Turpista mimo woli ZBIGNIEW IRZYK

Podobne dokumenty
XXVI Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleń Kruszwica/Kobylniki

Pedagogiczna Biblioteka Wojewódzka im. Komisji Edukacji Narodowej w Warszawie Filia w Nowym Dworze Mazowieckim

Regulamin konkursu na Logo Stowarzyszenia Wszechnica Zawodowa Nasza Szkoła

Jakość oferty edukacji kulturalnej w Warszawie Raport z badania

Muzeum Fryderyka Chopina zaprasza dzieci, młodzieŝ i dorosłych na lato pełne wraŝeń!

Kwestionariusz AQ. Imię i nazwisko:... Płeć:... Data urodzenia:... Dzisiejsza data:...

Otwórzmy drzwi do fantazji

Prezentacja Twórczości Artystycznej Dzieci i Młodzieży Miasta i Gminy Września TALENTY 2016

Cztery Pory Roku w Międzyrzeczu. oraz. Międzyrzecze na starej fotografii

REGULAMIN KONKURSU PLASTYCZNEGO pt. Świat w Tobie Odsłoń przed nami świat swojej wyobraźni

ANTRAKT. fotografie z plenerów w Teatrze Muzycznym w Łodzi

ROK SZKOLNY 2015/2016

Zarząd Stowarzyszenia na Rzecz Wspierania Rozwoju Dzieci i Młodzieży FORTITUDO oraz Dyrekcja Zespołu Szkół Nr 2 w Łęcznej

Scenariusz zajęć. Psychoedukacja dla uczniów klas III szkoły podstawowej Cykl III. Mocne strony

KONKURS NA NAJLEPSZE LOGO

II edycja akcji Przedszkolak pełen zdrowia

Policja Śląska. Łzy wzruszenia podczas konferencji

Sprawozdanie z akcji charytatywnej,,podaruj dzieciom iskierkę radości ZSO nr 2 w Szczecinie.

Regulamin konkursu na logo POWIATU ŚREDZKIEGO

SCENARIUSZ LEKCJI WYCHOWAWCZEJ: AGRESJA I STRES. JAK SOBIE RADZIĆ ZE STRESEM?

Dlaczego warto inwestować w promocję projektu od chwili jego narodzin

Regulamin konkursu na hasło i logo promujące ekonomię społeczną w województwie śląskim

1. Od kiedy i gdzie należy złożyć wniosek?

XIII FORUM MŁODEJ LOGISTYKI: zaskakujące zwroty akcji!

Nadzieja Patrycja Kępka. Płacz już nie pomaga. Anioł nie wysłuchał próśb. Tonąc w beznadziei. Raz jeszcze krzyczy ku niebu.

- 70% wg starych zasad i 30% wg nowych zasad dla osób, które. - 55% wg starych zasad i 45% wg nowych zasad dla osób, które

UCHWAŁA NR LXI/797/14 RADY MIEJSKIEJ W SŁUPSKU. z dnia 29 października 2014 r.

50. rocznica urodzin ks. Andrzeja Sowińskiego

Badania naukowe potwierdzają, że wierność w związku została uznana jako jedna z najważniejszych cech naszej drugiej połówki. Jednym z większych

DROGA KRZYŻOWA TY, KTÓRY CIERPISZ, PODĄŻAJ ZA CHRYSTUSEM

Nasi uczniowie w Holandii Relacja 1

U K S. Zaproszenie na VI Turniej Białowieskich Zakładów Pracy w Piłce Siatkowej o Puchar Wójta Gminy Białowieża

REGULAMIN KONKURSÓW EDUKACYJNYCH IV FESTYNU RODZINNEGO NA LUDOWĄ NUTĘ

Regulamin Konkursu Start up Award 9. Forum Inwestycyjne czerwca 2016 r. Tarnów. Organizatorzy Konkursu

Grębocickie Centrum Kultury przedstawia konkurs plastyczny pt.: "ALE-Bombka"

CIENIEM JAN WOJCIECH MALIK

Szkoła Podstawowa nr 1 w Sanoku. Raport z ewaluacji wewnętrznej

Policjanci szkolili pracowników socjalnych

Wiersze Pana JANA KUCHTY

KONKURS OTWARTY WIELOKULTUROWY WROCŁAW KONKURS FOTOGRAFICZNY

WSZĘDZIE DOBRZE, ALE... W SZKOLE NAJLEPIEJ!!!

Uchwała Nr XXII / 242 / 04 Rady Miejskiej Turku z dnia 21 grudnia 2004 roku

Fina³ Wojewódzkiego Konkursu Fotograficznego Zatrzymane w kadrze MDK Nr 1 Droga Dêbiñska 21 Poznañ

Brzozowski Jan Feluś Stanisław Rokicki Andrzej Filip Mieczysław Sobek Jan Kaczmarski Tadeusz 25.

Relacja z I Międzynarodowego Zjazdu Członków i Przyjaciół Sekcji Spadochronowej


Jak postawić tablicę informacyjną? Plan działania dla animatorów przyrodniczych

Na dzisiejszych warsztatach Animacji dokończyliśmy nasze filmy.

PROGRAM WSPIERANIA ODDOLNYCH INICJATYW ARTYSTYCZNYCH, KULTURALNYCH I SPOŁECZNYCH WE WROCŁAWIU

REGULAMIN SAMORZĄDU SZKOŁY W ZESPOLE SZKÓŁ IM. JANUSZA KORCZAKA W PRUDNIKU

Regulamin Konkursu na najlepszego studenta i na najlepsze koło naukowe Województwa Pomorskiego o nagrodę Czerwonej Róży 2016

Reguła Życia. spotkanie rejonu C Domowego Kościoła w Chicago JOM

Narodziny Pana Jezusa

Regulamin konkursu na logo programu Start In Poland


MONTAŻ SŁOWNO-MUZYCZNY NASZYM NAUCZYCIELOM Z OKAZJI ŚWIĘTA KOMISJI EDUKAJI NARODOWEJ.

REGULAMIN KONKURSU CZYTELNIK ROKU 2014/2015

Regulamin konkursu Kurs Stylizacji z Agata Meble

REGULAMIN KONKURSU UTWÓR DLA GDAŃSKA. Symfonia Gdańska Dźwięki Miasta

ODBLASKOWA SZKOŁA WRZESIEŃ PAŹDZIERNIK 2014 ROKU

oprawa muzyczna imprez agencja omia m³odzi profesjonaliœci, absolwenci wy szych szkó³ muzycznych oferuj¹: recitale g my koncerty tematyczne potañcówki

4. W przypadku równej liczby punktów uzyskanych przez kandydatów spełniających powyższe warunki, stosuje się kryteria oceny z zachowania.

Nr.10. W tym numerze to psy są zwierzątkami numeru!!! A kto został jasnowidzem? Przeczytajcie!

Nasze zachowanie, ubiór i kultura świadczy o nas samych i wpływa na to jak widzą i oceniają nas inni. Wbrew pozorom niewiele trzeba aby zrobić na

Rady Miejskiej Wodzisławia Śląskiego. w sprawie stypendiów dla osób zajmujących się twórczością artystyczną i upowszechnianiem kultury.

Zebranie Mieszkańców Budynków, zwane dalej Zebraniem, działa na podstawie: a / statutu Spółdzielni Mieszkaniowej WROCŁAWSKI DOM we Wrocławiu,

Patronat honorowy Lubelski Kurator Oświaty

REGULAMIN RADY RODZICÓW Szkoły Podstawowej w Wawrzeńczycach

Zwykli ludzie wielkimi bohaterami III edycja Organizator:

REGULAMIN POWIATOWEGO KONKURSU LITERACKIEGO

REGULAMIN KONKURSU PLASTYCZNEGO Król Maciuś I w moim świecie

Wykres 1. Płeć respondentów. Źródło: opracowanie własne. Wykres 2. Wiek respondentów.

Gimnazjum w Sadownem- Konkurs Mistrz Dobrego Stylu. (czas pisania:45 minut)

V Dolnośląska Konferencja Edukacji Ekologicznej

Oferta współpracy W ZIELONYM MIEŚCIE ZIELONE SERCA. Opracowała Anna Mróz

INSPIRUJEMY DO WIELKOŚCI SZKOŁA TUTORÓW X EDYCJA: GDAŃSK, GORZÓW WLKP., KATOWICE, LUBLIN, ŁÓDŹ, OLSZTYN, POZNAŃ, RZESZÓW, TORUŃ, WARSZAWA, WROCŁAW

Zarządzenie Nr 1469/2012

Przygotowały: Magdalena Golińska Ewa Karaś

WYROK. Zespołu Arbitrów z dnia 22 czerwca 2005 r. Arbitrzy: Krzysztof Błachut. Elżbieta Zasadzińska. Protokolant Katarzyna Kawulska

Tego dnia, tak bez przyczyny, postanowiłem trochę pobiegać. Pobiegłem do końca drogi, a kiedy tam dotarłem, pomyślałem, że pobiegnę na koniec miasta.

REGULAMIN POWIATOWEGO KONKURSU PLASTYCZNEGO DLA UCZNIÓW GIMNAZJUM PT. WIEM, JAKI ZAWÓD BĘDĘ WYKONYWAĆ W PRZYSZŁOŚCI

Integracyjne Warsztaty Artystyczne

REGULAMIN KONKURSU PLASTYCZNEGO PT. MOJA WIEŚ W EUROPIE

Regulamin. I edycji. Konkursu Teatralnego. Gdyńskie Centrum Filmowe, września 2016 roku.

p o s t a n a w i a m

Ref. Chwyć tę dłoń chwyć Jego dłoń Bóg jest z tobą w ziemi tej Jego dłoń, Jego dłoń

Nie racjonalnych powodów dla dopuszczenia GMO w Polsce

Kolorowe przytulanki

SPECYFIKACJA ISTOTNYCH WARUNKÓW ZAMÓWIENIA DLA PRZETARGU NIEOGRANICZONEGO CZĘŚĆ II OFERTA PRZETARGOWA

w Katowicach, Pl. Sejmu Śląskiego 2 ul. Gliwicka 214

Zapytanie ofertowe dotyczy zamówienia publicznego o wartości nieprzekraczającej euro.

KRAKÓW ZNANY I MNIEJ ZNANY AUDIO A2/B1 (wersja dla studenta) - Halo! Mówi Melisa. Paweł, to ty? - Cześć! Miło cię słyszeć! Co u ciebie dobrego?

REGULAMIN KONKURSU FOTOGRAFICZNEGO "RAZEM W ORSZAKU" 6 stycznia 2016

Zespół Szkół nr 2 im. K. K. Baczyńskiego w Ełku Kontakt: Ełk, ul. Sikorskiego 7, tel/fax , sekretariat@zs2.elk.pl,

OBWIESZCZENIE KOMISARZA WYBORCZEGO W ZIELONEJ GÓRZE I z dnia 23 pa dziernika 2018 r. o wynikach wyborów do rad na obszarze województwa lubuskiego

Nie tylko nauka wa na jest w szkole. Zobacz zdj cia!!! Uzupe nienie

Konkurs Ortograficzny 2008

REGULAMIN VII MISTRZOSTW UCZELNI WYŻSZYCH W GRACH ZESPOŁOWYCH 2016r. Piłka Koszykowa Organizator: URSSPCZ i RUZSPPCZ Koordynator Mistrzostw: Piotr Żak

STATUT POLSKIEGO STOWARZYSZENIA DYREKTORÓW SZPITALI W KRAKOWIE. Rozdział I

Zarządzenie Nr 4851/2014 Prezydenta Miasta Radomia z dnia 18 marca 2014 r.

Transkrypt:

NR 87 WRZESIEÑ 2012 MARZEC 2013 ISSN 1232-6559 CENA 2 Z W NUMERZE Turpista mimo woli ZBIGNIEW IRZYK Nowo mianowany naczelny stawi³ siê w Pa³acu Zamoyskich w samo po³udnie. Zupe³nie jak szeryf ze s³ynnego westernu. W³aœnie o czymœ gorliwie rozprawialiœmy, gdy nadszed³. Ten œredniego wzrostu, szczup³y m³ody cz³owiek o bladej karnacji z wygl¹du przypominaj¹cy s³ynnego mima Marcela Marceau grzecznie siê przedstawi³: Jestem Grochowiak. W rozmowie okaza³ siê sympatyczny, bezpoœredni. Po wymianie kilku zdawkowych konwencjonalnych zdañ z nag³a oznajmi³: Pewnie wkrótce nadejdzie Madzia. Powiedzcie jej, e jestem teraz bardzo zajêty i nie mogê siê z ni¹ widzieæ. I zaraz niespodziewanie doda³: Potem pójdziemy do Fukiera, eby sobie wspólnie omówiæ pilne sprawy redakcyjne. Zapyta³em nieœmia³o: A kto to taki Madzia? Staszek a achn¹³ siê, wyraÿnie zdziwiony, e tego nie wiem, odpar³ moja ona. Niebawem pojawi³a siê drobna ³adna czarnula Madzia Grochowiakowa we w³asnej osobie, a my j¹ zaraz odprawiliœmy, po czym niezw³ocznie ze Staszkiem udaliœmy siê na Stare Miasto, aby wspólnie uczciæ nasz¹ znajomoœæ. Odt¹d byliœmy z nowym naczelnym w znakomitej komitywie. Z biegiem czasu moje wiêzi kole eñskiej z Grochowiakiem stawa³y siê coraz bardziej za y³e. artobliwie przezywa³ mnie niekiedy Jiøik. Moje nazwisko brzmia³o mu podobnie jak nazwisko s³ynnego czeskiego hokeisty. Zreszt¹ Staszek wszystkich swoich kolegów i wspó³pracowników traktowa³ jednakowo przyjaÿnie, bêd¹c dla nas prawdziwym bratem ³at¹. Nigdy nikomu nie okazywa³ swojej wy szoœci. Przybiera³ czasem tylko ton mentorski, oficjalny, gdy wystêpowa³ publicznie. Wtedy bywa³ nieco wynios³y i patetyczny. Wiersze podczas spotkañ autorskich czyta³ z afektowan¹ powag¹, akcentuj¹c ka dy werset, ka dy przecinek, ka - d¹ pauzê. Jak przysta³o na prawdziwego wielbiciela baroku ulubionym i czêsto powtarzanym przez niego s³owem by³o s³owo kunszt. Ten wspania³y poeta ludzkiej mizerykordii posiada³ rzadki dar nadawania nawet najbardziej zwyk³ej swojej wypowiedzi znamion czegoœ niebanalnego, oryginalnego. Zazwyczaj szkice i artyku³y przeznaczone na doraÿny u ytek dyktowa³ z pamiêci lub z konspektu bezpoœrednio maszynistce. Przewa nie nie robi³ w maszynopisie adnych poprawek, czy skreœleñ. Przy tym w trakcie dyktowania starannie, g³oœno zaznacza³ interpunkcjê. Tak w³aœnie powsta³a jego s³ynna Karabela zostanie na strychu traktowana jako swoisty manifest literacki czêœci pokolenia odwo³uj¹cego siê do tradycji pozytywistycznej. Podobne okolicznoœci towarzyszy³y narodzinom jego szkicu poœwiêconego debiutanckiemu tomikowi poezji Haliny Poœwiatowskiej. Grochowiak osobiœcie j¹ zna³ i wysoce sobie ceni³ jak autorkê wierszy mi³osnych. Ów osobliwy kunszt s³owa pisanego u Staszka przejawia³ siê tak e w rzadko spotykanej starannoœci jego rêkopisów pokrywanych gêsto drobnym pismem, Portrety z pamiêci stanowi¹cych w ich lekturze prawdziw¹ przyjemnoœæ estetyczn¹ dla oka, ale i pewne zaskoczenie, e tak du o tekstu mo na pomieœciæ na zaledwie kilku stronach. O tym niebawem przekona³am siê na w³asnej skórze. Pewnego dnia pod pozorem, e Ÿle siê czuje (podejrzewa³am u niego objawy kaca) Staszek Grochowiak poprosi³ mnie, ebym podyktowa³ z obustronnie gêsto zapisanej karteczki jego esej naszej przeœlicznej maszynistce Ani, co te chêtnie uczyni³em w przekonaniu, e nie zajmie mi to zbyt wiele czasu, a przy okazji oddam jemu kole eñsk¹ przys³ugê. Artyku³ dyktowa³em blisko dwie godziny. Wype³ni³ on kilkanaœcie stron maszynopisu. W trakcie dyktowania nawet urocza Ania mi spospolicia³a. By³a to s³ynna Lekcja faulknerowska. Tak jak w swojej sztuce i dzia³alnoœci literackiej Staszek pozostawa³ jak przysta³o na Wielkopolanina niezwykle skrupulatny, wrêcz pedantyczny w swoich poczynaniach tak jego ycie osobiste i sposób bycia pe³en improwizacji i fantazji stanowi³y tego ca³kowite zaprzeczenie. Niezwykle przystêpny, towarzyski, stale otoczony legionem wielbicieli i wielbicielek by³ prawdziwym cyganem literackim, poniek¹d jakby spóÿnionym kontynuatorem tradycji artystycznej bohemy m³odopolskiej spod Dokoñczenie na str. 6

2 KRONIKA W ASNYM G OSEM NR 87 Gdzie jest Gall Anonim? czyli Kruszwicki cieñ Templariuszy Twórcy z M³awy w Galerii Piecowej przy Nowogrodzkiej W dniu 2 lutego 2013 r. w Galerii Piecowej w Warszawie odby³ siê wernisa poplenerowej wystawy fotograficzno- -malarskiej pt. M³awska Wólka cz³onków Zwi¹zku Twórców Ziemi Zakrzeñskiej z M³awy. Zaprezentowano 24 fotografie piêciu autorów: Artura Dêbskiego, Gra yny Dylewskiej, Janusza Dylewskiego, Dariusza Tadrzyñskiego, Danuty Gasto³ek oraz 13 obrazów malarzy: Jerzego Jasiñskiego, Joanny Rodowicz, Beaty Sobieraj i Jacka Stryjewskiego. Janusz Dylewski cz³onek Warszawskiego RSTK i jednoczeœnie Zwi¹zku Twórców Ziemi Zakrzeñskiej z M³awy, bêd¹cy inicjatorem wystawy w Galerii Piecowej, przedstawi³ historiê Zwi¹zku oraz jego dokonania. Przekaza³ nastêpnie g³os Prezesowi ZTZZ w M³awie Jaros³awowi Trzeœniewskiemu-Kwietniowi, który ukaza³ miejsce i rolê M³awy w historii i we wspó³czesnym yciu Mazowsza, a tak e przypomnia³ sylwetki s³awnych w Polsce m³awian. Na prezentacji poetyckiej, swoje wiersze czytali poeci m³awscy: Janusz Dylewski, Gra yna Dylewska i Jaros³aw Trzeœniewski-Kwiecieñ. Wiersze Dariusza Tadrzyñskiego recytowa³a jego ona Dorota. Nastêpnie swoje fotografie i prace malarskie przedstawili wymienieni na wstêpie twórcy. Odby³ siê tak e koncert Joanny Jagie³³o. Po jej wystêpie utwory satyryczne zaprezentowali: Zbigniew Kurzyñski i Ludwik Wambutt z Warszawskiego RSTK. J. D. Sztuka w oku czasu Dnia 26.10.2012 roku w Pa- ³acu Mieroszewskich w Bêdzinie odby³ siê wernisa wystawy Sztuka w oku czasu artystów ze Stowarzyszenia Twórców Kultury Zag³êbia D¹browskiego. W piêknych wnêtrzach Muzeum Zag³êbia okazale prezentowa³y siê prace z dziedziny malarstwa, fotografii i haftu artystycznego. Przed otwarciem wystawy nast¹pi³o uroczyste powitanie licznie zebranych goœci oraz przyjêcie do stowarzyszenia pisarza ze Szwecji, urodzonego w Polsce, Georga Lewestama, który przyjecha³ do Bêdzina wraz z ma³ onk¹ Wand¹. W czêœci oficjalnej wyst¹pi³ Chór Patria im. Jana Kiepury pod dyrekcj¹ Marka Piotrowskiego œpiewaj¹c Gaude Mater Polonia oraz nastrojowe utwory w jêzyku angielskim. Zwieñczeniem koncertu by³a aria Libiamo z Traviaty Verdiego. Publicznoœæ, wzruszona wa n¹ chwil¹ i zachwycona œpiewem, serdecznie przyjê³a goœci ze Szwecji, którzy po obejrzeniu wystawy udali siê do salonu reprezentacyjnego, gdzie w kameralnym nastroju Georg Lewestam przedstawi³ utwory ze swego tomiku poetyckiego Atomy emocji. Wieczór prowadzi³a poetka i malarka, Jolanta Wychowaniec, której obraz zdobi ok³adkê prezentowanej ksi¹ ki. Georg Lewestam swoje wzruszaj¹ce wiersze recytowa³ po polsku, czasami przytaczaj¹c wersjê szwedzk¹, za co otrzyma³ gromkie brawa. Mi³y nastrój dope³ni³y indywidualne rozmowy i dyskusje z autorem, który chêtnie wpisywa³ dedykacje w swojej ksi¹ ce i rozdawa³ autografy. Na zakoñczenie spotkania wszyscy uczestnicy delektowali siê piêknie podanym poczêstunkiem przy dÿwiêkach melodii granych przez pianistê, Andrzeja Czekajskiego. Bo ena Zwi¹zek Z Gorzowa Wielkopolskiego do Kruszwicy z roku na rok jest bli ej. Ju trzeci raz z rzêdu ja i Marysia Borcz mia- ³yœmy przyjemnoœæ zawitaæ na zorganizowane po raz dwudziesty w Kruszwicy, a po raz dwudziesty czwarty w swojej historii, Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleñ. Spotkania to dla nas tylko nazwa ogólna bo w³aœciwie s¹ to nieustaj¹ce ROZMOWY POKOLEÑ. Czy w szko³ach na lekcjach poetyckich, czy nad wierszami uczestników, czy na wyk³adach wci¹ trwaj¹ rozmowy. Dodatkowa ich porcja dawkowana jest na piêtrach, w korytarzowych otch³aniach pa³acu oraz w goœcinnych pokojach. Wszêdzie siê mówi, mówi, ewentualnie spo ywa literaturê. W Kobylnikach siê nie œpi w Kobylnikach siê rozmawia. Ten rok jest wyj¹tkowy jubileuszowy przecie. Do szóstej edycji almanachu po raz pierwszy zosta³a do³¹czona p³yta z aran acjami wierszy autorów, którzy publikowani byli w poprzednich almanachach. To novum. Przedsmak zawartoœci p³yty stanowi³ koncert galowy i kilka z wykonanych utworów. To by³a uczta dla ucha (chwilowy tylko odpoczynek od rozmów), podobnie jak koncert pod Mysi¹ Wie ¹. Nasza ukochana Federacja Lubelskich Bardów i ich wspania³y repertuar. Pad³y nawet s³owa wspomnienia Marcina Ró yckiego, który w sierpniu tego roku odszed³, a przecie nale a³ do zespo³u. W trakcie takiego koncertu mo e byæ zimno, wietrznie, a atmosfera jest gor¹ca. Praca najwiêksza to œwiat wierszy ca³y dzieñ konsultacji i znów morze rozmów. Œwietnie zaprezentowa³ siê konsultant Karol Samsel wspierany doœwiadczeniem Leszka uliñskiego. Omawianie, analizowanie i ocenianie wierszy trwa³o w zasadzie przez ca³y przedostatni dzieñ naszego pobytu w Kobylnikach. Obdukcji poddali siê niemal wszyscy uczestnicy zajêæ, emocje by³y spore, ale te w sumie by³a to rozmowa o dobrym i z³ym wierszu, która osobom maj¹cym dystans do siebie mo e daæ sporo nauki i autorefleksji. A w niedzielê wielkie pytanie: No i gdzie jest ten Gall Anonim? Oto historia: kronika domniemanego Galla powsta³a na dworze Boles³awa Krzywoustego. Napisa³ j¹ mnich benedyktyñski Gall Anonim. Opisuje ona dzieje Piastów i zaliczana jest do najstarszych dzie³ polskiego piœmiennictwa. Autentycznoœæ zdarzeñ opisanych w kronice nie jest podwa ana, choæ Gall wybiórczo dobiera fakty historyczne, traktuj¹c jedne obszernie inne pomijaj¹c milczeniem. Czy by mia³ coœ do ukrycia? Czêsto u ywany przez niego zwrot d³ugo by o ty mówiæ wzbudza wiele kontrowersji. Czy relacje o czêœci zdarzeñ by³y niewygodne dla aktualnie panuj¹cego? Czy Gall Anonim przestanie byæ w koñcu anonimowy? Zdaniem Ireneusza Springera, pierwszy kronikarz Polski to Baldwin Gall biskup kruszwicki, który spoczywa w podziemiach kolegiaty kruszwickiej. Œwiadek dziesiêciu stuleci tak mówi¹ o kolegiacie mieszkañcy Kruszwicy. Czy kolegiata by³a te œwiadkiem pogrzebu Galla Anonima? Tak¹ tezê postawi³ Springer. Kruszwica zwana legendarn¹ stolic¹ Polski jest nierozerwalnie zwi¹zana z pocz¹tkami pañstwowoœci polskiej. Na ziemiach nadgoplañskich prowadzone s¹ badania archeologiczne, które dowodz¹ istnienia wokó³ Gop³a tradycji osadniczej siêgaj¹cej epoki kamienia (ok. 10000 r. p.n.e.). Z przyjemnoœci¹ zwiedziliœmy podziemne wykopaliska tu przy Mysiej Wie y. Tak e ostatni dzieñ by³ jedn¹ wielk¹ rozmow¹ Andrzej Antczak, specjalista od dykcji i recytacji, mia³ d³ugie szkolenie, jak dobrze czytaæ swoje wiersze. To jest sta³y punkt kobylnickich spotkañ, do którego niektórzy uczestnicy przywi¹zuj¹ spor¹ wagê. Rozjechaliœmy siê szczêœliwie zmêczeni i nagadani na d³ugi czas... czas, który mo e bêdzie dla nas ³askawy i pozwoli nam spotkaæ siê ponownie za rok. Maria Borcz Beata Patrycja Klary

W ASNYM G OSEM NR 87 KRONIKA 3 Ogólnopolsko i literacko w Kobylnikach ko³o Kruszwicy Wrzesieñ. To jeszcze nie jesieñ. Na koniec lata co roku do Kobylnik ko³o Kruszwicy poeci, którzy zakwalifikowali siê podczas konkursu poetyckiego na Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleñ œci¹gnêli z zak¹tków ca³ego kraju, by spotkaæ bratnie dusze, by pobyæ w gronie literackiej rodziny, by od 13-tego do 16-tego wrzeœnia rozmawiaæ i jeszcze raz rozmawiaæ o literaturze z ludÿmi podobnymi i czuj¹cymi podobnie. A by³y to ju Spotkania dwudzieste czwarte, które organizuje Wojewódzki Oœrodek Kultury i Sztuki w Bydgoszczy, oraz Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Bydgoszczy, a dwudzieste, a wiêc jubileuszowe w Kobylnikach ko³o Kruszwicy. Wieczorem rozpoczê³a siê Inauguracja XXIV Ogólnopolskich Literackich Spotkañ Pokoleñ w pa³acu w Kobylnikach, na które przyby³y w³adze Kruszwicy z burmistrzem Dariuszem Witczakiem, który od pocz¹tku naszym przyjacielem jest, dziêki któremu i w³adzom impreza ta jest dofinansowana ze œrodków Gminy Kruszwica. Goœci i uczestników powita³a Krystyna Wulert prezes RSTK w Bydgoszczy. (co roku w nowej sukni olœniewa zaproszonych goœci.) Zaœ ca³¹ czwartkow¹ imprezê prowadzi³a niezast¹piona Alina Rzepecka. Pierwszym punktem by³o og³oszenie wyników konkursu poetyckiego. Pierwsz¹ nagrodê zdoby³a Bo ena Kaczorowska z Warszawy, drug¹ nagrodê odebra³ S³awomir P³atek z Gdañska, trzeci¹ m³ody poeta z Pabianic Kacper P³usa, a pozostali dostali siê na parnas almanachu poetyckiego pt. S³owiañska woda pamiêci, wydanego jako pok³osie konkursu poetyckiego ze wstêpem El biety Nowosielskiej. Tego wieczoru niespodzianka goni³a niespodziankê, bo po promocji almanachu nast¹pi³a promocja p³yty pt. Nadgoplañskie szepty, piosenki do tekstów z poprzednich almanachów wykonali: Alina Konwiñska i Andrzej Rejman oraz wykonawcy z Kruszwicy, Iwona Jasiñska, Marta Gralak i Dorota Wróblewska, oraz Paulina Ratajczak. Po koncercie Magdalena Jagie³³owicz, osoba od lat spinaj¹ca imprezê w ca³oœæ wrêczy³a swoje prywatne kryszta³owe nagrody przyjacio³om OLSP. Nastêpnie odby³ siê wernisa wystawy Po œcie kach tradycji Kujaw, w ho³dzie Marii Patyk, regionalistki i animatorki ycia kulturalnego na wsi kujawskiej. Drugi dzieñ dla poetów i organizatorów by³ najwa niejszy, bo poeci rozjechali siê po wszystkich szko³ach Gminy Kruszwica na spotkania autorskie z dzieæmi i m³odzie ¹. Tam dzieci mog³y zobaczyæ i dotkn¹æ ywego poetê. Pos³uchaæ Organizatorzy XXIV Ogólnopolskich Literackich Spotkañ Pokoleñ Kruszwica Kobylniki 2012: Wojewódzki Oœrodek Kultury i Sztuki w Bydgoszczy i Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Bydgoszczy. Wspó³organizatorzy: Centrum Kultury i Sportu Ziemowit w Kruszwicy, Miejsko-Gminna Biblioteka Publiczna im. Stanis³awa Przybyszewskiego w Kruszwicy, Muzeum im. Jana Kasprowicza w Inowroc³awiu, Kwartalnik Artystyczny Kujawy i Pomorze Stowarzyszenie Twórców Ludowych Oddzia³ Bydgosko-Toruñski Impreza by³a finansowana ze œrodków: Województwa Kujawsko-Pomorskiego i Gminy Kruszwica. (by³ taki okres, e Ministerstwo Kultury i Sztuki by³o równie wymieniane, jako sponsor OLSP ) wspó³czesnych wierszy, podyskutowaæ o warsztacie twórczym i przekonaæ siê, e pisz¹cy s¹ normalnymi ludÿmi, mo e trochê w swojej twórczoœci unosz¹cymi siê ponad ziemi¹. Dla tych dzieci, które po kryjomu pisz¹ pierwsze utwory by³a okazja porozmawiaæ o swojej twórczoœci i wreszcie ujawniæ siê przed klas¹. By³a to wspania³a lekcja tak dla uczniów, jak i dla poetów. Dziêki takim spotkaniom Nadia Szymaniak ze S³abêcina ko³o Kruszwicy, m³oda dobrze zapowiadaj¹ca siê poetka by³a uczestnikiem literackich spotkañ. W pi¹tkowe popo³udnie by³y rozmowy o poezji œpiewanej prowadzonej przez Jana Kondraka, barda, autora tekstów, kompozytora i wykonawcê swoich kompozycji. Kilka godzin spêdzone w jego towarzystwie spowodowa³o, e wiadomoœci o poezji œpiewanej, które posiadaliœmy pouk³adaliœmy w jedn¹ ca³oœæ. Doszliœmy równie do wniosku, e czêœæ naszych wierszy mog³aby byæ œpiewana, gdyby zainteresowa³ siê nimi jakiœ kompozytor, wiêc czekamy Jak co roku, tak i w tym odby³a siê otwarta impreza dla mieszkañców Kruszwicy w amfiteatrze pod Mysi¹ Wie a pod nazw¹ Noc Gwiazd. Tego wieczoru odby³ siê koncert Lubelskiej Federacji Bardów z Janem Kondrakiem na czele. By³a to wspania³a uczta duchowa, na któr¹ byliœmy i my zaproszeni, by wzruszyæ siê tym co zosta³o wyœpiewane na kujawskim wzgórzu. Byliœmy d³ugo pod wra eniem muzyki w czasie nocnych rozmów Polaków W sobotê rozpoczê³y siê warsztaty poetyckie z udzia³em dwóch krytyków, Leszka uliñskiego i Karola Samsela. Rozpoczê³o siê sito. Ka dy poeta czyta³ swój jeden wiersz, a krytycy dwoma jakby spojrzeniami oceniali i warsztat, i poetykê. Starali siê odkryæ w ka dym utworze walory dla istnienia danego wiersza, albo te udowodniæ, e to ju w literaturze istnieje i jest ponownie powtórzone. Oczywiœcie Karol Samsel patrzy³ oczami m³odego krytyka, a Leszek uliñski, który z niejednego talerza literatury jada³, (nie chcê pisaæ, e ma swoje lata) patrzy³ swoimi oczyma i dawa³o to nieraz nowe spojrzenie na wiersz autora. Nie zawsze autorzy zgadzali siê z krytykami, bo rozmowy na temat ocen jeszcze d³ugo trwa³y w kuluarach dziwiêtnastowiecznego pa³acu. Na zakoñczenie sobotniego dnia, albo na rozpoczêcie nocy by³y prezentacje poetyckie przy ognisku i og³oszenie wyników konkursu na napisan¹ w czasie spotkañ fraszkê. A e fraszki ³agodz¹ obyczaje ju swobodnie s³uchaj¹c satyrycznych utworów opalaliœmy w ognisku kie³baski. Nagrodê za najlepsz¹ fraszkê nieoczekiwanie zdoby³a jurorka konkursu poetyckiego Dorota Ryst, która otrzyma³a flaszkê. Tak wiêc g³ówne nagrody, z konkursu poetyckiego i za fraszkê pojecha³y do Warszawy. W ostatni niedzielny poranek odby³y siê konsultacje recytatorskie prowadzone przez instruktora teatralnego Andrzeja Antczaka. Od kilku lat stara siê nam, starym koniom wpoiæ zasady mówienia poprawnie w³asnych wierszy, a e poeta to nie aktor, wiêc z tymi umiejêtnoœciami jest po prostu ró nie. Faktem jednak jest, e po wielu próbach wiersz czytany przez autora dociera³ do s³uchaczy i móg³ siê wreszcie podobaæ Impreza zosta³a zamkniêta i podsumowana przez prezesa Rady Krajowej RSTK Paw³a Sorokê. Kolejna udana impreza literacka w Kruszwicy-Kobylnikach przesz³a do historii i trochê al, bo gdyœmy siê egnali ³ezka zakrêci³a siê w oku Krystyny Wulert i Magdaleny Jagie³³owicz. Napisa³bym, do zobaczenia za rok, ale e poprzeczka jest podniesiona wysoko i nie ka dy przejdzie przez sito konkursu poetyckiego, ale XXV Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleñ odbêd¹ siê, jak zapewni³ burmistrz Dariusz Witczak, chocia w zmienionym sk³adzie, bo m³odzi poeci pukaj¹ ju do drzwi Grzegorz Maria Pozimka

4 KRONIKA W ASNYM G OSEM NR 87 Gala XIX Konkursu Literackiego Ikarowe Strofy By³am widzia³am podziwia³am Kolejna sesja literacka w Oborach W dniu 30 listopada 2012 roku, podczas uroczystej gali w sali widowiskowo- -konferencyjnej Klubu Si³ Powietrznych w Warszawie przy ul. wirki i Wigury, nast¹pi³o og³oszenie wyników XIX Konkursu Literackiego Ikarowe Strofy. Jury w sk³adzie: Jan Zdzis³aw Brudnicki przewodnicz¹cy, Pawe³ Soroka i Andrzej Zaniewski I nagrodê przyzna³o Magdalenie Cybulskiej za zestaw wierszy, II nagrodê Alinie Mendrala za opowiadanie pt. List dmuchawcowy, a III nagrodê El biecie Tylendzie za zestaw wierszy. Ponadto Jury przyzna³o wyró nienia: Juracie Bogna Serafiñskiej za opowiadanie pt. Mamu, Piotrowi Najwerowi za opowiadanie pt. Spotkanie oraz Karolowi Graczykowi i Bo enie Kaczorowskiej za zestaw wierszy. Specjalne wyró nienie za opowiadanie o tematyce lotniczej otrzyma³ by³y pilot myœliwców ponaddÿwiêkowych Ryszard Grundman. Ceremonii wrêczenia nagród dokonali: gen. dyw. pil. S³awomir Ka³uziñski Zastêpca Dowódcy Si³ Powietrznych, przewodnicz¹cy Jury Jan Zdzis³aw Brudnicki, p³k S³awomir Borychowski oraz Ryszard Pietrzak Prezes Wojskowego Stowarzyszenia Spo³eczno-Kulturalnego SWAT. Sta³o siê ju tradycj¹ rozpoczynanie gali bardzo refleksyjnym utworem poetki Marii Rytlewskiej pt. Wikariatka z ksiêdzem Janem w oprawie muzycznej Piotra Golli, w wykonaniu Bo enny Szkieli. Nastêpnie mia³ miejsce koncert literacko- -muzyczny, podczas którego aktor S³awomir Pacek goœæ specjalny Ikarowych Strof zaprezentowa³ nagrodzone prace. Wielk¹ radoœæ i niek³aman¹ satysfakcjê mieli nagrodzeni i wyró nieni poeci, których wiersze w aran acji muzycznej Piotra Golli by- ³y prezentowane jako piosenki. Dodatkow¹ atrakcj¹ czêœci artystycznej uroczystoœci by³ wystêp piosenkarki Ewy Jarzymowskiej-Ka³udowej, która wykona³a trzy piosenki z repertuaru rozrywkowego i dwie pieœni operetkowe. Po czêœci artystycznej laureaci i uczestnicy konkursu, jurorzy, organizatorzy i wszyscy mi³oœnicy pióra, spotkali siê w mniej oficjalnej atmosferze podczas integracyjnej Biesiady Literackiej, gdzie czeka³a, oprócz sutego poczêstunku dla cia³a, niespodzianka dla ducha. Uczestnicy spotkania otrzymali prezenty w postaci dwóch ksi¹ ek wydanych z tej okazji, tj. kolejny Almanach Grupy Literackiej Si³ Powietrznych pt. S³owa niepozorne oraz œpiewnik pt. Po Ikarowych nutach, zawieraj¹cy utwory poetyckie w opracowaniu graficznym nut Piotra Golli. Wypada zauwa yæ, e konkurs zosta³ og³oszony przez Wojskowe Stowarzyszenie Spo³eczno-Kulturalne SWAT oraz Klub Si³ Powietrznych, którzy byli tak e organizatorami bardzo udanej gali dostarczaj¹cej wielu wra eñ. Jadwiga Piliñska W dniach 19 20 paÿdziernika 2012 r. w s³awnym Domu Pracy Twórczej im. Boles³awa Prusa w Oborach k. Konstancina odby³a siê XXVIII Sesja Wojskowych Kó³ i Grup Literackich. Jej organizatorem by³ Oddzia³ Kultury i Oœwiaty Departamentu Wychowania i Promocji Obronnoœci MON oraz Centralna Biblioteka Wojskowa im. Marsza³ka Józefa Pi³sudskiego. Nale y podkreœliæ wielki wk³ad Jadwigi Ch³opeckiej w przygotowanie sesji. Impreza rozpoczê³a siê od wrêczenia nagród, dyplomów i podziêkowañ za udzia³ w konkursie literackim z r¹k prezesa Zwi¹zku Literatów Polskich Marka Wawrzkiewicza oraz p³k. Marka Lisowskiego szefa Oddzia³u Kultury i Oœwiaty Departamentu Wychowania i Promocji Obronnoœci MON. Jury, któremu przewodniczy³ Marek Wawrzkiewicz, w kategorii poezji przyzna³o: I miejsce Magdalenie ZARÊBIE z Wroc³awia, II miejsce Edycie BUJNOWSKIEJ z Bartoszyc, III miejsce Zbigniewowi JAHNZ ze Szczecina, Wyró nienia: Wies³awa KLUSZCZYÑSKA z Bydgoszczy i Tadeusz KOLAÑ- CZYK z G³ogowa. W kategorii prozy przyzna³o: I miejsce Edycie SZURA z Wroc³awia, II miejsce Kamilowi MAZUROWI z Gdyni, III miejsce Lucynie GÓRLICKIEJ z Torunia, Wyró nienia: Eryk PASTERNAK z Inowroc³awia i Jakub WÓJCICKI z Warszawy. Nagrodê specjaln¹ za tematykê wojskow¹ otrzyma³ Szymon KOTWA z Gdyni. Nagrodzone i wyró nione prace konkursowe omówi³ przewodnicz¹cy jury Marek Wawrzkiewicz. Jak pisaæ dobr¹ poezjê? z wyk³adem na ten temat wyst¹pi- ³a Ewa Zelenay, Pomys³ fabularny na powieœæ przedstawi³ Andrzej or, a temat W¹tki wywiadowcze w literaturze mity i fakty omówi³ dr Miros³aw Minkina. Jak zwykle, wa nym punktem programu by³y warsztaty literackie, które poprowadzili cz³onkowie jury konkursu: Marek Wawrzkiewicz, Ewa Zelenay i Andrzej or, a tak e Pawe³ Soroka. By³y one okazj¹ nie tylko do doskonalenia warsztatu literackiego, lecz tak e do dyskusji o wspó³czesnej literaturze. Du e wra enie na uczestnikach imprezy zrobi³a prezentacja nagrodzonych utworów w wykonaniu aktorów Teatru Impresja i wiolonczelistki Marzeny Bia³obrzeskiej-Korzyckiej. To by³ w istocie perfekcyjnie przygotowany spektakl teatralny, który wszystkich wprowadzi³ w nastrój zadumy i refleksji. Tym bardziej, e spektakl zaprezentowany zosta³ w magicznym miejscu, jakim bez w¹tpienia s¹ Obory. Sesja Wojskowych Kó³ i Grup Literackich po raz kolejny potwierdzi³a, e ruch literacki jest wartoœciowym i ywym zjawiskiem w œrodowisku wojskowym, przyci¹gaj¹cym tak e utalentowanych twórców z innych œrodowisk. P. S.

W ASNYM G OSEM NR 87 XVII Ogólnopolskie Prezentacje Twórczoœci Œwidnik 2012 Fina³ PREZENTACJE Bo ena Fic wiersze w gwarze góralskiej 5 W jesienne sobotnie popo³udnie dwudziestego paÿdziernika odby³o siê rozstrzygniêcie Ogólnopolskiego Konkursu Prezentacje 2012. By³a to ju siedemnasta edycja, w której artyœci amatorzy stanêli w szranki w trzech konkurencjach: literackiej, w której wszyscy pisz¹cy dzielnie chwytali za orê pióra; fotograficznej, w której w ruch posz³y migawki; oraz plastycznej, w której dozwolone by³y ró ne rodzaje broni nie tylko bia³ej, ale przede wszystkim kolorowej. nicy i przeprowadzili nas nie tyle przez: Piek³o, Czyœciec, Niebo ile przez trzy dziedziny sztuki: Literaturê, Fotografiê, Plastykê. Prowadzili z wdziêkiem zapraszaj¹c jury. Na pocz¹tku podano zestaw literacki sk³adaj¹cy siê z samych pañ Beaty Golacik, Uli Gronowskiej i Jolanty Piaseckiej; nastêpnie fotografia, w której panowie wiedli prym w ocenianiu: Bart³omiej Bu³towicz, Waldemar Wawrzyszko i Jacek Zaim; oraz mieszany sk³ad jury plastycznego: El bieta Kle- III miejsce Tomasz Winiarski Nokturn na Z³ote (27), Be³ yce Wyró nienia Anna Witek Lot ptaka w chaosie (47), Œwidnik Halina Grzywaczewska Nadmorskie Wydmy (48), Œwidnik Adam Mielnik Krajobraz we mgle (56), Kraków. Po czêœci oficjalnej przyszed³ czas na artystyczny duet: Uli Gronowskiej i Jacka Zaima, którzy w niebanalny sposób wykorzystuj¹ s³owo i obraz. Ich autor- *** Kiedy przydzie taki cas z bratym sie pozegnaæ dej mi Panie choæby roz holnym chmury przegnaæ Stan¹æ na wiyrsycku wysoko naciesyæ widokiym oko zas³uchaæ w Saba³owe granie zanim ciymnoœæ mi nastanie Dej mi Boze miy³y skrzyde³ or³a siy³y nad Tatrami posybowaæ krzyz Giewontu uca³owaæ Organizatorem tego artystycznego turnieju rodem ze œredniowiecza jest Robotnicze Stowarzyszenie Twórców Kultury w Œwidniku na czele z Prezesem Kazimierzem Kalinczukiem i oddanym zastêpem dzielnych pomocników. Wspó³organizatorami tego zacnego przedsiêwziêcia s¹ niezmienne od wielu lat: Miejsko-Powiatowa Biblioteka Publiczna im. Anny Kamieñskiej w Œwidniku, Spó³dzielczy Dom Kultury i Miejski Oœrodek Kultury. Owe instytucje wspieraj¹ nas duchowo, mentalnie i u yczaj¹ swojej przestrzeni, aby wszystkie prace (fotograficzne i plastyczne) mog³y dostojnie zawisn¹æ na œcianach ich galerii. Dziêkujemy im serdecznie. W tym roku zdecydowaliœmy siê na zmianê tradycji i rozpoczêcie nowego rozdzia³u, a mianowicie rozstrzygniêcie Prezentacji mia³o miejsce w Spó³dzielczym Domu Kultury, w którego zacne progi wprowadzi³a nas Pani Dyrektor Anna Polanowska. Sala przybrana w ga³êzie p³acz¹cej wierzby i ró nobarwne jesienne liœcie, podœwietlone œwiecami i lamp¹ imituj¹c¹ uliczn¹ latarniê mia³a w sobie coœ z poetyckiego poematu, melancholijnego obrazu, albo starej fotografii. Nie wiem co to by³o, ale klimat by³ iœcie artystyczny. Prowadz¹cy Pani Anna Polanowska i Pan Jan Tarajko byli niczym przewod- czek, Zuzanna Zubek-Gañska i Jacek Drobek. Panie i Panowie jurorzy podeszli profesjonalnie do sprawy i oto wyniki ich obrad. Laureaci Konkursu Literackiego: I miejsce Piotr Fa³czyñski za opowiadanie Meander, O³obok II miejsce Irena Molenda za wiersze Nie domykajmy, Letni mrok, Gdy los wytr¹ci ster, D¹browa Górnicza III miejsce Maria Giba³a za wiersz Rozmowy z ojcem, Przemyœl Wyró nienie Mieczys³aw Szabaga za wiersze Zawieszeni, yciorys,... obraz ycia..., Przemyœl Laureaci Konkursu Fotograficznego: I miejsce nagrody nie przyznano II miejsce ex aequo Wies³awa Stawarz zestaw Kropelkowo (5), Sosnowiec Katarzyna Rydz zestaw Czar m³odoœci (2), Œwidnik III miejsce Maria Giba³a Deszczowa symfonia (13), Powiew wiosny (11), Dumne (12), Przemyœl Wyró nienie Zygmunt Szponar zestaw Okno na œwiat (10), Œwidnik Laureaci Konkursu Plastycznego: I miejsce Józef Stachnik Martwa natura z kwiatami (17), Kraków II miejsce Ma³gorzata Bochenko Nad potokiem (44), Œwidnik skie spektakle pt. Malowane s³owem i obiektywem maj¹ swoich wiernych fanów w ca³ej Polsce. Diaporam¹, która na sta³e zamieszka w mojej pamiêci by³o opowiadanie o butach. W tle zdjêcia przeró nych rodzajów butów, pocz¹wszy od dziecinnych, damskich, mêskich, œlubnych, a koñcz¹c na oficerkach w prawid³ach. Komentarzem s³ownym by³o stwierdzenie, e pary ludzi czasem w yciu siê rozchodz¹, natomiast pary butów musz¹ pozostaæ razem, bo pojedynczo s¹ nieu yteczne. Mam nadziejê, e ten duet wyj¹tkowych ludzi nigdy nie rozejdzie siê w ró ne strony artystycznego œwiata, a bêdzie dzielnie kroczyæ naprzód mimo zawirowañ ycia. Dziêkujemy Pani Uli i Panu Jackowi za to, e s¹, i e chcieli swoj¹ wra liwoœci¹ i profesjonalizmem uœwietniæ nasz¹ galê. Wszystkim serdecznie gratulujemy ycz¹c weny, nowych pomys³ów oraz dobrego oka. Dziêkujemy naszym goœciom za przybycie, dla nas to wielki zaszczyt. Natomiast wszystkich czytelników zapraszamy ju za rok, kiedy osi¹gniemy pe³noletnoœæ, poniewa bêd¹ to ju XVIII Ogólnopolskie Prezentacje Twórczoœci Œwidnik 2013. Mam nadziejê, e bêdzie tort i osiemnaœcie œwieczek. Katarzyna Szajewska Rzecznik RSTK *** Nie wstydz sie górolu kie serce ból scisko nie duœ w sobie zolu boœ nieba tu blisko Jak w potoku rzeÿbi kamiyñ cysto woda tak i twoja dusa hyrno jak œleboda Wez swoje skrzypecki i z wiyrchowom nutkom dej ulecieæ ³ezkom i za³koj cichutko Sen na kamieniu Cy to moja œleboda, cy to moje kochanie tu mi zaœciely³a nojcudniyjse pos³anie? Z liœci bucyny moje pierzyny choæ twarde podusie tu dobrze œpi mi sie Ej matusiu moja wy moje serdusko nie banujcies za mnom ba przykryjcie cuskom

6 SYLWETKI ZBIGNIEW IRZYK Dokoñczenie ze str. 1 znaku Przybyszewskiego. Wiecznie siê gdzieœ spieszy³, coœ gubi³, czegoœ zapomina³. W okresie wspólnego redagowania Wspó³czesnoœci bywaliœmy czêsto w ró nych dziwnych miejscach, znajdowaliœmy siê w zabawnych groteskowych sytuacjach, spotykaliœmy siê z ciekawymi osobami. Czêsto razem odwiedzaliœmy zaprzyjaÿnionego z nami znakomitego pisarza Stanis³awa Rembeka i jego przemi³¹ onê pani¹ Mariê, zapatrzona w ukochanego mê a jak w obraz. Wielokrotnie biesiadowaliœmy na Klonowej u obiecuj¹cego slawisty i t³umacza Witka Rutkiewicza zawsze przebywaj¹cego w gronie ³adnych dziewcz¹t wtedy jednego z pierwszych czo³owych playboyów sto³ecznych. JeŸdziliœmy z kolegami i znajomymi paniami noc¹ doro k¹ po Warszawie oraz okolicznych miejscowoœciach. Kiedyœ tak dotarliœmy do Konstancina. Doro karz zapa³a³ do nas tak¹ wielk¹ pijack¹ mi³oœci¹, e próbowa³ przehandlowaæ konia, bylebyœmy mogli dalej ucztowaæ w jakiejœ przydro nej knajpce. Uczestniczyliœmy tak e w licznych wieczorach literackich bêd¹cych wtedy g³ówn¹ atrakcj¹ kulturaln¹ Warszawy. Odbywa³y siê one przewa nie w Harendzie, Krokodylu, Gwiazdeczce, a zw³aszcza w Kamiennych Schodkach. W tych ostatnich przebywaliœmy dopóki pani Piêtakowa, sk¹din¹d ona znanego pisarza, nie wypowiedzia³a nam goœciny w obawie, e utraci swoj¹ sta³¹ klientelê przychodz¹c¹ tu na wyœmienit¹ kaczkê, a nie na popisy jakichœ nawiedzonych m³odych ludzi recytuj¹cych g³oœno swoje niezrozumia³e dla ogó³u wiersze. Staszek Grochowiak zawsze i wszêdzie siê spóÿnia³. Pod tym wzglêdem pozostawa³ niepoprawny. O umówionej porze prawie nigdy nie przychodzi³, nawet, gdy by³y ku temu wa ne powody. I tak pewnego dnia mia³a siê odbyæ w naszej redakcji dyskusja literacka z udzia³em pisarzy i krytyków. Wszyscy nasi znajomi stawili siê punktualnie, ale ku naszej wielkiej konsternacji Grochowiak wci¹ nie nadchodzi³. Czas nieuchronnie up³ywa³. W koñcu do rozmowy przyst¹piliœmy sami. W zastêpstwie Staszka dyskusjê prowadzi³ sekretarz redakcji Andrzej Ch¹ciñski. Mówiono g³oœno o kryzysie w m³odej literaturze, rysuj¹c jej przysz³oœæ w czarnych barwach. Sandauer z pe³nym zrozumieniem powa nie przytakiwa³ g³ow¹, a Zbyszek S³ojewski prawdziwy postrach poetów coœ z³oœliwie wypowiada³ siê na ich temat. I oto nagle w trakcie rozgorza³ej wymiany zdañ, w drzwiach sali pojawi³ siê mocno zdyszany Grochowiak w kusym paletku i w przyciasnym kapelusiku. W takim w³aœnie przyodzianiu utrwali³ go na zdjêciach Erazm Cio³ek. Uradowany jego pojawieniem siê, zawo³a³em z wyraÿn¹ ulg¹: proszê pañstwa, nie ma adnego kryzysu w literaturze! Jest Staszek Grochowiak. Nagle jakby za jakimœ magicznym dotkniêciem ró d ki czarodziejskiej wszyscy siê ze mn¹ ochoczo zgodzili. Odt¹d mówili o licznych ciekawych dokonaniach w poezji i prozie, a wtedy takich przecie nie brakowa³o. W tamtych latach szeœædziesi¹tych i siedemdziesi¹tych Grochowiak by³ ju osob¹ powszechnie znan¹, cenion¹, rozpoznawaln¹. Dzisiaj zapewne mówiono by i pisano o nim w tabloidach jak o jakimœ celebrycie. Samo przebywanie w jego towarzystwie dodawa³o ka demu splendoru, nobilitowa³o. Mog³em siê o tym niejednokrotnie przekonaæ wêdruj¹c z poet¹ po mieœcie w okresie naszej wspólnej pracy, jak i póÿniej. Pewnego dnia odwiedziliœmy moj¹ sympatiê na Akademii Sztuk Piêknych. Staszek chêtnie tam siê wybra³ ze mn¹, poniewa jego wielk¹ pasj¹ by³o malowanie. Wœród znanych plastyków mia³ równie wielu przyjació³. Pojawienie siê Grochowiaka w Pa- ³acu Czapskich wywo³a³o prawdziw¹ sensacjê. Zrobi³o siê wokó³ nas rojno niby w ulu. Zewsz¹d zbiegli siê studenci i studentki oraz wyk³adowcy, eby go zobaczyæ z bliska. Kole anki mojej Marii potem z pewn¹ zazdroœci¹ i podziwem dopytywa³y j¹ o nasz¹ znajomoœæ z poet¹. Kiedyœ znowu Staszek Grochowiak zaproponowa³ mi, ebym siê z nim uda³ do kawiarni Czytelnika, gdzie umówi³ siê z profesorem Stefanem ó³kiewskim. Tego dnia by³ wyj¹tkowo radosny. Widaæ chcia³ koniecznie, abym by³ œwiadkiem tego wyj¹tkowego zdarzenia. Spotkaniem z ministrem kultury czu³ siê najwyraÿniej mile pochlebiony. Poprosi³ tylko, ebym przysiad³ gdzieœ z boku, a on zaj¹³ stolik na wprost schodów. Czekaliœmy d³ugo, cierpliwie. Profesor jednak nie nadchodzi³. W koñcu Staszek wœciek³y, Portrety z pamiêci e ó³kiewski go zlekcewa y³, zaprosi³ mnie do pobliskiego baru. Przy kieliszku pragn¹³ odreagowaæ upokorzenie, jakie go spotka³o. Sprawa wyjaœni³a siê niebawem. Grochowiak na spotkanie z ó³kiewskim pojawi³ siê rzeczywiœcie punktualnie, ale dopiero nastêpnego dnia. To w³aœnie minister na niego na pró no wczeœniej czeka³ w tym samym miejscu. Innym razem wybraliœmy siê do Hybryd mieszcz¹cych siê w dawnym dworku Kraszewskiego przy Mokotowskiej na wieczór autorski Izabeli Czajki-Stachowicz. Na spotkanie z pisark¹ przyby³o wiele osób. Z du ym zainteresowaniem s³uchaliœmy jej opowieœci. Potem przy bufecie dzieliliœmy siê ze znajomymi swoimi wra eniami. W pewnym momencie gdzieœ na koñcu sali mignê³a filigranowa postaæ Przybosia. W przekonaniu, e nie mo e on mnie us³yszeæ, zawo³a- ³em weso³o do Staszka: Ze mn¹ chyba nie jest tak Ÿle, skoro przewy szam o g³owê samego mistrza. Po tym radosnym odkryciu zamówi³em nastêpn¹ kolejkê wina. Sk¹d mog³em wiedzieæ, e Przyboœ zapamiêta³ mnie i jakie z tego powodu w przysz³oœci bêdzie mia³o miejsce zabawne zdarzenie. Kilka lat potem redakcja Kultury zorganizowa³a dyskusjê o poezji, do której zosta³em zaproszony. Uzna³em za spore wyró nienie, e bêdê w niej uczestniczy³ obok Zbigniewa Bieñkowskiego, Staszka Grochowiaka, Krzysztofa Mêtraka i Zbyszka Jerzyny. Tego dnia zasiedliœmy przy d³ugim stole w oczekiwaniu na najwa niejszego goœcia. Jak mia³ to w zwyczaju, ostatni pojawi³ siê Julian Przyboœ, zajmuj¹c miejsce na wprost nas. Niespodziewanie tej drobnej postury poeta o wspania³ej szlachetnej g³owie, ca³kiem niespodziewanie swoje wyst¹pienie zacz¹³ od s³ów: A pan Irzyk jest anarchist¹, nie wyjaœniaj¹c bli ej, o co jemu chodzi. Po tym zaskakuj¹cym wstêpie mówi³ ju ciekawie i na temat. Tak, wiêc z pewn¹ dum¹ po latach, jakie up³ynê³y od tej pory, mogê pochwaliæ siê, e obaj ze Staszkiem jakoœ podpadliœmy znakomitemu twórcy spod znaku awangardy krakowskiej. Ja z powodu niefortunnego artu. Z kolei Grochowiak w s³ynnej Odzie do turpistów zosta³ uznany przez Przybosia za czo³owego obok Mirona Bia³oszewskiego propagatora brzydoty we wspó³czesnej poezji polskiej. Z tej etykiety Staszek nigdy siê ju nie zdo³a³ wyzwoliæ, mimo e czyni³ wszystko, by odmieniæ swój poetycki wizerunek. Ze wspólnie spêdzonych chwil z autorem Nie by³o lata szczególnie mi³o W ASNYM G OSEM NR 87 Turpista mimo woli wspominam nasz pobyt w Empiku przy placu Unii i w Domu Ch³opa z okazji hucznie obchodzonej dziesi¹tej rocznicy powstania miesiêcznika Poezja. Zjechali wtedy licznie do Warszawy twórcy i redaktorzy pism literackich z ca³ej Polski. Tego dnia Staszek po d³ugim leczeniu pod troskliw¹ opiek¹ poety lekarza Zbyszka Ruciñskiego pojawi³ siê specjalnie, eby razem z kolegami œwiêtowaæ to wydarzenie. W czasie uroczystej kolacji panowa³ ogromny gwar. Siedzieliœmy ca- ³¹ gromad¹: Staszek, Piotr Kuncewicz, naczelny Bohdan Drozdowski, ktoœ jeszcze i ja. Podochoceni dobrym jedzeniem i trunkami przekrzykiwaliœmy siê wzajemnie. W tym gronie tylko Grochowiak zachowywa³ powagê i niczego nie pi³. Pewnym momencie spyta³em go: Staszku, jak mo esz tak cierpliwie znosiæ nasze wrzaski? Sprawia mi przyjemnoœæ, e jestem z wami i jeszcze yjê odpowiedzia³ jakoœ dziwnie pogodnie. Potem Staszek Grochowiak stale chorowa³. Si³¹ rzeczy widywaliœmy siê coraz rzadziej. Wtedy chêtnie w zaciszu kawiarnianym przewa nie cytowa³ mi swoje wiersze ciekawy, co o nich s¹dzê. Poma³u za ycia stawa³ siê klasykiem, tworz¹c g³ównie d³ugie poematy w rodzaju tego o Zuzannie i starcach. Na kilka miesiêcy przed œmierci¹ w imiê starej przyjaÿni niepomny na zadawnione urazy do Paxu da³ mi swoje wiersze do druku. Z wielk¹ satysfakcj¹ zamieœci³em je w Kierunkach. W czasie kolejnego pobytu w szpitalu na Zdzis³awa Umiñskiego i na moje zamówienie Staszek udzieli³ obszernego wywiadu Piotrowi G¹siorowskiemu. M³odszy brat Krzysztofa by³ z tego powodu ogromnie dumny i szczêœliwy, e dost¹pi³ tak wielkiego zaszczytu. W tej rozmowie autor Ballady rycerskiej i Kanonu zawar³ najpiêkniejsz¹ definicjê poezji, jak¹ znam. Stwierdzi³ mianowicie, e jest ona wyrazem mi³oœci do mowy ojczystej. By³ to bodaj ostatni wywiad, jakiego udzieli³. Staszek Grochowiak zmar³ wczesnym rankiem 2 wrzeœnia 1976 roku w Warszawie w szpitalu przy Stêpiñskiej w dniu moich urodzin. By³ piêkny s³oneczny, niemal letni dzieñ, gdy z domu przy Salezego wyruszy³em do pracy. W redakcji zasta³em wiadomoœæ, e Grochowiak nie yje. Pomyœla³em z pewnym jakby do niego alem: Staszku, dlaczego zmar³eœ akurat w dniu moich urodzin? Jak e zatem móg³bym o nim zapomnieæ, choæ od tamtego czasu zdarzy³o siê tak wiele i tak bardzo zmieni³ siê otaczaj¹cy nas œwiat.

W ASNYM G OSEM NR 87 PREZENTACJE 7 To by³o w maju Stowarzyszenie Twórców Kultury w Tychach Piknik rodzinny Niedziela 13 V W Oœrodku Wypoczynkowym Paprocany cz³onkowie Stowarzyszenia Twórców Kultury w Tychach bior¹ udzia³ w Pikniku Rodzinnym zorganizowanym przez Wydzia³ Spraw Spo³ecznych i Zdrowia przy Urzêdzie Miasta Tychy. Plastycy ze Stowarzyszenia maluj¹ dzieciom twarze (z czego skorzysta³o oko³o 60 dzieci). Czêœæ dzieci uczestniczy w konkursie malowania i rysowania. Koordynatorem z ramienia Stowarzyszenia jest Kazimiera Wiœniewska. Plastyczki z tyskiego STK. Od lewej: Kazimiera Wiœniewska, Bo ena Wroñska-Wygaœ, Urszula Paliœwit, Agata Cichy, Iwona Morawska. Malowaæ ka dy mo e Pi¹tek 18 V Prezes STK w Tychach Andrzej Czerwiñski otwiera kemping na Oœrodku Wypoczynkowym w Paprocanach. Po chwili otwarcie II Pleneru malarskiego Malowaæ ka dy mo e Paprocany 2012. Plener zorganizowany przez STK w Tychach, dofinansowany zosta³ ze œrodków Tyskich Inicjatyw Kulturalnych Urzêdu Miasta Tychy. O godzinie 10.00 zg³aszaj¹ siê pierwsi uczestnicy pleneru. Bo ena, Helena i Krystyna maluj¹ dzieciom buzie cieszy siê to ogromnym powodzeniem. Prezes STK prowadzi konkurs plastyczny dla dzieci Moje wakacje. Sobota 19 V drugi dzieñ pleneru, pogoda nam sprzyja. Zg³aszaj¹ siê nowi chêtni do udzia³u w plenerze przysz³y osoby, które chcia³y spróbowaæ coœ namalowaæ. Od rana przychodz¹ rodzice z dzieæmi, aby wzi¹æ udzia³ w konkursie plastycznym. Po zakoñczeniu drugiego dnia wieczór przy grillu. Niedziela 20 V komisja segreguje prace dzieci wed³ug wieku, wrêcza dyplomy i nagrody. Prace zostan¹ wystawione w Galerii Prowizorka Biblioteki Miejskiej w Tychach. Prace doros³ych ró ne ktoœ namalowa³ kwiaty, ktoœ inny poci¹gn¹³ kilka razy szpachelk¹ i powsta³a aglówka na wodzie. Kilka prac otrzymuje tê sam¹ iloœæ punktów potrzebna dogrywka. Poziom bardzo wyrównany. I miejsce zaj¹³ Jan Pi¹tek, II miejsce Irina Rej, III Agata Cichy. Wyró nienie otrzyma³y: Helena Urbañczyk-Boroñ, Zbigniew Czarnecki i Jan Œmi³owski. W Bia³ce Tatrzañskiej Sobota 26 V Pensjonat na Grapie piêknie po³o ony nad skarp¹, kilkanaœcie metrów w dó³ gdzie przep³ywa rzeka Bia³ka. Bia³ka przep³ywa obok ska³ek, gdzie by³ krêcony serial Janosik. Nad skarp¹ gospodarz pan Krzysiu zbudowa³ grilla, ³awki, huœtawkê i wodospad. Wita Lekcje S¹ tacy, którzy ucz¹ tylko s³odkich lekcji pokoju i bezpieczeñstwa; Lecz ja uczê, tych których kocham, lekcji wojny i œmierci, Aby byli gotowi odeprzeæ atak, gdy nast¹pi. nas pani Lucyna i przydziela pokoje z widokiem na Tatry i Gorce. Po rozlokowaniu siê i wypiciu kawy ruszamy w teren. W czasie, gdy zape³nialiœmy bia³e podobrazia gospodarz przygotowa³ watrê i zaj¹³ siê pieczeniem barana. Ogieñ i skry z watry bucha- ³y wysoko w niebo do póÿnego wieczora. Niedziela 27 maja œniadanie, ³yk gor¹cej kawy sztalugi i pêdzle w rêce. Malujemy olejem, akrylem, pastelami i o³ówkiem. Czas na obiad. Po dobrym, zdrowym posi³ku egnamy siê z gospodarzami i ruszamy na zwiedzanie. Autokar podwozi nas do wioski Czarna Góra i dalej ju pieszo na szczyt góry sk¹d piêkny widok na oœnie one jeszcze szczyty Tatr i ciemnozielone Gorce, oœwietlone gdzieniegdzie blaskiem s³oñca. Nastêpnie udajemy siê nad Prze³om Bia³ki piêkny widok na zakole rzeki przep³ywaj¹cej obok ska³ek. W ska³kach tych znajduje siê grota, gdzie ok. 50 tys. lat temu zamieszkiwa³ prehistoryczny cz³owiek neandertalczyk. W czasie krótkiego, piêknego i po ytecznego dla ducha i oka pobytu na Grapie powsta³y lub zaczê³y powstawaæ piêkne obrazy, które po ukoñczeniu zostan¹ zaprezentowane szerokiej publicznoœci w tyskich galeriach. Tak nam min¹³ maj w Stowarzyszeniu Twórców Kultury w Tychach. Tekst i zdjêcia: Andrzej Ryszard Czerwiñski Œladami wierszy umar³ych poetów Walt Whitman (1819-1892) A potem odczuwaæ W ³agodnoœci, rozmarzeniu, kwitniêciu i wzroœcie Twoje oczy, uszy wszystkie zmys³y ich wznios³e w³aœciwoœci wszystko co jest znakiem piêkna, Bêdzie wzrastaæ i spe³niaæ siê a potem odczuwaæ. Koronki Jest pewne misterium w haftowanych przez babciê obrusach. Oczka, przez które patrzymy na œwiat na k¹pi¹ce siê w balii dziewczyny. Kuzynka Marta skrywa znamiê na udzie. trze je szorstk¹ g¹bk¹. Mocno. A do krwi. Ale to nie pomaga. Wiêc moczy we wrz¹tku. Namaszcza wonnym olejkiem. Znamiê jest pieczêci¹ Panna Boga. Ma j¹ chroniæ przed oczyma ch³opców. Tak, mówi babcia a gdy ona mówi, to nikt siê nie sprzeciwia. Siódma mg³a z nocy patrzy na mnie porozumiewamy siê w tajemnicy poci¹gi mrucz¹ przez sen szepcz¹ tramwaje martwe miasto nierealny obraz modern s³oñce nie wzejdzie wœród wielu minionych rzeczy pora a nieobecnoœæ Kosmogonia i sta³o siê owocem ca³ej prawdy cia³a, który rozkroisz i wydr¹ ysz z rdzenia. ka dego dnia wch³aniam siê bardziej. jestem czarn¹ dziur¹, w której nikn¹ planety. wokó³ mnie kr¹ ¹ myœli jakbym by³a s³oñcem, rozchodzi³a siê promieniœcie od hipocentrum a po korzenie zalêg³ych w miednicy gwiazd. Wielki Wybuch nast¹pi przez usta. wszystko dziêki macierzance.

8 PROZA Teresa urawska-st¹pór Uliczka W ASNYM G OSEM NR 87 Uliczka bieg³a sobie beztrosko, na obrze ach du ego miasta. Niezbyt szeroka, ale i nie za w¹ska; ani d³uga, ani krótka. Za du a na zau³ek, za ma³a na ulicê. Tabliczka z nazw¹ by³a tak stara, e nikt ju nie zdo³a³ odcyfrowaæ liter na przerdzewia³ej emalii. Ale mieszkañcy nawet tego nie zauwa ali. Oni znali swój adres na pamiêæ. Tutaj przecie przychodzili na œwiat. I st¹d czarny karawan wywozi³ ich ziemskie truch³a na pobliski cmentarz komunalny. Co tu du o pisaæ uliczka jakich jest setki tysiêcy rozsianych po miastach ca³ego œwiata. Czy ty te mieszkasz w takim miejscu? Bo ja tak. Opowiem wam, co zdarzy³o siê niedawno na mojej uliczce, co rozpali³o zastyg³e spojrzenia jej mieszkañców. To by³ ca³kiem pogodny, wiosenny dzieñ powszedni. Dzieci, które by³y jeszcze za ma³e, by wybiec rano z tornistrem do szko³y, zosta³y po œniadaniu wygonione z domów. Takie brzd¹ce potrafi¹ byæ upierdliwe, pl¹cz¹ siê pod nogami; niech polataj¹ po ulicy. Spora gromadka malców zbi³a siê na chodniku, g³oœno ustalaj¹c w co bêd¹ siê bawi³y. W oknach pojawi³y siê kobiece d³onie trzepi¹ce serwetki z œniadaniowych okruchów. W innych zawis³y piernaty p³awi¹ce siê w strumieniu wiosennego s³oñca. Z bramy o ostatnim numerze, wybieg³ ma³y ch³opiec. W poœpiechu dogryza³ czerwone jab³ko. Biegn¹c do kolegów rzuci³ z rozmachem ogryzek na trotuar. Szcz¹tki dojrza³ego owocu bryzgnê- ³y na uliczn¹ latarniê dolepiaj¹c siê do innych zaschniêtych farfocli. Przy witrynie sklepiku z gazetami i papierosami stanê- ³o paru s¹siadów. Jak zwykle o tej porze wyg³aszali swoje s¹dy o wielkich wydarzeniach, które wstrz¹snê³y œwiatow¹ polityk¹ w ostatnich godzinach. Nadszed³ od strony cmentarza. Przez chwilê sta³ u wylotu uliczki uwa nie wpatruj¹c siê w jej g³¹b. Nikt go nie zauwa y³, nikt nie odwróci³ g³owy by zlustrowaæ obcego taksuj¹cym spojrzeniem. Po wzrokowym rekonesansie mê czyzna ruszy³ powoli, samym œrodkiem wybrukowanej jezdni, na drugi koniec ulicy. Wynurzaj¹c siê z cienia wkroczy³ w s³oneczn¹ plamê, ukazuj¹c wszystkim zainteresowanym sw¹ potê n¹ posturê dojrza- ³ego mê czyzny, odzian¹ w wielki, skórzany fartuch taki, którego ju nikt nie u ywa. Z wysokoœci swych stu dziewiêædziesiêciu centymetrów móg³ zajrzeæ w otwarte okna pierwszego piêtra kamieniczek. Szed³ wolnym krokiem cz³owieka zmêczonego, spracowanego. Siwiej¹ce na skroniach w³osy by³y jeszcze bujne, niebieskie oczy spokojnie spogl¹da³y spod krzaczastych brwi. Smag³a i pobru d ona twarz mog³a byæ wskazówk¹, e jej w³aœciciel du o przebywa na powietrzu i wszed³ od dawna w stateczny wiek œredni. Mê czyzna niespiesznie dotar³ do koñca uliczki, co zajê³o mu niewiele czasu. Stan¹³ i odwróci³ siê twarz¹ w stronê, z której przyszed³. Zastyg³ bez ruchu. Teraz ju nie by³ cieniem. Wszyscy stali wpatruj¹c siê w niego jak urzeczeni. Nawet kobiece d³onie œciskaj¹ce œcierki od kurzu, znieruchomia³y. Nawet rozpêdzone, rozwrzeszczane dzieci zatrzyma³y siê w miejscu z piskiem podeszwy, z niemo otwartymi buziami. Nikt nie spuszcza³ z obcego wzroku. A on powoli siêgn¹³ praw¹ rêk¹ do kieszeni fartucha. Uczyni³ to w taki sposób, e œwiadkowie spodziewali siê ujrzeæ srebrzysty kolt, niczym u mœciciela z westernu. Ale w d³oni mê czyzny b³ysnê³a moneta. Przez moment wa y³ j¹ w palcach, po czym z rozmachem rzuci³ w górê. Po chwili schyli³ siê by zobaczyæ na któr¹ stronê upad³a. Ci, którzy stali bli ej tak e pochylili siê. Reszka powiedzia³ odruchowo korpulentny mieszkaniec uliczki. Obcy w fartuchu, jakiego ju nikt od dawna nie u ywa, nie raczy³ ani odpowiedzieæ ani nawet spojrzeæ. Zabra³ monetê, schowa³ j¹ do kieszeni fartucha i zacz¹³ rozwi¹zywaæ d³ugi pakunek, który niós³ w lewej rêce. Tymczasem na ulicy gêstnia³ t³umek ciekawskich mieszkañców. Wychodzili ze swoich domów, z warsztatów, sklepików. Inni tkwili wychyleni po pas, z okien mieszkañ. Ich oczom ukaza³a siê zawartoœæ tajemniczej paczki. By³a to miot³a. Wielka, gruba, mocna miot³a uliczna. Takiego starego typu, jakiego od dawna ju nikt nie u ywa. Mê czyzna, obojêtny, jakby wokó³ nie by³o nikogo, mocno uj¹³ w swoje du- e d³onie miot³ê, przeszed³ na chodnik po parzystej stronie i po prostu zacz¹³ zamiataæ. Mieszkañcy os³upieli. Tyle zachodu o zwyk³e zamiatanie. Jakiœ cieæ rzek³ sprzedawca gazet do piekarza z lekcewa eniem. Ale sk¹d przyszed³? Dlaczego? Na naszej ulicy nie ma ciecia. Kto go przys³a³? docieka³ serwisant komputerowy. W odpowiedzi doczeka³ siê tylko wzruszenia ramion s¹siadów. Kogo obchodzi jakiœ cieæ. Nikt nie skierowa³ swego pytania do mê czyzny z miot³¹. Nie wygl¹da³ na takiego, który udzieli³by odpowiedzi. Uliczka o y³a, wszystko wróci³o w swoje wyrobione koleiny. ycie potoczy³o siê leniwym, ustalonym trybem. Nawet odg³os szurania miot³¹ niespecjalnie zak³óca³ rytm codziennych zdarzeñ. By³ tak samo monotonny i niespieszny jak wszystko dooko³a. Na drugi dzieñ wstaj¹ce s³oñce zajrza- ³o w boczn¹ ulicê z ciekawoœci¹. Ale widocznoœæ by³a gorsza. W powietrzu unosi³ siê kurz z zamiatanych œmieci. Mê - czyzna rano powróci³ ze swoj¹ miot³¹ i rozpocz¹³ pracê dok³adnie w miejscu, w którym wieczorem przerwa³. Do po³udnia dotar³ do koñca chodnika. Wszystkie œmieci wrzuci³ do taczki, któr¹ ze sob¹ przyturla³ i znikn¹³ za rogiem. Wróci³ po pó³ godzinie. Na ramieniu niós³ zwiniêty, gumowy w¹ do wody. Pod³¹czy³ go do ulicznego hydrantu i zacz¹³ polewaæ p³yty zamiecionego chodnika. Wychyleni z okien mieszkañcy obserwowali to ze zdziwieniem. Psu na budê takie sprz¹tanie burkn¹³ piekarz do swojego pomocnika zamiecie drugi chodnik i wszystko zakurzy na nowo. Dlaczego nie sprz¹ta naszej strony zdenerwowa³a siê wdowa po stolarzu w czym tamci s¹ lepsi od nas? Obcy mê czyzna w skórzanym fartuchu (takim jakiego od dawna nikt nie u ywa) nie zwraca³ uwagi ani na biegaj¹ce dooko³a, wrzeszcz¹ce dzieci ani na doros³ych. Spokojnie la³ wodê na pojedyncz¹ p³ytê. Po czym energicznie szorowa³ j¹ wielk¹, ry ow¹ szczotk¹. Sp³uka³, obejrza³ swoje dzie³o i ponowi³ czynnoœæ szorowania. Gdy by³ zadowolony z efektu swojej pracy, przechodzi³ na nastêpn¹ p³ytê. Za nim lœni³ piêkny, jasny granit, wyszlifowany na g³adÿ tysi¹cem kroków. Ludzie wybiegli z domów i cisnêli siê jeden przez drugiego by obejrzeæ trotuar. Jaki piêkny westchnê³a ona urzêdnika. Mieszkañcy drugiej strony wrócili uwa nie ogl¹daj¹c swoje p³yty chodnikowe. Ktoœ splun¹³ i roztar³ butem œlinê by zobaczyæ co jest pod warstw¹ brudu. Ale niczego, oprócz spodniej warstwy brudu, nie zdo³ali zobaczyæ. Szorowanie chodnika zajê³o obcemu dwa dni. Potem rozpocz¹³ polewanie i szorowanie latarni. PóŸniej przysz³a kolej na ³aweczki, które po trzy sztuki znajdowa³y siê po ka dej stronie uliczki. Gdy wreszcie zszed³ z nich brud, wszyscy zobaczyli jak bardzo s¹ zniszczone i odrapane. Gdy porz¹dnie wysch³y, mê czyzna w skórzanym fartuchu takim jakiego ju nikt przyniós³ narzêdzia, pêdzle, puszki z farbami. Wszyscy z zapartym tchem obserwowali proces reperowania ³awek i latarni. Mieszkañcy brudnej strony przestali siê liczyæ na ulicy. Wszyscy skupiali siê na tym co zrobi obcy, czy uda mu siê przywróciæ œwietnoœæ ulicznym urz¹dzeniom. O dziwo wszystko mu siê udawa³o. Niewiele czasu minê³o gdy zab³ys³y od dawna nieczynne latarnie, a ich misternie kute os³ony zajaœnia³y ca³¹ swoj¹ urod¹ dawnego rzemios³a. aweczki utrzymane w podobnym stylu zaprasza³y do odpoczynku strudzonych przechodniów. Wœród mieszkañców obu stron co i rusz wybucha³y spory. Powsta³y dwa zaciekle, zwalczaj¹ce siê obozy. Kto widzia³, by eliwne latarnie malowaæ na czarno krzycza³a ona policjanta. Czerwone ³awki? Powinny byæ zielone sekundowa³ jej m¹. Co wy tam siê znacie lekcewa ¹co odpowiadali z naprzeciwka. My siê nie znamy? My? korpulentny mê czyzna przebieg³ przez jezdniê i napar³ swoim wydatnym brzuchem na sprzedawcê gazet. Ich torsy pochyli³y siê do przodu. Spojrzenia zwar³y siê ze sob¹ w œmiertelnym starciu. Piêœci zwinê³y siê w ku³aki. Ju, ju mia³ rozgorzeæ bój, gdy nagle odskoczyli od siebie jak poparzeni. Ich stopy i nogawki spodni by³y ca³e przemoczone. Cieæ spokojnie polewa³ wê em kamienne schodki wejœciowe. Schody te czyœci?! zdumieli siê wszyscy. Te wyczyœci³. Potem wyszorowa³ piwniczne okienka i piêknie umy³ witryny wszystkich sklepików i warsztatów. ona sprzedawcy gazet przynios³a wiadro, szczotkê i zaczê³a szorowaæ korytarz wejœciowy w swojej kamienicy. Dopiero teraz zobaczy³a jaki jest brudny i obskurny. Po dwóch dniach namys³u reszta kobiet rzuci³a siê do wiader i szczotek. Nikt nie zwraca³ uwagi na obcego mê czyznê w skórzanym fartuchu (takim co to ju nikt ) i czym teraz siê zajmowa³. Wszyscy z zapartym tchem sprawdzali jaki wzór ma posadzka ich sieni, jaka farba kryje siê na œcianach pod brudem i naklejonymi starymi og³oszeniami. Z bramy z ostatnim numerem wybieg³ ma³y ch³opiec. W poœpiechu dogryza³ dojrza³ego banana. Wokó³ d³oni majta³y mu siê paski ó³tej skórki. Ch³opiec bieg³ lœni¹cym chodnikiem koñcz¹c jeœæ i rozgl¹da³ siê za kolegami. Wszyscy wstrzymali oddech. Dziecko podnios³o r¹czkê z pust¹ skórk¹ i zastyg³o. G³uchy

W ASNYM G OSEM NR 87 PREZENTACJE 9 pomruk przeszed³ przez uliczkê. Ch³opczyk pomyœla³, po czym przebieg³ na drug¹ stronê ulicy, rzuci³ skórkê i pêdem wróci³ do siebie. Wœród mieszkañców nieparzystej strony zawrza³o. Gdy wydawa³o siê, e ju nic nie zapobiegnie krwawemu odwetowi, e nic nie ocali spokoju wtedy sta³ siê cud. Z bramy wyskoczy³ piekarz, przebieg³ ulicê, podniós³ skórkê i wrzuci³ do b³yszcz¹cego œwie ¹ farb¹, kutego kosza na œmieci. Och wytrzymajcie jeszcze trochê. Nied³ugo przyjdzie do was powiedzia³ ugodowo. Fakt zgodzili siê po jednej i drugiej stronie przecie ju chyba skoñczy³. Co jeszcze mo e zrobiæ? Widzieliœcie jaki napis jest w bramie pod szóstk¹? ChodŸcie zobaczyæ sypnê³y siê przyjazne zaproszenia. Rozpoczê³o siê zwiedzanie wyszorowanych klatek schodowych. Mê czyÿni toczyli fachowe dyskusje o farbach i szpachlach. Spierano siê o kolory. Planowano wielkie malowanie. Mieszkañcy brudnej strony z niechêci¹ wrócili do siebie. Uliczka wygl¹da³a jak sklejone przypadkiem dwa œwiaty. Brud by³ pora aj¹cy, odbiera³ im chêæ do ycia, pracy, czegokolwiek. Nie bêdziemy na niego czekaæ powiedzia³a ona policjanta. Za drzwiami mieszkania us³ysza³a brzêk wiadra. Ja te idê krzyknê³a i z³apa³a szczotkê i œcierkê. Szybko do³¹czy³a do s¹siadki. Ciekawe jaka u nas jest posadzka? Nigdy jej nie widzia³am, a mieszkam tutaj ju trzydzieœci lat odrzek³a kobieta z trzeciego piêtra. Dotar³y do bramy i okaza³o siê, e by³y ju tam inne mieszkanki kamienicy. Sprawnie ustali³y zakres pracy, rozdzieli³y czynnoœci i wziê³y siê ostro do roboty. Do wieczora niewiele zwojowa³y. Nie dotar³y do pod³o a czyszczonych powierzchni. Ale drugiego dnia spod szczotki coœ b³ysnê³o czystym b³êkitem. Pod wieczór sekundowa³a im ju wiêksza czêœæ mieszkañców uliczki. Spod brudu wy³oni³ siê fresk, którego najstarsi mieszkañcy nie pamiêtali. By³a to bukoliczna scena rodzajowa. Piêkne pasterki zastyg³y s³uchaj¹c graj¹cych na fletach m³odzieñców. Baranki pas³y siê wœród romantycznych ruin. I tylko wychylony z dziupli starej wierzby rogaty satyr zak³óca³ pogodny nastrój malunku. Trzeba to gdzieœ zg³osiæ. Mo e to ktoœ znany namalowa³? To na pewno ma muzealn¹ wartoœæ ze wszystkich stron pada³y ró ne opinie, pytania. W ferworze sporów i odkryæ nikt nie zwraca³ uwagi na sprz¹taj¹cego mê czyznê. Uznali, e jedna strona uliczki jest ju skoñczon¹ doskona³oœci¹. Ale nie docenili jego pomys³owoœci. Od rana cieæ rozstawia³ po czystej stronie skrzynie i donice. Potem pracowicie wype³nia³ je ziemi¹. A nastêpnie trzy dni sadzi³ kwiaty, krzaczki i miniatury drzew. Jego kompozycje by³y wysmakowane, ale i dostosowane do warunków klimatu. Roœliny zastosowa³ efektowne, ale ³atwe w uprawie. W uliczce zaczêli pojawiaæ siê mieszkañcy s¹siednich ulic. Chodzili, ogl¹dali, zwiedzali. Miejscowych te wizyty nie cieszy³y. Obcy przynosili na butach brud, no i mogli po³amaæ kwiaty, rzuciæ niedopa³ek, rozsi¹œæ siê, nie daj Bo e, na ich ³aweczce. I wtedy milcz¹cy mê czyzna wzi¹³ swoj¹ miot³ê i przeszed³ na drug¹ stronê. Ze wszystkich piersi wyrwa³o siê westchnienie ulgi. Dysproporcja jaka wytworzy³a siê na uliczce by³a wprost nie do zniesienia. Teraz mia³o to siê skoñczyæ. Mieszkañcy zaczynali ka dy dzieñ od sprawdzenia postêpów w pracy. Najpierw z przyjemnoœci¹ patrzyli na ukwiecon¹ stronê, nastêpnie z ciekawoœci¹ na drug¹. Wy³oni³ siê jasny granit p³yt chodnikowych, potem zab³ysnê³y naprawione latarnie. Za nied³ugo ju i ich ³aweczki kusi³y swym wygodnym siedziskiem. A za drzwiami bram wejœciowych wprost wrza³o. Mieszkañcy na wyœcigi odnawiali swoje klatki. Co rusz wybucha³y k³ótnie o kolory œcian, kszta³t nowych tralek. To co dzia³o siê na ulicy by³o spraw¹ drugorzêdn¹. Tam toczy³a siê praca. Przy kolacjach rodziny spiera³y siê o skrzynki okienne, o odnowienie pod³óg w mieszkaniu. Liczono fundusze na remonty. O obcym mê czyÿnie w zasadzie siê nie mówi³o. Czasem tylko ktoœ ze z³oœci¹ rzuci³, e siê guzdrze jak stara pierdo³a, e dawno powinien skoñczyæ, e jak sobie ju pójdzie w cholerê to bêdzie na ulicy taki spokój i tak piêknie. Dni bieg³y wartko, dysproporcja na uliczce zmniejsza³a siê z ka dym dniem. Ju wszystko zosta³o wyszorowane, naprawione. Teraz mia³y zjawiæ siê roœliny. Ale rano mê czyzna nie przywióz³ donic i skrzyñ. Nie pojawi³ siê tak e po po³udniu. Nie przyszed³ i nastêpnego dnia. Mieszkañcy zaczêli siê niecierpliwiæ. Mo e jest chory? ³agodzi³a nastroje ona policjanta. To niech przyœle zastêpstwo. Co to za pracownik co nie usprawiedliwi nieobecnoœæ! Parzysta strona uliczki milcza³a. Sprz¹tacz nie by³ ju im potrzebny. Nawet do pielêgnowania roœlin. Tym zajêli siê sami mieszkañcy. I nie mieli ochoty odstêpowaæ tej przyjemnoœci jakiemuœ obcemu facetowi od miot³y. Po tygodniu mieszkañcy uliczki ju byli pewni, e mê czyzna siê nie pojawi. Wieczorem wszyscy wyszli z domów. Mê czyÿni parzystej strony otoczyli swoje skrzynie i donice ywym pierœcieniem ochronnym. Co by³o dalej? A gdyby to by³a twoja ulica? Co wydarzy³oby siê wtedy u was? Co ty byœ zrobi³? Nikt ciê nie s³yszy, nawet ja. Powiedz prawdê. Co byœ zrobi³ w takie sytuacji? Ta rubryka, to kolejne podium dla kolegów z RSTK. Prosimy o nadsy³anie do Redakcji W³asnym G³osem informacji o Waszych sukcesach literackich, plastycznych, fotograficznych, muzycznych, filmowych redakcja Zofia Kulig z Prudnika, zwyciê czyni Opollinek w kategorii proza W drodze na literacki Parnas Od pocz¹tku powstania Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury oraz Twórczoœci Robotników, a potem W³asnym G³osem, z radoœci¹ i satysfakcj¹ czytam o osi¹gniêciach cz³onków tego Stowarzyszenia i wspó³pracy z ludÿmi pióra, intelektualistami, którzy nie unikaj¹ kontaktów z osobami mo e niewykszta³conymi, ale maj¹cymi wiedzê ycia i doœwiadczenia. Jak to dobrze, e mog¹ siê realizowaæ, wypowiadaæ swoje jestem, zachowaæ godnoœæ i swoisty autorytet prawdy o yciu pokolenia, które coraz liczniej odchodzi. Sama wchodzi³am w szranki literackie, recenzuj¹c dorobek robotniczych twórców, którzy jestem przekonana, nie mogliby siê wypowiadaæ i pisaæ, gdyby nie grupy regionalne i lokalne, gdzie prowadzone by³y warsztaty, konsultacje, spotkania itp. Sama przez to przechodzi³am od pocz¹tku powstania organizacji i dzia³alnoœci RSTK w Warszawie, a potem na OpolszczyŸnie, zak³adaj¹c pierwsze ko³o RSTK przy klubie Ludzi Pisz¹cych w Prudniku, które objê³o z czasem Nysê, Kêdzierzyn, a potem kolejne miejscowoœci naszego województwa. Dziêki uczestniczeniu w warsztatach literackich rozwija³a siê równie moja twórczoœæ i wydawa³am kolejne tomiki, a uzbiera³o siê ich dziewiêæ. Czytaj¹c apel zamieszczony we W³asnym G³osem nr 85, aby pisaæ o sukcesach naszych cz³onków, chcia³abym pochwaliæ siê tak e naszymi osi¹gniêciami. Otó w 2012 roku nasi cz³onkowie mieli znacz¹ce osi¹gniecia. Witold Hreczaniuk wyda³ debiutancki tomik wierszy pt. Krajobrazy dalekie i bliskie, przyjêty yczliwie przez œrodowisko literackie. Rozwin¹³ siê bardzo Jerzy Stasiewicz poza tworzeniem opowiadañ, znany jest z wierszy zamieszczanych w ró nych almanachach i czasopismach, a zaczyna³ bardzo skromnie. Nowy tomik wierszy wyda³a Danuta Koby³ecka wyró niaj¹ca siê w organizowaniu konkursu literackiego Orzech, w którym bierze udzia³ tak e m³odzie. Uwa am jednak, e najwiêkszym sukcesem s¹ nagrody i wyró nienia dla Zofii Kulig fryzjerki, która w 2012 roku otrzyma³a nagrody godne opublikowania, a mianowicie: I miejsce w kategorii prozy w I Ogólnopolskim Przegl¹dzie Twórczoœci Literackiej Seniorów Opollinki (Opole 2012), II miejsce w XXIII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim im. Jana Krzewniaka (Karczew 2012) i III miejsce w IX Edycji Konkursu im. Micha³a Lisowskiego. Wyró nienie drukiem w VII Ogólnopolskim Konkursie Poetyckim O wawrzyn S¹decczyzny. Pe³ni równie od 5 lat opiekê nad Klubem Ludzi Pisz¹cych w Prudniku, prowadz¹c regularne konsultacje. Wspomnê te, e i mnie doceni³o œrodowisko i w³adze Prudnika, przyznaj¹c mi tytu³ Zas³u ony dla miasta i gminy Prudnik w czasie uroczystoœci jubileuszowych Klubu Ludzi Pisz¹cych i promocji tomiku wierszy Rozmiary s³ów (2012). Piszê do Naszych na Parnasie, bo to s¹ ludzie godni, pracowici i ambitni, a jak pisa³ C. K Norwid: Nie po to œwiat³o jest, by pod korcem sta³o, ani sól ziemi do potraw kuchennych. Œwiat³o po to jest by zachwyca³o do pracy praca by siê zmartwychwsta³o. Niech tak e na ³amach naszego pisma zostanie pamiêæ i wiedza o tych, którzy yj¹ i tworz¹ nasz¹ historiê. Daniela D³ugosz-Penca

10 POEZJA Mieczys³aw Wojtasik Na tropie prawdy pomiêdzy cieniami pochylonych drzew i zapatrzonych w krawêdÿ nieba zwierz¹t szukam hodowcy prawd pozdziera³em z murów wszystkie listy goñcze teraz ja bêdê œcigany zanim stanê w miejscu gdzie wszystko siê zaczyna odkroj¹ mi stopy by adnych œladów po mnie nie by³o wy³upi¹ oczy ebym nie widzia³ gdzie wszystko siê koñczy odetn¹ jêzyk i sam stanê siê prawd¹ niem¹ i ociemnia³¹ jak zwykle Majka Maria ywicka-luckner wielkanocna rozmowa z ojcem czy wiesz e ju nie zamykaj¹ oczu piaskiem? kamieniejemy by³byœ niemodny do ywego kochaj¹c grechutê twój prawnuk po nierównej walce piêciolatka z wielkanocn¹ palm¹ pyta niebezpiecznie g³oœno kto zabi³ Jezusa? NA WARSZTACIE RECENZENTA W ASNYM G OSEM NR 87 Na moj¹ pocztê przychodz¹ korespondencje zw³aszcza od m³odych adeptów sztuki pisarskiej, co najbardziej cieszy wiekow¹ ju Siostrê. Cieszy mnie ogromnie, e ta rubryka jest potrzebna, e piszecie do mnie, e czytacie wszelkie komentarze. Niektóre z korespondencji przerodzi³y siê ju prawie w wirtualne przyjaÿnie, co równie bardzo sobie chwalê. Chcia³abym jednak zachêciæ trochê starszych pisz¹cych do dzielenia siê poezj¹, do rozmów o niej. M³odzi s¹ odwa ni a starsi? Na ten nowy sezon literacki yczê wszystkim pisz¹cym WENY i dzielenia siê s³owem. Siostra Konsumata. NADES ANE WIERSZE zaprawdê powiadam wam stworzy³am now¹ konstelacjê strzykawki butelki ginu s³oików z kompotem rzeczy zupe³nie dla mnie obcych w ten sposób radzê sobie z ciemnoœci¹ do twarzy by³o mi naj³adniej zw³aszcza w listopadzie nie potrzebowa³am make-upu utlenionych w³osów wystrza³owych ciuchów i ulubionych kolczyków by³y w wymowie za jednoznaczne jak twoje eseje o byciu cz³owiekiem od chwili poczêcia brakowa³o w nich g³êbi któr¹ najlepiej oddaj¹ jaskinie jest w nich echo jakie pozwala nam na niepamiêæ od ska³y do ska³y wci¹ du o miejsca na sympatyczne roz³o enie ud i wymianê kodów genetycznych wcale nie bez znaczenia by³y podró e przed œwitem kiedy pospiesznie zbieraliœmy porozrzucane Ksi¹ ki do recenzji proszê przesy³aæ na adres redakcji, a wiersze na maila siostrakonsumata@gmail.com POCZYTALNIA! G³êbokie Ÿród³a, Wanda Karczewska G³êbokie Ÿród³a Wandy Karczewskiej powsta³y w 1973 roku. Powieœæ ta dziœ zapomniana jest wspania³ym studium psychologicznym wewnêtrznych relacji cz³onków rodziny. Ludzi obarczonych prze yciami wojennymi, ludzi zagubionych, yj¹cych wed³ug w³asnych mylnych przeœwiadczeñ. Uwielbienie, zagmatwanie, zagubienie, poczucie winy, utrata i do tego wiele przemyœleñ natury pisarskiej. Œwietna, na nowo odkryta podczas Festiwalu im. W. Karczewskiej w Kaliszu polska proza najwy szych lotów. U SIOSTRY KONSUMATY ubrania i nak³adaliœmy na siebie rzeczywistoœæ pomimo e dopiero zupe³nie niedawno pozbyliœmy siê tysiêcy dolarów na operacje plastyczne twarzy moich piersi i twoich poœladków nigdy nie mówi³eœ e po nocach które spêdzi³eœ ze mn¹ masz k³opoty z oddychaniem w bia³ym wierszu czujesz siê jak w zamkniêtej klatce schodowej i zatrzymujesz na ka dym kolejnym wersie stopniu by nabraæ w p³uca farby pêkaj¹cej pod wp³ywem zimnych dotyków wiêc teraz bojê siê ciebie podejœæ tak zwyczajnie jak zawsze wyci¹gam wnioski Daria Dziedzic z D¹browy Górniczej Takie wiersze powoduj¹, e ja tracê robotê tu nie ma czego poprawiaæ. No mo e z jednym wyj¹tkiem proponujê zrezygnowaæ z make-upu. To jest dobry wiersz. polecane ksi¹ ki Wyznania m³odego pisarza, Umberto Eco Wyznania m³odego pisarza, to zbiór przemyœleñ Umberto Eco o tym jak, dlaczego i przy u yciu jakich narzêdzi pisaæ. Pisaæ nie tylko powieœæ, ale równie poezjê. Co to jest natchnienie, podwójne kodowanie, czym s¹ teksty fikcyjne i jak to siê ma do wieloletniej pracy nad tekstem. Ciekawa i pouczaj¹ca wêdrówka z autorem Imienia Ró y, a przy tym zabawa i relaks od ciœnienia na szybkie pisanie. Eco zosta³ przecie pisarzem dopiero po prze yciu pó³wiecza. XXIV Ogólnopolskie Literackie Spotkania Pokoleñ Kruszwica-Kobylniki czekam z odpowiedzi¹ a zmalej¹ mi d³onie Lidia Ziurkowska-Michalewska Bliskoœæ Z twarz¹ wtulon¹ w zielony zapach ziemi ch³onê jej ciep³y oddech zostawiam rosê zmêczenia pulsuj¹ praojców soki s³yszê wieków szept ciszê pos³ania z kamieni ³zy przemienienia

W ASNYM G OSEM NR 87 Leszek uliñski Dekalog dobrego wiersza II(4) VI. Innym przyk³adem umiejêtnoœci inteligentnego bawienia siê wierszem i podporz¹dkowania jego formie wszystkich mo liwych pomys³ów jest strofa pe³na aluzji i kryptocytaów: Ej ty na szybkim koniu!... Dalej wiecie... Wieszcz wielki sobie zapytania czyni; A drugi mu wieszcz w przyleg³ym powiecie Odpar³: Sk¹d, powiedz, wracaj¹ Litwini? That is a question! Tu pytanie trzecie: Komu ty jedziesz? Jak mówi¹ mudzini, Które ja czyniê, naœladuj¹c metra: Galop w po³owie pierwszej hexametra. Najpierw kryptocytat z Marii Antoniego Malczewskiego, potem z Konrada Wallenroda Mickiewicza, wreszcie z Szekspirowskiego Hamleta... Po to, by zademonstrowaæ polsk¹ wersjê homeryckiego heksametru, tzw. heksametr daktyliczny (którego idealnym polskim wzorcem s¹ w³aœnie Mickiewiczowscy Litwini wracaj¹cy z nocnej wycieczki ). Ta wymiana cytatów upozorowana jest na rozmowê miêdzy S³owackim, Mickiewiczem a Malczewskim. Bardzo inteligentna strofa, popisowa wrêcz, a przy tym dowcipna i pomys³owa. Sztuka cytatu potrafi byæ wspania³a. Pozwólmy sobie na dygresjê. Oto znany fragment Lilii Mickiewicza: Kto tam? spad³a zapora, Wychodzi starzec, œwieci; Pani na kszta³t upiora Z krzykiem do chatki leci. Ha! ha! zsinia³e usta, Oczy przewraca w s³up, Dr ¹ca, zblad³a jak chusta; Ha! m¹, ha! trup! A oto parodia Ga³czyñskiego, oparta w³aœnie na kryptocytacie (utwór Lilie albo kwiatki prohibycyjne. Ballada ostrzegaj¹ca, 1930, opowiadaj¹ca przypomnê o biednym panu, którego porzuci³a ona, wiêc ten snu³ siê po mieœcie w czas s³ot, by zalaæ robaka, lecz bezskutecznie z powodu prohibicji, tote wybra³ wyjœcie najsmutniejsze): Rzuci³ siê pan ze ska³y, przekl¹³ onê i zupê... i puchacze puch³y nad ha mê em, ha trupem. Notabene ta dygresja pokazuje jak cudownie literatura ró nych epok potrafi wchodziæ ze sob¹ w dialog, nawi¹zywaæ ³¹cznoœæ, odœwie aæ w³asne wizerunki. VII. Filozofia artu jest trudn¹ kategori¹, musimy do niej dorosn¹æ, dojrzeæ. Musimy nabraæ dystansu do ycia. To przychodzi z wiekiem. Nie wiem, czy wraz z wiekiem œwiat zmienia siê z dramatu w satyrê, ale wiem, e np. histeryk mo e siê zmieniæ w stoika. M³ody poeta leci na lep efekciarstwa, ³atwiej ulega egzaltacji i melancholii... Myœli graj¹c te nuty e jego uduchowienie siêga szczytu i nawet do g³owy mu nie przychodzi, e mo e np. ocieraæ siê o kicz, bana³, standard. Oddajmy po raz kolejny g³os Julowi:... Dopóki serce wre mi³oœnie, Nie yjesz na tym œwiecie, ale drzemiesz: Gdy zgaœnie, wtenczas zaczynasz dopiero Pojmowaæ, e ten ca³y œwiat satyr¹. Dopókiœ m³ody, bawi¹ ciê ballady, Poezja gminna nadzwyczaj zachwyca, Lubisz w wierszykach chmury, ksiê yc, gady, Znajdujesz, e jest jakaœ tajemnica We mgle, w której wiersze brzêcz¹ jak owady, I brylantuj¹ myœl blaskiem ksiê yca; I myœlisz, e to sam poeta roi, Skrzy siê i b³yska i leci?... On stoi. Ty sam te wiersze niesiesz w kraj marzenia, W tej mgle twych w³asnych myœli têcza œwita, W tych dumkach twoje lataj¹ westchnienia; Potem z tych wszystkich wierszy, dumañ kwita! Potem trzy wiersze Danta, pe³ne cienia, Ale rozumu: serce twoje chwyta, Wa y, rozbiera. A prawdziwa lekcja, Która poezji uczy: jest dyssekcja. M³ody poeta stoi w miejscu! Zatraca siê w marzeniu i jego mg³awicach. M³ody poeta wzdycha! Póki nie przekroczy poetyckiego Rubikonu. Póki np. nie weÿmie do rêki Boskiej komedii. To w³aœnie mo e byæ lekcja innych œwiatów i innej poezji. Dyssekcja rozdarcie doœwiadczenia yciowego, przejœcie od ³atwych wzruszeñ do trudnych refleksji. Nie powinienem tutaj cytowaæ konkurencji, a wiêc Mickirewicza, ale to on w³aœnie napisa³ kilka m¹drych s³ów o wieku mêskim wieku klêski... Laureaci XVII Ogólnopolskich Prezentacji Œwidnik 2012 POEZJA Papierowe ptaki 11 Niebo z dziur¹ ozonow¹ wsparte tylko na dachach wie owców Kat z polecenia œci¹³ drzewa ich korzenie zaczepia³y samochody na asfaltowej autostradzie Papierowe ptaki w betonowym mieœcie dr ¹ jak liœcie Mira z Brukseli W gor¹czce popo³udnia przy stacji brukselskiego metra wy³oni³a siê nagle jej elegancja szczup³a d³ugow³osa s³oneczne okulary nie pozwoli³y zajrzeæ w jej oczy zaczê³a siê oddalaæ gdy mijaliœmy belgijsk¹ katedrê wiêc przyœpieszy³em za sznurem zaparkowanych aut zniknê³a i znowu siê wy³oni³a rozmawiaj¹c przez telefon zabrak³o mi œmia³oœci by zamieniæ z ni¹ s³owa mo e dlatego e nie wiedzia³em w jakim jêzyku znowu skrêci³a w alejê a ja dyskretnie za ni¹ gdy rozb³ys³y czerwone œwiat³a zgubi³em j¹ nie pozna³em nawet jej imienia mo e by³a mira em a mo e wehiku³em czasu oddali³a siê w przesz³oœæ? czy w przysz³oœci znowu siê zjawi? tym razem bez okularów wysi¹dzie z wehiku³u czasu przy stacji warszawskiego metra a ja poznam jej imiê i przyjrzê siê jej oczom Bruksela Warszawa, 24-26 lipca 2012 r. Poranny erotyk kota który jest w tobie oswoi³am pantera odgryz³a mi palce tygrysa ju nie ujarzmiê wilczyca we mnie wyje

12 PROZA Roman Habdas z cyklu: Ma³y Pary (5) Na wycieraczce Zuzia rzuci³a przed wyjœciem z mieszkania zostañcie z Bogiem, i pobieg³a do swoich Dzieci Bo ych, którym od roku organizowa³a pi¹tkowe popo³udnia z Pismem Œwiêtym i zabaw¹ w parafialnej salce. Staszek w pokoju goœcinnym siedz¹c przy stole rozwi¹zywa³ krzy ówkê. Ewa wesz³a do niego i zaproponowa³a: W³¹czê telewizor? Jak chcesz odpar³ i przysiad³ na wersalce, obok ony. Mo e zrobimy sobie kawê? Jestem taka œpi¹ca. Zrobimy sobie, czyli ja mam pójœæ i zaparzyæ, czy tak? Tak i nie inaczej odpowiedzia³a z uœmiechem i po³o y³a rêkê na jego kolanie. Tylko pamiêtaj, dla mnie rozpuszczalna z jednej ³y eczki, z mleczkiem i w fili ance. W kuchennej szafce znajdziesz wafelki i otwarte pude³ko delicji. Nie musisz mówiæ, ju przed obiadem je wyczai³em. Staszek wsta³. Ewcia, nastaw g³oœniej telewizor rzuci³ z przedpokoju, bo w³aœnie rozpêdzony poci¹g Teleekspressu wioz¹cy newsy wje d a³ na ekran. Wla³ do czajnika wodê i postawi³ na kuchence. Wyj¹³ fili anki, wsypa³ kawê. Z szafki wyci¹gn¹³ ciastka. Wchodz¹c do pokoju zatrzyma³ siê, patrz¹c w ekran i wys³uchuj¹c podawanej w³aœnie informacji o przyznaniu tegorocznej nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Œwiszcz¹cy gwizdek czajnika nie pozwoli³ mu jednak na d³u sze wpatrywanie siê. Zrobi³ kilka kroków i zakrêci³ gaz. Nala³ wrz¹tku i siêgn¹³ do lodówki po mleko. Kiedy tak s¹czyli popo³udniow¹ kawusiê, Ewa zagada³a: Wiesz co, ja tak¹ nagrodê Nobla przyzna³abym osobie, która wymyœli³a pieluchomajtki. Zobacz, o ile ³atwiej jest matkom i przyjemniej dzieciakom z pampersami? Pamiêtasz, jak ca³¹ trójkê chowaliœmy w tetrowych pieluchach, a Zuziê urodzon¹ dziesiêæ lat póÿniej, ju w pampersach? O ile spokojniej przesypia³a noce. Stwierdzi³a. My równie us³ysza³a. A jak pracowa³am w ³obku pamiêtasz? Bo e, ile tam by³o pieluch z ró nymi odcieniami niezbyt pachn¹cej czekolady darowanych przez te najmniejsze sraluchy. Ech, e te wynalazca pieluchomajtek nie dosta³ nagrody Nobla westchnê³a. Szafot Zaraz po ceremonii chrztu Staszka w parafialnym koœciele, p.w. Œwiêtego Miko³aja, którego udziela³ ksi¹dz proboszcz Hildebrandt, rodzice Elek i Jadzia, chrzestni i kilku goœci, udali siê do domu na obiad. W mieszkaniu przy Promiennej pachnia³o pieczonym miêsem, modr¹ kapust¹ i czernin¹. To matka chrzestna Dorota, podarowa³a ze swojego stadka t³ust¹ kaczkê. Natomiast Maryœ rzeÿnik z zawodu i ojciec chrzestny Staszka, ale równie najlepszy kumpel taty Stasia z czasów kawalerki, przywióz³ pêta kie³basy i po³acie wêdzonek. T³uste oka rozpycha- ³y siê po krwistej polewce i zerka³y znad makaronu w³asnej roboty, pokrojonego drobno przez babciê Melê. Kiedy gospodarz otwiera³ pierwsz¹ flaszkê wódki, Staszek ³apczywie ssa³ ociekaj¹c¹ mlekiem brodawkê matczynej piersi. Wzniesiono pierwszy toast za syna i chrzeœniaka, któremu przy drugiej i ka dej nastêpnej flaszce prorokowano rzeÿniczy fach. Up³ynê³y dobre trzy lata. W czerwcowe sobotnie popo³udnie pojawi³ siê W ASNYM G OSEM NR 87 pierwszy zwiastun przepowiedni. Mama Staszka tarmosi³a akurat pietruszkê za gêst¹ aromatyczn¹ czuprynê, kiedy na podwórze wyszed³ Elek, jego ojciec i zapali³ giewonta. Wujo Jasiu m¹ Doroty, sta³ wpatrzony w go³êbnik. Starsi synowie: Marian z Maciejem, kuzynk¹ Krysi¹ i dzieciarni¹ z s¹siedztwa biegali po ulicy. Ciocia z babci¹ Mel¹ siedz¹c na kolorowej ³awce wystawionej z werandy sztrykowa³y na drutach swetry. Elek odezwa³a siê Jadzia prostuj¹c plecy i wymachuj¹c naci¹ weÿ to zielone od marchwi, co tutaj rzuci³am, i sypnij do kurnika. Tak sobie myœlê ci¹gnê³a, e t¹ pstr¹, co przesta³a siê nieœæ, to mo - na by jutro na rosó³. Jak chcesz, kurczaki s¹ ju coraz wiêksze, to i mo e... Zawiesi³ g³os, a k³¹b dymu poszybowa³ nad jego g³owê, kiedy schyli³ siê po z³o one na kupce marchwiowe natki. Staszek pobieg³ za tat¹. Na mniejszym podwóreczku odgrodzonym od reszty ogrodu popiskiwa³y kurczaki. Ojciec wlaz³ do szopki i wyniós³ toporek. Przejecha³ rêk¹ po ostrzu i odstawi³ go trzonkiem do góry, opieraj¹c o kozio³ek s³u ¹cy do pi³owania drewna. Staszek oparty o pieniek przygl¹da³ siê jego ruchom. Tylko nie ruszaj rzuci³ do szkraba. Odwróci³ siê i podszed³ do kurnika. Przesun¹³ skobel, zrobi³ dwa kroki i zamkn¹³ furtkê. Wypatrywa³ tej, o której mówi³a mama. Po rozgdakanej chwili trzyma³ za skrzyd³a pstr¹, co nie chcia³a siê nieœæ. Spod kozio³ka zabra³ toporek. Odwróci³ siê, odgoni³ synka i na szafot pieñka po³o y³ jej ³eb. Kura zawodzi³a a³oœnie, wzdryga³a siê, szamota³a, a jedno ze skrzyde³ wyœlizgnê³o siê z jego rêki i zatrzepota³o. Le ¹cy na ziemi bia³y puch z podrzynanej wczeœniej przez wuja Jasia kaczej g³owy nagle zatañczy³. I opad³. Ojciec mocniej uchwyci³ skrzyd³a, przymierzy³ toporek, uniós³ go iii...! W tej samej chwili Staszek, nie wiedzieæ z czyjego podszeptu, odskoczy³ w bok i z³apa³ krêc¹cego siê obok szopki pisklaka. Kiedy ³eb kury z rozdziawionym dziobem spada³ na przemieszan¹ z trocinami ziemiê, synek trzymaj¹c szamocz¹cego siê kurczaka krzycza³: Tata! Tego tyz, tego tyz!!! Krzyk Przed pójœciem do ³ó eczka, Staszek podobnie jak starsi bracia musia³ zrobiæ siku do nocnika stoj¹cego w kuchni, miêdzy drzwiami a taboretem. Ubrany w barchanow¹ pi amkê zdj¹³ spodnie i przysiad³. Na taborecie obok le a³a w misce oskubana z piór kura. Sika³, a oczy wpatrywa³ w ptaka, opalonego ju z pipiotów, przygotowanego na jutrzejszy rosó³. Jeœli zrobi³eœ, to marsz do ³ó eczka oznajmi³a mama. Podci¹gnê³a Staszkowi spodenki i wysz³a z nim. Przed zgaszeniem œwiat³a w pokoju, z którego okno wychodzi³o na kurnik, us³ysza³ powtarzane co wieczór s³owa: Pamiêtaj, jak bêdziesz chcia³ w nocy sikaæ, to mnie obudÿ! Otuli³a syna ko³derk¹, zgasi³a œwiat³o i wysz³a. Zrobi³o siê szaro. Zza drzwi dochodzi³ g³os z w³¹czonego w kuchni g³oœnika. Po ca³ym dniu wra eñ nie zd¹ y³ nawet w³o yæ palca w dziurkê w œcianie i posmakowaæ przed zaœniêciem tynku. W œrodku nocy otworzy³ oczy. Ciemnoœæ pokoju nie przera a³a ch³opca. Oswoi³ siê z ni¹ ju dawno. Wiedzia³, e po chwili wpatrywania siê w nicoœæ, zobaczy zarys okna. Wsta³ i nie budz¹c nikogo wyszed³ z ³ó eczka pomiêdzy brakuj¹cymi szczeblami. Namaca³ klamkê i uchyli³ drzwi. Teraz tylko kilka kroków przez mrok korytarzyka do kuchni, do nocnika stoj¹cego przy drzwiach. Wyci¹gniêtymi przed siebie rêkoma nabiera³em pewnoœci. Kroczek za kroczkiem i nagle us³ysza³ g³os mamy: Stasiu, Stasiu, to ty? Nie zd¹ y³ wypowiedzieæ s³owa, tylko rozdar³ noc na strzêpy. Skulony na wycieraczce le a³ przy ciocinych drzwiach na parterze i nadal widzia³ tylko ciemnoœæ. Rycza³ w niebog³osy. Jezus, Maria! Elek! Stasiu spad³ ze schodów! Krzyk matki pootwiera³ wszystkim domownikom oczy. Sztrykowaæ robiæ coœ z we³ny na drutach. Radoœæ, szczêœcie i coœ jeszcze Wierszobranie to wybór wierszy poetów na emigracji. Jest to ju trzeci tom antologii 22 autorów, którzy mieszkaj¹ w Niemczech i pisz¹ w jêzyku polskim. Podobnie jak poprzednie tomy, antologia Wierszobranie powsta³a z inicjatywy Marii Kalczyñskiej i Leonarda Paszka, którzy podjêli siê nie³atwego zadania zintegrowania polonijnego œrodowiska poetów. Ksi¹ ka zosta³a zadedykowana pamiêci Janusza Korczaka. W antologii poeci zaprezentowani s¹ alfabetycznie. Oprócz przedstawienia wybranych wierszy, ka dy z poetów ma swoj¹ notkê biograficzn¹. Wielu z nich jest laureatami konkursów poetyckich, publikuje swoje wiersze w czasopismach, wyda³o swoje tomiki wierszy. Zaistnia³y w tym tomiku równie osoby pisz¹ce do szuflady. Wœród autorów znalaz³a siê tak e Irena Moll, która wspó³pracuje z W³asnym G³osem. W swoim wierszu W metrze poczyni³a bardzo znamienn¹ obserwacjê: kiedyœ/m³odych zbli a³/poci¹g/dzisiaj/para s³uchawek/siedz¹ blisko bez czu³oœci/prawie przytuleni/ (bo kabelek za krótki) /s³uchaj¹ jednym uchem/ale nie siebie. Na uwagê zas³uguj¹ równie zdjêcia. Autorem wiêkszoœci fotografii jest Robert Widera, który potrafi³ utrwaliæ na nich ulotn¹ chwilê radoœci i szczêœcia. Inicjatorzy i wydawcy Wierszobrania Maria Kalczyñska i Leonard Paszek napisali w przedmowie, i trzecim tomem chcieli przypomnieæ, e w codziennym naszym zabieganym yciu jest radoœæ, szczêœcie i coœ jeszcze. Chocia czasem tak trudno je dostrzec. Myœlê, e im siê to w pe³ni uda³o. Stanis³aw Dominiak

W ASNYM G OSEM NR 87 W marcu na jagody Dnia 15 marca w goœcinnej Kawiarence Pod Malwami przy kruszwickim rynku naprawdê zapachnia³o jagodami. Wszystko za spraw¹ poety z G³ogowa Tadeusza Kolañczyka i jego franciszkañskiej poezji (jak j¹ nazwa³a prowadz¹ca spotkanie Magdalena Jagie³³owicz). Tadeusz Kolañczyk z zawodu zegarmistrz, Starszy Cechu Rzemios³ Ró - nych, prezes chóru Beati Cantores, animator kultury, pasjonat muzyki, œpiewak, wspó³autor i wykonawca wielu spektakli i koncertów poetycko-muzycznych. Dotychczas wyda³ trzy tomiki poetyckie. Od 2003 roku uczestnik Ogólnopolskich Literackich Spotkañ Pokoleñ w Kruszwicy- -Kobylnikach, zauroczony Kruszwic¹ i jej magicznym klimatem. Jak sam powiedzia³: To magiczne miejsce, miejsce szczególne. Czy trzeba lepszej promocji Kruszwicy? Poezja goœcia z G³ogowa oscylowa³a wokó³ piêkna przyrody, mi³oœci, przemijania czyli tematów tak bliskich ka demu cz³owiekowi. Utwory T. Kolañczyka przepe³nione s¹ wielk¹ pokor¹ cz³owieka m¹drego, z ogromnym baga em doœwiadczeñ, który wci¹ potrafi byæ cudownie zadziwionym wobec wspania³oœci œwiata przyrody. St¹d okreœlenie: poezja franciszkañska. Spotkanie swoj¹ obecnoœci¹ uœwietni³a dyrektor Muzeum Jana Kasprowicza w Inowroc³awiu pani Janina Sikorska, która podkreœli³a, e T. Kolañczyk jest poet¹, któremu bliska jest poezja Papuszy a jego wiersze poœwiêcone tej romskiej poetce znalaz³y siê w Roczniku wydanym przez Muzeum. Oczarowani s³uchacze prze yli prawdziw¹ ucztê poetycko-muzyczno-kulinarn¹, bo goœæ nie tylko sam recytowa³ po mistrzowsku swe wiersze, ale œpiewa³, gra³ i zabawia³ goœci kawiarenki wysublimowanym artem. Dziêki yczliwoœci w³aœcicielek kawiarenki paniom Sobczak menu korespondowa³o z tytu³em wieczoru: W marcu na jagody goœcie mogli delektowaæ siê jagodami z bit¹ œmietan¹. Gra yna Rochna-WoŸniak Plener w DŸwirzynie W dniach 13-23 sierpnia 2012 r. w nadmorskim DŸwirzynie odby³ siê plener twórczy cz³onków Lubiñskiego Stowarzyszenia Twórców Kultury. W plenerze wziêli udzia³ twórcy wraz z rodzinami. Podczas pleneru odby³y siê warsztaty z zakresu rêkodzie³a, w czasie których mo na by³o nauczyæ siê robiæ ozdoby na ró ne okazje, wyszywaæ oraz sk³adaæ origami. Uczestnicz¹cy w Plenerze artyœci przygotowali prace na wystawê Nowe tematy-sztuka wspó³czesna. Uroczysty wernisa wystawy oraz rozstrzygniêcie konkursu na najlepsze prace plastyczne oraz minikonkursu plastycznego Okiem dziecka odby³y siê 18 sierpnia 2012 r. w Willi Gra yna. Jury, w sk³ad którego wchodzili: Pawe³ Soroka, Jerzy Granos oraz Janina Komarnicka przyzna³o upominki autorom najlepszych prac plastycznych, a tak e wszystkim dzieciom bior¹cym udzia³ w minikonkursie plastycznym. W ramach nawi¹zywania nowych kontaktów w tegorocznym plenerze wzi¹³ udzia³ artysta ze Stowarzyszenia Odlewników Polskich Jan Wielgus, który zaprezentowa³ swoje oryginalne prace plastyczne odlewane w metalu. Dziêkujemy Panu Jerzemu Granosowi w³aœcicielowi Willi Gra yna za pomoc w zorganizowaniu wystawy oraz goœcinnoœæ. Zarz¹d LSTK dziêkuje tak- e Fundacji Polska MiedŸ, Starostwu Powiatowemu w Lubinie oraz Urzêdowi Miasta Lubin za dofinansowanie, dziêki któremu uda³o siê zorganizowaæ plener. Agnieszka K³os PREZENTACJE 13 NAGRODA im. Witolda Hulewicza 26 listopada 2012 w Domu Literatury w Warszawie odby³ siê fina³ XVII Edycji Nagrody imienia Witolda Hulewicza przyznawanej przez Zarz¹d Warszawski Zwi¹zku Literatów Polskich. Ta nagroda, niezwykle presti owa dla kultury polskiej, jest przyznawana w kilku kategoriach. Miêdzy innymi, w obszarze poezji, prozy, leksykografii, sztuk piêknych, upowszechniania kultury, muzealnictwa, dzia³alnoœci wychowawczej, medialnej i wydawniczej. W sk³ad Kapitu³y Nagrody wchodz¹ wybitni naukowcy, intelektualiœci oraz twórcy pochodz¹cy g³ównie z takich oœrodków akademickich, jak Uniwersytet Warszawski, Uniwersytet imienia Kardyna³a Stefana Wyszyñskiego, Uniwersytet Muzyczny imienia Fryderyka Chopina oraz Akademia Sztuk Piêknych. W tegorocznej edycji Nagrody im. W. Hulewicza, do Kapitu³y wp³ynê³o 110 kandydatur, z czego po gruntownej weryfikacji, nagrody przyznano zaledwie 12 osobom. Tegorocznymi laureatami s¹ miêdzy innymi ks. biskup Józef ZAWIT- KOWSKI sufragan Diecezji owickiej (nagroda za cykl homilii wyg³oszonych na antenie Polskiego Radia), prof. dr hab. Marek KWIATKOWSKI wieloletni dyrektor kompleksu pa³acowo-parkowego azienek Królewskich w Warszawie (za ca³okszta³t dzia³alnoœci konserwatorskiej) oraz dr Bogdan TUSZYÑSKI znany sprawozdawca i komentator sportowy. A ponadto prof. nadzw. dr hab. Pawe³ SOROKA poeta, pracownik naukowy Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach i Warszawskiej Szko³y Zarz¹dzania Szko³y Wy szej, dziennikarz, animator kultury i dzia³acz gospodarczy. Pawe³ Soroka otrzyma³ Nagrodê imienia Witolda Hulewicza za ca³okszta³t pracy publicystyczno-literackiej oraz heroiczn¹ obronê polskiego przemys³u.

14 RECENZJE W ASNYM G OSEM NR 87 Recenzje Stanis³awa Stanika G³êbia œwiata Wpisane w moje trwanie to drugi zbiór wierszy Danuty Koby³eckiej, poetki pedagog z Nysy. Debiutowa³a kilkanaœcie lat temu poezjami zamieszczanymi w prasie. Da³a siê poznaæ w konkursach i antologiach. Na jej debiut tomikiem wierszy zwrócili uwagê krytycy literaccy z W³asnego G³osu. Teraz sytuacja powtarza siê, nowy tomik te jest dostrze ony. Czemu to zawdziêcza? Wiersze Koby³eckiej znamionuje wysoka kultura, staranny dobór s³ów, p³ynnoœæ wersyfikacyjna, g³êbia poznawcza. Tu nie ma opisów rzeczywistoœci (poza nielicznymi wyj¹tkami), tu wszystko siê toczy w zderzeniu myœli, w dychotomii i opozycji. Góruje intelekt nad uczuciem. Tyle mo na powiedzieæ o sposobie wierszowania poetki, unikaj¹cej tradycyjnej formy, a zarazem nieopowiadaj¹cej siê za awangardowoœci¹. Forma jej utworów jest ma³o dostrzegalna. Autorka proponuje przede wszystkim to, co ma do powiedzenia, co jest zwierzeniem i apelem. Program autorki zawiera siê w s³owach z wiersza Drogowskazy : Schylam siê po ka dy okruch / Szczêœliwej codziennoœci. A dzieje siê to na drodze do Pana, do Wiecznoœci i Opatrznoœci. W innym wierszu Modlitwa autorka kieruje do Boga proœbê osobist¹, by mi³oœæ dostrzec mog³a, a dalej pisze: Nie daj zamkn¹æ oczu bez rachunku sumienia. Te tony religijne pobrzmiewaj¹ tak e w koñcowej czêœci tomiku, kiedy autorka, popadaj¹c w nutê publicystyczn¹, przeciwstawia siê ³amaniu wartoœci i bol¹czkom ycia spo³ecznego: eutanazji, aborcji i Ÿle pojêtej wolnoœci. Tony religijne nie dominuj¹ jednak w tym zbiorze, tote warto zwróciæ uwagê na inne dominanty. Poetka snuje bowiem tak e refleksje nad up³ywaj¹cym czasem ( Patrzê inaczej na zaistnia³oœæ ), poddaje wiwisekcji naturê cz³owieka ( Postrzegam zapalczywoœæ ), zastanawia siê nad istot¹ cz³owieczeñstwa, prawi o potrzebie tradycji poprzez metaforê drzewa ( Potrzeba mi jego soków by yæ / Si³y by kochaæ / I doœwiadczenia / By nie daæ siê zwieœæ ), oddaje przez wnikliwe rozwa- ania stan rzeczy i duszy. Pozytywny, dodatni nastrój niekiedy przechodzi w nastrój smutku, jesieni i nostalgii, a to ze wzglêdu na negatywn¹ ocenê œwiata. Autorka nastawia siê g³ównie na przedstawienie stanów psychicznych i moralnych cz³owieka. Zdaje siê, e woli cz³owieczeñstwo od œrodka ni z zewn¹trz, poprzez odczytanie prze yæ, nie czynów. Wpisane w moje trwanie, wbrew tytu³owi, nie jest tomikiem osobistym, lecz raczej uniwersalnym, ujawniaj¹cym prawdy powszechne. Oczywiœcie prawdy powszechne dotycz¹ tak e autorki i wychodz¹ od niej, ale w tym wypadku nie maj¹ tonu konfesyjnego, stanowi¹cego wyznanie podmiotu lirycznego. arty nie na arty Jest takie wyra enie: Strachy na Lachy, ciekawie brzmi inne Prochy na ochy, ale Stanis³aw Dominiak, mistrz dowcipu, wybra³ jeszcze inne: Frachy na ochy i achy i opatrzy³ nim tomik fraszek wybranych. A wybranych dlatego, e w przepastnych archiwach prywatnych zebra³o mu siê wiele artobliwych utworów, by teraz po latach, móc z koniecznoœci ujawniæ niektóre. Wiadomo ca- ³oœæ mo e by³aby nudna, na pewno nie porêczna do zestawienia, a poza tym ju nieciekawa. Dowcip najlepiej prezentuje siê w pigu³ce w wyborze, w kwintesencji. Jak rozumie autor gatunek wiersza, który przedstawia w wyborze? Pisze: Fraszka to brzytwa/ yletka/nó // Jeœli kogoœ zranisz có. Zatem nastawia nas Dominiak na ostrze satyry, na ch³ostanie dowcipem, dokuczliwoœæ, a nawet obrazê, która dotyka g³êboko. Ale to pewna przenoœnia z tym ranieniem s³uchacza, zainteresowanego tematem fraszek. Dominiak uprzedzaj¹c ocenê szczegó³ow¹ tomu trzeba wyznaæ: nie kieruje ostrza satyry indywidualnie na kogoœ, nawet nie wymienia nigdy nazwiska osoby krytykowanej, jest bardzo ogólnikowy, ca³oœciowy. W swoich fraszkach Dominiak jest globtroterem donosów z rzeczywistoœci (wyra enie Bia³oszewskiego), czyli ujêæ obrazów, ukazuj¹cych pewn¹ ideê, myœl. Porusza ca³e mnóstwo tematów, dociera do wielowarstwowych treœci. Pisze o naturze kobiet, o sztuce mi³oœci, o pazernoœci on, o zawi³oœciach seksu, tajemnicach alkowy, wadach i u³omnoœciach mody Tak, tyle strun potr¹ca fraszkopisarz przy tematach erotycznych, p³ci piêknej i po yciu ma³ eñskim. O uda³oœci rozwi¹zañ sytuacji, o celnoœci widzenia œwiata, wynik³ego z sumy spostrze eñ œwiadcz¹ choæby dwie fraszki z pocz¹tku tomu: Niepoprawne Przezorna. Pierwsza traktuje o zdradzie kobiet, mianowicie w s³owach: Do dziœ jab³ka Adama/w gard³ach nam stoj¹//a Ewy jak broi³y tak broj¹. Druga o motywie bliÿniaczym ukazuje pazernoœæ kobiet: By nie znaleÿæ siê/w nêdzy/przywi¹zywa³a siê zawsze/do cudzych pieniêdzy. Jest i fraszka Babskie rady, odkrywaj¹ca mechanizmy sztuki kochania : Gdy ch³opów zmieniasz/dyskretnie/twoje ma³ eñstwo ma siê œwietnie. Co za celnoœæ spostrze- eñ! Ile prawdy z porównañ, podpatrzeæ, gry s³ów i sytuacji! Wprowadzi³ Dominiak w swoje fraszki rozdzia³y, roz³¹czaj¹c je tematycznie. Nie tylko kobiety i mi³oœæ da³y natchnienie poecie, tak e relacja: lekarz pacjent, zagadnienia polityczne, spostrze enia krzywym okiem (satyra), migawki z wczasów. Zw³aszcza satyra to jakby ywio³ poety, dodajmy nie przekraczaj¹cego dobrego tonu. Tak t³umaczy swoje uwik³anie w satyrê: Satyryczne migawki to znaczy mój krytyczny stosunek do ró nych zjawisk, np.: wad ludzkich, przywar, obyczajów, zwyczajów, stosunków spo³ecznych i postaw, który oœmiesza i piêtnuje obserwowane zjawiska nie zawsze negatywne. Jedn¹ z ogólniejszych fraszek jest Fakt, który brzmi: 'Tam gdzie morduj¹ ró e/chwasty yj¹ najd³u ej'. Traktuje ona o zjawiskach ogólnych, powszechnych. Ale inne fraszki s¹ nawet uszczypliwe i z³oœliwe. Na szczêœcie nie adresowane imiennie. Trafia Dominiak do szeregu znakomitych fraszkopisarzy: Sztaudyngera, Leca, Tamara Ma w³asny styl, satyryczno-przeœmiewczy, ostry, zw³aszcza celuj¹cy w obserwacji uczuæ mi³osno- -afektywnych. Kunszt wypowiedzi osi¹ga dziêki celnej obserwacji, zaskakuj¹cych zestawieniach, dysocjacjach, koñcowej poincie. Jest Dominiak mistrzem ma³ej formy literackiej, bo nawet w lirykach a jest autorem czterech ich zbiorów liczy siê skrót, trafnoœæ wypowiedzi, istotowoœæ. Jest to zbiór utworów wyró niaj¹cych siê. W osobie Stanis³awa Dominiaka napotkaliœmy zdolnego, wra liwego, b³yskotliwego autora. Stanis³aw Dominiak, Frachy na ochy i achy. Fraszki wybrane. Grafika Andrzej Sobczyk, Warszawa 2013 Wydawnictwo Komograf, s. 102. Sielanka domowa Nie w pe³ni sielanki, ani ca³kiem domowe stanowi¹ wiersze Marii Bednarek z tomu Tylko usi¹œæ i œpiewaæ. W sielance istnieje pewna fabu³a, ci¹g wydarzeñ u Bednarek rzadko, chyba, e przerwy miêdzys³owne zostan¹ uznane za domyœlny przeskok akcji. Po wtóre poetka najczêœciej obraca siê w swoich utworach wokó³ domu tego gospodarskiego, rodzinnego i przyjacielskiego. Proporcje s¹ wywa one. W tej konstytucji zwraca tak e uwagê tytu³ Tylko usi¹œæ i œpiewaæ. Autorce zawdziêczaæ nale y trawestacjê tytu³u Tylko usi¹œæ i p³akaæ. Jaka to potêga tkwi w przeobra eniu p³akaæ na œpiewaæ. To to ca³y optymizm poezji, jej wielkoœæ, wiêcej, radoœæ i szczêœcie zmienia siê w przeobra enie. Prostacyjny tytu³ sielanki domowej ma dwubrze ne znaczenie. Wibruje z nich harmonia, równowaga, sens wybijaj¹cy siê nad ywio³owoœæ, œpiewnoœæ. Z drugiej strony na przekór porz¹dkowi dom, to ostoja ³adu, jeœli sielskoœæ przynosi mu satysfakcjê i m¹droœæ. Poza tym sielskoœæ kojarzy siê ze œwiatem otwartym, przyrodniczym a tu sielskoœæ domowa. Chyba wiêc chodzi o atmosferê otoczenia. W ostatnim swoim tomiku poezji przywo³a³em na myœl pelargonie, jako kwiat pamiêci po Matce. Maria Bednarek ukaza³a obraz pelargonii wspominaj¹c Babciê, któr¹ egna³a. W istocie pelargonia, to czêsta pospolita roœlina, pielêgnowana przez przesz³e pokolenia. Jak e mi-

W ASNYM G OSEM NR 87 KRONIKA 15 ³o spotkaæ siê na kanwie tych samych symboli tak uroczystych i piêknych. Ale i roz³¹cznie ma siê œwiat Marii od wersetów Karpiñskiego, który pisa³ pomiêdzy ludowoœci¹, a luboœci¹ arystokracji: Ju miesi¹c zaszed³ psy siê uœpi³y I coœ tam klaszcze za borem Pewnie mnie czeka mój Filon mi³y pod umówionym jaworem Nie. Nie ma tu wielkich dysonansów, rozpiêtoœci. Maria pisze podobnie, lecz t³em jej pisarstwa jest dom, wnêtrze, œrodowisko pracy, najmniej perspektywa. W tym sensie mo na mówiæ o sielankowoœci wierszy Marii. Karpiñskiego, czy KniaŸnina przypomina Maria tonem spokoju, ³agodnoœci, uczuciowoœci. Ciekawie jawi¹ siê osoby i przedmioty w œwiecie tak uduchowionym jak u Karpiñskiego, z tym, e Karpiñski, to ju nie ta epoka, a Bednarek to ju inna poetyka i inna uczuciowoœæ. Maria jest w swej scenicznoœci dobra, yczliwa, ³agodna wci¹ rozsiewa uczucia mi³oœci ale nie chce narzucaæ stereotypów, przeciwnie odwraca siê od nich i jest samoistna oryginalna. Œwiat Bednarek skupia siê bardziej na ciszy i radoœci tej z widzenia rzeczy. Bednarek kocha, Karpiñski œpiewa o mi³oœci. W tym rozpiêtoœæ obojga. Jej s³owa nie tn¹ jak yletki, co mo na zauwa yæ w poezji najm³odszych. Wpojone wartoœci nie pozwol¹ jej na to. Ale te w odpowiedzi na wulgaryzmy nie wytoczy nikomu wojny, uznaj¹c e: W yciu bez brudu ani rusz, prawda bez oplucia nie bywa przyjêta, poezja ma siê wiêc z czego oczyszczaæ. Mo na jej przypisaæ czystoœæ s³ów, piêkno wys³awiania. Dlatego blisko tej poezji do sielanki. Ogólnie mo na przyj¹æ, e Bednarek w wierszach nie wychodzi z domu. Jeœli pojawi siê brzoza, to z widoku przez okno. Liœæ kojarzy siê z listem. Natura Cz³owiek, realia ³¹cz¹ siê nieraz w jedno, co poetka wyra a s³owami Kamyczki w piasku przybra³y twarz ojca. Jaka to jednoœæ pocz¹tku i koñca. A rzecz odnosi siê do metafory, rozmowy ze zmar³ym. Rodzina tego tomu jest rozleg³a, pokazywana przy pracy, zajêciach pozadomowych. Nad wszystkim panuje mi³oœæ ta mêsko- eñska, która daje ciep³o fizykalne i duchowe. Te wiersze domowe nie koñcz¹ siê na doznaniu zewnêtrznym. S¹ te religijne. Pisze Bednarek wiersze dedykowane Ojcu Œwiêtemu Janowi Paw³owi II. Podaje czytelnikowi Siedem mieczyków Matki Boskiej. Jest wierna Matce Boskiej Szkaplerznej. Na tle przyrody ogródka pisze poetka: Przysz³aœ do mnie Patronko w gor¹cu lipcowym, liliami z ogródka. Tematy œwiête, sztafa zwyczajny, Ale nie to budzi uwagê. Warto zauwa yæ fakt, e z pozycji domu, koœcio³a, ogródka, œrodowiska pracy zawodowej, zbudowa³a Maria Bednarek tom poezji. I to taki tom, który ma smak rekomendacji lirycznej, niekoniecznie ca³y w stylu sielanki. Cz³onkowie opolskiego RSTK na Litwie W dniach 13-16 sierpnia 2012 r. przebywa³a na Litwie grupa z Opolszczyzny, poeci, tancerze, œpiewacy. Pierwszym punktem programu by³o zwiedzenie szko³y œredniej im. Anny Krepsztul w Butrynañcach. Piêkny odremontowany budynek z bogat¹ baz¹ dydaktyczn¹. Dyrektor Teresa Sawiel oprowadzi³a goœci, prezentuj¹c pracownie przedmiotowe, czytelniê, bibliotekê. Poeci przekazali swoje ksi¹ ki. O 19: 00 w Janczunach podjêto nas kolacj¹ regionaln¹ wed³ug miejscowej polskiej tradycji. By³ ch³odnik, ziemniaki, bliny, go³¹bki. Witold Hreczaniuk, Jerzy Stasiewicz, Piotr arczyñski zaprezentowali wiersze ze swoich najnowszych ksi¹ ek. Miejscowy chór zaœpiewa³ kilka polskich pieœni. Na nocleg udaliœmy siê do Ma³ych Solecznik. Rankiem Wilno powita³o nas deszczow¹ pogod¹. Pod parasolem przed cmentarzem Na Rosie oczekiwa³ Wojciech Piotrowicz pisarz i skarbnica wiedzy o wielkich Polakach. Przy grobie matki z sercem syna opowiada³ o czêstych, potajemnych przyjazdach Józefa Pi³sudskiego do Wilna, gdzie raz nocowa³ u siostry, innym razem u brata, unikaj¹c oficjalnych powitañ. Tablica przetrwa³a czasy sowieckie, gdy nigdzie nie by³o nazwiska na grobowcu. Przy ka dym grobie pan Wojciech opowiada³ ciekaw¹ historiê, ale czasu ma³o, za ma³o. Potem wileñska starówka i Ostra Brama, chwila modlitwy, zadumy, indywidualne proœby, Cela Konrada, Cerkiew œw. Ducha, Koœció³ p.w. œw. Kazimierza, Katedra, Pomnik Giedymina, pa³ac prezydencki. Cz³owiek ch³on¹³ piêkno w biegu. Dnia ma³o. 15 sierpnia Œwiêto Matki Boskiej Zielnej. 9.00 msza œw. w Koœciele p.w. Wniebowziêcia Najœwiêtszej Maryi Panny w Turgielach, uroczyste nadanie i poœwiêcenie herbu i sztandaru starostwa w Turgielach. Koœció³ pêka³ w szwach, kolorowe stroje zespo³ów regionalnych, b³yszcz¹ce mundury stra y po arnej. W d³oniach bukiety z zió³, owoce. Uroczysty przemarsz korowodem w asyœcie orkiestry na boisko szkolne. Kramy pe³ne regionalnego jad³a, napitku, postacie ze s³omy siedz¹ce na konnych wozach, powitania, przemówienia, podziêkowania. Geneza powstania herbu i jego symbolika. Wystêpy artystyczne. Polonez dziewczêta w bia³ych, d³ugich sukniach, ch³opcy mundury u³añskie. Prezentuje zespó³ Rozpa³ka z³o ony z uczniów Niepublicznej Szko³y Podstawowej im. Jerzego Kozarzewskiego w Nysie pod kierunkiem Danuty Koby³eckiej. Mazur stroje szlacheckie. Kujawiak dziewczêta w pasiastych sukienkach i zapaskach, ch³opcy pasiate spodnie, granatowe kamizelki z obszyciem, s³omkowe kapelusze. Tañce przeplatane pieœniami patriotycznymi w wykonaniu zespo³u seniorów S³oñce w kapeluszu z ambinowic pod kierunkiem Zbigniewa Marcinkowskiego, akompaniuj¹cego zespo³owi na akordeonie. Wiersze Kazimierza Burnata szefa wroc³awskiej grupy Dysonans. Czeka³y na nas zastawione sto³y miejscowych specja³ów. My przywieÿliœmy ko³acz œl¹ski i nalewki starej receptury sporz¹dzone przez Teresê i Witolda Hreczaniuków z Gostomi. Miejscowy samogon mia³ si³ê, nalewki wykwintnoœæ. W szampañskich humorach i ze œpiewem na ustach dotarliœmy do ruin Republiki Paw³owskiej. Halina Nabrdalik przedstawi³a nam historiê ycia Paw³a Ksawerego Brzostowskiego. Rozkwit pañstwa z konstytucj¹ i zes³anie na Syberiê. Powrót i ycie w ubóstwie. Nastêpnie muzeum Anny Krepsztul. Oprowadzi³a nas siostra malarki, obecnie kustosz. Piorunuj¹ce wra enie wywar³o ³ó ko chorej z dÿwigniami i korbami. Pomagaj¹ce w codziennej egzystencji Annie. Wieczorem uroczysta kolacja, zaszczyci³ nas sw¹ obecnoœci¹ ks. Józef Aszkie³owicz z Wilna, daj¹c znakomity wystêp wokalny piosenek wileñskich, rzuci³ kilka anegdot dotycz¹cych ycia Polaków na Litwie. Zosta³ obdarowany ksi¹ kami. Ostatni dzieñ pobytu. Pa³ac Baliñskich w Jaszunach. Wspomnienie Œniadeckich, Mickiewicza, Zana, Odyñca, S³owackiego. Groby Jana i Jêdrzeja. Troki, zwiedzanie zamku na wodzie. Posmakowanie kuchni karaimskiej. Prezenty dla najbli szych, bursztyny, meteoryty. I w drogê do Polski. Jerzy Stasiewicz Pañstwu Teresie i Witoldowi Hreczaniukom szefom RSTK woj. opolskiego z siedzib¹ w Nysie, wyrazy g³êbokiego alu i wspó³czucia w trudnych chwilach po stracie Syna Rafa³a sk³ada Braæ Literacka. Epitafium dla Rafa³a Kiedym Ciê pozna³ myœla³em eœ Wiking bo i postura i w³os temu poœwiadcza³y, chód sprê ysty dodawa³ gracji. W kontakcie by³eœ delikatny jak niewielu mia³eœ jak powiadaj¹ serce na d³oni. Czu³em promieniuj¹ce ciep³o. W dzieciñstwie chodzi³eœ z dziadkiem na polowania. Zim¹ sanna by³¹ Twoim ywio³em -- Wyros³eœ na zapalonego wêdkarza. Ukoñczywszy uniwersytet ruszy³eœ w œwiat daleki za chlebem. By powróciæ zasobny do Gostomi. Roztoczyæ opiekê nad rodzicami. Syn Twój przyszed³ na œwiat ledwo wczoraj. Zab³ys³a gwiazda radoœci nad famili¹ --- A dziœ anio³owie zabrali Ciebie. Nam pozostawiaj¹c pustkê. Jerzy Stasiewicz

16 RECENZJE W ASNYM G OSEM NR 87 Na ziemi powrotów Szósty almanach, bêd¹cy pok³osiem konkursu poetyckiego i zwieñczeniem XIV Ogólnopolskich Literackich Spotkañ Pokoleñ Kruszwica Kobylniki 2012, to niew¹tpliwie wa na i bardzo udana pod wzglêdem artystycznym i edytorskim pozycja literacka. Mieœci utwory 32 poetów oraz œwietnie zharmonizowane z aur¹ miejsca Spotkañ fotografie z konkursu pn. Ziemia Kruszwicka w obiektywie. Konkurs ten, jak i Spotkania Literackie, zwi¹za³y siê z obchodami 590. rocznicy nadania praw miejskich Kruszwicy przez króla W³adys³awa Jagie³³ê. OLSP odbywa³y siê w Kobylnicach i Kruszwicy po raz dwudziesty i z tej przyczyny redaktor almanachu El bieta Nowosielska napisa³a we wstêpie: Dwadzieœcia lat zwi¹zków ludzi pióra z goœcinn¹ ziemi¹ kruszwick¹, z ludÿmi, dla których królowa literatury poezja, nie jest tylko wyj¹tkowym goœciem, a jest œrodkiem na wzbogacenie codziennej, czêsto szarej i trudnej rzeczywistoœci. Jest te œrodkiem wzbogacaj¹cym wiedzê, kszta³tuj¹cym estetyczne postawy, gusta i charaktery tych, którzy maj¹ okazjê i potrzebê uczestniczenia w uroczystoœciach zwi¹zanych ze spotkaniami z poezj¹ Wielkie to s³owa i jak e znacz¹ce dla obu stron metaforycznego sto- ³u, twórców poezji i jej odbiorców mieszkañców ziemi, która praojcami pachnie (wyimek z tytu³u przywo³anego wstêpu). Przybywaj¹cy z ca³ego kraju, a tak e z zagranicy, do Kobylnik i Kruszwicy co roku poeci nie stanowi¹ formalnej grupy pokoleniowej ani programowej. W gronie 30 40 twórców zawsze znajdzie siê kilku lub kilkunastu nowych, po raz pierwszy goszcz¹cych na w³oœciach legendarnej Goplany, ale te s¹ bywalcy, których przyci¹ga magia i g³êbia historii tego miejsca, a tak e, co dla wielu jest szczególnie kusz¹ce, mo liwoœæ rozmowy wierszami i wymiany obrazów swobody wewnêtrznej. Na miejscu, na gor¹co, rodz¹ siê te nowe wiersze. I nierzadko w tych wierszach pluszcze i faluje goplañska woda, pobrzmiewaj¹ echa prze- yæ bohaterów legend oraz historycznych powieœci i dramatów. El bieta Nowosielska przypomnia³a we wstêpie i przypieczêtowa³a w tytule almanachu nazwanie Gop³a przez Juliusza S³owackiego s³owiañsk¹ wod¹ pamiêci. Wiele w¹tków wpisuje siê w treœæ tego okreœlenia. Mam na myœli równie i te, prezentowane miêdzy innymi przez Japoñczyka Masaru Emoto enuncjacje, bli sze nam czasowo, choæ nie w pe³ni potwierdzone naukowo, e woda magazynuje uczucia i stany œwiadomoœci. Nie dziwota, e jest edukatorem i zwornikiem wyobraÿni poetów przybywaj¹cych na nadgoplañsk¹ ziemiê. Wyrywamy sobie s³owa/ z r¹k. I dok¹d prowadzi/ to wszystko? napisa³a w wierszu Bez dyszla zdobywczyni I nagrody w konkursie poetyckim Bo ena Kaczorowska z Warszawy. Nie trudno jej odrywaj¹c siê wprawdzie od rzeczywistego kontekstu wiersza dpowiedzieæ: na powrót do Kobylnik, na ziemiê kujawsk¹, wiersze uk³adaæ na miedzach (parafraza myœli z wiersza pt. Na kujawskiej ziemi Alicji Podlas z Torunia), dziwiæ siê, e Popiel nie ma skrawka cienia (tytu³ wiersza Nadii Szymaniak ze S³awêcina ko³o Kruszwicy), wreszcie jak ³ódki w agle ³apaæ pomyœlny nadgoplañski wiatr (parafraza strofy z wiersza W kruszwickiej przystani, Ró y Zalewskiej z Krakowa). Dodajmy do tego tytu³y utworów: Baœñ o Gople (Marii Borcz z Gorzowa Wlkp.), Epilog do Kasprowicza (Damiana Skawiñskiego z Inowroc³awia), Dok¹d pêdzisz, Goplano? (Jolanty Zarêbskiej ze Z³otoryi) i mamy kr¹g tematyczny, którego Ÿród³a odzwierciedlaj¹ te, chyba nieÿle, same tytu³y kolejnych almanachów: Kujawskie czakramy (2007), Echa z wody (2008), Œlady dotyku (2009), Z ziemi przychylnej (2010), Tu zakwitaj¹ wiersze (2011), S³owiañska woda pamiêci (2012). Oby treœci i klimaty tych almanachów s³u y³y uczniom, nauczycielom, mieszkañcom nadgoplañskiej ziemi nie tylko podczas tradycyjnych ju spotkañ w ramach kolejnych Ogólnopolskich Literackich Spotkañ Pokoleñ, ale tak e na co dzieñ, bo zbiór lektur jest ca³kiem okaza- ³y, no i mam tu na uwadze poziom artystyczny godny pochwa³y. Wydaje mi siê, e wspólnocie tematycznej widocznej po czêœci w ka dym almanachu, któr¹ mo na nazwaæ najogólniej kujawskoœci¹, towarzysz¹ te podobieñstwa przejawiaj¹ce siê w czêstotliwoœci zastosowañ okreœlonych œrodków stylistycznych, takich jak peryfraza, aluzja mitologiczna, apostrofa, solilokwium, ale to ju jest pretekst do odrêbnych i bardziej szczegó³owych analiz. Mam nadziejê, i ziemia powrotów (okreœlenie z wiersza Kujawy Wies³awy Ludwikowskiej z P³ocka, z almanachu Kujawskie czakramy) bêdzie nadal obficie rodziæ wiersze godne uwagi i krytycznej refleksji. Mieczys³aw Wojtasik El bieta Nowosielska (red.), S³owiañska woda pamiêci, Kruszwica 2012, ss. 80. S³ownik Otolaryngologów Polskich S³ownik Biograficzny Polskich Lekarzy Otolaryngologów XIX i XX wieku jest kamieniem milowym wœród pozycji bibliograficznych. Autor, profesor Stanis³aw Zab³ocki spêdzi³ na jego tworzeniu prawie 40 lat. Jak mówi, zebranie 455 biogramów, dotarcie do Ÿróde³, zestawienie ankiet oraz rozleg³a i kosztowna korespondencja wymaga³y takiego up³ywu czasu. Na koñcu pojawi³ siê problem z wydaniem tej pozycji. Po 10 lat mo na powiedzieæ, do trzeciego wydawnictwa sztuka uda³o siê. Wydawnictwo KOMOGRAF wraz z porozumieniu z Zarz¹dem Towarzystwa Otorynolaryngologów Chirurgów G³owy i Szyi doprowadzi³o do wydania tego niepowtarzalnego i wiekopomnego dzie³a. Nasuwa siê pytanie po co i komu potrzebna jest tak gruba ksi¹ ka? OdpowiedŸ bêdzie jednak prostsza, gdy postawi siê kolejne trafniejsze pytanie: Kim byli Polscy Otolaryngolodzy? Otó polskim lekarzom przysz³o yæ i pracowaæ w bardzo trudnych warunkach. Sytuacja polityczna przed I wojn¹ œwiatow¹ nie by³a zbyt klarowna. Ale to wówczas zawi¹zywa³y siê Towarzystwa Lekarskie, ukazywa³y siê pierwsze periodyki oraz ksi¹ ki instrukta owe. W okresie M³odej Polski zaczê³y powstawaæ kliniki, opracowywano nowe techniki medyczne, urz¹dzenia itp. Otolaryngologia polska budowa³a swoje fundamenty. Dzia³ania te przerwa³y i powa nie zniszczy³y dzia³ania wojenne. Wielu oficerów WP by³o lekarzami, wielu z nich by³o œwietnymi fachowcami w laryngologii, niestety wielu z nich zosta³o zamordowanych w Katyniu. Pozostali wykazali siê heroiczn¹ postaw¹, walcz¹c i pracuj¹c przy chronieniu i ocalaniu dobytku. Po wyzwoleniu, pomimo komunistycznego re imu, dziêki postawie lekarzy kliniki otolaryngologiczne wychodzi³y na prost¹, wyposa- a³y oddzia³y, doskonali³y oraz rozwija³y techniki leczenia chorób uszu, nosa i gard³a. Biogramy otolaryngologów koñcz¹ siê na ok. roku 1960, kiedy to Autor rozpocz¹³ prace nad S³ownikiem. Mo na powiedzieæ, e pierwszy wiek polskiej, a zarazem œwiatowej otolaryngologii mieœci siê na 760 stronach. S³ownik uda³o siê zilustrowaæ jedynie 280 fotografiami. Ze wzglêdów oczywistych g³ównie s¹ to przedruki z ró nych periodyków. Wprawdzie w miêdzywojniu fotografia rozkwita³a i stawa³a siê modna, ale po oga wojenna zniszczy³a wiêkszoœæ zbiorów i archiwów. To poœrednio t³umaczy nie najlepsz¹ jakoœæ zamieszczonych ikonografii, która jednak dziêki dzisiejszym mo - liwoœciom obróbki technicznej zdjêæ pozwoli³a portretowanym kiedyœ lekarzom uzyskaæ wyraÿniejsz¹, przejrzyst¹ twarz. Na zakoñczenie nale y nadmieniæ, e dzie³o Prof. St. Zab³ockiego w pewien sposób jest niepe³ne. W S³owniku jest kilka yciorysów niedokoñczonych. Mam tu na myœli lekarzy, którzy stosunkowo niedawno zmarli. Jest równie kilkoro (w tym równie i Autor) którzy udekorowani zaszczytami ycia ciesz¹ siê zas³u on¹ emerytur¹. Jestem przekonany, e po lekturze S³ownika nasun¹ siê dwie refleksje: pierwsz¹ bêdzie ta o determinacji i heroicznoœci w tworzeniu podwalin otolaryngologii. Co to znaczy³o i jakim cz³owiekiem winien byæ lekarz. Druga to myœl, e trzeba bêdzie kontynuowaæ dzie- ³o Mistrza, aby na tym fundamencie stworzyæ wspó³czesny s³ownik lekarzy otorynolaryngologów. Wybraæ jednostki, które oprócz medycznego rzemios³a wyró niaj¹ siê: pracowitoœci¹, etyk¹, dobro-uczynnoœci¹, a tak e jeszcze wnios³y to coœ, aby zawód otorynolaryngologa nie by³ postrzegany jako uboczny. Z takim materia³em i iœcie redaktorskim zapa³em stworzyæ kolejne dzie³o na poziomie prezentowanego S³ownika. Zgoda profesora Stanis³awa Zab³ockiego na kontynuowanie dzie³a ju jest. Zapraszam zatem do czytania S³ownika biograficznego polskich lekarzy otolaryngologów XIX i XX wieku oraz wyra ania swoich refleksji. Piotr Goszczycki Stanis³aw Zab³ocki: S³ownik Polskich Lekarzy Otolaryngologów XIX i XX wieku. Wyd. KOMOGRAF; Warszawa 2012. Rozmowy filozoficzne dla ka dego Ksi¹ ka Zbigniewa Kresowatego pt. Miêdzy Logos a Mythos sk³ada siê z 27

W ASNYM G OSEM NR 87 RECENZJE 17 wywiadów. Autor rozmawia z wybitnymi postaciami polskiej kultury i nauki mi. in. z poet¹ Ernestem Bryllem, z artyst¹-jubilerem S³awomirem Dereckim, z aktorem i re yserem Adamem Hanuszkiewiczem, z dyrygentk¹ Ew¹ Michnik, czy z profesorem Janem Miodkiem. Zapisu tego nie nale y traktowaæ jako reprezentatywnego czy obiektywnego. To próba udzielenia odpowiedzi na odwieczne pytanie filozofów, dotycz¹cego sensu naszego ycia. Aby lepiej zrozumieæ treœæ ksi¹ ki, trzeba prawid³owo odczytaæ przes³anie tytu³u. Jest on bowiem drogowskazem dla czytelnika. Otó logos, wg Wielkiego S³ownika Wyrazów Obcych, odnosi siê do powszechnej prawid³owoœci œwiata, przeznaczenia, rozumu a tak e do drugiej osoby Trójcy Œwiêtej. Odnosi siê do zasad metafizycznych kieruj¹cych œwiatem i zarazem cz³owiekiem. Pojêcie to oznacza: zbieraæ, mówiæ, myœleæ. Natomiast mythos sprowadza siê do doœwiadczeñ yciowych, które s¹ budulcem ludzkiej wyobraÿni i emocji. Doœwiadczenia te mog¹ w ró ny sposób wykreowaæ wartoœci, którymi kieruje siê cz³owiek. Mythos zwi¹zane jest z wewnêtrznymi prze yciami, z harmoni¹ egzystowania. Zaprezentowane wywiady mog¹ byæ odkrywcze dla czytelnika. Niecodziennie zastanawiamy siê nad wizjami œwiata, nad jego skomplikowan¹ struktur¹ i si³ami, które nim kieruj¹. Ksi¹ ka Zbigniewa Kresowatego, to wartoœciowe Ÿród³o wiedzy biograficznej. Autor jest merytorycznie doskonale przygotowany do ka dej rozmowy. Czêsto zaskakuje t¹ wiedz¹ samego rozmówcê, wzbudzaj¹c zaufanie. A to z kolei powoduje, e dialog staje siê bardziej szczery. Publikacja jest tak e godna zwrócenia uwagi z punktu widzenia mistyczno-racjonalnego (czyli po³¹czenia logosu i mythosu). Wszyscy wspó³autorzy dziel¹ siê swoimi spostrze eniami i rozwa aniami z zakresu historii (równie tej wspó³czesnej) jak i œcis³ego zwi¹zku zachodz¹cego pomiêdzy Ziemi¹ a kosmosem. Przeczytamy tu o tendencjach, które rozwijaj¹ siê w literaturze oraz sztuce. Zosta³ te poruszony temat kariery i pogoni za ni¹. Przeczytamy rozwa ania o poezji: czego potrzebuje, by istnieæ? Dowiemy siê jak, zdaniem wspó³autorów ksi¹ ki, nale y poruszaæ siê w przestrzeni muzyki i wirtualnoœci. Wymieni³am tylko kilka z poruszanych tematów, z którymi spotykamy siê na co dzieñ, czêsto nie zdaj¹c sobie z tego sprawy. Ka dego, kto chcia³by wejrzeæ w g³¹b siebie i jest gotów skonfrontowaæ swoje wewnêtrzne prze ycia z innymi, zachêcam do lektury powy szej publikacji. Publikacji tylko z pozoru trudnej do odbioru. Szybko mo e siê okazaæ, e filozofia ycia znanych z encyklopedii osób jest nam bardzo bliska, zadziwiaj¹co bliska. Izabela Zubko Zbigniew Kresowaty: Miêdzy Logos a Mythos, Wydawnictwo MINIATURA, Kraków 2005. S³owo wstêpne prof. Stefan Bednarek, s. 312. Niespodzianki w znajomym jak w³asna d³oñ W Poezje Kariny Miêkus (Wydawnictwo Komograf 2012) wgryza³em siê bez powodzenia 5 razy, nim za szóstym sta³y siê dla mnie czytelne i to na tyle, by nakazaæ bacznoœæ mojej obecnie jak- e niesk³onnej zajmowaæ siê czymœ innym ni tylko ja sam uwadze. W kontrowersyjnych latach mego dzieciñstwa (a urodzi³em siê w pamiêtnym roku œmierci Stalina, Tuwima i Ga³czyñskiego), jako jedno z najbardziej dla owych czasów znamienne, podnoszono pytanie, które z popularnych wówczas dzienników czytaæ: ycie Warszawy, czy Express Wieczorny. Tu i tam szed³em za g³osem wiêkszoœci podaje siê treœci te same, a, e =Express= robi to ciekawiej, g³ód wiedzy o wydarzeniach dnia lepiej zaspokajaæ, siêgaj¹c do =expressowych= szpalt. Otó wiersze Kariny (piszê tak, bo z autork¹ jestem po imieniu) nie s¹ pisane jêzykiem, który ³atwo (jak tekst gazety bulwarowej) siê ch³onie. W ka dym zaœ razie trzeba siê trochê namêczyæ, a eby z jej poetyckim jêzykiem siê oswoiæ. Mo liwe zreszt¹, e owa nieczytelnoœæ przy pierwszych podejœciach by³o to tylko moje chwilowe subiektywne wra enie, zawinione bardziej przez moj¹ ówczesn¹ czytelnicz¹ niedyspozycjê ani eli przez poetkê, która, a eby uj¹æ rzecz zwiewn¹ i trudn¹ do uchwycenia, ma prawo siêgn¹æ do œrodków, które nie przechodz¹ przez gard³o ³atwo jak smako³yk. Prawdy, które odkrywamy, bywa, e powoduj¹, i znajdujemy sens w tym, co nas otacza i czym sami jesteœmy, oddalaj¹c na bezpieczny dla nas dystans tak zwane poczucie powszechnego bezsensu, co stanowi œciœle praktyczny walor poezji, o jaki nikt spoœród ogromnej wiêkszoœci œmiertelników by jej nie podejrzewa³ (gdyby zapewne nie to moje odkrycie). Nie od razu odkry³em, e tym, co Karinê Miêkus w jej krótkich poetyckich deklaracjach obchodzi, jest sprawa samotnoœci, mi³oœci i po rycersku prowadzonej w imiê zachowania honoru walki. Nie od razu, gdy pocz¹tkowo sk³onny by³em pochopnie uznaæ, e autorka tomiku poetkê tylko udaje. PóŸniej jednak zauwa y³em to, co poda³em wy- ej, nastêpnie zaœ dotar³o do mnie, e widaæ te, jak nie bez znaczenia dla niej s¹ jej spotkania z przedmiotami ; jak do niej przemawiaj¹ nie czymœ wymownym, choæ nieokreœlonym, lecz konkretnie przemawiaj¹cymi ³añcuchami s³ów. Najbardziej spoœród wierszy Kariny przemówi³ do mnie ten o tytule Rozrzut na drodze : pêdÿ w nieznane / l¹duj gdzie ginie pragnienie lotu / rzucam siê w wir oddechów / wzajemnie cierpimy od kul / rzucanych w odleg³oœæ / za kraj i obyczaj / jesteœmy po to / a eby wspólnie odebraæ smak walki wrogom / bitwa jest w nas / drzemie / okazujemy mi³osierdzie. Oczywiœcie tyle jest wierszy, ile ich odczytañ; akurat ten pasuje najbardziej do mojej sytuacji. Poeta tak mi siê przynajmniej wydaje a eby pozyskaæ czytelnika, musi dyskretnie okazaæ w wierszu pewn¹ bezradnoœæ wobec poruszanych kwestii tak, a eby czytelnik a rwa³ siê, by nieœæ mu pomoc. I taka w omawianym tomiku jest, chocia nie gwarantujê, e ta i inne silne strony ksi¹ eczki zrobi¹ z niej najbardziej zaczytywany w kraju poetycki bestseller roku. Œwiadom tego, e autorka poprzez tê publikacjê sumy swoich przemyœleñ pewnie paru ostatnich lat zamierza osi¹gn¹æ prawdopodobnie zupe³nie co innego, polecam tomik amatorom lapidarnych komunikatów, gdzie treœci jest niekiedy wiêcej i celniej trafiaj¹cej w sedno istotnej dla wszystkich sprawy ani eli w niejednym opas³ym tomie. Z innych uwag: ksi¹ eczkê ciekawie od strony graficznej oprawi³ Pawe³ Kwiek, natomiast za podanie do druku s³owa wie yczki przez rz (i jeszcze coœ ponad to) to oczywiœcie b³¹d redaktora. I na tym, a eby rzeczy nie przegadaæ, wypadnie mi poprzestaæ. Marek S³yk Ksiêga 2004 Ksiêga 2004 jest kontynuacj¹ serii wydawniczej Z³ote Myœli Ludzi Wielkiego Umys³u, Talentu i Serca. Twórcy Wizerunku Polski. Seria ksi¹g zosta³a opracowana i wydana przez Fundacjê Dzieciom Zd¹ yæ z Pomoc¹. Za tê seriê Ksi¹g Fundacja otrzyma³a Nagrodê Lutetia 2004 Stowarzyszenia Polskich Autorów, Dziennikarzy i T³umaczy w Europie z siedzib¹ w Pary u. Publikacja zawiera sentencje, aforyzmy i dewizy yciowe przedstawicieli ró nych œrodowisk i zawodów. Goœæmi honorowymi Ksiêgi 2004 s¹ papie Benedykt XVI; Rafa³ Dutkiewicz, prezydent Wroc³awia; Wis³awa Szymborska, laureatka Nagrody Nobla; Ma³gorzata Walewska, wybitna polska mezzosopranistka. W ksiêdze zaistnieli te nasi cz³onkowie z Warszawskiego RSTK: El - bieta Grabosz, Tadeusz Maryniak (ps. Tamar) i Pawe³ Kubiak z którego Piastowsk¹ Konfraterni¹ poetyck¹ wielu naszych cz³onków jest zwi¹zanych. W czêœci drugiej, przedstawiono sylwetki wspó³autorów wydania oraz ich dewizy yciowe i ulubione sentencje i aforyzmy. Mo na równie podziwiaæ reprodukcje prac artystycznych. Znalaz³o siê tu prawie 180 osób. Jak napisa³ fundator i za³o yciel Fundacji Stanis³aw Kowalski: Wspólne dzie³o, jakie stanowi ta wyj¹tkowa pozycja, jest z pewnoœci¹ drogowskazem postawionym nastêpnym pokoleniom, wa - nym impulsem do dzia³añ na rzecz dobra publicznego. ( ) Ksiêga podobnie jak poprzednie tomy przynosi bardzo konkretn¹ pomoc dzieciom objêtym ogólnopolskim Programem Zd¹ yæ z Pomoc¹, poniewa dochód z jej sprzeda y zasili œrodki przekazywane na ich leczenie i rehabilitacjê. Stanis³aw Dominiak Uwagi i refleksje na marginesie ksi¹ ki Czes³awa Parzycha w Pajêczynie ycia Czes³aw Parzych prozaik, poeta, publicysta, od lat zwi¹zany jest z Kurpiami oraz Ostro³êk¹, co wyraÿnie daje siê dostrzec w jego twórczoœci. Jest ona mocno osadzona w realiach kurpiowskich, a przy tym, dziêki m¹droœci i wra liwoœci jej autora, uniwersalna, przemawiaj¹ca do szerokiego, niekoniecznie zwi¹zanego z regionem, odbiorcy. Zbiór wierszy i opowiadañ W pajêczynie ycia ukaza³ siê nak³adem Towarzystwa Przyjació³ Ostro³êki w 2008 roku. Wywo³a³ zainteresowa-

18 RECENZJE Z pó³ki RSTK W ASNYM G OSEM NR 87 nie czytelników oraz pozytywne, by nie powiedzieæ entuzjastyczne, recenzje wœród znawców przedmiotu. Nie zamierzam pisaæ nastêpnej recenzji, chcia³abym natomiast podzieliæ siê uwagami i refleksjami na marginesie lektury tej niezwyk³ej, znakomicie skonstruowanej i piêknie napisanej ksi¹ ki. Czes³aw Parzych zaprasza do swojego, literackiego œwiata uprzejmie, z pewn¹ powœci¹gliwoœci¹, która nie zapowiada nic nadzwyczajnego. Szybko jednak okazuje siê, e nic nie jest tu oczywiste, codziennoœæ przybiera aurê tajemniczoœci, akumuluje pewn¹ magiê, a zwykli, zdawa³oby siê, ludzie z ³atwoœci¹ pokonuj¹ bariery czasu i przestrzeni, by nawi¹zaæ kontakt z osobami nieziemskimi, zagadkowymi, skrywaj¹cymi w sobie jak¹œ trudn¹ do rozwik³ania tajemnicê. Jest to np. niedawno zmar³a ona leœnika, która w noc wigilijn¹ pomaga zb³¹kanemu o³nierzowi trafiæ do mieszkaj¹cej na skraju puszczy dziewczyny. Tajemniczy antykwariusz, który mia³ swój sklepik w Ostro³êce, ale pod koniec XIX wieku. Teraz pojawi³ siê, by zainteresowaæ, i w pewnym sensie przywi¹zaæ do swojego rodzinnego miasta, pisarkê przyby³¹ na spotkanie autorskie zorganizowane w ostro³êckiej Bibliotece Miejskiej. Takich postaci jest wiele, wprowadzaj¹ one element grozy i niesamowitoœci, ale jak siê szybko okazuje s¹ w gruncie rzeczy yczliwe wobec ludzi, z którymi nawi¹zuj¹ kontakt. O onie leœnika mówi autor, e mia³a dziwne, matowe oczy, i dodaje jej twarz emanowa³a jakimœ nieuchwytnym œwiat³em dobroci (318). Dobroæ jest dla Czes³awa Parzycha wartoœci¹ wyró nion¹ i szczególnie chronion¹. S¹dzê, e myœl¹ przewodni¹ tej twórczoœci mog³yby byæ s³owa Cypriana K. Norwida: Z rzeczy œwiata tego zostan¹ tylko dwie ( ) poezja i dobroæ. W jego utworach, zw³aszcza w opowiadaniach, pojawia siê galeria skomplikowanych charakterów i zró nicowanych postaci, które postêpuj¹ ró nie, czêsto Ÿle, ale szanuj¹ dobro, zw³aszcza to, które przybiera postaæ dobroci, czyli umiejêtnoœci zrzekania siê siebie dla innych. Czêsto w tekstach autora, o którym tu mowa, pojawiaj¹ siê nauczycielki z kurpiowskich wsi, ale tak e wspomniany ju wczeœniej o³nierz, pierwszy sekretarz partii, ksi¹dz, sk³ócona ze sob¹ i œwiatem artystka- -rzeÿbiarka. Ostatnia z wymienionych postaci, czyli. artystka-rzeÿbiarka, jest chyba najbardziej samotn¹ i tragiczn¹ postaci¹ w ksi¹ ce Parzycha, dok³adniej w opowiadaniu Chce mi siê w œwiat. Monolog z cieniem w tle. Charakteryzuj¹c siebie mówi: Wci¹ jestem skazana tylko na siebie. A tak mi strasznie zbrzyd³o moje towarzystwo, i dodaje: Dlaczego ludzie s¹ sobie obcy. Nie potrafi¹ siê porozumieæ? (74, 283). Winê upatruje we w³asnym egoizmie, w zapatrzeniu w siebie, które nie pozwala jej zwa aæ na innych. Kreœl¹c postaæ nieco ekscentrycznej artystki, autor w sposób jednoznaczny skrytykowa³ ludzki egoizm opowiadaj¹c siê za dobroci¹ wartoœci¹ stricte chrzeœcijañsk¹, pozwalaj¹c¹ przezwyciê- aæ przesadne poczucie w³asnej wartoœci i zwi¹zane z nim osamotnienie. Trudno siê z autorem tego opowiadania nie zgodziæ, ale te trudno do koñca przyznaæ mu racjê. Bez w¹tpienia myli³ siê Thomas Hobbes twierdz¹c, e cz³owiekowi w³aœciwy jest tylko egoizm. Ale te nie mo na nie przyznaæ racji Janowi J. Rousseau, który samotnoœæ okreœla³ jako stan uprzywilejowany, sprzyjaj¹cy rozwojowi i twórczoœci. By³o wielu wybitnych pisarzy, którzy poczucie osamotnienia oraz trudnoœci w komunikowaniu siê z otoczeniem wykorzystywali przy tworzeniu wartoœciowych dzie³, przyk³adem jest chocia by Witold Gombrowicz. W pajêczynie ycia dotyczy spraw nie³atwych, charakteryzuj¹cych siê du- ym napiêciem intelektualnym i emocjonalnym. Zaprezentowany przez jej autora œwiat jest w swojej zewnêtrznej postaci wielop³aszczyznowy i skomplikowany, ale w istocie, mo na powiedzieæ w warstwie aksjologicznej, prosty i jednoznaczny. Przenikaj¹cy go element baœniowy wywo³uje dreszcz niepokoju, ale czytelnik czuje siê w tym œwiecie bezpiecznie, gdy wsparty jest na tym co dobre, piêkne i prawdziwe, czyli na Bogu z ludzk¹ twarz¹. W wierszu Nadzieja autor pisze: Nosimy w sobie obraz Boga promieñ œwiat³a ze s³onecznych wzgórz. (45) Ten boski promieñ jest swoistego rodzaju drogowskazem, który ukierunkowuje wolnoœæ cz³owieka na realizacjê dobra, wrêcz nakazuje, by byæ lepszym ni siê aktualnie jest. Wielu mówi dzisiaj, e wszystko jest zawodne i w niczym nie mo na pok³adaæ nadziei. Czes³aw Parzych przeczy tego typu opiniom, i to w taki sposób, e mu siê po prostu wierzy. eby pisaæ tak, jak autor W pajêczynie ycia trzeba mieæ olbrzymi¹ wiedzê i nieprzeciêtn¹ wra liwoœæ. Nie chodzi o wiedzê akademick¹, lecz bêd¹c¹ wynikiem obserwacji œwiata oraz znajomoœci charakterów ludzkich. Poeta, o którym tu mowa, opowiada historyjki, incydenty, drobiazgi prosto, bez zbêdnych upiêkszeñ. Swoje doœwiadczenia ujmuje w sposób uderzaj¹cy trafnoœci¹, lapidarnoœci¹, piêknem. Jest mistrzem prozy poetyckiej gatunku niemal e zapomnianego we wspó³czesnej literaturze polskiej. Bardzo ciekawa, inspiruj¹ca lektura. Lucyna Wiœniewska-Rutkowska Jerzy Górczyñski Niewolnicy musz¹ umrzeæ Jego najnowsza powieœæ Niewolnicy musz¹ umrzeæ, wydana w 2012 roku, jest ostatni¹ czêœci¹ tryptyku, który powstawa³ na przestrzeni dziesiêciu lat. Pozosta³e czêœci to Zaklinacze ogrodów (2002) i Przesilenie (2008). Niewolnicy musz¹ umrzeæ to historia ludzi, którzy po przemianach po 1989 roku, zostali zes³ani do dóbr pa³acu dawnej arystokracji pruskiej na pó³nocnych krañcach popegeerowskiej Polski. Tworz¹ spo³ecznoœæ zró nicowan¹ wiekowo. S¹ biedni, bezrobotni, yj¹cy z zasi³ków i dziêki pomocy spo³ecznej. G³ówny bohater powieœci za d³ugi straci³ ziemiê i dom. Zosta³ wykwaterowany wraz z on¹, córk¹ i ziêciem do pustej szopy w pobli u pa³acu rudery. Tragizmu scenerii dope³niali mieszkañcy. ( ) Powiewa³y na nich szmaty wymiête i brudne, w straszliwych kontrastach jaskrawoœci czerwono-niebieskich, ó³tych i zielonych, ociekaj¹c nêdz¹ jakby skradzion¹ z murzyñskich slumsów. I chocia g³ówny bohater stara³ siê jak móg³, z tego miejsca nie by³o ucieczki. Jerzy Górczyñski jest bystrym i wnikliwym obserwatorem. Opisuje ycie prostych ludzi, których pozna³ i wœród których lubi³ siê obracaæ z humorem i ironi¹, lecz te z nale ytym szacunkiem i dystansem. Jerzy Górczyñski urodzi³ siê w 1950 roku w Bartoszycach. Od lat mieszka w pobliskim Wiatrowcu Warmiñskim. Jest poet¹, prozaikiem, eseist¹ i publicyst¹. Debiutowa³ w 1972 roku wierszami w lokalnej prasie, a w 1978 roku jako prozaik 'Opowiadaniami'. Wyda³ kilka tomików wierszy oraz powieœci. Jest laureatem licznych konkursów i nagród literackich. W 2009 roku zosta³ uhonorowany nagrod¹ Marsza³ka Województwa Warmiñsko-Mazurskiego. Stanis³aw Dominiak Wies³awa Teichert-Makuszewska Niepokoje Niepokoje, wydane w 2009 roku, s¹ pierwsz¹ ksi¹ k¹ autorki. Znajduje siê tu wybór wierszy napisanych od 1977 roku. Ksi¹ ka podzielona jest na cztery czêœci. Czêœæ pierwsza Pejza e zawiera wiersze poœwiêcone przyrodzie i Wroc³awowi. W drugiej czêœci Têsknoty autorka umieœci³a wiersze mówi¹ce o têsknocie, mi³oœci przemijaniu i oczekiwaniu. Do czêœci trzeciej Niepokoje poetka wybra³a wiersze wyra aj¹ce jej obawy i niepokój zwi¹zany z wydarzeniami pocz¹tku lat osiemdziesi¹tych. Czêœæ czwarta Dedykacje zawiera wiersze poœwiêcone rodzinie a tak- e skierowane do opuszczonych dzieci, matek, kobiet, do m³odych. Czêœæ tê zamykaj¹ wiersze wyra aj¹ce filozofiê yciow¹ autorki. Wies³awa Teichert-Makuszewska jasno wyrazi³a j¹ miêdzy innymi w wierszu Zachêta : Nie rozpraszaj siê/pracuj/ ycie masz prze yæ sam/a inni s¹ po to/aby ci te dzia- ³ania umo liwiæ. Chcia³bym podsumowaæ tê publikacjê s³owami Kazimierza Burnata, autora pos³owia: Niepokoje Wies³awy Teichert-Makuszewskiej to ksi¹ ka doœwiadczonego cz³owieka, zawieraj¹ca wartoœciowe treœci godne zauwa enia przez m³odsze, jak i starsze pokolenia. Wies³awa Teichert-Makuszewska urodzi³a siê w Rozwadowie. Od 1945 roku mieszka i pracuje we Wroc³awiu. Przez wiele lat naucza³a przedmiotów technicznych. W 2004 roku za³o y³a Policealne Studium, które przygotowuje do ponad dwudziestu zawodów. Pasjonuje siê fotografowaniem, prac¹ z modelkami, kwiaciarstwem, parapsychologi¹ i literatur¹. Od ponad dwudziestu lat pisze wiersze. Zadebiutowa³a wierszem w prasie zak³adowej Elwro w 1977 r. Publikowa³a równie w Kulturze Dolnoœl¹skiej i kwartalniku spo³eczno-kulturalnym Bez Kurtyny.

W ASNYM G OSEM NR 87 GALERIA JEDNEGO AUTORA 19 Andrzej Ryszard Czerwiñski mieszka w Tychach, malarstwem zajmuje siê od 1993 r. (olej, akryl, akwarela, pastel, grafika i rzeÿba w drewnie). Tematyka jego prac to: portrety, pejza e, konie; wykonuje tak e kopie. Od 1997 roku jest cz³onkiem, a od 18.11.2009 r. prezesem Stowarzyszenia Twórców Kultury w Tychach, od marca 2008 r. cz³onkiem Robotniczego Stowarzyszenia Twórców Kultury w Che³mku. Od 2008 r. cz³onkiem Klubu Paleta w Tychach, a od 2009 r. Cz³onkiem Stowarzyszenia Twórców Kultury Ingremio w Chrzanowie. W 2011 r. odznaczony Honorow¹ odznak¹ Zas³u ony dla Kultury Polskiej przyznan¹ przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz medalem im. Jakuba Wojciechowskiego przyznanym przez Spo- ³eczn¹ Kapitu³ê w Bydgoszczy. Jego dorobek artystyczny to: 37 wystaw indywidualnych oraz ponad 100 wystaw zbiorowych, a prace znajduj¹ siê w zbiorach prywatnych w kraju i zagranic¹. Bra³ udzia³ w kilkudziesiêciu plenerach malarskich i rzeÿbiarskich w kraju i za granic¹. Od 2003 r. organizuje indywidualne i zbiorowe wystawy w plenerze (pod go³ym niebem), w 2011 r. zorganizowa³ i bra³ udzia³ w I Plenerze RzeŸby Monumentalnej Tychy 2011.

20 Felicja Borzyszkowska-Sêkowska Bo S ska Mini Galeria W ASNYM G OSEM NR 87 Julia Pawlicka-Dekert Na bogaczy Preferencje Kiedy zmniejsza siê kiesa Nie musisz wrêczyæ mercedesa I choæ cholera ciê bierze Do celu pod¹ aj na rowerze. Potem Takim by³ gierojem e nawet miêdzy kowad³em a m³otem Radê wszystkim dawa³ Lecz co by³o potem? Na wspó³czesnych twórców eby pisarze korzystali ze skrzyde³ musz¹ byæ g³usi na echa mamide³. Aby literaci chêtniej korzystali z piór bud et musia³by nie mieæ tyle dziur. Kary losu Zwyk³y los nierzadko karze bardziej ni wysoki s¹d. Egzystuj¹c na terytorium ducha rzadko przedk³adamy nape³nianie brzucha. Na gadu³y Na scenê wlezie na trybunê wkroczy gadaæ bêdzie nawet gdy Bóg zamknie mu oczy. Na parlament Gdzie myœlenie? gdzie dzia³anie? zabi³o go gadanie Dobra gwiazda Pod dobr¹ gwiazd¹ zrodzony leg³ pod go³ym niebem dziœ czêstuje chlebem bo zadomowiony Pod adresem internetowym www.rstk-warszawa.bloog.pl dzia³a BLOOG WARSZAWSKIEGO RSTK Bloog prowadzi Stanis³aw Dominiak i do niego nale y kierowaæ opinie i uwagi: staszek.dom@wp.pl W³asnym G³osem Pismo Robotniczych Stowarzyszeñ Twórców Kultury. REDAGUJ : Pawe³ Soroka redaktor naczelny pawel@plp.info.pl Maria ywicka-luckner z-ca redaktora naczelnego, e-mail: majkazywicka@wp.pl Stanis³aw Dominiak, Jerzy Do³ yk, Piotr Goszczycki, Zofia Miku³a, Jadwiga Piliñska, Stanis³aw Stanik Krystyna WoŸniak, Felicja Borzyszkowska-Sêkowska. WSPÓ PRACUJ : Beata Patrycja Klary, Ewa Komenda, Jan Rychner, Jan Siwmir. Redakcja prosi o nadsy³anie materia³ów na adres poczty elektronicznej lub na adres redakcji na noœnikach elektronicznych (CD, dyskietka). Redakcja nie zwraca materia³ów niezamówionych, oraz zastrzega sobie prawo zmiany tytu³ów, skrótów i adiustacji. WYDAWCA: Rada Krajowa Robotniczych Stowarzyszeñ Twórców Kultury, 00-695 Warszawa, ul. Nowogrodzka 46/5 II piêtro, tel. 022 629 1517. Korekta: El bieta Antuchow DTP: El bieta Zawadzka, druk: Relex, ul. Borsucza 13, relex1993@gmail.com e-mail: wlasnymglosem@gmail.com www.wlasnymglosem.pl Limeryki historyczne Z Judei mikrus (metr prawie), wci¹ o wielkiej marzy³ s³awie. Gdy przyby³ Goliat ogromny, a nikt walczyæ nie by³ sk³onny, Dawid cisn¹³ kamieniem i po sprawie. * W dawnych Atenach y³ Drakon co w prawie by³ przeciw brakom. Surowe wymyœli³ prawa i z tego dziœ jego s³awa, bo da³ robotê katom. * Znany król Boles³aw z Krakowa wci¹ na niedÿwiedzie polowa³. Wreszcie jeden go trzasn¹³, pazurem gêbê drasn¹³. Król miana Krzywousty siê dochowa³. Fraszki Aleksandra Zamorska Chwa³a Chwa³a szewcom: Jakubowi Behme za mistykê, Jakubowi Kiliñskiemu za powstanie a pozosta³ym za buty. Loteria Wygra³am los na loterii ycia. Niestety, bez pokrycia. Na piêkn¹ Z drugiej strony lustra - pustka. Bohaterowie U nas wirko i Wigura, u Czechów wirek i Muchomorek. spot s³onia Teresa urawska-st¹pór Polski król bêd¹c pod Wiedniem puœci³ b¹ka bezwiednie. Turków tym tak wystraszy³, e Wezyr siê w krzakach zaszy³ sw¹ klêsk¹ zdumiony kompletnie. * Król Stasio z miasta Warszawy by³ plotek i œwiata ciekawy. Co czwartek na obiadek prosi³ bez zbêdnych gadek pisarzy, poetów s³awy. * Znany kurdupel z Korsyki mia³ charakter doœæ dziki. Zwany Kapralem Ma³ym wojowa³ ze œwiatem ca³ym. Pod Waterloo rozbili mu szyki. Sympatia Niektórych antypatie budz¹ moj¹ sympatiê. Na bajkopisarkê Tak d³ugo bajki pisa³a, e zupe³nie zdziecinnia³a. Na poetkê Agnieszkê P. W jej wierszach miêdzy grusz¹ a jab³oni¹ skrzaty siê goni¹. Pomnik Pomnik przyrodyœwiat w kropli wody. Fraszka Fraszka fraszce nierówna: jedna ma wdziêk ptaszka a inna trywialnoœæ g a. Stanis³aw Dominiak UKRYTE RUMIEÑCE Oczy czêsto nie widz¹ czego majtki siê wstydz¹ OMAMY EROTOMANA On ci¹gle widzi oczy ich rozwartych kroczy