Kazanie w czasie Mszy św. Radiowej w bazylice św. Krzyża w Warszawie ks. prof. UKSW dr hab. Maciej Bała IV Niedziela Wielkie Postu 18.03.2012 Czytania: (2 Krn 36,14-16.19-23) Wszyscy naczelnicy Judy, kapłani i lud, mnożyli nieprawości, naśladując wszelkie obrzydliwości narodów pogańskich i bezczeszcząc świątynię, którą Pan poświęcił w Jerozolimie. Pan, Bóg ich ojców, bez wytchnienia wysłał do nich swoich posłańców, albowiem litował się nad swym ludem i nad swym mieszkaniem. Oni jednak szydzili z Bożych wysłanników, lekceważyli ich słowa i wyśmiewali się z Jego proroków, aż wzmógł się gniew Pana na swój naród do tego stopnia, iż nie było już ocalenia. Spalili też Chaldejczycy świątynię Bożą i zburzyli mury Jerozolimy, wszystkie jej pałace spalili ogniem i wzięli się do niszczenia wszystkich kosztownych sprzętów. Ocalałą spod miecza resztę król uprowadził do Babilonu i stali się niewolnikami jego i jego synów, aż do nadejścia panowania perskiego. I tak się spełniło słowo Pańskie, wypowiedziane przez usta Jeremiasza: Dokąd kraj nie wywiąże się ze swych szabatów, będzie leżał odłogiem przez cały czas swego zniszczenia, to jest przez siedemdziesiąt lat. Aby się spełniło słowo Pańskie, z ust Jeremiasza, pobudził Pan ducha Cyrusa, króla perskiego, w pierwszym roku jego panowania, tak iż obwieścił on również na piśmie w całym państwie swoim, co następuje: Tak mówi Cyrus, król perski: Wszystkie państwa ziemi dał mi Pan, Bóg niebios. I On mi rozkazał zbudować Mu dom w Jerozolimie, w Judzie. Jeśli z całego ludu Jego jest między wami jeszcze ktoś, to niech Bóg jego będzie z nim, a niech idzie! (Ef 2,4-10) Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych na skutek występków, razem z Chrystusem przywrócił do życia. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił i razem posadził na wyżynach niebieskich - w Chrystusie Jezusie, aby w nadchodzących wiekach przemożne bogactwo Jego łaski wykazać na przykładzie dobroci względem nas, w Chrystusie Jezusie. Łaską bowiem jesteście zbawieni przez wiarę. A to pochodzi nie od was, lecz jest darem Boga: nie z uczynków, aby się nikt nie chlubił. Jesteśmy bowiem Jego dziełem, stworzeni w Chrystusie Jezusie dla dobrych czynów, które Bóg z góry przygotował, abyśmy je pełnili. (J 3,14-21) A jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak potrzeba, by wywyższono Syna Człowieczego, aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony. Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego. A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu. Siostry i Bracia, Drodzy Słuchacze Radiowi, Aby każdy, kto w Niego wierzy, miał życie wieczne. Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Przepiękne słowa z dzisiejszej Ewangelii. Objawienie i przypomnienie jak bardzo Bóg nas kocha, tak umiłował świat, tak ukochał człowieka, że nie zawahał się przed posłaniem Swojego Syna. Nie ma bowiem większej miłości, niż oddać życie za kogoś. A Chrystus oddał. Nieustannie str. 1
potrzebujemy przypomnienia prawdy o Bożej miłości. Słowa miłość odmieniane jest przez wszystkie przypadki. Pragniemy miłości, tęsknimy za nią, potrzebujemy jej w każdym momencie naszego życia, i nie ważne ile mamy lat, czy tęskni ktoś za wielką miłością swoje życia, czy potrzebujemy pomocnej dłoni, wsparcia, pamięci w podeszłym wieku. Człowiek nie może żyć bez miłości. Możemy żyć bez wielu rzeczy materialnych czy nawet duchowych, ale nie bez miłości. Jak pisał Błogosławiony Papież Jan Pawel II w encyklice Redemptor hominis, jeśli nie znajdziemy uczestnictwa w miłości, nasze życie zatraca swój sens. O miłości na całe życie marzą ludzie młodzi, dzieci poszukają bezpieczeństwa i miłości u swoich rodziców, małżonkowie każdym dniem starają się wyrażać i na nowo budować swoją wierną miłość, osoby starsze pragną ciepła i czułości ze strony swojego otoczenia. Nieważne ile mamy lat, co robimy, jaki zawód wykonujemy, czy jesteśmy małżonkami, osobami samotnymi - każdy za nas pragnie kochać i być kochanym. Czy jest w tym coś dziwnego? Nie, zostaliśmy bowiem stworzeni na obraz o podobieństwo Boga. (Por. Rdz 1,26). Boga, który jest miłością, który jest najdoskonalszą wspólnotą miłujących się Trzech Osób Boskich. Z miłości powstaliśmy i w miłość musimy się obrócić (Ks. Jan Twardowski). Jak nauczyć się miłości? Czy jest to w ogóle możliwe? Czy nie jest ona raczej spontanicznym uczuciem wyrywającym się z głębi naszego serca? Miłości przecież nie można nikomu nakazać, ani nikogo do niej zmusić. Benedykt XVI w swojej encyklice o Bogu, który jest miłością wskazuje, że ten który powołał nas do istnienia z miłości może wręcz nakazać nam miłość: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. (Mt 22, 37). Ale to tylko Bóg może nakazać czy wręcz błagać człowieka o miłość, bo pierwszy nas umiłował. I to miłością bezgraniczną i bezwarunkową. Miłością do końca. Do szaleństwa krzyża. Miłością ponad wszystko. Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich. (J 15,13). Jak nauczyć się takiej miłości? Wpatrując się i kontemplując miłość samego Boga. Niejednokrotnie słyszeliśmy słowa, że Bóg nas kocha, że Bóg jest miłością. Ale co to znaczy konkretnie w naszym życiu? Jak przeżywamy ową fundamentalną prawdę naszej wiary? Czy trwamy w zdumieniu nad tym niezwykłym wyznaniem Boga? W kulturze greckiej, w czasach współczesnych Jezusowi wyznanie, że Bóg kocha człowieka dla wielu było wręcz zgorszeniem i zaskoczeniem. Jak Bóg może kochać człowieka? To niemożliwe i nierealne! Dlaczego? Bo miłość to nic innego jak zachwyt dobrem, to potężna siła, która sprawia, że dążymy do dobra doskonałego. Albo miłość to co najwyżej wymiana dobra między ludźmi, którzy są sobie równi. Jak więc Bóg może kochać człowieka!? Co on znajdzie w nędznym człowieku godnego swojej miłości!? Jakim dobrem się zachwyci w człowieku, którego sam już wcześniej nie str. 2
posiadałby!? Nawet tak wielcy myśliciele starożytni, jak Platon czy Arystoteles, którzy w swoich rozważaniach dochodzili do istnienia Boga, nie wierzyli, że Bóg mógłby kochać człowieka. Taki Bóg nie istnieje i nie może istnieć. Jak bardzo mylili się ci wielcy filozofowie! Bóg, który miłuje istnieje, co więcej tylko taki Bóg istnieje! Bóg, który stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Stworzył go mężczyzną i niewiastą i przeznaczył do miłości. Bóg, który po upadku człowieka wychodzi na jego poszukiwanie i wola: Adamie, gdzie jesteś? (Por. Rdz 3,9). Bóg nawołuje Adama, aby ten wiedział, że od tej chwili miłość Boża niestanie będzie szukała każdego zagubionego stworzenia. Bóg, który nieustannie objawiał się w historii i troszczył się o swoje dzieci. Bo istnieje tylko Bóg, który tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. (Por. J 3,16). Siostry i Bracia! W dzisiejszą niedzielę Wielkiego Postu po raz kolejny odkryjmy i przeżyjmy nowość naszej wiary nowość i niezwykłość miłości Boga do człowieka. Słyszeliśmy niejednokrotnie o naszym Bogu w Trójcy Jedynym, że jest wszechmocny, wszechwiedzący nieskończony. To prawda. Tak jest w istocie jak od wieków naucza nas święta teologia. Ale pamiętajmy że Bóg nie ma innej wszechmocy niż wszechmoc miłości. To ona jest w stanie przezwyciężyć wszystko, zniweczyć nasz grzech, pokonać śmierć i przeprowadzić nas ze śmierci do życia. Wszechwiedza Boga? Nie lękajmy się jej! Bóg nie podpatruje człowieka, aby złapać go na jakimś grzechu. On patrzy na nas z miłością. W Swej Wszechwiedzy, wie co kryje się na dnie naszego serca, widzie to dobro, którego my sami niejednokrotnie nie jesteśmy w stanie zobaczyć. On jest bliżej nas, niż my sami sobie powtarzał św. Augustyn. Bóg spogląda na człowieka i widzi to, co dobre. Tak wygląda owa Wszechwiedza Boga. Wie o każdym naszym dobru, nawet o tym najmniejszym poruszeniu naszego dobrego serca i żadnemu z nich nie pozwoli zginąć. Nieskończoność Boga!? To nieskończoność miłości. Jedyną granicą miłości jest miłość bez granic i o takiej właśnie nieskończonej miłości mówił nam przed laty, na sopockim hipodromie, Jan Paweł II. (Por. Jan Paweł II, Homilia Ojca Świętego Jana Pawła II podczas Mszy św. w Sopocie w trakcie podróży apostolskiej do Polski, 5.06.1999). Ale miłość Boga do nas i nasza miłość do Niego nierozerwalnie jest związana z miłością do człowieka. Jest związana do tego stopnia, że nie ma dwóch przykazań jest jedno przykazanie miłości Boga i bliźniego. Jeśliby ktoś mówił: Miłuję Boga, a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi. (1J 4, 20) przypomina nam św. Jan. I tu pojawia się kolejna nowość naszej wiary. Nowość zdumiewająca, a dla wielu wręcz nierealna i niezrozumiała. Chrześcijanin ma miłować bowiem każdego człowieka. Bez wyjątku. Po prostu każdego. Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was str. 3
miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? (Mt 5,46) nauczał Jezus w Kazaniu na Górze. Miłujecie waszych nieprzyjaciół. (Mt 5,44) konkluduje Chrystus oto przedmiot i cel miłości chrześcijańskiej. To nie jest jakiś nieosiągalny kres naszej chrześcijańskiej pielgrzymki, to jest początek drogi z Chrystusem. Być chrześcijaninem, to miłować każdego, a przede wszystkim tych, którzy wyrządzają nam krzywdę i popełniają zło. Pięknie to brzmi, ale pewnie każdy z nas pewnie się zastanawia jak tego dokonać. Jak to jest możliwe, aby miłować tych, którzy wyrządziła nam i innym krzywdę? Jakże często pierwszym odruchem na słowa miłość nieprzyjaciół jest bunt: nie, taka miłość jest po prostu niemożliwa, to nie dla mnie. Z jak wielkim trudem przychodzi nam miłowanie bliskich nam osób, a co dopiero kochanie ludzi nam nieżyczliwych! Benedykt XVI w swoje encyklice wskazuje na konkretną przyczynę takiego stanu rzeczy. Nasz sprzeciw wobec miłości nieprzyjaciół płynie ze skojarzenia słowa kochać z całym bogactwem uczuć, które towarzyszą naszemu doświadczeniu miłości. (Por. Benedykt XVI, Deus caritas est, 17). Dla większości z nas miłość kojarzy się z przeżywaniem radości, pogodą ducha, euforią. Miłość to nic innego jak przyspieszone bicie serca wywołane obecnością drogiej nam osoby. Siostry i Bracia, ale czy miłość to uczucie? Intensywne uczucie i nic więcej? Uczucia z pewnością towarzyszą miłości, ale nie stanowią jej istoty. I tu leży klucz do zrozumienia chrześcijańskiej miłości nieprzyjaciół. Jeśli przyjmiemy, że miłość jest jedynie uczuciem, czyli emocjonalną reakcją na drugą osobę, to rzeczywiście pokochanie nieprzyjaciół jest niemożliwe. Uczucia są niezależne od mojej woli, są moimi reakcjami na sytuacje zewnętrzne. Nie mogę na siłę wywołać jakiegoś uczucia, zwłaszcza do krzywdzących nas osób. I dlatego trudno sprawić, aby spontanicznie zjawiły się te cudowne emocje na widok tych, którzy wyrządzili nam wielkie lub mniejsze zło. Ale uczucie to nie jest sedno miłości. Pamiętajmy o tym! Kochać to pragnąć autentycznego dobra dla drugiej osoby. Pragnąć i realizować je ze wszystkich sił. Gdy przyjmiemy taką wizję miłości, to pokochanie nieprzyjaciół staje się możliwe. Jeśli ktoś wyrządził nam krzywdę, nie mścijmy się. Nie odpowiadajmy złem na zło. Nie sięgajmy po pomówienia, oszczerstwa i plotki. Domagajmy się sprawiedliwości, ale nigdy w imię źle rozumianej sprawiedliwości nie poniżajmy drugiego człowieka. Każdy jest człowiekiem i w każdym należy uszanować jego podobieństwo do Stwórcy, nawet jeśli jego czyny tak mocno obraz ten zatarły. Módlmy się za tych ludzi, bo to także jest przejaw naszej miłości. Błagajmy Boga za czyniących zło, tak jak uczynił to Jezus na krzyżu. Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. (Łk 23,34). Kochajmy nieprzyjaciół, nawet jeśli należy potępić ich czyny. Miłość do wroga, nieprzyjaciela polega na udzieleniu mu koniecznego str. 4
dobra, jeśli w tym momencie go potrzebuje. Nie patrzmy na nasze uczucia i emocje, bo można kogoś nie lubić a jednocześnie autentycznie go kochać! Kochać miłością płynącą z Chrystusowego Krzyża! Amen str. 5