Nr 7 LISTOPAD 2012 PRO MEMORIAM GAZETKA RODZINNA DLA BLISKICH I DALEKICH KREWNYCH PO MIECZU I PO KĄDZIELI KALENDARIUM 25 października 1988 Zmarł Ludwik Ćwikła s. Michała i Zofii Kapral 11 listopada 1864 Urodził się Józef Feldman s. Adama i Marii Andres ojciec Juliana. 17 listopada 1867 Urodziła się Marianna Milli c. Adama i Małgorzaty Schősser. Żona Józefa Feldmana, matka Juliana. 21 listopada 1989 Zmarła Franciszka Feldman c. Michała Ćwikły i Zofii Kapral 24 listopada 1972 Zmarła Leona Rybka Oddaję do Waszych rąk kolejną Gazetkę Rodzinną Pro Memoriam. Siódmy numer Gazetki PRO MEMORIAM poświęciłam zmarłej 23 lata temu mojej babci Franciszce Feldman. Październik był dla niej miesiącem radosnym, babcia przez 89 lat każdego października obchodziła swoje kolejne urodziny i imieniny, ale już listopad niestety nie był tak radosny. Babcia Franka odeszła 21 listopada 1889 roku. O drugiej w nocy. W dniu imienin Janusza. *** SPIS TREŚCI KALENDARIUM 1 KARTKA Z KALENDARZA FRANCISZKA FELDMAN 2 Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 1
FRANCISZKA MARIA FELDMAN Z D. CWIKLA [4 X 1900 zm. 21 XI 1989] 112 lat temu urodziła się moja ukochana Babcia. Przyszła na świat 4 października 1900 r., z rodziców Michała Ćwikły i Zofii z Kapralów mieszkających w Kuryłówce 343, niewielkiej galicyjskiej wsi nad rzeką Złotą. Jak zapisano w księgach kościelnych poród odbierała Anna Serafin, a ks. proboszcz Julian Krzyżanowski ochrzcił ją w kościele rzymskokatolickim pod wezwaniem św. Józefa w Kuryłówce par. Tarnawiec imieniem, a raczej dwojga imion, jako Franciszka Maria. O tym, że babcia Franka dostała 2 imiona, dowiedziałam się dopiero podczas przeglądania ksiąg metrykalnych Kuryłówki. Chrzestni: Tomasz Kapral, Maria żona Jana Wrony. (Liber Baptisatorum 1900 nr 37). Zmarła 23 lata temu, już jako wdowa, jej mąż Julian zmarł 5 lat wcześniej 23 grudnia 1984r. Franciszka i Julian Feldmanowie. Złote Gody 1973r Babcia Franka to moja ukochana babcia. Dzieciństwo miała smutne, musiała opiekować się rodzeństwem, pracować ciężko w polu i na gospodarstwie, a jednocześnie chodzić do szkoły. Umiała pogodzić swoje obowiązki, w szkole była najlepszą uczennicą. Rodzice jak na tamte czasy byli stosunkowo zamożni. Matka Zofia miała 16 lat kiedy wyszła za mąż, za kościelnego Michała Ćwikłę. W posagu pewnie za wiele nie wniosła, bowiem była sierotą. Ćwikłowie mieli trochę morgów pola, więc jakoś sobie radzili. Matka urodziła sześcioro dzieci. 5 lat przed narodzinami Franki urodził się jej brat Franciszek, niestety po 2 latach zmarł. Franciszka wychowywała się w towarzystwie starszego brata Jaśka i 2 młodszych braci - Stanisława i Ludwika. Jej 12 letnia siostra Marysia zmarła na dyfteryt. Początki XX wieku, były trudne. Ojciec Michał wyjechał do Ameryki w poszukiwaniu środków na życie. Wkrótce jednak powrócił do kraju. Ślubu, który odbył się 21 maja 1923 r w tym samym kościele, w którym ochrzczono i babcię i dziadka udzielał ks. Ignacy Łaskawski. Świadkowie na ślubie Alfred Horst, Jan Hartleb. (Lib Copulatorum 1923. Fot. HPIM0628.jpg). Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 2
Liber Copulatorum Kuryłówka par. Tarnawiec 1923 Wesele trwało 3 dni, goście równocześnie bawili się w domu u panny młodej, jak i u pana młodego. Drużbami byli: Maria Rup Buciorowa (matka Bronki Buciorowej), siostra Kozy - właściciela młyna w Kuryłówce, Hartleb i Gienek (?) Horst. Orkiestra przyjechała z Wylewy. Ślepy Józef Dąbek, który grał na harmonii, był tak zadowolony z atmosfery weselnej, że chcąc dogodzić gościom, był skory przygrywać do upadłego. Zgodnie z tradycją po pannę młodą przyszły swasie i to one zabierały posag z jej domu. Oprócz wiana, zabierały 2 bochenki chleba i obraz święty. Drużbowie często kradli coś z jej domu, tak na szczęście. W progu pana młodego witano pannę młodą. -"Z czym przychodzisz?" -"Z chlebem i z Bogiem"- odpowiadała panna młoda. Babcia Franka dostała w prezencie ślubnym od stryjecznej siostry ojca - Marii Ćwikłowej kupon materiału oraz duży sznur pereł. Z materiału uszyła sobie kostium, swojej córce Janinie uszyła sukienkę, którą nosiła przez całą wojnę. Koralami niestety nie cieszyła się zbyt długo. Sprytna Cyganka, wycyganiła je od Marysi Horstowej, siostry ciotecznej dziadka Julka. Dała się omamić Cygance, ofiarując jej cudze korale. Po ślubie Franciszka przeniosła się do męża i teściowej. Mieszkali tuż przy parochialnej cerkwi na granicy Ruskiego i Polskiego Końca. Miała prawie 39 lat, kiedy wybuchła II wojna światowa, 1 września Niemcy zaatakowały Polskę, a 17 września nasz kraj został zaatakowany z drugiej strony przez Związek Radziecki. Przeżywała chwile grozy, kiedy mąż Julian udał się na front w ramach kampanii wrześniowej. Po udanej Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 3
ucieczce męża z niewoli, cała rodzina żyła w atmosferze zagrożenia pod okupacją niemiecko-ukraińską. Okolica była terenem szczególnie niebezpiecznym, w którym ustawicznie wrzała walka, dokonywały się egzekucje, pacyfikacje ludności, napady zbrojne. Ukraińcy z sąsiednich wsi wielokrotnie dokonywali napadów na ludność Kuryłówki. Franciszka wraz z córkami stała nieraz pod ścianą, zagrożona utartą życia. Z opresji wybawiała ich grupa partyzantów pod dowództwem "Wołyniaka". Partyzanci wielokrotnie spali w domu Feldmanów szykując się do akcji w okolicy. 8 maja 1945 roku wojska sowieckie przy współudziale polskich sił bezpieczeństwa dokonały pacyfikacji Kuryłówki; wieś została doszczętnie spalona. Spalił się również cały dobytek Feldmanów- dom, stodoła, stajnia. Kiedy rodzina wróciła na pogorzelisko, zastała m. in. dogorywającą krowę cielną. Egzystencja rodziny była zagrożona. Nie można było liczyć na sąsiedzką pomoc, bo wszyscy mieszkańcy wsi dzielili taki sam tragiczny los. Najbliższa rodzina nie podała im pomocnej dłoni, natomiast pod swój dach, mimo wielkiej biedy i trudnych warunków zaprosili pogorzelców rodzice Franciszki. Zamieszkali na Polskim Końcu w jej rodzinnym domu. Dużą pomoc okazała im rodzina Pietrychów z Tarnawca, do której chodzili po mleko. Kaśka Kościółek zaprosiła dziadka Juliana do domu na Zielone Święta, dodatkowo zapakowała chleb, mleko, mąkę, okazała wielkie serce w potrzebie. Moja mama ile razy przechodzi na cmentarzu koło jej grobu, zawsze modli się za jej duszę i dziękuje za okazanie życzliwości w tym trudnym okresie. Z pomocą materialną przyszedł Władek Horst z Hartford. Przysłał rodzinie paczkę z odzieżą, m.in. futro. Futro rodzina spieniężyła, a za pieniądze mogła kupić sobie coś do jedzenia. Babcia Franciszka, oprócz ciężkiej pracy w polu, dorabiała sobie krawiectwem. Nauczyła się szyć u pani Krotowej w Leżajsku. Po jej śmierci, babcia Franka zaopiekowała się jej synem Cyrylem. Mieszkał u Feldmanów, wychowywał się razem z Janią i Marysią. Traktowano go, jak rodzonego syna. Do babci Franciszki zwracał się per "mamo". Cyryl, po wojnie, jako że był Rusinem musiał opuścić Polskę, wyjechał do Stanisławowa. W latach 70. Można było bez problemu jeździć do Związku radzieckiego. Wystarczyło mieć Wkładkę Paszportową. Utrzymywaliśmy kontakt z Cyrylem. On sam kilkakrotnie odwiedzał swoją "mamę" w Kuryłówce, przywożąc jej drobne upominki w dowód wdzięczności. Fot. Od lewej: Janina Stankiewicz, jej mąż Antoni Stankiewicz, Janina Maruszak, Franciszek Oleszkiewicz, Maria Feldman, Julian Feldman, Katarzyna Oleszkiewicz, Józef Maruszak z Urszulą Stankiewicz na rękach, Hanka Babiarz, z tyłu?, Maria Maruszak z Horstów, Franciszka Feldman, jej brat Ludwik Ćwikła. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 4
Fot. Stoją od lewej: Janina Stankiewicz z ojcem Julianem Feldman, matką Franciszką, mężem Antonim i siostrą Marysią. Siedzi Edek Maruszak. Fot. Babcia Franka z bratem Staszkiem z Zakopanego, Julian Feldman, Janina Stankiewicz z Urszulą na rękach, Antoni Stankiewicz i Maria Feldman. Rok 1952, chrzciny Ireny. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 5
Fot. Antoni Stankiewicz ze swoją szwagierką Maryną Feldman i córkami Ireną (siedzi) i Urszulą. Na zdjęciu w tle stodoła, która została zmontowana już po wojnie, po spaleniu Kuryłówki. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 6
Fot. Babcia Franka z krowami przed stajnią. W 1959 roku zmarła jej matka Zofia. Chorowała na płuca. Babcia Franka odwiedzała chorą matkę, siedziała przy niej na łóżku, rozmawiała z nią, pewnego dnia nawet nie zauważyła, kiedy jej mama zasnęła na wieki. Zmarła na siedząco, bez bólu, 22 marca. Ojciec Michał Ćwikła też zmarł w marcu, tyle, że znacznie wcześniej, bo 17 marca 1943r. Fot. Julian Feldman na ganku przed domem w Kuryłówce 66, Walenty Ćwikła, Bronka Skibowa i Franciszka Feldman żona Juliana. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 7
ZŁOTE GODY FRANCISZKI I JULIANA FELDMANÓW Z lat mojego dzieciństwa pamiętam, że stosunki sąsiedzkie były zupełnie inne, niż w obecnych czasach. Wszyscy byli jednakowo biedni, uczynni i solidarni. Nie wyczuwało się zawiści, zazdrości. Moi Dziadkowie żyli skromnie i w biedzie, ale nigdy z nikim się nie kłócili. Gospodarzyli na ok. 5 hektarowym gospodarstwie. Do babci należało mielenie zboże na żarnach. Czasami dziadek, ukradkiem wymykał się z domu i wyręczał ją. I tak udało im się przeżyć wspólnie 61 lat. Kiedy obchodzili Złote Gody do Kuryłówki zjechała się cała najbliższa rodzina. To było wyzwanie, bo wnuczki studiowały w tamtych czasach w różnych zakątkach Polski. Urszula w Rzeszowie, Irena w Białej Podlaskiej, a Anka w Krakowie. Leszek był jeszcze w podstawówce, a Lucyna całkiem mała. 50-lecie pożycia małżeńskiego Juliana i Franciszki Feldmanów świętowali również parafianie uczestnicząc w uroczystej mszy w kościele, w którym obydwoje małżonkowie byli chrzczeni, bierzmowani, brali ślub, chrzcili swoje dzieci i wnuki. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 8
Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 9
16 sierpień 1986. Leżajsk, Ślub wnuczki Jadzi Stankiewicz z Józefem Czaplą. Rodzinny plac moich dziadków stoi od wielu lat opuszczony i zaniedbany, a mimo, że nie ma już Dziadków bywam często w Kuryłówce, przy okazji odwiedzam naszą rodzinną posiadłość. Obowiązkowo podjeżdżam po dom, by powspominać szczęśliwe chwile z czasów mojego dzieciństwa. Na strychu tej chałupy bawiłam się z koleżankami, na poddaszu nad gankiem czytałam książki podróżnicze, przysypiałam na sianie w deszczowe dni okryta dużym dziadkowy płaszczem. Robię zdjęcie i z żalem odjeżdżam. Ta chałupa jest chyba najbardziej obfotografowanym obiektem w Kuryłówce. Na cmentarzu pochowani są moi przodkowie z dziada pradziada po kądzieli, a od niespełna roku również mój ojciec Antoni Stankiewicz. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 10
Dom rodzinny w Kuryłówce Babcia Franka zmarła 21 listopada 1989 roku w Leżajsku, akt zgonu 36/1989 został wydany przez USC w Kuryłówce, pogrzeb odbył się w Kuryłówce, gdzie została pochowana na parafialnym cmentarzu. Spoczywa w grobie razem ze swoim mężem Julianem oraz zięciem Antonim Stankiewiczem. Dzisiaj, 21 listopada jest 23 rocznica śmierci babci Franki. Pojadę zapalić świeczkę na jej grobie. Mam nadzieję, że płomień świeczki rozświetli mi ścieżkę, którą staram się podążać zgodnie z naukami babci. Mam nadzieję, że moja babcia czuwa, abym nie zbłądziła. Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 11
Kontakt: aordycz@gmail.com Anna Ordyczyńska Strona 12