Raport opisowy 2016/2017 1. Nazwa uczelni zagranicznej, program oraz termin przebywania na wymianie. NOVA School of Business and Economics - Program Podwójnego Dyplomu Cały rok akademicki od września 2016 do czerwca 2017 2. Miejsce pobytu Do Lizbony można się dostać najłatwiej i najszybciej liniami lotniczymi. Są bezpośrednie loty liniami TAP, a także tanimi liniami Ryanairem i Wizzairem. Lotnisko lizbońskie jest w mieście, więc o ile przyleci się w godzinach dziennych do centrum można dostać się metrem (jeździ do 1 w nocy). W innej sytuacji polecam Ubera lub taksówkę, które na lotnisku zawsze są. Sama Lizbona jest przyjaznym miejscem, metrem da się dojechać prawie wszędzie, a na pewno w najważniejsze punkty. Co więcej, jest na tyle mała, że w wiele miejsc da się dojść piechotą. Warto wiedzieć, że prawie wszystkie chodniki wyłożone są kostką, która w czasie deszczu robi się całkiem śliska, więc trzeba uważać. Dodatkowo, Lizbona leży na 7 wzgórzach, więc praktycznie wszędzie idzie się albo pod górę, albo z górki zmienia się tylko stromizna. Nova SBE znajduje się przy niebieskiej i czerwonej linii, a dokładnie 10 minut piechotą od stacji metra Sao Sebastiao. 3. Uniwersytet Nova jest państwowym uniwersytetem (jednak w Portugalii uczelnie są płatne), mniejszym niż SGH, ale z dużą ilością studentów zagranicznych zarówno na różnych programach (Erasmus+ czy Podwójny Dyplom), ale też takich, który cały program studiów realizują w Nova. Uczelnia uznawana jest za najlepszą uczelnie ekonomiczną w kraju. W rankingach studia magisterskie z zarządzania zajmują przeważnie wysokie pozycje. 4. Kursy Wszystkie zajęcia na studiach magisterskich są w języku angielskim i generalnie nie ma z tym większego problemu, profesorzy w tym języku porozumiewają się świetnie. To, że pierwszy rok w SGH także był w tym języku było dla mnie dobrym wstępem. Profesorzy są w Portugalii bardziej otwarci i czuje się, że chcą przekazać wiedzę. Zachęcają do kontaktu, na maile odpisują w ciągu kilku godzin. Oprócz tego w większości kursów, jakie robiłam, mieli oni asystentów, którzy zajmowali się ocenianiem prac semestralnych i egzaminów, ale także służyli pomocą w razie jakichkolwiek pytań i wątpliwości. Forma prowadzenia zajęć różni się od polskich wykładów. Po pierwsze, przeważnie na electives jest około kilkunastu osób w grupie. Największe klasy jakie widziałam to 60 osób. Na wszystkich zajęciach są dyskusje i interakcja ze studentami. Zaliczenie to przeważnie praca w ciągu semestru i egzamin. Znacząco się to różni od SGH, gdzie często wystarczyło zdać egzamin. W Nova trzeba pracować w ciągu całego semestru, często intensywnie, w pracach grupowych i indywidualnych. Grupowa prezentacja lub raport jest na każdym przedmiocie. Dodatkowo, w wielu zajęciach należy współpracować z firmami albo wybranymi przez profesora, albo przez siebie. Wprowadza to praktyczny element do studiów. Większość kursów trwa pół semestru (6 tygodni), przez co są często intensywne i trzeba wykonać dużo pracy w krótkim czasie. Dodatkowo, zajęcia na zarządzaniu trwają przeważnie 3 godziny, z jedną przerwą. Jest to męczące i trzeba się przyzwyczaić do takiego systemu. Oprócz obowiązkowych przedmiotów realizowałam:
Integrated Marketing Communication: kurs prowadzony przez prof. Jorge Velosa. Każda grupa współpracowała z wybraną przez siebie firmą i tworzyła plan komunikacji marketingowej. Oprócz tego były dwa indywidualne eseje do napisania i punkty za aktywność. Było inspirująco, lecz intensywnie. Polecam. Consumer Behavior: Najnudniejszy kurs, w jakim uczestniczyłam. Sama tematyka jest super interesująca, ale prowadzenie zajęć niestety pozostawia wiele do życzenia. Generalnie jest to przechodzenie rozdział po rozdziale książki z profesorem, który ma wiedzę, ale nie zaraża optymizmem ani pasją. Brand Management: Prowadzony przez inspirującą prof. Catherine da Silveira. Polega na współpracy, w grupach, z jedną z marek z danej firmy (w jednym semestrze Unilever, w innym Nestle). W ciągu całego semestru jest 6 prezentacji, spotkanie z Brand Managerem, końcowy raport, praca indywidualna, egzamin i prezentacja w Unilever. Wymagająco, ale polecam z całego serca. Przedmiot mocno praktyczny, a prowadząca bardzo doświadczona i inspirująca. Small Business Management: Prowadzony przez prof. Alexander Dias da Cunha. Tematyka niewiele się różni od kursów zarządzania logistyką, marketing, finansów, itp., jednak polecam. Profesor jest pogodnym człowiekiem, a kurs prowadzony był wspólnie z jego żoną, która jest właścicielem małego biznesu i komentowała poruszane zagadnienia od strony praktycznej. Zaliczenie to 3 łatwe casy w grupach i egzamin, dla chętnych raport indywidualny. Research Methods for Business i Customer Relationship Management: Kursy prowadzone przez prof. Elizabete Cardoso mają podobną strukturę. Zaliczenie to kilka prezentacji grupowych i egzamin. Bardzo przyjazna prowadząca, praktyczne przykłady i współpraca z firmą. Grupy były małe, co sprzyja większej interakcji i poznaniu. Research methods for Business są przydatne w pisaniu pracy magisterskiej i ogólnie w robieniu badań. Portuguese for foreigners poziomy A1 i A2: w pierwszy semestrze było dużo interakcji i rozmawiania, a atmosfera klas była przyjemniejsza. W drugim semestrze, tempo było szybsze, ale zajęcia nudniejsze. Jednakże polecam ze względu na to, że można szkolić język portugalski. Digital thinking - moduł do wyboru. Ani nie polecam, ani nie odradzam. Zajęcia inne niż akademickie. Dużo warsztatowej i kreatywnej pracy w grupie. Nawet dobra zabawa. Excel Specialist: obowiązkowy moduł kończący się egzaminem z Excela i certyfikatem Mindfullness in Leadership: moduł, podczas którego ćwiczy się jogę i uczy mindfulness. Fascynująca prowadząca pracująca w Consultingu. Polecam. New York Study Trip moduł: zobaczenie Nowego Jorku z perspektywy wielkich firm było niesamowitym przeżyciem. Podczas 5 dni odwiedzaliśmy firmy takie jak Google, Bloomberg, JP Morgan, J. Walter Thompson, Rezerwę Federalną, ONZ, NYSE, muzea i inne. Bardzo podoba mi się idea study trip i żałuję, że na SGH nie ma takich okazji do zobaczenia firm od środka i możliwości porozmawiania z managerami, albo chociaż pracownikami korporacji. Super okazja i polecam bardzo! 5. Warunki studiowania Szkoła jest dosyć stara, ale buduje się nowy kampus pod Lizboną. Póki co, sale są średnio dostosowane: nie ma ogrzewania, ani klimatyzacji, a siedzenia są niewygodne zwłaszcza do pisania egzaminów. Dodatkowo zawsze brakuje sali do prac grupowych, bo te które są nie wystarczają.
Dostęp do biblioteki jest dobry, pracownicy chętnie pomagają, a baza online jest dosyć szeroka. Sal komputerowych jest kilka, ale wszyscy i tak mają swoje, więc z komputerów szkolnych korzysta się tylko na kursie Excela lub gdy chce się skorzystać z terminalu Bloomberga. Punktów ksero na kampusie jest dwa i są dosyć tanie. Dodatkowo są też drukarki do drukowania zdalnego, jednak często się coś nie udaje, więc ich nie polecam. Są też dwie stołówki oblegane w czasie przerwy lunchowej i kilka mikrofalówek. Studenci często spędzają w szkole całe dni, więc jest to przydatne. 6. Warunki mieszkaniowe Nie wiem czy są dostępne jakiekolwiek akademiki. Raczej trzeba znaleźć mieszkanie/pokój na własną rękę. Będąc w Polsce najłatwiej to zrobić przez Uniplaces platformę online z dużą ilością mieszkań i zdjęć. Oczywiście trzeba opłacić opłatę manipulacyjną i nie można wcześniej zobaczyć mieszkania, ale większość dostępnych pokoi jest zweryfikowanych. Inne strony to Erasmus Lisboa, olx.pt lub grupy na Facebooku. Mieszkanie: Koszt wynajmu jednoosobowego pokoju blisko metra i w średnim standardzie zaczyna się od od 250-300 euro, jednak pokój w dobrym standardzie to pewnie ok. 350. Większość pokoi do wynajęcia ma już wszystko, co potrzebne do życia oraz wyposażoną kuchnię, więc generalnie nic do mieszkania nie trzeba przywozić. Gdyby chciało się jednak coś dokupić polecam sklepy chińskie lub duże hipermarkety (np. Continente w Colombo), bo IKEA jest słabo skomunikowana z centrum i bez samochodu nie polecam wyprawy tam. Dobrymi dzielnicami do mieszkania są: okolice Sao Sebastiao, Saldanha, Praca d Espanha (wtedy nie trzeba kupować karty miesięcznej, bo do szkoły można dojść piechota). Oprócz tego, lokalizacja przy metrze jest kluczowa. Za najniebezpieczniejsze dzielnice uchodzą: Chelas i zielona część metra poniżej Alamedy Intendente, Martim Moniz, itd. Dodatkowo, Bairro Alto jest dzielnicą imprezową, więc chcąc mieszkać tam nastawić się trzeba na głośne noce. Przy wyborze mieszkania warto zwrócić uwagę na to, czy okna są nowe. Wiele budynków w Lizbonie jest starych, a jeśli okna są nieszczelne to w zimie można wbrew pozorom mocno zmarznąć. Wydawać by się mogło, że powinno być ciepło i rzeczywiście na zewnątrz temperatura ma zimą około 10 stopni, ale w mieszkaniach bez ogrzewania i ze starymi oknami potrafi być bardzo zimno najmniejszą temperaturą jaką zmierzyłam w pokoju bez piecyka było 8 stopni! Portugalczycy są przyzwyczajeni do tego, że w pomieszczeniach chodzą w kurtkach, ale mi było dziwnie spać pod kołdrą i kocem i i tak marznąć, mimo grzejnika na prąd. Z kolei w lato warto by mieć klimatyzację, która też nie jest standardem w Portugalii, lub chociaż rolety by móc ustrzec się przed nadmiernym słońcem. Jeśli chodzi o rzeczy, których mi w Lizbonie brakowało to był to polski twaróg, którego tam po prostu nie ma, oraz kasze. Dodatkowo, jest tu zdecydowanie mniej kosmetyków, więc warto przywieźć swoje ulubione. Sklepy typu Rossmann nie istnieją, więc zostają tylko supermarkety, w których to kosmetyki czy zwykłe nawet kremy przeciwsłoneczne są dużo droższe. 7. Recepcja Administracja w Nova jest bardzo przyjemna. Nie ma to nic wspólnego ze stereotypem polskich pań z dziekanatu. Tutaj wszyscy są pomocni. Jednakże, jak to w Portugalii, często jest chaos i trzeba uzbroić się w cierpliwość. Przez pierwszy semestr osobą odpowiedzialną za studentów podwójnego dyplomu była Alexandra Duarte, która jest cudowną i ciepłą osobą. Pomagała mi zarówno w sprawach uczelnianych, jak i prywatnych - z pomocą medyczną. W drugim semestrze osobą odpowiedzialną jest pani Marie, która ciągle się uczy, więc trzeba liczyć się z tym, że rozwiązanie jakiejkolwiek sprawy zajmuje czas. Inne panie w Masters Office także są pomocne i można na pewno w razie jakichkolwiek wątpliwości zwrócić się do nich.
Co do przyjęcia na uczelni, pierwszy tydzień był to Discovery Week, w czasie którego zarówno poznawaliśmy się z innymi studentami, jak i uczestniczyliśmy w wielu wykładach profesorów i osób z różnych branż. Było to miłe wprowadzenie i pomogło łatwiej się wdrożyć w uczelnię. 8. Koszty utrzymania Ubezpieczenie: miałam kartę EKUZ oraz Euro26 z ubezpieczeniem. Przydały mi się obie. Służba medyczna w Portugalii jest częściowo płatna. Tzn., że nawet idąc do publicznego szpitala czy przychodni płaci się kilka euro. Nie mając żadnego ubezpieczenia płaci się więcej. Karta miejska kosztuje 36,2 za miesiąc + 12 za jej wyrobienie (trzeba mieć zdjęcie przy sobie i trwa to ok. tygodnia). Na komunikację miejską nie ma żadnych zniżek studenckich. Wyjazdy poza miasto, np. na plażę są dodatkowo płatne oczywiście w zależności od miejsca jest to autobus lub pociąg. Wynajęcie pojedynczego pokoju zaczyna się od ok. 250-300. Oczywiście cena zależy od lokalizacji i standardu. W Portugalii tanie jest wino i kawa. Niektóre produkty spożywcze są zbliżone do polskich cen, ale generalnie jest troszkę drożej. Warto zakupy robić w Pingo Doce (odpowiednik polskiej biedronki), Continente lub Lidlu. W sklepach często są promocje. Warzywa i owoce z kolei najbardziej opłaca się kupować w lokalnych sklepikach. Ja na jedzenie wydawałam miesięcznie ok. 100-150 (bez jedzenia poza domem) Jedzenie na mieście to od 6 za obiad w lokalnych miejscach do ok. 12 w centrum turystycznym. Na stołówce szkolnej obiad kosztuje 3,5. Karta do telefonu: miałam najtańszą taryfę WTF w sieci Nos cena to 9,8 za miesiąc. Otrzymywane stypendium 400 starczało na opłacenie mieszkania, telefonu, karty miejskiej i części jedzenia, ale nie wystarczyłoby by się w pełni utrzymać. 9. Życie studenckie Dzielnicą z największym życiem nocnym jest Bairro Alto i okolice Cais do Sodre. Tam też jest w nocy pełno. Oprócz imprez, w Lizbonie popularne jest fado portugalska muzyka. Może nie specjalnie popularna wśród młodych, ale warto posłuchać w jednej z restauracji w Alfamie. W Lizbonie jest wiele muzeów polecam Museu Nacional do Azulejos. W Centro Cultural de Belem są koncerty, balety i inne przedstawienia. We wszystkich kinach filmy są zawsze z napisami portugalskimi w oryginalnej wersji. Ja najczęściej mając dzień wolny wyjeżdżałam poza Lizbonę. Zaletą Portugalii jest to, że wszędzie jest w miarę blisko do Porto pociąg jedzie ok. 3 godzin, a na południe do Algarve autobus potrzebuje mniej więcej tyle samo. Oprócz tego w okolicach Lizbony jest wiele pięknych miejsc, do których wyskoczyć można na jeden dzień. Są oczywiście plaże, ale też tereny do trekkingu czy zwiedzania co kto lubi. W okolicach Lizbony warto zobaczyć Cascais, Sintrę, Obidos, Nazare i Fatime. Portugalia jest tak piękna, że warto zobaczyć jak najwięcej. Właściwie gdzie się człowiek nie ruszy jest coś urzekającego. Kraj ten różni się też w zależności od miejsca kulturowo i gastronomicznie. Będąc w Porto trzeba wypić szklaneczkę tego trunku, w Obidos wypić ginjinhę z czekoladowego kieliszka, w Evorze zjeść czarną wieprzowinę, na Maderze spróbować różnych rodzajów ponchy i marakuji (jest marakuja o smaku pomidora czy banana), a wszędzie na wybrzeżu najeść się ryb i owoców morza. Co do sportu to biorąc pod uwagę to, że większość Portugalii ma dostęp do Oceanu w zasięgu ręki, popularne są sporty wodne surfing, body boarding, kitesurfing czy paddleboard.
Rowerzystów tez jest sporo, pewnie ze względu na piękne krajobrazy i góry. Rower wypożyczyć można np. w Cascais i pojechać wybrzeżem do Praia da Guincho piękna trasa wzdłuż oceanu. 10. Sugestie Przed przyjazdem do Portugali nie zdawałam sobie sprawy, że program ten jest tak wymagający. W NOVA jest naprawdę dużo pracy i wśród lokalnych studentów jest przekonanie, że studiując na tym uniwersytecie i chcąc mieć dobre oceny ma się mało czasu wolnego. I jest to prawda. Nawet nie dbając tak bardzo o oceny, trzeba pracować, a czasu na przyjemności w niektórych okresach jest niewiele. Skomplikowana też jest sama struktura programu. Są cztery moduły oraz inne wymagania, które trzeba spełnić chcąc skończyć studia. Wszystkiego trzeba pilnować. Czasami o spotkaniach można nie zostać poinformowanym, więc najlepiej pytać też wśród studentów w podobnej sytuacji. Zapisując się na przedmioty trzeba wziąć udział w licytacji, co zwłaszcza na początku jest trudne, bo nie ma się pojęcia, jakie jest zainteresowanie danym przedmiotem i ile punktów przyznać. Co do samych warunków stypendium i formalności słabe jest to, że pieniądze ze stypendium dostaje się tylko do końca sesji, a większość studentów studiuje dłużej, bo po sesji są jeszcze obowiązkowe moduły, czasem jakieś dodatkowe prezentacje w ramach studiów. 11. Adaptacja kulturowa Portugalczycy są niezwykle miłymi i pomocnymi ludźmi. Już od pierwszych chwil w Lizbonie da się to zauważyć. Większość Portugalczyków mówi po angielsku (również tych starszych), co mocno ułatwia komunikację w punktach usługowych czy sklepach. Jednakże jest to naród, który się raczej nie śpieszy i czasem jest niezorganizowany. Widać to wszędzie i na ulicy i umawiając się na spotkanie. Można się spodziewać idąc na spotkanie z Portugalczykami, że zacznie się około pół godziny później, bo spóźnienie 15 minut jest tu na porządku dziennym. Na początku mnie to denerwowało, jednak później nauczyłam się, że nie ma co się śpieszyć. Dodatkowo, gdy pracuje się w grupie, gdzie większość jest Portugalczyków, trzeba im co jakiś czas przypominać by mówili po angielsku. Jednak generalnie, jest super i Portugalczycy zrobili na mnie ogromne wrażenie. Są cudowni, świetnie mówią po angielsku, pomagają w każdej sytuacji. Nie są tak przebojowi jak Hiszpanie i nie lubią być do Hiszpanów porównywani. Tak samo, jeśli chodzi o język. Portugalski od hiszpańskiego w wymowie różni się bardzo i o ile Portugalczycy rozumieją hiszpański, nie działa to w drugą stronę. 12. Ocena: Ocena ogólna: 4 (odjęłam 1 punkt za średnie warunki w szkole) Ocena merytoryczna: 5