JANDRZEJ BOBOLA (ok. 1591-1657), jezuita, męczennik, święty 1. Środowisko rodzinne Ród Bobolów jest, jak się zdaje, jednym z najstarszych rodów polskich. Już w XIII stuleciu występują Bobolowie na Śląsku jako rodzina pieczętująca się herbem Leliwa. W w. XIV ród Bobolów tam zanika, pojawia się natomiast w Małopolsce, a następnie w granicach województwa ruskiego (lwowskiego) i sandomierskiego. Za swe gniazdo rodzinne uważali Bobolowie od XV stulecia Piasek: Mały i Wielki lub po prostu Piaski, w ziemi sandomierskiej. W w. XV i XVI należą oni raczej do szlachty średnio tylko zamożnej. Ponad przeciętny poziom urzędników prowincjonalnych wybił się jedynie, zarówno majątkiem, jak i stanowiskiem, Andrzej Bobola (zmarły w 1616 r.), podkomorzy koronny Zygmunta III. Niezależnie jednak od stanowiska społecznego oraz wpływów politycznych zachowali Bobolowie, na ogół wszyscy, zacne imię oraz tradycje dobrych Polaków i gorliwych katolików. Znana jest również hojność na cele religijne i dobroczynne oraz szczere przywiązanie do Kościoła nawet w czasach "nowinkarstwa" religijnego również i w granicach Polski. W szczególności zakon Towarzystwa Jezusowego, rozwijający wówczas w Polsce ożywioną działalność, cieszył się ich życzliwością i przyjaźnią. Z braku dostatecznych źródeł o najbliższym środowisku rodzinnym św. Andrzeja Boboli nic bliższego powiedzieć się nie da. Do niedawna uważano, że pochodził z ziemi sandomierskiej. Nowsze badania wykazały, że urodził się w Strachocinie koło Sanoka. 2. Wstępna formacja Z bardzo dużym prawdopodobieństwem można uznać rok 1591 za właściwy rok urodzin Andrzeja. Daty dziennej nie da się ustalić. Matki Świętego nie znamy wcale. Ojcem był prawdopodobnie Mikołaj Bobola, syn Krzysztofa i Elżbiety Wielopolskiej. Wspomniany poprzednio Andrzej Bobola, podkomorzy koronny, byłby więc jego stryjem. Według jednej z późniejszych relacji rodzice Andrzeja odznaczali się głęboką wiarą i zacnością życia. Wątpić zatem nie można, że wychowanie otrzymał Andrzej staranne, w duchu katolickich tradycji. Humanistyczne nauki wstępne i średnie łącznie z retoryką pobierał w latach 1606?-1611 w jednej ze szkół jezuickich, prawdopodobnie w Wilnie. Owocem tych studiów, oprócz pogłębienia religijnego, było opanowanie sztuki wymowy oraz znajomość języka greckiego tak dokładna, że mógł swobodnie rozczytywać się w oryginalnych tekstach greckich Ojców Kościoła, co ułatwiło mu w późniejszych latach owocne dyskusje z teologami prawosławia. Po ukończeniu szkoły średniej wstąpił dnia 31 VII 1611 r. do zakonu Towarzystwa Jezusowego w Wilnie. 3. W Towarzystwie Jezusowym Nowy okres życia, okres intensywnej formacji religijno-ascetycznej i naukowej, rozpoczął Andrzej dwuletnim nowicjatem (10 VIII 1611-31 VII 1613 r.), zakończonym złożeniem wieczystych, prostych ślubów zakonnych (31 VII 1613 r.). Mistrzem jego w tym czasie zasadniczej próby był wykształcony, dobry, ale i surowy Wawrzyniec Bartilius, jeden z wybitniejszych ówczesnych jezuitów, autor kilku dziełek ascetycznych. Po nowicjacie przez następne trzy lata studiuje filozofię w Akademii Wileńskiej (1613-1616 r.). Ważnym dla niego przeżyciem w ciągu pierwszego roku studiów były niższe święcenia wraz z tonsurą, które przyjął w grudniu 1613 r. Wyniki egzaminów tego wyjątkowo krótkiego roku studiów, kończącego się już w kwietniu 1614 r., okazały się bardzo dobre. Wyników drugiego roku nie znamy, ale musiały być pozytywne, skoro nie wysłano Andrzeja w tym czasie na niższy i krótszy kurs teologii, lecz zatrzymano na filozofii. Egzamin po roku trzecim, obejmujący całość materiału filozoficznego, surowszy od poprzednich i decydujący o dalszej drodze naukowej, zdał Andrzej dobrze. W rezultacie został dopuszczony do wyższych studiów teologicznych. Według zwyczaju przyjętego w Towarzystwie Jezusowym musiał jednak na razie przerwać po skończeniu filozofii swą własną naukę, aby - podobnie jak inni młodzi klerycy jezuiccy - poświęcić się pracy pedagogicznej w jednej ze szkół średnich zakonu. Dopiero po dwóch latach nauczania (1616-1618 r.), najpierw w Brunsberdze, stolicy Warmii, a następnie w Pułtusku, powrócił Andrzej do Akademii Wileńskiej na swe dalsze i długie jeszcze, bo czteroletnie, studia teologiczne (1618-1622 r.). Na teologii oceniano na ogół zdolności Andrzeja oraz jego wiedzę jako dobre, a nawet bardzo dobre. Nie było jednak jednomyślności w gronie komisji egzaminacyjnej, zwłaszcza przy egzaminie po pierwszym roku, kiedy to trzech profesorów uznało wyniki za dobre, jeden za dostateczne. Nie brakło nawet zarzutu niedbalstwa w nauce. Po drugim roku nie było już żadnych zastrzeżeń, a wyniki okazały się, według jednomyślnej niemal oceny, bardzo dobre. Rok trzeci, decydujący o dalszych losach naukowych kandydata, przyniósł wyniki pozytywne wprawdzie, ale zastrzeżenia egzaminatorów były tego rodzaju, że upadła możliwość ubiegania się o licencjat z teologii i, co za tym idzie, została zamknięta dla Andrzeja droga zdobycia katedry na wyższej uczelni. Właściwą porażkę poniósł Andrzej dopiero na końcu ostatniego roku teologii, na tzw. egzaminie ad gradum, który rozstrzyga w zakonie Towarzystwa Jezusowego nie tylko o karierze naukowej, lecz i o przyszłym stanowisku młodego jezuity w zakonie. Egzaminowany dnia 26 VII 1622 r. na cztery oceny poszczególnych egzaminatorów uzyskał Andrzej tylko jedną pozytywną. Była to przykra i tajemnicą okryta niespodzianka, bo choć może Andrzej nie posiadał zdolności wyjątkowych, był jednak uzdolniony ponad zwykłą, przeciętną miarę. Ten sam rok 1622 był rokiem jego święceń kapłańskich. Po 12 marca otrzymał je z rąk biskupa
Wołłowicza. Odtąd też pracować będzie przede wszystkim jako kapłan zwyczajny. Ale formacja młodego kapłana nie była jeszcze zakończona. W celu osiągnięcia pełnej sprawności apostolskiej odbyć miał rok "trzeciej probacji", okres przygotowania się w Towarzystwie Jezusowym do ostatnich ślubów oraz dokładniejszego zrozumienia ustawodawstwa zakonnego. Ten ważny rok "trzeciej probacji" odbył Andrzej w Nieświeżu (1623 r.) pod światłym, ale surowym kierownictwem ks. Filipa Frisiusa, instruktora probacji. W 32 roku życia, po 12 latach powołania zakonnego, był Andrzej gotów do podjęcia różnorodnych zadań apostolskich, jakie mu posłuszeństwo wyznaczy. Oto tereny jego prac i zakres jego działalności: 1623-1624 r. - Nieśwież. Jest rektorem kościoła, kaznodzieją, spowiednikiem, misjonarzem ludowym i prefektem bursy dla ubogiej młodzieży. 1624-1630 r. - Wilno. Kieruje Sodalicją Mariańską mieszczan, jest kaznodzieją i spowiednikiem. Prowadzi ponadto popołudniowe wykłady z Pisma Św. i dogmatów dla wiernych w kościele. W latach 1626-1628 jest rektorem kościoła i konsultorem przełożonego. 1630-1633 r. - Bobrujsk. Jest przełożonym nowo założonego domu. Spełnia ponadto zwyczajne obowiązki kaznodziei i spowiednika, zaczyna budowę kościoła. 1633-1635 r. - Płock. Bobola przebywa jako gość. Jest od r. 1634 moderatorem Sodalicji Mariańskiej wychowanków kolegium. Inne jego prace nie są znane. 1636 r. - Warszawa. Spełnia w tym czasie zaszczytny i trudny urząd kaznodziei. 1637 r. - Płock. Jest kaznodzieją i dyrektorem studiów w niewielkiej szkole płockiej. 1638 - do lipca 1642 r. - Łomża. Jest kaznodzieją, konsultorem rektora kolegium, dyrektorem przykolegiackiej szkoły humanistycznej i retorycznej. Od lipca r. 1642 do końca r. 1642 lub początku r. 1643 - Wilno. Jest konsultorem przełożonego domu profesów, moderatorem Sodalicji Mariańskiej mieszczan; prowadzi w kościele wykłady z Pisma Św. dla wiernych. 1643-1646 r. - Pińsk. Spełnia obowiązki kaznodziei, kierownika studiów oraz moderatora Sodalicji Mariańskiej ziemian. 1646-1652 r. - Wilno. Znów jest kaznodzieją, konsultorem przełożonego domu profesów, moderatorem Sodalicji Mariańskiej mieszczan, wykłada Pismo Św. w kościele Św. Kazimierza, przewodniczy w posiedzeniach kapłanów rozstrzygających niektóre zagadnienia z zakresu teologii moralnej. Od połowy r. 1652 z małymi przerwami (Wilno 1655 r.) aż do męczeńskiej śmierci w r. 1657 - Pińsk. Głosi kazania w kościele Św. Stanisława i oddaje się w okolicach Pińska misjonarskiej pracy nad ludem. 4. Sylwetka duchowa Nakreślone ramy życia i prac Andrzeja w drobnej nawet mierze nie oddają tej bogatej treści, która się w nich zawiera. Historia bardzo niewiele dorzucić tutaj potrafi. Zaledwie tu i ówdzie wnioskować pozwala, jak intensywne było to życie poświęcone Bogu i ludziom. Nie dość jeszcze dostatecznie, ale znacznie lepiej poznajemy ze źródeł sylwetkę duchową Świętego. Wiadomo, że zarówno wady, jak i zalety człowieka mają swe naturalne źródło w psychofizycznych pokładach temperamentu. Wiadomo również, że łaska buduje na naturze. Nie inne też kryteria stosowali w ocenie indywidualności Andrzeja Boboli współcześni mu obserwatorzy. Informacje przełożonych określają temperament Andrzeja bądź jako choleryczny, bądź jako sangwiniczny. Najtrudniej ujął rzecz Mikołaj Łęczycki, kiedy zanotował: complexionis cholericae cum sanguinea - "temperament choleryczny z domieszką sangwinicznego" (Catal. triennalis Prov. Lith. II, 1633). Oznacza to indywidualność bogatą, której możliwości zarówno w kierunku dobra, jak i zła są duże, zależnie od tego, która strona odniesie zwycięstwo. U Andrzeja Boboli zwyciężyło dobro. Nie było to łatwe, bo nie urodził się świętym, lecz z pomocą łaski przez ustawiczną walkę świętość w sobie wykuwał. Jeszcze po długich stosunkowo latach życia zakonnego dostrzegali w nim informatorzy i przełożeni niemało braków i wad. Był, jak się dowiadujemy, przeciętnie tylko pobożny, pokorny, posłuszny, skromny i przeciętnie pilny w zachowywaniu reguł. Niezbyt też był umartwiony, nadmiernie za to przywiązany do własnego zdania, łatwo zapalny i skłonny do wybuchów niecierpliwości i to tak dalece, że jeszcze w r. 1628 jeden z informatorów widział w tym dla Andrzeja przeszkodę do podjęcia obowiązków nauczyciela czy przełożonego. Równocześnie jednak ten sam przełożony (instruktor "trzeciej probacji"), który tak łatwo posługiwał się słowami "przeciętny, mierny", wyróżnia Andrzeja wśród innych swych uczniów i podkreśla jego wysiłek w walce z sobą samym oraz pewien wyraźny postęp w miłości bliźniego, w prostocie i otwartości, w umiłowaniu ubóstwa i zakonu. I najwidoczniej Andrzej w walce nie ustawał, bo w późniejszym okresie opinie współczesnych ulegają powolnej, ale znacznej zmianie. Z całokształtu informacji wyłaniają się liczniejsze od błędów dobre strony i zalety: nieprzeciętne zdolności, rozsądek, roztropność, trzeźwy sąd, dobre wykształcenie, umiejętność obcowania z ludźmi i znaczny talent krasomówczy. Jednym z decydujących dowodów nie tylko wysokich wartości umysłowych i życiowego wyrobienia, ale i rzetelnego postępu w cnotach oraz wysokiej kultury duchowej są dzieje jego ostatnich ślubów zakonnych. Ponieważ nie zdał Andrzej egzaminu ad gradum, nie mógł być dopuszczony do uroczystej profesji czterech ślubów, lecz miał tylko prawo oczekiwać, że w odpowiednim czasie złoży trzy śluby publiczne wprawdzie i wieczyste, ale zwykłe. Dopuszczenie do uroczystej profesji bez pomyślnych wyników przy egzaminie ad gradum należy w Towarzystwie Jezusowym do osobliwych zgoła wyjątków i bywa udzielane tylko wybitnym talentom w połączeniu z wysokim stopniem wyrobienia
wewnętrznego. Otóż, niezrażony tymi tak trudnymi warunkami, wystąpił prowincjał litewski Jan Jemiołkowski z prośbą do generała zakonu Mucjusza Viteleschiego o przyznanie Andrzejowi Boboli prawa do uroczystej profesji. Przez blisko cztery lata trwała wymiana korespondencji w tej sprawie, aż po długich oporach, zwłokach i debatach generał Viteleschi, ostatecznie przekonany dodatkowymi informacjami z Polski, wyraził swą zgodę. W dniu 2 czerwca 1630 r. Andrzej złożył w Wilnie uroczystą profesję czterech ślubów wraz z innymi ślubami dodatkowymi. Kiedy po 27 latach dalszej uporczywej pracy nad sobą zbliżał się Andrzej do dnia swej męczeńskiej śmierci, świadkowie jego walk i zwycięstw widzieli już w nim kapłana w znacznej mierze odznaczającego się szczerą pobożnością, pokorą, cierpliwością, przystępnym i łagodnym usposobieniem, panowaniem nad sobą i ofiarnym umartwieniem. Nazywano go już wówczas człowiekiem "świętym", "łowcą dusz", w kraju, w którym wśród bezdroży, po lasach i wydmach, odcięty od cywilizacji żył lud ubogi i zaniedbany pod względem religijnym. Tym to ludziom oddał Andrzej Bobola ostatnie lata swego życia. Nad podniesieniem ich poziomu religijnego pracował z żarliwością i ogromnym poświęceniem. 5. Męczeństwo To, co u katolików jednało mu podziw i miłość, u innych rodziło sprzeciw. Nie mógł więc nie wiedzieć o. Andrzej, ku jakiemu w owych niespokojnych czasach zmierza końcowi. A były to czasy, w których do ustawicznych wojen zewnętrznych z Turcją, Tatarami, Szwecją i Moskwą oraz do zamieszek wewnętrznych dołączyły się jeszcze niepokoje religijne. Napięcie osiągnęło swój punkt kulminacyjny, kiedy w obronie cerkwi prawosławnej wystąpili buntujący się Kozacy (Piotr Konaszewicz, 1618). Od czasów zwłaszcza Chmielnickiego (1647 r.) cały ten nieszczęsny kraj znalazł się pod znakiem "ognia i miecza", szalejących z niebywałym okrucieństwem. Kiedy Wołyń i Polesie zostały ogarnięte pożogą, Pińsk stał się jednym z punktów najbardziej zagrożonych. Zniszczony w r. 1648 i odbity następnie przez wojska polskie, został w r. 1655 zajęty i zniszczony przez wojsko carskie. Choć ponownie odzyskany przez Polaków, odetchnął dopiero z chwilą, kiedy w r. 1657 Kozacy opuścili Wołyń i Polesie, aby połączyć się z Rakoczym w jego marszu na Kraków. Wówczas i jezuici pińscy wrócili do swej apostolskiej pracy. Nie na długo jednak, gdyż po zdobyciu Brześcia przez Rakoczego zagony kozackie poczęły ponownie zapuszczać się na Wołyń i Polesie, znacząc swe pochody krwią i zniszczeniem. W pierwszej połowie maja Pińsk został ponownie zajęty przez oddział Zdanowicza pod dowództwem Jana Lichego. Najbardziej z jezuitów pińskich zagrożeni księża Maffon i Bobola opuścili miasto, by schronić się w okolicy. Dnia 15 maja Maffon, ujęty w Horodcu przez oddział Zielenieckiego i Popeńki, został zabity. W dniu następnym Kozacy pojawili się niespodziewanie w Janowie Poleskim. Dowódca powiadomiony, że ks. Bobola przebywa w pobliskim Peredyle, folwarku należącym do wsi Mihilny, każe swym Kozakom sprowadzić go do Janowa. O. Andrzej zostaje ujęty 16 maja po południu. Kozacy uprowadzili go do Janowa, gdzie go zamordowali. Źródła szczegółowo notują przebieg męczeństwa Boboli, które poniósł w 66 roku swego życia. 6. Dzieje kultu Ciało Andrzeja, pochowane we wspólnym zakonnym grobie w Pińsku, przez 45 lat spoczywało w podziemiach kościelnych. W r. 1702, kiedy kolegium pińskiemu znów zagrażały niebezpieczeństwa, jakie niosła z sobą wojna północna, rektorowi Cyprianowi Godebskiemu Andrzej Bobola, w wizji obiecując opiekę, polecił odnaleźć swe ciało. Zapomniano jednak w Pińsku o Męczenniku do tego stopnia, że dopiero w trzecim dniu poszukiwań udało się odnaleźć w podziemiach kościoła trumnę z napisem: Pater Andreas Bobola a Cosacis occisus - "Ojciec Andrzej Bobola zabity przez Kozaków". Choć trumna spoczywała w wilgotnej ziemi, ciało Andrzeja Boboli było nietknięte i doskonale zachowane. Od tej chwili rodzi się i potęguje kult Sługi Bożego, a w ślad za kultem mnożą się liczne i nadzwyczajne łaski. Ośrodek kultu skupiał się - rzecz zrozumiała - wokół relikwii Męczennika: najpierw w Pińsku, a następnie w Po-łocku. Stąd, rozszerzając się dalej, ogarniał cały kraj i przekraczał nawet jego granice. Wyrazem czci były liczne pielgrzymki, zbiorowe i jednostkowe, do grobu Andrzeja. Rozchodzą się po kraju relikwie z szat oraz obrazki Męczennika. Prośby o nie napływają do Pińska z Krakowa, Jarosławia, Orszy, Połoc-ka, Wilna, Nieświeża, Nowogródka, a nawet z Wiednia, skąd rektor kolegium J. Halder pisał: "...chwalebne zasługi i sława cudów Wiel. Sługi Bożego Andrzeja Boboli i w naszej Austrii rozbrzmiewa" (1732 r.). Ciekawy dla rozwoju kultu jest "Dziennik grobu Andrzeja Boboli" (Diarium concernentium) założony w Pińsku w r. 1731. W jednym tylko 10-leciu (1731-1741 r.) lista pielgrzymów i wykaz łask wypełnia 202 stronice in 4 drobnego pisma. Pierwszym, choć jeszcze nieoficjalnym aktem, który otwiera w r. 1711 drogę ku beatyfikacji Andrzeja, były przesłane jezuitom pińskim przez unickiego biskupa P. Kulczyckiego notarialnie uwierzytelnione dokumenty, zawierające zaprzysiężone zeznania świadków naocznych o okolicznościach pojmania Andrzeja Boboli w r. 1657 oraz o wyglądzie jego ciała po śmierci. W roku następnym biskup łucki A. Wyhowski przeprowadził wstępne badania w sprawie łask otrzymanych za wstawiennictwem Sługi Bożego. W następnych latach przeprowadziły władze kościelne zarówno w kraju, jak i w Rzymie dalsze badania i procesy, które miały służyć za podstawę do ostatecznego orzeczenia papieskiego. W r. 1719 odbył się proces informacyjny piński, dokonany przez biskupa łuckiego J. Przebendowskiego. W ciągu 2 tygodni przesłuchano na temat życia, śmierci i łask Sługi Bożego 93 zaprzysiężonych świadków i spisano 191 nadzwyczajnych łask uzyskanych za jego wstawiennictwem. Akta procesu, liczące 1600 stron, zostały przesłane do Rzymu wraz z listem biskupa stwierdzającym, że Andrzej Bobola "w opinii wszystkich tak dygnitarzy, jak szlachty, jak
wreszcie całej ludności Korony Polskiej i W. Księstwa Litewskiego uchodzi za świętego" (29 VII 1719). W r. 1727 odbył się proces w Janowie, przeprowadzony przez kan. W. Suchockiego, delegata biskupa łuckiego S. Rupniewskiego. Przesłuchano w ciągu tygodnia 104 świadków. W roku następnym na polecenie Kongregacji Obrzędów wikariusz generalny E. Hulewicz, w zastępstwie biskupa, przeprowadził nowy proces super non cultu. Na nowe zlecenie Kongregacji Obrzędów w r. 1730 przeprowadzono dwa procesy: w Pińsku i w Wilnie. W procesie pińskim przewodniczył bp Rupniewski, częściowo osobiście, częściowo przez delegata. W bardzo surowych badaniach przesłuchano w ciągu dwóch miesięcy 114 nowych świadków i zrewidowano zeznania 192 świadków z poprzednich procesów w Pińsku i w Janowie. Uporządkowane akta notarialne przesłano w październiku 1731 r. za pośrednictwem nuncjusza do Rzymu. W procesie wileńskim (1730-1732 r.) przewodniczącym komisji był ordynariusz M. Zienkowicz. Po przesłuchaniu 31 świadków (najpierw w Grodnie, a następnie w Wilnie) oraz po zbadaniu archiwum jezuickiej prowincji litewskiej i przeniesieniu do akt odpowiednich odpisów akta zostały odesłane do Rzymu z początkiem r. 1733. Gruntownie i znacznie wolniej badała sprawę w Rzymie Kongregacja Obrzędów. Pierwszą jej czynnością było otwarcie akt procesu pińskiego z r. 1719 i powierzenie ich specjalnej komisji celem zbadania (2 III 1720 r.). Śmierć papieża Klemensa XI (19 III 1721 r.) oraz zbyt krótki pontyfikat Innocentego XIII (um. 7 III 1724 r.) zahamowały wszelkie dalsze prace. Dopiero w listopadzie 1728 r. odbyło się kilka wstępnych posiedzeń Kongregacji Obrzędów, których wynikiem, mimo silnych kontrargumentów promotora wiary kard. Prospera Lambertiniego (późniejszego Benedykta XIV), był dekret z dnia 27 XI stwierdzający fakt opinii świętości Andrzeja. Komisja specjalna, powołana do życia przez Benedykta XIII (22 XII 1728 r.), zatwierdziła najpierw proces piński (18 VII 1729 r.) de non cultu, a następnie (30 VII) zleciła biskupowi łuckiemu Rupniewskiemu i biskupowi wileńskiemu Zienkowiczowi przeprowadzenie procesów informacyjnych w Pińsku i w Wilnie. Akta obydwu tych procesów wraz ze wszystkimi aktami poprzednimi zostały wydrukowane dla kardynałów z Kongregacji Obrzędów staraniem Stolzena, promotora beatyfikacji z ramienia zakonu Towarzystwa Jezusowego (1736 r.). Na swym wstępnym posiedzeniu (2 VIII 1736 r.) zatwierdzono wszystkie akta procesów informacyjnych polskich z wyjątkiem procesu bpa Wyhowskiego z r. 1712. Od tej chwili rozpoczął się proces apostolski według nowo opracowanych i obostrzonych przepisów Benedykta XIV. Promotor beatyfikacji, Józef Luna, bronił prawdziwości męczeństwa Sługi Bożego przed zarzutami promotora wiary, L. de Valentibusa. Zarzuty były tak silne i wnikliwe, że na prośbę Kongregacji, przekonanej mimo wszystko o świętości Andrzeja i dlatego szukającej wyjścia z obecnej sytuacji, Benedykt XIV pozwolił rozważać męczeństwo łącznie z cudami, z zastrzeżeniem jednak, że z braku dowodu wprost (wiarygodni świadkowie naoczni) dowodem ubocznym męczeństwa mają być cztery cuda, oparte z kolei na zeznaniach świadków naocznych (27 XI 1740 r.). Nie było to łatwe. Promotor wiary czynił wszystko, zarówno na posiedzeniach wstępnych, jak i na posiedzeniu generalnym (13 V 1749 r.), aby przedłożonym do dyskusji nadzwyczajnym wydarzeniom nie przyznać charakteru nadprzyrodzoności. W tym czasie jednak dowody przemawiające na korzyść prawdziwego męczeństwa zyskały na sile. Badania i dyskusje trwały tak aż do decydującego posiedzenia generalnego z udziałem samego papieża (26 XI 1754 r.). W wyniku obrad wydał Benedykt XIV dekret orzekający, że "męczeństwo i przyczyny męczeństwa Wiel. Sługi Bożego Andrzeja Boboli, kapłana i profesora Towarzystwa Jezusowego, są udowodnione" (9 II 1755 r.). W lipcu 1757 r. na prywatnym posiedzeniu Kongregacji Obrzędów zapadła jednak decyzja odłożenia sprawy cudów na 6 lat. Niestety, po śmierci Benedykta XIV (3 V 1758 r.) nastały czasy Klemensa XIII i Klemensa XIV, ciężkie dla Kościoła i Polski, a zwłaszcza Towarzystwa Jezusowego (kasata w 1773 r.). Dopiero po przywróceniu zakonu w r. 1820, na prośbę postulatora R. Brzozowskiego, występującego w Rzymie z ramienia Towarzystwa Jezusowego, Leon XII polecił Kongregacji Obrzędów wznowić proces beatyfikacyjny (dekret z 31 V 1826 r.). Pierwsze prace badawcze, ponownie przerwane śmiercią Leona XII (1829 r.) i Piusa VIII (30 XI 1830 r.), zostały uwieńczone uznaniem przez Grzegorza XVI za fakt cudowny zachowanie ciała Andrzeja (25 I 1835 r.). Pius IX po zapoznaniu się z całością sprawy i po ponownym zasięgnięciu opinii Kongregacji w sprawie cudów wydał 5 V 1853 r. dekret stwierdzający trzy uzdrowienia jako cudowne (nagłe i całkowite uleczenie z krwawej dyzenterii trzyletniej Katarzyny Brzozowskiej w r. 1724; uzdrowienie Marii Florkowskiej w r. 1730 z krwawej dyzenterii, połączonej z rozkładem jelit i puchliną wodną; uzdrowienie syna Jana Chmielnickiego ze szkorbutu i kołtuna). Na wniosek promotora wiary A. Frattiniego, Ojciec Św. Pius IX wyraził zgodę na przyznanie Andrzejowi tytułu błogosławionego. Uroczysta beatyfikacja odbyła się dnia 30 X 1853 r. Imponujące uroczystości beatyfikacyjne wzmogły kult Męczennika zarówno w Polsce, jak i na terenie Rzymu. W dużej mierze przyczyniły się do tego liczne życiorysy wydane z okazji beatyfikacji i ponadto nad wyraz okazałe przeniesienie ciała bł. Męczennika z Watykanu do kościoła II Gesù w maju 1924 r. W Polsce, na terenie byłej Galicji, gdzie skupiali się jezuici, do ożywienia kultu w nowszych czasach przyczyniły się przede wszystkim uroczystości w r. 1907 związane z obchodami 250-lecia śmierci bł. Andrzeja. Wydarzeniem dużej miary dla Krakowa stało się uroczyste umieszczenie w r. 1920 w kościele Św. Barbary znacznej relikwii przywiezionej z Połocka przez ks. J. Rostworowskiego TJ. W tym samym roku w Warszawie zarządzona (31 VII) przez kard. A. Kakowskiego nowenna modłów zakończyła się dnia 8 sierpnia olbrzymią procesją z relikwiami bł. Andrzeja Boboli i bł. Władysława z Gielniowa. Równocześnie zaczęto myśleć o kanonizacji nowego Błogosławionego. Na skutek jednak niesprzyjających warunków historycznych sprawa ta przez blisko 70 lat nie mogła dojść do głosu. Dopiero po wielkich zmianach wywołanych pierwszą wojną światową, a zwłaszcza od chwili, kiedy Achilles Ratti, były nuncjusz w Polsce, został papieżem, nadzieje i
starania zaczęły stawać się realne. Pierwszym aktem był list biskupów polskich z dnia 28 VII 1920 r. do Benedykta XV z gorącą prośbą o kanonizację bł. Andrzeja Boboli. Wnet popłynęły do Stolicy Apostolskiej petycje innych dostojników duchownych i świeckich. Intensywna akcja rozszerzania kultu Błogosławionego z ośrodkiem w Krakowie przy Wydawnictwie Księży Jezuitów zmierzała do tego, by przez ożywienie czci błogosławionego Męczennika wyprosić dwa choćby cuda konieczne do kanonizacji. W krótkim stosunkowo czasie prace i zabiegi wydały pożądane owoce. W lipcu 1924 r. Pius XI podpisał dekret powołujący specjalną komisję w Rzymie dla sprawy bł. Andrzeja. W wielkiej liczbie (ok. 2000) nadzwyczajnych łask, przypisywanych pośrednictwu Błogosławionego, znalazły się dwa szczególne uzdrowienia, które po bardzo wnikliwych badaniach rzeczoznawców i po dyskusjach w Kongregacji Obrzędów zostały uznane za cudowne i jako takie zatwierdzone przez papieża (25 IV 1937 r.). Nagłe i całkowite uzdrowienie Idy Kopeckiej z głębokich oparzelin spowodowanych promieniami Roentgena - 3 IX 1922 r. oraz uzdrowienie zakonnicy Alojzy Dobrzańskiej w Rzymie z rakowatego owrzodzenia trzustki - 30 XII 1933 r.). Na posiedzeniu generalnym (11 V 1937 r.) roztrząsano w obecności papieża pytanie, czy w takich warunkach można już przystąpić do kanonizacji. Odpowiedź była jednomyślna i twierdząca. Podobnie, lecz w formie już uroczystej, wypowiedział się Ojciec Św. kilka dni później (16 V). Następnego dnia zarządził papież tajne posiedzenie konsystorza, na którym wszyscy kardynałowie, po zapoznaniu się z przebiegiem sprawy, wypowiedzieli swe zdanie. Pozostało jeszcze posiedzenie konsystorza ostatnie, półpubliczne, na którym mieli się wypowiedzieć, oprócz kardynałów, wszyscy obecni w Rzymie patriarchowie, arcybiskupi, biskupi i prałaci niezależni. W tym celu zostały im przekazane akta sprawy kanonizacyjnej bł. Andrzeja. Papieski konsystorz półpubliczny odbył się prawie rok później, dnia 31 III 1938 r. Po przemówieniu wstępnym i wysłuchaniu zgodnej opinii zgromadzonych dostojników Pius XI wyznaczył uroczystość kanonizacyjną na dzień 17 kwietnia 1938 r., w święto Zmartwychwstania Pańskiego. Kanonizacja, która odbyła się w oznaczonym dniu i według przepisanego ceremoniału, niebywałą swą okazałością zadziwiła samych nawet rzymian. Równocześnie ze Św. Andrzejem Bobola chwały świętych na ziemi dostąpili dwaj inni błogosławieni: Jan Leonardi (Włoch) i Salwator da Horta (Hiszpan). Zakrojona na szeroką skalę akcja kultu w celu uproszenia za przyczyną bł. Andrzeja cudów koniecznych do kanonizacji osiągnęła swój wynik szczytowy w obchodach kanonizacyjnych (1938 r.), a w wyższym jeszcze stopniu w czasie niezwykle uroczystego przewiezienia ciała Świętego z Rzymu do Polski. Wydane w związku z kanonizacją liczne życiorysy tak w Polsce, jak i w szeregu innych krajów rozsławiły imię naszego Świętego po całym świecie. Z okazji trzechsetnej rocznicy śmierci Św. Andrzeja przypomniał go znów światu Pius XII osobną encykliką, skierowaną do biskupów całego Kościoła (16 V 1957 r.). Uroczyście uczczono tę rocznicę w'warszawie przy ul. Rakowieckiej, gdzie w kaplicy księży jezuitów spoczywa ciało Świętego, nowenną, w czasie której nabożeństwa, po większej części, odprawiali księża biskupi różnych diecezji, a kazania głosili przedstawiciele różnych zakonów. W chwili obecnej istnieje w Polsce kilkadziesiąt kościołów i kaplic pod wezwaniem Św. Andrzeja Boboli. Dość liczne były również w ostatnich latach prośby, kierowane do prowincjała jezuitów w Warszawie o relikwie Św. Patrona. 7. Dzieje relikwii Odnalezione, jak już wspomniano, w nadzwyczajnych okolicznościach w Pińsku ciało Św. Andrzeja dnia 19 IV 1702 r., oczyszczone z pyłu, przebrane w nowe szaty i przełożone do nowej trumny, spoczęło z powrotem w krypcie grobowej pod ołtarzem głównym kościoła Św. Stanisława na podwyższeniu w środku krypty. Na usilne prośby księżnej Katarzyny Wiśniowieckiej 14 IX 1710 r. trumna została umieszczona w przyległym do kościoła pomieszczeniu - miejscu bardziej odpowiednim. W czasie pierwszego procesu informacyjnego, po stwierdzeniu przez komisję całkowitego zachowania ciała oraz po zmianie trumny, przeniesiono relikwie do krypty pod zakrystią, sąsiadującej z kryptą wspólną (1712 r.). Z okazji nowego procesu ponownej rewizji ciała oraz zmiany szat dokonał w r. 1719 bp Przebendowski. Dokładnemu badaniu poddali ciało Andrzeja Boboli lekarze-rzeczoznawcy, uczestniczący w komisji bpa Rupniewskiego (1730 r.). Szczegółowy opis stwierdza doskonałe zachowanie ciała. Przy tej okazji ponownie zmieniono szaty. W celu ułatwienia dostępu licznie napływającym pielgrzymom otwarto w r. 1731 dojście z dziedzińca do krypty Męczennika, a w roku następnym wzniesiono nad nią dach. W okresie dalszych kilkudziesięciu lat, poza wzrostem kultu, źródła nie notują żadnych zmian. Po kasacie zakonu jezuitów w r. 1773 przez pierwsze dziesięciolecie na straży grobu pozostawali nieliczni eks-jezuici. Od r. 1784 opiekę nad relikwiami wraz z kościołem Św. Stanisława przejęło duchowieństwo unickie. Unicki biskup piński J. Horbacki zarządził przełożenie ciała Męczennika do nowej trumny. Ani cześć Świętego, ani opieka nad jego ciałem nie uległy zmianie nawet wówczas, kiedy po drugim rozbiorze Polski (1793 r.) Katarzyna II zniosła unicką diecezję w Pińsku i oddała kościół pojezuicki prawosławnym bazylianom. Wobec czci, jaką także ludność prawosławna oddawała Słudze Bożemu, synod prawosławny polecił kryptę zamknąć, a ciało potajemnie zakopać. Krypta została zamknięta, ale ciało, szczęśliwym zbiegiem okoliczności, pozostało nietknięte. Jezuici, zachowani przez Katarzynę II na Białej Rusi, na wieść o grożącym niebezpieczeństwie zdołali w grudniu 1807 r. uzyskać od cara Aleksandra I zgodę na przewiezienie relikwii z Pińska do Połocka. Generał zakonu T. Brzozowski wysłał w tym celu do Pińska ks. L. Rzewuskiego, który, po stwierdzeniu przez świadków tożsamości ciała, przewiózł je 29 I 1808 r. do Połocka. Następnego dnia biskup sufragan C. Odyniec, gorliwy czciciel Męczennika, sprawdził przywiezione dokumenty i dokonał kanonicznej rewizji ciała. Odtąd aż do r. 1830 szczątki pozostały bez zmian w krypcie jezuickiego kościoła pod ołtarzem Matki Boskiej Studenckiej. Po wydaleniu jezuitów z Rosji w r. 1820 opiekę nad relikwiami objęli księża pijarzy (1822-1830 r.), a kiedy i oni zostali usunięci z Połocka, ciało Męczennika przeniesiono (8 VI 1830 r.) do
osobnej kaplicy dominikańskiego kościoła Św. Katarzyny. Na żądanie Kongregacji Obrzędów dominikanie połoccy sporządzili i wysłali do Rzymu dokument stwierdzający, że ciało Męczennika w dalszym ciągu zachowuje się w dobrym stanie (23 X 1851 r.). Kilka lat później, 26 VII 1857 r. arcybiskup mohylewski W. Żyliński odbył nową inspekcję kanoniczną, przy czym od ciała Błogosławionego odjął, w darze dla Piusa IX, część lewego ramienia. Dalszej rewizji kanonicznej, już po wydaleniu dominikanów z Połocka (1864 r.) i po przejęciu ich kościoła przez księży diecezjalnych, dokonał w 1895 r. biskup sufragan mohylewski F. A. Symon. Również i on wyjął do podziału na drobniejsze relikwie część kości kręgosłupa. Setną rocznicę przywiezienia ciała Błogosławionego z Pińska, staraniem dziekana ks. L. Baranowskiego, obchodzono w Połocku bardzo uroczyście. Uzyskano przy tej okazji pozwolenie od Stolicy Apostolskiej dla diecezji mohylewskiej na odpust zupełny, mszę Św. i pacierze kapłańskie w dniu 23 maja. Na skutek nieobecności abpa Ciepłaka, pożaru kościoła w r. 1912 i wojny światowej, projektowane na rok następny przełożenie relikwii do nowej metalowej trumny nie doszło do skutku. Tymczasem ciało Błogosławionego zostało złożone na dębowym ołtarzu w nowo urządzonej kaplicy (1913 r.). Uroczyste przełożenie nastąpiło dopiero 17 IX 1917 r. przy udziale arcybiskupa mohyłewskiego E. Roppa. Podczas oglądu ciała wyjęto trzy żebra na relikwie. Jedno z nich otrzymał dla kościoła Św. Barbary w Krakowie obecny na uroczystościach jako kaznodzieja ks. Jan Rostworowski TJ. 2 XI 1923 r. relikwie bł. Andrzeja spoczęły w kaplicy Św. Matyldy na Watykanie. 4 XII 1923 r. na polecenie papieża zebrała się komisja celem ustalenia tożsamości ciała. Wezwany został z Polski ks. Jan Rostworowski TJ jako jedyny świadek, "który to ciało w Połocku nie tylko widział, ale przed włożeniem do nowej trumny dokładnie watą oczyścił". Opisał on najpierw wygląd ciała, następnie trumna została otwarta i ciało zbadane. Ponieważ wszystkie dane były zgodne, a ponadto i część ramienia, przysłana w r. 1857 do Rzymu, pasowała jak najdokładniej do części pozostałej, nie ulegało wątpliwości, że ciało jest autentyczne. Kilka miesięcy później (18 V 1924 r.) Pius XI przekazał je kościołowi jezuitów II Gesù, gdzie pozostały, otoczone czcią rzymian, aż do r. 1938, w którym wróciły do Polski i zgodnie z decyzją Piusa XI miały spocząć w Warszawie, jako stolicy kraju, przy domu pisarzy księży jezuitów, którego tenże papież był fundatorem. Relikwie św. Andrzeja, umieszczone w srebrnym sarkofagu artystycznie wykonanym przez firmę Gontarczyka, 8 VI 1938 r. opuściły uroczyście Rzym. Następnie przez Jugosławię, Węgry, Czechosłowację, witane wszędzie przez tłumy wiernych, przybyły do Polski (11 VI) i drogą przez Kraków, Katowice, Poznań, Łódź, zatrzymały się ostatecznie w Warszawie. Powitanie, jakie w tych pamiętnych dniach zgotowano Świętemu, przewyższyło swą wielkością wszystkie manifestacje religijne w dotychczasowych dziejach Kościoła w Polsce. W czasie oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 r., kiedy pociski bijące w dom i kaplicę przy ul. Rakowieckiej groziły całkowitym ich zniszczeniem, ks. A. Chrobak TJ zorganizował 25 IX przeniesienie relikwii św. Andrzeja w bezpieczniejsze miejsce. Grupa złożona z czterech polskich lotników i ks. Chrobaka wyniosła relikwie i nie zważając na Niemców obecnych w najbliższym sąsiedztwie, nawołujących do zatrzymania się, zdołała dotrzeć do ul. Puławskiej, skąd konnym wozem odbyła dalszą drogę na Stare Miasto. Ciało św. Andrzeja zostało złożone w jezuickim kościele Matki Boskiej Łaskawej przy ul. Świętojańskiej. W czasie tragicznych walk powstańczych na Starym Mieście odbył św. Andrzej nową wędrówkę. Wyniesiony dnia 17 VIII 1944 r. na ramionach żołnierskich z płonącego kościoła Matki Boskiej Łaskawej, przybył do kościoła Św. Jacka. Umieszczono go najpierw w kościele głównym, a następnie w podziemiach, gdzie został później pogrzebany w ruinach zniszczonej przez Niemców świątyni. Po wyparciu wojsk niemieckich z Warszawy wrócił św. Andrzej na Mokotów. Dnia 7 II 1945 r. księża A. Kisiel TJ i S. Matyjasik, kapelan wojskowy, przy pomocy żołnierzy polskich 8 Dywizji Piechoty pod dowództwem kpt. H. Holska, prokuratora wojskowego, odnaleźli relikwie wraz z cudownym Chrystusem katedry warszawskiej i przenieśli je do kościoła Matki Boskiej przy ul. Długiej 15, skąd w godzinach wieczornych tego dnia zostały przewiezione wojskowym wozem do domu księży jezuitów przy ul. Rakowieckiej 61 i złożone tymczasowo w jednym z pokoi na I piętrze. Przeniesienie do kaplicy publicznej nastąpiło po koniecznych remontach w maju tegoż samego roku. Ponieważ w czasie działań wojennych części szklane sarkofagu uległy uszkodzeniu, 25 III 1950 r., w obecności kard. Stefana Wyszyńskiego, prymasa Polski, oczyszczone ciało św. Męczennika przełożono do trumny dębowej, aby następnie po odnowieniu właściwego sarkofagu i przebraniu ciała w nowe szaty złożyć je z powrotem do trumny srebrnej. Przez cały ostatni okres (od 1945 r.) relikwie Świętego spoczywały nad ołtarzem głównym kaplicy. Od 31 VII 1952 r. odbierały cześć pod mensą nowego marmurowego ołtarza, którego konsekracji dokonał w tymże dniu kard. prymas St. Wyszyński. W czasie uroczystych obchodów 50-lecia kanonizacji Św. Andrzeja Boboli, w których wzięli udział kard. prymas J. Glemp oraz Episkopat Polski, a także przełożony generalny Towarzystwa Jezusowego o. Peter Hans Kol-venbach, relikwie zostały w dniu 17 kwietnia 1988 r. przeniesione do nowo wybudowanego kościoła-sanktuarium pod weź. Św. Andrzeja Boboli w Warszawie przy ul. Rakowieckiej. Z racji tychże uroczystości biskupi polscy wystosowali do wiernych specjalny list pasterski.