REJS PO CHORWACJI 27.08-03.09.2016 W połowie kwietnia 2016 w poczcie elektronicznej znalazła się oferta PowerSportu zorganizowania tygodniowego rejsu jachtem pomiędzy chorwackimi wyspami. Niewiele myśląc postanowiliśmy z żoną podjąć wyzwanie i wybrać się na spotkanie organizacyjne. Byliśmy, co prawda, jedynymi chętnymi ale propozycja okazała się atrakcyjna a kapitan - skiper Michał Wyganowski budził sympatię i zaufanie. W ciągu tygodnia, startując z Zadaru, mieliśmy zaliczyć Park Narodowy Kornati, Park Narodowy rzeki Krka oraz popływać między wysepkami środkowej Dalmacji. Szybko zmontowaliśmy ośmioosobową Załogę i przygotowania ruszyły. Kapitan Michał Wyganowski Na początek Załoga spotkała się w naszym domu w górach, aby przedyskutować implikacje wynikające z podjętej decyzji uczestnictwa w Rejsie. Rozważane były różne opcje strojów, dróg dojazdowych, aprowizacji, terminologii etc... Sternik z Majtkiem namawiają się Punkt startowy Rejsu został jasno określony Poruszona została również zasada nieoznaczoności Heisenberga i wypływający z niej problem kota Schrödingera, co było istotne wobec obecności popielic na strychu. Przez aklamację Załoga przyjęła nazwę 3G, co się rozwija jako Grupa Geriatryczna na Gigancie. Wreszcie wszystko zostało zapięte na ostatni guzik i w dwa samochody - bo jedna para już od tygodnia bawiła w Chorwacji - wyruszyliśmy 25.08.2016. Po drodze zwiedziliśmy bardzo efektowny Oravsky Podzamok w Słowacji a na nocleg stanęliśmy w pięknym węgierskim mieście Pecs niedaleko południowej granicy. Katedra w Pecs Węgierskie lody dla ochłody
Niestety, już około trzynastej trzeba było ruszać w drogę, ale obiecaliśmy sobie wrócić tam na dłużej. Dalszą trasę wybraliśmy przez północną Chorwację oraz Bośnię i Hercegowinę, gdzie prócz ciekawych krajobrazów, wciąż widoczne są rany zadane w czasie bratobójczej wojny. Ślady wojny domowej Na nocleg zatrzymaliśmy się już na wybrzeżu w Sveti Filip i Jakov ok. 50 km od miejsca docelowego - Marina Dalmacija w Sukošan. Okazało się, że przejęcie jachtu przesunęło się o kilka godzin. Pojechaliśmy więc powłóczyć się nieco po Zadarze. Forum Zadarum Romańskie sklepienie Nad dachami Zadaru Kolory Po południu wróciliśmy do mariny, gdzie czekał na nas Michał z dobrą wiadomością. Jacht jest gotowy do rejsu i możemy się okrętować.
Marina w Sukošan Nasza łódka W trakcie wnoszenia bagaży po wąskim trapie jedna z toreb postanowiła popełnić samobójstwo i urwawszy sobie uszy wpadła, wraz z całą zawartością, do wody. Na szczęście śpiewnik oraz brandy w kartonie chwilę utrzymywały się na powierzchni i dały się szybko wyłowić. Po resztę zanurkował dzielnie Kapitan. I wyłowił szereg wiktuałów! Nie na darmo jest kapitanem. Kolacja mogła się odbyć. Ostrożnie jachtujemy się Połów Suszenie śpiewnika Pierwsza kolacja w kambuzie - morskie gołąbki Nie udało się natomiast, wyłowić dużej butli, szlachetnego wyrobu z czystego polskiego żyta. Trudno, ale może właśnie dlatego Posejdon do spółki z Boreaszem byli dla nas tak łaskawi. Rano 28 sierpnia wypłynęliśmy. Oprócz żeglowania był spacer po Parku Przyrodniczy Telašcica - klifowy brzeg i słone jezioro, kolacja w Core Lounge Bar & Konoba na wyspie Kornat, Park Narodowy rzeki Krka z wodospadami, urocze miasteczko Skradin, delfiny wyskakujące z wody 53 m od jachtu, próby samodzielnego sterowania, szanty, kąpiel w słońcu i w morzu, znakomita pogoda, a przez ostatnie dwa dni nawet trochę prawdziwego wiatru i przechyły i emocje.
Kornaty Błękit Adriatyku Klif na Telešcica Brava na kotwicy Wycieczka na piwo Kąpiel Skradin Wodospady na rzece Krka
I gdzież ten jacht tak pędzi? Przecież to takie proste Zachód słońca Nocne szanty Chyba jachtem chyba W którą stronę to się kręci? Walka z kabestanem Właściwy człowiek na właściwym miejscu Cali i zdrowi wróciliśmy do mariny w Sukošan w piątek 02 września po południu. Akurat aby zdążyć na pożegnalną kolację w Zadarze, na której przeważały owoce morza, choć były i odstępstwa.
Kalmar rusztu??? Jeszcze lody na deser Zadarskie Planetarium A w sobotę od rana klarowanie łódki przed oddaniem. Jeszcze kontrola wyposażenia przez obsługę mariny oraz stanu podwozia przez zawodowego nurka i jesteśmy po Rejsie. Czas na ostatnie grupowe fotki i pożegnanie z Kapitanem, który wracał do kraju autokarem. Ekipa 3G w komplecie Dobre rady na drogę Trasa naszego rejsu (te białe zygzaki na granatowym tle) w Google Earth
I tak zakończyła się nasza chorwacka przygoda. Z wielu stron bardzo udana - dopisała pogoda, sprzęt, zdrowie i humory. A przede wszystkim dopisał Michał Wyganowski - rzetelny, spokojny, fachowy, opiekuńczy. A przy tym wesoły kompan. Niewykluczone, że jeszcze coś takiego powtórzymy. Koniecznie z Michałem. Dzięki. Juliusz Bojanowski