W tym miasteczku historia się pisze... Z okazji 450 rocznicy przyjęcia uchwał soborowych na sejmie w Parczewie, Szkoła przygotowała przedstawienie. Zostało one wystawione 14 września 2014 roku, podczas obchodów rocznicowych. Pomysł przedstawienia: Maciej Górecki Autorzy: Maciej Górecki, Bożena Maliszewska Reżyseria:Maciej Górecki, Bożena Maliszewska Występujący uczniowie: Szlachcic z orszaku królewskiego: Konrad Sikora : Michał Turek : Bartek Szymański I: Kuba Wąsowski : Mateusz Korneszczuk : Iza Kamińska Śpiew: Weronika Chilczuk Akompaniament: Konrad Sikora Rekwizyty: Gabrysia Wojtal, Dorota Harbarczuk Dekoracje: Sylwia Kotlińska Pomoc w realizacji na terenie kościoła: ks. Arkadiusz Markowski W przedstawieniu wykorzystano piosenkę śpiewaną przez Jacka Wójcickiego. Słowa: A. Asnyk, muzyka Z. Preisner Zdjęcia pobrano ze stron Katolickiego Radia Podlasie
Osoby: Szlachcic z orszaku królewskiego I Scena przedstawia wnętrze karczmy. Na środku stoi stół/ława i cztery krzesła. Przy stole siedzi mężczyzna w szlacheckim, skromnym stroju i je. W drugim końcu stołu siedzi osoba w stroju duchownego i odmawia różaniec. Obok siedzi kolejny mężczyzna- liczy pieniądze, pisze w księdze handlowej. Córka karczmarza krząta się koło stołu (ściera, nalewa) Przy pulpicie stoi szlachcic z orszaku królewskiego i pisze list. Szlachcic z orszaku królewskiego Wielce mnie miłościwy panie, mój przyjacielu! Jest waćpanu wiadomym, czym były wystąpienia Lutra i Kalwina. Oba żądali reform w Kościele, Matce naszej i czymże się to skończyło? Chcieli reformować, a doprowadzili do rozłamu jedności Kościoła. Stąd powstały protestantyzmy, owe luteranizmy i kalwinizmy. Chcieli oderwania od Stolicy Piotrowej, podważali dogmaty wiary, krytykowali stan duchowny, sieli podziały i co osiągnęli? Ano, zapalone umysły poparły ich i pożar ogarnął Europę! Małoż to krwi się polało? Wojny jeno z tego wynikły, pożary a zgliszcza. Chrześcijanie mordowali się wzajem, okrucieństwa straszne nastały. W Anglii, Francji, Niemcach hydra innowierstwa coraz śmielej głowę podnosiła i pożerała niewinne owieczki. Katolicy i innowiercy niejednokrotnie w Rzeczpospolitej schronienia szukali. I do nas dotarło nowinkarstwo, i u nas jedności zabrakło. Bogu dziękować, że jego świątobliwości, papieże nasi, odpór heretykom dać zechcieli i sobór trydencki zwołali. Myśl soborowa, od samego Chrystusa płynąca, jedność Kościoła przywrócić mogła, od wojen uwolnić pragnęła. Ileż to zabiegów potrza było, ile głów koronowanych przekonać, aby tak się stało! Nuncjusz Commendone walnie się do tego przyczynił.
Jest waćpanu wiadomym, że w Parczewie sejm trwa już od Jana Chrzciciela anno domini 1564. Był ci tu i rzeczony Commendone. 7 sierpnia królowi Zygmuntowi Augustowi dekrety trydenckie doręczył. Mowa nuncjusza wielkie uczyniła wrażenie i miłościwie nam panujący, Sigismundus Augustus rex, soborowe postanowienia przyjął i zapowiedział, iż starania nie zaniedba, aby ustawy księgi soborowej po kościołach królestwa i w sercach ludu, jak najbujniej się krzewiły. Upadły nadzieje protestantów, że król do ich obozu przejdzie! Uratowana została jedność religijna narodu polskiego i nasza jedność ze Stolicą Piotrową! W Parczewie rzucono ziarno zgody i pokoju. Szczęśliwym bardzo, że świadkiem tych wydarzeń byłem. Nowe karty historii naszej tu zapisane zostały. Szczęśliwym, że w Rzeczpospolitej pokój zapanuje i ojczyzna nasza od Stolicy Piotrowej oderwana nie zostanie. Dzielę się swą radością i polecam waćpana boskiej opiece. Dan w Parczewie, ósmego augusta roku pańskiego 1564. Szlachcic z orszaku królewskiego wychodzi. Do karczmy wchodzi mężczyzna w stroju szlacheckim, z szablą. Rozgląda się po izbie i krzyczy. Mości gospodarzu! Ociec pojechali do Przewłoki. Czego to waszej miłości potrzeba? Głodnym wielce i znużony. A jakby jeszcze gąsiorek wina dobrego... Siadajcie mości panie. Jadło i napitek się znajdzie, choć gości kupa przez karczmę naszą się przewaliła. Dziękować Bogu Najwyższemu i za takie przyjęcie. W ten czas kęs strawy i kąt do spania w Parczewie cenniejszy jak złoto. Siła ludzi się zjechało. Nie dziwota to panie, jako że król z całym dworem w Parczewie stoi, a i gości
dostojnych tłum. Każdy majestat chce podziwiać, a i o zarobek łatwiej. Szlachcic dostaje jeść i pić. I świeccy, i duchowni już od Jana Krzciciela sejmują. Ale i sprawy poważne mają. I nawet, z samego Rzymu, wysłannik ojca świętego, nuncjusz Commendone się stawił. Och i dobrze to księże, że Rzym głos swój soborowy podniósł, bo już z heretykami na ziemi naszej wytrzymać ciężko było. Da Bóg, sejm następny bez nich się odbędzie! I Cóż Waść przez to rozumiesz? Jakże co? Przecież rzeczą wiadomą wszystkim jest, iż papież na ręce naszych senatorów księgę przesłał, która bluźniercom i heretykom odpór daje. A król nasz, Dei gratia, ucho na słowa ojca świętego ma otwarte i porządki nowe w kraju niechybnie zaprowadzi. I O jakich to porządkach Waść mówisz? O! Trzeba odpłacić heretykom za ich bezbożną naukę. Rózgą i wygnaniem! Teraz oręż od ojca świętego otrzymawaszy, nie dozwolim dłużej wiary ojców znieważać! I Panie bracie wybacz ale słów takich słuchać się nie godzi. Małoż to ojczyzna nasza ma opresji? Małoż to wrogów na słabość jej liczy? Mamy to jeszcze wewnątrz jej łona konflikty mnożyć i krew braterską przelewać? O to, to. Wasze miłoście wybaczą śmiałość, ale onego roku, dla interesów przejechać musiałem przez całe królestwa wojnami spustoszone i dalibóg wiele złego tam widziałem. Zbyt wiele... Zgliszcza jeno i trupy, a gwałty, a mordy, a rabunki i całe połacie krain spustoszone. Ten kto to uczynił, nie postępował w imię Zbawiciela. To pewne. Zła to wiara, co każe krew bliźnich rozlewać, mordować niewiasty i dzieci. A i tak na ludziach ubogich się skupi całe nieszczęście! Nie daj Bóg! Panowie zawsze powody do wojny znajdą. A lud prosty cierpieć na niej będzie! W jednej wierze
człowiek chowany od urodzenia i w niej będzie umierał. Lud prosty spraw wielkich nie rozumie i jedno wie tylko: przy stolicy Piotrowej wiernie trza stać. Nie da Maryja ukrzywdzić ludu swego umiłowanego, jak ten Boga odszczepieństwem nie obrazi. I Zły to czas w całej Europie. Czyliż ma się stać zły również dla Polski? Potęga naszych Jagiellonów na tolerancji zbudowana została. Azaliż nie szukał u nas schronienia każden innowierca, w ojczyźnie swej prześladowany? Ludzie ci z całych sił ojczyźnie nowej służyć chcieli, a teraz znowu na tułaczkę pójść mają? A może Waćpan bronić chcesz lutrów i kalwinów? Może ty sam odszczepieniec jesteś? Pax, pax vobiscum mości panowie. Ech gorąca krew szlachecka... Najpierw działa, potem myśli. Dajcie dwa słowa przemówić, ku lepszemu sprawy zrozumieniu. Przemówcie tedy dobrodzieju, bo tu zaraz do szabel przyjść może. Powstrzymajcie waszmościowie temperamenta. To, co w Parczewie na sejmie się dokonało, ojczyznę w całości i sile zachować pomoże. Nie masz w księdze soborowej przyzwolenia na wojny bratobójcze. Nie masz w niej podżegania do złości nijakich. Nikt nie ma prawa brata swego poniżać bo takie jest Zbawiciela naszego przykazanie a jeśliby kto Jego imieniem się zasłaniał, grzech ciężki popełni. Cóż tedy księga owa zawiera? Przede wszystkim nie pozwala nauk Pana naszego, w każdej parafii inaczej rozumieć. Jeden jest Bóg, jeden kościół i jedna prawda. Nie można tedy nakazów boskich na nice wywracać, reformować wedle woli i zachcianek. Sobór i jego prawa dają nam siłę, której królestwo każde potrzebuje. I Czy nie ma Rzeczpospolita siły dosyć? Czemuż wolność szlachecką kolejnymi prawami ograniczać? A niechże sobie każdy żyje jako chce, na sejmach spraw publicznych pilnuje, a niepokoju w kraju nie będzie!
Niemiłe widzę Waszmości prawa z Rzymu idące! Wolałbyś może Waść... Zmitygujcie się Waszmościowie z łaski swojej! Posłuchajcie, co wam rzeknę. Europa cała w niepokojach zaczyna się pogrążać. A jak sąsiedni dom płonie, to i mój własny niedługo zająć się może. Tu Turek z Tatary, tu Moskal chciwie na ziemie nasze patrzy. W Inflantach wojna ze Szwedem pewnikiem nie ostatnia. Na zachodzie nie inaczej. Przyjaciół tam Rzeczpospolita nie ma. Bóg nas tu panowie postawił na straży swych praw, niczym na szańcu. Kto ma odpór heretykom i poganom dać, jak nie Polska? Jak dzieło to ma wykonać, sama w odszczepieństwo brnąc? Nie są tedy prawa soborowe próbą wprowadzenia nowej władzy stanu duchownego nad świeckim, ale porządek boski wśród ludzi od nowa zaprowadzają. Takie są tedy konsekwencje z księgi soborowej płynące. I Mądre to słowa dobrodzieju, ale wiele już u nas o naprawie państwa powiedziano. Skutek owych przemów i oracyj nawet mizernym nazwanym być nie może. Prawami spisanymi mało kto się przejmuje i każdy tylko patrzy prywaty. Na niewiele zdadzą się owe kodeksa i księgi, kiedy w narodzie moralności i posłuchu coraz mniej. Słusznie Waść prawisz! Przyznać ci to trzeba! Nie raz i nie dwa na sejmach upadek ów widać jak na dłoni. Kłótnie, waśnie, łgarstwa, prywata i nieprzyzwoitość wszelka. Kto tu pomoże? Kto obywateli tego kraju odmieni? Jakaż siła? Siła słowa i mądrość, które prosto z księgi soborowej płyną. Waszmościowie zważcie: to nie sejmik powiatowy swoje prawa tam stanowi, ale najtęższe umysły naszego kościoła osiemnaście lat obradowały. Król Jegomość i sejm prawa te dla kraju zatwierdzili. I to bez sprzeciwów. A przecie w sejmie swe stronnictwa mieli nie tylko katolicy, ale i kalwini i luteranie. Ani chybi Duch Święty to sprawił, że jednym głosem obywatele zebrani na sejmie przemówili. Duch Święty, ani chybi... Bo nie masz na ziemi siły, która by naszych panów do mówienia jednym głosem skłoniła. A już z sejmowej mównicy... Nie chodzi Waszmościowie o to żeby ojczyznę ludzi wolnych w kraj strachu i nieszczęścia zmienić. Chodzi o to jak ją przed niepokojami, a kto wie, może i krwi rozlewem zabezpieczyć. Aby ją przed zawiścią, chciwością i głupotą chronić. Aby z grzechów ciężkich ją obmyć, nim w morzu zła utonie, jako inne narody, od wiary prawej się odwracające.
Widziałem ci ja ojcze dobrodzieju świata zepsucie, oj widziałem! Słowa twe potwierdzić mogę. Jest ci w krajach cudzoziemskich zepsucia siła! Co krok tam spotkać można mędrków i gębaczy, którzy przeciw prawom boskim czystą złością zieją, a w herezje i bluźnierstwa brną nieustannie. Toż nie zaznała ojczyzna nasza ani Cromwella, ani strasznej Nocy św. Bartłomieja... Tedy i nie dziwota, że kary boskiej uniknąć owi bluźniercy nie mogli! I pokarał ich Pan nasz gniewem srogim, wojny na nich i niepokoje spuszczając okrutne. Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy. Słusznieć to powiadają. I Cóż ma jednak dobrodzieju owa bezbożność ludów cudzoziemskich z naszą ojczyzną wspólnego? My zwykli Rzeczpospolitej obywatele dysput wielkich i uczonych nie uprawiamy i po prawdzie nie rozumiemy. Ot podyskutować ze sąsiadami w czas sejmu, o sprawach powiatu i okolicy możem. Za czuby się czasem chwyci jeden z drugim, czy szable na czyimś karku wyszczerbi, aleć religii i Boga do tej pory nikt w ziemskie sprawy nie mieszał. Po cóż tedy owa księga? Wytłomaczę to waćpanom na przykładzie. Owóż kraj każdy jako okręt po morzu wielkim płynący wyobrazić sobie można. Kiedy morze spokojne, a wiatry pomyślne, tedy załoga i kapitan zatrudnienia wielkiego nie mają... Jako flis wiślany. I pożytek z niego, i dostatek, a i krotochwila przednia. Jednakoż kiedy wicher zły przeciw okrętowi zadmie i bałwany w burtę uderzą, załoga statku owego jednością stać się musi. Nie masz wtedy miejsca ani na prywatę, ani na złotą wolność. Znajoma to rzecz każdemu kto proch na polu bitwy powąchał! Dyscyplina i subordynacja to każdej armii, ale i królestwa fundament. I (do Duchownego) Słusznie prawicie dobrodzieju. Każden okręt potrzebuje kapitana, a każda kraina króla mądrego i statecznego, którego mądre prawa w rządach wspierają. To nasz ojciec święty, jako kapitan okrętu owego! Przeciw nawałnicy złego musi łódź
Piotrową prowadzić! Proste dziewczę, a jako żywo w samo sedno utrafiło! Tako i jest w istocie. Kto ma rozumu choć krztynę, ten widzi. Burzy się i wzdyma odmęt, po którym Europa płynie. Groza coraz większa. Gromy i błyskawice z nieba, a pod nogami jeno otchłań i głębia... Jezusie... Otchłań... Nie czas tedy na waśni mnożenie. Czas najwyższy, kadłub okrętu opatrzyć, załogę w pogotowiu postawić i w jedność się uzbroić. Taką też ustalenia soborowe intencyję mają. Nikt nikomu gwałtu sumieniu zadawać nie chce. O to jedynie chodzi, aby wierze ojców godność i znacznie przywrócić. Teraz po nowemu słowa: Polak szlachcic katolik rozumiem! Omne trinum perfectum! Trza być w jednakiej mierze Polakiem, obywatelem szlachetnym z uczynków i równie gorącym we wierze. I A i mnie ksiądz uspokoił swą przemową. Widziały mi się owe księgi, które sejm w Parczewie zatwierdził, niechęci i niesnasek domowych powodem. Teraz jednak fundament potęgi ojczyzny naszej w nich upatruję. Na mnie pora waszmościowie. Tyle jeszcze tylko wam rzekę, że wiara i kościół posłuszeństwa i pokory uczą. W krainie tej niezmiernie czasem o nie trudno. Wolność prawdziwa na tym się zasadza, że się człowiek rozumem swym nie chełpi i ze sprawiedliwości nie drwi na każdym kroku. Istotą wolności jest umieć ją złożyć w ofierze: Bogu, ojczyźnie i własnemu honorowi. Z Panem Bogiem waszmościowie. Wszyscy: Z Bogiem Wychodzi Kimże mógł być ów duchowny? Znaczna figura pewnikiem... I
Dalibóg, mądre rzeczy prawił... Może z orszaku królewskiego kto ważny? A może od samego nuncjusza Commendone? I Tegoć się pewnikiem nigdy nie dowiemy. Widzę teraz, że się w tym tu miasteczku historia pisze, o której nawet za lat pięćset i tysiąc, wnuki nasze słuchać będą. Słusznie waść prawisz... Słusznie... KONIEC