12 kwietnia 2011 roku w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie odbyła się kolejna Chodakowska Debata Polityczna zorganizowana wspólnie przez Katedrę Nauk Politycznych SWPS oraz Przedstawicielstwo Fundacji im. Heinricha Bölla w Polsce. Było to już czwarte spotkanie z tego cyklu w roku akademickim 2010/2011, tym razem zatytułowane: Mozaika mniejszości, czyli współistnienie tu i teraz. Celem było przeanalizowanie sytuacji wszelkiego rodzaju mniejszości w dzisiejszej Polsce. Do udziału w debacie zaproszono reprezentantów trzech środowisk: Annę Czerwińską z Fundacji Feminoteka jako przedstawicielkę ruchu kobiecego, Krystiana Legierskiego, członka Zielonych 2004 i radnego m. st. Warszawy, przedstawiciela mniejszości homoseksualnej oraz dr Małgorzatę Myśliwiec, politolożkę z Uniwersytetu Śląskiego. Śląsk miał reprezentować również dr Tomasz Słupik z Ruchu Autonomii Śląska, jednak ostatecznie był nieobecny z powodu choroby. Debatę prowadził kierownik Katedry Nauk Politycznych SWPS prof. Wawrzyniec Konarski, który rozpoczął spotkanie od uwagi, że temat spotkania nieoczekiwanie okazał się być niezwykle na czasie po tym, jak Jarosław Kaczyński wywołał gorący spór o śląskość. Prof. Konarski przypomniał też, że Chodakowskie Debaty Polityczne stały się pewną instytucją, a w tym roku ich znaczenie zwiększa jeszcze partnerstwo strategiczne z Przedstawicielstwem Fundacji im. Heinricha Bölla. W imieniu Fundacji na dyskusję zaprosił dyrektor Przedstawicielstwa Wolfgang Templin. Zwrócił uwagę na to, że jednym z podstawowych kryteriów oceny jakości demokracji w danym kraju jest pozycja rozmaitych mniejszości: religijnych, etnicznych, politycznych, kulturowych, obyczajowych, seksualnych i to, czy są akceptowane i respektowane. Prof. Konarski rozpoczął debatę od ogólnego zarysowania tematyki mniejszości. Według niego wzbudza ona zainteresowanie ze względu na to, że wciąż pojawiają się nowe mniejszości i ze względu na problemy definicyjne: to nie liczebność decyduje o zaklasyfikowaniu danej grupy jako mniejszości, lecz jej pozycja w strukturze społecznej. Tym samym nie każda grupa, która jest mniejszością statystyczną może być określana jako mniejszość, a zdarza się i tak, że statystyczna większość staje się mniejszością ze względu na brak pełni praw czego najlepszym przykładem był apartheid. Następnie zabrała głos dr Małgorzata Myśliwiec jako badaczka mniejszości rdzennych. Dr Myśliwiec przybliżyła zebranym kwestię śląską i Ruch Autonomii Śląska. RAŚ wzbudził zainteresowania mediów po ostatnich wyborach samorządowych, ale istnieje od 1991 r. i od tego czasu mocno się zmienił. Na początku opierał się na XIX-wiecznej idei nacjonalizmu kulturowego. Działał w sposób wykluczający, według bałkańskiego modelu etnokracji. Autonomia była uznawana za przywilej, który należy się wyłącznie Śląskowi. Sytuacja zmieniła się zupełnie w 2003 roku po objęciu przewodnictwa RAŚ przez Jerzego Gorzelika. Nastąpiła zmiana pokoleniowa: zaczęto wykorzystywać nowoczesne media, porzucono również podejście 1
wykluczające i uznano, że Ślązakiem jest każdy, kto się nim czuje. Zmieniła się również koncepcja autonomii dr Myśliwiec przygotowała dla RAŚ projekt zmiany konstytucji. Chodzi w nim o zapewnienie każdemu województwu autonomii przy zachowaniu modelu państwa unitarnego, co dr Myśliwiec nazwała dojrzałą formą decentralizacji. Dwie podstawowe proponowane zmiany to większa niezależność finansowa regionów (przy jednoczesnym stworzeniu Funduszu Wyrównawczego służącego niwelowaniu różnic między regionami) oraz uczynienie z Senatu reprezentacji władz województw autonomicznych. Prof. Konarski odniósł się sceptycznie do tego projektu, stwierdzając, że Ślązacy nie znajdą poparcia dla takich propozycji, ponieważ nie ma innych równie silnych tożsamości regionalnych. Według niego Polska pozostanie państwem scentralizowanym. Anna Czerwińska poruszyła problem kobiet. Nazwała je największą mniejszością świata, zaznaczając, że jest to właśnie przypadek, w którym są statystyczna większość jest postrzegana jak mniejszość. Kobiety nie mają pełni praw, są traktowane jako gorsza grupa, istnieje przyzwolenie na przemoc wobec kobiet. Pierwsze prawa uzyskały dopiero na przełomie XIX i XX wieku. Czerwińska zauważyła, że wszelkie ruchy wolnościowe walczą o konkretne prawa przeznaczone dla konkretnej grupy ludzi. Natomiast problemem ruchu kobiecego jest to, że walczy o grupę zawierającą przedstawicielki wszelkich innych grup dyskryminowanych ze względu na rasę, narodowość, religię, orientację seksualną itp., siłą rzeczy jest więc zróżnicowany. Kobiety dotyka zmultiplikowana dyskryminacja nie ma kobiety, która nie byłaby dyskryminowana ze względu na jakąś inną cechę. Dla Czerwińskiej nie jest najważniejsze, czy zdefiniuje się kobiety jako mniejszość, ważniejsze jest to, jakie mniejszości wchodzą w skład ruchu kobiecego, by był on jak najbardziej inkluzywny, bo zdarzało się, że składał się tylko z białych kobiet z klasy średniej i wykluczał mniejszości seksualne lub rasowe. Obecnie ważna staje się perspektywa postkolonialna i myślenie o tym, w jaki sposób kobiety z Zachodu protekcjonalnie traktowały i traktują problemy kobiet z Afryki czy Azji, uznając spojrzenie zachodnie za uniwersalne. Prof. Konarski zgodził się, że nie w każdej sytuacji można uznać wszystkie kobiety za grupę mniejszościową. Bardziej interesujące są konkretne historyczne przypadki kobiet, które z takich czy innych powodów nie mogły liczyć na równy status. Są zresztą pewne role, w których kobiety dominują. Krystian Legierski opowiedział o celach organizacji gejowskich i lesbijskich. Głównym jest danie szansy osobom o orientacji homoseksualnej, żeby mogły swoją tożsamość ugruntować i funkcjonować w społeczeństwie jako osoby homoseksualne. Bez coming outów nie można mówić, że społeczeństwo widzi w jakiś sposób gejów i lesbijki, bo ich po prostu nie widzi, widzi tylko stereotyp. Gej jest według Legierskiego widmem, które straszy Polaków, choć ich obawy są absurdalne: że gej zniszczy tradycję, rodzinę, polskość, wiarę katolicką. Dlatego przekaz organizacji homoseksualnych jest taki, żeby nie ukrywać swojej tożsamości i pokazywać, że geje i lesbijki nie są zagrożeniem. Legierski wyraził żal wobec instytucji politycznych, że od 20 lat kompletnie ignorują to, że największa po kobiecej mniejszość w Polsce zgłasza jakieś 2
postulaty. Uczciwym rozwiązaniem byłoby wysłuchanie przez polityków głosu środowiska homoseksualnego i rozpoczęcie otwartej debaty na temat tego, czy komukolwiek w Polsce zaszkodziłoby np. przyjęcie ustawy o związkach partnerskich. Zajęcie się tą sprawą przez polityków mogłoby według Legierskiego zwiększyć akceptację dla gejów i lesbijek, bo zdecydowana większość ludzi, których to tak naprawdę nie interesuje, więc w głowach mają stereotyp, mogłaby zrozumieć, że związki jednopłciowe nie są niczym strasznym. Prof. Konarski po raz kolejny wyraził swój sceptycyzm. Według niego bardzo wysoka temperatura dyskusji politycznej w Polsce praktycznie uniemożliwia rozpoczęcie tego typu dialogu. Przy ciągłym powracaniu do odwiecznych sporów pokazywanie swojej inności jest traktowane jako fanaberia i być może dlatego geje i lesbijki byli ignorowani przez wszystkie ekipy rządzące od 20 lat. Jako pierwsza z sali głos zabrała Agnieszka Grzybek z Fundacji im. Heinricha Bölla. Zapytała dr Myśliwiec o potencjał przyjęcia proponowanego przez RAŚ punktu widzenia w sytuacji, w której tylko Ślązacy i częściowo Kaszubi oraz górale mają tożsamość regionalną. Poprosiła również o doprecyzowanie koncepcji Funduszu Wyrównawczego i tego, jak ma się on do tzw. ustawy janosikowej. Drugie pytanie było skierowane do wszystkich panelistów i dotyczyło tego, czy można mówić o mniejszościach społecznych, które wyróżniają się ze względu na niski status ekonomiczny Grzybek podała przykład grupy tzw. alimenciar. Dr Myśliwiec wyjaśniła, że RAŚ spotyka się z licznymi atakami w związku z przedstawieniem projektu zmiany konstytucji. Uznaje się powszechnie, że takie polityczne działanie może podjąć tylko ugrupowanie ogólnopaństwowe, najlepiej mające reprezentację w parlamencie. Jednak kluczowe jest tu to, że nie chodzi już tylko o odmienność Śląska, ale o ogólny problem decentralizacji państwa. Dr Elżbieta Sekuła używa terminu pokolenie RAŚ dla dr Myśliwiec jest to pokolenie, które zupełnie inaczej rozumie demokrację i docenia znaczenie przekazania władzy bliżej obywatela. Przykłady Niemiec i Szwajcarii pokazują, że nie prowadzi to do rozpadu państwa. Odnosząc się do pytania o Fundusz Wyrównawczy, dr Myśliwiec wyjaśniła, że jego głównym założeniem jest przejrzystość przepływów finansowych chodzi o to, żeby regiony wiedziały, na co konkretnie idą ich pieniądze. Podstawowe założenie RAŚ jest takie, że regiony powinny mieć prawo do dysponowania owocami własnej pracy. Na pytanie o alimenciary odpowiedziała Anna Czerwińska. Według niej mniejszość to grupa, która ze względu na przypisaną cechę nie posiada równych praw. Z tego punktu widzenia alimenciary są po prostu dyskryminowanymi kobietami. Krystian Legierski nie zgodził się do końca z definiowaniem mniejszości poprzez mniejszą ilość praw. Jako prawnik i radny ma dużo więcej praw niż niejeden biały, heteroseksualny mężczyzna. Nie można redukować go do tego, że nie ma możliwości zawarcia małżeństwa. Odwołując się do myślicieli zajmujących się problematyką mniejszości, Legierski przywołał pojęcie prekariatu, który zastąpił proletariat. Termin pochodzi od francuskiego precarité ( niepewność ), a więc określa pokolenie ludzi niepewnych swojej przynależności i tożsamości. 3
Zanurzony w niepewności, człowiek prekariatu nie wie więc nawet, czy należy do mniejszości, czy do większości. Prof. Konarski odniósł się do wypowiedzi dr Myśliwiec. Zauważył, że wobec jej pozytywnych przykładów Niemiec i Szwajcarii można podać negatywne kontrprzykłady Belgii, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii, które pokazują, że państwo regionalne ma różne skutki. Kolejne pytanie z sali dotyczyło argumentu wykorzystywanego przez większość czy to mężczyzn, czy katolików, czy po prostu Polaków jako dominującej narodowości. Przedstawiciele historycznej większości często uznają, że sami są dyskryminowani przez działania mające na celu zmniejszenie dyskryminacji innych grup. Jak można się do tego odnieść? Odniosła się do tego Anna Czerwińska. Z powodu takich właśnie sytuacji woli ona definiować mniejszość ze względu na zakres praw wtedy można podawać twarde dane dotyczące konkretnych obszarów dyskryminacji. Kobiety zarabiają od 10 do 30% mniej niż mężczyźni na tych samych stanowiskach. W 98% przypadków przemocy domowej ofiarami są kobiety lub dzieci to są twarde dane. W zasadzie za każdym razem, gdy podnosi się kwestie praw mniejszości, większość czuję się dyskryminowana można oczekiwać w takiej sytuacji wskazania konkretnych obszarów i skali dyskryminacji. Jednak według Czerwińskiej trzeba też zauważyć, że poczucie zagrożenia wynika z mocnej separacji grup i tego, że pewne mniejszości akcentują postulaty tożsamościowe. Można myśleć o działaniach antydyskryminacyjnych inaczej jako o poszerzaniu pola wolności: jaką wolność innego człowieka jesteśmy w stanie tolerować? Czerwińska stwierdziła, że to jest pytanie, na które powinna sobie odpowiedzieć większość, a nie mniejszość, która cały czas musi usprawiedliwiać się z tego, jaka jest. Odpowiadając na to pytanie Krystian Legierski zaznaczył, że bardzo często spotyka się z podobnymi argumentami. I zawsze próbuje sobie zadać pytanie, jakie lęki czy obawy za nimi stoją. Bo to nie geje czy lesbijki są zagrożeniem dla przetrwania tradycji i tradycyjnych wartości jako małżeństwo kobiety i mężczyzny. Ruchy LGBT korzystają tylko z atmosfery sprzyjającej zmianom światopoglądowym. Grupy heteroseksualne też z tego korzystają, co pokazują np. liczby rozwodów, do niedawna nieuznawane społecznie. Pytanie Wolfganga Templina dotyczyło tolerancji w Polsce jego obserwacje dzisiejszej Polski nie są zbyt optymistyczne. Stąd pytanie o źródła tolerancji, gdzie jej szukać? Na to pytanie wszyscy paneliści odpowiedzieli zgodnie, że nadzieję upatrują w edukacji, w nowym pokoleniu. Podróże zagraniczne Polaków pozwalają im doświadczyć innych modeli współżycia społecznego i jest nadzieja, że takie otwarte modele będą chcieli wprowadzać wokół siebie. Na poziomie lokalnym przejawów dyskryminacji jest dużo mniej, im człowiek mniej anonimowy, tym bardziej akceptowany. Podawano przykłady katolickiej gminy w Tatrach, w której od 20 lat wójtem jest kobieta protestantką. Pomimo braku przychylności lokalnych księży. 4
Ostatnie pytanie poruszało kwestię reprezentacji politycznej mniejszości: czy reprezentowane tu środowiska szukają wsparcia z partiach istniejących, rządzących bądź z opozycji parlamentarnej, czy może lepszym rozwiązaniem jest zakładanie własnych ugrupowań? Krystian Legierski definitywnie stwierdził, że nie widziałby możliwości powodzenia dla partii gejów i lesbijek ruch LGBT walczy o kilka bardzo konkretnych postulatów, głównie prawnych. Ważniejsze jest szukanie poparcia w partiach już istniejących. Najbliższym ruchom LGBT jest na polskiej scenie Sojusz Lewicy Demokratycznej, obecnie pod egidą SLD w Sejmie trwają prace nad projektem ustawy o związkach partnerskich, który przygotowany został przez działaczy ruchu gejowskiego. Na zaproszenie do współpracy nad tym projektem PiS odpowiedział, że nie jest zainteresowany tym tematem, a Platforma Obywatelska nie odpowiedziała w ogóle. Anna Czerwińska podkreśliła ponownie, że ruch kobiecy jest tak szeroki i niejednolity, że trudno wyobrazić sobie partię, która mogłaby pogodzić odmienność światopoglądową kobiet w danym kraju. Partia Kobiet jako przykład takiej właśnie reprezentacji politycznej określonej grupy społecznej nie odniosła jak dotąd sukcesu i nie jest też do końca reprezentantką całego polskiego ruchu kobiecego. Organizacji feministyczne szukają także wsparcia ze strony istniejących partii. Najbliższym merytorycznie partnerem jest Sojusz Lewicy Demokratycznej, który jednak wielokrotnie rozczarował brakiem realizacji wcześniejszych obietnic. Inaczej sprawa wygląda w przypadku mniejszości etnicznych. Jak wyjaśniła Małgorzata Myśliwiec partie etnoregionalne nie dążą do reprezentacji ogólnonarodowej. Ruch Autonomii Śląska nie przekształci się w partię, także ze względu na trudności w funkcjonowaniu i pozyskiwaniu funduszy przez partie pozaparlamentarne. Dużo łatwiej jest działać jako stowarzyszenie, a poprzez lokalnych posłów i senatorów spróbować wpływać na politykę krajową w wybranych tematach. W nadchodzących wyborach parlamentarnych RAŚ wystawi swoich kandydatów do Senatu. 5