Relacja nadesłana do publikacji w sezonie 2011 (01.04.2011-31.03.2012) 055 / 2011 / Zlotowe wojaże NR RELACJI IV Motocyklowa Pielgrzymka na Ostrą Bramę TYTUŁ HK z Mielca (MT 161) AUTOR 1600 km DŁUGOŚĆ TRASY 17-20.06.2011 * DATA WYPRAWY * Data nadesłania relacji: 14.03.2011 Relacja opublikowana w ramach spełnienia wymogów rejestracyjnych IV Motocyklowa Pielgrzymka do Matki Bożej Ostrobramskiej, pod jakże pięknym i znaczącym hasłem Bogu dziękujcie, ducha nie gaście rozpoczęła się 17 czerwca 2011 roku i była dziękczynieniem za życie i beatyfikację Ojca Świętego Jana Pawła II. Uczestników było stu, i to z całej Polski, a miejscem zgromadzenia i zarazem rozpoczęcia trasy pielgrzymkowej była Biała Podlaska. Jako mieszkańcy odległego od tej miejscowości krańca Polski, mieliśmy więc do przejechania dodatkowe kilkaset kilometrów przez cały kraj, z Podkarpacia. W piątkowy niezbyt wczesny poranek jak na długi czerwcowy dzień to znaczy około 9:30 wyruszyliśmy z Mielca trasą w stronę Sandomierza. Droga minęła bez żadnych zakłóceń i niespodzianek, które czasami lubią uprzykrzać podróże. O właściwej porze dotarliśmy na miejsce, w którym tego wieczoru oficjalnie rozpocząć się miała nasza pielgrzymka. Po zakwaterowaniu na własny rachunek w hotelu na terenie MOSiR (dopiero następny nocleg miał być zorganizowany), o godzinie 20:00 zebrała się nasza grupa na wspólnej modlitwie różańcowej w kościele Miłosierdzia Bożego. Ksiądz kapelan powitał uczestników, a potem rozeszliśmy się na nocleg, aby nabrać sił przed długim i na co bardzo liczyliśmy niezmiernie ciekawym nadchodzącym dniem. Zbiórka na parkingu w Białej Podlaskiej. Przygotowania do wyjazdu. 1 / 6
Nazajutrz rano, a właściwie o świcie, o godzinie, która tym, co lubią dłużej pospać może wydawać się koszmarną - 4:15 - trzeba było zerwać się na równe nogi i w czterdzieści pięć minut później być gotowym do wyruszenia w drogę, w stronę Białegostoku. Oczywiście bez śniadania takie życie pielgrzyma bo na to trzeba było jeszcze trochę poczekać. Najpierw mieliśmy do przebycia ponad 200 kilometrów do miejsca, które było pierwszym punktem naszego programu. I tak tuż po godzinie siódmej, w słoneczny sobotni poranek, zatrzymaliśmy się na rynku w Suchowoli. Odgłos silników stu motocykli o siódmej rano nie był raczej miły dla uszu mieszkańców małej, sennej o tej porze dnia miejscowości. Nieduży ryneczek z fontanną, pełen zieleni, otoczony domami czyli taki sobie zwyczajny rynek małego miasteczka, a jednak z dwóch powodów warto na moment zatrzymać tutaj uwagę. Najważniejszy z tych powodów i zarazem przyczyna naszej tutaj bytności to fakt, że Suchowola jest rodzinną parafią błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki, który urodził się w pobliskiej wsi Okopy. Pomnik ks. Jerzego Popiełuszki i kościół w Suchowoli Nie mieliśmy niestety szczęścia, które miewają inne pielgrzymki udające się w te strony, i nie spotkaliśmy się z matką księdza Jerzego, pozostało więc tylko zrobić sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie przy Jego pomniku, na którym wznosi on dłoń w znaczącym niegdyś tak wiele geście litery V. Drugi powód, dla którego Suchowola jest szczególnym miejscem to fakt, że jest ona według uczonych obliczeń uznawana za geograficzny środek Europy, co dumnie głosi wszem i wobec umieszczony w rynku głaz ze stosownym napisem. Powiało Europą na tych wschodnich kresach Nad rynkiem zaś - kolejna ciekawostka - wznosi się stalowa konstrukcja, łuk z krzyżem - element ołtarza, wzniesionego na lotnisku w Białymstoku podczas wizyty Ojca Świętego Jana Pawła II w 1991 roku. W tutejszym kościele parafialnym, gdzie z ołtarza spoglądała na nas - jakże to znaczące - Matka Boża Ostrobramska, rozpoczęliśmy dzień Mszą świętą, a po niej wyruszyliśmy w dalszą drogę, żegnani przez miejscowego księdza proboszcza. Dopiero około 9:00 zatrzymaliśmy się na samej granicy polsko - litewskiej w Sejnach, aby nareszcie zjeść śniadanie, odpocząć chwilę przed dalszą drogą no i wymienić walutę. O 9:30 odmówiliśmy wspólnie modlitwę Anioł Pański, a ksiądz kapelan udzielił nam błogosławieństwa na dalszą podróż. Chwilę później jechaliśmy już w stronę Wilna - głównego celu naszej pielgrzymki. 2 / 6
Przed domem Adama Mickiewicza Wilno - Polskie to niegdyś miasto, i ślady tej polskości zobaczyć można na każdym kroku, podobnie jak w wielu miastach i miasteczkach na dawnych wschodnich kresach. Budynki, pomniki, napisy i pamiątkowe tablice, ślady bardziej lub mniej znanych i zasłużonych Polaków, polskie groby na wileńskich cmentarzach, szczególnie na Rossie, o której jeszcze będzie mowa to wszystko sprawia wrażenie, jakby się było niezupełnie w innym kraju. Jedynie brzmienie litewskiego języka przywołuje do porządku tych, którzy duchem za bardzo cofną się w czasie, wspominając świetność Rzeczpospolitej Obojga Narodów, albo w trochę mniej odległe lata przedwojenne. Dziś bardzo tutaj trudno usłyszeć polski, nawet ci, którzy znają go dobrze, niechętnie się do tego przyznają. Zatrzymaliśmy się w dawnym kościele Najświętszego Serca Pana Jezusa i klasztorze Wizytek. Nieco ponure to teraz miejsce, gdyż dawną budowlę sakralną zamieniono po drugiej wojnie światowej na więzienie, choć więzienne mury i druty nie za bardzo komponują się z pięknym kształtem kościoła. Tutaj zostawiliśmy motocykle na dziedzińcu, zabudowanym charakterystycznymi budynkami z drewna, kamienia i muru pruskiego. Później pieszo wyruszyliśmy w miasto, niezrażeni tym, że pogoda trochę się popsuła i trzeba było sięgnąć po parasole. Nie sposób zwiedzić w tak krótkim czasie wszystkich zabytków i pięknych miejsc Wilna, trzeba by na to nie jednego popołudnia, ale wielu dni. Nasza trasa rozpoczęła się od murów siedemnastowiecznego Barbakanu, którego wieża stanowi doskonały punkt widokowy. Rozciąga się stamtąd widok na wileńską Starówkę i dalszą część miasta, co razem daje niezwykłe połączenie strzelistych wież starych kościołów i nowoczesnych budynków. Przeszłość i teraźniejszość splecione ze sobą, jak to bywa Wileoskie uliczki w wielu miastach, mających za sobą długą tradycję. Udaliśmy się więc na spacer wąskimi uliczkami, a gościnni mieszkańcy z chęcią pokazywali co ciekawsze miejsca, opowiadali ciekawostki i legendy. Na trasie spaceru znalazły się między innymi cerkiew Świętego Ducha, cerkiew Przeczystej Bogarodzicy - sobór, czyli główna świątynia prawosławna na Litwie, i cerkiew Zaśnięcia Najświętszej Marii Panny. Jednym w piękniejszych miejsc był niewątpliwie kościół świętej Anny - tym razem nie cerkiew, ale katolicki kościół, który z daleka rzuca się w oczy z powodu przepięknych, misternych, 3 / 6
niemalże ażurowych wież, strzelistych i smukłych. Znawca historii architektury dopatrzyłby się w tym kościele mieszaniny wielu stylów, temu jednak, kto interesuje się architekturą nieco bardziej powierzchownie, nasunie się na myśl przede wszystkim gotyk z jego charakterystyczną lekkością, ostrym łukiem, czerwoną cegłą i wysokimi, witrażowymi oknami. W pobliżu rzeczonego kościoła znajduje się pewne polskie miejsce pomnik Adama Mickiewicza, a wokół niego sześć kamiennych płyt z płaskorzeźbami przedstawiającymi sceny z Dziadów. Dom, w którym Mickiewicz mieszkał również znalazł się na naszej drodze. Kładka w pobliżu klasztoru Wizytek Na zakończenie wileńskiego spaceru o 15:00 zgromadziliśmy się w kościele Świętego Ducha, aby pomodlić się Koronką do Bożego Miłosierdzia. Miejsce to szczególne na tę właśnie modlitwę - tutaj od 1986 aż do 2005 wisiał obraz Jezusa Miłosiernego, namalowany według opisu świętej siostry Faustyny w pierwotnej wersji, różniącej się nieco od tej, którą zna obecnie cały świat. W planach na ten dzień była jeszcze krótka wizyta w Trokach. Tamtejszy średniowieczny zamek na pierwszy rzut oka bardzo przypomina swoim kształtem i barwą cegieł krzyżacki Malbork, w tym samym zresztą mniej więcej okresie wzniesiony. Położony jest w bardzo pięknym i malowniczym miejscu - podobno jednym z najpiękniejszych na Litwie - na największej wyspie jeziora Galwe. Do tego w naturalny sposób obronnego niegdyś grodu można się dostać tylko po długim, drewnianym moście. Zamek jest jednym z najbardziej znanych obiektów turystycznych Litwy i choć w znacznym stopniu został współcześnie zrekonstruowany, unosi się jednak nad nim duch średniowiecznej twierdzy, a tradycję podsyca regionalna kuchnia i miejscowe potrawy, z którymi można się bliżej zapoznać. Niedługa jednak była to wizyta, gdyż trzeba było udać się na nocleg, który tradycyjnie wypadał w polskiej szkole. Na gościnnej i obszernej sali gimnastycznej nie było może tak wygodnie jak w hotelu, karimaty rozłożone na podłodze też są zdecydowanie twardsze od łóżek, ale nikt nie mógł za to narzekać, że jest mu ciasno Około 20:00 zjedliśmy kolację, po niej odbył się Apel Jasnogórski i modlitwa za Ojczyznę. Nazajutrz wstaliśmy o nieco bardziej łaskawej godzinie, bo o siódmej. Czekało na nas śniadanie w szkolnej stołówce i niestety! deszcz za oknem. Jeszcze tylko pamiątkowe zdjęcie, a w ramach wdzięczności za gościnę każdy pielgrzym ofiarował szkole polską książkę, którą przywiózł ze sobą, jak każe coroczna tradycja. I odjazd 4 / 6
Niedziela. Dziś dwa bardzo ważne miejsca - cmentarz na Rossie i nasz najważniejszy cel, czyli Ostra Brama. Powstały pod koniec osiemnastego wieku cmentarz na Rossie jest jedną z najważniejszych i najpiękniejszych polskich nekropolii, choć nie najlepiej zachowaną. Tu spoczywa wielu znanych i zasłużonych Polaków, wśród których jest historyk Joachim Lelewel, poeta Władysław Syrokomla, Euzebiusz Słowacki - ojciec Juliusza Słowackiego, członkowie rodziny Józefa Piłsudskiego i jego własne serce złożone w grobie matki. Modlitwa za zmarłych trwała w strugach deszczu. Wyjazd po noclegu w szkole Przy mauzoleum Matka i Serce Syna w którym pod czarną, granitową płytą u stóp Marii z Billewiczów Piłsudskiej, spoczywa właśnie serce jej syna, Marszałka słuchaliśmy wierszy o nim. Oddaliśmy cześć żołnierzom poległym w walkach o Wilno w latach 1919, 1920, 1939 i 1944 na cmentarzu wojskowym, wśród rzędów jednakowych nagrobków, różniących się tylko wyrytymi na nich nazwiskami. Na wielu z nich widnieje napis Nieznany Wśród mnóstwa pomników Rossy zwrócił naszą uwagę ten, który według wielu zwiedzających uznawany jest za najpiękniejszy Czarny Anioł, zwany też Aniołem Śmierci i Aniołem Zmartwychwstania skrzydlata postać, dotykająca tylko jedną stopą postumentu, unosi się ku niebu i rozrywa łańcuchy, łączące z tym, co ziemskie. O 10:00 nadszedł najważniejszy moment uroczysta Msza święta przed wizerunkiem Tej - co w Ostrej świeci Bramie - w Kaplicy Cudownego Obrazu. Pamiątkowe, grupowe zdjęcie pod Ostrą Bramą 5 / 6
Ostra Brama wzniesiona została na początku XVI wieku jako jedna z pięciu bram miejskich. Obecnie jest jedynym zachowanym fragmentem dawnych fortyfikacji. U jej szczytu średniowiecznym zwyczajem znajdowała się niegdyś nisza ze świętym obrazem, którą później rozbudowano i zamieniono na kaplicę, w XVII zaś wieku umieszczono w niej Obraz Matki Bożej Miłosierdzia, który wkrótce zasłynął łaskami. Legenda mówi, że Maryja została przez artystę obdarzona rysami Barbary Radziwiłłówny. Dziś w kaplicy zobaczyć można liczne wota dziękczynne, spośród których najbardziej charakterystyczne to srebrny półksiężyc u dołu Obrazu, a Matka Boska odziana jest w srebrną, pozłacaną suknię i złote korony. Na każdej pielgrzymce dotarcie do celu to jednocześnie radość i smutek, że właśnie kończy się coś pięknego. Aby te wspaniałe chwile utrwalić, cała grupa zrobiła sobie wspólne pamiątkowe zdjęcie. Po Mszy świętej krótka przerwa na kawę, aby ożywić nieco senny umysł przed dalszą częścią dnia, który jeszcze się przecież nie skończył. W planach mieliśmy zamek w Trokach wczoraj zdołaliśmy zaledwie tam zajrzeć, dopiero dzisiaj można go było dokładnie zwiedzić. Ta przyjemność była wspaniałym zakończeniem pielgrzymki. O godzinie 13:00, z odrobiną żalu pomimo zmęczenia, wyruszyliśmy w drogę powrotną do Polski. Po noclegu w Białej Podlaskiej, w tym samym co poprzednio hotelu, wyruszyliśmy w poniedziałkowy ranek do domu. Pielgrzymka była świetnie zorganizowana i mimo odrobiny deszczu wszystkim uczestnikom dopisywał świetny humor. Składamy serdeczne podziękowania dla księdza Janusza Szymańskiego i wszystkich członków Fanklubu Motocyklowego Godboys za wspaniałą atmosferę i niezapomniane wrażenia w miłym towarzystwie. 6 / 6