Кристина ШЕМАТОВИЧ Гродно мой родной и любимый с детства город. Я росла вместе с ним, начиная с 9 мая 1940 года дня моего рождения и никогда, за всю свою жизнь моему городу не ''изменяла''. Где бы ни была: лучше, краше, милее его не видела. А поэзия, лирическая поэзия, захватила меня очень давно, ещё с далёкой юности. Великие русские поэты и их произведения проникали в самое сердце по сей день помню их стихи: Лермонтов, Пушкин, Есенин, Некрасов. Настал такой период в моей жизни, когда моё сердце не вынесло груза тоски, разлуки, и произошло нечто мистическое: однажды ночью в 2004 году у меня ''случился'' щелчок в сознании; на бумагу вылились мои мысли в стихотворной форме, начала пробовать писать стихи на русском и польском языке. Я никогда не обучалась грамоте на польском языке, хотя дома мы изъяснялись на польском у меня семья католическая, отец всю жизнь пел в костѐльном хоре. Затем была школа на русском, но я самостоятельно выучила польский язык и сделала первую попытку написать стихи на польском. Меня очень тронула смерть и жизнь нашего замечательного, всеми любимого Папы Иоанна Павла II, теперь уже почитаемого в мире святого. Он для меня ярчайший пример скромности, святости, всепрощения, любви при всём своём Величии. Я благодарна Богу за всё! За ту возможность, что смогла в своих стихах выразить свои чувства, мысли, переживания. Их у меня немного, хотелось бы продолжить, если будет на то воля Божия. Знаю, что мои стихи и грамматика не совершенны, я писала для себя, для своей семьи, никогда не рассчитывала на их публикацию. Но если кому-то моя поэзия тронет душу буду очень признательна. С благодарностью, Кристина Шематович.
Wspomnienia, marzenia Tak czasem w zadumie marzymy o tym, By czas cofnąć,hen, gdzieś do tylu, By dobiec, do kochać, do tulić, Kogo straciliśmy, kogo dawno już nie ma. O czas bezlitosny, zatrzymaj swój bieg, Dokąd pędzisz, poczekaj, Ja już jestem na miejscu, tu, rodzinny mój brzeg, Ja pomarzę, ty na mnie zaczekaj... Ja tak pragnę się wtulić w ciepłe dłonie matuli, Ucałować spracowane ręce tatusia, Mój ty domku rodzinny! Każdy z nas się rozczuli, gdy w pamięci się zjawi mamusia... Nie wstydź my się dzielić miłością, Póki stąpamy po ziemi i życie trwa, Niech serca płoną czułością, Miłuj my się, oddajmy z siebie wszystko do dna! A was, co już przeszli na wieczną wartę, Błagamy za przewinienia. Anioł Pański niech czuwa nad wami, A my pamiętamy by ślad wasz na ziemi, Ocalić od zapomnienia. Tęsknota matki Dlaczego mi serce biję jak dzwon? Dlaczego sen z oczu znika? Los czasem cierpień podrzuca splot, I czyni z nas męczennika. I komu naprawdę wykrzyczeć mam, Że synka brakuje mi w życiu! Że zaczarował go inny świat, I uwiódł i trzyma tak długo w ukryciu... A ja go przytulić tak często pragnę, Posłuchać serduszko jak bije... Tak smutno, tak ciężko, o Boże spraw, Niech do spotkania ja tylko dożyje! O, gdyby ten mostek do ciebie istniał, Pobiegła bym ile starczyło sił, Nawet gdyby armaty wystrzał, W moją stronę celowo bił... W moich snach ja do ciebie dobiegnę, I przytulę do serca swego, Odczuj ciepło, tęsknotę matczyną do głębi... A poza tym nie brak mi niczego.
Na śmierć Ojca Świętego Jana Pawła ll Świat cały zamarł... Z Watykanu czekamy wieści, Przecież to niemożliwe, Nie jesteśmy gotowi na jego odejście! Nasz ukochany Ojcze Święty! Pozostań, nie odchodź,bądź z nami! Weź serce moje,weź serca nasze, Aby biło Twoje nam zawsze... O Boże Nasz w niebie prosimy: Uczyń cud! Zobacz jak błaga i płacze cały lud! Czas się zatrzymał... Jest godzina 22:37, Nie żyje, już umarł, Bóg go powołał do siebie. Skłaniamy głowy... Odszedł Wielki Człowiek! Niestrudzony Pielgrzym, Pasterz Kościoła, Umiłował Boga i Matkę Jego, I odszedł w Wigilię Miłosierdzia Bożego, Nie widział świat jeszcze takiego pogrzebu, Jak Rzym i Watykan są wypełnione po brzegi, Składają hołd Tobie wielcy świata całego, Zobacz jak młodzież Cię ukochała, Już teraz proszą, jak skandowała: Święty od zaraz! Na zawsze święty! Zostaniesz w naszych sercach naw wieki, Nasz ukochany Ojcze święty, Do Nieba wzięty! Miasto moje kochane Kiedy ktoś mnie zapyta: gdzie twój raj jest na ziemi? Gdzie oaza spokoju? Gdzie oaza natchnienia? Bez namysłu odpowiem, ze są tu me korzenie, Że ja wrosłam w tę ziemię nad Niemnem, I jak ze nie kochać to miasto królewskie, Kolebkę dzieciństwa, mogiły mych przodków, Znam tu każdą uliczkę, tyle twarzy znajomych, A świątynie przepiękne balsam wiernym dla duszy, W modlitwie żarliwej dobry Bóg nas usłyszy, Moje Grodno przyjazne dla różnych narodów, Bo przez każde dwa lata tu kultura jest górą, Tańczy, śpiewa w uścisku braterskim, Ormianin i Litwin, Polak, Żyd, Rosjanin, Wszystkim miejsca wystarczy, wszystkim chleba w dostatku,
Precz smutek, nienawiść i wojny! Niech kwitnie braterstwo, jedność i zgoda! W tych słowach dla serca cała osłoda, Rozstawiła bym gród mój po świecie! I tak sobie myślę : nad morzem jest fajnie, Nad morzem jest ciepło, no tylko niedługo, Do Grodna już tęskno mi! Bo tu jest przytulnie, tu jestem u siebie, Tu dobrze się czuję, I tu najsmaczniej pierogi gotuję! Nad Niemen, nad Niemen i tylko nad Niemen! Hymn Wiary Z wiarą naszą idziemy przez życie, Bez niej pustka, ciemność i mrok, Pacierz poranny odmawiany o świcie, Jak krople rosy odświeża nasz krok, Gdy wiara z mlekiem matki jest wyssana, Zakorzeniona jest w nas aż po grób, Wierzymy mocno w Chrystusa Naszego Pana, I czcimy Go, składając modły u jego stóp. Kiedy w sercu ból, kiedy w duszy krzyk, Kiedy rwie się serce na części, Do serca Twojego uciekamy się, nasz dobry Bóg, Bądź z nami zawsze, ratuj w nieszczęściu! Janie Pawle, Papieżu Wszechczasów, Wielki Polaku! Ty przykładem miłości nam będziesz na wieki, Świat cały zwiedzając tuliłeś do siebie, Najuboższych biedaków, Zabójcy swemu wybaczyłeś, Nawet zbrodniarza swoją świętością wzrószyłeś. A za sprawą Kościoła, przy boskiej pomocy, Wiara nasza nigdy w przepaść się nie stoczy, Praktykujemy ją, dla niej jesteśmy oddani, Wiedząc że króluje nam Jasnogórska Pani! Dziękuję Za każdy dzień życia ziemskiego, Składam Ci dzięki mój dobry Boże. Za radości, smutki i za cierpienia, Kłaniam się Tobie w pokorze... Za długie życie, za świat ten piękny, Za biel zimową, za gorąc letnią,
Za jesień złotą i za jesienną słotę. Dzięki Ci Boże za Papieża Polaka, Był naszą dumą i naszą miłością, Pamięć o Nim nie zaginie po latach, Świeć nam z ołtarzy swoją świętością! Był sobie kotek Powiadają o mnie: prawdziwa wariatka, To przecież tylko kot, to nie jest człowiek, Tak wczoraj znów powiedziała sąsiadka, A ja tylko łzy ocieram z powiek... Wy, ludzie kochani, nie znacie tematu, I serc morze wam nie ściskała tęsknota, Tak śmieszy ich fakt mojego dramatu, Z powodu utraty kochanego kota. A kot ten był dla mnie całym zbawieniem, Łagodny i ciepły baranek, Ogrzewał i leczył, już swoim istnieniem, Zapewniał nam dobry poranek. Do serca mojego tak zawsze sie tulił, Na pewno czuło to cudne kocisko, Że mieszka tam smutek, że bije nie w ton, I tęsknota matczyna go ściska. Tak mruczał i leczył przez lat osiemnaście. Niestety wszystko ma początek i koniec, l w pewien mroźny, styczniowy poranek, Umarło kocisko, Nasz przyjaciel, cudowny szelmowiec, Co najbardziej mnie wzrusza w tej całej historii, Że to cudo umarło na piersi mojej, Tam, gdzie lubił sie tulić, Gdzie komfortnie mu było, Tam swe cudne oczęta na zawsze zakryło... Wybaczcie mi ludzie to moje dziwactwo, Jestem tylko wrażliwym i grzesznym człowiekiem, Ja zawsze liczyłam, ze ten zwierzak, To całe me bogactwo, A brać nowego kota, to już teraz ja zwlekam... Błaganie o pokój Wiosną na łąkę pobiegnę zieloną, A morze nad Niemen zawrócę,
Oczy ku niebu podniosę zwilżone, I cicho wyszepczę, zasmucę: O, ukochany Nasz Stwórco w Niebie, Świat jest tak piękny, uroczy! Dlaczego go ludzie niszczą, kaleczą, Nienawiść wszak marszem kroczy. O, Ukraino! Tak bliska, kochana, Cała już w gruzach i w ranach, Końca nie widać szaleńczym walkom, Opamiętania ci, opamiętania! Zlituj się, Boże, nad ludem świata, I ześlij pokój tej ziemi, Niech nie zabija brat swego brata, A zapanuje jedność i zgoda na tej grzesznej skłóconej ziemi.