ŚWIAT ZAKLĘTY W BŁĘKICIE
NASZE PIERWSZE WRAŻENIA
Tydzień przed Muzealnymi spotkaniami pokoleń wybraliśmy się, do Pałacu Królewskiego, aby rozeznać się w terenie.
Pierwsze nasze wrażenie o muzeum było bardzo pozytywne. Każde pomieszczenie, było urokliwe na swój sposób oraz zaskakiwało swoją wyjątkowością.
19 stycznia w sobotę przyszliśmy po raz kolejny, tym razem już jako wolontariusze. Na początku broniłyśmy się z Dagą i z Anią, że nie chcemy być przy szatni, bo jesteśmy trochę aspołecze i możemy się nie dogadać z ludźmi, którzy będą przychodzić. Okazało się jednak, że miałyśmy najlepszy punkt. Na wprost nas znajdowała się sympatyczna karoca oraz tablica interaktywna, która była przewodnikiem po muzeum i jednocześnie wspaniałą zabawą. Mogłyśmy się pobawić w Jedi" i trochę dowiedzieć się o historii od pana KRZYSZTOFA POPIELA.
Dziewczyny, które zmieniałyśmy, powiedziały nam, na czym polega to zadanie, o tym, że różni dziadkowie są albo rozmowni, albo nic nie mówią. Miały w tym rację. Dostałyśmy też kartkę z pytaniami, które możemy im zadawać, ale rozmowa zazwyczaj kleiła się sama i nie musiałyśmy z nich korzystać. Pierwszymi gośćmi jacy nam się trafili, gdy już zostałyśmy same, było to starsze małżeństwo NIEMIECKIE. Na szczęście znali trochę język angielski i dogadałyśmy się znakomicie. Było to bardzo przyjazne, wesołe i rozgadane małżeństwo.
Jest to pomieszczenie o całych ścianach wyłożonych niebieskimi płytkami ceramicznymi. Przedstawiają one sceny ze Starego i Nowego Testamentu, oraz rodzajowe. Flizy pochodzą z Holandii, z okolic Delf. Były przewożone statkami, co było wygodne jako że są małe i lekkie. Od czasu do czasu przychodziła do nas pani Elżbieta Kazańska i wręczała nam różne przewodniki, aby urozmaicić nam pobyt w muzeum. I wtedy dostałyśmy książkę o pokoju BEYERSDORFÓW. Zaraz z Dagą poleciałyśmy zobaczyć tą salę i pobawić się w wyszukiwanie wybranych obrazków.
Pokój Beyersdorfów to drugie tak dobrze, po sali w kamienicy Pod Złotym Słońcem, zachowane świeckie wnętrze mieszkalne z okresu baroku we Wrocławiu. Pochodzi z kamienicy wrocławskiego kupca Adriana Bögela, znajdującej się przy Placu Solnym. Jego wystrój wykonany został przez artystów wrocławskich ok. 1730 roku. Obecna nazwa pokoju pochodzi od nazwiska ofiarodawczyni Adelheidy Beyersdorf, która przekazała wystrój wnętrza do Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności we Wrocławiu. Od 1939 roku znajdowało się ono w Muzeum Zamkowym w Pałacu Królewskim. Na zachowaną do dziś dekorację tego pomieszczenia składa się m.in. owalny obraz Alegoria Sprawiedliwości i Pokoju umieszczony w partii sufitu oraz obrazy alegoryczne związane z historią morskiego handlu hanzeatyckiego miasta Hamburga, skąd pochodził właściciel kamienicy. Dopełnieniem tych malowideł jest zachwycająca, a jednocześnie największa na Śląsku, kolekcja ceramicznych kafli w typie delft o charakterystycznej niebieskiej kolorystyce.
Flizy były bardzo modne w XVII-XVIII jako ozdoby, ale miały również praktyczne zastosowanie. Rozjaśniały pomieszczenia oraz pomagały zachować czystość. Wykładano je na podłogach lub ścianach.
Zbiór flizów w tym pokoju jest w miarę jednolity, w czasie kilku przeprowadzek i podczas wojny kilka uległo zniszczeniu. Występują 2 rodzaje kompozycji scen :
1. Na całej powierzchni kafla bez żadnej otoczki z motywem pajęczej główki.
2. Kompozycja ujęta w dużym wypełniającym prawie całą powierzchnię kafla, kole z bawolimi główkami w narożnikach. i te stanowią znaczną większość.
11 kafli nie przystaje do reszty. Kilka jest na planie 8 kąta, z bardzo zdobionymi kątami, lub liliami oraz
..kilka ujętych w małych kołach z białym marginesem.
Ale dlaczego one są niebieskie?
Płytki wypalano z glin fajansowych - to znaczy: glin wypalających się jasno, o gładkiej masie, porowatej strukturze, które nieprzesiąkliwe stawały się dopiero po pokryciu warstwą szkliwa. Masa fajansowa była dokładnie mieszana potem odsączana z wody i formowana. Po wypaleniu w temperaturze 1000 stopni płytki ceramiczne były w kolorze jasnoczerwonym.
Wstępnie wypalone płytki pokrywano szkliwem (krzemionka, tlenek ołowiu i tlenek cyny), które po wyschnięciu tworzyło biały podkład Był on też bardzo chłonny co uniemożliwiało robienie poprawek. Zaczęto więc stosować szablony z grubego papieru. Szablon posypywano popiołem drzewnym i powstawał cień rysunku. Poprawiano go miękkim pędzlem z tzw. farbami dużego ognia: tlenkiem kobaltu błękit mangan fiolet miedź zieleń, tj. pigmenty odporne na wysoką temperaturę.
Po naniesieniu konturów uzupełniano szczegóły, które czyniły każdą płytkę niepowtarzalną, niektóre różnią, się np. tylko kropkami w pewnym miejscu zamiast kresek. Nie ma dwóch identycznych. Na koniec wypalano je po raz kolejny i szkliwo stapiało się z warstwą malarską w temp 1300 stopni. Dla płytek o kilku kolorach nie był to jeszcze koniec..
A TERAZ NIESPODZIANKA HISTORYJKA!
Pewien pan pływał sobie łódką. Raz przewoził jednego kolegę, raz drugiego, czasem nawet swoje świnki, kury albo kozy. I tak sobie pływał w kółko. THE END.
DZIĘKUJEMY ZA UWAGĘ
PRZYGOTOWAŁY Alina Chmielowska Dagmara Furmanek Gim. 16 kl. 3b
ŹRÓDŁA Książka: Magdalena Szmida- Półbratek Świat zaklęty w błękicie http://www.muzeum.miejskie.wroclaw.pl/cms/muzeum_historyczne/wyst awy_stale.html nasze zdjęcia i wspomnienia