PProblematyka wypadków drogowych Wojciech Kotowski Ryzykowny manewr wyprzedzania przyczyną wypadku W rejonie wypadku drogowego panowały następujące warunki drogowe. Pojazdy poruszały się w kierunku skrzyżowania. Na odcinku bezpośrednio poprzedzającym skrzyżowanie znajduje się teren niezabudowany. Nawierzchnia jezdni drogi jest asfaltowa, a po obu jej stronach występują nieutwardzone, trawiaste pobocza szerokości po 2,4 m. W rejonie skrzyżowania jezdnia wskazanej drogi jest rozdzielona podwójną linią ciągłą na dwa pasy przeciwnych kierunków ruchu. Szerokość każdego z nich wynosi 3 m. Krytycznego dnia w godzinach popołudniowych warunki jazdy w miejscu późniejszego wypadku były dobre. Było gorąco (temperatura powietrza wynosiła 30 stopni Celsjusza, a temperatura gruntu 35 stopni), nie było wiatru ani opadów. Jezdnia była sucha, czysta i gładka, widoczność dobra. Drogą w kierunku skrzyżowania późniejszy oskarżony jechał samochodem osobowym marki Opel Kadet. Jechał sam. Przed nim, w odległości większej niż 100 m, poruszał się autobus. Za nim (oskarżonym) jechały kolejno samochody: Opel Corsa, Kia, Audi i jeszcze jeden pojazd nieustalonej marki. W pewnej odległości za wskazaną kolumną samochodów poruszał się samochód osobowy marki Daewoo Tico. Zbliżając się do skrzyżowania, oskarżony zamierzał skręcić na nim w lewo, zawczasu zasygnalizował ten manewr włączeniem lewego kierunkowskazu i zaczął zwalniać do prędkości wynoszącej około 50 km/h. Bezpośrednio przed rozpoczęciem manewru skręcenia w lewo poruszał się on z prędkością wynoszącą 20 30 km/h. Kierowcy pojazdów poruszających się za samochodem oskarżonego, dostrzegłszy, że zamierza on wykonać manewr skręcenia w lewo, zaczęli zwalniać wobec braku możliwości wyprzedzenia pojazdu oskarżonego z jego prawej strony, ze względu na brak miejsca. W czasie gdy oskarżony kierowanym samochodem Opel Kadet już przygotowywał się do realizacji manewru zmiany kierunku, kolumnę pojazdów wyprzedzał, jadąc lewym pasem drogi, kierujący Daewoo Tico. Rozpoczął on manewr wyprzedzania w miejscu, w którym jezdnia nie była jeszcze oznaczona znakiem poziomym zabraniającym rea- 271
Wojciech Kotowski PALESTRA lizacji określonego manewru, lecz kontynuował wyprzedzanie, nawet kiedy na jezdni pojawił się znak poziomy w postaci podwójnej linii ciągłej. Kierujący samochodem Kia, widząc wyprzedzający pojazd i dostrzegając zbliżanie się do skrzyżowania kolumny wyprzedzanych samochodów, podjechał do przodu, poruszający się zaś za nim kierujący samochodem Audi zwolnił, aby umożliwić podejmującemu ten ryzykowny manewr schowanie się w kolumnie samochodów i tym samym wjazd na prawy pas drogi. Wykorzystując tę możliwość, wyprzedzający na krótką chwilę zjechał na prawy pas drogi, lecz jedynie prawymi kołami prowadzonego przez siebie pojazdu, a następnie ponowił manewr wyprzedzania. Będąc w bezpośredniej bliskości skrzyżowania, oskarżony spojrzał w lusterko wewnętrzne i w lusterko zewnętrzne lewe oraz upewniając się, że nikt go nie wyprzedza, a ponadto dostrzegłszy, iż nikt nie nadjeżdża z naprzeciwka, rozpoczął manewr skręcenia w lewo. Jednocześnie utwierdził się w przekonaniu, że kierujący jadącymi za nim pojazdami zrozumieli jego zamiar i podobnie jak on zwolnili. Manewr skręcenia oskarżony wykonywał pod kątem prostym. Wyprzedzający, co jednoznacznie potwierdziły utrwalone w sprawie dowody, mimo dostrzeżenia zamiaru skręcenia w lewo samochodu Opel Kadet kontynuował manewr wyprzedzania, zwiększając równocześnie prędkość prowadzonego przez siebie pojazdu do 100 110 km/h. Cały czas poruszał się on lewym pasem drogi. Skręciwszy w lewo i wysunąwszy pojazd na odległość około 0,5 m poza oś jezdni, oskarżony dostrzegł jadący lewym pasem drogi samochód Daewoo Tico, a zatem zareagował natychmiastowym zatrzymaniem pojazdu. Zaraz potem doszło do uderzenia prawym tylnym bokiem samochodu Daewoo Tico w lewy narożnik samochodu Opel Kadet. Po uderzeniu samochód oskarżonego pozostał na swym miejscu, wyprzedzający zaś stracił panowanie nad prowadzonym przez siebie pojazdem i zjechał na prawe pobocze, rezultatem czego było uderzenie w drzewo. W wyniku zdarzenia w prowadzonym przez oskarżonego samochodzie osobowym doszło do zgięcia lewego przedniego błotnika i lewej strony przedniego zderzaka. Natomiast w samochodzie wyprzedzającego uszkodzeniu uległy: szyba czołowa, pas przedni, zderzak przedni, lewy reflektor, lewy przedni kierunkowskaz, lewy przedni błotnik, lewa część dachu, lewe przednie drzwi, prawe przednie i tylne drzwi oraz prawy tylny błotnik. W wyniku zdarzenia ujawniono jako pokrzywdzoną pasażerkę samochodu wyprzedzającego, która doznała obrażeń ciała w postaci stłuczenia klatki piersiowej, złamania paliczka bliższego palca V i zwichnięcia paliczka dalszego palca IV lewej stopy, które spowodowały u niej naruszenie czynności narządów ciała i rozstrój zdrowia na okres powyżej 7 dni. Z opinii biegłego wynika niezbicie, że wyprzedzający jechał z prędkością wynoszącą 100 110 km/h. Prędkość tę wyliczył na podstawie uszkodzeń obu pojazdów i śladów na jezdni. Biegły dokonał również oceny taktyki i techniki prowadzenia pojazdu przez obu kierujących, skręcającego w lewo i wyprzedzającego. Opinia prowadziła wprost do wniosku, że zderzenie pojazdów nie było następstwem błędu w prowadzeniu pojazdu przez oskarżonego, lecz spowodowane towarzyszącym kierującemu zjawiskiem tzw. martwego pola. Zjawisko to polega na tym, że jeśli pojazd wyprzedzający znajduje się w odległości do 8 m za pojazdem wyprzedzanym, to już nie widać go w lusterku 272
3 4/2014 Ryzykowny manewr wyprzedzania... wewnętrznym pojazdu wyprzedzanego, a jeszcze nie widać go w lusterku zewnętrznym tego pojazdu. Oznacza to, że kierujący pojazdem wyprzedzanym nie ma realnych możliwości dostrzeżenia pojazdu wyprzedzającego. Taka właśnie sytuacja miała miejsce w niniejszej sprawie. Oskarżony wszak najpierw zasygnalizował manewr skręcenia w lewo włączonym kierunkowskazem, jednocześnie zwalniając, a następnie upewnił się, że jadące za nim osoby zrozumiały jego manewr i także zwolniły, obserwując ich jazdę w lusterkach: wewnętrznym i zewnętrznym lewym. Jednocześnie nie dostrzegł on będącego wtedy 5 6 m za nim samochodu, gdyż ten wyprzedzał go, będąc poza polem jego widoczności, właśnie z uwagi na owo zjawisko martwego pola. W czasie zdarzenia oskarżony był trzeźwy, natomiast u wyprzedzającego stwierdzono zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu wynoszącą 0,23 promille. W sprzeczności z wynikiem tym pozostaje wynik badania krwi na zawartość w niej alkoholu. Wynik ten był negatywny wskutek upływu czasu. Otóż badania przy użyciu alcosensora przeprowadzono wobec niego o godz. 14.04 i o godz. 14.23. Pobranie krwi na badanie natomiast dokonane zostało o godz. 15.30. Biorąc pod uwagę fakt, że wyniki badania alcosensorem wskazywały na niewielkie zawartości alkoholu we krwi (0,23 promille i 0,17 promille), a równocześnie wskazywały one tendencję malejącą, zatem do czasu pobrania krwi doszło do zupełnej eliminacji alkoholu z jego organizmu. Można to uzasadnić w dwojaki sposób. Po pierwsze, w piśmiennictwie powszechnie przyjmuje się, że badania krwi na zawartość w niej alkoholu, przy obecnym stanie techniki laboratoryjnej, obarczone są błędem mogącym sięgać 0,2 promille 1. Taka zaś różnica, a nawet mniejsza w przypadku drugiego pomiaru, występowała między wynikiem badania dokonanego za pomocą alcosensora a wynikiem badania krwi. Po drugie, urządzenie typu alcosensor charakteryzuje się znacznym stopniem dokładności 2. Dlatego, nie negując wyników badania krwi, należało przy ustalaniu stanu faktycznego posiłkować się wynikami badań jego trzeźwości przeprowadzonych przy użyciu alcosensora. Oskarżony od samego początku, a więc zarówno w postępowaniu przygotowawczym, jak i w postępowaniu sądowym, konsekwentnie nie przyznawał się do popełnienia zarzucanego mu czynu, podnosząc, że prowadził samochód prawidłowo, natomiast wyprzedzający, nagle i nie będąc przez oskarżonego zauważony, wykonywał manewr wyprzedzania, powodując zderzenie. Najistotniejsze jest to, że w toku postępowania potwierdzono, iż oskarżony włączył lewy kierunkowskaz w kierowanym samochodzie w takim czasie, który w pełni pozwalał na prawidłową ocenę jego zachowania osobom jadącym za nim. Wskazane fakty były znane organowi prowadzącemu postępowanie przygotowawcze, a zatem wystarczyła wnikliwa analiza zebranych dowodów zarówno materialnych, jak i osobowych, która niewątpliwie doprowadziłaby prokuratora do sformułowania aktu oskarżenia przeciwko faktycznemu sprawcy wypadku. Na szczęście Sąd nie znalazł podstaw faktycznych do negowania dowodów z dokumentów, ich prawdziwości oraz autentyczności. Słusznie dał wiarę zeznaniom bie- 1 Zob. R. A. Stefański, Prawnokarna ocena stanu nietrzeźwości w ruchu drogowym, Prok. i Pr. 1999, z. 3, s. 39; W. Olech, Nietrzeźwi uczestnicy ruchu drogowego problematyka wykroczeń z art. 87 k.w., (w:) Prawno-ekonomiczne i techniczne aspekty bezpieczeństwa w komunikacji, Rzeszów 1997, s. 152. 2 Zob. R. A. Stefański, Prawnokarna, s. 41 i n. 273
Wojciech Kotowski PALESTRA głego z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego i techniki samochodowej, uznając je za pełne, spójne, mające logiczny charakter, a ponadto w pełni korespondujące ze sporządzoną przez tego biegłego opinią. Analogicznie potraktowano opinie biegłych: z zakresu medycyny sądowej oraz z zakresu bezpieczeństwa ruchu drogowego i techniki samochodowej. Są one bowiem jasne, logiczne i pełne. Nadto wydane zostały na podstawie kompletnego materiału dowodowego oraz przy uwzględnieniu aktualnego stanu wiedzy, co w przypadku ostatniej ze wskazanych opinii potwierdzone zostało również zeznaniami samego jej autora. Czy oskarżonemu można przypisać spowodowanie wypadku, ewentualnie przyczynienie się do niego, na tle zachowania wyprzedzającego, podejmującego w sposób wyjątkowo ryzykowny określony manewr, który w świetle obowiązujących zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym był zabroniony? Przed odpowiedzią na to pytanie należy przypomnieć, że sprawcą przestępstwa określonego w art. 177 1 k.k. jest ten, kto naruszając, chociażby nieumyślnie, zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym (...) powoduje nieumyślnie wypadek, w którym inna osoba odniosła obrażenia ciała wskazane w art. 157 1 k.k. Innymi słowy, dla wypełnienia ustawowych znamion strony przedmiotowej analizowanego typu czynu zabronionego niezbędne jest naruszenie określonej zasady lub zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym. Może to nastąpić chociażby nieumyślnie. Zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym mają charakter skodyfikowany oraz nieskodyfikowany. Pierwsze zostały ujęte przede wszystkim w ustawie z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym 3. Analiza konkluzji aktu oskarżenia, w zestawieniu z jego uzasadnieniem, wskazuje, że oskarżonemu zarzucano naruszenie zasady niezachowania należytej ostrożności przejawiające się w nieprawidłowej obserwacji drogi, prowadzące do niedostrzeżenia wyprzedzania przez inny pojazd. Ogólnie ujęta zasada ostrożności wyraża się natomiast w podjęciu przez kierującego takich czynności, jakie zwykle w takiej sytuacji przeciętny człowiek powziąć powinien, aby uniknąć nastąpienia skutku przestępnego. Zarazem wymagania stawiane uczestnikowi ruchu, a zatem także osobie prowadzącej pojazd mechaniczny, są wyznaczone w takim stopniu, aby mógł podołać im modelowy uczestnik ruchu 4. W prezentowanej sprawie nie budzi wątpliwości, że oskarżony podjął manewr skręcenia na skrzyżowaniu. Natomiast w świetle art. 25 ust. 1 p.r.d. już samo zbliżanie się kierującego pojazdem do skrzyżowania wymaga nie tyle zwykłej, co szczególnej ostrożności 5. Wynika to z przyjęcia, że w omawianej sytuacji kształtuje się większe niż przeciętne niebezpieczeństwo 6. Tak więc oskarżony zobowiązany był zwiększyć uwagę na tyle, aby móc odpowiednio szybko zareagować na zmianę warunków i sytuacji na drodze. W obowiązku tym zarazem zawierała się konieczność obserwowania przez oskarżonego całej szerokości jezdni i zachowania współuczestników ruchu 7. 3 Tekst jedn. Dz.U. z 2012 r., poz. 1137 ze zm. (p.r.d.). 4 Zob. K. Buchała, Przestępstwa i wykroczenia przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji drogowej. Komentarz, Bydgoszcz 1997, s. 121. 5 Zob. W. Kotowski, Prawne problemy ruchu drogowego. Komentarz, Warszawa 2007, s. 194 198. 6 Zob. R. A. Stefański, Przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji, (w:) Nowa kodyfikacja karna. Kodeks karny. Krótkie komentarze. Zeszyt 24, Warszawa 1999, s. 148. 7 Zob. wyrok SN z 7 stycznia 1981 r., sygn. V KRN 366/80, OSNPG 1981, nr 8 9, poz. 90. 274
3 4/2014 Ryzykowny manewr wyprzedzania... Ocena całokształtu materiału dowodowego wskazuje jednoznacznie, że oskarżony należycie wypełnił powinności kierującego. Poza sporem pozostaje, że w czasie zdarzenia był on trzeźwy. Nie przekroczył także prędkości administracyjnie dozwolonej w miejscu zdarzenia. Wręcz przeciwnie, podejmując próbę wykonania skręcenia na skrzyżowaniu, zwolnił do prędkości wynoszącej około 50 km/h, aby wykonując już ten manewr, jechać z prędkością wynoszącą 20 30 km/h. Mając na uwadze bardzo dobre warunki drogowe, należy uznać, że podane prędkości były w pełni dostosowane do warunków jazdy i rodzaju realizowanego manewru. Ponadto nie budzi wątpliwości, że prędkości te pozwalały w pełni zapanować nad prowadzonym pojazdem, dając możliwość prawidłowego wykonania manewru skręcenia na skrzyżowaniu. Z tych powodów należy uznać, że były to prędkości in concreto bezpieczne. Brak również jakichkolwiek podstaw faktycznych do postawienia oskarżonemu zarzutu nienależytego obserwowania całej drogi, sprowadzającego się tu głównie do obserwacji sytuacji za nim. Oskarżony zasygnalizował wolę wykonania manewru skręcenia w lewo włączeniem zawczasu kierunkowskazu. Jednocześnie zwolnił, przygotowując się do wykonania tego manewru. Jadący za nim nie mieli żadnych trudności z interpretacją zachowania oskarżonego, dostrzegając zamiar skręcenia. Z tego powodu także zwolnili. Oskarżony z kolei, widząc ich zachowanie, miał pełne prawo przypuszczać, że manewr może wykonać bezpiecznie. Z naprzeciwka nie jechał żaden pojazd. To, że oskarżony nie widział wyprzedzającego go, spowodowane było wskazanym zjawiskiem martwego pola, które uniemożliwiało mu dostrzeżenie Daewoo Tico, mimo iż oskarżony sprawdzał stan drogi za sobą, patrząc zarówno w lusterko wewnętrzne, jak i zewnętrzne. Nie można w tej sytuacji postawić oskarżonemu zarzutu naruszenia jakiejkolwiek zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Powyższe w pełnym zakresie dotyczy również zasady ograniczonego zaufania. Nie może wszak umknąć uwagi, że zasady ograniczonego zaufania nie należy pojmować w sposób rozszerzający, gdyż stanowi ona wyjątek od podstawowej zasady zaufania uczestników ruchu drogowego, określonej w art. 4 p.r.d. W niniejszej sprawie właśnie dlatego nie można było wymagać jej nadmiernego przestrzegania przez oskarżonego, musiałoby to bowiem prowadzić do przewidywania, że wyprzedza go jakiś pojazd w warunkach naruszających podstawowe zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Kiedy oskarżony dostrzegł wyprzedzający go samochód Daewoo Tico, ten był od niego w tak niewielkiej odległości (5 m), że poza hamowaniem co zresztą uczynił nic więcej nie mógł zrobić dla uniknięcia zderzenia. Powyższe rozważania, wskazujące, że oskarżony nie naruszył żadnej zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym, a zatem nie wyczerpał ustawowych znamion strony przedmiotowej zarzucanego mu czynu, są wystarczające dla zobrazowania przyczyn wydania w niniejszej sprawie wyroku uniewinniającego. Gwoli ich uzupełnienia, pozwalającego w pełnym zakresie unaocznić przebieg zarzucanego oskarżonemu czynu, wypada dodać, co następuje. Analiza całokształtu materiału dowodowego wskazuje na to, że kierujący samochodem Daewoo Tico naruszył zasadę trzeźwości w ruchu drogowym, prowadząc pojazd mechaniczny po drodze publicznej w stanie po użyciu alkoholu. Ponadto zbliżając się do skrzyżowania, gdzie wymagana jest szczególna ostrożność, jechał z prędkością znacznie przekraczającą dopuszczalną w tym miejscu i dodatkowo, ignorując znaki poziome w postaci linii podwójnej ciągłej, wyprzedzał pojazdy. Jest to tym bardziej wyraziste 275
Wojciech Kotowski PALESTRA naruszenie wielu zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, gdy zwróci się uwagę na kolejne elementy. Przede wszystkim wyprzedzał kolumnę pojazdów. Mimo to, że zrobiono mu miejsce tak, aby wjechał na prawy pas jezdni, uczynił to tylko na chwilę i na dodatek jedynie częścią prowadzonego samochodu, a następnie niezwłocznie kontynuował manewr wyprzedzania. Ewidentnie zignorował on zachowanie oskarżonego, o zamiarze którego powinien wiedzieć. Wyprzedzający był wówczas w odległości 56 83 m od samochodu oskarżonego, a zatem miał pełne możliwości wykonania manewru obronnego w postaci awaryjnego hamowania i powrotu na prawy pas jezdni. Zamiast tego zwiększył prędkość prowadzonego pojazdu i bezprawnie wyprzedzał z lewej strony pojazd, który mógł być wyprzedzany tylko z prawej strony. Innymi słowy nic innego, jak tylko zachowanie wyprzedzającego, naruszającego wiele podstawowych zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym, było przyczyną wypadku. Nie ma wątpliwości, że był to kolejny czynnik przemawiający za słusznością rozstrzygnięcia uwalniającego oskarżonego od winy. Wyrok jest prawomocny. 276