Tatrzańskie wędrówki Kasprowy Wierch Kasprowy Wierch to szczyt w Tatrach Zachodnich na wysokości 1987 m. n.p.m. o dużym natężeniu turystycznym w każdej porze roku. Miejsce o przepięknych wysokogórskich widokach, nad trzema dolinami: Doliną Bystrej i Doliną Suchej Wody Gąsienicowej od strony polskiej oraz Doliną Cichą od strony słowackiej. Dobra pogoda na Kasprowym Wierchu nie jest gwarantowana, możemy ją sprawdzać w internecie oraz będąc na miejscu w bazie PKL (Polskich Kolei Linowych). Mimo to chętnych do wędrówki nie brakuje. Za pierwszym razem kiedy byłam na Kasprowym Wierchu miałam okazję w deszczu jechać starym wagonikiem o zaparowanych i zniszczonych szybach. Ściśnięta jak sardynka, nic nie widziałam. Ale było warto! Kilka lat wstecz jechałam już nowoczesnym wagonikiem, dokładnie dnia 1 czerwca 2009 roku widoczność była niewielka, natomiast wielka była pokrywa i zamieć śnieżna. Widoczność sięgała okolic kolan, o górach nie myśleliśmy. Szliśmy gęsiego, po kolana tkwiąc w śniegu na szczyt, marząc o rękawiczkach i ciepłej herbacie. Ostatnio w końcu sierpnia 2013r. od rana chmury były gęste i deszcz wyczuwalny, jednak na szczycie spotkała nas niespodzianka, w postaci lekkiego wiatru i pięknej słonecznej pogody. Nareszcie mogliśmy napawać się cudownymi widokami. Aby dostać się na Kasprowy Wierch są dwie możliwości, obie wymagają czasu, więc warto dobrze się do każdej przygotować. Góry są nieprzewidywalne, ale to my musimy jak najwięcej przewidzieć, aby cieszyć się ich widokiem. Na szczyt góry od 72 lat kursuje kolej linowa. W 2007 roku została zmodernizowana i jej wagoniki mogą przewozić teraz dwa razy więcej turystów. Niestety aby dostać się do wagoników, trzeba dostać się do Kuźnic, czyli miejsca gdzie nie dojedzie się własnym środkiem transportu, wiec albo go pozostawiamy na pobliskim parkingu i idziemy 2 km pieszo pod górkę, albo podjeżdżamy busikiem do Kuźnic, za symboliczne 3 zł od osoby. W Kuźnicach czeka na nas kolejna niespodzianka w postaci kilkuset metrowej kolejki turystów do okienek kasy PKL, gdzie można nabyć bilety na wagonik. Bilety w cenach 45-55 zł od osoby góra -dół. Czar prysł podwójnie, jednak nie poddajemy się! Dzięki wykwalifikowanym miejscowym kooperantom za odpłatnością można wskoczyć w tzw.środek kolejki i nie czekać już 3 godzin, ale np pół godziny lub godzinkę,
dzięki czemu zyskujemy na czasie i popołudnie można zaplanować w innej części Zakopanego. Nie polecam tej metody grupom zorganizowanym. Grupy muszą czekać lub ruszać na szlak zielony pieszo z przewodnikiem tatrzańskim i jest to wspomniana druga możliwość dostania się na Kasprowy Wierch, trwająca ok.3,5 godz. Czyli na to samo wychodzi. Oczekiwanie na wagonik można przeżyć mając nieopodal dobre towarzystwo, ewentualnie dobrą lekturę. Wsiadając do wagonika czujemy dreszczyk emocji przed nieznanym i pogodą. Na szczęście przez szyby można było podziwiać wspaniałe krajobrazy.
Trasa wagonikiem wiedzie do Myślenickich Turni, gdzie następuje przesiadka do drugiego wagonika. Następny odcinek trasy jest bardziej stromy wagonik znajduje się 180 metrów nad ziemią. A kiedy dobija do górnej stacji kolejki, znajdującej się na wysokości 1959 m n.p.m., jesteśmy jeszcze 26 metrów poniżej wierzchołka Kasprowego Wierchu. Aby do niego dotrzeć należy kierować się w górę w stronę Wysokogórskiego Obserwatorium Meteorologicznego na Kasprowym.
W budynku górnej stacji kolejki są: restauracja, kiosk, warsztat narciarski, przechowalnia sprzętu i niewielki hotelik z 11 miejscami do przenocowania na jakąś ewentualność. Ale wjeżdżających wagonikiem z wykupionym biletem w tą i z powrotem obowiązuje określony czas pobytu na Kasprowym i nie należy spóźnić się na swój powrotny wagonik. Wszystko jest określone na bilecie.
Dla tych którzy tylko wjeżdżali na Kasprowy Wierch podróż dopiero się zaczyna. Albo można wybrać jeden z kilku szlaków i schodzić z Kasprowego granią Tatr Zachodnich w kierunku Czerwonych Wierchów szlakiem czerwonym. Ze szczytu na Przełęcz pod Kopą Kondracką trwa to ok.2 godzin. Z przełęczy możemy również czerwonym szlakiem zejść przez Kondratową z powrotem do Kuźnic w 2,5 godziny. Druga wersja zejścia z Kasprowego Wierchu to trasa przez Halę Gąsienicową do Kuźnic szlakiem żółtym do schroniska Murowaniec na Hali Gąsienicowej, a jej czas to około 1 godzina. Ze schroniska Murowaniec do Kuźnic można iść przez Boczań szlakiem niebieskim ok. 1,5 godziny lub przez Jaworzynkę szlakiem żółtym również 1,5 godz. Wejście i zejście na Kasprowy Wierch zajmuje cały dzień. Dlatego warto wcześniej zadbać o kondycję, odpowiednią odzież, obuwie i prowiant.
Kasprowy Wierch to świetny punkt dla rozpoczęcia wielu pięknych wycieczek a
czerwony szlak prowadzący główną granią Tatr, poprzez swoje rozgałęzienia pozwala na wybór różnych wariantów przejść i stopniowanie trudności. Widać stąd ogromną Świnicę 2301 m.n.p.m., Giewont 1894 m.n.p.m., Beskid 2012 m.n.p.m. i całe pasmo Czerwonych Wierchów. Będąc na Kasprowym Wierchu możemy udać się również przed siebie w kierunku szczytu Świnicy, początkowo łagodną trasą, jednak podejście należy do trudnych i niebezpiecznych.
Przed potężną ścianą Świnicy wędruje się już po skałkach, coraz częściej z
pomocą łańcuchów. Po pewnym czasie na skalnych półkach przechodzimy na południową stronę. A ostatnie kilka kroków dla niektórych jest jednak nie do pokonania. Jest to ścianka, gdzie trzeba dość wysoko się podciągnąć. Nie polecam tej wyprawy nieświadomym wczasowiczom, rodzinom z dziećmi i starszym. Droga z Kasprowego Wierchu na szczyt Świnicy powinna zająć nam ok 2,5 godz. Po dotarciu na szczyt Świnicy mamy naprawdę piękne widoki. Z jednej strony Dolina Pięciu Stawów Polskich, z drugiej Dolina Gąsienicowa, z Kościelcem na wyciągnięcie ręki. Po krótkim odpoczynku i sesji fotograficznej schodzimy do Przełęczy Zawrat i szlakiem niebieskim dojdziemy do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Po godzince można skosztować wspaniałej szarlotki w Schronisku nad Przednim Stawem. Ze schroniska szlakiem niebieskim wyruszamy do wodospadu Siklawa. Dalej zielony szlak i już tylko w dół Doliną Roztoki do Wodogrzmotów Mickiewicza tam zejście drogą do Palenicy Białczańskiej, czyli miejsca parkingowego skąd ruszaliśmy nad Morskie Oko. Wspaniała przygoda, dla ludzi w odpowiednim wieku i z odpowiednim przygotowaniem! Tym razem dotarłam do Beskidu, ale Dolinę Pięciu Stawów mam na swoim koncie i doskonale ją pamiętam. Zdobyłam ją dokładnie w moje osiemnaste urodziny! Tym razem byłam w Tatrach pierwszy raz z moim synkiem, zrobiliśmy rekonesans mierząc siły na zamiary. Było super! Pierwsze wrażenia zaowocują i być może wrócimy na szlak. Pozostaje nam trenować i wzmacniać kondycję, bo wiedzy mamy już sporo.
Mimo, iż zdjęcia pochodzą z lata, wpis pochodzi z grudnia 2013 roku, dlatego nie mogę nie wspomnieć o tym co się tu dzieje zimą. Kasprowy Wierch odwiedzają zimą głównie wyśmienici i odważni narciarze, ponieważ Kasprowy jest jedynym ośrodkiem w Polsce o charakterze alpejskim. Na zboczach Kasprowego Wierchu zbudowano także dwa wyciągi krzesełkowe i poprowadzono parę narciarskich tras zjazdowych: Trasę Goryczkową i Gąsienicową. Słabo jeżdżącym lub początkującym narciarzom odradzam to miejsce ze względu na stromość tras i trudne warunki terenowe. Wspomnienie lata Magia Pałacu
Podonowskich w Bugaju. Pewnej pięknej niedzieli tego lata, udałam się do małej wsi Bugaj leżącej 28 km od Ostrowa Wielkopolskiego. Obrałam drogę w kierunku Raszkowa, dalej do wsi Koryta i tam spotkałam pierwszą tabliczkę informującą o Pałacu w Bugaju. Sama nazwa nigdy nic mi nie mówiła, lecz wiedziałam z ust koleżanki, że jest tam odrestaurowany pałac, który koniecznie muszę zobaczyć. Skręcając w lewo, jadąc 2 km wąską drogą i mijając okoliczne gospodarstwa, nie byłam przekonana, czy to ten Bugaj o którym niedawno słyszałam? Ale to co ujrzałam zaskoczyło mnie i zachwyciło moje serce To przepięknie odrestaurowany Pałac Podonowskich w Bugaju, należący niegdyś do hrabiego Józefa Czarneckiego a dziś do Państwa Anny i Włodzimierza Podonowskich herbu Łodzia. Zdjęcie przedstawia widok na część wschodnią pałacu, od bramy wjazdowej.
Pałac od strony północnej to wejście główne z wnęką i parą kolumn. Dziś to miejsce jest otwarte dla gości, mieści się tu restauracja i mogą być tu organizowane wszelkie imprezy okolicznościowe.
Pałac otacza pięknie zaaranżowany i utrzymany park z miejscami wypoczynku. Część południowo zachodnia to półokrągły taras, na którym nie omieszkałam skosztować kawy i deseru. Przy dźwiękach romantycznych melodii, granych na skrzypcach można było zamknąć oczy i przenieść się w sielankowy wymiar.
Wspaniała obsługa, magia tego miejsca, muzyka i kawa sprawiły, że w całości wciągnęłam cukrowy koszyk wypełniony lodami i owocami. W całości oznacza, że łącznie z koszykiem, który był skarmelizowanym cukrem. Po raz pierwszy jadłam tak pyszny deser, a ponieważ uwielbiam słodkości wrócę po ten koszyk jeszcze nie raz.
Pałac Podonowskich w Bugaju to piękne wnętrza, odrestaurowane z wyczuciem smaku i gustu. Zapierająca dech w piersiach jasna okrągła sala jest salą kominkowa lub inaczej zwaną salą balową, zamknięta dwukondygnacyjną kopułą.
Pałac Podonowskich w Bugaju to piękne wnętrza, odrestaurowane z wyczuciem smaku i gustu. Zapierająca dech w piersiach jasna okrągła sala jest salą kominkowa lub inaczej zwaną salą balową, zamknięta dwukondygnacyjną kopułą.
To miejsce to tzw. kredens czyli urokliwa i słodka sala śniadaniowa z widokiem na park tonący w słońcu. Obudzić się i wypić kawę w takim miejscu to marzenie niejednej zabieganej kobiety.
Na kolejnym zdjęciu ujęłam zachowany drewniany strop sali herbowej z malowidłami Izabeli Potockiej żony hrabiego Czarneckiego. Cudownie, że takie konstrukcje przetrwały burzliwe lata i możemy je dziś podziwiać. Mogłabym jeszcze długo opowiadać o moich odczuciach związanych z pobytem w pałacu, ale myślę, że powinniście sami tu przyjechać i poczuć magię tego miejsca. Stan pałacu z przed remontu można obejrzeć na stronie internetowej pałacu www.palacbugaj.pl Naprawdę warto!
Spacer po Krupówkach Spacer po Krupówkach dla jednych turystów może okazać się męczarnią ze względu na tłumy turystów i hałas szczególnie latem. Jednak dla innych taki spacer może być bardzo mile spędzonym czasem. Nie można być w Zakopanem, a nie być na Krupówkach. Ważne jest aby być świadomym miejsca, jego ukrytego uroku oraz nowości jakie serwuje nam miasto. Zaczynamy od skweru ks. Mirosława Drozdka, czyli pięknie wyremontowanego fragmentu miasta tuż obok Krupówek i przy przejściu podziemnym w kierunku Gubałówki. Można tu odpocząć, jeśli pokonaliśmy już cześć miasta lub zjeść w spokoju lody i przygotować się do dalszej trasy. Krupówki to główna ulica Zakopanego, a właściwie ponad kilometrowy deptak zaczynający się od ul Nowatorskiej. Znajduję się tu wiele sklepów, restauracji, biur, hoteli i innych atrakcji. Wędrując na południe po lewej stronie wyłonił się piękny neoromański Kościół
Parafialny pw. Świętej Rodziny, do którego prowadzą długie kamienne schody. Kościół ten ma zielony dach i jak się przekonałam, jest dobrym punktem orientacyjnym w terenie, bowiem widać go z wielu zakątków wokół Zakopanego. Przy adresie Krupówki 10, znajduje się Muzeum Tatrzańskie im. Tytusa Chałubińskiego gmach główny w stylu zakopiańskim zaprojektowany przez Witkiewicza i Mączyńskiego. Posiada zbiory okazów fauny i flory, skał i minerałów, oraz zbiory etnograficzne czyli związane ze sztuką zdobniczą Podhala, ubiorami, warunkami życia mieszkańców, a także gromadzi literaturę tatroznawczą. Nieopodal, na Krupówkach 37, trafiliśmy z synem na wystawę gadów, płazów i bezkręgowców, co było dla nas dużym zaskoczeniem. Wiele wrażeń dostarczyło nam spotkanie z boa, który zachęcał do zwiedzenia tego miejsca. Ponieważ mój 9 latek był pierwszy raz na Krupówkach, podążałam za nim w miejsca, które sam wybrał.
Wystawa pt: Fascynujący świat zwierząt egzotycznych znajdowała się na pierwszym piętrze kamienicy i okazała się bardzo ciekawa, bo wzbogacona była opowieściami właściciela okazów np. o zaskakujących zachowaniach żółwi. Oprócz ich kilku odmian obejrzeliśmy warany, gekony, anakondę, krokodyle, węże królewskie i żaby- niebieskie Azureusy. Niezapomniane przeżycie!
Zbaczając na chwilę z Krupówek skręcając w ul. S.Staszica dochodzimy do Alei 3Maja, po lewej stronie znajdujemy dość zamaskowaną ciekawostkę i atrakcję turystyczną Dom do góry nogami czyli drewniany dom w naturalnych rozmiarach tylko stojący na dachu. Z zewnątrz jest niesamowity dach wkopany w ziemię, całość lekko pochylona, wejście przez okno szczytowe na piętrze. Wewnątrz urządzony po góralsku doprowadza nas do zawrotów głowy i niepewnych ruchów, tak zwanego słaniania się po ścianach chodząc po suficie. Całe ciało wydaje się ciężkie, nogi za krótkie, podłoga miota nami w różnych kierunkach choć nic się nie rusza. Cały fenomen tkwi w naszym mózgu, który zmuszony jest do odczuwania czegoś innego, niż rejestruje. Zaburzone są informacje przesyłane na temat ułożenia ciała w przestrzeni i o odchyleniu od pionu. Nasz błędnik, który odpowiada za równowagę szaleje! Wariacje równowagi potęgują meble, sprzęty i firanki w oknach wszystko do góry nogami. Warto tam wejść i samemu się przekonać, czasem dzieci lepiej radzą sobie z opanowaniem równowagi niż rodzice, dlatego ostrożnie i z uśmiechem.
Wracając na Krupówki warto zwrócić uwagę na piękne stare, drewniane wille takie jak Poraj, która została wybudowana w 1887r.w stylu szwajcarskim. Kiedyś pensjonat, dziś jest restauracją, w której bywali sławni artyści jak Daniel Olbrychski, Wisława Szymborska czy Jerzy Bralczyk. Restauracja mieści się pod adresem Krupówki 50. Nieopodal kończy się już deptak, wracając z powrotem warto się zatrzymać przy mostku na Foluszowym Potoku z oczkiem wodnym. Podobno mostek ten należy przejść z partnerem, zapewne na szczęście! Na tym niewielkim placyku przy skrzyżowaniu ul. Piłsudskiego i Staszica, mieści się odlana z brązu figura górala
czytającego gazetę. Wcześniej odłożył on kapelusz i telefon, jednak nie on jest tu najważniejszy tylko jego gazeta. Pomnik powstał na 20- lecie powstania Tygodnika Podhalańskiego. Cały czas jest na niego skierowana kamerka internetowa, dlatego w tym romantycznym miejscu można odpocząć, a także pokazać się rodzinie i znajomym.
Po kilku godzinach spędzonych aktywnie na Krupówkach zgłodnieliśmy. Wybraliśmy jedną restaurację nad potokiem, która miała tradycyjny góralski wystój, klimat i serwowała rybkę -pstrąga. Żałuję, że nie pamiętam dokładnie jak się nazywała ta porcja, bo delikatny smak czuje do dziś. Wszystko było świeże i smażone na świeżym tłuszczu. Polecam restaurację Pstrąg Górski, która mieści się na ul. Krupówki 6a. Jadłam w niej 2 razy i zawsze było smacznie. Koszty wejściówek do miejsc, które opisałam mieszczą się w 10 zł od osoby, a w niektórych małe dzieci wchodzą bezpłatnie, a duże rodziny jak najbardziej powinny pytać o zniżki. Pobyt na Krupówkach z kilkoma atrakcjami, z czasem przeznaczonym na zdjęcia, odpoczynek i posiłek to około 4 godzin. Oczywiście, że można dłużej i więcej zobaczyć, lub krócej i mniej. Wszystko zależy od nas!