Podróż do Domku Niespodzianki Ciotka Małgorzata nie prowadziła samochodu, więc do jej letniego domku trzeba było pojechać autobusem. Lili uznała że to dodatkowa atrakcja. Jedna pani wiozła ze sobą kota, w specjalnym koszyku do przewożenia kotów. Koszyk miał małe okienko i kot wysuwał łebek i rozglądał się ciekawie na wszystkie strony, zupełnie tak jak Lili. Poza panią z kotem, w autobusie było dużo zdenerwowanych osób. Kiedy kierowca utknął w korku samochodowym wszyscy zaczęli sykać i kręcić głowami. A kot miauczał jak szalony! - Hmm powiedziała ciotka Małgorzata - Chyba bardzo im się śpieszy. Ale do czego? Lili i ciotce Małgorzacie nie śpieszyło się nigdzie, więc oglądały sobie widoki za oknem, jadły wafelki i jabłka, i przyglądały się mijanym domkom i łąkom, na których pasły się krowy. Lili była zachwycona krowami, bo bardzo rzadko jeździła na wieś. W mieście też było dużo zieleni, były piękne parki i place zabaw, ale nigdy nie widziała tam ani jednej krowy. Widocznie krowy nie lubią miasta, no cóż Może trawa w mieście nie smakuje im tak, jak na wsi Jechały i jechały, a na kolejnych przystankach wysiadali ludzie. W końcu w autobusie zostały tylko one dwie i pani z kotem w koszyku. Wkrótce ona także wysiadła na i O, nie! To niemożliwe! Ta pani zapomniała kota! Biedak został sam. Zwinięty w kłębek spał w koszyku i nawet nie zauważył zniknięcia swojej właścicielki.
Ciotka Małgorzata fuknęła. Kiedy coś ją zdenerwowało fukała i brzmiało to bardzo śmiesznie: Puffffffffff! Tata Lili mówił, że ciotka fuka jak lokomotywa. Poprawiła kapelusz i głośno powiedziała do kierowcy: - Przepraszam, ale niestety będzie Pan musiał zawrócić. Pani, która przed chwilą wysiadła, zapomniała o swoim kocie. Niektórzy są bardzo roztrzepani. Kierowca zahamował i zjechał na pobocze drogi. - Ależ ja nie mogę zawrócić! Autobus nie zawraca, autobus jedzie ustaloną drogą i musi na czas znaleźć się na kolejnym przystanku. - Ja to rozumiem powiedziała Ciotka Małgorzata ale niech Pan wytłumaczy to temu biednemu kotu! Kot na te słowa obudził się i zamiauczał tak przeraźliwie, że kierowca złapał się za głowę. - No cóż chyba jest to zupełnie wyjątkowa sytuacja. No dobrze. Zawrócimy, to w końcu tylko kawałek! Wrócili na poprzedni przystanek i pani, która zapomniała kota nadal tam stała. Na widok kierowcy autobusu z koszykiem w ręku, rozpłakała się ze wzruszenia. - Moje biedne kociątko! Jak mogłam o nim zapomnieć! Bardzo Panu dziękuję, że zechciał Pan zawrócić i oddać mi moje maleństwo. - Co miałem zrobić? To maleństwo darło się jak opętane. Zresztą, proszę podziękować tej pani kierowca wskazał na ciotkę Małgorzatę. Ta pani mnie przekonała. Ma dar przekonywania
Kierowca przyjrzał się ciotce Małgorzacie i nagle wykrzyknął: - Coś takiego!? Małgosia? Czy to naprawdę Ty! Ciotka zarumieniła się leciutko. - Ooo Tolek! No coś takiego! Nie widzieliśmy się szmat czasu Nachyliła się do Lili i powiedziała szeptem: - Wyobraź sobie, że to mój dawny kolega, jeszcze ze szkoły. Nie widzieliśmy się ooo szmat czasu! Lili zastanowiła się ile czasu wynosi ten szmat Hmm Wyobraziła sobie bardzo długi szalik Ale jakoś nie mogła sobie wyobrazić, że ciotka Małgorzata była kiedyś dziewczynką i że ten starszy pan był chłopcem Ale przecież każdy był kiedyś mały i chodził do szkoły. Tylko trudno to poznać kiedy minie taki szmat czasu. - Zapraszam Cię na herbatę, Drogi Tolku. Jak tylko skończysz pracę. uśmiechnęła się ciotka Małgorzata. Mieszkam w Niskiej Górce. W domu pod topolami. Lili parsknęła śmiechem. Ale dziwna nazwa! Niska Górka? Czasami nazwy małych miejscowości są strasznie zabawne. - Coś takiego! - pan Tolek zrobił dziwną minę. - Zastanawiałem się, kto kupił ten stary dom - No i widzisz! To właśnie ja! A to jest moja bratanica, panna Lilianna. Spędzi całe lato w moim domu. - A to dopiero niespodzianka! - powiedział kierowca. - To dobrze, że ten stary dom znów jest zamieszkany. Stał opuszczony bardzo długo W takim razie, zawiozę Was pod same drzwi! Przecież to kawał drogi od przystanku! Jest to
ostatni przystanek na mojej trasie, więc mogę Was odwieźć. Pasażerowie już na mnie nie czekają. - Popatrz Lili! Czy widziałaś kiedyś autobus, który podjeżdża pod sam dom? To przecież niebywałe! Lili pokręciła głową. - Nie, nigdy nie widziałam takiego autobusu. Wydaje mi się, że to jest zaczarowany autobus z bajki. No bo czy zwyczajny autobus jeździ polnymi ścieżkami, wśród kwitnących maków i chabrów. Lili wydawało się, że frunie nad tą kolorową łąką. Kierowca podśpiewywał wesołą piosenkę, a ciotka Małgorzata siedziała zamyślona i uśmiechała się, sama do siebie. W tej chwili wyglądała bardzo młodo i pięknie. Wkrótce zza zielonego wzgórza wyłonił się otoczony ogrodem dom. Nie, nie był kolorowy, jak wyobrażała sobie Lili. Był to stary, drewniany dom, ze spiczastym dachem, z balkonikami, z dużą werandą z rzeźbionymi balustradkami. Na schodkach siedziała wielka gęś, z czerwoną kokardą na szyi. Na widok ciotki Małgorzaty zaczęła głośno gęgać i radośnie machać skrzydłami. - To Eugenia - uśmiechnęła ciotka - moja mała towarzyszka. Nie obawiaj się Lili, nie uszczypnie Cię, jest bardzo dobrze wychowana, to gęś domowa! - Gęś domowa? - Lili ze zdumienia szeroko otworzyła oczy. Ludzie mają psy, koty, kanarki i chomiki, ale nigdy nie słyszała, żeby ktoś trzymał w domu gęś? No ale może na wsi jest inaczej Czy jednak kury i gęsi nie powinny biegać po podwórku? No i czy gęsi noszą na szyi wstążki?
- Jest inna niż wszystkie! powiedziała ciotka. I potrafi mówić! Tak, jak Twoja lalka! Eugenio, przedstaw się mojej bratannicy Lili. - Gęś uniosła łebek i skrzeczącym gęsim głosem powiedziała prawie całkiem wyraźnie: - Eu-ge-nia. Pan Tolek zachichotał i z niedowierzaniem pokręcił głową: - Małgorzato! Słyszałem pewne plotki No słyszałem, że w tym domu dzieją się jakieś dziwne rzeczy, ale gadająca gęś? Własnym uszom nie wierzę! Coś takiego można by pokazywać w cyrku. Jak też Ty ją tego nauczyłaś? Ciotka Małgorzata wzruszyła ramionami. - To nie ja. Ta gęś to znaczy Eugenia wychowywała się razem z papugą. Zaraz przestawię Wam moją papugę. Ta to dopiero gada! Dziób jej się nie zamyka! No to zapraszam Was do środka! Witajcie w moim domku! - Ojej - szepnęła Lili - chyba już wiem czemu ten dom jest Domkiem Niespodzianką.