Waldemarowi Kiełbowskiemu, mojemu pierwszemu nauczycielowi historii, ksia żkę tę dedykuję..
Redaktor Andrzej Zasieczny Redaktor techniczny Włodzimierz Kukawski Projekt okładki Stefan Drewiczewski/Foqs Korektor Elżbieta Wygoda Copyright Mariusz Borowiak, Warszawa 2010 Copyright for the Polish edition Oficyna Wydawnicza Alma-Press Warszawa 2010 Żaden z fragmentów tej publikacji nie może być reprodukowany w żaden sposób ani w żadnej formie graficznej, elektronicznej lub mechanicznej, włącznie z reprodukcją fotograficzną, nagraniem, przepisaniem na maszynie, przekazywaniem lub kopiowaniem elektronicznym, bez uprzedniej zgody wyrażonej na piśmie przez wydawcę. Oficyna Wydawnicza Alma-Press jest zainteresowana nowymi pomysłami wydawniczymi. Wszystkich autorów zapraszamy do współpracy. ISBN 978-83- 7020-486-0 Wydanie II (I w tej edycji). Oficyna Wydawnicza Alma-Press Sp. z o.o. ul. Lędzka 44a, 01-446 Warszawa tel./fax (22) 837-10- 84, tel. 877-27-04 e-mail: alma@almapress.com.pl, www.almapress.com.pl
Spis treści Mała flota bez mitów... jedenaście lat później... 9 1. Operacja Peking... 12 2. Lew bez pazurów... 29 3. Śmiercionośne krypy na Zatoce Puckiej... 40 4. ORP GENERAŁ HALLER kłopotliwy balast w dywizjonie trałowców?... 55 5. Flotylla Pińska w wojnie z Rosją Sowiecką... 69 6. Na tropie zbrodni w Mokranach... 98 7. Powrześniowe losy jednostek rzecznych Oddziału Wydzielonego Wisła... 117 8. Niedoszły krążownik pomocniczy PIŁSUDSKI... 122 9. Demoralizujące występki na BŁYSKAWICY... 128 10. Zginął bez wieści?... 139 11. Marynarze w Katyniu... 144 12. Wielki blef Romanowskiego?... 158 13. Niezasłużona chwała... 170 14. Patrolowce pomocnicze MÉDOC ipomerol... 183 15. Poddany królowej brytyjskiej... 197 16. Udane łowy SOKOŁA?... 208 17. Misji Marynarki Wojennej złudne nadzieje... 216 18. Dywersyjny wypad na Wyspy Lofockie... 231 19. Kłopoty mechanika z GARLANDA... 241 20. Fatalna pomyłka sojuszników... 248 21. Waleczny okręt KRAKOWIAK... 262 22. Zapomniana kolizja... 272 23. Historia jednego nalotu... 277 24. Rosyjskie złoto na PIORUNIE... 283 25. W pojedynkę przeciwko stadu E-Bootów... 290 26. Adiutant Naczelnego Wodza... 300 27. Krążownik lekki ORP DRAGON... 306 28. Ostatni rok wojennej epopei GARLANDA... 319 29. Ostatnie ofiary z BŁYSKAWICY... 333 30. Samokrytyka godna oficera... 339 31. Trudne powroty... 345 Bibliografia... 356
.
Mała flota bez mitów... jedenaście lat później Ta książka (w pierwotnej wersji) jeszcze na długo przed ukazaniem się wzbudziła olbrzymie kontrowersje (wydanie pierwsze pojawiło się w 1999, wydanie drugie w 2001 roku) w kraju i za granicą. Wzbudziła do tego stopnia wiele emocji, że najpierw na jej promowanie na Okręcie-Muzeum ORP BŁYSKAWICA nie zgodziła się Marynarka Wojenna (podobno książka podważała autorytet MW). Ówczesny wydawca Gdański Dom Wydawniczy chciał ją bowiem wodować na okręcie 1 września w sześćdziesiątą rocznicę wybuchu II wojny światowej. Marynarze tłumaczyli jednak, że jest to niemożliwe, bo tego dnia odbywa się na BŁYSKAWICY inna impreza. Kilka dni po 1 września okazało się jednak, że żadnej konkurencyjnej imprezy na pokładzie legendarnego niszczyciela nie było. Także Centralne Muzeum Morskie w Gdańsku nie chciało promować książki na DARZE POMORZA tłumacząc, że nie pasuje ona do profilu publikacji promowanych na żaglowcu. Przeciw jej wydaniu protestowali też kombatanci ze Stowarzyszenia Marynarki Wojennej w Anglii (uważali, że autor szarga świętości). Z ówczesnym redaktorem pisma SMW w Londynie Nasze Sygnały, śp. komandorem podporucznikiem w stanie spoczynku Mariuszem Ołdakowskim, odbyłem długą rozmowę telefoniczną, która miała swój finał na łamach prasy, w dzienniku Życie (7 lipca 1999 roku, wydanie gdańskie). Nie kryłem, o czym wielokrotnie mówiłem w wywiadach, że życie Marynarki Wojennej w czasie II wojny światowej miało blaski, ale i cienie. Do tej pory pokazywano głównie blaski. Promocja książki odbyła się w końcu 4 listopada 1999 roku w gdyńskiej Księgarni Literackiej, którą oblegali miłośnicy spraw wojennomorskich, ale także przeciwnicy (historycy, dziennikarze i oficerowie MW) zarzucający autorowi, że temat został potraktowany ogólnikowo i płytko. Byłem na to przygotowany. W słowie od autora napisałem (tom 1), że przedstawiłem udział Polskiej Marynarki Wojennej w działaniach morskich podczas II wojny światowej w sposób fragmentaryczny. W żaden sposób nie można traktować książki jako historii PMW w latach 1939 1947. Stanowi ona zbiór kilkudziesięciu opowiadań o okrętach i ludziach morza, naświetlając wybrane zagadnienia, które w minionych latach były słabo zweryfikowane, ukrywane lub otaczane murem milczenia. Nie było moim zamiarem zdyskredytowanie pięknej i tragicznej historii naszej floty morskiej podczas ostatniej wojny światowej. Zdawałem sobie sprawę, że po wydaniu książki narażę się na zarzuty, że 9
przedstawione fakty nie zawsze odpowiadają prawdzie historycznej, a przynajmniej tej wpajanej nam przez długie lata. Byłem tego w pełni świadomy, przystępując do gromadzenia literatury, a później już do pisania... Dwa lata po premierze publikacji ukazał się kolejny tom Mała flota bez mitów cz. 2. W sześćdziesięciu jeden rozdziałach (dotyczy całego cyklu książek) po prostu zakwestionowałem w wielu opisanych przeze mnie historiach, ale nie tylko, heroiczną wersję dokonań Polskiej Marynarki Wojennej w latach 1939 1947. Ujawniłem wstrząsające fakty, które były poparte materiałami archiwalnymi przechowywanymi m.in. w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie, Instytucie Hoovera w Stanford w Kalifornii, ale także w zbiorach archiwalnych Jerzego Pertka, najbardziej znanego pisarza marynisty i popularyzatora spraw wojennomorskich w ostatnim pięćdziesięcioleciu w Polsce. Do tych dokumentów nikt wcześniej nie dotarł albo historie opowiedziane przez innych autorów nie były poparte świeżą wiedzą i kolejnymi źródłami archiwalnymi. Ujawniłem mało znane dotychczas fakty, nieznane relacje świadków, tuszowane i ukrywane: bunty załóg, dezercje, nadużycia, demoralizację, kolizje okrętów, przypadki nieudolnego dowodzenia i wstydliwe epizody. W latach 1999 2001 w różnych czasopismach, gazetach i pismach fachowych ukazało się kilkadziesiąt recenzji, opinii i wypowiedzi (także bardzo krytycznych) na temat owych książek. Do niektórych historie stały się tematem moich innych książek. 1 Jedenaście lat od wydania Małej floty bez mitów oddaję do rąk Czytelników książkę, która jest kompilacją dwóch pozycji pod tym samym tytułem. Od wielu lat owe publikacje cieszą się niesłabnącym zainteresowaniem młodych i starszych sympatyków historii PMW. Książki są chętnie czytane i... trudno je kupić (mimo dwóch wznowień). Ceny obu pozycji na różnych aukcjach księgarskich (głównie internetowych), niestety, są bardzo wysokie, odstraszając potencjalnych nabywców. Odpowiedzią na głosy moich respondentów, którzy oczekiwali na kolejną publikację o PMW obalającą narosłe i powtarzane przez ostatnie siedemdziesiąt lat mity o niektórych dokonaniach wojennej biało-czerwonej bandery na frontach wojny, była książka Plamy na banderze (spośród 47 rozdziałów tej książki tylko kilkanaście, częściowo uzupełnionych o nowe fakty, zamieściłem wcześniej w dwóch częściach Małej floty bez mitów). Niniejsze, jednotomowe wydanie Małej floty bez mitów jest reakcją Oficyny Wydawniczej Alma-Press na głosy czytelników, którzy podczas spotkań z autorem i wydawcą na Targach Książki Historycznej i spotkań autorskich lub pisząc listy, apelowali o wznowienie moich książek, których nakłady zostały wyczerpane. 1 Patrz m.in.: Westerplatte. W obronie prawdy (wyd. 2001, 2007, 2008); Admirał. Biografia Józefa Unruga (2004), Stalowe drapieżniki. Polskie okręty podwodne w wojnie (2005), Zapomniana flota. Mokrany (2006), Plamy na banderze (2007, 2008), ORP WILK. Okaleczony drapieżnik (2008), Admirał Unrug 1884 1973 (2009) i ORP GRYF. Największy okręt bojowy Polskiej Marynarki Wojennej (2010). 10
Książki Mała flota bez mitów i Plamy na banderze to cykl publikacji o tematach tabu w PMW w latach 1918 1947. Oczywiście, nie wspominam tylko o sprawach przykrych. Opisuję również epizody, które ze względu na znikomy materiał dokumentacyjny traktowano dotychczas marginesowo. Na wiele pytań ciągle brak jednoznacznych odpowiedzi. Ponawiam zatem pytanie: Czy naszym obowia zkiem jest pisać wyła cznie o heroizmie PMW? Trudne do odnalezienia i rzetelnego opisania, a przy tym kontrowersyjne i mało popularne tematy ogłoszone drukiem nie mogą być traktowane gorzej tylko z racji budzącej niesmak treści... Mariusz Borowiak Gniezno-Cielimowo, kwiecień 2010
1. Operacja Peking Jeszcze w 1938 roku kontradmirałowie Jerzy Świrski, szef Kierownictwa Marynarki Wojennej (KMW), i Józef Unrug, dowódca Floty, doszli do porozumienia w kwestii ewentualnego odesłania czterech niszczycieli OORP WICHER, BURZA, GROM i BŁYSKAWICA do portów jednego z naszych sojuszników na zachodzie w razie wybuchu, jak się zdawało nieuniknionej, wojny z Niemcami. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że owe uzgodnienia pozostały wówczas w sferze rozmów prywatnych. 2 W tym okresie projekt ten nie został jeszcze przedstawiony marszałkowi Edwardowi Rydzowi-Śmigłemu, generalnemu inspektorowi Polskich Sił Zbrojnych. Dla tych dwóch doświadczonych oficerów było jasne, że wobec przewagi flot powietrznej (Luftwaffe) i morskiej (Kriegsmarine) nieprzyjaciela nasze najbardziej nowoczesne okręty nawodne, które m.in. wybudowano z myślą o eskortowaniu transportowców na Morzu Bałtyckim, będą bezsilne i szybko zostaną wyeliminowane z walki. Mimo że mogły one prowadzić równorzędny bój z okrętami tej samej klasy, a nawet z krążownikami lekkimi, przy wprowadzeniu do działań wojennych silniejszych jednostek (krążowniki ciężkie, pancerniki lub okręty liniowe) z góry były na straconej pozycji. Wniosek ten był tym bardziej przykry, że wszystkie niszczyciele i stawiacz min ORP GRYF, największy okręt bojowy II Rzeczypospolitej, zostały wybudowane w latach 30. dzięki ogromnemu wysiłkowi i staraniom kontradmirała (19 stycznia 1941 roku mianowany na stopień wiceadmirała) Jerzego Świrskiego. Te okoliczności sprawiły, że została zahamowana rozbudowa innych rodzajów sił morskich, np. lotnictwa morskiego czy sił morskiej obrony wybrzeża. Jedną ze słabych stron obrony wybrzeża, w razie ataku z morza, był brak na Półwyspie Helskim ciężkich baterii artylerii nadbrzeżnej. 3 2 Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. I, cz. 5, Kampania wrześniowa 1939. Marynarka Wojenna i obrona polskiego Wybrzeża, Londyn 1962, s. 57; T. Skinder-Suchcitz, Rok 1939. Polsko-brytyjska polityka morska, Warszawa Londyn 1997, s. 128; list Józefa Unruga do Bohdana Wrońskiego z 18 lutego 1961 roku, Instytut Polski i Muzeum im. gen. W. Sikorskiego w Londynie (dalej IPMS), sygn. MAR.A.V.1/8. 3 Szerzej na ten temat piszą: E. Kosiarz, Obrona Helu w 1939 r., Warszawa 1971; M. Kułakowski, Marynarka Wojenna Polski Odrodzonej, t. 2, Toronto 1988; S. Ordon, Polska Marynarka Wojenna w latach 1918 1939. Problemy prawne i ekonomiczne, Gdynia 1966; J. Pertek, Wielkie dni małej floty, Poznań 1987; Polskie Siły Zbrojne..., t. I, cz. 5; A. Rzepniewski, Obrona Wybrzeża w 1939 r. na tle rozwoju 12
Bez wsparcia ogniowego tych baterii nie można było wykorzystać naszych największych okrętów nawodnych do obrony polskiej żeglugi na Bałtyku. Niewątpliwie okręty pozbawione dodatkowej osłony zostałyby zatopione, w najlepszym razie narażone na poważne niebezpieczeństwo. By tego uniknąć, kontradmirał Unrug liczył na pomoc silnych zespołów sojuszniczych. Takim oparciem mogły być okręty Francji (Marine Nationale) i Wielkiej Brytanii (Royal Navy). Gdy w kwietniu 1939 roku nasi zachodni sojusznicy zadeklarowali Polsce pomoc na wypadek bezpośredniego lub pośredniego zagrożenia, akt ten był dobrze skalkulowanym posunięciem politycznym. 4 Po dość mglistych gwarancjach dla Polski przyszedł czas na bardziej szczegółowe uzgodnienia. 15 17 maja 1939 roku w Paryżu odbyła się międzysztabowa konferencja polsko-francuska. Merytoryczne rozmowy toczyły się od drugiego dnia konferencji i były prowadzone ze strony polskiej pod przewodnictwem generała dywizji Tadeusza Kasprzyckiego, ministra spraw wojskowych, oraz pułkowników Józefa Jaklicza, Stanisława Karpińskiego, Wojciecha Fyde, Zygmunta Łojko i podpułkownika Pinińskiego; ze strony francuskiej przez szefa Sztabu Generalnego Obrony Narodowej generała Maurice a Gamelina, a także wiceadmirała Jeana François Darlana, generałów Vuillemina, Musse, Dentza i pułkownika Ayme. 5 Zadaniem polskiej delegacji było omówienie zagadnień wojskowych i uzyskanie konkretnych zapewnień o sojuszniczej pomocy na podstawie starej konwencji z 1921 roku (gwarantującej, że w razie agresji niemieckiej na Polskę pomoc Francji miała nastąpić szybko i przy użyciu wszystkich dyspozycyjnych sił). Generał Kasprzycki, po wcześniejszych konsultacjach z szefem KMW, został upoważniony do reprezentowania spraw marynarki wojennej. 16 maja spotkał się z Darlanem, szefem Sztabu Generalnego Marynarki Wojennej. Może budzić zdziwienie fakt, że w składzie delegacji polskiej zabrakło chociażby jednego przedstawiciela floty wojennej. W zapisie protokolarnym z pierwszego posiedzenia, na którym poruszono sprawę współdziałania Marine Nationale, mającego na celu utrudnianie komunikacji morskiej między Rzeszą a Prusami Wschodnimi, czytamy: marynarki wojennej Polski i Niemiec, Warszawa 1970; W. Tym, Przygotowania do obrony i la dowa obrona polskiego wybrzeża morskiego (1 19.9.1939), Wojskowy Przegląd Historyczny, 1957, nr 2 4; R. Witkowski, Hel na straży Wybrzeża 1920 1939, Warszawa 1974. 4 K. Klochowicz, Cztery niedotrzymane pakty, Londyn b.r.w., s. 125. 5 J. Ciałowicz, Polsko-francuski sojusz wojskowy 1921 1939, Warszawa 1970, s. 267 276; T. Jurga, Obrona Polski 1939, Warszawa 1990, s. 111 112; E. Kosiarz, Salwy nad Zatoka, Gdańsk 1980, s. 60 63; M. Kułakowski, Marynarka Wojenna Polski odrodzonej, t. 2..., s. 554 555; S.M. Piaskowski, Kroniki Polskiej Marynarki Wojennej 1918 1946, t. 2, Albany N.Y. 1987, s. 28 29. 13
Gen. Kasprzycki przystępuje do spraw morskich i zapytuje o zdanie szefa sztabu generalnego marynarki. Wiceadm. Darlan wywodzi, że dla komunikacji między Polska i zachodem Bałtyk będzie trudny do wykorzystania. Chodzi o zaatakowanie Niemiec od południa; tylko opanowanie Morza Śródziemnego pozwoli na okra żenie państw totalitarnych. Akcja morska poprzez wody niemieckie byłaby mało wydajna; Bałtyk jest jeziorem zamkniętym. Gen. Kasprzycki stawia pytania, czy Polska może spodziewać się działania na Bałtyku. Wiceadm. Darlan odpowiada, że współdziałania takiego należy szukać z marynarka brytyjska, której bazy sa bliższe aniżeli bazy francuskie i która ma sobie powierzone teatry operacyjne kanału La Manche i Morza Północnego. Gen. Kasprzycki zapytuje, czy wobec tego, jeśli transporty przez Morze Śródziemne będa możliwe, to będa one mogły do pewnego stopnia zasta pić transporty, których nie da się zorganizować na Morzu Bałtyckim. Wiceadm. Darlan sa dzi, że będziemy mieli przewagę na Morzu Śródziemnym. Gen. Gamelin obstaje przy ważności tej przewagi, aby wyła czyć Włochy. W wysiłkach polskich na la dzie trzeba bacznie uważać, aby zachować gros własnych sił dla podjęcia rozstrzygaja cego wysiłku, gdy państwa Centralne zaczna trzeszczeć. Gen. Kasprzycki przedstawia, że Gdyni brak wyposażenia w materiał niezbędny do obrony. Wiceadm. Darlan jest zdania, że obrona ta powinna polegać na opl. [obrona przeciwlotnicza] i minach. Marynarka francuska może odsta pić działa okrętowe [kal.] 305 mm, których zainstalowanie na la dzie może być dość szybkie. Gen. Kasprzycki wyraża życzenie, aby zagadnienie dział i min, podobnie jak i inne kwestie dotycza ce współdziałania na morzu były przedmiotem kontaktów bezpośrednich między oficerami rzeczoznawcami obu stron. 6 Z treści tego pisma wynika jednoznaczny wniosek. W momencie wybuchu wojny Polska Marynarka Wojenna byłaby zdana na własne siły. Tym samym Francja, nasz długoletni sojusznik, skazywała polską flotę wojenną na zniszczenie. Jedynym optymistycznym akcentem tych rozmów była obietnica wiceadmirała Darlana odstąpienia PMW pewnej liczby min morskich i dział morskich kal. 305 mm, zdemontowanych ze starych pancerników. Po majowych uzgodnieniach w lipcu wyjechali do Paryża przedstawiciele Marynarki Wojennej: komandor porucznik Eugeniusz Pławski i kapitan marynarki Bohdan Wroński. Mimo trudnych negocjacji załatwiono dla marynarki wojennej 14 6 Polskie Siły Zbrojne..., t. I, cz. 5, s. 55 56.
kilkadziesiąt torped, przecinaki do trałów min, dwa działa przeciwlotnicze dla trawlerów (trałowców) i aparaty podsłuchowe dla okrętów podwodnych. Nierozstrzygniętym zagadnieniem pozostała sprawa ciężkiej artylerii dla Helu. Okazało się, że zainstalowanie dział, nawet bez dokonania jakichkolwiek poprawek, potrwa do końca marca 1940 roku. Dla Świrskiego i Unruga termin ten był zbyt odległy i nierealny. 7 Po przeprowadzonych uzgodnieniach polsko-francuskich realizacja wcześniejszego zamysłu naszych admirałów o odesłaniu niszczycieli poza Bałtyk wydawała się koniecznością. Świrski na spotkaniu z Rydzem-Śmigłym zreferował mu sytuację i przedstawił argumenty przemawiające za celowością przeprowadzenia tej operacji. Marszałek z oburzeniem przyjął propozycję szefa KMW, uważając, że nie po to zbudowano najbardziej nowoczesne i wartościowe okręty nawodne, by w przededniu wojny opuszczały Bałtyk. Twierdził wręcz, że ze względu na opinię publiczną byłoby lepiej, gdyby wspomniane jednostki bojowe zostały zatopione w obronie kraju! Kontradmirał Jerzy Świrski z uwagą wysłuchał wyjaśnień Naczelnego Wodza, przypomniał jednak swojemu przełożonemu o znikomej pomocy morskiej zaoferowanej przez Francję, niedostatecznym wsparciu własnej artylerii nadbrzeżnej i braku bezpiecznej bazy dla okrętów wojennych. Proponując odesłanie niszczycieli do Wielkiej Brytanii w celu prowadzenia działań u boku floty francusko-angielskiej, kontradmirał widział możliwość skutecznej walki i udział w konwojowaniu do portów rumuńskich statków wiozących materiały wojenne przeznaczone dla Polski. Dzięki logicznym argumentom Świrskiego marszałek Rydz-Śmigły wyraził zgodę na odesłanie trzech niszczycieli (OORP BŁYSKAWICA, GROM i BURZA). Nie zaakceptował jednak dołączenia WICHRA, którego postanowił pozostawić w Gdyni jako jednostkę niezbędną w razie interwencji sił zbrojnych w Gdańsku i do osłony stawiacza min GRYF w czasie stawiania zagród minowych. Świrski próbował jeszcze odwieść marszałka od tego pomysłu, ale wobec silnego oporu nie podjął już w tym kierunku żadnych starań. O tym wydarzeniu tak pisze (2 września 1946 roku mianowany wiceadmirałem) Józef Unrug: Stało się inaczej, nie z winy marynarki woj., tylko [z] pobudek natury uczuciowo-politycznej [...]. Głęboko żałowałem swego czasu, że WICHER nie został odesłany do Anglii razem z innymi kontrtorpedowcami [niszczycielami]. 8 Więcej szczegółów dotyczących decyzji marszałka o pozostawieniu WICH- RA na Wybrzeżu podaje komandor (od 3 maja 1945 roku w stopniu kontradmirała) Karol Korytowski: 7 Ibidem, s. 56 57. 8 List Józefa Unruga do Bohdana Wrońskiego... 15
Z osobistych rozmów w tym czasie z naszym ministrem Spraw Zagr.[anicznych], jego wyższymi urzędnikami ze sferami wojska, jak i z tych pocia gnięć służbowych nie odnosiłem wrażenia, żeby sfery te przypuszczały, że Rzesza [...] sprowokuje wojnę oficjalna. Odnosiłem wrażenie, że liczy się z konfliktem o Gdańsk, w którym Rzesza weźmie udział nieoficjalny najwyżej. Że wbrew temu p. Admirał przeforsował decyzję przewiduja ca prawdziwy konflikt zbrojny z Niemcami decyzję optycznie niepopularna, dało mi powód do przypuszczenia, że uzyskanie tej decyzji ułatwione zostało właśnie ta niewiara w jej faktyczna realizację. 9 Chociaż Edward Rydz-Śmigły przystał na sugestie Świrskiego, sobie pozostawił decyzję w kwestii wyznaczenia terminu odesłania okrętów. Wspomniane ustalenia uwarunkowane były wynikami rozmów polsko-angielskich w sprawie udzielenia Polsce pomocy przez Wielką Brytanię. Do tego czasu akcja ta miała być utrzymana w całkowitej tajemnicy. W dniach 23 30 maja 1939 roku w Warszawie odbyła się polsko- -angielska konferencja sztabowa. 10 Jeszcze przed wyjazdem do Polski delegaci angielscy zostali poinstruowani przez Komitet Obrony Imperium, by nie ujawniać własnych braków w planowaniu i nie składać obietnic na temat charakteru i zakresu pomocy Wielkiej Brytanii. Stosunek Brytyjczyków do sojuszniczych powinności wobec Polski oparty był na ich wcześniejszych ustaleniach z Francuzami: Ze względu na trudności komunikacyjne nie jest możliwa żadna pomoc bezpośrednia dla Polski ze strony sił francuskich lub brytyjskich. Niemniej jednak gdziekolwiek francuskie lub brytyjskie siły la dowe lub powietrzne będa wykorzystane, stanowić one będa w sposób pośredni pomoc dla Polski przez wia zanie sił nieprzyjaciela. 11 9 Relacja K. Korytowskiego na temat wydarzeń z września 1939 roku, spisana w 1940, IPMS, sygn. MAR.A.V.1/2. 10 J.W. Dyskant, PEKING czy PEKIN, Biuletyn Historyczny Muzeum Marynarki Wojennej, Gdynia 1989, nr 11, s. 15 17; idem, PEKING czy PEKIN, Morze, 1989, nr 9, s. 5; T. Jurga, Obrona Polski..., s. 113 114; K. Klochowicz, Cztery niedotrzymane pakty..., s. 131 143; E. Kosiarz, Flota Białego Orła, Gdańsk 1984, s. 30 31; idem, Salwy nad Zatoka..., s. 63 66; idem, Wojna na Bałtyku 1939, Gdańsk 1988, s. 79 80; W.T. Kowalski, Ostatni rok Europy 1939, Warszawa 1989, s. 232 233; M. Kułakowski, Marynarka Wojenna Polski Odrodzonej, t. 2..., s. 558 559; S.M. Piaskowski, Kroniki Polskiej Marynarki Wojennej 1918 1946, t. 2..., s. 29 30; Polski Czyn Zbrojny w II wojnie światowej. Wojna obronna Polski 1939, Warszawa 1979, s. 300; Polskie Siły Zbrojne..., t. I, cz. 5, s. 56 62; W. Szczerkowski, ORP BŁYSKAWICA, Gdańsk 1979, s. 37 39; Wojna obronna Polski 1939. Wybór źródeł, Warszawa 1968, s. 280 283. 11 W.T. Kowalski, Ostatni rok Europy 1939..., s. 231. 16