Pozwalamy i zachęcamy do kopiowania i rozprowadzania tego materiału w dowolnej formie, pod warunkiem, że nie zmienia się tekstu w żaden sposób i nie pobiera opłaty poza kosztem reprodukcji. Wszelkie wyjątki muszą być zatwierdzone przez autora i Zbór Ewangeliczny Agape w Poznaniu. Zwycięzca zła (18) Ewangelia Marka 5:1-20 Piotr Słomski (Peter Slomski) Seria: Ewangelia Marka Dobra nowina o Jezusie 4 października, 2015 r. Pan świata naturalnego Ewangelia Marka 5:1 mówi nam: I przybyli na drugi brzeg morza, do krainy Gerazeńczyków. Jezus wraz ze swoją dwunastką właśnie przeżyli burzę na Morzu Galilejskim. W samym środku tej burzy Jezus pokazał swoją boskość uciszając ją. Tak jak na początku stworzenia, kiedy wypowiedział słowo i pojawiło się światło, tak wtedy, kiedy przemówił w czasie burzy, uciszyła się. Marek napisał swoją Ewangelię, aby pokazać chrześcijanom w Rzymie, że Jezus jest boskim Synem Boga. Miało im to przypominać w kogo uwierzyli i pokrzepiać na duchu. Jezus wciąż jest tym za kogo się podaje. W małej łódce na rozszalałym morzu, poprzez uciszenie burzy pokazał, że jest Panem świata naturalnego. W kolejnych wersetach zobaczymy jak Marek nieustannie podkreśla kim jest Jezus. Werset 1 informuje nas, że Jezus i Jego uczniowie docierają na wschodnią stronę Morza Galilejskiego. Przybywają do krainy, gdzie większość mieszkańców stanowią poganie, choć są też tam i Żydzi. Jezus objawił się już jako Władca świata naturalnego. Teraz objawi się jako Zwycięzca zła. Po stawieniu czoła dzikiemu morzu, Jezus stawi czoła dzikiemu człowiekowi człowiekowi opętanemu przez demony. Przeważająca większość ludzi na świecie nie jest opętana przez demony; ludzie jednak z natury są rządzeni mocami zła. Ten człowiek, którego spotyka Jezus jest obrazem wszystkich ludzi. A to co się dzieje, kiedy człowiek ten spotyka Jezusa, jest obrazem tego, co może się przydarzyć każdemu z nas. Rozważymy to spotkanie w trzech punktach: Beznadziejny przypadek (wersety 1-5), Boski Zbawiciel (wersety 6-13) i Dziecko Boga (wersety 14-20). Beznadziejny przypadek Rozważmy wpierw Beznadziejny przypadek. Werset 2 mówi nam, co spotykało Jezusa zaraz po wyjściu z łodzi: A gdy wychodził z łodzi, oto wybiegł z grobów naprzeciw niego opętany przez ducha nieczystego człowiek. W momencie kiedy Jezus wyszedł na brzeg, spośród grobowców wyłonił się człowiek. Grobowce te były miejscami pochówku, wybudowanymi na ziemi albo, co bardziej możliwe, naturalnymi jaskiniami na zboczach gór. Były to ulubione miejsca obłąkanych szaleńców. Ten człowiek jednak był nie tylko szalony, ale był opętany przez demona. Był zniewolony; jego życie było zdominowane mocami ciemności; był nieokiełznany, nie do opanowania. Możemy to zobaczyć w wersetach 3-4: Który mieszkał w grobowcach, i nikt nie mógł go nawet łańcuchami związać, gdyż często, związany pętami i łańcuchami, zrywał łańcuchy i kruszył pęta, i nikt nie mógł go poskromić. Jasne jest, że wielokrotnie próbowano go ujarzmić, ale nikomu się to nie udawało. Stopy jak i inne części ciała miał związane łańcuchami, ale były one bezużyteczne. Był tak silny, że rozrywał łańcuchy na wiele kawałków. Nikt nie mógł go poskromić. Taką siłę dawały mu demony, które w nim 1
zamieszkiwały. Jego sytuacja wydawała się totalnie nieodwracalna. Jego przeznaczeniem była izolacja od reszty ludzkości i pogrążanie się w świecie cierpienia, rozpaczy i beznadziei. Był całkowicie sam. Werset 5 opisuje tę totalną beznadzieję, w której się znalazł: I całymi dniami i nocami przebywał w grobowcach i na górach, krzyczał i tłukł się kamieniami. Dniem i nocą wył i ranił się kamieniami. Może usiłował wypędzić złe duchy. Ten biedny człowiek był pokryty krwiawiącymi ranami, strupami, infekcjami i bliznami żył w bólu. Być może, w rzadkich momentach, odzyskiwał zmysły i uświadamiał sobie jak bardzo jest odrażający, niekochany i niemile widziany. Co za niewysłowione nieszczęście. Cóż za beznadziejny przypadek. Nic dziwnego, że ludzie pod wpływem demonów decydują się na życie brudne zarówno fizycznie jak i moralnie. Okultyzm i satanizm często ludzi prowadzą do nadużywania narkotyków, pornografii i innych nieprzyzwoitości. Stają się niewolnikami zła i wydaje się, że na zawsze zatracają się w tym nieszczęściu. Łatwo nam patrzeć na takich z obrzydzeniem i litością. Jednak nie możemy zapominać o tym, że chociaż wiele osób nie jest opętanych przez demony czy też zaangażowanych w okultyzm, to jednak wszyscy, my wszyscy, z natury jesteśmy rządzeni mocami zła. Posłuchaj uważnie Listu do Efezjan 2:2-3: W których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych. Wśród nich i my wszyscy żyliśmy niegdyś w pożądliwościach ciała naszego, ulegając woli ciała i zmysłów, i byliśmy z natury dziećmi gniewu, jak i inni; Może nam się wydawać, że ktoś tam jest beznadziejnym przypadkiem, ale każdy z nas, zostawiony samemu sobie nim tak naprawdę jest. Wszyscy z natury jesteśmy niewolnikami diabła. Jak napisał Paweł w Liście do Efezjan 2 duch, który działał wcześniej w życiu tamtych chrześcijan był od diabła. Dopóki nie staniemy się dziećmi Boga, to jesteśmy niewolnikami złego. To dlatego Paweł w Liście do Efezjan 5:8 pisze: Byliście bowiem niegdyś ciemnością. Rosyjski pisarz Iwan Turgieniew, który z tego co mi wiadomo, nie był wierzący, ale napisał kiedyś mądrze: Nie wiem jakie jest serce złego człowieka, ale wiem jakie jest serce dobrego... a jest ono straszne. Każdy z nas, pozostawiony samemu sobie, jest beznadziejnym przypadkiem. Wszyscy jesteśmy dziećmi ciemności i gniewu. Jak wielu o tym jednak wie? Jak wielu chce o tym wiedzieć? Jak wielu łudzi się myśląc, że diabeł nie istnieje? Jak wielu myśli, że na końcu wszystko będzie dobrze? Niektórzy próbują tego dowieść chodząc raz w tygodniu do kościoła, a inni chodzą codziennie. Niektórzy dają pieniądze innym, ponieważ je mają. Wielu ludzi jest z pozoru poważnych i szanowanych. Nie są jak ten człowiek, który wybiegł do Jezusa szalejący, agresywny, ponadnaturalnie silny i zdemoralizowany. Dlaczego? Ponieważ szatan zwykle tak nie działa. Jednym z największych sukcesów diabła jest to by przekonać ludzi, że nie istnieje. Chce się ukryć wśród szanowanych, religijnych ludzi. Jednak niezależnie od tego, czy jesteśmy szanowani czy nie, nie ma dla nas nadziei, ponieważ wszyscy jesteśmy niewolnikami szatana. Czy nie o tym jest ta historia? To nie jest tylko opowiadanie o szalonym, opętanym człowieku. To jest historia o nas wszystkich każdy z nas z natury naśladuje złego i tkwi w ciemności. Boski Wybawca Historia ta opowiada nie tylko o beznadziejnym przypadku. Nasz drugi punkt nosi tytuł: Boski Zbawiciel, ponieważ jest to kolejna rzecz, którą odnajdujemy w tej historii. Spójrz na wersety 6 i 7: I ujrzawszy Jezusa z daleka, przybiegł i złożył mu pokłon. I wołając wielkim głosem, rzekł: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Zaklinam cię na Boga, żebyś mię nie dręczył. To musiał być 2
dość przerażający widok. Nagi, szalony, opętany człowiek, pokryty krwią, krzycząc biegnie w stronę Jezusa. Kiedy Jezus wszedł w życie tego człowieka, miały miejsce dwa pozornie przeciwstawne wydarzenia. Z jednej strony mężczyzna ten przybiegł do Jezusa, a z drugiej strony krzyknął wielkim głosem: Co ja mam z tobą, Jezusie, Synu Boga Najwyższego? Czy nie było tak, że ten tkwiący w beznadziei człowiek, zobaczywszy nagle Jezusa, uświadomił sobie, że jest nadzieja że Jezus jest Jego Wybawicielem? Jasne jest, że demon wiedział kim był Jezus. Ważne jest, że nazywa Go Synem Boga Najwyższego. Ponownie w Ewangelii Marka widzimy ten tytuł i opis imienia Jezusa: Boży Syn. To wyrażenie oznaczało bóstwo; oznaczało boskość. Demon wiedział kim jest Jezus i się bał. Stał przed swoim Bogiem. W tym wszystkim Syn Boży zachował spokój. To oczywiste. Jest Bogiem. Werset 8 mówi nam, co nakazał demonowi: Albowiem powiedział mu: Wyjdź, duchu nieczysty, z tego człowieka! Demon wiedział, że musi opuścić tego mężczyznę. W niczym nie przypomina to koszmarnych historii i filmów, w których widzimy tak zwane egzorcyzmy, które są pewnego rodzaju walką pomiędzy demonami, a tak zwanymi egzorcystami. Ten demon wiedział, że nie ma mowy o walce. Bóg wydał rozkaz i musi odejść. Był przerażony. Błagał, by go nie nękać. Diabeł i jego upadłe anioły (demony) są świadomi tego, że w dniu sądu ostatecznego ich względna wolność poruszania się po ziemi zakończy się na zawsze i że będzie to tym samym początek najgorszej, przeznaczonej dla nich kary. Ten demon wiedział, że stoi twarzą w twarz z Tym, któremu został powierzony ostateczny sąd; bał się, że Jezus wrzuci go do ostatecznego miejsca męki i udręki czyli piekła. Demony są prawdziwe. Piekło jest prawdziwe. Prawdziwy jest też Jezus, Syn Boga. W wersecie 9 czytamy: I zapytał go: Jak ci na imię? Odpowiedział mu: Na imię mi Legion, gdyż jest nas wielu. Ten demon nie był sam. Legion rzymski składał się z sześciu tysięcy pieszych żołnierzy, stu dwudziestu jeźdźców i obsługi technicznej. Wyobraź sobie ten budynek wypełniony po brzegi ludźmi, a następnie pomnóż to razy trzydzieści. Dla żydowskiego odbiorcy słowo legion przywodziło na myśl wielką liczbę, skuteczną organizację i nieustępliwą moc. Innymi słowy, zza dzikich oczu tego biedaka na Jezusa patrzyły tysiące dobrze zorganizowanych, potężnych, złych demonów. Mówi nam to o rzeczywistości, której musimy stawiać czoła. Prawdopodobnie nie mamy najmniejszego pojęcia o liczbie, subtelności i działaniu wysłanników szatana. Zapominamy, że jest on królem olbrzymich zastępów podległych mu duchów, które pełnią jego wolę. Nasi zapracowani wrogowie są wszędzie. To dlatego Paweł w Liście do Efezjan 6:12 pisał, że toczymy z nadziemskimi władzami, ze zwierzchnościami, z władcami tego świata ciemności, że złymi duchami w okręgach niebieskich. Walka duchowa trwa i jest tylko Jeden większy od szatana. Pewien chrześcijanin miał rację, kiedy powiedział: Żadna modlitwa nie jest kompletna jeśli nie zawiera prośby o ochronę przed diabłem. To dlatego ten człowiek wydawał się być w beznadziejnej sytuacji. To dlatego każdy człowiek wydaje się być w beznadziejnej sytuacji. Poniważ nikt o swoich własnych siłach nie może pokonać diabła. Jednak inaczej ma się sytuacja dziecka Bożego. Istnieje gwarantowana nadzieja dla tego, kto został ocalony przez Jezusa. Demony o tym wiedziały i w wersetach 10-12 mamy tę dziwną prośbę od naczelnego demona i potem od reszty: I prosił go usilnie, aby ich nie wyganiał z tej krainy. A pasło się tam, u podnóża góry, duże stado świń. I prosiły go duchy, mówiąc: Poślij nas w te świnie, abyśmy w nie wejść mogli. Nie chciały być wysłane do miejsca wiecznego cierpienia, wolały wejść w świnie. Dlaczego świnie? Trudno stwierdzić. Być może te demony chciały zostać na tamtym terenie ponieważ było tam dużo pogan jak i Żydów, którzy odeszli od wiary. Nie chodziło tu o terytorium, ale o ludzi, którzy odrzucili Boga. 3
Werset 13 mówi nam, jak się skończyło spotkanie Jezusa z demonami: I pozwolił im. Wtedy wyszły duchy nieczyste i weszły w świnie; i rzuciło się to stado ze stromego zbocza do morza, a było ich około dwóch tysięcy, i utonęło w morzu. To musiał być okropny widok dwa tysiące świń, które giną w jednym momencie. Niektórzy pytają: Dlaczego te wszystkie świnie musiały ucierpieć? Taka strata. Angielski filozof, Bertrand Russell, pragnąc wytłumaczyć dlaczego nie jest chrześcijaninem wskazał właśnie na tę historię. Możemy na to odpowiedzieć w ten sposób te świnie i tak by umarły. Możemy też stwierdzić, że zwierzęta nie mają duszy. Moglibyśmy nawet powiedzieć, że świnie te były własnością Żydów, którzy odeszli od wiary i którym nie wolno było angażować się w tego typu nieczyste interesy, a ta strata mogła poruszyć ich sumienia. Jednak, czy nie powinniśmy odpowiedzieć tak jak Paweł w Liście do Rzymian 9:20: O człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy chcemy kwestionować mądrość, moc i miłość Jezusa? Na podstawie tego, co już przestudiowaliśmy w Ewangelii Marka, widzieliśmy miłość Jezusa do grzesznych ludzi. Widzieliśmy Jego moc w ich życiu. Czy wypędzenie tych demonów do świń nie było aktem mocy i miłości? Czy widok straszliwego końca tych świń, nie pokazał potwornej mocy demonów, których ostatecznym celem jest zniszczenie tego co zamieszkują? Czy to nie pokazało niesamowitej mocy i autorytetu Jezusa? To właśnie Jezus udzielił demonom pozwolenia. Tylko Jezus miał moc uwolnić tego człowieka od straszliwego, niszczącego, demonicznego opętania. Był to człowiek, którego złe duchy trzymały w niewoli bólu i wstydu. Skąd mógł mieć pewność, że już nigdy więcej nie będą miały nad nim władzy? Tylko wtedy, gdyby ktoś silniejszy niż to zło, które w nim tkwiło, mógł je pokonać. Jezus to zademonstrował. Opłakiwanie straty świń jest źle wycelowaną ckliwością. Wskazuje to jedynie na to, że nasze priorytety nie są zgodne z priorytetami Jezusa. Dziwne, że ci sami, którzy zajadają sie jajkami na bekonie, uznają tę scenę za niesmaczną. Jezus, który dla kontrastu uczył swoich uczniów, że są warci więcej niż wróble, teraz uczy ich tego, że uratowanie jednego człowieka jest warte dwóch tysięcy świń, a nawet więcej. Historia tego mężczyzny, to nasza hisoria. Nie wszyscy jesteśmy opętani przez demony, bynajmniej. Jednak tak jak ten człowiek, z natury jesteśmy niewolnikami zła. Nie jesteśmy wolni. Nasza wola, mimo tego, że wydaje się nam wolna, z duchowej perspektywy jest ukierunkowana na zło i samo-zniszczenie. Ani my sami, ani inni nie są w stanie wyrwać nas z mocy, która nas związała. Jesteśmy tak bezradni jak tamten człowiek. Tylko Jezus może pokonać moc zła w naszym życiu i nas zbawić. Tylko On ma boską moc by to uczynić. Jezus zrobił to na krzyżu, kiedy wziął ze sobą do grobu winę, wstyd i grzech wielu. Trzy dni później powstał z martwych pokazując, że pokonał panowanie zła w życiu tych, którzy pokładają w Nim ufność. Diabeł nie może rościć sobie żadnych praw do takich ludzi. Tylko Jezus jest zwycięzcą zła. Nieważne, czy jesteś pracowitym Janem Kowalskim, czy Janem Kowalskim, który handluje narkotykami. Nieważne czy jesteś szanowaną Anną Kowalczyk, czy Anną Kowalczyk, która cierpi na psychozę, depresję i manię. Kimkolwiek jesteś, Syn Boży, Jezus Chrystus, może ocalić cię od zła. To nie oznacza, że twoje życie będzie nieustającym szczęściem i pasmem sukcesów, choć doświadczysz radości i szczęścia. Oznacza to, że On pokona panowanie zła w twoim życiu. Diabeł nie będzie miał już do ciebie prawa. To oznacza, że Jezus przywróci ci godność prawdziwego człowieczeństwa. Nie będziesz już niewolnikiem zła, będziesz dzieckiem Boga, stworzonym na Jego obraz. Być może wciąż będziesz musiał zmagać się w wieloma rzeczami w życiu, ale największa walka jest już za tobą jesteś bezpieczny w Jego ramionach. On ci pomoże i zachowa cię aż do końca. To On jest boskim Wybawcą. Odtąd Jezus, a nie zło, będzie twoim szefem. Jeśli Mu 4
się poddasz odwrócisz się od swoich grzechów i Mu zaufasz doświadczysz wybawienia. Już nie będziesz niewolnikiem zła, ale dzieckiem Boga. Dziecko Boga To prowadzi nas do naszego ostatniego punktu zatytułowanego Dziecko Boga. W pozostałych wersetach 14-20, widzimy dziecko Boga zestawione w ostrym kontraście do tych, którzy pozostają niewolnikami zła. Spójrz na to, co mówią nam wersety 14-15: A ci, którzy je paśli, uciekli i rozgłosili to w mieście i po wioskach; i zeszli się, aby zobaczyć, co się stało. I przyszli do Jezusa, i ujrzeli, że ten, który był opętany, siedział odziany i przy zdrowych zmysłach, ten, w którym był legion demonów; i zlękli się. Myślę, że jest to jedna z najpiękniejszych scen w całej Biblii. Ten niegdyś dziki, szalony, nagi, zakrwawiony i opętany człowiek siedzi u stóp Jezusa ubrany i przy zdrowych zmysłach. To jest prawdziwy obraz dziecka Bożego. To może być obraz każdego kto zwróci się do Jezusa. Zauważ, że ten człowiek siedzi i jest zdrowy na umyśle. Jest spokojny. Ma pokój. To jest dziecko Boga. To jest ktoś, kto wie, że jego grzechy zostały wybaczone i że został ocalony od złego. Tylko ktoś, kto zaufał całkowicie w Jezusa ma taki pokój. Czy znasz ten pokój? Paweł w Liście do Rzymian 5:1 pisze: Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Nie ma już miejsca na niepokój i wzburzenie. Ten człowiek wiedział, że Jezus pokonał tego, który miał nad nim moc. Wiedział, że zawsze będzie bezpieczny z Jezusem. Zauważ, że jest ubrany. Nie tylko ma pokój, ale jego zbawienie jest widoczne na zewnątrz. Prawdziwe dziecko Boga pokazuje do kogo należy poprzez to, co mówi, robi jak i również poprzez sposób ubierania się. We wszystkim co robi szuka sposobu by się podobać swojemu nowemu Panu. Nie jest już niewolnikiem zła, ale dzieckiem Króla. To przydarzyło się człowiekowi niegdyś pozbawionemu nadziei. A pomyśl teraz przez moment o ludziach, którzy żyli wokół niego. Byli przyzwyczajeni do widoku szaleńca, który wył przez całą noc. Przez lata ostrzegali swoje dzieci, aby nie bawiły się w pobliżu miejsc, w których przebywał. Prawdopodobnie straszyli nim niegrzeczne dzieci: Jeśli będziesz się źle zachowywać, to przyjdzie po ciebie ten człowiek co mieszka w grobowcach. Prawdopodobnie niektórzy byli z nim spokrewnieni bądź znali go z dzieciństwa; od wielu lat nie widzieli go w takim stanie jak wtedy przy Jezusie. Przez lata nie potrafili go okiełznać, a teraz był uzdrowiony. Jakże się ucieszyli! Czy naprawdę tak było? Spójrz na te smutne słowa z wersetów 16-17: A ci, którzy to widzieli, opowiedzieli im, co się stało z opętanym, i także o świniach. I poczęli go prosić, żeby usunął się z ich granic. Ten człowiek ich nie obchodził. Nie troszczyli się o jego duszę. Byli bardziej przejęci dobrami tego świata niż duszą tego człowieka. Powiedzieli Jezusowi by odszedł. Czy nie powinni przyjąć tego inaczej: Te świnie, to co posiadaliśmy tak wiele dla nas znaczyło. Jesteśmy egoistami. Teraz widzimy inaczej. Teraz rozumiemy, że ludzka dusza jest o wiele cenniejsza niż cokolwiek z tego, co posiadamy na ziemi. Tragedią jednak jest to, że nie rozumieli. Nie rozumieli głębi potrzeby tego człowieka ani też nie rozumieli swojej potrzeby. Jedyne co zapewne wiedzieli to to, że poddanie Jezusowi będzie kosztować. Bycie dzieckiem Boga kosztuje, a oni nie chcieli zapłacić tej ceny. Woleli mieć opętanego człowieka niż utracić dobra, które posiadali. Stwierdzili, że wolą diabła niż Jezusa. To oni byli usidleni i zniewoleni przez złego. Czy to samo nie jest prawdą w przypadku wielu ludzi dzisiaj? Tak wielu uparcie trwa w swoich grzechach, które ostatecznie ich zniszczą; tym samym błagają Jezusa, aby ich zostawił zamiast błagać Go by ich zmienił. Obawiają się, że życie chrześcijańskie to nic fajnego, że to nie zabawa. Obawiają 5
się ryzykować, bo nie chcą żyć bez wolności i przyjemności, których doświadczają. Tak naprawdę jednak nie są wolni. Są niewolnikami złego. Dali się nabrać, dokładnie tak samo jak Adam i Ewa. Dla chwilowych przyjemności, zrezygnowali z prawdziwej wolności i wieczności. To czego się uchwycili doprowadzi ich do piekła. Kilka lat temu byłem na eksploracji jaskiń. Polega to na przechodzeniu pod ziemią przez jaskinie i wąskie korytarze. Były momenty, kiedy jedynym sposobem na przedostanie się dalej, było przeczołganie się na brzuchu, ponieważ przejścia miały jedynie około trzydzieści centymetrów wysokości. Momentami było to przerażające. Jak już było po wszystkim, usłyszałem historię pewnego młodego człowieka, który przechodził przez te jaskinie. Miał na sobie plecak i utknął. Próbował się uwolnić, ale było zbyt wąsko i nikt nie mógł się do niego dostać. Historia skończyła się tragicznie nigdy się nie wydostał, zginął tam. Wielu ludzi robi tak samo ze swoją duszą. Nie są gotowi na to by pozbyć się tego czego się trzymają, aby przyjąć Jezusa. Cokolwiek to jest, jest to dla nich tak cenne jak plecak dla tamtego człowieka. Nie pozwoli im to wejść do nieba, ale zabierze ich do piekła. Jezus, chwilę później w Ewangelii Marka 8:36 powie: Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Nie możemy dać się zwieść. Diabeł jest prawdziwy i zrobi wszystko co w jego mocy, abyś trzymał się kurczowo tego świata i kazał Jezusowi odejść. Jednak wśród tamtych pogan na wschodnim wybrzeżu Morza Galiliejskiego było jedno dziecko Boże. Jeden człowiek został ocalony od złego i widzimy to jasno w wersecie 18: A gdy wstępował do łodzi, prosił go ten, który był opętany, aby mógł pozostać przy nim. Jedyną rzeczą, której teraz pragnął ten człowiek to być przy swoim Wybawicielu. Chciał pójść z Jezusem i być z Nim. Czy tego właśnie chcesz? Wtedy Jezus powiedział coś, co z początku wydawało się dziwne; czytamy o tym w wersecie 19: Lecz On nie zezwolił mu, ale mu rzekł: Idź do domu swego, do swoich, i oznajmij im, jak wielkie rzeczy Pan ci uczynił i jak się nad tobą zmiłował. Jezus kazał mu zostać tam gdzie był i opowiedzieć wszystkim o tym, że Pan go uwolnił. Prawdopodobnie zrobił tak dlatego, że nie było to miejsce, w którym zwykle przebywał, w przeciwieństwie do Galilei, gdzie rozgłos wśród władz przeszkodziłby Mu w Jego dziele. A czy prawdą nie jest również to, że ewangelizacja zaczyna się od domu? Zaczyna się od miejsca, w którym jesteśmy. Jezus powiedział temu człowiekowi, aby został tam gdzie był i by rozpowiadał innym o Panu. Nasza rodzina i przyjaciele znają nas najlepiej. Wiedzą kim jesteśmy. Jeśli Jezus zbawił nas od złego, to będzie to widoczne. Mamy być żywym świadectwem dla naszej nienawróconej rodziny, sąsiadów z bloku, ludzi w szkole, w miejscu pracy, w mieście; tam gdzie mieszkamy i gdzie jest nasz zbór. Niektórzy są być może posłani gdzieś dalej, ale większość z nas powinna być świadectwem tego, co Pan dla nas uczynił w miejscu, w którym już jesteśmy. Ten mężczyzna miał pragnienie i było ono dobre; Jezus jednak powiedział mu: Ja wracam na drugą stronę jeziora, ale ty musisz zostać tu, gdzie jesteś, po tej stronie i być świadectwem dla Pana. A człowiek ten pokazał kim był okazując posłuszeństwo Panu. Prawdziwa wiara objawia się w posłuszeństwie. To jest dziecko Boże. Werset 20 mówi nam: Odszedł więc i począł opowiadać w Dziesięciogrodziu, jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus; a wszyscy się zdumiewali. Ewangelia Łukasza 8:39 podaje: I odszedł, rozpowiadając po całym mieście Pierwszym miastem, do którego się udał było jego miasto rodzinne. Marek dodaje nazwę Dziesięciogród. Dziesięciogród był to obszar dziesięciu miast, stąd słowo dziesięcio. Było to skupisko dziesięciu miast, które były pod greckimi wpływami; mieściły się one na wschód od Jordanu za wyjątkiem jednego na zachodzie. Ewangelia Łukasza 8:39 podaje również, że Jezus nakazał człowiekowi, aby opowiadał jak wielkie rzeczy uczynił Bóg. Miał mówić o tym, co Pan Bóg uczynił w 6
Jego życiu. I co zrobił? Rozpowiadał jak wielkie rzeczy uczynił mu Jezus. Czy był nieposłuszny mówiąc o Jezusie a nie o Bogu? Nie sądzę. Tekst nie pozwala nam na takie wnioski. Czy dla tego człowieka Jezus nie był Bogiem? To On go uwolnił, więc opowiadał o tym, co Jezus mu uczynił. Jezus był Zwycięzcą zła, a jest tylko jeden zwycięzca szatana Bóg. Ten beznadziejny przypadek stał się dzieckiem Boga, ponieważ spotkał swojego boskiego Wybawcę. Wszyscy z natury jesteśmy beznadziejnymi przypadkami. Wszyscy potrzebujemy stać się dziećmi Bożymi; potrzebujemy spotkania z boskim Wybawicielem. Czy spotkaliśmy Go? Czy mówimy innym o tym, co Jezus dla nas uczynił? Tylko Jezus może pokonać zło; każdy z nas potrzebuje Jezusa. Peter Slomski i Zbór Ewangeliczny Agape w Poznaniu. Strona internetowa: www.agape-poznan.org 7