Płocki arbiter na Euro 2016 Specjalistyczny portal sędziowski UEFA podał listę sędziów, którzy poprowadzą mecze podczas Euro 2016. W elitarnym, osiemnastoosobowym gronie znalazł się płocki arbiter Szymon Marciniak. Na liście rozjemców, którzy poprowadzą mecze podczas Mistrzostw Europy 2016, znaleźli się: Martin Atkinson (Anglia), Felix Brych (Niemcy), Cüneyt Çakır (Turcja), Mark Clattenburg (Anglia), William Collum (Szkocja), Jonas Eriksson (Szwecja), Ovidiu Alin Hațegan (Rumunia), Siergiej Karasiow (Rosja), Viktor Kassai (Węgry), Pavel Královec (Czechy), Björn Kuipers (Holandia), Szymon Marciniak (Polska), Milorad Mažić (Serbia), Svein Oddvar Moen (Norwegia), Nicola Rizzoli (Włochy), Damir Skomina (Słowenia), Clément Turpin (Francja) oraz Carlos Velasco Carballo (Hiszpania). Szymon Marciniak od 2008 roku prowadzi mecze T-Mobile Ekstraklasy, należąc do ścisłej czołówki arbitrów. Na międzynarodowej arenie debiutował cztery lata temu, sędziując mecze reprezentacji młodzieżowych. Jego klasę doceniały międzynarodowe władze sędziowskie, dzięki czemu płocczanin błyskawicznie awansował w hierarchii. W ubiegłym roku został nominowany do grona arbitrów prowadzących mecze Ligi Mistrzów, a w lipcu 2015 znalazł się w najwyższej sędziowskiej kategorii Elite, do której należy 29 arbitrów. Nominacja do grona arbitrów mających prowadzić mecze Euro 2016 jest dla Szymona Marciniaka ukoronowaniem jego doskonałej pracy na arenie międzynarodowej w 2015 roku. W meczach Ligi Mistrzów, Ligi Europy i spotkaniach międzypanstwowych.
Każdy może pomóc w leczeniu trzylatki Podczas tegorocznej edycji Audioriver prowadzona będzie akcja charytatywna zbiórka pieniędzy dla ciężko chorej Klaudii Kamińskiej. W maju 2014 roku lekarze wykryli u niej guz jamy brzusznej neuroblastoma czwartego stopnia z przerzutami do szpiku kostnego i kości. Leczenie jest bardzo długie i ciężkie. Klaudia co dziesięć dni przechodzi chemioterapię. Czeka również na usunięcie guza z ogniska pierwotnego oraz autologiczy przeszczep szpiku kostnego. Klaudusia została zaliczona do grupy wysokiego ryzyka. Prawdopodobieństwo nawrotu choroby jest olbrzymie, a zdaniem lekarzy dziecko ma zaledwie 40 procent szans na przeżycie. Narodowy Fundusz Zdrowia nie wdrożył jeszcze leczenia przeciwciałami anty GD 2, ani nie finansuje leczenia poza granicami kraju. Koszt takiej terapii to około 160 000 euro. Sami nie jesteśmy w stanie sfinansować tak kosztownego leczenia naszej córeczki przyznają rodzice Klaudii. Jak najszybsze zebranie tej kwoty może uchronić naszą córeczkę przed nawrotem jej ciężkiej i bolesnej choroby, dlatego prosimy o pomoc w walce z chorobą i wsparcie finansowe. Od meczów siatkarskiej Ligi Europejskiej ruszyła ogólno płocka akcja zbierania pieniędzy dla Klaudii. Wolontariusze z puszkami pojawiają się praktycznie na każdej dużej imprezie organizowanej w naszym mieście. Ale również w parafiach (pieniądze zbierane były po mszach świętych) i wielu innych miejscach. Do tej pory udało się zebrać około 42 tysięcy zł. Kolejna zbiórka pieniędzy dla Klaudii przeprowadzona zostanie podczas Festivalu Audioriver. A jeśli ktoś chciałby wesprzeć rodziców tej niezwykłej dziewczynki większą wpłatą, podajemy numer konta:
Fundacja Dzieciom Zdążyć z Pomocą ul. Łomiańska 5 01-685 Warszawa Bank BPH Oddział w Warszawie 15 1060 0076 0000 3310 0018 2615 Z dopiskiem: 24641 Kamińska Klaudia darowizna i pomoc na ochronę zdrowia Totalny siatkarski koszmar Młodzi płocczanie działający w Fundacji DKMS postanowili wykorzystać mecze Ligi Europejskiej do poszukiwania potencjalnych dawców szpiku kostnego. Trudno byłoby powiedzieć, że ich akcja zakończyła się spektakularnym
sukcesem. Podobnie zresztą stało się w przypadku zapowiadanej wcześniej akcji zbiórki pieniędzy dla ciężko chorej Klaudii Kamińskiej. Można zastanawiać się, czy przy większej widowni obie akcje przyniosłyby większe efekty. Niestety, nie ma szans, aby to sprawdzić. Spektakularna klapa frekwencyjna nie wynika, bynajmniej, z konkurencji, jaką dla organizatorów płockich meczów Ligi Europejskiej stanowił rozgrywany w Brazylii Mundial. Panie redaktorze, proszę koniecznie napisać, że ceny biletów były stanowczo za wysokie powiedział mi jeden z kibiców. Nie każdego stać, aby zapłacić 100 złotych za dwa mecze. Koszty wejściówek były zupełnie nieadekwatne do rangi i sportowego poziomu tego wydarzenia. Podsumowując wydarzenia na parkiecie, należałoby powiedzieć krótko, że emocji było równie mało, co kibiców. Co ciekawe, dużo lepiej zaprezentowała się męska reprezentacja Polski U-23. A kobiety totalnie rozczarowały. Młodzi podopieczni trenera Andrzeja Kowala walczyli z dużo bardziej od siebie doświadczonymi Rumunami. Rywale nie ukrywają, że ich celem jest finałowy turniej LE. Po trzech kolejkach w polskiej grupie zajmowali drugie miejsce, tracąc tylko jeden punkt do reprezentacji Grecji. Nic więc dziwnego, że nasi rywale bardzo liczyli na wywiezienie z Płocka kompletu punktów. Wiadomo jednak, że na pewno swego celu nie osiągną. Polacy rozpoczęli nieźle, narzucając przeciwnikom swoje warunki gry. Prowadzili różnicą kilku punktów jeszcze po drugiej przerwie technicznej. Niestety, końcówka należała do gości, którzy wykazali się większą dojrzałością taktyczną i psychiczną, dzięki czemu mogli cieszyć się z wygrania seta. Druga odsłona od początku układała się pod dyktando Rumunów, którzy szybko wypracowali sobie dość wyraźną przewagę. Wydawało się więc, że szykuje się szybki koniec nie tylko drugiej partii, ale i całego meczu. Tymczasem przy stanie 16:21 goście nagle stanęli, tracąc kolejno sześć punktów. Widząc, że wygrana zaczyna wymykać się im z rąk, Rumuni zmobilizowali się maksymalnie. Dzięki temu garstka kibiców mogła podziwiać dramatyczną końcówkę rozgrywaną na przewagi, w
której ostatecznie lepsi okazali się biało-czerwoni. Trzeci set właściwie bez historii. Głównie za sprawą podopiecznych trenera Andrzeja Kowala, którzy zagrali tak, jakby szczytem ich marzeń było urwanie rywalom jednej partii. Na szczęście Polacy przebudzili się w kolejnej odsłonie. Ich wygrana na przewagi oznaczała, że zdobędą co najmniej jeden punkt. Być może właśnie świadomość, że udało im się coś ugrać wprowadziła w szeregi biało-czerwonych niepotrzebne rozprężenie. Zanim nasza ekipa złapała właściwy rytm, Rumuni zdołali odskoczyć na kilka punktów. I do końca utrzymywali bezpieczną dla siebie przewagę, wygrywając tie-breaka i cały mecz. Kobieca reprezentacja Polski stanęła do walki z Niemkami, której stawką było pierwsze miejsce w grupie po czwartej kolejce. Wcześniej obie ekipy zgromadziły po 11 punktów, ale to przyjezdne były w tabeli wyżej, dzięki lepszemu bilansowi setów. Niestety, Niemki od początku do końca w pełni kontrolowały przebieg wydarzeń na placu gry. To był prawdziwy Blitzkrieg ocenił surowo jeden z kibiców. Mecz wyglądał jakby seniorki grały z ekipą juniorek młodszych. W reprezentacji Polski na LE królują wprawdzie młode zawodniczki, ale włoski trener reprezentacji Niemiec Giovanni Guidetti najbardziej rutynowane podopieczne wysłał na wakacje. Mam nadzieję, że wypoczywają teraz w jakimś przyjemnym miejscu żartował na pomeczowej konferencji prasowej. Będą mi potrzebne w późniejszej fazie sezonu. Chociażby w World Grand Prix. Wygrana Niemek była lekka, łatwa i przyjemna. Oczywiście, dla nich. Bo trudno o podobne odczucia po polskiej stronie. Oby niedzielne popołudnie okazało się łaskawsze. Zarówno dla ekipy prowadzonej przez Andrzeja Kowala, jak i dla podopiecznych Piotra Makowskiego. Polska Rumunia 2:3 (22:25, 32:30, 20:25, 27:25, 12:15) Polska: Wachnik 11, Dryja 4, Kaczyński 21, Stolc 18, Bieniek 11, Kędzierski 2, Żurek (l) oraz Hain 21, Stępień, Filip 2,
Boladz Rumunia: Mihalcea 9, Bartha 5, Aciobanitei 23, Olteanu 7, Lica 18, Bala 9, Maries (l) oraz Mocanu, Cherbeleata 9, Georgescu Polska Niemcy 0:3 (15:25, 20:25, 16:25) Polska: Paszek 3, Tokarska 3, Wołosz 2, Kurnikowska 1, Kąkolewska 2, Smarzek 11, Medyńska (l) oraz Kaczorowska 2, Połeć 5, Wójcik 7, Kaliszuk 1, Jasińska Niemcy: Weinhenmaier 16, Pettke 2, Lippmann 17, Poll 7, Kauffeldt 7, Moellers 6, Thomsen (l) oraz Aulenbrock 1, Imoudou, Brandt 1, Stigrot 1, Izquerdo