Dzieje rodziny mojej mamy Praca na Konkurs Wiedzy o Trzebini Adrianna Lurka Kamil Zawadziński Klasa IV Szkoła Podstawowa nr 6 w Trzebini Opiekun: Danuta Siedzik
Opowiem o historii mojej rodziny ze strony mamy. Chociaż ta gałąź rodziny nie pochodzi z Trzebini, ale od kilkudziesięciu lat tutaj mieszka. Mam mnóstwo wiadomości o dziejach moich przodków, bo moja mama z zawodu i zamiłowania jest historykiem. Od lat gromadzi i uzupełnia wiadomości o swoich korzeniach. Wszystkie poniższe informacje pochodzą od mojej mamy oraz z książki Pod osłoną nocy. W swojej pracy przedstawię najpierw krótko dzieje mojej rodziny, a następnie omówię udział moich krewnych w ratowaniu Żydów w czasie II wojny światowej. Moja rodzina rys historyczny Wszystkie informacje pochodzą od osób związanych bezpośrednio z opisaną historią. Po raz pierwszy informacje o ukrywaniu Żydów przekazywał mamie jej dziadek Stanisław. Wakacje w Powalicach dla mamy jako dziecka były ogromnym przeżyciem - najpiękniejszym okresem dzieciństwa. Dziadek tak pięknie opowiadał mamie dzieje rodziny, zawsze miał czas dla wnuków, a było ich sporo. Siadał bardzo często pod ulubioną gruszą i opowiadał Z jego inicjatywy, jako że mieszkał w poniemieckim domu, mama z krewnymi urządzała poszukiwania skarbów (oczywiście niemieckich), bawiła się w wojnę. Trochę zazdroszczę jej tych wspomnień. Gdy mama miała 11 lat, jej dziadek zmarł. Jednak wszystkie spotkania z nim pamięta, każde wakacje, wolne chwile z nim spędzone, a przede wszystkim jego niesamowite opowieści. Głównymi bohaterami mojej pracy są pradziadkowie mojej mamy. Jan Kowalczyk i Józefa Wojda urodzili się w latach 1890-1895. Dokładnej daty wujkowie i ciocie nie pamiętają, wiemy, że moja praprababcia urodziła się 25 grudnia 189?, roku nie można rozszyfrować ze zdjęcia grobu. Jan i Józefa pobrali się w miejscowości Goniwilk (przed wojną województwo warszawskie), potem przeprowadzili się do Kolonii Rozłąki. Mój pradziadek urodzony w 1918 roku, w akcie jako miejsce urodzenia miał wpisaną miejscowość Goniwilk. Prapradziadek zmarł 6 IX 1951 roku i jest pochowany w Hucie Dąbrowa. Prarababcia zmarła w II 1967 roku we Wrocławiu. Mamie udało się odtworzyć dzieci mojej praprababci: Piotr (1916.02.05-1987.11.28 ) - po 1946 roku wraz z moim pradziadkiem wyjechał na tzw. Ziemie Odzyskane, zamieszkał w miejscowości Powalice, około 40 km na południe od Kołobrzegu, tam też zmarł.
Stanisław (1918.06.16-1987.01.13) - mój pradziadek, pochowany w Powalicach. Stanisława - niestety nie znamy daty urodzenia i śmierci, wiem, ze była 3 w kolejności dzieckiem, zmarła w Hucie Dąbrowa. Stefania (1925.10.02-1998.03.02) - do końca mieszkała w Hucie Dąbrowa. Marianna (1927 (?) - nadal żyje, mieszka we Wrocławiu (w 2005 roku, również otrzymała medal). Kazimiera (1931.07.12) - żyje, mieszka z mężem (64 lata po ślubie) Bronisławem we Wrocławiu. To właśnie ciocia zajmuje się głównie pielęgnacją grobu praprababci (również w 2005 otrzymała medal). Bliźniaczki: Janina i Jadwiga urodzone w 1933 roku, nadal żyją, mieszkają we Wrocławiu. One w imieniu dziadków w 1987 roku odebrały Medale Sprawiedliwych, są na ilustracji w książce. Wiemy także, że dziadek mojej praprababci był nauczycielem w niewielkiej szkółce. Niestety w młodym wieku zmarł z powodu gruźlicy. Jego żona miała bardzo "towarzyski" charakterek, podobno odziedziczyła go po niej ciotka Staszka. To takie rodzinne plotki Moja babcia urodziła się i mieszkała w Powalicach (19.07.1951), tam poznała mego dziadka, Tadeusza (23.05.1950), który przebywał w okresie letnim na urlopie wojskowym u swego kuzyna Ryszarda (sam pochodzi z okolic Staszowa - Nieciesławice, był tam dwór, w którym wychowywał się Hugo Kołłątaj). Wujek Ryszard (syn Tomasza, starszego brata pradziadka Bolesława) był mężem siostry stryjecznej mojej babci (Jadwiga - córka Piotra), no i tak się to zaczęło. 28 sierpnia 1971 roku wzięli ślub, zamieszkali z prababcią w Powalicach. Tam też się urodziła moja mama Barbara (1.05.1976). Rodzina do 1980 roku tam mieszkała. Mieszkając w Drozdowie od 1977 roku (20 km od Kołobrzegu), rodzice mojej mamy zaprzyjaźnili się z rodziną Piątków. Wujek mamy Heniek pochodził z Żurady pod Olkuszem, dowiedział się od swej rodziny, że są przyjęcia do pracy w Kopalni Siersza. Można też w krótkim czasie otrzymać mieszkanie. Wujek mamy wyprowadził się na wiosnę 1980 roku i otrzymał mieszkanie w Gaju. Mój dziadek przyjechał do Trzebini w lipcu 1980 roku, mieszkanie na budującym się ZWM otrzymał w listopadzie. Wtedy też przeprowadziliśmy się do Trzebini i tu zamieszkaliśmy. Podróż wielką ciężarówką trwała 2 dni - zajął się nią mąż siostry mej babci (po której mama ma imię) - wujek Henryk Paczkowski, zawodowy kierowca. Cała rodzina babci nadal mieszka w okolicach Powalic, wujek Stanisław (ten ze zdjęcia) przejął gospodarstwo po pradziadku, prababcia Genowefa (8.10.1926) mieszka z ciocią Baśką (2.12.1949), najstarszy
syn wujek Kazik ( 20.04.1946) mieszka w Drozdowie. Co roku wyjeżdżamy tam na wakacje. Opisuję szczegółowo dzieje rodziny nie tylko dlatego, że jestem dumna, Iż posiadamy tak rozległą widzę o nich, ale także po to, by przedstawić ich niezwykłe losy w czasie II wojny światowej. Moi prapradziadkowie Jan i Józefa Kowalczykowie ukrywali czasie okupacji Żydów. Chociaż mieli 8 dzieci i pełną świadomość grożących im konsekwencji nie odmówili pomocy tym, którzy jej potrzebowali. Informacje o ich czynie znajdują się: 1.Na stronie wirtualny sztetl http://www.sztetl.org.pl/pl/article/huta-dabrowa/16,relacjewspomnienia/12959,sonia-horman-ur-1924-o-sobie-rodzicach-imezu/?action=viewtable&page=4 2. W książce Pod osłoną nocy napisanej przez Halinę Birenbaum i przedstawiającej wojenne losy późniejszego małżeństwa Soni i Abrama Hurman. 3. W filmie dokumentalnym Świadectwo. Książkę czytali mi rodzice, jak tylko potrafiłam coś zrozumieć, film także oglądałam. Moi przodkowie ratowali Żydów W książce jest opisane, że w domu moich prapradziadków najpierw ukrywał się Chaim i Pola Kobałkiewiczowie. Potem (jesienią 1943r.) dołączyli do nich Sonia I Abram. Moi krewni znali ich, bo przed wojną byli to ich sąsiedzi. Ich pola graniczyły ze sobą, w ich domu Kowalczykowie przebierali buty jak szli do kościoła. Kowalczykowie (ojciec i syn) w ciągu tygodnia wybudowali kolejny bunkier w oborze. Moi przodkowie udostępniali im kuchnię, robili zakupy oraz dzielili się swoimi płodami rolnymi. Pewnego dnia miała miejsce niesamowita i niebezpieczna historia. Do obejścia Kowalczyków przyszli Niemcy. Chaim schował się w piwnicy, ale Pola nie zdążyła. Wykazała się jednak świetnym refleksem. Szybko ściągnęła poszwę z pierzyny i położyła się do łóżka. Niemcom wmówiono, że kobieta w chustce na głowie, leżąca w nieobleczonej pościeli jest chora na tyfus. Niemcy uwierzyli, rodzina była uratowana. Inna ciekawa historia wiąże się ze sposobem komunikowania się i dostarczaniem jedzenia. Praprababcia wchodząc do obory wołała niby
do krowy, żeby się podniosła. Był to sygnał dla ukrywających się Żydów, że jest bezpiecznie i mogą opuścić kryjówkę. Jedzenie przynosiła im w fartuchu lub wiaderku, udając, że karmi drób. Moi krewni ukrywali w sumie 9 Żydów do wiosny 1944 roku. Potem nadal wspomagali ich doraźnie karmili, opatrywali rany, umożliwiali kąpiel. Po wojnie, Abram w 1983 roku przyjechał z Izraela do Polski i odwiedził dom moich prapradziadków w Hucie Dąbrowej. Niestety oni już wtedy nie żyli, w domu rodzinnym była ich córka Stanisława. Obejrzał dom, oborę, w której się ukrywał. Stanisława dała mu prezent dla żony Soni kryształowy wazon. Sonia i Abram przekazali do Yad Vashem w Jerozolimie informacje o rodzinie Kowalczyków. Pośmiertnie odznaczono ich Medalem Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Odznaczenie odebrały w 1987 roku córki Jadwiga i Janina. Posadziły w Alei Sprawiedliwych drzewka pamięci swoich rodziców. Medal jest powodem do dumy obecnych i przyszłych potomków naszej rodziny. Obecnie medal jest w posiadaniu rodziny sióstr mojego pradziadka, ja go nie widziałam jeszcze, (krótką informację można przeczytać: http://www.sprawiedliwi.org.pl/pl/family/245/). Informację, że ukazała się książka Pod osłoną nocy moja mama otrzymała od swojej cioci Ireny. Mamy tę książkę z autografem Soni i Abrama. Kopie tego wpisu dołączyłam do pracy. Podobnie jak zdjęcie praprababci Józefy. Jestem dumna z rodziny, z której pochodzę. Nie tylko z powodu ich bohaterskich czynów w czasie wojny, ale także dlatego, że w mojej rodzinie dbamy o pamięć o przodkach. Gromadzimy pamiątki, uzupełniamy wiadomości, a przede wszystkim pamiętamy o krewnych.
Praprababcia Józefa
Praprababcia Józefa z wnukami