Tunezja to bajkowy świat Orientu połączony z europejskim komfortem. Na turystów czekają śliczne, piaszczyste plaże, ciepłe morze, piasek Sahary, zielone oazy i skarby architektury. Błękit nieba i biel arabskich budynków, antyczne miasta i niezwykła gościnność Tunezyjczyków przyciągają ludzi z całego świata. Jest 21 kwietnia 2002 roku po trzech godzinach lotu z Warszawy samolot prywatnych linii lotniczych Withe Eagel ze mną na pokładzie ląduje na lotnisku w Monastirze. Na zewnątrz jest 18 C, niebo pokrywają białe obłoki. Autobusami jedziemy do Soussy do hoteli. Nasz hotel "El Hana Beach" przypomina białą falę i położony jest tuż nad morzem. Rozciąga się stąd piękny widok. Obsługa jest miła i chętna do pomocy (oczywiście nic za darmo - napiwki są tu na porządku dziennym). Sousse (Susa) "Perła Sahelu", jak nazywane jest Sousse, to trzecie pod względem wielkości miasto, liczące ponad 300 tysięcy mieszkańców i jednocześnie jedno z najpiękniejszych. Można je porównać do Tunisu, ponieważ również doskonale łączy orientalną atmosferę z nowoczesnością. Powstała w IX w. p.n.e. jako fenickie Hadrumetum. 202 p.n.e. baza wojenna Hannibala podczas II wojny punickiej. Po III wojnie punickiej (149-146 p.n.e.) pod panowaniem Rzymu. W V w. zajęta przez Wandalów, nazwana Hunericopolis. Następnie podlegała Bizancjum jako Justinianopolis. W VII w. opanowana przez Arabów. W IX w. główny port dynastii Aghlabidów. W XII w. najeżdżana przez Normanów, w XVI w. przez Hiszpanów. Od XVI w. pod panowaniem tureckim (imperium osmańskie). Od 1883 podlegała Francji. 1942 zajęta przez Niemcy, zbombardowana przez aliantów. Od 1956 w niepodległej Tunezji. Miłośnicy zwiedzania na pewno ucieszą się z możliwości zobaczenia Mediny - starego miasta z jego malowniczymi targami oferującymi prawdziwe skarbnice pamiątek, wyrobów rękodzielniczych, artykułów skórzanych i biżuterii. U "wrót" Mediny znajduje się "Soula Center", Tunezyjska "Cepelia", w której turyści z całego świata zaopatrują się w pamiątki. Spośród zabytków, na szczególną uwagę zasługują twierdza-ribat, otoczona 13-metrowym murem, wieża sygnalizacyjna Kasbah,z której można podziwiać panoramę znacznej części miasta, muzeum archeologicznen i 5-kilometrowe katakumby z czasów rzymskich, w których znajdują się podziemne galerie z nagrobkami murowanymi z pierwszych wieków naszej ery. Sześciany domów ściśle do siebie przylegają. W dawnych czasach kobietom nie wolno było wychodzić na wąskie uliczki, przebiegały, więc po dachach domów. Teraz w dobie liberalizacji praw czują się wyzwolone i ubierają się po europejsku, a dachy wielu domów zdobią czasze anten satelitarnych. Arabowie w medinie są bardzo mili i mówią nawet po polsku. Rząd Tunezji kładzie duży nacisk na naukę języków obcych. Na maturze, absolwenci oprócz języka arabskiego, zdają również egzamin z języka francuskiego, angielskiego plus dodatkowego wybranego. Zwiedzamy 1 / 6
meczet. Innowiercom nie wolno jednak wchodzić do środka arabskiej świątyni, możemy tylko więc wejść na przyległy dziedziniec i zaglądnąć przez uchylone drzwi. Dodatkowo należy przed wejściem na teren meczetu zwrócić uwagę na ubiór. Powinien być skromny i zakrywać w dość znacznym stopniu ciało. Zbliża się południe. Z wieży przy meczecie na modlitwę wzywa wiernych głos muezina. Jeszcze jedną dość oryginalną i charakterystyczną ciekawostką Sousse jest linia kolejowa przebiegająca przez środek starego miasta. Co kilka godzin między samochodami i tłumem turystów przetacza sie pociąg jadący z Tunisu na południe kraju. Po południu wędrujemy w drugą stronę, ponieważ mamy ochotę zobaczyć port jachtowy, El Kantaoui. Port El Kantaoui zdecydowanie różni się od Sousse. Czysty, zielony, pełen portowych budowli i jachtów z całego świata. Po drugiej stronie portu odkrywamy grającą fontannę i specjalnie dla najmłodszych przygotowane mini miasteczko, z karuzelami, huśtawkami, samochodzikami i innymi atrakcjami. Na ławeczce, pod starą daktylową palmą siedzi stary Arab. Sprzedaje kwiaty jaśminu. Naprzeciw niego wygodnie rozsiadł się pewien młodzieniec i z lubością "pyka" arabską fajkę wodną - sziszę. W drogę powrotną do Sousse zabiera nas kolejka turystyczna. Po kilku minutach wracamy zmęczeni kilkugodzinną wycieczką do naszego hotelu. Teraz dla orzezwienia jeszcze kąpiel w hotelowym basenie i można już myśleć o dniu następnym, wycieczce na południe kraju. Wyprawa na południe Tunezji. Oprócz słodkiego leniuchowania dla turystów przygotowano wycieczki fakultatywne, by mogli poznać inne zakątki Tunezji, niż te w których przebywają. Wycieczki wykupuje się u polskiego rezydenta, który jest prawie w każdym hotelu. Niesamowitym przeżyciem jest wycieczka na południe kraju (2 dni autobus + jeep = 135 DT od osoby, ok. 400 pln ), na którą zapraszam każdego. Tę wycieczkę zaczynamy od zwiedzania Amfiteatru Rzymskiego z III w. p.n.e. w El Jem, ok. godziny jazdy autobusem na południe od Sousse. Następnie "zaliczamy" Sfax, przechadzając się gajami oliwnymi. Droga na pustynię wiedzie przez Gabes - jedyną oazę leżącą nad morzem, znaną z uprawy henny nieodzownej dla weselnej ceremonii, aż do gór Matmata. Tutaj sięgamy pamięcią w przeszłość. Matmatą określa się kilka wiosek zamieszkałych przez ludność berberyjską. Tutaj zostały nagrane sceny do filmów :"Poszukiwacze zaginionej arki", "Gwiezdne wojny" i "Angielski pacjent". Zjadamy obiad w hotelu w którym G.Lucas nagrywał fragmenty "Gwiezdnych Wojen". Tutaj mamy okazję obejrzeć pozostałości po scenografi właśnie z tego filmu. Właśnie w tym miejscu zwiedzamy troglodyty ("podziemne jaskinie wykuwane w skałach, bądź wygrzebywane w ziemi, o dużej powierzchni zamieszkiwane przez rdzennych mieszkańców Tunezji - Berberów"). Rząd Tunezji wybudował Berberom domy, do których ci się przeprowadzili, ale część rodzin w krótkim czasie wróciła do swych starych, wygrzebanych w ziemi i wykutych w skałach domów. Powodem tego były wysokie temperatury jakie utrzymywały się w domach murowanych. Do tej pory te wygrzebane w ziemi domostwa zamieszkuje kilkadziesiąt rodzin. Docieramy do Douzy. Miasta, które jest swoistymi wrotami za którymi rozpościera się największa pustynia świata - Sahara. Podobno nazwa miejscowości pochodzi od numeru (12) francuskiej jednostki wojskowej strzegącej południowych obszarów Tunezji za czasów, gdy ta 2 / 6
była francuską kolonią. Przy hotelu czekają już na nas wielbłądy. Właściciele dromaderów ubierają nas w stroje, na głowę zakładają czarno-białe turbany i zapraszają na przejażdżkę po pustyni. Zachód słońca na pustyni obserwowany z wielbłądziego garbu to niezapomniany widok. Krótki nocleg i już wczesnym rankiem wyjeżdżamy na największe wyschnięte słone jezioro Afryki - Chott El Djerid. Wschód słońca najpiękniej wydobywa całą fantastyczną gamę kolorowych zbiorników wodnych. To najprawdziwsza fatamorgana. Słone jezioro jest największym zagłębiem soli w Tunezji. Tutaj również wydobywa się "róże pustyni", które powstają przy udziale sił natury. Ceny poszczególnych okazów są bardzo zróżnicowane. Od 1DT za zupełnie małe do kilkudziesięciu dinarów za te największe. Przez środek jeziora usypana jest grobla, która zdecydowanie skraca drogę na drugi brzeg suchego jeziora jak i do Algierii. Zmierzamy właśnie w tamtym kierunku. Po drugiej stronie jeziora znajduje się miejscowość Tozeur. Z autokaru przesiadamy się do dorożek i jedziemy do naturalnej oazy. Rośnie tam około 5 tys. Palm, których owocami są słodkie daktyle. Palma to bardzo użyteczne drzewo, owoce można zjeść, drewno wykorzystać jako materiał budowlany a z liści wykonuje się maty lub koszyki. Te tunezyjskie palmy raczej w polskim klimacie się nie przyjmują a jeżeli już takie kupimy to pierwsze słodkie daktyle zerwiemy dopiero po 10-ciu latach. Jeden z najemnych robotników daje pokaz swojej sprawności w wchodzeniu na palmę. A przewodnik opowiada nam o wszystkich krzewach i drzewach, które są tutaj hodowane. Najdłużej pozostaje w pamięci podróż klimatyzowanymi jeepami z doświadczonymi kierowcami z Tozeur do Chebiki i dalej Tamerzy. Na tym odcinku tunezyjscy kierowcy dają popis swoich umiejętności jazdy po pustynnych bezdrożach. Czujemy się jak na rajdzie Paryż-Dakar. Dojeżdżamy do Chebiki. Miasteczko istniało w czasach rzymskich, z systemem luster umieszczonych na szczytach wzniesień. Stara Chebika została prawie doszczętnie zniszczona przez całomiesięcznš ulewę, która nawiedziła te tereny w 1968 roku. Oazy górskie Chebika i Tamerza to jedyne oazy, w których uprawia się drzewa pomarańczowe. W oazie górskiej w pobliżu Tamerzy strumienie spływające z gór tworzą malowniczą kaskadę. Niestety, woda w tym miejscu nie jest najczystrza. Mimo to znajduje się wielu chętnych, chcących zażyć chłodnej kšpieli. Przewodnik informuje nas, że z tego miejsca do Algierii pozostało już tylko kilka kilometrów. Niestety, kraj ten nie jest tak przyjazny dla europejczyków jak Tunezja. Z malowniczych gór Atlas, roztaczają się przeróżne saharyjskie pejzaże. W wielu miejscach widoki są iście księżycowe, w innych widać kipiące, soczystą, zielenią gaje palmowe. Jest godzina 9 rano, a na termometrze w cieniu już 28*C. W drodze powrotnej do Sousse warto również zobaczyć IV święte miasto islamu Kairouan. Legenda głosi, że studnia znajdująca się na dziedzińcu Wielkiego Meczetu połączona jest podziemnym strumieniem, z studnią w Mekkce. Miasto to słynie również z produkcji dywanów. 3 / 6
Właściciel manufaktury oferuje swoje wyroby. Prezentuje nam cały stos przepięknie tkanych dywanów. Ceny od kilkudziesięciu dinarów do kilkutysięcy. W rogu sali stoi całe mnóstwo już popakowanych dywanów. Adresy wysyłkowe z całego świata. Niestety z racji cen, przeważają kraje zachodnie. Wracamy do Sousse. Zmęczeni dwudniowym wypadem na południe Tunezji, ale pełni niezapomnianych wrażeń. 4 / 6
5 / 6
inne relacje Autor relacji autora: - http://mojewakacje.friko.pl/ Marek Leśniewski ze Szczecina 6 / 6