiowych doświadczeń czy z intuicji? Z jednego i drugiego. Nawet, gdy zasłabł Pan na sejmowej trybunie i powiedział to słynne zdanie o kondycji polskiej gospodarki też miał Pan poczucie, że jednak się uda? Oczywiście. I miałem też takie dojmujące przekonanie, że trzeba doprowadzić do maksymalnego zrozumienia przez społeczeństwo skali wyzwania, przed którym stoimy. I ten pierwszy okres pracy mojego rządu, kiedy towarzyszyło nam społeczne zrozumienie i zaufanie był dla mnie osobiście i dla ministrów wielkim wzmocnieniem. Wiedzieliśmy, że to zaufanie zacznie topnieć i dlatego chcieliśmy maksymalnie dużo zrobić. Był czas, jaki dawaliście sobie na ten pierwszy najważniejszy etap, zanim zacznie topnieć społeczne zaufanie i trzeba się będzie zmierzyć z rosnącym niezadowoleniem społecznymi protestami, które zresztą Pan rządu też nie ominęły, choćby protesty rolników. Czy tymi kategoriami w ogóle wówczas nie myślano? Przewidywaliśmy trudności, protesty, obawialiśmy się tego. Lech Wałęsa w pierwszym okresie bardzo rządowi pomagał i mieliśmy duży kredyt zaufania ze strony Solidarności. Ta pomoc skończyła się w okresie wojny na górzei w kampanii prezydenckiej, ale wcześniej współpraca układała się dobrze. Wtedy sytuacja rzeczywiście stała się dramatyczna i pojawił się problem, czy ludzie na tyle rozumieją linię polityki rządu, że nie dadzą się uwieść populizmowi, łatwym hasłom. Okazało się, że zniecierpliwienie wygrało ze zrozumieniem. Po tych ponad dwudziestu latach mówimy, że przemiana gospodarcza nam się w sumie udała, ale nie udała się nam polityka, która coraz bardziej ludzi zniechęcała do siebie, nie przyczyniała się do tworzenia społeczeństwa prawdziwie obywatelskiego. Czy Pan też tak uważa? Wyjaśnijmy najpierw, co rozumiemy pod słowem polityka. Bo jeśli idzie o politykę polskich rządów to ona się udała, osiągnęliśmy zamierzone cele. Jesteśmy w NATO, Unii Europejskiej, budujemy dobre relacje z wieloma państwami, stajemy się istotnym graczem na międzynarodowej arenie. Mamy zbudowane zupełnie solidne podstawy państwa demokratycznego, a więc ten dorobek jest duży. Partie polityczne, debata publiczna, zdolności tworzenia trwałych koalicji to też polityka i o tym wymiarze głównie mówi się stwierdzając, że polityka nam się nie udała. Zgoda. Stopień skłócenia klasy politycznej, topnienie poczucia, że istnieją zadania wspólne trzeba zapisać na minus tego czasu. Trzeba jednak pamiętać, że polityka w tym wymiarze faluje. O Unii Demokratycznej czy nawet później o Unii Wolności mówiono z widoczną przyganą, że to partia nieskuteczna, że jej politycy zbyt dbają o zasady, wartości, a potem przychodzi czas, gdy zaczyna się dostrzegać, że właśnie brak dbałości o zasady i wartości staje się wielkim 27

28 Hans Dietrich GENSCHER otrzymał Honorową Nagrodę Oskar Polskiego Biznesu za rok 1993 w uznaniu wieloletnich dokonań i zasług w działalności politycznej, na rzecz umacniania stosunków polsko niemieckich i prezentowania polskiej racji stanu w Europie. Na zdjęciu: Hans Dietrich Genscher przyjmuje gratulacje od premiera Tadeusza Mazowieckego i Helmuta Beckera prezesa Club of Europe. problemem życia publicznego i znów te sprawy nabierają wagi. Tak więc w długim procesie wszystko się wyrównuje, ale niewątpliwie nastąpiło takie odwrócenie się społeczeństwa od polityki, od pozytywnego widzenia polityków, że przestaje się dostrzegać, że polityka to jest także coś pozytywnego, że to jest kształtowanie losów ludzi, państwa, narodu. I to jest niebezpieczne. Nie pociesza mnie wcale to, że podobne zjawiska występują również w krajach o bardziej stabilnej, mającej dłuższe tradycje demokracji. Nie pociesza mnie także dlatego, że w krajach bardziej rozwiniętych w obliczu tych zjawisk rozwija się poważna debata polityczna, a u nas takiego przejścia nie widać. Ono dokonuje się bardzo powoli lub wcale. Co dziś Panu najbardziej w życiu publicznym doskwiera? Czy w ciągu tych ponad dwudziestu lat transformacji Polacy wykazali się jakąś szczególną dzielności, czy tylko pokazali, że są po prostu normalnym społeczeństwem, przystosowującym się do zmieniających się warunków? W tym przystosowaniu się była oczywiście dzielność. Ciągle zastanawia mnie jednak, że tyle tej dzielności było, a z drugiej strony było tak bardzo nie potrafiliśmy docenić ile zrobiliśmy, jak długą drogę przeszliśmy i co tak naprawdę się w Polsce stało. Brakuje nam poczucia zadowolenia, dumy, choć wydaje mi się, że właśnie refleksja nad dwudziestoleciem ten klimat nieco zmienia, że zaczynamy coraz bardziej dostrzegać i cenić własne dokonania, że pojawia się też poczucie satysfakcji z faktu, że jednak daliśmy sobie radę. Tworzenie polityki z dnia na dzień, zajmowanie się sprawami trzeciorzędnymi lub jeszcze mniejszej wagi. Kreowanie wydarzeń na podstawie jakichś wypowiedzi komentowanych w nieskończoność i obrastających takimi interpretacjami, że zaczynają tworzyć jakąś nierzeczywistość. Mamy więc nadmiar pseudodyskusji, pseudoafer, z których po tygodniu nie zostaje nic. A poważnej debaty nie ma. 28

29

30 2

31 NIE MA CUDOWNEJ RECEPTY Rozmowa z profesorem Leszkiem Balcerowiczem, wicepremierem w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. 31

32 Demokracja jest w pewnym sensie narażona na krótkowzroczność. Mogą pojawić się na szczytach państwa cyniczni, oportunistyczni lub fanatyczni, krótkowzroczni politycy, których tak naprawdę nie obchodzi przyszłość własnego kraju, tylko zachowanie władzy. Mogą grać na to, że ludzie w swojej większości będą sądzili, że skoro teraz jest dobrze, to dzięki tym, którzy teraz rządzą. A jeśli jest źle, to też winę ponoszą ci, którzy aktualnie są przy władzy. Ludzie w większości pomijają opóźnienia między decyzją a skutkiem. Trzeba jednak dodać, że błędy popełniane przez dyktatorów bywają o wiele większe... Leszek Balcerowicz w rozmowie z Witoldem Gadomskim. 32

33 WITOLDGADOMSKI: Pana ojciec jeszcze w PRL u zajmował się prywatną przedsiębiorczością. Czy z tego powodu patrzył Pan na gospodarkę inaczej niż ekonomiści, którzy nie zetknęli się w praktyce z prywatnym biznesem? LESZEKBALCEROWICZ: Widziałem, jak moi rodzice ciężko pracują. Mój ojciec miał naturę przedsiębiorcy i gdyby kapitalizm wcześniej nastał zapewne osiągnąłby w nim duże sukcesy. Poza tym czuł się odpowiedzialny za rodzinę i chciał, byśmy jako tako żyli. Jak każdy przedsiębiorca dążył do wykorzystania możliwości, które w socjalizmie były skrajnie ograniczone. Pozostawały nisze. Nie zakazano prywatnej hodowli świń, kur, kaczek, gęsi, krów, więc mój ojciec wszystko to prowadził, choć mieszkaliśmy na przedmieściu Torunia. Jak socjalizm odpuścił nutrie, to ojciec wchodził w nutrie, jak lisy, to wchodził w lisy. Ja, jako nastolatek nie byłem zachwycony tym, że byliśmy takim dziwnym wyjątkiem. Musiałem czyścić klatki. Trzeba było zręcznie chwycić lisa czy nutrie za ogon i podnieść do góry. Ale dzięki temu miałem więcej zrozumienia, że to jest ciężka praca i że przedsiębiorczość to dążenie do odkrywania nowych możliwości. Jak jest wolność, to znajdowanie możliwości jest większym wyzwaniem intelektualnym. W socjalizmie wymagało to przede wszystkim determinacji. Zawsze trzeba mieć do tego pewne wrodzone predyspozycje. W 1989 roku gospodarka socjalistyczna była już całkowicie rozregulowana, a jednocześnie nastąpiła eksplozja prywatnej przedsiębiorczości. Czy robiąc reformy gospodarcze myślał Pan, jak prywatni przedsiębiorcy na nie zareagują? Za wskaźnikami ekonomicznymi, pokazującymi rozmiar katastrofy kryły się ludzkie dramaty. Sklepy były puste, ceny rosły w galopującym tempie. Konieczne były reformy, które umożliwią ludziom normalne życie przedsiębiorcom, pracownikom i konsumentom. W latach 80. kontynuowałem nieformalne seminarium, które założyłem w drugiej połowie lat 70, na którym zastanawialiśmy się nad koniecznymi reformami. W latach 80 odrzuciliśmy ograniczenie realizmu politycznego. Zajmowaliśmy się prywatyzacją, stabilizacją gospodarki, dotkniętej hiperinflacją, otwieraniem na świat. Żaden z nas nie zakładał, że będziemy mieli szansę nasze pomysły wprowadzać w życie, że Polska za naszego życia będzie wolna. Nadspodziewanie szybko to nasze hobby okazało się bardzo użyteczne. Wcześniej żaden kraj nie przechodził drogi od socjalizmu do wolnego rynku. Na jakich przykładach opieraliście się, opracowując scenariusz transformacji ustrojowej? Niektóre sytuacje w przeszłości nie były bardzo odległe od tego, co się wydarzyło w Polsce i kilku innych krajach Środkowowschodniej Europy na przełomie lat 80. i 90. Na przykład odchodzenie od gospodarki wojennej po II wojnie światowej. Konieczne były wówczas dwie operacje: po pierwsze stabilizacja, gdyż w czasie wojny dług publiczny urósł do rozmiarów niespotykanych w czasach pokoju, a po drugie usunięcie wojennej maszynerii gospodarczej, która była rodzajem centralnego planowania. To były operacje stosunkowo proste, gdyż po wojnie przywracano istniejącą wcześniej gospodarkę kapitalistyczną. Tak się złożyło, że miałem okazję w 1987 r. przez kilka miesięcy badać w Niemczech reformy Ludwiga Erharda. Potem, gdy już miałem za sobą doświadczenia polskiej transformacji doszedłem do wniosku, że Erhardowi było łatwo zrobić cud, gdyż nie musiał budować instytucji kapitalizmu i dokonywać przebudowy państwa. W Polsce musieliśmy sprywatyzować gospodarkę i stworzyć instytucje takie jak giełda papierów wartościowych, nadzór nad bankami, itd.; to odróżniało posocjalistyczne transformacje od wcześniejszych, nawet radykalnych reform. A jaka była wiedza ekonomiczna ówczesnych decydentów, tych, od których ostatecznie zależało, czy reformy będą przyjęte, czy nie? Sądząc po efektach, nie najgorsza. Mam wrażenie, że pierwszy Sejm, nazywany czasami z niesprawiedliwym lekceważeniem kontraktowym, miał znacznie większe przekonanie niż jego następcy, że reformy rynkowe eliminujące socjalizm z życia społecznego są konieczne. Nie wiem, czy później trafiali do polityki ludzie o gorszym intelektualnym przygotowaniu, czy po prostu coraz większy był nacisk grup interesu, w tym również ideologicznie zorientowanych. Faktem jest, że nigdy później nie udało się przeprowadzić tak radykalnych i skutecznych reform, choć trzeba doceniać reformy w latach za czasów koalicji AWS i Unii Wolności. Gdy jednak patrzę na to, co się dzieje w niektórych krajach wysoko rozwiniętych mających od dawna gospodarkę rynkową i długą tradycję demokratyczną, mam 33

34 szacunek dla polskiego społeczeństwa, które zaakceptowało tak radykalne początkowo reformy. W wielu krajach Europy znacznie mniejsze zmiany są blokowane przez zorganizowane grupy nacisku. W Polsce ważną rolę odegrała Solidarność i Lech Wałęsa. Kierowany przez niego związek w pierwszych miesiącach rządu Tadeusza Mazowieckiego nie działał jak klasyczny związek zawodowy, lecz jako organizacja świadoma historycznej szansy i zadań, jakie przed Polską stoją. Czy miała znaczenie mentalność społeczeństwa, przez kilkadziesiąt lat przyzwyczajonego, że państwo organizuje życie gospodarcze i rozdziela jego owoce? Bardzo trudno jest udowodnić, że społeczeństwa w różnych krajach mają różną mentalność, która wpływa na stan gospodarki. A nawet, jeśli rzeczywiście socjalizm wytworzył jakąś specyficzną mentalność, to nie był to argument przeciwko rynkowym reformom. Przeciwnie, raczej za koniecznością radykalnych reform. Wiemy bowiem z psychologii, że ludzie zmieniają swoje wewnętrzne nastawienie, jeżeli dochodzą do wniosku, że tak dalej być nie może. To się nazywa teorią dysonansu poznawczego. Z psychologicznego punktu widzenia radykalne przemiany dawały dużo większą szansę na zmianę wewnętrznych nastawień, niż przemiany wolne. Na rzecz radykalnych reform przemawiały oczywiście również inne argumenty. Gospodarka socjalistyczna miała swoją logikę i żeby z nią zerwać, trzeba było działać radykalnie i na szerokim froncie. Szybkie reformy wyzwalały nową dynamikę gospodarczą. Gigantyczna inflacja musiała być szybko tłumiona. Cząstkowe reformy, zachowujące duże obszary socjalizmu prowadziłyby nas do złego kapitalizmu, kapitalizmu oligarchicznego, gdzie istnieje wąska klasa kapitalistów, wzbogaconych dzięki małej konkurencji i powiązaniach z państwem. Tak do pewnego stopnia stało się na Ukrainie i w Rosji. Zwolennicy reform stopniowych są albo cyniczni albo niemądrzy. Nie zdają sobie sprawy, że to, co najbardziej zalecają powolność przemian prowadzi do tego, co najbardziej potępiają do oligarchizacji. Im więcej pozostaje państwa w gospodarce, tym trudniej jest nowym firmom wejść na rynek, mniejsza jest konkurencja, a przedsiębiorcy zajmują się szukaniem okazji, stwarzanych przez władzę (rent seeking), a nie konkurowaniem dzięki wyższej efektywności. Obiegowa mądrość głosi, że Polacy okazali się narodem bardzo przedsiębiorczym i dlatego lepiej i szybciej przeszli od gospodarki centralnie planowanej do rynkowej. Czy zgadza się Pan z taką opinią? Zawsze byłem dobrego zdania o zdolnościach Polaków i nie miałem wątpliwości, że dadzą sobie radę w gospodarce rynkowej. Czy jesteśmy jednak pod tym względem wyjątkowi w naszej części Europy? Chyba nie. Gdyby Polacy mieli takie warunki, jakie istniały na Ukrainie, to pewnie i wyniki byłyby podobne. Słowacy w czasach Mecziara radzili sobie słabo, a potem rząd Dzurindy i Miklosa przeprowadził radykalne i udane reformy, dzięki którym gospodarka słowacka zaczęła szybko rosnąć i napłynął zagraniczny kapitał. Czy coś zmieniło się w świadomości społeczeństwa, czy raczej w warunkach działania ludzi? Oczywiście to drugie. Nikt nie jest skazany ani na sukces, ani na porażkę to zależy od polityki, a ona z kolei w demokracji zależy od wyborców. Jakie dylematy podczas tworzenia i realizacji planu stabilizacyjnego były najtrudniejsze? Najpierw trzeba było postawić diagnozę, potem określić zarys systemu docelowego, po trzecie zaprojektować sposób przejścia. Najtrudniejsze było to trzecie. Diagnoza nie była skomplikowana. Problemy polskiej gospodarki w końcu lat 80. były dość oczywiste. Nie miałem też problemu z określeniem systemu docelowego, gdyż nie wierzyłem w wyższość socjalizmu nad kapitalizmem. Chodziło tylko o to, jaki to ma być kapitalizm, żeby był konkurencyjny, otwarty na świat, stabilny, ze sprawnymi instytucjami państwa, z dobrze działającą policją, administracją publiczną, wymiarem sprawiedliwości. Nawiasem mówiąc mamy tu wiele do zrobienia. Opracowanie przejścia było skomplikowane, gdyż nikt przed nami tą drogą nie przechodził. Wiedziałem, że trzeba działać szybko i na szeroką skalę. Dużo na temat takiego przejścia myślałem w latach 80. i doszedłem do wniosku, że albo od socjalizmu odchodzi się szybko, albo wcale. Dylematy dotyczyły konkretów, na przykład jaki ma być początkowy poziom kursu złotego przy wprowadzeniu i to była zmiana epokowa jego wymienialności. A to, że kurs będzie stały, a nie płynny nie podlegało dyskusji? Nie, uznałem sugestię Międzynarodowego Funduszu Walutowego, że w warunkach galopującej inflacji potrzebny jest stabilizator, taki jak sztywny kurs. Także dlatego forsowałem mocno popiwek, który miał hamować wzrost płac w państwowych przedsiębiorstwach. Trudnym do rozstrzygnięcia dylematem był jednak poziom kursu wymiany złotego. Nie było sposobu na obliczenie, jaki to powinien być kurs. Rozpiętości w sugestiach były ogromne od 6 do 12 tysięcy złotych za dolara. Później bardzo ważną kwestią było: jak szybko prywatyzować. Znajdowaliśmy się na nieprzetartym polu i trwały wewnętrzne dyskusje. Dla mnie było oczywiste, że trzeba prywatyzować szybko. Przyjmo- 34

35 wałem argumenty, że nie da się tego zrobić tylko metodami konwencjonalnymi. Cały mój wysiłek intelektualny był skoncentrowany na tym, jakie niekonwencjonalne metody prywatyzacji będą najefektywniejsze. Nie miałem problemu z prywatyzacją pracowniczą, która szybko przekształcała się w klasyczny management buy out, ale pytanie było co z dużymi przedsiębiorstwami. Powstawały rozmaite pomysły, które ostatecznie musiałem rozstrzygać: tak, czy nie. Szukałem kandydata na ministra, który rozumiałby prywatny sektor. Pierwszą osobą, której stanowisko zaproponowałem, był nieżyjący już niestety wybitny przedsiębiorca Jan Wejchert. Gdy się nie zgodził ministrem został Waldek Kuczyński, a w rządzie Jana Krzysztofa Bieleckiego Janusz Lewandowski. Wtedy powołałem specjalną strukturę Komitet ds. Prywatyzacji, któremu przewodniczyłem. W sumie jednak prywatyzacja przebiegała wolniej niż planowałem i na zdrowie to gospodarce a także polityce nie wyszło. Muszę przyznać, że jesienią 1989 roku z niedowierzaniem czytałem program gospodarczy rządu. W latach 80., a nawet wcześniej władza nieustannie zapowiadała reformy i niewiele z ich wychodziło. Myślałem sobie kolejne obietnice. Podobnie jak ja, jesienią 1989 roku ludzie nie zdawali sobie sprawy, że żegnamy się z socjalizmem. Brak wiary w to, że Polska może szybko się zreformować panował także na świecie. Współpracownik Jeffrey a Sachsa David Lipton opowiadał mi ostatnio, że w Stanach Zjednoczonych w środowiskach życzliwych Polsce, w amerykańskiej administracji panował sceptycyzm, czy taka reforma może wyjść. Jako świeżo upieczony minister finansów pojechałem do Waszyngtonu i przedstawiłem pierwszy zarys tego, co zamierzamy zrobić. W tabeli miałem w jednej kolumnie rozpisany harmonogram naszych działań, a w drugiej czego oczekujemy od Zachodu. W rozmowach przeważało bardzo życzliwe zainteresowanie, pomieszane z niedowierzaniem. Tym większy był dla nas respekt, gdy się okazało, że to się w Polsce robi. A Pan nie miał wątpliwości, że reformy się powiodą? Nie budziłem się po nocach z myślą, co to będzie za miesiąc, czy dwa. Mieliśmy opracowany plan działań i to, co mnie pochłaniało jesienią 1989 roku i w pierwszych miesiącach 1990 to zgodność naszych działań z harmonogram. Wiedziałem, że im więcej uda się zreformować, im więcej i szybciej zdziałamy, tym lepiej. Nie miałem ślepej wiary, że radykalne reformy muszę się udać, ale wiedziałem, że alternatywna strategia powolnych zmian nie daje żadnej szansy na sukces. Uznawałem, że nawet jeśli przegram, to i tak, strategia, którą realizuję jest lepsza niż alternatywna. W sierpniu 1989 roku był Pan niemal nieznanym młodym naukowcem, a miesiąc później rozmawiał Pan w Waszyngtonie z ministrami finansów Grupy G-7 i szefami międzynarodowych instytucji finansowych. Jak pan radził sobie z takim przeskokiem? Wcześniej, w pewnej mierze, odrobiłem zadanie domowe. Włożyłem dużo pracy w przemyślenie zasadniczych kwestii i z intelektualnego punktu widzenia nie czułem się na przegranej pozycji. Z natury nie imponują mi tytuły, więc fakt, że rozmawiam z ważnymi politykami Zachodu nie stanowił dla mnie problemu. Po trzecie, motywowała mnie wielkość zadania. Podjąłem się funkcji ministra finansów i wicepremiera w kraju, który stał przed koniecznością zmiany systemu gospodarczego i skupiałem się tylko na swoich zadaniach. Nie było czasu na myślenie o innych sprawach. Czy zastanawiał się Pan nad tym, jak będzie wyglądała Polska za 20 lat? Nie zajmowałem się szczegółowym prognozowaniem, skupiałem się na głównych reformach. Było dla mnie jasne, że skoro mamy wolną Polskę, to musimy zbudować taki system gospodarczy, który zapewnia szybki długofalowy wzrost. A było wystarczająco dużo wiedzy, aby przewidzieć, że gospodarka rośnie szybko wówczas, gdy jest jak najwięcej własności prywatnej, jak najwięcej konkurencji, co m.in. wymaga otwarcia na świat. Do tego trzeba dodać dobrze działające instytucje państwa. Podatki nie powinny być za wysokie. To akurat okazało się u nas największym problemem z uwagi na duże obciążenie państwa wydatkami socjalnymi i trudności ich ograniczenia. Nie chciałem takiego modelu kapitalizmu, w którym jest dużo licencji, własności publicznej, w której są niejasne powiązania między gospodarką i państwem. Zanim poznaliśmy w praktyce kapitalizm popularnych było wiele mitów, dotyczących źródeł szybkiego wzrostu. Na przykład, popularne było przekonanie, że niektóre kraje, takie jak Japonia i Korea Południowa swój szybki rozwój zawdzięczają skutecznej ingerencji państwa. Pan tych złudzeń nie podzielał? Tak się złożyło, że moja praca doktorska dotyczyła innowacji. Przy okazji dużo czytałem o skutkach popierania przez państwo postępu technicznego. Z tej lektury dowiedziałem się, że ingerencje państwa w ten obszar zwykle są chybione. Państwowe instytucje wybierają projekty, zwane białymi słoniami, takie jak samolot Concorde, który był prestiżowym sukcesem i finansową klapą. W Japonii słynne MITI, czyli Ministerstwo Handlu i Przemysłu zwykle strzelało kulą w płot, na przykład uznając, że przemysł samochodowy 35

36 lub konsumpcyjna elektronika nie mają szans rozwijać się w ich kraju. Na szczęście korporacje tych rad nie posłuchały. Japońska gospodarka rozwijała się bardziej wbrew MITI,a nie dzięki niemu. Problem w tym, że wiele popularnych książek mitologizuje i fałszuje obraz gospodarki w różnych krajach. Cztery lata po rozpoczęciu reform społeczeństwo pokazało w wyborach, że jest zniechęcone transformacją. Wygrały partie, które obiecywały spowolnić tempo reform. Wyniki wyborów w 1993 roku nie były jednoznaczne. Nie miałem wątpliwości, że robota nie jest zakończona. Z tego też powodu wcześniej, w 1991 roku bez wahania wszedłem do rządu Jana Krzysztofa Bieleckiego, w którym miałem szansę kontynuowania rozpoczętych rok wcześniej reform. Na ostatnim posiedzeniu rządu Tadeusza Mazowieckiego ważne dla mnie było, by dokończyć dyskusję o budżecie na kolejny rok, gdyż bez budżetu państwo nie może funkcjonować. Uważałem, że powinienem być przede wszystkim lojalny wobec kraju, a nie konkretnych osób. Podobne podejście miał niedawno zmarły profesor Krzysztof Skubiszewski, który podobnie jak ja po dymisji rządu Mazowieckiego objął ponownie funkcje ministra spraw zagranicznych w rządzie Bieleckiego. Standardowym zarzutem wobec Pana, wygłaszanym przez wielu polityków i publicystów był brak wrażliwości społecznej. Jak Pan odnosił się do tych zarzutów? Ja nie mylę taniego sentymentalizmu z autentyczną wrażliwością. Najbardziej szkodzą ludzie, którzy na ważnych stanowiskach kierują się sentymentalizmem, a nie poczuciem odpowiedzialności. Najczęściej jednak operowanie takim sloganem ma przysłaniać zwykły oportunizm. Dla mnie jest niepoważne, gdy ktoś bez przerwy deklaruje, że ma wrażliwość społeczną, albo oświadcza, że jest patriotą. Polityk powinien działać, w imię całościowych i długofalowych sukcesów społeczeństwa. Lekarz, który ma do czynienia z poważną chorobą, nie może w imię rzekomego dobra pacjenta opóźniać leczenia. Jeżeli więc nazwiemy twardością skłonność do szybkiego leczenia, to ja zawsze byłem zwolennikiem twardej polityki i uważałem, że to nie ona jest niebezpieczna, ale jej zaniechanie. W tych krajach, w których w trudnych sytuacjach unikano twardych decyzji gospodarczych, skutki były fatalne. Ale w swych działaniach brał Pan pod uwagę reakcje społeczne? Gdy po raz pierwszy zostałem ministrem finansów, miałem świadomość konieczności, jakie niosą ze sobą reformy. Wiedziałem, że w znacznej mierze będziemy musieli iść w pewnej mierze pod prąd, ale też wiedziałem, że warunki społeczno polityczne są lepsze dla radykalnych reform niż gdy nastanie czas normalnej polityki. Specjalnie mnie nie zdziwiło, że na początku popularność pierwszego rządu była duża, a potem spadła. Byłem przeświadczony, że po pierwsze jeżeli się cofnę, to wówczas nie spełnię swego elementarnego obowiązku, a po drugie że nigdy nie podźwignąłbym się z tego spadku popularności, który wynikałby z zaniechania reform. Natomiast wiedziałem, że jeżeli wykonam swój obowiązek, to wówczas narażę się wielu ludziom, ale po pewnym czasie, gdy przyjdą efekty reform, moja popularność wzrośnie. Ale nie chodziło mi głównie o popularność, lecz o to by wykonać zadanie. Polityk nie może codziennie opierać swoich działań na studiowaniu sondaży popularności, bo to paraliżuje jego działania. Jak kogoś obawa przed opinią publiczną paraliżuje, to się nie nadaje do rządzenia w trudniejszych czasach. W 1995 roku został Pan szefem Unii Wolności. Zaangażował się Pan po kilku latach przerwy w politykę, by dokończyć reformy? Gdy zostawałem przewodniczącym Unii, to po to by wraz z tą partią móc przyśpieszyć reformy musiałem się więc liczyć z perspektywą udziału w rządzie. Przedtem jednak starałem się tę partię umocnić, co chyba mi się wówczas udało. Konsekwencją był niezły wynik wyborach parlamentarnych w 1997 mroku. Mimo oporu ze strony części polityków AWS udało się w latach kilka ważnych reform przeprowadzić. Reforma emerytalna stworzyła Otwarte Fundusze Emerytalne, które mają duży wpływ na stabilność i wzrost gospodarki, rozpoczęta została reforma zdrowia. Przede wszystkim zaś przyspieszona została prywatyzacja. Minister Skarbu Emil Wąsacz był jednym z niewielu na tym stanowisku, który nie bał się prywatyzować i w ten sposób dobrze służył Polsce. Tym bardziej mnie porusza to, że właśnie taki człowiek stał się obiektem prześladowań ze strony większości sejmowej po 2000 r. oraz dochodzeń ze strony prokuratury. Pan ma największe w Polsce doświadczenie w kierowaniu finansami państwa. Dlaczego mimo wysiłków nie udaje się prowadzić lepszej polityki fiskalnej? Dlaczego finanse państwa są wciąż niewystarczająco przejrzyste, dlaczego wciąż utrzymuje się deficyt budżetowy? W niektórych punktach udało się sytuację poprawić, w innych nie. Udało się na przykład w dużym stopniu zlikwidować dziurę w postaci ulg dla zakładów pracy chronionej, przez którą wypływały ogromne pieniądze podatników. Zracjonalizowano zasady przyznawania zasiłków chorobowych oraz rent inwalidzkich, co spowodowało znaczne 36

37 zmniejszenie wypłat na ten cel. Za każdym razem trzeba było stoczyć bój ze zorganizowanym lobby. Przypominam sobie, że gdy zaczęliśmy batalię o usunięcie patologicznych przywilejów dla zakładów pracy chronionej, to przeważał pogląd, że jest ona politycznie niemożliwa do wygrania. Ale wiele pozostało do zrobienia, zwłaszcza w sferze tzw. transferów socjalnych. Kryzys finansowy, który po upadku banku Lehman Brothers objął niemal cały świat sprawił, że wielu ludzi zwątpiło w rozwiązania wolnorynkowe. Lewicowi intelektualiści nie ukrywają radości z powodu fiaska kapitalizmu. Kapitalizm oparty jest na wolności działań gospodarczych. Trzeba zadać pytanie czy jest lepszy system? Doświadczenie pokazuje, że nie, bo socjalizm, czyli dominacja państwa nad gospodarką, wszędzie się skompromitował. Poważna debata musi dotyczyć zatem rozwiązań w obrębie kapitalizmu. Zadajmy więc pytanie: czy kryzys zakwestionował takie reformy jak agenda lizbońska, która miała poprawić warunki dla mechanizmu rynkowego i rzedsiębiorczości w krajach UE? Nie znam żadnego opracowania, które mówi, że tak. Przeciwnie. Kryzys, a zwłaszcza sposób jego zwalczania, sprawi, że jeszcze ważniejsza w UE staje się kwestia rozwoju. Jeszcze bardziej są potrzebne będą reformy o charakterze rynkowym. Kryzys wybuchł w sektorze finansowym i to nasuwa pytanie: do jakiego stopnia ten sektor powinien być kontrolowany i ograniczany? Tu mamy już poważniejszą debatę, ale wymaga ona precyzji. Wszystko zależy od tego, jak ujmiemy przyczyny kryzysu. Jeżeli ktoś zatrzymuje się na symptomach, to zauważy poważne zaburzenia w części sektora finansowego w USA, Wielkiej Brytanii, Islandii, Hiszpanii. I powie: zawiódł sektor finansowy, a potem bez wnikania w konkrety będzie domagał się większych regulacji. Ale symptomy to nie przyczyny. Trzeba przeanalizować warunki, w jakich sektor finansowy działał. W znacznej części są one kształtowane przez państwa. Winne były interwencje państwa? Coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że ważną przyczyną narastania bąbla spekulacyjnego na amerykańskim rynku nieruchomości była zbyt luźna polityka pieniężna Fed. Jako szef NBP uczestniczyłem w różnych debatach za granicą i byłem zdumiony argumentacją za obniżką stóp do 1 proc. w 2003 roku. Fed twierdził, że musiał to uczynić, by uniknąć deflacji. Dla uniknięcia wyolbrzymionego niebezpieczeństwa, jakim była deflacja, zwiększono niebezpieczeństwo realne: Fed, obniżając stopy procentowe, przyspieszył bowiem wzrost kredytów. Nadmiar pieniądza na rynku poszukiwał lokat stwarzających nadzieje na wyższe zyski, a zarazem coraz bardziej ryzykownych. To zapoczątkowało cały łańcuch zjawisk, które ostatecznie doprowadziły do kryzysu. Inne przyczyny też nie leżą po stronie rynku. W USA była ogromna polityczna presja na udzielanie kredytów mieszkaniowych osobom, które nie miały odpowiednich dochodów. Taka socjalistyczna doktryna, że każdy musi mieć dom. Błędy popełniały też kraje Europy. Bąble na rynku nieruchomości narosły w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii i Irlandii, m.in. dlatego, że stopy Europejskiego Banku Centralnego były dla Irlandii i Hiszpanii zbyt niskie. Kraje strefy euro też powinny mieć mechanizmy hamujące nadmierny wzrost kredytów. Błędy popełniły też niektóre banki prywatne, a nadzór popełnił błąd zaniechania. Jeżeli kredyty rosną w tempie proc. rocznie, to jest to niebezpieczne. Lepiej włączyć hamulce. Takim hamulcem w Polsce była regulacja ograniczająca możliwość udzielania kredytów walutowych. Za co kierowany przez pana NBP był krytykowany. Wielu analityków bankowych dawało panu przykład Fed i jego agresywnej polityki pieniężnej. Krytykowało nas także wielu polityków PiS, za to, że bank utrudnia dostęp do kredytów biedniejszym rodzinom. Rzeczywiście, to było utrudnienie, które zapobiegło narastaniu w Polsce kredytów typu subprime. Żałuję, że rząd PIS zniszczył jedną z najlepszych instytucji, jakich się dorobiliśmy po 1989 r., czyli Główny Inspektorat Nadzoru Bankowego. Tak przydałby się dzisiaj. Mam nadzieję, że Komisja Nadzoru Finansowego będzie nadrabiała ten stracony kapitał ludzki. W polityce często premię zbierają partie nieodpowiedzialne. Czy badania pokazują, jaki upływa czas między decyzjami ekonomicznymi w polityce fiskalnej, strukturalnej, pieniężnej a skutkami decyzji? To bardzo ważne pytanie. Są na ten temat badania, ale nie dają one precyzyjnej odpowiedzi. Najwięcej chyba badań dotyczy polityki pieniężnej. Wiadomo, że od momentu akcji, czyli decyzji, do reakcji, czyli skutków, upływa kilka kwartałów. Jeżeli reakcja na zagrożenie inflacyjne jest spóźniona, to trzeba hamować mocniej, tak jak się dzieje z samochodem. Lepszy kierowca rzadziej ostro hamuje, gdyż działa lepiej, z wyprzedzeniem, nie wpada w poślizg. Czas, jaki upływa od podjęcia decyzji gospodarczych przez rząd czy ustaw przez parlament do uwidocznienia się skutków, to czasem parę lat. Dotyczy to zarówno dobrych, jak i złych decyzji. Demokracja jest w pewnym sensie narażona na krótkowzroczność. Mogą pojawić się na szczytach państwa cyniczni, 37

38 Leszek BALCEROWICZ otrzymał Honorową Nagrodę Oskar Polskiego Biznesu za rok 2006 w uznaniu zasług dla transformacji ustrojowej w Polsce i wielkiego osobistego zaangażowania w rozwój polskiej gospodarki. Na zdjęciu: gratulacje od Ryszarda Konwerskiego, prezesa Polskiego Klubu Biznesu. oportunistyczni lub fanatyczni, krótkowzroczni politycy, których tak naprawdę nie obchodzi przyszłość własnego kraju, tylko zachowanie władzy. Mogą grać na to, że ludzie w swojej większości będą sądzili, że skoro teraz jest dobrze, to dzięki tym, którzy teraz rządzą. A jeśli jest źle, to też winę ponoszą ci, którzy aktualnie są przy władzy. Ludzie w większości pomijają opóźnienia między decyzją a skutkiem. Trzeba jednak dodać, że błędy popełniane przez dyktatorów bywają o wiele większe. Jaka jest na to rada? Nie ma żadnej cudownej recepty. Potrzeba cały czas dużo rzetelnej i profesjonalnie przekazywanej ludziom wiedzy, żeby zmniejszać ich podatność na populizm. Żeby ci, którzy trafią na dobrą koniunkturę i nic nie robią dla przyszłości, nie byli widziani przez większość społeczeństwa jako dobroczyńcy ze szkodą dla kraju i społeczeństwa. Podnoszenie poziomu wiedzy o tym, co państwo powinno i czego nie powinno robić jest niezwykle ważną inwestycją w lepsze dla ludzi decyzje podejmowane w demokracji. To znaczy? Ludzie zwykle racjonalnie odpowiadają na rozmaite sytuacje, w tym sytuacje nieracjonalne, np. jeżeli mogą otrzymać zasiłek socjalny niewiele mniejszy od możliwego wynagrodzenia, to z tego zwykle korzystają. Ale jeżeli podatki są zbyt wysokie, bo wydatki budżetu są za duże, nie ma bodźców do wydajnej pracy i społeczeństwo nie może szybko poprawiać standardu swojego życia. Potrzeba dużo więcej jasnej i masowej edukacji, aby ludzie, jako obywatele demokratycznego państwa nie godzili się tak łatwo na rozwiązania, które uniemożliwiają szybki rozwój. Ale demokratycznych polityków i rodzaj prowadzonej przez nich polityki wybiera się w głosowaniu. Jeżeli większość wyborców będzie uzależniona od pieniędzy z budżetu państwa i z racjonalnych pobudek zagłosuje za tymi partiami, które chcą dalszego wzrostu podatków i wydatków państwa, możemy dojść do absurdalnej sytuacji, gdy znaczna mniejszość będzie pracować na utrzymanie państwa i większości żyjącej z zasiłków i rent. Jak wyjść z tego zaklętego kręgu? Taka groźba istnieje i dlatego tym mocniej i jaśniej trzeba przekazywać wiedzę o tym, co daje szybki rozwój, a co zacofanie. Partie mają mandat od wyborców. Ci ostatni powinni się zastanowić, na kogo głosują. Węgry, by sfinansować swój deficyt, musiały do niedawna pożyczać pieniądze na 10 proc., Polska na 6 proc. Dlaczego? Bo wcześniej prowadziły skrajnie nieodpowiedzialną politykę budżetową. Chodzi tu o swego rodzaju edukację obywatelską. Ogólny poziom wykształcenia Polaków rośnie, a wraz z tym umiejętność poruszania się we współczesnym świecie. To jest dobre podłoże dla takiej edukacji potrzebna jest jednak daleko większa, bardziej fachowa i skoncentrowana edukacyjna praca. Staram się to robić zarówno osobiście jak i poprzez FOR (Forum Obywatelskiego Rozwoju). Ona wpłynie na to, jakie będziemy mieli warunki do pracy i życia, czy będziemy nadal zostawać w tyle w gospodarczym wyścigu. Polska potrzebuje więcej aktywnych obywateli odpornych na populistyczną demagogię. 38

39

40 2

41 ZMAGANIA PRZEDSIĘBIORCÓW Witold Gadomski 41

42 Wogromnej większości prywatne firmy to mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające mniej niż dziesięć osób, zwykle członków własnej rodziny. Wytwarzają jedną trzecią PKB, dają zatrudnienie 3,6 mln ludzi. Co czwarty zatrudniony w gospodarce pracuje w takim rodzinnym mikroprzedsiębiorstwie. To jedna z najbardziej znaczących zmian, jakie zaszły w ostatnim dwudziestoleciu. Prywaciarze stali się jedną z najbardziej znaczących grup społecznych III RP. To oni są głównymi bohaterami transformacji ustrojowej. Bez nich nie udałyby się reformy gospodarcze. Nie dałoby się rozmontować wielkiego, przestarzałego przemysłu, gdyby za bramą fabryk nie istniała szansa na znalezienie źródła utrzymania. (...) To prywatne firmy zadecydowały o sukcesie gospodarczym Polski. Co roku ich sprzedaż rosła w tempie dwucyfrowym. Ekonomiści i politycy dopiero po kilku latach zorientowali się, że ten sektor, który częściowo umykał badaniom statystycznym, zmienia proporcje całej gospodarki... Witold Gadomski 42

43 Im bliżej było końca dekady lat 80., tym bardziej stawało się jasne, że komunizm w dotychczasowej formie nie przetrwa. W całym imperium sowieckim sypała się gospodarka, ludzie domagali się większych swobód politycznych i poprawy życia. W Polsce władze lepiej niż w innych krajach wiedziały, że konieczne są zmiany, tylko nie bardzo wiedziały, jakie i jak je przeprowadzić. Pomysł miał Mieczysław Rakowski, wieloletni partyjny dziennikarz i działacz polityczny: trzeba zezwolić na swobodną działalność gospodarczą, zalegalizować to, co przez 40 lat tępiła komunistyczna propaganda i bezpieka prywatną inicjatywę. Ludzie zajmą się biznesem, poprawi się ich życie, a reszta jakoś się ułoży. Ustawa Wilczka Rząd Rakowskiego powstał 14 października 1988 r. W expose premier zapowiedział wprowadzenie dwu ustaw radykalnie poszerzających pole swobody gospodarczej: ustawy o działalności gospodarczej i ustawy o działalności gospodarczej z udziałem podmiotów zagranicznych. Premier obiecywał: jednakowe warunki ekonomiczne, finansowe i podatkowe dla wszystkich podmiotów gospodarczych niezależnie od form własności; możliwość swobodnego podejmowania działalności gospodarczej; uchylanie przepisów ograniczających konkurencję i swobodę wejścia na rynek; popierania inicjatyw tworzenia małych i średnich przedsiębiorstw; wspieranie rozwoju rynku kapitałowego poprzez emisję akcji i obligacji; tworzenie przez przedsiębiorstwa państwowe spółek z o.o., akcyjnych, cywilnych, a także przekształcanie przedsiębiorstw w spółki z udziałem kapitału pracowniczego. Opozycja, która działała już całkiem jawnie, inicjatywę Rakowskiego przyjęła sceptycznie. Po pierwsze, dlatego, że komunistycznej władzy z założenia nie wierzono i każdy jej pomysł traktowano jako próbę wykiwania społeczeństwa, domagającego się wolności politycznej. Po drugie, Rakowski być może celowo, a być może dlatego, że nie miał słuchu społecznego w expose użył sformułowania o suto zastawionym stole, który jest ważniejszy od stołu okrągłego, przy którym chciała zasiąść opozycja, by wynegocjować z komunistami warunki ich kapitulacji. Rakowski został uznany (niesłusznie) za przeciwnika rozmów z opozycją, a jego projekty gospodarcze przez ludzi Solidarności przyjmowane były krytycznie. Gdy w listopadzie 1988 roku pojawił się projekt ustawy o działalności gospodarczej, nie wzbudził wielkiego entuzjazmu. Gazety partyjne, owszem, chwaliły, ale nie bardzo wiedziały, jak go merytorycznie ocenić, gdyż głupio było pisać, że za parę tygodni skończy się w polskiej gospodarce komunizm. Ustawa przewidywała, że prywatne firmy mogą zatrudniać dowolną liczbę pracowników, przekreślając tym samym postanowienie dekretu o nacjonalizacji przemysłu z 1946 roku, w myśl którego na własność państwa przechodziły wszystkie firmy zatrudniające ponad 50 osób. Solidarnościowa lewica patrzyła na ustawę pod kątem zagrożeń dla praw pracowniczych. Ostatecznie projekt ustawy doczekał się pozytywnych (choć niepozbawionych uwag krytycznych) recenzji środowiska Krakowskiego Towarzystwa Przemysłowego oraz Akcji Gospodarczej reprezentującej ruch towarzystw gospodarczych spontanicznie powstających w Polsce. Sejm przyjął go 23 grudnia 1988 roku, a wszedł w życie 1 stycznia 1989 roku. Ustawa niemal natychmiast została ochrzczona ustawą Wilczka od nazwiska najbardziej barwnej postaci w rządzie ministra przemysłu Mieczysława Wilczka. Nie był politykiem (choć należał do PZPR), lecz prywatnym biznesmenem, który jak mało kto wiedział, jakie przeszkody piętrzą się przed przedsiębiorcami. Miał za sobą doświadczenie menedżera państwowych przedsiębiorstw, na własnej skórze doświadczył losu wynalazcy w PRL (opatentował w

44 roku proszek IXI), wreszcie zabrał się do własnej działalności. Rakowski poznał go przypadkowo, zaprzyjaźnił się z nim i wreszcie zaproponował mu posadę w rządzie. Była to pierwsza tego rodzaju kariera od lat Wilczek nie był nominowany przez PZPR, lecz powołany osobistą decyzją premiera. Był autorem ustawy, a w każdym razie dał jej swoją twarz. W ustawie najważniejsze było zdanie: Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności oraz działań, które nie są przez prawo zabronione. Wszystko, co nie jest zabronione, jest dozwolone interpretowali przedsiębiorcy. Było to odwrócenie o 180 stopni żelaznej zasady komunizmu: Zabronione jest wszystko, chyba że władza na coś łaskawie zezwoli. Ponieważ administracja państwowa, partyjna, a nawet bezpieka, znajdowały się w stanie coraz większego zamętu, przedsiębiorcy, korzystając z ustawy, robili, co im się żywnie podoba, nie prosząc o zgodę. Czasami nawet z tym przesadzali, jak Lech Grobelny, który na podstawie ustawy o działalności gospodarczej założył zalążek banku. Ustawa wymagała uzyskania koncesji tylko na 11 rodzajów działalności, na przykład wydobywanie kopalin, wytwarzanie i handel bronią, usługi lotnicze. Prywatna przedsiębiorczość rozwijała się już wcześniej. W latach liczba ludności pracującej w tym sektorze wzrosła z do Na początku lat 80 tych sektor prywatny poza rolnictwem wytwarzał zaledwie 2% PKB i zatrudniał 7% ludności, podczas gdy w 1989 roku liczby te wynosiły odpowiednio 7,4% i 15%. Ale ustawa Wilczka była przełomem w rozwoju przedsiębiorczości. Polacy ustawili się w kolejkach, by rejestrować firmy. Bardzo szybko powstało ponad milion firm. Ile z nich naprawdę działało, a ile tylko próbowało swych sił, szybko rezygnując nie sposób powiedzieć. Gdy rok później zaczęło rosnąć bezrobocie, a państwowe firmy zmuszone były zwalniać pracowników, spontaniczna działalność rozkwitła dzięki ustawie Wilczka; pozwalała tysiącom rodzin przetrwać trudne czasy. Ustawa Wilczka była obok planu Balcerowicza fundamentem polskiego kapitalizmu. W miarę jak państwo krzepło, przybywało ograniczeń krępujących przedsiębiorców. Przybywało podatków i biurokratycznej mitręgi. Częściowo było to nieuchronnym skutkiem cywilizacyjnego postępu związanego choćby z wejściem Polski do Unii Europejskiej, częściowo wynikiem umocnienia biurokracji, która lubi, gdy coś od niej zależy. 15 marca 1989 roku władze niespodziewanie zalegalizowały obrót dewizami. Pojawiły się pierwsze prywatne kantory. Kurs dolara wahał się w granicach zł, a na jesieni 1989 roku przekroczył 12 tys. zł. Na biznesie kantorowym jedni się dorabiali, inni tracili majątki. Najważniejsze jednak było to, że dzięki kantorom możliwy stał się półlegalny import towarów i półproduktów. Polacy dostali jednocześnie paszporty i każdy kto chciał mógł jechać do Berlina Zachodniego lub Wiednia na zakupy. Na głównych ulicach miast niemal z dnia na dzień wyrosły stragany, pełne importowanych produktów. Nikt nie przejmował się tym, że w konstytucji wciąż pozostawał zapis o tym, że monopol na handel zagraniczny ma państwo. Został zniesiony dopiero w grudniu 1989 roku, w ramach planu Balcerowicza. Zagraniczne towary, masowo sprowadzane dzięki legalizacji obrotu dewizowego były dla przedsiębiorców, którzy od dawna mieli firmy, groźną konkurencją. Ale dzięki importowi zlikwidowane zostały braki rynkowe i firmy uzyskały dostęp do zagranicznych półproduktów, które wcześniej były niemal nie do zdobycia. Plan Balcerowicza W socjalizmie Polacy przywykli do tego, że każdą trudną sprawę powinno rozwiązać państwo. Ale w latach 80. socjalistyczne państwo abdykowało, coraz wyraźniej wycofując się z regulowania życia gospodarczego. Polacy zachowali się racjonalnie. Nie czekali, aż państwo się obudzi, nauczyli się radzić bez państwa. Produkcję i handel coraz silniej organizował rynek. Ale dawny system państwowej gospodarki wciąż nie był zdemontowany. Większość Polaków pracowała na etatach państwowych, wciąż działały dawne państwowe centrale, instytucje, obowiązywały stare regulacje, nie pasujące do wolnego rynku. Aż do lipca 1989 roku działał system kartkowy, a ceny wielu towarów nie miały nic wspólnego z kosztami, popytem i podażą. Kurs dolara i marki kształtował się na rynku w kantorach, a jednocześnie państwowe centrale handlu zagranicznego kupowały i sprzedawały dewizy po kursie państwowym wielokrotnie niższym niż rynkowy. W dodatku rozkręcała się inflacja. Banki pompowały do gospodarki pieniądze, udzielając głównie państwowym firmom kredytów oprocentowanych znacznie niżej niż inflacja. W roku 1987 ceny wzrosły o 25 proc. w 1988 o 60 proc., a w I półroczu 1989 roku już o 80. proc. Szła fala hiperinflacji, która mogła zalać słabą jeszcze gospodarkę rynkową. Potrzebny był plan uporządkowania i ustabilizowania gospodarki Plan Balcerowicza. Był to jeden z najważniejszych momentów w historii Polski XX w. Dzięki planowi Balcerowicza gospodarka, przechodząca transformację ustrojową zaczęła już w 1992 roku rosnąć, gdy gospodarki krajów sąsiednich pogrążone były jeszcze w recesji. Ale początek był trudny. Krytycy mówili: Upłynęło już kilka miesięcy, wciąż spada produkcja, a in- 44

45 flacja jest wyższa od założonej. Stefan Kisielewski, piewca wolnego rynku, pisał w Tygodniku Solidarność w 1990 r.: Najważniejsze zadanie przeobrażenie społeczeństwa najemników w nowoczesne, zróżnicowane społeczeństwo produkcyjne, nie zostało dokonane. Balcerowicz sądził, że po okresie kuracji płacowo podatkowej, gdy pohamuje płace, ludzie znów rzucą się do pracy inwestycyjnej. Było to złudzeniem. Kisiel jak zwykle miał wiele racji, ale w najważniej szym punkcie się mylił. W 1990 r. trwał już ogromny ruch w sektorze prywatnym. Dostrzegał to amerykański ekonomista Jeffrey Sachs, który pisał w Newsweeku : Dobra wiadomość to ta, że w Polsce już działa żywotny sektor prywatny (...) Będziemy obserwować pojawianie się firm prywatnych w szybkim tempie. To prywatne firmy zadecydowały o sukcesie gospodarczym Polski. Co roku ich sprzedaż rosła w tempie dwucyfrowym. Ekonomiści i politycy dopiero po kilku latach zorientowali się, że ten sektor, który częściowo umykał badaniom statystycznym, zmienia proporcje całej gospodarki. Dzięki niemu rzeczywista recesja była mniejsza, niż wydawało się w 1990 r. Nawiasem mówiąc, przedsiębiorcy nie byli zachwyceni wieloma aspektami programu stabilizacyjnego. Na kilka dni przed godziną zero, w połowie grudnia 1989 r., przedstawiciele Izby Inwestorów Zagranicznych wystosowali protest przeciwko proponowanej polityce kursowej (wewnętrzna wymienialność złotego i sztywny kurs). Zdumiony tym był przebywający wówczas w Polsce Michel Camdessus, prezes Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Spotkał się z grupą przedsiębiorców i powiedział, że nie powinni kwestionować rozwiązań, które sprawdziły się w kilkudziesięciu innych krajach. Mimo wszystko rozwój małych, prywatnych firm był najlepszym owocem programu Balcerowicza liberalizacji gospodarki, stabilizacji waluty. Przykręcanie śruby Potem było coraz gorzej. Państwo krzepło, a wraz z nim umacniała się biurokracja. Każdy premier w swym expose deklarował poparcie dla sektora prywatnego, lecz wprowadzane przepisy utrudniały życie przedsiębiorców i ograniczały wolność gospodarczą. Swobody gospodarcze nie mogą też liczyć na poparcie ze strony wyborców. W czasie kampanii wyborczych politycy obiecują rozliczenie afer, a nie stworzenie dobrego prawa. W ciągu niespełna 16 lat obowiązywania ustawy Wilczka ( w roku 2004 została uchwalona nowa Ustawa o swobodzie gospodarczej ) nowelizowano ją przeszło 50 krotnie. Nowelizacje następowały więc średnio co trzy miesiące. Czy można poważnie traktować prawo, które zmienia się tak często? Martwy pozostał zapis w Ustawie, mówiący, że Rada Ministrów może w drodze rozporządzenia wyłączyć pewne obszary gospodarki z konieczności uzyskiwania koncesji. Za to coraz szerzej wykorzystywano artykuł przewidujący, że minister współpracy gospodarczej z zagranicą może określić w drodze rozporządzenia, jakimi towarami można handlować wyłącznie na podstawie koncesji. W lutym 1992 r. Adam Glapiński, ówczesny minister współpracy gospodarczej w rządzie Olszewskiego, korzystając z powyższej delegacji, wprowadził konieczność uzyskiwania koncesji na handel zagraniczny dziesięcioma grupami towarów. Były wśród nich papierosy oraz oleje ropy naftowej (benzyna). Jednocześnie minister określił wysokość kontyngentu, czyli dopuszczalną wielkość importu. Glapiński wprowadzenie koncesji i kontyngentów uzasadniał koniecznością walki z nieuczciwymi firmami. Nowelizacje ustawy przeprowadzano niemal zawsze przy okazji uchwalania odrębnych ustaw. Już w 1990 r. przy okazji uchwalania Ustawy o łączności do listy dziedzin wymagających koncesji dopisano usługi pocztowe. W 1995 r., nowelizując Ustawę o łączności, koncesjonowaniem objęto także usługi kurierskie. W 1991 r. do listy dziedzin koncesjonowanych dodano: poszukiwanie i rozpoznawanie złóż, obrót hurtowy lekarstwami i surowcami lekarskimi, przetwórstwo i obrót metalami nieżelaznymi, dokonywanie przenoszenia dźwięku i obrazu na płyty i kasety. W 1993 r. uzupełniono tę listę m.in. o obsługę pojazdów, podróżnych i przesyłek przy autostradach. Uzyskania koncesji wymaga więc prowadzenie przydrożnej toalety czy budki z hot dogami. W 1995 r. do działalności, którą można prowadzić tylko po uzyskaniu koncesji, dodano tak strategiczne dziedziny, jak obrót w kraju i za granicą zwierzyną żywą oraz tuszami zwierzyny i jej częściami (zapis w Prawie łowieckim), a także obrót środkami ochrony roślin. W 1997 r. z Ustawy o działalności gospodarczej ( ustawy Wilczka ) wyłączono świadczenie pomocy prawnej i doradztwa. Na prowadzenie takiej działalności konieczna jest odrębna zgoda. Do listy koncesji dodano: prowadzenie agencji celnej, przetwarzanie i dystrybucję paliw, zarządzanie portami i międzynarodowy transport drogowy. W 1993 r. na przedsiębiorców nałożono obowiązek posiadania rachunków bankowych i rozliczania się ze swymi kon- 45

46 trahentami poprzez banki. Wprowadzony został też podatek od towarów i usług (VAT), którego konsekwencją był obowiązek posiadania kas fiskalnych. Obowiązkiem tym obejmowano kolejne grupy przedsiębiorców. Obrót pieniężny poprzez rachunki bankowe jest normą w krajach cywilizowanych. VAT jest najważniejszym podatkiem stosowanym w całej Europie, a kasy fiskalne są konieczne do rejestracji obrotów. Ale wynalazki te są jednocześnie barierami, ograniczającymi wolną przedsiębiorczość. Wejście Polski do Unii Europejskiej w 2004 roku dało polskim przedsiębiorcom ogromny impuls, który zaowocował wzrostem gospodarczym. Polscy przedsiębiorcy pokazali, że potrafią konkurować na rynkach zagranicznych. Wykorzystywali posiadane przez siebie przewagi: dobrą jakość wyrobów i usług, zdolność działania w trudnych warunkach. Ale unijne ustawodawstwo nakładało na firmy nowe obowiązki i ograniczenia. Rósł koszt wchodzenia nowych firm na rynek, co było czasami nieuniknione. Trudno sobie przecież wyobrazić, by centra miast były stale zastawione straganami. Państwo czyniło jednak niewystarczające wysiłki, by chaos lat pionierskich zastępować sprawnymi instytucjami wspomagającymi rynek. Mówiąc obrazowo nikt się nie przejmował, w jaki sposób pomóc drobnym przedsiębiorcom, których usuwano z ulicznych chodników. Polowanie na przedsiębiorcę Opinia publiczna nie docenia ich pracy, nie darzy ich sympatią. Po części to spuścizna PRL, gdzie prywaciarz był znacznie bogatszy od pracownika przedsiębiorstw państwowych i znacznie bardziej zaradny w złym i dobrym znaczeniu. A w dodatku nie był związany z kolektywem dziesiątkami nici, które łączyły ludzi PRL przywilejami branżowymi, wczasami pracowniczymi, deputatami, pracami społecznymi i wyjazdami na zakładowe grzybobranie. Prywaciarze byli w PRL klasą, którą można było wziąć w nawias. Reszta społeczeństwa była związana z państwem, robiła kariery w strukturach upaństwowionych, swoje nadzieje wiązała z państwem. Również w III RP niektórzy politycy chcieliby wziąć prywaciarzy w nawias. Są potrzebni jako dostarczyciele wpły wów podatkowych, a czasami jako kozły ofiarne rzucane na żer opinii publicznej. Aresztowanie w lipcu 2002 roku Romana Kluski, szefa Optimusa, jednego z najbardziej znanych biznesmenów w Polsce było sensacją, której media poświęcały przez długi czas uwagę. Prezes Optimusa zgubiło to, że sprzedawał komputery polskim szkołom. Problem w tym, że komputery dla szkół sprowadzane z zagranicy były zwolnione z cła i podatku VAT, a te produkowane w kraju nie. Idiotyczne przepisy. Trzeba było coś wymyślić. Eksperci Optimusa oszacowali, że z tego powodu komputery produkowane w kraju były droższe od importowanych o 30 proc. (VAT 22 proc. plus cło za import części, których u nas się nie wytwarza). Nie było szans na to, aby polska szkoła kupiła polski komputer. Przepis uznał za absurdalny nawet Wojciech Miłoszewski, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie, która prowadziła sprawę Kluski. Optimus znalazł prosty sposób. Zaczął eksportować komputery do spółek na Słowacji założonej przez niego w 1992 roku Optimus Spol oraz współpracującej z nim AS Partner w Koszycach. Przy eksporcie Optimus otrzymywał zwrot podatku VAT (wcześniej zapłaconego za importowane części). Te same komputery importowało stamtąd zgodnie z przepisami bez podatku Ministerstwo Edukacji Narodowej. Wszyscy byli zadowoleni. Ale po jakimś czasie Urząd Skarbowy w Nowym Sączu dopatrzył się nadużyć i krakowska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie wyłudzenia podatku VAT. Kluska wolność odzyskał po wpłaceniu kaucji w wysokości 8 mln zł, ale odebrano mu paszport, a jako dodatkowe zabezpieczenie majątkowe zajęto jego posiadłość. W styczniu 2003 r. sprawa została umorzona przez Urząd Skarbowy w Nowym Sączu, a kilka miesięcy później Naczelny Sąd Administracyjny uchylił wszystkie zaskarżone decyzje i zarządził od organów podatkowych zwrot kosztów. Ostatecznie sąd przyznał Klusce 5 tys. złotych odszkodowania za niesłuszne zatrzymanie. Suma absurdalnie niska. Samo oprocentowanie wpłaconej kaucji warte było jakieś pół miliona, a straty spowodowane zakłóceniami w dzia łaniu firmy znacznie więcej.mimo wszystko sprawa Romana Kluski zakończyła się dla przedsiębiorcy szczęśliwie. Był osobą powszechnie znaną, ujęły się za nim media i część polityków. Ale setki firm, niszczonych w podobny sposób przez Urzędy Skarbowe i prokuratorów miały mniej szczęścia, gdyż nie miał się za nimi kto ująć. We wrześniu 1996 r. do głogowskiej firmy BASPAA wkroczyła kontrola skarbowa. Inspektorom skarbowym towarzyszyli policjanci z miejskiej komendy. Spod marynarek sterczały kabury pistoletów. Wrzucali do koszy teczki z dokumentacją bez ładu i składu. Właściciel BASPAA, stary przedsiębiorca, który już w PRL-u prowadził prywatną firmę, nie był faworytem miejscowych władz. Kontrolerzy zaczęli straszyć pracowników zamknięciem przedsiębiorstwa oraz karami grzywny, a towarzyszący im policjanci rozglądali się po firmie. Zabrano dokumenty, nie wydając żadnego protokołu. Przez wiele tygodni firma była sparaliżowana. Kontrola nie wykazała żadnych nieprawidłowości, ale za starty, które spowodowała nikt nie zapłacił. 46

47 Powodem ścigania przedsiębiorców są często nieprecyzyjne przepisy. Przedsiębiorca K. (osoba rzeczywiście istniejąca) miał kontrolę urzędu skarbowego. Urzędniczki zakwestionowały koszty wyjazdu służbowego do Moskwy. Proszę pokazać kontrakt podpisany w Moskwie żądały. Przedsiębiorca kontraktu nie miał, do Moskwy pojechał, by rozpoznać teren. Niedobrze stwierdziła pani inspektor z urzędu skarbowego. Nie możemy uznać kosztów delegacji, a tym samym wysokości zapłaconego przez pana firmę podatku dochodowego. Nastąpiło tzw. uszczuplenie dochodów podatkowych, co jest poważnym przestępstwem i grozi karą z kodeksu karno skarbowego. Przedsiębiorca K. miał do wyboru skierować sprawę do Naczelnego Sądu Administracyjnego lub negocjować z Urzędem. Wybrał drugie rozwiązanie. Zaproponował... samoukaranie i zapłacił kilka tysięcy złotych plus odsetki za rzekome uszczuplenie. Proces przed NSA kosztowałby go drożej. Każdy przedsiębiorca zna takich przykładów wiele. Niektórzy z własnego doświadczenia. Przegrywają w konfrontacji z urzędnikami. Płacą za ich błędy i za nieprecyzyjne przepisy. Pakiety dla przedsiębiorców Nieprecyzyjne przepisy podatkowe to tylko jeden z wielu problemów, które mogą doprowadzić do upadłości prężnie rozwijające się firmy. Gdyby NSA i sądy gospodarcze wydawały wyroki w ciągu kilku dni od wniesienia pozwu i wyroki były egzekwowane, mogłoby to uratować tysiące firm i miejsc pracy. Część z nich upadła przez głupotę i niekompetencję urzędników skarbowych. Żaden z tych urzędników nie został za błędne decyzje ukarany, nawet jeśli NSA po latach rację przyznawał podatnikom. Słabość sądów to tylko część problemu. Przedsiębiorca czeka na decyzje urzędu gminnego i powiatowego, na wpis do księgi wieczystej i KRS, egzekucja należności kosztuje czasami więcej niż sama należność, a przedsiębiorcy nie bardzo wiedzą, jak się bronić przed głupimi decyzjami urzędników. Od czasu do czasu politycy przypominają sobie o tych problemach i obiecują wprowadzenie pakietu ustaw, które raz na zawsze rozwiążą kłopoty przedsiębiorców. Urwiemy łeb biurokratycznej hydrze zapowiadał w lutym 2004 roku w Sejmie wicepremier Jerzy Hausner, prezentując projekt ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, która miała zastąpić ustawę Wilczka, doszczętnie zamuloną dziesiątkami poprawek. Tylko sześć rodzajów działalności będzie koncesjonowane, zamiast udzielanych przez urzędników zezwoleń wystarczy oświadczenie przedsiębiorcy, że spełnia określone w ustawie wymogi wyliczał w Sejmie wicepremier Hausner i tłumaczył, że celem ustawy jest maksymalne ułatwienie życia przedsiębiorcom, bo biurokratyczna hydra wciąż się rozrasta. To urzędnik ma być dla przedsiębiorcy, a nie przedsiębiorca dla urzędnika wtórował mu występujący w imieniu SLD Wiesław Kaczmarek. Ale nowa ustawa rodziła się w bólach. Ministerstwo Gospodarki, które ją opracowywało, natrafiło na sprzeciw innych urzędów obawiających się okrojenia swoich uprawnień do kontrolowania przedsiębiorców i reglamentowania działalności gospodarczej. Znaczną część rozwiązań oprotestowało Ministerstwo Finansów. Fiskus nie chciał skrócenia czasu kontroli prowadzonej przez urzędników skarbowych. Według projektu, prezentowanego przez Hausnera żadna kontrola nie powinna trwać dłużej niż osiem tygodni. Ale resort finansów wywalczył sobie furtkę jeśli kontrolerzy stwierdzą, że w firmie wystąpiło rażące naruszenie prawa, kontrola może trwać dwa razy dłużej. A co jest rażące o tym mieli już decydować urzędnicy. Ustawa, która została ostatecznie uchwalona 2 lipca 2004 roku miała radykalnie uprościć procedurę zakładania firm i wprowadzić zasadę jednego okienka, miejsca gdzie przedsiębiorca składa wszystkie potrzebne dokumenty. Ale mimo ustawowych zapisów jedno okienko nie chciało działać. Okazało się, że biurokracja potrafi storpedować dobre chęci polityków. PiS, który jesienią 2005 roku wygrał wybory poprosił o pomoc w przygotowaniu ustawy przyjaznej dla przedsiębiorców Romana Kluskę. Biznesmen z zadania się wywiązał i projekt reform został przyjęty przez rząd Jarosława Kaczyńskiego w marcu 2007 roku. Pakiet, który dziś przyjmujemy ma prowadzić ku wolności gospodarowania. To jeden z trzech elementów, na których nam zależy. Po pierwsze reforma finansów publicznych, po drugie wykorzystanie środków unijnych, a po trzecie jak najwięcej wolności gospodarczej mówił premier Jarosław Kaczyński prezentując program ułatwień dla biznesu. Projekt obiecywał uproszczenie wydawania zezwoleń i koncesji. Zakładanie firmy w jednym okienku lub drogą elektroniczną miało trwać 3 dni. Pakiet Kluski ograniczał kontrole w małych firmach do dwóch tygodni. Tyle że pakiet Kluski nie był zestawem projektów ustaw, lecz zbiorem postulatów, które na ustawy miały być dopiero przełożone. Rząd obiecywał, że pierwsze będą uchwalone w ciągu kilku miesięcy, a wprowadzone w 2008 r. Ale nigdy nie weszły w życie. Gdy powstał rząd Donalda Tusk pakiet trafił do kosza. Mało kto po nim płakał. Organizacje przedsiębiorców uważały, że pakiet jest niewystarczający, choć zawierał dobre elementy. W expose 47

48 Donald Tusk obiecał, że w 2008 r. przedstawi projekt systemowych zmian wspierających przedsiębiorczość. Bariery biurokratyczne miała usuwać komisja sejmowa o pięknej nazwie Przyjazne Państwo, zwana powszechnie Komisją Palikota. A w rządzie pracami nad ustawami przyjaznymi dla przedsiębiorców zajął się Adam Szejnfeld, do jesieni 2009 roku wiceminister gospodarki. Pakiet Szejnfelda, który zastąpił Pakiet Kluski zawierał propozycje zmian w wielu ustawach, które miały ograniczyć liczbę kontroli w firmach, uprościć przepisy i oczywiście po raz kolejny wprowadzić zasadę jednego okienka. W marcu 2010 roku Szejnfeld zaprezentował jeszcze dalej idący projekt ustawy, o ograniczeniu barier administracyjnych dla obywateli i przedsiębiorców, zwanej przez niego Wielkim sprzątaniem. Projekt proponował pomysły sensowne. Problem w tym, że wciąż nie weszły one w życie. Cicha rewolucja społeczeństwa. Dzięki temu uruchomiono pokłady energii gospodarczej uwiązane wcześniej w państwowych strukturach. Nie są społecznie zorganizowani, może dlatego, że nie mają zaufania do wszelkich struktur. Organizacje pracodawców, izby gospodarcze skupiają tylko kilka procent przedsiębiorców. W większości przedsiębiorcy są zagorzałymi, czasami skrajnymi liberałami. Na ogół nieuświadomionymi, gdyż nie mają czasu, by zastanawiać się nad systemem wartości i nad relacjami ze światem polityki. W wyborach nie głosują jednolicie, choć w ogromnej większości popierają rozwiązania liberalne niższe podatki i mniejsze wydatki państwa, ograniczenie socjalnego parasola i państwowych regulacji w gospodarce. Mogą być silną przeciwwagą dla elektoratu socjalnego i tych, którzy żyją na koszt państwa. Choć od rozpoczęcia transformacji minęły już dwie dekady, polityczne wpływy klasy przedsiębiorców są wciąż słabe. Ale to się może zmienić, jeśli znajdą się politycy, którzy zechcą uczciwie reprezentować interesy tej młodej klasy. W ogromnej większości prywatne firmy to mikroprzedsiębiorstwa zatrudniające mniej niż dziesięć osób, zwykle członków własnej rodziny. Wytwarzają jedną trzecią PKB, dają zatrudnienie 3,6 mln ludzi. Co czwarty zatrudniony w gospodarce pracuje w takim rodzinnym mikroprzedsiębiorstwie. To jedna z najbardziej znaczących zmian, jakie zaszły w ostatnim dwudziestoleciu. Prywaciarze stali się jedną z najbardziej znaczących grup społecznych III RP. To oni są głównymi bohaterami transformacji ustrojowej. Bez nich nie udałyby się reformy gospodarcze. Nie dałoby się rozmontować wielkiego, przestarzałego przemysłu, gdyby za bramą fabryk nie istniała szansa na znalezienie źródła utrzymania. Tę cichą społeczną rewolucję słabo dostrzegają media i twórcy popkultury. W latach 90. przedsiębiorca był ulubionym bohaterem kiepskich komedii. Ubrany w skórzaną kurtkę, w nieodłącznych białych skarpetkach palił cygara, kąpał się w basenie, otaczał młodymi dziewczynami i w gruncie rzeczy nie wiadomo, skąd miał pieniądze. Niewiele uwagi tej cichej rewolucji poświęcili socjologowie. Wprawdzie nastawienie do prywatnego biznesu stopniowo się poprawia (pokazują to kolejne badania Instytutu Spraw Publicznych, a także instytucji regularnie monitorujących opinię publiczną), jednak wciąż pokutuje stereotyp przedsiębiorcy, który sukces zawdzięcza raczej przywilejom lub cwaniactwu niż własnym cnotom. Nie zamierzam tego stereotypu zastępować przeciwnym. Chcę tylko zauważyć, że ukształtowanie się znaczącej grupy ludzi niezależnych finansowo, żyjących na własny rachunek i własne ryzyko, niezwiązanych z instytucjami i strukturami państwa jest fenomenem dla Polski znaczącym i stanowczo niedocenianym. W dużym stopniu udało się przynajmniej w warstwie ekonomicznej odwrócić skutki upaństwowienia 48

49

50 2

51 TROCHĘ SZCZĘŚCIA, czyli JAK TO BYŁO NAPRAWDĘ Rozmowa z Ryszardem Konwerskim, prezesem Polskiego Klubu Biznesu. 51

52 Zprzykrością to mówię, kiedy nagradza się niezwykle wartościowych ludzi za wybitne osiągnięcia gospodarcze, za sukces w biznesie, polityków raczej to nie interesuje. Nie dostrzegają tego, co jest oczywiste w krajach europejskich, że uznanie także ze strony polityków ma niebagatelne znaczenie dla człowieka, który taki sukces odniósł. Dla środowiska, dla społeczeństwa istotne jest pokazanie wartości osiągniętego sukcesu. W naszym doświadczeniu przez dwadzieścia lat odnotowaliśmy tylko dwa przykłady doceniania przez polityków sektora gospodarki, który stworzyliśmy, który pomnaża dobro narodowe. Może trzy... Ryszard Konwerski w rozmowie z Krystyną Gucewicz. 52

53 KRYSTYNA GUCEWICZ: Byk i wszystko jasne. Właściwie ten wywiad nie jest konieczny, wystarczy wizyta u Davida Harklay a. Oto, co ten sławny astrolog wie na pewno o mężczyźnie urodzonym 25 kwietnia. Hasło astrologiczne: posiadam. Podstawowe cechy: wytrwały, praktyczny, uczuciowy i wygodnicki. Zaradność życiowa jako sposób na życie, troska o zasobny dom i rodzinę, podziw dla sztuki, dążenie do harmonii. Emocje i namiętności dopełniają portretu. RYSZARD KONWERSKI: Wszystko się zgadza. Absolutnie wszystko, od początku do końca, pasuje jak ulał. Skoro już ufamy horoskopom, trzeba zapytać: czy wierzysz w palec losu, czy raczej w siebie, w talent, wytrwałość, pomysłowość, w swój dobry czas? Praca, wytrwałość, konsekwencja w dążeniu do celu nie są jedynymi czynnikami decydującymi o powodzeniu. Do wszystkiego potrzebny jest tzw. łut szczęścia i to jest absolutna prawda. Mówię to na przykładzie 20 lat pracy w Polskim Klubie Biznesu. Otóż wszystkie poważne przedsięwzięcia, które podejmujemy z moimi przyjaciółmi, ażeby okazały się spełnione, wymagają dobrego finału. Przez dwadzieścia lat promowaliśmy polską gospodarkę i polskich przedsiębiorców na wysoką nutę, zapraszając do nas najwybitniejsze postaci życia politycznego z całego świata. I przez dwadzieścia lat nie zdarzyło się, żeby oczekiwane spotkanie się nie odbyło. A przecież bywa różnie samolot może się spóźnić, ktoś złapie katar, wybuchnie zima, taka jak ostatnio, istnieje tysiąc przeszkód tzw. obiektywnych. Tyle, że nam nic takiego nigdy się nie przydarzyło. Czyli szczęście, które dopełnia determinację, konsekwencję, rozmach i pracowitość. Od zawsze przyświeca mi credo, które wziąłem od mojego guru z lat młodzieńczych, wspaniałego aktora Kazimierza Rudzkiego. Rudzki, mistrz sceny i estrady, powtarzał, że najlepsza jest improwizacja, tyle że doskonale przygotowana. Cała moja działalność w sferze biznesowej opierała się właśnie na tym credo Kazimierza Rudzkiego. Wielokrotnie słyszałem: jak ci to pięknie wyszło, jak świetnie się udało, wspaniale. Wszyscy tak mówili a nie wszyscy wiedzieli, że pod spodem tego sukcesu, leży mrówcza praca, precyzyjny plan, kupa nerwów, dziesiątki rozmów i organizacyjna dbałość o każdy szczegół. Właściwie już nie muszę pytać: co Cię prowadzi przez życie: ciekawość czy rozwaga, plan czy temperament, wiedza, ciężka praca a może luz, bo widać, że wszystko po trosze. Powiem tak. Kiedy polski kapitalizm się rodził w początkach lat 90., w końcówce lat 80., był dzikim kapitalizmem, jak każdy stan po transformacji. My wszyscy dopiero się uczyliśmy, nie mieliśmy żadnych wzorów, doświadczeń, ani przykładów takich przemian gdzie indziej. Cały kapitał stanowiły wówczas intuicja, kreatywność, przedsiębiorczość. Mnie samemu może było łatwiej o tyle, że przez całe życie pracowałem na własny rachunek. Jak wielu innych widziałem, czego brakuje polskiej gospodarce. I wiedziałem czego brakuje młodym przedsiębiorcom. Wtedy jeszcze nikt ich tak nie nazywał, mówiło się o młodych biznesmenach. Biznesmen to było słowo szyld, dawało prestiż, nobilitowało i dostarczało niezliczonych powodów do kpin i żartów. Powstawało mnóstwo dowcipów z powodu szczególnej biznesowej elegancji: trzeba było mieć czarny garnitur i białe skarpetki, koniecznie. Ci, którzy teraz zaczynają, tzw. młodzi gniewni, którzy robią wielkie kariery w wielkich korporacjach, na pewno tego nie pamiętają, że symbolem biznesmena były wówczas te białe skarpetki i duża cegła telefonu komórkowego. Ważyła jakieś 2 i pół kilo, stawiało się ją w kawiarni na stoliku, na widocznym miejscu i każdy musiał zauważyć, że ma do czynienia z kimś, komu się powiodło. Społeczeństwo odbierało sygnał, że oto jest człowiek sukcesu, przebił się, osiągnął coś sam, a to w poprzednim systemie nie mieściło się w głowie. Kiedy się poznaliśmy, byłeś już niezależny, wybiłeś się na samodzielność. Ryszard Konwerski, znany organizator, człowiek estrady, lubiany konferansjer, producent, chociaż to słowo chyba jeszcze nie funkcjonowało w szołbiznesie. Miałeś zespół Co wy na to, sześćdziesiąt pomysłów na godzinę i właściwie już w 1971 roku zostałeś biznesmenem w Peerelu. Mówię o glejcie z ministerstwa kultury, który dawał prawo do pracy na własny rachunek. 53

54 Tak. Przez całe swoje zawodowe życie starałem pracować na własny rachunek. Jeszcze w latach 60. związałem się z Artosem. Historia. Artos był poprzednikiem Estrad, powołanych do organizowania działalności rozrywkowej w całym kraju. Prowadziłem koncerty, imprezy, konkursy, krótko mówiąc byłem zależny od tego, czy sam zarobię, czy nie. Przez lata nie byłem ubezpieczony, ponieważ wówczas nie istniały żadne przepisy, dotyczące naszego środowiska. Dopiero potem uregulowano te sprawy wobec artystów, stąd też moja zawrotna 1400 złotowa emerytura. Po reformach Balcerowicza zaczął się szczególnie trudny okres dla artystów, moich kolegów ogarnęło całkowite przerażenie. Już wcześniej, w stanie wojennym, artyści przeżyli dramat, także ekonomiczny, byli bezradni, nie wiedzieli jak się odnaleźć, zawsze państwo o nich dbało. W epoce przełomu rynek estradowy właściwie nie istniał. Prowadząc już wówczas działalność w UFO, dawałem zatrudnienie kolegom. Występowali tu właściwie wszyscy cała rodzina kabaretowa, radiowy Podwieczorek przy mikrofonie, najwięksi artyści sceny i estrady. To był sposób na przeżycie. Jest i druga strona medalu, bo to właśnie ludzie szołbiznesu, także dziennikarze, okazali się najbardziej elastyczni. Ryzykowali skokiem w nieznane, torowali ścieżki innym, stając się gwiazdami polskiego biznesu. Łatwiej poradzili sobie ze zrzuceniem grzecznego mundurka ekonomii politycznej socjalizmu, tak to się chyba nazywało. Potrafili odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Niemczycki, Goliszewski, potem Mann ze swoim radiem, kompozytor Wojtek Trzciński mężczyźni zdecydowanie rozrywkowi. Jeszcze Andrzej Olechowski, redaktor-impresario. W tym okresie szybciej niż inni mogli się odnaleźć także ludzie, który uprawiali sport. Sport dawał bardzo wielką szkołę samodzielności, podejmowania decyzji, odpowiedzialności. Socjalizm nie uczył odpowiedzialności, tłamsił wszelką samodzielność. Sport i działalność rozrywkowa dawały pełniejszą możliwość analizy, działania i w efekcie przeżycia, przezwyciężenia czasów drastycznej reformy Balcerowicza. To był najtrudniejszy okres, najtrudniejszy pod względem adaptacji psychicznej. Twierdzę, że ustrój można było w ciągu kilku miesięcy zamienić z socjalistycznego na kapitalistyczny, gospodarkę zmienić ze sterowanej na wolnorynkową, ale najtrudniej i to pokutuje do dnia dzisiejszego najtrudniej jest zmienić mentalność. Na to trzeba pokoleń. Zatem: jak to się mogło stać pytam doświadczonego przedsiębiorcę że Polska, my Polacy tak sprawnie, tak szybko radziliśmy sobie z transformacją. Czy byliśmy tak zmęczeni Peerelem, zdeterminowani, żeby wyjść z cienia Wschodu, czy zadecydowała sama tylko chęć zmian? To prawda. Obserwując procesy zmian we wszystkich, teraz wysokorozwiniętych krajach, możemy, z perspektywy dwudziestolecia, uznać polskie tempo za ekspresowe. Żyjemy w fantastycznym czasie, w jednym pokoleniu mogliśmy doświadczyć wszystkiego. Nie mogę nie wspomnieć w tym miejscu o dwóch największych postaciach, które przygotowały ten zryw społeczny. Profesor Zbigniew Brzeziński, dla mnie również guru, doradzając prezydentom Stanów Zjednoczonych zaproponował, żeby pożyczyć Gierkowi niewielką kwotę dwudziestu miliardów dolarów. Nastąpiło zmiękczenie ekonomiczne, możliwy stał się pamiętny przydział sześćdziesięciu dolarów na głowę na wyjazdy zagraniczne. Polacy zaczęli podróżować, zobaczyli, że może być inaczej i tylko od nas zależy, co z tą nową wiedzą zrobimy. Z drugiej strony poderwały naród duchowe zachęty Ojca Świętego. Pamiętne wezwanie podczas pierwszej pielgrzymki Jana Pawła II do Polski: Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi zostało bezbłędnie odczytane przez każdego Polaka. Wszystko to spowodowało, że w nas wyzwolił się duch zmian, także duch przedsiębiorczości, wielkiego oddechu i nadziei, że każdy ma szansę. To były czasy ciuciubabki ekonomicznej. Nikt niczego nie wiedział, nic nie przystawało do niczego. Byliśmy otwarci i naiwni. Grasowały wywiady gospodarcze, o których istnieniu wcześniej się nam nie śniło, więc otwieraliśmy bramy, pokazywaliśmy technologie i obiekty do taniego wykupienia. Teraz to wiemy. Ale wówczas wszystko było pierwsze. Mamy pretensje do planu Balcerowicza, że nie tak sprywatyzowano PGR-y, że sprawę przemysłu alkoholowego można było rozwiązać inaczej, ale to jest wiedza z dziś, a nie z wtedy. Kto to mógł wiedzieć? Przyjeżdżało do Polski dziesiątki doradców, Sachsów i innych, umówmy się, że nie byli altruistami. Na pewno nie byli. Każdy chciał robić tutaj karierę. Wcześniej nie zdarzyło się, żeby ktoś robił profesurę na otwartym organizmie socjalistycznym. I dopiero wizja dwóch ludzi, wizja Balcerowicza i przyzwolenie Mazowieckiego spowodowały, że można to było osiągnąć. Słuszność potwierdza dzień dzisiejszy. Żaden z rządów, z wyjątkiem rządu Buzka, który przeprowadził słynne cztery reformy, przez cały okres dwudziestolecia nie zdecydował się na żadne reformy, które, patrząc perspektywicznie, muszą być wykonane, żeby nam się żyło lepiej nie tylko w roku 2011, ale w 2020 i kolejnych. Wchodziłeś wąską ścieżką na nieznaną planetę. I ta planeta dość szybko się zaludniła. Skąd się wzięli ci ludzie w Polskim Klubu Biznesu, ci prekursorzy, eksperymentatorzy, odważni, skuteczni, w efekcie wygrani. Ci mali biznesmeni, którzy zaufali intuicji i czasom. Zrobiłeś tu pępek świata. 54

55 Restauracja UFO działała od 1981 roku, jeszcze w okresie socjalizmu Kiedy otwierałem marzyło mi się, żeby to był klub, normalny klub. Nie mówiliśmy o biznesie, klub miał być miejscem spotkań ludzi po pracy, artystów, którzy wpadaliby tu po koncercie, po teatrze, żeby pośpiewać, pograć, zjeść dobrą kolację, podyskutować, pogadać. Dobrze pamiętam ten moment wpadłeś jak bomba do redakcji Expressu Wieczornego i oświadczyłeś, że masz UFO. Że kupiłeś od Filmu Polskiego dekoracje po zatrzymanym przez cenzurę filmie Andrzeja Żuławskiego Na srebrnym globie, i to w tym oryginalnym miejscu Warszawa będzie się spotykać. Marzyłem żebyśmy się mogli spotykać w gronie przyjaciół. I kiedy wystąpiłem o zezwolenie na działalność klubową, nie było szans. To się nie mieściło się w urzędniczych głowach i w żadnych gastronomicznych normach. A jednak doczytałem się w ówczesnych przepisach, że mogę otworzyć bar rozrywkowy, no i dostałem zezwolenie na bar rozrywkowy kategorii pierwszej. Napisałem: cafe-klub UFO, bo ciągle zmierzałem do słowa klub. Tak się zaczęło. Otwarcie nastąpiło w marcu 81., i ja, człowiek rozrywki, chciałem mieć tu scenę kabaretową. Chciałem mieć Marcina Wolskiego, ale był już stan wojenny i jego Kabaret Sześćdziesiątka znalazł się pod szczególnym nadzorem. Oczywiście nie zezwolono. Z uporem maniaka występowałem do Wydziału Kultury Stołecznej Rady Narodowej i po pół roku pozwolono mi na program Marcin Wolski i jego goście. Tak się narodziła w UFO scena kabaretowa. I przychodzili ludzie, nie tylko z tzw. branży, ale właśnie ludzie raczkujący w biznesie, właściciele małych firm, drobni producenci tak zaczęła się tu skupiać nowa klasa średnia, kto wie, może nawet tu zaczęła się tworzyć. A kiedy przyszła ustawa o działalności gospodarczej Wilczka i Rakowskiego, wpadłem na pomysł, że możemy się przerodzić w Klub Biznesu. To działo się dwadzieścia lat temu. Nigdy nie narzekałeś na brak pomysłów. Ten czas nie był nawet początkiem, to była dopiero uwertura. Nie było wielkich biznesu, nie istnieli Kulczykowie, Krauzowie. Istnieli mali, prowadzący niewielki rodzinny biznes. W ciągu kilku miesięcy zarobili bardzo duże pieniądze i miałem wrażenie, że z tych szybkich pieniędzy za chwilę nic nie zostanie, że je stracą, bo nie posiadają żadnego przygotowania. Widząc ich, utwierdzałem się w przekonaniu, że należy im pomóc. Że właściwym rozwiązaniem jest inwestowanie a nie afiszowanie się chwilowym dostatkiem, rozwaga a nie zabawa. A najlepszą drogą jest biznes rodzinny. W biblii tamtego okresu, wydanej wtedy pasjonującej książce Roberta Hellera Czasy dla milionerów, znalazło się setki imponujących przykładów amerykańskich fortun rodzinnych. Chwalona jest konserwatywna filozofia myślenia o biznesie, kiedy to rodzina sama zajmuje się swoim biznesem, następcy chcą prześcignąć ojców, obowiązuje strategia dobrej roboty i zmysł przedsiębiorczości. Praktyka błyskawicznie zweryfikowała szybkie fortuny. Ci, którzy zdobywali szybkie pieniądze i ryzykowali, przegrywali często z braku doświadczenia, umiejętności, roztropności, wykształcenia. Co innego firma rodzinna, która buduje swój biznes przez pokolenia z pewnością poddana jest mniejszemu niebezpieczeństwu. Może nie tak szybko się bogaci, ale funkcjonuje pewnie i stabilnie. Postanowiliśmy, że będziemy właśnie takie firmy szczególnie pieczołowicie chronić, pokazywać, pomagać im. I to po dziś dzień konsekwentnie czynimy. Bo to jest wzór małego i średniego biznesu. Czytając trochę ekonomii, a jestem absolwentem SGH, dawnego SGPiS-u, wiem o tym, że nie wielki kapitał tworzy dochód narodowy. Ponadnarodowe koncerny pracują tylko i wyłącznie na swój rachunek, dla swojego zysku, natomiast dochód narodowy gospodarki tworzy mały i średni biznes. Solą społeczeństwa jest klasa średnia. Nie tylko biznes, ale inżynierowie, lekarze, kadra kierownicza, liderzy, których nigdy nie było, bo socjalizm takiej klasy nie wytwarzał. Należało więc stymulować jej rozwój poprzez pokazywanie, ułatwianie, promowanie tych, którym już się powiodło. Postawiliśmy sobie takie zadanie, niektórzy mówili nawet, że to syzyfowa praca. Wtedy nikt nie chciał o tym myśleć, każdy chciał błyszczeć, pokazać się w rankingach, na listach, pochwalić bogactwem. Zachłysnęli się i oczekiwali poklasku. Byliśmy pierwsi i konsekwentni, mimo że nie mieliśmy żadnego doświadczenia w tej kwestii. Strategia działalności Polskiego Klubu Biznesu była i jest sukcesem. Potwierdziło ją życie, zweryfikowały kariery tych, którzy rozwinęli się spokojnie i mądrze. Szybko się okazało, że nie jesteśmy odosobnieni, że mamy wielkich sprzymierzeńców. Przywołam dwa przykłady. Kiedy postanowiliśmy przyznać nagrodę Oskara Polskiego Biznesu trzeciemu, poza profesorem Brzezińskim i papieżem Janem Pawłem II, trzeciemu wielkiemu Polakowi, który walczył o naszą transformację, redaktorowi Jerzemu Giedroyciowi, wszyscy mówili, że jest to niemożliwe. Wiadomo było, że ten wybitny intelektualista odmówił przyjęcia wszystkich największych światowych odznaczeń, w tym Legii Honorowej czy Orderu Orła Białego. Nigdy od nikogo nie przyjął żadnego odznaczenia. Ale to nie znaczy, że od nas nie przyjmie taki był mój komentarz, musimy spróbować. I zaczęliśmy drążyć. 55

56 Za pośrednictwem polskiego sekretariatu paryskiej Kultury napisaliśmy, przedstawiliśmy się, zaprezentowaliśmy się, poinformowaliśmy czym jest Polski Klub Biznesu, kogo reprezentujemy i że jest taka prośba. Odpowiedź przyszła na piśmie, jej sens był taki: ponieważ panowie reprezentujecie mały i średni biznes rodzinny, czyli tych, którzy tworzą tak potrzebną w Polsce klasę średnią, przyjmę to wyróżnienie. Poprzez Państwa działanie wpływacie nie tyko na rozwój polskiej gospodarki, ale na rozwój kultury, nauki, rozwój intelektualny społeczeństwa, ponieważ klasa średnia jest jego siłą napędową. Wielka satysfakcja, że TAK nas oceniono. Słuszność naszego myślenia potwierdził także Ojciec Święty. W roku milenijnym 2000 zamarzyło się nam przekazanie Oskara Polskiego Biznesu Papieżowi Polakowi. Ruszyła wielka fala przygotowań, rozmów z Watykanem powiodło się. Jan Paweł II przyjął naszą sześcioosobową delegację, podkreślając, że odbiera nagrodę klubu reprezentującego człowieka, pracę i rodzinę. Nie muszę dodawać, jak nieprawdopodobnym przeżyciem dla każdego z nas było to spotkanie. Papież położył rękę na statuetce Oskara i powiedział: jesteście mi szczególnie bliscy, ponieważ reprezentujecie polskich rzemieślników, polskie firmy rodzinne, pieczołowicie kontynuujcie ten kierunek. Te dwa niepowtarzalne wydarzenia, już przecież historyczne, są najwspanialszą zapłatą za dwadzieścia lat pracy Polskiego Klubu Biznesu. Wróćmy do początków, do pejzażu przełomu lat 80. i 90. Dane mówiły wówczas o skoku tygrysa. W szacunkach Polskiego Banku Rozwoju wyglądało to tak: udział sektora prywatnego w produkcie krajowym brutto 28 procent w 1989 ale już 45 procent w Pożyczmy sobie tytuł od Antoniego Słonimskiego: jak to było naprawdę. Jakie branże wówczas były najaktywniejsze? Handel z pewnością. Bez wątpienia przez pierwsze 3 lata dominował handel. Handel był naturalnym motorem przemian. W Polsce brakowało wszystkiego. No i Polska w tym czasie zachłysnęła się Zachodem, wszystkim, co zagraniczne. Nie byliśmy bogatym społeczeństwem. Każdy chciał mieć i to, i to, ale nie miał pieniędzy. Siłą rzeczy z zagranicy musiał przyjść najtańszy, najsłabszy towar, ale we wspaniałych opakowaniach. Za granicą normalnych, ale u nas wspaniałych, bo kolorowych, kartonowych. Kto pamięta, że u nas w socjalizmie wędlinę zawijało się w gazety Teraz, kiedy to mówię, to jest szok, ale niestety tak to wyglądało naprawdę. No i ludzie zachowywali się tak, jakby w opakowaniach z importu było złoto. A może po prostu chcieli normalności. Doskonale pamiętam, że szczytem elegancji było piwo w puszce. Nie w butelce, ale w puszce, naturalnie z Peweksu. Kelnerzy przelewali do puszek polskie dobre piwo z butelki, Polski Klub Biznesu Warszawa Szanowni Panowie, Spotkanie z Jerzym Giedroyciem. Delegacja Klubu przywiozła do Maisons Laffitte rzeźbę Oskara Polskiego Biznesu, Honorową Nagrodę dla Jerzego Giedroycia za 1995 rok. Powróciliśmy wzbogaceni spotkaniem i rozmową z człowiekiem, dla którego Polska jest wiarą, nadzieją i miłością, której poświęcił całe swoje pracowite życie. Dziękuję za przyznanie mi Oskara Polskiego Biznesu. W zasadzie unikam wszystkich odznaczeń, ale nie ukrywam, że wyróżnienie Panów sprawiło mi przyjemność. W obecnej, tak ciężkiej sytuacji, w jakiej znajduje się Polska, jedyną rzeczą pozytywną jest mianowicie stała poprawa sytuacji gospodarczej i znaczny wzrost dochodu narodowego. Jest to zasługą drobnych i średnich przedsiębiorców, ich pracowitości, uporu i wyobraźni. Te sukcesy są uzyskiwane wbrew politykom, którzy nie potrafią rozwiązać żadnych podstawowych problemów kraju. Ten niewątpliwy sukces dotyczy głównie obszarów zachodnich. Ale coraz bardziej zarysowują się ciekawe możliwości na Wschodzie, myślę o Ukrainie, Białorusi, czy nowej Rosji. Niewątpliwie są to obszary związane z dużymi niebezpieczeństwami wynikającymi z niestabilności tych państw, ale sądzę, że możliwości są ciekawe i obiecujące, chociażby w zakresie turystyki. Te możliwości dotyczą nie tylko wymienionych krajów, ale w ogóle byłego Związku Sowieckiego. Ciekawym przykładem jest rosnące zainteresowanie Słowacji Wschodem. Moim zdaniem najważniejsze jest to, że Panowie stanowicie zalążek powstania w Polsce klasy średniej, której brak zawsze odczuwaliśmy. Jej powstanie jest warunkiem, by Polska stała się krajem normalnym, ustabilizowanym i atrakcyjnym tak dla Europy Zachodniej, jak i Wschodniej. Trzeba również pamiętać, że silna klasa średnia jest niezbędnym oparciem dla rozwoju polskiej kultury. Od Panów głównie zależy, czy uda się to zrealizować. Życzę Panom wielkich ambicji, wyobraźni chodzącej jednocześnie po ziemi i powodzenia. Jerzy Giedroyc 19 stycznia

57 W dniu 23 lutego 2000 roku, na specjalnej audiencji w Watykanie, papież Jan Paweł II przyjął delegację Stowarzyszenia Polski Klub Biznesu w składzie: Bogusław Dębski, Ryszard Konwerski, Krzysztof Majkowski, Waldemar Stefański. W audiencji uczestniczyli ks. prał. Grzegorz Kalwarczyk kanclerz Kurii Metropolitalnej i ks. prał. Andrzej Przekaziński duszpasterz Polskiego Klubu Biznesu. Jan Paweł II przyjął w darze rzeźbę symbolizującą Honorową Nagrodę Oskar Polskiego Biznesu oraz udzielił błogosławieństwa członkom Klubu w Roku Jubileuszowym. 57

58 żeby zarobić dwa, trzy razy tyle. No a klient chwalił, że pyszne, bo markowe, z Europy. Moda ma wielką siłę. Wszyscy handlowali, chociaż właściwie nie istniały miejsca do handlu więc brali kawałek metalu, budkę zamykaną na noc i handlowali. Mówię o popularnych szczękach. Cała Warszawa została zastawiona szczękami, całe Aleje Jerozolimskie, Marszałkowska pod Domami Centrum tu pojawiały się artykuły z pół-przemytu, z pół-importu prywatnego. A na stadionie X-lecia urodził się największy plac handlowy Europy. I ci ludzie zaczęli zarabiać niesamowite pieniądze. To nie wyglądało tak jak teraz, że dobra stopa zwrotu wynosi jakieś 5-7 procent. Wtedy zarabiali 200, 300 procent. Widząc to wszystko doszliśmy do wniosku, że daleko nie pojedziemy, że na dłuższą metę nie można opierać całej przedsiębiorczości na handlu. Zyskaliśmy pewność, że musimy promować polskie produkty, stworzyć system pokazywania, informowania, zachęcania, po prostu promocji polskich, dobrych produktów. I teraz kto miał wizję, kto miał trochę instynktu i trochę wiedzy, nie przepuszczał tych szybko zarobionych pieniędzy, nie przeznaczał na dobra doczesne, które kusiły ładne samochody, mieszkania, biura itp. Tylko, przy tylko mądrym i perspektywicznym zarządzaniu, przekształcał się ze szczęki w sklep, ze sklepu w sieć. Przywołam przykład Marka Mikuśkiewicza, który zaczynał prawie od szczęk, a dziś ma imponującą sieć handlową. Osiągnął to ciężką pracą, mimo że nie miał zaplecza uniwersyteckiego, znajomości ekonomii ale miał rozum, zmysł, trochę szczęścia i potrafił powstrzymać się od debiutanckiej konsumpcji. Mówię o nim, bo był naszym pierwszym laureatem, pierwszym Biznesmenem Roku. Właśnie takich ludzi chcieliśmy i chcemy z dumą pokazywać. Handel z jednej strony, a równolegle, już w socjalizmie, funkcjonowały firmy, które opierały swój biznes na produkcji. Cała branża plastikowa, wtryskarki, dywaniki gumowe do samochodu itp. Wstępowali do naszego klubu, dostrzegli nowe szanse. Pracowali w warsztatach rzemieślniczych, często z tradycjami ojców, dziadków, szukali niszy na tym chaotycznym rynku i byli elastyczni. Potrafili się szybko przestawić. Skończył się popyt na dywaniki do samochodów, robili breloczki reklamowe, i tak ze wszystkim. Inny przykład na rynku brak glazury i terrakoty, tylko nieliczni mogli kupować za dolary w Peweksie albo dostać przydział, a już ruszyło budownictwo. No to rzemieślnicy wymyślili, że trzeba produkować glazurę i terrakotę. W naszym klubie jest po dziś dzień inżynier, który pracował w państwowej fabryce w Opocznie, i szybko doszedł do wniosku, że może zacząć własną produkcję w szklarni. Wykształcony, postawił na jakość i dziś, po tych dwudziestu latach, jest jednym z największych w Europie. Firma Paula, również spoza Warszawy, olbrzymia fabryka, zatrudnia 1500 osób. Młody inżynier wymyślił technologię odsysania wody z owoców i warzyw, nieosiągalną nawet dla Ameryki, teraz sprzedaje półprodukty koncernom spożywczym na całym świecie. Najbardziej wartościową rzeczą w gospodarce jest tworzenie dobra. Nie handel, nie pośrednictwo, nie operacje finansowe, a tworzenie trwałego dobra. Jest się kim i czym chwalić, nie tylko w perspektywie Polskiego Klubu Biznesu, ale Europy i świata. Masz fenomenalną pamięć wielu sytuacji, faktów, zdarzeń nie pamiętają nawet świadkowie epoki. Czytało się, że głośne wtedy fortuny alkoholowe zainteresowały nawet sejm, bodaj przez rok pracowała komisja sejmowa pod przewodnictwem Włodzimierza Cimoszewicza, analizując szczyt importu alkoholowego Tylko nie było transmisji telewizyjnych Jeden tir spirytusu royal kosztował wówczas w Niem czech około 10 tys. dolarów. Co tydzień można było taki tir sprowadzać pod warunkiem, że się miało zaprzyjaźnioną firmę polonijną. Wtedy nie obowiązywały żadne obciążenia, żadne cła, podatki czysty zysk. Zbyt był natychmiastowy, zysk minimum stuprocentowy. Powstawały wielkie fortuny. Znaliśmy tych ludzi, przychodzili do klubu, nawet miałem propozycję wejścia w taki interes. W tym gigantycznym zalewie alkoholowym nie było wtedy niczego nielegalnego, no może pływano na granicy prawa. Podejrzewam, że decydentom zależało na stworzeniu luki prawnej, żeby dać pewnym ludziom możliwość zrobienia szybkich pieniędzy. Mimo że Polska zawsze słynęła z dobrych alkoholi, nie zdołano ochronić rynku. Przez półtora roku z zachodu płynęła rzeka taniego spirytusu, polska gospodarka straciła sporo na tym procederze. Wszystko w imię rozwoju firm polonijnych, wciągnięcia Polonii i cudzoziemców w tryby naszej gospodarki. Do dzisiejszego dnia mówi się o tym i drąży, komu zależało na takim obrocie sprawy. Drugi interesujący zabieg w tamtym czasie, możliwy również na skutek luk prawnych, to przewalutowanie rubla. Wszystkie transakcje, interesy z Rosją w socjalizmie prowadzone były w rublach. Polacy oferowali wiele produktów, m.in. sprzęt medyczny, płacono za ruble transferowe wymieniane po kursie. I raptem, kiedy zerwały się stosunki handlowe i przeszliśmy na przeliczenia dolarowe, rubel zaczął być przeliczany po kursie 89 centów. Nagle ci, którzy mieli 2 miliony rubli, mieli 2 miliony dolarów na koncie. Zanim się zorientowano, powstało kilka wielkich fortun, Krzysztof Habich na tym zarobił, Marek Prokop, w jednej chwili i zgodnie z prawem stali się multimilionerami. 58

59 Bank Światowy w 90 roku za prezydentury George a Busha przyznał nam 300 milionów dolarów. Wygląda na to, że jednak dość tanio wyzwoliliśmy się z socjalizmu. Ktoś mądry powiedział, że komunizm upadł nie dlatego, że 350 milionów ludzi w ZSRR i Europie Środkowo Wschodniej pragnęło demokracji ale dlatego, że tamtego systemu gospodarczego już nie dało się utrzymać. Chcę powiedzieć jedną rzecz. Polacy byli w Europie postsocjalistycznej narodem najbardziej kreatywnym i najbardziej przedsiębiorczym. Potrafili dostrzec potrzeby rynku, szanse dobrego zarobku. A kiedy wyczerpywały się szybkie ścieżki, bo np. uregulowano przepisy i skończył się raj alkoholowy, wtedy Polacy, szczególnie młodzi ludzie, wyszukiwali wszelkie luki, których nie nadążały zapełnić nieruchawe państwowe firmy. Prywatyzacja postępowała w bardzo wolnym tempie, sprzedawano szczególnie duże organizmy, banki itd. Natomiast małe przedsiębiorstwa państwowe, potrzebne do produkcji, tkwiły w socjalistycznych strukturach. Młodzi ludzie biznesu byli szybsi. To wtedy nastąpiła w Polsce era komputera. Młodzi ludzie jeździli do Indii, do Singapuru i w plecakach przywozili podzespoły, części do składaków. Tak się rodziły wielkie firmy informatyczne, m.in. NTT System, a także firma Profusa. Tak zaczynał Bagsik, tak powstał Procom, tak Kluska budował potęgę Optimusa. Ekspansywni, przedsiębiorczy ludzie tworzyli nowe gałęzie gospodarki. Nikt, kto ma dziś kilkanaście lat nie uwierzy nam, że był to świat bez wszechobecnego telefonu komórkowego, bez komputera, nawet chyba bez xero, nie pamiętam. Xero. Wtedy trzeba było mieć taki kręciołek spirytusowy, na którym udawało się odbić kilkadziesiąt egzemplarzy, powiedzmy, zaproszeń. Wydawano specjalne zezwolenia na zakup matrycy, kalki, na tej kalce pisało się na maszynie, potem władało się na wałek, lało denaturat i na kręciołku odbijało niebieskie zaproszenia. Cud techniki. Kalka musiała być rejestrowana, pozostawać w archiwum do wglądu cenzury miałem takie urządzenie w Domu Kultury na Zaciszu. Aż tu nagle, można było kupić sobie xero i powielać, co się chciało. Czyli jednak gwiazdy. Taki układ, konstelacja: że Balcerowicz, że Papież, że pierestrojka, no i to wspaniałe ciśnienie nagromadzone w ludziach w PRL-u. Musiało wypalić. Kiedy Balcerowicz ogłosił swoje odważne reformy i zawaliła się cała ekonomia budowana przez socjalizm, nastąpiło przerażenie. Mówię o pierwszych odczuciach naszego środowiska. Przedsiębiorcy mówili: nie damy sobie rady, znajdziemy się na bruku, zbankrutujemy, jak ludzie przeżyją, jak będą mogli płacić te ceny. Wszyscy byli przerażeni, ale jednocześnie prezentowali stoicki spokój. Spójrzmy obiektywnie: wcześniej przy byle jakiej podwyżce wybuchały protesty. Teraz usłyszeliśmy, że przez 3 lata trzeba będzie zaciskać pasa, a przecież trwało to o wiele dłużej, i był spokój. W mojej obserwacji ta szokowa terapia przeszła nadzwyczaj aksamitnie. Stefan Kisielewski-Kisiel, fenomenalny analityk systemu, powiedział wówczas, że w Polsce jest tylko jeden polityk: Balcerowicz. Bo tylko on ma program i możliwości jego realizacji. Fakt, jako minister finansów i wicepremier przez 800 dni wprowadzał swój program w życie. Poradził sobie i z dolarem, i z deficytem a wy także zaczęliście sobie radzić. Zdrowo myślący ludzie dziś nie mają pretensji, że z trzech lat reform zrobiło się piętnaście lat skutków. Nie analizuję makroskali, tylko mówię o sytuacji przedsiębiorców. Wszyscy w naszym klubie byli przerażeni, ale każdy mówił: wytrzymajmy, jeszcze chwilę. A potem to się zaczęło sprawdzać. Wtedy już nie patrzono na rozmiar inflacji, tylko na efekty. Jeżeli ktoś chciał pracować, to zarabiał. Niby oczywiste. Eryk Lipiński, legendarny satyryk, karykaturzysta, mówił zawsze, że nie rozumie gospodarki socjalistycznej choćby z jednego powodu: dlaczego, skoro Polacy wożą żelazka na handel do Turcji, dlaczego państwo nie eksportuje żelazek do Turcji. Proste pytanie, prawda? W tej anegdocie Lipińskiego przywołałaś nasz niedawny temat: przedsiębiorczość Polaków. Brzeziński, dając Gierkowi dwadzieścia miliardów dolarów, spowodował masowy rozwój indywidualnej przedsiębiorczości, również w postaci handlu turystycznego. Ręczniki, suszarki, żelazka i wszelkie dobra, produkowane za grosze w ustroju socjalistycznym, mogły być sprzedawane na Zachodzie za prawdziwe pieniądze. Te pieniądze pozwalały otwierać niewielkie interesy, tak to szło. I stał się cud. Puste półki zamieniły się w pełne półki. Ludzie sami je zapełnili. Niewydolny przemysł państwowy został zastąpiony drobną wytwórczością. Pierwszy z brzegu przykład: meble. Dobrze pamiętam, bo dostałem wówczas mieszkanie i trzeba było zdobyć regał Kowalskiego, co dla każdego oznaczało nocne kolejki pod Emilią. I raptem, po tym przełomie, ludzie sami zabrali się do roboty wzięli młotki, płyty, deski i meble powstawały jak na zamówienie. To pokazuje, jak ludzie się uczyli. W klubie mieliśmy producenta mebli kuchennych, który fantastycznie prosperował: 400 osób załogi, sto procent produkcji do Rosji. Mówiłem mu: musisz wejść na polski 59

60 rynek, stworzyć sieć. Na początku nie podzielał mojej opinii, jednak zaczął, no i przetrwał tylko dzięki tym kilkunastu sklepom, kiedy skończył się łatwy handel ze Wschodem. Tak, na bankructwach także się uczyli. W pejzażu tamtych czasów, który staramy się odtworzyć, istotna była działalność firm polonijnych. Wprawdzie prosperowały na innych terytoriach niż członkowie Polskiego Klubu Biznesu, ale jak wicher przemknęły przez Polskę kiełkującego kapitalizmu. Firmy polonijne powstały już w końcu lat 80., już w socjalizmie stały się zaczątkiem większych biznesów. To nie były nasze małe firmy rodzinne, tam przyszły pieniądze z zagranicy i wsparcie większych organizacji. Z firm polonijnych wzięła się potęga Kulczyka, Staraka. W Polsce nie funkcjonowały takie pieniądze. Mapa biznesowych przedsięwzięć stale się zmieniała, jedni startowali, inni plajtowali, szybkie pieniądze nie zawsze zgadzały się z etycznym postępowaniem. Dziś na każdej uczelni ekonomicznej wykłada się zasady etyki biznesu, wtedy każdy mógł, jeśli się decydował, ustanawiać swoje zasady. Bardzo dbaliśmy w Polskim Klubie Biznesu, ażeby unikać niezweryfikowanego sukcesu.były takie firmy, które w danym roku osiągały wielki zysk i wielką sławę medialną, rozgłos, pozycję. Naturalnie startowały do naszej nagrody Businessmana Roku. Nie podtrzymywaliśmy wielu z tych kandydatur. Obserwując dynamiczny rozwój gospodarki rynkowej mieliśmy dobrą orientację i doszliśmy do wniosku, że przyznając nagrody powinniśmy honorować perspektywę, nie tylko dzień dzisiejszy. Zakładaliśmy, że laureaci będą przez lata znaczącą pozycją na rynku i w promowaniu biznesu. Ustanowiliśmy jasne kryteria i procedury, sposoby weryfikacji, zdobywania informacji. Żeby nie było tak, że gwiazda jednego sezonu zniknie w następnym roku, albo będzie uczestniczyć w jakichś nieczystych interesach, czy grach mafijnych. Bo wtedy mafia to też był prawie biznes. Nagrody Polskiego Klubu Biznesu, przyznawane w różnych kategoriach, od razu stały się znakiem prestiżu, solidności i sukcesu. Mieliśmy świadomość, że jesteśmy pierwsi takich nagród, motywujących do działania, wcześniej nie było. Socjalizmowi nie zależało na indywidualnej kreatywności, skuteczności, przedsiębiorczości. Owszem, istniały nagrody państwowe, wyróżnienia za zasługi dla socjalizmu, dla obronności, województwa, ale nie za inicjatywę, za indywidualny sukces skądże. W naszym gronie reguły gry były jasne, zdecydowaliśmy od razu, że to przedsiębiorcy dają nagrody przedsiębiorcom ponieważ znają się na rzeczy, a więc mogą i mają prawo oceniać innych. Jednocześnie nie są zawistni. Idzie przecież o obiektywne uznanie środowiska, wiarygodne i bezdyskusyjne. Nagroda to też stało się zasadą, nie mogła skończyć się w dniu uroczystości. Laureat otrzymywał szansę promocji, był pokazywany przez cały rok, żeby ta satysfakcja procentowała w jego działalności. Powstawał katalog nagród, tworzył się mechanizm, z którego wynikało, że laureat z tego roku staje w szranki w następnym tak rodziła się historia. Sądzę, że jest to nasz, i mój, największy sukces w dwudziestoletniej pracy Polskiego Klubu Biznesu. Splendor dla nagradzanych i ogromna odpowiedzialność dla klubu. Ten poczet laureatów nie mógł budzić wątpliwości nagrody promowały wzorce dla biznesu. Pytano: jak wy to robicie. Cóż, wszelkimi możliwymi drogami, dostępnymi nam środkami, łącznie jeśli było to niezbędne ze skierowaniem zapytania do Urzędu Ochrony Państwa. Pisaliśmy, sprawdzaliśmy, pojawiało się pytanie czy firma uczestniczy w nielegalnych operacjach. Każdy nagradzany podpisywał oświadczenie, że w stosunku do niego nie są prowadzone procedury karne itd. Kandydatura musiała być bezdyskusyjna. Naturalnie zawsze istniało niebezpieczeństwo, że możemy polec. Szczęśliwie przez dwadzieścia lat tak się nie stało, nikt z naszych laureatów, liderów nie skompromitował się ciemnymi interesami, podejrzanymi transakcjami, nie uchybił zasadom etycznym. Taka przejrzystość spowodowała zapewne, że na długich dziesięć lat zostaliśmy obdarzeni zaufaniem prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej. Aleksander Kwaśniewski regularnie wręczał listy gratulacyjne laureatom nagród Polskiego Klubu Biznesu. Nie trzeba tłumaczyć, że urząd prezydenta także musiał weryfikować kandydatów, to naturalne. Mam ogromną satysfakcję, że w tych wszystkich procedurach okazaliśmy się wiarygodni. Dziś mogę powiedzieć, że Kapituła spotykała się z różnymi naciskami, chętnych do otrzymania naszych nagród nie brakowało. W swoim czasie sugerowano nam, żeby wyróżnić słynnego Grabka, króla żelatyny, ulubieńca mediów. Zasięgnęliśmy opinii: kto zacz i konsekwentnie nie braliśmy go pod uwagę. Inne instytucje nagradzały go, za moment oglądając przedsiębiorcę w sądzie, w areszcie, w więzieniu. W swoim czasie naciskano na nas z różnych stron, aby nagrodę Businessmana Roku dać Gawronikowi. Przychodził tutaj na nasze spotkania, był gigantem biznesu, ale nie zgodziliśmy się mając swoje informacje. Działo się. Ale zawsze są dwie strony medalu. W tyglu przemian pojawiło się gangsterskie zjawisko: mafia. Mieliście świadomość skali tego zagrożenia? Okres był bardzo burzliwy, sprzyjający jednocześnie budowaniu i przestępczości. Z drobnych rzezimieszków socja- 60

61 lizmu utworzyło się całe konsorcjum bandytyzmu, przede wszystkim gospodarczego. Gdzie może być mafia? Tam gdzie jest prostytucja, alkohol i hazard. Zaczęło się od przejmowania całych tirów ze spirytusem, potem sprzedawanego, mafia się bawiła, miała swoje restauracje. Szybko zaczęła wnikać w poważne sfery życia gospodarczego i prać pieniądze. Natomiast najgorsze, a odczuwaliśmy to na własnej skórze, że mafia weszła w struktury władzy, szczególnie w struktury policyjne. Policja też chciała szybkiego dobrobytu i znalazła się na garnuszku mafii. Podobnie wielu urzędników, bo mafia przenikała do struktur urzędów. Mogę jednak powiedzieć, że nasi członkowie jakoś szczególnie nie odczuwali działalności mafii w swoich interesach. Ich pieniądze okazały się za małe Czy to prawda, że początkujący biznesmen powinien prosić dobrą wróżkę tylko o jedno: o szczęśliwy los? Podobno, żeby zarobić parę milionów wystarczy szczęśliwa kombinacja: być w odpowiednim czasie na właściwym miejscu i we właściwym biznesie. Tak mówią Amerykanie. Moja praktyka i moje obserwacje, szczególnie w pierwszym okresie lat wskazują, że niemal wszystkie kariery w działalności gospodarczej, czyli w biznesie, były osiągnięte nie na skutek wiedzy, przygotowania czy przekazania pieniędzy rodzinnych na rozruch, a dzięki splotom kilku okoliczności. Ktoś chciał coś robić, miał pomysł, miał parę, wiedział czego chce, bo był bacznym obserwatorem i umiał się wpasować w potrzeby rynku. Ten ktoś miał szczęście: musiał spotkać odpowiednich partnerów, musiał mieć upór, konsekwencję, wytrwałość. Nie zachłystywał się pieniędzmi tylko budował perspektywę rozwijania, pomnażania. Po tych słynnych szczękach, po tych małych biznesach dość szybko zaczęły się kształtować dość poważne przedsięwzięcia. Czy już wtedy oglądaliście się na Zachód, czy podglądaliście doświadczenia amerykańskie? Nie, wszystko działo się spontanicznie, wynikało z potrzeby rynku, z potrzeby chwili. Przykład Marka Mikuśkiewicza, który w socjalizmie miał biznes gastronomiczny, słynną restaurację Wrzos w Łomiankach. Tak jak do nas, do UFO, do niego też przyjeżdżało mnóstwo różnych ludzi i te kontakty zaowocowały, kiedy przyszedł właściwy moment. On sam zrobił na wzór zachodni pierwsze markety z prawdziwego zdarzenia, jeden w Alejach Jerozolimskich, drugi na Mazowieckiej. Zaczął sprowadzać z zagranicy naprawdę ładne ciuchy damskie z wyższej półki. Pamiętam te sklepy, te kolejki, czekało się 40 minut żeby wejść, ochrona kierowała ruchem, obroty były olbrzymie. Jak to jest. Wyczytałam, że w Ameryce czas, jakiego potrzebuje młody biznesmen, aby stać się prawdziwym królem handlu, wynosi 35 lat. No to jak: oni tacy niemrawi, czy Mikuśkiewicz taki zdolny? A może polskie czasy były wtedy takie głodne. Czasy. Mikuśkiewicz myślał, analizował, widział zapotrzebowanie i zdecydował na pustym Placu Defilad postawić blaszaną halę, tak naprawdę pierwszy polski hipermarket. Hipermarket w blaszaku już pierwszego dnia na wózek trzeba było czekać 2,5 godziny. To wszystko rodziło się, było wówczas konsultowane u nas w klubie. Mikuśkiewicz nie miał wielkiego doświadczenia, nie miał przygotowania teoretycznego, bardzo szybko uczył się sam, metodą prób i doświadczeń, wzlotów i upadków. Bywał na zakręcie, znalazł się na skraju bankructwa, chociaż akurat to nie on się wtedy pomylił. Toteż kiedy wyszedł z dołka, zainwestował w najnowocześniejszy komputerowy system rozliczeniowy, ściągnął technologię z zagranicy i nawet nie spogląda w stronę korporacyjnego systemu zarządzania. Sam kieruje olbrzymią siecią marketów, którą sam stworzył, bardzo dużo pracuje i ma efekty. Kolejna postać z tego okresu, nasz pierwszy Businessman Roku 1990, Piotr Büchner. Przyjechał ze Szwajcarii i stamtąd, na każde zawołanie sprowadzał lekarstwa do apteki w Alei Róż. Był pierwszy. Jednocześnie zainteresował się inwestowaniem w sztukę. Do dziś jest obecny w polskiej gospodarce, chociaż już nie tak dynamicznie, jak w pierwszym okresie. Wielka postać: Zbyszek Niemczycki. Wyszedł z szołbiznesu, był prezenterem w Złotej kaczce, kiedy prowadziłem tam dyskoteki razem z Andrzejem Olechowskim i Witkiem Pogranicznym. Potem pojechał do Stanów Zjednoczonych. Jak to się stało? W Złotej Kaczce spotkał Tony`ego Halika, który przyjechał do Peerelu z prezydentem Nixonem, polubili się, został zaproszony do USA. Tam poznał różnych biznesmenów, a że był młody, kreatywny i wykształcony, znał język, nie bał się pracy zbudował fundamenty. Z tymi kontaktami wrócił do Polski i zaczął je pomnażać. Cały czas świetnie funkcjonuje, ustabilizował się. Inny nasz młody-zdolny z okresu 91, 92 roku Marek Profus, jeszcze mam w oczach jego ogromne reklamy na Dworcu Centralnym. Do Marka Profusa w socjalizmie jeździłem na ul. Puszczy Solskiej reperować magnetofony, pierwsze proste kamery cyfrowe. Prowadził warsztat i myślał. Pojechał do Niemiec, znał język, zapoznał się z Blaupunktem i załatwił sobie przedstawicielstwo firmy na Polskę. Czasy, jakie były, wiemy totalny głód elektroniki. Błyskawicznie z tego małego warsztatu zrobił tysiąc sklepów, fabryczną sieć Blaupunkta. Potem sprowadzał tirami dla polskiej telewizji kamery i we współpracyz żoną Gabrysią rozrósł się w wielką 61

62 firmę. Zaczęli handlować ropą i materiałami strategicznymi, powstała znakomita międzynarodowa firma, która stabilnie funkcjonuje do dzisiaj. Nagrodę dla Firmy Roku otrzymał w 1991 r. tandem roku Andrzej Laskowski-Witold Ołdakowski. Dwóch młodych ludzi, ojciec jednego z nich miał jakiś serwis samochodowy, drugi prowadził niewielką polonijną firmę. Zebrali się i wymyślili, że w Polsce potrzebne są okna. Byli pierwsi, ich fabryka w Warszawie produkowała na licencji niemieckiej pierwsze plastikowe okna. I tak to się kręciło. Kolejny, wyszukany przez nas w dalekim Bielsku, Businessman Roku 92, Jerzy Gąsiorek wymyślił pierwsze polskie grzejniki nowej generacji. Dziś grzejniki aluminiowe są w wielu mieszkaniach, ale wówczas była to absolutna premiera. Nasz laureat opracował, przetestował nową konstrukcję, nawiązał łączność z państwową wytwórnią aluminium w Kętach, a kiedy grzejnik stał się hitem stworzył fabrykę. Z czasem nie wytrzymał konkurencji wielkich międzynarodowych koncernów, ale był pionierem, współtworzył polski przemysł. Kolejny laureat, Andrzej Pawelec, ojciec słynnej marki szampanów Cin-Cin. Nagrodzony przez Polski Klub Biznesu w 1992 roku. Właściwie we wszystkich dziedzinach gospodarki i życia społecznego ambitni, operatywni, zdolni ludzie mogli tworzyć coś z niczego przecież wszystko się wówczas dopiero rodziło. Próbowano również działać w grupie mediów: Warszawa poznała wtedy pierwszą prywatną telewizję Top Canal, Jacka Żelazika. Nadawał ze studia w domu studenckim Riviera, w totalnie amatorskich warunkach. A kiedy rozpoczęło się wydawanie koncesji, po prostu nie zmieścił się, nie przygotował, odpadł. Po tej próbie zjawił się ktoś, kto zrobił telewizję z prawdziwego zdarzenia: Zygmunt Solorz-Żak. Jeszcze w socjalizmie sprowadzał do Polski samochody, które sprzedawały się jak świeże bułeczki. Ale doszedł do wniosku, że na rynku jest medialna luka i założył telewizję satelitarną, zaczął nadawać z Niemiec. Tak narodziła się pierwsza profesjonalna telewizja prywatna, którą potem nazwano Polsat i która uzyskała wymagane zezwolenia i koncesję. Naturalnie natychmiast zaczęło się polskie piekło, zawsze tak jest, kiedy ktoś odnosi sukcesy. Pamiętam ile było huku, kiedy przyznaliśmy Solorzowi tytuł Businessmana Roku 1993 i jak na konferencji prasowej broniłem werdyktu Kapituły, honorującego przedsiębiorczość, skuteczność, inicjatywę, kreatywność. Dziś nikt nie zaprzeczy, że historia przyznała nam rację, kolejne lata zweryfikowały decyzję Polskiego Klubu Biznesu. Tak, dokładnie tak rodził się kapitalizm. Z tymi ludźmi, i dzięki ich ogromnej pracy, twórczemu, wizjonerskiemu spojrzeniu na raczkującą gospodarkę postsocjalistyczną. Z konieczności operuję w tej rozmowie niewieloma nazwiskami, a wszystkie funkcjonują do dnia dzisiejszego. Pełny rejestr laureatów przynosi nasze wydawnictwo, w którym wszyscy wyróżnieni są uhonorowani, uwiecznieni, wymienieni. To naprawdę złota księga polskiego biznesu i przedsiębiorczości. W 1993 roku nagrodziliśmy wspaniałą firmę o wielkich tradycjach rodzinnych: Bazarnik, 70 lat w biurowym biznesie. W tym samym roku nagrodziliśmy firmę prezesa Romana Kluski, która zapisała się w polskiej przedsiębiorczości złotymi zgłoskami, i która jest historią polskiego kapitalizmu. W Nowym Sączu Roman Kluska składał komputery Optimus, stworzył najnowocześniejszą na ówczesne czasy fabrykę, liczącą się w Europie. Pierwsi go pokazaliśmy przyznając zasłużenie tytuł Firmy Roku. Wszystkie te działania były i są podyktowane swoistą misją, potrzebą kształtowania nowego myślenia, nowej mentalności. Socjalistyczna rzeczywistość nie tolerowała pochwały sukcesu, za to jawnie opiekowała się miernotą, przeciętnością i zawiścią. Od samego początku działalności Polski Klub Biznesu chciał przełamać tę perspektywę i naczelną polską wadę: zawiść. Niestety funkcjonuje ona do dnia dzisiejszego, tak samo jak niechęć do szczycenia się sukcesem. Od człowieka, który odniósł sukces w Peerelu, oczekiwano raczej zażenowania czy wstydu. Ten, kto wybijał się ponad przeciętność, musiał być cicho albo od razu dopadał go Urząd Skarbowy, albo ktoś inny sprowadzał do parteru. Z bezinteresownej zawiści, rzecz jasna. Wmówiono społeczeństwu, że najwyższą cnotą jest przeciętność, a sukces to podejrzany interes. Jeżeli ktokolwiek odniósł sukces w gospodarce, w nauce czy w kulturze, to na pewno nie dokonał tego uczciwie, no, musiał coś ukraść, oszukać straszna sprawa. W gronie ludzi, którzy tworzyli nasz klub, powiedzieliśmy sobie, że musimy przełamać tę mentalność i za wszelką cenę pokazywać sukces w dobrym tego słowa znaczeniu. Co mnie ugruntowało w tym przekonaniu i zainspirowało. W 1994 roku dostaliśmy zaproszenie na wyjazd studyjny do Włoch. Były to czasy słynnego cudu włoskiego, nieprawdopodobnego rozwoju gospodarczego Italii, a ten rozwój dokonywał się poprzez lawinowe tworzenie się małego i średniego biznesu. Każdego roku powstawało milion nowych rodzinnych firm, z tego 800 tysięcy upadało, ale jak łatwo obliczyć 200 tysięcy zostawało na rynku. Powstawały, upadały, trwały, wytwarzał się ruch, pomnażał dochód narodowy, powstawały nowe miejsca pracy. Pojechaliśmy zobaczyć jak to funkcjonuje, jak Włosi wyzwalają własną przedsiębiorczość. Pokazywali nam ten mechanizm. Powiedzmy hotele. Ktoś miał pieniądze i zbudował sieć hoteli. W takim obiekcie oddawał jedno piętro jednej rodzinie w zarządzanie, w leasing. Pracowała, spłacała to piętro, pra- 62

63 cowała na następne tak stwarzano możliwości. Nie masz pieniędzy, ale masz chęć ciężkiej pracy, to weź sobie bar w hotelu, prowadź, zarobisz, spłacisz, a ten, który wybudował hotele za twoje pieniądze będzie budował następne i następne. Mechanizm. Precyzyjny mechanizm, zabezpieczający relacje gospodarcze i finansowe udziałowców. Ten system zadziałał, także w sensie psychologicznym włoski rząd powołał wtedy Akademię Sukcesu, promującą i honorującą tych, którym się udało bardziej niż innym. Brzmi znajomo. Tak, skopiowaliśmy ten pomysł. Widzieliśmy na własne oczy, że posiadanie takiego wyróżnienia to powód do dumy dla laureata. Gdziekolwiek znalazła się nasza delegacja, powiedzmy w restauracji, właściciel prowadził nas nie do stołu a do ściany i pokazywał dyplom Włoskiej Akademii Sukcesu. To oznaczało, że on jest wiarygodny, chwali się tym sukcesem, że u niego dobrze zjemy. Oczywista nobilitacja i każdy się starał, żeby zasłużyć na dyplom. Kiedy przyjechałem z tej wyprawy, wystąpiłem z bliźniaczą propozycją dla naszego kraju. Proszę sobie wyobrazić, że projekt musiał czekać pięć lat na realizację. Z reguły spotykałem się z uśmiechem niedowierzania, albo wręcz z kpiną, poklepywaniem po ramieniu, że po co nam to itp. Dopiero kiedy zwróciłem się do Marszałka Sejmu Marka Borowskiego, on docenił, jaki potencjał kryje się w takim wyróżnieniu. Kolejni marszałkowie sejmu kontynuowali patronat parlamentarny, co trwało aż do czasu dominacji PiS ci zajmowali się raczej własnymi osiągnięciami. Przez dziesięciolecia w naszym kraju utarło się, że wspaniałe sukcesy Polaków w sporcie, medycynie, w nauce przechodziły gdzieś bokiem, niezauważone, zupełnie nienagłośnione. Niemal nikogo nie interesowało, że prof. Wolszczan jest jednym z największych astronomów świata i odkrył nieznaną ludziom planetę, że prof. Religa dokonuje prekursorskich operacji i pracuje nad sztucznym sercem, że Hanuszkiewicz zreformował teatr niemiecki itd. itp. Doszliśmy do wniosku, że trzeba zaprosić do współpracy czterdziestu wybitnych Polaków, których zdanie się liczy, i w ten sposób wyłonić Kapitułę Medalu Akademii Polskiego Sukcesu. Po dziś dzień przewodniczy jej światowej sławy otolaryngolog, profesor Henryk Skarżyński, nasz największy narodowy sukces, autor nowatorskiej metody przywracania słuchu, człowiek światowej elity nauki. Zgodnie z ideą, zajęliśmy się prezentacją różnych twarzy sukcesu w gospodarce, w kulturze, w nauce, w wielu dziedzinach i dyscyplinach, gdzie manifestuje się mądrość, nadzieja, optymizm, skuteczność i wielkość Polaków. W pierwszych latach, a paleta jest ogromna, wyróżniliśmy m.in. firmę, która rozsławiała Polskę na całym świecie i przez dziesięciolecia znajdowała się na ustach wszystkich, ale w początkach transformacji przeżywała trudny okres. A jednak otrząsnęła się, znalazła swoje miejsce, funkcjonuje w gospodarce wolnorynkowej i sławi za granicą, przede wszystkim w Europie, polską kulturę ludową to Cepelia. Dostali naszą nagrodę, teraz dostali Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu co ma, być może, większą wartość niż olbrzymie osiągnięcia gospodarcze. Polski Klub Biznesu nagradzał wspaniałą kobietę sukcesu, chemika-kosmetologa Jolantę Zwolińską. Ona pierwsza komponowała nowe, znane dziś w Europie kosmetyki, obdarzona nieprawdopodobnymi zdolnościami, znakomicie wyczuwała potrzeby kobiet, stworzyła potęgę polskiej Dermiki. W następnych latach nagradzaliśmy w tej samej dziedzinie doktor Irenę Eris, która także podbiła światowe rynki. W 1995 r. pokazaliśmy wspaniałych młodych ludzi, małżeństwo państwa Zawadzkich, twórców domu mody Hexaline. Polski przemysł tekstylny przeżywał wówczas straszny kryzys, polski przemysł włókienniczy zamarł. Ci młodzi ludzie w kryzysowej Łodzi paradoksalnie dostrzegli szansę i stworzyli jeden z najwspanialszych do dnia dzisiejszego domów mody, fabrykę stylu, lansującą kolekcje znane dziś w Europie. Tak myślę, że masz ogromną satysfakcję jako założyciel i prezes Polskiego Klubu Biznesu. Przez dwadzieścia lat powstała nie tylko nowa mapa gospodarcza kraju ale i kolekcja liderów różnych branż, elita przedsiębiorców. Jest za kim podążać. Są powody do zadowolenia. Autonomia, sukces, wielka rola gospodarcza polskiego biznesu rodzinnego jest faktem. A z faktami podobno się nie dyskutuje. Niestety, nam się to jeszcze zdarza, że musimy walczyć z zadawnionymi stereotypami w postrzeganiu przedsiębiorców i przedsiębiorczości przez media, przez polityków, czy raczej przez politykierów. Uparcie robimy swoje. Nie zaprzestajemy prezentowania sukcesów, osiągnięć, pozycji społecznej ludzi biznesu, którzy cenią etos pracy, przecierają szlak, bogacą kraj. Powrócę do promocyjnej, naszym zdaniem, nagrody Businessmana Roku. W 1996 otrzymał ją nieznany wcześniej twórca nowych szlaków w mediach, jeden z większych potentatów w branży medialnej, Ryszard Pieńkowski z Inforu. Jego wejście smoka było pierwszym tak kompleksowym wejściem w prasę ekonomiczną, dziś to potęga. W 1997 roku pokazaliśmy bardzo interesującego człowieka, wspaniałego pilota, który porzucił swój zawódi wszedł na rynek spożywczy. Stworzył potężną fabrykę, nazywany dziś w południowej Polsce królem musztardy i majonezu, nasz członek Marek Roleski. Jego produkty są praktycznie w każdym sklepie. Rok wcześniej zaprezentowaliśmy bardzo prężną rodzinną firmę, funkcjonującą w całej Europie do dnia dzisiejszego, 63

64 Metalbud Henryka Nowickiego i jego bliskich. Rzemieślnicza firma, dziś olbrzymia fabryka z okolic Tomaszowa Mazowieckiego produkuje dla całej Europy nowoczesne maszyny dla przemysłu spożywczego. Poprzez nagrody Polskiego Klubu Biznesu do roku 1996 szukaliśmy i pokazywaliśmy głównie tych, którzy z niczego, od zera tworzyli swój biznes. Potem zdecydowaliśmy, że zaprezentujemy również i takie firmy, które zaczęły funkcjonować od razu jako duże organizmy gospodarcze. Nagradzaliśmy Powszechny Bank Kredytowy, telefonię komórkową Polcomtel SA., i in. Honory i laury Polskiego Klubu Biznesu musiały rozmnażać się przez pączkowanie. To tylko świadczy o ekspansywności przedsiębiorców, biznesu, nowej tkanki w gospodarce narodowej. Życie wymusiło konieczność dopisywania kolejnych kategorii. Obok Oskara Polskiego Biznesu, tytułów Businessmana, Businesswoman, Firmy Roku pojawił się Produkt Roku, Debiut w Biznesie, Społeczne Oblicze Biznesu, Junior Biznesu. Nie zamykaliśmy się w sztywnych ramach, bo życie podpowiadało, czego jeszcze ludzie swoją przedsiębiorczością dokonali i co należy spopularyzować i uhonorować. Tak narodził się Junior Biznesu dla młodych ludzi, który zaczynali swoją pracę z sukcesem, często u boku ojca, rodziny klasyka. Taka motywacyjna nagroda wydała się nam nieodzowna. Uhonorowania wymagała też, niewątpliwie, działalność na rzecz słabszych, potrzebujących wsparcia. Już od narodzin klubu propagowaliśmy ideę niesienia pomocy ci, którzy zarobili pieniądze w biznesie powinni pomagać tym, którzy przez transformację przechodzą ciężko. I tak się stało. Poważne firmy zaczęły potężnie inwestować w pomoc słabszym, wykorzystując tę informację jako wizytówkę wiarygodności firmy, rekomendację prospołecznych działań, jakie się, już wtedy, silnie zarysowały. Polski Klub Biznesu inspirował i doceniał ten trend, ustanowiliśmy nagrodę Społeczne Oblicze Biznesu i co ciekawe jest ona eksponowana we wszystkich materiałach promocyjnych i informacyjnych firm świadczących taką pomoc. To pobudza wszystkich, nie tylko tych wielkich, do dzielenia się. Takie świadczenie dobra w sposób szczególny objęło najbardziej wrażliwe terytorium naszego życia społecznego i osobistego służbę zdrowia. Właściwie od pierwszych miesięcy istnienia Polskiego Klubu Biznesu wytężacie słuch i spieszycie ze wsparciem. To prawda, w szczególny sposób otoczyliśmy opieką służbę zdrowia. W wirze przemian znalazła się ona w najtrudniejszej sytuacji nowe systemy, stare nawyki, brak pieniędzy, brak rozsądku, chaos. W naszej opinii najpilniej potrzebowały wsparcia szpitale dziecięce. Lata to lata grozy. Słynny szpital na Litewskiej wywiesił czarną flagę, bo nie było złamanej złotówki, żeby placówka mogła funkcjonować, szpital przygotowywano do zamknięcia. Wówczas dyrekcja zwróciła się do nas z prośbą o pomoc. Pomogliśmy. Profesor Zygmunt Kaliciński, wielka, charyzmatyczna postać polskiej medycyny, światowy autorytet, w apelu do nas operował bardzo szczególnym argumentem. W socjalizmie mówił, przyjęło się wspieranie medycyny prominentów jeżeli zachorował na serce premier Jaroszewicz, to wybudowano Instytut Kardiologii, jeżeli zachorował jakiś decydent, to natychmiast znajdowały się pieniądze dla takiej placówki. Natomiast tak się składa, że dzieci mają ludzie na dorobku, po prostu normalni, bez pozycji gwarantującej protekcję. Wniosek: pomagać należy przede wszystkim medycynie dziecięcej. Zwracając się do naszych członków powtarzałem ten argument, i każdy mówił: to słuszne, proste, logiczne. W ten sposób narodziła się, prowadzona przez nas przez trzy lata, wielka akcja charytatywna ratowania służby zdrowia medycyny dziecięcej. Formy były różne. Nie szło tylko o wspomaganie pieniędzmi z kont bankowych. Przywołam przykład aukcji dzieł sztuki. Marek Pietkiewicz, wówczas znana postać w biznesie, miał doskonałe kontakty jeśli chodzi o rynek sztuki, sam był kolekcjonerem i wspierał będącą w opresji Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie. Podpowiedział Akademii, żeby założyć Agencję Artystyczną Sztuk Pięknych, która może zajmować się konserwacją dzieł sztuki, renowacją zabytków i w ten sposób zarobi pieniądze dla Akademii. Spółka funkcjonowała przez wiele lat, gromadziła fundusze, a nam pomogła w kontaktach z europejskim rynkiem sztuki. Ze Szwajcarii zostały sprowadzone odbitki grafik Picassa i Salvatore Dali, setne, czy jeszcze odleglejsze, ale autoryzowane, sygnowane, z certyfikatami. Zostały hurtem zakupione w galeriach, po 500 czy 400 dolarów za sztukę, sprowadziliśmy wtedy kilkadziesiąt egzemplarzy z potwierdzoną autentycznością. Wykorzystaliśmy zdrowy snobizm ludzi na dorobku, biznesmenów, którzy mieli bardzo dużo pieniędzy i chcieli się pokazać. Dzięki nam Picassa mogli powiesić sobie w biurze, to już coś. Ale najważniejsze, że te 400 dolarów za grafikę zamieniliśmy na blisko pół miliarda złotych podczas licytacji na Zamku Królewskim. Owszem, zdarzało się, że poniesieni emocjami biznesmeni licytowali, deklarując ogromne kwoty, a potem zapominali. Wtedy odświeżaliśmy im pamięć, wkraczał doktor Kaliciński ze swoim autorytetem i szpital wszystkie pieniądze pozyskał. Tak potężne środki finansowe spowodowały, że szpital na Litewskiej odwiesił czarną flagę. Co ciekawe, kiedy już sprawdził się mechanizm, szpital na Litewskiej zorientował się, że można poruszyć sumienia i nawiązano kontakt z Jurkiem Owsiakiem. On, w pewnym sensie, przejął po nas pałeczkę i tak powstała Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. 64

65 Służba zdrowia była najsłabszym i po 20 latach ciągle jest najsłabszym terytorium społecznym. To nieprawda, że Polacy nie przejawiają inicjatywy, że nie potrafimy się zorganizować. Myślę, że problem tkwi gdzie indziej w przyzwyczajeniach, w mentalności socjalistycznej. Służba zdrowia nie potrafiła zaryzykować, przejąć odpowiedzialności za płacę uzależnioną od pracy, za konieczne zmiany strukturalne, likwidujące małą stabilizację zawodową. Jeśli do tego dodamy zbiurokratyzowaną, szalejącą administrację perspektywa zmian to daleki ląd. I dlatego właśnie w Polskim Kubie Biznesu postanowiliśmy, że należy wspierać szalonych prekursorów przemian. Na przełomie 1991/92 roku, kiedy jeszcze nikt nie myślał o prywatnej służbie zdrowia, poznaliśmy młodego lekarza, wielkiego entuzjastę, wtedy jeszcze docenta, wspaniałego fachowca, który uczył się za granicą, szczególnie we Francji, poznawał najnowsze metody leczenia wad słuchu i już wówczas znany był w całej Europie. Przeprowadził pierwszą transplantację, wszczepił pierwszy implant i przywrócił pacjenta ze świata ciszy do świata dźwięków. Profesor Henryk Skarżyński. Przyszedł do nas i powiedział, że Polska ma możliwość przywracać słuch dzieciom, tylko trzeba stworzyć po temu warunki. Że on sam ma na ten cel teren, 15 hektarów ziemi w Kajetanach, i przedstawił rozrysowany przez architektów w społecznym czynie projekt Europejskiego Centrum Leczenia Wad Słuchu i Mowy. Wspaniały nowoczesny ośrodek, który on zrealizuje. Naturalnie przyklasnęliśmy, ale wówczas uważaliśmy że to utopia, technicznie i finansowo nie do zrealizowania. Jak wiadomo, wiara przenosi góry i profesor Skarżyński dopiął swego. Kiedy po paru latach byliśmy obecni przy wkopywaniu kamienia węgielnego, uwierzyliśmy, że projekt powstanie. To jest rewelacyjny przykład, jak niezliczone pokłady energii drzemią w każdym sektorze polskiej gospodarki. Wystarczy troszeczkę pomóc. I nie przeszkadzać. Zafascynowani osiągnięciami profesora, wpieraliśmy go, ciułaliśmy wraz z nim, pomagaliśmy sprzedać ten sukces. Wspominałem już, że dziś, po dwudziestu latach, profesor Henryk Skarżyński jest przewodniczącym Akademii Polskiego Sukcesu. Proszę spojrzeć: pod względem biznesowym całkowita autonomia, od państwa nie została wzięta ani jedna złotówka, pod względem organizacyjnym luksus, każdy może być tam przyjęty, otrzyma pomoc, w Kajetanach się nie czeka. Renoma centrum przekroczyła dawno granice Europy, sam Skarżyński został światowym konsultantem ds. zapobiegania i leczenia wad słuchu, zdobył pieniądze na potężną rozbudowę. Wspomnę o jeszcze jednym projekcie, w którym uczestniczyliśmy. Profesor Zygmunt Kaliciński, kardiochirurg dziecięcy, poznany podczas zbiórki dla szpitala na Litewskiej, lekarz z pasją, z wielką inicjatywą, postanowił stworzyć ultranowoczesny szpital w swojej specjalności. Doskonale zna osiągnięcia światowej medycyny, uczył się wiele w Stanach Zjednoczonych i chciał, podobnie jak profesor Skarżyński, zagwarantować najwyższy poziom leczenia polskim pacjentom. Wielka satysfakcja, bo teraz, w roku naszego jubileuszu, otworzył w Józefowie wspaniały szpital kardiologiczny XXI wieku. To są najprawdziwsze medale sukcesu dla Polskiego Klubu Biznesu. Naprawdę nie chodzi o to. Chodzi o zrozumienie samego procesu i roli przedsiębiorczości rodzinnej w naszym kraju. Przez dwadzieścia lat powtarzam bezustannie, że nasza gospodarka nie zależy od tego, jak i ile wielkich prywatyzacji przeprowadzą kolejne rządy, czy sprzedadzą rafinerie, stocznie czy kopalnie. Wymierne efekty przynosi praca u podstaw, z której jesteśmy dumni, i która dała Polsce nową jakość, wielkie inwestycje, inicjatywy i pieniądze. Z żalem muszę przyznać, że nasze społeczeństwo nie jest gotowe do takiego spojrzenia na biznes, tym bardziej politycy. W tym względzie znaleźliśmy się na kruchym lodzie, styk polityki i biznesu w kraju do niedawna biednych ludzi okazał się polem dla korupcji i sensacją komisji śledczych. Nie rozmawiamy o przestępcach, szczęśliwie nie mamy w swoim gronie przedsiębiorców, dla których działanie poza prawem to oczywistość. Rozumiem, że i biznes, i polityka niosą wiele pokus, ale od czego przyzwoitość? W Polskim Klubie Biznesu od samego początku nie przykładaliśmy wagi do tego, żeby zyskać uznanie polityków. Chociaż, nie ukrywam, w każdym cywilizowanym kraju uznanie polityków dla rzetelnych osiągnięć biznesu po prostu się liczy, stanowi dowód szacunku i poparcia. U nas jest na to za wcześnie, wszyscy wszędzie wietrzą układy, przekręty, interesy poza prawem. Toteż jesteśmy jak najdalej od polityki, już wiele lat temu zarząd podjął uchwałę, że nie angażuje się w żadne polityczne kampanie, ani w finansowanie ani w popieranie kogokolwiek. Co innego nasi członkowie, mogą robić co chcą, to ich prywatna sprawa. Jako klub nigdy się nie angażujemy w politykę. To nie znaczy, że zamykamy drzwi przed ludźmi polityki. Ich obecność z reguły wiąże się z naszymi uroczystościami, godnościami nadawanymi przez klub. Jeżeli nagradzaliśmy Oskarem Polskiego Biznesu Javiera Solanę, sekretarza generalnego NATO, to trudno żeby nie pojawił prezydent naszego kraju, czy prominentni politycy, którzy traktują takie okazje jako szansę dla własnej promocji, wtedy mogą się pokazać. Natomiast, z przykrością to mówię, kiedy nagradza się nie- 65

66 zwykle wartościowych ludzi za wybitne osiągnięcia gospodarcze, za sukces w biznesie, polityków raczej to nie interesuje. Nie dostrzegają tego, co jest oczywiste w krajach europejskich, że uznanie także ze strony polityków ma niebagatelne znaczenie dla człowieka, który taki sukces odniósł. Dla środowiska, dla społeczeństwa istotne jest pokazanie wartości osiągniętego sukcesu. W naszym doświadczeniu, przez dwadzieścia lat odnotowaliśmy tylko dwa przykłady doceniania przez polityków sektora gospodarki, który stworzyliśmy, który pomnaża dobro narodowe. Może trzy wspominałem wcześniej o marszałku Borowskim. Z całą przyjemnością chcę podziękować w tym miejscu panu prezydentowi Lechowi Wałęsie, który w pierwszym okresie swoich prezydenckich rządów bardzo wspomagał nasze inicjatywy. Wykazywał żywe zainteresowanie, obserwował, uczestniczył w kongresie przedsiębiorców na Politechnice Warszawskiej, podczas którego wskazywaliśmy trudności i przeszkody piętrzące się przed biznesem rodzinnym, przed tworzącym się ruchem samorządowym przedsiębiorców. Raz jedyny zdarzyło się, że prezydent Rzeczypospolitej przez osiem godzin był obecny na kongresie. Zmieniali się prowadzący, prelegenci, a prezydent trwał nieporuszony, uważnie słuchał, chciał wiedzieć. Pozytywny sygnał odebraliśmy też, kiedy prezydent Wałęsa tworzył partię BBWR oświadczył wtedy, że trzeba taką partię oprzeć na czterech nogach. Niestety, politycy tak pokierowali sprawą, że stół chwiał się na trzech nogach, noga przedsiębiorców się złamała. Także prezydent Aleksander Kwaśniewski mocno doceniał dynamiczną rodzinną przedsiębiorczość. Wielu miało do niego o to duże pretensje, niektórzy mają do dziś. Prawda jest taka, że pan prezydent Kwaśniewski zrobił bardzo wiele dla rozwoju i propagowania przedsiębiorczości Polaków. Jako przykład niech posłuży uznanie dla laureatów nagród Polskiego Klubu Biznesu. Prezydent zawsze uczestniczył w uroczystościach wręczania nagród, do każdego z wyróżnionych kierował list gratulacyjny, co niebywale podnosiło rangę samych nagród, nobilitowało i wyróżniało, wskazywało liderów. Przyjęliśmy taką procedurę, że Kancelaria Prezydenta otrzymywała wcześniej listę laureatów, a zatem miała szansę, zweryfikować nasze propozycje. Przy pomocy odpowiednich służb sprawdzała, czy firmy są rzetelne, wiarygodne, niezamieszane w wątki kryminalne. Powiem jedno: nie zdarzyło się, aby jakakolwiek kandydatura wzbudziła niepokoje. Po dwóch czy trzech edycjach Polskiego Oskara Biznesu doradcy, i sam prezydent, doszli do wniosku, że trzeba wykorzystać motywacyjną rolę nagród, ich siłę sprawczą dla pobudzania gospodarki i ustanowiono Nagrodę Gospodarczą Prezydenta. Przyznawano ją przez wiele lat, miała bardzo poważną rangę, stała się ukoronowaniem wszystkich nagród. Pokazywała, gdzie są drożdże. I gdzie leżą zasługi. Sumując okres naszego dwudziestolecia, chciałbym zatrzymać się przy niecodziennym wątku, o którym przedsiębiorcy nie zawsze pamiętają. Otóż Oskara Polskiego Biznesu w 2004 roku przyznaliśmy Księdzu Prymasowi Józefowi Kardynałowi Glempowi. Wydawałoby się, że nie ma związku. Otóż jest, i to poważny. Nasza polska, stosunkowo bezbolesna transformacja nie dokonałaby się bez siły spokoju, mądrości w łagodzeniu konfliktów przez kościół pod przewodnictwem kardynała Glempa. Jego rozwaga, namysł, otwartość były nam znane także z obecności wśród przedsiębiorców. Pamiętam, że zawsze przychodził do Krajowej Izby Gospodarczej z opłatkiem. A kiedy zwróciliśmy się, żeby przydzielił nam duszpasterza, bez wahania to zrobił. Z naszej strony, decyzją Kapituły doceniliśmy zasługi w pracy duszpasterskiej, organizacyjnej i wydawniczej Kanclerza Kurii Metropolitalnej Warszawskiej i nagrodziliśmy Złotym Medalem Akademii Sukcesu księdza prałata Grzegorza Kalwarczyka. Wspomnę przy okazji, że Polski Klub Biznesu jako pierwszy odpowiedział na apel Księdza Prymasa w sprawie budowy Świątyni Opatrzności Bożej. Pierwsi przekazaliśmy znaczący wkład na ten cel. Często opowiadasz o dokonaniach jubileuszowego dwudziestolecia tak, jakby życie było kolekcją anegdot. A przecież tyle spraw się toczyło, wiele sam inicjowałeś, organizowałeś, załatwiałeś. Wiele jest do załatwienia. To prawda. Do takich należą wspomniane już przez nas relacje polityki i biznesu, a precyzyjniej: stosunek polityków do przedsiębiorców. Obserwowaliśmy tę relację z absolutnie niezależnych pozycji. W pierwszym okresie, kiedy kształtowały się zasady transformacji i wszyscy byli zajęci robieniem nowych karier, błyszczały media, znajomości, bankiety, pieniądze politycy z tego korzystali. Oczywiście wówczas nie istniały żadne regulacje finansowania polityki, przedsiębiorcy podejmowali decyzje na własny rachunek, także w dosłownym znaczeniu tego słowa. Z biegiem lat ta sytuacja zaczęła się normalizować, sejm przyjął ustawę o finansowaniu partii politycznych, wzajemne stosunki radykalnie się zmieniły. Ale, szczególnie w czasach rządów SLD, kontakty oligarchów i polityki nabierały rozmachu. Wielcy zawsze działają na styku państwo gospodarka, bo od tego uzależnione są przekształcenia gospodarcze, prywatyzacja przejmowanie przedsiębiorstw itd. Zmieniło się, kiedy media zaczęły podejmować tematy bliskich związków pieniądza i władzy, ostrze krytyki obróciło się przeciw przedsiębiorcom. Polacy mają to do siebie, że postrzegają zdarzenia, ludzi, fakty albo z fascynacją albo z wrogością, w ocenach popadają w skrajności, jak to się mówi: przegi- 66

67 nają w jedną albo w drugą stronę. Przestała istnieć normalna optyka doceniania uczciwych przedsiębiorców, ciężko pomnażających dochód narodowy, pracujących na rzecz społeczeństwa i pożytku kraju. Wytworzył się i trwa do chwili obecnej odruch, że politycy jak ognia boją się przedsiębiorców. Wydają wewnętrzne zarządzenia partyjne, że nie wolno kontaktować się, bywać, spotykać. Afery korupcyjne zrobiły swoje. Nie mówimy o raju aniołów. Dla czystości obrazu: nikt nie zakłada, że wokół są sami uczciwi. Nagłośnienie tzw. afer medialnej, hazardowej, wielotygodniowe show komisji sejmowych, to zrobiło swoje. Przedsiębiorcy, wszyscy przedsiębiorcy są postrzegani jako trędowaci. Wajcha, tak się zawsze mówiło, wajcha została przegięta w drugą stronę. Ludzie, który pracują na własny rachunek, poczuli się zagrożeni, wtłoczeni do jednego worka z nieuczciwymi biznesmenami. Mają takie poczucie, że znaleźli się w zaklętym kręgu podejrzeń, stracili w opinii społecznej. Gubią zapał, boją się pokazać swój sukces, bo jak w socjalizmie nie wiedzą, czy politycy albo urzędnicy nie przeczołgają ich, nie zatrują im życia. I to jest poważna przeszkoda w dalszym rozwoju przedsiębiorczości. Analizujemy ten stan rzeczy, w naszym odczuciu sytuacja jest nienormalna. Staramy się ją zmieniać, namawiać szeroką pinię społeczną do zmiany optyki, do zauważania niekłamanych pozytywów, wzorów to domena wspomnianej już Akademii Sukcesu. Wrogość polityki do biznesu zaznaczyła się szczególnie w czasie dwuletnich rządów PiS. Kiedy na Zamku Królewskim odznaczaliśmy prezydenta Węgier, naturalnie zaprosiliśmy prezydenta Warszawy, pana Lecha Kaczyńskiego. Nie pojawił się, ponieważ nie spełniliśmy życzenia jego urzędników, aby zlustrować gości, przedstawić c.v. wszystkich zaproszonych. Jak widać, znajdowaliśmy się w najbardziej absurdalnych sytuacjach. Do dziś u wielu polityków pokutuje przekonanie, że lepiej się nie wychylać w okolicach biznesu. Nie pojawiają się nawet na uroczystościach, promujących polską gospodarkę, żeby nie być podejrzanymi o jakieś niebezpieczne związki. Prawda jest taka, że oni sami muszą się uporać z tym problemem. Ze swoim środowiskiem, z polityką korupcji, przestępstw i łamania prawa. Nie my, oni. Ponieważ mają obowiązek wspierania swoją pozycją społeczną tych, którzy dla kraju uczciwie pracują. Naturalnie znamy polityków, którzy robią to, co do nich należy z racji funkcji w organach władzy. To ci, którzy nie mają nic do ukrycia i dlatego niczego się boją. W tym gronie jest minister Adam Szejnfeld, który konsekwentnie stara się usuwać przeszkody w polskiej gospodarce, na drodze polskiej przedsiębiorczości, a jednocześnie utrzymuje kontakty z organizacjami, stowarzyszeniami przedsiębiorczości, jest blisko i wie, co się dzieje. Czujemy się zaszczyceni, że przyjmuje zaproszenia na nasze uroczystości, przychodzi, nie ma nic do ukrycia, wszystko odbywa się przy otwartej kurtynie. Mamy nadzieję, że to stanie się normą. Że kontakty na linii polityk przedsiębiorca czy poseł przedsiębiorca będą dokonywały się jawnie, w sposób naturalny, bez tej bezwzględnie obowiązującej dziś podejrzliwości. Czy koniecznie muszę coś załatwiać, jeżeli się z kimś spotykam? To chore. Nie można żyć tylko w gospodarce aferalnej. I mówimy o tym otwarcie. Mamy niewątpliwie bogate doświadczenie, jesteśmy najstarszą, pierwszą w demokratycznej Polsce organizacją zrzeszającą przedsiębiorców, wiemy o czym mówimy. Zawsze byliśmy transparentni, zawsze byliśmy organizacją społeczną, działającą non profit. Dla czystości obrazu zrobiliśmy jeszcze jeden krok: jako jedyna organizacja biznesowa, nasze stowarzyszenie sądownie uzyskało status organizacji pożytku publicznego. Nie można być już bardziej przezroczystym. Działamy i chcemy działać pro publico bono i dlatego mamy prawo mówić otwartym głosem, o tym, co nam przeszkadza. Porozmawiajmy chwilę o zagranicznym kontekście prac klubu. Mają państwo niekłamane osiągnięcia w popularyzacji polskiej przedsiębiorczości na wszystkich kontynentach, łącznie z Australią. A co za tym idzie w lawinowym przyroście kontraktów międzynarodowych. Misje zagraniczne to poważny rozdział naszej pracy. Otwieraliśmy przed Polską nowe rynki, nowe kierunki. Rzeczywiście Australia, ale też nowa Rosja, Chiny lista jest długa i otwarta. W Chinach byliśmy cztery razy. Pojechałem z misją otwierania nowych rynków, a wróciłem z honorowym obywatelstwem. Życie nie ma nudnej twarzy, nawet w czasie biznesowych rozmów przydarza się coś nieoczekiwanego. Dostałem Honorowe Obywatelstwo Prowincji Hebej, ponieważ nie wiedząc o tym przywróciłem twarz wicegubernatorowi tej, jednej z centralnych prowincji Chin tylko 110 milionów mieszkańców. Tam jest tak: możesz nie mieć pieniędzy, stanowisk, ale kiedy masz twarz, jesteś celebrytą, funkcjonujesz jako VIP, masz pozycję i kontakty. O tym czy masz, czy tracisz twarz decydują najwyższe organa partii i właściwie nie ma od tego odwołania. Przywrócenie twarzy jest możliwe, jeżeli Komitet Centralny przebaczy, albo jakiś cudzoziemiec wychwali nieszczęśnika. Ja to wykonałem, zupełnie bezwiednie. Facet, o którym mowa, był ważny, ale podpadł i spadł na piątą pozycję w hierarchii nie najgorzej ale spadł. Kiedy pojechaliśmy na światową wystawę biznesu, zorganizowaną w tej prowincji, był naszym gospodarzem jako szef izby handlowej. Jednak przedsiębiorców, gości, premie- 67

68 rów wielu europejskich krajów podejmował pierwszy sekretarz partii, ktoś o niebo ważniejszy. Protokół. Zaprezentowaliśmy się fantastycznie, byliśmy obecni, zauważalni, największa ekspozycja, udane transakcje, nasi posprzedawali dosłownie wszystko. Naprawdę trudno sobie wyobrazić tę skalę: tylko kilkuset reporterów, mam zdjęcia. Zostałem poproszony o przecięcie wstęgi, ponieważ polska delegacja okazała się najliczniejsza, taki honor. Poszedłem na wariata, ubrany w białą koszulę, białe spodnie, nie miałem garnituru jak wszyscy, bo był upał. No i pierwszy sekretarz zwrócił na to uwagę, oświadczył, że podoba mu się nasza delegacja i zaczyna zwiedzanie od polskiego pawilonu. Już na wstępie zachwycił się płaszczem skórzanym polsko włoskiej firmy z Opola i kazał kupić całą produkcję tych płaszczy. Potem było tylko lepiej. Po dwóch godzinach dostaję wiadomość, że pan i władca przyjmie nas na audiencji. Nieskromnie wspomnę, że podczas długiej służby dyplomatycznej nasz ambasador Zdzisław Góralczyk nigdy nie dostąpił takiego zaszczytu. Z pierwszym sekretarzem mogło się kontaktować tylko 12 uprzywilejowanych osób, a tu nagle zaproszona jest cała 25.osobowa delegacja. Jak każe protokół ich 25. i nas 25. Siedzimy w wielkiej sali, każdy osobno, przy swoim stoliku, ja koło sekretarza, za mną tłumacz, za nim tłumacz. On wygłosił mowę powitalną, podziękował, ja przedstawiłem delegację, podziękowałem, ale jednocześnie jak to ja, wychyliłem się poza protokół. Był z nami przedsiębiorca z Łodzi, producent pierwszych w Polsce plastikowych kart kredytowych, Marek Galewski. Miał ze sobą maszynkę i wytłukł po chińsku kartę klubową dla tego ważnego sekretarza i dla profesora Chen, szefa izby handlowej prowincji. Miałem nasz znaczek klubowy i po przemówieniach zabrałem głos, że dziękujemy, jesteśmy zachwyceni gościnnością, wszystko to dzięki staraniom i pracy profesora Chena, któremu wręczamy naszą srebrną odznakę i legitymację. Ale złotą odznakę i honorowe członkostwo Polskiego Klubu Biznesu dajemy pierwszemu sekretarzowi. Wróciliśmy do hotelu. Za godzinę przychodzi asystentka prof. Chena i mówi: pan profesor jest pana dozgonnym dłużnikiem, pan profesorowi przywrócił twarz, jak on może się odwdzięczyć? I jeszcze jedno: dziś bankiet u pierwszego sekretarza. Właśnie wtedy, na tym bankiecie, wręczyli mi honorowe obywatelstwo prowincji Hebej. Potem było już tak, że jeździliśmy pod prąd... Za rok telefon z ambasady chińskiej, że wicegubernator, profesor Chen chce przyjechać do słynnego Polskiego Klubu Biznesu. Chce nas odwiedzić i spotkać się z całą delegacją, którą poznał podczas światowej wystawy w Chinach. Jak ja go przyjmę? On ma siedzibę w 80. piętrowym wieżowcu z hotelem, z salami na pięć tysięcy osób, bankietami, a ja mam UFO w Aninie Jak ja to zrobię? Pojechałem do Cesarskiego Pałacu, przygotowali chiński catering. Jadwiga, moja żona mówi, że ona zrobi pierogi, bigos i będzie super. Było. Zachwycili się polską kuchnią, wszystko zjedli, wypili, według chińskiego zwyczaju: każdy z każdym. Tyle że nie w tych ich naparstkach, a w polskich kieliszkach no i wódka miała 50 procent. Było na co popatrzeć, odpłynęli i pojechali. Po jakimś czasie dzwoni ambasador i pyta: coś ty zrobił temu profesorowi, powiedział, że jeszcze nigdy i nigdzie nie został tak przyjęty. Musiałem przerwać tę znajomość, bo on co roku chciał przyjeżdżać do Polski. Rozumiem, że wszelkie, nawet tak egzotyczne spotkania służą torowaniu nowych dróg dla polskiego biznesu, budowaniu międzynarodowych kontaktów. Od początku naszego istnienia uważaliśmy, że należy szukać sojuszników za granicą. Nie czekać na decyzje polityków, umowy, kontakty rządowe, tylko samemu otwierać możliwości współpracy z przedsiębiorcami na świecie. Żyjemy w kraju położonym w środku Europy, pierwszym, który porwał się na zmianę ustroju, zreformował ekonomię i przetestował to na własnym, żywym organizmie. Byliśmy pionierami transformacji, a zatem mieliśmy uprawnienia, żeby zostać łącznikami, liderami w budowaniu mostów pomiędzy Wschodem i Zachodem. Mamy dobre kontakty z Rosją, Białorusią, Litwą, Ukrainą, jako pierwsi, nie czekając aż Polska wejdzie do Unii Europejskiej, już w 1992 roku nawiązaliśmy dialog z Niemcami. Również jako pierwsi z tzw. bloku wschodniego zostaliśmy przyjęci do prestiżowego Club of Europe z siedzibą w Hanowerze i w Kolonii, zrzeszającego małych i średnich przedsiębiorców ale też ludzi nauki, kultury. Jest to forum klasy średniej Europy Zachodniej, klub o silnych tradycjach, założony jeszcze przez Konrada Adenauera, wspierany autorytetem wielu przywódców Europy. Już w 1992 roku nawiązaliśmy kontakty z klubem, z jego liderem, wybitnym przedsiębiorcą branży motoryzacyjnej Helmutem Beckerem i do dnia dzisiejszego działamy na tym forum. Niemal równocześnie nawiązaliśmy kontakty z powstającym wtedy zrzeszeniem pracodawców moskiewskich, podpisaliśmy porozumienie ze związkiem pracodawców Ukrainy i takie były początki biznesowej współpracy na osi Wschód Zachód. Zostało to docenione uhonorowano mnie, a tym samym i nasz klub, Międzynarodową Nagrodą Club of Europe. Odebrałem ją w Norymberdze, zabawne, że ma postać tłoka samochodowego, który symbolizuje napęd do wspomagania małych i średnich przedsiębiorstw. Była to pierwsza tak prestiżowa nagroda w uznaniu działalności Polskiego Klubu Biznesu na arenie międzynarodowej. Charakterystyczne, że jakby dopełnieniem tego prestiżu stało 68

69 się przyznanie nam w 2008 roku Orderu św. Bartłomieja. To wyróżnienie wielkiej rangi, o ogromnych tradycjach, przyznawane jest od 1798 roku za najogólniej mówiąc działalność na rzecz pożytku publicznego. Uroczystość odbyła się w Warszawie na Zamku Królewskim, przyjechał gubernator obwodu moskiewskiego, wręczył klubowi oraz mnie pierwszy order za zbliżanie przedsiębiorców polskich i rosyjskich tak brzmiało uzasadnienie. Wielki to dla nas honor. Order św. Bartłomieja otrzymał wówczas także marszałek województwa mazowieckiego Adam Struzik i przedsiębiorca, który bardzo mocno inwestuje w Rosji, Józef Wojciechowski, twórca J.W.Construction. Myślę, że te dwie nagrody, choć przeszły bez echa medialnego, dobitnie potwierdzają naszą politykę szeroko pojętej współpracy międzynarodowej. Przez cały czas monitorujemy i analizujemy tę dziedzinę aktywności klubu. W 2007 roku doszliśmy do wniosku, że Club of Europe osłabił zainteresowanie przedsiębiorczością, skierował zainteresowania w stronę samorządności, kultury, problemów społecznych. Zatem, wspólnie z partnerami niemieckimi, zdecydowaliśmy o powołaniu nowego forum, nowej organizacji, która mogłaby łączyć przedsiębiorców całej Europy i sąsiednich terytoriów. Europa rzeczywiście prowadzi już wiele wspólnych interesów, ale do zintegrowania pozostał cały Wschód, Białoruś, Rosja, Gruzja, Kazachstan. Idzie to dość opornie, jednak kontakty gospodarcze rozwijają się, czy to się politykom podoba czy nie. Jest okazja, żeby w tej mierze wspomóc polityków, wspomóc rząd i tę współpracę zinstytucjonalizować. Zrodził się pomysł powołania do życia Europejskiego Klub Biznesu. Mieliśmy na względzie nie tylko kraje Zjednoczonej Europy, ale także potrzebę integracji organizacji biznesowych, gospodarczych całej Europy Środowej i Wschodniej. I taki klub powstał w 2007 roku, z inicjatywy strony polskiej i niemieckiej, w tym przedsiębiorców polskiego pochodzenia. Szczególne zasługi położył tu Zbigniew Roch, przedsiębiorca o polskich korzeniach, który swój zamek, posiadłość koło Stuttgartu przeznaczył na siedzibę klubu. To przedsięwzięcie ma ogromne wsparcie Parlamentu Europejskiego. Doskonale wiemy, że gospodarce Unii, rządom krajów Europy niezbędna jest szczegółowa mapa biznesowa, baza informacyjna wszystkich przedsięwzięć gospodarczych. Zatem przed nami ambitne zadanie, które powinno się zinstytucjonalizować przy współpracy Komisji Europejskiej, biznesmenów, analityków. Gospodarka nie może się rozwijać bez współpracy, wymiany i przepływu informacji. W 2009 roku na zamku OldHeim zorganizowane zostało inauguracyjne spotkanie programowe przedsiębiorców polskich i niemieckich z parlamentarzystami Europy, z polskimi europarlamentarzystami. Przedstawiliśmy wówczas radę naukową, powołaną z grona wybitnych naukowców Polski i Niemiec, przedstawiliśmy projekt centrum informacji gospodarczej. Zarówno sama idea, jak i stopień zaawansowania prac zostały przyjęte z entuzjazmem. Mamy zapewnienie wsparcia. W najbliższym czasie będziemy spotykać się w tej sprawie z profesorem Jerzym Buzkiem i z panem Barroso, ażeby dopracować metodologię, wsparcie techniczne, kalendarz realizacji. Chcemy doprowadzić do tego, że Europejski Klub Biznesu będzie jednoczył przedsiębiorców niezależnie od woli partii, rządów czy sytuacji politycznej. Jest to nasz wkład w integrację europejską. Myślę, że ta idea stanowi godne zwieńczenie dwudziestolecia Polskiego Klubu Biznesu. A nasze władze? Przyglądają się ze stoickim spokojem? Rzeczywiście na razie odbieramy deklaracje i przejawy zainteresowanie od naszych europarlamentarzystów. Myślę, że oni są bliżej problemów integracyjnych, wiedzą, że mogą wykazać się inicjatywą wspierającą ponadnarodowy program biznesowy. Zapewne inni zobaczą to nieco później, chociaż czas ucieka. Dla nas jest to naturalne myślenie, naturalna kolej rzeczy. Dwadzieścia lat temu też zaczynaliśmy od zera, poszukiwaliśmy, debatowaliśmy, wypracowywaliśmy nowe zasady i samą praktykę. Teraz przyszedł czas na kontekst europejski, na współpracę, znoszenie barier, formułowanie reguł, na XXI wiek. Bez wymiany gospodarczej nie ma rozwoju. Stale przywołuję wskazania mojego guru, redaktora Jerzego Giedroycia: pamiętajcie o Wschodzie, nie ma Europy bez współpracy gospodarczej ze Wschodem, z Litwą, z Ukrainą, z Białorusią, z Rosją. Tą drogą podążamy. Bardzo się cieszymy, że następuje odblokowanie naprężonych w okresie rządów PiS stosunków z Rosją, że sytuacja zaczyna się kształtować w dobrym kierunku. Jest nadzieja, że ponownie zostanie uruchomiona, powołana kiedyś przez prezydenta Kwaśniewskiego i prezydenta Putina, wspólna rada ekonomiczna, Komisja Gospodarcza Polska-Rosja. Byłem członkiem tej rady, zajmowałem się problemami małych i średnich przedsiębiorstw, miejmy nadzieję, że w najbliższym czasie prace tego ciała zostaną odblokowane i będziemy mogli mówić o normalizacji gospodarczej. Polscy przedsiębiorcy są cały czas obecni na rynku rosyjskim, stosunki gospodarcze nie uległy partyjnym interesom, ale muszą mieć wsparcie narodowej polityki. Chodzi o atmosferę polityczną, o to, żeby nie przeszkadzać. Do sąsiadów bliżej, niby takie proste. Ciekawostka, kiedy przyznawaliśmy nagrody, szukaliśmy w Rosji kogoś, kto byłby w miarę przyjazny polskiej gospodarce, żeby przyznać mu Oskara Polskiego Biznesu. Dotarliśmy wówczas do niezwykle interesującego człowieka, generała Gromowa, gubernatora obwodu moskiewskiego, 69

70 generała Gromowa, gubernatora obwodu moskiewskiego, wówczas jednego z najpopularniejszych ludzi w Rosji. Miał za sobą doświadczenie wojny w Afganistanie, teraz chciał się wykazać jako gubernator i szeroko otworzył możliwości wymiany gospodarczej z zagranicą, szczególnie z Polską. Wtedy swoją fabrykę uruchomił tam słynny Atlas, wprowadziliśmy na rynek moskiewski J.W. Construction, który buduje wielkie osiedla, wielu innych przedsiębiorców umiejscowiło się w obwodzie moskiewskim. Kiedy tak rozmawiamy w telegraficznym skrócie, wszystko może wyglądać na statystyczną wyliczankę. Ale to jest obraz epoki. Od pierwszych debiutanckich kroków po potężne międzynarodowe działania. Czy czujesz się spełnionym człowiekiem? Tak. Tyle się dokonało a tyle jeszcze do zrobienia. Nigdy nie mówisz: pas? Ludzie mówią mi: nie zrobiłeś fortuny, inni, mający mniej możliwości i inicjatywy są dziś multimilionerami, a ty? Ja jestem bardzo szczęśliwy. Nie zrobiłem bardzo wielkich pieniędzy, nie figuruję w setce najbogatszych Polaków, zawsze powtarzam, że nie będę jeździł w dwóch samochodach naraz, w dwóch domach nie jestem w stanie mieszkać. Ale mogę sobie pozwolić na uprawianie sportów, na uprawianie turystyki, mam środki na wykształcenie dzieci, wnuków, z których jestem dumny jak chyba nikt. Jestem spełniony, bo przekazuję pałeczkę, mój syn jest razem ze mną, pomaga i jednocześnie realizuje swoje pasje zawodowe. Zawsze staraliśmy się być razem, wszyscy w zgodzie ze sobą, pracować uczciwie, spać spokojnie, stawać przed innymi z podniesionym czołem. Mogę pójść do każdego urzędu, jestem życzliwie, miło przyjmowany, z wielką sympatią. I to jest chyba największa moja radość i satysfakcja. Kiedy zwracam się do przedsiębiorców, także tych z pierwszych stron gazet, zawsze spotykam się z uwagą, zainteresowaniem, otrzymuję wsparcie dla nowych projektów. Bo wszyscy wiedzą, że środki, jakie przekażą do Klubu Polskiego Biznesu, nie zostaną zmarnowane. I będą pożyteczne dla całego środowiska. harcerstwa badenpowellowskiego do nowej Polski. Mogłem udzielać się w życiu sportowym, kulturalnym, uczestniczyć w transformacji ustrojowej kraju, obserwować wszystko i wszystkich, o których się dzisiaj mówi w telewizji i w historii, inspirować ich, przyjaźnić się z nimi. W życiu nie śniło mi się, że przez dwadzieścia lat przejdziemy taki szmat drogi, przeżyjemy taką przemianę. Tak naprawdę nie do uwierzenia! Czyli jak w piosence, nieco zmienionej: dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień. Z klubowym jubileuszem zbiega się prywatny złote wesele, pół wieku z żoną Jadwigą. Gratulacje i najlepsze życzenia. Powiem zupełnie szczerze: jeśli chodzi o Jadwigę, jestem przerażony. Wspólnie z naszym synem Pawłem zastanawiamy się, co zrobić z aktywnością mojej żony. Ona jest wulkanem pomysłów i inspiracji, przebija moje i musimy ją nieustannie hamować. Na jedno nie narzekam, że jej bierność może mi przeszkadzać w pracy. Bez przerwy mobilizuje mnie do czegoś, dopinguje i wymusza realizację nowych pomysłów. Nadzieja w tym, że trochę jesteśmy zmęczeni i chcielibyśmy jeszcze nieco odpocząć. Mówimy, że trzeba zwolnić, wyhamować, po czym rodzi się nowy projekt, potem kolejny i tak to trwa już dwadzieścia lat, a nawet pięćdziesiąt Nie mam wyjścia. Taki los. Każdy ma to, na co zasługuje. I oby tak dalej. Do następnych jubileuszy! Gdyby mógł się zdarzyć cud i spotkałbyś tego małego Rysia z warszawskiej Pragi, który zaczynał życie w tak trudnych warunkach, w czasach wojny Co byś powiedział tamtemu chłopakowi? Powiedziałbym mu, że w swoim życiu nie zmieniłbym nic. Niczego. Uważam, że jestem jednym z najszczęśliwszych ludzi w Polsce. Przeżyłem szmat czasu, od powojennego 70

71

72 2

73 DWUDZIESTOLECIA

74 Nagrody Polskiego Klubu Biznesu tradycyjnie przyznawane są za miniony rok. Jubileusz ma jednak swoje prawa. Wraz z dorocznymi za 2009 rok, nagrody dwudziestolecia dopełniają zapisu w Złotej Księdze Polskiego Klubu Biznesu. Wszystkim laureatom nagród i wyróżnień, od 1990 roku do dzisiaj, składamy serdeczne gratulacje. Honor zawsze będzie z Wami! Zbigniew BRZEZIŃSKI 1992 Hans-Dietrich GENSCHER James Earl CARTER 1994 Jerzy GIEDROYC 1995 Leonid KUCZMA 1996 Javier SOLANA 1997 Percy Nils BARNEVIK 1998 John F. SMITH, Jr Valdas ADAMKUS 2000 Árpad GÖNCZ 2001 Borys W. GROMOW 2002 Pat COX 2003 Józef GLEMP 2004 Lech WAŁĘSA 2005 Leszek BALCEROWICZ 2006 Sergio MARCHIONNE 2007 Władysław BARTOSZEWSKI 2007 Toomas HENDRIK ILVES 2008 Günter VERHEUGEN Henryk SKARŻYŃSKI Ho no ro wą Nag ro dę OS KAR POL S KIE GO BIZ NE SU us ta no wio no w 1992 r. dla o sób, któ re swo ją działal nością wy bit nie przy czy nia ją się do pro mo cji pol s kiej gos po dar ki na a re nie mię dzy na ro do wej. Prof. Zbig niew Brze ziń s ki jest pier w szym lau re a tem tej nag ro dy. Autorem rzeźb-nagród Polskiego Klubu Biznesu jest prof. Adam Myjak. 74

75 NAGRODY POLSKIEGO KLUBU BIZNESU Tytuł BUSINESSMAN XX LECIA to wyróżnienie premiujące rzutkość w prowadzeniu działalności gospodarczej, śmiałość w inwestowaniu, pomysłowość w przenoszeniu na polski grunt rozwiązań stosowanych za granicą. To nagroda dla tych, którzy podejmują wymagające odwagi przedsięwzięcia, w trudnych sektorach gospodarki. Dla ludzi z nieprzeciętną wyobraźnią. Tytuł FIRMA XX LECIA oraz FIRMA ROKU to wyróżnienia za śmiałość myśli, skuteczność działań, umiejętność omijania raf i pułapek. Nagradzamy odwagę kierownictwa firm, dbałość o ochronę środowiska, innowacyjność organizacyjną i dynamikę rozwoju, starania o tworzenie nowych miejsc pracy. Tytuł HONOROWY AMBASADOR POLSKIEGO BIZNESU przyznawany jest za szczególne zasługi dla promowania polskiej gospodarki zagranicą, za otwieranie nowych perspektyw, usuwanie przeszkód hamujących rozwój, przedsiębiorczość i inicjatywę. To wyraz uznania i zobowiązanie do dalszej służby pro publico bono. 75

76 HONOROWA NAGRODA OSKAR POLSKIEGO BIZNESU DWUDZIESTOLECIA Günter VERHEUGEN Za bezstronność i odwagę w mówieniu o problemach Polski i Unii Europejskiej oraz szczególny dar znajdowania kompromisu. G ünter Verheugen urodził się 28 kwietnia 1944 w Bad Kreuznach, w Nadrenii. Studiował historię, socjologię i nauki polityczne na uniwersytetach w Kolonii i Bonn. Od 1978 do 1982 roku był sekretarzem generalnym partii liberałów FDP. Po opuszczeniu przez FDP koalicji rządowej kanclerza federalnego Helmuta Günter Verheugen Schmidta odszedł z FDP razem z kilkoma innymi działaczami i przeszedł do SPD (socjaldemokraci). W 1983 roku został parlamentarzystą w Bundestagu i członkiem komisji spraw zagranicznych; sprawował tę funkcję do W latach był zastępcą przewodniczącego parlamentarnej frakcji SPD. W 1999 opuścił Bundestag i został komisarzem Unii Europejskiej ds. Rozszerzenia Unii. W 2004 roku w zaproponowanym przez przewodniczącego José Durão Barroso składzie Komisji Europejskiej otrzymał funkcję komisarza ds. przemysłu i przedsiębiorczości. Wcześniej był komisarzem do spraw rozszerzenia UE w Komisji Prodiego. 8 maja 2009 roku został odznaczony przez Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi RP, za wybitne zasługi na rzecz rozszerzenia Unii Europejskiej; jako komisarz UE ds. rozszerzenia w latach prowadził z Polską negocjacje akcesyjne, zakończone przystąpieniem naszego kraju do Unii 1 maja 2004 roku. W 2009 roku Günter Verheugen został uhonorowany nagrodą specjalną XIX Forum Ekonomicznego w Krynicy, a Rada Miasta Ostródy nadała mu tytuł Honorowego Obywatela Miasta Ostródy. Polska jest motorem wzrostu w Unii Europejskiej, a jej gospodarka wzmacnia się od czasu członkostwa mówił na zakończenie XIX Forum Ekonomicznego w Krynicy. A w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej podkreślał: Unia Europejska bez Polski byłaby nie do pomyślenia. Jestem głęboko przekonany, że możemy z dumą powiedzieć, iż wszystko, na co liczyliśmy i co obiecywaliśmy, spełniło się. Sztuczny, powojenny podział Europy definitywnie się zakończył. Kraje, które musiały żyć pod komunistyczną dyktaturą, są dziś młodymi, prężnymi demokracjami stabilnymi gospodarczo i politycznie. Odgrywają konstruktywną, nakierowaną na reformy rolę w UE. Wraz z rozszerzeniem, uczyniliśmy Europę silniejszą. Nie postrzegałem swojej roli jako obrońcy polskich interesów. Moją rolą była obrona interesów Europy. Ale cały proces rozszerzenia bez Polski tracił sens. Moim najważniejszym wkładem w strategię rozszerzenia było to, by nie przeprowadzać go w małych grupach, ale zapewnić jednoczesne przystąpienie wszystkich państw ubiegających się wówczas o członkostwo. Doskonale wiedziałem, że koncepcja małych grup oznacza, że Polska nie znajdzie się w pierwszej z nich. I wiedziałem, że tego Polacy nie zrozumieliby. Nie zapomi- 76

77 najmy, że cały proces, który doprowadził do rozwiązania Związku Radzieckiego i upadku muru berlińskiego, zaczął się w Polsce. Nie dawaliśmy Polsce żadnej taryfy ulgowej. Natomiast moim zdaniem, Polska potrzebuje jeszcze czasu, by określić swoją rolę w UE. Musimy być cierpliwi, ale jestem absolutnie przekonany, że Polska odnajdzie swoje miejsce w UE i będzie odgrywała wiodącą rolę. Günter Verheugen, w odróżnieniu od wielu polityków i eurokratów, miał odwagę i wyobraźnię. Uznał, że skoro rozszerzenie jest procesem jednoczenia Europy, to należy podjąć pracę nad akcesją aż dziesięciu krajów postkomunistycznych i przezwyciężyć obawy, że Unia nie zdoła przeprowadzić jednocześnie tak wielu negocjacji. Przekonywał, by szanse i nadzieje wzięły górę nad obawami i strachem. Przekonywał, bo z własnego doświadczenia wiedział, że nie wystarczy mieć rację, ale że trzeba też do niej przekonać. Rozumiał obawy środowisk wiejskich zarówno wobec integracji europejskiej, jak i wobec modernizacji, dlatego też wspierał szukanie rozwiązań, które stanowić mogły argumenty przekonywania tych środowisk. Rozumiał historycznie nawarstwione uprzedzenia i urazy, był otwarty na kompromisy między wymogami dorobku prawnego Unii a wymogami psychologii społecznej. Nie wahał się wychodzić poza rozmowy gabinetowe, doceniał debaty parlamentarne, nie bojąc się ani gwizdów, ani gwizdków, ani słownych agresji. Był wielokrotnie we wszystkich krajach akcesyjnych, nie tylko w metropoliach, ale także w odległych miejscowościach. Nawet w najtrudniejszych momentach negocjacyjnych miał dar znajdowania kompromisu. W 2009 roku Günter Verheugen został uhonorowany nagrodą specjalną XIX Forum Ekonomicznego w Krynicy. Profesor Bronisław Geremek mówił o nim: Przynależy Günter Verheugen do pokolenia, którego losem było życie na granicy. Wywodzi się po stronie ojca z rodziny holenderskich imigrantów, których przyciągnęła Nadrenia-Westfalia. Miejscem ojczystym Verheugena jest niewielkie miasto Brühl, chociaż urodził się w Bad Kreuznach. Losy rzucały go potem w różne inne miejsca, ale pozostał wierny Brühl i temu szczególnemu regionowi, w którym krzyżują się sąsiedzkie wpływy pobliskich krajów. Urodził się na tyle późno, że nie miał świadomego doświadczenia nazizmu i wojny światowej, ale na tyle wcześnie, że nie można zaliczyć go do owego pokolenia, któremu przypisuje się przywilej późnego urodzenia. I chyba własnie dlatego Günter Verheugen mówił: Z czasem udało mi się znaleźć w Polsce zaufanie co wcale na początku nie było takie oczywiste. Czasem sam się zastanawiałem, czy przydzielenie Niemcowi teki rozszerzenia było dobrą decyzją. Ale z dzisiejszej perspektywy doceniam przynależność do tego pokolenia Niemców, które próbowało naprawić straszliwe błędy przeszłości. Czasami odnosi się wrażenie, że można zrozumieć duszę jakiegoś kraju. Ja po prostu uważam, że rozumiem polską duszę 77

78 HONOROWA NAGRODA OSKAR POLSKIEGO BIZNESU DWUDZIESTOLECIA Henryk SKARŻYŃSKI Za wybitny wkład w rozwój nauk medycznych. Za inspirację i menedżerskie osiągnięcia w zbudowaniu w Polsce placówki służby zdrowia na najwyższym światowym poziomie. P rof. dr hab. n. med. Henryk Skarżyński urodził się w 1954 r.; absolwent Akademii Medycznej w Warszawie, światowej sławy otorynolaryngolog, otochirurg, specjalista z zakresu implantów słuchowych, audiologii i foniatrii. Jego nowatorskie metody otochirurgiczne są wdrażane w ośrodkach klinicznych na całym świecie. Jako pierwszy w Polsce wykonał zabiegi wszczepienia implantów ślimakowych (1992), implantów pniowych (1998) i ucha środkowego (2003). Działalność prof. Skarżyńskiego przyczyniła się do niezwykle dynamicznego rozwoju dziedziny implantów słuchowych, otochirurgii i audiologii w Polsce i na świecie. Ma na swoim koncie pionierskie osiągnięcia w zastosowaniu wszczepów ślimakowych u dzieci poniżej jednego roku życia. Małe dzieci, którym prof. Skarżyński wszczepił w ostatnich latach implanty ślimakowe, rozwijają się podobnie jak dzieci słyszące. W roku 1993 prof. H. Skarżyński zorganizował pierwszy w Polsce i w tej części Europy wielodyscyplinarny ośrodek diagnostyki, leczenia i rehabilitacji uszkodzeń słuchu Cochlear Center, który w roku 1996 uzyskał status jednostki badawczo-rozwojowej Ministerstwa Zdrowia pod nazwą Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu. W roku 2003 uruchomił kolejny ważny dla polskiej i światowej medycyny ośrodek pod nazwą Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy IFPS w Kajetanach, który współpracuje z wieloma ośrodkami naukowymi i klinicznymi w Europie i na świecie. Ośrodek ten cieszy się opinią jednego z najlepszych światowych centrów medycznych w dziedzinie diagnostyki, leczenia i rehabilitacji uszkodzeń słuchu i zaburzeń procesów komunikacyjnych. W roku 2009 prof. Henryk Skarżyński zainicjował projekt budowy Światowego Centrum Leczenia Częściowej Głuchoty, który uzyskał wsparcie w ramach programu rządowego Innowacyjna Gospodarka. Do spektakularnych osiągnięć prof. H. Skarżyńskiego należą opracowane przez niego najnowocześniejsze techniki operacyjne. Techniki te stanowią podstawę programu leczenia pacjentów z częściową głuchotą z zastosowaniem implantów ślimakowych (metoda Partial Deafness Treatment). Od czasu, gdy jako pierwszy w świecie zastosował w roku 2002 tę metodę leczenia u dorosłych, a w 2004 r. u dzieci, metoda ta uważana jest powszechnie za polską specjalność i rozpowszechniana jest w świecie pod nazwą metoda Skarżyńskiego. Henryk Skarżyński 78 Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu ul. Mokra 17, Kajetany, Nadarzyn

79 Została ona wdrożona w kilkudziesięciu ośrodkach uniwersyteckich na całym świecie. Dla potrzeb tej metody prof. Skarżyński opracował nowy typ bezpiecznej elektrody, którą zastosowano w najnowszej generacji implantów ślimakowych. Działalność prof. H. Skarżyńskiego jest wielostronna, zaś osiągnięciami o szczególnym znaczeniu są m.in.: efektywne promowanie osiągnięć polskiej medycyny w Europie i na świecie, organizacja i rozwój ośrodka medycznego, który łączy działalność kliniczną o najwyższych standardach światowych z osiągnięciami naukowymi i szkoleniowymi w dziedzinie implantów słuchowych, zaliczanymi do najwyższej kategorii, wykazanie, że w polskich warunkach możliwe jest sprawne i ekonomicznie efektywne funkcjonowanie placówki służby zdrowia świadczącej usługi na najwyższym światowym poziomie, rozbudzenie świadomości społecznej nt. zasięgu i niebezpieczeństw uszkodzeń słuchu i zaburzeń procesu komunikacji językowej, pokazanie rozmiaru problemów związanych z uszkodzeniami słuchu u małych dzieci, co przyczyniło się w dużym stopniu do wprowadzenia w Polsce, jako jednym z pierwszych krajów Europy, programu powszechnych badań przesiewowych słuchu u noworodków, inicjowanie i rozwijanie nowych kierunków badań oraz wytyczanie nowych standardów w dziedzinie otolaryngologii i audiologii, zwłaszcza w leczeniu całkowitej i częściowej głuchoty, wykazanie możliwości efektywnego leczenia wad słuchu uważanych dotąd za nieuleczalne, rozwijanie nowych dziedzin wspomagających leczenie i diagnostykę: telemedycyny, wykorzystania środków teleinformatycznych i multimedialnych, a także nowych metod edukacyjnych, w tym nauczania na odległość. W roku 2009 prof. Henryk Skarżyński zainicjował projekt budowy Światowego Centrum Leczenia Częściowej Głuchoty, który uzyskał wsparcie w ramach programu rządowego Innowacyjna Gospodarka. Profesor Henryk Skarżyński jest autorem i współautorem ponad 1100 prac naukowych, które zostały opublikowane w kraju i za granicą. Prowadzi szeroko zakrojoną działalność edukacyjną dla studentów oraz lekarzy z kraju i z zagranicy. Członek wielu towarzystw naukowych, w tym prestiżowej światowej organizacji naukowej zrzeszającej specjalistów otolaryngologów Collegium Oto-Rhino-Laryngologicum Amicitiae Sacrum, członek założyciel European Academy of Otology and Neuro-Otology, członek z wyboru American Academy of Audiology oraz członek honorowy Słowackiego i Kubańskiego Towarzystwa Otolaryngologów Chirurgów Głowy i Szyi, profesor honorowy Wydziału Audiologii i Logopedii Brigham Young University, Provo, Utah, USA. Zdobył wiele nagród naukowych, w tym: I Nagrodę Prezesa Rady Ministrów oraz czterokrotnie nagrodę I stopnia Ministra Zdrowia. Wielokrotnie nagradzany medalami podczas międzynarodowych salonów wynalazczości m.in. w Paryżu, Genewie, Brukseli, Sztokholmie, Frankfurcie, Dublinie i Norymberdze za pionierskie metody i najnowszą aparaturę oraz za wdrożenia naukowo-techniczne i medyczne. Odznaczony Krzyżem Kawalerskim i Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Ukraińskim Orderem za Zasługi, medalami Gloria Medicinae i Bene Meritum przyznanymi przez Polskie Towarzystwo Lekarskie oraz odznaczeniem LAUDABILIS przyznanym przez Okręgową Radę Lekarską za szczególne zasługi na rzecz Samorządu Lekarskiego. Uhonorowany kilkudziesięcioma tytułami i różnymi wyróżnieniami przyznanymi przez instytucje rządowe i organizacje pozarządowe oraz towarzystwa naukowe. Wybrany Człowiekiem Roku 2007 w medycynie polskiej. tel. (22) , fax: (22) ; mail: sekretariat@ifps.org.pl 79

80 HONOROWY AMBASADOR POLSKIEGO BIZNESU Zespół Pieśni i Tańca "ŚLĄSK" im. Stanisława Hadyny Za niepowtarzalny dorobek w propagowaniu tradycji i kultury polskiej. D roga do dzisiejszej wielkości Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk rozpoczęła się 1 lipca 1953 roku. Stanisław Hadyna wraz z Elwirą Kamińską stworzyli solidne podstawy współczesnego kunsztu artystycznego Śląska. Biorąc pod uwagę dzisiejsze bogactwo repertuaru, niezliczone nagrody i ponad 120 koncertów wykonywanych corocznie widać wyraźnie, jak bardzo Zespół pracował nad kontynuacją wieloletniego dążenia do perfekcji i najwyższej maestrii. Te dwa pojęcia były zawsze hasłem przewodnim kilku pokoleń wspaniałych pedagogów i tysięcy młodych ludzi, dla których Śląsk był pasją i sposobem na życie. Dzięki nim miano ambasadora polskiej kultury oraz propagatora jej ludowego wymiaru jest w pełni zasłużone. Zespół Pieśni i Tańca Śląsk jest zespołem artystycznym o ogromnych możliwościach wykonawczych, występującym nie tylko na wielkich światowych scenach, lecz także w miejscowościach na co dzień pozbawionych dostępu do wartościowych propozycji kulturalnych. Nadrzędną ideą działania Zespołu jest ukazywanie bogactwa źródeł kultury śląskiej na tle spuścizny innych regionów kraju. Ponadstuosobowy skład artystyczny obejmuje chór, balet i orkiestrę. Współpraca z autorytetami w dziedzinie kulturoznawstwa to potencjał gwarantujący realizację widowisk na najwyższym poziomie artystycznym. Poziom artystyczny Zespołu przyniósł mu uznanie na całym świecie, liczne nagrody Para w stroju śląskim-rozbarskim. i dyplomy honorowe. Śląsk odwiedził 44 kraje na pięciu kontynentach. Zespół dał ponad 7 tysięcy koncertów dla ponad 25 milionów widzów. Strona tytułowa folderu promocyjnego oprac. graf. Jarosław Jordan. Obecnie w repertuarze Zespołu znajduje się dziewiętnaście różnorodnych form artystycznych od wielkich widowisk przynoszących barwną i dynamiczną panoramę folkloru wszystkich regionów kraju, poprzez wielce efektowne koncerty edukacyjne, aż po prezentacje muzyki klasycznej i sakralnej. W swoim dorobku Zespół ma także 12 płyt wydanych w Złotej Kolekcji Śląska wydawnictwa będącego doskonałą kolekcją narodowej muzyki i pieśni. Cztery z nich posiadają status Złotej, jedna Platynowej Płyty. Zespół jest prężnie działającą instytucją kultury. Dynamika aktywności artystycznej daje obraz instytucji dążącej do nowoczesności w działaniu. Korzystając z dobrodziejstw nowoczesnego marketingu, Zespół porusza się w sferze tradycji kultury regionalnej i narodowej dając wyraz doskonałej adaptacji do wymogów współczesnego rynku muzycznego. Od 2005 roku działa Śląskie Centrum Edukacji Regionalnej, które w ramach programowej działalności edukacyjnej Zespołu doskonali wiedzę dzieci, młodzieży i nauczycieli o bogactwach artystycznych Regionu. Samodzielny dział Zespołu Śląsk Śląskie Centrum Edukacji Regionalnej zajmuje się promocją dorobku Zespołu poprzez działania edukacyjne i stwarzanie warunków żywego kontaktu z regionalnym dorobkiem kulturowym. Działalność Centrum ciągle się rozwija. Liczne konferencje, spotkania integracyjne firm, szkolenia, koncerty edukacyjne, warsztaty Trojak strój śląski-rozbarski fot. Dawid Misiak Chór w strojach Śląska Cieszyńskiego fot. Dawid Misiak 80 Zespół Pieśni i Tańca Śląsk im. Stanisława Hadyny, ul. Zamkowa 3, Koszęcin

81 Finał w stroju krakowskim fot. M. Targosz DYREKTOR ZESPOŁU Adam Pastuch; ZASTĘPCA DYREKTORA ZESPOŁU Zbigniew Cierniak KIEROWNIK ARTYSTYCZNY dr Izabela Migocz KIEROWNIK ORKIESTRY Danuta Smyła; KIEROWNIK BALETU Jan Czechlewski; KIEROWNIK CHÓRU Krzysztof Anczyk KIEROWNIK TECHNICZNY Marek Toborowicz DYRYGENCI: Krzysztof Dziewięcki, Mirosław Maciej Banach, Jean Claude Hauptmann, Waldemar Sutryk wokalno-taneczne dla szkół, wycieczki, Letnia Szkoła Artystyczna (nauka tańców narodowych i ludowych, tańca współczesnego oraz warsztaty wokalne), Przegląd Piosenki Dziecięcej im. Adolfa Dygacza Śląskie Śpiewanie, Międzynarodowy Konkurs Muzyki i Pieśni im. Stanisława Hadyny to tylko niektóre z działań. Rozwinęła się działalność wydawnicza. Systematycznie, pod egidą Śląska, pojawiają się wydawnictwa książkowe dokumentujące działalność Zespołu oraz książki sławiące bogactwo kultury narodowej, z jej ludowymi korzeniami. Zespół Śląsk zyskał możliwości pełnego wykorzystania swojego potencjału merytorycznego i rozwija całą paletę działań edukacyjnych. Wciąż poszerza i doskonali bogatą działalność programową. Za swoją działalność Zespół Śląsk był wielokrotnie nagradzany. Tylko w ciągu ostatnich trzech lat Zespół otrzymał tak prestiżowe wyróżnienia jak: Platynowa Płyta za album Karolinka (2008), Nominacja do nagrody Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia TOTUS 2008, w kategorii Osiągnięcia w dziedzinie kultury chrześcijańskiej, Złota odznaka za Zasługi dla Województwa Śląskiego (2008), Platynowy Laur Umiejętności i Kompetencji Ambasador Spraw Polskich (2009), Skrzydła Merkurego za promocję kultury polskiej i międzynarodowej na świecie (2009), Nagroda im. Stanisława Ligonia (2009), Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu (2009) czy Lux ex Silesia nagroda Metropolity Katowickiego, arcybiskupa Damiana Zimonia (2009). Klasa wykonawcza Śląska zyskuje uznanie innych narodów, jest także wspaniałym spoiwem kraju z Polonią rozsianą po wszystkich zakątkach świata. Zespół Pieśni i Tańca Śląsk im. Stanisława Hadyny to jedna z najlepiej rozpoznawanych polskich marek artystycznych. Na tę markę Śląsk pracuje już 57 lat. Chór w strojach śląskich okolic Pszczyny fot. T. Zakrzewski Tańce Beskidu Śląskiego fot. T. Zakrzewski Tel.: / , tel./fax: / , info@zespolslask.pl 81

82 HONOROWY AMBASADOR POLSKIEGO BIZNESU FRANZ FUCHS Za osobisty wkład w rozwój polskiego rynku ubezpieczeń i tworzenie nowych miejsc pracy. F ranz Fuchs Członek Zarządu koncernu Vienna Insurance Group, Prezes Zarządu Vienna Insurance Group Polska Sp. z o.o., Prezes Zarządu Compensa TU S.A. Vienna Insurance Group i Compensa TU na Życie S.A. Vienna Insurance Group. Od tego czasu wiele się zmieniło. Obecnie koncern VIG reprezentuje w Polsce sześć towarzystw ubezpieczeniowych. Do życiowej i majątkowej Compensy dołączyły: Benefia TU S.A. VIG, Benefia TU na Życie S.A. VIG, InterRisk TU S.A. VIG oraz PZM TU. Po kilku latach pracy Franza Fuchsa oraz zbudowanego przez niego zespołu Vienna Insurance Group stała się najszybciej rozwijającą się grupą ubezpieczeniową na polskim rynku. Dynamiczne tempo wzrostu umożliwiło polskim spółkom VIG awans na trzecie miejsce na rynku ubezpieczeń majątkowych. 1 października 2009 roku Franz Fuchs objął stanowisko Członka Zarządu koncernu Wiener Städtische Versicherung AG Vienna Insurance Group, gdzie jest odpowiedzialny za strategię rozwoju ubezpieczeń na życie oraz produktów ubezpieczeń zdrowotnych. W ramach swoich kompetencji prezes Fuchs bezpośrednio nadzoruje operacje Grupy w Polsce, Rumunii, na Ukrainie, Litwie, Łotwie i Estonii. Powyższe kraje generują łącznie ok. 35% przypisu składki koncernu w regionie Europy Środkowowschodniej. Franz Fuchs Vienna Insurance Group z siedzibą w Wiedniu jest wiodącą grupą ubezpieczeniową w Europie Środkowowschodniej. Poza rodzimym austriackim rynkiem, na którym koncern reprezentują spółki Wiener Städtische, S-Versicherung oraz Donau Versicherung, Vienna Insurance Group posiada udziały w towarzystwach ubezpieczeniowych w Albanii, Bułgarii, Niemczech, Estonii, Gruzji, Chorwacji, Liechtensteinie, Macedonii, Polsce, Rumunii, Rosji, Serbii, Słowacji, Czechach, Turcji, na Łotwie, Litwie, Węgrzech, Ukrainie i Białorusi. We Włoszech i Słowenii działają ponadto jej filie. Franz Fuchs odpowiada za polskie operacje Grupy VIG w Polsce od 2003 roku. O sukcesie odniesionym przez niego w ciągu ostatnich siedmiu lat najlepiej świadczą liczby. Kiedy obejmował kierownictwo w polskich spółkach koncernu należały do niego Compensa TU S.A. oraz Compensa TU na Życie S.A., które łącznie zebrały wówczas składki w wysokości 275 mln zł i wygenerowały stratę netto w kwocie 67,9 mln zł. Na koniec 2009 roku polskie spółki Vienna Insurance Group z nadwyżką zrealizowały plan w zakresie wyniku finansowego i przypisu składki brutto. Ponad 2,6 miliarda zł składki oraz łączny wynik finansowy netto na poziomie 67,9 miliona zł to zasługa konsekwentnej strategii i efekt skutecznego zarządzania. Rok 2009, w związku z panującym kryzysem finansowym, był trudny dla rynku ubezpieczeń i światowej gospodarki, dlatego tym bardziej cieszy nas poprawa wyników finansowych, zadowalający poziom sprzedaży i niezmienna stabilność finansowa naszych spółek komentuje Franz Fuchs. Strategią Vienna Insurance Group w Polsce jest wykorzystanie dużego potencjału, który tkwi w polskim rynku ubezpieczeń. Jak do tej pory VIG pod kierownictwem Franza Fuchsa robi to z powodzeniem. Sukces Vienna Insurance Group w Polsce i osobisty wkład w ten sukces Franza Fuchsa został doceniony przez środowisko polskiego biznesu. W 2006 roku Polski Klub Biznesu przyznał mu prestiżowy tytuł Businessmana Roku. Gazeta Ubezpieczeniowa uhonorowała Franza Fuchsa tytułem Człowieka Roku Ubezpieczeń Podkreślono przy tym fakt zbudowania w krótkim czasie silnej i bardzo dynamicznie rozwijającej się grupy ubezpieczeniowej. Za Franzem Fuchsem stoi ponad 30-letnie doświadczenie w branży ubezpieczeniowej. Przez wiele lat związany był z grupą Winterthur. Zajmował m.in. stanowiska Przewodniczącego Rady Nadzorczej Winterthur w Wiedniu, Prezesa Zarządu oraz Przewodniczącego Rady Nadzorczej Winterthur w Czechach i na Węgrzech. Franz Fuchs ma także doświadczenie na polskim rynku ubezpieczeniowym, gdzie pełnił wcześniej m.in. funkcję Przewodniczącego Rady Nadzorczej Winterthur w Polsce. Był również osobą odpowiedzialną za działalność grupy Winterthur w Europie Środkowowschodniej. Bezpośrednio przed objęciem obecnych obowiązków Franz Fuchs zasiadał w Zarządzie AXA Austria. Franz Fuchs ma 56 lat. Jest Austriakiem. Ukończył studia wyższe w dziedzinie matematyki ubezpieczeniowej na Uniwersytecie Technicznym w Wiedniu. Prywatnie jest zapalonym golfistą, a w wolnych chwilach maluje. 82 Compensa Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Vienna Insurance Group, Aleje Jerozolimskie 162, Warszawa

83 Stawiamy na rzetelność i nowoczesność. W ubezpieczeniach najważniejsze jest dotrzymywanie składanych obietnic, a długoterminowe relacje pomiędzy towarzystwem, agentem i klientem są w interesie wszystkich trzech stron. Dlatego koncentrujemy się na tym by takie relacje budować i na tym opieramy nasz sukces. Spotkanie Zarządu z Agentami Ekspertami. W roku 2009 spółki Compensa zebrały łącznie ponad 1 miliard zł składki przypisanej bruto. Prezes Franz Fuchs odbiera z rąk Urszuli Potęgi nagrodę Polskiego Klubu Biznesu Compensa Firma Roku 2007 Tel.: , , fax: , centrala@compensa.pl, 83

84 BUSINESSMAN DWUDZIESTOLECIA ZBIGNIEW JAKUBAS Za wybitne osiągnięcia menedżerskie i wieloletni wkład w rozwój polskiej gospodarki. Zbigniew Jakubas absolwent Wydziału Elektrycznego Politechniki Częstochowskiej, specjalność elektronika. Po ukończeniu studiów pracował jako nauczyciel przedmiotów zawodowych w Zespole Szkół Zawodowych w Warszawie. W roku 1989 założył Spółkę Multico, w której jest większościowym udziałowcem i Prezesem Zarządu. Spółki Grupy Multico działają w wielu branżach; od poligraficznej, wydawniczej, deweloperskiej i odzieżowej po branże z kategorii kolejnictwa, budownictwa drogowego, automatyki przemysłowej i ciepłowniczej. W skład grupy wchodzą : Multico-Press Sp. z o.o., Multico Oficyna Wydawnicza Sp. z o.o., DeSystem Sp. z o.o., Ipaco Sp. z o.o., Wartico- Invest Sp. z o.o., Energopol Warszawa, New Century Arts S.A. Zbigniew Jakubas jest większościowym akcjonariuszem spółek: Newag S.A., Feroco S.A., Multidruk S.A. oraz spółek notowanych na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie m.in.: Mennica Polska S.A., Optimus S.A., Polna S.A., Energopol-Południe S.A. Działa w ogólnopolskiej organizacji Polska Rada Biznesu, zrzeszającej biznesmenów, polityków i artystów w okresie od IV do IV pełnił funkcję Prezesa Zarządu. Zbigniew Jakubas Od 2003 r. Przewodniczący Rady Nadzorczej Mennica Polska S.A. Od 2004 Przewodniczący Rady Nadzorczej Feroco S.A. Od 2004 r. Przewodniczący Rady Nadzorczej Newag S.A Przewodniczący Rady Nadzorczej Optimus S.A Członek Rady Nadzorczej Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicznych S.A Członek Rady Nadzorczej Investgas S.A. Od 1989 r. Prezes Spółki Multico Sp. z o.o Prezes Zarządu KRYNICA ZDRÓJ Sp. z o.o. Od 1983 r. Pełnomocnik, współwłaściciel, wiceprezes, a następnie wraz z rodziną właściciel Ipaco Sp. z o.o. Od Prezes Zarządu MULTICO-PRESS Sp. z o.o Członek Rady Nadzorczej Grupa Inwestycyjna BDM S.A własna działalność gospodarcza wykładowca w Zespole Szkół Zawodowych w Warszawie. O zajęciu się prywatną działalnością przesądziło w zasadzie jedno przypadkowe spotkanie. Pod koniec lata 1978 roku jechał do Warszawy z siedmioma tysiącami dolarów, które otrzymał od swoich rodziców na zakup mieszkania. Po drodze zatrzymał się w szklarni, by kupić kwiaty dla narzeczonej. Poprosił właściciela szklarni o radę, na co ma przeznaczyć te pieniądze kupić za nie mieszkanie i kontynuować pracę jako nauczyciel, czy też zaryzykować i założyć sklep. Właściciel szklarni odpowiedział bez wahania i pierwszy biznes Zbigniewa Jakubasa butik na warszawskiej ulicy Tamka stał się rzeczywistością. Po roku kupił mieszkanie, a w 1981 roku otworzył kolejny butik na ul. Chmielnej. W 1982 roku tygodnik Polityka ogłosił Zbigniewa Jakubasa największym płatnikiem podatków w Polsce. Po sukcesie dwóch butików nadszedł czas na założenie większej firmy. Ówczesne prawo zabraniało zatrudniania w przedsiębiorstwie więcej niż 30 osób. Wyjątkiem było założenie tzw. firmy polonijnej, w której limit zatrudnionych był dużo wyższy. Tak powstała odzieżowa firma Ipaco, której siedzibą została Biała Podlaska (ze względu na problemy z rejestracją w Warszawie). Oprócz szycia ubrań, firma Ipaco działała także w branży wikliniarskiej, która była charakterystyczna dla regionu i prorozwojowa w ocenie politycznych dysydentów. Taka była ówczesna rzeczywistość. Po kilku miesiącach, na skutek protestu spółdzielni wikliniarskich z rejonu Białej Podlaskiej, które obawiały się konkurencji Ipaco, wojewoda cofnął koncesję na wyroby wikliniarskie, proponując wybór nowej branży. Znowu musiał wybierać. Tu szczęśliwy zbieg okoliczności natknął się przypadkiem na znajomego, który pracował kilka lat w Dolinie Krzemowej, a w Polsce zajmował się składaniem komputerów ATARI. I to on podsunął pomysł produkcji komputerów w Polsce. Części do komputerów osobistych Zbigniew Jakubas sprowadzał z Tajwanu. Spolonizowane pecety, zaopatrzone w klawiaturę z polskimi znakami, sprzedawały się jak świeże bułeczki, przynosząc firmie ogromne zyski sięgające 1000 proc. Po kilku latach rynek był nasycony (zresztą, w tym czasie Roman Kluska założył firmę Optimus). Dziś podstawowa działalność Ipaco koncentruje się wokół przemysłu odzieżowego firma szyje jednak ubrania nie na rynek polski, lecz dla znanych światowych marek, takich jak Hugo Boss czy Mariella Burani. Przez przypadek zajął się produkcją wody mineralnej. Na początku rozważał kupno domu wczasowego w Krynicy Górskiej, jednak na miejscu okazało się, że jest on w kiepskim stanie. W tym samym czasie burmistrz Krynicy pokazał mu sporej wielkości działkę i podszepnął pomysł postawienia tam rozlewni wody mineralnej. Tak powstała marka Multivita była później kojarzona z teleturniejem Koło Fortuny, w którym można było wygrać np. lodówkę pełną wody mineralnej. Po kilku latach i dużym sukcesie sprzedał fabrykę wody inwestując w inny biznes. Zbigniew Jakubas jest inwestorem wszechstronnym. Kilka razy angażował swój kapitał w branżę medialną. Założona przeze niego spółka joint venture Multico działała między innymi na rynku mediów. Pozytywnie wspomina zakup Kuriera Lubelskiego, na początku lat 90. było to jak bajka milion złotych zysków miesięcznie z samych ogłoszeń, na które dziennik miał praktycznie monopol. Prawdziwym wyzwaniem było wydawanie dziennika Życie Warszawy lubelski scenariusz nie zadziałał dla Warszawy, a poprzez zakup gazety wmieszał się, jak ocenia z perspektywy czasu, w sprawy polityczne. Po kilku latach sprzedał Życie Warszawy, jednak polityka znów dała o sobie znać przy wydawaniu pisma Sukces, które nabył w 2004 roku. Skandal wywołał tekst 84 Grupa Kapitałowa MULTICO Spółka z o.o., Ciasna 6, Warszawa

85 Manueli Gretkowskiej, w którym były zawarte nieprawdziwe informacje na temat prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Redakcja i dyrektor wydawniczy podjęli decyzję o usunięcie felietonu, jednak całe odium z tym związane spadło na właściciela tytułu. Biznes to nie tylko sukcesy, ale i porażki. Zbigniew Jakubas twierdzi, że popełnił dwa duże błędy jeden związany z nabyciem nieodpowiedniej spółki, drugi z zatrudnieniem nieodpowiedniego pracownika. Chodziło o poznańską firmę budowlaną Maxer wydawała się świetną inwestycją, jednak już po zakupie okazało się, że większość jej wyników z poprzednich lat była sfałszowana. Drugi błąd był bardzo trudny do uniknięcia. Gdy zatrudniał dyrektora finansowego Feroco, wydawał się on idealnym kandydatem na to miejsce młody, wykształcony człowiek. Jednak, jak się później okazało, był hazardzistą. Konsekwencją jego nierozsądnych decyzji na tzw. opcjach były ogromne straty spółki. Cóż, nie każdy interes to randka w ciemno uśmiecha się Zbigniew Jakubas. (Choć akurat Randka w ciemno najnowszy film wyprodukowany przez jedną z jego firm, New Century Arts, odniósł sukces.) Jak zarabiać, to dużo, jak tracić to z rozmachem... Porażce w firmie Maxera przeciwstawia inwestycję w Mennicę Polską S.A., którą uważa za swój największy sukces. Gdy zaczął kupować akcje spółki, wiele osób odradzało mu to, twierdząc, że nabywa po prostu taką większą kuźnię. Nie ukrywa radości, że intuicja nie zawiodła go, a Mennica Polska wyrosła na jedną z najlepszych mennic na świecie. Inny obszar w działalności biznesowej, który napawa Zbigniewa Jakubasa dumą, to branża kolejowa. Dostrzegł w niej miejsce dla siebie. Polski przemysł kolejowy ocenił jako niedokapitalizowany, w którym jest wiele do zrobienia. Problemem są nie tylko stare składy, ale także niedostosowanie pociągów do jakości torów kupowanie superszybkich pociągów wymaga bowiem wcześniejszego dostosowania do nich torów. Cieszy się, że poprzez spółkę NEWAG S.A. (dawniej Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego) może uczestniczyć w poprawianiu jakości komunikacji kolejowej w Polsce. O sobie mówi, że Newag to inwestycja w jego emeryturę, chociaż kupił tę spółkę w ciemno. Zazdrośni zaś twierdzą, że znane mu było powiedzenie cesarza Franciszka Józefa, że kto ma w głowie olej ten idzie na kolej. Decyzję o zakupie Newagu oparł na zaufaniu do ludzi, którzy wiedzieli, jak wyciągnąć firmę z dołka. Właśnie ci ludzie do dziś skutecznie zarządzają spółką, z sukcesem tworząc nowe polskie produkty, będące konkurencją również dla renomowanych firm zagranicznych, działających na krajowym rynku. Jak mówi, już nie może doczekać się momentu, w którym na tory wjedzie nowy skład zespolony produkowany przez Newag odpowiednik włoskiego Pendolino lub francuskiego TGV, najnowsza lokomotywa, o silnikach Caterpilara, własny tramwaj. Ułatwianie życia obywatelom nie ogranicza się u Zbigniewa Jakubasa do poprawiania jakości polskich kolei. Poprzez Mennicę Polską S.A., z którą związany jest mentalnie i sercem, pracuje też nad projektem chipowej karty zbliżeniowej, tzw. elektronicznej portmonetki. Ocenia, że pomysł elektronicznej portmonetki ma duże szanse powodzenia. Noszenie przy sobie pieniędzy w formie bilonu jest niewygodne, dlatego lekka karta będzie dobrą alternatywą. Co więcej, forma pre-paid ogranicza ryzyko straty pieniędzy nawet jeśli zgubimy kartę lub zostanie ona nam skradziona, to limitem straty będą środki na niej znajdujące się, czyli kilkadziesiąt złotych. Ważnym społecznie aspektem pomysłu jest możliwość kontrolowania przez rodziców wydatków swoich pociech (co może ochronić dzieci przed wydawaniem pieniędzy np. na narkotyki). Optymizmu na przyszłość Zbigniew Jakubas upatruje w zakresie inwestycji infrastrukturalnych wspartych środkami z Unii Europejskiej. Aktualnie jego spółki Energopol Południe i Feroco mają pełne portfele zamówień na inwestycje drogowo-kolejowe. Chociaż daleki jest od popierania interwencjonizmu państwowego w branżach, które nie mają szans na przetrwanie, to za zasadne uważa wsparcie rządu wszędzie tam gdzie można oczekiwać pozytywnych rezultatów. Rząd bowiem powinien stwarzać przyjazną atmosferę dla biznesu oraz dogodną sytuację w zakresie podatków i legislacji. Kilka lat temu, kosztem 65 mln zł, Zbigniew Jakubas postawił na warszawskim Żoliborzu apartamentowiec Multico Residence. Miejsce dla ludzi, którzy jak mówi są zamożni, cenią luksus, ale nie chcą mieć kłopotów z własnym domem. Z chwilą oddania apartamentowca do użytku luksus w tej branży, jak napisano w prasie, mierzony jest na jakubasy. Zachęcony sukcesem, poprzez swoją spółkę deweloperską Wartico-Inwest Sp. z o.o., wybudował w Warszawie osiedle na 450 apartamentów. Współpracownicy mówią o nim, że to człowiek kulturalny, z klasą, który jest wymagający, ale do drobnostek nie przywiązuje wagi. Sam Zbigniew Jakubas mówi często, że jak w firmie idzie wszystko dobrze, to jego tam nie ma, bo i po co? I absolutnie stosuje to w praktyce. A jest niezwykle zapracowanym człowiekiem, na kontakt z którym czasami należy poczekać przez kilka dni, nawet jeśli jest się pracownikiem na miejscu. W jego warszawskim biurze telefon dzwoni niemal bez przerwy, do tego umówione spotkania. Jednak były i wciąż są takie inwestycje, które dopilnować musi sam. Tak było z budową zakładów produkcyjnych Ipaco w Międzyrzecu Podlaskim, Multivita w Tyliczu czy apartamentowca Multico Residence w Warszawie. Sam, jak zachodziła konieczność, był projektantem jakiejś instalacji, nie tylko elektrycznej, sam nadzorował jej wykonanie i także sam musiał doradzać niekoniecznie fachowym pracownikom, jak to trzeba zrobić. Jego osobiste zaangażowanie budzi szacunek. To człowiek niezwykle konkretny, który nie dyskutuje, jeśli np. wydatek jest niezbędny, natychmiast podejmuje decyzję. Jedną z jego dewiz wtedy było mnie nie stać na długie budowanie. Od swoich rozmówców czy pracowników oczekuje bardzo dobrego przygotowania do spotkania. Żadnego ględzenia. To perfekcjonista, który nie znosi bylejakości, prowizorki, pajacowania czy picowania. Jak jest niezadowolony daje temu wyraz. W jaki sposób? Zwyczajnie, może nawet bardziej spokojnym niż zazwyczaj głosem. Lubi ludzi ambitnych, sprawnych, szybkich, umiejących znaleźć informację, uczciwych i lojalnych. Działa w gospodarce i preferuje politykę gospodarczą, ale bardziej gospodarkę niż politykę. Po wielu latach doświadczeń w biznesie dzieli się swoim doświadczeniem, wypowiada się na łamach biznesowej prasy, udziela wywiadów w programach gospodarczych telewizji Polsat czy TVN. Prasa jest mu przychylna chociaż czasami również krytyczna. Z godnością biznesmena wielkiego formatu przyjmuje słowa krytyki nie wikłając się w żadne polemiki. Jest niemal ulubieńcem młodzieży akademickiej, która ceni sobie jego jasne wyrażanie poglądów, interesujące, często niekonwencjonalne spojrzenie na sprawę i kreatywne myślenie. MULTICO czynnie uczestniczy w wielu inicjatywach gospodarczospołecznych, sponsorując szkoły, przedszkola, akcje charytatywne i inicjatywy społeczno-kulturalne. Zbigniew Jakubas aktywnie działa w ogólnopolskich organizacjach, takich jak: Związek Polskiego Przemysłu i Handlu, Izba Przemysłowo-Handlowa Inwestorów Zagranicznych, Klub Kapitału Polskiego, Klub Polskiej Rady Biznesu, Izba Gospodarcza Uzdrowiska Polskie go, Związek Kontroli Dystrybucji Prasy, Izba Wydawców Prasy, Konfederacja Pracodawców Polskich. Za odważne działania w biznesie i realizację inwestycji na szeroką skalę został uhonorowany w roku 2001 przez Polskie Towarzystwo Wspierania Przedsiębiorczości tytułem Tego, który zmienia polski przemysł. tel: +4822/ , fax: +4822/ , sekretariat@multico.pl, 85

86 BUSINESSMAN DWUDZIESTOLECIA JÓZEF WOJCIECHOWSKI Za wybitne osiągnięcia menedżerskie i wieloletni wkład w rozwój polskiej gospodarki. J ózef Wojciechowski, pasjonat i wizjoner biznesu, założyciel i główny udziałowiec odnoszącej sukcesy J.W. Construction Holding S.A. Na liście najbogatszych Polaków Forbesa w 2009 roku znalazł się na 10 miejscu. Właściciel KSP Polonia Warszawa SSA. Mimo wielu pól aktywności, najważniejszą część zawodowej kariery związał z działalnością deweloperską. Pierwszą firmę z tej branży prowadził na Florydzie. Zaczął od budowy ekonomicznych, w pełni wyposażonych, mniejszych mieszkań, po kilku latach rozszerzył działalność o budowę domów jednorodzinnych dla klasy średniej, aby wreszcie przeprowadzić się do Miami i zacząć stawiać rezydencje w Palm Beach. W ciągu kilkunastu lat wybudował i sprzedał w USA ponad mieszkań. Po 15 latach pobytu za granicą wrócił do kraju, by w 1993 roku założyć firmę J.W. Construction dzisiaj najpopularniejszego polskiego dewelopera. Firma wybudowała blisko 23 tysięcy mieszkań i 350 domów jednorodzinnych, stając się niekwestionowanym liderem w branży. Józef Wojciechowski, jako większościowy udziałowiec i Przewodniczący Rady Nadzorczej, kontroluje obecnie J.W. Construction Holding S.A., która wygenerowała w 2009 roku ponad 100 mln zysku netto. J.W. Construction Holding S.A. ze swoimi projektami obecna jest przede wszystkim w Warszawie, ale także w Łodzi, Gdyni, Katowicach oraz za granicą. Firma, oprócz realizowania projektów deweloperskich, zajmuje się także działalnością budowlaną, będąc generalnym wykonawcą większości swoich inwestycji. J.W. Construction jest również właścicielem i operatorem sieci Hoteli 500, na którą składają się hotele: w Zegrzu, Strykowie, Tarnowie Podgórnym, Czarnym Potoku oraz w Cieszynie. 4 czerwca 2007 roku spółka zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. W tegorocznym rankingu Pulsu Biznesu Jakość Relacji Inwestorskich zajęła wysokie, 12 miejsce, na 360 notowanych na GPW. Józef Wojciechowski Z wykształcenia ekonomista, absolwent Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Sopocie. Jednak w jego wypadku ważniejszy w biznesie okazał się silny charakter, przedsiębiorczość i wytrwałość w dążeniu do celów. Już na studiach rozwijał pierwsze własne przedsiębiorstwa, działające w sektorze budowlanym i gastronomicznym. Przebywając przez lata w Szwecji i USA, prowadził również tam własne firmy. Dzięki sukcesom realizowanych projektów zasłużył na miano nie tylko sprawnego, wyprzedzającego pomysłami konkurencję biznesmena, ale także charyzmatycznego menedżera będącego, jak mówią o nim pracownicy, mistrzem motywacji. J.W Construction, dzięki doświadczeniu Józefa Wojciechowskiego wyniesionemu z amerykańskiego rynku, wielokrotnie wprowadzała rozwiązania, które potem naśladowała konkurencja. Jednym z przykładów jest wprowadzona po raz pierwszy kilka lat temu oferta mieszkań pod klucz, która stała się standardem w ofertach innych deweloperów. W kwietniu 2010 roku J.W. Construction wprowadziła autorski, limitowany program sprzedaży mieszkań. Umożliwia on klientowi, na początek, wynajem lokalu od dewelopera, aby w okresie do 1,5 roku mógł on zdecydować się na jego zakup. Józef Wojciechowski nie tylko zbudował firmę, ale nadal jest motorem działań mających na celu stałe budowanie wartości oraz sprawne funkcjonowanie J.W. Construction na przestrzeni długich lat. W 2009 roku Spółka rozpoczęła budowę pierwszego biurowca w Warszawie, która związana jest z dywersyfikacją ryzyka poprzez wprowadzenie do oferty powierzchni komercyjnych. Spółka planuje rozpoczęcie kolejnych inwestycji komercyjnych w Warszawie i w Szczecinie. J.W. Construction przygotowuje również ciekawą ofertę domów jednorodzinnych. 86 J.W. Construcion Holding S.A., ul. Radzymińska Ząbki k/warszawy

87 W przypadku Józefa Wojciechowskiego trudno nie wspomnieć o sporcie. Zawsze prowadził aktywny styl życia, codziennie trenuje tenis ziemny, gra w golfa, jednak jego prawdziwą pasją stała się piłka nożna. Twierdzi, że dopiero jako właściciel KSP Polonia Warszawa SSA zrozumiał, jak wielkie emocje mogą towarzyszyć tej dyscyplinie oraz to, że dwa plus dwa nie zawsze daje cztery. Obecny na niemal każdym meczu, walczy nie tylko o pozycję Klubu w tabeli, ale również o nowy stadion, który służyłby zarówno Polonii, jak i miastu. Józef Wojciechowski jest członkiem wielu organizacji, osobą wielokrotnie nagradzaną za osiągnięcia biznesowe i działalność filantropijną. Otrzymał m.in. Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi od Prezydenta RP za wkład w rozwój branży budowlanej i rynku mieszkaniowego. Posiada także tytuł Businessmana Roku przyznany przez Polski Klubu Biznesu, tytuł Lidera Polskiego Biznesu przyznany przez Business Centre Club oraz Medal Otwartego Serca. 87

88 BUSINESSMAN DWUDZIESTOLECIA MAREK MIKUŚKIEWICZ Za wybitne osiągnięcia menedżerskie i wieloletni wkład w rozwój polskiej gospodarki. Najdalej zajdzie ten człowiek, który wie, dokąd idzie mawiał Napoleon Bonaparte. Prezes firmy MarcPol, Pan Marek Mikuśkiewicz zawsze wiedział, dokąd zmierza i dokąd chce doprowadzić firmę oraz ludzi w niej pracujących. Zbudował stabilne polskie przedsiębiorstwo, skupiające wokół siebie najlepszą załogę, najlepszych partnerów i najlepszych producentów. Firmie przyświeca hasło Popieraj swoje i zawsze promuje polskie produkty. Potwierdzeniem wybitnych osiągnięć firmy MarcPol dla rozwoju polskiego handlu są liczne nagrody oraz tytuły przyznane sieci handlowej MarcPol oraz Prezesowi Markowi Mikuśkiewiczowi, stawiające jego sylwetkę w czołówce polskich biznesmenów, a firmę MarcPol na pierwszym miejscu w rankingu polskich sieci handlowych: Rok 1990 tytuł Biznesmen Roku dla Marka Mikuśkiewicza; Rok 1991 Nagroda Specjalna Business Centre Club dla Marka Mikuśkiewicza; Najlepsza firma 1991 roku ; Najbardziej dynamiczna firma 1991 roku Rok 1992 Srebrny As za dynamiczny rozwój sieci supermarketów; I miejsce w Wielkim Konkursie Konsumenckim; I miejsce w konkursie Mój sklep ; Rok 1994 nagroda za wybitne osiągnięcia w dziedzinie współpracy handlowej z Federacją Rosyjską; Rok 1995 nagroda za sukcesy w handlu przyznana przez Warszawską Radę Gospodarczą; Rok 1996 Złoty As, za najwyższą jakość, solidność i rzetelność w biznesie; Rok 1997 Nagroda im. S. Wokulskiego dla Marka Mikuśkiewicza, przyznana za zasługi dla rozwoju polskiego handlu; Oskar w konkursie Expressu Wieczornego Najlepsze w Warszawie, Najlepsze na Mazowszu ; Rok 1999 II miejsce w kategorii Centra Handlowe w Wielkim Konkursie Expressu Wieczornego; Rok 2003 Tytuł Firma Roku przyznany przez Polski Klub Biznesu; Rok 2004 Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu; Tytuł Businessman 15-lecia III Rzeczypospolitej ; Rok 2005 Srebrny Medal Akademii Polskiego Sukcesu dla Prezes Iwony Zaruckiej; Nagroda Specjalna Kapituły Orła Agrobiznesu; Rok 2006 Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu; Marek Mikuśkiewicz Rok 2007 Nagroda Krzesło Prezesa dla najlepszego Reklamodawcy Roku 2006 w TVP3. 88 MarcPol S.A., ul. Poniatowskiego 2, Łomianki (Siedziba Zarządu)

89 MarcPol nigdy nie odmawia pomocy. Wspiera wiele cennych, choć mało nagłośnionych w mediach, ale za to bardzo ważnych społecznie inicjatyw. MarcPol jest w ścisłej czołówce firm współorganizujących lokalne akcje na terenie Warszawy i województwa mazowieckiego. Umie dzielić się z innymi. Szczególnie mocno angażuje się w pomoc instytucjom, które opiekują się dziećmi. Wspiera domy dziecka i ośrodki szkolnowychowawcze, przekazując żywność i środki finansowe. MarcPol wspiera polski sport. Firma była sponsorem klubu Polonia Warszawa i klubu piłkarskiego Legia Warszawa. Prezes Marek Mikuśkiewicz zawsze aktywnie wspiera wiele organizacji charytatywnych, instytucji non profit, stowarzyszeń i społecznych inicjatyw; wspiera Fundację Polsat, Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy i Fundację Porozumienie bez Barier. Firma była dwukrotnie współorganizatorem wizyty Papieża Jana Pawła II. MarcPol jest mecenasem kultury narodowej, współfinansując Festiwal Ignacego Paderewskiego. Pat Cox wręczając prezesowi Markowi Mikuśkiewiczowi nagrodę Businessman Piętnastolecia powiedział: Tacy ludzie jak Pan budują wielkość Polski w Europie i w świecie! Takie słowa zobowiązują, dlatego w swoich działaniach Firma MarcPol stale dąży do perfekcji. Prezes wymaga od siebie i swoich pracowników bardzo wiele, a to może oznaczać tylko jedno profesjonalizm! 89

90 BUSINESSMAN DWUDZIESTOLECIA ANDRZEJ WODZYŃSKI Za wybitne osiągnięcia menedżerskie i wieloletni wkład w rozwój polskiej gospodarki. ANDRZEJ WODZYŃSKI rozpoczął swoją karierę zawodową w 1972 roku w Zespole Zakładów Płytek Ceramicznych Opoczno. Stanowiska, jakie tam zajmował, między innymi mistrza wydziału piecowni, wydziału gazogeneratorów, kierownika wydziału szkliwierni, przemiałowni szkliw, przygotowania past do sitodruku, pozwoliły mu szerzej spojrzeć na sprawy związane z branżą i z produkcją płytek ceramicznych. Szerokie spektrum doświadczeń, ciężka praca i spotkanie Zygmunta Kaźmierskiego zaowocowały rozpoczęciem prywatnej działalności w Bartochowie, w 1983 roku. Były to ciężkie czasy, pomimo tego, że istniał rynek, brakowało maszyn, surowców, części zamiennych. W Polsce nie było odpowiedniej technologii, trzeba było ją tworzyć z dostępnych środków. Olbrzymi nakład pracy i zaangażowanie okazały się strzałem w dziesiątkę. Szybki rozwój doprowadził do przeniesienia firmy, w 1988 roku, do Tubądzina, gdzie zastosowano takie maszyny i technologie, jakich nigdzie nie można było kupić. Dzięki temu to właśnie w Tubądzinie Andrzej Wodzyński powstał pierwszy w Polsce piec pasażowy dwupoziomowy, działający w przeciwprądzie i unikatowy piec rolkowy (do tej pory produkujący płytki ceramiczne). W 1993 roku Andrzej Wodzyński zyskał zaufanie Banku Światowego, który udzielił Ceramice Tubądzin ogromnego kredytu. Dzięki temu zakupiono pierwszą w Polsce, i jedną z pierwszych na świecie, nowoczesną linię do produkcji płytek w technologii monoporozy. Jej zastosowanie pozwoliło uplasować Ceramikę Tubądzin w czołówce polskich producentów. Rynek stawał się coraz bardziej wymagający, a konkurencja coraz silniejsza. W związku z tym w Ceramice Tubądzin zaczęto myśleć o uzupełnieniu oferty. W 1996 roku powstało tu profesjonalne studio i wydział vetrozy linii zdobienia płytek. Poszerzyło to znacznie ofertę i dało możliwość tworzenia unikatowych i pełnych kolekcji. Bardzo dobry okres został jednak przyćmiony przez tragedię w 1995 roku w wypadku zginął Zygmunt Kaźmierski. Zapotrzebowanie na nowe płytki przerosło najśmielsze oczekiwania. W 1997 roku została uruchomiona druga linia w technice monoporozy! Obserwując rynek i zmieniające się potrzeby klientów podjęto decyzję o wprowadzeniu do oferty Ceramiki Tubądzin płytki podłogowej. Niestety niewystarczająca infrastruktura i brak zrozumienia ze strony ówczesnych władz nie pozwoliły uruchomić kolejnej linii w Tubądzinie. Pomimo trudności znaleziono miejsce w Ozorkowie, gdzie w 2000 roku uruchomiono jedną z najnowocześniejszych fabryk w Polsce. Od tej pory Grupa Tubądzin mogła proponować klientom kompletną ofertę. W 2002 roku uruchomiono w Ozorkowie kolejną linię i kolejny wydział vetrozy. Poszukiwanie nowych rozwiązań i dążenie do spełniania oczekiwań klientów zaowocowało, w 2005 roku, uruchomieniem III linii produkcyj- Ceramika Tubądzin II w Ozorkowie 90 Tubądzin Management Group Sp. z.o.o., Cedrowice-Parcela 11, Ozorków

91 nej w Ozorkowie, przygotowanej do produkcji większych formatów 33,3 x 60 i 45 x 45 cm. W 2007 roku ruszyła kolejna linia w Tubądzinie. W kwietniu 2008 roku Grupa Tubądzin kupiła niemieckiego producenta firmę Korzilius i tym samym poszerzyła swoją ofertę o płytki elewacyjne i klinkierowe. W maju 2008 r. uruchomione zostało, pierwsze w branży, Centrum Logistyczne w Cedrowicach. Grupa Tubądzin pod kierownictwem Andrzeja Wodzyńskiego jest jednym z największych i najchętniej wybieranych producentów płytek ceramicznych w Polsce. Jednym z najistotniejszych elementów działania Andrzeja Wodzyńskiego jest, poza produkcją płytek, działalność na rzecz aktywizacji regionu i pomoc najbardziej potrzebującym. Wspiera kulturę m.in.: Muzeum Wnętrz Dworskich, aktywnie angażuje się w promocję sportu konnego. W latach w Tubądzinie odbywał się Championat Jeździecki. Niestety zmieniające się przepisy prawne spowodowały, że impreza przestała być organizowana. Niemniej jednak Tubądzin nadal promuje sporty konne, będąc jednym ze sponsorów Festiwalu Jeździeckiego w Gajewnikach. Kolejną, obok jeździectwa, pasją Andrzeja Wodzyńskiego, jest myślistwo uprawiane według przekonania, że etyczny myśliwy dba o zwierzęta, wspiera introdukcję, dokarmianie i zwiększanie populacji, a strzela tylko do tego, co zagraża dalszej hodowli. Jazda konna nie jest jedynym sportem, który uprawia. Zimą, wraz z całą rodziną, doskonali na stokach swoje umiejętności narciarskie. Jest miłośnikiem motocykli chopperów. Andrzej Wodzyński nie tylko wie jak osiągnąć sukces, ale wie również jak zaszczepić swoje zaangażowanie i entuzjazm pracownikom. Obok wiedzy i doświadczenia ma cechy lidera. Swoją pozycję zbudował na szacunku i zrozumieniu, którymi obdarza osoby znajdujące się w jego otoczeniu. Jest nie tylko biznesmenem, ale przede wszystkim człowiekiem godnym zaufania. Tubądzin Management Group Cedrowice W Grupie Tubądzin, zatrudniającej ponad 1000 osób, potrafił stworzyć atmosferę rodzinną opartą na uniwersalnych wartościach, dbając nie tylko o pracowników, ale również o ich najbliższych. Potrafi dzielić się sukcesem i efektami swojej pracy z innymi, w tym z najbardziej potrzebującymi. Jego społeczne działania i bezinteresowna pomoc wynikają z potrzeby serca i są szeroko znane w domach dziecka, przedszkolach, ośrodkach hipotera pii, fundacjach. Prywatnie Andrzej Wodzyński jest szczęśliwym mężem i ojcem trójki dzieci. Ceramika Tubądzin II w Ozorkowie 91

92 BUSINESSMAN DWUDZIESTOLECIA ADAM RADAŚ Za wybitne osiągnięcia menedżerskie i wieloletni wkład w rozwój polskiej gospodarki. A dam Radaś, założyciel i współwłaściciel firmy PAULA, twórca innowacyjnej technologii suszenia mikrofalowo-próżniowego MIRVAC, autor licznych patentów z dziedziny produkcji żywności. Miłośnik żeglarstwa, podróży, wielbiciel dobrego filmu i książki. Pasjonat zdrowego odżywiania. Z wykształcenia technolog żywności, absolwent Akademii Rolniczej w Poznaniu. Rozpoczynał swój biznes prawie 30 lat temu, obecnie posiada firmę PAULA, należącą do najbardziej innowacyjnych przedsiębiorstw na świecie w dziedzinie przetwórstwa i produkcji żywności. Opracowana przez niego nowatorska technologia suszenia mikrofalowopróżniowego MIRVAC budzi uznanie największych światowych koncernów. Po studiach pracował w państwowych zakładach spożywczych. Dopiero w 1982 r. mógł rozpocząć własną działalność biznesową. Wykorzystał doświadczenie zdobyte Adam Radaś w branży mleczarskiej do produkcji suszonego koncentratu z buraka, który znalazł zastosowanie, w popularnym do tej pory, barszczu czerwonym w proszku. Pracując nad technologią suszenia rozpyłowego koncentratów owoców i warzyw, Adam Radaś zaprosił do współpracy wybitnych polskich naukowców. Po 1,5 roku doświadczeń i badań technologia była gotowa, a zwieńczeniem prac nad nią było wspólne otrzymanie m.in. patentu na produkcję z hydrolizatów białkowych. Suszenie metodą rozpyłową płynnych koncentratów owoców i warzyw, do sypkiego proszku, łatwo rozpuszczalnego w wodzie, stanowiło wówczas prawdziwy przełom w branży spożywczej. W 1996 r. na rynku polskim zaczęły dominować największe światowe koncerny spożywcze, takie jak Nestle czy Unilever. Właściciel polskiej firmy PAULA zaproponował im suszony koncentrat z buraka czerwonego, w niezwykle atrakcyjnej cenie. Zadecydowały czynniki ekonomiczne, koncerny przez kilka miesięcy badały jakość oferowanego produktu. Po roku wpłynęło pierwsze zamówienie PAULA mogła rozpocząć produkcję na skalę przemysłową. Firma PAULA rozwijała dynamicznie swoje portfolio produktowe, kładąc nacisk na wysoką jakość oferowanych produktów, budowanie zaufania kontrahentów i umiejętność szybkiego dostosowania do potrzeb rynku. Szybko, z lokalnej firmy, PAULA wyrosła na czołowego partnera światowych producentów żywności. Intensywny rozwój rynku produktów funkcjonalnych i prozdrowotnych zainspirował Adama Radasia do rozpoczęcia prac nad produkcją naturalnych przekąsek z suszonych owoców i warzyw w formie chipsów. Bez dodatku tłuszczu, soli, cukrów, sztucznych barwników i konserwantów. Nowy produkt wymagał ogromnej pracy w przypadku dodatków do produktów instant chodziło o to, aby jak najszybciej wchłaniały wodę, zaś w przypadku chipsów z warzyw i owoców należało jak najdłużej utrzymać je w postaci suchej i chrupiącej. Po kilku latach badań i eksperymentów Adam Radaś opracował własną technologię suszenia mikrofalowo-próżniowego MIRVAC. Badania przeprowadzone przez Katedrę Biotechnologii i Mikrobiologii Żywności Akademii Rolniczej w Poznaniu wykazały, że technologia MIR- VAC nie niszczy cennych składników odżywczych i jest jedną z najnowocześniejszych na świecie. Otwiera możliwości produkcji i eksportu żywności o wysokiej wartości odżywczej i zdefiniowanej aktywności prozdrowotnej, daje nowe perspektywy dla całej branży owocowo-warzywnej. Produkty wytwarzane technologią MIRVAC mają najwyższą jakość, zachowują niemalże wszystkie wyjściowe poziomy składników odżywczych zawartych w świeżych owocach i warzywach. Technologia MIRVAC stosowana w firmie PAULA została sprawdzona w skali wielkoprzemysłowej, należy do technologii przebadanych i technicznie dopracowanych. Paula zainwestowała w nowy zakład, w 2005 r. uruchomiła produkcję naturalnych przekąsek owocowo-warzywnych w formie chipsów. Przekąski z PAULI za granicą można znaleźć na półkach sklepów w Norwegii, Finlandii, Szwajcarii, Holandii, Szwecji, Anglii, Irlandii, czy Szkocji. 92 Firma Produkcyjno-Handlowa PAULA, ul. Łódzka 145A, Kalisz

93 Opracowana przez Adama Radasia nowatorska technologia suszenia mikrofalowo-próżniowego MIRVAC budzi uznanie największych światowych koncernów. Pierwsze dostawy pojechały także do USA, Japonii i Brazylii. Jednocześnie Paula zdecydowała się na promocję własnego brandu Crispy natural. Rozpoczęła budowę sieci dystrybucji, gdyż sprzedaż innowacyjnych produktów pod obcymi markami uznała za marnowanie własnego potencjału. Już niedługo przekąski owocowe i warzywne Crispy będą dostępne w całej Polsce, a następnie za granicą. Potężny rynek dla swoich produktów Adam Radaś widzi także na wschodzie Europy, głównie w Rosji. Przygotowuje więc wyroby specjalnie adresowane na ten rynek, np. kostkę jabłka oblaną czekoladą, suszoną borówkę amerykańską, czy czarną porzeczkę w czekoladzie. Zamierzał nawet wybudować fabrykę na Ukrainie, ale przeszkodził w tym kryzys. Obecnie założyciel firmy PAULA pracuje nad produktami, które zrewolucjonizują branżę spożywczą i dadzą firmie przewagę na rynku produktów funkcjonalnych. Koncentruje się na produktach, które mają być nie tylko smaczne, ale równocześnie powinny pełnić funkcje prozdrowotne. Tel.: , Fax: , paula@paula.com.pl, crispy@crispy.pl 93

94 FIRMA DWUDZIESTOLECIA INSTYTUT FIZJOLOGII I PATOLOGII SŁUCHU prof. dr hab. n. med. Henryk Skarżyński, Dyrektor Instytutu FiPS Za odwagę i skuteczność w realizacji wizji zbudowania w Polsce placówki służby zdrowia na najwyższym światowym poziomie. Instytut Fizjologii i Patologii Słuchu powstał w 1996 roku i jest wiodącą w skali międzynarodowej jednostką kliniczną, naukową i szkoleniową, której statutowym zadaniem jest kompleksowa opieka nad osobami zzaburzeniami słuchu, głosu, mowy, równowagi, schorzeniami górnych dróg oddechowych, gardła i krtani oraz prowadzenie badań naukowych i wdrażanie ich wyników do praktyki klinicznej. Inspiratorem utworzenia Instytutu, jego głównym organizatorem i dyrektorem jest prof. dr hab. n. med. Henryk Skarżyński. Instytut ma ogromne doświadczenie w realizacji usług medycznych. W ramach hospitalizacji przyjmowanych jest rocznie ponad pacjentów oraz wykonywanych jest ponad procedur operacyjnych. Dziennie przeprowadzanych jest około operacji. Od 7 lat wykonuje się tu najwięcej w świecie operacji poprawiających słuch. Otolaryngolodzy, audiolodzy, foniatrzy oraz logopedzi, surdopedagodzy, surdopsycholodzy, inżynierowie kliniczni i technicy pracujący w Instytucie udzielają rocznie ponad konsultacji. Jedną z najważniejszych jednostek Instytutu jest Międzynarodowe Centrum Słuchu Henryk Skarżyński i Mowy, w którym prowadzona jest główna działalność naukowa, dydaktyczna i kliniczna. Instytut posiada również ośrodki filialne w: Ciechocinku, Krakowie, Łebie i Radomiu oraz ośrodki współpracujące w: Katowicach, Olsztynie, Rzeszowie, Szczecinie i Gdańsku. W Instytucie działają jednostki kliniczne i naukowo-dydaktyczne, w tym kilka z nich jest unikalnych w skali międzynarodowej. Klinika Oto-Ryno-Laryngochirurgii zajmuje się wysokospecjalistycznym leczeniem chirurgicznym schorzeń uszu, nosa, zatok przynosowych, gardła i krtani. Jednostka dysponuje gabinetami diagnostycznymi i salami operacyjnymi wyposażonymi w sprzęt na najwyższym światowym poziomie, w tym do chirurgii nawigowanej obrazem, a pacjent ma zapewnione komfortowe warunki na oddziale pooperacyjnym i w szpitalu. Klinika Audiologii i Foniatrii zajmuje się diagnostyką i leczeniem zaburzeń słuchu u dorosłych i dzieci. W ramach Kliniki działa Poradnia Genetyki Niedosłuchu oraz Pracownia Badań Molekularnych Niedosłuchu, oferując poradnictwo genetyczne osobom z izolowanymi zaburzeniami słuchu lub zespołami wad. Zespół Kliniki zajmuje się również profilaktyką, diagnostyką, leczeniem i rehabilitacją zaburzeń głosu i mowy. Oferuje szeroki zakres usług w zakresie rehabilitacji głosu, obejmujący techniki manualne, stymulację słuchową kontroli głosu i mowy, fizykoterapię, oraz zabiegi fonochirurgiczne z wykorzystaniem klasycznych technik oraz lasera CO 2. W Klinice prowadzone są zajęcia terapeutyczne dla dzieci z dysleksją, z zaburzeniami płynności mowy i zaburzeniami głosu. Osoby jąkające się mogą skorzystać z terapii z zastosowaniem Cyfrowego Korektora Mowy. Klinika Szumów Usznych zapewnia kompleksową opiekę pacjentom z szumem usznym i nadwrażliwością słuchową. Główną metodą leczenia szumów usznych stosowaną w Klinice jest metoda habituacji (TRT) poszerzona i uzupełniona o nowoczesne terapie psychologiczne (np. aktywną terapię dźwiękową, muzykoterapię, terapie relaksacyjne, psychoterapię, terapie ruchowe oraz indywidualną opiekę psychologiczną). W uzasadnionych przypadkach zalecane jest leczenie farmakologiczne lub operacyjne. Od lat w Klinice prowadzone są badania naukowe z zakresu epidemiologii, patofizjologii, diagnostyki i terapii szumów usznych oraz nadwrażliwości słuchowej. Pod jej opieką znajduje się największa w kraju i jedna z największych na świecie, ponaddwudziestotysięczna grupa pacjentów z szumami usznymi. Klinika Rehabilitacji oferuje osobom z uszkodzeniami słuchu całościową diagnozę (audiologiczną, logopedyczną, pedagogiczną oraz psychologiczną) oraz rehabilitację. Jednym z ważniejszych osiągnięć zespołu Kliniki jest realizacja idei Domowej Kliniki Rehabilitacji (DKR). DKR wspiera rodziców w trudnej roli wychowawców dziecka z wadą słuchu i mowy w celu zwiększenia efektywności rehabilitacji oraz ograniczenia kosztów opieki medycznej. 94 Zakład Implantów i Percepcji Słuchowej otacza wszechstronną opieką pacjentów z implantami słuchowymi. Wykonywane są tu badania subiektywne i obiektywne słuchu elektrycznego oraz dopasowy- Międzynarodowe Centrum Słuchu i Mowy Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu ul. Mokra 17, Kajetany, Nadarzyn

95 wany jest system implantu ślimakowego. W Zakładzie prowadzone są konsultacje dla pacjentów kwalifikowanych do operacji wszczepienia implantu oraz zajęcia rehabilitacyjne. W 2007 r. zespół uruchomił pierwszy w świecie system zdalnego ustawiania implantu ślimakowego za pośrednictwem Internetu Telefitting. Wkrótce obok Międzynarodowego Centrum Słuchu i Mowy w Kajetanach powstanie Światowe Centrum Leczenia Częściowej Głuchoty (World Partial Deafness Center). Zakład Audiologii Eksperymentalnej zajmuje się badaniami dotyczącymi fizjologii i patologii układu słuchowego z wykorzystaniem nieinwazyjnych pomiarów elektrofizjologicznych oraz badaniami akustycznymi. Najnowsze osiągnięcia naukowe Zakładu są wdrażane do codziennej praktyki klinicznej. Zakład Epidemiologii i Badań Przesiewowych prowadzi i nadzoruje badania epidemiologiczne zaburzeń słuchu, głosu i mowy, część z nich w ścisłej współpracy z systemem oświatowym, oraz zajmuje się propagowaniem zachowań prozdrowotnych w zakresie słuchu i mowy. W ramach Zakładu funkcjonuje Pracownia Centralnych Zaburzeń Słuchu, gdzie prowadzone są prace badawcze nad funkcjonowaniem ośrodkowej części układu słuchowego. Zakład przygotowuje badania przesiewowe w wybranych regionach Europy w celu wyrównania szans najmłodszego pokolenia naszego kontynentu oraz w różnych regionach świata pod kątem wczesnego wykrywania zaburzeń słuchu, głosu, mowy i wzroku. Będzie to najnowocześniejszy, wyposażony w unikalną aparaturę medyczną szpital z ogromnym zapleczem dydaktycznym, naukowym i wdrożeniowym, szkolący specjalistów z całego świata, wyznaczający nowe kierunki badań naukowych w dziedzinach wiedzy związanych z terapią zaburzeń słuchu, głosu i mowy. Naukowe Centrum Obrazowania Biomedycznego to pierwsza tego rodzaju placówka naukowa, dydaktyczna i kliniczna w Polsce, której celem jest rozwój i upowszechnianie nieinwazyjnych metod diagnostyki obrazowej. Naukowcy z Instytutu prowadzą badania dotyczące funkcji układu słuchowego w celu stworzenia map aktywacyjnych mózgu człowieka ze szczególnym uwzględnieniem kory słuchowej, badania czynności układów neuronalnych warunkujących mowę (zmiany plastyczne powstające podczas uczenia się nowych języków, badanie osób dwujęzycznych, osób posługujących się językiem migowym, osób niesłyszących). fmri funkcjonalny rezonans magnetyczny ma także zastosowanie w badaniach odmienności funkcjonowania kory mózgu u osób niesłyszących ze szczególnym uwzględnieniem wyników operacji przywracających słyszenie. W ramach Klinik i Zakładów działają specjalistyczne poradnie i pracownie. Pracownia Diagnostyki Zaburzeń Snu zajmuje się diagnostyką i leczeniem bezdechu sennego. Poradnia Otoneurologiczna prowadzi diagnostykę i terapię zawrotów głowy i zaburzeń równowagi. Dysponuje nowoczesnym sprzętem diagnostycznym: zestawem do elektro- i wideonystagmografii oraz jedynym w kraju urządzeniem najnowszej generacji do złożonej oceny funkcji układu równowagi i do rehabilitacji zaburzeń równowagi komputerowym posturografem dynamicznym. Pracownia Anatomii i Patomorfologii Klinicznej Głowy i Szyi jest unikatowa w skali międzynarodowej, służy do prowadzenia ćwiczeń technik operacyjnych. Uczący się mają możliwość obserwowania bloku operacyjnego podczas transmisji na żywo i powtarzania ruchów operatora w warunkach laboratoryjnych. W Instytucie jest również multimedialne centrum konferencyjne, wyposażone w aparat do trójwymiarowej projekcji śródoperacyjnego obrazu z sali operacyjnej, połączone z salami konferencyjnymi w ośrodkach filialnych Instytutu i współpracujących z nim jednostkach w kraju i za granicą. tel. (22) , fax: (22) ; mail: sekretariat@ifps.org.pl 95

96 FIRMA DWUDZIESTOLECIA J.W. CONSTRUCTION Holding S.A. Józef Wojciechowski, Prezes Rady Nadzorczej Za dynamiczny rozwój przedsiębiorstwa i znaczący wkład w przyspieszenie tempa budownictwa mieszkaniowego w Polsce. J.W. Construction Holding S.A. to najpopularniejszy polski deweloper mieszkaniowy, obecny przede wszystkim w Warszawie, ale także w Łodzi, Gdyni, Katowicach oraz za granicą. Firma, oprócz realizowania projektów deweloperskich, zajmuje się także działalnością budowlaną, będąc generalnym wykonawcą większości swoich inwestycji. J.W. Construction jest również właścicielem i operatorem sieci Hoteli 500, na którą składają się hotele: w Zegrzu, Strykowie, Tarnowie Podgórnym, Czarnym Potoku oraz w Cieszynie. 4 czerwca 2007 r. spółka zadebiutowała na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. Poziom wypracowanego zysku brutto ze sprzedaży w 2009 roku to 185,3 mln zł. Historia i doświadczenie J.W. Construction Holding S.A. jest prawnym następcą spółki Towarzystwo Budownictwa Mieszkaniowego Batory Sp. z o.o., która powstała w 1994r. Jednak założyciel spółki i jej główny właściciel, Józef Wojciechowski, funkcjonował przez wiele lat w branży budowlanej na amerykańskim rynku. Pierwszą firmę prowadził na Florydzie. Zaczął od budowy w pełni wyposażonych, mniejszych mieszkań, po kilku latach rozszerzył Józef Wojciechowski działalność o budowę domów jednorodzinnych dla klasy średniej, aby wreszcie przeprowadzić się do Miami i zacząć stawiać rezydencje w Palm Beach. W ciągu kilkunastu lat wybudował i sprzedał w USA ponad mieszkań. Po 15 latach pobytu za granicą wrócił do kraju, by założyć firmę J.W. Construction która jest dzisiaj najpopularniejszym polskim deweloperem. Pierwszym projektem mieszkaniowym Spółki była inwestycja w Ząbkach, a pierwszym zrealizowanym obiektem rekreacyjnym Hotel 500 w Zegrzu. Łączna liczba mieszkań i domów jednorodzinnych w zakończonych oraz aktualnie realizowanych projektach firmy obejmuje łącznie ponad 23 tysięcy mieszkań i 350 domów jednorodzinnych. Pod nazwą J.W. Construction Holding S.A. firma działa od 2001 roku. Construction wprowadziła z kolei autorski, limitowany program sprzedaży mieszkań. Umożliwia on klientowi początkowo wynajem lokalu od dewelopera, a w okresie do 1,5 roku może zdecydować się na jego zakup. W zależności od momentu podjęcia przez klienta decyzji o wykupie wynajmowanego mieszkania, deweloper proponuje odpowiednio wysoki bonus cenowy stanowiący zwrot poniesionego kosztu najmu. Program ten spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. J.W. Construction wiele uwagi poświęca systemowi zarządzania firmą, sposobom i standardom pracy kadry. Normy, według których działa spółka, są zgodne z wytycznymi ISO 9001:2001. Ten certyfikat został wdrożony jeszcze w 2003 roku, a jego przyznanie znajduje swoje praktyczne odzwierciedlenie w znacznie lepszej obsłudze klientów i jakości oferowanych mieszkań. Jako jedna z niewielu firm z branży deweloperskiej w Polsce, J.W. Construction wdrożył system wspomagający kompleksowe funkcjonowanie holdingu znany na całym świecie system SAP. W spółce powołano stanowisko pełnomocnika ds. zarządzania jakością, który monitoruje zgodność przebiegu procesów wewnętrznych z normami systemów. Ponadto raz do roku przeprowadzany jest w Spółce niezależny audyt jakościowy. Nowe kierunki działania Spółka systematycznie rozszerza swoją działalność. W 2009 roku rozpoczęła budowę pierwszego biurowca w Warszawie, mając na uwadze m.in. dywersyfikacje ryzyka poprzez wprowadzenie do oferty powierzchni komercyjnych. Spółka planuje rozpoczęcie kolejnych inwestycji komercyjnych w Warszawie i w Szczecinie. J.W. Construction przygotowuje również ciekawą ofertę domów jednorodzinnych w Ożarowie Mazowieckim. Ten przyszłościowy segment budownictwa skierowany będzie do osób, które już miały swoje pierwsze mieszkanie, a po paru latach chcą czegoś nowego. Szukają domów w niewysokiej cenie, z możliwością własnej aranżacji. J.W. Construction Holding S.A. prowadzi także działania akwizycyjne spółek z branży ogólnobudowlanej, wielobranżowej, w tym drogowej, w celu rozszerzenia i wzmocnienia potencjału wykonawczego spółki Innowacyjność i jakość J.W. Construction wielokrotnie wprowadzała rozwiązania, które potem naśladowała konkurencja. Przykładem jest wprowadzona po raz pierwszy kilka lat temu oferta mieszkań pod klucz, która stała się standardem w ofertach innych deweloperów. W kwietniu 2010 roku J.W. Zamieszkaj, potem kup. Przykładowe wnętrze dostępne w ramach innowacyjnego programu sprzedaży. J.W. Construcion Holding S.A., ul. Radzymińska Ząbki k/warszawy

97 Nagrody i wyróżnienia Ludwinowska Aleja to 17 kameralnych domów dwukondygnacyjnych w zabudowie bliźniaczej. Osiedle znajduje się w Pyrach, na terenie dzielnicy Ursynów. Firma od lat jest na Liście 500 firm stanowiących czołówkę polskiego biznesu, prowadzonej przez redakcję dziennika Rzeczpospolita i tygodnika Polityka. W 2009r. zajęła I miejsce w kategorii Usługi Deweloperskie w Konkursie Mazowiecka Firma Roku pod Honorowym Patronatem Adama Struzika, Marszałka Województwa Mazowieckiego. Znalazła się również wśród laureatów rankingu magazynu Home & Market, prezentującego 100 najdynamiczniejszych Lokomotyw Polskiej Gospodarki. W 2009 roku Business Center Club przyznał spółce Szósty Diament do Statuetki Lider Polskiego Biznesu. W 2008 roku J.W. Construction Holding S.A. w rankingu Newsweeka i A.T. Kearney znalazła się wśród 100 najcenniejszych firm oraz wśród 100 największych polskich przedsiębiorstw w rankingu redakcji Polityka. W 2009 roku spółka znalazła się w gronie laureatów konkursu Jakość Roku organizowanego pod patronatem Dziennika Gazety Prawnej. Jako spółka notowana na GPW, doceniona została również w 2010 roku za prowadzone działania w ramach relacji inwestorskich. W rankingu Pulsu Biznesu Jakość Relacji Inwestorskich spółka zajęła wysokie, 12 miejsce, na 360 firm notowanych na GPW. Spółka dokłada wszelkich starań, aby być godnym zaufania partnerem. Potwierdzeniem wiodącej pozycji firmy są nagrody, wyróżnienia i certyfikaty przyznane przez grona eksperckie, klientów, organizacje branżowe i media. Górczewska Park. Osiedle na warszawskiej Woli. 97

98 FIRMA DWUDZIESTOLECIA MARCPOL OL S.A. Marek Mikuśkiewicz, Prezes Zarządu Za zbudowanie pierwszej polskiej sieci handlowej i dwudziestoletnie osiągnięcia gospodarcze. M arcpol to dzisiaj największa Polska Sieć Handlowa zbudowana w całości w oparciu o polski kapitał. Odwaga, wyobraźnia, talent i ogromna praca wielu ludzi sprawiły, że MarcPol to chluba polskiej gospodarki. Firma powstała w 1988 roku i od początku istnienia działa zgodnie z tendencjami polskiego rynku, wychodząc naprzeciw swoim klientom, wykazując dynamikę obrotów, wzrostu zatrudnienia i poprawy jakości oraz zwiększając stale liczbę placówek handlowych. Firma stawia na rzetelność, solidność i profesjonalizm. Pierwsze lata firmy MarcPol to działalność hurtowa. Drugi obszar działalności to handel detaliczny ekskluzywną odzieżą w centrum stolicy. Jako pierwsza firma w Europie Wschodniej MarcPol uzyskał uprawnienia do dystrybucji towarów francuskich marek: Lacoste i Chabal oraz niemieckiej: Betty Barclay. To firma MarcPol otworzyła w Polsce pierwszy prywatny, dewizowo-złotowy sklep z możliwością wymiany walut. Kolejne lata to rozwój działalności w sektorach handlu hur- Marek Mikuśkiewicz towego i detalicznego artykułami spożywczymi. W tym okresie dynamika wzrostu osiągnęła rekordowe 660 % w stosunku do roku W ten sposób firma stała się jedną z największych sieci handlowych z ugruntowaną pozycją i powszechnie rozpoznawalną marką. Moment pojawienia się w Polsce zachodnich sieci handlowych nawet w najmniejszym stopniu nie zagroził firmie. MarcPol pewnie i profesjonalnie funkcjonował w nowej sytuacji rynkowej i wciąż umacniał swoją pozycję. Firma od pierwszych dni postawiła na współpracę z polskimi producentami artykułów najwyższej jakości. Wciąż osiąga przewagę konkurencyjną nad zagranicznymi korporacjami handlowymi oferując bogatą ofertę handlową i realizując nowe inwestycje. Przysłowiowym strzałem w dziesiątkę był w latach zakup kilkudziesięciu dużych sklepów dwóch znanych wówczas sieci: Robert i Pekpol. Tempo rozpoczęcia sprzedaży w nowych placówkach było zawrotne dwa tygodnie od chwili przejęcia obiektu! Tak intensywny rozwój firmy doprowadził szybko do znacznego wzrostu przychodów, który w latach przekroczył 250%. Dzisiaj MarcPol to największa polska sieć handlowa z tradycjami i ogromną rzeszą wiernych klientów. Podstawową działalnością firmy jest sprzedaż detaliczna artykułów spożywczych i przemysłowych. Spółka świadczy także usługi dla kontrahentów w zakresie promocji i reklamy. W skład sieci wchodzą zarówno duże centra handlowe o powierzchni powyżej 4000 m 2 jak i supermarkety oraz mniejsze sklepy osiedlowe. Placówki handlowe usytuowane są głównie w Warszawie i województwie mazowieckim: Błonie, Lesznowola, Marki, Józefów, Gostynin, Płock, Łomianki, Laski, Stare Babice, Wołomin, Nasielsk, Grodzisk Mazowiecki, Ciechanów, Mińsk Mazowiecki, Rawa Mazowiecka, Żyrardów, Tomaszów Mazowiecki, Drobin, Mława, Ostrów Mazowiecka, Podkowa Leśna, Łuków, Pułtusk, Płońsk, Zambrów, Kozienice. Są także sklepy w Częstochowie i Białymstoku. Swoją ofertę handlową MarcPol kieruje do trzech typów konsumentów: poszukujących promocji cenowych, ceniących szerokość asortymentu, lokalizację sklepu, szybkość dokonywania zakupów i zwracających uwagę na poziom cen, konsumentów zamożnych, szukających towarów wyjątkowych, specyficznych, ekskluzywnych, przywiązujących dużą wagę do jakości i otoczenia, w jakim dokonują zakupów. Znakomita lokalizacja sklepów MarcPol sprawia, że klientów wciąż przybywa. Sklepy usytuowane są głównie w samym centrum stolicy i w rejonach dużych osiedli mieszkaniowych. Firma MarcPol przykłada ogromną wagę do znakomitej obsługi swoich klientów. Przy placówkach handlowych znajdują się parkingi, co stanowi dużą wygodę dla osób zmotoryzowanych. Dokonywanym zakupom towarzyszy przyjazny klimat. Firma dba o to poprzez ciekawą aranżację wnętrz, relaksującą muzykę oraz przyjemne kompozycje zapachowe. Nade wszystko MarcPol inwestuje w najnowocześniejsze urządzenia chłodnicze oraz precyzyjnie dobrane regały sklepowe, co z kolei gwarantuje klientom sprawne dokonywanie zakupów. Oprócz wysokiego standardu technicznego budynku oraz sali sprzedażowej znakomicie urządzone jest zaplecze socjalne i magazynowe sklepów. Wszystko po to, aby zapewnić załodze komfortowe warunki pracy. W ciągu 20 lat istnienia na rynku firma wypracowała umiejętność zarządzania obrotem grupy produktów świeżych: mięso, wędliny, warzywa, owoce, garmażeria, ryby, pieczywo. MarcPol posiada nowoczesne centrum dystrybucji towarów, które codziennie zaopatruje placówki handlowe. Wszystkie produkty kupowane są bezpośrednio u producentów, poddawane są ocenie jakościowej i dostarczane do sklepów. Produkty o krótkim terminie przydatności do spożycia są stale monitorowane. Między innymi dlatego tego typu produkty są zawsze świeże i najwyższej jakości. Nowoczesny system informatyczny pomaga w szybkim działaniu, które podnosi jakość obsługi klienta oraz sprawny przepływ informacji wewnątrz firmy. 98 MarcPol S.A., Al. Wilanowska 365, Warszawa (Centrala MarcPol S.A.)

99 Jednym z najbardziej spektakularnych wskaźników rozwoju firmy jest stały wzrost zatrudnienia. MarcPol to silny i stabilny pracodawca. Szczególnie dba o swoich pracowników, inwestując w ich wiedzę i umiejętności zawodowe. Każdemu oferuje umowę o pracę, dobre zaplecze socjalne, możliwości rozwoju zawodowego oraz szybki awans. W firmie pracują dziesiątki osób, które przeszły wszystkie szczeble kariery zawodowej i są dzisiaj menedżerami najwyższej klasy. Odpowiedni system doboru kadr i szkolenia pozwalają na przejście drogi zawodowej od sprzedawcy do kierownika. Ludzie to najcenniejszy kapitał firmy MarcPol. Sukces firmy to korzyść dla Polski! Na początku swojej działalności firma zatrudniała zaledwie kilkadziesiąt osób. Dzisiaj to ponad dwa tysiące pracowników stanowiących wyjątkowo zgraną drużynę. Pracownicy podchodzą do swojej pracy z dużym optymizmem, nie zważając na trudności. Działają zgodnie z zasadą, że nie ma rzeczy niemożliwych. Tel , sekretariat@marcpol.waw.pl, handlowy@marcpol.waw.pl, marketing@marcpol.waw.pl 99

100 FIRMA DWUDZIESTOLECIA GRUPA TUBĄDZIN Andrzej Wodzyński, Prezes Zarządu Za zbudowanie wzorcowego przedsiębiorstwa, światowy poziom wzornictwa i jakości produktów i podbój zagranicznych rynków. GRUPA TUBĄDZIN to jeden z czołowych polskich producentów płytek ceramicznych. Wszystko zaczęło się w 1983 roku, kiedy to Andrzej Wodzyński i Zygmunt Kaźmierski założyli firmę w Bartochowie. Szybki rozwój i rosnące grono klientów, doprowadziły do przeniesienia przedsiębiorstwa w 1988 roku do Tubądzina, i uruchomienia pełnego cyklu wytwarzania płytek. W 1994 roku, dzięki uzyskaniu kredytu z Banku Światowego, uruchomiono nowoczesną linię produkcyjną wykorzystującą technologię monoporozy, czyli jednokrotnego wypału. Uruchomienie linii pozwoliło dynamicznie wkroczyć na rynek europejski i postawiło zakład w szeregu najlepszych producentów płytek. W 1996 roku powstało profesjonalne laboratorium i wydział vetrozy, w którym rozpoczęto produkcję listew ceramicznych i dekoracji, rozszerzając znacznie ofertę. Olbrzymi potencjał i dążenie do jak najlepszego i najpełniejszego zaspokajania potrzeb klientów doprowadziły do uruchomienia w 2000 roku, w Ozorkowie, jednego z najnowocześniejszych w Europie zakładu produkującego płytki ceramiczne. W kwietniu 2008 roku Grupa Tubądzin kupiła niemieckiego producenta firmę Korzilius i tym samym Andrzej Wodzyński poszerzyła swoją ofertę o płytki elewacyjne i klinkierowe. W maju 2008 uruchomione zostało, pierwsze w branży, Centrum Logistyczne w Cedrowicach. Polski przemysł płytek ceramicznych należy do najnowocześniejszych w Europie. Obecnie zajmuje trzecią pozycję, zaraz za włoskim i hiszpańskim. Jest to tym większy sukces, że jego rozwój nastąpił stosunkowo późno. Od samego początku, zdając sobie sprawę z silnej konkurencji, polscy producenci postawili na wykorzystanie najlepszych rozwiązań technologicznych i oparcie swej działalności o najnowocześniejsze maszyny. Dzięki ciągłym innowacjom, modernizacji parku maszynowego i dbałości o jakość polski przemysł płytek ceramicznych zajmuje w tej chwili trzecie miejsce w Europie, po Włoszech i Hiszpanii. Wyprzedził tym samym silne rynki Francji i Niemiec. Polscy producenci korzystają z najlepszych maszyn na świecie, a rynek polski bardzo szybko z peryferyjnego stał się jednym z najważniejszych i najsilniejszych na świecie, z którego producentami muszą się liczyć najwięksi i najstarsi producenci europejscy. Niewątpliwym atutem polskiego przemysłu płytek ceramicznych jest fakt, iż cały czas się rozwija i podnosi swą konkurencyjność. We wzornictwie stał się nie tylko naśladowcą, ale również kreatorem najnowszych trendów. Od początku istnienia Grupa Tubądzin konsekwentnie poszerza swoją ofertę asortymentową, podnosi jakość wytwarzanych produktów, urozmaica wzornictwo. Produkcja odbywa się w oparciu o najnowocześniejsze światowe technologie i standardy. Szereg inwestycji w zakup najnowocześniejszych maszyn i rozwiązań technologicznych (m.in. nadruk cyfrowy DIGITAL, innowacyjna technologia automatycznego sortowania), ciągła modernizacja istniejącego parku maszynowego i wprowadzanie innowacyjnych rozwiązań z zakresu zarządzania, obsługi i kontroli jakości to jeden z najważniejszych obszarów działania Grupy Tubądzin. Tubądzin, kreacja Maciej Zień Londyn / Piccadilly. 100 Tubądzin Management Group Sp. z.o.o., Cedrowice-Parcela 11, Ozorków

101 GRUPA TUBĄDZIN to:» cztery marki TUBĄDZIN, DOMINO, ARTE i KORZILIUS, skierowane do różnych grup klientów,» Submarki: Tubądzin kreacja Maciej Zień, Natura di Terra, Colour, Struktura» ponad 150 kolekcji w następujących formatach: płytki ścienne w formacie 20x20, 20x25, 25x36, 33,3x60 cm, płytki rektyfikowane w formacie 32,7x59, 3 cm, uniwersalne płytki gresowe (ścienne i podłogowe) w formacie 11,5x11,5 cm, 24x24 cm,31x31 cm, 32,8x32,8 cm, 32,8x49,5 cm, 39,5x39,5 cm, 89,8x29,8 cm, 59,8x29,8 cm, 59,8x14,8 cm, 89,8x14,8 cm mozaika ścienna i podłogowa formatu 2,5x2,5 cm, przeszło 600 wzorów dekoracyjnych listew ceramicznych, wieloelementowe kompozycje ceramiczne łazienkowe i kuchenne, bogaty wybór gresu szkliwionego 33,3x33,3 cm i 45x45 cm z prze znaczeniem na tarasy, salony, łazienki i kuchnie, płytki elewacyjne i klinkierowe; zewnętrzne kształtki i elementy dekoracyjne system tarasowy korater, Sieć dystrybucji Grupy Tubądzin oparta jest na grupie dużych hurtowni płytek ceramicznych, które obsługują mniejsze punkty detaliczne w obszarze swojego działania. W całym kraju firma współpracuje bezpośrednio z ponad stu hurtowniami i pośrednio z ponad tysiącem sklepów i salonów detalicznych. Zaangażowanie dystrybutorów w promocję wyrobów, pozwala firmie systematycznie zwiększać poziom sprzedaży. Nasze produkty, obok rynku krajowego, są również znane i cenione na rynkach takich krajów jak: Rosja, Białoruś, Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina, Niemcy, Francja, Belgia, Holandia, Wielka Brytania, Irlandia, Szwecja, Norwegia, Czechy, Słowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, Austria, Grecja, Kazachstan, Mołdawia. Grupa Tubądzin bierze również aktywny udział w promowaniu kultury oraz prowadzi szeroko zakrojoną działalność charytatywną i społeczną. Wspiera m.in. Muzeum Wnętrz Dworskich w Tubądzinie, gdzie odbywają się współorganizowane przez firmę koncerty muzyki dworskiej. Ponadto, przez dziesięć lat firma organizowała Tubądziński Championat Jeździecki konkurs w skokach przez przeszkody, połączony z festynem dla rodzin, który co roku, przyciągał pasjonatów jeździectwa, ludzi biznesu, przedstawicieli władz lokalnych i państwowych oraz rodziny, pragnące miło spędzić czas. Tradycje wpierania sportów konnych są kontynuowane, bowiem Grupa Tubądzin jest jednym ze sponsorów Festiwalu Jeździeckiego w Gajewnikach. Wspieranie licznych domów dziecka, domów opieki społecznej, szkół, przedszkoli i innych placówek jest ważnym obszarem działania firmy. Dynamiczny rozwój i ciągła praca naszego zespołu są doceniane zarówno przez klientów, jak i przez różnego rodzaju instytucje gospodarcze i niezależnych ekspertów. Za wkład w rozwój polskiej przedsiębiorczości Polski Klub Biznesu przyznał Grupie Tubądzin dwukrotnie, w 2000 i 2005 roku, tytuł Firma Roku. Uznanie zdobyły również relacje międzyludzkie panujące w firmie, dbałość o klienta, etyczna współpraca handlowa z kontrahentami i troskliwa opieka serwisowa nad finalnymi nabywcami. Uczciwość i wrażliwość społeczna firmy zostały nagrodzone w 2002 roku tytułem Przedsiębiorstwo Fair Play. Zasługi firmy w promocji polskiej gospodarki zwieńczyło dwukrotne zdobycie (w 2002 i 2004 roku) Pucharu Ministra Gospodarki oraz Nagrody Lidera Eksportu przyznawanej przez Polską Izbę Przemysłowo-Handlową Budownictwa. Wśród wyróżnień nadawanych przez niezależnych ekspertów znaczące miejsce zajmuje Godło Promocyjne Teraz Polska, przyznane dwukrotnie w 2002 r. płytkom ściennym i w 2004 r. płytkom podłogowym. Natura di Terra kolekcja Lido. Instytut Wzornictwa Przemysłowego nadał tubądzińskim produktom tytuł Dobry Wzór 2002, podkreślając tym samym ich oryginalność. Swoistym klejnotem w asortymencie okazała się mozaika, która w 2004 roku zyskała miano Perła Ceramiki UE, kolekcje Calle i Homme, które otrzymały te wyróżnienia w roku 2006 i Alabastrino i Harion nagrodzone w roku Kolejnym wyróżnieniem dla naszych produktów są statuetki Łazienka Wybór Roku, przyznane naszym produktom za wysoką jakość wykonania i walory wzornicze w roku 2005, 2007, 2008 i 2009 r. Celem Grupy Tubądzin jest dążenie do jak najpełniejszego zaspokajania potrzeb coraz szerszej grupy klientów, osiągane poprzez konsekwentne poszerzanie asortymentu i realizowanie spójnych działań marketingowych. Tubądzin, kreacja Maciej Zień Londyn

102 FIRMA DWUDZIESTOLECIA Firma Produkcyjno-Handlowa PAULA Adam Radaś, Prezes Zarządu Za konsekwencję we wdrażaniu nowoczesnych technologii w przemyśle spożywczym, śmiałość i nowatorstwo własnej myśli technicznej. F irma Produkcyjno-Handlowa PAULA jest rodzinną firmą działającą od 1991 r., która jako jedna z pierwszych, rozpoczęła produkcję naturalnych dodatków i komponentów do żywności w Polsce. Wielopostaciowe, suszone owoce i warzywa pochodzące z PAULI, są doskonałym dodatkiem do zup, sosów, deserów, lodów, muesli, żywności dla dzieci, dań z makaronu i ryżu, produktów mleczarskich, piekarniczych i cukierniczych oraz żywności turystycznej. Nie ma takiej dziedziny produkcji spożywczej, w której dodatki z PAULI nie miałyby zastosowania. Dzięki nim produkty zyskują naturalny wygląd, zapach i smak. W najnowszej ofercie firma posiada beztłuszczowe, chrupiące przekąski z suszonych owoców i warzyw, bez dodatków smakowych i konserwantów, które na polskim rynku występują pod marką CRISPY natural. Adam Radaś DODATKI DO ŻYWNOŚCI PAULA posiada dwa zakłady produkcyjne. Obydwa spełniają najsurowsze normy polskiego i unijnego prawodawstwa. Zakład w Parzewie leży wśród pól i łąk, w czystym środowisku, idealnie wpisuje się w koncepcję produkcji naturalnych dodatków do żywności, które produkowane są w oparciu o naturalną bazę surowcową świeże owoce i warzywa, naturalne soki oraz koncentraty owoców i warzyw. Produkty PAULI : zachowują właściwości naturalnych odpowiedników, są całkowicie rozpuszczalne, odznaczają się wysoką czystością mikrobiologiczną, są wysokoskoncentrowane wydajne, ekonomiczne, bardzo łatwo przenikają do związków smakowo-zapachowych z innymi składnikami potraw, są łatwe w magazynowaniu i transporcie. Nic dziwnego, że produkty PAULI znalazły wysokie uznanie za granicą, potwierdzane dynamicznie rosnącym exportem do Wielkiej Brytanii, Szwajcarii, Finlandii, Holandii, Węgier, Ukrainy, Rosji, Litwy, Francji, Niemiec, Czech, Słowacji, Izraela, Australii, Nowej Zelandii, Szwecji, Portugalii, Grecji, Stanów Zjednoczonych, Japonii. Na bardzo długiej liście klientów PAULI znajdują się tak krajowi producenci, jak i międzynarodowe koncerny produkujące żywność, wśród których są m.in.: Nestle, Unilever, Kerry, Hugli Food, Applesnapz, Kamis, Prymat, Ajinomoto, Rieber Foods, Jutrzenka, Heinz, Animex, Podravka, Herbapol, Orkla Foods. CRISPY NATURAL Zakład w Kaliszu przystosowany jest do produkcji naturalnych przekąsek dostępnych na polskim rynku jako Crispy natural. CRISPY to połączenie naturalnej gamy smaków, kolorów, zapachów, ukryte w suszonych owocach i warzywach. Smaczna, chrupiąca przekąska, wolna od tłuszczu i konserwantów. Crispy występują w formie suszonych plasterków jabłka, pomidora, buraka i marchwi. Nie zawierają dodatków tłuszczu i cukru, dodatków smakowych i konserwantów, są w pełni naturalne, mają naturalny wygląd, zapach i smak, są przy tym lekkostrawne, niskokaloryczne, chrupiące i smaczne. Crispy są idealną przekąską dla dzieci, uzyskały pozytywną opinie Centrum Zdrowia Dziecka, zostały przebadane przez Instytut-Pomnik Centrum Zdrowia Dziecka na zawartość glutenu i otrzymały opinię produktów bezglutenowych. Badania przeprowadzone przez niezależne instytuty i kliniki medyczne wykazały, że Crispy posiadają właściwości prozdrowotne i mogą być spożywane jako zamiennik świeżych owoców i warzyw. Są smaczną przekąską i doskonałym uzupełnieniem diety codziennej. Rosnąca sprzedaż pokazuje duże zainteresowanie tymi produktami zarówno w Polsce, jak i krajach Unii Europejskiej, USA, Kanadzie, Japonii, Australii i Nowej Zelandii. NATURA Firma jest liderem w grupie polskich producentów naturalnych dodatków do żywności produkowanych w oparciu o naturalną bazę surowcową. Właściciele najbardziej cenią sobie to, co naturalne, dlatego do produkcji używają wyłącznie najlepszych jakościowo surowców. Owoce i warzywa, z których powstają produkty PAULI nie są genetycznie modyfikowane. PAULA ze szczególną troską dba o środowisko naturalne, korzysta z ekologicznych nośników energii elektrycznej, zamkniętych układów produkcyjnych bez emisji zanieczyszczeń. Stosowane technologie pozwalają zachować wysokie walory odżywcze produktów, adekwatne do użytego surowca, a także są przyjazne dla środowiska naturalnego. INNOWACJE Do produkcji naturalnych dodatków do żywności PAULA stosuje innowacyjne rozwiązania technologiczne, dzięki którym uzyskuje wyroby o najwyższej jakości. Wykorzystuje różne możliwości techniczne i technologiczne, zarówno powszechnie dostępne, modyfikując je dla własnych potrzeb, jak też stwarza zupełnie nowe. Firma bazuje na wiedzy i doświadczaniu własnych specjalistów oraz współpracuje z wieloma ośrodkami badawczymi. Dysponuje nowoczesnym, świetnie wyposażonym laboratorium naukowo-badawczym. Wykonuje szereg badań, 102 Firma Produkcyjno-Handlowa PAULA, ul. Łódzka 145A, Kalisz

103 zarówno we własnym laboratorium, jaki i zewnętrznych laboratoriach akredytowanych. Wyniki tych badań są pomocne przy dobieraniu odpowiednich parametrów procesu produkcji. MIRVAC Najnowszą, najbardziej zaawansowaną technologią produkcji opracowaną przez firmę PAULA jest technologia MIRVAC. To nowatorska na skalę światową metoda odwadniania owoców i warzyw. Warzywa i owoce MIRVAC zachowują niemalże wszystkie wyjściowe poziomy składników odżywczych zawartych w świeżych owocach i warzywach, ponieważ proces wytrącania z nich wody pod postacią pary jest krótki, występuje w próżni i nie powoduje zmian w strukturze odżywczej produktu. Powstałe w ten sposób produkty nie zawierają tłuszczu, są chrupiące i smaczne. Mają naturalny wygląd, zapach i smak. JAKOŚĆ Produkcja wysokiej jakości, naturalnych dodatków do żywności wymaga bardzo dobrego warsztatu technologicznego, szczególnej czystości i higieny produkcji oraz zaplecza naukowego. PAULA dysponuje nowoczesnym, bardzo dobrze wyposażonym laboratorium, które kontroluje jakość i czystość mikrobiologiczną na każdym etapie produkcji. Zanim produkt trafi do klienta poddawany jest szczegółowym badaniom fizykochemicznym, organoleptycznym, mikrobiologicznym na zgodność ze standardem. bez dodatku tłuszczu bez dodatku cukru bez glutenu bez alergenów bez konserwantów naturalne bogate w błonnik lekkostrawne produkowane ze świeżych owoców i warzyw zalecane przez dietetyków i specjalistów ds. żywienia polecane jako zamiennik świeżych owoców i warzyw Sięgając po produkty PAULI wybieramy naturalnie nowoczesność, zdrowie, czyste i przyjazne dla człowieka środowisko naturalne. Tel.: , Fax: , paula@paula.com.pl, crispy@crispy.pl 103

104 FIRMA DWUDZIESTOLECIA MENNICA POLSKA Tadeusz Steckiewicz, Prezes Zarządu Za piękno polskich monet i kultywowanie wieloletnich tradycji sztuki medalierskiej. M ennica Polska to królewska firma, która jest jedynym producentem wszystkich monet obiegowych i kolekcjonerskich w Polsce. Jej produkty można kupić w kilkudziesięciu krajach świata. W 1764 roku sejm elekcyjny nałożył na przyszłego władcę obowiązek uruchomienia nowej mennicy, aby jak to określono dla wygody publicznej pieniądze dobre w mennicy naszej były bite. Stanisław August Poniatowski, kolejny i ostatni król polski, dobrze rozumiał konieczność uruchomienia mennicy. Co więcej, jego zamysłem było stworzenie monety nie tylko najlepszej pod względem zawartości kruszcu, ale także najpiękniejszej w naszej części Europy. Dlatego też, jeszcze przed uruchomieniem mennicy, nawiązał współpracę z najlepszymi medalierami Europy. Najpiękniejsze monety od stuleci Ponad 240 lat później Mennica Polska, która jest spadkobierczynią mennicy założonej przez króla Stanisława Augusta, realizuje jego misję. Hołdując królewskim wytycznym Spółka co roku zdobywa prestiżowe nagrody za najpiękniejsze monety świata. Na przykład w lutym 2010 roku podczas największych na świecie targów Tadeusz Steckiewicz numizmatycznych w Berlinie moneta z Mennicy Polskiej była bezkonkurencyjna w kategorii moneta roku o najwyższych walorach artystycznych (nagrodę otrzymała złota moneta NBP 65. Rocznica Powstania w Getcie Warszawskim ). Prestiżowy tytuł przyznało jury w składzie 12 dyrektorów mennic z sześciu kontynentów, szefowie siedmiu gabinetów numizmatycznych, sześć narodowych związków numizmatyków, 11 ekspertów numizmatycznych, czterech dziennikarzy i 10 przedstawicieli branżowego wydawnictwa Krause Publications z USA. nie dysponują takimi technologiami, które stosuje Mennica chodzi o techniki barwienia monet, wielomateriałowości, wieloczęściowości, możliwość wyprodukowania integralnego hologramu czy nanohlogramu. Pełne bezpieczeństwo od stuleci W Mennicy Polskiej każdy krążek monetarny, który trafia do hali produkcyjnej, jest rejestrowany w specjalnych rejestrach. Nie można dopuścić do sytuacji, w której halę produkcyjną opuści mniej monet, niż krążków monetarnych użytych do produkcji. Dotychczas takiej sytuacji nie było. W przeciwieństwie do spółek udających mennice, Mennica Polska posiada certyfikaty bezpieczeństwa wydawane przez organy państwa badające zdolność do właściwej ochrony tajemnicy i samego produktu. Firma dysponuje także certyfikatami zarządzania jakością, bezpieczeństwem i higieną pracy, ochrony środowiska. Miliardy monet na całym świecie Od denominacji w 1995 roku Mennica Polska wyprodukowała ponad 10 miliardów monet obiegowych i miliony monet kolekcjonerskich dla Narodowego Banku Polskiego. Dodatkowo od kilku lat współpracuje Zaawansowane techniki mennicze Nagroda przyznana w Berlinie jest jedną z kilkudziesięciu, które zdobyły w ostatnich latach monety wybite w Mennicy Polskiej. Wyposażenie techniczne Mennicy Polskiej lokuje Spółkę w grupie mennic spełniających najwyższe standardy w obszarze zastosowania automatyzacji i robotyki niektórych procesów, czy na przykład wykorzystania technik laserowych albo drążenia elektrochemicznego itp. Inne firmy 104 Mennica Polska S.A., ul. Pereca 21, Warszawa

105 z zagranicznymi emitentami. W ostatnich latach Mennica Polska produkowała monety obiegowe m.in. dla Armenii, Cypru, Filipin, Dominikany, Wenezueli i Kostaryki. Od 2003 roku Spółka z sukcesem zagospodarowała zagraniczne rynki w zakresie produkcji monet kolekcjonerskich, emitowanych przez zagraniczne banki centralne. Mennica Polska uczestniczy w programie Royalty, w ramach którego projektuje i wykonuje zagraniczne monety kolekcjonerskie, a następnie zajmuje się ich dystrybucją, rozliczając się z emitentem opłatą albo częścią nakładu. W ramach programu Royalty spółka stale współpracuje z bankami centralnymi Armenii, Białorusi, Niue Island. Ponadto w obszarze monet kolekcjonerskich partnerami Mennicy Polskiej działającymi poza granicami naszego kraju są SBIERBANK, Centralny Bank Cypru, Księstwo Andora, Luksemburg. Aby spełnić oczekiwania kolekcjonerów Mennica Polska zainwestowała dziesiątki milionów złotych w rozwój technologii menniczych. Dłonie artysty ważniejsze od komputerów Sukces i wyjątkowość produktów Mennicy Polskiej nie byłyby możliwe gdyby nie talent projektantów monet (medalierów) oraz fachowość i doświadczenie mincerzy. Medalierzy to prawdziwi artyści wykonują modele gipsowe monet własnymi dłońmi i prostymi narzędziami rzeźbiarskimi. Komputery i zaawansowane programy graficzne są dla nich wsparciem, ale w żadnym wypadku nie zastąpią człowieka. Pierwsza liga medalierów w Polsce pracuje w Mennicy albo pracuje dla Mennicy. Firma ma swoją pracownię plastyczną, co jest rzadkością wśród innych firm z tej branży. Dla wygody publicznej pieniądze dobre w mennicy naszej były bite... Lider płatności elektronicznych w Polsce Mennica Polska to także spółka, która oprócz produkcji monet zajmuje czołowe miejsce na rynku nowoczesnych usług elektronicznych w Polsce. Firma ma w swojej ofercie usługi związane z budową oraz zarządzaniem systemów biletów komunikacji miejskiej kodowanych na kartach, obsługą systemów poboru opłat za parkowanie oraz ponad 4000 punktów doładowań pre-paid. Spółka jest operatorem systemów biletów m.in. w Warszawie, Lublinie, Suwałkach i Jaworznie, buduje obecnie systemy dla Wrocławia i Bydgoszczy. W samej Warszawie system Spółki obsługuje kilkaset tysięcy biletów kodowanych karcie! W ocenie Mennicy Polskiej płatności elektroniczne nie zastąpią bilonu, ale mogą być doskonałym uzupełnieniem oferty Spółki. Mennica Polska zajmuje się także działalnością deweloperską oraz uczestniczy w obrocie metalami szlachetnymi. Od ponad 10 lat notowana jest na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie. W 2009 roku przychody Spółki sięgnęły prawie miliarda złotych, a zysk netto wyniósł niemal 96 mln zł. tel. centrala: ; fax: ; mennica@mennica.com.pl 105

106 FIRMA DWUDZIESTOLECIA NEWAG S.A. Zbigniew Konieczek, Prezes Zarządu Za odwagę i konsekwencję we wprowadzaniu do polskiego kolejnictwa najnowszych światowych rozwiązań. F irma NEWAG Spółka Akcyjna jest jednym z najstarszych i największych w Polsce zakładów branży kolejowej, wiodącym w produkcji, modernizacji i usługach utrzymania taboru kolejowego. Istniejemy od 1876 roku. Po ponad 130 latach działalności, jesteśmy dużym przedsiębiorstwem dysponującym doświadczoną, wykwalifikowaną kadrą, gwarantującą wysoką jakość wykonywanych produktów i realizowanych usług. Specjalistyczne urządzenia, park maszynowy, stosowane technologie, doświadczona załoga oraz własne biuro konstrukcyjne stanowią bazę do produkcji i modernizacji pojazdów kolejowych na poziomie gwarantującym spełnienie najwyższych standardów jakościowych. Zakład produkcyjny zajmuje obszar około 36ha w bezpośrednim sąsiedztwie nowosądeckiego węzła kolejowego. Produkcja i naprawy realizowane Zbigniew Konieczek są w kilkunastu halach, których wyposażenie przystosowane jest do montażu ciężkich typów lokomotyw i naprawy wagonów o długości do 26 metrów. Posiadamy bocznicę kolejową o użytecznej długości torów 7 km. Wysokie wymagania jakościowe i techniczne spełniamy przez stałe doskonalenie technologii i wzbogacanie oferty rynkowej. Swoją ugruntowaną pozycję zawdzięczamy współpracy z renomowanymi pracowniami projektowymi i ośrodkami badawczymi oraz doskonałej znajomości specyfiki krajowej i europejskiej. Od roku 2004 jesteśmy firmą prywatną. Z tradycyjnych zakładów naprawczych, przekształciliśmy się w profesjonalnie zarządzaną firmę produkcyjną. Dziś produkujemy nowoczesne pojazdy szynowe najwyższej jakości. Ponadstuletnia historia jest dla nas zobowiązaniem, współczesność potwierdzeniem trafności podejmowanych w ostatnich latach decyzji, a przyszłość traktowana jest wyłącznie jako szansa na dalszy rozwój OFERTA produkcja, naprawy i modernizacje elektrycznych (EZT) i spalinowych (SZT) zespołów trakcyjnych, naprawy i modernizacje lokomotyw elektrycznych i spalinowych, naprawy i modernizacje wagonów osobowych. Oferujemy nowe rozwiązania technologiczne, kompleksową obsługę, serwis gwarancyjny oraz pogwarancyjny. ELEKTRYCZNE I SPALINOWE ZESPOŁY TRAKCYJNE Oferta naszej Firmy w zakresie elektrycznych zespołów trakcyjnych obejmuje produkcję EZT typu 19WE, 20WE. Produkujemy spalinowe zespoły trakcyjne, jedno, dwu i trójczłonowe. Ponadto realizujemy naprawy główne i rewizyjne, oraz wykonujemy modernizacje i rekonstrukcje elektrycznych i spalinowych zespołów trakcyjnych. GŁÓWNE CELE produkcja nowoczesnych pojazdów szynowych o najwyższej jakości, zapewniających komfort i bezpieczeństwo podróżowania, wnikliwa identyfikacja potrzeb i oczekiwań naszych Klientów, a następnie ich sprawne zaspokajanie, ciągłe pogłębianie zaufania Klientów do naszych produktów i usług, spełnianie wysokich wymagań jakościowych i technicznych, stałe doskonalenie technologii wytwarzania i wzbogacanie oferty rynkowej. 106 Newag S.A., Ul. Wyspiańskiego 3, Nowy Sącz

107 Jesteśmy wiodącym dostawcą taboru kolejowego spełniającym najwyższe standardy jakościowe produktów i usług wytwarzanych na bazie najnowszych technologii. Dysponujemy doświadczoną, wykwalifikowaną kadrą, gwarantującą wysoką jakość oferowanych produktów i realizowanych usług. Stale podnosimy kwalifikacje pracowników, przez ich udział w organizowanych szkoleniach, warsztatach, seminariach i konferencjach. Doceniamy kreatywność i innowacyjne myślenie. LOKOMOTYWY SPALINOWE Produkujemy oraz świadczymy usługi w zakresie napraw głównych, rewizyjnych i awaryjnych. Wykonujemy modernizacje i rekonstrukcje lokomotyw, naprawiamy i regenerujemy zespoły i podzespoły rezerwy obiegowej. Modernizujemy i naprawiamy spalinowe lokomotywy manewrowe i liniowe WAGONY OSOBOWE Wykonujemy naprawy okresowe oraz modernizacje wagonów osobowych. Produkujemy części zamienne. Naprawiamy i regenerujemy części, zespoły i podzespoły rezerwy obiegowej. Specjalizujemy się we wszystkich typach wagonów: wagony osobowe I i II klasy, wagony sypialne i wagony kuszety wagony restauracyjne i barowe, wagony specjalne TECHNOLOGIA Posiadamy potencjał pozwalający na wykonywanie wyspecjalizowanych prac związanych z produkcją, modernizacją i naprawami taboru kolejowego. Rozwijamy metody produkcji oraz technologie wytwarzania zespołem technologów i konstruktorów wyposażonych w nowoczesne komputerowe systemy wspomagania projektowania oraz zewnętrzne firmy projektowe. Współpracujemy z branżowymi ośrodkami naukowymi, placówkami naukowymi, jednostkami badawczo rozwojowymi, uczelniami wyższymi i instytutami zagranicznymi. Tel. 18/ ; sekretariat@newag.pl 107

108 FIRMA DWUDZIESTOLECIA PAŁAC KULTURY i NAUKI w Warszawie Za wieloletni wkład w popularyzację kultury, nauki i techniki oraz wychowanie i edukację młodzieży. P omimo historycznych konotacji Pałac Kultury i Nauki jest miejscem, które wszyscy chętnie odwiedzają i dla większości Polaków, a także gości z zagranicy kojarzy się z Warszawą bardziej niż Syrenka, czy Kolumna Zygmunta. Od trzech lat na równi z nimi jest objęty ochroną, jako zabytek. Śmiało zatem można powiedzieć, że to w mniejszym stopniu symbol minionej epoki, a bardziej niepowtarzalny, wielofunkcyjny obiekt użyteczności publicznej mieszczący różnorodne instytucje, jedynie ubrany w architekturę owych czasów. Pałac Kultury i Nauki stał się świadkiem i częścią historii ostatniego półwiecza. Już w rok po jego oficjalnym otwarciu, w 1956 r. przed PKIN odbył się wielki wiec ludności Warszawy, który dał początek odwilży październikowej. Potem były zjazdy partyjne organizowane w Sali Kongresowej na przemian z występami artystów, na które nie rzadko wymagano zgody naczelnych władz, jak w przypadku koncertu zespołu The Rolling Stones w 1976 roku. W pałacowych teatrach z jednej strony prezentowano najbardziej awangardowe i eksperymentalne autorskie projekty Józefa Szajny, z drugiej zaś na deskach teatru Dramatycznego wystawiano klasykę światowego dramatu. Tam właśnie narodziła się idea Warszawskich Spotkań Teatralnych, które przez prawie 30 lat były najważniejszym przeglądem dokonań polskiego teatru. W Sali Kongresowej obradował Kongres Kultury Polskiej przerwany wprowadzeniem stanu wojennego. 14 czerwca 1987 r. na Placu Defilad przy specjalnie wzniesionym ołtarzu mszę celebrował papież Jan Paweł II, z okazji II Kongresu Eucharystycznego. Kilka lat później w 1990 r. Pałac był naocznym świadkiem pożegnania PZPR i wyprowadzenia partyjnego sztandaru. Przyszedł też czas, kiedy z całą Warszawą żegnał Ojca Świętego w 2005 r. To najbardziej spektakularne wydarzenia z historii. Pałac Kultury to także targi, wystawy, koncerty, instalacje plastyczne, pokazy mody, konferencje i konkursy organizowane przez różne instytucje, wydawnictwa, fundacje, dzięki którym w świadomości Polaków kojarzy się obecnie jako miejsce interaktywnego i ciekawego życia kulturalnego i naukowego stolicy. Tu mają swoje siedziby Pałac Młodzieży, Polska Akademia Nauk, czy Towarzystwo Wiedzy Powszechnej, jak również placówki, które dołączyły w późniejszych latach do powyższego grona, np. Instytut Goethego oraz niepubliczna szkoła wyższa Collegium Civitas działająca pod patronatem pięciu instytutów nauk społecznych PAN. PKiN to również cztery znajdujące się tu teatry, muzea Techniki i Ewolucji, a także Kinoteka następczyni kin Wiedza i Młodej Gwardii, kontynuatorka przeglądu awangardy światowego filmu. Nieustająco tętni życiem Sala Kongresowa. Występują tu światowe sławy muzyki rozrywkowej, jazzowej, operowej, a także zespoły chóralne oraz pieśni i tańca. W balowych salach organizowane są bankiety i pokazy mody, teraz także imprezy wystawowe towarzyszące licznym międzynarodowym kongresom, lub innym spektakularnym przedsięwzięciom wymagającym wyjątkowych i niepospolitych wnętrz. Pałac jest niewątpliwie centrum kulturalnym, jednak z uwagi na zmiany ustrojowe i gospodarcze stał się także przedsiębiorstwem komercyjnym. Wskazuje na to aktywna działalność pałacowego centrum kongresowo-wystawienniczego, biznesowego i biurowego podjęta w ostatnim dwudziestoleciu. Kuluary Sali Kongresowej Sala im. Walentyny Tierieszkowej 108 Zarząd Pałacu Kultury i Nauki Sp. z o.o., Plac Defilad 1, Warszawa

109 Wysiłek, jaki Spółka wkłada w zarządzanie tak wymagającym obiektem, jego sprawne działanie i obsługę na najwyższym poziomie, spotyka się z uznaniem klientów i ma odzwierciedlenie w coraz liczniejszych przedsięwzięciach o międzynarodowym charakterze. Do najbardziej prestiżowych i widowiskowych ostatnich lat należały: Europejski Szczyt Gospodarczy 2005 r., Wybory Miss World 2006 r., Międzynarodowy kongres technologiczny Microsoft organizowany corocznie od 2008 r., Światowy Kongres Rolników 2008 r., Zjazd Europejskiej Partii Ludowej 2009 r., Losowanie grup eliminacyjnych do mistrzostw piłki nożnej Euro Spółka ZPKiN od początku jest firmą odpowiedzialną za gospodarne i rentowne zarządzanie powierzonym jej mieniem. Potwierdzeniem, że tak jest w istocie, są nie tylko coraz lepsze wyniki finansowe, także prestiżowe nagrody i wyróżnienia przyznawane ZPKiN od wielu lat w różnych konkursach i plebiscytach: Moje Pozytywne Miejsca w kat. Obiekt Architektury 2006 r., Jakość Roku Q w kategorii Usługa 2006 r., Ikony Warszawy Gazety Wyborczej 2007 r., Najdynamiczniejsza firma woj. mazowieckiego Gepardy Biznesu 2007 r., Certyfikat Professional Congress Organizers za wybitne zasługi w organizacji kongresów, targów i konferencji przyznany przez Polską Organizację Turystyczną, Lista TOP TEN w kategorii Największe Obiekty Konferencyjne 2007, 2008 r., Złoty Medal Akademii oraz członkostwo Akademii Polskiego Sukcesu za wieloletnie osiągnięcia w edukacji i kształtowaniu zainteresowań dzieci i młodzieży 2008 r., Perła w Koronie województwa mazowieckiego 10 najbardziej niezwykłych budowli i pereł architektury woj. Mazowieckiego 2008, 2009 r., 2 miejsce w plebiscycie 7 Cudów Warszawy Moje Miasto Warszawa 2009 r.. Sala Kongresowa Pałac Kultury i Nauki to w mniejszym stopniu symbol minionej epoki, a bardziej niepowtarzalny, wielofunkcyjny obiekt użyteczności publicznej, mieszczący różnorodne instytucje, jedynie ubrany w architekturę owych czasów. Kondycja techniczna obiektu, jest efektem, oprócz rzetelnego wykonania i użycia najlepszych materiałów podczas budowy PKiN, w dużej mierze umiejętnego utrzymywania, gospodarowania majątkiem i zasobami ludzkimi. Sprawowania należytej opieki nad wyjątkowymi wnętrzami, które są spuścizną kulturową, bogactwem polskiego rzemiosła, niepowtarzalnymi dziełami niemal każdej dziedziny sztuki meblarstwa, rzeźby, ceramiki, szkła czy metaloplastyki. Poza optymalizacją przychodów Zarząd od dawna prowadzi świadomą i konsekwentną politykę uwzględniającą interesy społeczne. Od początku wspiera działalność Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, Fundacji Świat na Tak, czy innych placówek, których wychowankowie mogą nieodpłatnie wjechać na Taras Widokowy 30 piętra. Od 2007r. uczestniczy w akcji WWF Polska Godzina dla Ziemi. Pałac Kultury pomyślany został jako miejsce działań mieszczących się w sferze nauki, kultury i sztuki. Działalność biznesowa, jaką prowadzi Spółka równoważy koszty zarządzania, a nawet przynosi miastu nadwyżkę finansową, co pozwala w pośredni sposób dotować działalność artystyczną i edukacyjną teatrów, muzeów i Pałacu Młodzieży. To wpisuje się w misję, jaka towarzyszy Pałacowi Kultury i Nauki od początku i daje ogromną satysfakcję jego pracownikom i managerom. Sala Marmurowa tel.: , fax: , e-mai: pkin@pkin.pl, 109

110 FIRMA DWUDZIESTOLECIA FUNDUSZ WCZASÓW PRACOWNICZYCH Andrzej Kozłowski, Prezes Zarządu Za kontynuowanie i twórcze rozwijanie 60-letniej tradycji przedsiębiorstwa. Naszym prawdziwym dyrektorem jest klient Z Andrzejem Kozłowskim, Prezesem Zarządu Funduszu Wczasów Pracowniczych rozmawia Maciek Proliński Jubileusz 60.lecia FWP jest okazją do podsumowania działalności. Porozmawiajmy o tym, jak firma przeszła z okresu PRL do zupełnie nowych realiów gospodarowania w Polsce po roku 1989? Warto o tej historii parę słów powiedzieć, bo przecież zupełnie inne było 40 lat w PRL i 20 lat w nowej Polsce To z mocy ustawy z roku 1949, FWP przez lata była jedyną w Polsce firmą powołaną jako instytucja związkowa organizująca, a następnie koordynująca, wypoczynek rodzinny pracowników fabryk i urzędów. Około 60% usług jakie wykonywało FWP było usługami na zlecenie. Te zlecenia pochodziły z różnych miejsc np. zakładów pracy, środowisk emerytów, czy rencistów. Często ludzie błędnie identyfikowali FWP, jako firmę, która działa na zlecenie państwa. A FWP nigdy nie pozyskiwało środków budżetowych. Finansowanie naszych usług pochodziło ze środków Głównego Komitetu Kultury Fizycznej, z tzw. różnic dewizowych. Dopiero w roku Andrzej Kozłowski 1990, przy okazji ustawy o samorządzie terytorialnym, rozpoczęliśmy porządkowanie pewnych spraw. Do FWP należało około 300 budynków o charakterze turystycznym, często bardzo atrakcyjnie położonych, a także 600 tys. m kw. ziemi, kościoły, posterunki policji, socjalne budynki mieszkaniowe, drogi wojewódzkie, czy groble na stawach W FWP było wszystko. Chciałbym więc zwrócić uwagę na to, jaki był status prawny majątku FWP. W roku 1994 weszła w życie ustawa, uzupełnienie ustawy o gospodarce gruntami i nieruchomościami, która pozwalała na uporządkowanie prawne własności. Wtedy to, wraz z gminami, zaczęliśmy porządkować sprawy nieruchomości i gruntów. To pozwaliło nam na uwłaszczanie się w taki sposób, że otrzymujemy nieodpłatnie od gmin grunty w użytkowanie wieczyste, ale musimy wykupić obiekty, które nie były wzniesione przez FWP. To dla nas niesłychany wysiłek finansowy, ale konieczny. Inaczej żaden partner gospodarczy w połowie lat 90. nie rozmawiałby z FWP. Ostatecznie doprowadziliśmy, w roku 1997, do przekształcenia FWP w spółkę prawa handlowego. Czym dziś jest marka FWP w konkurencyjnym świecie gospodarki rynkowej? Są okręty flagowe? Nasze hasło reklamowe to: Udany urlop w Polsce. Rocznie obsługujemy blisko 50 tys. osób. Mimo tysięcy ofert innych organizatorów wczasów krajowych, FWP nadal zajmuje się tym, do czego został powołany, realizując misję zagwarantowania udanego urlopu polskim rodzinom. Naszym prawdziwym dyrektorem jest klient. Klient, który od dawna utrwala swoją opinię o FWP, do dziś jest naszym gościem. Storczyk w Polanicy Zdroju Ośrodki FWP świadczą nie tylko usługi gastronomiczne i hotelarskie ale także kompleksowo oferują to, czego dziś oczekuje klient sale konferencyjne, zabiegi rehabilitacyjne, masaże, baseny kąpielowe. Władze spółki przyjęły strategię ograniczania liczby obiektów na rzecz zwiększenia komfortu i wzbogacenia infrastruktury usługowej w obiektach modernizowanych. Nie czarujmy się: dziś szanse mają tylko te miejscowości i obiekty, które są powszechnie akceptowane. By nie zgubić klienta potrzebne są niewątpliwie okręty falowe. Pamięta Pan swoje początki w FWP, najtrudniejsze momenty? Oczywiście, nie zapominam. Jestem szefem tej instytucji od roku Kiedy rozpoczynałem pracę w dyrekcji naczelnej pracowało 125 osób, niektórzy nawet gazetę do góry nogami czytali, żeby udawać że coś robią Dziś w biurze zarządu jest 16 osób. Niewątpliwie, najtrudniejszym momentem w firmie był czas wejścia w życie planu Balcerowicza. 110 Fundusz Wczasów Pracowniczych Sp. z o.o., ul. Belgradzka 48, Warszawa

111 Ale, paradoksalnie, ten reżim finansowy pomógł nam. W tamtym czasie prowadziliśmy np. 38 zakładów sanatoryjnych. W tym momencie pępowina została odcięta. W firmie zwolniono 2,5 tys. osób. Praktycznie dla firmy rok 1992 był już czasem, kiedy nie było po co spoglądać wstecz Wyznaję zasadę, że liczy się tylko odwaga i otwarty umysł Spostrzegawczość i odrobina wrodzonej przedsiębiorczości pozwoliły na kolejne kroki do przodu. Nic jednak nie zastąpi ciężkiej pracy. Przez ostatnie 10 lat istnienia spółki zainwestowaliśmy 145 mln zł. Prawie w połowie pieniądze te pochodziły ze sprzedanego majątku FWP. Ale cały czas szukamy W grudniu zeszłego roku podpisaliśmy umowy z NFOSiGW i Ecofunduszem, wprowadzające zupełnie nową technologię do firmy. To technologia pozyskiwania energii odnawialnej. Kontrakt na 12 mln zł! Do tej pory NFOŚIGW podpisał z nami umowę na sfinansowanie urządzeń baterii oraz kolektorów słonecznych dla 10 naszych obiektów turystycznych, m. in.: w Mielnie, Zakopanem, Jarnołtówku, Międzyzdrojach, Lądku Zdroju. Albatros w Mielnie Pieniądze uzyskane ze zbycia zbędnych nieruchomości przeznaczyliśmy na inwestycje w naszych topowych obiektach. Takim jest Hyrny w Zakopanem nowoczesny kompleks składający się z części hotelowej, klimatyzowanej sali konferencyjnej jednej z największych i najnowocześniejszych sal konferencyjnych w Zakopanem oraz centrum odnowy biologicznej. Także Albatros w Mielnie nowoczesny kompleks składający się z części hotelowej, gabinetów odnowy biologicznej i jadalni. Warto dodać Jarnołtówek to miejscowość mniej znana, ale tam jest jedyny obiekt w woj. opolskim, który spełnia wszelkie wymogi hotelu trzygwiazdkowego; perełka tego regionu! Do tego dodałbym jeszcze nasze obiekty w miejscowościach uzdrowiskowych Polanicy Zdroju i Lądku Zdroju. Czego mogę Panu i firmie życzyć?... aby politycy stworzyli dobry klimat i przyjazne warunki do dalszej pracy. To byłoby zachętą do działania dla innych przedsiębiorców. A tym mogę powiedzieć, że wszystko wymaga pracy, wysiłku i konsekwencji, bo nie ma łatwych sukcesów. A wszystkim nam życzę stabilniejszej pogody! Tak naprawdę, to tegoroczna zima w Polsce była pierwszą od lat normalną zimą. Życzyłbym więc sobie, by i wiosna była wiosną, a lato latem. W marcu 2009 roku Fundusz Wczasów Pracowniczych został laureatem Złotego Medalu Akademii Polskiego Sukcesu. Hyrny w Zakopanem tel. 22/ , fax.22/ , 111

112 FIRMA DWUDZIESTOLECIA SOPRO POLSKA Sp. z o.o. Aleksander Barszcz, Dyrektor Zarządzający Za osiągnięcia we wdrażaniu nowoczesnych technologii w polskim budownictwie. Aleksander Barszcz Polski rynek chemii budowlanej na początku lat dziewięćdziesiątych rósł jak grzyb po deszczu, toteż amatorów grzybobrania nie brakowało. Ówcześni potentaci, tacy jak Ceresit czy Atlas dominowali na rynku i prawdę mówiąc dyktowali warunki gry pozostałym uczestnikom. Był to dla wszystkich czas wielkich wyzwań, szans i możliwości. Firma Dyckerhoff Sopro GmbH, zachęcona perspektywą dynamicznego rozwoju budownictwa w Polsce, a także wzrastającą od kilku lat sprzedażą własnych produktów eksportowanych do Polski, postanowiła zdobyć znaczącą część tego atrakcyjnego rynku. I to nie najłatwiejszą drogą. Ale, jak mawiał wielki pisarz Honoriusz Balzac, żeby mieć szczęście, żeby osiągnąć sukces, potrzebny jest wysiłek, odwaga i praca. Zarejestrowana w listopadzie 1994 r. spółka z ograniczoną odpowiedzialnością Sopro Polska, miała przejąć import produktów Sopro GmbH i obsługę dotychczasowych kontrahentów na rynku polskim. Organizację nowej firmy powierzono Aleksandrowi Barszczowi, którego talent organizatorski i doświadczenie cenionego w branży fachowca miały stać się motoryczną siłą jej rozwoju. Oferta Sopro Polska, z pełną świadomością ryzyka, skierowana została wyłącznie do branżowych profesjonalistów. Po dwóch latach mozolnego budowania sieci dystrybucji podpisano umowy dystrybucyjne z prawie wszystkimi najważniejszymi hurtowniami płytek ceramicznych w Polsce i otwarto perspektywę współpracy z licznymi hurtowniami materiałów budowlanych. Już w 1996 r. firma znalazła się pośród ośmiu największych dostawców produktów chemii budowlanej do prac glazurniczych oraz w pierwszej trójce importerów tych produktów. W 1997 r. rozpoczęto budowę zakładu produkcyjnego w Nowinach k. Kielc Fabrykę Suchych Zapraw Sopro Polska, którą uruchomiono w marcu 1998 r. Jest to nowoczesny zakład, z komputerowym systemem dozowania składników i stałą kontrolą jakości, który może produkować dziennie około 330 ton suchych zapraw. Początkowo w zakładzie w Nowinach produkowano tylko zaprawy klejowe. W kolejnych latach program produkcji rozszerzono o szpachle, fugi i zaprawy do murowania. Uruchomienie produkcji w Polsce było przełomowym momentem w historii firmy. Umożliwiło znaczną redukcję kosztów, elastyczne dostosowanie oferty do wymogów rynku polskiego oraz pozyskanie nowych rynków zagranicznych. Na wszystkie ważniejsze produkty uzyskano certyfikaty polskiego Instytutu Techniki Budowlanej, na niektóre innych niezależnych instytucji. Nasze produkty do renowacji zabytków otrzymały certyfikat WTA, najbardziej wymagającego Instytutu Badawczego potwierdzającego jakość produktów Sporo. Zastosowano je m.in. w Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku, Pałacu w Wilanowie i Pałacu Cukrowników w Warszawie, Klasztorze Ojców Paulinów na Jasnej Górze w Częstochowie, przy modernizacji ul. Krakowskie Przedmieście w Warszawie, w Hotelu Zamku Ryn. Każdy klient może zatem mieć pewność, że produkty Sopro spełniają wymogi norm technicznych, odpowiadają najnowszemu stanowi wiedzy w tej dziedzinie, są perfekcyjnie do siebie dopasowane, tworzą zintegrowane systemy, mogą sprostać najwyższym wymaganiom odbiorców. Rozbudowany, wieloetapowy system kontroli pozwala utrzymywać najwyższe światowe standardy. Kosztem blisko 2,5 mln dolarów powstało nowoczesne laboratorium i skuteczny system kontroli i zarządzania jakością, który zaczyna się od skrupulatnego badania surowców dostarczanych do produkcji, przez automatyczny proces rozładowywania samochodów dostawczych, kontrolę procesów produkcyjnych i gotowych wyrobów. Dla wykonawców robót, inwestorów, architektów i handlowców z wyspecjalizowanych salonów sprzedaży zorganizowane zostało profesjonalne doradztwo techniczne. Są to m.in. Sesje Konserwatorskie w Muzeum Etnograficznym w Warszawie, Seminaria Basenowe w ramach Akademii Profesjonalisty Sopro. Kolejne, czwarte, odbyło się w Pałacu Wojanów koło Jeleniej Góry. Ten zabytkowy, zamieszkały nieprzerwanie od 400 lat, wspaniale odnowiony i zaadaptowany na centrum konferencyjne jest obiektem referencyjnym SOPRO wyposażonym m.in. w basen i SPA. Ponad 100 uczestników, większość stanowili architekci, wykonawcy i przedstawiciele hurtowni budowlanych, otrzymało imienne certyfikaty. Takie spotkania to również swoista inwentaryzacja naszych dokonań i problemów, z jakimi spotykają się projektanci i wykonawcy. W szkoleniach w zakresie stosowania produktów Sopro wzięło udział kilka tysięcy osób. To oczywiście kosztuje, ale pozwala unikać reklamacji, które rodzą się najczęściej tam, gdzie zastosowano nieodpowiedni materiał, lub wykonuje się roboty nie do końca zgodnie z instrukcją. Produkty Sopro składają się na szereg systemów pozwalających rozwiązać wszystkie zagadnienia wykonawcze. Od najbardziej prostych i popularnych, jak układanie płytek ceramicznych w łazienkach i kuchniach, do najtrudniejszych, na tarasach i balkonach, przy uszczelnieniach niecek basenowych czy wykonywaniu okładzin w obiektach przemysłowych. Produkty Sopro sprawdziły się przy budowie wielu tysięcy polskich mieszkań, a także przy wznoszeniu dużych obiektów, takich jak biurowce, centra handlowe, hotele, baseny. Dzięki wysokiej jakości tych produktów można osiągnąć najwyższą trwałość i estetykę prac budowlanych. Aquapark w Bukowinie Tatrzańskiej. 112 Sopro Polska Sp. z o.o. ul. Poleczki 23 F, Warszawa

113 Park Wodny w Krakowie. Szczególne powody do dumy Sopro Polska ma z systemu technologii budowy i renowacji basenów, w której to dziedzinie jest niekwestionowanym liderem na polskim rynku. W połączeniu z profesjonalnym wykonaniem dają zawsze doskonały efekt końcowy, będący źródłem satysfakcji dla wykonawcy i inwestora. Na systemy do prac wykończeniowych w obiektach basenowych składają się zaprawy uszczelniające, zaprawy klejowe oraz fugi. Produkty basenowe Sopro charakteryzują się wysoką odpornością na obciążenia mechaniczne i chemiczne. Zapewniają trwałą szczelność i pewne mocowanie płytek w każdym miejscu niecki oraz powierzchni około basenowych. Pozycja lidera jest co roku umacniana nowymi realizacjami nowoczesnych basenów oraz udanymi remontami i modernizacjami istniejących. Nie mniejszym rynkowym hitem stał się system renowacji betonu, mający zastosowanie zwłaszcza przy restaurowaniu tarasów, a także kompletny system od układania do spoinowania do profesjonalnego wykonania prac brukowych na wszystkich powierzchniach; od ścieżek ogrodowych do dróg obciążonych ruchem samochodów ciężarowych. Wymagania wobec materiałów są wysokie. Muszą nie tylko być odporne na podwyższone mechaniczne obciążenia, lecz także posiadać właściwości drenażowe i odporność na wodę. Na przykład, przy układaniu kostki brukowej na podbudowie betonowej na mostach i odpływach stosujemy zaprawy fugowe nieprzepuszczające wody. Wokół domu i w ogrodzie oraz w ciągach komunikacyjnych możemy stosować zaprawy wodoprzepuszczalne, dzięki którym woda deszczowa z łatwością wsiąka w podłoże. System Sopro zastosowano m.in. na ul. Krakowskie Przedmieście w Warszawie, Placu Bohaterów Geta w Krakowie, będzie wykorzystany przy budowie okolic stadionów na Euro Sopro oferuje kompletny, spójny asortyment produktów do prac glazurniczych, budowlanych, izolacyjnych i renowacyjnych oraz paletę systemów produktów rozwiązujących wszystkie najbardziej palące problemy budowlane. Warto tu wymienić chociażby system układania płytek na tarasach i balkonach eliminujący szkody spowodowane mrozem, czy system murowania klinkieru bez wykwitów. Pełna oferta handlowa Sopro obejmuje: kleje i fugi do płytek ceramicznych systemy uszczelnień basenów, tarasów, łazienek, pomieszczeń wilgotnych kleje i fugi do płyt z kamienia naturalnego zaprawy do murowania klinkieru szpachle samopoziomujące szpachle do ścian i podłóg system renowacji betonu zaprawy montażowe dodatki do zapraw preparaty do gruntowania podłoża środki do czyszczenia i pielęgnacji okładzin narzędzia glazurnicze bitumy zaprawy do kostki brukowej, produkty do renowacji Nasze produkty mają wiele indywidualnych, wyjątkowych cech, bowiem Sopro inwestuje w badania naukowe i rozwój. To pozwala na wyznaczanie nowych standardów prac glazurniczych i budowlanych. Na przykład: dzięki połączeniu oryginalnej technologii mikrocementów HYDRODUR, dodatków chemicznych oraz barwników fuga Sopro Brillant ma właściwości antybakteryjne i wodoszczelne. Efekt skraplania wody na powierzchni fugi, elastyczność oraz łatwość w czyszczeniu potwierdzają jej najwyższą jakość. Fuga perłowa Sopro Saphir charakteryzuje się wyjątkową odpornością na przenikanie wody i zabrudzeń, fugi SoproDur HF 8 i SoproDur HF 30 są niezwykle wytrzymałe na obciążenia, środek iniekcyjny Soprodur jest bardzo przydatny do renowacji pustych przestrzeni pod płytkami i okładzinami, a wodoprzepuszczalna zaprawa drenażowa Sopro DM 610 to wypróbowany sposób na uniknięcie wykwitów i szkód spowodowanych mrozem na balkonach i tarasach położonych na zewnątrz budynków. Sopro Polska systematycznie rozwija kontakty handlowe za granicą. Produkty Sopro Polska kupowane są w Estonii, na Łotwie, Litwie, Białorusi i Ukrainie, w Rosji, Mołdawii, Bułgarii i Mongolii. W kilkunastu polskich miastach firma ulokowała swoje regionalne biura handlowe, w kilku magazyny produktów i punkty doradztwa technicznego. Systematycznie wspieramy biura projektowe i architektoniczne w przygotowaniach do przetargów oraz w pracach bieżących. Oferujemy także doradztwo bezpośrednio na budowie, gdzie indywidualnie można omówić i rozwiązać konkretne problemy. Produkty Sopro, mimo że nie najtańsze na rynku, cieszą się coraz większą popularnością. W kręgach profesjonalistów Sopro jest firmą znaną i cenioną jako niezawodny, życzliwy partner. Od 2002 r. Sopro Polska wraz z całą grupą Sopro Bauchemie GmbH należy do włoskiego koncernu Mapei. Sopro jest dzisiaj silną marką! Silną nie ilością produktów zalegających na półkach hipermarketów, ale jakością oferowanych rozwiązań oraz profesjonalizmem współpracujących z nami biur projektowych, hurtowni i wykonawców. Są to za co serdecznie dziękujemy ważni współautorzy naszego sukcesu. P.S. Sopro Polska, Aleksander Barszcz i inni pracownicy firmy są laureatami licznych nagród i wyróżnień, takich m.in. jak: POLSKI HERKULES, BUDOWLANA FIRMA ROKU, MEDAL EUROPEJSKI, LIDER POLSKIEGO BIZNESU, SREBRNY I ZŁOTY MEDAL Akademii Polskiego Sukcesu, Promocyjne Godło TERAZ POLSKA, Nominacja do NAGRODY GOSPODARCZEJ PREZYDENTA RP, BUDOWNICZY POLSKIEGO SPORTU, FIRMA PRZYJAZNA ARCHITEKTOM I SARP, BUSINESSMAN ROKU 2002,PLATYNOWA KIELNIA Z DIAMENTEM, ZŁOTY KASK, ZASŁUŻONY DLA BUDOWNICTWA. Do szczególnych należą podziękowania za pomoc m.in. od: Fundacji Dzieciom Zdążyć z Pomocą, Fundacji Anny Dymnej Mimo Wszystko, Fundacji Pro Familia, Fundacji Inicjatyw Na Rzecz Niepełnosprawnych PRO OMNIBUS. Hotel Zamek Ryn. Tel.: 0/ ; Fax: 0/ ; biuro@sopro.pl; 113

114 FIRMA DWUDZIESTOLECIA M Poland Sp. z o.o. Inge Thulin, Wice Prezydent, Operacje Międzynarodowe, 3M Company Za dwadzieścia lat konsekwentnego i skutecznego wdrażania w Polsce światowych osiągnięć technicznych. W1902 roku pięciu przedsiębiorców założyło firmę Minnesota Mining & Manufacturing trudniącą się wydobywaniem korundu, a potem produkcją pierwszego na świecie papieru ściernego. Nie mogli wtedy przewidzieć, jakie to będzie miało konsekwencje dla rozwoju wielu dziedzin życia na całym świecie. Co prawda korporacja koła nie wynalazła, ale jak głosi jedno z jej haseł reklamowych wymyśliła tysiąc drobiazgów, które czynią je użytecznym. Szeroki zakres działalności jest, że biznes zawsze musi być absolutnie etyczny. Z tego właśnie są dumni. Osiąganie zysków to nie wszystko. Wyniki finansowe satysfakcjonujące akcjonariuszy, to podstawowy cel każdego biznesu. Ale tylko w zgodzie i z poszanowaniem zasad uczciwego prowadzenia firmy oraz tylko z pozytywnym wpływem na otaczający świat. W Polsce dbałość o człowieka i środowisko przejawia się między innymi wsparciem udzielanym niepełnosprawnym sportowcom. Z myślą o nich 3M od ponad dziesięciu lat angażuje się w organizowanie turnieju dla szermierzy na wózkach o Szablę Kilińskiego. To między innymi dzięki pomocy 3M impreza ta jest zaliczana do cyklu rozgrywek o Puchar Świata. Wiodąca pozycja na rynku 3M Company to globalny koncern, którego podstawowym produktem są innowacje. Firma oferuje ponad 50 tys. produktów w ponad czterdziestu działach produktowych. Niemal w każdym jest globalnym liderem. To najlepsze potwierdzenie ich najwyższej, światowej jakości, ale i dobrej kondycji w jakiej firma się znajduje pomimo kryzysów gospodarczych. 30 proc. jej rocznego przychodu to efekt sprzedaży produktów obecnych na rynku nie dłużej niż cztery lata. Ochrona zdrowia, Przemysł i transport, Materiały odblaskowe i reklama wizualna, Produkty konsumenckie i biurowe, Bezpieczeństwo, ochrona i zabezpieczenia, Inge Thulin Elektroenergetyka i telekomunikacja to sektory biznesowe, w których działa 3M. Wszystko produkowane jest w oparciu o 40 platform technologicznych Paleta produktów 3M jest ogromna. Od czyścików kuchennych Scotch-Birte, plastrów opatrunkowych Viscoplast, karteczek samoprzylepnych Post-it poprzez taśmy biurowe, przemysłowe i odblaskowe Scotch, aż po przyłbice spawalnicze i elektroniczny stetoskop Littmann. Ściereczki zawsze przecież mogą składać się z włókien najlepiej chłonących zanieczyszczenia, taśmy być super wytrzymałe, a przyłbice mieć wyjątkowo ergonomiczne kształty i lekką, odporną konstrukcję. Wszystko po to, aby pozwolić innym osiągać sukces. Ułatwić ludziom pracę, chronić ich zdrowie i życie. Dbałość o człowieka i jego otoczenie, w tym szczególnie o środowisko naturalne, to misja firmy wszędzie tam gdzie jest ona obecna także w Polsce. 3M Poland od 2002 roku jest posiadaczem certyfikatu Przedsiębiorstwo Fair Play. Dla wszystkich pracowników 3M, zatrudnionych gdziekolwiek na świecie oczywistym 3M Poland Sp. z o.o., al. Katowicka 117, Kajetany, Nadarzyn Siedziba firmy 3M Poland w Kajetanach pod Warszawą. By móc sprostać wysoko biznesowo jak i etycznie zawieszonej poprzeczce, niezbędne są innowacyjne działania. Innowacyjność to naczelna zasada firmy. W korporacji pracuje naukowców, w tym blisko w USA. Efektem ich pracy jest zarejestrowanych w 2009 roku 518 patentów. Każdy z pracowników naukowych 3M może przeznaczyć 15 proc. swojego czasu pracy na rozwijanie własnych projektów. Jednak najlepsze pomysły przychodzą nieoczekiwanie. Tak przynajmniej uważał pierwszy prezes firmy William McKnight. To on stwierdził, iż inicjatywa i innowacyjność ludzi są motorem rozwoju firmy. Zaś nawet, jeśli popełnią błędy, to tylko po to, by wyciągnąć z nich wnioski. Bez swobody twórczego myślenia, nie może być mowy o wynalezieniu czegoś nowego.

115 Obecność na całym świecie 3M jest korporacją globalną. Liczby mówią same za siebie. blisko 23 mld dolarów rocznej sprzedaży, z czego ponad połowa (63 proc.) uzyskiwana jest poza granicami USA; 3,1 mld dolarów zysku i dywidenda wypłacana regularnie co kwartał od 1916 roku; artykuły z logo 3M kupić można w około 200 krajach; filie 3M znajdują się w 65 państwach, fabryki w 30, a nowoczesne laboratoria w 35; 3M regularnie przeznacza na badania naukowe około 6 7 proc. przychodów. Za sam rok 2009 dało to wartość ponad 1,2 mld dolarów, zaś w ostatnich pięciu latach ponad 6,8 mld dolarów. To wszystko, w połączeniu z wynikami finansowymi oraz zaufaniem, jakim firmę darzą giełdowi inwestorzy, sprawia, że 3M należy do elitarnego grona korporacji wchodzących w skład najbardziej znanego indeksu nowojorskiej giełdy Dow Jones oraz indeksu Standard & Poor s M Poland 3M Poland została założona w 1991 roku. Od ponad 19 lat z sukcesem działa na rynku lokalnym, inwestując w nowe zakłady i angażując się w liczne projekty biznesowe, szkoleniowo-edukacyjne i charytatywne. Skutecznie przyczyniając się do kształtowania etyki biznesowej, dobrych praktyk w zakresie doradztwa i serwisu technicznego, poszerzania know-how lokalnych przedsiębiorców, liderów opinii, przedstawicieli akademickich i mediów. Obecnie 3M zatrudnia 1175 osób w całej Polsce, a łączna sprzedaż firmy za rok 2009 wyniosła 914 mln zł. Do tej pory 3M zainwestowała ponad 180 milionów dolarów kupując i budując od postaw nowoczesne zakłady produkcyjne we Wrocławiu, tworząc tam do dziś, ponad 750 miejsc pracy. Czujemy się ważnym członkiem lokalnej społeczności i podmiotem odpowiedzialnym za rozwój regionu i jego mieszkańców. Od wielu lat firma 3M Poland jest zaangażowana w działalność mającą na celu pomoc tym, którzy wymagają szczególnej opieki. W tym celu współpracujemy m.in. z Fundacją dr Clown, Polską Akcją Humanitarną oraz Integracyjnym Klubem Sportowym Sekcja niepełnosprawnych szermierzy na wózkach. 3M Poland, będąca liderem na rynku w zakresie dostarczania wysokiej jakości materiałów odblaskowych, bardzo silnie angażuje się w działania związane z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Akcje 3M skierowane są do decydentów i liderów opinii, którzy mają wpływ na poprawę infrastruktury drogowej, do kierowców, nauczycieli, rodziców i dzieci. W roku M aktywnie włączyło się także w debatę Okrągły Stół Bezpieczeństwa Transportu Drogowego, podczas której spotkali się reprezentanci wszystkich instytucji i środowisk mających wpływ na politykę transportową. W roku M Poland podpisała Europejską Kartę Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Dotychczasowe nagrody, wyróżnienia, odznaczenia: 25 stycznia 2001 r. Polski Klub Biznesu przyznał nam tytuł Firma Roku 2000; 18 lipca 2001 r. otrzymaliśmy certyfikat ISO 9001: 2000 wydany przez jednostkę certyfikującą BVQI z Londynu, obejmujący usługi w zakresie sprzedaży, marketingu i logistyki oraz doradztwa technicznego; 27 listopada 2002 roku firma 3M Poland otrzymała Certyfikat Przedsiębiorstwo Fair Play; Postawa 3M Poland oraz sposób i forma prowadzenie działalności gospodarczej znalazły w roku 2004 uznanie Amerykańskiej Izby Handlowej w formie przyznania nam prestiżowego tytułu Inwestora Roku 2004; 30 kwietnia 2007 r. z rąk przedstawicieli partnera międzynarodowej organizacji The Superbrand Ltd., firma 3M Poland otrzymała honorowe wyróżnienie upo ważniające do posługiwania się tytułem Business Superbrand Polska 2007 ; Zakłady produkcyjne 3M we Wrocławiu. Liczne nagrody i wyróżnienia branżowe. Telefon/recepcja: (+4822) ,

116 FIRMA DWUDZIESTOLECIA COMPENSA Towarzystwo Ubezpieczeń eń S.A. Vienna Insurance Group Franz Fuchs, Prezes Zarządu Za dwudziestoletnie osiągnięcia i znaczący wkład w rozwój polskiego rynku ubezpieczeń. C ompensa Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Vienna Insurance Group jest obecna na polskim rynku od 1990 roku. Dwadzieścia lat działalności to dla spółki okres bezcennych doświadczeń, dzięki którym Compensa może się dziś pochwalić doskonałą pozycją rynkową, zaufaniem wśród klientów i pracowników, a także wiarygodnością wśród partnerów biznesowych, o czym świadczą liczne wyróżnienia przyznawane spółce na przestrzeni ostatnich lat. Przełom lat 80-tych i 90- tych to czas początków gospodarki wolnorynkowej w Polsce. Właśnie na ten okres datuje się początek historii Compensy. 26 marca 1990 roku w Państwowym Biurze Notarialnym w Warszawie sporządzono Akt Zawiązania Spółki. Począwszy od tej daty, spółka na stałe wpisuje się krajobraz polskiego rynku ubezpieczeń. Franz Fuchs, obecny Prezes Zarządu, został powołany do władz Spółki w październiku 2003 roku i przeprowadził wiele kluczowych dla Compensy zmian, które umożliwiły spółce rentowny wzrost i osiągnięcie doskonałej pozycji rynkowej. Realizując wiele zmian i napotykając szereg trudności, Compensa jest obecnie jednym z czołowych i najbardziej dynamicznych graczy na polskim rynku ubezpieczeń. Jesteśmy dobrym przykładem tego, że sukces w biznesie można osiągnąć działając konsekwentnie, mając jasną strategię oraz profesjonalny i zaangażowany zespół ludzi podsumowuje Franz Fuchs. Obserwuję rozwój Compensy od wielu lat mówi Jan Monkiewicz, Przewodniczący KNUiFE w latach Zarząd Compensa i muszę przyznać, że jej dotychczasowa historia potwierdza jak ważna jest rola kluczowych postaci w rozwoju każdej organizacji. Firma miała wyjątkowe szczęście do wybitnych osobowości na kolejnych etapach swojego działania. Odcisnęły one swoje piętno na jej kulturze korporacyjnej, strategii, czy modelu funkcjonowania. Najpierw był Krzysztof Lustostański, wybitny polski menadżer o szerokich zainteresowaniach, wieloletni szef młodej Compensy. Nadał jej błysk i polot. Wprowadził na salony ubezpieczeniowe. Potem Michał Skipietrow, szef Mostostalu Warszawa, człowiek z wielką charyzmą biznesową. Wspólnie z Grażyną Brocką pchnął Compensę na wyższą trajektorię rozwojową. I wreszcie Franz Fuchs, który zaprowadził w niej porządek i nadał jasną orientację strategiczną. W roku 2010 Compensa obchodzi swoje dwudziestolecie. 116 Compensa Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Vienna Insurance Group, Aleje Jerozolimskie 162, Warszawa

117 Franz Fuchs, Prezes Zarządu Compensa wita gości na gali 20-lecia firmy. Jesteśmy dobrym przykładem tego, że sukces w biznesie można osiągnąć działając konsekwentnie, mając jasną strategię oraz profesjonalny i zaangażowany zespół ludzi Słowa te są niezwykle istotne w 2010 roku, w którym Compensa nie tylko obchodzi 20-tą rocznicę powstania, lecz również świętuje osiągnięcie najlepszych wyników finansowych w historii: składka przypisana na poziomie przekraczającym 1 miliard zł oraz zysk netto w wysokości 8,9 miliona zł. Bieżący rok jest także znamienny w związku z tym, że spółka poszerza swój obszar działalności poza terytorium Polski i otwiera Oddział na Litwie. Główny akcjonariusz Compensy grupa ubezpieczeniowa Vienna Insurance Group jest niekwestionowanym liderem na kluczowych rynkach Europy Środkowo-Wschodniej. VIG jest właścicielem ponad 50 spółek ubezpieczeniowych w 23 krajach i zatrudnia łącznie ponad 23 tysiące pracowników. W Polsce oprócz spółek Compensa, tj. Compensa TU S.A. Vienna Insurance Group oraz Compensa TU na Życie S.A. Vienna Insurance Group, Grupę reprezentują także InterRisk, Benefia i PZM TU. Compensa TU S.A. Vienna Insurance Group zajmuje dziewiąte miejsce na rynku ubezpieczeń majątkowych w Polsce oraz piąte miejsce na rynku ubezpieczeń komunikacyjnych. Spółka zapewnia kompleksową obsługę klientów indywidualnych, małych i średnich przedsiębiorstw oraz dużych klientów korporacyjnych oferując m.in. ubezpieczenia: komunikacyjne, zdrowotne, mieszkaniowe, mienia i odpowiedzialności cywilnej. Compensa proponuje elastyczne rozwiązania. Klient może wybierać pomiędzy ubezpieczeniem pojedynczego ryzyka, a innowacyjnymi pakietami dającymi gwarancję kompleksowej ochrony. Compensa Życie oferuje szeroką gamę ubezpieczeń na życie dla klientów indywidualnych oraz dla klientów biznesowych, w tym m.in. produkty ochronne, inwestycyjne, posagowe i grupowe, ze składką regularną i jednorazową. Klientom zainteresowanym pomnażaniem pieniędzy przy jednoczesnym zapewnieniu ochrony ubezpieczeniowej Compensa oferuje szeroki wachlarz ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych w różnych walutach. Produkty te pozwalają lokować środki finansowe poprzez korzystne rozwiązania inwestycyjne na całym świecie Polski Klub Biznesu odgrywa w działalności Compensy istotną rolę. 27 stycznia 2007 roku podczas uroczystości na Zamku Królewskim w Warszawie, Polski Klub Biznesu przyznał Franzowi Fuchsowi tytuł Businessmana Roku Prezes Compensy był pierwszym obcokrajowcem, który otrzymał to prestiżowe wyróżnienie. Rok później, również podczas Wielkiej Gali na Zamku Królewskim, Vienna Insurance Group Polska otrzymała od PKB tytuł Firmy Roku Tel.: , , fax: , centrala@compensa.pl, 117

118 FIRMA DWUDZIESTOLECIA Grupa Kapitałowa MLEKOVITA Dariusz Sapiński, Prezes Zarządu Za wieloletnie osiągnięcia w produkcji wyrobów mleczarskich i szczególne zasługi dla rozwoju przemysłu spożywczego. M LEKOVITA to największa mleczarska grupa kapitałowa w Polsce i niekwestionowany lider branży. Grupa MLEKOVITA jest firmą ze 100- procentowym kapitałem polskim, o długoletniej tradycji i z ustaloną marką nie tylko na rynku polskim, ale również za granicą. Tworzą ją zakłady zajmujące się przetwórstwem i dystrybucją wyrobów mleczarskich: macierzysty w Wysokiem Mazowieckiem, a także w Bielsku Podlaskim, Morągu, Zakopanem, Lubawie, Działdowie, Pilicy i Baranowie oraz magazyny dystrybucyjne w Chrzanowie, Kluczborku, Kowalewie Pomorskim, Piasecznie, Wyszkowie, Łodzi, Białymstoku, Brzesku, Goręczynie i Wolsztynie. i serów, również śmietanę, twarogi i lody. W 1957 roku w Wysokiem Mazowieckiem utworzono Okręgową Spółdzielnię Mleczarską. W tym czasie rozpoczęto budowę nowoczesnego na owe czasy zakładu produkcyjnego, którego otwarcie nastąpiło w 1962 roku. Oddano wówczas do użytku hale produkcyjne: serowni, masłowni, aparatowni, galanterii mleczarskiej i paczkowni. W 1992 roku nadano spółdzielni obecną nazwę MLEKOVITA i opracowano logo firmy. Obecnie MLEKOVITA jest potentatem na rynku mleczarskim nie tylko w kraju ale także za granicą. Konsekwentnie prowadzona polityka rozwoju firmy zadecydowała, że wytwarza ona szeroki asortyment markowych produktów ponad 300, w tym m.in.: sery twarde dojrzewające typu holenderskiego, szwajcarskiego i angielskiego, sery topione i wędzone, sery sałatkowo- kanapkowe, serek ziarnisty, sery Mozzarella, mleka UHT o zróżnicowanej pojemności i zawartości tłuszczu, mleka pasteryzowane, śmietanki UHT, mleczka zagęszczone, mleczka smakowe, kefiry, jogurty, maślanki, twarogi i twarożki smakowe, śmietany i śmietanki homogenizowane, masła i miksy maślane, mleka w proszku oraz serwatkę w proszku, które są liderami kategorii w branży np. mleko POLSKIE w butelce, mleko WYPASIONE, ser FAVITA, ser SOKÓŁ, masło ekstra POLSKIE, itp. Produkcja prowadzona jest zgodnie z wymaganiami stawianymi przez zintegrowany system zapewnienia jakości (ISO 22000, ISO 9001, ISO 14001). Najwyższa jakość oferowanych produktów zdobyła uznanie i zaufanie klientów, czego dowodem jest utrzymywana od lat pozycja lidera w Polsce oraz lidera eksportu wśród przedsiębiorstw branży mleczarskiej. Produkty MLEKOVITY trafiają na rynki całego świata, w tym na najbardziej wymagające: Unii Europejskiej, Rosji, USA, Japonii. Dariusz Sapiński Początki firmy MLEKOVITA sięgają okresu przedwojennego. Zakład w Wysokiem Mazowieckiem powstał w 1928 roku, zatrudniał wówczas 30 osób i zajmował się wyłącznie produkcją serów i masła. Po II wojnie światowej, w 1947 roku, utworzono Delegaturę Centrali Mleczarsko-Jajczarskiej, a trzy lata później powołano Powiatowy Zakład Mleczarski, który wytwarzał, obok masła MLEKOVITA ciągle się rozwija i zwiększa swoją ekspansywność. Grupa Kapitałowa od początku swojej działalności realizuje strategię promocji polskości. Z ogromnym sukcesem wprowadziła na rynek produkty o nazwie POLSKIE mleko, jogurty, masło, serki wiejskie innowacyjne, naturalne o niewątpliwych zaletach dla zdrowia. Sukces rynkowy firmy osiągnięty został dzięki skutecznemu zarządzaniu. Od ponad 25 lat strategię działalności wyznacza Prezes Zarządu Dariusz Sapiński, który jest autorytetem w środowisku mleczarskim i biznesowym, zdobył wiele prestiżowych nagród i wyróżnień. 118 MLEKOVITA, ul. Ludowa 122, Wysokie Mazowieckie

119 Jednak za swój największy sukces Dariusz Sapiński uważa zbudowanie potęgi MLEKOVITY firmy numer 1, ponieważ jest ona: 1 której marka jest najbardziej wartościową marką na rynku mleczarskim; 1 w branży, która zdobyła najwięcej nagród i wyróżnień dla swoich produktów i marki; która wytwarza ponad 300 produktów; której produkty aż w 5 kategoriach są numerem 1 na rynku (mleko pasteryzowane, sery miękkie solankowe, sery twarde dojrzewające, mleko smakowe, masło); i jedyna, która produkuje masło klarowane; i jedyna na Podlasiu produkująca lody na skalę przemysłową; której produkty regionalne ZAKOPIAŃSKIE SPECJAŁY dostępne są w sprzedaży na terenie całego kraju; która uzyskuje od lat największą dynamikę przychodów w branży; na rynku, która stworzyła własną sieć dystrybucji hurtowej i detalicznej; która wdrożyła zintegrowany system zarządzania jakością ( ISO ( HACCP), ISO 9001, ISO 14001); której aż 4 zakłady posiadają pozwolenie na eksport produktów do Federacji Rosyjskiej; która eksportuje najwięcej produktów mleczarskich. 1 która posiada najwięcej w branży patentów oraz produktów chronionych świadectwem Urzędu Patentowego; 119

120 FIRMA ROKU 2009 BENEFIA Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Paweł Bisek, Prezes Zarządu Towarzystwo Ubezpieczeń S.A.Vienna Insurance Group Za osiągnięcia gospodarcze i dynamiczne zwiększanie udziału w polskim rynku ubezpieczeń. BENEFIA działa na polskim rynku ubezpieczeń od 10 lat; pierwsza polisa ubezpieczeniowa została sprzedana 10 lipca 2000 roku. Od tego czasu zaufało nam już blisko 250 tysięcy stałych klientów. Zdobyte podczas tego dziesięciolecia doświadczenie oraz wiedza wynikająca z gruntownej analizy rynku ubezpieczeniowego, jego trendów i kierunków rozwoju, a także zaangażowanie pracowników, pozwoliły Spółce w ciągu tych lat wypracować pozycję liczącego się partnera na rynku ubezpieczeniowym. Pozwoliły zrealizować oczekiwania klientów, dać satysfakcję pracownikom i współpracownikom. Pozwoliły wreszcie wypracować jeden z najwyższych na rynku ubezpieczeniowym współczynników wydajności i efektywności w obsłudze ubezpieczeń. Spółka specjalizuje się obecnie w ubezpieczeniach komunikacyjnych i majątkowych, skierowanych do szerokiego grona Klientów indywidualnych i instytucjonalnych. Oferta jest zróżnicowana odpowiednio do do specyfiki potrzeb i preferencji klientów Spółki. Dostosowana jest również do oczekiwań poszczególnych kanałów dystrybucji z którymi współpracujemy, a są to przede wszystkim: Paweł Bisek sieci Dealerów samochodowych, Instytucje Finansowo-Ubezpieczeniowe jak: Banki, Pośrednicy Finansowi i Kredytowi oraz inne instytucje finansowe, Internet direct. Korzenie Spółki wywodzą się ze znanej na polskim rynku firmy FIAT, która była właścicielem włoskiej firmy ubezpieczeniowej TORO Targa Assicurazioni. Historia BENEFII sięga Wigilii Bożego Narodzenia 1999 roku 24 grudnia Spółka otrzymała licencję Ministerstwa Finansów na prowadzenie działalności ubezpieczeniowej. BENEFIA na początku swej działalności skupiła się na tym, na czym FIAT znał się od wielu lat, czyli na samochodach, wprowadzając do sprzedaży pakiet ubezpieczeń komunikacyjnych dedykowany klientom marki Fiat, Lancia i Alfa Romeo. W 2005 roku BENEFIA weszła w skład grupy kapitałowej VIENNA INSU- RANCE GROUP, która jest jedną z największych grup ubezpieczeniowych w Europie Środkowo wschodniej; ma ponad 180. letnią tradycję i doświadczenie na europejskim rynku ubezpieczeniowym. Wynikiem tego była zmiana strategii działania BENEFII i rozszerzenie działalności o inne kanały dystrybucji. Firma poszerzyła swoją ofertą ubezpieczeniową w zakresie ubezpieczeń komunikacyjnych o ubezpieczenia dedykowane posiadaczom wszystkich marek samochodów osobowych. Ponadto wprowadziła w szerszym zakresie sprzedaż ubezpieczeń majątkowych. Spółka w pełni dostosowała się do preferencji klientów mając na uwadze przede wszystkim ich satysfakcję z korzystania z oferty Towarzystwa. Pragniemy, aby nasi klienci mieli zabezpieczoną przyszłość w przypadku wystąpienia nieszczęśliwych zdarzeń losowych, dlatego nasze hasło to Bezpieczeństwo, Jakiego Potrzebujesz. Nasze produkty komunikacyjne to zarówno ubezpieczenia podstawowe, takie jak: OC, AC i NNW, Assistance, jak i ubezpieczenia uzupełniające m.in.: Zielona Karta, Ochrona Prawna, Ubezpieczenie od straty finansowej (GAP). Podróżującym za granice Polski oferujemy specjalny pakiet Koszty Leczenia Plus, który pozwala na ubezpieczenie ryzyka związanego z nagłym zachorowaniem lub nieszczęśliwym wypadkiem za granicą. Natomiast wszystkim właścicielom domów i mieszkań BENEFIA oferuje szeroką gamę ubezpieczeń majątkowych. Niewątpliwym atutem Spółki jest konstruowanie produktów ubezpieczeniowych na miarę rynkowych potrzeb. Starając się nie powielać obowiązujących powszechnie schematów w zakresie wystawiania polis, wdrożono już w 2001 roku innowacyjny, elektroniczny system obsługi polis tzw. Centralny System Obsługi Ubezpieczeń (CSOU). Jest to w pełni zinformatyzowany system pozwalający na szybką kalkulację składki ubezpieczeniowej, obsługę, wystawienie lub przedłużenie polisy za pomocą Internetu. Internet sprawia, że dostęp do systemu CSOU jest niemal nieograniczony, polisę można wystawić wszędzie gdzie jest połączenie internetowe, a czas na jej wystawienie to zaledwie chwila. 120 BENEFIA Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Vienna Insurance Group, ul.rydygiera 21 A, Warszawa

121 Dodatkowo system CSOU pozwala na szczegółową kontrolę sprzedawanych usług. Dzięki temu współpracownicy BENEFII mogą zapewnić klientowi usługę i komfort sprzedaży na najwyższym poziomie. Chcąc postawić na efektywność w działaniu oraz pozyskać zadowolenie klientów, wprowadzono również bezpośrednią współpracę z dealerami w zakresie likwidacji szkód komunikacyjnych. Dzięki takiej organizacji szkody likwidowane są szybko i profesjonalnie, przez wyspecjalizowane warsztaty naprawcze, a Spółka nie stosuje dodatkowych, skomplikowanych procedur. Opracowanie nowoczesnej strategii BENEFII przyczyniło się do jej rozwoju i umocnienia pozycji na rynku ubezpieczeń w Polce. W latach BENEFIA zanotowała ponad 80 % wzrost sprzedaży i zwiększenie udziałów Towarzystwa w rynku. Wprowadzenie innowacyjnych rozwiązań, jakimi są scentralizowany i w pełni zinformatyzowany system obsługi klienta oraz rezygnacja z budowy własnych oddziałów i przedstawicielstw, spowodowało obniżenie kosztów administracyjnych firmy do minimum. Natomiast powierzenie profesjonalnym warsztatom naprawczym likwidacji szkód pozwoliło wypracować bardzo wysoki poziom świadczonych usług. Osiągane przez BENEFIĘ wyniki finansowe na przestrzeni dziesięciu lat jej istnienia najlepiej obrazują stabilną pozycję firmy na polskim rynku ubezpieczeniowym. Wzrost sprzedaży polis, stale rosnący przypis składki przy jednoczesnym utrzymaniu stabilnego poziomu wskaźnika szkodowości pozwalają osiągać wysoki poziom efektywności. Przy niespełna 70. osobowej załodze przypis składki za 2009 rok na jednego pracownika wyniósł 2,62 mln zł. Warto podkreślić, iż Spółka od początku działalności odnotowuje dodatnie wyniki finansowe, co świadczy o dobrej strategii zarządzania, stabilności Spółki i bezpieczeństwie wszystkich klientów BENEFII. Na koniec 2009 roku, uznanego w świecie za kolejny rok kryzysu gospodarczego, Spółka wypracowała zysk finansowy brutto na poziomie 7,3 mln zł. Potwierdzeniem rzetelności i profesjonalizmu BENEFII jest przyznana w 2007 roku przez Rzeczpospolitą nagroda, II miejsce w kategorii: Towarzystwa Ubezpieczeń Ogólnych oraz Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu, za dynamiczny i nowatorski udział w polskim rynku ubezpieczeń. Kolejnym wyróżnieniem, potwierdzającym, jakość świadczonych usług, jest przyznany w 2009 roku przez Kapitułę Polskiego Klubu Biznesu Certyfikat Rzetelności i Wiarygodności BENEFIA Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Vienna Insurance Group, z ważnością aż do 30 grudnia 2011 roku. Czas, na jaki Kapituła PKB wydała firmie certyfikat najlepiej obrazuje, iż BENEFIA jest oceniana na rynku, jako dobry i rzetelny partner w zakresie ubezpieczeń komunikacyjnych i majątkowych oraz stabilny i solidny partner biznesowy dla dealerów samochodowych i instytucji finansowo-ubezpieczeniowych. Jednak najlepszym potwierdzeniem uznania dla firmy jest fakt, iż w ciągu dziesięciu lat istnienia na polskim rynku ubezpieczeniowym zaufało nam już blisko 250 tysięcy stałych klientów. Siedziba BENEFII w Warszawie, przy ul. Rydygiera 21A Tel.: 0/ ; Fax: 0/ , centrala@benefia.pl; 121

122 FIRMA ROKU 2009 CaseTech Polska Sp. z o.o. Monika Pilch, Dyrektor Zarządzający Za produkowanie wysokojakościowych wyrobów dla przemysłu spożywczego, tworzenie nowych miejsc pracy i zdobywanie zagranicznych rynków. Grupa CaseTech jest właścicielem znanej od ponad 75 lat marki Walsroder, marki, która jest uosobieniem jakości i nowatorstwa w produkcji sztucznych osłonek wędliniarskich. Obecność firmy na polskim rynku datuje się od roku Wówczas, w ramach koncernu Bayer Sp. z o.o., uruchomiono w Świdnicy na Dolnym Śląsku Zakład Konfekcjonowania Osłonek Wędliniarskich. CaseTech Polska Sp. z o.o. jako samodzielny podmiot powstała w 2007 roku i obecnie usytuowana jest w Legnickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Od września 2008 roku właścicielem CaseTech Polska jest niemiecka grupa inwestycyjna Adcuram, która zainicjowała szeroki program rozwoju przedsiębiorstwa, polegający na rozbudowie zakładu w Polsce, inwestycjach w nowe maszyny oraz budowie nowej struktury finansowej i informatycznej. W początkowej fazie działalności firma zajmowała się konfekcjonowaniem sztucznych osłonek wędliniarskich. Kolejnym etapem było uruchomienie w 1997 roku drukarni fleksograficznej, by ostatecznie w roku 2009 uruchomić samodzielną produkcję osłonek poliamidowych. Na przestrzeni 14 lat działalności priorytetem firmy było udoskonalanie technologii i procesów, w celu uzyskania produktów spełniających najwyższe Monika Pilch kryteria jakości. W 1998 roku firma uzyskała certyfikat jakości ISO CeseTech Polska dzięki wysokiej jakości produktów zalicza się do liderów w branży. Trwające nieprzerwanie prace badawcze i rozwojowe ukierunkowane są na zaspokojenie potrzeb przemysłowych zakładów przetwórstwa mięsnego, średnich i małych zakładów mięsnych, a jednocześnie są ściśle powiązane z najnowszymi tendencjami rozwoju rynku branży spożywczej. Osłonki Walsroder produkuje się w oparciu o wymogi obowiązujących norm oraz w zgodzie z zasadami GMP. Rok 2009 był rokiem dynamicznego rozwoju firmy. W okresie, w którym gospodarka światowa odnotowała spowolnienie i borykała się ze skutkami finansowego kryzysu, CaseTech Polska uruchomiła dwie linie technologiczne do produkcji osłonki poliamidowej. Wzbogaciła także swoją ofertę w zakresie drukowania, marszczenia i podwiązywania osłonek, trzykrotnie powiększając własny park maszynowy. Bezpośrednim efektem tych działań był 5-cio krotny wzrost sprzedaży oraz 3-krotny wzrost zatrudnienia ( z 54 osób w 2008 r. do 156 osób w lutym 2010 r.), co stanowiło ważny element w ograniczaniu bezrobocia w regionie. Stworzenie tak wielu nowych miejsc pracy wiązało się również z koniecznością doskonalenia kwalifikacji zawodowych pracowników. Polityka kadrowa firmy nastawiona jest na rozszerzanie kwalifikacji zatrudnionych osób przez organizację cyklów szkoleń w kraju i za granicą oraz przeprowadzanie stałej oceny nabytych umiejętności. W 2004 roku Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Kupców Świdnickich przyznało Monice Pilch Statuetkę Przedsiębiorczości za Profesjonalne Zarządzanie Firmą Produkcyjną, którą odebrała z rąk prof. Leszka Balcerowicza. Linia do produkcji osłonek poliamidowych. Dzięki tym działaniom 60% pracowników uzyskało kwalifikacje w niszowych zawodach, a pozostałe 30% podwyższyło i udoskonaliło dotychczas posiadane uprawnienia zawodowe. Firma z powodzeniem stosuje najwyższej klasy system informatyczny ( SAP R3) i nowoczesne metody zarządzania procesami produkcyjnymi, dając pracownikom możliwość pełnej satysfakcji zawodowej. Dzięki działaniom podjętym w 2009 roku, 122 CaseTech Polska Sp. z o.o.; Legnica, ul. Jaworzyńska 291c

123 stabilności miejsc pracy, odpowiedniemu wynagradzaniu oraz motywowaniu pracowników, CaseTech Polska jest obecnie uznanym i wiarygodnym pracodawcą w regionie. Wdrażanie nowoczesnych technologii i optymalizacja procesów produkcyjnych zgodnie ze światowymi standardami jest ważnym elementem wspierania polskiej myśli technologicznej. Około 99% produkcji przeznaczona jest na eksport. Legnickie produkty wysyłane są do 65 krajów na całym świecie, z czego kraje Europy Zachodniej stanowią 70% odbiorców. Firma uruchomiła również magazyn wyrobów gotowych, stając się jednocześnie centrum logistycznym grupy CaseTech. Od stycznia 2010 roku utworzony został dział sprzedaży krajowej, co umożliwi lepsze dotarcie do polskich producentów wędlin z wysokojakościowymi, markowymi produktami. Planowana jest również ekspansja na rynki Europy Wschodniej. W CaseTech Polska rok 2009 był rokiem przełomowym, który ugruntował pozycję firmy na rynku i w regionie. Jednakże wizja firmy, opierająca się na ciągłym rozwoju i doskonaleniu, obliguje do podejmowania dalszych działań. W bieżącym roku planowane jest uruchomienie kolejnej linii do produkcji osłonek z tworzyw sztucznych, nowatorskiej linii do wiankowania osłonek oraz kolejnych maszyn marszczących osłonki, co wiąże się z dalszym zwiększeniem zatrudnienia i podnoszeniem kwalifikacji zawodowych pracowników. Prognozowany 3-krotny wzrost sprzedaży wynika Drukarnia fleksograficzna. z rozszerzenia oferty oraz wejścia na nowe rynki zbytu. Rok 2009 był rokiem dynamicznego rozwoju firmy. W okresie, w którym gospodarka światowa odnotowała spowolnienie i borykała się ze skutkami finansowego kryzysu, CaseTech Polska uruchomiła dwie linie technologiczne do produkcji osłonki poliamidowej. Wzbogaciła także swoją ofertę w zakresie drukowania, marszczenia i podwiązywania osłonek, trzykrotnie powiększając własny park maszynowy. Maszyny konfekcjonujące. Magazyn wysokiego składowania. Telefax: ; Tel: ; infopl@walsroder.com; 123

124 HONOROWA NAGRODA SPECJALNA BOHDAN MACIEJ ŻAKIEWICZ Za wybitny wkład w rozwój nauki, techniki i technologii. P rofesor Bohdan Maciej Żakiewicz, został nominowany do Nagrody Nobla w 2010 roku w dwóch kategoriach: pokojowej i ekonomii inżynieryjnej. Nominacja została zgłoszona przez Business Initiative Directions (BID) i prawie sto największych oraz najbardziej zaawansowanych technologicznie organizacji biznesowych z 54 krajów świata. Specjalizuję się w technologii CEEC (Complex Energy Extraction from Coal) mówi profesor Żakiewicz czyli, mówiąc w uproszczeniu, pozyskiwania z węgla przetwarzanego pod ziemią wszystkich możliwych do osiągnięcia produktów finalnych. W 1978 r. zostałem powołany w USA na głównego technologa podziemnego zgazowania węgla na złożu Glendale w Teksasie. Wzięło się to stąd, że swego czasu przygotowywałem ekspertyzy dotyczące tej problematyki dla Głównego Instytutu Górnictwa. Gdy okazało się, że przebywam w Stanach, zaproszono mnie do współpracy. To było ponad 30 lat temu. Od tego czasu możliwości technologiczne poszły do przodu, a ja i mój zespół mamy rozwiązania nieporównywalnie lepsze od ówczesnych. Dysponujemy najbardziej na świecie zaawansowaną technologią, która efektywnie i tanio pozwala przetwarzać węgiel pod ziemią. 17 lutego 2010 roku odbyło się spotkanie w Katowicach poświęcone zastosowaniu technologii CEEC. Wzięli w nim udział eksperci i między innymi Jerzy Buzek, przewodniczący Społecznej Rady Narodowego Programu Redukcji Emisji. Podejmowane działania być może w krótkim czasie umożliwią wprowadzenie technologii CEEC w życie. Energetyka może być dla Polski szansą nie musi być problemem. Nominujemy emerytowanego profesora Bohdana Macieja Żakiewicza do Nagrody Nobla za zasługi dla światowego pokoju i dobrobytu ludzi w skali globalnej, poprzez radykalne makroekonomiczne i technologiczne innowacje w energooszczędne górnictwo, które otwiera nowe globalne zasoby energetyczne. Stworzył on pragmatyczne podstawy i metody obniżenia liczby ofiar śmiertelnych w górnictwie, a także drastycznej redukcji zanieczyszczeń górnictwa i produkcji energii bez negatywnych skutków dla środowiska czy dodatkowych obciążeń finansowych dla zaangażowanych krajów. Prof. Bohdan Żakiewicz zdobył między innymi dziewięć najwyższych światowych nagród Diamentowych Oskarów za Kulturę Biznesu i Technologii oraz tytuł Międzynarodowego Leadera Technologii Światowych nadany przez Kongresy Kultury Biznesu BID-UNESCO. Uruchomił na całym świecie ponad 60 unikalnych technologicznie projektów związanych z górnictwem i energią. Jest właścicielem 348 Know-How i Patentóww tych dziedzinach. Umożliwiły one znaczne obniżenie kosztów przedsięwzięć i radykalnie zwiększyły wykorzystanie zasobów. Za najważniejsze można uznać jego opracowania pozwalające na sięganie do taniej, w pełni odnawialnej i absolutnie czystej energii. Wśród technologii opracowanych przez profesora Żakiewicza są m.in. rozwiązania umożliwiające zamianę węgla na energię bezpośrednio w pokładach, bez emisji dwutlenku węgla na powierzchnię. Umożliwiają one eksploatację kopalń porzuconych, rzekomo wyeksploatowanych z dostępnych surowców. Możliwe i opłacalne stało się sięgnięcie po ciężką ropę pozostałą w złożach po wydobyciu wyłącznie lekkiej frakcji pozyskuje się prawie 85% zamiast dotychczasowych 5% - 15% wszystkich frakcji ropy z nowych pokładów i to przy zagospodarowywaniu CO 2. Technologia podziemnego zagospodarowywania złóż węgla brunatnego, pozwala na uzyskiwanie w pierwszym etapie metanu i ogromnych ilości kwasu huminowego, który w kompozycji z siarką krystaliczną daje znakomity nawóz, zwiększający plony nawet czterokrotnie. W drugim etapie pozyskiwane są bezpośrednio ze złoża energia cieplna i elektryczna oraz gaz syntezowy i metan, bez niszczenia powierzchni i środowiska. Technologia odmetanowania kopalń, nie tylko ratuje życie górników, ale również pozwala na pozyskanie traconego do tej pory metanu. Rozwiązania dotyczące innych sposobów pozyskiwania siarki zmniejszyły wielokrotnie koszty jej wydobycia, technologia wykorzystująca siarkę do tworzenia powierzchni drogowych umożliwia za połowę dotychczasowych kosztów stworzenie praktycznie niezniszczalnych dróg. Business Initiative Directions ocenia wartość patentów i technologii profesora Żakiewicza na trzy i pół miliarda dolarów, a korzyści możliwe do uzyskania z ich zastosowania są praktycznie nie do przeszacowania. 124

125 HONOROWA NAGRODA SPECJALNA ZYGMUNT SOLORZ-ŻAK Za budowanie nowego ładu medialnego w Polsce 5 grudnia 1992 r. o godzinie 16:30 z analogowego (wtedy) satelity Eutelsat II F 3, Telewizja Polsat rozpoczęła nadawanie sygnału z Holandii W październiku 1993 roku stacja otrzymała od Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji koncesję na emisję naziemną w Polsce. Rok później otrzymała koncesję na ogólnopolską telewizję komercyjną. i czwartej w Europie pod względem liczby abonentów telewizyjnej platformy satelitarnej. Giełdowy debiut spółki był jednym z 20 największych w 2008 roku w Europie. Obecnie akcje Cyfrowego Polsatu wchodzą w skład najważniejszego i najbardziej prestiżowego indeksu warszawskiej giełdy WIG 20. Również w tej spółce pełni on funkcję Przewodniczącego Rady Nadzorczej. W obrębie zainteresowań inwestycyjnych Zygmunta Solorz-Żak znajdują się nie tylko media, ale również branże takie jak energetyka, finanse, telekomunikacja oraz nowoczesne technologie, a ostatnio również sport. Posiada on bezpośrednio lub pośrednio akcje lub udziały w przedsiębiorstwach z obszaru energetyki, nowoczesnych technologii, telekomunikacji, finansów i bankowości oraz ubezpieczeń. Zygmunt Solorz-Żak ma wieloletnie doświadczenie w pracy w organach statutowych spółek prawa handlowego; przewodniczy Radom Nadzorczym wielu spółek działających na rynku polskim. Poza działalnością biznesową, Zygmunt Solorz-Żak poprzez Telewizję Polsat jest założycielem fundacji charytatywnej, pomagającej polskim dzieciom, działającej pod nazwą Fundacja Polsat. W ciągu ponad 10 lat działalności stała się ona jedną z największych organizacji pozarządowych działających na terenie Polski, pomaga ponad 10 tys. dzieci, 971 szpitalom i ośrodkom pomocy medycznej. Wolny czas Zygmunt Solorz-Żak stara się spędzać aktywnie, najchętniej z rodziną i na grze w tenisa. Zygmunt Solorz-Żak jest jednym z największych i najbardziej znaczących przedsiębiorców prywatnych w Polsce. W 1993 roku uruchomił pierwszą w Polsce, prywatną telewizję satelitarną Polsat. W tym samym roku Polsat wygrał konkurs i otrzymał od państwowego regulatora rynku, koncesję na nadawanie programu w całym kraju, stając się w ten sposób pierwszą ogólnopolską nie-państwową stacją telewizyjną. W ciągu kilku lat działalności Polsat stał się liderem rynku telewizji w Polsce. Obecnie Telewizja Polsat posiada w swojej ofercie trzynaście różnych kanałów, w tym między innymi obok głównego kanału ogólnotematycznego Polsat również kanał informacyjny Polsat News, ponadto kanały sportowe, a także kanały tematyczne dla kobiet, mężczyzn, oraz dzieci, w tym kanały nadawane w standardzie HD. Od początku istnienia firmy Zygmunt Solorz-Żak sprawuje funkcję Przewodniczącego Rady Nadzorczej. Poza Telewizją Polsat S.A. Zygmunt Solorz-Żak jest również założycielem i głównym właścicielem notowanego obecnie na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie Cyfrowego Polsatu S.A., największej w Polsce Telewizja Polsat 125

126 P onad 350 nagród i wyróżnień, dla przedsiębiorców, firm i produktów, przyznał Polski Klub Biznesu od 1990 roku, honorując tych, którzy skutecznością działania, czystością zasad i metod postępowania, zdobyli uznanie środowiska, przyczyniali się do rozwoju i umacniania polskiej gospodarki. Ponad 350 brązowych, srebrnych i złotych medali przyznała Akademia Polskiego Sukcesu, działająca z inicjatywy i pod patronatem Klubu, tym, którzy osiągnęli sukces w biznesie, nauce, kulturze i sporcie. Byli wśród nich także tegoroczni laureaci nagród 20.lecia, jak np. Zbigniew Jakubas, Marek Mikuśkiewicz i Marcpol, Andrzej Wodzyński i Grupa Tubądzin, Adam Radaś i Paula, Sopro, Mennica Polska, Newag Na kolejnych stronach prezentujemy tych, którzy w przeszłości zdobywali klubowe laury i medale Akademii. To m.in. Jelfa Firma 15.lecia i laureat Złotego Medalu, Mincer Mona Liza Firma Roku 2004 i laureat Złotego Medalu, Investdruk Firma Roku 1992, Jan Bogutyn Businessman Roku 2007 i laureat Złotego Medalu, Adam Szejnfeld laureat Złotego Medalu i członek Kapituły Akademii Polskiego Sukcesu, Państwowy Zespół Pieśni i Tańca Mazowsze im.t. Sygietyńskiego Honorowy Ambasador Polskiego Biznesu i Laureat Złotego Medalu Akademii. Wszystkich bez wyjątku laureatów klubowych nagród uwieczniliśmy w Złotej Księdze XX lat Polskiego Klubu Biznesu.

127 ADAM SZEJNFELD A dam Szejnfeld Poseł III, IV, V i VI kadencji Sejmu RP, były Sekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki. Jest członkiem Akademii Polskiego Sukcesu, Kapituły Konkursu Teraz Polska, Rady Programu Polski Sukces Fundacji Polskiego Godła Promocyjnego Teraz Polska oraz Kapituły Cent For Future oraz Perły Polskiej Gospodarki, anglojęzycznego miesięcznika Polish Market. Jest także członkiem wielu organizacji pozarządowych, m.in. Klubu Polskiej Rady Biznesu, Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Rzetelnego Biznesu Solidny Partner, Pilskiej Izby Gospodarczej i Chodzieskiego Klubu Gospodarczego. Otrzymał liczne nagrody i wyróżnienia, m.in.: Adam Szejnfeld Ukończył Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Wydział Prawa i Administracji, kierunek prawo. W przeszłości działacz społeczny i związkowy w latach osiemdziesiątych członek legalnej i podziemnej Solidarności, internowany w więzieniach we Wronkach i w Gębarzewie. Później współorganizator Komitetów Obywatelskich, przedsiębiorca i działacz samorządowy. W latach 1990 r. 1998r. radny oraz burmistrz Miasta i Gminy Szamocin, wiceprezes Konwentu Wójtów i Burmistrzów Województwa Pilskiego, wiceprezes Stowarzyszenia Wielkopolski Ośrodek Kształcenia i Studiów Samorządowych w Poznaniu. Zawodnik i działacz sportowy wielokrotny medalista zawodów strzeleckich i obronnych, prezes Klubu Sportowego Sokół Szamocin. W latach poseł na Sejm RP III i IV kadencji, przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Małych i Średnich Przedsiębiorstw, wiceprzewodniczący Bilateralnej Grupy Polsko-Chińskiej i przewodniczący Bilateralnej Grupy Polsko-Indyjskiej. Był również członkiem Prezydium Klubu Parlamentarnego Platformy Obywatelskiej, członkiem Kapituły Nagrody Gospodarczej Prezydenta RP oraz członkiem Rady Turystyki przy Ministrze Gospodarki. Jeden z dziesięciu najlepszych polityków w Polsce Najlepszy ekspert od spraw gospodarczych w PO i jeden z najlepszych znawców tej problematyki w Sejmie według rankingu Tygodnika Polityka. Honorowy Ambasador Polskiego Biznesu tytuł nadany przez Polski Klub Biznesu za wkład w rozwój gospodarki i obronę praw polskich przedsiębiorców. Skrzydła nagroda w ogólnopolskim plebiscycie Super Expressu i TV Polsat Komu Skrzydła, a Komu Rogi za uwalnianie Polski od biurokracji. Bona Lex nagroda dziennika Gazeta Prawna za nowelizację ustawy o swobodzie działalności gospodarczej, jako najlepszej ustawy roku Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu za wkład w budowanie rozwoju Polski i polskiej gospodarki. Dźwignia Gospodarki nagroda nadana przez Naczelną Organizację Techniczną Federację Stowarzyszeń Naukowo Technicznych NOT oraz Krajową Izbę Gospodarczą za wybitny wkład w tworzenie prawa stymulującego rozwój polskiej gospodarki. Złoty Medal i Odznaka im. Jana Kilińskiego Związku Rzemiosła Polskiego za zasługi dla rzemiosła polskiego. Brylantowa Odznaka Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług za zasługi dla rozwoju polskiego handlu. Platynowy Laur najwyższa nagroda polskich kupców i rzemieślników. Bursztynowe Okno nagroda Polskiej Organizacji Turystyki, za zasługi dla międzynarodowej promocji Polski i rozwoju turystyki. Człowiek Roku nagroda Grupy Wydawniczej Polskapresse dziesięciokrotny laureat rankingu mediów Wielkopolski Północnej konkursu Człowiek Roku w kategorii Polityka. W latach r. poseł V kadencji Sejmu, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, przewodniczący stałej Podkomisji ds. Promocji i Rozwoju Turystyki, a także przewodniczący Bilateralnej Grupy Polsko-Indonezyjskiej. Członek Rady Ochrony Pracy. Od 2007 poseł VI kadencji Sejmu RP, wiceprzewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki, wiceprzewodniczący sejmowej komisji Przyjazne Państwo, przewodniczący Zespołu ds. Finansów Publicznych, Gospodarki i Rozwoju Przedsiębiorczości KPPO, przewodniczący Komitetu Sterującego Rządowego Programu Wspierania Inicjatyw Pobudzających Polską Gospodarkę, w latach Sekretarz Stanu w Ministerstwie Gospodarki. Na pikniku Akademii Polskiego Sukcesu. Od lewej: Zbigniew Jakubas, Franz Fuchs, Adam Szejnfeld, Bogusław Dębski. 126

128 Na zdjęciach (od góry): 1. Gratulacje dla prof. Władysława Bartoszewskiego po odebraniu Honorowej Nagrody Oskar Polskiego Biznesu. 2. W rozmowie z Lechem Wałęsą i ks. Grzegorzem Kalwarczykiem, kanclerzem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. 3. Laureaci dorocznych nagród Polskiego Klubu Biznesu i Medali Akademii Polskiego Sukcesu z prof. Leszkiem Balcerowiczem, laureatem Honorowej Nagrody Oskar Polskiego Biznesu. PUBLICUS nagroda Miesięcznika Zamówienia Publiczne Doradca, za szczególny wkład w rozwój oraz doskonalenie systemu prawa zamówień publicznych w Polsce. Statuetka Merkurego i tytuł Solidnego Partnera Polskiego Kupiectwa Naczelnej Rady Zrzeszeń Handlu i Usług, za zasługi dla rozwoju polskiego kupiectwa, małych i średnich przedsiębiorstw oraz polskiej gospodarki w zjednoczonej Europie. Złota Cegła nagroda Polskiego Stowarzyszenia Właścicielek Firm Klub Kobiet Biznesu za wspieranie rozwoju gospodarczego kraju. Osobowość roku 2008 tytuł przyznany przez Wielkopolską Lożę Business Center Club Adam Szejnfeld jest prawnikiem i ekonomistą skutecznie walczącym z barierami rozwoju gospodarczego. Lew Polityki tytuł nadany przez Wielkopolski Klub Kapitału za pozytywistyczną pracę, upór i konsekwencję w naprawianiu polskiej gospodarki Polski Sukces statuetka i tytuł nadane za tworzenie przyjaznego prawa dla rozwoju przedsiębiorczości przez Stowarzyszenie Ogólnopolskie Forum Promocji i Biznesu. Sylwetka miesiąca tytuł nadany przez Europejski Magazyn EURO PART- NER za osobiste zasługi dla postępu gospodarczego. Wielkopolska osobowość roku pierwsze miejsce w plebiscycie Kto przyniósł Wielkopolsce dumę, organizowanym przez dziennik Polska The Times Głos Wielkopolski. Zasłużony dla Miasta i Gminy Szamocin odznaczenia nadane przez Radę MiG Szamocin. W Sejmie i w Rządzie m. in. autor wielu projektów ustaw zmierzających do ograniczenia bezrobocia, rozwoju przedsiębiorczości i wzrostu gospodarczego oraz poprawy kondycji małych i średnich przedsiębiorstw, a także orędownik rozwoju samorządu terytorialnego i zwiększenia kompetencji władz gmin. Zwolennik głębokiej reformy administracji publicznej oraz zmian zasad pracy urzędów i funkcjonariuszy publicznych. Autor słynnego progospodarczego Pakietu Szejnfelda, na który składa się kilkadziesiąt ustaw zwiększających wolność gospodarczą. Organizator i współorganizator koncertów, akcji oraz imprez charytatywnych dla osób potrzebujących pomocy, a także konkursów tematycznych oraz zawodów sportowych. Interesuje się zagadnieniami z zakresu wolność a gospodarka, znaczeniem klasy średniej dla rozwoju, prawnymi oraz ekonomiczno gospodarczymi zagadnieniami funkcjonowania państwa i społeczeństwa, gospodarką i przedsiębiorczością, państwową i społeczną rolą samorządu terytorialnego, promocją i marketingiem, organizacją i zarządzaniem zasobami. Zajmuje się także problematyką sytuacji oraz statusu kobiet w społeczeństwie XXI wieku; jako jedyny polski polityk prowadzi stronę internetową o kobietach. Hobby poezja, turystyka, fotografia, kolekcjonerstwo starych przedmiotów; zbiera też maski i figurki z egzotycznych krajów świata, siatkówka, rower, narty. 127

129 PRZEDSIĘBIORSTWO FARMACEUTYCZNE JELFA SA Dzięki produkcji farmaceutyków o dużej atrakcyjności rynkowej Spółka ma dobrą, ustabilizowaną pozycję na rynku krajowym i zagranicznym. Priorytetowymi grupami terapeutycznymi są leki działające na: układ sercowo naczyniowy, przewód pokarmowy, ośrodkowy układ nerwowy oraz stosowane w opiece zdrowotnej kobiet, reumatologii i dermatologii. W swoim portfelu Spółka posiada około 120 preparatów o różnym przeznaczeniu, formie farmaceutycznej oraz działaniu terapeutycznym, a także preparaty z asortymentu oferowanego przez Sanitas AB. Zarząd PF Jelfa SA stara się stworzyć warunki produkcji odpowiadające europejskiemu modelowi wytwarzania farmaceutyków. Produkcja zarówno leków odtwórczych jak i oryginalnych odbywa się zgodnie z europejskimi standardami Kontroli Jakości oraz Dobrej Praktyki Wytwarzania, co potwierdzają posiadane certyfikaty GMP. Spółka jest jednym z wiodących polskich eksporterów farmaceutyków. Główne kierunki eksportu to Rosja, Ukraina, Gruzja, Kazachstan, Armenia, Azerbejdżan, Uzbekistan, Węgry, Bułgaria, a także Wietnam. Eksportujemy także do Czech, Słowacji oraz krajów nadbałtyckich. Mamy swoje przedstawicielstwa w Moskwie, Kijowie, Debreczynie i Sofii a także Biuro w Pradze, które poprzez swoją działalność efektywnie wpływają na znaczący wzrost obrotów na rynkach zagranicznych. PHARMACEUTICAL COMPANY JELFA SA The Company s market position in Poland and abroad is stabilized due to production of the pharmaceutics of high merchantability. In terms of therapeutic features the product used in the treatment of cardiovascular, digestive and central nervous system diseases as well as those applied in the treatment of dermatological and rheumatologic diseases constitute the top priority therapeutic groups. The product portfolio includes about 120 preparations with various indications, pharmaceutical forms and therapeutic effects as well as preparations from Sanitas AB product portfolio. The Management Board of Jelfa SA do their best to ensure the manufacturing conditions that meet the European requirements regarding the production of drugs. The generic and the original drugs are manufactured in compliance with the European Standards of Quality Control and Good Manufacturing Practice which is confirmed by the GMP certificates.the Company s one of the leading polish pharmaceutical exporters. Main export directions are: Russia, Ukraine, Georgia, Kazakhstan, Armenia, Azerbaijan, Uzbekistan, Hungary, Bulgaria, and Vietnam. Furthermore we export also to Czech Republic, Slovakian and Baltic Countries. We have got our Agency in Moscow, Kiev, Debrecen, Sofia and an Office in Prague, which by their activity, influence effectively on a significant increase of turnover on foreign markets. 128 Przedsiębiorstwo Farmaceutyczne Jelfa SA, ul. Wincentego Pola 21, Jelenia Góra

130 Tel , Fax:

131 130

132 131

133 CENTRALNY SZPITAL KLINICZNY MSWiA dr hab. n. med. Marek Durlik, Dyrektor CSK MSWiA C ENTRALNY SZPITAL KLINICZNY MSWiA w Warszawie, znany jako Szpital przy Wołoskiej, rozpoczął działalność w 1951 roku. Przez kilkadziesiąt lat był placówką resortową i leczył tylko pacjentów uprawnionych. Reforma służby zdrowia w 1991 roku oznaczała niejako powtórne narodziny szpitala. Został on wówczas zaliczony do dostępnej dla każdego, publicznej służby zdrowia. Nasza placówka ma dzisiaj charakter uniwersalny, ponieważ łączy tradycyjne funkcje szpitalne z działalnością ambulatoryjną i działalnością właściwą dawnej przychodni rejonowej. Dzięki temu liczba pacjentów leczonych w naszej placówce wzrosła kilkukrotnie. Marek Durlik W 2009 roku udzieliliśmy ponad 521 tys. specjalistycznych porad ambulatoryjnych, ponad 37 tys. porad w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej oraz hospitalizowaliśmy ponad 54 tys. pacjentów. Kadrę szpitala stanowią wybitni specjaliści poszczególnych dziedzin medycyny. Nasze kliniki, oddziały, zakłady i pracownie mają do dyspozycji nowoczesny sprzęt medyczny i fachowe zaplecze diagnostyczne wyposażone w wysokiej klasy aparaturę laboratoryjną. Kilka cech naszego szpitala godne jest szczególnej uwagi: Niedawno wznowiliśmy zapisy do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, odpowiadając w ten sposób na wciąż rosnące zainteresowanie pacjentów ofertą naszej placówki. Wielokrotnie każdego roku organizujemy Białe Soboty wykonując bezpłatnie, bez potrzeby posiadania przez pacjentów skierowania, badania densytometryczne biodra i odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Codziennie w godzinach od 8 do 18 prowadzimy w Poradni Alergologicznej, prócz diagnostyki chorób alergologicznych, swoiste leczenie alergii tzw. odczulanie, co czyni nasz Szpital wyjątkowym na medycznej mapie Stolicy. Centralny Szpital Kliniczny MSWiA w Warszawie, jako pierwszy w Polsce powołał do życia dzienny oddział diagnostyczny dla osób z chorobą Alzheimera. Jako pierwsi w stolicy zaczęliśmy pełnić ostry dyżur kardioangiograficzny, zapewniając całodobowe leczenie osób z nagłymi schorzeniami wieńcowymi. Dysponujemy pełną diagnostyką radiologiczną, m.in. rezonansem magnetycznym, tomografią komputerową, angiografią, mammografią, densytometrią. Wykonujemy pełen zakres zabiegów w dziedzinie chirurgii naczyniowej, onkologii, chirurgii ogólnej i endoskopowej. Przeprowadzamy zabiegi transplantacji nerek oraz nerki z trzustką. W naszej placówce realizowany jest również program przeszczepów rodzinnych. 132 Centralny Szpital Kliniczny MSWiA, ul.wołoska 137, Warszawa

134 W zakresie naszych usług uwzględniamy także ofertę medyczną dla pracowników firm i przedsiębiorstw, które powierzają nam opiekę zdrowotną nad swoimi pracownikami. Tworząc jako pierwsi w Polsce szpitalny dział marketingu i sprzedaży z powodzeniem wkroczyliśmy na rynek komercyjnych usług medycznych. Renoma jednej z najlepszych w Polsce placówek ochrony zdrowia zobowiązuje nas do ciągłej pracy nad doskonaleniem naszych usług. Każdego dnia wysiłek naszych lekarzy, pielęgniarek, personelu medycznego, kadry zarządzającej oraz administracji skoncentrowany jest na podnoszeniu jakości świadczonych usług i pomnażaniu zadowolenia pacjentów. Staramy się wypełniać naszą misję, którą jest świadczenie usług medycznych na najwyższym poziomie światowym, przy najlepszym wykorzystaniu umiejętności i fachowości personelu oraz stale unowocześnianej bazie diagnostyczno-leczniczej. Szpital przy Wołoskiej jest miejscem, gdzie wszystkie potrzeby pacjentów traktowane są z szacunkiem i zrozumieniem. Oferując empatię i życzliwość staramy się budować atmosferę bezpieczeństwa i zaufania w relacji pacjent lekarz. Pozostajemy do dyspozycji wszystkich potrzebujących fachowej porady i pomocy. Dyrekcja CSK MSWiA w Warszawie 133

135 Dr JAN BOGUTYN Jan Bogutyn, Prezes Zarządu Inter- Risk S.A. Vienna Insurance Group, od ponad 13 lat zarządza jednym z wiodących i najbardziej dynamicznie rozwijających się towarzystw ubezpieczeniowych na polskim rynku, jakim jest InterRisk SA Vienna Insurance Group. Kierowana przez dr Jana Bogutyna spółka przeszła w ciągu tych kilku- DR nastu lat znaczne przeobrażenia pod względem wielkości i struktury organizacyjnej oraz zakresu i skali działania. Kiedy dr Bogutyn obejmował stanowisko Prezesa Zarządu, niewielka wtedy spółka osiągała obroty na poziomie 50 mln PLN rocznie. Obecnie taki wynik osiąga w ciągu trzech tygodni każdego miesiąca. Dr Jan Bogutyn jest absolwentem Wydziału Inżynieryjno-Ekonomicznego Transportu Drogowego Politechniki Szczecińskiej. Jest jednym z nielicznych managerów, którzy przez ponad dziesięć lat, nieprzerwanie i z sukcesem kierują jedną firmą ubezpieczeniową. Jest przykładem skutecznego łączenia wiedzy i doświadczeń, które umożliwiły mu osiągnięcie znaczących sukcesów zarówno w sektorze publicznym, Jan Bogutyn jak i prywatnym. Jako wiceminister w Ministerstwie Finansów aktywnie uczestniczył w przeobrażeniach polskiego rynku ubezpieczeń oraz nadzorował jego funkcjonowanie. Wniósł duży osobisty wkład w tworzenie polskiego prawa ubezpieczeniowego oraz dostosowanie go do norm Unii Europejskiej. Zanim objął stanowisko Prezesa Zarządu InterRisk SA Vienna Insurance Group, pełnił wiele funkcji związanych z rynkiem usług finansowych. Był m.in. Przewodniczącym rad nadzorczych PZU S.A. i KUKE S.A. Zasiadał również w radach nadzorczych Bartimpex SA i Banku BWE. Był również przez dwie kadencje członkiem Zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń. W trakcje prezesury dr Jana Bogutyna InterRisk Towarzystwo Ubezpieczeń S.A. Vienna Insurance Group przechodziło kilka ważnych etapów działalności rynkowej. Po pierwszym etapie działalności jako Szkolne Towarzystwo Ubezpieczeń, w 1997 roku przeprowadzony został mariaż spółki z amerykańską korporacją finansową CIGNA, mającą za sobą ponad 200-letnią tradycję ubezpieczeniową na wszystkich kontynentach oraz ogromne doświadczenie w ubezpieczeniach zdrowotnych. W 2007 roku, wraz z przekształceniami własnościowymi na globalnym rynku ubezpieczeniowym, inwestorem strategicznym spółki w miejsce amerykańskiej Cigny została austriacka spółka Wiener Städtische Versicherung AG. Dla spółki rozpoczął się nowy etap wejścia do rodziny europejskich firm ubezpieczeniowych Vienna Insurance Group. W lutym 2008 r. spółka kolejny raz zmieniła nazwę na InterRisk SA Vienna Insurance Group, pod którą funkcjonuje obecnie. Dzięki skutecznie przeprowadzonym działaniom re-brandingowym, nowa nazwa spółki zaczęła być szybko rozpoznawana i pozytywnie postrzegana przez pośredników ubezpieczeniowych oraz klientów. Zmiana nazwy nie zakłóciła działalności spółki, przeciwnie udało się w tym czasie znacznie zwiększyć zarówno wielkość składki przypisanej, jak i osiągnąć wyższy poziom zysku. Pomimo niekorzystnej sytuacji ekonomicznej w roku 2009, Inter- Risk SA Vienna Insurance Group osiągnął w tym okresie składkę przypisaną brutto na poziomie 769 mln PLN o 7,5% więcej w porównaniu z rokiem Wyniki finansowe świadczą o stabilnej i silnej pozycji firmy na rynku. Ma to bezpośrednie przełożenie na zaufanie, jakim cieszy się spółka zarówno wśród klientów, jak i pośredników i partnerów biznesowych. Obecnie spółka posiada 27 oddziałów, 2 przedstawicielstwa generalne i 23 filie. Z InterRisk współpracuje ponad 2200 agentów i 8,5 tysiąca osób fizycznych wykonujących czynności agencyjne oraz ponad 700 spółek brokerskich. 134 InterRisk Towarzystwo Ubezpieczeń Spółka Akcyjna Vienna Insurance Group

136 MINISTERSTWO GOSPODARKI Dr Jan Bogutyn jest zwolennikiem strategii rozwoju produktów ubezpieczeniowych, które pozwalają na ukształtowanie specjalizacji spółki wyróżniającej jej ofertę na tle firm konkurujących na rynku ubezpieczeniowym. Doświadczenia Prezesa Bogutyna wyniesione z Ministerstwa Finansów pozwoliły na wyspecjalizowanie spółki w szeroko rozumianych ubezpieczeniach finansowych, które stanowiły prawie 25% portfela ubezpieczeń spółki. InterRisk, współpracując z największymi polskimi bankami, przez lata był jedną z głównych firm ubezpieczających kredyty hipoteczne Polaków. Od lat spółka jest także liderem na rynku gwarancji ubezpieczeniowych. Konkurs przyznania nagrody specjalnej za umacnianie pozytywnego wizerunku gospodarki dla InterRisk Vienna Insurance Group InterRisk od wielu lat jest także uznanym na polskim rynku specjalistą w prywatnych ubezpieczeniach zdrowotnych oraz ubezpieczeniach osobowych. W 2009 produkty ubezpieczeniowe z tej grupy otrzymały tytuły Europroduktów w konkursie pod patronatem Ministerstwa Gospodarki. Rok wcześniej spółka otrzymała Perłę Medycyny nagrodę Konfederacji Polskich Pracodawców Prywatnych za najlepszą ofertę ubezpieczeń zdrowotnych. W roku 2009 dr Jan Bogutyn odebrał dwa prestiżowe wyróżnienia. W rankingu NAJLEPSZA INSTYTUCJA FINANSOWA 2008 przygotowanym m.in. przez Dziennik Rzeczpospolita InterRisk uznany został za 3-cią firmę w kategorii ubezpieczeń majątkowych na rynku pod względem dynamiki sprzedaży, dynamiki przychodów ze składki i efektywności zarządzania. W drugim rankingu Perły Polskiej Gospodarki organizowanym przez Polską Akademię Nauk i magazyn Polish Market spółka otrzymała wyróżnienie za konsekwentną realizację polityki i strategii przedsiębiorstwa oraz pozycję lidera wśród najbardziej dynamicznych i efektywnych przedsiębiorstw w Polsce. WARSZAWA 2009 POLSKIE TOWARZYSTWO HANDLOWE Praca, zaangażowanie oraz osiągnięcia dr Jana Bogutyna zostały docenione i w 1997 roku został odznaczony przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, zaś Polska Izba Ubezpieczeń przyznała mu w 2002 roku medal Za zasługi dla Rozwoju Polskiego Rynku Ubezpieczeń. Pięć lat później dr Jan Bogutyn otrzymał tytuł Businessmana Roku, przyznawany przez Polski Klub Biznesu najwybitniejszym polskim managerom. Dwa lata później świętował razem ze swoim zespołem 15-lecie działalności spółki na rynku. Dr Jan Bogutyn jest miłośnikiem literatury historycznej. Wolny czas przeznacza również na jazdę na rowerze, traktując to jako najlepszą formę odpoczynku po wytężonej pracy. Dr Jan Bogutyn podczas corocznego spotkania z najlepszymi współpracownikami. Biuro Zarządu, ul. Noakowskiego 22, Warszawa, 135

137 OLYMPIC CASINO POLAND Spółka Olympic Casino Poland (OCP) to lider polskiego rynku gier losowych. Firma wchodzi w skład estońskiej spółki Olympic Entertainment Group notowanej na Warszawskiej i Tallińskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. OEG powstała w 1993 roku w Estonii i obecnie działa na 7 rynkach w Estonii, Łotwie, Litwie, Białorusi oraz Polsce, Rumunii i Słowacji. Olympic Casino Poland rozpoczęła swoją działaność na rynku polskim w czerwcu 2007 r. Oddział oferuje najwyższej jakości rozrywkę w 9 obiektach na terenie Polski. Kasyna i salony gier są zlokalizowane w: Warszawie Olympic Casino Sunrise (w hotelu Hilton, największe kasyno Polsce), Olympic Casino Metropol, Jankach Olympic Casino Janki, Wrocławiu Olympic Casino Wrocław i Casino Polonia, Szczecinie Casino Polonia, Gorzowie Wielkopolskim Casino Polonia i Olympic Casino Gorzów oraz w Kielcach Olympic Casino Kielce. Olympic Casino Poland to spółka o stabilnych podstawach, mająca ugruntowaną pozycję na polskim rynku gier losowych, posiadająca w pełni profesjonalny zespół obsługujący gości na najwyższym, światowym poziomie. W ofercie dostępna jest pełna gama usług w sektorze gier losowych. Jesteśmy jednym z najważniejszych ogniw w całej Grupie pod względem fnansowym. W minionym roku 2009 polskie obiekty wygenerowały przychód w wysokości 28,3 mln euro. Stanowiło to 26,1 procent obrotów Olympic Entertainment Group. Świadczy to o olbrzymim potencjale naszego rynku. Nie spoczywamy na laurach. Pragniemy nadal iść do przodu, poprawiając nieustannie standard świadczonych usług. Staramy się reagować szybko na oczekiwania rynku i gości mówi Prezes Olympic Casino Poland, Cezary Gizka. Szybki rozwój spółki na polskim rynku nie byłby możliwy bez merytorycznego wsparcia i kapitałowego zaangażowania naszego właściciela estońskiej Olympic Entertainment Group (OEG) jednego z najszybciej rozwijających się przedsiębiorstw sektora gier losowych w Europie. OEG działa na rynku już od 17 lat. Łącznie prowadzi 67 kasyn w siedmiu krajach: Łotwie, Litwie, Estonii, Białorusi, Słowacji, Rumunii oraz Polsce. Akcje OEG są notowane na giełdzie w Tallinie, a od 2007 roku także na warszawskim parkiecie. W 2006 roku firma East Capital, zajmująca się zarządzaniem aktywami, wyróżniła grupę OEG tytułem Najlepszego Debiutanta na parkietach giełdowych Europy Środkowo-Wschodniej za udane przeprowadzenie pierwszej publicznej oferty akcji. OEG posiada międzynarodowy certyfikat ISO w kategorii zarządzania oraz bezpieczeństwa i higieny pracy. Zdobyła również wiele wyróżnień branżowych oraz nagród w dziedzinie zarządzania jakością. Olympic Casino Poland zatrudnia prawie 500 wysoko wykwalifikowanych pracowników, którzy gwarantują najwyższy standard usług oraz niezapomnianą atmosferę. To głównie dzięki nim firma odniosła niekwestionowany sukces i zdobyła uznanie klientów. Środowiska biznesowe doceniły i uhonorowały Spółkę licznymi nagrodami i wyróżnieniami, są to m.in.: Złoty Medal Akademii Polskiego Sukcesu 2008, Firma zaufania publicznego 2008 nagroda Warszawskiej Giełdy Papierów Wartościowych i Debiut w Biznesie jedna z najbardziej prestiżowych nagród, którą przyznała nam Kapituła Nagród Polskiego Klubu Biznesu w 2008 roku. OCP jest również dwukrotnym laureatem prestiżowego Medalu Europejskiego 2008 i 2009 w kategorii Gry Losowe. Naszą dumą jest największe kasyno w Polsce Olympic Casino Sunrise. Jego otwarcie w czerwcu 2007 roku było dużym wydarzeniem na polskim rynku gier losowych. Olympic Casino Sunrise oznacza zupełnie nową jakość wśród polskich kasyn, zarówno pod względem rozmiaru, jak i innowacyjności wyposażenia. Ponad 1600 metrów kwadratowych powierzchni, trzy kondygnacje, na których znajdują się automaty do gier oraz stoły (Amerykańska Ruletka, Poker i jego odmiany, Black Jack, Baccarat), profesjonalna obsługa, niepowtarzalny wystrój to cechy tego miejsca rozrywki. Wszystkie rozwiązania techniczne, poczynając od programów i systemów lojalnościowych po bezgotówkowy system operacji finansowych EZ-Pay, są pierwszymi tego rodzaju na polskim rynku. Zastosowane automaty do gier zawierają najnowsze rozwiązania technologiczne, potwierdzając światową jakość, są dostępne na rynku polskim tylko w Olympic Casino. Spełnienie nawet najbardziej wygórowanych oczekiwań klientów to nasz priorytet. Codziennie staramy się sprostać rosnącym oczekiwaniom naszych gości. Sięgamy po innowacyjne rozwiązania, wyznaczając nowe standardy w naszej branży. Program lojalnościowy Bonus cieszy się ogromną popularnością wśród graczy jako, że gwarantuje wartość dodaną. Obok doskonałych lokalizacji kasyn i nowoczesnego sprzętu, naszym największym kapitałem są pracownicy. Inwestujemy znaczne środki w podnoszenie ich kwalifikacji poprzez liczne szkolenia i wdrażanie rozwiązań na światowym poziomie. Jedną z okazji, aby 136 Olympic Casino Poland, ul. Pańska 73, Warszawa

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej:

POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: POLITYKA SŁUCHANIE I PISANIE (A2) Oto opinie kilku osób na temat polityki i obecnej sytuacji politycznej: Ania (23 l.) Gdybym tylko mogła, nie słuchałabym wiadomości o polityce. Nie interesuje mnie to

Bardziej szczegółowo

Ocena porozumień Okrągłego Stołu i zmian po 1989 roku

Ocena porozumień Okrągłego Stołu i zmian po 1989 roku Ocena porozumień Okrągłego Stołu i zmian po 1989 roku Wybrane wyniki sondażu Solidarność doświadczenie i pamięć przeprowadzonego przez CBOS w dniach od 12 marca do 12 kwietnia 2010 roku Krzysztof Pankowski,

Bardziej szczegółowo

NIE MÓW OJCZYZNA - MYŚLĄC O KARIERZE. MÓW KARIERA - MYŚLĄC O OJCZYŹNIE.

NIE MÓW OJCZYZNA - MYŚLĄC O KARIERZE. MÓW KARIERA - MYŚLĄC O OJCZYŹNIE. NIE MÓW OJCZYZNA - MYŚLĄC O KARIERZE. MÓW KARIERA - MYŚLĄC O OJCZYŹNIE. COPYRIGHT BY POLSKI KLUB BIZNESU 2010 FOTOGRAFIE: IRENEUSZ SOBIESZCZUK, JAN BOGACZ REDAKCJA I OPRACOWANIE GRAFICZNE: PIOTR KRÓL DRUK:

Bardziej szczegółowo

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze.

Dzięki ćwiczeniom z panią Suzuki w szkole Hagukumi oraz z moją mamą nauczyłem się komunikować za pomocą pisma. Teraz umiem nawet pisać na komputerze. Przedmowa Kiedy byłem mały, nawet nie wiedziałem, że jestem dzieckiem specjalnej troski. Jak się o tym dowiedziałem? Ludzie powiedzieli mi, że jestem inny niż wszyscy i że to jest problem. To była prawda.

Bardziej szczegółowo

Narodziny wolnej Polski

Narodziny wolnej Polski Narodziny wolnej Polski 1. Zniesienie stanu wojennego 22 lipca 1983 Zdelegalizowanie Solidarności ; w jej miejsce powołano Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ); na czele Alfred Miodowicz

Bardziej szczegółowo

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem

Jesper Juul. Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Jesper Juul Zamiast wychowania O sile relacji z dzieckiem Dzieci od najmłodszych lat należy wciągać w proces zastanawiania się nad różnymi decyzjami i zadawania sobie pytań w rodzaju: Czego chcę? Na co

Bardziej szczegółowo

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM

KATARZYNA POPICIU WYDAWNICTWO WAM KATARZYNA ŻYCIEBOSOWSKA POPICIU WYDAWNICTWO WAM Zamiast wstępu Za każdym razem, kiedy zaczynasz pić, czuję się oszukana i porzucona. Na początku Twoich ciągów alkoholowych jestem na Ciebie wściekła o to,

Bardziej szczegółowo

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy?

Rozumiem, że prezentem dla pani miał być wspólny wyjazd, tak? Na to wychodzi. A zdarzały się takie wyjazdy? Praga Cieszyłam się jak dziecko. Po tylu latach Doczekałam się. Mój mąż spytał mnie: Jaki chcesz prezent na rocznicę?. Czy chce pani powiedzieć, że nigdy wcześniej? Jakby pan wiedział, przez pięćdziesiąt

Bardziej szczegółowo

Rozmowa ze sklepem przez telefon

Rozmowa ze sklepem przez telefon Rozmowa ze sklepem przez telefon - Proszę Pana, chciałam Panu zaproponować opłacalny interes. - Tak, słucham, o co chodzi? - Dzwonię w imieniu portalu internetowego AmigoBONUS. Pan ma sklep, prawda? Chciałam

Bardziej szczegółowo

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem

Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem Odzyskajcie kontrolę nad swoim losem Mocno wierzę w szczęście i stwierdzam, że im bardziej nad nim pracuję, tym więcej go mam. Thomas Jefferson Czy zadaliście już sobie pytanie, jaki jest pierwszy warunek

Bardziej szczegółowo

Zestawienie ocen minionego roku w latach 1963-2013

Zestawienie ocen minionego roku w latach 1963-2013 1963-2013 ocena netto mijającego roku Niemal od początków swojej działalności badawczej OBOP teraz TNS Polska zwykle pod koniec roku zwracał się do Polaków z prośbą o podsumowanie starego roku. Pytaliśmy,

Bardziej szczegółowo

Podziękowania naszych podopiecznych:

Podziękowania naszych podopiecznych: Podziękowania naszych podopiecznych: W imieniu swoim jak i moich rodziców składam ogromne podziękowanie Stowarzyszeniu za pomoc finansową. Dzięki działaniu właśnie tego Stowarzyszenia osoby niepełnosprawne

Bardziej szczegółowo

GALA Z OKAZJI 35-LECIA TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ Z UDZIAŁEM PREZYDENTA

GALA Z OKAZJI 35-LECIA TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ Z UDZIAŁEM PREZYDENTA GALA Z OKAZJI 35-LECIA TYGODNIKA SOLIDARNOŚĆ Z UDZIAŁEM PREZYDENTA - W pierwszym w komunistycznej Polsce piśmie wydawanym niezależnie od władzy mówiono o godności, szacunku dla pracownika; te słowa niestety

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 Wiesz jaka jest różnica między produktem a marką? Produkt się kupuje a w markę się wierzy. Kiedy używasz opowieści, budujesz Twoją markę. A kiedy kupujesz cos markowego, nie zastanawiasz się specjalnie

Bardziej szczegółowo

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych

Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych Sytuacja zawodowa pracujących osób niepełnosprawnych dr Renata Maciejewska Wyższa Szkoła Przedsiębiorczości i Administracji w Lublinie Struktura próby według miasta i płci Lublin Puławy Włodawa Ogółem

Bardziej szczegółowo

ISSN SENAT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

ISSN SENAT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ ISSN 1643-2851 SENAT RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ Zapis stenograficzny (858) Wspólne posiedzenie Komisji Budżetu i Finansów Publicznych (20.) oraz Komisji Ustawodawczej (183.) w dniu 22 kwietnia 2009 r. VII

Bardziej szczegółowo

Kazanie na uroczystość ustanowienia nowych animatorów. i przyjęcia kandydatów do tej posługi.

Kazanie na uroczystość ustanowienia nowych animatorów. i przyjęcia kandydatów do tej posługi. SŁUŻYĆ JEDNEMU PANU. Kazanie na uroczystość ustanowienia nowych animatorów i przyjęcia kandydatów do tej posługi. Katowice, krypta katedry Chrystusa Króla, 18 czerwca 2016 r. "Swojemu słudze Bóg łaskę

Bardziej szczegółowo

Współpraca ze wschodnimi partnerami Polski jak działać pomimo trudnej sytuacji politycznej

Współpraca ze wschodnimi partnerami Polski jak działać pomimo trudnej sytuacji politycznej Współpraca ze wschodnimi partnerami Polski jak działać pomimo trudnej sytuacji politycznej Pierwsza dyskusja na II Wschodnim Kongresie Gospodarczym dotyczyła sprawy dla gospodarki Podlaskiego, ale i pozostałych

Bardziej szczegółowo

TEST OSOBOWOŚCI. Przekonaj się, jak jest z Tobą

TEST OSOBOWOŚCI. Przekonaj się, jak jest z Tobą TEST OSOBOWOŚCI Przekonaj się, jak jest z Tobą Ustosunkuj się do poniższych stwierdzeń, dokonując w każdym przypadku tylko jednego wyboru, najlepiej Cię charakteryzującego. Podlicz punkty i przeczytaj

Bardziej szczegółowo

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK

BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK BĄDŹ SOBĄ, SZUKAJ WŁASNEJ DROGI - JANUSZ KORCZAK Opracowała Gimnazjum nr 2 im. Ireny Sendlerowej w Otwocku Strona 1 Młodzież XXI wieku problemy stare, czy nowe, a może stare po nowemu? Co jest największym

Bardziej szczegółowo

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu

Irena Sidor-Rangełow. Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Irena Sidor-Rangełow Mnożenie i dzielenie do 100: Tabliczka mnożenia w jednym palcu Copyright by Irena Sidor-Rangełowa Projekt okładki Slavcho Rangelov ISBN 978-83-935157-1-4 Wszelkie prawa zastrzeżone.

Bardziej szczegółowo

OKRĄGŁY STÓŁ LUTY- KWIECIEŃ 1989R. 3 0 R O C Z N I C A

OKRĄGŁY STÓŁ LUTY- KWIECIEŃ 1989R. 3 0 R O C Z N I C A OKRĄGŁY STÓŁ LUTY- KWIECIEŃ 1989R. 3 0 R O C Z N I C A 2 0 1 9 PRZYCZYNY OKRĄGŁEGO STOŁU - po dojściu do władzy w 1985 r w ZSRS Michaiła Gorbaczowa rozpoczął się rozpad sowieckiego imperium - próby reform

Bardziej szczegółowo

Warszawa, maj 2014 ISSN NR 62/2014

Warszawa, maj 2014 ISSN NR 62/2014 Warszawa, maj 2014 ISSN 2353-5822 NR 62/2014 OCENY ZMIAN W RÓŻNYCH WYMIARACH ŻYCIA SPOŁECZNEGO I POLITYCZNEGO W POLSCE PO ROKU 1989 Znak jakości przyznany CBOS przez Organizację Firm Badania Opinii i Rynku

Bardziej szczegółowo

Czy było warto ogólna ocena przemian. Mirosława Grabowska

Czy było warto ogólna ocena przemian. Mirosława Grabowska Czy było warto ogólna ocena przemian Mirosława Grabowska 1 To już powoli staje się historią Co się wydarzyło w życiu badanych: W 1989 roku mieli lat W roku 2004 przystąpienia do UE Obecnie mają lat Urodzili

Bardziej szczegółowo

Co to jest niewiadoma? Co to są liczby ujemne?

Co to jest niewiadoma? Co to są liczby ujemne? Co to jest niewiadoma? Co to są liczby ujemne? Można to łatwo wyjaśnić przy pomocy Edukrążków! Witold Szwajkowski Copyright: Edutronika Sp. z o.o. www.edutronika.pl 1 Jak wyjaśnić, co to jest niewiadoma?

Bardziej szczegółowo

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej

70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej 70. rocznica zakończenia II Wojny Światowej, 11/05/2015 13:45, autor: Redakcja Bielawa Podobnie jak w całym kraju, tak i w Bielawie, 8 maja odbyły się obchody upamiętniające 70. rocznicę zakończenia II

Bardziej szczegółowo

Szkoły imienia Jacka Kuronia

Szkoły imienia Jacka Kuronia Jacek Jan Kuroń (ur. 3 marca 1934 we Lwowie, zm. 17 czerwca 2004 w Warszawie) polski polityk, jeden z przywódców opozycji w okresie PRL, historyk, działacz tzw. Czerwonego Harcerstwa, współzałożyciel KOR,

Bardziej szczegółowo

GRUPA A. a) zniesienie stanu wojennego w PRL-u b) obrady Okrągłego Stołu / 2

GRUPA A. a) zniesienie stanu wojennego w PRL-u b) obrady Okrągłego Stołu / 2 Rozdział VII. W powojennej Polsce GRUPA A 8 1. Podaj rok, w którym miały miejsce poniższe wydarzenia. a) zniesienie stanu wojennego w PRL-u b) obrady Okrągłego Stołu 2. Zdecyduj, czy poniższe zdania są

Bardziej szczegółowo

Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić?

Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić? Zazdrość, zaborczość jak sobie radzić? Ola: Kochani, jak wyciszacie zazdrość, zaborczość? Ostatnio wpadam w te sidła i czuję, że potrzebuję rady jak te uczucia odepchnąć Są bardzo silne i robią mi wielką

Bardziej szczegółowo

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. WERSJA: B ANKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. MĘŻCZYŹNI GF1 Przeczytam teraz Panu krótkie opisy różnych ludzi. Proszę wysłuchać każdego opisu

Bardziej szczegółowo

Lekcja 2: Co może Prezydent?

Lekcja 2: Co może Prezydent? Lekcja 2: Co może Prezydent? Cele lekcji w języku ucznia/uczennicy i kryteria sukcesu CEL 1. Określę, czym jest system parlamentarnogabinetowy. 2. Wyjaśnię, jaką rolę sprawuje w polskim systemie politycznym

Bardziej szczegółowo

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ POLITYK ROKU 2003 W POLSCE I NA ŚWIECIE BS/12/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, STYCZEŃ 2004

CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ POLITYK ROKU 2003 W POLSCE I NA ŚWIECIE BS/12/2004 KOMUNIKAT Z BADAŃ WARSZAWA, STYCZEŃ 2004 CBOS CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

Copyright 2015 Monika Górska

Copyright 2015 Monika Górska 1 To jest moje ukochane narzędzie, którym posługuję się na co dzień w Fabryce Opowieści, kiedy pomagam swoim klientom - przede wszystkim przedsiębiorcom, właścicielom firm, ekspertom i trenerom - w taki

Bardziej szczegółowo

Andrzej Dobber - jestem spełniony i szczęśliwy

Andrzej Dobber - jestem spełniony i szczęśliwy Andrzej Dobber - jestem spełniony i szczęśliwy 1 Jak się pan czuje jako najbardziej pożądany baryton, artysta o którego zabiegają prestiżowe teatry operowe na świecie? Czuję się normalnie, a że jestem

Bardziej szczegółowo

WYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE. Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz. Ewa Danuta Białek

WYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE. Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz. Ewa Danuta Białek 1 WYZWANIA EDUKACYJNE EDUKACJA DLA KAŻDEGO SZTUKA ŻYCIA W ŚWIECIE PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE Dziecko jest mądrzejsze niż myślisz Ewa Danuta Białek 1 2 Ewa Danuta Białek PORADY MAŁEJ EWUNI DUŻEJ EWIE

Bardziej szczegółowo

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994

Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 Na skraju nocy & Jarosław Bloch Rok udostępnienia: 1994 NA SKRAJU NOCY Moje obrazy Na skraju nocy widziane oczyma dziecka Na skraju nocy życie wygląda inaczej Na moich obrazach...w nocy Życie w oczach

Bardziej szczegółowo

WPŁYW POCHWAŁY NA ROZWÓJ DZIECKA

WPŁYW POCHWAŁY NA ROZWÓJ DZIECKA WPŁYW POCHWAŁY NA ROZWÓJ DZIECKA Pochwała jest jednym z czynników decydujących o prawidłowym rozwoju psychicznym i motywacyjnym dziecka. Jest ona ogromnym bodźcem motywującym dzieci do działania oraz potężnym

Bardziej szczegółowo

Być albo nie być oto jest debata

Być albo nie być oto jest debata Wydanie specjalne NR.1/2018 STYCZEŃ Być albo nie być oto jest debata Dnia piątego stycznia na drugiej godzinie lekcyjnej odbyła się pierwsza debata w naszej szkole. Debata dotyczyła jednego stanowiska

Bardziej szczegółowo

Wywiady. Pani Halina Glińska. Tancerka, właścicielka sklepu Just Dance z akcesoriami tanecznymi

Wywiady. Pani Halina Glińska. Tancerka, właścicielka sklepu Just Dance z akcesoriami tanecznymi Wywiady Pani Aleksandra Machnikowska Przedsiębiorca od 2009 roku, najpierw w spółce cywilnej prowadziła sklep Just Dance. Od 2012 roku prowadzi restaurację EL KAKTUS. W styczniu 2014 restauracja EL KAKTUS

Bardziej szczegółowo

7 Złotych Zasad Uczestnictwa

7 Złotych Zasad Uczestnictwa 7 Złotych Zasad Uczestnictwa Złota Zasada nr 1: Zrozumienie moich praw Powinno mi się przekazać informacje dotyczące przysługujących mi praw. Muszę zrozumieć, dlaczego ważne jest, aby mnie słuchano i poważnie

Bardziej szczegółowo

Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum

Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum Krakowska kademia im. ndrzeja Frycza Modrzewskiego Skala Postaw Twórczych i Odtwórczych dla gimnazjum utor: gnieszka Guzik, Patrycja Huget Instrukcja: Poniżej przedstawione zostały do wyboru po dwa stwierdzenia

Bardziej szczegółowo

Wyznaczanie kierunku. Krzysztof Markowski

Wyznaczanie kierunku. Krzysztof Markowski Wyznaczanie kierunku Krzysztof Markowski Umiejętność kierowania sobą 1. Zdolność wyznaczania kierunku działań Wyznaczanie kierunku działań (1) a) Świadomość własnej misji b) Wyznaczenie sobie celów Wyznaczanie

Bardziej szczegółowo

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje

Mimo, że wszyscy oczekują, że przestanę pić i źle się czuję z tą presją to całkowicie akceptuje siebie i swoje decyzje MATERIAL ZE STRONY: http://www.eft.net.pl/ POTRZEBA KONTROLI Mimo, że muszę kontrolować siebie i swoje zachowanie to w pełni akceptuję siebie i to, że muszę się kontrolować Mimo, że boję się stracić kontrolę

Bardziej szczegółowo

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Szybciej poznaję ceny. To wszystko upraszcza. Mistrz konstrukcji metalowych, Martin Elsässer, w rozmowie o czasie. Liczą się proste rozwiązania wizyta w

Bardziej szczegółowo

Składa się on z czterech elementów:

Składa się on z czterech elementów: Asertywność umiejętność powiedzenia nie, odmowy lub obrony własnych postaw, granic, psychologicznych w taki sposób, aby z jednej strony nie odczuwać wyrzutów sumienia, że sie powidzialo nie, kiedy ktoś

Bardziej szczegółowo

Człowiek biznesu, nie sługa. (fragmenty rozmów na FB) Cz. I. że wszyscy, którzy pracowali dla kasy prędzej czy później odpadli.

Człowiek biznesu, nie sługa. (fragmenty rozmów na FB) Cz. I. że wszyscy, którzy pracowali dla kasy prędzej czy później odpadli. Człowiek biznesu, nie sługa. (fragmenty rozmów na FB) Cz. I Piotr: Ludzie nie rozumieją pewnych rzeczy, zwłaszcza tego, że wszyscy, którzy pracowali dla kasy prędzej czy później odpadli. Kasa nie może

Bardziej szczegółowo

Wady i zalety starego i nowego systemu

Wady i zalety starego i nowego systemu TNS 014 K.08/14 Informacja o badaniu Jedni twierdzą, że za komuny było lepiej", inni wręcz przeciwnie mówią, że nigdy nie było tak dobrze, jak teraz. Co denerwowało nas w poprzednim systemie, a co denerwuje

Bardziej szczegółowo

Powrót do Europy Opinia społeczna po 20 latach demokracji

Powrót do Europy Opinia społeczna po 20 latach demokracji Konferencja prasowa Powrót do Europy Opinia społeczna po 20 latach demokracji Projekt realizowany we współpracy z: Projekt finansowany przez: Partnerem strategicznym Instytutu Spraw Publicznych jest Telekomunikacja

Bardziej szczegółowo

mnw.org.pl/orientujsie

mnw.org.pl/orientujsie mnw.org.pl/orientujsie Jesteśmy razem, kochamy się. Oczywiście, że o tym mówimy! Ale nie zawsze jest to łatwe. agata i marianna Określenie bycie w szafie nie brzmi specjalnie groźnie, ale potrafi być naprawdę

Bardziej szczegółowo

Zarządzanie zmianą. Czyli jak skutecznie minimalizować opór pracowników wobec zmian

Zarządzanie zmianą. Czyli jak skutecznie minimalizować opór pracowników wobec zmian Zarządzanie zmianą Czyli jak skutecznie minimalizować opór pracowników wobec zmian Plan prezentacji 1. Strefa komfortu i jej wpływ na gotowość do zmian. 2. Kluczowe przyczyny oporu wobec zmian i sposoby

Bardziej szczegółowo

Odszkodowanie za niezgodne z prawem wykonywanie władzy. Poradnik

Odszkodowanie za niezgodne z prawem wykonywanie władzy. Poradnik Odszkodowanie za niezgodne z prawem wykonywanie władzy Poradnik Odszkodowanie za niezgodne z prawem wykonywanie władzy Poradnik Michał Jabłoński Krzysztof Koźmiński Projekt realizowany w ramach programu

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b)

Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 110 oso b) Podsumowanie ankiet rekolekcyjnych. (w sumie ankietę wypełniło 0 oso b) Czy sposób przeprowadzenia rekolekcji (cztery niedziele, zamiast czterech kolejnych dni) był lepszy od dotychczasowego? (=tak; =nie)

Bardziej szczegółowo

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2.

WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. WERSJA: C NKIETER: JEŚLI RESPONDENT JEST MĘŻCZYZNĄ, ZADAĆ GF1. JEŚLI RESPONDENT JEST KOBIETĄ, ZADAĆ GF2. MĘŻCZYŹNI GF1 Przeczytam teraz Panu krótkie opisy różnych ludzi. Proszę wysłuchać każdego opisu

Bardziej szczegółowo

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA. PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI

AKADEMIA DLA MŁODYCH PRZEWODNIK TRENERA.  PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI PRACA ŻYCIE UMIEJĘTNOŚCI www.akademiadlamlodych.pl PODRĘCZNIK WPROWADZENIE Akademia dla Młodych to nowa inicjatywa mająca na celu wspieranie ludzi młodych w rozwijaniu umiejętności niezbędnych w ich miejscu

Bardziej szczegółowo

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy

Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy Polacy myślą o uchodźcach podobnie jak reszta Europy Grzegorz Lindenberg Z wielkich badań, przeprowadzonych w ubiegłym roku na 18 tysiącach osób w 15 krajach Europy wynika, że opinie o tym, jakich uchodźców

Bardziej szczegółowo

Na drabinę wchodzi się szczebel po szczebelku. Powolutku aż do skutku... Przysłowie szkockie

Na drabinę wchodzi się szczebel po szczebelku. Powolutku aż do skutku... Przysłowie szkockie Na drabinę wchodzi się szczebel po szczebelku. Powolutku aż do skutku... Przysłowie szkockie Wiele osób marzy o własnym biznesie... Ale często brak im odwagi na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej.

Bardziej szczegółowo

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM?

ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? 3 ASERTYWNOŚĆ W RODZINIE JAK ODMAWIAĆ RODZICOM? Czy potrzeby Twoich rodziców są ważniejsze niż Twoje? Czy kłócisz się z mężem o wizyty u mamy i taty? A może masz wrażenie, że Twoi rodzice nie zauważyli,

Bardziej szczegółowo

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!!

W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W MOJEJ RODZINIE WYWIAD Z OPĄ!!! W dniu 30-04-2010 roku przeprowadziłem wywiad z moim opą -tak nazywam swojego holenderskiego dziadka, na bardzo polski temat-solidarność. Ten dzień jest może najlepszy

Bardziej szczegółowo

Zachowania organizacyjne. Ćwiczenia V

Zachowania organizacyjne. Ćwiczenia V Zachowania organizacyjne Ćwiczenia V Skuteczna komunikacja Język prosty, zrozumiały, pozbawiony wieloznaczności Zsynchronizowanie mowy werbalnej i niewerbalnej Pozytywny wydźwięk wypowiedzi: Gorzej: Nie

Bardziej szczegółowo

Kto to zrobi? Co jest do tego potrzebne?

Kto to zrobi? Co jest do tego potrzebne? USTALANIE ZASAD PRACY W ZESPOLE 1. Kto będzie naszym liderem/przewodniczącym zespołu?... 2. Jak podzielimy odpowiedzialność za realizację zadań?... 3. jak będziemy podejmować decyzje?... 4. W jaki sposób

Bardziej szczegółowo

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie

Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Liczą się proste rozwiązania wizyta w warsztacie Zdaję się na to Was. I zawsze się udaje. Specjalista w dziedzinie konstrukcji metalowych, Harry Schmidt, w rozmowie o terminach i planowaniu. Liczą się

Bardziej szczegółowo

JAK MOTYWOWAĆ DZIECKO DO NAUKI

JAK MOTYWOWAĆ DZIECKO DO NAUKI JAK MOTYWOWAĆ DZIECKO DO NAUKI Motywacja to: CO TO JEST MOTYWACJA? stan gotowości człowieka do podjęcia określonego działania, w tym przypadku chęć dziecka do uczenia się, dążenie do rozwoju, do zaspokajania

Bardziej szczegółowo

Czyli jak budować poczucie własnej wartości u dziecka?

Czyli jak budować poczucie własnej wartości u dziecka? Czyli jak budować poczucie własnej wartości u dziecka? Co o sobie myślę? Budować poczucie własnej wartości Co to znaczy? Budować wizję samego siebie. Na podstawie tego, co mówią i jak mówią Rodzice oraz

Bardziej szczegółowo

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków.

to jest właśnie to, co nazywamy procesem życia, doświadczenie, mądrość, wyciąganie konsekwencji, wyciąganie wniosków. Cześć, Jak to jest, że rzeczywistość mamy tylko jedną i czy aby na pewno tak jest? I na ile to może przydać się Tobie, na ile to może zmienić Twoją perspektywę i pomóc Tobie w osiąganiu tego do czego dążysz?

Bardziej szczegółowo

Gratuluję wszystkim absolwentom! Dzięki wytężonej pracy i. wielu poświęceniom otrzymujecie dziś dyplom Master of

Gratuluję wszystkim absolwentom! Dzięki wytężonej pracy i. wielu poświęceniom otrzymujecie dziś dyplom Master of Przemówienie Ambasadora Stephena D. Mulla Ceremonia wręczenia dyplomów WIEMBA Uniwersytet Warszawski 29 czerwca 2013r. Gratuluję wszystkim absolwentom! Dzięki wytężonej pracy i wielu poświęceniom otrzymujecie

Bardziej szczegółowo

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży.

Ankieta. Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży. Ankieta Instrukcja i Pytania Ankiety dla młodzieży www.fundamentywiary.pl Pytania ankiety i instrukcje Informacje wstępne Wybierz datę przeprowadzenia ankiety w czasie typowego spotkania grupy młodzieżowej.

Bardziej szczegółowo

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje.

Igor Siódmiak. Moim wychowawcą był Pan Łukasz Kwiatkowski. Lekcji w-f uczył mnie Pan Jacek Lesiuk, więc chętnie uczęszczałem na te lekcje. Igor Siódmiak Jak wspominasz szkołę? Szkołę wspominam bardzo dobrze, miałem bardzo zgraną klasę. Panowała w niej bardzo miłą atmosfera. Z nauczycielami zawsze można było porozmawiać. Kto był Twoim wychowawcą?

Bardziej szczegółowo

Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. 35 lat NSZZ Solidarność i 34 rocznica ogłoszenia stanu wojennego

Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. 35 lat NSZZ Solidarność i 34 rocznica ogłoszenia stanu wojennego Wolność kocham i rozumiem, wolności oddać nie umiem. 35 lat NSZZ Solidarność i 34 rocznica ogłoszenia stanu wojennego W 2015 r mija 35 lat od powstania Niezależnego Samorządnego Związku Zawodowego Solidarność,

Bardziej szczegółowo

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni

ROZDZIAŁ 7. Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni ROZDZIAŁ 7 Nie tylko miłość, czyli związek nasz powszedni Miłość to codzienność Kasia: Czy do szczęścia w związku wystarczy miłość? Małgosia: Nie. Potrzebne są jeszcze dojrzałość i mądrość. Kiedy dwoje

Bardziej szczegółowo

Warszawa, maj 2009 BS/80/2009 WYBORY Z 4 CZERWCA 1989 Z PERSPEKTYWY DWUDZIESTU LAT

Warszawa, maj 2009 BS/80/2009 WYBORY Z 4 CZERWCA 1989 Z PERSPEKTYWY DWUDZIESTU LAT Warszawa, maj 2009 BS/80/2009 WYBORY Z 4 CZERWCA 1989 Z PERSPEKTYWY DWUDZIESTU LAT Dwie dekady po wyborach 4 czerwca 1989 roku coraz mniej osób co oczywiste jest w stanie przywołać atmosferę tamtych dni

Bardziej szczegółowo

JAK KOMUNIKOWAĆ SIĘ SŁUCHAĆ I BYĆ WYSŁUCHANYM

JAK KOMUNIKOWAĆ SIĘ SŁUCHAĆ I BYĆ WYSŁUCHANYM JAK KOMUNIKOWAĆ SIĘ SŁUCHAĆ I BYĆ WYSŁUCHANYM Z a d a n i e f i n a n s o w a n e z e ś r o d k ó w N a r o d o w e g o P r o g r a m u Z d r o w i a 2 0 1 6-2 0 2 0 KOMUNIKACJA JEST KLUCZEM DO OSIĄGNIĘCIA

Bardziej szczegółowo

Protokół. XXIX sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 14 listopada 2012r.

Protokół. XXIX sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji. z dnia 14 listopada 2012r. Protokół XXIX sesji nadzwyczajnej Rady Powiatu w Sanoku IV kadencji z dnia 14 listopada 2012r. 1 Ad 1. Otwarcie obrad sesji. Pan Robert Pieszczoch, Przewodniczący Rady Powiatu w Sanoku, otworzył posiedzenie

Bardziej szczegółowo

AUDIO B1 KONFLIKT POKOLEŃ (wersja dla studenta)

AUDIO B1 KONFLIKT POKOLEŃ (wersja dla studenta) AUDIO B1 KONFLIKT POKOLEŃ (wersja dla studenta) 1. Proszę napisać odpowiedzi na pytania: 1. Jak rozumiecie tytuł tekstu? 2. Czy wy buntowaliście się przeciw rodzicom i nauczycielom? W jaki sposób i dlaczego?

Bardziej szczegółowo

Okulary. Spotkanie 12. fundacja. Realizator projektu:

Okulary. Spotkanie 12. fundacja. Realizator projektu: T Spotkanie 12 Okulary Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach Narodowego Programu Zdrowia Realizator projektu: fundacja e d u k a c j i p o z y t y w n e j Grupa docelowa

Bardziej szczegółowo

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy

Punkt 2: Stwórz listę Twoich celów finansowych na kolejne 12 miesięcy Miesiąc:. Punkt 1: Wyznacz Twoje 20 minut z finansami Moje 20 minut na finanse to: (np. Pn-Pt od 7:00 do 7:20, So-Ni od 8:00 do 8:20) Poniedziałki:.. Wtorki:... Środy:. Czwartki: Piątki:. Soboty:.. Niedziele:...

Bardziej szczegółowo

PRACA Z PRZEKONANIAMI

PRACA Z PRZEKONANIAMI PRACA Z PRZEKONANIAMI Czym są przekonania i jak wpływają na Ciebie? Przekonania są tym, w co głęboko wierzysz, z czym się identyfikujesz, na czym budujesz poczucie własnej wartości i tożsamość. Postrzegasz

Bardziej szczegółowo

Hektor i tajemnice zycia

Hektor i tajemnice zycia François Lelord Hektor i tajemnice zycia Przelozyla Agnieszka Trabka WYDAWNICTWO WAM Był sobie kiedyś chłopiec o imieniu Hektor. Hektor miał tatę, także Hektora, więc dla odróżnienia rodzina często nazywała

Bardziej szczegółowo

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1

WARSZTATY pociag j do jezyka j. dzień 1 WARSZTATY pociag j do jezyka j dzień 1 POCIĄG DO JĘZYKA - dzień 1 MOTYWACJA Z SERCA Ach, o ile łatwiejsze byłoby życie, gdybyśmy dysponowali niekończącym się źródłem motywacji do działania. W nauce języków

Bardziej szczegółowo

WOJEWÓDZKI KONKURS HUMANISTYCZNY DLA SZKÓŁ PODSTAWOWYCH POZNAŃ 2011/2012 ETAP REJONOWY

WOJEWÓDZKI KONKURS HUMANISTYCZNY DLA SZKÓŁ PODSTAWOWYCH POZNAŃ 2011/2012 ETAP REJONOWY KOD UCZNIA: Drogi Uczestniku! WOJEWÓDZKI KONKURS HUMANISTYCZNY DLA SZKÓŁ PODSTAWOWYCH POZNAŃ 2011/2012 ETAP REJONOWY Dialog to budowanie wzajemności ks. prof. Józef Tischner Test zawiera pytania z kilku

Bardziej szczegółowo

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik!

30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! 30-dniowe #FajneWyzwanie Naucz się prowadzić Dziennik! Witaj w trzydziestodniowym wyzwaniu: Naucz się prowadzić dziennik! Wydrukuj sobie cały arkusz, skrupulatnie każdego dnia uzupełniaj go i wykonuj zadania

Bardziej szczegółowo

Prezydent chce referendum ws konstytucji

Prezydent chce referendum ws konstytucji Prezydent chce referendum ws konstytucji Naród polski powinien się wypowiedzieć, co do przyszłości ustrojowej swojego państwa - powiedział prezydent Andrzej Duda podczas obchodów rocznicy Konstytucji 3

Bardziej szczegółowo

Przygotuj się do użytkowania protezy zębowej

Przygotuj się do użytkowania protezy zębowej Przygotuj się do użytkowania Jak rozpocząć życie z protezą zębową? Rozpoczynam życie z protezą zębową Czy zdecydować się na protezę zębową? Dla wielu osób proteza zębowa to integralna część ich funkcjonowania

Bardziej szczegółowo

Obrady Okrągłego Stołu 6 L U T Y 5 K W I E C I E Ń

Obrady Okrągłego Stołu 6 L U T Y 5 K W I E C I E Ń Obrady Okrągłego Stołu 6 L U T Y 5 K W I E C I E Ń 1 9 8 9 Okrągły Stół negocjacje prowadzone od 6 lutego do 5 kwietnia 1989 przez przedstawicieli władz PRL, opozycji solidarnościowej oraz kościelnej (status

Bardziej szczegółowo

Moje muzeum. Spotkanie 16. fundacja. Realizator projektu:

Moje muzeum. Spotkanie 16. fundacja. Realizator projektu: T Spotkanie 16 Moje muzeum Projekt finansowany ze środków Ministerstwa Edukacji Narodowej w ramach Narodowego Programu Zdrowia Realizator projektu: fundacja e d u k a c j i p o z y t y w n e j Grupa docelowa

Bardziej szczegółowo

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr )

AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr ) AUDIO / VIDEO (A 2 / B1 ) (wersja dla studenta) ROZMOWY PANI DOMU ROBERT KUDELSKI ( Pani domu, nr 4-5 2009) Ten popularny aktor nie lubi udzielać wywiadów. Dla nas jednak zrobił wyjątek. Beata Rayzacher:

Bardziej szczegółowo

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ

CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ CENTRUM BADANIA OPINII SPOŁECZNEJ SEKRETARIAT OŚRODEK INFORMACJI 629-35 - 69, 628-37 - 04 693-46 - 92, 625-76 - 23 UL. ŻURAWIA 4A, SKR. PT.24 00-503 W A R S Z A W A TELEFAX 629-40 - 89 INTERNET http://www.cbos.pl

Bardziej szczegółowo

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej

W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej W ramach projektu Kulinarna Francja - początkiem drogi zawodowej Chcielibyśmy podzielić się z wami naszymi przeżyciami, zmartwieniami, oraz pokazać jak wyglądała nasza fantastyczna przygoda w obcym ale

Bardziej szczegółowo

Kwestionariusz PCI. Uczniowie nie potrafią na ogół rozwiązywać swoich problemów za pomocą logicznego myślenia.

Kwestionariusz PCI. Uczniowie nie potrafią na ogół rozwiązywać swoich problemów za pomocą logicznego myślenia. Kwestionariusz PCI Instrukcja: Poniżej znajduje się czternaście stwierdzeń odnoszących się do szkoły, nauczycieli i uczniów. Proszę określić swój stosunek do każdego z tych stwierdzeń, korzystając ze skali

Bardziej szczegółowo

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA

HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA HISTORIA WIĘZIENNEGO STRAŻNIKA Tekst biblijny: Dz. Ap. 16,19 36 Tekst pamięciowy: Dz. Ap. 16,31 ( ) Uwierz w Pana Jezusa, a będziesz zbawiony, ty i twój dom. Bóg chce, abyś uwierzył w Jego Syna, Jezusa

Bardziej szczegółowo

Wzór na rozwój. Karty pracy. Kurs internetowy. Nauki ścisłe odpowiadają na wyzwania współczesności. Moduł 3. Data rozpoczęcia kursu

Wzór na rozwój. Karty pracy. Kurs internetowy. Nauki ścisłe odpowiadają na wyzwania współczesności. Moduł 3. Data rozpoczęcia kursu 2 slajd Cele modułu 3 Kurs internetowy Wzór na rozwój Nauki ścisłe odpowiadają na wyzwania współczesności Poznasz przykładowy przebieg działań w projekcie edukacyjnym zrealizowanym w ramach projektu Wzór

Bardziej szczegółowo

EKONOMIA SŁUCHANIE (A2)

EKONOMIA SŁUCHANIE (A2) EKONOMIA SŁUCHANIE (A2) Witam państwa! Dziś w naszej audycji porozmawiamy o tym jak inwestować, żeby nie stracić, jak oszczędzać i jak radzić sobie w trudnych czasach. Do studia zaprosiłam eksperta w dziedzinie

Bardziej szczegółowo

Podsumowanie pięcioletniej kadencji. Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Podsumowanie pięcioletniej kadencji. TNS Lipiec 2015 r. K.

Podsumowanie pięcioletniej kadencji. Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Podsumowanie pięcioletniej kadencji. TNS Lipiec 2015 r. K. Prezydenta Bronisława Komorowskiego Informacja o badaniu Mija pięć lat urzędowania Bronisława Komorowskiego na stanowisku Prezydenta RP. W maju tego roku w wyborach powszechnych Polacy zdecydowali, że

Bardziej szczegółowo

XII KONGRES PSL: nowy stary prezes

XII KONGRES PSL: nowy stary prezes https://www. XII KONGRES PSL: nowy stary prezes Autor: Redaktor Naczelny Data: 19 listopada 2016 Władysław Kosiniak-Kamysz nadal szefem ludowców. Dzisiaj w Jahrance koło Warszawy odbył się XII Kongres

Bardziej szczegółowo

Prezydent Łodzi i radni VIII kadencji Rady Miejskiej w Łodzi zaprzysiężeni

Prezydent Łodzi i radni VIII kadencji Rady Miejskiej w Łodzi zaprzysiężeni 1/27 Rady Miejskiej w Łodzi zaprzysiężeni 21.11.2018 9:58 Konrad Ciężki / BRPiNM kategoria: Rada Miejska Miasto Podczas I sesji VIII kadencji Rady Miejskiej w Łodzi (21 listopada) Hanna Zdanowska odebrała

Bardziej szczegółowo

Autorefleksja Budzącej się szkoły Wersja dla nauczycieli

Autorefleksja Budzącej się szkoły Wersja dla nauczycieli Autorefleksja Budzącej się szkoły Wersja dla nauczycieli Zapraszamy do wypełnienia kwestionariusza Autorefleksji Budzącej się szkoły. Wypełniając go proszę pamiętać, że wszystkie pytania dotyczą Państwa

Bardziej szczegółowo

Pytania (zagadnienia) pomocnicze do scenariusza rozmowy nr 2

Pytania (zagadnienia) pomocnicze do scenariusza rozmowy nr 2 Pytania (zagadnienia) pomocnicze do scenariusza rozmowy nr 2 Etap I Przygotowanie doradcy zawodowego do przeprowadzenia rozmowy Pytania, które doradca powinien sobie zadać przed podjęciem pracy z klientem/klientką.

Bardziej szczegółowo