Brda - spływ kajakowy 2010-05-06 19:19:35 Brda, to jedna z polskich rzek, która jest wymieniana wśród najpiękniejszych kajakowych rzek Europy. Naszym osobistym zdaniem dużo ładniejsza i ciekawsza od rozreklamowanej Krutyni. Jak na rzekę kajakową, jest dosyć długa. Maksymalna długość spływu to 233km, na co potrzebujemy między 10-12 dni, w zależności od częstotliwości i długości postojów. A warto je zaplanować, gdyż oferuje wiele urokliwych miejsc na rozbicie namiotu. To co charakteryzuje Brdę, to jej różnorodność, od w miarę leniwej i spokojnej w górnym biegu, do wartkiej, ze znamionami rzeki górskiej w dolnym. Tu o wywrotkę nie jest tak trudno (piszący sam ją zaliczył, więc nie są to czcze słowa...). Tak więc można rzekę podzielić na dwa etapy: od Świeszyna do Mylofu i kolejny do Jeziora Koronowskiego, każdy po tygodniu, bądź od razu założyć dwutygodniowe wiosłowanie. Informacje ogólne: Jest kilka miejsc, rekomendowanych do rozpoczęcia spływu. Przy wysokim poziomie wody, spływ możemy rozpocząć we wsi Świeszyno, jednak najczęściej wykorzystywanym w tym celu miejscem jest dziki biwak we wsi Nowa Brda. Tu możemy być w miarę pewni, że bez względu na ilość wody, uda nam się zwodować nasze kajaki i rozpocząć przygodę z tą przepiękną rzeką. W górnym biegu, Brda dość leniwie wije się wśród lasów i łąk. Bardzo ciekawym odcinkiem w tym biegu rzeki, jest rezerwat "Przytoń". To miejsce updobały sobie bobry, co oznacza, iż jak tam dopłyniemy, to w pierwszym momencie uznamy, że to koniec naszej wyprawy. A to za sprawą wielu powalonych do wody buków i sosen. Czeka nas tu prawdziwa przeprawa, i pomimo tego że nie jest to odcinek długi, zajmie nam sporo czasu i nie raz będziemy wychodzić z kajaka. Na szczęście woda, sięga tu przeważnie do pasa. Dalej jest już spokojnie i kolejne kilometry nie przyniosą większych utrudnień, poza kilkoma dosyć długimi jeziorami. W miejscowości Mylof, tama wodna zmusi nas do przenoski kajaków. Aby wszystkiego nie wypakowywać, warto z pobliskiej leśniczówki wypożyczyć wózek do przewożenia kajaków. No i warto zaplanować tutaj trochę dłuższy postój, ze względu na fenomenalne smażone pstrągi, przyrządzane w restauracji położonej zaraz przy zaporze (ich świeżość gwarantują położone w pobliżu stawy hodowlane). W Mylofie znajduje się też urokliwie położone pole namiotowe, niestety bez praktycznie żadnej infrastruktury (toalety i prowizoryczny prysznic są dostępne w leśniczówce). Mylof to też polecane miejsce do rozpoczęcia spływu, jeśli ktoś planuje na ten cel ok. 1 tygodnia czasu i nie za bardzo lubi zmagać się z jeziorami. Stąd bowiem, aż do jeziora Koronowskiego, nie napotkamy prawie w ogóle jezior. Za to rzeka ma dużo bardziej wartki nurt i więcej czasu zajmie nam hamowanie przed przeszkodami, niż wiosłowanie do przodu. To niezaprzeczalny urok tej pięknej rzeki! Brda mocno zmienia charakter po wpłynięciu w obszar Borów Tucholskich. Czekają nas tu przepiękne sosnowe lasy, piaskowe urwiska nabrzeżne i co najistotniejsze bardzo wartki nurt, z mnóstwem powalonych drzew. To sprawia, iż siedząc za sterami kajaka, ani na chwilę nie zmrużymy oka i za każdym zakrętem będziemy wypatrywać co nas czeka. I niejednokrotnie ujrzymy coś, co będzie stwarzało wrażenie niemożliwego do pokonania, a wartki nurt będzie nas niemiłosiernie pchał na sterczące gałęzie. Należy więc zachować ostrożność, mieć na sobie kapoki, zabezpieczyć i powiązać cały ekwipunek. O wywrotkę na prawdę nie jest trudno. Ale ten etap Brdy należy przy okazji do najpiękniejszych i najciekawszych. Każdą przeszkodę da się ostatecznie pokonać, bez 1 / 6
przenoszenia kajaka. Na uwieńczenie spływu dopływamy do rozległego jeziora Koronowskiego. Najwytrwalsi mogą przez nie płynąć do samej Bydgoszczy. Dobrym miejscem na zakończenie spływu jest stanica PTTK Gostycyn - Nogawica. Możemy tu zjeść przysmaki domowej kuchni i rozbić namiot w miejscach z przepięknym widokiem na jezioro Koronowskie. Na polu namiotowym znajduje się głaz z tablicą upamiętniającą kajakarzy, którzy od nas odeszli, a ukochali tę rzekę. Listę osób rozpoczyna Jan Paweł II, który wielokrotnie przebywał Brdę kajakiem, a za nim tabliczki z kilkudziesięcioma innym nazwiskami...w tym także nasz przyjaciel. Poniżej przedstawiamy naszą propozycję etapów, którą przebyliśmy jak co roku w canoe z niezawodnej firmy As Tour. Etap I: Świeszyno Nowa Brda (ok. 25 km) Gdy stan wody nie jest niski, spływ Brdą możemy rozpocząć od jeziora Pietrzykowskiego Dużego. W leżącym nad nim Świeszynie znajduje się kąpielisko z plażą, gdzie można zwodować kajaki, W pobliżu istnieje też możliwość rozbicia namiotów i noclegu. Czeka nas stąd prawie 5 km wiosłowania po stojącym jeziorze do miejsca w którym Brda z niego uchodzi. Tu będziemy musieli wytężać wzrok, gdyż ujście mocno zarośnięte jest szuwarami. Po opuszczeniu jeziora, Brda jest rzeka bardzo wąską czasami mniej niż 2 metry (!) i występują liczne płycizny i bystrza. Płyniemy wśród łąk. Musimy uważać na drewniany mostek, znajdujący się kilkaset metrów za jeziorem, pod którym przy wysokim stanie wody może nie udać się przepłyną i będziemy zmuszeni wysiąść z kajaków i je przepchać. Dopływamy do miejscowości Trzyniec, gdzie pod mostem musimy uważać na kamienie. W Trzyńcu jest też sklep. Kilkaset metrów za miejscowością wpływamy do lasu. W Starej Brdzie Pilskiej czeka nas ok. 50 metrowa przenoska po prawym brzegu, gdyż pod mostem nie da się przepłynąć. Funkcjonuje tu też pole namiotowe, ale wyglądem nie zachęca to dłuższego postoju. Płyniemy więc dalej w kierunku miejscowości Żołna. Rzeka płynie teraz przez przepiękny las, co kilka kilometrów mijamy mosty, a trasę urozmaicają liczne powalone w nurcie drzewa. W Żołnie funkcjonuje sklep spożywczy i można rozbić namiot przy ostatnim z trzech mostów przecinających rzekę. Z Żołny, rzeka wije się podmokłymi terenami aż do składającej się z kilku domostw wsi Nowa Brda. Mamy tutaj blisko położone trzy mosty dwa drogowe i jeden kolejowy (linia nieczynna). Pod tym ostatnim mamy zwężenie i dosyć silne bystrze, na które musimy uważać. Zaraz za nim po prawej stronie spore, leśne pole namiotowe, które jest także polecanym miejscem rozpoczęcia spływu, jeśli warunki wodne nie są dogodne, aby zrobić to w wyższym biegu rzeki. Znajdziemy tu drewniane toalety w lesie oraz miejsce na ognisko. Etap II: Nowa Brda Pakotulsko (ok. 13 km) Od Nowej Brdy rzeka dosyć leniwie meandruje w lesie bądź wśród mokradeł. Po 5 km dopływamy do mostu drogowego, przed którym po prawej stronie zlokalizowane jest małe, leśne pole namiotowe, ze stolikami i ławami. Warto tu na chwilkę przystanąć, aby odpocząć przed perełką tego etapu, jaką jest zaczynający się zaraz za mostem Rezerwat Przytoń. To kilkusetmetrowy odcinek rzeki na którym dano pełną swobodę licznie żyjącym tu bobrom. Skutek nie był trudny do przewidzenia drzew w nurcie jest tyle, że na pierwszy rzut oka wydaje się, że przepłynąć się w ogóle nie da! Ostatecznie przepłyniemy, ale bez wysiadania z kajaka się nie obejdzie, więc załóżmy buty do wody przed wyruszeniem. Na szczęście woda jest tu w miarę płytka i ułatwia przeciskanie kajaków między konarami, czy też przesuwanie ponad nimi. Trochę czasu tu spędzimy i frajda gwarantowana! Po pokonaniu rezerwatu, rzeka spowalnia i 2 / 6
meandruje wśród pól i podmokłych łąk. W porównaniu do Przytonia, to można powiedzieć, że wieje tu nudą. Na 199 km z prawej dopływa rzeka Ruda, a po kolejnym kilometrze dopływamy do mostu Wojciecha, a w zasadzie do tego co po nim zostało, czyli pływających w wodzie połączonych jego resztek. Manewrując udaje się go pokonać bez wychodzenia z kajaka, ale nie jest to takie proste. Pozostały nam jeszcze 4 km do jeziora Szczytno. Po wpłynięciu na nie, płyniemy do położonego po prawej stronie ładnego pola namiotowego. Znajduje się ono w lesie, na zboczu, więc liczba miejsc do rozbicia namiotu jest naturalnie zalimitowana, ale za to z pięknym widokiem na jezioro. Nie posiada ono infrastruktury sanitarnej. Można stąd dojść do sklepu w pobliskim Pakotulsku (ok. 1,5 km). Polecane jest ono szczególnie tym, którzy chcą odpoczywać z dala od gwaru. Dla wymagających lepszych warunków, alternatywą jest położona 6 km dalej stanica wodna Rzewnica (na prawym brzegu jeziora Szczytno) Etap III: Pakotulsko Przechlewo (ok. 12 km) Po wyruszeniu z Pakotulska, po 6 km wiosłowania po stojącym jeziorze, na prawym brzegu wyłania nam się stanica wodna w Rzewnicy. Mamy tutaj utworzony na jeziorze basen, zadaszenia, boisko do siatkówki oraz miejsce na ognisko. Do tego w zlokalizowanej tu stołówce możemy zamówić ciepły posiłek. Największym minusem tego miejsca, w okresie kiedy my tu byliśmy 2007 rok, były sanitariaty, które pozostawiały bardzo wiele do życzenia. Można tu zrobić krótką przerwę na wypoczynek, kąpiel i posiłek, bo ten etap nie jest zbyt długi. Wyruszając z Rzewnicy kierujemy się do cypla na przeciwległym brzegu jeziora, omijamy wyspę Zamkową i kierujemy się do przesmyku z jeziorem Szczycienko. Za cyplem, po prawej stronie mamy duży akwen jeziora Szczytno i przy wietrze, może pojawić się niebezpieczna fala boczna, należy więc uważać. Na przesmyku z jeziorem Szczycienko znajduje się urokliwe miejsce do rozbicia namiotów. Nie jest zbyt duże zmieści się tylko kilka namiotów i bez żadnej infrastruktury, ale położenie naprawdę warte rozważenia. Kolejne 5 km to walka ze stojącą wodą jezior Szczycienko i za mostem w Szczytnie, Końskiego. U zwieńczenia jeziora Końskiego dopływamy do dużego, ładnego pola namiotowego z dobrze funkcjonującą infrastrukturą. Jest tu bar, boisko do siatkówki, zadaszenia pozwalające na posiłek i zrobiony na jeziorze basen. Minusem może być mnogość turystów w sezonie, gdyż dostęp do tego miejsca mają zarówno kajakarze jak i turyści zmotoryzowani. Do Przechlewa ze sklepami jest stąd ok. 1,5 km. Etap IV: Przechlewo Małe Swornegacie (ok. 12 km) Po wypłynięciu z Przechlewa, radujemy się nurtem, mając w pamięci kilometry stojącej wody jezior pokonane dnia poprzedniego. Nie jest on jednak zbyt duży, a w wodzie pojawia się sporo roślinności utrudniającej wiosłowanie. Rzeka leniwie wije się do mostu w Płaszczycy, którą poznamy po pojawiającym się po lewej stronie starodrzewiu przepięknego parku. W miejscowości można zrobić zakupy. Za mostem rzeka wpływa do lasu i z rzadka pojawiają się poprzewracane drzewa świadczące o aktywności bobrów. Za Sąpólnem, las się oddala i płyniemy wśród łąk do miejscowości Ciecholewy, gdzie na prawym brzegu zlokalizowane jest średniej klasy pole namiotowe. Za mostem w Ciecholewach wpływamy do Borów Tucholskich, które witają nas pięknem Zaborskiego Parku Krajobrazowego. Rzeka płynie wśród pięknych sosen i buków aż do jeziora Charzykowskiego. Przed jeziorem po lewej stronie znajdziemy pole namiotowe, ale nie jest ono najwyższego standardu i tak naprawdę to trudno je rozpoznać nie wiadomo, czy to pole, czy prywatna posiadłość. Wpływając na jezioro Charzykowskie, kierujemy 3 / 6
się na lewo i musimy uważać na boczną falę, gdyż jest to olbrzymi akwen i przy wietrze może być niebezpieczny. W Małych Swornychgaciach mamy możliwość noclegu na dwóch polach namiotowych za mostem po prawej o dosyć wysokim w standardzie (z barem) lub dużo bardziej dzikim, po lewej stronie przed miejscowością. Polecamy to drugie, gdyż jest położone w bardziej zacisznym miejscu, z dobrym wejściem do jeziora, wśród starych, pięknych sosen i brzóz. Znajdziemy tu zadaszone miejsce na ognisko, ze stołami i ławami. Etap V: Małe Swornegacie Mylof (ok. 28 km) To jeden z bardziej uciążliwych i mniej ciekawych fragmentów Brdy. A to za sprawą jezior, które na tym odcinku zdecydowanie przeważają. Musimy więc dobrze rozłożyć siły na te 30 km, gdzie nie możemy liczyć na pomoc nurtu. Walkę zaczynamy od jeziora Długiego, które po minięciu półwyspu po prawej stronie przechodzi w jezioro Karsińskie. Na cyplu półwyspu jest piękne miejsce do dzikiego rozbicia, a na przeciwległym brzegu (na lewo) oficjalne pole namiotowe. Na Jeziorze Karsińskim proponujemy płynąć przy brzegu, nawet jeśli oznacza to kilkaset metrów dłuższej drogi, gdyż jest ono szerokie i przy wietrze powstaje duża, niebezpieczna dla kajaków fala. Jeziorem Karsińskim wpływamy do Swornychgaci, dosyć dużej miejscowości z restauracją i sklepami. Następnie, po krótkim, bo tylko dwukilometrowym odpoczynku na rzece, mijając na lewym brzegu pole namiotowe, wpływamy na jezioro Witoczno. Brda wypływa z niego po naszej prawej stronie, więc jeśli planujemy kontynuować wyprawę bez odpoczynku, to powinniśmy się trzymać prawego brzegu. Dobrą alternatywą jest odpoczynek w stanicy wodnej PTTK, znajdującej się z kolei na lewym brzegu, więc trochę nie po drodze. Z jeziora Witoczno, znów krótkim przesmykiem, mijając na 146 km po prawej stronie pole biwakowe, wpadamy w ciąg jezior Małołąckiego, Łąckiego, Dobrzk i Kosobudno. To pełnych 8 km wiosłowania non stop po jeziorach, po drodze mijając miasto o urokliwej nazwie Męcikał. Następnie wpływamy na kolejne, nieco węższe, ale dalej bez nurtu jezioro Zapora o długości 9 km, utworzone przez zaporę wodną w Mylofie. Tak więc dopływając do Mylofu mamy prawo czuć ręce od wioseł. Na pocieszenie, zaraz przed zaporą czeka na nas po prawej stronie, ładne i obszerne pole namiotowe w postaci łąki otoczonej starym lasem sosnowym. Toaleta i prysznic (płatny) są dostępne w pobliskiej leśniczówce. Warto po trudach tego dnia wybrać się do niezwykle przyjemnego baru po lewej stronie zapory, gdzie serwują wyśmienitego pstrąga z położonych za płotem stawów, gwarantujących świeżość ryby. W miejscu tym rozpoczyna się jeden z cudów technologicznych, czyli Wielki Kanał Brdy, który nawadnia rejony Borów Tucholskich, a woda płynie tu m.in. wybudowanymi w tym celu akweduktami (osobna atrakcja opisana w CzasAtrakcji.pl). Kanał ten może też być alternatywną trasą spływu kajakowego. Etap VI: Mylof - Brda (ok. 19 km) Mylof to także doskonałe miejsce do rozpoczęcia spływu, jeśli ktoś dysponuje jedynie tygodniem czasu oraz lubi wyzwania, gdyż od tego miejsca rzeka zmienia mocno charakter, niejednokrotnie stwarzając trudności kajakarzom. Zaczynamy jednak od przenoski kajaków przez tamę po lewej stronie. Do pokonania mamy ok. 200 m, ale dla ułatwienia możemy w leśniczówce wypożyczyć wózek do przewożenia kajaków lub rzeczy. Za tamą wodujemy się w niezbyt sprzyjających warunkach kamieniste brzegi, muliste dno. I ruszamy na rzekę. Dawnymi laty, ten etap witał nas od razu dużym wyzwaniem, gdy z pobliskich stawów hodowlanych woda z hukiem wpadała do Brdy, tak że rozbijała się o przeciwległy brzeg. Wtedy, nie lada wyzwaniem było przepłynąć ten 4 / 6
fragment i nie wylądować na przeciwległym brzegu wraz z rozpryskującą się wodą. Teraz woda ze stawów dalej wylatuje, ale jej siła jest już dużo mniejsza i nie nastręcza zbytnich problemów kajakarzom. Nurt mamy teraz dużo szybszy niż w górnym biegu rzeki i kilometry mijamy błyskawicznie. Szybko docieramy do miejscowości Rytel, którą poprzedza most kolejowy z bystrzem pomiędzy przęsłami musimy tu uważać na kamienie i szybki nurt. W Rytlu mamy pole namiotowe i wszelkie dogodności cywilizacji, czyli sklep, pocztę, restaurację, itd. Za miejscowością wpływamy w Tucholski Park Krajobrazowy, rzeka nabiera tutaj prędkości, otaczają nas przepiękne lasy sosnowe, a w nurcie raz po raz wrastają głazy i kłody, na które musimy uważać. To przedsmak, tego co czeka nas w kolejnych etapach Szybko docieramy do leśnictwa Uboga, osady Żukowo oraz pola namiotowego Ściernisko. Wyraźnie zwiększa się liczba zwierzyny na brzegach, można wypatrzyć sarny, lisy, a także zimorodki, przesiadujące na nabrzeżnych drzewach. Tak docieramy do niewielkiej miejscowości Brda, z dosyć ładnym polem namiotowym, charakterystycznym pomostem z zegarem oraz piaszczystym zejściem do wody. Jest tutaj zadaszenie, stoliki z ławami i miejsce na ognisko. W pobliskim pensjonacie korzystamy z czystych sanitariatów, możemy wziąć gorąca kąpiel i dosyć dobrze zjeść w barze. Etap VII: Brda Gołąbek II (ok. 19 km) Z każdym kilometrem rzeka nabiera uroku i charakteru. Pojawia się coraz więcej powalonych drzew, tarasujących w poprzek rzekę, a nurt jakby stawał się coraz szybszy. Musimy uważnie wypatrywać co nas czeka za zakrętami i dużo przed przeszkodą rozpoczynać manewry, gdyż w przeciwnym razie nurt nas niemiłosiernie sponiewiera. Od tego momentu naprawdę trzeba być uważnym, słabiej pływający i dzieci koniecznie powinny mieć zapięta kapoki, a rzeczy w kajaku przygotowane na wypadek przewrotki powiązane i umieszczone w nieprzemakalnych workach. Do tego rzeka cały czas płynie już w przepięknym krajobrazie Borów Tucholskich, jest więc co podziwiać! Mniej więcej w połowie drogi, warto zrobić przerwę na rozprostowanie nóg i szybki posiłek na polu namiotowym w Woziwodzie. Jeśli wypłyniemy z Brdy odpowiednio wcześnie to będziemy mieli tu czas na spacer przyrodniczą ścieżką dydaktyczną w pobliżu leśniczówki (przejście całej zajmuje ok. 3h i przebiega przez tereny żerowania bobrów, wydr, zimorodków i innej zwierzyny zamieszkującej pobliskie lasy). Od Woziwody, Brda nie wybacza już pomyłek w sterowaniu i jest bardzo wymagająca. Przekonał się o tym nie jeden, lądując wraz z ekwipunkiem w zimnej wodzie i piszący ten tekst także się do nich zalicza Przewodniki podają, iż przez kolejne ponad 30 km, Brda ma charakter rzeki górskiej. Mamy szybki nurt, liczne bystrza i powalone drzewa z wrogo sterczącymi gałęziami. Jest ich naprawdę dużo i często przeszkody te są trudne do przebycia, a szybki nurt nie pozwala na zbyt długie zastanawianie się, którą stroną należy przeszkodę pokonać. Pomyłki w decyzjach bywają bolesne. Warto więc, aby pierwszym kajakiem płynął ktoś z doświadczeniem i dobrą techniką sterowania. Sprawdzają się też krótkofalówki do przekazywania informacji kolejnym załogom. Praktycznie każdy zakręt rzeki, a jest ich tutaj wiele, niesie za sobą wyzwanie w postaci przeszkody. Więcej więc wysiłku kładziemy w hamowanie i sterowanie wiosłami niż w płynięcie do przodu. Jest to przy okazji ogromne urozmaicenie i cecha charakterystyczna tej pięknej rzeki. W takim klimacie docieramy do jednego z piękniejszych pól namiotowych na szlaku, a mianowicie do Gołąbka II. Pole znajduje się na piaszczystym wzniesieniu i składa się dużej polany otoczonej starym, pięknym lasem. Jest tu toaleta, zadaszenia ze stołami i ławami, woda pitna z ręcznej pompy, boisko do siatkówki i miejsca do palenia ogniska. Drzewo do ogniska możemy zakupić u właściciela pola. Blisko stąd także do 5 / 6
przydrożnego sklepiku ok. 500 m. W pobliżu znajduje się też park dendrologiczny i ścieżka przyrodniczo dydaktyczna Jelenia Wyspa. Kosztem 3h, możemy tu podziwiać przepiękny drzewostan Borów Tucholskich. Etap VIII: Gołąbek II Świt (ok. 12 km) Ten etap to w charakterze kontynuacja poprzedniego, ale stopień trudności dalej się zwiększa. Szybki nurt, bystrza, cofki, liczne przeszkody i zakręty rzeki. Na brzegach sporo zwierzyny i przepiękne krajobrazy. Za mostem kolejowym, po prawej stronie możemy podziwiać Kamień Jagiełły olbrzymi głaz narzutowy, będący pomnikiem przyrody, o obwodzie prawie 8 metrów. Od miejsca dopływu, w osadzie Piszczek, strugi Kicz, Brda do samego Świtu jest bardzo trudna i należy płynąć bardzo ostrożnie, hamując przed zakrętami i wypatrując co nas czeka. W Świcie, pole namiotowe znajduje się zaraz za mostem, po lewej stronie. Mamy tu możliwość podziwiać pomnikowe okazy siedmiusetletnich dębów. Na polu znajduje się bar, otwarty w godzinach popołudniowych, stoły, ławy, ubikacja oraz zadaszone miejsce na ognisko. Etap IX: Świt Gostycyn Nogawica (ok. 12 km) Początek tego etapu to odcinek przełomowy na Brdzie, w postaci uroczyska Piekło. Na tym etapie wielokrotnie przekonamy się, że rzeka ma charakter górski. Mijamy po drodze liczne bystrza, poprzewracane drzewa, gałęzie, głazy w nurcie i inne tym podobne atrakcje. W samym uroczysku Piekło, nurt jest tak silny, że w przewężeniach płyniemy w falach jak podczas raftingu. Dlatego też możemy się tu spodziewać licznego grona widzów na brzegu, którzy przychodzą popatrzeć jak i czy sobie poradzimy z rzeką. Aż do mostu drogowego w miejscowości Piła-Młyn, nasze zmagania z rzeką nie będą słabły i musimy cały czas wykazywać czujność. Nurt słabnie za mostem, gdzie rzeka powoli zaczyna się rozszerzać i zamieniać w odnogę jeziora Koronowskiego. Tym samym płynie się coraz trudniej, gdyż nurt z metra na metr słabnie. Częstym miejscem zakończenia spływu, jest przepięknie położona stanica wodna PTTK w Gostycyniu Nogawicy. Jest tu dobre zaplecze socjalne, można też zamówić ciepły posiłek. Pole położone jest na zboczu i posiada sporo pięknych widokowo miejsc do rozbicia namiotu. Bardziej wytrwali, mogą płynąć dalej po stojących wodach jeziora Koronowskiego, aż do samej Bydgoszczy. My zakończyliśmy spływ właśnie tutaj.