Erasmus w Portugalii Rok 2012/2013, semestr letni Nazywam się Ola Borzęcka i jestem studentką biotechnologii na IFE. Biorąc pod uwagę fakt, iż wyjazd na Erasmusa jest niejako obowiązkowy na moim wydziale, byłam na niego przygotowana już od samego początku studiów. Pytanie tylko brzmiało DOKĄD pojechać? Wybór padł na Portugalię, a konkretniej na Porto, położone na północy kraju. Ani przez chwilę nie żałowałam podjętej przeze mnie decyzji; był to po prostu strzał w dziesiątkę. Nauka W Porto zjawiłyśmy się z koleżankami już na początku lutego, choć nasze zajęcia rozpoczęły się później jednakże nie marnowałyśmy czasu i myślę, że dosyć szybko zaaklimatyzowałyśmy się w nowym mieście. Moja uczelnia, czyli Instituto Politecnico do Porto, zorganizowała dla studentów tzw. Welcome Days, czyli szereg spotkań informacyjnych i zapoznawczych. Było to dosyć fajną okazją, by przed oficjalnym rozpoczęciem semestru, zaznajomić się z innymi Erasmusami których było naprawdę sporo ;) Moim docelowym wydziałem był ISEP (Instituto Superior de Engenharia do Porto), na którym odbywałam EPS-a, czyli European Project Semester. W grupie znajdowało się 13 osób, następnie zostaliśmy podzieleni na mniejsze drużyny. Jako, że ideą EPS-a jest różnorodność i praca zespołowa, musieliśmy wybrać najdogodniejszy dla całego teamu, temat projektu. I tak oto mieliśmy za zadanie stworzyć Pet Tracker urządzenie pozwalające
zlokalizować zagubione zwierzaki. Nigdy nie byłam ogromną fanką elektroniki :D dlatego też miałam pewne obawy, jednak najważniejsze to się nie uprzedzać. Staraliśmy się w miarę sprawiedliwie dzielić obowiązkami i w razie ewentualnych przeszkód pomagać sobie nawzajem. W Porto spodobało mi się na tyle, iż postanowiłam przedłużyć pobyt ze względu na praktyki wakacyjne. Z pomocą osób pracujących w tamtejszym International Office, udało się znaleźć dla mnie pracę w uczelnianym laboratorium chemicznym, zwanym GRAQ (Grupo de Reacção e Análises Químicas). Rozrywka W trakcie trwania semestru, korzystaliśmy sporo z uroków Porto, które jest naprawdę fantastycznym miejscem. Możnaby rzec, iż z mojej strony była to miłość od pierwszego wejrzenia :) Najważniejszym punktem miasta dla młodych ludzi jest oczywiście Piolho plac znajdujący się przy Rektoracie Uniwersytetu. Niemal każdego dnia, w późnych godzinach wieczornych, zbierali się tam studenci czy to przy fontannie, czy też przy lokalach nieopodal niej. Każdemu przyszłemu Erasmusowi polecam słynną już Adegę Leonor. Chyba nigdzie indziej jak właśnie tutaj, nawiązują się bardzo szybko wszelkie znajomości, zwłaszcza te międzynarodowe ;) Prócz pubów, w Porto znajduje się także kilka ciekawych klubów, w których bardzo często lokalna grupa ESN-u organizowała imprezy. Warto na nie chodzić! ;) Po pierwsze, z kartą ESN-u otrzymujemy spore zniżki, a po drugie wyjścia towarzyskie są nieodłącznym elementem Erasmusa. Porto jest miastem, w którym nie da się nudzić, niemal każdego dnia coś się dzieje. Nawet poniedziałki mogą stać się przyjemniejsze, gdy pójdzie się ze znajomymi na Ribeirę i skorzysta z tamtejszych promocji na kolorowe drinki. ;)
Miasto Rzecz jasna, nie samymi imprezami człowiek żyje, dlatego też warto wspomnieć o kilku najważniejszych atrakcjach Porto. Przede wszystkim warto zwiedzać miasto pieszo. Słynna Avenida dos Aliados z ratuszem zachwyca, a to dopiero początek. Niestety, musimy się przyzwyczaić do jednej rzeczy będą nas boleć nogi :D gdyż Porto ma sporo pagórków. Bywało to czasem uciążliwe, zwłaszcza gdy nocą się śpieszyliśmy na autobusy :) Mała rada dla dziewczyn zapomnijcie o butach na obcasach! Nie warto ich w ogóle przywozić (stanowią tylko bezsensowny ciężar w walizce ;))
Przechodząc z Aliados do Katedry, naszą uwagę zwraca oczywiście Most. I to nie byle jaki, bo zaprojektowany przez inżyniera z grupy Gustawa Eiffla. Po dotarciu na drugą stronę rzeki znajdziemy się w mieście Vila Nova de Gaia, znanym z ogromnej ilości winiarni. Kto jest miłośnikiem wina (a nawet jeśli nie, to prędko się nim w Portugalii stanie :D) polubi to miejsce. Słynne wino Porto dostępne chociażby w sieci sklepów Pingo Doce (czyli świetnie nam znanej Biedronce) kosztuje nawet 5 euro!
Wspaniały trunek, doceniany na szeroką skalę aczkolwiek dość wysokoprocentowy, więc nie dajmy się zwieść;) Kolejnym ciekawym miejscem jest wieża Torre dos Clerigos, idealna by podziwiać panoramę miasta. Niedaleko niej, znajduje się najbardziej magiczne miejsce, w jakim kiedykolwiek byłam czyli księgarnia Lello. Jeśli ktoś całe życie marzył o tym, by poczuć klimat Hogwartu na własnej skórze polecam! No tak, a co można robić w wolnym czasie, gdy pogoda sprzyja? Do głowy przychodzi jedno iść na plażę! Najbliżej do Matosinhos, należącego do dystryktu Porto. Uwaga zawsze warto zabrać cieplejszą bluzę czy sweter. Nad oceanem jest bardzo wietrznie. Jak na złość, przyjemnego, chłodnego wiatru nie było czuć przy ponad 40 stopniowych upałach ;) Wtedy jedynym ratunkiem była kąpiel w zimnej wodzie (odważyłam się całkowicie w niej zanurzyć dopiero w lipcu )
Kilka wskazówek: w Porto, niestety, nie jest upalnie. Zima bywa dosyć kapryśna i ponura (aczkolwiek śniegu tam raczej nie ujrzymy :D), zaś wczesną wiosną baaaardzo często pada deszcz. Parasolka stanie się więc nieodłącznym elementem garderoby ;) Dobrze jest w nią zainwestować, tak by nie zepsuła się podczas pierwszego, lepszego podmuchu wiatru. Co więcej wygodne buty to podstawa! W Porto jest niezmiernie łatwo o kontuzję, biorąc pod uwagę ichniejsze chodniki, zwłaszcza podczas ulewy Jednak na pocieszenie mogę dodać, iż portugalscy lekarze i farmaceuci całkiem nieźle władają angielskim i są przemili ;) przed wyjazdem warto rozejrzeć się za mieszkaniem, aczkolwiek dobrym pomysłem jest znalezienie kilku opcji i sprawdzenie ich, będąc już na miejscu. Z mojej strony polecam parę stron z ciekawymi ofertami, tj.: http://www.alojamento.fap.pt/ http://www.bquarto.pt/ http://www.easyquarto.com.pt
Warto także zapisać się do grup erasmusowych w Porto na facebook u, dlatego że wielu właścicieli (a także samych studentów, zwalniających pokoje/mieszkania) ogłasza się właśnie tam. Z mojej strony podpowiem, by szukać mieszkania w miarę blisko stacji metra. Jest to najwygodniejszy rodzaj transportu w mieście, szybki i bezproblemowy (nie tak jak autobusy, które jeżdżą jak chcą ) Metro kursuje od godz. 6 rano do 1 w nocy. Co prawda, nocą w Porto jest dosyć bezpiecznie i można wracać do domu pieszo po imprezach (jeśli mieszkanie znajduje się mniej więcej w centrum), ale warto dopytywać się landlordów o pobliskie przystanki autobusów nocnych. Migawka to koszt powyżej 20 euro (cena zależy od ilości stref, na które się zdecydujemy). Hasło validate your ticket pojawia się wszędzie (aż do znudzenia :D), także bardzo szybko można się przyzwyczaić do nieco innego sposobu korzystania z biletu. tak jak wcześniej wspomniałam, Porto do najgorętszych miejsc nie należy, co więcej w mieszkaniach zazwyczaj nie ma centralnego ogrzewania. Po przyjeździe jesienią czy zimą, następuje zderzenie z rzeczywistością i panika, bo w domu jest zwyczajnie zimno. Koniecznie trzeba zabrać cieplejsze ubrania i dopilnować, by landlord zapewnił nam chociażby farelkę do użytku ;) W Porto ceny wahają się (mniej więcej) od 180 do 250 euro za pojedynczy pokój. Pozostaje jeszcze tylko kwestia rachunków często są one od razu wliczone w cenę, ale nie zawsze. Tu już trzeba podjąć decyzję i przekalkulować, co nam się bardziej opłaca. Jeśli zdecydujemy się na drugą opcję (oddzielna zapłata za rachunki), musimy liczyć się z tym, iż w okresie zimowym wyniesie nas to dosyć drogo. lotnisko w Porto to istne błogosławieństwo :) Ryanair oferuje wiele ciekawych promocji, z których warto korzystać. Niekiedy za śmieszną kwotę można wybrać się do wielu fajnych miejsc, więc wyszukiwanie biletów stanie się z pewnością nowym hobby ;) Absolutnym must-see jest południe Portugalii, czyli Algarve. Fantastyczne plaże i widoki spodobają się chyba każdemu. Warto także podróżować pociągami (do okolicznych miejscowości, tj. Aveiro, Braga, Coimbra czy Guimarães ) i autobusami (np. do Lizbony czy Sintry). Rozkład jazdy pociągów można znaleźć na stronce http://www.cp.pt
Algarve Algarve
Guimarães Aveiro będąc studentem, nie sposób pominąć najważniejszej imprezy jaką jest Queima das Fitas. Są to tradycyjne, portugalskie juwenalia, podczas których odbywają się m.in. pochody studentów po mieście, koncerty, gry i inne wydarzenia. Każdy wydział ma swój kolor, studenci są ubrani w oficjalne, charakterystyczne stroje tzw. traje académico. To właśnie podczas Queimy dokonuje się rytuał przyjęcia pierwszorocznych do grupy studenckiej :)
Bardzo ważnym wydarzeniem dla mieszkańców Porto jest również święto São João, które odbywa się pod koniec czerwca. Wszyscy wychodzą wtedy na miasto, z nadmuchiwanymi młotkami, którymi można uderzyć nawet obce osoby ;) bawiąc się wspólnie, jedząc i pijąc, Portugalczycy podziwiają pokazy fajerwerków nad rzeką a następnie zabawa trwa niemal całą noc jeśli chodzi o portugalski styl życia, to musimy uzbroić się w cierpliwość. To, co dla nas jest oczywiste i naturalne, niekoniecznie pokrywa się z portugalskimi realiami. Ludzie się tam zazwyczaj nigdzie nie śpieszą, na wszystko mają czas. Punktualność nie jest dominującą cechą ;) zaś przerwa na lunch to rzecz święta! Im szybciej to zaakceptujemy, tym lepiej. Portugalia nie należy do krajów o wygórowanych cenach. Żelazna zasada - nie przeliczać euro na złotówki, a od razu zakupy staną się przyjemniejsze ;) Supermarkety, do których najczęściej chodziłyśmy to m.in. Pingo Doce, Continente czy Froiz. Owoce, warzywa, napoje, wino, ryby są stosunkowo tanie. Na pewno w Portugalii warto chodzić do tzw. Pastelarii, czyli piekarni. Znajdziemy tam przepyszne, wszelkie ciastko podobne wypieki (najsłynniejsze są chyba pastel de nata ), a także świetne espresso.
koniecznie należy skosztować bacalhau, czyli dorsza, którego Portugalczycy (podobno) potrafią przyrządzać na wiele sposobów. Typowym daniem, wywodzącym się z Porto jest oczywiście francesinha rodzaj kanapki, składającej się z kilku różnych rodzajów mięsa, sera, polanej pikantnym sosem i podawanej z frytkami. Aby zjeść dobrą francesinhę, warto podpytać się znajomych Portugalczyków o sprawdzony lokal. Podsumowując - gorąco polecam wyjazd na Erasmusa, nie tylko dlatego, że jest to świetna zabawa i okazja do studiowania w nowym otoczeniu, ale przede wszystkim dlatego, że jest to lekcja samodzielności. Nagle okazuje się, że rzeczy, które dawniej mogły sprawiać problem, dziś są błahostką. Po wyjeździe zupełnie inaczej postrzega się pewne sprawy, podchodzi się do nich i zarówno do samego siebie, z większym dystansem. Dla mnie właśnie to było najważniejsze i cieszę się, że miałam możliwość uczestniczenia w tego typu wymianie. W razie jakichkolwiek pytań/wątpliwości, śmiało można napisać do mnie maila na adres: aborzecka@poczta.fm Pozdrawiam i życzę udanego Erasmusa!