Wstęp Dwadzieścia lat temu pod egidą Instytutu Ekspertyz Sądowych i pod redakcją jego ówczesnego dyrektora, doc. dr. Jana Markiewicza, ukazała się książka Ekspertyza sądowa. Wybrane zagadnienia (Wydawnictwo Prawnicze, Warszawa 1981). Jej autorami było 13 pracowników Instytutu. Dwadzieścia lat w naukach sądowych to cała epoka. Niniejsza książka, napisana przez ekspertów z Instytutu oraz autorów spoza, przedstawia stan ekspertyzy sądowej u progu XXI wieku. Czytelnik znajdzie w niej nie tyle szczegółowy opis metod i technik stosowanych w naukach sądowych, ile omówienie problemów, jakie rodzą się podczas pracy biegłego; trudności i pułapek, jakie czyhają nań w trakcie wykonywania ekspertyzy. Znalazły tu również swoje odbicie problemy właściwej komunikacji biegłego ze zleceniodawcami ekspertyz, widziane przede wszystkim przez pryzmat pytań postanowień o dopuszczenie dowodu z opinii biegłego oraz wniosków opinii biegłego i ich interpretacji, tak przez samego biegłego, jak i przez organy procesowe. Książka obejmuje swym zakresem aż pięć dyscyplin nauk sądowych: kryminalistykę, toksykologię sądową, hemogenetykę sądową, inżynierię sądową oraz psychologię sądową. Musiało to spowodować pewne metodologiczne zróżnicowanie w podejściu do tematu u poszczególnych autorów, zresztą z korzyścią dla czytelnika. Współczesny proces sądowy w swojej warstwie dowodowej opiera się w znacznej mierze na opiniach biegłych. Obok ekspertyz tradycyjnych, od dziesiątków lat funkcjonujących w procesie, jak np. daktyloskopijnej czy toksykologicznej, pojawiły się w ostatnich latach ekspertyzy nowe, jak analiza DNA czy ekspertyza osmologiczna. Koegzystują z nimi ekspertyzy od lat budzące duże kontrowersje, jak badania poligraficzne czy też wręcz ekspertyzy pseudonaukowe, jak badania radiestezyjne [7]. Sądy jednak generalnie trafnie kwalifikują metody nauk sądowych pod względem ich wartości. Sondaż opinii 76 sędziów karnych (oraz 50 laików strażaków), pytanych o to, na podstawie wyników której metody jako jedynego dowodu byliby skłonni skazać oskarżonego, przyniósł następujące rezultaty [7, s. 84] (tabela 1). Organy postępowania, które dokonują swobodnej oceny dowodów także na postawie wskazań wiedzy (art. 7 k.p.k., wykładnia art. 233 1 k.p.c.), powinny dysponować choćby ogólnymi kryteriami takiej oceny. Jak się wydaje, wobec braku takowych w orzecznictwie rodzimym, sądy polskie mogłyby posiłkować się przynajmniej niektórymi kryteriami wypracowanymi przez Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych w głośnej sprawie cywilnej Daubert opinie sędziów i laików standard Daubert 19
Tabela 1. Procent pozytywnych odpowiedzi respondentów Metoda Sędziowie Strażacy Analiza DNA 100 70 Badanie daktyloskopijne 93 40 Badanie pisma ręcznego 78 8 Rekonstrukcja wypadku drogowego 68 8 Badanie toksykologiczne 55 6 Okazanie 49 26 Badanie włókien 42 8 Badanie osmologiczne 25 6 Badanie szkła 24 2 Badanie poligraficzne 1 8 Różdżkarstwo 1 2 Hipnoza 0 2 Jasnowidztwo 0 2 standard Frye kryteria polskie v. Merrell Dow Pharmaceuticals z 1993 r. [1]. Zdaniem tego Sądu sędzia w procesie nie jest bynajmniej ubezwłasnowolniony, przeciwnie, to on musi czuwać, aby dowody, na których zostanie oparty wyrok, były nie tylko relewantne, ale również wiarygodne, przy czym w wypadku dowodu naukowego dowodowa wiarygodność musi się opierać na naukowej prawidłowości. To zakłada ocenę, czy metodologia, na której opiera się opinia, jest prawidłowa z naukowego punktu widzenia i czy została właściwie zastosowana. Sąd sformułował zatem następujące kryteria oceny dowodu naukowego: falsyfikacji, recenzji, publikacji, wartości diagnostycznej (znany lub potencjalny poziom błędu), standaryzacji, powszechnej akceptacji. Jednak nie wszystkie powyższe kryteria zasługują na akceptację. Kryterium pierwsze, nb. dość niejednoznaczne, wywodzące się w prostej linii z popperowskiego rozumienia nauki, niewiele, o ile w ogóle, może pomóc sędziemu przy ocenie danej ekspertyzy. Kryterium ostatnie, wywodzące się z fundamentalnego w procesie amerykańskim orzeczenia Sądu Apelacyjnego dla Dystryktu Columbia w sprawie Frye v. United States z 1923 r. [3], stwarza oczywiste problemy związane ze sposobami mierzenia owej powszechności. Jednakowoż nie ma przeszkód, aby cztery pozostałe kryteria były stosowane również przez polskie sądy, tym bardziej że w orzecznictwie polskiego Sądu Najwyższego brak generalnych kryteriów dowodu naukowego i jego oceny. Niemniej pewne fragmentaryczne kryteria można znaleźć w kilku, przeważnie niepublikowanych wyrokach. W wyroku z 12 grudnia 1974 r., III CRN 305/74, sąd uznał, że przy ocenie nowego rodzaju dowodu, jakim podówczas były badania antropologiczne, jest niezbędne wyjaśnienie, czy rzeczona ekspertyza opiera 20
się na jednolitej i powszechnie przyjętej metodzie badawczej. W wyroku z 25 lutego 1975 r., II CR 898/74, sąd zachęcał do wykorzystywania wyników najnowszych badań naukowych, jeśli tylko te wyniki są dostatecznie pewne. Orzeczenia karne Sądu Najwyższego w przedmiotowej kwestii to postanowienie z 20 lipca 1977 r., V KZ 54/77 [4] i wyrok z 6 maja 1983 r., IV KR 74/83 [9], w których sąd nałożył na organy postępowania obowiązek oceny opinii biegłego w świetle wymagań współczesnej wiedzy, oraz wyrok z 5 listopada 1999 r., V KKN 440/99 [8], gdzie do oceny nowej i praktycznie niezweryfikowanej metody kryminalistycznej, czyli osmologii, sąd, obok kilku kryteriów szczegółowych, zaproponował ogólne kryterium metodologicznej nienaganności metody. Stosowanie kryterium aktualnego stanu wiedzy w danej dziedzinie czy też obecnego stanu nauki zaleca Sąd Najwyższy również w wyroku z 6 listopada 2000 r., IV KKN 477/99 [10]. Znakomitą ilustracją przydatności wyżej wymienionych kryteriów oceny dowodu naukowego może być sprawa pracowników łódzkiego Pogotowia Ratunkowego, a konkretnie możliwość wykrycia pavulonu (leku zwiotczającego mięśnie) w zwłokach, po upływie kilku lat. Taką nowatorską metodę opracował podobno amerykański toksykolog Brian Andreson z Lawrence Livermore Forensic Science Center w Oakland, w sprawie Efrena Saldivara [6]. Z drugiej strony, pionierska metoda z definicji nie spełni na przykład kryterium standaryzacji. Nie ulega wątpliwości, że największym wyzwaniem zarówno pod adresem sędziów, jak i biegłych, jest kryterium wartości diagnostycznej metody. Co prawda w konkretnej sprawie metoda, której wartość diagnostyczna jest bardzo wysoka, może mieć wartość dowodową bardzo niską, np. wskutek sfałszowania ekspertyzy przez biegłego, to jednak z reguły informacja o generalnej wartości metody jest bardzo istotną informacją, wpływającą w normalnych okolicznościach na ocenę wartości dowodowej danej ekspertyzy. Niestety, nie da się określić precyzyjnie wartości diagnostycznej żadnej metody nauk sądowych, albowiem różne są metody jej obliczania i prowadzą one niejednokrotnie do różnych wyników. Wartość danej metody można bowiem obliczać zarówno na podstawie wyników badań eksperymentalnych, jak i badań praktyki sądowej, a także wyników testów proficiency. Niemniej daje się zauważyć pewną korelację między tymi wynikami. Nieodłącznym pytaniem towarzyszącym ocenie wartości metody jest pytanie o poziom błędów. Rozróżnia się dwa typy błędów: I rodzaju, fałszywie pozytywny, polegający na błędnej identyfikacji, oraz II rodzaju, fałszywie negatywny, polegający na błędnej eliminacji [2]. Dopiero bowiem uwzględnienie, obok poziomu trafnych wyników, także poziomu błędów, pozwala na właściwą ocenę wartości metody. Jak się wydaje, dobrym miernikiem wartości identyfikacyjnej metody w naukach sądowych jest wartość diagnostyczna wyrażona ilorazem odsetka prawidłowych wskazań i błędnych wskazań. Wartość diagnostyczna identyfikacji pozytywnej równałaby się ilorazowi odsetka prawidłowych identyfikacji, gdy podejrzany jest sprawcą, i odsetka identyfikacji nieprawidłowych, gdy wartość diagnostyczna wartość identyfikacyjna 21
podejrzany nie jest sprawcą. Podobnie wartość diagnostyczna identyfikacji negatywnej to iloraz odsetka prawidłowych eliminacji, gdy podejrzany nie jest sprawcą, i odsetka błędów, gdy podejrzany jest sprawcą [5]. Wartość danej metody jest zatem tym większa, im większy jest ów iloraz, oczywiście tylko w przypadku metod obarczonych błędami w konkretnych badaniach. Nie ma metod bezbłędnych, zdarzają się jednak bezbłędne wyniki danych studiów. W tym przypadku wartość diagnostyczną lepiej byłoby mierzyć ilorazem odsetka wskazań prawidłowych oraz sumy wskazań prawidłowych i błędnych. Tak mierzona wartość diagnostyczna zawierałaby się w przedziale od 0 do 1. Pewnym (ale tylko poznawczym) mankamentem takiego sposobu pomiaru byłoby to, że maksymalną wartość (czyli 1) miałyby wszystkie metody bezbłędne, niezależnie od tego, jak dalece różniłyby się pod względem odsetka wskazań prawidłowych. Jak łatwo zauważyć, przy tym sposobie obliczania wartości diagnostycznej graniczną minimalną wartością metody jest taka, przy której odsetek prawidłowych wskazań jest równy odsetkowi wskazań błędnych. Wynosi ona 0,50 i to do niej, a nie do 0, należałoby przyrównywać wartość metody [7]. Obliczenie wartości diagnostycznej danej metody wymaga więc wielu badań eksperymentalnych i badań praktyki. Inną, dodatkową drogą jest analiza wyników laboratoryjnych testów proficiency. Wyniki te orientują zarówno w rzetelności, jak i prawidłowości metody (poziom błędu laboratyjnego) oraz ułatwiają ocenę wartości diagnostycznej opinii biegłego w danej sprawie. Również z uwagi na zróżnicowanie metodyki badania wartości diagnostycznej metod nauk sądowych oraz zróżnicowanie metodyki badania w ramach danej ekspertyzy (np. badań poligraficznych) nie jest możliwe obliczenie i podanie jednej wartości diagnostycznej dla określonej metody nauk sądowych. Oprócz omówionych powyżej, organy procesowe dysponują jednak również innymi, ustawowymi kryteriami oceny wartości dowodowej ekspertyzy. Są nimi w szczególności wymogi opinii, wymienione w art. 285 3 k.p.c. oraz art. 200 2 pkt 5 i art. 201 k.p.k. To biegły odpowiada przecież za to, czy jego opinia jest wyczerpująca, pełna i jasna, a jej wnioski korespondują z przeprowadzonymi przez niego czynnościami i dokonanymi spostrzeżeniami. Ale to organ procesowy jest odpowiedzialny za to, by biegły w procesie sądowym nie był ekspertem z własnej nominacji. 22 Piśmiennictwo 1. Daubert v. Merrell Dow Pharmaceuticals Inc., 1993 2. Foster K.R., Huber P.W., Judging Science. Scientific Knowledge and the Federal Courts, MIT Press, Cambridge 1999 3. Frye v. United States, 1923 4. Postanowienie SN z 20 lipca 1977 r., V KZ 54/77, OSNKW 1977, nr 9, poz. 108, s. 44 47 5. Schoon A.G.G., A first assessment of the reliability of an improved scent identification line up, Journal of Forensic Sciences 1998, vol. 43, nr 1, s. 70 75
6. http://origin www.crimelibrary.com/notorious_murders/angels/efren_ saldivar/6.html 7. Wójcikiewicz J., Dowód naukowy w procesie sądowym, Wydawnictwo Instytutu Ekspertyz Sądowych, Kraków 2000 8. Wyrok SN z 5 listopada 1999 r., V KKN 440/99, OSNKW 1999, nr 11 12, poz. 76, s. 72 79 9. Wyrok SN z 6 maja 1983 r., IV KR 74/83, OSNKW 1983, nr 12, poz. 102, s. 22 26 10. Wyrok SN z 6 listopada 2000 r., IV KKN 477/99, Orzecznictwo Prokuratura i Prawo 2001, nr 4, poz. 9, s. 10 11 23