Bolesław Leśmian z tamtej strony ciszy Wybór i posłowie Jacek Gutorow 3
Przed świtem Trwa jeszcze ciemne rano Śpi niebo nad altaną Staw błysnął o dwa kroki Już widać, że głęboki W łopuchu czy w pokrzywie Świerszcz dzwoni przeraźliwie! Rozpoznajże w ciemnocie, Czy wróbel tkwi na płocie? Kształt wszelki wybrnął z cienia, Lecz nie chce mieć imienia Chce snom się jeszcze przydać: Nie widać nic, a widać 7
Stodoła Tyś całował dziewczynę, lecz kto biel jej ciała Poróżowił na wargach, by cię całowała? Tyś topolom na drogę cień rzucać pozwolił, Ale kto je tak bardzo w niebo roztopolił? Tyś pociosał stodołę w cztery dni bez mała, Ale kto ją stodolił, by czym jest wiedziała? Stodoliła ją pewno ta Majka stodolna, Do połowy przydrożna, od połowy polna Ze stu światów na przedświat wyszła sama jedna I patrzyła w to zboże, co szumi ode dna 15
Dwoje ludzieńków Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie, O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy, A czas ciągle upływał bezpowrotny, jedyny A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie, Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie! Pod jaworem dwa łóżka, pod jaworem dwa cienie, Pod jaworem ostatnie, beznadziejne spojrzenie I pomarli oboje bez pieszczoty, bez grzechu, Bez łzy szczęścia na oczach, bez jednego uśmiechu Ust ich czerwień zagasła w zimnym śmierci fiolecie, I pobledli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie! Chcieli jeszcze się kochać poza własną mogiłą, Ale miłość umarła, już miłości nie było I poklękli spóźnieni u niedoli swej proga, By się modlić o wszystko, lecz nie było już Boga Więc sił resztą dotrwali aż do wiosny, do lata, By powrócić na ziemię lecz nie było już świata 30
[Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało] Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało, Gdy chce o sobie samym dać znać, co się stało Stało się, bo się stało! Już się nie odstanie! Patrzę ciągle i patrzę, jak gdyby w otchłanie, I ciągle nasłuchuję, czy kto puka w ciszę? Nie dlatego, że widzę, nie przeto, że słyszę I usta moje bledną, a to ten ból biały Nie dlatego, że zmarły, lecz bardzo kochały, I uśmiech nie dlatego trwa na nich przelotem, Żeby się uśmiechały sam uśmiech wie o tem A gdy ciebie wspominam świat mi cały gaśnie, Bo tak oczom potrzeba tak chce się im właśnie! A dłonie załamując, wiem, że nie z rozpaczy, Lecz nie mogę inaczej nie mogę inaczej j 36
[Skrzeble biegną, skrzeble przez lasy, przez błonie] Skrzeble biegną, skrzeble przez lasy, przez błonie, Drapieżne żywczyki, upiorne gryzonie! Biegną szumnie, tłumnie powikłaną zgrają, A nie żyją nigdy, tylko umierają Umierają, skomląc, szereg za szeregiem Śmierć jest dla nich właśnie tym po lasach biegiem, Śmierć jest dla nich pędem w niepochwytne cienie Biegną tylko po to, aby śnić istnienie Świat im śni się w biegu daleki i bliski, Śnią się własne ślepie, śnią się własne pyski, Śni się im, że mogą kąsać jadowicie Węszą przez sen moje i to twoje życie, A ten sen łakomy wystarcza im prawie Kogo gryzą we śnie, ginie ten na jawie Gryzą we śnie boga, co sen stworzyć umiał, A ów dąb umiera, co dla niego szumiał 37
[Niegdyś dom mój ochoczy i świat za dąbrową] Niegdyś dom mój ochoczy i świat za dąbrową Porzuciłem, by dachu nie mieć ponad głową, I siebie porzuciłem gdzieś na skraju lasu Bez pomocy, bez żalu, bez śpiewu, bez czasu, I biegłem tam, gdzie burza, mrok i zawierucha, By serce niepokoić i narazić ducha Tak się chciałem utrudzić i krwią własną zbroczyć, Żeby istnieć wbrew sobie i ból swój przekroczyć I minęło lat wiele i po latach wielu Marnotrawiąc dróg tysiąc dotarłem do celu I pieśniami nade mną rozbrzmiały niebiosy, Powiększyły się kwiaty, zolbrzymiały rosy I zgaduję, że z płaczem, po własnym pogrzebie, W opuszczoną bezdomność powracam do siebie 67
[Tu jestem w mrokach ziemi i jestem tam jeszcze] Tu jestem w mrokach ziemi i jestem tam jeszcze W szumie gwiazd, gdzie niecały w mgle bożej się mieszczę, Gdzie powietrze, drżąc ustnie, sny mówi i gra mi, I jestem jeszcze dalej poza tymi snami Zewsząd idę ku sobie; wszędzie na się czekam, Tu się spieszę dośpiewnie, tam docisznie zwlekam I trwam, niby modlitwa, poza swą żałobą, Ta, co spełnić się nie chce, bo woli być sobą 68
[Mrok na schodach Pustka w domu] Mrok na schodach Pustka w domu Nie pomoże nikt nikomu Ślady twoje śnieg zaprószył, Żal się w śniegu zawieruszył Trzeba teraz w śnieg uwierzyć I tym śniegiem się ośnieżyć I ocienić się tym cieniem I pomilczeć tym milczeniem 69
Spis wierszy I Przed świtem 6 [Żuraw skrzypi za furtą ogrodu] 7 [Upalny ranek Gwary i turkoty] 8 Lubię wspominać te dziecięce lata 10 W słońcu 13 Stodoła 15 [O majowym poranku deszcz ciepły i przaśny] 17 Topielec 19 [W ślad za górnym orszakiem obłoków przesuwnych] 21 Ćmy 22 Wczesnym rankiem 24 Sen 25 Odjazd 27 II Koń 29 Tango 33 Wiatrak 35 Garbus 37 Dwoje ludzieńków 39 Śnieg 40 Pieśń o ptaku i o cieniu 41 Postacie 43 Znikomek 44 [Jak niewiele ma znaków to ubogie ciało] 46 [Skrzeble biegną, skrzeble przez lasy, przez błonie] 48 Pszczoły 50 93
III Rozmowa 52 Łąka I [Czy pamiętasz, jak głowę wynurzyłeś z boru] 57 II [Nie nacicha ta miłość, co nie zna rozłąki!] 59 III [Weszłabym do twej chaty, gdy mgły się postronią] 61 IV [Nie odnajdzie cię wicher, mrokiem ociemniały!] 61 V [Byłoż owo, nie było? Opowiedz nam, bracie] 61 VI [Ani zmora z jeziora, ani sen skrzydlaty] 52 [A lubią jeszcze powikłaną zgrają] 55 IV [Tam na obczyźnie, gdy próżni ostoję] 57 Przedwieczerz 59 Wieczór 61 [Coś tam mignęło dalekiego] 61 W zakątku cmentarza 61 Ludzie 52 Niewidzialni 55 Krzywda 57 [Niegdyś dom mój ochoczy i świat za dąbrową] 59 [Tu jestem w mrokach ziemi i jestem tam jeszcze] 61 [Mrok na schodach Pustka w domu] 61 Biała magia 61 Zamiast noty biograficznej 61 94
44 Poezja polska od nowa 8 Wybór wierszy i posłowie Jacek Gutorow Redakcja i opracowanie graficzne serii Artur Burszta Rysunki Julita Nowosad Korekta i skład Anna Krzywania Druk i oprawa Zakład Poligraficzny Moś i Łuczak, Poznań Wydane przy wsparciu Miasta Wrocław i Miejskiej Biblioteki Publicznej we Wrocławiu Copyright by Julita Nowosad, 2012 Copyright by Jacek Gutorow, 2012 Copyright by Biuro Literackie, Wrocław 2012 Biuro Literackie ul Przejście Garncarskie 2, 50-107 Wrocław tel 71 346 01 42, poczta@biuroliterackiepl wwwbiuroliterackiepl 4 ISBN 978-83-63129-19-4 95